Odizolowana wioska
- Tsuyoshi
- Gracz nieobecny
- Posty: 459
- Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
- Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
- GG/Discord: cichuteńko#0324
- Multikonta: -
- Tsuyoshi
- Gracz nieobecny
- Posty: 459
- Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
- Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
- GG/Discord: cichuteńko#0324
- Multikonta: -
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Re: Odizolowana wioska
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b] " Poszukiwania " Jun nie był wróżbitą. Przewidywanie przyszłości, nie znalazło miejsca w arsenale umiejętności jakie posiadał. Opuścił posiadłość Akifumiego i skierował się bardziej na południowe tereny Yinzin, wciąż szukał swojego celu - osoby którą zamierzał dopaść. Nie mógł jednak otwarcie chodzić po posiadłościach i szukać, to było w jego przypadku niemożliwe. Stąd też przybranie wizerunku podróżnika. Możliwe, że gdyby się nie krył to ktoś by się połapał kim jest, lecz strój i czas... Potrafią zmienić bardzo wiele.
Ścieżka którą właśnie szedł zdawała się nie mieć początku, ani końca. Na całe szczęście zapasy jakie zrobił u Akifumiego potrafiły osłodzić mu chłodny dzień, lepsze to niż zapasy podróżne, które mają przetrwać czas i wszelkie warunki. Jedno pozostawało natomiast niezmienne - błoto, było ono mu towarzyszem od od Teiz. Zaskakujące jak jedno pozostaje niezmienne, niemal zapomniał w ciągu tych kilku lat jak zdradliwe i okropne potrafią być tutaj zimy, wszyscy jednak potrafili sobie jakoś radzić, a i jemu wracały wspomnienia, nie jemu bezpośrednio - to ciało próbowało znów przywyknąć do warunków tej krainy. Mężczyzna podążał za śladami, gdy zdał sobie sprawę, że na drodze również znajdowały się ślady kół. – Wóz... W okolicy musi być jakiś zajad, albo inne miejsce. Najlepiej będzie gdy się tam udam... Nie chciałbym spędzać nocy na tym mrozie... — Opatulił się nieco mocniej swoim ubraniem i kontynuował podróż błotnistą drogą - tam gdzie były ślady butów i kół, tam muszą być ludzie. W końcu do jego uszu dotarły dźwięki z których z początku nie robił sobie nic. Pozwolił im roznieść się po otoczeniu. Szacował kierunek z którego nadchodziły. Dopóki nie był go pewien nie musiał się przejmować.
– Hmm, rzeczywiście wóz. Należałoby go jakoś zatrzymać. — Odgłos dochodził z lewej strony, nie były to jedynie koła, były to podobnież głosy, oraz szczęk metalu. – Prawdopodobnie zaopatrzenie dla kowala... Czyli jednak osada — To było dla niego potwierdzenie. Musiał ich zatrzymać i zabrać się z nimi, teraz tylko musiał dojść do tego jak to zrobić. Ostatnio gdy patrzył na mapę nie dostrzegł na niej osady w tej okolicy, to go zaintrygowało. Zatrzymanie wozu stało się priorytetem, jednak jak tego dokonać w stosunkowo szybki i bezbolesny sposób? Nie zamierzał wejść im pod końskie kopyta - to mogłoby być beznadziejnym pomysłem, a nawoływanie sprawiłoby, że mogliby to uznać za pułapkę i zbójcę, zwłaszcza jakby robił to po ciemku. Jun zaczął się rozglądać po swoim sprzęcie. U Akifumiego zrobił drobne zapasy, w tym zabrał też kilka pochodni. Zwykle nie potrzebował ich bo nie podróżował środkiem nocy, a nawet jeśli to lepiej było pozostać niezauważonym - tym razem było inaczej, dlatego wyciągnął jedną z pochodni, zapalił przy pomocy krzesiwa i hubki, skierował się na drogę, ścieżkę - czymkolwiek było to którędy jechał wóz. Zapalona pochodnia musiała być widoczna, unosił ją wysoko. Powinni dostrzec zarówno światło pochodni, jak i jego dużo wcześniej. – Szukam godnego miejsca do odpoczynku. Zgaduje, że tam się właśnie udajecie!? — Krzyknął, tudzież powiedział donośnym tonem w kierunku osób które jechały na wozie. Nie brakowało w jego głosie pewnego rodzaju pewności i " uprawnienia się " do przejazdu wraz z nimi. Jeśli bliskie były im wartości tych ziem nie mogli zignorować podróżnika który nie sprawia im zagrożenia. Jeśli się zatrzymali, zamierzał się zbliżyć i przy okazji obejrzeć wóz. Nie jakoś dokładnie, chciał wiedzieć z czym i kim ma do czynienia. Myśli - Mowa
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
- Tsuyoshi
- Gracz nieobecny
- Posty: 459
- Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
- Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
- GG/Discord: cichuteńko#0324
- Multikonta: -
Re: Odizolowana wioska
Misja rangi |C|
Pozory
Światło pochodni rozeszło się gwałtownie po okolicy, gdy ta w końcu załapała ciepło wywołane pocieraniem hubki o krzesiwo. Jun miał plan, który nie miał prawa się nie udać. Znał zasady panujące na wyspie, wiedział, jakim kodeksem kierują się mieszkańcy tejże krainy, więc czemu mieliby mu nie pomóc. Biedaczek nie wiedział jednak dokąd trafił, na jakich to ludzi… trafił. Konie zarżały głośno, ciągnięte za lejce tak mocno, że łby wygięły im się do tyłu. Nie było to wywołane tężyzną woźnicy, a raczej tym, że chciały choć chwilę ulżyć temu cholernemu dyskomfortowi. Nikt nie chciałby być sterowany przez innych… Do tego w taki sposób. Wystarczy takiego zaprzęgnąć i już nie ma nic do gadania. Odbiera się mu wolność, sterując każdym jego ruchem. Nie było w nich nic szlachetnego, były niewolnikami na czyichś usługach. Gdy taki robol okaże się bezużyteczny, zabija się go. Nieważne, czy to koń, czy człowiek. Każdych traktuje się tak samo. Obdziera się go z jakiejkolwiek godności… W końcu jest tylko koniem zaprzęgowym, mułem roboczym nie nadającym się do niczego innego.
Wóz zatrzymał się gwałtownie tuż obok samuraja tak, że ten znajdował się przy tylnej części wagonu. Jeden z mężczyzn zeskoczył z wozu, aby podejść do kapelusznika, drugi zaś przykrył towar grubym materiałem. Jun przez panujący półmrok nie zdołał choćby kątem oka zauważyć, co mogłoby się tam znaleźć. Światło ukazało twarz gościa, który był na tyle odważny, że postanowił podejść, nie obawiając się żadnego ataku. Wyglądał na pewnego siebie.
- Masz szczęście, że masz pochodnie. - Zaczął zimnym tonem, mierząc wzrokiem Juna. - Co robi tutaj ktoś taki, jak Ty? Zabłądziłeś? - Kontynuował. Nie wyglądał na mile zaskoczonego, ba, brzmiał jakby Jun był jego wrogiem numer jeden. Jaki miał powód? Co motywowało go do takich zachowań? Tego samuraj nie mógł wiedzieć. Mężczyzna podchodził coraz to bliżej i bliżej. Nie miał przy sobie ani broni, ani niczego, co mogłoby za nią posłużyć. Jego kumpel - woźnica, cały czas spoglądał na nich, siedząc na powozie.
- Zdejmij ten kapelusz to może Ci powiem. - odpowiedział w końcu na pytanie samuraja. Cały czas sprawdzał, czy to, co przewozili jest skrzętnie ukryte w taki sposób, że nikt nie mógłby podejrzeć tego, co znajduje się pod materiałem. Być może zgrywał twardziela, ale obawiał się, że mógłby być to jakiegoś rodzaju napad. Mało kto przechodził w tych stronach… Oj bardzo mało kto.
- Daj mu już spokój. - wtrącił się woźnica. - Człowiek pyta Cię o drogę, a Ty zachowujesz się jak jakiś zwierzak. Dobrze wiesz, że nic się nie stanie, jak pomożemy. - jego głos wydawał się cieplejszy… Spokojniejszy, o wiele bardziej pogodny od jego towarzysza. Jun nie mógł widzieć jego twarzy, przysłonięta była przez mrok, nie mógł więc wiedzieć, czy i oni czegoś nie kombinują.
- Ale dobrze wiesz, jakie są zasady… - odpowiedział kark, wzdychając głośno.
- Ty też dobrze je znasz, dobrze wiesz, że jeśli ktoś pyta o pomoc to możemy jej mu udzielić, zamknij się i właź na wóz. - woźnica mu wtórował, nie odpuszczając.
- Jak mi pokaże mordę to wtedy się zastanowię. - warknął w kierunku woźnicy, a potem skierował się do Juna. - No pokaż się i powiedz skąd jesteś to Ci pokażemy. - głos miał paskudny. Mordę też miał paskudną. Typowy gość spod ciemnej gwiazdy, ale może miał jakiś powód, że zachowywał się tak, a nie inaczej?
Jun
3/30
Bardzo poglądowa mapka: Parę słów nt. lokacji:
•Dróżka szeroka na jakieś 3 metry;
•Lasy są dosyć duże, sama wioska przy nich jest maciupeńka
•Sto metrów od wioski znajduje się rzeka, a przy niej mały port rozładunkowy
•Brak jakichkolwiek miejsc sugerujących to, że wioska w ogóle istnieje
•Wioska w rzeczywistości znajduje się o wiele bliżej lasu, kamufluje się w nim, co utrudnia spostrzeżenie jej z jakiegokolwiek dystansu, do tego brak jakichkolwiek okien od strony lasu
•Po zachodniej części wioski kompletna pusta, ciągnąca się kilometrami
•Tak, jak pisałem w opisie lokacji, wioska jest odosobniona od jakichkolwiek osad, nikt nie ma pojęcia, że w ogóle istnieje (oczywiście są od tego wyjątki, bo każdy mógł zabłądzić tak, jak zrobił to Jun).
• Woźnica
• Kark
0 x
|| THEME ||
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Re: Odizolowana wioska
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b] " Poszukiwania " Gdyby nie pochodnia mógłby zostać rozjechany - doskonale o tym wiedział. Nie obwiniał by ich o to, zwłaszcza gdyby się nie zatrzymali. Byłoby to jawne pogwałcenie wszelkich zasad - możliwe, że niosłoby to nawet pozory zasadzki i napadu. Któż jednak odważyłby się ujawniać przed przejeżdżającymi, by później wbijać im nóż w plecy? Na pewno cudzoziemiec, on nim nie był i widoczne to było od razu.
Wóz się zatrzymał, dokładnie tego oczekiwał. Widział jak materiał jest przykrywany, niemalże ukrywany przed jego wzrokiem – Jesteśmy tajemniczy, co? — Nieomal westchnął odpuszczając swoją ciekawość. Nie zamierzał gwałtownie i brutalnie naruszać ich prywatności, cokolwiek to było - dopóki nie było to ciało jakiegoś niesfornego wieśniaka, to nic mu było do tego. Nawet jeśli byli złodziejami, czy innymi przestępcami. Nie mniej pierwsze słowa osobnika wybiły go ze spokoju w jaki udało mu się wejść idąc tą ścieżką - było zimno, ale spokojnie - do tej pory. Nie rozumiał w pełni wrogości jaką go uraczył kark już w pierwszych słowach, drugich i trzecich. Każdy człowiek miał swój limit spokoju, Jun przestał go słuchać, nie mniej raczył odpowiedzieć na pierwsze pytania. – Podróżuje — Jakże prosto odpowiedział na zaczepkę mężczyzny, cóż innego może robić mężczyzna sam na drodze o tej godzinie? Rzecz jasna napadać na wozy i niczego nie spodziewających się przejezdnych... Lecz nie, to nie on. On tylko sobie szedł. Nie czuł przymusu do sarkastycznych pytań, lub innych niemiłych odpowiedzi które mógłby wyrazić, wątpiąc w ich prawe przebywanie tutaj o tej godzinie - do czasu słów o kapeluszu.
Miał już odpowiadać podczas gdy to drugi z nich się wtrącił w rozmowę. Może i lepiej bo to co chciał powiedzieć Jun nie byłoby w żadnym wypadku miłe. Nie mniej wyraz twarzy Juna wyraźnie przedstawiał, że nie jest zadowolony z obecnie trwającej rozmowy. Woźnica zdawał się być rozsądniejszym z tej dwójki - przynajmniej z pozoru, bo obydwaj nie zrobili na nim zbyt dobrego wrażenia już od początku.
Jun nie zamierzał ściągać kapelusza.
Myślał przez chwilę, że dryblas sobie odpuści - nie odpuścił, ku rozczarowaniu Tamoriego. Nie mógł na to zbyt wiele poradzić, często ostatnimi czasy się rozczarowywał, czy to postawą ludzi, efektami poszukiwań, czy sytuacjami w których się znajdował. Nie mógł jednak nic na to poradzić. Miał swoją dumę, honor - jakkolwiek to nazwać i nie zamierzał dać się stłamsić byle wieśniakowi którego kozy są wyżej urodzone niż on. – Właź na wóz — Odparł znudzonym głosem w stronę dryblasa. Czuł, że ta prowokacja długo nie potrwa, dlatego już się szykował by mu pomóc ze spełnieniem prośby kolegi. Szybki ruch ręką w okolicę głowy karka, szybki chwyt i ściśnięcie. – Poszukuję człowieka z podłużną blizną lewej ręki — Nie podnosił głowy, ani nie podnosił kapelusza. Nie potrzebował - widział, czuł i słyszał. Jeśli jednak to nie wystarczyło, był gotowy na więcej... Co mógł przeciwko niemu wystawić tutejszy czempion z podrzędnego Ryokanu?
Nie zamierzał mu robić krzywdy, sam chwyt służył raczej za narzędzie perswazji którym miał go przymusić do powrotu na wóz. Nie puszczał póki olbrzym nie wsiadł - rzecz jasna dopiero gdy Jun znalazł się również na wozie. Skoro już się tak dobrze i blisko poznali, mogli wspólnie kawałek przejechać. To już było pewne - on jedzie. Jaka atmosfera zapanuje przez resztę trasy, to zależało od nich. Jun nie należał w końcu do tych najbardziej gadatliwych osób.
Ukryty tekstMyśli - Mowa
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
- Tsuyoshi
- Gracz nieobecny
- Posty: 459
- Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
- Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
- GG/Discord: cichuteńko#0324
- Multikonta: -
Re: Odizolowana wioska
Misja rangi |C|
Pozory
O ile niechęć do karka może być czymś zrozumiały… Tak czym zawinił woźnica? Tym, że się zatrzymał i nie zlał Juna, choć ponoć miał coś do ukrycia? Samuraj nie był jednak wszystkowiedzący, nie mógł wiedzieć, dlaczego mężczyźni zachowali się tak, a nie inaczej. Kark nie odpuszczał, bo to, co znajdowało się na wozie było najwyraźniej ważne. Nieufność w tych rejonach była czymś normalnym, tak ich uczyli, ale Jun nie mógł tego wiedzieć, bo… Jun nie był jeszcze w tej wiosce w której urodziła się ta dwójka. Wspomnieli coś o zasadach, ale czy samuraj w ogóle pomyślał o jakich zasadach mówią? Co mają na myśli?
Było już za późno na jakąkolwiek reakcję dryblasa, podjął się takich ruchów, jakich się podjął. Podszedł za blisko, zbyt gwałtownie, ze zbyt wielką arogancją i pewnością siebie. Ale nie chciał atakować kapelusznika. Nawet nie szykował się do zamachu, nie to miał na celu. Celem była ochrona zawartości wozu, to było najważniejsze. Woźnica obserwował wszystko z widocznym znudzeniem na twarzy. To chyba nie był pierwszy raz, gdy jego kumpel odstawiał takie przedstawienie.
- Nie wejdzie, mówię Ci, uparty jak osioł jest. - Odpowiedział na “prośbę” Juna. Taki to był ten karczycho. Nie słuchał się kumpla, który okazał się być bardziej rozważny, bo i po co miałby się go słuchać? W końcu był przypakowany, silny… I tępy przy okazji.
Z ust dryblasa wydobyło się jakby stęknięcie. Ścisk Juna był potężny, a wielgas mógł właśnie doświadczyć tego z pierwszej osoby. Próbował się wyrwać, ale z marnym skutkiem. Panika przejęła jego ciało, bo prawdopodobnie nigdy w życiu nie spróbował swoich sił z kimś tak potężnym, jak nasz samuraj. Ale cóż się dziwić? Żył w odosobnieniu, całkiem sam… Do tego jechał do domu i został zaskoczony przez takiego kolesia… A jedyne, co chciał to uchronić zawartość wozu przed ewentualnym bandziorem, który podstępem chciał zatrzymać wszystko dla siebie. Do tego nie pokazał im swojej twarzy, jakby miał coś do ukrycia. Woźnica natomiast nie ruszył się z miejsca, czając się w cieniu. Jun miał zajęte ręce, może i był szybki… Ale jak szybko potrafiłby zareagować na dwa ataki w tym samym czasie? Trzeba uważać na takich ludzi. Coś knuli, no nie? Ich zachowanie mogło to sugerować.
- Puść go już. Zawsze tak atakujesz pierwszego lepszego woźnicę, który boi się o swoje graty? Żadnego z blizną na lewej ręce nie znam. Będziecie się bawić w dwóch świniopasów bawiących się w błocie, czy wchodzicie na wóz? Nie mam czasu. - Słychać było pewien rodzaj irytacji w głosie mężczyzny. Teraz samuraj mógł być pewny, że nie był to pierwszy raz, gdy dryblas pakuje się w kłopoty. Tylko dlaczego woźnica nie postanowił wejść do akcji? Zrobić czegokolwiek? Może było to dlatego, że bał się Juna? A może powód był zupełnie inny? Być może nie chciał marnować czasu na niepotrzebne sprawdzanie, kto jest silniejszy od kogo?
- No puść mnie, człowieku! - krzyknął dryblas, chwytając Juna za dłonie. Porywczość samuraja może kiedyś doprowadzić do nieszczęścia. Może i miał swoje zasady, ale atak na nieuzbrojonego kolesia przy jego własnym wozie, na jego, bądź co bądź, terenie nie wyglądała dobrze. Czy atak na człowieka, który nie miał ani broni, ani zamiaru ataku był honorowy? Być może. Być może można by podpiąć to pod obronę, ale on… Nie miał się przed czym bronić.
- Powiedz nam skąd jesteś, pokaż jakiś nie wiem… Papier, cokolwiek. Mamy swoje powody. Wioska jest blisko, więc w razie czego dojdziecie sami, w swoim towarzystwie, bo nie mam ochoty oglądać przepychanek dzieciaków. - Gdyby taka sytuacja miała miejsce, samuraj miałby przynajmniej jakiegoś przewodnika, który doprowadziłby go do upragnionej gospody, czy czegokolwiek tam on szukał.
Jun
5/30
Bardzo poglądowa mapka: Parę słów nt. lokacji:
•Dróżka szeroka na jakieś 3 metry;
•Lasy są dosyć duże, sama wioska przy nich jest maciupeńka
•Sto metrów od wioski znajduje się rzeka, a przy niej mały port rozładunkowy
•Brak jakichkolwiek miejsc sugerujących to, że wioska w ogóle istnieje
•Wioska w rzeczywistości znajduje się o wiele bliżej lasu, kamufluje się w nim, co utrudnia spostrzeżenie jej z jakiegokolwiek dystansu, do tego brak jakichkolwiek okien od strony lasu
•Po zachodniej części wioski kompletna pusta, ciągnąca się kilometrami
•Tak, jak pisałem w opisie lokacji, wioska jest odosobniona od jakichkolwiek osad, nikt nie ma pojęcia, że w ogóle istnieje (oczywiście są od tego wyjątki, bo każdy mógł zabłądzić tak, jak zrobił to Jun).
• Woźnica
• Kark
0 x
|| THEME ||
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Re: Odizolowana wioska
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b] " Poszukiwania " Jun był szybki, ale na pewno trafi na kogoś szybszego od siebie - zawsze tak jest, kiedyś musi trafić kosa na kamień, to jednak jeszcze nie dziś. Słowa woźnicy zdawały się mówić szczerze o swoim koledze który nie zamierzał zrezygnować. Tak to już czasami było, trafił uparty na kogoś kto może nie tyle był uparty, co zwyczajnie lubił zacząć od postawienia na swoim. Kapelusznik przez chwilę zatrzymał uchwyt, wyglądało jednak na to, że cała ta sytuacja zamieniła się w komedie, może i lepiej zrezygnować i być tym mądrzejszym? – A więc rób co mówię — Odpowiedział dryblasowi, skinając również głową do mężczyzny który z wozu nie zszedł.
Czy był to atak? Możliwe, czy niezasłużony? Raczej nie. Obydwaj mieli w tej sytuacji równe szanse, a to, że Jun był najprawdopodobniej szybszy i cwańszy to druga sprawa. Jun nie wykorzystał swojej broni, nie zamierzał tego robić, ani dzisiaj, ani ostatnim razem - głównie za sprawą tego, że jego miecz nie powinien zostać splamiony krwią przypadkowych ludzi. W końcu rzecz jasna musiał puścić i to zrobił. – Przypomniało mi się spotkanie z butnymi farmerami — Zmarszczył brwi poprawiając kapelusz. Nie skomentował jakoś głośno kwestii poszukiwanego przez siebie osobnika. Mruknął tylko pod nosem, dopiero za chwilę westchnął kręcąc przy tym przecząco głową - zawiedziony. Wtedy też wsłuchał się w dogadującego woźnicę. Tutaj był zaskoczony, zaczęli z bardzo niskiego szczebla by zaraz przejść do bardzo wysokiego, zdziwił się i nie krył tego gdy mężczyzna wspomniał cokolwiek o papierach. – Umiecie czytać? — Zapytał całkowicie zbity z tropu. Edukacja swoje kosztowała, za wodą uczyli się głównie shinobi i bogatsi rzemieślnicy z ciągotą do nauki. Tutaj zwykle robili to samuraje. – Jestem Jun, podróżnik. — Zaakcentował mocniej swój akcent przyśpieszając nieco mowę. Jeśli byli stąd to wiedzieli, że nikt inny prócz nich by go teraz nie zrozumiał.
Rzeczywiście musiał dzisiaj trafić na ludzi oczytanych i bogatych, to nie zdarzało się zbyt często, a jeszcze bardziej go zaskakiwało. Nie miał zamiaru mówić im kim jest całkowicie bo przywykł do identyfikowania się jedynie imieniem - zwłaszcza tutaj gdzie może to mieć opłakane skutki. Medal z Shigashi nawet nie zostanie rozpoznany w tych rejonach, a nawet jeśli to nie znaczy nic, a przynajmniej niczego dobrego. Może rzeczywiście w tym co powiedział tkwi sama prawda? Chcąc nie chcąc tym właśnie jest na tych ziemiach. Podróżnikiem Junem w poszukiwaniu zabójcy.
Jun nie chciał zostawać na mrozie. Myśli - Mowa
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
- Tsuyoshi
- Gracz nieobecny
- Posty: 459
- Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
- Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
- GG/Discord: cichuteńko#0324
- Multikonta: -
Re: Odizolowana wioska
Misja rangi |C|
Pozory
A więc Jun odpuścił. Bardzo dobrze… Bardzo dobrze. A może to i lepiej? Teraz mężczyźni wiedzą, że muszą współpracować, bo inaczej może spotkać ich coś o wiele gorszego. Samuraj szybko zmienił nastawienie, gdy obydwaj mężczyźni poprosili na swój sposób o to, aby ten puścił głowę dryblasa.
- Dobra, już dobra - głowa była cała, na szczęście, choć uczucie ścisku sugerowało, że ta może się rozpaść, gdy imadło puści. Kark pogłaskał się po głowie w celu uśmierzenia bólu. Delikatny był, no cóż poradzić. Jego kolega natomiast obserwował wszystko, nadal siedząc w mroku. Jun nie widział jego twarzy, ale nie było mu to teraz potrzebne. Wielgas nie czekał na samuraja, postanawiając obrócić się na pięcie, tak powoli, żeby nie wzbudzić żadnych podejrzeń i począł iść w kierunku siedziska. Ale wtedy zatrzymał go woźnica.
- Poczekaj Hatori, tutaj siądzie nasz nowy kolega. - po tym właśnie padł fragment o farmerach. Mężczyźni spojrzeli się po sobie nieco zdziwieni. A więc Jun zajmował się gnębieniem takich ludzi profesjonalnie, tak? Cóż, popamiętają to sobie, choć i tak nie ma to teraz znaczenia. Hatori mruknął coś pod nosem niezadowolony. W końcu było to jego miejsce, no nie? No nic, najwyraźniej woźnica miał tutaj większą władzę, skoro to on dyktował, kto gdzie siada.
Na wzmiankę o umiejętności czytania parsknęli oboje śmiechem. Nie był to taki niemiły śmiech, oj nie. Po prostu ich to rozbawiło. Że oni? Czytać? Nieeee. Oni nie. On tak.
- Hatori nie, ale ja potrafię czytać. Jestem zarządcą magazynu portowego. Muszę umieć czytać, no i pisać też. - Wytłumaczył się od razu, chcąc ominąć jakieś niepotrzebne nieprzyjemności w przyszłości. W sumie można było to wywnioskować po ich zachowaniu, po tym, jakie podejście mieli do wszystkiego… No i po tym, jak zarówno ton, jak i barwa ich wypowiedzi różniły się znacząco. Woźnica wydawał się mówić bardziej melodyjnie, niczym jakiś poeta, Hatori zaś… Brzmiał na takiego na jakiego wyglądał. Ot pomagier jakiegoś mądralińskiego, który się z nim zaprzyjaźnił.
- Witaj Junie, podróżniku… - Widać było wyraźny ukłon woźnicy w stronę samuraja. Tego nakazywała mu jego tradycja. Ukłon podczas przywitania. Zapewne ten zastanawiał się, jak może nazywać się towarzysz Hatoriego i dlaczego jeszcze się nie przedstawił. Nie, że mógł coś ukrywać specjalnie.
- Ja jestem Akio, a Hatoriego już znasz. Hatori pracuje w porcie, a ja, jak już wspominałem zresztą, jestem zarządcą magazynu. - W końcu wyjaśniło się wszystko. Słońce zaszło już kompletnie. Jedynym źródłem światła była pochodnia, którą trzymał Jun, no i gwiazdy, które dziś świeciły wyjątkowo jasno.
Jeśli pokazał im swoją odznakę, Ci mogliby wydawać się bladzi na twarzy, jednakże nie mogło być to widoczne w panującym mroku. Faktyczny, odznaka z Shigashi nigdy nie znaczyła nic dobrego, nie w tych stronach… Nie teraz. Ale Jun nie widział tego, oni nawet nie dali po sobie tego poznać, tym bardziej, że Hatori zamilkł już wcześniej, to Akio przejął pałeczkę w rozmowie, bo tak najwyraźniej mieli w zwyczaju. Hatori musiał być tym od bicia, Akio zaś tym… Od gadania, jak najęty.
- Rusz dupę, Hatori, nie mamy czasu - powiedział do swojego przyjaciela, po czym skierował się do Juna. - Zapraszam, usiądź obok mnie, Jun - poklepał miejsce obok siebie, czekał aż dryblas wlezie na tyły wozu. Jeśli Jun wejdzie na wóz, ruszą powoli, na razie w ciszy. Jeszcze długa droga dzieliła ich od wioski, mieli czas na rozmowę.
- Wiesz, ja nie wiem o kim możesz mówić… Chodzi o tego gościa z blizną. Ale w tej wiosce mogą być ludzie, którzy mogą go znać. - Ton Akio wcale się nie zmienił. Gość miał nerwy ze stali… Albo przynajmniej sprawiał takie wrażenie. Uderzanie metalu o metal trwało w najlepsze, przeszkadzając im w rozmowie.
Jun
7/30
Bardzo poglądowa mapka: Parę słów nt. lokacji:
•Dróżka szeroka na jakieś 3 metry;
•Lasy są dosyć duże, sama wioska przy nich jest maciupeńka
•Sto metrów od wioski znajduje się rzeka, a przy niej mały port rozładunkowy
•Brak jakichkolwiek miejsc sugerujących to, że wioska w ogóle istnieje
•Wioska w rzeczywistości znajduje się o wiele bliżej lasu, kamufluje się w nim, co utrudnia spostrzeżenie jej z jakiegokolwiek dystansu, do tego brak jakichkolwiek okien od strony lasu
•Po zachodniej części wioski kompletna pusta, ciągnąca się kilometrami
•Tak, jak pisałem w opisie lokacji, wioska jest odosobniona od jakichkolwiek osad, nikt nie ma pojęcia, że w ogóle istnieje (oczywiście są od tego wyjątki, bo każdy mógł zabłądzić tak, jak zrobił to Jun).
• Akio
• Hatori
0 x
|| THEME ||
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Re: Odizolowana wioska
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b] " Poszukiwania " Jun tak naprawdę nie odpuścił. Miał po prostu dość stania na tym mrozie bez celu. Już w tej chwili trwało to stanowczo zbyt długo, zwłaszcza, że Jun nie miał wielkiej ochoty na nic nie warte dyskusje okraszone zimnym powietrzem - gdy mogą jak ludzie pojechać w miejsce znacznie przyjemniejsze, o którym on pojęcia nie ma, lecz ta dwójka wie na pewno.
Nie bez powodu Jun określił tamtych butnymi farmerami, w pewien sposób tak właśnie było. Sprzeciwiali się zwierzchnictwu swojego pana i otrzymali z tego tytułu stosowną karę. Nie mniej, nie więcej - może nie licząc wybitych zębów. Taki to już był los tych którzy z nim wciąż igrali. Mogli zrozumieć co chcieli, chłopaka mocno to nie obchodziło, mieli prawo do własnej opinii na jego temat. Jeśli chcą go nazwać rzeźnikiem, albo pogromcą farmerów to niech tak będzie. Byle tylko nie mieszali do tego jego rodzinnego nazwiska i wszystko będzie dobrze. Nie bez przyczyny go nie podawał.
– Mogę usiąść gdziekolwiek — Odpowiedział woźnicy gdy dostrzegł niezadowolenie Hatoriego. Nie widział powodu by dalej antagonizować tego osobnika, zwłaszcza o tak nieistotne dla siebie sprawy. Liczyło się by dojechać, a nie gdzie będzie siedział. Usiadł jednak tam gdzie mu wskazano, choć sugestywnie przysiadł tak by zrobić faktyczne miejsce dla prawowitego właściciela miejsca. W końcu co mu szkodzi, prawda? Obydwaj się przedstawili i powiedzieli o sobie więcej niż mógł oczekiwać, częściowo za sprawą jego zaskoczenia, które wcale nie było aż tak nieoczekiwane. Można więc rzecz, że znaleźli wspólną ziemię do rozmów na tym samym poziomie. – Zarządca magazynu? To wiele wyjaśnia — Jun nie pokazał odznaki, nie zamierzał. Znajdowała się w bezpiecznym miejscu pośród jego rzeczy. Nie nosił jej tutaj - bo i po co.
A więc jak już rozsiedli się wszyscy na tym wozie - jakkolwiek zostało to ostatecznie ustalone, Jun nie czułby się przegranym w żadnym wypadku. Nie zależało mu jakoś specjalnie na umniejszaniu Hatoriego, albo stawianiu siebie w pozycji wyżej, za sprawą siedzenia obok Akio. Rozmawiać mogli tak samo, niezależnie od tego jak faktycznie końcowo siedział. Czy mógł coś podejrzewać? Mógł, jak każdy kto szukał dziury w całym. Mogli to być przemytnicy, albo inne łotry jakich pełno, nic by jednak nie zyskał z antagonizowania ich, równie dobrze mogli to też być zwyczajni mieszkańcy osady którzy bardzo poważnie traktują przewóz swoich towarów i nie ufają obcym - to ostatnie na pewno.
Obrócił lekko głowę w kierunku Akio gdy ten wspomniał o ludziach w wiosce mogących wiedzieć coś na temat mężczyzny którego poszukuje – Być może... — Samo "może" delikatnie przeciągnął. Nie wierzył zbytnio w znalezienie jakichkolwiek śladów, nie w sposób w jaki prowadził swoje poszukiwania. Wiedział, że ludzi z takimi bliznami może być pełno, zwłaszcza, że to jedyny trop pomijając posturę, która również mogła być fałszywa. Bardziej liczył, że ten osobnik sam go znajdzie i spróbuje uciszyć tego który pyta. Takie spotkanie byłoby chwilą konfrontacji na którą liczył - choć wiedział, że zapewne szybko nie nastąpi.
Skrzyżował ręce i patrzył się na drogę, kapelusza nie zdjął. Czekał na dojazd do samej osady i to co w niej zastanie. Zwłaszcza ze względu na porę w jakiej dojadą, oraz nie do końca znane lokalne zasady. Kto wie czy nie będą musieli zaparkować wozu gdzieś na zewnątrz osady, czy może od razu pojadą do magazynu rozładować - cokolwiek to jest. Jun nie wiedział nawet co zamierza zrobić ta dwójka gdy będą już na miejscu. Myśli - Mowa
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
- Tsuyoshi
- Gracz nieobecny
- Posty: 459
- Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
- Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
- GG/Discord: cichuteńko#0324
- Multikonta: -
Re: Odizolowana wioska
Misja rangi |C|
Pozory
Hatori finalnie zasiadł gdzieś z tyłu, przy tej całej kupie żelastwa, trzymając ją mocno. Cała atmosfera jednak była luźna, bo Jun nie pokazał im swojej odznaki. Może to i lepiej? Choć nadal nie wiedzieli o nim nic, toteż nie rozmawiali o niczym specjalnym. To Hatori opowiedział coś o żonie, a to Akio wspomniał coś o kolejnych wyjazdach mieszkańców wioski w dalekie tereny o których sam nigdy jakoś specjalnie nie słyszał. Samuraj jeszcze nie miał o tym pojęcia, ale ludzie mieszkający w tej wiosce żyją w swoistej… Samotności, bez niczego, żadnych kontaktów z zewnętrzniakami. Piękno tego wszystkiego tkwiło w tym, że nikomu to nie przeszkadzało, bo nie znali innego życia.
- Hatori się nie pogniewa, nie bój się, Jun-san. - Powiedział to z zamiarem uspokojenia samuraja. Akio wydawał się dość sympatyczną osobą, bardzo oczytaną… I jakoś bardziej otwartą na ludzi. Jun być może wcześniej nie zwrócił uwagi na jego sposób bycia, ale naprawdę był on… Inny niż wszystkich. Jakiś taki obcy. Wydawał się być, jak jakiś nadworny błazen-szpiegmistrz, z jednej śmieszkował ze swojego towarzysza, a z drugiej podpowiadał królowi kolejne posunięcia na mapie wojennej. Sam akcent wydawał się jakiś inny, barwa głosu też inna od barwy głosu Hatoriego… Choć co tu się dziwić samurajowi? Nie spotkał jeszcze reszty ludzi z tej osady to i brak było jakiegokolwiek porównania. Niech na razie zostanie to podpięte pod łatkę bycia zarządcą magazynu. Niech właśnie to będzie powodem takiego zachowania.
- Akio, mamy od razu zajechać do magazynu, pamiętasz? - Hatori wtrącił się nagle, przerywając czy ciszę, czy rozmowę… Choć znając Juna żadnej konwersacji nie było. A więc mieli jakiś plan… I samuraj im go przerwał. Być może stąd była ta niechęć? Być może jeden z nich najzwyczajniej w świecie nie przepadał za zmianami w idealnie obmyślonych planach?
- Wiem, druhu, wiem. - Odpowiedział natychmiastowo woźnica. - Jun-san, nie masz nic przeciwko, że wpierw zajedziemy do magazynu? - W końcu twarz Akio rozjaśniła się na tyle wyraźnie, że Jun mógł ujrzeć każdy szczegół jego twarzy. Wyglądał dość… Nietypowo. Obdarował swojego towarzysza uśmiechem, paskudnym, ale jednak uśmiechem. - Wiesz, to dobrze, że masz ten kapelusz. Będę miał Cię jak przeszmuglować… Bo widzisz, podróżniku, mało kto odwiedza naszą wioskę, bo mało kto o niej słyszał. Zaryzykuję nawet i powiem, że prawie nikt o niej nie słyszał. - Westchnął wtedy i przekierował wzrok na Hatoriego. - Słuchaj, dryblasie, ogarniecie to żelastwo z tyłu, a ja postaram się jakoś ukryć Juna, żeby mógł chociaż przenocować, dobra? - Kark przytaknął tylko gestem ręki, nie wyglądał na takiego, co by chciał teraz wdawać się w jakiekolwiek dyskusje.
- Plan jest taki… Powiedz mi Jun. Jesteś człowiekiem honoru? - Głos mężczyzny spoważniał nagle. - Jeśli jesteś to opowiem Ci pewną historię… Jeśli natomiast nie jesteś, nie dowiesz się niczego. Po prostu przenocuję Cię, a później się rozstaniemy. - Widać było, że było to coś ciężkiego, bo i sam Hatori jakby wstrzymał oddech. Samuraj mógł tylko zgadywać o co chodzi, ale sam fakt, że Akio musiałby go ukryć, mógł coś zdradzać. Coś tu śmierdziało, a im bliżej wioski byli… Ten smród nabierał coraz to gorszych armatów.
Jun
9/30
Bardzo poglądowa mapka: Parę słów nt. lokacji:
•Dróżka szeroka na jakieś 3 metry;
•Lasy są dosyć duże, sama wioska przy nich jest maciupeńka
•Sto metrów od wioski znajduje się rzeka, a przy niej mały port rozładunkowy
•Brak jakichkolwiek miejsc sugerujących to, że wioska w ogóle istnieje
•Wioska w rzeczywistości znajduje się o wiele bliżej lasu, kamufluje się w nim, co utrudnia spostrzeżenie jej z jakiegokolwiek dystansu, do tego brak jakichkolwiek okien od strony lasu
•Po zachodniej części wioski kompletna pusta, ciągnąca się kilometrami
•Tak, jak pisałem w opisie lokacji, wioska jest odosobniona od jakichkolwiek osad, nikt nie ma pojęcia, że w ogóle istnieje (oczywiście są od tego wyjątki, bo każdy mógł zabłądzić tak, jak zrobił to Jun).
• Akio
• Hatori
Wygląd Akio z tym, że oczy ma normalne, brązowe:
0 x
|| THEME ||
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Re: Odizolowana wioska
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b] " Poszukiwania " Nowy towarzysz na wozie nie należał do ludzi którzy bali się pierwszego lepszego dryblasa. Jun sam uważał, że strach jest narzędziem które mogą wykorzystywać silni przeciwko słabym. Nie twierdził, że jest to najlepsze z możliwych rozwiązań, ale nie mógł odmówić mu skuteczności. Trudno było chłopakowi oceniać woźnicę, nie znał ludzi z tutejszej osady, czy gdziekolwiek go wieźli - skoro był magazyn to i musiała być osada, nie miał pojęcia jacy ludzie tutaj przyjeżdżają, ani jakich jest tutaj najwięcej. Zwiedził natomiast część kontynentu, dlatego potrafiłby rozpoznać niecodzienny, lub nie pasujący do okolicy akcent. Ba! Czas spędzony w Shigashi potrafił mu nawet ułatwić określenie skąd owy jegomość może pochodzić - nie miało to tam wielkiego znaczenia, lecz wciąż jest to ważna informacja odnośnie osoby o której chce się czegoś dowiedzieć.
Nie wtrącał się w rozmowę pomiędzy wspólnikami. Pozwalał im rozmawiać jakby go tutaj nie było. To nie były jego sprawy i mogli zrobić to co uważali za słuszne. Dopiero gdy bezpośrednio się do niego zwrócili poczuł jakikolwiek bodziec skłaniający go do dołączenia do tej dyskusji. Z początku pokręcił głową przecząco i mruknął na potwierdzenie gestu, posyłając zarazem spojrzenie na Akio. Magazyn, ryokan, dom - jemu było to bez różnicy, byle wjechali do osady. – Czy to coś złego? — Ostatecznie Jun nie widział zła w pewnego rodzaju izolacjonizmie. Byli tutaj, żyli dla siebie - samowystarczalni. Bardzo prawdopodobne, że przynajmniej w części, sposób tutejszego życia pokrywa się z ideami które przedstawiał władca tej krainy. Zupełne odcięcie się od innych. Chłopak nie był fanem tego podejścia, lecz również nie widział nic złego w świadomej decyzji którą podejmowali tutejsi mieszkańcy. Inaczej wyglądało to w przestrzeni całej wyspy. – Nikt o nich nie słyszał? Nikt tu nie chodzi? W takim razie to mała osada... — Pomyślał Jun drapiąc się przy tym po brodzie. Nie zadawał pytań bo nie potrzebował usłyszeć na nie odpowiedzi. Mógł dowiedzieć się równie dużo zwyczajnie słuchając tego co do niego mówią ci dwaj, a później może i inni.
Zaciekawiło go jedno, to, że zdecydował się go przeszmuglować, to było ciekawe, czyżby tutejsi ludzie nie byli w ogóle gościnni odrzucając nauki którymi kieruje się Sasaki? – Przeszmugluje? — Powtórzył pytającym tonem po Akio, cała uwaga jaką mógł w jednej chwili poświęcić Jun należała właśnie do niego. Oczekiwał wyjaśnienia i rozwinięcia sytuacji. Nie zamierzał być szczurem który kryje się po najmniejszych dziurach. Jedyne doświadczenie ze szmuglowaniem jakie posiadał, zdobył w chwili gdy musiał się sam przeszmuglować z jednego brzegu Yinzin na kontynent – Wyznaję to, co powinni tutaj wyznawać wszyscy ludzie. Niezależnie od stanu. — Może i nie była to bezpośrednia i prosta odpowiedź na pytanie woźnicy. Powinna jednak wystarczyć jeśli Akio wiedział czym jest kodeks którym posługiwać się powinni tutaj wszyscy, w teorii. Praktyka jest - każdy widzi.
Czym byłoby proste odpowiedzenie " tak " na jego pytanie. Zostawiło by jedynie więcej pytań na które Jun nie koniecznie chciał odpowiadać, również sam niezbyt wiedział jakiego Honoru od niego oczekują. Typów było wiele, a właściwy jedynie ten który chcieliśmy by nim był. Jun szybko zdecydował jak się wyrazić, powiedział coś co powinno rezonować z każdym kogo te ziemie powinny uznać za Honorowego.
Był gotowy do dalszych działań, choć jeszcze nie wiedział jakie niespodzianki czekają go tej nocy - na pewno będą interesujące. Myśli - Mowa
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
- Tsuyoshi
- Gracz nieobecny
- Posty: 459
- Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
- Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
- GG/Discord: cichuteńko#0324
- Multikonta: -
Re: Odizolowana wioska
Misja rangi |C|
Pozory
Akio jakoś niespecjalnie zwrócił uwagę na pytanie o to, czy izolacja była czymś złym. Skwitował to jedynie króciutkim śmieszkiem. Fakt, może w tym kontekście, który przedstawił nie było to nic złego, prawda? Jednakże, gdyby spojrzeć na to jego oczami, nie było już tak pięknie, jakby mogło się wydawać. Ale to jeszcze nie temat na teraz… Teraz nie ma czasu na powiedzenie, wytłumaczenie i zrozumienie, co jest w tym wszystkim nie tak, jak być powinno.
- Owszem, przeszmugluję. - odpowiedział tak, że w zasadzie odpowiedzi w tym nie było. Ot, przytaknął na pytanie. Choć wydawał się być człowiekiem rozgadanym, teraz jakby urwał całą rozmowę. Czekał na odpowiedź na swoje pytanie, bez tego - tak, jak zresztą mówił - nie opowie nic, a nic. Ta wioska nie była zwykłą wioską. Nie była też taką, która izoluje się, bo tak ktoś chce. Izoluje się z pewnego powodu… Powodu, który nie był zbyt przyjemny, nie był on też czymś, co inni mogliby tolerować.
- Widzisz, nasz wioska już trochę lat ma i mieszkamy w niej od dawien dawna, od dziecka prawdopodobnie. Założycieli wioski było dwóch, żyją nadal jakimś cudem, choć wyglądają, jakby mieli się zaraz rozsypać, ale to nie ma znaczenia. - Przerwał na chwilę, żeby spojrzeć na dryblasa. Ten skinął głową informując, że wszystko jest w porządku. Uderzenia metalu zagłuszały, co niektóre słowa, ale nie było to na tyle, że Jun nie mógłby wywnioskować, co mówi woźnica. - Jako, że zajmuję się magazynem to, jak widzisz, mogę wyjechać z wioski… A z racji tego, że Hatori to siłacz to zabieram go ze sobą. Na początku wszystko było w porządku, ale… Nie wiem, kiedy to było. - spojrzał znowu na Hatoriego, a ten natychmiastowo dopowiedział do historii kolegi.
- Jakoś zeszłej zimy. - Wtedy Akio skinął głową i kontynuował. - Racja, zeszłej zimy. No, w każdym razie, gdy jechaliśmy do magazynu z gratami zauważyliśmy coś dziwnego. Nie wiem, co to było. Jacyś ludzie rozmawiali z założycielami. Nie wyglądali przyjemnie. Do tego przypłynęli na łodzi. Było cholernie ciemno, nie widziałem szczegółów, ale tej nocy zaginęły dwie kobiety. Ot tak, rozpłynęły się. Od tej pory staramy się obserwować to, co dzieje się w porcie i wychodzi na to, że te zaginięcia są jakoś powiązane z tymi typami. - Hatori przytakiwał co jakiś czas. Akio prawdopodobnie pominął wiele szczegółów, wiele też mógł przeinaczyć, w końcu był człowiekiem, a pamięć lubi zawodzić albo czasami i zmienić jakieś fakty tak, żeby brzmiały na naszą korzyść… Jednakże kolejne elementy układanki pojawiały się na stole tajemnicy tej wioski. Juna mogło to nie obchodzić, w końcu nie był stąd, nie był to jego interes, ale… Gdyby dowiedział się skąd pochodzą Ci ludzie, te “typy”, jak to określił Akio, być może zainteresowałby się tą sprawą.
- Lepiej unikać tej wioski… Do tego nie wpuszczamy takich ludzi, jak Ty. Tylko dlaczego? Zawsze, gdy jeżdżę do różnych miejsc, ludzie pytają mnie skąd jestem, a ja nie mogę na to odpowiedzieć… Do tego… Nie wiem, ludzie w naszej wiosce są jacyś inni mam wrażenie. Pasuje im to wszystko, pasuje, że to wszystko tak działa. Ale skąd bierzemy jedzenie? Skąd to złoto… Przecież skądś musimy mieć na to wszystko. Inne wioski wyglądają, jak wylęgarnia biedy, nasza zaś… Nie wiem. Wygląda na o wiele bogatszą. - Być może było to narzekanie Akio, z drugiej strony nie wyglądał na takiego, co by narzekał jakoś często na cokolwiek. Zaginięcia trwały od dawna, a nikt z tym niczego nie robił, to najbardziej dziwiło mężczyznę. Co rusz pojawiały się jakieś nowe gęby, a tamte nie powracały. To wszystko śmierdziało jakoś okropnie.
- Nie ma u nas żadnych strażników, więc zakryj się po prostu kapeluszem. W ciemnościach będziesz wyglądać, jak jakiś dzban albo coś. Nieważne. Wyrzuć pochodnię o tam. - wskazał wtedy kałużę po prawej stronie Juna. Już za chwilę wjadą wioski.
Jak wyglądała? Bogato. Bardzo bogato. Wszyscy ludzie zdawaliby się być już w domach, świeciło pustkami… Ale można było czuć się obserwowanym przez dziesiątki oczu. Była noc, więc nie mogli nic widzieć, prawda? Nie mieli prawa nic widzieć.
Jun
11/30
Bardzo poglądowa mapka: Parę słów nt. lokacji:
•Dróżka szeroka na jakieś 3 metry;
•Lasy są dosyć duże, sama wioska przy nich jest maciupeńka
•Sto metrów od wioski znajduje się rzeka, a przy niej mały port rozładunkowy
•Brak jakichkolwiek miejsc sugerujących to, że wioska w ogóle istnieje
•Wioska w rzeczywistości znajduje się o wiele bliżej lasu, kamufluje się w nim, co utrudnia spostrzeżenie jej z jakiegokolwiek dystansu, do tego brak jakichkolwiek okien od strony lasu
•Po zachodniej części wioski kompletna pusta, ciągnąca się kilometrami
•Tak, jak pisałem w opisie lokacji, wioska jest odosobniona od jakichkolwiek osad, nikt nie ma pojęcia, że w ogóle istnieje (oczywiście są od tego wyjątki, bo każdy mógł zabłądzić tak, jak zrobił to Jun).
• Akio
• Hatori
Wygląd Akio z tym, że oczy ma normalne, brązowe:
0 x
|| THEME ||
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Re: Odizolowana wioska
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b] " Izolacja " Kapelusznik oczekiwał wyjaśnienia - z początku go nie otrzymał, nie poddał się jednak i zdecydował się chwileczkę zaczekać. Dać Akio nieco przestrzeni i chwilę na zebranie myśli. To nie było zwyczajne ucięcie rozmowy, a próba odpowiedniego doboru słów. Nie popędzał go bo zdawał sobie sprawę, że jeśli będzie mu chciał powiedzieć - to powie. Wyglądało na to, że gdyby nie zamierzali, to w ogóle by Jun nie siedział z nimi na tym wozie, ot - taka zależność.
Sama historia którą zaczął opowiadać do czegoś zmierzała - tutaj Jun nie miał wątpliwości. Wolałby krótko dowiedzieć się o co chodzi jednak rozumiał, że czasami, najpewniej i w tym przypadku - to znajomość historii pozwala na podjęcie odpowiednich działań. Stwierdzenie, że założyciele są już tak starzy, że mogliby się rozsypać wydawało się Tamoriemu śmieszne, zwłaszcza, że ludzie którzy zakorzenieni są w starych ideałach i nie mają siły ich krzewić, powinni odejść i zostać zastąpieni nowymi, innymi - silniejszymi. Bo tak było wszędzie indziej, jeśli nie mogłeś rządzić to nie rządziłeś. Co powodowało, że te stare sterty kości wciąż wytarzały w koło siebie warstwę respektu? Nie mniej jedno z tego fragmentu opowieści było jasne - Mało kto opuszczał osadę, a Jun miał szczęście trafić na dwójkę z tej garstki.
Chęć dbania o własny dom była godna podziwu, zyskali tutaj szacunek Juna. Ciekawe natomiast było to, że stare worki na kości budziły wystarczający respekt przed nieznajomymi, a nawet się ich nie bali, tutaj w osadzie gdzie nawet nie ma straży. Czy ktoś tutaj nie czuł się zbyt pewnie? Wiele szczegółów o których Akio nie wspomniał mogło nie mieć znaczenia. Powiedział najważniejsze i to się liczyło - teraz tylko się zastanawiał co on przewoził, prócz drewna oczywiście. Jun słuchał z uwagą, zastanawiał się nad padającymi słowami i nie ukrywał tego. Krótko podsumowując – Mamy osadę która nie wpuszcza ludzi. Nie wypuszcza ludzi, założyciele kontaktują się z dziwnymi osobnikami, wioska jest bogata, bez strażników, zdarzają się zaginięcia — Mężczyzna skrył lekko twarz pod kapeluszem jak mu polecono. Nie wychylał się i pozwolił swoim gospodarzom zająć się wszelkimi problemami jakie mogły wystąpić na drodze. Podobnież pozbył się pochodni gdy mu polecili. Nim dojechali zdecydował się jednak zadać im jedno, acz bardzo ważne pytanie – Nie wiedzą, że ich obserwujecie? — Zakładał dwie opcje. Pierwsza z nich potwierdzała możliwość tego, że nikt nawet nie zwrócił na nich uwagi w końcu swój swojego nie wyda prawda? Z drugiej jednak strony - życie to suka.
Po wjechaniu do wioski Jun niezbyt się przejmował czymkolwiek, gdy podjechali pod magazyn zsiadł i zaczął pomagać Hatoriemu w przenoszeniu tego co przywieźli - chyba, że wyraźnie gospodarze mu zabronili. Ostatecznie chciał się znaleźć w miejscu gdzie było ciepło i można było odpocząć, możliwe też porozmawiać dalej... Myśli - Mowa
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
- Tsuyoshi
- Gracz nieobecny
- Posty: 459
- Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
- Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
- GG/Discord: cichuteńko#0324
- Multikonta: -
Re: Odizolowana wioska
Misja rangi |C|
Pozory
Na ich szczęście wioska była skąpana w mroku, niemożliwym więc było, aby ktokolwiek mógł zauważyć, że Jun to ktoś… Kto mógłby być nieproszonym gościem. W ruchach zarówno Akio, jak i Hatoriego widać było pewne zdenerwowanie. To odwracali się do siebie, to gwałtownie odwracali gdzieś na bok, jakby rozglądając się, czy ktoś przypadkiem ich nie śledzi. Jun jeszcze nie wiedział na co może się porwać. Razem z nim będzie ich tylko trzech. Jeśli dojdzie do jakiejkolwiek walki, to nie skończy się dobrze. Chyba, że bardzo zależy mu na dostaniu przydomka Rzeźnika z… Nie-wiadomo-kąd.
- Wydaje mi się, że gdyby nas zauważyli… To sami byśmy już zniknęli. - Akio zwrócił uwagę samurajowi. Z jego pozycji wydawało się to logiczne. W końcu tamtym bardzo zależało na dyskrecji, na tym, aby nikt, ani nic nie wiedział o ich istnieniu i o tym, co dzieje się pod osłoną nocy. Woźnica był pewny, jak mało kto, że nie mogli być to zwykli rybacy… Rybacy przecież nie zajmują się porywaniem, czy łowieniem ludzi, prawda? Rybak ma łowić ryby, a potem sprzedać je na targu albo komuś, kto sprzedaje je na targu… Są łowcami, a łowca sprzedaje swój towar.
Bycie kierownikiem magazynu to z całą pewnością idealna przykrywka. Wrócenie o późnej godzinie wytłumaczyć można zastojem na targu, czy tym, że trzeba było poczekać, aż wszyscy łaskawie przytachają zakupione towary. Wolną jazdę wytłumaczyć można strachem co do stanu naszego wozu, bo przecież nie woził na nim lekkich rzeczy. Późne wracanie z magazynu zawsze można było zrzucić na to, że właśnie dzisiejszej nocy miało się kontrolę ilości przedmiotów składowanych w środku. Na wszystko było wytłumaczenie, a znając umiejętności Akio, wiele rzeczy potrafiłby poprzeinaczać tak, że wszystko uszłoby mu na sucho… Ale tych ludzi nie znał, nie znał tej bandy z tych cholernych łódek, które zabierały ludzi bez żadnego sprzeciwu z ich strony. Nikomu nigdy nic nie przeszkadzało tak, jakby miało być to normalne… Jakby byli do tego stworzeni.
Wtedy też dojechali w końcu do magazynu. Nie był on wielki. Do wejścia prowadziła uliczka z drzwiami na zamek. Widać było, że jest nieźle zabezpieczony. Akio nie podzielił się tą informacją z Junem, ale sam magazyn pełnił dwie funkcje - jedną o której mówi nazwa, a drugą… Cóż, druga zaś przyciągnęłaby złodziei z całego świata. W dalszej części magazynu znajdował się bowiem… Skarbiec. Jako kierownik magazynu Akio zajmował się nie tylko magazynem, ale i pieniędzmi również. Miał wgląd w przychody i wydatki, co z całą pewnością mogło zapalić mu lampkę w głowie, mógł powiązać wszystko ze sobą, stąd wiedział, że te zniknięcia nie są bez powodu. Ale… Jun wiedzieć tego nie mógł, choć pewnie niedługo się dowie. W końcu wejdzie tam z Hatorim.
- Dobra, wchodźcie, ja zaczekam tutaj, będę wam podawać graty przez drzwi. - Wóz był zaparkowany tak, że nikt nie mógłby zobaczyć nikogo z was, stał tyłem do drzwi, więc wystarczyło sięgnąć po żelastwo. Akio polecił Hatoriemu zejście z wozu, co kark zrobił bardzo cicho… Jakby z gracją, której nigdy nie można by przypisać osobie jego postury. Nastała cisza. Żelastwo zostało odsłonięte… Nie było jednak widać nic, noc bardzo wam w tym przeszkadzała.
- Tylko łap delikatnie. - odezwał się w końcu, klepiąc delikatnie Juna w ramię. Mówił bardzo, ale to bardzo cicho tak, że musiał przybliżyć się do ucha samuraja. Dlaczego go ostrzegł? Cóż, powodów mogło być kilka, choć z początku mogły nie być oczywiste, teraz, gdy padła informacja o tym, że trzeba być ostrożnym, wszystko mogło się już rozjaśnić. Nie było to zwykłe żelastwo. Były to tasaki, maczety, różnego rodzaju groty, trochę sztab żelaza, trochę czegoś na kształt prętów. Można by pomyśleć, że przygotowują się na siłowe przejęcie wioski.
Zaczął się więc rozładunek. Nie robili nadmiernego hałasu, choć takowy i tak nikogo by nie przyciągnął. Każdy wiedział, że Akio przyjedzie dzisiaj później niż zwykle. Takie już było jego zadanie. Zapewniał wiosce dobra, wyjeżdżając poza jej granice. Był przez to inny od ludzi mieszkających tutaj, nie przypominał ich wcale, bo i akcent miał trochę inny, no i… Oczy miał otwarte, bez klapek na nich.
Nie trwało to długo, nie miało to nawet znaczenia, ile mogło to trwać. Musieli to zrobić, a im szybciej tym lepiej.
***
Hatori siedział w środku, zapalił w końcu jedną z pochodni, rozświetlając leniwie pokój, Jedna z części była oddzielona grubymi kratami, zamkniętymi na potężną kłódkę. Akio z całą pewnością pojechał odstawić wóz i zameldować się jednemu z Panów tego pseudo miasteczka. Jun wreszcie miał czas odpocząć… I porozmawiać o tym, jakie mężczyźni mają plany.
- Wiesz, Akio jest… Specyficzny. Od małego interesował się wszystkim innym niż my. Ale wierzę mu. Wierzę, że coś może być nie tak… Że coś złego się tu dzieje. - Dryblas nie rozwinął się jakoś specjalnie na temat tego, jak inną osobą od wszystkich jest jego towarzysz. Chyba nie lubił wdawać się w szczegóły… Albo i nie pomyślał o tym. W każdym razie, Jun głupi nie był, zauważył to, że zarówno Hatori, jak i Akio to dwie zupełnie inne osoby, choć pochodzą z tej samej, malutkiej wioski.
Jun
13/30
Bardzo poglądowa mapka: Parę słów nt. lokacji:
•Dróżka szeroka na jakieś 3 metry;
•Lasy są dosyć duże, sama wioska przy nich jest maciupeńka
•Sto metrów od wioski znajduje się rzeka, a przy niej mały port rozładunkowy
•Brak jakichkolwiek miejsc sugerujących to, że wioska w ogóle istnieje
•Wioska w rzeczywistości znajduje się o wiele bliżej lasu, kamufluje się w nim, co utrudnia spostrzeżenie jej z jakiegokolwiek dystansu, do tego brak jakichkolwiek okien od strony lasu
•Po zachodniej części wioski kompletna pusta, ciągnąca się kilometrami
•Tak, jak pisałem w opisie lokacji, wioska jest odosobniona od jakichkolwiek osad, nikt nie ma pojęcia, że w ogóle istnieje (oczywiście są od tego wyjątki, bo każdy mógł zabłądzić tak, jak zrobił to Jun).
•Magazyn znajduje się blisko "portu", więc w pobliżu nie znajduje żaden dom mieszkalny.
• Akio
• Hatori
Wygląd Akio z tym, że oczy ma normalne, brązowe:
0 x
|| THEME ||
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Re: Odizolowana wioska
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b] " Izolacja " Ludzie wykorzystywali najróżniejsze sposoby po to by kontrolować tych których chcą. Możliwe, że pozycja jaką pełnił Akio utrudniała proste pozbycie się go, bez wątpienia czyniła go jedną z osób które są niebezpieczne i narażone na wpływy z zewnątrz jeśli przestaną przestrzegać instrukcji których im udzielono. Może to i logiczne, że już by zniknęli, może jednak wcale tak nie jest i już są snute plany przeciwko nim. Tego również nie mogli wiedzieć. Kapelusznik tak samo nie zamierzał dorzucać do tego zagmatwanego kotła tej teorii, nie czuł, że ma czym ją podeprzeć, to tylko teoria ostrożnej osoby, która nie do końca ufała ludziom. Mógł się też mylić - czas pokaże.
Jun skinął głową po dotknięciu, robił co musiał, skoro trzymał coś z tego w rękach to mógł sobie wyobrazić co to było, choćby po kształcie i ciężarze. Wciąż nie mogło być aż tak ciemno, nawet w najczarniejszą noc przyzwyczajone oczy są w stanie odróżniać znacznie więcej niż mroczne kształty. I tak też Jun odróżnił w końcu przenoszone przedmioty które wydawały się być zbiorem wszystkiego, zarówno broni, jak i przedmiotów służących do wyrobu narzędzi i no cóż - broni. Takie rzeczy były potrzebne w osadzie, lecz czy w takiej ilości? Zwłaszcza, że nie mieli tutaj jako takiej straży i nie wydawało się jakby była to ogromna mieścina. Coś tutaj nie grało i to chyba na każdym z możliwych szczebli na jakim mogło nie grać.
Pojawiła się chwila do odpoczynku i Tamori zamierzał ją wykorzystać. Usiadł w pokoju, jakoś blisko Hatoriego – Kraty? — Skierował spojrzenie na kłódkę i zakratowane pomieszczenie, ostatecznie przyglądał się Hatoriemu, tak jakby zamierał wysłuchać całej opowieści związanej z tym pomieszczeniem. – I powinieneś. Wszystko co przywieźliśmy to nie wyposażenie osady. — I tutaj zaczął się zastanawiać, jaki cel rzeczywiście w tym wszystkim miał Akio, czy brał udział w tym procederze bezwiednie? Niee, to nie mogło być możliwe. Miał za dużo władzy, za duże możliwości. Dla Juna rysowało się to prosto. Był jednym z łotrów który zdecydował się z tym skończyć, czy miało to znaczenie? Nie szczególnie, bo nie ma na to namacalnych dowodów. Była jeszcze możliwość, że zaraz wydarzy się coś złego, dlatego Jun pozostawał na baczności do czasu powrotu Akio. Nie do końca wiedział czy miał spodziewać się bandy ludzi przed drzwiami czy może spokojnie powracającego woźnicy. – Co robicie z tymi towarami? — Jeśli ktokolwiek miał udzielić mu w tej chwili na ten temat informacji, to właśnie Hatori był tą osobą.
Myśli - Mowa
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość