Odizolowana wioska
- Tsuyoshi
- Gracz nieobecny
- Posty: 459
- Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
- Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
- GG/Discord: cichuteńko#0324
- Multikonta: -
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
- Tsuyoshi
- Gracz nieobecny
- Posty: 459
- Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
- Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
- GG/Discord: cichuteńko#0324
- Multikonta: -
Re: Odizolowana wioska
• Akira
• Starzec II
• Drwale
• Młodzi
• Staruszkowie
• Kowal
0 x
|| THEME ||
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Re: Odizolowana wioska
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b] " Działania " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=IrEm9eW ... U&index=11[/youtube] Wioska była rzeczywiście jednym z bardziej interesujących punktów które mogły posłużyć za początek, czymkolwiek to co zaczynał Jun - było. Miała zasoby, oraz ludzi, ale wszystkiego była ograniczona liczba. O ile zasoby szło pozyskać w ten czy inny sposób, to ludzie byli " towarem " który się kończył i nie szło go uzupełnić, trudno było pozyskać dodatkowych. Tym co ograniczało Juna była liczba osób która mogła dla niego pracować i tworzyć nowe Yinzin. Ironicznie - niewielka liczba popleczników była też korzystna, zwłaszcza teraz, gdy nikt jeszcze o nich nie wie. Im mniej ludzi - tym mniejsza szansa na zauważenie - choć do tego prędzej czy później dojdzie. Pytaniem jakie należało sobie postawić było to, czy ktoś będzie zamierzał temu przeciwdziałać.
Starzy przejmowali inicjatywę - a raczej działali jak im Jun zagrał przynajmniej w teorii. – Dobrze. Zrób tak — Potwierdził zadanie drugiego ze starców. To było oczywiste, że Tamori będzie chciał poznać efekty tego swobodnego pływania po okolicy i zawiązywania kontaktów. Musieli działać szybko i sprawnie, każdy z nich by jak najszybciej zacząć zbierać owoce. – Będę potrzebował listy tych lokali i jak najwięcej informacji — Zakończył spotkanie które miało ustalać następne działanie - mogli w spokoju zjeść i zacząć przygotowania, Jun do realizacji rzeczy do których się zobowiązał ostatniego wieczora, a starzec opracować plan co do pływania łodzią. Pozostała kwestia Akiry, który jeszcze zadania nie dostał, co do tego - już niedługo. Nie mniej czuwanie nad tutejszym skarbcem i pilnowanie wydatków to również odpowiedzialne zajęcie.
Magazyn był jak zawsze obszerny. Ilość pieniędzy jaką zobaczył ucieszyła go wystarczająco by uniósł się jeden z kącików jego ust. Starzy nie kłamali, co chyba oznaczało, że rzeczywiście są po jego stronie. Kapelusznik rozglądał się uważnie, lecz jedyne co zastał to notatka, wiadomość ta nie pozostawiła wątpliwości - Akio działał i nie zamierzał ustać. Jun też musi. Przynajmniej na tą chwilę nie musiał się szczególnie zamartwiać tym co i tak było poza jego zasięgiem. Został on i wioska. Tylko i aż tyle. Shigashi... Kiedyś... Odnalezienie takiego cwanego człowieka jak Akio nie będzie problemem, a raczej. To on nie będzie miał problemu z usłyszeniem, że Jun jest w mieście. Ironicznie, chłopak potrafi robić wejścia. Dokładnie, tak jak tutaj. Na pewno będzie miał okazję zrobić coś co nie umknie uwadze tamtej dwójki. Nie przejmował się.
Dwudziestka to była dobra liczba - to już mały oddział. Pierwszy oddział zaprzysiężonych, choć jeszcze bez przysięgi. Wydawali się podstawowo zdyscyplinowani, przynajmniej na tą chwilę. Było zbyt wcześnie na dumę, ale mógł czuć, że mimo szybkości z jaką zaczynają swoje działania, już tworzą różnicę. Ta grupka, przeszkolona we władaniu mieczem mogłaby sama w sobie poradzić z zajęciem albo splądrowaniem osady - gdyby Jun faworyzował takie rozwiązania. Nie wykluczał jednak łupienia bandyckich siedzib, oraz wyganiania nieprawych zarządców, choćby to drugie było niezgodne z Yinzińskim prawem, a raczej - ich rozumieniem kodeksu. – Pójdzie trzech. Po trzech dniach. — Poprawił podwładnego Jun. Ważne było to, że nie mógł im pozwolić by weszli mu również na głowę. Chciał zachować pewnego rodzaju autorytet i decyzyjność. Jeśli pośle trójkę to większa szansa, że sobie poradzą w razie kłopotów, a to wciąż zbyt mało by przyciągnąć uwagę ciekawskich. – Będziecie ostrożni, gdy już pójdziecie — Nie owijał tutaj w bawełnę. Wywołał ludzi, a następnie przeszedł do treningu...
Czy robili sobie przerwę w treningu, czy nie - to miało znaczenie, powinni jednak odpoczywać, bo bez tego ćwiczenia stawały się bezcelowe. Nie mniej podczas obserwacji Jun zamierzał wyłonić kilku najbardziej pojętnych. Może nie tyle skupionych na samym mieczu i nauce, ale najbardziej rozgarniętych którym można by w przyszłości zaufać - do jakiegoś stopnia. Do jakiego, to pokaże już czas. Wizyta u kowala również nie mogła czekać.
Zabił dwie osoby, podobno w samoobronie. Ciężko odpowiadać na takie stwierdzenia większości ludzi, ale nie Jun'owi, doskonale wiedział jak to jest gdy nie daje ci się wiary w twoje słowo. Czy rzeczywiście to zrobił czy nie. Tutaj można zadać tylko jedno pytanie. – Czy ma to jakieś znaczenie? — Skwitował po chwili losy kowala, głosem spokojnym, lekko zahaczającym o ton monotonii. Wcale się jednak nie nudził. Zadał pytanie, zatrzymał go ręką jeśli ten chciał odpowiedzieć. – Nie dla mnie — Liczyło się tu i teraz i to kim chciał zostać. – Przygotuj do wieczora listę — Wtórował kowalowi odnośnie narzędzi. Na spotkaniu mieli porozmawiać i ustalić pewne działania, a zdobycie narzędzi było jednym z priorytetów. Kowal mimo wszystko był tutaj bezpieczny. Pracował w swoim zawodzie. Robił dobrą robotę, może i jego losy nie były do tej pory usłane różami - Jun wiedział, że warto je znać, nie miały, nie mogły mieć znaczenia, nowy początek, czysta karta. Podsumowując powody dla których doszło do tej bójki i morderstwa, dzisiaj były zupełnie bez znaczenia. Podobnie jak nikogo nie obchodziło co rzeczywiście uczynił Jun.
Oczywiście wrócił do treningu po swojej przerwie...
Nastał czas spotkania. Miejsce które wybrali musiało być obszerne by pomieścić wszystkich przedstawicieli każdej z grup. Jeśli w domu starców miejsca było zbyt mało, to wybrali tawernę i przygarnęli, jeden, tudzież dwa stoliki. Poza tym trochę wody czy sake nikomu jeszcze nie zaszkodziło - jeśli stosowano je z umiarem.
– Będzie krótko — Rozpoczął Jun, pozwolił wszystkim siedzieć, a sam wstał. Powstrzymał gestem dłoni jeśli ktoś chciał wstawać. – Przez kilka kolejnych dni będę szkolił nowych strażników. Potem obejmą tą rolę od drwali. — Wtedy Jun sięgnął naszkicowane przez siebie w międzyczasie dwie kartki. Na jednej była narysowana Wioska, symbolizował ją "domek". Otoczona była drewnianym murem. Dwie bramy. Jedna z przodu, druga z tyłu prowadząca do portu. Mury składały się z kilku warstw, by można było swobodnie po nich wejść, za symbolizował to kilkoma kreskami tworzącymi mur, nie jedną. Były też wieże obserwacyjno obronne. Po obu stronach, oraz oczywiście jedna przy porcie. Rysunek nie był mega dokładny, to był szkic mający tworzyć pomysł, zrobiony w kilka chwil. – Spójrzcie tutaj — Wskazał im na szkic i obserwował ich reakcję – Musimy rozbudować osadę jak najszybciej. Będziemy potrzebować mistrza budowniczego który pokieruje budowami. — Wraz z pomocą mistrza budowlanego istniała opcja otwarcia się na nowy rodzaj budulca który mogli sprowadzić do wioski. Drewniane mury to jedno, ale sama wioska miała być otoczona nieco szerzej. Jun również chciał zbudować tutaj coś dla siebie.
– Przygotuje lepszy projekt — Powiedział poważnym tonem, zdawał sobie sprawę, że obecny rysunek jest jedynie zrobiony na przysłowiowym kolanie, a rzeczywisty projekt będzie musiał zostać rozrysowany nieco dokładniej. Jun jednak się nie zniechęcał i zamierzał na dniach takowy narysować do wglądu tutejszych mieszkańców. – Wszelkie potrzeby i braki zgłaszajcie do Akiry — Wskazał na starca który raczej miał się z wioski nie ruszać i zajmować pilnowaniem zapasów, budżetu i ogólnego stanu wioski.
Kapelusznik sięgnął teraz drugą z przygotowanych kartek i podsunął ją w kierunku szwaczy – Ten symbol znajdzie się na strojach nowej straży. — Rysunek był prosty, przedstawiał węża w okręgu. – Czerwona kolorystyka... — Dalej Jun w kilku krótkich zdaniach określił mniej więcej jak widzi te stroje. Nie było to nic specjalnego, aczkolwiek pojawiała się tutaj jednolitość. Temat stroju straży dotyczył też innych, bowiem na pewno znajdował się tutaj kowal który mógł zacząć wytwarzać choćby namiastki pancerzy, lub jakiś cieśla który zdecydował by się na stworzenie nawet i drewnianych wersji osłon na pierś. – Potrzebujemy pancerzy, metalowych, albo drewnianych — Tutaj sprawa była prosta i liczył na pójście za kwestią opisu jakiego im przed chwilą udzielił. Podobnie miała się sprawa z żaglami i sztandarami o które ich poprosił. Naniesienie tego symbolu na jasny materiał. To w końcu nic co byłoby poza umiejętnościami tutejszych rzemieślników.
Czy Jun miał do powiedzenia więcej? Owszem, dlatego to jeszcze nie był koniec spotkania – Wznawiamy relacje z Teiz, jak zasugerowali zarządcy. — Oficjalnie ich o tym poinformował, nic dodać nic ując na ten temat, na tą chwilę. Możliwe, że w przyszłości sprawa rozwinie się bardziej i będzie można na jej temat powiedzieć znacznie więcej. – Będziemy gotowi gdy przybędą z Shigashi. Potem zaczniemy badać problemy innych osad. Nawiążemy relacje. Spacyfikujemy też grasujących na na drogach. — Spojrzał w kierunku kowala – Narzędzia? — Zapytał o listę którą miał przygotować. Jeśli potrzebował dużo, to być może uda im się co nieco zdobyć w okolicy, a jeśli nie to zawsze istniała opcja wizyty w Watarimono, a jeśli nie tam. To zawsze było inne miejsce. – Jeśli trzeba udać się do Watarimono, pójdę z tobą. Pozyskamy też kontakt po żelazo — To odważna oferta, choć sam Jun wolał obecnie się tam nie udawać. Było jeszcze zbyt wcześnie, a narzędzia które kowal posiadał już teraz, wystarczały do kucia mieczy. Więcej nie potrzebowali, na tą chwilę. – Będziemy potrzebować drugiego doku. Gdzieś z dala od osady — Rzucił te słowa w eter. Tutejsi znali okolicę, na pewno mieli na oku miejsce które byłoby idealne do zrobienia drugiego, ukrytego przed światem portu, zdolnego do cumowania przynajmniej jednej łodzi w danym czasie, oraz z dobrym dojazdem do osady. Nikt przecież nie chciał statków handlowych w niewielkim doku przy wiosce. – Jak nasze łodzie? — Pytał o ich stan, w końcu mieli zacząć sprawdzać co w trawie piszczy, oraz czy ktoś podjął się budowy większego statku niż niewielka łódź rybacka. Co do wstrzymywania połowów się nie odezwał, ostatnio ustalili, że mają łowić dalej i tego zamierzał się trzymać.
Rozmowa mogła jeszcze chwilę potrwać. Jun na pewno odpowiedział by na pytania, lecz gdy nadszedłby odpowiedni czas rozwiązałby spotkanie i pozwolił ludziom udać się do domów. Sam też poszedłby spać, a rano kontynuował szkolenie nowej milicji, a w wolnym czasie szkicował mapę " nowej osady "
Ukryty tekstMyśli - Mowa
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
- Yami
- Posty: 2824
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Multikonta: Reigen
Re: Odizolowana wioska
Misja rangi |B|
Co było twoje, teraz będzie moje
Zadania zostały rozdysponowane mieszkańcom wioski. Dzięki istnieniu Hatoriego i jego wpływu Jun zyskiwał szybko poparcie i budował kolejne warstwy szacunku. Nowe zadania pozwoliły poszczególnym grupom jednoczyć się, angażować w rozbudowę oraz rozwój. Widać było to na twarzach mieszkańców, którzy do tej pory nie znali innego sposobu życia. Potrzebny był ktoś kto stanie nad nimi i wskaże odpowiednią drogę, dwudziestoletni mężczyzna miał być sztandarem, za którym podążają ci mniejsi. Razem jednak tworzyli siłę, musieli jedynie wiedzieć jak ją w pełni osiągnąć.
Trwające rozmowy sprzed okresu spotkania pozwoliły na pozostawienie części zadań innym oddziałom i mniejszym grupkom. Drwale zaczęli zastanawiać się nad trasą patroli oraz to jak powinni się zmieniać między sobą. Starszyzna, która wcześniej złym podejściem chciała zbawienia wioski teraz pokutując za własne problemy zaczęła szacować potrzebne zasoby na przeprowadzenie rekonesansu handlowego. Młodziki pełne młodzieńczych sił i zapału sprzeczali się między sobą którzy to powinni zostać wybrani do trzyosobowej załogi, jedno miejsce było już zajęte przez ich lidera. Kowal na słowa dotyczące jego przeszłości oraz listy jedynie się uśmiechnął. Iskierka nadziei związana z rozbudową warsztatu rozbudziła drzemiący w nim ogień rzemieślniczego kunsztu. Mogłeś być pewien że wszystko zostanie ci przedstawione w najbliższym czasie.
Pomimo względnej, wspólnej pracy dało się zauważyć miejscowe niezadowolenie w ćwiczonej w boju grupie. Machanie kijem przy pomocy nadgarstka nie należało do czegoś konstruktywnego. Część ludzi wyraźnie była zawiedziona tym takim sposobem treningu zwłaszcza, że ten miał trwać tydzień. Pod koniec pierwszego dnia widziałeś, że grupa zaczynała powoli się dzielić na dwa mniejsze obozy, chętnych do treningu i tych którzy nie wiedzieli sensu tych ćwiczeń.
Na spotkaniu pojawili się przedstawiciele każdej z grup włączając w to starszych oraz kowala. Miejsca w domostwie ledwo starczyło dlatego spotkanie zostało przeniesione do jednej z karczm gdzie Jun mógł rozpocząć swoje przemówienia. Każdy słuchał uważnie i nie wchodził w słowo. Miejscami widać było jedynie kilka uśmiechów, jak choćby w momencie gdy drwal usłyszał o przejęciu obowiązku pilnowania wioski, bądź kiedy ten zagościł na ustach kowala słyszącego o stalowych pancerzach.
Po wysłuchaniu całego przemówienia pierwszy głos zabrał Akira.
- Jun-sama biorąc pod uwagę podział obowiązków oraz ilość istotnych prac będziemy musieli zdecydować czy by nie podzielić grup, które aktualnie szkolisz. - mężczyzna palcem wskazał na malunek muru - nie ma nikogo w wiosce kto byłby w stanie zbudować taką wieże. Co do samej palisady będziemy musieli przydzielić do jej budowy znaczną część zasobów ludzkich. Pytanie teraz jak wygląda kwestia jej istotności czy możemy pozwolić sobie szkolić teraz jej kosztem straż czy może jednak wszystkie siły przerzucić na jej postawienie.
Kilka osób przytaknęło na głos starca. W kwestii samego stroju nikt nie widział większych problemów, padały co prawda pytania dotyczące znaczenia symbolu i jego realnej potrzeby była to wszak część wyłącznie ozdobna zaś rąk była tylko ograniczona ilość.
Następnie głos zabrał kowal, który trzymał w rękach dość długą listę spisaną węgielkiem na kartce.
- Przydałby mi się nowy pniak kowalski wraz z kotwami do mocowania, 3 młoty - jeden zwykły, duży, precyzyjny, oraz taki kulisty gałkowy, do tego przecinak kowalski, cęgi, i podstawę do formowania, najlepiej kulistą. - zatrzymał się spoglądając na kartkę - a i jeszcze kilka osełek by się przydało. Da się kamieniem wyszlifować ale to mniej przyjemna praca. - podał kartkę Junowi - i jeszcze zapas z stali, z czegoś muszę przecież kuć zwłaszcza że trzeba przygotować napierśniki nowej straży
Głos zajął drugi ze starców.
- W kwestii materiału do uszycia nie trzeba będzie się martwić, co do zaś doku... jest jedno miejsce ale nie bardzo nadaje się na budowę, tereny bagniste, które potem przechodzą do rzeki. Co do łodzi, mamy ich kilkanaście, głównie do połowu ryb, są dobrze zrobione. Jest jeszcze jedna większa jednostka do transportu jednak nie jest jednak wystarczający aby nawiązać jakąś konkretną współpracę handlową.
Jun
14/45
• Akira
• Starzec II
• Drwale
• Młodzi
• Staruszkowie
• Kowal
0 x
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Re: Odizolowana wioska
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b] " Działania " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=IrEm9eW ... U&index=11[/youtube] Wioska otrzymała swoje polecenia. Akira i drugi starszy zarządca zajmowali się stroną handlową i magazynową. Przygotowaniem podwalin pod nowe układy które mieli wskrzesić, a raczej - kontynuować, jak gdyby nigdy nic, możliwe, że na lepszych warunkach. Rozpoznanie przez starszego i młodych w okolicznych lokalach również powinno dostarczyć nieco informacji - na przestrzeni kilku, lub kilkunastu dni.
Tamori wysłuchał tego co mówił Akira. Istotnie, ludzie niezadowoleni ze szkolenia nie byli mu potrzebni na teraz. Mogli wrócić do niego później. Chłopak miał już jednak plan, wyszło na to, że niezadowolenie z przygotowania do służby przekuje w coś innego, prawdziwy, faktyczny trening, nawet jeśli ciut później. Jun uśmiechnął się szeroko i chyba rozwiał wszelkie wątpliwości jakie mogły się pojawić odnośnie szkolenia, oraz budowy wież i murów. – Dobrze. Ci którzy zrezygnują teraz wrócą do szkolenia później, wtedy nauczą się obsługi kusz które zostaną sprowadzone lub wykonane przez tutejszych rzemieślników. Cieśla to zrobi gdy dostanie egzemplarz, kowal pomoże — Kowal miał doświadczenie z Yinzin, oraz z kontynentu. Gdyby nie wiedział o czym była tutaj rozmowa Jun byłby bardzo zaskoczony. Mafia, Shigashi to teren pełen wszystkiego, kusze były tam popularne. Wtedy Jun przewrócił wzrok na przedstawiciela drwali – Zaczniemy budowę jak najszybciej. Ci nie mający jaj do ćwiczenia, pomogą w budowie. Gdy pojawią się kusze, nauczą się jej obsługi. Pokażę co i jak. — Suzaku nie był ekspertem w walce na dystans, posiadał natomiast podstawową wiedzę która wystarczy tutejszym, nie potrzebował mistrzów strzeleckich, jeszcze nie. W ten sposób wszystko zacznie działać już od samego początku. Każdy projekt powoli ruszy i zacznie się kręcić jak niewielka spirala. Tutejsi potrafili budować domy, w końcu to właśnie ci ludzie zbudowali całą wioskę. Postawienie palisady i wieżyczek w wyznaczonych miejscach nie powinno dla nich być straszliwie problematyczne. Nie prosił ich o budowę pałacu, też nie poganiał jakoś szczególnie, drwale wiedzieli ile będą potrzebowali drewna, mieli zapasy, mogli ścinać drzewa normalnie. To było w ich zasięgu. – Sami zbudowaliście te domy. Poradzicie sobie. To prawie to samo. — Tutejsi ludzie to rzemieślnicy, złote rączki. Nie mieli architekta z prawdziwego zdarzenia, lecz takiego potrzebowaliby gdyby budowle wykraczały poza to co powstało tutaj do tej pory. Same wieże nie musiały być okazałe czy rozbudowane. Ot podstawa, schody, oraz belki wzmacniające i podłoga, kilka metrów w środku, barierka i daszek - co więcej?
Jun nie komentował kwestii stroju, ani symbolu. Najstarsi mieszkańcy chcieli mieć co robić, zawsze szyli. Teraz mogli to kontynuować, nie było powodu by drążyć ten temat bardziej. W przyszłości znajdzie dla nich inną pracę, możliwe, że lżejszą, bo już obiecał, że zaczną kupować ubrania i sprowadzać je skąd indziej, nie obarczając wszystkim starców.
Oczywiście, potrzeba było stali. Ale to kwestia na przyszłość, obecne zapasy powinny wystarczyć dla tych kilku ludzi których mają, w końcu przemycone rzeczy nie trafiły do mafii, a był tego cały wielki wóz. Jun jednak rozumiał potrzebę posiadania zapasów metalu na przyszłość. To mogło jednak jeszcze poczekać. Narzędzia były ważniejsze, a chwilowo nie mógł się rozdwoić. Skinął głową do kowala potwierdzająco. – Gdy będę mógł coś zdziałać, przyjdę. — Potwierdził swoje zainteresowanie pomocą kwestii kowalskim.
– Tyle wystarczy, jeśli łodzie są dobre, nie rozpadają się — Większa jednostka wydawała się idealną do przeróbki na statek transportowy, dla niewielkiego oddziału który można uzbroić, to jednak plan na przyszłość. – Wspaniale. Potrzebujemy tam architekta, wrócimy jeszcze do kwestii budowy. — Ukryty dok na niewielkim bagnisku. Świetne miejsce do ukrycia czy to statków, czy uczynienia tego miejsca niewielką faktorią do wymiany. Miejsce zupełnie niepozorne, a dodatkowo z dostępem do rzeki. Nie mogli trafić lepiej. Nie było sensu ryzykować utraty materiałów budowlanych na budowę doku na bagnie, jeśli ten miałby się rozpaść, gdyby jednak pojawił się ktoś doświadczony w budowaniu to mogliby do tego wrócić, oraz do budowy posiadłości Juna. To wszystko w swoim czasie, gdy pojawi się jakiś architekt, czy to z kontynentu, czy może z okolicy.
To był koniec rozmów. Jun pożegnał wszystkich i życzył im miłej pracy. Na odchodne jeszcze potwierdził, że rybacy mają robić to co robili do tej pory, łowić ryby...
Zapowiadało się kilka pracowitych dni. Jun wrócił do szkolenia swoich wojowników. Teraz spodziewał się około dziesięciu. Z czego po trzech dniach siedmiu, bo mieli wyruszyć na zwiad jaki im ostatnio zalecił. Jun nie zamierzał marnować czasu, gdy obyli się z mieczami w dłoni zamierzał wprowadzić ich w tajniki wyprowadzania cięć/pchnięć. Nie zamierzał ich forsować, ale sam demonstrował cięcia, nadzorował ich wykonywanie u swoich podopiecznych, później rozpoczynał niewielkie pojedynki mające nauczyć ich łączyć wszystko w sprawne ruchy, tak samo ważna była praca nóg. Sam wyłaniał błędy, ale też chwalił tych którzy sprawowali się dobrze. Ćwiczenia nie trwały cały dzień, nie było sensu by zmęczeni ludzie dalej się forsowali. Musieli mieć siłę na kolejne dni, dlatego ci którzy chcieli mogli pomagać przy budowie, inni mogli zastąpić drwali w patrolach/wartach, a ci najbardziej zmęczeni mogli się obijać. Gdyby jednak rzeczywiście chcieli dalej pracować po ćwiczeniach Jun podzieliłby ich na zespoły z rozpisanymi dniami w których na przemian każda z grup by pomagała przy budowie/warcie po ćwiczeniach. Musiało być sprawiedliwie. Nie było mowy o faworyzowaniu, dlatego sam dołączył do jednej z ustalonych grup i też wpisał się w swój schemat zadań. Również pełnił wartę i pomagał. Musiał świecić przykładem. Ze swoją siłą i szybkością, był w stanie zrobić sporo, męcząc się znacznie mniej niż inni, był wytrzymalszy, a i gdy się zdenerwował potrafił więcej. [brama I w razie co]
Jedynym na co czekał Tamori to raporty, od Akiry odnośnie jego zwiadu i handlu jaki się już przedtem odbywał. Od swojego podopiecznego którego wysłał na zwiady. Rzecz jasna interesował go też przebieg pracy nad stworzeniem kuszy, miał tutaj samurajskiego Kowala który również pracował w Shigashi dla mafii, musiał widzieć, albo chociaż mieć drobne pojęcie jak nad takową pracować. Istotne też było to jak idą prace nad murem, oraz wieżą. To jednak był w stanie zobaczyć sam podczas swojego kręcenia się po wiosce i pomagania.
Ukryty tekstMyśli - Mowa
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
- Yami
- Posty: 2824
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Multikonta: Reigen
Re: Odizolowana wioska
Misja rangi |B|
Co było twoje, teraz będzie moje
Wszyscy stojący nad stołem i przyglądający się planom potakiwali głową słuchając kolejne pomysły Juna i sposoby rozwiązania istniejących problemów. Pomimo, że te narastały się szybko znajdował rozwiązanie, które w jego ocenie powinno pozwolić na sprawne zarządzanie zasobami wioski. Tego właśnie teraz potrzebowali.
- Skoro tak mówicie Jun-sama zajmiemy się już ustaleniem części prac. Śpijcie dobrze...
Z tymi słowami starca Jun opuścił budowę. Noc była rozgwieżdżona dlatego nie miał problemów aby dostać się do drzwi swojej izdebki, którą niejako przymusem sobie przywłaszczył. Czy miało to znaczenie kiedy ludzie coraz częściej przystawali na jego pomysły oraz wyrażali się do niego z szacunkiem? Chyba nie. Najważniejsze, że tego dnia w końcu mógł solidnie odpocząć.
Starszyzna miała sporo problemów z opracowaniem optymalnego planu rozbudowy szczątkowo opisanego przez Juna. Wszystko rozbijało się o już istniejące, przypisane role a także wzajemnie negujące się nadchodzące projekty. Budowa wież oraz palisady wymagała sporych zapotrzebowań na drewno, za sprawą decyzji Juna drwale na ten okres zostali przydzieleni do roli straży a więc ich udział miał zostać wyeliminowany. Za sprawą podjętych działań część niechętnej młodzieży, który nie chciała brać udziały w treningu została przydzielona jako częściowe zastępstwo dla drwali. Połowa z siepaczy natomiast zajmowała się karczowaniem tutejszych lasów.
Tak jak w przypadku ćwiczeń chętna do nauki część grupy nie sprawiała problemów, miejscami niektóre z pokazanych technik wymagały znacznie większej ilości czasu na przyswojenie niż się Junowi początkowo wydawało dlatego trening powoli się wydłużał. Dwie jednostki były na tyle zaangażowane w naukę, że po zajęciach podchodziły jeszcze do młodego "lidera" wioski z prośbą o kolejne wskazówki aby przez kolejną godzinę samemu się szkolić.
Niechętna do nauki grupa została podzielona na dwie części. Jedna zajmowała się pilnowaniem wioski zaś druga przygotowaniem terenu pod budowę palisady, z wykorzystaniem przygotowanych przez kowala narzędzi. Grupy te zmieniały się ze sobą rolami co dwa dni aby zapewnić jakiś próg zmienności dla tych, którym ciężko jest ustać w jednym miejscu.
Na przestrzeni kolejnych dni zaczęły pojawiać się pierwsze stroje dla strażników przygotowane przez szwaczki. Początkowo wzory nie wyglądały zbyt dobrze dlatego po poprawkach oraz wskazówkach dotyczących wygodnej odzieży kolejne prototypy zdawały się być bliższe ideałom Juna.
Kowal, który widocznie niezadowolony kuł narzędzia pod rozbudowę wsi z dużym naciskiem na solidne gwoździe pod budowę wieży strażniczej, od czasu do czasu przygotowywał topory dla nowej straży gdyż te zwyczajnie były szybsze w obróbce oraz nie wymagały aż tak dokładnego naostrzenia aby zadawać śmiertelne rany.
Wysłana została również ekspedycja po okolicznych terenach. Miała trwać trzy dni lecz wróciła dopiero czwartego, zaś ich powrót zbudził niemałą sensację i... przerażenie. Grupa młodzieniaszków na czele z "wielkoludem" była dotkliwie poraniona. Jeden z chłopaków miał zabandażowane oko, jeden najprawdopodobniej złamaną rękę oraz nogę gdyż podpierał się przydrożnym kijem. W najgorszym stanie był lider grupy młodzieży. Na jego ciele znajdowało się mnóstwo płytkich ran ciętych, nie były one śmiertelne pojedynczo lecz w takiej ilości wraz z licznymi siniakami mogły ważyć na życiu. Wskazywała to również jego przeraźliwie blada twarz.
Jun
16/45
• Akira
• Starzec II
• Drwale
• Młodzi
• Staruszkowie
• Kowal
0 x
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Re: Odizolowana wioska
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b] " Przeszkoda " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=IrEm9eW ... U&index=11[/youtube] Wszystko było jak w sielance. Szło tak od zakończenia rozmowy przez kilka dni... Jun co prawda plan rozpisał szczątkowo jednak oznaczenie im gdzie miała się znaleźć palisada powinno było wedle niego wystarczyć. Potrafili w końcu budować domy, a to było od tego łatwiejsze. Podobnie miała się kwestia z wieżami. Czy projekty się negowały? Wątpliwe, jedyne co ulegało zmianie to ci którzy pełnili wartę w poszczególne dni.
Jun spodziewał się, że szkolenie może potrwać i się wydłużyć. Nie był zaskoczony i akurat co do tego miał dużo cierpliwości. Też nie uczył ich nie wiadomo jak trudnych sztuczek. Żaden z nich nie był doświadczonym szermierzem i musieli rozpoczynać od samiutkich podstaw, one były kluczowe na przyszłość. Tamori doceniał pracę szwaczy, drobne niedociągnięcia były przewidziane, a ich poprawki również. Kapelusznik chciał by stroje były gotowe w miarę możliwości, bo był to pewnego rodzaju znak progresu. Znak który miał pokazywać tutejszym, że coś się zmienia, a noszących go - kiedyś napawać dumą.
Topór toporem - Jun był szermierzem, nie topornikiem. Cięło się tym jednak podobnie. Zostało rozdysponować te ostrza które już były, a ewentualne braki uzupełnić toporami. Docelowo każdy musiał mieć miecz. Treningi nie wymagały jednak prawdziwej broni, chyba, że chodziło o prezentacje bardzo obrazowe. Kowal był zdolny, może i nie był zadowolony z kucia gwoździ po obietnicach jakie otrzymał, musiał zrozumieć, że są rzeczy których nie da się uczynić na raz. Podobnie nikt go przecież nie poganiał z wykuwaniem tego wszystkiego. Zresztą - Jun nie znał się na kowalstwie, dlatego wszystko pozostawało w kwestii kowala, a czy korzystał z jakiś forem na gwoździe i inne drobne elementy - Jun nie potrafił ocenić czy tak jest łatwiej czy trudniej, ot to musiał wiedzieć sam kowal. Nie bez powodu chwali się Yinzińskich kowali, zwłaszcza tych ze stolicy.
Poruszenie wywołane przybyciem "patrolu" nie ominęło i Jun'a. Jako pierwszy, gdy tylko usłyszał o ich losie kazał się nimi zająć najlepiej jak tylko się dało, oddelegował do tego celu starszych którzy szyli mundury, albo i tutejszego zielarza, znachora jeśli takowy był. Najlepiej i tych i tych. Nie potrzebowali ich na gwałt, a starsi ludzie z doświadczeniem posiadali masę cennych informacji o florze, faunie i schorzeniach. Mogli im pomóc - przynajmniej doraźnie. Każdy mógł dostrzec, że kapelusznik jest wręcz wściekły. Dawał to po sobie poznać jeszcze większą mrukliwością niż zwykle. Nie był wrogo nastawiony do mieszkańców osady, a przynajmniej wyraźnie dawał znać, że próbuje hamować złość. Irytacja jednak nie przechodziła.
Wracając jednak do spotkania z grupą rannych - Jun musiał przesłuchać ich najszybciej jak było to możliwe. Nie potrzebował wiele informacji – KTO?! GDZIE!? — Zapytał głośno, zajadle z nieco syczącym tonem. Miał być groźny w tych słowach. Skierował je do przodownika wojowników który był w kiepskim stanie, ale też do pozostałych. Musiał wiedzieć kto ich tak urządził, oraz dlaczego. Jednego był pewien. Ktokolwiek to był - nie ujdzie mu to płazem. Już jest trupem, tylko o tym nie wie.
– Jeden ochotnik który zabierze ich do Watarimono, wozem. Tam udacie się do szpitala samurajskiego. Zapłacicie za leczenie jak dla samuraja, jak dla shinobi. — Wtedy też Jun sięgnął do swojej torby i odliczył z niej około pięćset ryo. Położył to na stół jeśli takowy był w miejscu gdzie znajdowali się ranni i ci ochotnicy. Prócz tego wyciągnął swoją odznakę straży Shigashi, ją również położył, zaraz obok pieniędzy, – Pokażecie im ją, pokażecie pieniądze. Mają was doprowadzić do porządku i za tydzień, dwa - chcę was widzieć z powrotem na nogach. Jeśli coś wam zostanie zwrócicie mi. — Mówił dumnie, głośno i pewnie. Nuta irytacji wciąż się utrzymywała, tym razem przełamywana przez determinację. Jeśli ktoś mógł uderzyć w czuły punkt Juna, to jego obietnice i ludzi którzy mu zaufali.
Teraz musiał tylko upewnić się, że dowie się tyle ile powinien, by rozważyć kolejny plan działania. Mogąca przybyć mafia, oraz okoliczne łotry... Na obie sytuacje miał już wyjście.
Ukryty tekstUkryty tekstMyśli - Mowa
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
- Tsuyoshi
- Gracz nieobecny
- Posty: 459
- Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
- Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
- GG/Discord: cichuteńko#0324
- Multikonta: -
Re: Odizolowana wioska
Misja rangi |B|
Co było twoje, teraz będzie moje
Każdy kiedyś w końcu trafia na coś, co go powstrzyma. Tak też było i teraz, wszystko szło zgodnie z planem, wszystko układało się tak, jak tego chciałeś - w końcu byłeś tu Panem, musiało być po twojej myśli, prawda? Jednakże, gdy twoi nowi “poddani” udali się poza granice wioski zapomnieli o tym, że świat nie jest tak cudowny i przyjemny, jakim był tutaj. Nie ma tam ludzi normalnie nastawionych do innych, ludzi bezkonfliktowych… Bo byłoby to zbyt łatwe. Ludzie z natury starają się mieć jak najlepiej, lepiej od innych, a Ci na których trafili z całą pewnością chcieli coś pokazać, udowodnić. Obrażenia ich ciał dało się łatwo oszacować, nie musiałeś być znachorem, czy mistrzem technik leczących, aby zrozumieć, że długo zajmie im zaleczenie ran, a co dopiero psychiki, która musiała być w kiepskim stanie po tak sromotnej porażce. Nie byli to wojownicy, były to nastolatki, byle dzieciaki, które nie wiedziały, jak działa wszystko na zewnątrz.
Wszyscy mieszkańcy wioski, których minąłeś widzieli rodzącą się w Tobie złość, nienawiść do sprawców całej sytuacji… Prawie każdy wiedział do czego jesteś zdolny, gdy jesteś spokojny, a co dzieje się, gdy… Puszczają Ci nerwy? Gdy maska spokojnego, obojętnego samuraja spada z twojej twarzy, wtedy ludzie mają się czego bać i oni o tym wiedzieli. Dowódca grupy stał jeszcze o własnych siłach, reszta została zapakowana na wóz jeszcze zanim o tym powiedziałeś. Starcy prowizorycznie obłożyli ich jakimiś ziołami, prawdopodobnie sprowadzonymi przez mafiozów w ramach zapłaty i owinęli ich bandażami. Tak samo, jak i dowódcę - ten choć blady, widać było, że jest silny. Mimo odniesionych ran ten stał równo, niemal na baczność przed Tobą. Zarówno koszula, jak i spodnie były przyklejone do ciała ze względu na krew, rany jednak nie były aż tak groźne, jak mogłoby się wydawać. Przyłożony okład, jak i bandaże pomogą mu w regeneracji.
- P-przepraszam, Jun-sama. To moja wina. - Ukłonił się niemal natychmiastowo widząc twoją złość. - Źle oceniliśmy sytuację i wpadliśmy w pułapkę. W karczmie przy północnej bramie Watarimono poznaliśmy gościa o imieniu Szczur, zapytaliśmy, czy nie zna jakichś ludzi, co by chcieli zarobić nieco, no i znał… Zaprowadził nas do jakiejś bandy. Ci wzięli nas za jakichś bogaczy i zaatakowali, ale nie znaleźli za wiele, więc potraktowali nas właśnie w taki sposób. - Wciąż tkwił w ukłonie ukazując tym samym wielki szacunek względem Ciebie. - Jeśli Pan chce, jestem gotowy na karę, wezmę na siebie odpowiedzialność za wszystko. - Jego głos był pełen emocji, pasji i młodzieńczego żaru. Na pewno, gdyby pozwoliło mu na to ciało, rzuciłby się na tych gości, aby pomścić to, co stało się zarówno jemu, jak i jego towarzyszom.
Jeden z grupy trenujących wystrzelił niemal natychmiast w waszą stronę, odbierając zarówno pieniądze, jak i odznakę. Tak naprawdę to mógłbyś wybrać się z nimi, bo i przecież kierować się będziecie w tę samą stronę, no nie?
- Ja pojadę, im szybciej, tym lepiej. - Poinformował jeszcze młodzieniec, dowódca grupy spoglądał na Ciebie w ukłonie, czekając na karę. Jeśli nie otrzyma jej, a Ty zdecydujesz się ruszyć z nimi, ten usiądzie z tyłu wozu wraz z pokiereszowanymi kolegami. - Ja Panu pokażę od razu, gdzie to było, a my udamy się do szpitala. Ja z tego wyjdę, nie wiem, jak reszta chłopaków.
Reszta wioski miała już zarysowany plan działania, nie potrzebowali Cię na razie, wszyscy wiedzieli, co mają robić i zrealizują wszystko bez zarzutów, a przynajmniej postarają się o to.
Jun
18/45
• Akira
• Starzec II
• Drwale
• Dowódca młodych
• Młodzi
• Staruszkowie
• Kowal
0 x
|| THEME ||
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Re: Odizolowana wioska
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b] " Przeszkoda " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=IrEm9eW ... U&index=11[/youtube] Nie daleko pada jabłko od jabłoni. Na szczęście oba problemy znajdowały się blisko siebie, dlatego Jun póki co zatrzymał pieniądze, oraz swoją odznakę. Zamierzał im ją przekazać dopiero gdy dotrą na miejsce, wraz z pieniędzmi. Tak było bezpieczniej.
Słowa młodzika wcale go nie poruszyły. Może w ogóle go nawet nie słyszał, nie chciał i nie zamierzał go karać. Może i okazali głupią słabość, to jednak nie czyniło ich tłuszczem na zdrowym organizmie osady i nowego Yinzin - jeszcze nie. Byli wzorem i nauczką dla innych, na przyszłość, każdy to zapamięta i jeszcze bardziej wyryje w sobie to, że jedność i zasady są potrzebne, inaczej świat ich zniszczy i zje, może nie koniecznie chciana sytuacja, ale mogąca pokazać każdemu, że Jun zamierza walczyć o swoich ludzi, możliwe, że bardziej niż myśleli.
– Tak zrobimy — Skwitował podwładnego, który zasugerował wspólną podróż, zrobił to dosyć pewnym głosem. Cel stał się jasny. Watarimono i Szczur.
– Akira... — Zaczął, kierując wzrok na starca. Na pewno tutaj był, interesował się sprawami osady. – Jeśli zawitają tu przemytnicy z Shigashi. Powiesz im prawdę. Przyjechałem, zabiłem, przywłaszczyłem. Ugość ich. Zabiję ich gdy wrócę. Nikt ma nie podejmować ryzyka. Jedynie gdy to konieczne. — Krótka, treściwa i szybka instrukcja co do poczynań w wypadku odwiedzin nieproszonych gości na których od jakiegoś czasu już czekali. Tamori wiedział, że przyjdą, a nie chciał mieszać w to wieśniaków bardziej niż to konieczne, przynajmniej do czasu, aż ci będą mogli bronić się sami. Mus przejazdu do Watarimono pozwoli przy okazji na zakup odpowiednich narzędzi kowalskich. – Kowal też pojedzie. Kupimy mu narzędzia. — Jeden, dwa dni przestoju w budowie to nic wielkiego, zwłaszcza jeżeli mieli szansę upiec trzy pieczenie na jednym ogniu. Taka szansa mogła nie powtórzyć się zbyt szybko.
Nie ważne jak długo trwały przygotowania. Oby jak najszybciej. Mieli wóz, mieli konia. Znali drogę. Kapelusznik pojechał wraz ze wszystkimi którzy zdecydowali się na wycieczkę do Watarimono. Jeśli istniała taka opcja to wziął konia oddzielnie. Wiedział, że może go potrzebować gdyby coś poszło nie tak. Na miejscu poinstruował kowala, że będą spotykać się przy szpitalu. Podał rannym pieniądze i odznakę. Mieli udać się i zostać przyjęci. Kowal miał poszukać sobie narzędzi, choćby u dawnego mistrza. Wiedział, że w razie problemu wizyta przed szpitalem i Jun to załatwi. Tamori natomiast udał się tak jak mu powiedziano, do tawerny gdzie ponoć urzędował szczur. Mężczyzna nie wstydził się swojego miecza. Wszedł do środka, wciąż mając ostrze schowane. Rozejrzał się to w lewo, to w prawo - obserwował i był gotowy na dobycie miecza w razie problemów, tudzież kunaia. Nie robiło mu to różnicy. Kapelusza nie zdejmował. Na miejscu oświadczył każdemu jasno, głównie karczmarzowi. – Gdzie jest Szczur? Mam do niego interes — Głośno, dumnie i władczo. To nie była prośba, jego głos intonował wręcz rozkaz wskazania owego osobnika, najlepiej gdzie jest on i jego gang, albo gdzie mieszka. Juna zadowoliłoby nawet spotkanie ze szczurem tutaj. Prawdę mówiąc nawet nie zastanawiał się czy oferują za szczura jakieś nagrody. Kiedyś to sprawdzi, o ile nie zapomni.
Przygotuj się szczurze. Czas tyka.
z/t - Watarimono?
Ukryty tekstUkryty tekstMyśli - Mowa
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
- Tsuyoshi
- Gracz nieobecny
- Posty: 459
- Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
- Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
- GG/Discord: cichuteńko#0324
- Multikonta: -
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Re: Odizolowana wioska
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b] " Komplikacje " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=IrEm9eW ... U&index=11[/youtube] Dopiero rano wrócili do wioski - to był spory kawałek drogi. Na całe szczęście nic się nie wydarzyło w jej trakcie. Za to już mógł dziękować tylko szczęściu, albo swojej posępnej minie podczas powrotu - cokolwiek to było, nie narzekał. Wjechali do osady, a widok zmęczonych ludzi których przywiózł niezbyt go zdziwił, sam też nieco się wysiedział w trakcie tego powrotu. To było męczące. Praca musiała jednak wrzeć, a odpoczynek mógł poczekać. Miał w końcu na niego niemal cały dzień, tak jak pozostali którzy wrócili. Młodziki zasługiwali na kilka słów – Pilnujcie się. Następnym razem mogę nie zdążyć — Powiedział podniesionym głosem w ich stronę. Dał im znać, że porażki się zdarzają, nawet tak wielkie - lecz nie mogą pojawiać się zawsze. Rzadko znajduje się ktoś zdolny odratować ludzi w takiej sytuacji, tym razem to był Jun, kiedyś może nie być takiego osobnika.
Pojawił się jednak Akira zdać raport, o czym Jun nie mógł się doczekać by usłyszeć. Nie przerywał mu, pozwolił mówić, w końcu te kilka dni przyniosły pewne rewelacje, a nie chciał by umknęło mu cokolwiek. Gdy byli w domu Tamori zamyślił się na chwilę, nie dając po sobie poznać czy te wieści go martwią czy nie. Gdyby miał się przyznać to nie martwiły - były poważniejsze problemy którym musieli stawić czoła, a rozwiązanie zaproponowane przez starca wydawało się również sensowne. No bo jak szeroka może być rzeka? Wróćmy jednak do młodzików chociaż na chwilę. Wykruszali się, to było do przewidzenia, Jun musiał wprowadzić twardą dyscyplinę i ostrą rękę. Na tą chwilę zdecydował się jeszcze na danie im trochę czasu, potrenuje i poobserwuje. Jeśli dalej będą się wykruszać zacznie się ograniczanie racji. Jak nie można po dobroci, to po złości. Nie wymagał przecież od nich całodniowych treningów, ledwie kilka godzin dziennie, a reszta czasu to zwyczajna opierdolka na patrolu. Doskonale o tym wiedział - chyba musiał przypomnieć, że tym czego nie trawi najbardziej to banda nierobów i tchórzy. Na tę chwilę niech grupa którą sprowadził z powrotem będzie przykładem, że kapelusznik dba o swoich w potrzebie. Czas na pokazanie, że muszą dawać z siebie coś w zamian - jeszcze nadejdzie.
– Barka... Będzie szersza niż wóz, przygotujemy blokady kół i bariery — Odparł z deczka znudzony, tak naprawdę to Akira wiedział co robić, przyszedł tylko zapytać o pozwolenie. Nie zaszkodziło jednak wyrazić swojej opinii. – Mały zadaszony magazyn ze strażnikiem, to stanie po drugiej stronie. Wiem kto go będzie strzegł... – I tak oto Akira został wysłany by rozesłać wieści do odpowiednich osób, co mają budować i gdzie. W między czasie Jun zdecydował się wybrać odpowiednie miejsce - nie musiało być specjalnie. Wystarczyło, że było płaskie i blisko brzegu. W między czasie wrócił do treningów, skupiał się na prostej szermierce, rozpoczął też pojedynki pośród grupy - nie oczekiwał wielkich rezultatów. Ot, chciał ich oswoić z walką z ludźmi. Sam również brał w nich udział, wstrzymywał się oczywiście bardzo. Nie zamierzał żadnego z nich skrzywdzić, chciał im zaimponować i pokazać, to czego będą mogli się od niego nauczyć, by w przyszłości - możliwie robić to co on.
Nie wiedział jeszcze jak potoczą się dalsze sprawy, ale na wieży zamierzał posadzić jednego z łotrów z Watarimono, tym samym zamierzał zacieśnić uścisk nad okolicą. Na tą chwilę nie słał jeszcze nikogo w tamto miejsce. Gdyby jednak wszystko szło dosyć dobrze, posłałby jednego z uzdrowionych na spotkanie ze Smokiem z prośbą o jednego człowieka. Tamori dałby chłopakowi swój kapelusz na znak - że rzeczywiście on go przysłał, możliwe nawet, że jako token który miałby go ochronić. W końcu Smok i chłopaczyna nie rozstali się w dobrych relacjach. Jun wyjaśniłby chłopakowi po co potrzebują owego człowieka, by ten poinstruował smoka jak trzeba. Dla pewności wysłałby go z listem który dostać miał Smok. Nie był jakiś konkretny. Krótka treściwa wiadomość
Tak krótka wiadomość powinna również poświadczyć o osobie ślącej chlopaka.Potrzebuję człowieka, obserwatora - ten chłopak to jego przewodnik
Kapelusznik
Ukryty tekstMyśli - Mowa
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
- Tsuyoshi
- Gracz nieobecny
- Posty: 459
- Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
- Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
- GG/Discord: cichuteńko#0324
- Multikonta: -
Re: Odizolowana wioska
Misja rangi |B|
Co było twoje, teraz będzie moje
Młodzi skinęli głową na twoje pouczenie. Widać było u nich tą samą gorycz porażki, jaką widziałeś na początku. Głowy opuszczone w dół, tak samo, jak i ramiona. Zrezygnowanie, choć podlane dozą chęci poprawy, to te wygrywało. Podczas podróży mieli czas na przemyślenia, czas na zauważenie popełnionych błędów i to chyba dobiło ich najbardziej. Żaden z nich nie lubił porażek, bo kto je lubi? Nie wiedzieli jednak, że te były najlepszym nauczycielem i najważniejsze jest to, żeby żadna z nich nie była tą ostatnią, bo wtedy nie będzie już szans na poprawę. Teraz mieli szczęście, wybawiciela w postaci Ciebie - osobę, opokę okalającą calutką wioskę, niczym prawdziwy władca. Widać było, że ludzie czuli się przy Tobie bezpiecznie - choć nie znali do końca twoich umiejętności, a raczej tych… Nadludzkich mocy, które kryłeś gdzieś w sobie. Każdy wiedział, że mieczem potrafisz robić, jak mało kto, ale gdyby ujrzeli to, co widzą tylko Ci, którzy mają umrzeć… Oj, zdanie na pewno zmieniłoby się i wśród tych buntowników, którzy odmawiali ćwiczeń.
- Dobra, zajmę się tym, Ty odpocznij, powinieneś - Akira skinął głową w kierunku siedziska, aby następnie udać się wpierw do drwali, potem do rzemieślników, a na końcu do swojego starego przyjaciela, który miał to wszystko koordynować. Ty zdecydowałeś się nie korzystać z rady starca, ruszyłeś od razu do treningów. Nadludzka wytrzymałość - to pozwalało Ci robić więcej, dłużej, mocniej. Wszyscy musieli pojąć, że nie jesteś byle ludkiem takim, jak oni. Kiedyś z całą pewnością to zobaczą… Choć starcy już poniekąd świadomi są twojej mocy.
Same treningi szły dość dobrze, jak na zwykłych parobków oczywiście. Niektórzy nadawali się bardziej do noszenia drewna niźli machania mieczem, bo tego walką nazwać się nie dało. Podczas pojedynków wyróżniłeś paru, którzy mieli całkiem niezłe predyspozycje, a także tych, którzy nie mieli ich wcale, a wcale do walki w zwarciu, choć refleks, czy percepcje mieli niezłą. Mogliby zostać kusznikami, czy też łucznikami - tacy ludzie też są ważni. W grupie była dwudziestka. Pięciu przyszłych mieczników, trzech łuczników, pięciu co nie nadają się do niczego… I siedmiu, co walczyli, jakby mogli, ale nie chcieli. Bardziej robili to wszystko na alibi, tak, abyś nie mógł się przyczepić… Jak na razie. Dwójka z nierobów praktycznie nie robiła nic. Nagabywali pozostałą piątkę do rzucenia wszystkiego, nie słuchania się Ciebie.
Do roli kuriera-przewodnika zgłosił się dowódca młodych, którego imienia o dziwo jeszcze nie znałeś.
- Panie mój, ja się udam - nie wiedziałeś, kiedy pojawił się wśród grupy, bo miał przecież odpoczywać, choć to wydawało się rzeczą niemożliwą z jego charakterem. - Jestem Daichi, chcę odkupić swoje winy i to, że spieprzyłem - ukłonił się tak nisko, jak tylko mógł. Młody miał gigantyczny zapał. Ominął go już kolejny trening i widać było, że nie bardzo mu to pasuje. Nie chciał odstawać od reszty, a i umiejętności prawdopodobnie miał, skoro został uznany za przedstawiciela reszty - musiał udowodnić kiedyś, że nikt tutaj nie ma z nim szans, prawda? Z dumą przyjął twój kapelusz, ale nie zakładał go. Przymocował linkami do plecaka, robiąc to bardzo ostrożnie. Za bardzo szanował Ciebie, jak i twoje rzeczy, aby od tak móc je założyć.
- Wyruszę niemal natychmiast. Zabiorę tylko parę rzeczy - oznajmił jeszcze, i o ile nie miałeś nic do dodania to ruszył w stronę swojej chaty, aby następnie wyjść z niej, zasiąść na konia i ruszyć najszybciej, jak się dało w kierunku Watarimono. Samemu, do tego konno, na pewno uda mu się dotrzeć tam o wiele szybciej.
Pozostało teraz czekać… Nieważne, czy podczas treningu, odpoczynku, czy też kontroli reszty osadników. Niewiele zostało do roboty, wszyscy mieli swoje zadania, ba, paręnaście minut później zacząłeś słyszeć uderzenia młota kowalskiego. Prawdopodobnie szykował gwoździe do wszystkich przedsięwzięć. Z okolicy placu treningowego mogłeś ujrzeć drwali przy pracy. Ci szlifowali, piłowali i cięli deski na wymiar - najpewniej do wieży strażniczej, której konstrukcja rozpocznie się jutro z rana. Wszystko było już prawie gotowe. Widać było, że Ci znają się na swojej robocie, bo szło to z zawrotną prędkością.
Jun
42/45
Kolory mieszkańców wioski: • Akira
• Daiju
• Drwale
• Daichi - przywódca młodych
• Młodzi
• Staruszkowie
• Kowal
0 x
|| THEME ||
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Re: Odizolowana wioska
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b] " Komplikacje " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=IrEm9eW ... U&index=11[/youtube] Jun dalej prowadził ćwiczenia, to jednak nie wykluczało ostatecznie i odpoczynku. Był osobą która musiała robić dużo.
I tak też Jun zdecydował się posłać Daichiego do miasta. Miał nadzieję, że lekcja jakiej doznał wystarczyła, na dziś, przyszłość - zawsze. Pozwolił Daichiemu na wyprawę, niecierpliwił się ze względu na jego powrót, oddał mu w końcu swój ulubiony kapelusz jako talizman, oraz wiele, wiele więcej. Swój ulubiony, co tylko sprawiało, że ciężko było mu przywyknąć do chodzenia z gołą głową przez jakiś czas. Koń - oczywiście, że Daichi miał go wziąć. Tak będzie szybciej.
Kapelusznik bez kapelusza zdecydował się na pewno na obserwację portu, wyczekiwał tych którzy mogli się pojawić. Nie opuszczał w ten sposób gardy. Szkolenia jak trwały tak trwały - najważniejsze jednak było to, że z każdym dniem można było obserwować postępy prac które z każdą chwilą zbliżały ich bardziej do końca - do którego jeszcze wciąż daleko. Na pewno chłopak miał chęci przyjrzeć się początkom budowy wierzy z bliska, jak będą powstawały pierwsze jej elementy.
Pozostawała kwestia ćwiczących. Zawsze należało oddzielić ziarno od plew, tak też zrobił Jun. Jeżeli z niektórych naprawdę nic nie dało się wykrzesać, lepiej by zrezygnowali już teraz. Ot, tych którzy chcieli i ćwiczyli, byli zdolni - zachował. Tych którzy nie byli zdolni ale zamierzali kontynuować również - ci mieli determinację, coś co można podziwiać. Tych którzy mieli już tego po dziurki w nosie oddelegował do Akiry, kowala, oraz drwali - mieli im pomóc w tym z czym tamci wojowali. Kowal również potrzebował czeladnika, posłał do niego tą niechętną dwójkę. Sam jednak wspomniał mu dwa słowa by ich pilnował - jeśli tutaj również będą pozbawieni wszelakich chęci i będą nagabywać innych... Rozmowa się skończy.
Tamori na pewno wyłonił tych którzy cechowali się zdolnościami które mogły się przydać przy łuku, lub kuszy. Również porozmawiał z jednym z cieśli by spróbował wykonać kilka łuków. Nie potrzebowali niczego specjalnego, a jedynie łuki ćwiczebne, ot dlatego starać bardzo się nie trzeba było. Gdy takowe będą gotowe - to Jun na pewno wręczy je śmiałkom i przetestują co potrafią. Ci którzy byli tutaj tylko dla alibi i tak spełnią swoją funkcje, cokolwiek im się da, czy to miecz, czy też włócznia. Kluczem do wszystkiego byli tutaj jednak miecznicy i kusznicy. Wojownicy dzierżący miecze nie byli w tej krainie widokiem zwykłym - nie jeśli mowa o osobach nie mających statusu samuraja.
Ukryty tekstMyśli - Mowa
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
- Tsuyoshi
- Gracz nieobecny
- Posty: 459
- Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
- Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
- GG/Discord: cichuteńko#0324
- Multikonta: -
Re: Odizolowana wioska
Misja rangi |B|
Co było twoje, teraz będzie moje
Dni mijały, jedne przyjemniejsze, drugie trochę mniej, ale klimat w tym regionie był dość… Znośny. Nie można było narzekać na nic. Zapasów mieliście pod dostatkiem na o wiele dłuższy czas niż moglibyście sobie wymarzyć, do tego tak zgrana ekipa, która poradzi sobie niemal ze wszystkim - kowal, paru cieślów, trochę drwali, odrobinę budowniczych-wykopowych i z taką ferajną można zawojować świat… Albo przynajmniej podbić osadę z murami, których u Was było jeszcze brak, jednakże pierwsza składowa obrony wioski powstawała, bardzo powoli, ale jednak. Darcie mordy przewijane z dyszeniem, krzykami sygnalizującymi ruch, czy też tymi, które go zakazywały. Każdy z nich musiał współpracować, aby wieżą strażnicza powstała. Góra parę dni i będzie gotowa - Akira wspomniał, że na oko jakieś trzy, choć on pewny nie był toteż i ty nie mogłeś mieć, co do tego pewności.
Kowal z radością przyjął materiał, a raczej dwóch materiałów na czeladnika - i tak, takie nazewnictwo jest celowe, bo tak samo, jak i materiał… Ci mogą okazać się w pewnym momencie zbędni, na przykład wtedy, gdy odechce im się współpracować z mistrzem. Ten był cierpliwy, bardzo cierpliwy, ale… Każdy miał granice i lepiej dla nich, aby ich nie przekraczali, bo i Ty mógłbyś nie zdążyć z ratunkiem przed młotem wymachniętym w ich stronę. Było, nie było - mogłeś mieć pewność, że ten ustawi ich tak, jak powinien, nie da wejść sobie na głowę, za stary był na to, żeby męczyć się z nastolatkami.
Sam przesiew w szeregach nowych strażników był nieunikniony - nie każdy nadawał się do danej roboty, ale pewnym było, że ich talent nie zmarnuje się w tej wiosce. Ci, którzy nadawali się do zupełnie innych zajęć zostali przypisani do grup zajmujących się ów rzeczami. Prosta sprawa - jeśli nie spiszą się u drugich to zrobią to u następnych i tak do skutku. Dodatkowa para rąk nigdy nie zaszkodzi, a tylko przyspieszy prace.
Co do samych wojowników - odłóżmy mieczników na bok skupiając się na tym, co działo się u przyszłych strzelców. Łuki powstały w trymiga, choć można je nazwać bardzo… Prowizorycznymi to z całą pewnością spełnią swoje zadanie pozwalając na trening. Widać było, że żaden z nich nie trzymał nigdy łuku w rękach, ale z każdy z nich miał w sobie zapał, co oznaczało, że na pewno wyjdą jeszcze na ludzi… Czy tam łuczników. Nieważne.
Co było ważnym natomiast to powrót Daichiego wraz z nowym pomagierem. Dostałeś rosłego chłopa, prawdopodobnie kogoś z gwardii samego Smoka, bo ten pasował do niego posturą, a i z wyglądu był podobny.
- No, wróciliśmy. Smok kazał przekazać to. Wyjaśniliśmy parę spraw i wydaje się, że… Jest już lepiej - poinformował Cię jeszcze na temat tego, jak go potraktowali. Z należytym szacunkiem. W końcu był twoim wysłannikiem. Chłopak przekazał Ci mieszek z monetami i… Liścik, a raczej jakiegoś rodzaju zawiniątko z tekstem w środku.
Gość od Smoka spojrzał po całej wiosce będąc wyraźnie pod wrażeniem.Przesyłam z pozdrowieniami, ogarnęliśmy tę melinę i znalazłem to w gratach Szczura, wszystko jest dobrze, nic złego się nie dzieje. Dajemy radę i nikt jeszcze nie zginął.
Trzymaj się KAPELUSZNIKU,
Smok
- Cholera, nie spodziewałem się, że na takim zadupiu jest takie bogactwo - rzucił gdzieś w eter, bardziej do siebie niż do Was, choć widać było pewnego rodzaju ulgę na jego twarzy, jakby… W końcu wyrwał się z bagna zwanym Watarimono. - No, to gdzie mam spać i co robić? Za dużo to się od Daichiego nie dowiedziałem. Chłop niemal konia zajechał jadąc do nas - uśmiechnął się do Ciebie. Jego podejście było bardzo podobne do… Jegomościa, którego już znałeś - Pana Giganta Hatoriego, Ci duzi chyba mają to już w genach, że są tacy mili, no nie?
Jun
44/45
Kolory mieszkańców wioski: • Akira
• Daiju
• Drwale
• Daichi - przywódca młodych
• Młodzi
• Staruszkowie
• Kowal
• Gość od Smoka
0 x
|| THEME ||
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość