Odizolowana wioska
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
- Tsuyoshi
- Gracz nieobecny
- Posty: 459
- Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
- Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
- GG/Discord: cichuteńko#0324
- Multikonta: -
Re: Odizolowana wioska
• Akio
• Hatori
• Dowódca
• Starzec I
• Starzec II
Wygląd Akio z tym, że oczy ma normalne, brązowe:
MISJA ZAKOŃCZONA SUKCESEM
0 x
|| THEME ||
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Re: Odizolowana wioska
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b] " Chłód " Jun spędził noc w wiosce. Nie szukał po nocy nie wiadomo czego. Zdecydował się pójść spać póki jeszcze istniała szansa na uzyskanie kilku godzin dobrego snu. Były takie godziny, takie pory w których te kilka godzin potrafiło przywrócić znacznie więcej wigoru niż osiem czy dwanaście w innym okresie. Skorzystał z tego co było, nie był przesadnie zadowolony z magazynu. Nie chciał szukać czegoś innego i w nocy robić większego bałaganu niż uczynili do tej pory. Na to przyjdzie jeszcze czas, był tego pewien.
Na tą chwilę mógł jeszcze liczyć na Akio i Hatoriego, to się miało zmienić rano. Zamierzali wyruszyć, a Tamori jeszcze nie zdecydował co dokładnie zrobi gdy wzejdzie słońce. Zastanawiał się - wcale nie długo, bo nie zamierzał marnować cennego czasu na sen, dlatego trwało to jedynie chwilę i w trakcie tej chwili podjął już decyzje. Nie mógł pozwolić by istniała osada wykreślona z wszelkich rejestrów tych ziem. Nie godziło się to, zwłaszcza, że to przynosiło nie tylko tajemniczość, ale i podatność na wpływy z poza Yinzin, albo różnych przestępczych szajek. To miejsce było już zepsute za sprawą starszyzny. Należało złożyć wizytę tutejszej starszyźnie. Do tego jednak Jun musiał się przygotować i poczekać na odjazd Akio i Hatoriego.
W końcu nastał poranek. Oszustwem byłoby przyznanie, że czuł się jak młody bóg - wcale tak nie było. Mogło być lepiej, ale istniały również gorsze opcje. W ogólnym rozrachunku nie było najgorzej. Może nawet wystarczająco by złożyć starcom wizytę później tego dnia. Na tę chwilę musiał się oporządzić do dzisiejszego dnia, pożegnać z Akio i Hatorim, a później zwiedzić osadę. Poznać każdy z jej zakątków, możliwe, że odwiedzić jakiś niewielki lokal - o ile takie tutaj się znajdują. Poznać to, co zamierza zagarnąć na własność w ramach sprowadzenia tego miejsca na dobrą drogę.
Miał plany. Miały mu one pomóc nie tylko w odnalezieniu osobnika z blizną który bardzo zawirował jego życiem, ale również być inwestycją w przyszłość która może przynieść kiedyś owoce.
Myśli - Mowa
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Re: Odizolowana wioska
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b] " Chłód " Jun rozpoczął dzień zwyczajnie. Umył się, przygotował swój ekwipunek na tyle by był w gotowości. Będąc gotowy zjadł śniadanie, prawdopodobnie jeszcze z Hatorim i Akio nim ci ruszyli w swoją stronę. Jun nie miał nic przeciwko by towarzyszyć im przez chwilę. Ostatecznie i tak zamierzał wrócić do wioski po odprowadzeniu ich w jedną, czy drugą stronę. Wiedział gdzie ich szukać jeśli będzie ich potrzebował. Obecnie potrzebował jednak czegoś innego. Informacji których nie potrafił pozyskać.
Stanął przed osadą i wioską która była zupełnie wyłączona z systemów, poza radarem wszystkich którzy się liczyli. Byli niczym ci nieznani o których istnieniu wie mało kto - zamierzał to wykorzystać do swoich własnych celów. Ludzie w wiosce nie musieli go lubić, nie potrzebował ich miłości ani zrozumienia, musieli pogodzić się z tym, że obecne rządy się kończą, a w wiosce niedługo zapanuje - przynajmniej połowicznie - zmodernizowana wersja tego co uznaje się za prawdę w większości innych osad na wyspie. Jun był tradycjonalistą, ale nie przeszkadzało mu to w byciu postępowcem. Te kilkanaście lat spędzone poza tą wyspą otworzyło mu oczy na ogromne zacofanie jakim cechują się Yinzin i Teiz. Ta wioska, wyciągnięta z mroku mogła być początkiem rozwoju. Do każdej sprawy należało podejść z dwóch stron, jeśli inne działania, niż opresyjna, niepohamowana siła wydawały się możliwym rozwiązaniem. Trzeba było znać możliwości i ich konsekwencje. Wybór rozwiązania pozostawał kwestią preferencji.
Jun postawił przed sobą kilka celów. Pierwszym z nich było rozeznanie się w okolicy. Zwykłe przejście i ocenienie, zarówno domostw, jak i tutejszych zakładów i punktów orientacyjnych. Już wiedział, że w okolicy jest port, magazyn no i zapewne jakieś centrum. Na pewno musiał odwiedzić kowala i z nim porozmawiać, musiał przeprowadzić też rozmowę ze starszymi wioski. Tamori miał plan, nie chciał rzezi ale był gotowy takową tutaj uczynić jeśli do tego dojdzie. Ci ludzie byli w końcu zbrodniarzami, umyślnie czy nie - pozwolili na wszystko to co starcy robili. Zindoktrynowani czy nie, wychowani... Teraz będą mieli okazję dokonać dobrego wyboru który sprowadzi ich na właściwą ścieżkę... Drugim punktem było rozejrzenie się po tutejszych lokalach, jeśli choćby jedna karczma się tutaj znajduje. Podobnież obserwacja wioski i tutejszych łotrów, lub osób o wątpliwym charakterze. Tacy idealnie nadawali się na mięśnie do wynajęcia.
Na tą chwilę wszystko było jedynie planem jaki rysował się w głowie Juna. Nie mniej po rozstaniu się z Akio pozostał w okolicy wioski, chodził i się rozglądał. Wiedział gdzie rzeczona osada się znajduje więc nie miał większego problemu z potencjalnym powrotem. Potrzebował lepiej poznać okolicę... Na tym właśnie skupił się pierwszego dnia, ocenie okolicy, dróg no i rzecz jasna lasu.
Myśli - Mowa
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Re: Odizolowana wioska
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b] " Chłód " Okolice osady musiały zostać poznane, właśnie na tym zdecydował się skupić Jun przez większość dnia. Z początku skierował się ponownie w okolice portu, to właśnie tam zaczął się uważnie rozglądać. Przyglądał się okolicy i wszystkiemu co można tam znaleźć. Wciąż panował chłód więc raczej tłum ludzi z wioski mu nie groził. Oceniał zarówno wioskę, odległość od niej, oraz prawdopodobieństwo pojawienia się tutaj mieszkańców, tak samo jak potencjalną drogę do pierwszych drzew po tej stronie.
Oczywiście takowych nie dostrzegł. Po tej stronie było jedynie pustkowie, ciągnęło się w nieskończoność. To był dobry znak, bowiem oznaczało to, że nie ma tam nic co mogłoby Juna zaskoczyć. Jun szedł wzdłuż rzeki, interesowała go szerokość jaką owa rzeka posiadała, podobnie jak i prąd jaki przez nią przepływał. Poszukiwał wzrokiem najbardziej płytkiego i wąskiego punktu jaki mógł odnaleźć. Takowe miejsce mogło się okazać kluczowe w niedalekiej przyszłości jaka mogła nastąpić.
Po wstępnym ustaleniu wszystkiego Tamori nie marnował czasu, zamierzał wykorzystać go trochę by odpocząć i podsumować wszystko co zobaczył podczas pożywania się przygotowanym wcześniej posiłkiem podróżnym, potrafiącym wytrzymać trochę czasu. Nie był ekspertem w kuchni, ale nawet i on wiedział, że pewne produkty wytrzymują dłużej na mrozie, a tutaj taki panował. Gdy nastał wieczór zdecydował się na powrót do magazynu w którym ugościł go poprzednio Akio, a jeśli nie magazyn to sam port był również znośny. Mieszkańcy jeszcze nie wiedzieli co się tutaj stanie, ani jak bardzo ich życie się zmieni, lecz ten czas najdzie, już niedługo. – Jutro ocenię las... — Pomyślał kapelusznik przed snem do którego ułożył się po kolacji.
Czekał go dzień pełen pracy i przedzierania się przez leśne gąszcze. Sama wycieczka do lasu wydawała by się bezcelowa. Wolał jednak wiedzieć na kogo może natrafić w takim lesie, musiał też nakreślić sobie topografię jego wnętrza, a co innego było ku temu dobre jak nie faktyczne zwiedzanie? Nie był ekspertem od szukania śladów, lecz wątpił by ktoś w nim żył, przynajmniej nie blisko. Właśnie dlatego obrał to miejsce, zastanawiał się czy tutejsi nie mają jakiejś dodatkowej kryjówki, a może te łotry ze statku takową miały. Na pewno zamierzał spędzić cały dzień na przetrząsaniu lasu i rysowaniu jego mapy najdokładniej jak potrafił, kierując się przy tym znakami charakterystycznymi. Miał wszystko czego do takiego zadania potrzebował... Musiał tylko wrócić na noc do bezpiecznego schronienia i ocenić swój twór, gdy już wrócił.
Myśli - Mowa
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Re: Odizolowana wioska
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b] " Chłód " I tak jak wcześniej powiedział, tak uczynił. Następnego poranka udał się do lasu po wschodniej stronie wioski. Wszedł do niego ostrożnie, rozglądał się to w lewo to w prawo. Poruszał się dosyć powoli. Nie zamierzał zdradzać swojej obecności istotom które tutaj mieszkały. Szedł i obserwował, rysował punkty orientacyjne by być w stanie wykorzystać ten las później do własnych celów. Czy to jakieś większe drzewa, specyficzne formacje ziemne, czy zwyczajne wzgórki. Starał się stworzyć przynajmniej częściową wersję mapy która mogłaby okazać się nieoceniona gdyby kiedyś doszło do walki w owym lesie.
Samo chodzenie to jedno. Każde z miejsc oznaczał. Czasami poprzez usypanie nienaturalnego stosu z kamieni, czasem przez wycięcie sporej ilości kory z drzewa, a czasem tworzył drogowskazy. Każdą odległość na jakiej to tworzył robił na oko, nie odmierzał ich dokładnie. Nie miało to najmniejszego sensu. Przybliżone odległości wystarczyły na podstawie czasu w jaki je przebywał. Wystarczyła mu wiedza, że od znaku A do znaku B czeka go dwadzieścia, albo trzydzieści minut drogi spokojnym krokiem.
Wróciwszy po zachodzie słońca powrócił do magazynu, gdzie znów uczynił go swoim miejscem do odpoczynku. Przed snem wprowadził kilka poprawek do rozrysowanej mapy. Starał się by chociaż pozornie przedstawiała coś na wzór map które już ze sobą nosił. Wnioskując z ogólnej mapy Yinzin i Teiz którą posiadał - oznaczył dzisiaj kilka kilometrów sporego lasu. Możliwe, że nawet odnalazł coś interesującego w trakcie tych poszukiwań - nawet jeśli tak było to miejsce oznaczył, ale na konfrontacje sobie nie pozwalał. Podsumowując - wszelkie wzgórza, jaskinie, potencjalne chatki, obozy - wszystko co zdawało się mieć jakieś znaczenie wylądowało rozrysowane na jego mapie.
Dopiero wtedy poszedł spać, wiedząc już, że następny dzień będzie ostatnim punktem zwiadu jaki przeprowadzał w tej okolicy.
Myśli - Mowa
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Re: Odizolowana wioska
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b] " Chłód " Ostatni dzień zwiadu właśnie nastał. To właśnie dzisiaj jego cała uwaga zamierzała skupić się na wiosce. Tym razem Jun zaczął wcześniej, chciał poobserwować z ukrycia którzy ludzie wstają o jakiej godzinie, czym dokładnie się zajmują. A przystąpił do tego prosto. Potrafił chodzić po ścianach jak ninja, był dosyć silny więc i nie miał problemów na wdrapanie się w jakieś specyficzne miejsce w osadzie - każda takowe miała. Na pewno namierzył lokalizację tartaku, karczmy i zakładu kowalskiego - przyjrzał się przesiadującym tutaj ludziom, dostrzegając nieco ich rutynę.
Dokładnie też obserwował ilu ludzi faktycznie opuszcza osadę - sam nie zamierzał dać się na tym przyłapać. Tudzież poprzez wykorzystanie Henge do poruszania się po samej wiosce. Było wiele osób w które mógł się zamienić, nie stanowiło to żadnego problemu podczas takich obserwacji jakie przeprowadzał, zwłaszcza, że tutejsi ludzie nie byli shinobi. Jednym z ważniejszych punktów była karczma i domy zarządców. No i był jeszcze kowal, którego pracę również podglądał, interesowało go jakiej jakości są wyrabiane przez niego przedmioty, oraz to czy rzeczywiście wykonuje te miecze na przemyt, czy jeszcze to robi. Jak bardzo zmieniły się nastroje w wiosce po śmierci przemytników - to również było istotne, dlatego karczma i przechodzenie się przez osadę na pewno obfitowało w podsłuchane rozmowy.
Niezależnie od tego Jun miał już gotowy plan swojego działania, ale nim do takowego doszło musiał się najeść i nieco odpocząć, dlatego obserwacje wioski były krótsze bo trwały mniej więcej do godziny szesnastej. Później je przerwał by nieco odsapnąć i przygotować się mentalnie na to co miało nastąpić dziś wieczorem, bo właśnie godzina 0 była najważniejszą dla każdego w tej wiosce, choć ci jeszcze o tym nie wiedzieli.
Około godziny dwudziestej pierwszej Jun otwarcie wszedł do osady, wyminął wszelkie budynki które musiał i udał się do domu zarządcy, lub też ich biura. Nie miało to większego znaczenia, miejsce w którym urzędowali, nawet jeśli był to ich dom. Zamierzał stanąć przed drzwiami i w nie zastukać. Jeśli ktoś ich chronił to chyba pokazanie mu miecza wystarczyło by go przepędzić. Wątpliwe by byle kmiotek z wioski miał tyle odwagi by stawać przeciw Junowi po tym co stało się ostatnim razem z przemytnikami. Ciężko takie coś utrzymać w tajemnicy. Zresztą, nie zamierzał nikogo zabijać - jeszcze. Chciał tylko wejść do środka i się rozmówić z dwójką starców. Ostrze było ruchem ostatecznym, gdyby zdrowy rozsądek nie wystarczał.
Myśli - Mowa
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
- Tsuyoshi
- Gracz nieobecny
- Posty: 459
- Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
- Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
- GG/Discord: cichuteńko#0324
- Multikonta: -
Re: Odizolowana wioska
Misja rangi |B|
Co było twoje, teraz będzie moje
Samo pożegnanie z Akio i Hatorim trochę trwało, tym bardziej, że chciałeś ich odprowadzić. Rozmawiali, czy to z Tobą, czy to między sobą o tym, jakie kroki podejmą w kolejnych dniach. Dowiedziałeś się wiele - Hatori uda się w okolice Shigashi, zahaczając o pewne miejsca, które nie były zbyt ważne, Akio natomiast uda się tam natychmiastowo, bo ma tam informatorów z którymi musi porozmawiać. Grupa o której mówił charakteryzowała się czarnym ubiorem i… Tatuażem skrzydeł na dłoniach. Kurierzy, bo tak ich nazwał, grali na trzy fronty. Niebezpieczna zabawa, bo gdy jeśli jedna z rodzin dowie się o ich istnieniu to… Nie będzie za ciekawie. Dlatego też czym prędzej spotka się z nimi, aby zdobyć niezbędne informacje na temat całej Akiyamy… A jeśli nie całej to chociaż na temat tego, gdzie spotykają się ich “dostawny” i gdzie rozprowadzają towar w postaci broni i… ludzi. Czuć było w nim pewien gniew, gniew tego, że nie potrafi sobie z tym poradzić na tyle szybko, na ile by tego chciał. Po czasie, gdy byliście już bardzo daleko od wioski, rozdzieliliście się w końcu, udając się w swoje strony Ci pomachali jeszcze do Ciebie życząc powodzenia w dalszej drodze.
Dzień pierwszy - rozeznanie
Same drogi, po których miałeś przyjemność chodzić już wcześniej nie prezentowały jakiegoś złego poziomu - ot wyjeżdżona ziemia, przemarznięta do granic możliwości. Wytrzymała na tyle, aby wozy pełne wyposażenia dały radę po niej bezproblemowo przejechać, nie miałeś jej nic do zarzucenia. Las wydawał się wielki, gigantyczny. Na zwiedzenie go wybrałeś sobie inny dzień i nie ma się co dziwić, bo potrzeba było poświęcić wiele czasu na chociażby obejście go, a co dopiero przejście - gdzie teren był o wiele trudniejszy. Zdecydowałeś się zobaczyć, co dzieje się w porcie. Na miejscu było paru wieśniaków, Ci jednak nie zwrócili na Ciebie specjalnie uwagi - byli zajęci sortowaniem ryb z połowu - to właśnie był główny składnik miejscowej kuchni. Od wioski do portu było jakieś… Sto metrów? Coś koło tego. Odległość nie była wielka, bo i sama wioska do wielkich nie należała. Gdzieniegdzie leżały wędki, noże, a przy brzegu pojedyncze łódki. Przy samym porcie, a raczej jego deskach, zacumowane były dwie łodzie przemytników - te już były przeszukane zarówno przez Akio, jak i Hatoriego, czego dowiedziałeś się dnia poprzedniego. Do samych drzew było jakieś… Trzydzieści metrów. Gdyby z lasu nadeszło jakieś zagrożenie, Jun dałby radę zareagować w porę, bo to byłoby dobrze widoczne.
Po zbadaniu portu przyszedł czas na dalsze okolice, zachodnią część terenu, jak i rzekę płynącą wzdłuż. Prąd był dość silny, zatem wiatr nie był potrzebny, aby finalnie dopłynąć do morza do którego wpadała ów rzeka. Była szeroka, dwa większe statki transportowe nie miałyby problemu przez nią płynąć. Głębokość była wręcz idealna do połowów i żeglugi, toteż sama rzeka była wręcz idealna, aby zakładać przy niej osadę. Standardowo - płytko było przy brzegu, ale po jakichś dwóch metrach ta spadała gwałtownie w dół, dlatego też nie warto było do niej wchodzić, jeśli nie potrafiło się pływać. Po wszystkim trzeba było odpocząć - udał się więc do magazynu, bo ten nadal był wolny, a i nikt nie narzekał, jeśli go jakimś cudem zobaczył, co nie i tak się nie wydarzyło. Ludzie najzwyczajniej w świecie mieli Cię gdzieś albo… Bali się Ciebie na tyle, aby nie zrobić nic.
Dzień drugi - las
Sam las był ogromny, dlatego dobrym wyjściem było to, aby znajdował się tu tartak - pozwalało im to na rozbudowę wioski niskimi kosztami, a i łodzie można było budować bez problemu. Sama placówka nie była jakaś wielka, ot mały, lokalny tartak pokrywający potrzeby wioski. Pracowało tam siedmiu wielkich, silnych kolesi - z tego, co poinformował Cię Hatori, łatwo było ich przekonać do swojego zdania, nie mieli o Tobie pojęcia, ale jeśli powołasz się na niego, Ci pomogą Ci bez problemu, bo sami mieli dosyć tego, co dzieje się we wiosce. Las nie wyróżniał się niczym specjalnym, był typowy dla tych terenów. Pusty, wielki z wysokimi drzewami. Nie mieszkał w nich nikt poza małymi zwierzakami zdolnymi przeżyć na takich terenach. Ta wyprawa była najmniej owocna, bo nie znalazłeś zupełnie nic, co mogłoby okazać się jakkolwiek wartościowe w jakiejkolwiek sytuacji. Jeśli faktycznie planowałeś przejąć wioskę - nadawałby się perfekcyjnie do stworzenia w nim jakiejś kryjówki, czy też po prostu, jak to las, do wycinki, aby potem coś rozbudować.
Dzień trzeci - wioska i…
Jako ostatnie postanowiłeś ogarnąć cały teren wioski. Począwszy od domów, które znajdowały się w rozmieszczeniu… Kołowym? W każdym razie, nie były one ułożony w kwadrat, a bardziej na planie koła, otaczając przy tym centrum wioski w której znajdowała się spora karczma będąca równie dobrze miejscem do zatrzymania się dla przyjezdnych, gdyby jacyś byli tutaj wpuszczani… Znajdował się tutaj też warsztat kowala, który cały dzień uderzał młotem, wyklepując co rusz haki, noże, czy też głownie toporów dla drwali - widać było jego kunszt, choć nie tworzył nic niesamowitego to dało się zauważyć, że mógł być mistrzem kowalskim. Nie było tu jednak wspomnianych mieczy, ani niczego takiego… Dlaczego tu był? Nie wiadomo. Ponoć bandyci sprowadzili go tu, aby zapewnić mu bezpieczeństwo i spokój, którego potrzebował. Nie był złym człowiekiem, jedyne co to wykonywał swoją pracę. Dwa kolejne budynki w centrum to kolejno - dom zarządców (bo Ci mieszkali w jednym, wielkim domu) oraz coś, co mogłoby się wydawać posterunkiem straży, ale straży jako takiej tu nie było… W zasadzie to żadnej nie było. Większość mężczyzn szła rano do portu, aby następnie udać się na połowy. Druga część była wspomnianymi drwalami… Jeden kowal, jakiś skryba, jakaś typowa robolnia przenosząca ryby, drzewo, czy inne badziewka. Wszystko wydawało się być zorganizowane co do minuty. Kobiety natomiast - niektórzy szyły, niektóre myły, niektóre prały w wielkich, drewnianych kubłach. Nie było to niczym specjalnym. Na wieczór większość chodziła albo do domów, albo spać. Ulice były puste.
...konfrontacja
Przyszła więc pora, aby spotkać się z ludźmi odpowiedzialnymi za ten cały syf dziejący się we wiosce. Przy drzwiach nie było zupełnie nikogo. Mogłeś wejść, jak do siebie. Drzwi rozsunąłeś, a twoim oczom ukazała się dwójka starców siedząca na poduchach przy stoliku. Rozmawiali o czymś, chyba ważnym dla wioski, bo widać było, że nawiązała się między nimi kłótnia, której fragmenty dałeś radę usłyszeć, choć nie było to wyraźnie, bo wszystko rozbiło się o ściany domostwa. Gdy Cię zobaczyli, zbledli oboje, tak po równo.
- T-tak? - Zapytał jeden z nich. - C-co chcesz? Nie miałeś wyjechać z nimi? - Kontynuował. Z całą pewnością nie spodziewali się Ciebie tutaj, tym bardziej po tym, co zrobiłeś. Nikt nie chciałby być na ich miejscu.
Jun
2/45
• Starzec I
• Starzec II
0 x
|| THEME ||
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Re: Odizolowana wioska
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b] " Cel " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=IrEm9eW ... U&index=11[/youtube] Ostatnie kilka dni można było nazwać sukcesem. Przeprowadzony zwiad i zapoznanie się z okolicą przyniosły pewną wiedzę która na pewno zostanie przez Jun'a w przyszłości wykorzystana, nawet jeśli nie w tej chwili. Podobnie wyglądało to z kwestią miejsc graniczących z osadą, to jest las i puste połacie terenu po jednej ze stron. Mapa którą sporządził - mimo, że nie będąca idealnym przedstawieniem leśnego ostępu zdawała się wystarczająca, jako podstawa do przyszłych planów, brak zagrożeń również działał na jego korzyść. Mógł w spokoju realizować swój plan, nie myśląc o zagrożeniu które mogło nadejść od strony lasu. Jedyne co mogło mu zagrozić to sami wieśniacy, lub zirytowani przestępcy wysyłający swój patrol, mający ustalić tutaj przebieg wydarzeń. Dalej nie było to coś wartego odnotowania, ani coś o czym wcześniej by już nie wiedział.
Drugim problemem mogli być lokalni samurajowe i zarządcy, ci jednak nie mieli wielkiego pojęcia o istnieniu tej wioski, właśnie dlatego bardziej prawdopodobny byłby odwet ze strony przemytników, a i on stał pod znakiem zapytania.
Tamori w chwili w której stanął przed drzwiami i przekroczył ich próg doskonale wiedział, że nie sam początek będzie problemem, nie nakłonienie ludzi do swojej woli, a poczynienie progresu, wprowadzenie zmian i pozostanie nie zauważonym. Stawianie kroków we mgle, pozostając cicho. To było jego celem. Przekonanie tutejszej ludności mogło odbyć się na dwa sposoby, po dobroci, albo strachem - oba równie efektywne jakby nie patrzeć.
Kłótnia jaka toczyła się w środku pomieszczenia do którego wkroczył Jun nie interesowała go, nie miała żadnej wartości, jeśli nie dotyczyła układów z bandytami. Rozsunął drzwi i zmierzył spojrzeniem dwójkę starców. Wykonał krok w ich stronę, a drzwi zamknął za sobą, tak wypadało. Widział, że są zaskoczeni jego obecnością i tak bezpardonowym wkroczeniem do ich samotni. – Nie — Odparł krótko na ich pytanie. Nie silił się na słowa które nie miały żadnej wartości, powiedział to donośnie, lecz od niechcenia, tak jakby rzucał ochłap komuś kto na to nie zasługuje. Uniósł dłoń, wskazał w kierunku starców. – Macie zwołać spotkanie wszystkich mieszkańców wioski o północy. Dzisiaj. — Teraz zaskoczył, do tych słów przyłożył się bardziej, głośno i władczo, właśnie tak powiedział. Brzmiało to śmiesznie gdy byle kto rozkazywał zarządcom osady... Tutaj w grę wchodził strach. Podczas mówienia ruszał delikatnie ręką, jakby wskazując na nich więcej niż raz, samą ręką podnosząc znaczenie każdego ze słów które zgrywało się z ruchem jaki wykonywał.
Wciąż był wieczór, mieli jeszcze kilka godzin na zorganizowanie wszystkiego. Gdyby starcy mieli jakieś obiekcje zamierzał jedynie mruknąć. Nie tyle warknąć, a wydać z siebie odgłos niezadowolenia... Chociaż z drugiej strony czy odważyliby się sprzeciwić miecznikowi którego wprawę z ostrzem w dłoni znali doskonale?
Myśli - Mowa
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
- Tsuyoshi
- Gracz nieobecny
- Posty: 459
- Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
- Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
- GG/Discord: cichuteńko#0324
- Multikonta: -
Re: Odizolowana wioska
Misja rangi |B|
Co było twoje, teraz będzie moje
Wiele było sytuacji z których miało się jakiekolwiek wyjście, choć wydawać się mogło, że jedynym była rychła śmierć, czy też zmuszenie się do zrobienia czegoś na co wcale nie mamy ochoty. Starcy jednak byli w takiej, jednej z niewielu, z której wyjścia nie było żadnego… A przynajmniej żadnego, które mogłoby być w jakiś sposób przyjemne dla nich. Ta sytuacja była bardzo zła, dla nich rzecz jasna, bo do ich domu przyszedł ktoś, kogo nie spodziewali się zobaczyć. Do tego przerwał im debatę na temat przyszłości tego całego bajzlu, który przyszło im ogarniać po wizycie Kapelusznika i tych cholernych bandziorów z którymi się rozprawił. Wielkie zdziwienie było na ich twarzach, gdy odpowiedziałeś krótko, acz treściwie na ich pytanie. Nie miałeś wyjechać, nie chciałeś, bo nie taki przecież był twój plan.
Czas było rozpocząć coś, co zmieni świat, choć ludzie nie do końca jeszcze wiedzieli, co takiego się wydarzy to mogli mieć pewność, że Ty staniesz na froncie rewolucji, jako ktoś, kto pociągnie to do przodu. Nie byli zadowoleni, ale nie mieli wyjścia - musieli się Ciebie posłuchać. Skinęli głowami na twoje polecenie niemal zrywając się z siedzisk.
- Dobra, już to zrobimy - powiedzieli niemal równolegle. Możliwym było, że wykonasz na nich jakiegoś rodzaju publiczną egzekucję za ich grzechy, za to, że nienawidzisz ludzi ich pokroju, ale… Czy warto mordować kogoś doświadczonego? Kogoś, kto pomoże Ci w twoim planie? Wątpliwe.
Ruszyli zatem do wyjścia, zwołać ludzi, zwołać wszystkich, kto mieszka w tejże wiosce na… Zebranie. Ty za to miałeś jeszcze kilka godzin i mogłeś poświęcić je na cokolwiek tylko chciałeś.
Jun
4/45
• Starzec I
• Starzec II
Informacje dla sprawdzającego: Ukryty tekst
0 x
|| THEME ||
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Re: Odizolowana wioska
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b] " Wyrok " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=IrEm9eW ... U&index=11[/youtube] Jun owszem nie marnował czasu. Podczas nieobecność starów zamierzał przeszukać nieco ich domostwo. Głównie poszukiwał papierów, lub jakiś podejrzanie wyglądających zapasów pieniędzy. Sprawdzał szafki, oraz podłogę. Pozwolił sobie też przejrzeć pozostałe rzeczy należące do codziennego użytku jakie w domu się znajdowały. Jeśli jakiś czas mu pozostał to rozgościł się w swoim nowym domostwie - tymczasowym oczywiście.
Czy ich nienawidził za to co zrobili? Możliwe, jednak nie był krótkowzroczny, nie próbował taki być. Dochodzenie do swoich własnych celów, realizowanie zachcianek po najniższej linii oporu było czymś co każdy chciał robić, nawet Jun. Były jednak pewne granice których przekraczać nie można było. Starcy zrobili to więcej niż raz, właśnie dlatego myśl o nich przyprawiała go o drobne mdłości. Im więcej jednak myślał, o tym jak bardzo mogą okazać się przydatni - choćby przez chwilę - przechodziły mu te złe myśli i potrafił pogodzić się z ich obecnością. W końcu jak sam stwierdził Akio... Nie potrzeba wiele czasu by całkiem się rozsypali, zawsze też istniała opcja by za jakiś czas im w tym pomóc. Kapelusznik nie rozprawiał nad tym zbyt długo, miał teraz inne rzeczy na głowie, jak przygotowanie się na spotkanie które tak szybko i niespodziewanie zdecydował się zorganizować.
Jun doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak zamierza poprowadzić tą rozmowę. Wyszedł z budynku i rozejrzał się po placu. Sporo ludzi przyszło. Pochodnie doskonale rozświetlały całą okolicę, była tutaj jakaś widoczność i na pewno można było ludzi podzielić sobie wzrokowo na grupy, głównie za sprawą przyniesionych pochodni. Jun natomiast upatrzył sobie najbliższe wysokie miejsce. Choćby dach jednego z budynków, preferowanie dom zarządców. Stamtąd miał doskonały widok na zgromadzonych ludzi. Skupił swoje spojrzenie na dwójce starych ludzi którzy jeszcze przed kilkoma chwilami byli władcami tych ziem. – Wystąpcie, obaj. Opowiedzcie wszystkim o problemach z którymi się zmagacie. Żadnych kłamstw — Rzucił donośnie Jun w kierunku dwójki, wskazał im też miejsce w którym mieliby stanąć i to zrobić. Zamierzał wysłuchać tego co mają do powiedzenia, może dowie się czegoś czego nie dowiedziałby się w inny sposób.
Niezależnie jak to się potoczyło, musiał kontynuować, nie zebrał wszystkich ludzi bez powodu. – Świat w jakim żyliście skończył się, ta bańka została przebita. Zapanują tutaj teraz zasady takie jakimi kierują się wszyscy prawi obywatele tych ziem. Koniec z oszustwami i złorzeczeniem. — Wziął głębszy oddech, teraz wskazał na każdą grupkę z osobna, począwszy od drwali, a na kowalu kończąc. – Nie jestem zacofany w swoich poglądach jak Musahi Sasaki. Właśnie tutaj zaczniemy tworzyć nowoczesne Yinzin, nie zamknięte na świat zewnętrzny, poza tą wyspą. Zaczniemy od powołania straży... — Wtedy spojrzał na drwali i zawiesił na nich wzrok. – Początkowo wy będziecie pełnić tę funkcje. Wstrzymujemy pracę tartaku. Będziecie opłacani normalnie. — Zrobił krótką przerwę by zaobserwować reakcje ludzi, głównie drwali oraz kowala, bo to była chwila w której zamierzał przejść do niego, jego zadanie było równie ważne co ich. – Kowalu. Wiem co wykuwałeś w swojej kuźni. Będziesz kontynuował wykuwanie mieczy. Będziemy ich potrzebowali dla nowych strażników i strażniczek których osobiście wyszkolę. — Wtedy spojrzał na młodszych i ludziach w swoim wieku. Poszukiwał w ich wzroku iskry, kogoś kto widział szansę w obecnej sytuacji, szansę na poprawienie - może nie tyle swojego bytu, a statusu i szacunku.
– Przez lata chowaliście się w tej wiosce, myśląc, że zawdzięczacie wszystko tej dwójce... — Wskazał na starców, bezpardonowo i otwarcie. – Ochrona którą wam zapewniali to mit okupiony krwią niewinnych. Waszą izolacją. Świat się zmienia. Nastał czas by wszystkie cienie otaczające wioskę, zaczęły się bać. — Zszedł z dachu, na dół, do ludzi. Rzucił spojrzenie starcom, na jego twarzy miał zarysować się delikatny uśmiech. – Jestem Jun, mój ojciec nie miał respektu do zasad i kodeksów. Ja jestem inny. Nie zamierzam tolerować tchórzy i nierobów. —
– To ja pozbyłem się ludzi którzy dokonywali porwań w tej okolicy. Starszyzna zasługuje na karę. Ich karą będzie naprawianie błędów do końca swoich dni... — Kapelusznik nie był najlepszym mówcą. Starał się jednak zachowywać ton powagi, ton władcy jakiego tutaj potrzebował. Był gotowy odpowiadać na zadawane pytania, miał trochę czasu przez ostatnie dni by dobrze się zastanowić, no i co najważniejsze przygotować się na wygłoszenie tego przemówienia, znacznie przekraczającego sferę jego komfortu jeśli chodziło o porozumiewanie się. Jak to jednak mawiają - mus to mus i nic z tym nie zrobisz.
Nie zamierzał czekać, a wszystko miało zostać wprowadzone z końcem spotkania... Które... Kto wie ile jeszcze potrwa.
Myśli - Mowa
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
- Tsuyoshi
- Gracz nieobecny
- Posty: 459
- Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
- Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
- GG/Discord: cichuteńko#0324
- Multikonta: -
Re: Odizolowana wioska
Misja rangi |B|
Co było twoje, teraz będzie moje
W domu nie było nic, co mogłoby przykuć uwagę. Wszystko, co było warte twojej uwagi znajdowało się za kratami w magazynie, w końcu o tym informował Cię Akio - zarówno pieniądze, jak i dokumenty były trzymane przez niego, toteż tam będzie wszystko… Klucza nie było w domu, więc Akio musiał zabrać go ze sobą, choć nie sprawdzałeś wcześniej, czy ta w ogóle jest otwarta - warto spróbować.
Środek nocy w zimie na tych terenach z całą pewnością nie należał do najprzyjemniejszych pór, aby rozpoczynać takie spotkania, ale… Nie chciałeś inaczej, to zrozumiałe. Trzeba było rozpocząć to i skończyć, jak najszybciej się da - przecież nie chciałeś, aby twoi przyszli poddani pochorowali i pomarli sobie bez ujrzenia, czy też przeżycia choćby jednego dnia w tym nowym, pięknym świecie, który dla nich przygotowałeś, co?
Ludzie z początku nie wiedzieli, co się dzieje, ale już po chwili, gdy pojawiłeś się na dachu Ci zwrócili na Ciebie pełnię swojej uwagi… Tym bardziej, że przywołałeś starców na sam środek tak, by Ci byli słyszani przez wszystkich ze zgromadzenia. A zatem tłumaczenie się ze swoich grzechów, tak? Dobry wybór, w końcu musisz zmienić jakoś nastawienie wszystkich ludzi tak, aby pokochali Cię jako nowego Pana tych ziem, prawda? Ci po krótkim wahaniu wystąpili, ale widać było, że tylko jeden z nich ma zamiar mówić. Być może ustalili już sobie wszystko wcześniej, bo spodziewali się, co ich czeka.
- No dobrze… Zacznijmy od tego, że wioska żyje w taki sposób w jaki żyje, bo… Inaczej nie mogła. Odcięliśmy się od tego wszystkiego, byleby nasze społeczeństwo żyło sobie bez problemu, z początku miało być dobrze, ale wtedy… Wtedy też cierpieliśmy wielkie straty, w końcu taka wioska to idealny cel do ataku, prawda? No i wtedy pojawili się oni. Od pokoleń wspieraliśmy to, co robili. Oni brali dzieci i kobiety z naszej wioski, a dawali w zamian bezpieczeństwo… - Starzec mówił o tym bez jakichkolwiek emocji na twarzy, głos też mu nie drżał. Nie musiał kłamać, bo i nie miał po co, nie chciał tracić życia. - Ale zostało to przerwane przez tego oto człowieka… A także jego wspólników, których znacie. Jeden z nich to Hatori, który mieszkał tu od bardzo dawna, drugi zaś… Akio, go nie widzieliście za wiele, ba, my go sami nie widzieliśmy za wiele, no i widzimy teraz, dlaczego tak było… - Czy celowo umniejszył roli Akio i Hatoriego, aby wybić Cię w oczach ludzi? A może w taki właśnie sposób odebrał wasze działania? Cóż, nieważne, bo dzięki temu udało Ci się zdobyć w oczach ludności, tym bardziej tej młodszej - która swoją drogą, gdyby czas pozwolił, sama spróbowałaby rewolty. Młodsze pokolenia były uświadamiane o świecie zewnętrznym o wiele bardziej niż inni i wielką zasługę miał w tym Miły Gigant, zwany wcześniej Hatorim.
Na samo wspomnienie o nowoczesnym Yinzin niektórzy z mieszkańców - głównie Ci młodsi i w twoim wieku zareagowali z ekscytacją wykrzykując pojedyncze zdania aprobaty. Starszyzna miasta - której było niewiele, bo po pięć kobiet i mężczyzn nie była aż tak przekonana, tym bardziej, że wspomniałeś o jakimś Musahim. Kim on był? Nie wiedzieli tego, nie mieli takich informacji… Choć sama radość, którą okazywała reszta grupy, powoli działała i na nich. W grupie młodych znajdowali się sceptycy, ale było ich na tyle mało, że nie trzeba było się przejmować.
Potem wspomniałeś o straży - mieli być nią drwale, którzy z początku spojrzeli się po sobie, jak po głupkach.
- Pieniądze? Ale jak to pieniądze? Po co nam pieniądze? - Zapytali, przekrzykując się jeden przez drugiego. Pamiętaj, co mówił Ci o nich Hatori - wystarczy tylko wspomnieć jego imię, a Ci zrobią wszystko. - Poza tym, tartak jest potrzebny! Bo jak inaczej? - Niemniej jednak, zwróciłeś się potem do kowala, która skinął tylko głową, unosząc dłoń. Ten nie miał zamiaru się nie zgadzać - nadal będzie pełnić swoją robotę, za wiele się nie zmieni.
Cała ta przemowa była wielce udana, motywująca młodych do walki, ba, artystyczne wspomnienie o cieniach - bajka! Ci zostali wchłonięci przez to wszystko tak, że motywacja wybiła się pod niebiosa. Młodzi zaczęli skandować twoje imię, a najbardziej wybił się jeden z nich. Wysoki brunet - tak wyższy o głowę od Ciebie. Ten od początku wierzył we wszystko, co mówisz i gdy wspomniałeś jeszcze wcześniej o strażnikach, widać było, że chciałby do nich dołączyć.
Starcy byli spięci, przerażeni tego, co czekać będzie ich dalej, ale… Ty nie zamierzałeś ich zabić. Kara - roboty na rzecz społeczeństwa. Mieli doświadczenie, toteż okażą się przydatni. Dobry wybór. Jednakże pojawiły się pytania, wpierw od drwali.
- Nam pieniądze nie są potrzebne, tu się dostaje rzeczy za przepracowanie dni, Jun-sama - lider drwali wytłumaczył. - Po co my mamy być strażnikami? Tu zawsze spokój był. - Kontynuował. Potem dołączył ktoś z grupy młodzieży. - A co z połowem ryb? To też mamy zaprzestać? A budowa łodzi? Jak mamy to robić, skoro tartak zamknięty? - Fakt, ludzie byli przyzwyczajeni, że codziennie mieli jakąś pracę do wykonania - taka była ich rzeczywistość od dawien dawna. Na końcu natomiast wypowiedział się jeden ze staruszków tej wioski. - A co z nami? Nadal mamy szyć ubrania, czy nas też się pozbędziesz, jak tamtych bandziorów?
Jun
6/45
• Starzec I
• Starzec II
• Drwale
• Młodzi
• Staruszkowie
0 x
|| THEME ||
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Re: Odizolowana wioska
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b] " Wyrok " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=IrEm9eW ... U&index=11[/youtube] No tak, magazyn i kraty. Dostanie się do środka nie mogło być straszliwie skomplikowane, nawet jeśli wnętrze okaże się zamknięte. Kapelusznik będzie musiał to sprawdzić w wolniejszej chwili. Teraz jednak gwóźdź programu, obietnice wyborcze i związana z nią kiełbasa.
Starzec mówił... To co mówił. Jun nie spodziewał się niczego, dlatego ciężko stwierdzić czy był zawiedziony słowami zarządcy, czy też zaskoczony, prawdopodobnie ani jedno, ani drugie. Ot pozostawał tym słowom neutralny. Mimo przyznania się do winy nie potrafił wystosować do nich nawet odrobiny współczucia czy zrozumienia. Na to było zbyt późno. Rozmowa o Hatorim i Akio z tutejszym ludem będzie musiała się odbyć, lecz jeszcze nie teraz. Na to przyjdzie pora - kiedyś. Póki co Jun nie chciał przepalać im mózgów ogromem świata jaki się przed nimi właśnie otwierał. Kwestia drwali była trudna już u podstawy. Zwrócili uwagę na bardzo istotny problem - mentalność którą należało zmienić, już teraz. – Pieniądze pozwolą wam otrzymać więcej za wasze wyroby. Kupić więcej... W usystematyzowany sposób na wyspach. Będą one potrzebne do modernizacji osady, by płacić ludziom z zewnątrz za pracę. By handlować z kupcami i nie być oszukiwanymi. Nawet Hatori to wie. — Musiał o nim wspomnieć na koniec, wydawało się to rozsądnym by wspomnieć o nim właśnie w tej chwili. Skoro drwale lubili Hatoriego, musieli się też liczyć z tym, że ich idol i przyjaciel nie jest głupcem, a systemy kontrolujące świat prędzej czy później... I tak zawitałyby do tej wioski, zapewne w gorszy sposób. – Tartak jest potrzebny do budowy domów, napraw, oraz łodzi. Nie zamykamy go na zawsze. Trzeba zbudować wieże obserwacyjne na obu krańcach osady, oraz w porcie. Trzeba zbudować mur i solidną bramę. Do tego jednak dojdziemy. — Skrzyżował ręce, przyjął dość zamkniętą postawę, zrobił to jednak na chwilę bo zaraz potem rozluźnił ręce i wskazał na drwali.
– Nim wyszkolę kilka osób będzie potrzebna osoba o silnej ręce by strzec porządku. Istnieje szansa, że przemytnicy tutaj przybędą. Trzeba będzie się ich pozbyć szybko i bez zawahania. To środek zapobiegawczy. — Kwestia dotycząca drwali, strażników tymczasowych była chyba jasna. Tamori jednak zaczął się zastanawiać co byłoby prostsze. Nauka tutejszych ludzi podstaw łucznictwa, które pewnie i tak większość liznęła, czy może co bardziej pojętnych i zwinnych podstaw walki szkoły smoka. Pewnie jedno i drugie, jeśli wystarczy czasu. Zacofanie tej osady było zatrważające. Nie znano tutaj nawet imienia przywódcy samurajów. Brak reakcji związany z brakiem jego znajomości uderzyło w Juna dość mocno. Każdy wiedział kim jest Sasaki. Nigdy nie mów nigdy... Jak to niektórzy mawiają. – Rozpoczniemy handel z innymi nadbrzeżnymi osadami. Później wykorzystamy do tego nowy, odległy i niewielki port do którego cumować będą przyjezdni kupcy. Nikt nie chce tutaj natłoku osób. — Jun miał dalekosiężne plany. Obwarowanie osady, rozpoczęcie handlu z nadbrzeżnymi, oraz innymi osadami które znajdowały się na lądzie. Możliwe, że i ze stolicą, albo innymi posiadłościami przez pośrednika. Najważniejsi jednak byli handlarze z Saimin, Yusetsu, Antai i Sogen którzy przypływali do okolicznych portów handlować. Zawsze mogli robić dodatkowy stop przy niewielkim porcie jaki zaoferują im mieszkańcy tej osady - za jakiś czas.
– Nie potrzebujemy nadmiaru łodzi. Wykorzystajcie swój talent i zbudujcie statek z prawdziwego zdarzenia. — Brzmiało to jak pobożne życzenie. Jun jednak nie był głupi. Wiedział, że budowa okrętów trwa, wiedział, że nie ma wyposażenia, że nie ma załogi, ani nawet portu by taką budowę dopuścić, lecz dla chcącego nic trudnego. Ci którzy będą chcieli dokonać zmian, podejmą się budowy. Nie było to aż tak bardzo konieczne, zwłaszcza teraz, że Jun mógł sobie pozwolić na " nie posiadanie statku ". – Nie zabraniam wam naprawiać łodzi. Łówcie ryby dalej. — To było oczywiste, mieli dalej łowić i żywić tutejszą populacje.
Tamori wiedział doskonale, że żadna z rzeczy o której wspomniał nie stanie się z dnia na dzień - może za wyjątkiem szkolenia i budowy zabudowy obronnej osady, ona mogła powstać w mgnieniu oka i o to zamierzał zadbać już teraz. – Uszyjecie sztandary, oraz żagle. Dostarczę wam szablon. Stroje dla nowo powołanej straży też. To na początek. Później możliwe, że będziecie mogli cieszyć się spokojem, gdy handel zacznie funkcjonować. Jutro zacznijcie robić to co zwykle — A więc już to robił. Tworzył znaki rozpoznawcze. Może to i kontr produktywne jak dla kogoś kto chciałby pozostać w cieniu, to jednak jakoś musieli się identyfikować pośród wielu innych grup. Mając własny symbol, to nawet zabierając ludzi ze sobą nawet na Yinzińskie ulice, mogli uchodzić za grupę najemniczą, w dodatku zorganizowaną. – Rządcy... Jutro, rano. Porozmawiamy o szczegółach waszego wkładu. Podzielimy się nadzorem nad sektorami. Pomożecie mi w reformach. — Spojrzał wtedy na tego chłopaka który zdawał się wyróżniać z pośród tłumu, tego który prezentował w sobie iskrę jakiej kapelusznik poszukiwał. – Zbierzesz chętnych. Jutro o dziesiątej na placu. Po rozmowie z rządcami zaczniemy — Spojrzał po zgromadzonych ludziach. Zmiany były nagłe. Ktoś musiał ich dokonać, najlepiej wprowadzić je szybko i sprawić by stały się tutejszą rutyną. Z osób które mogły być przydatne w prowadzeniu zmian wyłonił już kilka osób, każda z nich musiała prędzej czy później rozmówić się z Jun'em, dlatego już w tej chwili zamierzał zorganizować kolejne spotkanie. – Wszyscy mogą wrócić do domów. Jutro wieczorem spotkamy się ponownie. Tym razem chciałbym zobaczyć reprezentanta każdej z grup w osadzie. Wybierzcie osobę mądrze - drwale, szwacze, młodzi, rybacy, rzemieślnicy, karczmarz — Podał chyba wszystkie z grupy które się tutaj utworzyły. Przewrócił wzrok na zarządców, niewerbalnie dodając ich do wymienionej listy.
Jeśli ludzie się rozeszli, to zamierzał pójść spać. Tym razem nie do magazynu, a w domu zarządców. Znalazł sobie miejsce i przygotował je do spania. Nie obawiał się ich. Jutro zaczynał się dzień reform, a starcy mieli trochę czasu na przemyślenia odnośnie tego jak zaczną dyskutować z kapelusznikiem jutrzejszego poranka. Na dobranoc, by nie poczuli się zbyt pewnie Tamori nie omieszkał wspomnieć – Nie poderżniecie mi gardła. Usłyszę was. — Byli starzy, te słowa to przestroga gdyby spróbowali zrobić coś głupiego. Na tą chwilę kupili sobie trochę życia - pytanie na jak długo go wystarczy.
Wszystko zaczynało się od małych kroków. Póki co żyło tutaj siedemdziesiąt osób. Jeśli ekspansja się powiedzie, to możliwe, że ta liczba się zwiększy za sprawą nowych osadników, lub innych którzy zdecydują się w tych stronach zamieszkać. Samuraj nie znał nazwy tej osady, możliwe, że nawet jej nie miała. W swojej głowie zaczął określać ją " Wysoką trawą " za sprawą skrycia się w okolicy tego sporego lasu. Czuł się jak wąż który wyglądał z pośród źdźbeł trawy. Taki też symbol zamierzał zintegrować z tą wioską - znak węża.
Myśli - Mowa
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
- Tsuyoshi
- Gracz nieobecny
- Posty: 459
- Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
- Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
- GG/Discord: cichuteńko#0324
- Multikonta: -
Re: Odizolowana wioska
Misja rangi |B|
Co było twoje, teraz będzie moje
Otwarcie na inne osady wydawało się nie do pomyślenia w obecnej sytuacji, bo w zasadzie to żaden z mieszkańców nie widział innych twarzy niż te, które znajdowały się tutaj. Z racji tego wzrosło pełno obaw, choć niektórzy odcinali się od tej grupy, stanowiąc trzon nowego pokolenia wioski - nowego ruchu w Yinzin, kroku w nowoczesność. Drwale z początku nie byli przekonani, co do rozwiązania, które zaproponowałeś, ale gdy wspomniałeś o Hatorim, ich miny od razu rozweseliły się pokazując zupełną zmianę nastawienia do całej sytuacji.
- No dobrze, skoro Hatori tak mówił, no to musisz mieć rację. - Powiedział dowódca pokazując innym, że i największych głupków z wioski da się jakoś przekonać do swoich racji. - W takim razie będziemy strażnikami, przynajmniej na ten czas - Dodał jeszcze, a wtedy reszta drwali przytaknęła, czy to głowami, czy też ręką, czy słownie - nie miało to znaczenia, widać było, że przekonałeś ich do siebie. Co do samej rozbudowy wioski, Ci na pewno będą mieli wiele do powiedzenia tak samo, jak i rzemieślnicy w grupie młodych.
O dziwo, mimo tylu ludzi, było tu bardzo cicho. Większość twoich słów nie uzyskiwała żadnych odpowiedzi, czy reakcji. Po prostu słuchali zgadzając się na wszystko. Tacy poddani to chyba najlepsza rzecz na świecie, co? Zgodzą się na wszystko, czego chce ich Pan bez żadnego ale.
- Przyślemy parę osób - Wtedy wtrącił się przedstawiciel młodych - ten wysoki. - Czy dwudziestka starczy, czy mamy przysłać wszystkich? - Dopytał jeszcze, choć wiedział, że na to odpowiedź może dostać kiedy indziej. - Co do handlu i transportu to możemy się tym zająć, to nie problem. Mamy parę większych łodzi, tam stoi przy porcie, więc możemy nimi pływać wzdłuż rzeki, być może znajdzie się jakaś - poinformował. Grupa młodych będzie najbardziej zaangażowana, co było dość logiczne, w końcu to ich przyszłość. - Jasne. - Nie miał powodu się nie zgadzać, co do budowy łodzi, jak i połowu, w końcu na tym mu zależało.
- Dobrze, Jun-sama - starcy(szwacze) nie protestowali, ich obawy zostały rozwiane - najzwyczajniej w świecie chcieli dożyć do końca swoich dni w spokoju, a to, co im zleciłeś to chyba najlepsza rzecz dla nich, do tego samo wspomnienie o handlu napawało ich optymizmem, choć pewnym było, że będą musieli nauczyć się wszystkiego od podstaw to z pomocą rządców na pewno uda im się to zrealizować.
Wtedy też skierowałeś się do rządców, jak i przedstawiciela młodych. Ci także nie protestowali, przytaknęli tylko. Widać było, że zależało im na tym, aby każda część twojego planu się powiodła - w końcu była to przyszłość ich wioski, taka na którą faktycznie zasłużyli. Na polecenie tego, aby stawili się tu jutro, ponownie o podobnej porze, jak i na całą resztę poleceń każdy razem, jak i z osobna przytaknął informując Cię tym samym, że wszyscy mają zamiar współpracować.
- Dziękujemy, Jun-sama - usłyszałeś jeszcze zanim Ci poczęli rozchodzić się każdy w swoją stronę. Było to owocne spotkanie, bardzo owocne… Wszystko, jak na razie szło zgodnie z planem, ale być może był to szok u wieśniaków, a może po prostu mieli już na tyle wyprane mózgi, że nieważne, czego nie powie nowy Pan to przyjmą to z radością. Tak zostali wychowani, bo tak chcieli tego poprzedni rządcy.
Wtedy też pokierowałeś się do domu, na spoczynek. Plan był prosty - od rana zacząć to spinać tak, aby miało to ręce i nogi. Starcy nawet nie śmieli, aby choćby spróbować Ci coś zrobić. Darowałeś im życie, a więc byli CI dłużni - mimo, że wydawali się gnidami to odrobina honoru nadal gdzieś się tam czaiła.
Rano Ci już czekali na Ciebie przy stoliku w głównym pomieszczeniu, tym naprzeciw wejścia.
- Możemy już zaczynać w takim razie. Co proponujesz, Jun-sama? - Od razu, bez ceregieli pokazali Ci, że gotowi są współpracować.
Jun
8/45
• Starzec I
• Starzec II
• Drwale
• Młodzi
• Staruszkowie
0 x
|| THEME ||
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Re: Odizolowana wioska
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b] " Wyrok " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=IrEm9eW ... U&index=11[/youtube] Hatori - niepozorny gigant miał wpływ na tutejszych mieszkańców. Z jakiegoś powodu mu ufali, ostatecznie nawet i Jun, odkładając na bok pierwsze spotkanie zdawał się rozumieć dlaczego tutejsi żywią uczucia co do tamtego prostodusznego jegomościa. Drwale - mieli się zajmować pilnowaniem porządku tylko przez jakiś czas. Mimo wszystko potrzeba będzie ułożenia dróg patrolowych, dopóty nie powstanie wieża strażnicza w tej okolicy.
Tamori skinął głową na słowa młodego. Potwierdził jego pytanie, dwudziestu wystarczało w zupełności, ostatecznie Jun mógł wziąć wszystkich chętnych, ograniczenie tego jednak do grupy, nazwijmy ją " klasą " zdawało się również dobrym rozwiązaniem, bo nie odciągał ludzi od innych zajęć które dla tej wioski były równie istotne. – Dokonajcie przeglądu kadłubów. Muszą być sprawne. — Łodzie o których wspominał okazały się miłym zaskoczeniem. Nie potrzebował prawdziwych statków bojowych, na takowe nie było nikogo tutaj stać, ale nawet i większe łodzie rybackie, czy też transportowe odpowiednio wyposażone w ludzi i załogę mogły służyć za centrum faktycznej machiny bitewnej i obronnej na morzu. Starcom nie wiedział co więcej powiedzieć. Skinął głową gdy odchodzili na pożegnanie. Pozostało mu liczyć, że któregoś dnia będą mogli odpocząć i żyć w spokoju, jakiego nigdy wcześniej nie zaznali.
Ranek - Jun zaczął go od przygotowania się. Umycia i zjedzenia śniadania, to drugie musiało jednak poczekać. Umówił się ze starcami na rozmowę i to wzięło pierwszeństwo, ponad poranny głód. – Potrzebuję znać stan wioskowych zasobów. Potrzebuje znać wszelkie okoliczne problemy. Muszę wiedzieć z czym sobie nie radzimy, oraz waszej opinii jak to rozwiązać. — Usiadł przy stole i zaczął wymieniać, głosem marudząco-znudzonym krótkie zdania które nie precyzowały dokładnie o co mu chodzi. Głównie dlatego, że wolał by to starcy wprowadzili go w pewne tematy, poza tym - zawsze wiedział, że więcej może dowiedzieć się od innych w trakcie dnia, gdyby kłamali - oni też doskonale o tym wiedzieli. Mówił znudzony bo nie wkładał w to dużo energii. Wydawało mu się oczywiste, że powinni już z tym do niego przyjść, zamiast czekać na jego słowa, a w taki sposób dopiero sobie wszystko omówią. – Na jak długo wystarczają zapasy. Ile mamy stali? Co dostawaliście prócz ochrony... — Tutaj wchodził na grząski grunt, doskonale o tym wiedział, musieli porozmawiać też o tym. Przed starcami szykowało się bardzo dużo pracy, ale Jun również nie zamierzał się obijać. – Potrzebuję listy osób z imionami, tych które oddaliście przemytnikom, dodajcie do tego daty kiedy zostali zabrani. — To było najmniej ważne pytanie z całej tej gromady. Tamori nie wierzył by to on mógł uratować tych ludzi, chciał jedynie poznać skalę problemu. Ostatecznie, Akio pewnie i tak to wiedział, a nawet jeśli nie. To kiedyś ta wiedza może okazać się niezwykle przydatna i doprowadzi ich po nitce do kłębka.
– Musicie mi pomóc rozwiązać każdy z problemów. — Dodał, a zaraz potem wstał i poszedł do strefy kuchennej w tym domostwie. Zaczął przygotowywać posiłek, dla siebie, oraz starców. Nie był potworem który mógłby jeść i zmusić ich do patrzenia podczas gdy oni pozostawali głodni. Mogli porozmawiać przy posiłku, a do spotkania z młodzikami wciąż miał czas. Czy wspomniałem, że kapelusz wisiał przy drzwiach?
Myśli - Mowa
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość