Szlak transportowy

Yinzin jest jedną z największych wysp znajdującą się na północ od Wietrznych Równin. Wyspa połączona jest mostem z znacznie mniejszą wyspą o nazwie Teiz. Surowy klimat Yinzin objawiający się częstymi opadami, a także burzami śnieżnymi sprawił, że wyspa stała się domem dla równie surowego ludu - samurajów. Yinzin jest dalekie od uczestnictwa w wielkiej polityce. Władze wyspy starają się zachować ją w pełnej neutralności. Kierowani zasadą honoru, a także siłą miecza, skupiają się przede wszystkim na własnym rozwoju. Gospodarka wioski skupiona jest w szczególności połowie ryb, hodowli kozic górskich, a także na uczestnictwie w polowaniach na wieloryby.
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3911
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Szlak transportowy

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Michirin

Re: Szlak transportowy

Post autor: Michirin »

Droga mijała nadzwyczaj miło. Było całkiem ciepło, wygodnie, a otoczenie całkiem interesujące, chociaż pewnie tylko dla Michirin, która nie zamieszkiwała tych terenów i poznawała je pierwszy raz. Przynajmniej na razie zapowiadało się, że będzie to spokojna podróż. Chociaż... miłe złego początki, lecz koniec żałosny. Ostrożna białowłosa postanowiła nie spuszczać gardy i być uważną, aby dalej wszystko szło tak przyjemnie.
Odpowiedź Ige wciąż dręczyła w myślach niewidomą. Gdyby tylko Hairi nie przerwała im, to rozmowa potoczyłaby się dalej, gdyż panna Shiroikanzen miała jeszcze kilka pytań. Nie chodziło jej o zniechęcenie ich do tej decyzji czy poparcie, a o zrozumienie spojrzenia. Wychodziło na to, że ludność z tych terenów była bardzo... pragmatyczna. Rzeczywiście woźnica miał pewną rację, bo z jego punktu widzenia liczyła się po prostu korzyść. Taki zaaranżowany mariaż miał podnieść status młodej pary, związać dwie silne rodziny we wspólnych interesach i dzięki temu wzbogacić dalsze pokolenia. Jeżeli chodziło o samo przetrwanie i poziom życia - nie było zastrzeżeń. Tylko brakowało w tym ciepła. Poglądy Ige były tak chłodne, jak Yinzin. Białowłosa nie wierzyła, aby taki wymuszony związek miał szansę być szczęśliwym. W końcu ile to ludzi się poznaje przez całe swoje życie i nawet nie są odpowiedni, by z nimi się zaprzyjaźnić, a co dopiero związać na resztę życia. Prawdopodobieństwo, że losowy człowiek będzie akurat tym, z którym da się żyć względnie szczęśliwie było naprawdę małe. A czy nie chodziło o szczęście? Przecież każdy do niego dążył, chociaż w różne sposoby, gdyż szczęście to wielce subiektywny termin i zależny od wielu czynników. Jedni mogą zaznać szczęścia poprzez bogactwo, a inni poprzez miłość. Dwie różne sprawy, a jednakowe uczucia. Jednak gdyby bogaty zapadł na śmiertelną chorobę, a zakochany popadł w ruinę, stracił dach nad głową i pożywienie, to żaden z nich nie byłby szczęśliwy, chociaż każdy miał wciąż czynnik, który wywoływał je wcześniej. Zatem wszystko sprowadzało się jak zwykle do wartości i priorytetów z nimi związanych. Co było dla danej osoby ważniejsze? Miłość? Pieniądze? Zdrowie? Sława? Cokolwiek z tego mogło dominować, jednak skumulowane mniejsze czynniki wciąż miały szansę przeważyć. Ale wartości też nie były stałe w swym znaczeniu, były niczym towary, których cena rosła i spadała. Człowiek był zachłanny, a jego natura chciwa i kapryśna. Ciągle każdy chciał więcej i więcej, aby być szczęśliwym, a to, czym już nacieszyliśmy traciło wartość, chociaż mogło być spełnieniem marzeń kogoś innego. Zatem czy istniało uniwersalne szczęście? Czy można było mówić o sposobie? Wychodziło na to, że każdy musiał znaleźć własny, jednak samo szczęście nie było celem, który się osiągało i koniec planu... szczęście zatem było stanem, który należało podtrzymywać niczym życie - pokarm, napitek, ciepło, odpoczynek i tak dalej. Wszystko to było niezbędne, aby przeżyć, zachować stan żywej osoby. Należało zatem ciągle działać, aby podtrzymywać stan szczęśliwej osoby.
I wtem nastał czas postoju. Michirin dopiero teraz ocknęła się, że zupełnie odpłynęła gdzieś myślami, a przez cały ten czas gładziła w palcach jeden z kosmyków włosów - tak jak to miała w zwyczaju. Tyle dobrego, że jej oczy były zasłonięte i wiecznie nieobecne, zatem nie dało się stwierdzić kiedy po prostu milczała, a kiedy wpadała w zadumę. Chociaż takie nieustanne, długie zabawy włosami raczej zdradzały, że coś jest nie tak. Nieco była na siebie zła, że dała się tak łatwo ponieść z prądem rozważań, ale ostatecznie wniosek jaki wysnuła zadowalał ją. Już przez chwilę myślała, że ponownie nie znajdzie jednoznacznej odpowiedzi na dręczące ją tematy, ale jednak dotarła do rozwiązania, co przyniosło jej znaczną satysfakcję.
Podczas posiłku była już znów tak ostrożna, jak wcześniej. Nasłuchiwała otoczenia i starała się wyłapać którymkolwiek ze zmysłów jakiś bodziec, który mógłby jej dać znać, że coś jest nie tak. Ale nic się nie wydarzyło. Zjadła z widocznym apetytem swoją porcję, po której zostało dwa ziarenka ryżu na twarzy białowłosej. Te zostały zlokalizowane dopiero później, wywołując niemały wypływ rumieńców na policzkach Michirin.
I nagle zaczęła nadchodzić senność. Początkowo niewidoma uznała to za znużenie lub symptomy choroby. Powieki zdawały ważyć tyle, co te wszystkie mijane barany. Nie dało się oprzeć Morfeuszowi, który pragnął chwycić wszystkich w swe objęcia. ...iluzja? Ostatkami świadomości siedemnastolatka skojarzyła, że przecież istnieje takie genjutsu, które wywołuje sen. Dłonie powędrowały, aby zawiązać pieczęć Barana i skorzystać z Kai, jednak gdy tylko palce się ułożyły, to nastąpiła porażka białowłosej. Ręce opadły, głowa odchyliła się bok i zasnęła.
Pobudka była ciężka. Czuła się tak, jakby przykryta była setkami kołder, które uniemożliwiały jej wydostanie się ze snu. Słyszała głos, który docierał gdzieś z daleka i próbowała się do niego przedostać świadomością. To szło wyjątkowo opornie, a sam proces wybudzenia trwał chwilę i należał do szczególnie nieprzyjemnych. Jakby zasnęła snem zimowym niczym niedźwiedź.
Zasnęłam?
Przez chwilę była po prostu zaskoczona, że usnęła i wtem przypomniała sobie jak próbowała walczyć z sennością. Było to zaraz po zjedzeniu. Ige również był budzony, a służka chrapała, więc zmogło ich to samo. Jedynie Hairi zdawała się być na to odporna albo...
- Znikła? - zapytała półgłosem samą siebie, bo jej gardło po głębokim, ciężkim śnie jeszcze nie było w stanie się otrząsnąć. Wyprostowała się, chociaż dalej siedziała, dotknęła dłonią czoła, jakby miało jej to pomóc w myśleniu i zaczęła poważnie się zastanawiać nad wydarzeniami. Porwanie? Porwali ją bandyci? Ale... skąd bandyci znaliby iluzje. To trakt, wciąż jest dzień, zatem nikt nie mógł ot tak jej porwać. Nie, to nie to. Nie mogła na nic innego wpaść, musiała szybko rozwiązać zagadkę zniknięcia, aby wiedzieć w jaki sposób szukać Hairi. Jeszcze raz... po kolei - gdzie mogło coś się wydarzyć? Najpierw poranek, kłótnia Hairi z panem Nakada, chwila spokoju, wyjście na zewnątrz, pożegnanie z ojcem, droga, zupełny spokój, później moje zamyślenie, później posiłek i... sen. Tak, jakby to jedzenie nas uśpiło. Kto je przygotowywał? Służka? Śpi, więc nie ma powodu. Chwila... Wszystko zaczęło układać się w jedną, logiczną całość.
- Panie Ige, jaka jest pora i jaka była, gdy jedliśmy? To ważne, proszę odpowiedzieć. - była to istotna informacja, aby określić mniej-więcej opóźnienie w pościgu i poszukiwaniach Hairi. - Panienka Hairi znikła, jednak mam wrażenie, że nie została porwana. Już tłumaczę. Kłóciła się z rana z panem Nakada o ten aranżowany mariaż, a później ruszyła do kuchni, aby przygotować prowiant. Myślę, że dodała czegoś, co nas uśpiło. Są różne środki, które pomagają zasnąć, zatem może to być coś podobnego. Uważam tak, bo sen nadszedł zaraz po zjedzeniu prowiantu. Czy panienka Hairi jadła? Chociaż jej porcja mogła być pozbawiona środka nasennego... - Michirin mówiła nieco szybciej, jednak wciąż zachowywała charakterystyczny dla siebie spokój oraz opanowanie. Miała przekonanie, że raczej nic nie grozi osobie, którą miała eskortować. Przynajmniej nie w momencie zniknięcia, gdyż skoro kręcili się tutaj bandyci, to istniała szansa, że teraz Hairi się na nich natknie. Musieli szybko ustalić jak wiele czasu spali, jak wiele drogi przejechali i błyskawicznie rozpocząć poszukiwania.
- Tak czy inaczej - musimy ustalić jak długo spaliśmy, jak daleko zajechaliśmy i gdzie mogła udać się panienka Hairi. Jaki kawałek drogi pamięta pan ostatnio i jak daleko to od tego miejsca? Raczej nie uciekłaby przed nami, ani niezbyt mogła wracać, zatem musiała skręcić w bok. Musimy cofnąć się i jak najszybciej ją znaleźć, jeżeli w okolicy rzeczywiście grasują bandyci. - postanowiła zadać kolejne konkretne pytanie, aby przyśpieszyć wszystko i dodać kilka wyjaśnień. Na razie służka nie była niezbędna, a pasterz musiał zostać zignorowany, chociaż mógł odpowiedzieć na pytanie o porę. Co dalej? To zależało. Oczywistym było zawrócenie, przyśpieszenie tempa i wypytywanie ludzi o Hairi. Michirin niezbyt mogła zaczepiać podróżników, bo nie wiedziała jak dziewczyna wygląda, ale liczyła na to, że Ige jej pomoże. W takich sytuacjach wzrok był ważny, chociaż porę dało się ustalić po temperaturze otoczenia i dźwiękach - w końcu zwierzyna na noc była zaganiana do obory. Z wszystkim można było sobie poradzić, jednak nie było teraz czasu na samodzielność - należało się streszczać, a osądy musiały być trafne.
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3911
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Szlak transportowy

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Michirin

Re: Szlak transportowy

Post autor: Michirin »

Przez siedemnaście lat swojego życia Michirin zdążyła, hehe, zauważyć, że jej zdolność do ukrywania oraz opanowywania emocji to dar i przekleństwo jednocześnie. Tak, chociaż praktycznie każdy byłby w stanie stwierdzić, że białowłosa po prostu jest spokojna, to nie byłoby to prawdą. Wewnątrz niej tkwiły często emocjonalne burze, jednak na zewnątrz... na zewnątrz nic się nie wydostawało. I tak było tym razem, gdyż była mocno zaniepokojona o Hairi, zdenerwowana na siebie za brak uwagi i zniechęcona, że w niebezpośredni sposób przyczynia się do tego wymuszonego małżeństwa. Trzy mocarne potężne emocje, a jednak na twarzy panny Shiroikanzen widniało pełne opanowanie godne profesjonalisty. To pozwalało zachować chociaż pozory, być ostrożniejszym w kontaktach z ludźmi, ale jednak przeszkadzało, bo stało się pewnego rodzaju nawykiem, normą. Nie zawsze jak białowłosa chciała wykazać się ekspresją uczuć, to mogła. Zwyczajnie automatycznie było to tłumione, blokowane, aby nie wydostać się. Teraz jednak pozwalało przynajmniej udawać, że mimo nieciekawej sytuacji, to Michirin ma wszystko pod kontrolą. A nie miała.
Nie odzywała się, gdy uzyskała odpowiedzi od Ige. Nie miała innych. Wybrała najprawdopodobniejszą wersję wydarzeń i postanowiła się jej trzymać, chociaż przez drogę powrotną zastanawiała się co powinna uczynić jak już znajdzie Hairi. Jej zadaniem była eskorta i taki był warunek, aby otrzymać wynagrodzenie, które, nie ukrywając, przydałoby się uzyskać. Tylko czy chciała przyczyniać się do zmuszania młodej dziewczyny, aby ta wzięła ślub z kimś, kogo nawet nie lubi? Oczywiście, że nie. Jednak mowa była o spotkaniu z kandydatem. Nie wiozła jej teraz od razu na poślubiny. Było to tylko spotkanie, po którym mogło się okazać, że jednak kandydat jest ciekawy. Zresztą na siłę nie zostanie jego żoną. Nie mogli jej do tego zmusić, chociaż mogli naciskać oraz nalegać. To nieco uspokoiło Michirin.
Najpierw ją znajdźmy.
I zatrzymali się. Niewidoma zeskoczyła z wozu wraz z Ige i obróciła głowę to w jedną, to w drugą stronę, jakby spoglądała w tamtych kierunkach. Oczywiście nie było to możliwe, ale w ten sposób zwizualizowała sobie rozgałęzienie tropów. Było to problematyczne. Musieli się rozdzielić, ale trzeba było pamiętać, iż mogą natknąć się na bandytów. O ile białowłosa mogła zapewnić sobie i potencjalnemu towarzyszowi bezpieczeństwo, o tyle drugiej osobie zmierzającej innym tropem już niezbyt. Jej zadaniem była ochrona Hairi, ale przecież nie mogła zostawić bezbronnych ludzi samych sobie, gdyby wpadli na zagrożenie. Słowa Ige nieco ją zaskoczyły, bo dla niej oczywiste było, że ukartowana ucieczka jest lepsza, niż porwanie przez bandytów. Przerwała sobie rozważania zawczasu, bo wiedziała jak to może się skończyć. Trzeba było szybko myśleć i jeszcze szybciej działać. Cały czas milczała, a czas uciekał co wywoływało tylko dodatkową presję. Mimo wszystko wyglądała na spokojną, opanowaną.
- Panie Ige, czy jest pan w stanie odpiąć konia od powozu i pojechać na jego grzbiecie za jednym z tropów? Jeżeli mamy się rozdzielać, to nie mogę pozwolić, aby komukolwiek z państwa stała się krzywda. Nie chcę, by ktokolwiek natknął się na bandytów. Pani... służka ruszy ze mną jednym z tropów, a pan, panie Ige - na koniu lub bez niego drugim. W razie jakiegokolwiek zagrożenia lub znalezienia panienki Hairi nie działa pan na własną rękę, a ucieka i woła od razu mnie. Mam doskonały słuch, zatem usłyszę z daleka. - tutaj przerwała sobie na chwilę, aby każdy mógł przetworzyć informacje. Służka najpewniej będzie ją spowalniała, jednak lepiej, aby to ją spowalniała, niż Ige, który może znaleźć się w sytuacji do ucieczki. Pozostawienie woza samego sobie nie było żadnym problemem, bo jaka była jego wartość w obliczu życia i zdrowia Hairi? No, marna. - Ruszajmy, nie mamy czasu do stracenia. - odezwała się i czekała, aż służka ruszy razem z nią. Miała pomysł, aby dać Ige jeden ze swoich kunai, ale przyszło jej do głowy, że jeszcze mógłby spróbować działać na własną rękę, więc wolała już nie ryzykować. Jeżeli tylko służka ruszyła, to rozpoczęła uważne nasłuchiwania. Może usłyszałaby trzask gałęzi? Albo spłoszone zwierzęta, bo Hairi gdzieś biegła? Albo jej nierówny oddech po wyczerpującym biegu? Cokolwiek, co mogłoby dać jej jakąś wskazówkę. I wtedy wpadła na coś jeszcze. Służka była dziwnie spokojna, dziwnie milcząca. Podejrzane. Skwitowała w myślach i nie przestając iść postanowiła zapytać.
- Panienka Hairi jest w obliczu poważnego niebezpieczeństwa. Nawet jeżeli uciekła sama, to mogła trafić na bandytów lub dzikie zwierzęta. Zanim znalazł mnie Tadao, to sama natknęłam się na gwałciciela i złodzieja. Na dodatek w miejscu publicznym. Poradziłam sobie, ale jakie szanse ma panienka Hairi, jeżeli nie jest nawet wśród ludzi, a w lesie? Z całym szacunkiem, ale wydaje się pani dziwnie spokojna, więc muszę zadać to pytanie - czy wie pani gdzie uciekła Hairi? Wie pani cokolwiek o jej zniknięciu? Albo gdzie mogła uciec? Przecież musiała się do tego przygotować. - wstęp był oczywiście uświadomieniem służki, że może przyczynić się niebezpośrednio do śmierci młodej dziewczyny albo innej krzywdy, na którą z pewnością nie zasługiwała. Białowłosa specjalnie zwróciła uwagę na swój przypadek, by tylko naznaczyć różnicę między nią, a Hairi. To wszystko miało pomóc rozwiązać język służki, która wydawała jej się podejrzana. Jako jedyna zachowała spokój, a to przecież kobiety cechowały się emocjonalnością, prawda? Zatem coś tutaj nie grało.
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3911
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Szlak transportowy

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Michirin

Re: Szlak transportowy

Post autor: Michirin »

No i ruszyli. Białowłosa była zadowolona, że Ige mógł wybrać się konno w poszukiwania. Nie dość, że przyśpiesza działanie, to jeszcze łatwiej uciec od bandytów i zawiadomić Michirin, znajdując się na koniu, niż poruszając się pieszo. Służka może ich spowalniała, ale chociaż nie była w niebezpieczeństwie, więc jedno zmartwienie mniej. Za to Hairi przysparzała więcej kłopotów, bo nie dość, że znikła, to uciekła gdzieś dalej. W dodatku jej służąca niczego nie wiedziała i chyba poczuła się urażona pytaniem kunoichi. No cóż, zranienie uczuć kobiety akurat było w tym momencie najmniejszym problemem, więc panna Shiroikanzen pozwoliła sobie to przemilczeć i zignorować - jak zwykle.
Ślady prowadziły i prowadziły, a służka coraz bardziej się męczyła. Była dorosła, więc Michirin nie czuła się w obowiązku, by uświadomić ją o oczywistej sprawie - jak potrzebuje przerwy, to niech tylko powie. Przecież nie zostawi jej, a jak zemdleje z wycieńczenia, to tylko narobi większych kłopotów. Zatem bez słowa szła prowadzona za tropem, który tylko sprawiał, że białowłosa robiła się coraz bardziej nerwowa. Szli już ładną chwilkę, a Hairi ani widu, ani słychu. O ile to pierwsze dla Michirin nie było zaskoczeniem, to to drugie już znacznie bardziej. To znaczyło, że dziewczyna naprawdę pośpieszyła się i zdążyła oddalić, a przecież robiło się coraz później. Kamiennie spokojna twarz została jednak zachowana.
I nagle coś usłyszała. Najpierw szum wody, drobne fale i dźwięki takie, jakie wydają kamieniste strumyczki, a później... głosy? Najpierw nie była pewna, jednak po chwili upewniła się, że to muszą być głosy jakichś ludzi. Dźwięk był na tyle rozbity, nieczysty i zakłócony, że nie dało się zrozumieć co mówili.
- Słyszę czyjeś głosy. Tam, w tamtym kierunku. - powiedziała półgłosem i wskazała w stronę źródła dźwięków. - Strumyk i ktoś tam coś mówi. Ruszajmy. - dodała, by natychmiast skierować się w tamtą stronę. Pod stopami wyczuła, że ziemia się podnosi, jest jakaś górka, na którą wchodzą. To pozwalało na ukrycie się za nią i obserwowanie z przyczajenia. Naturalnie nie ona miała obserwować, bo byłoby to nieco bezsensowne, ale służka, bo Michirin miała zamiar tam pójść, a więc mogła wpaść w kłopoty. Lepiej, żeby kobieta jej nie przeszkadzała i nie była dodatkowym zmartwieniem.
- Schowa się pani tuż przy szczycie tej górki tak, aby móc widzieć co jest za nią. Najpierw jednak powie mi pani co widzi i czy jest tam ktoś uzbrojony. - wolała wiedzieć czy przygotować się na jakąś broń, czy jednak mogą to być pięści lub ewentualnie jutsu. Zatem Michirin zatrzymałaby się razem ze służką, pokazując jej jednocześnie, aby ukryła się. Przy okazji kobieta miała szansę odpocząć. Był to też moment, aby dowiedzieć się o czym mowa za pagórkiem. Po otrzymaniu odpowiedzi białowłosa zwyczajnie ruszyłaby w kierunku zasłyszanych ludzi. Jeżeli to była Hairi, to sprawa była prosta - zwyczajnie podeszłaby, by porozmawiać, a jakby zaczęła znów uciekać... no to była pewna technika, która mogła w tym pomóc. Panna Shiroikanzen oczywiście najpierw spróbowałaby dogonić dziewczynę, ale jakby ta wyjątkowo sprawnie uciekała, to wystarczyło znaleźć się w zasięgu, zawiązać pieczęć i gotowe. A jeżeli byli to nieznani ludzie, zaś po Hairi nie było śladu, to podeszłaby spokojnie, ale ostrożnie - nie zbliżając się za bardzo, by zwyczajnie ich powitać słowami...
- Witam, poszukuję pewnej młodej dziewczyny. Nie było jej w pobliżu? - nie podawała żadnych szczegółów, bo w sumie ich nie znała, ale jakby zapytali o sprecyzowanie i okazali się normalnymi ludźmi, to wskazałaby służce, aby ta wyszła i podeszła. No i naturalnie gotowa była tak na wszelki wypadek do uników lub użycia techniki.
To jest misja rangi D, więc nie będę przesadzał ze statystykami. Znasz je zresztą. A technika, o której mowa, to nasze ulubione genjutsu z piaseczkiem. Sam-wiesz-które. #pdk
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3911
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Szlak transportowy

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Michirin

Re: Szlak transportowy

Post autor: Michirin »

A zatem dwie osoby. Jedna uzbrojona, a druga...? Nie wiadomo, ale warto było założyć, że również. Lepiej spodziewać się najgorszego, niż zostać później zaskoczonym. Tylko, że było to Yinzin, zatem osoby z bronią przy pasie powinny być zupełną normą, a niekoniecznie kimś wrogim. Inna sprawa, że każdy z nich pewnie potrafił władać swoim orężem w pewnym stopniu, a Michirin nie miała jeszcze swojego ostrza. Czy kunai wystarczy? Cóż, jeżeli będzie wystarczająco szybka i celna, to pewnie tak.
Nie było co zakładać walki na sam start. Białowłosa spokojnie skierowała się w stronę mężczyzny. Pozornie spokojnie, bo serce biło jej znacznie szybciej. Nie wiedziała tak naprawdę czy ma do czynienia z bandytami, czy nie. Byłaby to pewnie jej pierwsza walka na śmierć i życie zatem ciśnienie krwi wzrosło. Lata wprawy w ukrywaniu emocji robiły swoje, a więc niewidoma wyglądała na opanowaną oraz pewną siebie.
Mężczyzna był nieuważny. Wykrył Michirin dopiero jak była blisko, zdecydowanie zbyt blisko, aby być profesjonalistą czy chociaż osobą doświadczoną niebezpieczeństwami. Zbyt łatwo zapominał o otoczeniu. Nie to, że białowłosa była jakimś zagrożeniem czy morderczynią z ukrycia, bo prawdę mówiąc - nie zabiła jeszcze nikogo. Ani nawet nie zraniła poważniej. Nie chciała tego robić, chociaż świadoma była, że pewnego dnia nastanie taki moment, w którym zostanie do tego zmuszona. Będzie prosty wybór - albo ona, albo wróg, a ona nie zawaha się i właśnie to ją przerazi - jak łatwo jest zadecydować nad czyimś losem. Wiedziała to wszystko już teraz, gdyż myślała o tym niejednokrotnie. Obawiała się, ale również wyczekiwała tego dnia. Chciała już mieć to za sobą, by przestać się bać i móc działać bez skrępowania. Ale czy tak by było? Zapewne poczułaby ogromny ciężar winy i tego również się obawiała. Tak, wiele rzeczy wprawiało ją w pewien strach, lecz rzadko było to związane z innymi, a często z nią samą. W końcu ludzka natura była najbardziej przerażająca. To z niej wywodziło się każde zło tego świata. I Michirin była tego świadoma.
Ciężko było uwierzyć mężczyźnie, gdy wypadł tak marnie. Najpierw nerwowe ruchy, później chwila milczenia, szelest krzaków, bardzo mało przekonujące słowa, spięty ton głosu co było słychać przez ściśnięte gardło, a oddech nierówny. Tak wiele elementów, które od razu mówiły, że ktoś kłamie i jest niezadowolony z naszego pojawienia się, a przecież Michirin była ślepa. Wzrok wcale nie był tak niezbędny, jak każdemu na początku się wydaje. Białowłosa też kiedyś należała do tej grupy twierdzącej, że bez sprawnych oczu, to w życiu jest bardzo ciężko, bo to podstawowy zmysł. Shizuya jednak poukładał jej w głowie i pokazał, że jest w stanie nawet bez wzroku nie tylko żyć normalnie, ale także stać się ninja. Było to nieco wbrew woli samej niewidomej, ale jednak. Tak czy inaczej - mężczyzna nie uzyskał zaufania panny Shiroikanzen co zaskoczeniem nie powinno być, lecz było nim coś innego, a mianowicie dwa zapachy. Jeden potwierdzał założenie służki - ktoś poszedł na stronę w krzaki, zaś drugi wskazywał kto. Tym kimś była Hairi. Michirin musiała to teraz rozegrać tak, by nie sprowokować niepotrzebnej walki, nieporozumienia czy innego zamieszania. Chciała to załatwić po dobroci, chociaż wiedziała, że raczej nie będzie to łatwe.
- Powinieneś już zauważyć lub być wcześniej świadomym, że jestem ślepa, a więc ukrywanie kogokolwiek blisko mnie nie ma sensu, gdyż go wyczuję innymi zmysłami. - zaczęła, by nieco zadrwić sobie z tego ukrywania się dziewczyny w krzakach. Jakby to czy kucała za krzakiem, czy nie robiło dla białowłosej jakąkolwiek różnicę. - Rozumiem, że pomagasz panience Hairi w tej ukartowanej ucieczce, jednak moim zadaniem jest bezpieczna eskorta panienki do celu, a nim jest dom kandydata na męża. Kandydata. - powtórzyła to słowo, bo było ono kluczowe. Hairi zachowywała się tak, jakby już teraz mieli z miejsca wziąć ślub, a przecież było to tylko spotkanie. - Może panienka wyjść z tych krzaków. I umyć dłonie w strumyku. - powiedziała obracając głowę w jej kierunku tak, jakby na nią spojrzała. Był to tylko dosadny znak, że doskonale wie gdzie się ukrywa. - Nie jestem zadowolona, że muszę przyłożyć ręki do zaaranżowanego mariażu, jednak nie jest to jeszcze pewne. Z tego co mi wiadomo jedzie panienka na spotkanie z kandydatem. Tylko tyle. Jeżeli panienka będzie się zapierać i odmawiać poślubin, to nie dojdą one do skutku. Nikt panienki do tego nie zmusi, chociaż mogą nalegać. - postanowiła to wyjaśnić i wytłumaczyć, aby nieco zmiękczyć Hairi. - Zatem jeżeli mogę panienkę prosić, to niech panienka Hairi nie utrudnia mi zadania i wróci ze mną do powozu. Służka jest wyczerpana poszukiwaniami, a pan Ige w nerwach właśnie panienki szuka po lesie z potencjalnymi bandytami. Zaś ja nie chcę stosować siły, ale jeżeli zostanę do tego zmuszona... nie zawaham się, gdyż jestem dzisiaj panienki ochroniarzem, zaś tego mężczyznę mogę traktować jak porywacza. - no i pozostało jedynie czekać. Naturalnie Michirin zachowywała się tak, jakby miała wszystko pod kontrolą i była siebie niesamowicie pewna, ale wciąż pamiętała, iż facet ma broń i w razie czego może zaatakować. Albo nawet rozpieszczona Hairi. Trzeba było uważać, zatem pierwszym ruchem naturalnie był unik. Dzieliło ich nie więcej, niż dziesięć metrów, zatem miała chwilę na reakcję. Unik, oddalenie się jak najszybsze i zawiązanie pieczęci - czy to aby zatrzymać uciekającą Hairi, czy to do powstrzymania mężczyzny. Zależnie co się wydarzyło. Nie chciała nikogo krzywdzić, zatem w grę wchodziło obezwładnienie możliwie jak najmniej bolesne.
No elówa. Wiesz o co chodzi. Staty mam fajne, a technika też jest fajna, bo to Kyubaku Satsu albo jakoś tak. No wiesz, to genjutsu na jedną pieczęć rangi C co piasek wsysa. Serwus.
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3911
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Szlak transportowy

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Michirin

Re: Szlak transportowy

Post autor: Michirin »

Sprawa się komplikowała, ale można było się spodziewać, że Hairi nie pójdzie tak łatwo z białowłosą. W końcu czemu miałaby? Co mogło obchodzić taką panienkę, że Michirin podjęła się zadania, a więc postawiła sobie cel, do którego dążyła i w jakiś sposób powodzeniu lub porażka odbiłoby się na jej reputacji jako ninja. A z pewnością na pewności siebie. W końcu eskorta w tym przypadku nie była niczym trudnym, a gdyby i tak zawiodła? No, to wskazywało, że brakowało jej jakiejś umiejętności. Nie zamierzała odpuścić, w końcu chciała udowodnić światu, że jej ślepota nie jest problemem w byciu sukcesywną kunoichi.
Jak się okazało - mężczyzna był ukochanym Hairi i nawet nabrał nieco pewności siebie, gdy ta przykleiła się do niego. Aż kąciki ust niewidomej nieco zadrżały od rozbawienia, bo niestety osobnik wciąż był równie nerwowy, a może nawet bardziej, gdy dotarło do niego, że musi teraz grać twardego skoro "jego kobieta" stoi u boku. Panna Shiroikanzen nie odezwała się ani słowem i pozwoliła wygadać się obu swoim rozmówcom. Jurou zadeklarował, że w razie potrzeby jest skłonny walczyć na co serce Michirin przyśpieszyło. Adrenalina. Przez chwilę miała ochotę zachować się brawurowo, jakby nie była sobą - ponieść się tej emocji i zrobić pierwszy ruch, pokazać mu swoją siłę, zwyczajnie popisać się i uświadomić mężczyźnie, że nie ma z nią szans. Ale nic takiego nie zrobiła. Była mistrzynią w kontrolowaniu własnej ekspresywności. Takie działanie przyniosłoby same kłopoty. I nagle została zaskoczona propozycją zwyczajnego przekupstwa. To znów wywołało w niej gniew, niezadowolenie, które nie zostało okazane. Michirin milczała, całkiem długo, a napięcie rosło. Tak naprawdę zastanawiała się co zrobić, jak ubrać w słowa swoje myśli, aby przekazać to co chce, ale jednocześnie nie skomplikować wszystkiego jeszcze bardziej.
- Jesteś samolubna, Hairi. A Ty, Jurou, jesteś tchórzliwy. - zaczęła z nieprzeniknionym spokojem. Może nawet znużeniem w głosie. To ta głupota młodzieńczego wieku? Pytanie, na które nie uzyskała odpowiedzi, bo zaczęła mówić dalej. - Nie jestem tutaj tylko po pieniądze. To prawda, że podjęłam się tego zadania, aby zarobić, jednak na szali stawiam swoje życie i reputację ninja. Jeżeli nawet nie byłabym opłacona, a zastałabym Cię w opałach, to pomogłabym Ci. - krótki wstęp, by nieco rozjaśnić jej spojrzenie na sprawę. Przestała już z tym "panienka" i "pan", bo było to problematyczne, a w tym momencie chciała mieć większą siłę przebicia, niż zachowanie kultury wypowiedzi. - Nikt nie pyta Cię o zdanie, bo oczywistym jest, że jesteś przeciwna. Wszyscy to wiedzą. Nikt jednak nie zmusi Cię, abyś spotkała się z tym kandydatem czy poślubiła go. Nawet ja. Jednak Ty nie myślisz, że Twój ojciec chce dla wszystkich lepiej, że Ige właśnie naraża swoje życie, że służka mało nie zemdlała, bo chciała jak najszybciej Cię odnaleźć zmartwiona, że możesz być w tarapatach. Nie myślisz, że ucieczka załamie Twojego ojca, że znienawidzi Jurou, którego uzna za porywacza, że Jurou zostanie okrzyknięty przestępcą i pojawi się dobrze opłacona misja przez Twojego ojca, by go zabić, a Ciebie sprowadzić. I ktoś się jej podejmie. Ktoś, kto nie będzie miał oporów, jak ja i naprawdę będzie chciał zarobić. Zabije Jurou, zniszczy Twoje życie z nim i z rodziną. Nie myślisz o konsekwencjach, bo jesteś samolubna. A Ty Jurou - skoro masz w sobie tyle odwagi, by stawić mi czoła, to dlaczego nie zawalczysz o swoją miłość? Dlaczego nie spotkasz się z ojcem Hairi, nie powiecie mu co do siebie czujecie, nie spróbujesz zdobyć skarbu, jakim jest jego córka, a chcesz go wykraść? Jesteś tchórzem. Zagoniony w róg zdolny jesteś do walki, ale nic więcej. - może trochę przesadziła, bo oceniała ludzi, których tak naprawdę nie znała, ale nie chodziło teraz do końca o słuszność jej osądów. Miało to uświadomić ich w swoim błędzie jaki właśnie popełniają i do czego to może doprowadzić. Chodziło o konsekwencje.
- A teraz słuchajcie uważnie. Moim zadaniem jest eskorta Hairi do celu, a nim jest dom kandydata. Pojedziemy do niego wszyscy razem. Ty też Jurou. Grzecznie wysiądziecie z powozu, udacie się do domu, a moje zadanie zostanie wykonane. Bezpiecznie dotarłaś do celu. Czy wejdziesz do środka, czy zaraz czmychniesz jak tylko zniknę - Twoja sprawa. Nie obchodzi mnie co dalej się wydarzy, to Wasz problem. Ja chcę tylko dowieźć Cię do celu. Jeżeli nie przystaniesz na mój układ, to Jurou może stać się krzywda. Rusz głową, przestań być samolubna, pomyśl o konsekwencjach i dokonaj wyboru. Dalej ruszę do Teiz, więc nawet gdybyście chcieli, to możecie mnie opłacić, a zapewnię Wam ochronę. - i taki właśnie był plan. Do interesów Michirin należało tylko dostarczenie Hairi w odpowiednie miejsce, a czy wejdzie do domu, czy ucieknie zaraz, czy zwyzywa kandydata? To już nie było zmartwienie białowłosej. Nie chciała niszczyć miłości, nie chciała wymuszać nieszczęśliwego życia na dziewczynie, ale nie chciała też zawieść. Zatem najlepszym ruchem byłoby szybkie zawrócenie z posiadłości kandydata, udanie się do domu Hairi, oświadczenie ojcu o Jurou i związku między nimi, a później... walka o swoje uczucia. Oczywiście nie w dosłownym znaczeniu.
Słowa wypowiedziane przez Michirin były obrazą i groźbą, chociaż ubrane dosyć łagodnie. Zatem przygotowała się bardziej, niż wcześniej, że może sprowokować do działania mężczyznę lub nawet samą Hairi. Nadal dzieliła ich ta sama odległość, zatem plan był ten sam. Odskok i technika do unieruchomienia, by następnie szybko się zbliżyć i rozbroić, a najlepiej obezwładnić przeciwnika. Jeżeli to był mężczyzna, to chciała mu błyskawicznie zabrać ostrze i przystawić do gardła, a jeżeli panienka... cóż, technika powinna być dla niej wystarczającym szokiem.
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3911
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Szlak transportowy

Post autor: Ichirou »

  • Koniec.
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Michirin

Re: Szlak transportowy

Post autor: Michirin »

Naturalnie najpewniej Michirin sporo się myliła w swojej ocenie Hairi, Jurou, ojca i całej reszty, jednak nie chodziło przecież o celność. Chodziło tylko o przekonanie. Wszystkie te słowa mogły mijać się z prawdą, ale stawiały sytuację w pewnym świetle, w którym, hehe, postrzegała ją białowłosa. Tak naprawdę nie przemyślała tego zbyt dobrze, nie miała na to czasu, zatem mogła nie zgadzać się z samą sobą w wypowiedzi. Tylko nie było to istotne. Jej zadaniem była eskorta, a nie trafna ocena charakteru Hairi, Jurou i konsekwencji ich działań. Nie interesowało ją jak bardzo ma rację lub jak bardzo się myli - liczył się efekt. Prawda - założyła pewien scenariusz, który szybko, trzeźwo myśląc był najbardziej prawdopodobny i przekonujący. Tyle wystarczało. Nie musiała mieć autorytetu, bo tylko głupiec stawiałby reputację ponad przekaz. Wychodziłoby na to, że znani, szanowani ludzie musieliby mówić tylko prawdę oraz mądrość, a czy tak było... no cóż, nie zawsze. Ale oczywiście kunoichi mogła się spodziewać, że Hairi będzie miała w nosie albo w jeszcze innym miejscu jej uwagi, bo w końcu pochodziła z zamożnej rodziny i raczej była rozpieszczana. No i była egoistką - w tym panna Shiroikanzen się upewniła.
I ta bezmyślność dziewczyny mogłaby doprowadzić do krzywdy Jurou albo Michirin. Nie zastanawiała się nad konsekwencjami swoich zachowań. Wciąż udowadniała, że chociaż niewidoma nie znała jej nawet pełnej doby, to jednak była bliżej, niż dalej prawdy. A jednak może celnie ich oceniła? Nie uważała, że zna się na ludziach, aczkolwiek potrafiła wyciągać wnioski. To wystarczało. Całe szczęście Hairi miała na tyle oleju w głowie, aby nie doprowadzić do pojedynku. Białowłosa natychmiast drgnęła, gdy tylko usłyszała, że ostrze zaczęło się wysuwać. Ręce jakby mimowolnie ruszyły, by wiązać pieczęć do zaplanowanej techniki, a nogi już ugięły się, aby jednym susem odskoczyć, ale nic się nie wydarzyło, bo nie musiało. Chwilowo przyśpieszone tętno zaczęło stopniowo zwalniać.
- Rozsądnie. - odparła spokojnie, jakby cała ta sytuacja była dla niej niczym. Ot, zwykła codzienność, która nie wywołuje emocji. Wewnętrznie było inaczej, bo Michirin mocno ulżyło, gdy uświadomiła sobie, że nie będzie musiała walczyć z kimś, z kim nie chciała, bo nie było ku temu powodów. Przez to nieprzeniknione opanowanie chciała też również pokazać Jurou, że nie stanowił dla niej zagrożenia, które wywołałoby strach. Jej ruchy były natychmiastowe - gotowa była z nim stoczyć walkę, ale wyglądała tak, jakby przepaść między ich doświadczeniem była ogromna. W końcu wraz z nim przychodziła zimna krew, prawda? Inna sprawa, że kunoichi tak naprawdę nie miała praktycznie doświadczenia. Niezliczona ilość treningów z Shizuyą, jeden pojedynek dnia wczorajszego i... tyle. Raczej tyle. Możliwe, że Jurou nawet był bardziej doświadczony w starciach. Wiele kryło się w pozorach, którymi dało się przeskoczyć przeszkody, do których niezbędne były umiejętności. Świat składał się z tych iluzji, a prawdy było w nim naprawdę mało. Michirin wiedziała to doskonale, gdyż pomijając jej zdolności, to wciąż udawała. Udawała opanowanie, profesjonalizm, doświadczenie, spokój, zaangażowanie, motywację i wiele, wiele innych. Nie udawała jednak uśmiechu, a podobno było to plagą. I tu tkwiła pewna hipokryzja w osobowości niewidomej kunoichi. Nie lubiła fałszu, brzydziła się nim i kłamstwem, chociaż świadoma była ich użyteczności, a jednak starała się nie kłamać, być szczerą. Tylko czym było to udawanie, jak nie maską kłamstw i fałszu? Na pierwszy rzut oka... no właśnie tym i niczym więcej, ale to nie było tak, to nie była prawda na temat fałszu. Michirin nie robiła tego specjalnie, aby udawać kogoś, kim nie jest. Ona była ostrożna, przesadnie ostrożna, dlatego dawkowała ekspresję. Robiła to dla swego bezpieczeństwa i nie chciała nikogo oszukiwać. Tak już było, to był jej charakter, jej fałszywa część, która była najprawdziwszym jej elementem. Taki paradoks.
Nie odezwała się ani słowem do służki, Ige czy Hairi wraz z jej ukochanym. Pozwoliła załatwić to wszystko dziewczynie. Nieco zaskoczyło ją to, że ta postanowiła skłamać. Czemu to zrobiła? Wstydziła się ukochanego? Chciała oszczędzić sobie rozmowy z kuzynem lub służką? Wątpię. Zapewne bała się, że spotka ją kara za jej wyczyn. Egoizm. Znów Michirin postawiła na egoizm. Nie próbowała udowadniać, że Hairi kłamie, bo było to bez sensu. Służka zresztą doskonale wiedziała co się wydarzyło. Może nie słyszała, ale widziała i dało się to nawet teraz zauważyć, że córka baraniego barona nie była zadowolona z powrotu, ani obecności swej "pani ochroniarz". Tak raczej nie zachowywał się ktoś po porwaniu.
Dalsza droga była spokojna. Panna Shiroikanzen wykazywała się swoją istotną cechą charakteru, jaką była ignorancja. Tak, można było to nazwać już ignorancją, gdyż nie dbała zupełnie o opinię innych na jej temat, zatem nawet przez chwilę nie przejęła się, że Hairi jej nie lubi, że służka może mieć jej coś za złe, a Jurou zapewne chciałby, aby upadła i sobie ten głupi ryj rozwaliła. Życie w ten sposób było nadzwyczaj przyjemne. Jak gdyby nigdy nic siedziała w milczeniu na wozie. Nie chciała zaczynać rozmowy z Ige, gdyż zapewne temat przeniósłby się na walkę z porywaczami, których nie było, a Michirin kłamać nie chciała, ani otwarcie wyjawiać kłamstwo kuzynki woźnicy. Trzymała język za zębami i skupiła się na swoim zadaniu. Była teraz tylko bardziej ostrożniejsza, bo nie ufała też samej Hairi i Jurou, a więc osobom, które wiozła ze sobą.
I dotarli do celu. Ponownie kąciki ust białowłosej zadrżały w rozbawieniu, gdy usłyszała jak dziewczyna pośpiesznie chcę ją odesłać do domu. Naturalnie nie żegnała się z nią nawet, więc kunoichi nie miała szansy nawet powiedzieć, że życzy jej wszystkiego dobrego i szczęśliwego życia u boku Jurou, bo naprawdę nie była jej wrogiem oraz chciała dla niej dobrze. Jednak niestety - egoistyczną, zarozumiałą smarkulą stawała się przez wiele lat swego życia, toteż rozsądku nie mogła nabrać w chwilę. Niewidoma nie miała jej tego za złe, bo nie były nawet znajomymi, aby jakkolwiek mogły liczyć się ze swoimi opiniami na temat drugiej. Ige za to był wdzięczny i służka tak samo. Kobieta otrzymała nawet przeprosiny, tak z czystego poczucia obowiązku, że tak należy postąpić.
- Proszę przekazać panience Hairi, że życzę jej długich i szczęśliwych lat u boku tchórza. Panienka będzie wiedzieć o co chodzi. Proszę również ją wspierać. Dziękuję za wynagrodzenie. - całkowity spokój, aż nagle pojawił się uśmiech na twarzy białowłosej. Ledwo dostrzegalny grymas, ale jednak! Czemu? A, no to dlatego. - Do zobaczenia. - i z tym żartobliwym pożegnaniem ruszyła w swoim kierunku. Cofnęła się na trakt i ruszyła dalej, a dokładniej w stronę Teiz. Czy interesowało ją co się dalej wydarzyło z Hairi i Jurou? Nie. Nie była to jej sprawa, ani nie byli to jej znajomi. Ot, kolejni spotkani ludzie, którzy mają swoje życie. Jedyne co ciekawiło kunoichi to to, czy będą żyć szczęśliwie. O to chodziło. Nie obchodziło ją jak, ale liczyła na to, że będą zadowoleni. W końcu panna Shiroikanzen chciała zmieniać świat na lepsze miejsce, w którym jak najwięcej osób mogłoby się cieszyć, że żyje. Do tego dążyła, chociaż zdawała się mieć zupełnie neutralne i mocno zdystansowane podejście do całej reszty świata. Tak, jakby interesowały ją tylko jej sprawy. No, bo tak było. Tylko jej sprawy i ogół spraw innych. Chciała dla nich dobrze. Bez zbędnych szczegółów i wciskania nosa w nie swoje sprawy. Taka była.

Skąd: Yinzin
Dokąd: Teiz
Czas podróży: 30 minut
Czas przybycia: 01:37 16.01.2018
Środek transportu: Nuszki

z/t
0 x
Michirin

Re: Szlak transportowy

Post autor: Michirin »

Zatem wieźli towar do Yinzin, aby stamtąd mógł zostać wysłany do Ryuzaku no Taki? Było to... nieco dziwne, bo przecież wyruszali z osady portowej. Michirin nie zamierzała zastanawiać się nad powodem takiego działania, gdyż w sumie niewiele ją to obchodziło. Handel nie do końca trafiał w zainteresowania białowłosej panienki, chociaż lubiła szukać logiki tam, gdzie ciężko było ją znaleźć bez odpowiednich informacji. W tym przypadku odpuściła sobie. Dostawała pieniądze za eskortę, ponownie podróżowała po Lazurowych Wybrzeżach, poznawała ludzi, otoczenie i potrawy, zatem nie było powodu do narzekania.
Dwie pieczęcie, trochę chakry i ile radości! Michirin w głębi duszy śmiała się naprawdę głośno, lecz na zewnątrz jej twarz zdobił tylko drobny uśmiech zadowolenia. No, może sobie tam lekko zachichotała, ale tak cichutko, cichuteńko. Ken otrzymał drobną nauczkę w zgodzie z fałszywym założeniem "karma wraca". Czemu fałszywym? Panna Shiroikanzen wiele myślała nad tym zagadnieniem, gdyż nie chciała być z tych osób, które twierdzą, że po prostu życie jest niesprawiedliwe, źli mają lepiej i najlepiej obwiniać innych za swe porażki. Niestety wiele godzin spędzonych na refleksji doprowadziło Michirin do stwierdzenia, że jednak rzeczywiście balans na tym świecie nie istnieje, a w manicheistycznej walce dobro nie zwycięża. Z reguły przegrywa. Jeżeli karma miałaby wracać, to w jaki sposób białowłosa otrzyma wynagrodzenie od losu za śmierć rodziców i utratę siostry? Dało się to wynagrodzić? A co spotka lub spotkało bandytów, którzy dokonali tego wszystkiego? Okropna, pełna cierpienia śmierć nie była tym, z czym zmagała się niewidoma. Ból fizyczny rzadko przekraczał ból psychiczny. Wiele osób zabijało się z powodu problemów, ale czy ktokolwiek słyszał o kimś, kto zabiłby się po prostu z bólu cielesnego? Zatem Michirin po prostu na swoim przykładzie uznała, że świat naprawdę nie jest sprawiedliwy, źli mają lepiej, a karma nie wraca. Balans nie istnieje. I gdzie by nie spojrzeć - wszędzie dowody. Cały ten świat był jednym wielkim dowodem. Wojny, bitwy, tragedie - bez ustanku, ciągle. Czy potrzeba było czegoś więcej, aby obalić tę teorię?
Ponowne rozważania na temat uczciwości świata nie trwały zbyt długo. Były tylko podsumowaniem tego, co białowłosa już wiedziała. Nie zamierzała odpływać myślami tak mocno, jak przy eskorcie Hairi. Wtedy zachowała się nieostrożnie nie tylko podczas jedzenia, ale także samej podróży. Tym razem była skupiona na otoczeniu, aby nie wydarzyło się nic wbrew jej wiedzy. Wsłuchiwała się w każdy szelest, zwracała uwagę na powiewy wiatru wyczuwane przez skórę i po prostu kosmyki włosów oraz sprawdzała jaki zapach zostaje przywiany. W skrócie - była naprawdę uważna. Nie prowokowała dalszej rozmowy, przynajmniej nie natychmiast, ale po dłuższej chwili postanowiłaby się odezwać.
- Mówił pan, że szkolono pana na kupca i negocjatora. Czy to było coś, czego pan pragnął? - Michirin postanowiła zapytać o nagle dręczącą ją myśl. Wypowiedź Ody przypomniała się jej i jakby przypadek skupił na niej uwagę. Słowa "szkolili mnie" brzmią tak, jakby działo się to nieco wbrew chęciom jej tymczasowego pracodawcy. Tak samo mogłaby powiedzieć o sobie - szkolono mnie na kunoichi. Szkolono, bo było to nie tyle wbrew chęciom białowłosej, a... na siłę? Bez jej obecności i świadomości? W sumie, było jej obojętne, zatem wyszło tak, że teraz zajmowała się fachem ninja. Czy tego żałowała? Ciężko stwierdzić. Trening niezbędny do tego zawodu sprawił, iż radziła sobie teraz z problemami, z którymi normalnie byłoby ciężko. Mogła działać prawie tak sprawnie, jak osoba ze wzrokiem, a w niektórych kwestiach znacznie sprawniej. Bez ćwiczeń nie byłoby to osiągalne, bo Shizuya przygotowywał ją do walki. Walka była znacznie trudniejsza i mniej wybaczająca niż normalne, codzienne życie, z którym teraz Michirin nie miała problemu właśnie dzięki tej różnicy poziomów. Z drugiej strony... bycie kunoichi nie należało do zajęć lekkich. Ani fizycznie, ani psychicznie. O ile trening i odnoszenie ran było do przyjęcia, a nawet zignorowania, to obciążenie umysłowe było naprawdę poważne. Świadomość wiecznego zagrożenia, stres podczas walk, dylematy moralne i ciężar śmierci. Całe szczęście panna Shiroikanzen nie zaznała jeszcze tego wszystkiego, co jej zawód mógł zaoferować. Była początkująca, a więc stopniowo, krok po kroku poznawała swoją profesję. Nie zostawała wrzucona na głęboką wodę, a przynajmniej nie teraz. Stanie się to wtedy, gdy zostanie zmuszona do zabicia kogoś. To będzie ten prawdziwie trudny moment. Wracając - właśnie o to chodziło Michirin. Czy Oda również został nieco na siłę wyszkolony i czy teraz miał podobne przemyślenia? Czy żałował tego? Czy cieszył się, ze tak wyszło? A może po prostu przyzwyczaił i zignorował? To właśnie zastanawiało białowłosą.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Szlak transportowy

Post autor: Natsume Yuki »

0 x
Michirin

Re: Szlak transportowy

Post autor: Michirin »

Niby trasa była ta sama, wszak wędrowali głównym traktem do Yinzin, a jednak Michirin odbierała nowe bodźce, które dotychczas jej umknęły. Może przez to, że podczas podróży do Teiz była dosyć poważnie zamyślona? Zresztą ten stan nieobecności myślami był całkiem regularny u niewidomej kunoichi. Na czym miałaby się skupić? Wszelkie inne zmysły bez wsparcia wzroku potrzebowały rozmyślania, by zinterpretować je odpowiednio. Oczywiście dało się wsłuchać w coś bezmyślnie, ale było to nieco trudniejsze, niż wgapienie się w krajobraz i... tyle. Tak czy inaczej - białowłosa słyszała odgłosy ptaków, które dotychczas jej musiały umykać, czuła akurat znajome już ciepło w tej chłodnej krainie i wyłapywała ogółem więcej zapachów, gdyż te nie były stłumione ciężką wonią błota i wszystkiego innego, co zostało zmoczone. Świeże powietrze było naprawdę przyjemne, szczególnie wtedy, gdy jego temperatura była niższa. Czuć było zapach nieco podobny do tego w lasach, jednak tych górskich i surowych, a nie łagodnych jak w Prastarym Lesie. Te wszystkie bodźce wychwytywane były głównie dlatego, że Michirin skupiała się naprawdę mocno na swoim zadaniu, a więc eskorcie. Nie umknął jej też śpiew, który czasami był tylko nuceniem. Mimo swego nałogu, który często doprowadzał głos do katastrofy związanej z przesadną chrypą, to Oda zachowywał naprawdę piękną barwę tonu. Utwór był znany kunoichi, chociaż z pewnością nie tak dobrze, jak samemu jego aktualnemu wykonawcy. Pieśń górników. Dziewczyna uwielbiała słuchać śpiewu czy chociażby po prostu jakiejkolwiek muzyki i potrafiła docenić dobry głos. Jej ciało również potrafiło, gdyż co jakiś czas wzdłuż kręgosłupa przechodziły ją ciarki. Oznaka, że się podobało. W głowie zaś pojawiła się myśl. Pochodzi z gór? Jednak nie miała zamiaru dopytywać. Nie chciała być wścibska, a taka wiedza niekoniecznie w tym momencie była jej potrzebna. W końcu były inne, ciekawsze tematy.
Mimo wszystko nie powstrzymała się od rozpoczęcia rozmowy. Lubiła dyskutować i poznawać ludzi, zatem zadała intrygujące ją pytanie, na które otrzymała dosyć wyczerpującą odpowiedź. Była to dosyć zabawna sytuacja, bo niewidoma przecież pochodziła z rodziny kupieckiej, w której nikt nie był użytkownikiem chakry, a jak się okazało - sama białowłosa miała do tego predyspozycje. I zamiast zostać kupcem, to została wyszkolona na kunoichi. Było odwrotnie, niż w przypadku Ody, jednak sporo elementów różniło się. W końcu nie było na świecie dwóch jednakowych ludzi, ani idealnych przeciwieństw. Tylko jedna rzecz zastanawiała Michirin, gdyż jej tymczasowy pracodawca wspomniał o tym, iż lubi siedzieć w jednym miejscu. Bycie kupcem takim, jak teraz prezentował raczej niewiele miało wspólnego ze stałością. Podróż Yinzin - Teiz nie należała może do najdłuższych, ale jednak trzeba było być ciągle w ruchu. Z jednego przewozu towarów raczej nie dało się wyżyć i białowłosa była tego świadoma ze względu na swoje drobne doświadczenie w tej branży. Chociaż lepiej byłoby nazwać to wiedzą, którą uzyskała podczas podróży z rodziną. Powtarzanie tej samej trasy w tę i z powrotem musiało być nużące. Ale może o taką stałość chodziło Odzie? O tę rutynę? Chociaż niewidoma mogła wiele nie wiedzieć jeszcze na temat kupca i negocjatora. Może podróżował po całym świecie? Ale wtedy jego słowa o siedzeniu w jednym miejscu nie miałyby sensu. Nim kunoichi zdążyła odezwać się ponownie, to wozem zatrzęsło, zachrobotało i cały powóz przechylił się. Oda nie musiał mówić co się wydarzyło - Michirin już domyśliła się z powodu Kena, który tak głośno o tym prawił zanim jeszcze podjęła się zadania. Naprawa wydawała się mniej problematyczna, niż poszukiwanie bogatej panienki, która postanowiła uśpić towarzyszy podróży i zbiec, zatem białowłosa nawet nie uznała tego za jakieś utrudnienie. Za samo siedzenie na tyłku głupio byłoby odebrać zapłatę.
Bez słowa sprawnie zeskoczyła z wozu i kiwnęła głową, że rozumie o co prosi ją Oda. Spokojnie skierowała się na tył wozu, a jej dłoń ruszyła w ciemność braku wizji, aby odnaleźć najpierw koło. Chwyciłaby je i uniosła lekko, aby sprawdzić jak ciężkie było. Jeżeli miała wystarczająco siły, aby nie męczyć się z tym za bardzo, to po prostu przyniosłaby je na miejsce, a jeżeli znów było dosyć ciężkie i trzeba byłoby się z nim siłować, to położyłaby je na ziemi i zwyczajnie toczyła. Miała siły znacznie więcej, niż na to wyglądała, zatem wolała jednak przynieść koło, aby nie brudzić się błotem z traktu. Zaraz po tym ruszyła po narzędzia. Skierowała się tak, jak wskazał jej Oda, ale oczywiście wystawiona dłoń musiała najpierw wymacać otoczenie, aby dokładnie ustalić gdzie jest magazynek w kącie. No i jak już wszystko przyniosła, to stanęła przed wozem, aby nasłuchiwać oraz w dalszym ciągu chronić i mężczyznę, i powóz.
- W moim przypadku było odwrotnie. Rodzice byli kupcami, a ja, jak widać, zostałam kunoichi. - postanowiła zrekompensować się za to, że Oda jej ufał i mówił o sobie otwarcie oraz swobodnie. Nie chciała wychodzić na taką, co wyciąga informacje i milczy, ocenia, przetwarza, by wysunąć na koniec wnioski, którymi się nie dzieli. Chciała również coś zdradzić o sobie. Niewiele, bo ostrożność jej nie pozwalała na więcej, ale zawsze coś. - Chociaż ślepy kupiec byłby zapewne mniej absurdalną wizją, niż ślepy ninja. - dodała po chwili nieco żartobliwie, aczkolwiek ani jej mina, ani ton głosu na to nie wskazywały. Blokada ekspresji działała już samoczynnie, automatycznie i często Michirin nie miała świadomości, iż ta została użyta. W końcu zawsze ograniczała emocje, które z niej się wydostawały, więc stało się to dla niej normalnym stanem rzeczy. I tak było też tym razem.
Michirin ma 44 siły jak coś.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Yinzin”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość