Siedziba straży

Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Siedziba straży

Post autor: Rokuramen Sennin »

0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: Siedziba straży

Post autor: Rokuramen Sennin »

0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Awatar użytkownika
Youmu Nanatsuki
Postać porzucona
Posty: 430
Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
Multikonta: Airen Akamori

Re: Siedziba straży

Post autor: Youmu Nanatsuki »

Śmierć. Niby nie był to pierwszy raz, w którym pozbawiała kogoś życia, a jednak za każdym razem czuła te same emocje. Jakkolwiek okropnym widokiem było ujrzenie, jak białowłosy nagle zostaje pozbawiony życia i upada, niczym zły Bóg skradłby mu duszę jednym machnięciem ręki, tak Youmu czuła dumę. Jej broda uniosła się wyżej mimowolnie, a uśmiech wypłynąłby na usta, gdyby nie wezwanie straży. Czuła się wspaniale, a jej przerośnięte ego napęczniało jeszcze bardziej. Kolejny raz pokazała swoją wyższość nad innymi. "Nudziarz" chciał grać ciekawego, chciał ją upokorzyć, pokonać, a jednak został zabity pojedynczym senbonem - bronią tak ignorowaną i lekceważoną przez ninja. Oczywiście łatwiej było komuś odrąbać łeb najlepiej dużym mieczem, bo im większy, tym lepszy, ale naprawdę trzeba było posiadać talent i trochę sprytu, by wyeliminować cel parodią igły.
Strażnik się pojawił i reszta wydarzeń potoczyła się wedle domysłów Panny Nanatsuki. Opaska na oczy, związanie rąk i ograniczenie ruchów, a w dodatku odebranie ekwipunku. Szybko rozgryźli jaką ma umiejętność, że kontroluje metalowe przedmioty, lecz przecież nie miała świadków. Nikt, oprócz już martwego białowłosego nie widział, jak senbon się unosi w powietrzu, a nawet do niej wraca. A może widzieli? Może obserwowali ją z odległości? Mogła jedynie zgadywać, lecz nie było to istotne. Nawet lepiej, jeżeli widzieli cały przebieg wydarzeń, bo wtedy nie uznaliby, że to ona zaatakowała "nudziarza".
Ludzie byli naprawdę specyficzni. Bali się śmierci, bali się bólu, morderców, niebezpieczeństwa, a jednak nie było dla nich nic ciekawszego, niż miejsce zbrodni. Natychmiast tworzył się cały korowód gapiów, wpatrujących się w często okrutnie pokiereszowane zwłoki i nierzadko szalenie dumnego mordercę. Ciało białowłosego chłopaka może do tych najokropniejszych widoków nie należało, lecz Youmu mogła robić pewne wrażenie. Nie uśmiechała się, jej mina była niby nijaka, a jednak czuć było, że jest zadowolona z siebie. Widownia, jaką miała, sprawiała jej radość swoim oburzeniem, ale także strachem, szokiem, złością i niepewnością. Docierało do nich, że ta mała czarnowłosa dziewczyna jest śmiertelnie niebezpieczna. Zdolna zabić ninja będąc unieruchomioną i samej odnieść jedynie drobną, pomijalną ranę.
I wtedy pojawiła się opaska na oczy i niezmiernie niewygodny spacer. Co jakiś czas ciężko wzdychała, wyrażając w ten sposób swoje niezadowolenie z sytuacji, w której się znalazła, ale jednak milczała. Nie stawiała najmniejszego oporu i wykonywała polecenia, jakby była posłusznym pieskiem. A była? Gdyby była, to nie prowadziliby jej teraz w taki sposób. Nie zwracała zbytnio uwagi na otoczenie, na ilość strażników i tego gdzie ją prowadzą. Była to wiedza zupełnie zbędna, gdyż nie planowała żadnej ucieczki. Wszystko miało rozwiązać się łagodnie, za pomocą dialogu.
Opaska została zdjęta z oczu Youmu, która powoli je otworzyła, rozglądając się znudzonym spojrzeniem po pomieszczeniu. Zimna strażnica z całą pewnością nie zadowalała jej, ale przecież nie będzie narzekać na warunki, w jakich przebywa w obliczu wydarzeń, które miała za sobą. Aktualnie patrzono na nią, jak na bezlitosną morderczynię i w sumie patrzono na nią właściwie, jednak tego nie wiedzieli. Nie wiedzieli również, że nie znalazłaby się w tej sytuacji, gdyby nie białowłosy chętny do "zabawy" z nią. Zamknęła oczy, pochyliła głowę do tyłu i czekała, aż ktoś przyjdzie do niej, by zająć się sprawą. Liczyła, że wydarzy się to w przeciągu kilku następnych minut w końcu jak mogliby pozwolić jej tyle na siebie czekać? Komu jak komu, lecz jej nie mogli tak traktować. Musieli rozumieć, że jest kimś więcej, niż tylko kolejnym problemem w Fuyuhanie. A przynajmniej tak się wydawało Youmu, która czekała i czekała. Cztery godziny były wystarczającym czasem, by wszystko poukładać sobie w głowie i przygotować się na, zapewne, niełatwą rozmowę.
Krawiectwo i zwyczajnie bycie Panną Nanatsuki sprawiało, że natychmiast wyłapała nietuzinkową urodę mężczyzny, który wszedł do środka. Czarnowłosa wrażliwa była na piękno oraz sztukę, chociaż tego drugiego z pewnością mu brakowało. Sztuką mogły być ubrania, makijaż lub biżuteria. To pierwsze było u niego nudne, zwyczajne i bez polotu, zaś kolejnych elementów zwyczajnie brakowało. Intrygującym jedynie była grubość ubrań, zapewne, strażnika. Youmu siedziała teraz w zapiętym płaszczyku, a i tak co jakiś czas jej ciało przechodziła gęsia skórka, zaś jej dłonie delikatnie drżały. Zdecydowanie było jej cieplej, gdy się poruszała, a te kilka godzin siedzenia nie pozwalały jej się rozgrzać. Mężczyzna należał do tych znacznie bardziej intrygujących, niż białowłosy. Uroda, strój, pozycja i pewna tajemniczość. Tworzyło to ciekawą układankę, chociaż brakowało jej naprawdę wiele do bycia fascynującą. Głos był zwieńczeniem obrazka. Czarnowłosa chętnie zamieniłaby z nim kilka słówek, gdyby tylko sprzyjały im inne okoliczności, lecz teraz nie mogła pozwolić sobie na wiele.
- Nie jest Ci zimno? - zapytała spokojnie. Nie było to pytanie z troskliwości, a czystej ciekawości, chociaż niepopartej ani tonem, ani mimiką. Buźka Youmu wyrażała takie samo znudzenie, jak wcześniej, chociaż jej szkarłatne oczy zdawały się być nieco żywsze. - Zacznę od początku, by oszczędzić nam pytań. - dodała po dłuższym milczeniu i na ile mogła, na tyle poprawiła się na krześle.
- Nazywam się Youmu Nanatsuki i przybyłam na Hyuo z Atsui, by spędzić tutaj tydzień i zrelaksować się. Przez ten czas zdążyłam wydać niemalże wszystkie pieniądze, które miałam, jako że podrzędne karczmy nie interesują mnie. Mogą wystarczyć byle jakiemu podróżnikowi albo pierwszemu lepszemu rębajle z kataną, ale nie mi. Wymagam więcej od świata. - delikatnie się uśmiechnęła, zdając sobie sprawę, że zboczyła z tematu. - Koniec pieniędzy był momentem, w którym postanowiłam wykonać jakieś zadanie, jako że jestem Dōkō. Ruszyłam w stronę tablicy ogłoszeń, którą mijałam kilkukrotnie w trakcie spacerów po osadzie. Tam też spotkałam człowieka, którego zabiłam. Również szukał zlecenia dla siebie. Pojawił się jakiś zawszony brudas, który przybił nowe ogłoszenie, a białowłosy nudziarz zaczął z nim rozmawiać. Zaintrygował mnie tatuaż nieznajomego, o który zapytałam, a ten odbił piłeczkę. Zignorowałam go zupełnie. Nie interesował mnie. Przeczytałam ogłoszenie, które mówiło o spotkaniu w karczmie "U Gospodarzy". Tam też chciałam się udać. Niezbyt pamiętam gdzie ona się znajduje, chociaż kojarzę kierunek mniej lub więcej. Ruszyłam, a białowłosy zapewne śledził mnie, aż dotarłam do bocznej uliczki, w której to też zostałam pojmana. I tutaj zaczyna się prawdziwie interesująca historia. Słuchaj uważnie. - odchrząknęła i jej wzrok skupił się na spojrzeniu mężczyzny. Zwyczajnie wpatrywała mu się prosto w oczy, by rozumiał, że nie kłamie, że nie obawia się tej konfrontacji i, co najważniejsze, że jest pewna siebie. - Moje nogi nagle zostały pokryte lodem, a ciało obrócone w drugą stronę. Wtedy ujrzałam tego nudziarza, który stał w pewnej odległości. Udawał teatralnie, że jest zaskoczony lodem i zbliżał się w moim kierunku. Nie zagrażał mi, a jedynie unieruchomił mnie, więc nie przystąpiłam do ataku. Nie jestem głupia, lecz on był skończonym idiotą. Nie zaatakowałabym go pierwsza w środku osady Rodu Yuki, a w dodatku w biały dzień. Po za tym nie miałam najmniejszego powodu, by to robić. Chociaż nie mogłam się ruszyć, a nieznajomy zdawał się świetnie bawić, to nie uznałam tego za przejaw agresji. Musiałam go naprawdę zdenerwować tym zignorowaniem. Nie dziwię się - jestem poza zasięgiem zdecydowanej większości mężczyzn, a dla niego, byłam jak pustynia dla dzikusów zza muru - zupełnie niedostępna oraz odległa. Mimo wszystko wyciągnęłam jeden senbon, by dać mu znać, że będę się bronić w razie ewentualności. Wtedy lód pokrył mnie dalej, sięgnął niemalże pasa. Moja igła również została nim obciążona, więc ją odrzuciłam na bok. Białowłosy nie wiedział jednak, że za pomocą moich zdolności klanowych szczepu Maji, jestem w stanie kontrolować metal. Jeden z senbonów wysunął się z mojej torby i zawisnął za moimi plecami, by być gotowym do natychmiastowego ataku. Uważałam, że nudziarz jedynie blefuje i nie ma odwagi, by mnie otwarcie zaatakować, jednak senbon miał być obroną w ostateczności. Miał go wyeliminować, bo cóż innego mogłam zrobić będąc unieruchomioną? Nieznajomy zbliżał się dalej. Mówił o współpracy w zadaniu, które tamten zawszony brudas przywiesił. Nie zgodziłam się, bo nie potrzebowałam zbędnego balastu, a szczególnie nie chciałam zgadzać się na coś, co próbowano na mnie wymusić. Kolejna odmowa zapewne zdenerwowała go bardziej, gdyż obok niego zaczęła formować się lodowa włócznia, której czubek skierowany był prosto na moją klatkę piersiową. To był znak, że żarty się skończyły, a ten jebnięty głupiec naprawdę chciał mnie zabić w dzień, w bocznej uliczce niemalże w centrum osady. Jakie miałam opcje, aby się obronić? Uwolnienie z lodu było czasochłonne i niepewne - wszak nie wiem czy znane mi jutsu z pewnością poradziłyby sobie z nim. Zdawał się być naprawdę solidny. Postawiłam na unicestwienie go. Albo on, albo ja. Idiota poczuł się zbyt pewnie, jakby miał mnie na tacy, bo nie mogłam się ruszać, a jego włócznia była już gotowa. Nie wiedział o senbonie, który ruszył wprost na niego w tym samym momencie, w którym zimny oręż na mnie. Nie zauważył go albo nie przewidział, że mogę również zaatakować. Krzyknął "broń się" co było ostatecznym sygnałem do walki. Zrobiłam skłon w bok, umożliwiając sobie tym samym szybsze wystrzelenie senbona i wykonanie uniku przed włócznią. Ta rozcięła mi ramię, lecz moja igła wbiła się prosto przez oko w mózg nieznajomego, który najpierw krzyknął, a później upadł jak szmaciana lalka. Wtedy to zebrałam swój ekwipunek i zawołałam straż, by całą sytuację wyjaśnić. Oto cała historia. - i po tych słowach zmrużyła oczy, ciężko wzdychając. Ileż to musiała się nagadać przez tego cholernego nudziarza. Narobił jej tyle kłopotu i zdechł jak pies w jakiejś ciemnej uliczce. Oby jego dusza cierpiała pośmiertne katusze, o ile tylko istniało coś po życiu. - Macie coś do picia? Od tego opowiadania zaschło mi w gardle. Najlepiej coś ciepłego. Zimno tutaj jak w psiarni. - dodała na koniec, a jej wzrok powędrował na sufit, gdyż znów odchyliła głowę do tyłu, opierając ją o oparcie krzesła, z którego zdążyła się już trochę zsunąć. Siedzenie ze związanymi rękoma nie było ani wygodne, ani praktyczne. Wydawało jej się, że opowiedziała wszystko na tyle szczegółowo, na ile było to potrzebne. Pominęła jedynie to, że między trafieniem senbonem, a śmiercią "nudziarza" była istotna chwila, w której Youmu zdecydowała się go dobić. Nie powiedziała tego, by nie obciążać siebie pytaniami czemu to zrobiła. Przecież to oczywiste, że po wyrządzeniu mu takiej krzywdy on nie zostawiłby jej bezkarnie. Była unieruchomiona i zrobiłby zapewne wszystko, by ją zamordować. Musiała zadziałać w swojej obronie i tak też zrobiła - zdecydowanie i chłodno, bez miejsca na jakąś durną litość. Co ją interesowało jego beznamiętne, nic nie warte życie? Nic.
0 x
Obrazek
| Youmu Nanatsuki |
Embrace | the | Perfection
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: Siedziba straży

Post autor: Rokuramen Sennin »

0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Awatar użytkownika
Youmu Nanatsuki
Postać porzucona
Posty: 430
Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
Multikonta: Airen Akamori

Re: Siedziba straży

Post autor: Youmu Nanatsuki »

Mówiło się, że "nie szata zdobi człowieka", ale Youmu była odmiennego zdania. Ubranie, tak jak makijaż, było po to, aby podkreślać nasze zalety i warte uwagi elementy urody. Była manifestacją gustu, stylu i jedynie ozdobą, którą można było zmieniać wedle upodobania. Drobne łezki tuż pod oczyma panny Nanatsuki mogły być przykładem wyszczególnienia nieprzeciętności estetyki twarzy dziewczyny. Sprawiały, że szkarłatne tęczówki jeszcze bardziej przyciągały wzrok, a także kontrastowały z jasną karnacją oraz ciemnymi włosami. Potrzeba było wyczucia piękna, by pozwolić sobie na tak ekstrawagancki, a jednak skuteczny makijaż. Ale szata i kosmetyki były również czymś, co pozwalało nadać charakterowi widocznej gołym okiem cechy. To, w co się ubieraliśmy oraz jak wyglądaliśmy było w końcu uwarunkowane przez nasz charakter. Spoglądając na Youmu dało się niemalże od ręki stwierdzić, że jest nietypową, kontrowersyjną osobą, która nie boi wyrażać się siebie i ma zdecydowaną wizję siebie. Przynajmniej tak, według czarnowłosej, powinna myśleć każda osoba wrażliwa na styl. Ciemno-ciemne kimono, które nosił czarnowłosy strażnik tworzyło z niego nudną, czarną plamę, która pośród śniegu wyglądała jak wyrzucony z paleniska węgiel, który dawno wygasił swój żar. Natychmiast panna Nanatsuki wpadła na kilkanaście strojów, które wyszczególniły zalety urody nieznajomego, ale przecież nie zamierzała go ubierać. Himawari nieraz pokazywała na jakiegoś biedaka i pytała Youmu w co by go ubrała, by wyciągnąć na wierzch jego piękno. Początkowo dla czarnowłosej było to niezmiernie trudne. Zwyczajnie strzelała. W brudnych, zapuszczonych nędzarzach nie widziała niczego, co warte było wyszczególnienia, ale krawczyni z Ryuzaku w każdym widziała coś wartego wyeksponowania. Z czasem i panna Nanatsuki nauczyła się tej umiejętności, która weszła jej w krew. Bez jej świadomego udziału odnajdywała w każdym nieszczęśniku element godny miana "pięknego", a dobranie ubrań było już jedynie formalnością. Niestety porady Youmu kosztowały, a tym bardziej jej kreacje, które przecież w większości szyła samodzielnie. Strażnik nie był godzien jej stylu.
Odpowiedział na pytanie. Przynajmniej wiedział, że nie powinien ignorować dziewczyny nawet, gdy ta zadaje tak błahe pytania. Słusznie. Nie chodziło tutaj o to, że gdyby ją zwyczajnie olał, to by coś mu się stało. To ona była skuta, w strażnicy, a nie on. Zwyczajnie straciłby drobną przychylność samozwańczego bóstwa, jakim była Youmu. Wedle jej wyobrażeń nie było niczego gorszego. Zadał też pytanie o klan, ale przecież panna Nanatsuki dalej zaznaczyła, że korzystała z zdolności klanu Maji. Nie było to odpowiedzią czy przynależała do niego, ale odpowiednią sugestią, by strażnik sam sobie resztę dopowiedział. Sęk w tym, że Youmu nie przynależała do szczepu Maji, chociaż mieszkała w tej samej prowincji i posiadała umiejętności. Sprawa była zawiła, bo w końcu urodziła się w Ryuzaku no Taki jako córka zdrajczyni. To komplikowało i czarnowłosa chciała sobie oszczędzić kolejnych dociekań władz Rodu Yuki.
Nie przedstawił się, ale czy od bydła wymagano pokłonów? Taka niesamowita osoba, jaką była młoda czarnowłosa morderczyni, nie dbała o innych i ich zdanie na jej temat. Tak samo nie obchodziło ją wielce czy ci zachowują się względem niej odpowiednio. Ona znała swoją wartość i rozumiała, że potrzeba czegoś więcej, by to dostrzec oraz pojąć. Drobne umysły pospólstwa nie były do tego zdolne. Niewiele dla niej znaczyły i do tej grupy wpisał się strażnik - intrygujący, tajemniczy, ale jednak mdły i niezachęcający do poznania. Warunki również nie sprzyjały poznaniu, zatem Youmu nie zaprzątała sobie głowy mężczyzną. Może jak go spotka w innych okolicznościach, to przetestuje go czy rzeczywiście skrywa w sobie cokolwiek godnego jej uwagi.
Nie odezwała się ani słowem, gdy dowiedziała się, że zostaje zatrzymana. Nie narzekała też na warunki w celi, chociaż lepsze miały zwierzęta, niż więźniowie. Jak mogłaby wymagać od tak prostych osób, by pojęli ogrom wspaniałości jej osoby? To absurdalne. Była poza ich zasięgiem, nie mogli objąć jej rozumem i zapakowali ją za kraty tak, jak każdego innego przestępce. Na swój sposób było to ciekawe przeżycie, bo Youmu wcale do świętych nie należała i "nudziarz" nie był pierwszą jej ofiarą. Nie pierwszą i nie ostatnią, gdyż naturalnie nie odczuwała skruchy za popełnioną zbrodnię. Mogła poczuć się tak, jak każdy morderca w oczekiwaniu na swój znacznie surowszy wyrok. Czy czekała ją egzekucja? Wątpiła. Miała sporo asów w rękawie, które miały jej pomóc wyjść z tej sytuacji nietkniętą. Te kilka godzin oczekiwania na strażnika i kilka dni w celi pozwoliło jej na przemyślenie wszystkiego od nowa. W końcu co miała robić? Zajmować sobie głowę tym, jak bardzo jej zimno w tym kamiennym lochu? A może próbować skupić się na ohydnym smaku jedzenia, które otrzymywała i praktycznie nietknięte oddawała? Tak samo nie było sensu w narzekaniu na upokarzające warunki, w których musiała zaspokajać swoje fizjologiczne potrzeby i higieniczne. Pamiętała o tym i z pewnością nie zapomni wszelkich krzywd, jakie jej wyrządzono. Dni nie liczyła. Zwyczajnie czekała na koniec jej "odsiadki". Większość czasu leżała, a dodatkowy koc częściej służył jako zasłona, niż dodatkowa ochrona przed mrożącym zimnem. I tak było jej niezmiernie chłodno, a głód tylko wzmagał to uczucie. Nawet nie była świadoma, że nie może korzystać z chakry, gdyż nawet nie starała się jej użyć. Po co miałaby to robić? Próbować ucieczki? A po co? Była niewinna. Poniekąd niewinna, ale tego nikt nie wiedział. Nikt żywy.
0 x
Obrazek
| Youmu Nanatsuki |
Embrace | the | Perfection
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: Siedziba straży

Post autor: Rokuramen Sennin »

0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Awatar użytkownika
Youmu Nanatsuki
Postać porzucona
Posty: 430
Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
Multikonta: Airen Akamori

Re: Siedziba straży

Post autor: Youmu Nanatsuki »

Wielu ludzi żyło przekonaniem, że nieważne jakie wrażenie robią, ważne że je robią. Youmu nie należała do tych osób, ale zdawała się nieco żyć w ten sposób. W końcu nie przeszkadzało jej, że rzuca się w oczy nawet wtedy, gdy było to jej nie na rękę. Tłumaczyła to sobie tak, jakby być obrzydliwie sławnym. Trzeba z tym żyć, że oczy innych zwrócone są na kogoś, kogo podziwiają. A co myślał sobie strażnik? A kogo to obchodziło? Dla Youmu było to równie istotne, co ten śnieg, który zmieszał się z krwią białowłosego i znikł, tworząc jasno szkarłatną breję. Czy wilk przejmuje się tym, co myślą o nim owce?
Warunki, chociaż niektórzy mogliby je uznać za całkiem zadowalające, z całą pewnością nie zadowalały czarnowłosej, która oczywiście miała wymagania nawet wobec więzienia. Nie zwracała na to większej uwagi z oczywistych powodów - nie potrafili zrozumieć jaki skarb więżą. Jej nonszalanckie podejście nie pozwoliło zainteresować się współwięźniami czy nawet konstrukcją kajdan, chociaż ciężko było przeoczyć te znaki na nich przez trzy dni użerania się ze skrępowaniem rąk. Leżała całymi dniami albo spacerowała w kółko po celi, aby się rozgrzać. Nie odezwała się nawet słowem przez ten czas i nie zmieniła się jej mina nawet na ułamek sekundy. Ciągle wyglądała na znudzoną, jakby patrzyła na amanta, który chciał się jej przypodobać, ale jedynie ją nużył, nie potrafiąc jakkolwiek zaimponować.
Ta mina nie zmieniła się, gdy w nietypowej porze drzwi do jej celi zostały otwarte. Leżała wtedy na łóżku, nie spoglądając na strażników podniosła się, chociaż osłabienie zimnem oraz głodem dało o sobie znać. Zakręciło jej się w głowie, ale bez pomocy innych szybko odzyskała równowagę. Oczy zmętniały na chwilkę, jednak Youmu nie pozwoliła im pozostać w tym stanie. Znów była tą samą, znudzoną panną Nanatsuki. Ruszyła między nimi, nie zastanawiając się nad swoim losem. Czy mogła się odwołać od wyroku? Czy mogła powiedzieć "zadajcie mi pytanie, a ja podam wam odpowiedź"? W końcu potrafiła wytłumaczyć najdrobniejszą niejasność w całej jej sprawie. Zginąć w zimnych lochach Rodu Yuki, to nic, o czym marzyła. Bała się? Nie, obawiała, że skończy marnie, jakby naprawdę nie była tym, za kogo się uważała. Jej los nie mógł zakończyć się w ten sposób. Mimo wszystko nie wzbudzało to w niej żadnych konkretnych reakcji. Obawa była obawą i tyle, nie prowokowała działań, ani kolejnych myśli. Była tylko zagrożeniem, które nad nią wisiało, a na które wpływu nie miała w bezpośredni sposób. Nie musiała zatem zaprzątać sobie tym głowy.
Powrót chakry był czymś niezmiernie przyjemnym. Youmu nawet mimowolnie się uśmiechnęła, gdy wróciło do niej to uczucie władzy, siły i podporządkowania. Chociaż mogła jedynie metal podporządkować swojej woli, ale za jego pomocą też ludzi. I nagle został ogłoszony wyrok. "Oskarżona"? Musiała się naprawdę powstrzymać od parsknięcia śmiechem. Przecież ona się przyznała, że go zabiła, więc czemu wciąż było to tylko oskarżenie? Liczyła na to, że zostanie uznana winną zamordowania , ale kara będzie łagodna, bo było to w obronie własnej. Chwila, chwila. Członka Rodu Yuki? Jej szkarłatne oczka błysnęły, a jej znudzona dusza natychmiast napełniła się niezmierną dumą. Z taką łatwością zabiła kogoś, kto należał do tego Rodu Yuki, z którego to pochodził Cesarz? Naprawdę, roześmianie się w tym momencie byłoby jak wyrok śmierci, zatem z całych sił starała się powstrzymać rozbawienie. Jej kąciki ust wywijały się w różne strony, a czerwień oczu błyszczała. Mogli uznać to za zwyczajną radość, że została jedynie wygnana, a nie wygnano jej duszy z ciała. Reszty wyroku nawet nie słuchała. Nie miała zamiaru wracać na wyspy, bo było to nieprzyjazne, zimne miejsce, chociaż nie dało się odmówić mu bycia dobrą odskocznią od piekielnej pustyni.
- Chcę odzyskać swój ekwipunek. - powiedziała spokojnie i rozmasowała obolałe oraz otarte nadgarstki. Wciąż jej było zimno, ale nie miało to znaczenia. Wraca do Atsui, a tam już się wygrzeje za wszystkie te godziny spędzone pośród kamiennych ścian więzienia. "Niech wiatry Hyuo Ci sprzyjają" odbiło się echem w jej myślach. W tej sytuacji było to całkiem niefortunne, bo wiatry Hyuo nie mogły jej nawet dosięgnąć i nie powinny. A jeżeli by jej sprzyjały, to znaczyło, że już wcześniej pchały ją do przodu, dmąc w plecy. To one pozwoliły jej zabić członka Rodu Yuki w środku ich osady. Zdradliwe te wiatry.
Niezależnie od tego czy odzyskała swój ekwipunek, czy nie, to bez czekania ruszyła w stronę portu. Po drodze zakupiła ze stoiska jakąś przekąskę, byleby nieco napełnić żołądek i z uśmiechem na twarzy przemierzała ulice. Nawet kaptur ściągnęła, by każdy mógł jej się dobrze przyjrzeć. W końcu trochę osób ją widziało przy ciele tamtego Yukiego. Plotki musiały się rozejść. Teraz szła ulicami, jakby nie stanowiła zagrożenia, jakby nie była winna morderstwa. Jej broda uniosła się, znów duma wzięła górę. Spoglądała na ludzi tak, jakby byli na każde jej skinienie. Proszę, patrzcie i napawajcie się. To ja, Wasze zbawienie i zagłada. Myśl ta wypełniała jej umysł aż do momentu, w którym dotarła do portu. Teraz wystarczyło znaleźć jakiś tani transport i wrócić do Atsui. Nici z jej planu, by wynająć coś droższego, spełniającego chociaż część jej restrykcyjnych wymagań. Westchnęła ciężko. No trudno.

Z/T
0 x
Obrazek
| Youmu Nanatsuki |
Embrace | the | Perfection
Arino
Postać porzucona
Posty: 561
Rejestracja: 1 lip 2021, o 20:48
Wiek postaci: 17
Ranga: Szpon, Kuro
Multikonta: Rimuru

Re: Siedziba straży

Post autor: Arino »

Dowódca straży Yoshimaru, siedział przeglądając raporty z nocnej zmiany. Jak zwykle oficer warty, świetnie się spisał i zebrał te od swoich podoficerów. W nocy jednak nie wydarzyło się nic nie odbiegające od normy. Drobne utarczki z pijanymi mężczyznami, dwa włamania i oczywiście zauważenie osób, skaczących po dachach. Cholerni ninja, byli wszędzie i robili co im się tylko żywnie podobało. Tak nie powinno być. Jednak on nie miał na to żadnego wpływu. Przez takich jak oni stracił w dwa dni temu dziesięciu strażników. Popatrzył jednak na list, po który w końcu sięgnął. Jego zawartość jednak bardzo go ucieszyła. Miano mu podesłać kilku młodych żołnierzy by służyli najpewniej tymczasowo w straży miejskiej. Mieli się nawet zaraz stawić.
Śnieżynki wręcz, które będzie ktoś musiał wdrążyć do roboty. Popatrzył na tablicę, wypełnioną drewnianymi tabliczkami, na których znajdowały się imiona oraz nazwiska jego podoficerów. U Hideakiego było dużo weteranów, których można byłoby rozdzielić. Poruszył sznurkiem, przywiązanym do dzwoneczka na zewnątrz. I nie minęła nawet chwila, nim w środku zjawił się jego asystent.
-Wezwij mi Hideakiego - stwierdził kapitan straży. Asystent zasalutował mu i od razu opuścił pomieszczenie z zamiarem wypełnienia rozkazu. I po chwili zjawił się też żądany jegomość.
-Starszy sierżant Hideaki, melduje się na rozkazy - zawołał służbiście sierżant. Yoshimaru pokiwał głową i oddał salut, a następnie wskazał miejsce przed sobą na krześle. Ten je zajął skwapliwiej.
-Dzisiaj powinno zameldować się dziesiątka rekrutów, być może zostaną przydzieleni do straży na dłużej, jednak to zależy jak się spiszą. Może dzieki temu ich na śmierć się nie poślę - Hideaki pokiwał głową, taka była prawda. Szansa przeżycia w armii nie była największa. Wielu wracało też jako kalecy -Poprzydzielaj ich do swoich najlepszych ludzi, tak by zdołali się wdrążyć i mogli wykonywać powierzoną im robotę - Znowu kiwnięcie głową -To tyle, możecie odejść - rzekł. Mężczyzna skinął i odebrał podaną kartkę od dowódcy. Była na niej lista imion i nazwisk, nowych rekrutów. Nim wyszedł, raz jeszcze zasalutował swojemu sierżantowi i wyszedł. Od razu ruszył do wyjścia i zawołał jednego ze swoich ludzi, by ten przyprowadził mu konkretną dziesiątkę ludzi, on w tym czasie udał się na plac, gdzie stała już dziesiątka rekrutów.
0 x
Awatar użytkownika
Yuichi
Posty: 224
Rejestracja: 1 lip 2022, o 00:09
Wiek postaci: 19
Ranga: Dōkō | Torikushi
Krótki wygląd: Popielaty blond włosy ścięte na wysokość oczu, złotej barwy tęczówki. Oba te elementy kontrastują z jego skórą delikatnie błękitnego koloru. 180cm i 74 kg. Granatowa koszula, spodnie i buty. Nosi czarno-mosiężne haori. Ma rękawiczki z blaszkami
Widoczny ekwipunek: Płasz - Haori.
Rękawiczki z blaszkami
Kabury na broń na lewym i prawym udzie.

Re: Siedziba straży

Post autor: Yuichi »



Chłopak przeczesał swoje blond włosy. Wilgotność powietrza była odczuwalna, toteż manewr ten wydawał się niezbędny i miał pewne przeczucie, że będzie musiał go dzisiaj wielokrotnie powtarzać.
Od samego ranka, kiedy tylko otworzył oczy, tliła się w nim dobra myśl, która być może już zaraz miała się rozniecić. ~ Wygląda całkiem dobrze. ~ Pomyślał, kiedy spojrzał na swoje haori, które w szybkim tempie, lecz nadal starannie oczyścił z resztek dnia wczorajszego. Tu paproch, tam kawałek włosa, gałązki, czy o co się tam wczoraj otarł. Co by to nie było, musiało zniknąć, wszak to jest jego ulubiona część garderoby. Coś, co dodaje mu ogłady, męskości. Cenił to sobie, chciałby taki być. Uśmiech powoli wpełzał na jego twarz. Został zerwany na równe nogi przez posłańca, gdy brzask ledwie dobiegał końca. Nie było to dla niego nic nowego, więc nie wpłynęło to w nijaki sposób na jego humor. Wiadomość o stawieniu się do placówki straży miejskiej natomiast była czymś zaskakującym. ~ Ha. To coś nowego. ~
Cel był, póki co jasny, udać się na miejsce i oczekiwać dalszych instrukcji. Dla młodzieńca wyglądało to, jak rozpoczęcie dnia pełnego rutyny, lecz zawsze istniała szansa na jej przełamanie. Znajoma mu Fuyuhana zdecydowanie miała predyspozycje ku temu, by wyrwać się z szarego szeregu. Do tej pory nie miał okazji gościć w szarych murach tego budynku, być może lepiej dla niego, gdyż zazwyczaj przyprowadzano tam pijaków, rozbójników, czy innych szemranych ludzi na dołek. Nawet przez myśl przeszło mu, że właśnie w tym celu jest tam przyzywany, aby odsiedzieć karę za nieświadomie popełnione przestępstwo.
- Niee. To niemożliwe. - Rzucił sam do siebie, chcąc stłumić ten scenariusz. Otóż faktycznie nie było to możliwe, albowiem ostatnie miesiące mijały mu równie banalnie i żaden z jego czynów nie wyrywał się z tej koncepcji. Zebrał swój ekwipunek i gdy miał już opuścić kwaterę, zauważył, że na łóżku leżał otwarty notes z ołówkiem.
~ To może się dzisiaj przydać. ~ Pogratulował sobie pomysłu, uzupełniając kaburę o nowe przedmioty i z czystym sumieniem opuścił koszary.
W drodze na miejsce stawienia naszła go za to inna, jednocześnie mroczniejsza i radośniejsza myśl. ~ Skoro jest to na tyle pilne, by wyrywać ludzi ze snu bladym świtem… matka. ~
Serce zatrzymało się na sekundę i następnie znów mocno zaczęło bić. Ręka przestała drapać brodę i opadła. Mimowolnie przyśpieszył kroku. Siedziba straży była niedaleko, rzut beretem mógłby rzec. Utrzymał swoje tempo, nawet gdy przekraczał bramę wjazdową/wejściową. Jakież było jego zdziwienie, gdy na placu gdzie miał się stawić… była dziewiątka innych, młodych ludzi.
~ Eee… ~ Zbiło go to z pantałyku i zim zdążył sformułować myśl, drzwi naprzeciw się otworzyły. Wyszedł z nich pewien mężczyzna. Yuichi nie znał go lub zapomniał. Przeczuwał natomiast, że nie jest to byle strażnik.
To całe zamieszanie mogło się zaraz wyjaśnić. Wciąż z przyspieszonym biciem serca doskoczył w środek zgromadzonych i spionizował ciało, chwytając przy tym dłonie za plecami, gotów salutować.


~ Myśli ~
- Mowa -
0 x
KP 由一 PH 由一 BANK ~ Myśli ~ - Mowa - Prowadzone Misje:
1. puste
kodowanie
przydatki"Na świecie są dwie sprawiedliwe rzeczy - Śmierć i Grota"
"Niech wiatry Hyuo Cię prowadzą"
Arino
Postać porzucona
Posty: 561
Rejestracja: 1 lip 2021, o 20:48
Wiek postaci: 17
Ranga: Szpon, Kuro
Multikonta: Rimuru

Re: Siedziba straży

Post autor: Arino »

0 x
Awatar użytkownika
Yuichi
Posty: 224
Rejestracja: 1 lip 2022, o 00:09
Wiek postaci: 19
Ranga: Dōkō | Torikushi
Krótki wygląd: Popielaty blond włosy ścięte na wysokość oczu, złotej barwy tęczówki. Oba te elementy kontrastują z jego skórą delikatnie błękitnego koloru. 180cm i 74 kg. Granatowa koszula, spodnie i buty. Nosi czarno-mosiężne haori. Ma rękawiczki z blaszkami
Widoczny ekwipunek: Płasz - Haori.
Rękawiczki z blaszkami
Kabury na broń na lewym i prawym udzie.

Re: Siedziba straży

Post autor: Yuichi »



- W szeregu zbiórka! -
Plan chłopaka, aby wmieszać się w tłum i ukryć fakt przybycia jako ostatnim, spalił na panewce. Pozostali rekruci rozstawili się na tyle ciasno, że jedyne miejsce, jakie mógł dla siebie znaleźć, było na szarym końcu. Yuichi przez moment poczuł na sobie gęsią skórkę, co spowodowało u niego delikatne wzdrygnięcie. Miał nadzieję, że pozostanie jednak ono niezauważone. Nie dość, że niemalże spóźnił się na apel, to okazałby słabość, a to byłoby zdecydowanie dużo gorsze. ~ Oby tego nikt nie widział…~
Wodził wzrokiem po uczestnikach, których mógł objąć bez ruszania głową. ~ Dobrze. Chyba nikt. ~ Rozluźnił się, aż napotkał mężczyznę, który dopiero co wkroczył na plac. Wydawało mu się, że i on patrzył w jego kierunku, chcąc jak najszybciej uniknąć tego wzrokowego starcia, wbił swój prosto przed siebie. Pośladki trzymał spięte tak mocno, że zaraz mogły zacząć go piec. Młodziak cały czas zastanawiał się, o co w tym wszystkim chodzi. ~ Po jaką cholerę nas tutaj ściągnęli. Wszystkich dziesięciu. ~ Przecież nie mogło chodzić o los jego matki. Wściekał się w duchu na głupią zasadę: nie zadawaj głupich pytań, wykonuj rozkazy. Gdyby tylko posłaniec postanowił wtajemniczyć go, po co zwołuje ludzi o tak nieludzkiej godzinie, ale zapewne on sam tego nie wiedział, wedle zasady. Słuchał Starszego Sierżanta, jak ten musztrował jego trupę, bowiem ich doświadczenie nie pozwalałoby na wiele więcej, no może poza jego własnym. Aż wnet naszło oświecenie.
~ Zostaliście przydzieleni tymczasowo do straży miejskiej ~ Powtórzył w myślach głucho. Chyba jednak zbyt wcześnie go rozbudzono, teraz wydawało się to oczywiste. ~ Głupek. ~ Skarcił swoją naiwność.
- Tak jest!- W porę się otrząsnął, by wyrazić aprobatę przyjęcia informacji do wiadomości.
Zbawienne było rzucone przez Hideaki-senpai - „spocznij”. On i reszta chłopaków, którzy swoją drogą byli wyjątkowo sporo niżsi od niego, zwolnił blokadę i przestąpił z nogi na nogę. Gluteusy jednak zapiekły. Mężczyzna rozpoczął zaraz rozdanie przydziałów od drugiej strony. Nie miało to dla Yuichiego większego znaczenia, dało natomiast chwilę, by ciśnienie zelżyło, a to wywarło na jego skórze uczucie chłodu. Nie był pewny, czy to przez panujące warunki atmosferyczne, czy tą dziwnie stresującą sytuację.
- Seta Yuichi, sir! Cztery lata. - Pomimo niedawnego rozkazu do porzucenia w pełni formalnej formy adresowania, jemu udało się uzyskać na wpół nijaki efekt. Chłopak powiódł wzrokiem w kierunku wskazanym przez strażnika i zauważył, że przydzielona mu osoba wystawała ponad stawkę reszty.
~ Oh flux. Zauważył. Wiedziałem, że zauważył. Teraz chce mnie przypilnować… ~ Nie zwlekając zbyt długo, zwłaszcza że pozostał już sam na środku placu, ruszył w kierunku wskazanego. W miarę zbliżania się młodzieniec począł mieć dziwne uczucie. Mieli różny kolor skóry i włosów, lecz oczy, a do tego fryzura. Wyglądał młodo, jak gdyby mógłby być jego rówieśnikiem. Ale czy to w ogóle możliwe, w tym wieku tak wysoko wspiąć się w hierarchii? No, chyba że był tak dobry. ~ mmm? ~
- Seta Yuichi. - Stanął na baczność i zasalutował. - Zostałem panu przydzielony, sir. -
Zapoznał się z kapralem i wysłuchał jego instrukcji, wszystko było jasne, razem z ubiorem. Było to nawet na rękę, podczas akcji mógł uszkodzić swoje haori, a poza tym musiał być przyodziany w sposób rozpoznawalny przez mieszkańców. Do tej pory kiwał jedynie głową na zgodę. Nim odpowiedział, rozejrzał się. Dookoła było parę osób. - Tak jest Kapralu Tamubei. Oficjalny ton uwieńczył uniesieniem się kącików ust.
Skłonił się i ruszył w kierunku wskazanych drzwi wskazane przez Harigusa-san i po chwili za nimi zniknął. Nie trwało to długo, by odebrał mundur, zdjął swoje odzienie, złożył je ładnie w kostkę, oddał i przyodział nowy. Ekwipunek pozostawił jednak przy sobie. Co przygotowany, to o tyle bezpieczny.
- Jestem gotów. - Powiedział, wychodząc z powrotem przez drzwi. Już dawno zapomniał o swoich rozterkach. Ponadto cieszył się, gdyż jak się ostatecznie okazuje - rutyna została przerwana, choć na chwilę.



~ Myśli ~
- Mowa -
0 x
KP 由一 PH 由一 BANK ~ Myśli ~ - Mowa - Prowadzone Misje:
1. puste
kodowanie
przydatki"Na świecie są dwie sprawiedliwe rzeczy - Śmierć i Grota"
"Niech wiatry Hyuo Cię prowadzą"
Arino
Postać porzucona
Posty: 561
Rejestracja: 1 lip 2021, o 20:48
Wiek postaci: 17
Ranga: Szpon, Kuro
Multikonta: Rimuru

Re: Siedziba straży

Post autor: Arino »

0 x
Awatar użytkownika
Yuichi
Posty: 224
Rejestracja: 1 lip 2022, o 00:09
Wiek postaci: 19
Ranga: Dōkō | Torikushi
Krótki wygląd: Popielaty blond włosy ścięte na wysokość oczu, złotej barwy tęczówki. Oba te elementy kontrastują z jego skórą delikatnie błękitnego koloru. 180cm i 74 kg. Granatowa koszula, spodnie i buty. Nosi czarno-mosiężne haori. Ma rękawiczki z blaszkami
Widoczny ekwipunek: Płasz - Haori.
Rękawiczki z blaszkami
Kabury na broń na lewym i prawym udzie.

Re: Siedziba straży

Post autor: Yuichi »

poprzedni wątek/część postu
Seta szybkim tempem dotarł pod stażnicę. Zimny szary mur przerywał się w miejscu bramy, to do niej zmierzał.
- Aresztowany złodziejaszek. Muszę się pilnie skontaktować z… ze Starszym Sierżantem Hideakim. - Wypalił szybko przypominając sobie nazwisko z tego ranka. - Albo kimkolwiek. - Dodał przebiegając obok niego. Dotarł do placu. Rozejrzał się. Chciał znaleźć kogoś, komu mógłby przekazać tego, wciąż płaczącego dzieciaka. Podróż nie była długa, lecz te jęki zdążyły go w pełni zmęczyć psychicznie. Dawno już nie słyszał by ktoś tak płakał. No cóż, przynajmniej nie w wieku tego dziecka. Nieraz zdarzyło się by któryś kompan uronił łzę i zachlipał. Front to straszne miejsce, więc wcale się temu nie dziwił. Chciał przekazać więźnia aby po pierwsze, uwolnić się od niego, a po drugie upewnić że nie usłyszy jego raportu. Znalazł, przekazał informację na temat traktowania. Osadzenia w osobnej celi i wszystkiego co kazał mu przekazać kapral.
Odstawił chłopaka i odwrócił się w kierunku drewnianych drzwi, z których wyszedł Hideaki-san. Nie znał rozkładu planu budynków straży miejskiej, mógł za to zakładać, że wyżsi rangą będą tam. Choć z drugiej strony, mógł on po prostu wyjść z wychodka. Tak, czy inaczej zdecydował. Wszedł do środka. Miał zamiar znaleźć kogoś wyższego stopniem, któremu mógłby przekazać słowa swojego partnera oraz zdać raport z sytuacji.
- Gochou Harigusa Tamubei prosi o natychmiastowe wsparcie. - Zaczął widząc, wydawałoby się, odpowiednią osobę.


0 x
KP 由一 PH 由一 BANK ~ Myśli ~ - Mowa - Prowadzone Misje:
1. puste
kodowanie
przydatki"Na świecie są dwie sprawiedliwe rzeczy - Śmierć i Grota"
"Niech wiatry Hyuo Cię prowadzą"
Arino
Postać porzucona
Posty: 561
Rejestracja: 1 lip 2021, o 20:48
Wiek postaci: 17
Ranga: Szpon, Kuro
Multikonta: Rimuru

Re: Siedziba straży

Post autor: Arino »

0 x
Awatar użytkownika
Yuichi
Posty: 224
Rejestracja: 1 lip 2022, o 00:09
Wiek postaci: 19
Ranga: Dōkō | Torikushi
Krótki wygląd: Popielaty blond włosy ścięte na wysokość oczu, złotej barwy tęczówki. Oba te elementy kontrastują z jego skórą delikatnie błękitnego koloru. 180cm i 74 kg. Granatowa koszula, spodnie i buty. Nosi czarno-mosiężne haori. Ma rękawiczki z blaszkami
Widoczny ekwipunek: Płasz - Haori.
Rękawiczki z blaszkami
Kabury na broń na lewym i prawym udzie.

Re: Siedziba straży

Post autor: Yuichi »


Seta pocierał ręce o siebie w oczekiwaniu na przyjęcie do kogoś, komu mógłby wyjaśnić sytuację. Zdążyły mu już zgrabieć, gdyż od samego ranka przebywał na tym mrozie bez rękawiczek. Otarcia na szyi również nie odeszły na dalszy plan, teraz tym bardziej przypominały o sobie. Nie dane mu było poprawić wierzchniej warstwy odzienia. Sierżant ledwie wszedł do środka, a już zdążył zza nich wyjść i zaprosić go. Yuichi zdążył jeszcze ukłonić mu się na odchodne i przekroczył próg nader szybkim krokiem. Zamknął za sobą drzwi. Pomimo lodowatych dłoni, czuł ciepło rozchodzące się po ciele. Nie było to istotne, czy pochodziło z adrenaliny i wysiłku, czy dobrze ogrzanego pomieszczenia.
- Torikushi Seta Yuichi, tymczasowo przydzielony do straży miejskiej dzisiejszego ranka, melduje gotowość do złożenia raportu. - Zasalutował nagle, prostując się przy tym. Postanowił dodać kilka szczegółów o sobie, gdyż wydawało się że jedynymi którzy wiedzieli o jego istnieniu to Hideaki-san oraz Harigusa-senpai. Sprawa nie cierpiała zwłoki, więc pozwolił swojemu przyśpieszonemu biciu serca na dyktowanie tempa i rytmu.
- Gochou Harigusa Tamubei prosi o natychmiastowe wsparcie. Patrolowaliśmy razem port w Hyuo tego ranka, gdy podczas rutynowego sprawdzania aktualnych koncesji na prowadzenie lokali gastronomicznych oraz stoisk, otrzymaliśmy wezwanie od jednego z mieszkańców. Prosił o pomoc w ujęciu złodzieja. Kapral Harigusa-senpai natychmiast ruszył za uciekinierem, natomiast ja odciąłem mu drogę ucieczki i uwięziłem techniką, co pozwoliło kapralowi dopaść zbiega. - Mówił bardzo szybko, a przy tym wyraźnie. Najgorsze, jeśli musiałby powtórzyć to od początku. Wtedy ten dziki pęd minąłby się z celem i nie zaoszczędziłby ni sekundy. Wziął głęboki wdech, przyzywając z zakątków pamięci następne wydarzenia, tak by nie minąć się z prawdą, pomijając jednak kilka szczegółów.
- Kapral przeszukał złodzieja, przy którym nie było już skradzionej sakiewki z pieniędzmi. Doszedł do wniosku, że kradzieże w porcie Hyuo są ze sobą powiązane i stoi za tym większa grupa. Zauważył też, że młodzieniec ten przejawia lęk na mój widok i wtedy to ja przejąłem inicjatywę w przesłuchaniu. Udało mi się wyciągnąć informację na temat osoby, której przekazał zdobycz oraz narzędzie, przy pomocy którego dokonali napadu. Niejaki Sakaguchi… - Ciągnąc dalej to jednostajne tempo, opisał wygląd poszukiwanego. Przekazał również te same informacje co poprzedniemu strażnikowi na temat wskazania do oddzielnego osadzenia złodzieja. Nie do końca wiedział, dlaczego miał to zrobić, czy było to ze względu na porozumienie się z innym osadzonym co do wersji wydarzeń. Ale przecież nie złapali jeszcze tego drugiego. Te rozterki zachował dla siebie i szybko wyrzucił z głowy. Seta trzymał się prosto, zupełnie zapominając także o jakimkolwiek dyskomforcie, który towarzyszył mu od poranka. Nie siedział w barze z kolegą i nie popijał rosołku z ramenu. Zdawanie raportu to był zupełnie inny poziom konwersacji, do którego zresztą zdążył już przywyknąć i działał automatycznie.
- Dlatego też Gochou Harigusa Tamubei prosi o natychmiastowe wsparcie, w celu odnalezienia poszukiwanego lub poszukiwanych. - Dokończył, powtarzając sam początek raportu. Chciał tym samym nadać mu większą wagę, a tym samym wyjaśnić, dlaczego był właśnie tutaj w gabinecie chorążego, a nie sprawdzać legalność biznesu kolejnych sklepikarzy. Zasalutował ponownie. Nie uwolnił ciała z pozycji, w której mówił, stał nieruchomo patrząc na przełożonego.
Gdy wyrzucił z siebie to wszystko, dopiero teraz zauważył stos papierów na jego biurku oraz to, że jeden z nich trzymał w dłoni. Jego serce się uspokoiło, wykonał rozkazy. Trzeba było teraz zaczekać na kolejne. Był gotów wrócić do portu, aby pomóc w poszukiwaniach, cóż z tego, że nie zauważył nawet sakiewki, z którą chłopak uciekał, oraz z tego że miał opóźnioną reakcję. Był tam, razem z kapralem. Udało mu się uzyskać informację. Czuł niedosyt. Wiedział, że ktoś faktycznie musi poprosić o posiłki, aby poszerzyć skale poszukiwań, a także odstawić złodzieja do należnego mu miejsca. Przetrzymają osadzonego zapewne do zakończenia śledztwa, zamknięcia sprawy, wyślą na prace społeczne czy coś podobnego i puszczą. Nikt darmozjadów trzymać przecież nie będzie. Umysł chłopaka na chwilę skręcił z obranego toru. Przez moment rozmyślał też nad aktualnymi poczynaniami, czy udało mu się pochwycić Sakugachiego.
0 x
KP 由一 PH 由一 BANK ~ Myśli ~ - Mowa - Prowadzone Misje:
1. puste
kodowanie
przydatki"Na świecie są dwie sprawiedliwe rzeczy - Śmierć i Grota"
"Niech wiatry Hyuo Cię prowadzą"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Fuyuhana (Osada Rodu Ranmaru)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość