- Nazwa
- Tsūjitegan: Reberu Di
- Ranga
- D
- Pierwszy poziom rozwoju Tsūjitegana pozwala użytkownikowi na aktywowanie klanowego Doujutsu. Na czas jego działania oczy delikwenta tracą kolor i stają się szkarłatne, zyskując też swego rodzaju delikatną poświatę. Pozwalają one na osiąganie wzrokiem dużych dystansów, a także wykrywanie energii życiowej innych. Nie jest to wybitny poziom, ponieważ użytkownik potrafi określić jedynie, czy dana osoba jest wypoczęta lub zmęczona, czy odniosła jakieś rany i czy są one lekkie lub ciężkie. Ranmaru nie odróżni osoby martwej od tej znajdującej się na skraju śmierci. Na tym poziomie Kekkei Genkai użytkownik nie ma zdolności słyszenia na odległość.
- Zasięg
- W linii prostej
- 1500 metrów
- Wokół siebie
- 30 metrów
- Koszt Chakry E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne (1/2 podtrzymanie)
- Bonusy
- +10 Percepcji przy aktywowanym Tsūjiteganie
Port
- Fuyue
- Gracz nieobecny
- Posty: 71
- Rejestracja: 21 kwie 2020, o 17:11
- Wiek postaci: 12
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - czarne, średniej długości włosy
- 145 cm wzrost, wygląda na wychudzoną
- jasnobrązowe oczy z nutą czerwieni
- jasna cera
- szara koszulka na krótki rękaw; czarne, długie i luźne spodnie; czarne sandały shinobi
- bandaż wokół głowy - Widoczny ekwipunek: - torba na prawym pośladu;
- kabura na lewym udzie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8440
- GG/Discord: 70950890 | Fuyue#3535
- Multikonta: -
- Tatsuo
- Postać porzucona
- Posty: 547
- Rejestracja: 2 lut 2020, o 23:16
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Długie rude włosy opadające swobodnie na ramiona, blizny od oparzeń na prawej stronie twarzy.
- Widoczny ekwipunek: Płaszczyk i przyczepiona do niego biwa.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8019
- GG/Discord: Kraze#5092
- Multikonta: Don Patch | Fujiko
Re: Port
Polowanie nie z tego świata [ D ]
7 / 15
Fuyue Ranmaru Marynarz jeszcze bardziej zirytował się tym, że kolejna osoba pragnie dołączyć do jego małej przepychanki z jakąś dziwną dziewczyną biegająca po porcie w dziwnym stroju i przeszkadzającą ludziom w normalnej pracy. Jego usta już się otwierały, lecz widząc, że jakiś dziwoląg z czerwonymi oczami się na niego spogląda, westchnął ciężko i porzucił siatkę na ziemi, samemu odchodząc dalej. Minami uradowana tym wydarzeniem, podbiegła do swojego psiaka, oswobodzając go z materiałowej pułapki. – Powiedziała, że nam pomoże – powiedział wreszcie Hiroshi, nie będąc za bardzo zaskoczony, ani przejętym tym, co się przed chwilą wydarzyło. Odzyskali psa no i dobrze, ale po co to roztrząsać. W o wiele innym stanie emocjonalnym była blondynka, która słysząc o odpowiedzi Fuyue, podniosła się błyskawicznie, trzymając Funyo w swych ramionach i spojrzała z wielkim uśmiechem, wystawiając rękę w kierunku dziewczyny.
– Mam nadzieję, że Hiroshi opowiedział ci wszystko, co planujemy zrobić. Może w końcu nasi rodzice nie będą mówić, że wychowali nierobów. – Cóż, praca poszukiwacza przygód z pewnością nie należała do najbardziej udanych, bo teraz, oprócz konfliktu z marynarzem, za wiele nie odszukali. Chłopak jedynie chrząknął, chcąc przerwać swojej towarzyszce dalsze tłumaczenie ich zadania.
– Zlecenie to jest trochę niespotykane. Jak twierdzi dziwny staruszek, widzi on demona wodnego, czyhającego tylko, jak ten wyjdzie na plażę blisko swojego domostwa. Problem jest taki...
– Problem jest taki, że to coś nie istnieje, jak każdy yokai zresztą. Bujda jakich mało, ale potrzebujemy się tam pokręcić, poudawać, że coś robimy, a może da nam spokój. – Czy Fuyue zgodziła się złapać rekę Minami, czy też nie, ruszyła ona w stronę wschodniego wybrzeża, licząc na to, że dziewczyna z klanu Ranmaru pójdzie z nimi. – Może postraszysz tego staruszka oczami? Nie wiem co one tam do końca robią, ale na tego gnojka najwyraźniej podzialało.
0 x
- Fuyue
- Gracz nieobecny
- Posty: 71
- Rejestracja: 21 kwie 2020, o 17:11
- Wiek postaci: 12
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - czarne, średniej długości włosy
- 145 cm wzrost, wygląda na wychudzoną
- jasnobrązowe oczy z nutą czerwieni
- jasna cera
- szara koszulka na krótki rękaw; czarne, długie i luźne spodnie; czarne sandały shinobi
- bandaż wokół głowy - Widoczny ekwipunek: - torba na prawym pośladu;
- kabura na lewym udzie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8440
- GG/Discord: 70950890 | Fuyue#3535
- Multikonta: -
- Tatsuo
- Postać porzucona
- Posty: 547
- Rejestracja: 2 lut 2020, o 23:16
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Długie rude włosy opadające swobodnie na ramiona, blizny od oparzeń na prawej stronie twarzy.
- Widoczny ekwipunek: Płaszczyk i przyczepiona do niego biwa.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8019
- GG/Discord: Kraze#5092
- Multikonta: Don Patch | Fujiko
Re: Port
Polowanie nie z tego świata [ D ]
9 / 15
Fuyue Ranmaru Para przytaknęła na pomysł z poszukaniem straszydła siejącego postrach na plaży osady. Właściwie i tak nie mieli nic lepszego do roboty, a w obecnej sytuacji nie tylko mieli w pewnym sensie dług w stosunku do Fuyue, która pomogła im z wydostaniem psiaka z taraptów, ale i również nie posiadali lepszego pomysłu na to, jak sfałszować przegonienie yokai z plaży. Ruszyli więc w stronę kamieni, na których już niejednokrotnie rozbijały się statki pływające nocą w tych okolicach. Dziewczyna z klanu Ranmaru miała jednak o wiele łatwiejsze zadanie, bo widziała ona więcej niż zwykły śmiertelnik, a szczególnie taki, który nie potrafi panować nad energią znajdującą się w jego ciele. Wraz ze zbliżaniem się w kierunku przesmyku prowadzącego między górami, ujrzała ona swym czerwonym wzrokiem krążącą między kamienistymi pagórkami kobietę. Miała ona na sobie nałożoną białą szatę, a jej długie ciemne włosy, mokre i splecione warkoczami z alg, sięgały niemalże do uda. Wokół niej nic się nie znajdowało, a i ją samą dzieliło przynajmniej z 20 metrów od trójki poszukiwaczy przygód, którzy postanowili wtargnąć na ten teren. W swym prawym ręku trzymała zawiniętą w czarny worek padlinę czy inny rodzaj zepsutego mięsa, który spokojnie wlokła po piasku, zostawiając za sobą ślady. W końcu jednak zniknęła z radaru Fuyue, wchodząc do niewielkiej groty wydrążonej w oddalonej o około 35 metrów górze.
0 x
- Fuyue
- Gracz nieobecny
- Posty: 71
- Rejestracja: 21 kwie 2020, o 17:11
- Wiek postaci: 12
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - czarne, średniej długości włosy
- 145 cm wzrost, wygląda na wychudzoną
- jasnobrązowe oczy z nutą czerwieni
- jasna cera
- szara koszulka na krótki rękaw; czarne, długie i luźne spodnie; czarne sandały shinobi
- bandaż wokół głowy - Widoczny ekwipunek: - torba na prawym pośladu;
- kabura na lewym udzie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8440
- GG/Discord: 70950890 | Fuyue#3535
- Multikonta: -
Re: Port
Kunoichi patrzyła wręcz trochę z podejrzeniami, na niezbyt rozmowną parę. Cichcość jakby do nich nie pasowała. A może to przez tą psinę, co już taka dość hałaśliwa i łobuźliwa była? Fuyue do końca nie wiedziała, jednak sytuacja jej odpowiadała. Sama zbyt bardzo nie lubiła rozmawiać z ludźmi, bo było to dość męczące. Byli oni skomplikowani i to z własnej woli. Zwierzęta były prostsze. Nie mniej jednak, kto by nie potrzebował pomocy, kunoichi była gotowa wyciągnąć w ich stronę pomocną dłoń. Tak robiły w końcu dorosłe osoby. Otou-san jej tego nauczył. Jeżeli ktoś potrzebował pomocy, naturalną rzeczą było udzielenie jej, prawda? To też, nie kwestionowała nawet przez sekundę swojej decyzji o pomocy im.
Ruszyli, a ich podróż w poszukiwaniu yokai, zbyt owocna to nie była. Nawet dzięki swoim oczom, dziewczynka nie była w stanie znaleźć tego całego upiora o jakim była mowa. Nie to, żeby znała się specjalnie na tym jak wodne demony wyglądają. Staruszek raczej tak zwyczajnie sobie tego nie wyobraził. Kunoichi wiedziała, że starsze osoby często są kwestionowane i jeżeli widzieli coś nietypowego, to ludzie lubią mówić że to tylko zwidy. Ranmaru jednak wierzyła, że tak nie było. Staruszek poprosił o pomoc i musieli jej udzielić, nawet jak to zadanie nie należało orygianlnie do niej.
- Widzę kogoś... - powiedziała w momencie, kiedy to w zasięg jej wzroku wpadła jakaś kobieta. Dość... nietypowa jak na te rejony, musiała to przyznać. Biała szata, włosy z jakimiś wodnymi roślinkami których nazw kunoichi nie pamiętała, jakieś zepsute mięso w dłoni. Definitywnie nie była typową osobą. Czy Fuyue nazwałaby ją demonem? Nigdy w życiu. Czy staruszek mógł nazwać ją demonem? Tutaj kunoichi zatrzymała się na chwilę, rozmyślając na taką opcją. No, była taka możliwość. Co to dla niej oznaczało?
- Chodźmy. Dziwnie ubrana pani weszła do jakiejś groty. O nią mogło chodzić. - rzuciła czarnowłosa, niezbyt się rozgadując w kwestii jak w ogóle ona wyglądała i tego typu rzeczy. Dla niej było naturalne, żę powinni za nią podążyć. Kunoichi jednak nie chciała jej przyłapać i spytać się czy jest demonem. Kobieta wydawała się dość... biedna, w pewnym sensie. Chciała jej pomóc, jeżeli mogła. Nikt inny raczej nie miał możliwości dojrzenie jej, tak jak młoda Fuyue miała. To też, na nią przypadała odpowiedzialność. Inna kwestia, że jej ciało samo ruszało pomóc komuś w potrzebie. Nie była to żadna nowość, nawet jak kunoichi nie była świadoma swoich groźnych nawyków.
Najchętniej, to udałaby się do groty jakąś bezpieczną drogą. Jakimś szlakiem. W końcu kobieta jakoś tam się dostała, prawda? Wystarczyło za nią ostrożnie podążać. Tereny mogły być śliskie lub strome, to też ostrożność musiała być w pełni zachowana. W końcu, jak sama sobie coś zrobi, to będą jej musieli pomóc. A to nie o to chodziło. To by tylko więcej problemów sprawiło. I rzecz jasna, swoimi dalej aktywnymi oczkami, starała się wyłapać kobietę której to tak poszukiwali.
Aktualna chakra: 90% - 6%
Aktywna technika: Tsūjitegan: Reberu Di
0 x
- Shinoko
- Postać porzucona
- Posty: 98
- Rejestracja: 2 maja 2020, o 22:03
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: KP
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 55#p141155
Re: Port
11/15 „Polowanie nie z tego świata”
Fuyue — misja D
Domeną dzieci jest zabawa. Ot, rzucanie kaczek, prowadzenie rozgrywek w upośledzone, pozbawione zasad shogi czy też rozwiązywanie, podsuwanych przez wybujałą wyobraźnię, zagadek. To, co dorośli uznaliby za całkowicie logiczne i sensowne, młodszym wydawało się niebagatelnie wielką tajemnicą lub objawieniem bóstw czy yokai. Co dziwne, bywało i tak, że starcy ulegali wierzeniom, doszukując się w niezrozumiałych dla nich wydarzeniach odcisku boskiego palca. Dziadek, donoszący o kobiecie w lnianej sukience, musiał być jednym z nich. Po prawdzie próbował przekonać okolicznych marynarzy o tym, iż to, co ujrzał, zagraża ich okrętom, ale został odprawiony w akompaniamencie śmiechów i docinek, dotyczących głównie jego zdrowia psychicznego. Nie pozostało mu zatem nic innego jak zepsucie dziecięcych umysłów i nakłonienie ich do śledztwa dotyczącego powyższej sprawy. I udało mu się. Zwłaszcza że trafił na średnio rozgarniętych młodzików poszukujących przygód wyssanych z palca. A ci, cóż, ochoczo ruszyli śladami informacji, które od niego dostali.
Po chwilowych perturbacjach dotarli na przyportową plażę. Wokoło królowała cisza. Morze zdawało się uspokoić, a przynajmniej na ten moment. Fale, o ile można było o takowych w ogóle mówić, leniwie wędrowały po wodzie. To do przodu, to do tyłu, tańcując z wprawą godną znamienitych gejsz. Funyo, nie bacząc na motywy swych właścicieli, ruszył ku brzegowi, radośnie mocząc całą swą sierść w zimnej cieczy. O dziwo, mimo obecnej pory roku, była w całkiem przyzwoitej temperaturze.
Minami i Hiroshi nie mieli pomysłu na to, od jakiego miejsca zacząć przeczesywać teren. Rozglądali się więc to w lewo, to w prawo, licząc, że trafią na nietypowy przedmiot, który da im jakieś wskazówki. Po chwili, orientując się, iż pies czmychnął do wody, zagwizdali, przywołując go do siebie. Co też psisko posłusznie uczyniło, zjawiając się w parę sekund przy ich nogach.
— Kogo, kogo?! — zawtórowało rodzeństwo, po czym zmrużyli oczy, patrząc w kierunek, który wyznaczała Fuyue. Ich wzrok, nieporównywalnie słabszy, nie potrafił dostrzec domniemanej postaci. Funyo zadarł łeb do góry, wyraźnie zainteresowany ożywieniem ze strony swoich właścicieli.
— Do… groty? — powiedziała niepewnie blondynka. Połączenie jaskini i yokai nie przypadło jej do gustu. W głowie miała najgorsze myśli, a zwłaszcza słowa matki. Głównie te, w których ostrzegała ich przed pakowaniem się w takie miejsca. Resztę zrobiła wyobraźnia, projektując w umyśle dziewczynki potencjalne zakończenie tejże historii.
— Do groty głupia… Nie słyszałaś? — odparł Hiroshi, trącając siostrę w ramię. — Nie mamy czasu! — dodał, chwytając dziewczynkę za drobną dłoń. Nie dało się ukryć, że w tym duecie, to on wiódł prym; był odważniejszy, częściej wykazywał się brawurą i inicjatywą. Jak to chłopiec. Patrząc na nich, można było stwierdzić, iż doskonale się uzupełniają.
Zgodnie ze słowami Fuyue, cała trójka, właściwie czwórka, jeżeli liczyć psiego towarzysza, rozpoczęła pościg za niezbadanym obiektem. Funyo zaszczekał radośnie, goniąc razem z nimi. Nie można było odmówić im kondycji, już w parę sekund znaleźli się przed wejściem do groty. Niemniej jednak, po przystanięciu, zaczęli nerwowo łapać powietrze.
Sama zaś grota pozbawiona była naturalnych zabezpieczeń, próżno było szukać kamieni czy chętnych do opadnięcia skalniaków. Również samo wejście wydawało się stabilnie ulokowane.
— Wchodzimy? — zapytał retorycznie chłopiec, odzyskawszy normalny puls.
Minami, stojąc za plecami brata, pokręciła głową, licząc na to, że czarnowłosa odmówi. Najwidoczniej zdanie nowopoznanej koleżanki niespecjalnie się liczyło, bo Hiroshi w ułamek sekundy przekroczył próg, ciągnąc za sobą siostrę.
W środku przywitała ich bezkresna przestrzeń i co najmniej kilka odnóg. Chłopiec zatrzymał się, zrozumiawszy, że brak tu jakiegokolwiek źródła światła, które pomogłoby im odnaleźć właściwą drogę. Zrobiło się dziwnie, zimno i niepokojąco, co wzmacniał głuchy odgłos kropel, spadających ze stalaktytów.
— Tam — wyszeptał. — Widzę światło… Bądźcie cicho...
Słownik
Funyo - pies
Postacie
1) Minami
2) Hiroshi
2) Marynarz
Mapa
Inne
0 x
- Fuyue
- Gracz nieobecny
- Posty: 71
- Rejestracja: 21 kwie 2020, o 17:11
- Wiek postaci: 12
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - czarne, średniej długości włosy
- 145 cm wzrost, wygląda na wychudzoną
- jasnobrązowe oczy z nutą czerwieni
- jasna cera
- szara koszulka na krótki rękaw; czarne, długie i luźne spodnie; czarne sandały shinobi
- bandaż wokół głowy - Widoczny ekwipunek: - torba na prawym pośladu;
- kabura na lewym udzie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8440
- GG/Discord: 70950890 | Fuyue#3535
- Multikonta: -
Re: Port
Poszukiwania dalej trwały, chociaż ich sens mógł być kwestionowany przez wszystkich autentycznych dorosłych. Jedynie dzieciaki i niektórzy starcy byli w stanie uwierzyć w takie rzeczy, a grupa właśnie przechadzająca się plażą taka była. Kunoichi Ranmaru nie wiedziała właściwie wiele o całej sytuacji, poza wyglądem poszukiwanej i tym że była Youkai. Czy była jakaś opcja że jest demonem? A no, tego już Yue nie wiedziała. Nigdy nie spotkała takiej istoty, ale to wcale nie znaczyło że ona nie istnieje, prawda? Do takich wniosków dochodziła. Poza tym, jak przyjęli zlecenie, to musieli je wykonać. A ona przyjęła zlecenie pomocy parze, która przyjęła zlecenie pomocy starcowi, więc koniec końców czerwonooka dziewczynka również musiała dojść do sedna tej sprawy. Uśmiechnęła się bardzo delikatnie na myśl, że to wszystko jest prawie jak jakaś zabawa w detektywa.
Dziewczynka tylko chwilę zapatrzyła się na dość spokojne morze, które jakoś samo w sobie było kojące i dech w piersiach zabierało. Dlaczego? Kunoichi sama do końca nie wiedziała. Zwyczajnie, była zauroczona widokiem jaki rozprześcierał się przed jej oczami. Miała jednak zadanie. Misję. Pomóc tym starszym młodzikom i jakoś zmotywować ich do pracy, której to się podjęli. Czy ona miała sens czy nie, nie miało to znaczenia dla młodej Fuyue. Trochę w oczy ją kuło wzięcie roboty w którą samemu się nie wierzyło, to też podejście rodzeństwa było... średnie. Zwyczajnie średnie, bo dziewczynka nie była osobą która tak o spisuje ludzi na straty. Nie byli w końcu aż tacy źli, prawda? Czarnowłosa kunoichi znowu myślami się oddaliła od zadania, chociaż teraz było jakoś bliżej związane z jej pracą. Pokręciła głową, żeby wszystkie te zbędne myśli wyrzucić z głowy i skupić się na jednym. Na kobiecie, którą to mogła dojrzeć i pasowała do opisu.
Zignorowała trochę pytanie kogo dojrzała. No bo, kogo mogła? I tak po chwili dostali odpowiedź. Jedynie Funyo, który to wcześniej bawił się w wodzie zdawał się nie zadawać jej zbędnych pytań. Z drugiej strony, on to nawet nie mógł zadawać pytań, więc to mogła być część powodu. Hmmm...
- Do groty. - potwierdziała jeszcze raz neutralnym głosem, słysząc pytanie Minami, chociaż Hiroshi również szybko odpowiedział. Tylko z jednej strony, chłopak dość w gorącej wodzie był kąpany patrząc na to jak zaczął ciągnąć ją natychmiastowo do wnętrza groty. Fuyue otworzyła usta chcąc kazać im zachować ostrożność, ale ostatecznie je zamknęła i westchneła. Dlaczego tak bardzo się pchali do przodu? Ciekawość? Chodzienie po tego typu grotach nie mogło być bezpieczne, taka myśl nawiedziała kunoichi która to wzrokiem obserwowała sufit z daleka. No... wyglądał solidnie co prawda. Para też jeszcze nie poślizgnęła się na drodze do groty i nie wywaliła, więc było lepiej niż zakładała. I tak powinni zachować ostrożność. W końcu mieli czas, w przeciwieństwie do tego co chłopak powiedział. Chyba, że dostali jakiś limit, o czym to nie wiedziała. Ranmaru czuła się jednak dość pewnie w kwestii poszukiwań kobiety w białej sukni. Czyżby zbytnia pewność w swoje oczy? Możliwe. Ostatecznie jednak, nie miało to znaczenia bo popędziła za parą nim sami ruszą do środka i się jeszcze zgubią.
Plus był taki, że wszystko okazało być po ich stronie. Nie poślizgnęli się, a grota nie zawaliła się kiedy tylko do niej podeszli. Wszystko wyglądało... stabilnie. Trochu podejrzane, ale może kiedyś do czegoś była wykorzystana i ludzie ją jakoś wzmocnili. Ba, może dalej była? Fuyue nie była pewna i nie zamierzała teraz robić dokładnej inspekcji skał, z racji że nie znała się w tego typu sprawach. Dziewczynka wzięła głęboki oddech, żeby trochę swoje nerwy opanować. No... bo mimo wszystko, to kobieta mogła być Youkai. Demonem. Co byłoby trochę... niebezpieczne? Dopiero teraz sobie uświadomiła o tym fakcie, jakby wcześniej zapominając. Nie zamierzała się jednak wycofywać, nie kiedy obiecała im pomóc. To też, nie odpowiedziała na retoryczne pytanie a zwyczajnie ruszyła do środka - zresztą i tak za parą, bo chłopak wcześniej dość spokojny teraz przestał być. Definitywnie chciał tego youkai zobaczyć.
Wnętrze groty nie było bardzo przyjazne dla poszukiawczy przygód. Ilość odnóg, nieprzyjemny dźwięk kropel spadających ze stalaktytów który czynił miejsce trochę straszniejszmy... generalnie, bardzo nieprzyjemne miejsce. Mógł ktoś je bardziej udomowić. Kunoichi znała co prawda jutsu, co by mogło oświetlić trochę to miejsce, jednak... skradali się. Nie chcieli raczej dać o sobie znać, żeby kobieta nie zaczęła uciekać. Wtedy by musieli ją gonić, ktoś by się potknął i generalnie, ból gwarantowany. Lub... mogła chcieć ich zjeść. Ranmaru przełknęła ślinę niepewnie. Hiroshi widział jednak jakieś światło, to też Yue natychmiastowo skupiła w jego okolicach swój wzrok, sprawdzając gdzie może kryć się ich zagubiona kobieta. Była tam. W dodatku całkiem zdrowa, jak tak dziewczynka skupiła na niej swój wzrok. Tsūjitegan potrafił być przydatny w tego typu sytuacjach. Kolejny krok był więc dość oczywisty. Podejście do niej - po cichu - i przywiatnie się z nią, z nadzieją że nie planuje nikogo zjeść.
- Uważajcie jak chodzicie... Może być gdzieś przepaść lub wnęka lub... coś. Te ostre kamienie z sufitu na przykład. Coś niebezpiecznego, to jednak grota. - dziewczynka miała trochę problem z przekazaniem, o co jej chodziło. Miała jednak nadzieję że zrozumieją, a sama starałby się głównie uważać pod nogi jak będą szli. Chociaż na sufit też czasem zerkała niepewnie. Nigdy w takich miejscach nie była, ale nie była w stanie uwierzyć w pewność tego miejsca. Nie należy lekceważyć natury... Na tą myśl, oczy kunoichi się zaszkliły i tak szybko pokręciła głową. To nie czas przypominać sobie o swojej porażce. Nie może jej znowu popełnić.
- ...Dzień dobry? - takie niepewne słowa padłyby z ust młodej Ranmaru, jeżeli bezpiecznie udałoby się im przedostać do "sali" w której to czarnowłosa kobieta przebywała. No bo, może, życie ich kochało i nie planowało utrudniać takich prostych rzeczy jak chodzenie.
Aktualna chakra: 84% - 6%
Aktywna technika: Tsūjitegan: Reberu Di
- Nazwa
- Tsūjitegan: Reberu Di
- Ranga
- D
- Pierwszy poziom rozwoju Tsūjitegana pozwala użytkownikowi na aktywowanie klanowego Doujutsu. Na czas jego działania oczy delikwenta tracą kolor i stają się szkarłatne, zyskując też swego rodzaju delikatną poświatę. Pozwalają one na osiąganie wzrokiem dużych dystansów, a także wykrywanie energii życiowej innych. Nie jest to wybitny poziom, ponieważ użytkownik potrafi określić jedynie, czy dana osoba jest wypoczęta lub zmęczona, czy odniosła jakieś rany i czy są one lekkie lub ciężkie. Ranmaru nie odróżni osoby martwej od tej znajdującej się na skraju śmierci. Na tym poziomie Kekkei Genkai użytkownik nie ma zdolności słyszenia na odległość.
- Zasięg
- W linii prostej
- 1500 metrów
- Wokół siebie
- 30 metrów
- Koszt Chakry E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne (1/2 podtrzymanie)
- Bonusy
- +10 Percepcji przy aktywowanym Tsūjiteganie
0 x
- Shinoko
- Postać porzucona
- Posty: 98
- Rejestracja: 2 maja 2020, o 22:03
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: KP
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 55#p141155
Re: Port
13/15 „Polowanie nie z tego świata”
Fuyue — misja D
Hiroshi nie przejmował się nadto czyhającymi na niego zagrożeniami. Wydawał się beztroski, pozbawiony wiedzy o tym, jakie potwory potrafią wydać ze swych łon matki. Zapewne jeszcze o nich usłyszy. Nie raz, nie dwa. Miejmy jednak nadzieję, że nie w momencie, w którym jego pierś przebije ostrze lub, co gorsza, zostanie pogrzebany żywcem. Nie był obdarzony żadną mocą, ba, średnio posługiwał się nawet tanto. Tak samo zresztą, jak i Minami. Ich życie było zupełnie odmienne od tego, które prowadziła Fuyue; zamiast treningów – zabawa, zamiast powagi – rozkoszna infantylność. Zamiast trudów wojen czy rodzinnych ekscesów przeżywali młodość. Smucili się co najwyżej z kary czy odebranych przywilejów jak możliwość jedzenia słodyczy. Cóż, nie byli shinobi, zapewne nigdy nie będą. Ich życie będzie podtrzymywane w spokoju przez tych, którzy położą na szali swoje życie, byle uchronić zwykłych mieszkańców. Niesprawiedliwe. Oj, cholernie niesprawiedliwe. Może nawet po latach, wciąż pamiętając dzisiejsze śledztwo, odwiedzą grób Fuyue, by ułożyć na nim kwiaty. Życie wojowników rzadko kiedy kończy się szczęśliwym zakończeniem, prawda?
Niemniej jednak, na razie, czarnowłose dziewczę mogło spać spokojnie, a nawet dokazywać na równi z rodzeństwem. Brakowało jej beztroski, to pewne, ale wciąż była dzieckiem, lecz nieco uważniej podchodzącym do życia. W końcu pierwsze zetknięcie ze „złem” miała już za sobą.
Funyo nie podążył za właścicielami, jedynie zaskamlał, po czym nerwowo się zakręcił. Jeśli zwierzę daje znak, że jakieś miejsce szczególnie nie przypada mu do gustu, to nie ruszy go żadna siła. Miały w końcu ten niemożliwy do opisania zmysł, znany jako instynkt. Czy to jakkolwiek powstrzymało Hiroshiego przed wymuszeniem na grupie wejścia do groty? Nie, bynajmniej. Nie zwrócił nawet uwagi na ostrzeżenia czworonożnego.
Rodzeństwo szło ostrożnie, cicho. Oczy Minami zaszkliły się z przerażenia, jednak myśl o tym, iż straszny stwór mógłby odkryć ich położenie, powstrzymała napływające do oczu łzy. Gdy tylko ranmaru otworzyła oczy, chłopiec natychmiastowo wymusił na niej zelżenie z tonu. Odruchowo przyłożył palec do ust, wydając z siebie odpowiednio przeciągnięty wyraz „cicho”. Ani on, ani też jego siostra nie odpowiedzieli na informacje przekazane przez czarnowłosą. Całkiem logiczne, biorąc pod uwagę fakt, że starali się u k r y w a ć. Niemniej, zwracali teraz większą uwagę na to, gdzie i po czym stąpają. Bardziej Hiroshi niż Minami, w końcu była przerażona, ale wciąż.
Szli ostrożnie, powolutku, kroczek za kroczkiem spokojnie łapiąc powietrze. Gdy dotarli do wielkiej „Sali”, o ile można było ją tak nazwać, dostrzegli kobietę. Nie wyglądała ani na starą, ani też na młodą. Opis utrudniał fakt, iż była zwrócona plecami do nich. Ułatwiało to zaś „oględziny”. Hiroshi wychylił się zza zasłaniającego ich kamienia. I pewnie wlepiałby tak paczałki, gdyby nie Fuyue.
Natychmiast podskoczył jak rażony prądem. Co zresztą uczyniła sama „yokai”. Stanęła na równe nogi i… Zastygła. Dziwne. Chłopiec cofnął się o krok w obawie o ewentualny napad szału w umyśle zjawy. Nim zdołał pomyśleć, wpadł na siostrę. I bęc, on na ziemię, Minami na ziemię, a zaraz za nią dziewczę z rodu Ranmaru. Jak kostki domina.
I wtedy też „stwór” się odwrócił. Szybko, bardzo szybko. Tak, że pod jej bosymi stopami zatrzęsły się porozrzucane wokoło kamyczki. Najodważniejszy, jak dotąd, podniósł głowę, telepiąc się ze strachu. Spostrzegł jednak, że to, co podpowiadała mu wyobraźnia i opowiastki dziadka nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Co prawda, kobieta była brudna, zaniedbana, ale z pewnością nie była yokai. Spokojnie ruszyła w kierunku poprzewracanych dzieciaków, co zresztą spotkało się z uwolnieniem z Minami potęgi płaczu. Zaczęła drzeć się niemiłosiernie, wierzgać chudymi knykciami, wijąc się jak wąż. Hiroshi zamknął oczy gotów na poniesienie kary. Choć gotów, to w tym przypadku złe słowo.
— Na bogów… Co wy tu robicie dzieciaki? — powiedziała spokojnie, gdy stanęła na wprost grupki. — Nie powinniście tu wchodzić, coś mogło wam się stać. Cholerka, wszystko w porządku słodzinko? — zwróciła się do Minami, podając jej dłoń. Może i babcia (tak, babcia! Na oko miała z 60 lat!), była szkaradnej urody, ale głos miała pełen troski. Taki, jakie mają zresztą starsi przedstawiciele rodu czy rodziny.
Blondyneczka uspokoiła się, widząc, że „yokai” jest całkiem materialny; żyje, oddycha, a nawet mówi. Podciągnęła się po podanej jej dłoni, tykając palcem osobliwe stworzenie. Babulka otworzyła oczy w zdziwieniu. Bynajmniej z racji pozycji pozostałych „detektywów” czy dziwnego dotyku składanego na jej ciele. Nie, ona patrzyła się wprost na Fuyue. Zmrużyła oczy, stygnąc w bezruchu.
— Te oczy… — powtórzyła parę razy. Po chwili jednak oprzytomniała. — Chodźcie, chodźcie, usiądźcie. Jadła starczy dla wszystkich — powiedziała, wskazując na palenisko, wokoło którego leżały głazy, służące jako prymitywne krzesełka. Gdy już wszyscy zasiedli, bardziej lub mniej ochoczo, przy palenisku, a staruszka podała im odłamki mięsno-rybnego „czegoś”, ponownie zaczęła wpatrywać się w Ranmaru. — Powiedz dziecko, jak zowią się twoi rodzice? — mruknęła, odrywając tego, czego morze było pełne. O dziwo posiłek był świeży, dobrze doprawiony i wypieczony.
Słownik
Funyo - pies
Postacie
1) Minami
2) Hiroshi
3) Marynarz
4) Babcia
Mapa
Inne
0 x
- Fuyue
- Gracz nieobecny
- Posty: 71
- Rejestracja: 21 kwie 2020, o 17:11
- Wiek postaci: 12
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - czarne, średniej długości włosy
- 145 cm wzrost, wygląda na wychudzoną
- jasnobrązowe oczy z nutą czerwieni
- jasna cera
- szara koszulka na krótki rękaw; czarne, długie i luźne spodnie; czarne sandały shinobi
- bandaż wokół głowy - Widoczny ekwipunek: - torba na prawym pośladu;
- kabura na lewym udzie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8440
- GG/Discord: 70950890 | Fuyue#3535
- Multikonta: -
Re: Port
Dziewczynka nawet nie myślała o tym jak bardzo różni się życie przeciętnych młodziaków nie trenujących w sztukach shinobi, od jej codzienności. Właściwie, jakoś tak nigdy nie poświęciła tym myślom nawet chwili. Wychowywana przez matkę pracującą jako kunoichi klanu, oczywistością dla niej było podążenie jej śladami. Kwestionowała dlaczego niektóre dzieci są bardziej łobuźliwe, energiczne czy zwyczajnie "głupsze" od niej, jednak nigdy nie przypisywała tego różnicy w wychowaniu a zwyczajnie, oceniała ich charakter. Ta przygoda jaką teraz odbywała, nie była też inna pod tym względem. Nawet niespecjalnie kunoichi skupiała się na tym, że rodzeństwo poszukiwaczy przygód to zwyczajne rodzeństwo bez treningu najmniejszego treningu shinobi. Ba, nawet nie oddała jednej myśli kwestii, czy mieli w życiu trudno czy łatwo. Czy przeżyli utratę lub rozpacz. Zwyczajnie traktowała ich jak kolejne osoby które to spotkała na swojej drodze i oceniała to jacy są. Nie jak dotarli do bycia kim są. Było to mądre lub głupie? Czas zapewne pokaże. Młoda Ranmaru jednak była stosunkowo zadowolona ze swojego podejścia do życia, nawet jak momentami brakowało jej sił aby uratować bliskie lub dalsze jej osoby.
Psina zdecydowała się nie wchodzić razem z nimi. Kunoichi obserwowała ją przez chwilę ciekawsko. Co jak co, ale wiedziała że zwierzęta ogólnie mają dobry instynkt... przetrwania. Lub generalnie instynkt, nie była pewna. Jaka była szansa, że to właśnie z tego powodu postanowił pozostać na zewnątrz? Czerwonooka przyglądała mu się przez chwilę, po czym ostatecznie wróciła do oryginalnego planu. Nie wiedziała, co czuła psina. Zaskamlała. Coś jej nie pasowało. Ale nie znała powodu tych działań. A zadanie dalej mieli. Wycofać się z otrzymanego zadania? Nie, to nie w stylu Fuyue. Nie kiedy chodziło o pomoc ludziom. Trochę zirytowało jednak czarnowłosą to, że właściciele totalnie zignorowali Funyo. Jako tymczasowa właścicelka kota, dobrze wiedziała że zwierząt nie można ignorować bo potem Cię to ugryzie w palca. Pokręciła jednak zrezygnowana głową i poszła za nimi no bo... obiecała pomóc. Chciała pomóc. Nie znaczy że bardzo lubiła osoby którym pomagała. W głowie kunoichi szczerze powiedziawszy zaczął się tworzyć mętlik.
Rodzeństwo zdawało się tak jakoś strasznie tą sytuację przeżywać. No, dobra, najbardziej Minami. Kunoichi obserwowałą ją przez chwilę, nie widząc jakby sensu aż tak drastycznej reakcji. No bo... trochę była to praca, jaką wybrali. Poszukiwanie przygód. To było taką przygodą. Dlaczego więc tak reagowała na myśl o tym czego pragnęła? Ranmaru nie była w stanie tego zrozumieć i po chwili postanowiła zignorować ten fakt. Nie wiedziała co myśleć o rodzeństwie już totalnie. Coraz bardziej zaczęli jej typowe dzieci przypominać, co nie było bardzo w jej gustach. Na to jak jednak chłopak upomniał jej żeby być cicho, przewróciła oczami. Pewnie, parę słów ich totalnie zgubi. Nie żeby nie było takiej opcji, ale jej nieprawdopodobność była spora. Przynajmniej według młodej Fuyue. Plus był taki, że jednak mimo wszystko zaczęli patrzeć jak idą. Czyli słowa do nich dotarły. Chociaż tyle.
Kobieta którą dojrzeli nie była ani stara, ani młoda. Taka... taka średnia, o. I tak jak kunoichi planowała od samego początku spokojnie zagaić skoro ta nie robiła nic zakazanego, tak Hiroshi podskoczył jakby ktoś mu mocno przywalił. Zrobił krok w tył, wpadł w siostre, a ci wpadli w Fuyue. Czując ich ciężar, powietrze na chwilę uciekło z płuc kunoichi i zakasłała trochę, próbując unormować oddech.
- ...co wy tacy strachliwi... mówiliście że nie wierzycie w demony. - wydała przez zaciśnięte zęby, bo znowu się zirytowała. No raz byli nieustraszonymi poszukiwaczami przygód mówiącym że dziadek tylko wymyślał, a teraz kiedy to prawda może być to się trzęsli. Youkai poza tym nie muszą być złe, prawda? Niby tak się mówi, ale skoro mało kto je widuje, to jak mają znać prawdę? Yue była pewna że shinobi, którzy to dawniej atakowili Hyou byli gorszymi potworami. Zawsze dziewczynie ukrywanie emocji wychodziło ale to co aktualnie się działo, było jakieś... nie ten tego. Kunoichi nawet nie miała pojęcia, że to jej brak strachu był trochę mniej normalny w tej sytuacji. Wypadało się jednak trochę bardziej skupić na tej całej pani co ją odwiedzali, która to już zdążyła do nich dotrzeć. No czy wyglądała demonicznie? Nie. Raczej... biednie? Nie do końca jak ludzie z miasteczka. Minami jeszcze zaczęła płakać - czy ona tutaj przyszła z 8 latkami czy jak? - co tylko irytowało uszy Ranmaru, a potem jeszcze się wierzgała. Już chciała jej powiedzieć żeby zachowałą spokój, ale byłaby to hipokryzja, bo sama nie była spokojna tylko poirytowana. Coraz bardziej. Nie na to się pisała, chcąc im pomóc, kiedy tylko zamierzali przeszkadzać we wszystkim. Może jak przestaną ją gnieść uda się Fuyue uspokoić? To był jednak moment, w którym kunoichi powoli zamierzała zacząć ignorować swoich "pracodawców". Byli gorsi od tych sióstr co kotem nie umiały się zaopiekować i go tylko z głupoty zamęczały.
Plus był taki, że babcia trochę ją uratowała wyciągając rękę w stronę Minami. Głos miała całkiem przyjemny, jakby tak się nad nim zastanowić. Chociaż fakt że szerzej oczy otworzyła kiedy blondynka ją dotknęła był interesujący. Dość szybko jednak gdzieś tam na tyły myśli Fuyue powiedział, kiedy sobie przypomniała o reakcji rodzeństwa na jej wcześniejsze słowa. No. No.... UGH!
Usiadła na jednym z kamyków który został to przygotowany chyba jako siedzisko. Zostali zaproszeni, nie wypada odmawiać. A babcia jeszcze była zaciekawiona jej oczami? Lub je rozpoznawała? Yue nie była pewna, jednak przez jej słowa starała się bardziej "w nią" zajrzeć, co by to się upewnić że na pewno nie była demonem żadnym... jej oczy mogły jednak być trochę zbyt słabe aby dojrzeć takie detale, ale Fuyue nie była pewna. Pokręciła jednak po chwili głową. Nie było to grzeczne. Wyłączyła szkarłatne oczy i przyjęła kawałek... ryby? Chyba ryby? Nie była pewna. Oderwała kawałek i spróbowała, czy na pewno zjadliwe. Wyglądało niby ładnie, co było samo w sobie trochę podejrzane. W końcu, warunki w jakich staruszka żyła pozostawiały wiele do życzenia. Podskoczyła jednak trochę, jak ta zapytała się o imiona rodziców. Huh?... Czyżby ich znała?
- Okaa-san... - tutaj na chwilę przerwała, przypominając sobie o jej stanie. Przełknęła głośniej ślinę. - Kotomi Ranmaru. Otou-san, Asahi.
Dziewczynka nie miała pojęcia do czego ta wiedza była potrzebna staruszce. Była jednak ciekawa, skąd to pytanie. Patrzyła więc pytającym wzrokiem na nią. W sumie to nawet jej imienia nie znała. Nie przedstawili się, prawda?
- Jestem Fuyue Ranmaru, kunoichi rodu. Podobno staruszek widział tutaj Yōkai. O panią chodziło? - zapytała się ostatecznie, widząc że rodzeństwo nie poruszło jeszcze tematu w celu jakiego się tutaj zjawili. Ot zwykłe pytanie, z nutką ciekawości która na szczęście zastąpiła irytajcę. Chociaż starała się w stronę nastolatków niezbyt spoglądać. Jeszcze jej nieprzyjemne emocje wrócą.
Aktualna chakra: 78% - 6%
Aktywna technika: Tsūjitegan: Reberu Di (wyłączane na końcu tury)
- Nazwa
- Tsūjitegan: Reberu Di
- Ranga
- D
- Pierwszy poziom rozwoju Tsūjitegana pozwala użytkownikowi na aktywowanie klanowego Doujutsu. Na czas jego działania oczy delikwenta tracą kolor i stają się szkarłatne, zyskując też swego rodzaju delikatną poświatę. Pozwalają one na osiąganie wzrokiem dużych dystansów, a także wykrywanie energii życiowej innych. Nie jest to wybitny poziom, ponieważ użytkownik potrafi określić jedynie, czy dana osoba jest wypoczęta lub zmęczona, czy odniosła jakieś rany i czy są one lekkie lub ciężkie. Ranmaru nie odróżni osoby martwej od tej znajdującej się na skraju śmierci. Na tym poziomie Kekkei Genkai użytkownik nie ma zdolności słyszenia na odległość.
- Zasięg
- W linii prostej
- 1500 metrów
- Wokół siebie
- 30 metrów
- Koszt Chakry E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne (1/2 podtrzymanie)
- Bonusy
- +10 Percepcji przy aktywowanym Tsūjiteganie
0 x
- Shinoko
- Postać porzucona
- Posty: 98
- Rejestracja: 2 maja 2020, o 22:03
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: KP
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 55#p141155
Re: Port
15/15 „Polowanie nie z tego świata”
Fuyue — misja D
Pani „Yokai” wydawała się pełna ciepła, ot, miła. Przeczyło temu wszystko – zaniedbany wygląd, miejsce, w którym najpewniej mieszkała. Czemu cholerna jaskinia? Fakt, może zakup ziemi w Cesarstwie nie był najtańszym pomysłem, niemniej, sądząc po jej wieku, miała sporo czasu, by zaoszczędzić na własne cztery kąty. Nawet małych wymiarów. Dziwne, doprawdy dziwne. Była sama, stara, pozbawiona piękna kobiety. Może jest wdową? Kto wie, nie mówiła zbyt wiele na swój temat. Tylko pytała. I pytała. To chyba taka przywara wiekowych ludzi; mówią za dużo, pytają bezustannie i wydają się kompletnie nie rozumieć emocji najmłodszych. I ze wzajemnością, zresztą.
Kobieta zastygła w bezruchu. Utkwiła oczami na wysokości ust Fuyue. Zupełnie tak, jakby powiedziała najstraszniejszą rzecz świata. Usta staruszki wykrzywiły się w odwróconą podkowę. Później przeniosła wzrok na ślepia czarnowłosej. Otworzyła narząd mowy, ale po chwili ponownie go zamknęła. Chciała coś powiedzieć, zdecydowanie. Pytanie tylko dlaczego się powstrzymała i skąd tak dziwna reakcja.
Minami i Hiroshi zdawali się nie zwracać uwagi na konwersację między Fuyue a babcią. Ot, pałaszowali dane im jadło, uspokajając skołatane serca. Tylko Hiro, co jakiś czas, spoglądał podejrzliwie na kobietę. Najwyraźniej nie chciał się wtrącać, skoro sprawa „yokai” i tak była załatwiona. Choć całkiem możliwe, co można wywnioskować po czerwieni na jego twarzy, że po prostu było mu wstyd. W końcu wcale nie był tak odważny, jak myślał. Minami można było wiele wybaczyć, w końcu, w porównaniu do brata, jest bardziej pasywna.
— Oh… — mruknęła, wyraźnie smutniejąc. — Bardzo ją przypominasz dziecino. Zresztą, byłaś taka już od narodzin — dodała, a następnie wyjaśniła, skąd ma taką wiedzę. Była akuszerką, odbierała poród. Jako pierwsza trzymała Fuyue w dłoniach; malutką, kruchą, cichą. Nawet wtedy ciężko było doszukać się, tak naturalnych dla dziecka, krzyków z jej ust.
— Do yokai mi daleko. Choć jak one poświęciłam się morzu, które tak kochał mój mąż. Został zabrany przez niespokojne fale, a ja, cóż, postanowiłam żyć tutaj z jego duchem — wyjaśniła. — Potwory nie istnieją, drogie dziecko, potwory to ludzie z wątpliwą moralnością. Po prawdzie pewno jeszcze tego nie rozumiesz, ale świat pełen jest zła. Dlatego tak ważne jest, by odnajdywać w sobie pokłady dobra. Bądź tym źródłem jak twój ojciec. — Zwieńczając, sięgnęła rękoma do swojej gołębiej szyi i zwinnie zdjęła z niej naszyjnik. Następnie złapała dłonie czerwonookiej i położyła na niej biżuterię. Wyglądała na cenną, choć zmęczoną czasem i słoną wodą. — Weź go, proszę. Będzie cię chronił. Kiedyś należał do twojej matki, teraz trafił w ręce, w których powinien być od początku.
Uśmiechała się. Gorzko, ale się uśmiechała. Przepływ informacji dotarł i do niej. Wiedziała o stanie kobiety, choć wolałaby to wyprzeć. Podarek otrzymany dwanaście lat temu zdawał się ciążyć jej sercu. Tak samo, jak morze, które kochała i nienawidziła jednocześnie. Świat bowiem był pełen niesprawiedliwości.
— Gdy skończycie jeść, odprowadzę was do wyjścia. Rodzice na pewno na was czekają, a im trzeba być posłusznym, jasne? — powiedziała, patrząc srogo w stronę dzieciaków. Rodzeństwo pokiwało głową, wiedząc już, że żadnego yokai nie ma i nie było.
Ot, i tak kończy się historia. Tuż przy wyjściu z jaskini.
Słownik
Funyo - pies
Postacie
1) Minami
2) Hiroshi
3) Marynarz
4) Babcia
Mapa
Inne
Dla sprawdzającego; medalion jest równowartościowy z wynagrodzeniem za misję rangi D, do wymiany na ryo w pierwszym lepszym sklepie jubilerskim czy coś.
0 x
- Fuyue
- Gracz nieobecny
- Posty: 71
- Rejestracja: 21 kwie 2020, o 17:11
- Wiek postaci: 12
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - czarne, średniej długości włosy
- 145 cm wzrost, wygląda na wychudzoną
- jasnobrązowe oczy z nutą czerwieni
- jasna cera
- szara koszulka na krótki rękaw; czarne, długie i luźne spodnie; czarne sandały shinobi
- bandaż wokół głowy - Widoczny ekwipunek: - torba na prawym pośladu;
- kabura na lewym udzie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8440
- GG/Discord: 70950890 | Fuyue#3535
- Multikonta: -
Re: Port
Kobieta - a może już bardziej staruszka? - była definitywnie ciepłą istotą. Po spojrzeniu na sprawę pod każdym kątem jaki był dla niej możliwy w głowie, Fuyue nie była w stanie niczego innego dojrzeć, co by jakkolwiek wskazywało jej jestestwo jako Yōkai. W końcu mało zaniedbany wygląd to było zbyt mało. Nie pozostało jej więc nic innego, niż jednoznacznie stwierdzić, że staruszek przy brzegu się mylił i nie chodziło o żadnego demona. A jeżeli, to jego opis pokrywał by się z kobietą którą znaleźli. Szanse na to był dość niewielkie w głowie Yue, to też dziewczynka zakończyła rozmyślania na ten temat. Kobieta nie była żadnym potworem, tylko żywą osobą. Co jednak spowodowało że zamieszkała w tej jaskini, Fuyue tego jeszcze nie wiedziała. Czy zamierzała się dowiadywać?... Zależy. Jeżeli ciemnowłosa sprawiałaby wrażenie zakłopotanej, jak najbardziej by jej dziewczynka pomogła. Takiego wrażenia jednak nie sprawiała. Już bardziej im zapewne była potrzebna pomoc niż jej.
Ignorując trochę poczyniania rodzeństwa z racji dość... niespodziewanego pytania starszej kobiety, Fuyue... nie wiedziała co odpowiedzieć. Jakoś... kiedy ta wspomniała o "narodzinach", w gardle kunoichi pojawiła się blokada. Miała problem z przełknięciem zwykłej śliny. Mało kto rozmawiał z nią o rodzicach. Nawet ludzie w klanie starali się ograniczać temat do minimum, kiedy pytała się o stan matki. Yue tym bardziej nie spodziewała się spotkać tu osoby... dość ważnej w jej życiu? Umysł młodej zatrzymał się na chwilę, próbując przetworzyć czy taka akuszerka była ważna. No... była, ale daleko temu było do ważności rodziców czy bliskiej rodziny. Słowo które najbardziej przychodziło Ranmaru na myśl to "ciocia", i pasowało ono zapewne mniej lub bardziej. Ewentualnie "babcia". Na pewno, nie "nieznajoma".
Ludzie z wątpliwą moralnością? Jedno było pewne, Fuyue faktycznie nie rozumiała tego co starsza kobieta miała na myśli. No bo... co to właściwie oznaczało? Lubiła pomagać - w sumie to jej ciało nawet nie dawało jej innego wyboru - ludziom i wiedziała że tak powinna się zachowywać, aby być porządną osobą z której jej rodzice mogliby być dumni. No... najbardziej tata. Mama trochę chętniej by motywowała ją do droczenia się z bliskimi ludźmi i byciu obojętnym wobec nieznajomych. W każdym razie, jak by się nie zachowywała, nie lubiła niektórych osób. Dziecinnych najbardziej. Nie była w stanie ich zrozumieć. I... no czasem ją irytowały głupie osoby, chociaż tego po sobie nie dawała poznać. Nie mogła jednak żadnej takiej osoby opisać jako kogoś "z wątpliwą moralnością?". Zwyczajnie... byli osobami mniej myślącymi o konsekwencjach i życiu. Tyle. Ranmaru nie była w stanie wyobrazić sobie o co mogło chodzić kobiecie, przez co była trochę... niezadowolona. Lubiła myśleć że jest mądra i dużo wie, a tu taka dziura w tej wiedzy, którą to podobno uzupełni kiedyś. Świat był pełen zła?... Kunoichi musiała przyznać, że istniały osoby złe. Tak jak te co ich wygoniły do Hyou i przez które to teraz jej mama ciągle spała. Czy świat był ich pełen? Nie wiedziała. Nie znała świata. Czy to złe osoby były wątpliwe moralnie? Miałoby to sens. Nie poznała ich jednak wiele, to chyba nie było ich tak dużo?
- Dziękuję... - odpowiedziała ostatecznie, w odpowiedzi na komplement co by to była jak ojciec. I równocześnie, w podzięce za naszyjnik jaki to dostała do rąk. Obserwowała go przez chwilę, wysłuchując równocześnie jej wyjaśnień. Amulet który był jej matki? Dlaczego do niej nie należał, i dlaczego ta kobieta by go miała? Czyżby była bliżej jej rodziców niż Fuyue myślała? Była taka opcja... nie znała wszystkich znajomych rodziców, tym bardziej tych starszych. Kunoichi nie ufając bardziej swojemu głosowi, kiwnęła głową przyjmując ten prezent jaki jej wręczono. Miała już jednak coś od rodziców. Naszyjnik. Wilczy kieł. Na myśl o nim, Ranmaru automatycznie sięgnęła w jego stronę i przytrzymała go między palcami. Przymknęła oczy. Wzięła głębszy oddech i upuściła powietrza. Po tym, otrzymaną biżuterię postanowiła umieścić jako bransoletkę na nadgarstku. Nie mogła jej odrzucić, jednak miejsce przy jej sercu było już zajęte przez co innego.
Kobieta się uśmiechała, ale tak... dziwnie. Jakby nie do końca się uśmiechała. Fuyue sama też nie miała ochoty się uśmiechać. Czuła się... inaczej. Dziwnie. Jej emocje były jednym wielkim chaosem, który jedynie potrafiła teraz przykryć pod warstwą neutralności. Nicości. Trenowała ją od lat. Dorośli nie dali się ponosić emocjom, ona też nie da. Szczególnie że ich nie rozumiała. Nie uśmiechnęła się więc w stronę starszej kobiety, która to była przy jej narodzinach. Ale... nie chciała jej tak zostawić. Gorzki uśmiech jaki widziała jej się nie podobał.
- Będę panią odwiedzać. - powiedziała neutralnym, lecz pewnym siebie głosem. Bo nic innego nie była w stanie wymyślić. Yue... brakowało rodziców. Samotne - nawet jeśli teraz w obecności kociaka - spędzanie czasu w domu było... przytłaczające. A dla starszej kobiety, sytuacja była podobna. Nie miała nikogo... przynajmniej tak się wydawało Yue. Zdawała się mieć tylko morze. To też Ranmaru przyjdzie do niej. Odwiedzi ją co jakiś czas. Tak... żeby było im raźniej. Żeby nie siedziały same, chociaż nie wiedziała czy będzie interesującym towarzystwem. Z rodzeństwem... pożegnała się bez większych emocji. Ba, nawet bez większych słów na dobrą sprawę, wracając do swoich myśli. Analizy uczuć, po tym jak już powiedziała kobiecie co chciała. Powolnym krokiem udała się w stronę domu. Chmury przysłaniały niebo, a słońce powoli już zachodziło za horyzont. Fuyue złapałac po drodze wilczy kieł trzęsącą ręką. Uroniła łezkę, której to nie była świadoma i wykrzywiła delikatnie twarz. Dlaczego tak bolało?
[z/t] -> Domek Fuyue
0 x
- Tamaki Hyūga
- Martwa postać
- Posty: 1830
- Rejestracja: 18 maja 2019, o 03:00
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Wyrzutek C
- Krótki wygląd: Niska, szczupła, długie, ciemnoniebieskie włosy, białe oczy klanu Hyuuga
- Widoczny ekwipunek: Czarny płaszcz z kapturem, czarne rękawiczki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=5229
- GG/Discord: MxPl#7094
- Multikonta: Toshiki Oden
- Lokalizacja: To tu, to tam
Re: Port
Po przybiciu do portu, pożegnałam się z kapitanem i załogą, jeszcze raz dziękując za przetransportowanie mnie na wyspy po czym ruszyłam wgłąb miasta, szukając wzrokiem sklepu z wyposażeniem, gdzie mogłabym uzupełnić mój ekwipunek o rzeczy wykorzystane podczas obrony wioski Kamo. Wiedziałam że na pewno będę musiała dokupić parę kunaiów i notek wybuchowych i miałam również nadzieję że uda mi się kupić gdzieś metalową kulkę, którą również wykorzystałam podczas walki, jednak później w całym zamieszaniu, dodatkowo zwiększonym zdenerwowaniem przez zachowanie nadętego Terumiego, zapomniałam później jej poszukać, jednak na szczęście nie kosztowała ona zbyt wiele, więc nadchodzące zakupy nie powinny zbytnio nadwyrężyć moich funduszy.
[z/t]
0 x
- Sashiko
- Posty: 593
- Rejestracja: 4 lut 2021, o 20:39
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Ciemne włosy zawiązane w kok, brązowe oczy, szczupła i zgrabna sylwetka, średni wzrost. Ubiór: biały strój z białym płaszczem, białe rękawiczki i maska wilka na twarzy (szczegóły i obrazki w KP)
- Widoczny ekwipunek: Łuk i kołczan ze strzałami oraz włócznia na plecach, torba na boku nieco z tyłu
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9309&p=165031#p165031
- Multikonta: Uchiha Tsuyoshi
Re: Port
Asami zacisnęła delikatnie zęby, widząc już nie pierwszy raz ten sposób potwierdzania zawarcia porozumienia. Mimo tego, że była świadkiem tego swoistego rytuału wiele razy, nigdy nie była w stanie się do niego przekonać. To znaczy może gdyby przyszło jej zrobić coś takiego z kimś, co do kogo miała pewność że utrzymuje należytą higienę - jak Hoshi - to mogłaby się przełamać. Ale Jakubbu... cóż, w tym przypadku skłoniła lekko głowę i nie odwzajemniła uścisku. Są pewne granice.
- Proszę się o mnie nie martwić. Dam sobie radę - odrzekła neutralnym tonem, po raz kolejny zapewniając o tym, że jest właściwą osobą dla tego zadania i skierowała się do dzielnicy portowej razem ze swoim mocodawcą.
W porcie czekał na nią nie tylko okręt, ale cała otoczka z nim związana. Cycki syreny, smród i kwik (w tej właśnie kolejności) były tym, co najbardziej zwracało na siebie uwagę. Westchnęła cicho, ale nie była specjalnie rozczarowana - spodziewała się tego. Nie była może wilkiem morskim, ale pływała z Hyuo na Kantai, czasem też interesy przywiewały ją do portu. Nic zatem nowego. Weszła na pokład zgodnie ze wskazaniami Jakubbu i czekała na wyruszenie, oglądając w międzyczasie pokład i szukając dla siebie miejsca.
0 x
- Haruzen
- Posty: 598
- Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:31
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9756
- Multikonta: Harikido
Re: Port
z/tSashiko misja rangi C
9/30 Widok i zapach statku raczej nie wyglądał zachęcająco. Załoga niestety też nie. Gdy za Jakubbu weszłaś na pokład ujrzałaś sporą część jego załogi. Wszyscy co do jednego byli mężczyznami i wyglądali jak bardziej zarośnięte, mniej zadbane i bardziej gburowate wersję swojego kapitana. Podczas gdy ty byłaś zajęta czynieniem tych obserwacji, Jakubbu szybko zaczął wrzeszczeć w stronę konkretnych marynarzy. Ton jego głosu był charczący i jakby zdarty, w dodatku posługiwał się jakimś dziwnym slangiem, czy żargonem, w rezultacie czego kompletnie nie mogłaś go zrozumieć. Podwładni mężczyzny jednak wszystko łapali w lot i posłusznie, jedynie z przytakującymi burknięciami wykonywali polecenia. Po kilku chwilach odbiliście więc od brzegu i wypłynęliście do… No... Na morze... Zorientowałaś się bowiem, że nie znasz nawet ogólnego kierunku rejsu.
0 x
- Sashiko
- Posty: 593
- Rejestracja: 4 lut 2021, o 20:39
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Ciemne włosy zawiązane w kok, brązowe oczy, szczupła i zgrabna sylwetka, średni wzrost. Ubiór: biały strój z białym płaszczem, białe rękawiczki i maska wilka na twarzy (szczegóły i obrazki w KP)
- Widoczny ekwipunek: Łuk i kołczan ze strzałami oraz włócznia na plecach, torba na boku nieco z tyłu
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9309&p=165031#p165031
- Multikonta: Uchiha Tsuyoshi
Re: Port
ZTPo kilkutygodniowej nieobecności na rodzinnej wyspie, Sashiko towarzyszyło dziwne uczucie przy powrocie. Nigdy wcześniej nie opuściła Hyuo na tak długo, a Wysp nie opuściła w ogóle. Czuła zatem dziwną mieszankę radości i czegoś, czego nie umiała nazwać. Temu ostatniemu uczuciu najbliżej było chyba do... poczucia bezpieczeństwa. Majacząca na horyzoncie kreska, która była brzegiem Hyuo sprawiła, że wracało do niej przeświadczenie, że wszystko jest na swoim miejscu. Oddychanie kontynentalnym powietrzem nie sprawiło jednak, że zapragnęła już nigdy nie wyściubiać nosa poza Cesarstwo. Wręcz przeciwnie - w jej duszy kiełkowała chęć poznania świata, zwiedzenia tak wielu lądów, w których jeszcze nie miała okazji być i poznania większej liczby ludzi takich Misae. Choć to ostatnie zdanie jest nieco przewrotne - przecież nikt nie będzie taki sam.
Gdy zeszła na brzeg, rozejrzała się po porcie i skierowała do pierwszego lepszego baru portowego, w którym można było się posilić. Podróże morskie znosiła dobrze, ale jedzenie na statku wyjątkowo nie przypadało jej do gustu. Musiała więc szybko uzupełnić zapasy energii oraz, co prawdopodobnie ważniejsze, zapotrzebowanie kubków smakowych na jakąś smaczną potrawę. Ostatecznie wybór padł na ryż z mięsem, polany jakimś sosem. Po solidnym posiłku, popitym herbatą, kunoichi stanęła na nabrzeżu i oparła się o jeden z nieużywanych w tym momencie knechtów. Miała zamiar nieco odpocząć, poukładać sobie w głowie ostatnią podróż i zastanowić się, czym zająć się w najbliższej przyszłości.
Całkiem szybko ta ostatnia kwestia została rozwiązana za nią. Po kilkunastu minutach dołączył do niej bowiem jeden z Cesarskich posłańców, który poinformował ją o tym, że została wezwana do siedziby Cesarza. Na potwierdzenie tych słów otrzymała list, którego treść była zbieżna z jego słowami. Ciemnowłosa nie wiedziała do końca co mogło to oznaczać, choć o jej uszy obiło się to i owo w związku z aktualną sytuacją na świecie. Postanowiła zatem bez zbędnej zwłoki udać się tam, gdzie na nią czekano.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości