Karczma "U gospodarzy"

Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2526
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Karczma "U gospodarzy"

Post autor: Seinaru »

Wszystko się udało! Udało się zaskoczyć Shi i wywołać na jego twarzy uśmiech. Dookoła zrobiło sie jakby cieplej i Seinaru wcale nie zdziwiłby się, gdyby śnieg dookoła Shijimy zaczął topnieć. Cóż to chyba byłoby na tyle w kwestii pożegnania. Samuraj nie wzruszał się, odczuwał raczej zwykłą radość, bo chociaż kolejny raz ruszał w drogę i zostawiał za sobą cząstkę siebie, to jednak był święcie przekonany o tym, że jeszcze spotka swojego nowego znajomego.
Miło było zobaczyć, że płaszcz dobrze na nim leży. Na wspomnienie człowieka z soplem w zadku roześmiał się. Oby tylko z takimi problemami przyszło im się mierzyć...
- Trzymaj się ciepło zatem. Naprawdę nie jesteś pechowy... - Klepnął go lekko kijem w ramię zamiast podawania ręki. Odwrócił się i uśmiechnięty ruszył w drogę.
- Teiz, przyjacielu! - Krzyknął będąc oddalonym o kilkanaście kroków i podpierając się kijem odszedł.

z.t.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Shijima

Re: Karczma "U gospodarzy"

Post autor: Shijima »

Właśnie, cieplej. Shijima wiedział, że to ciepło niewiele ma wspólnego z narzuconym na ramiona płaszczem, że jest to ciepło o wiele bardziej bezcenne, które zapisywało się głęboko w sercu i zgodnie z wolą było kultywowane, by przetrwało dłużej.
- Kiedyś klepnę cię w ramię mieczem, zobaczymy czy nadal będzie ci tak do śmiechu. - Zagroził, oczywiście bardzo poważnie, bez jakiegokolwiek uśmiechu, z poker facem pisanym przez wielkie "P". I wielkie "F" też. Bo wcale jego świat nie był teraz stopiony, rozjaśniony (chyba tą wewnętrzną Sol), wcale nie uśmiechał się ciepło, szczerze i szeroko. Nie-e. Ani troszeczkę. I ani troszeczkę nie odwrócił się za Seinaru odprowadzając go spojrzeniem tak długo, jak długo tylko mógł. - Szerokiej drogi! - Jakoś zupełnie odruchowo, prowadzony impulsem, krzyknął za nim te dwa krótkie słowa, unosząc rękę, by mu pomachać, chociaż nie mógł tego widzieć, znikał powoli pomiędzy innymi podróżnikami i mieszańcami na głównym trakcie. Ale nie ważne, jak głupie by to nie było - było po prostu miłe.
Rozpłynąć się można było w tym miodzie.
Długie pasma włosów rozwiał wiatr, gdy mężczyzna odwrócił się, by odejść w swoją stronę, zabierając ze sobą całkiem dobre wspomnienie. Albo i parę wspomnień o całkiem dobrym człowieku.
Tak więc?
Jak daleko sięgały twoje oczy, Przyjacielu?
[z/t]
0 x
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Karczma "U gospodarzy"

Post autor: Akashi »

0 x
Obrazek
Shijima

Re: Karczma "U gospodarzy"

Post autor: Shijima »

Zaufanie? Cenne? Bezcenne. Poszukując własnego azylu za łatwo było zabłądzić, bo jak ocenić, komu zaufać, a komu nie spoglądać nawet w oczy? Zwierciadła duszy zdradzały. Sęk w tym, że czasem najpiękniejsze kłamstwo było o wiele lepsze od brutalnej prawdy. Lepiej czuć przyjazny dotyk na plecach niż dojmujące zimno stali wbitej w ciało, które toczyło ciepłą posokę. Szkoda, że nie mogliśmy wybrać i trzymać się kurczowo tylko jednego. Nie było nóż lub dłoń, było i to i to - bierzesz Los w swoje ręce? Nawet gdybyś go nie wziął - sam by do ciebie przyszedł. Dlatego lepiej dźwigać na swoich barkach możliwości, dopóki się je posiada. Jeśli możesz coś zrobić na swoją modłę - zrób to, nawet jeśli na końcu drogi czeka jedna wielka niewiadoma. Nóż albo dłoń. Czarna dłoń, ha! I takiego samego koloru humor. Shijima mógł się teraz wycofać, dlaczego nie? Porzucić tą sprawę w pizdu, nie był nikomu winien tej pomocy - zwłaszcza osobie, która prawdopodobnie go okłamywała. Przykrywka? Słodkie słówka tej pani, która dokumenty sprawdzała? Niee... Jeśli pomocna dłoń była tutaj słodkim kłamstewkiem, a nóż pod żebrami brutalną prawdą, to Shijima wybierał to drugie. Nie zamierzał się w tym punkcie wycofać - nie zamierzał też jednak pędzić na złamanie karku. Miał chwilowo tyle czasu, ile sam go sobie oferował, dlatego nie śpieszył się szczególnie z niczym. Podskórnie czuł, że decyzja, by w ogóle do tej karczmy wejść, jest błędna. Tym nie mniej i tak by do niej poszedł, a wolał teraz, niż później. Nie powinien wzbudzać podejrzeń tamtego kapitana, jeśli naprawdę był zaplątany w sprawę złowrogie organizacji - tylko pytanie, czy miał w tym jakikolwiek interes. Może to była jakaś pokręcona sekta? Może mieli jakiś związek z tamtymi czubkami, którzy zostali zlikwidowani? Jakoś automatycznie skojarzyła mu się sprawa sprzed roku - Czarna Ręka... to jak ręka trupa, a takową chował jeden z członków tamtej sekty w swojej szafie. Ciąg skojarzeń był minimalnie niepokojący, bo jeśli to byli oni, to równie dobrze mogła być zasadzka celowo na niego, by się zemścić. Tylko czy to ma sens? Raczej nie wieszaliby wtedy przypadkowego ogłoszenia na tablicy ogłoszeń, zwłaszcza, że ostatni rok Shijima całkowicie zniknął z Hyuo. Co innego? Szukanie obojętnie jakich ofiar do rytuałów? Ofiary nie miały języków, oczu... To raczej nie byli zwykli bandyci. W dodatku to wynagrodzenie...
- Szklankę wody. - Poprosił. Jego dłoń gładko przesunęła się po miejscu, w którym potrąciła go babcia, upewniając się, że nic nie zniknęło i że jej ręka nie zakręciła się wokół jego sakiewki. Skierował na nią czarne oczy - całkowicie spokojne, zresztą on sam był spokojny. Jeśli nie liczyć tego, że płynny ogień zastygł w całkowitym bezruchu, zamarzł i stał się lodową rzeźbą. To była zwyczajna czujność.
- Dobrze Pani słyszała. - Pokłonił się połowicznie, nie spuścił jednak babci z pola widzenia. Tylko wait, takiej postury jak on? Znaczy babskiej? No zgoda, aż tak tragicznie nie było, ale kobieta powiedziała to tak, jakby prezentował sobą godne dwa na dwa w klacie i barach. Powędrował za nią do stolika, odbierając szklankę z wodą, by usiąść naprzeciwko babci. - Nie pracuję za darmo. - Zastrzegł już na samym początku. Jeśli ta kobieta wzbudzała normalnie zaufanie, to u niego właśnie przez to, że wyglądała na taką, wzbudzała jeszcze większą nieufność. Pokrętna logika. Ot - uroki bycia paranoikiem.
0 x
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Karczma "U gospodarzy"

Post autor: Akashi »

Jak się zdecydujesz pomóc starszej pani, zapraszam na główną ulice.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Karczma "U gospodarzy"

Post autor: Kuroi Kuma »

0 x
Obrazek
PH | BANK
Samidare

Re: Karczma "U gospodarzy"

Post autor: Samidare »

Wędzonka. Mniam! Samidare powstrzymała się co prawda przed oblizaniem, ale kiedy tylko ten zapach wyczuła to od razu zachciało jej się jakiejś dobrej, wędzonej rybci. Albo i pieczonej! Rybciaa... mniam. Na takim targu, taki Hoshigaki... Szarpałaby jak Reksio szynkę.
- Dziękujemy. - Och, och, pełna profeska! Nie, bez przesady, myśli Samidare po prostu skupiły się na tej sprawie, na tym krótkim bełcie, na całej tej sprawie, która wydawała się być bardziej ciekawa, niż początkowo wyglądała. No bo - ot, podpalenie. Prosta sprawa - idź na miejsce, wywęsz podpalaczy, pewnie miejscowii..! Teraz sprawa zaczynała nabierać rumieńców. Miałaby je od samego początku, gdyby tylko kunoichi się zastanowiła chociaż przez moment, ale nie. Zastanowienie przyszło dopiero teraz. Nie zależało jej na dobrej opinii, w ogóle nie zależało jej na jakiejkolwiek opinii - tak przynajmniej głosiła. Więc czy ją kobitka za biurkiem lubiła czy nie - whatever. Tak długo, jak długo dawała zlecenia, było jej wszystko jedno. A Shin'en? Milczał. Nie to, że nie miał nic do powiedzenia w tym milczeniu, po prostu zostawił chwilowo rudą samej sobie. Rzadko zdarzały się jej zadumy, więc chwila skupienia jej nie zaszkodzi, prawda? Opuścili budynek administracji i skierowali się na ulice miasta. Te większe osady zawsze cuchnęły tak samo - mniej czy bardziej, w zależności od tego, gdzie się zawędrowało. Który ich skrawek pokochało. Karczmy również śmierdziały - oba jednak zapachy były czymś na tyle typowym, że nie robiły na Samidare wrażenia. Ba! Ponieważ były swojskie - można było je nawet polubić. Człowiek się do nich przyzwyczajał i przestawał na nie zwracać uwagę, nawet jeśli nie były najprzyjemniejsze na świecie. Bo racja - Sami nie była ich fanką. Karczma wyłoniła się po krótkiej wędrówce na zaludnionej ulicy.
- Coś rozgrzewającego! Wraz z kilkoma najnowszymi nowinkami, zwłaszcza dotyczącymi podpaleń. - Pacnęła parę ryjców na blat, tak dla zachęty. W końcu kto by nie lubił sobie dorobić na plotkowaniu? Wielki basior usiadł obok niej i zaczął przyglądać się i przysłuchiwać wszystkim wokół, nadstawiając ucha, kiedy Samidare skupiła się na barmanie.
0 x
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Karczma "U gospodarzy"

Post autor: Kuroi Kuma »

0 x
Obrazek
PH | BANK
Samidare

Re: Karczma "U gospodarzy"

Post autor: Samidare »

A jednak! A jednak Shin'en był milczącym psem! Świat nie widział takich dziwów! Świat nie - Inuzuka tak, tylko i wyłącznie dlatego była w stanie zachować taki... spokój ducha. I ogólnie... spokój. Tak.
Wzruszyła lekko ramionami. Czy szukała guza? Raczej nie. Guzy bolą, nie są przyjemne, w dodatku robi się z nich jakiś wyrostek na łbie, który przeszkadza chociażby w... w czesaniu włosów, o. Nie żeby cokolwiek mogło zaszkodzić jej burzy średniej długości włosów, ale podobno jedno poplątanie w tą czy w tamtą robi różnicę. Nie wiem, nie znam się, zapracowana jestem. Samidare się nie zajmowała kwestią tego, czy będzie miała guza czy nie - nawet jak się zrobi to się do wesela zagoi, widział to kto shinobi, który nigdy na misji nie został ranny?
- Obowiązki kunoichi zmuszają mnie do szukania guzów. - Poczekała, aż kubek powędruje w jej stronę, po czym objęła go dłońmi, ocieplając skórę od ciepłego napitku. - Nie ma sprawy. Dzięki. - Że w ogóle pomyślał, zainteresował się i miał chęci. Niby nimi Piekło brukowane, ale jak dla niej to oni Piekło mieli na ziemi - w zaświatach gorzej już być nie mogło, więc nie było się czym przejmować. Miły gest z jego strony to doceniła. Obróciła głowę w kierunku siedzącego w kącie towarzystwa, które wcale się nie zachowywało jakby było "w kącie". Pewnie dlatego, że w kącie w ogóle nie siedzieli. Marudzili, narzekali - jak to typowy Po... obywatel Hyuo. Nie spoglądała na nich długo. Zresztą chwilowo marudzili na Cesarza, damn, sprałaby im te głupie dupska, ale w karczmie to nie wypada... za straty jeszcze będą kazali jej zapłacić. Aż krew się w niej zagotowała. Zgrzytnęła zębami i burzowe chmury zebrały się nad jej głową, trzaskając piorunami i zalewając wszystko deszczem. Wredne, niewdzięczne małpy. Za kutasy takich powywieszać pod sufitem - spokój będzie! Tylko Cesarz nie byłby z tego zadowolony, więc w sumie... w sumie to nie. Trzeba o ten, no... samokontrolę! Tak... Samokontrola, właśnie. Wdech-wydech.
- Nikt nie chce mu podpaść? - Powtórzyła bezwiednie. Znaczy... ktoś znany? I to ją zdziwiło. Tu ją miał, skubaniec. No bo... nikt nic nie gadał? To nie było w obywatelskim stylu - milczenie. Ludzie zawsze gadali. Często głupoty, ale Sami chciała usłyszeć wszystko, żeby potem samej oddzielić ziarno od plewu. Tymczasem dostała... jedno wielkie "NIC". Ledwo jej się to "NIC" w dłoniach mieściło - a były bardzo drobne i małe.
Swoja drogą koleś musiał być nieźle uchlany, skoro psa na krześle widział.
Sami przywdziała na usta uśmiech i puściła również do chłopaczka oczko w odpowiedzi na jego zaczepkę. Nie to, żeby teraz jej faceci byli w głowie - uwielbiała z nimi flirtować, ale aktualnie chciała zająć się zadaniem.
- No czeeść. Często tutaj przychodzisz? - Odwróciła się w jego kierunku na krzesełku, zakładając nogę na nogę i przywdziewając jakąś takiej bardziej... seksowną pozę. Czy coś.
0 x
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Karczma "U gospodarzy"

Post autor: Kuroi Kuma »

0 x
Obrazek
PH | BANK
Samidare

Re: Karczma "U gospodarzy"

Post autor: Samidare »

Shin'en skrzywił się paskudnie, chociaż dla człowieka to raczej zauważalne ni było. Raczej? No kuźwa, a widział ktoś kiedyś krzywiącego się psa? Z drugiej strony tutaj widzieli psa siedzącego na krześle, więc wszystko jest możliwe. Narrator miał swoje wierzenia, Samidare również miała! O! I na pewno były to bardzo głębokie, pełne filozofii wierzenia. Na przykład dotyczące tego, że bycie kunoichi to naprawdę tylko pretekst. Tak jak służenie Cesarstwu było tylko pretekstem do brania udziału w wojnach. Ten babsztyl nawet się z tym nie krył! Była tworem wojny, jej dzieckiem, bardzo drogim, więc spełniała się w tej kwestii na sto procent! Albo i dwieście. Jej włosy były burzą ognia i ona sama sobą ten ogień prezentowała. Wypełniała oczekiwania ludzi co do powiedzonka "co rude to wredne". W końcu nie była złą kobietą! Nie mogła zawodzić tłumów! Shin'en właściwie też pozostawał w swoich schematach. Ten cool, który oderwie ci rękę przy dupie, jeśli pogłaskasz. Albo jak będzie pijany - chociaż ten gość, ten konkretny, który tutaj przydreptał, śmierdział na tyle mocno, że wilczur wstał, położył po sobie uszy i cofnął się o dwa kroki do tyłu, prawie jakby go ktoś bombką chili zdzielił po pysku. Samica się nie dziwiła ani trochę, sama aż lekko odkaszlnęła i uniosła brwi, popijając napitku zaserwowanego przez karczmarza. Dla ogrzania się. Dla dodania sobie animuszu! Dla dodania sobie odwagi, bo na trzeźwo chyba tej rozmowy nie dało się odbyć. Stuknęła kubkiem o blat, nie z jakąś potężną mocą, nie chciała rozbić naczynia, ale stanowczo. Shin'en nie daje rady? ONA DA! Chociaż najlepiej byłoby się zmyć od razu po dowiedzeniu się, czego chciała - zakładając, że to będzie tak samo proste jak... zakładała. Czy to masło maślane nadal pozostawało masłem, czy było już śmietaną?
W majtach tego przychlasta chyba już śmietaną było.
Aktualnie Samica żałowała, że nie ma na sobie seksi ciuszków, które prezentowałyby jej mizerny biust - ale miała, przynajmniej nie był wklęsły jak u niektórych. Ciepłe ubranie z polowania nadal trzymało się jej szafy, dobrze nie zdążyła się rozpakować i tu znów - o! Rozpierdziel jak się patrzy. Podpalenia jakieś, TFU! Napluliby na płonący spichlerz i byłoby dobrze, a nie problemy robią. Ale, heh, za te problemy właśnie jej się płaciło. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, kiedy było się kunoichi.
- Oj chcę..! - Rzuciła zalotnie, z entuzjazmem, który tym razem musiała udawać nawet sama przed sobą. Na szczęście gość był taki uchlany, że pewnie nawet nie widział, że nijak jej to nie wychodziło. Za mało alkoholu dla niej - za dużo dla niego. - I chcę zobaczyć twojego Kasztana, tylko najpierw opowiedz mi o tym podpalaczu. Potem zabiorę twojego kasztana do raju. - Cel uświęca środki, cel uświęca środki, cel...
Damn, jak ten gość śmierdział!
0 x
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Karczma "U gospodarzy"

Post autor: Kuroi Kuma »

0 x
Obrazek
PH | BANK
Samidare

Re: Karczma "U gospodarzy"

Post autor: Samidare »

Gdyby miała pewność, że jej Ninken nie zacznie potem rzygać jak kot (?) to pewnie by też mu kazała polać tej gorzałki. Cholera, dobra była! No i kopała na tyle mocno, że wystarczyło wypić ze dwa kubki i już zaczynało szumieć ci w uszach. Choć to już zależało od wytrzymałości stricte personalnej. Samidare uwielbiała pić, więc i piła dość często, toteż nie uwalała się w trzy dupy po jednym browarze, a wierzcie - znała takich, którzy tak kończyli. Z jednej strony dobrze im, bo przynajmniej nie wydawali majątku na alkohol, który mogli przeznaczyć potem dla mam, babć i cioć, z drugiej? Jakaś taka kaplica, wam powiem. Ta sytuacja, w której Samica się znalazła, była kaplicą, przynajmniej z perspektywy zdrowego człowieka, bo ruda właściwie wzruszała na to ramionami. Przecież i tak nie pozwoli się do siebie dobrać, chciała tylko informacji.
- Co najwyżej mojej godności osobistej. I tego. - Wskazała palcem na ciepły napitek, którego w całości nadal nie opróżniła. Zsunęła się ze stołka. Basior, który oddalił się o dwa kroki, by nie czuć smrodu pijaka, poczekał, aż przejdą dwa kroki przed nich i dopiero wtedy ruszył za nimi, wydając ze swojego gardła cichy warkot, kiedy dłoń mężczyzny strzeliła w pośladki jego towarzyszki. Oto, co on na to. Nie podobało mu się to. Nie podobało mu się zresztą wiele rzeczy, które Samidare wyprawiała, uznając to za "większe dobro", zupełnie jakby coś takiego jak "godność osobista" przelewała się obok niej bokiem. Chłopaczara, nie kobieta z prawdziwego zdarzenia. A już z pewnością żadna dama. Warkot ten zaginął w hałasie karczmy. Zresztą tak wcięty facet pewnie i tak nie zwróciłby na niego najmniejszej uwagi, za bardzo wstrząśnięty swoim mało-wielkim zwycięstwem.
- Ty świnuszkuuu... - Ruda lekko podskoczyła, kiedy gość plasknął dłonią w jej poślady i wyciągnęła lekko usta ku górze, spoglądając na niego zalotnie. Ona doskonale ten warkot słyszała. Była na niego zbyt wyczulona - tak samo jak na to, jakim niezadowoleniem Shin'en zaczął promieniować. Wlepiał księżycowe ślepia w plecy mężczyzny z lekko pochylonym łbem, jakby tylko czekał na najmniejszy pretekst do ataku. I pewnie tak było. - Musisz mi najpierw o wszystkim opowiedzieć. Co-do-szczegółu. - Samidare oparła dłonie na ramionach pijaczyny i obróciła się z nim tak, by ten wylądował plecami do ściany, kiedy już wyszli z karczmy i zeszli na bok, gdzie nie byli w polu widzenia... no wszystkich. Zapach siana i koni był milion razy przyjemniejszy od smrodu ludzi takich jak ten tutaj. Powędrowała palcami po jego ramieniu na klatkę piersiową, mlaskając z lekkim niesmakiem. - Bez opowiadań o piromanach nie jestem chętna. - Nie wiedziała, czy go gościa cokolwiek dociera, ale na pewno była gotowa mu sprzedać prawego sierpowego, gdyby jego łapsko, bez mówienia, zawędrowało tam, gdzie nie powinno. Shin'en nie wszedł do stajni. Przystanął przy jej wejściu, stawiając uszy na sztorc.
0 x
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Karczma "U gospodarzy"

Post autor: Kuroi Kuma »

0 x
Obrazek
PH | BANK
Samidare

Re: Karczma "U gospodarzy"

Post autor: Samidare »

Tak, każdy takiego znajomego ma i mimo tego, że pieprzy głupoty i staje się UltraJanuszem to i taak się go lubi. Przynajmniej jest się z kogo pośmiać, a taki element jest niezbędny w każdej ekipie. Nie oznaczało to, że Samidare zamierzała polubić tego pijaczka. Śmierdzącego, cuchnącego samca, któremu w majtach stanęłoby pewnie na widok najbrzydszej maciory. Bleh. Nie było nawet jak podbudować sobie samooceny (co rudzielec lubił robić), tutaj tylko można było sobie samoocenę zniżyć. Nie tykaj gówna, póki ciepłe? Nie - nie tykaj go wcale. Cholera, gdyby ten typek trafił do grobu to byłby tak samo odrażający. Kobieta wolała ganiać za motylkami po łąkach Hanamury niż siedzieć tutaj, w tej starej szopie, która mogła się rozlecieć pod najmniejszym drżeniem wiatru, z tym cuchnącym typem - wszystko byłoby od tego lepsze. A jednak tutaj była i nie myślała o motylkach. Myślała o płomieniach (nie, nie tych płomieniach pożądania), które strawiły budynki i za który to uczynek ktoś musiał odpowiedzieć. Ktoś, o kim ten człowieczek tutaj coś mógł wiedzieć, dlatego motylki mogły poczekać - podpalacz nie. Wraz z pieniędzmi, które miała dostać za jego łeb... oh wait, czy może miała go sprowadzić żywego? Nie pamiętała. Pewnie było to istotne, bo mogli jej potrącić z wypłaty, ale jakoś kładła na to faka.
- W której świątyni, słodziaku? - Samica nie siliła się nadal na uśmiechy, gry aktorskie, nawet na to, by jej głos brzmiał jakoś bardziej uroczo. Znaczy - na początku próbowała, ale nie ciężko było zauważyć, że jej rozmówca raczej ma serdecznie wyjebane. Przynajmniej było już jakieś info. Innymi słowy - worth it. Nawet jeśli będzie się musiała odkażać przez to przez najbliższy miesiąc i szorować mydłem po dwadzieścia razy dziennie. Plus... jeden? Ten fajfus... no proszę bardzo. Ruda nastawiała się już na to, że będzie miała do czynienia z jakąś grupą... a może to i grupa była. Może był ktoś, kto miał tego gościa zgarnąć z tamtej świątyni? Albo go wystawili? Albo po prostu był shinobim, który dostał kasiurkę za taki podjazd.
- Straż nadchodzi.
- Dzięki, słodziaku. - Samidare faktycznie nawet nie zwróciła uwagi na to, że facetowi wszystko stało. Poklepała go po poliku i oderwała od niego, lekko popychając na słomę, żeby ten czasem za nią nie wyrwał. Raczej nie zakładała, że pijak dostanie nagłego przypływu sił. Szybkiem krokiem podeszła do Shin'ena i patnęła go po łbie, wracając do karczmy, żeby tam na raz dopić swoją dawkę alkoholu, podziękować karczmarzowi i skierować się do świątyni - wskazanej przez pijaka bądź tej, którą przypuszczała, że mężczyzna obrał za swoje schronienie.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Fuyuhana (Osada Rodu Ranmaru)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości