Wieś Okita

Stanowiąca część Cesarstwa wyspa położona jest na południe od skupiska wysp Kantai, a także na południowy zachód od krajów kupieckich. Na wyspie znajduje się siedziba Rodu Ranmaru, jednak głowa rodu rezyduje na Hanamurze, piastując stanowisko Cesarza. Temperatura panująca na wyspie jest znacznie niższa od tej na Kantai co nad wyraz pokazują góry śnieżne a także licznie występujące wichury. Ludzie zamieszkujący wyspę utrzymują się z polowań oraz połowów.
Samidare

Re: Wieś Okita

Post autor: Samidare »

Śnieg uginał się pod wilczymi łapami. Ciężkimi, a jednak potrafiącymi nieść wilka w zupełnej ciszy po leśnej ściółce. Ciężkimi - i dlatego zapewniającymi tyle siły. Lubiła słuchać, jak wilczur kroczy obok niej i lubiła też słuchać, jak kroczy w ciszy - i nie słyszała go wtedy wcale. W absolutnym bezgłosie czasami była w stanie dosłyszeć jego oddech, zwłaszcza rano, w ich rodzinnym domu. Wtedy czasami pytała samą siebie - tak to jest? Budzić się z osobą, którą kochasz i która kocha ciebie, u swojego boku? Ufała tylko jemu - Shin'enowi i on ufał tylko jej. Lubiła tylko jego i on lubił tylko ją. Sama nie była pewna, jak to się stało i kiedy, że przez palce przepłynęło jej całe dzieciństwo i bliższa była tym cichym, obudzonym do życia drzewom niż ludziom z krwi i kości, na podobieństwo których została stworzona. W końcu jako dumna przedstawicielka pasożytów w odmianie ludzkiej zrodziła się z łona kobiety. Prawda to czy nieprawda?
- Woaah... to pan jest twórcą tego dzieła? - Mamihlapinatapai był bardziej utalentowany, niż się Samidare wydawało!
Nie, tak naprawdę to nic jej się nie wydawało. Owszem, polubiła go, ale przecież nie siedziała i badała każdego słowa, każdego czynu. Zdążyła pobieżnie zerknąć na jego książeczkę, z której wynikało bardziej, że jest maniakiem - wyedukowany maniakiem, ale jednak - maniakiem. - To jest... no nie przeczytałam tego jeszcze - Przyznała się od razu bez bicia i wstydu. Nie za czytanie książek jej płacili - niestety. - Kurcze... jakby Pan miał jakiś egzemplarz to może by mi Pan zdał? - Aż zaczęła do niego mówić per "pan"! Czy ciągle mówiła? Na to jakoś też uwagi nie zwracała. Kabuto był po prostu "swój". Wiecie, jak ta szafka w domu, o którą obtarł się wasz kot i oznaczało to, że jest już jego i tylko jego. Tak Kabuto był "jej" - i nie potrzebowała przez to żadnego ocierania się. To by mogło zostać negatywnie zinterpretowane, trochę zwyrolsko.
- Wiesz, mnie to tam sierybka. Nie zależy mi na tym, żeby ta kreatura przeżyła. - Samidare miała więcej wad niż zalet,
ale na pewno mocno cisnącą się na oczy zaletą było to, że wszystko mówiła wprost i stawiała sprawy jasno. Nie kręciła,
nie zasłaniała się kurtuazją, nie miała ukrytych intencji. Ot - obwieszczała fakty. Bo niby czemu miałoby jej na tym stworzeniu zależeć..? - Jedna notka wybuchowa i Shin'en powinien bez problemu dorwać się do jej gardła. Więc lepiej zastanów się nad jakimś rozwiązaniem, jak chcesz cokolwiek pobadać. - Wyciągnęła rękę i poklepała staruszka po ramieniu zachęcająco. Powiedziała to całkowicie pogodnym tonem, nie było się nad czym rozczulać i nad czym rozwodzić.
Ona miała swój interes - on miał swój. I tak wychodziła mu mocno naprzeciw. Jasne, samej sobie też - po prostu nie chciało jej się latać bez ładu i składu po leśnej głuszy za jakimś futrzakiem.
- Możemy. - Uniosła spojrzenie na gałąź i zatrzymała się na moment, rozglądając wokół. - Albo to te samuraje czy inne roniny. Byli tutaj na pewno. - I jakby nigdy nic ruszyła tropem bestii. Naprawdę - jakieś młokosy, które przyszły sobie na polowanie, ją nie interesowały. - Hmm w sumie w jakich odstępach czasu bestia atakuje? Myślisz, że może mieć młode, dlatego zapuszcza się do ludzkich siedzib?
0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Wieś Okita

Post autor: Seinaru »

0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Samidare

Re: Wieś Okita

Post autor: Samidare »

Lubiła książki. Ostatnio nie czytała ich wcale, ale nie dlatego, że nie chciała - jakoś nie było okazji i nie było czasu. Te dwa elementy wpływały na siebie wzajem, a może to była kwestia tego, że nie chciała podświadomie tej okazji i czasu znajdować? Bez rozwoju jesteś nikim, jak to mówił sławny kołcz. Dlatego też postanowiła potraktować pojawienie się Kabuto jako błogosławieństwo w tym aspekcie. On pisał książki, ona lubiła czytać - zwłaszcza takie, które pozwalały na rozwój, które zezwalały na dowiadywanie się nowych rzeczy. Przygód miała wystarczająco wiele w swoim życiu, żeby o nich samej napisać jakiś twór, więc jakoś nijak ją do przygodówek nie ciągnęło.
- Jesteś chodzącą biblioteką. Ale to całkiem super. - Odebrała od niego książeczkę i zaczęła przeglądać strony - znów raczej pobieżnie, nie wczytując się w treści, mimo wszystko byli w samym sercu lasów, które nie lubiły przyjmować na swe łono nieuważnych i nieostrożnych - zwłaszcza, gdy ci nieuważni i nieostrożni polowali na znacznie silniejszego od siebie drapieżnika. Albo nie, wróć. Nie silniejszego - po prostu większego. - Mogę ją zatrzymać? - Machnęła książką i spojrzała na Kabuto. Może akurat zechce się podzielić? Znała sporo gatunków ze wszelakich terenów, ale nadal było mnóstwo takich, które umknęły jej oczom, albo kryły się, kiedy pojawiała się w pobliżu. W końcu zwierzęta potrafiły mieć również niesamowity zmysł węchu i słuchu.
- Daje trochę niedźwiedziem. Znaczy - zapach. - Nie potrafiła potwierdzić, nie potrafiła zaprzeczyć. - Ale to na pewno nie niedźwiedź. Kto wie, może jakaś abominacja chakry. - Skoro ludzie potrafili mutować, zmieniać wygląd swojego ciała pod wpływem chakry, to zwierzęta na pewno też. Nie koniecznie chodziło tutaj rzecz jasna o jakiekolwiek celowe zmienianie, raczej efekt uboczny... efekt przypadkowy. Skoro jej Ninken potrafił korzystać z chakry to pewnie były i inne rasy, które potrafiły, albo które stały się jej ofiarami. Albo faktycznie mieli do czynienia z misiem - po prostu bardzo dużym i bardzo głodnym misiem.
- Moim zadaniem jest upolowanie bydlaka. Jeśli się uda, możesz sobie misia zatrzymać, jak nie to trudno. Nie będę ryzykowała bezpieczeństwa swojego i Shin'ena. - Zresztą życia Kabuto też nie zamierzała niepotrzebnie narażać. Ogólnie - zróbmy to szybko, dobrze, to szybko wrócimy do ciepłego domku na ciepłe jedzonko. - Nie koniecznie z dwoma. Jest przecież sporo gatunków, które samotnie wychowują młode. Znaczy - mam nadzieję, że nie z dwoma. - Podróż ciągnęła się monotonią drzew, która wsuwała umysł w przyjemne, senne wręcz rozluźnienie. Ciężko było się temu nie poddawać. Ciągle rozglądała się, szukając śladów innych niż te związane z zapachem - nad tymi najmocniej czuwał Shin'en. Nawet ona nie potrafiła sobie wyobrazić, jak czuły węch musiał mieć ten pies, co dopiero zwykli ludzie. Cieszyło ją to, że Kabuto nie napomknął nic o szukaniu tamtych samurajów. Już przygotowywała swoją bojową postawę, warknięcie, że nie ma mowy! Niech sobie sam idzie ich szukać! Jakoś tak okazało się jednak, że ślady nachodziły na siebie i prowadziły w tym samym kierunku.
- Jesteśmy teraz na szlaku, którym chodzi bestia. Jej woń nie rozłazi się nigdzie na boki, więc wygląda na to, że wędruje tylko tędy do miasta. - Gdyby nie fakt braku świateł zastawienie pułapki tutaj było całkiem nęcące. Tylko że całkowita ciemność kompletnie to wykluczała. Nawet jeśli i ona i Shin'en mieli wyczulony słuch i węch to nie mogli równać się ze zmysłami istot przystosowanych do nocnego życia. - Się nie wystrasz, jakieś 300 metrów przed nami są chyba ci zaginieni samurajowie. Nie czuję krwi, więc pewnie jeszcze dychają. Albo są tylko kupką kostek.
Zasięg węchu psa: 3500m, Zasięg węchu Sami: 2500m
0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Wieś Okita

Post autor: Seinaru »

0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Samidare

Re: Wieś Okita

Post autor: Samidare »

- Dzięki, staruszku. - Spojrzała jeszcze raz na okładkę książki. Prezent. Właściwie ciężko mówić, żeby był to prezent, raczej sama go zdobyła, ale chyba... takie prezenty były najlepsze? Nie były. Były po prostu jedynymi, jakie Samidare dostać mogła, nie dlatego, że dostanie czegoś od kogokolwiek było poza zasięgiem jej możliwości. Mogła zagrać całkiem grzeczną dziewczynkę, naprawdę potrafiła. Po prostu nie chciała. Pewnie dlatego nijak nie potrafiła podarków docenić, które nigdy nie płynęły z głębi serca, tylko z ewentualnego zauroczenia i przypływu chwili. Lubiła je, owszem, gromadziła, jak tamten płaszcz, jak tą książkę - i zbierała w swoim domu jak trofea, na podobieństwo łowców wieszających łby lwów nad kominkiem w salonie. Teraz miała książkę. I ta książka nie zawiśnie co prawda na ścianie w głównym pokoju, za to znajdzie się jej przytulne miejsce na półce w sypialni. Wsunęła książkę do plecaka Shin'ena. Nie ważne, że nie było tam żadnych niesamowitych, zjawiskowych stworzeń. Serio. Mogłaby czytać nawet o kurczakach, bo wiedziała dobrze, że nawet jeśli widywała kurczaki na co dzień i były tak normalne, że aż mdliło od ich nudnej natury, to na pewno było mnóstwo rzeczy, których o nich nie wiedziała - a tutaj miała podręcznik o wilkach, niedźwiedziach i lisach - wszystkich tych niesamowitych mieszkańcach lasów, których normalność nigdy nie obedrze z ich tajemnic. Każdy wilk pozostawał tylko wilkiem dopóki nie spojrzało się w jego księżycowe ślepia. Dlatego starzec właściwie zadał bardzo dobre pytanie. Czy faktycznie interesowała ją tylko śmierć tego stworzenia? Nie obchodziły ją jego zwyczaje, jego byt? Traktowała je tylko jak zwierzę do odstrzału? Tak samo traktowała ludzi, gdyby ktoś ją zapytał. Wystarczyło, że na tego a tego pojawiło się zlecenie. Była drapieżnikiem stworzonym do polowań. Kochała ich smak.
- Ano. Za jego truchło i twoje przeżycie w końcu mi płacą. - Odparła na lekkim wydechu, wsuwając dłonie pod płaszcz. Nie, nie ten zielony. Ten ciepły, ciemno brązowy, który sięgał jej do połowy ud. Wyglądało to trochę tak, jakby humor jej się zepsuł. Nie zepsuł. Las ją rozleniwił na swoim łonie, ukochał w swoich ramionach - a ona odwzajemniała tą miłość. Mimo to serce stopniowo uderzało coraz mocniej. Zaczęło powracać napięcie i część jej... och, część jej miała szczerą nadzieję, że dwójka samurajów żyje. I że wyskoczą na nią z mieczami - czy czym tam ci wojownicy Yinzin się posługiwali. Czy to byli ro... rojowie? Robaki? Robaki. Tak. Robaczki podobne do ślimaków, które wychodzą na ulice miast po deszczu i nawet jeśli bardzo uważasz i starasz się ich nie zadeptać to prędzej czy później i tak usłyszysz przykre chrupnięcie pod swoją podeszwą. Zaginęli, nie zaginęli - w głowie Inuzuki wszyscy, którzy zapędzili się w leśną dzicz i słuch po nich ginął byli "zaginieni". Pewnie tylko musieli poświęcić więcej czasu na tropienie bestii, bo nie mieli iście bestialskich zmysłów.
- Problemów? Ja tam nie widzę żadnych prooblemów.
Shin'en zerknął na Samidare kontrolnie która stała się niespokojnie wręcz cicha. Wyczuwał od niej to powoli rosnące napięcie. Skrawek podniecenia, im bardziej zbliżali się do ludzi. Widział jej złote ślepia, które teraz nie błyszczały tym głupim rozbawieniem. Nie to, że nie cierpiał, kiedy robiła z siebie kretynkę, ale nigdy tego nazbyt nie pochwalał. Chwile zabawy chwilami zabawy - ona zamieniała niemal całe życie w jedną wielką "zabawę". Nie było to nawet takie złe. Przynajmniej nie chodziła z nosem na kwintę i potrafiła sięgnąć po wszystko, o czym zamarzyła.
- Szeregowa Inuzuka Samidare. - Odparła im nieco lakonicznym tonem. Zatrzymała się razem z Shin'enem, spoglądając na robaczki. - Jak spacerek, panowie? - Nie wysiliła się na uśmiech. Błysnęła żmijowatymi tęczówkami i oparła łokieć na rękojeści wakizashi, ot, niby tak od niechcenia, lustrując panów przed sobą i oceniając ich na szybko. - Przedszkolna wycieczka już się skończyła, więc może wrócicie do domciu, hm?
0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Wieś Okita

Post autor: Seinaru »

0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Samidare

Re: Wieś Okita

Post autor: Samidare »

Było wiele powodów, dla którego Samidare była pewna siebie - a głównym powodem była pycha. Zawsze była bardzo pewna swego, przez co w większości ignorowała swoich oponentów. Blizny na jej ciele z różnych potyczek nie nauczyły jej tego, że gdyby bardziej uważała, to by ich nie miała - nauczyły ją tego, że jest niepokonana. Że nie ważne, jak mocno stara się przeciwnik, to ona i tak wyjdzie z tego zwycięską ręką - tak czy inaczej. Kiedy już coś robiła - to na sto procent, nie na pół gwizdka. Jeśli szła w bój - to z podniesioną głową. Nie obawiała się śmierci - zbyt często zaglądała jej w oczy, nie oznaczało to też jednak, że śpieszyła jej na spotkanie. Szły ramię przy ramieniu, jak dobre Przyjaciółki, które nie mają między sobą żadnych sekretów, bo jakie mogłyby mieć? Samidare dawno wyrzekła się tego słodkiego, pro ludzkiego życia. Kostuchna nie miała co prawda ciepłych ramion, ale była matką jak każda inna - starała się, jak najlepiej mogła i teraz, gdy wreszcie się od niej wyprowadziła, dopiero dobrze zaczęły się dogadywać, spotykając od czasu do czasu w miejscach takich jak to - nawiedzonych przez opętaną szaleństwem Wojnę. Tą schorowaną, ogarniętą wieczną gorączką ciotkę, na którą trzeba było naprawdę uważać. Obie siostry były wrogiem, którego Samdare nigdy nie planowała pokonać - dlatego nigdy nie podejmowała samobójczej walki. Nie z nimi. Nie z wiedzą, że na pewno zginie, jeśli podejmie się tej walki - walki podobnej walki z wiatrakami. Musiałaby zresztą chociaż trochę kochać ludzi, żeby w ogóle próbować. Zabawa w bohatera? Och tak! Ale tylko tam, gdzie jej za to płacili.
- To super. Niech przyjdzie. - Nie ściszyła głosu. Najwyraźniej trójka przedstawicieli płci brzydkiej nie zamierzała łaskawie wykonać jej prośby, ale ich postawa jakoś... ją zawiodła. Napakowała niechęcią, stąd też nieprzyjemne skrzywienie się na jej wargach podobna do grymasu obrzydzenia.
- Nie wyczuwam zapachu innych zwierząt, przynajmniej żadnych świeżych śladów. - Samidare skinęła w odpowiedzi głową, co mogło wyglądać trochę dziwnie, ale kto by się tym przejmował? Na pewno nie ona.
- Wiem, że jest. Chociaż tropię ją od... od ilu ją tropimy? - Spojrzała na Kaito. Pośrednio swojego zleceniodawcę. - Zresztą nie ważne. Miło nawet, że się nie zgubiliście. - Nieprawda, nie było jej miło, ale tak o sobie powiedziała, bo w sumiee... mogła. - Japa. Chuj ci do tego, robaczku. - Bycie miłą miało swoją granicę. Tsss. Będą na nią cichać i... co oni tam jeszcze? A, no tak, oczywiście. Zwracać się do niej nieformalnie. Na jej ziemiach! Na jej terenie!
Los postanowił być jednak łaskawy... tylko jeszcze nie wiem, dla kogo. Dla roninów? Dla rudowłosej? Trójka. Trójka wojowników. To nie skończyłoby się dobrze i nie byłoby przyjemne - mimo to nie potrafiła się powstrzymać.
- Samidare! - Głos Shin'ena zabrzmiał jak uderzenie błyskawicy. I tylko dla niej brzmiał - dla nikogo innego. - Uspokój się. Już. - Nieprzyjemny dreszcz spłynął jej po karku. Stety, niestety, niestety, stety... Nad cała resztą nie mogli dumać.
- Bunshin! - Rzuciła krótko ruda i Shin'nen zaraz stał się jej wierną, czerwonowłosą kopią. Oboje skoczyli na drzewa, czmychając na dwa różne i zatrzymali się na jednej z gałęzi - a jeśli gałęzi nie było, to przesyłając chakrę do nóg utrzymywali się po prostu na pniu. A ci na dole? Cóż... trochę szkoda Kabuto, no nie? Wzrok Ninkena skupił się na przeczesywaniu okolicy, podczas gdy Samidare spojrzała w dół, na wspomnianego jegomościa. Przemieliła niesmak pod nosem. Ten starzec po prostu... wzbudził w niej za dużo pozytywnych emocji. Na razie jednak nie ingerowała. Czekała.
102% - 8% = 94%
Nazwa
Jūjin Bunshin
Pieczęci
Tygrys
Zasięg
Na psa
Koszt
E: 14% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2% za psa, płaci użytkownik
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Specyficzna technika, używana głównie w trakcie pojedynków. Po przesłaniu chakry dla swojego pupila, zwierzak natychmiastowo przyjmuje kształt swojego właściciela. Jest on wtedy właściwie nie do odróżnienia, ma takie same atrybuty fizyczne jak właściciel i może używać wszystkich znanych swojemu panu technik klanowych oraz taijutsu. Pies może mówić o ile potrafi w swojej naturalnej formie.
0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Wieś Okita

Post autor: Seinaru »

0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Samidare

Re: Wieś Okita

Post autor: Samidare »

Właśnie - zaczepki. Prowokowała - uwielbiała to robić! Im bardziej czułeś, że tańczysz na granicy, tym więcej emocji było w tym wszystkim, aż zalśniły kobrze ślepia, kiedy mężczyźni nie poddali się, jak potulne owieczki i nie zignorowali jej słów, tak jak zrobili to z poprzednimi. Z szaleństwem, drogi Przyjacielu, było jak z grawitacją. Wszystko, czego potrzebowała to lekkie pchnięcie. Z Samidare było tak samo - pewnie dlatego niektórzy mogli nazwać ją szaloną, ale to tylko puste słowo. Przecież z jej piątą klepką wszystko było w porządku. Mogli sobie memłać ile chcieli o traceniu języka - im więcej tym lepiej, przecież bardzo chętnie by im odpyskowała! Rozwarła ramiona i uśmiechnęła zachęcająco, przejeżdżając tym językiem, którego odcięciem grozili, po wąskich wargach i białych kłach, czekając, aż do niej przyjdą. Chcieli przyjść. Teraz już byli gotowi na to, żeby pobawić się w berka..! Rudzielec nie miał nawet czasu na odżałowanie tego, że jednak do żadnej zabawy nie doszło. Zawsze była zbyt zajęta sobą, żeby zwracać uwagę na innych, na ich potrzeby, emocje - nic się nie zmieniło i w tym przypadku. Jej umysł nie przetworzył, że samurajowie to, co mają do niej, tą osobistą urazę, przełożą na osobę trzecią - biednego dziadka, który razem z wojownikami miał jej robić za przynętę - taką rolę sobie dla nich wymyśliła. Niech sobie tam siedzą, stoją, jak dobrze pójdzie to ci z wykałaczkami jeszcze pomogą i obronią Kabuto, ot co, a w najgorszym upadku zesrają się w gacie i uciekną. Opcja, w której te wykałaczki zwracali przeciwko badaczowi nie musnęła nawet krańców jej umysłu.
- Co do... - Nie bardzo wierzyła w to, co widzi. Co oni tam na dole... ach tak. Kolejna rzecz, o której zapomniała - to, że nie wszyscy mają tak wyczulone zmysły i nie każdy w porę może zdać sobie sprawę z tego, że coś nadciąga. Lojalność? Ha! Głupie gówniarze (chociaż wydawali się starsi od Samicy, ale od niej to każdy chyba starszy się wydawał). - Shin'en. - Wydała krótkie polecenie - więcej nie musiała. Wilczur odbił się od drzewa i puffnął w obłoku dymu, przyjmując znów wilczą postać - i natychmiast obrócił się w powietrzu, zamieniając w rozmyty dysk, który popędził w kierunku samurajów. W taki sam dysk zamieniła się Samidare, która odbiła się zaraz za swoim towarzyszem - pędzili tuż obok siebie, odcinając samurajom drogę w przód i w tył - tą do Kabuto i tą, którą mogliby od Kabuto uciec.
Samica:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 1
WYTRZYMAŁOŚĆ 20
SZYBKOŚĆ 41
PERCEPCJA 21
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1

Shin'en:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 125
WYTRZYMAŁOŚĆ 100
SZYBKOŚĆ 60
PERCEPCJA 60
KONSEKWENCJA 60
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 110%
Nazwa
Gatenga
Pieczęci
Brak
Zasięg
10 metrów
Koszt
Brak
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Swego rodzaju wariacja na temat Gatsūgi. Tym razem jednak zarówno shinobi, jak i jego pies wirują wokół innej, poziomej osi obrotu, co sprawia, że zmieniają się oni w coś w rodzaju dysków. Krańce tychże wytworów są bardzo ostre, co skutkuje ogromnymi obrażeniami zadanymi celowi. Nie mówiąc już o tym, że drzewa i kamienne ściany są bez szans. Dyski poruszają się ze znaczącą prędkością i trudno ich uniknąć.
0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Wieś Okita

Post autor: Seinaru »

0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Samidare

Re: Wieś Okita

Post autor: Samidare »

No właśnie - kto? Bo na pewno nie zapatrzona na siebie Inuzuka. Albo inaczej - agresja była oczywista, nieoczywiste było to, że rzucą się na Kabuto. I znów - nie dlatego, że to nie było do przewidzenia. Samidare tak przywykła do działania solo, że zwyczajnie w świecie zapomniała w tym momencie o istnieniu Kabuto. Wszystkie jej myśli skupiły się na bestii. Wszystkie jej zmysły. Reszta? Kompletnie niepotrzebny element - i Kabuto również się w niego wliczał chwilowo. Irytujący, niepotrzebny element tego wszystkiego, któremu trzeba było ratować dupę. I mimo tego, że rzeczywiście kobieta była okropną egoistką, to jej zmrożone serduszko nazywane po imieniu pustynią lodową, czasami miało swoje prześwity i przewiewy, no i to nie tak, że była kompletnie nieczułą morderczynią. Dlatego ruszyła razem ze swoim towarzyszem, żeby osłonić Kabuto chociażby własną piersią. Swoją drogą ciekawe było nagłe magiczne zwolnienie techniki, którego doświadczyła, ale cóż, bywa. Wiecie, te złe opisy w niebiosach i niepoprawne politycznie określenia... Pewnie siła też została magicznie stępiona. Ale cóż zrobisz, Panie, cóż zrobisz! Niebadane są wyroki boskie! Raz mówią tak, innym razem mają inny grymas i wszystko się zmienia! Tak właśnie zostaje się przegrywam.
- Trzymajcie go! - Wrzasnęła do nich, ruszając do przodu, zamierzając dać susa pomiędzy miłymi i uprzejmymi panami, nie musząc się nawet oglądać za swoje plecy - i nie chciała. Jak wyglądała bestia nie miało wielkiego znaczenia. Wystarczyło, że i tak miała wrażenie, że cała ziemia drży od jej obecności. Wcale nie zależało jej na tym, żeby samurajowie trzymali bestię i też z nią walczyli. Chciała tylko odwrócić ich uwagę od osoby swojej i Kabuto, żeby zajęli się sobą - i potworem. W razie gdyby chcieli jednak nadziać ją mieczami to umknęła w bok. Tak czy siak - zamierzała najpierw umknąć, dopiero potem się obrócić i sprawdzić co zrobi cała ekipa - i samuraje i bestia.
- Proszę trzymać się z tyłu. - Odezwał się Shin'en cicho do Kabuto.
0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Wieś Okita

Post autor: Seinaru »

0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Samidare

Re: Wieś Okita

Post autor: Samidare »

Honor? Rzecz przereklamowana. Samidare była dumna - ale nie honorowa. Nawet jeśli miałbyś przeżyć wbijając innym miecz w brzuch - co z tego? Nawet jeśli mieliby cię wytknąć palcami - co z tego? Przeżyłeś, przetrwałeś. Tylko to się liczyło w naturze. I chociaż Samidare nie była zbyt bystra, to całkiem nieźle sobie w tym radziła. Może dlatego, że była taka niewielka, albo dlatego, że była kobietą? Albo to ten czar, że nikt jej nie brał na poważnie? W końcu była tylko małą, pyskatą, rudą zołzą, kto by taką chciał brać na poważnie? Robiła więcej hałasu, niż była w stanie zdziałać. I pośrednio tak było. W tej krzykliwości, w której świat spalał się naprawdę gorącym, jasnym płomieniem, bardzo łatwo było zapomnieć o podążającym za nią cieniu, który teraz stał przed Kabuto i jedynie słuchał, wpatrując się spokojnie w plecy samurajów. Czekał. Gotów do skoku, wrażliwy na każdy gest i drgnięcie ze strony Samidare, pozwalając jej się wykrzyczeć, pobyć strasznie groźną - jak lubiła i jak wolała. Doskonale wiedział, do czego będzie dążyła, skoro już i tak pofatygowali się na dół. Tego samego chciała czmychając na drzewo - żeby dwa problemy same się wyeliminowały i bez znaczenia było, która ze stron upadnie. Tylko dlatego, że kobieta tych samurai nie polubiła, chociaż nie zrobili oni jej niczego złego. To ona pierwsza na nich naskoczyła, ona pierwsza pyskowała - oni jedynie odpowiedzieli stosowną reakcją. I naprawdę, wyciągnięcie broni przeciwko Kabuto już niczego nie zmieniało.
Czmychnęła sobie do przodu, zgrabniutko i w swoim tempie, ustawiając się przy Shin'enie i kierując wzrok na... już na bestię, która szarżowała naprzód. Mimo wszystko włoski stanęły jej dęba na karku, naturalny szacunek do czystej siły, jaką prezentowała bestia przed nimi, ale to nie strach był dominujący. Dominujące było podniecenie, które uniosło ją parę stóp nad ziemię, chociaż ciągle stała w miejscu, z szeroko rozwartymi, lśniącymi gwiezdnym pyłem oczyma, chłonąc obrazek, który był jak z bajki. Tej dla dorosłych, tej baśni Braci Grimm. Zapach krwi był jak woń ambrozji obiecującej wieczność. Ręka samuraja została odrzucona na bok jak złamana rączka laleczki, miecz jak wykałaczka - wyleciał w powietrze i upadł na bok, na ziemię, nie wydając z siebie nawet dźwięku. Ryk niedźwiedzia wszystko zagłuszał. Kolejne machnięcie łapą i skóra została przecięta, ale Inuzuka nie widziała wiele. Nie widziała, czy pazury rozerwały aortę, czy rozerwały policzek tak, że język wypadł przez zadrapanie, a rozerwane dziąsła pozbyły się swoich zębów. Mogła tego dokonać? Jednym machnięciem, ta czysta siła mięśni, którą widziała przed sobą? Krew trysnęła na rozgrzane cielsko zwierzaka. To samo, w którym zaraz zatopił się miecz.
- No właśnie nie. - Jej głos był przesiąknięty napięciem. Nie tym napięciem, który powodował strach, nie było na jej twarzy nawet cienia strachu - ani kiedy spoglądała na krwawe przedstawienie, w którym rozrywane mięśnie ze skórą rozsypywały się świstkami po ściółce, ani kiedy Kabuto obwieścił, że to pora, by uciekać. - Nigdzie nie idziemy. - Stała. Obserwowała, stała i czekała. Przecież to nie ona zaatakowała tych samurajów, to nie ona zrobiła im coś złego, nie? Nie była odpowiedzialna za ich stan. Nikt nie miał jej niczego do zarzucenia - po prostu nie mogła im pomóc.
Tyle.
Złożyła dłonie w pieczęć Tygrysa i Shin'en wskoczył do przodu, ale nie na bestię. Jakkolwiek dziwnie to nie wyglądało - Shin'en wskoczył na głowę swojej właścicielki i ich chakra zlała się gładko ze sobą w jedną, tworząc dwugłową, czarną jak węgiel bestię - wszystko to w ciszy i spokojnie, bez żadnego afiszowania się, kiedy niedźwiadek bawił się swoimi zabaweczkami. Och, polowania były naprawdę słodkie..! Bestia kontra bestia. Przynajmniej teraz byli podobnych rozmiarów. Sotoro skoczył do przodu i owinął się białym wirem. Bestia była tuż przed nimi, nie potrzeba było żadnego naznaczania i szukania celu - wystarczająco duża i zajęta, żeby nie obawiać się, że gdzieś umknie. Bo i Samidare nie przejmowała się, czy przez przypadek przy okazji nie zmiecie trzeciego, wciąż żywego samuraja.
One shot, one kill.
Nazwa
Jinjū Konbi Henge: Sōtōrō
Pieczęci
Tygrys
Zasięg
Na ciało
Koszt D: 45% | C: 35% | B: 25% | A: 15% | S: 10% | S+: 5% + połowa z tego od psa
Dodatkowe Statystki Inuzuki + 50% statystyk ninkena
Opis Jedna z legendarnych technik Inuzuka, które wywołują niemały zamęt na polu bitwy. Po złożeniu przez właściciela odpowiednich pieczęci, pies wskakuje na głowę człowieka i razem zaczynają korzystać z chakry. Efektem techniki jest transformacja w wielkiego, dwugłowego wilka o nazwie Sotoro. Wielkość zwierzęcia sprawia, że każdy jego cios jest potężny, a szybkość zaskakująco duża.
Nazwa
Garōga
Pieczęci
Brak
Zasięg
50 metrów
Koszt
Brak
Dodatkowe
Należy uprzednio użyć Jinjū Konbi Henge: Sōtōrō
Opis Technika wymaga użycia Jinjū Konbi Henge: Sōtōrō. Po zmianie w wielkiego dwugłowego wilka użytkownik i pies zaczynają się kręcić, tym samym wprowadzając w ruch wilka. Jest to podobna technika do Gatsugi. Bezpośrednie trafienie tą techniką najczęściej kończy się śmiercią. Jedynym minusem tej techniki jest to, że wilkiem ciężko się steruje, ponieważ nic się nie widzi, dlatego również niezbędne jest użycie techniki Dainamikkumakingu, w celu naznaczenia celu. Dzięki temu użytkownik może trafić w cel, za pomocą węchu.
0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Wieś Okita

Post autor: Seinaru »

0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Samidare

Re: Wieś Okita

Post autor: Samidare »

Móc i chcieć - a to dopiero problematyczna różnica, nie uważasz, Przyjacielu? Oni mogli - spoglądając na to, jak niedźwiedź rozrywa tych samurai jednego po drugim - mogli im pomóc, mogli zareagować, mogli rzucić się do przodu i wziąć udział w walce. Sęk w tym, że z punktu widzenia Samidare i ten niedźwiedź i samurajowie byli problemem. Jeszcze nie wynaleziono genialniejszego sposobu na radzenie sobie z dwoma problemami na raz niż napuszczenie ich na siebie. Dlatego było jej obojętne, kto tu zginie - samurajowie? Niedźwiedź? Bez różnicy. Mieli wybić się wzajemnie, nawet gdyby samurajowie uciekli jakoś by jej to nie ruszyło. To na to monstrualne zwierze miała zlecenie, więc gdyby tamci mieli minimum oleju w głowie - poszliby w te pędy. Nie poszli. Nie uciekali przed walką i co, niby to miała uznać za światłe honorowe? Anonimowe trupy z anonimowych ludzi. Za nimi płakało się tak jak za liśćmi opadającym z drzew.
Bezboleśnie.
Niemal czuła na języku smak gorącej krwi tryskającej z rany potwora - wiedziała, że Shin'en czuł dokładnie to samo. To uczucie dawało satysfakcję - naprawdę wiele satysfakcji. Pompowało adrenalinę do żył i sprawiało, że chciało się sięgać po więcej. W końcu technika straciła na swoim impecie i Sotoro odskoczył w tył, przyglądając się swojemu dziełu. Nie było czemu się przyglądać - bestia, dumna, wzbudzająca strach, wyglądała teraz szpetnie i tylko czekać, aż przy kolejnym fałszywym kroku jego wnętrzności zaczną się po prostu wylewać z jego brzucha przy rozdartym całym brzuchu. Fakt, że jeszcze stał, był jakimś marnym niedopowiedzeniem. Ale stał. I pewnie należałoby to uszanować, ale Samidare nie była tak honorowa ani tak miła czy uprzejma. Obserwowała ruchy bestii. Nie było mowy o jakimkolwiek zachowywaniu tego czegoś przy życiu, bo i nie było szans, żeby to okiełznać. Nie miała takich środków i sposobności, a wątpiła, żeby Kabuto w ogóle miał jakiekolwiek środki zaradcze, ponad te, by przerwać w zimnym i ciemnym lesie. Na przykład krzemień. Mało przydatny sprzęt przeciwko wielkim bestiom. Kiedy ruszyła do przodu Sotoro skoczył na bok - ten ranny bok misia - tylko po to, by natychmiast zrobić zawrót i wbić się kłami w jego wnętrzności. I szarpnąć. Dobrze będzie ułatwić tm bebechom wypływanie, skoro same wypłynąć nie chciały.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hyuo”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość