Stanowiąca część Cesarstwa wyspa położona jest na południe od skupiska wysp Kantai, a także na południowy zachód od krajów kupieckich. Na wyspie znajduje się siedziba Rodu Ranmaru , jednak głowa rodu rezyduje na Hanamurze, piastując stanowisko Cesarza. Temperatura panująca na wyspie jest znacznie niższa od tej na Kantai co nad wyraz pokazują góry śnieżne a także licznie występujące wichury. Ludzie zamieszkujący wyspę utrzymują się z polowań oraz połowów.
Minoru
Posty: 832 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 17 maja 2023, o 00:09
Zlecenie specjalne rangi B dla Rewolucjonistów:
“Serce z lodu”
Sashiko
Kolejka 9:
Sashiko: 8
Minoru: 9
Los zdawał się uśmiechać do grupki wyjętych spod prawa Yuki. Dwoje mężczyzn w przekonaniu Sashiko nie stanowiło zagrożenia, a przynajmniej nie byli związani z cesarstwem. Rodzina Yukich, wyraźnie odetchnęła z ulgą, gdy dostrzegli przywołujący gest Sashiko. Grupa ponownie ruszyła do marszu.
- Tam… - Drugi z mężczyzn wskazał palcem w ich kierunku, gdy tylko biała wilczyca ponownie zaczęła się poruszać. Pierwszy z mężczyzn uniósł dłoń do czoła osłaniając się w ten sposób od słońca.
- … chowają się... nie cesarscy... - Mogła usłyszeć jeszcze urywane słowa, nim zmieniła sposób działania swych oczu i straciła oboje ze swego zasięgu.
Dreptali jeszcze przez prawie godzinę, nim dotarli na tyle blisko by móc dostrzec zamrożone drzewo w całej jego okazałości. Był to bardzo rozłożysty dąb, pokryty od pnia aż po jego szczyt cienką warstwą lodu, mieniącą się w słońcu. Nie to jednak przykuwało najbardziej spojrzenie Sashiko. Dwoje mężczyzn stało przed nimi w odległości kilkudziesięciu metrów. Pierwszy z nich uniósł swą dłoń przed siebie, kierując wewnętrzną część dłoni w kierunku nadchodzących, w międzynarodowym geście oznaczającym, że mają się zatrzymać.
- Tyle wystarczy… Niespokojne są to czasy, może więc zdradzicie nam czego tutaj szukacie… zwłaszcza, że widzę między wami kogoś kto raczej potrzebuje lekarza aniżeli zwiedzać - Zadał pytanie, gdy jego wzrok wędrował to na Sashiko, to na pozostałych, towarzyszących jej ludzi. Jego kompan zajął pozycję u boku swego towarzysza, milczący, z rękoma skrzyżowanymi na klatce piersiowej. On również wpatrywał się w całą przybyła grupę.
- Dzisiaj rano, cesarz nasłał na nas swych żołnierzy by wywieźli nas jak bydło ze swych domów. Kilka dni temu ktoś od was odwiedził naszą wioskę i proponował ucieczkę na kontynent. Chcielibyśmy skorzystać z waszej propozycji. - Kenichi wyrwał się przed szereg. Głos drżał mu potężnie, a sam wyglądał jakby miał zaraz paść twarzą w śnieg. Oczy naszej bohaterki podpowiadały jej, że jego stan nie zagrażał życiu, ale na pewno powodował, że był ekstremalnie wycieńczony. Obaj mężczyźni skupili swój wzrok na nim i zmarszczyli swe brwi.
- Chodźcie, mamy żywność, suche koce, możemy nawet zagrzać wodę i zrobić herbatę byście się odrobinę rozgrzali. - Atmosfera wyraźnie się rozluźniła. Ten który mówił pozostał na swoim miejscu do momentu gdy wszyscy z grupy nie przeszli obok niego. Następnie pomógł rannemu mężczyźnie w dalszym przejściu aż do drzewa. Drugi z mężczyzn opuścił swe miejsce prawie natychmiast udając się w kierunku dębu, gdzie też leżały ich bagaże. Wyciągnął z nich trochę prowiantu i rozdzielił go na cztery równe kupki. Następnie wykopał jamę w śniegu i umieścił w niej suche drewno i przenośny zestaw do gotowania.
- Niestety nie mam dla was dobrych wieści. Nie możecie zostać tutaj zbyt długo jeżeli chcecie uciec z wyspy. Jutro nad ranem nasz przewoźnik wypływa w kierunku kontynentu i nie będzie go przez cały tydzień. Tak więc musicie dotrzeć tam przed świtem. - Zarysował sytuację, która malowała się raczej niezbyt kolorowo dla naszych wędrowców.
- Musimy dotrzeć gdzie? - Zapytała żona Kenichiego, zauważając bardzo rezolutnie fakt, że właściwie nie powiedziano im gdzie muszą się udać jeśli chcą stąd uciec. Drugi z mężczyzn, w między czasie, rozpalił ognisko, które dzięki ukryciu w wykopanej jamie, był całkowicie niewidoczny dla oddalonych osób. Nabrał on świeżego śniegu, który wrzucił do garnka wiszącego nad ogniskiem.
- Wszystko w swoim czasie, wpierw chciałbym usłyszeć co nieco o was. Zacznijmy może od ciebie, o co chodzi z tą maską? - Odpowiedział kobiecie, z tajemniczym uśmiechem, ten który pomógł im dojść do drzewa. Oczywiście pierwszą osobą, którą chciał wypytać, była nasza biała wilczyca.
NPC pisze:
- Mayumi -
- Kenichi -
- Tsuyoshi -
- 1 mężczyzna -
- 2 mężczyzna -
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Sashiko
Posty: 593 Rejestracja: 4 lut 2021, o 20:39
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy zawiązane w kok, brązowe oczy, szczupła i zgrabna sylwetka, średni wzrost. Ubiór: biały strój z białym płaszczem, białe rękawiczki i maska wilka na twarzy (szczegóły i obrazki w KP)
Widoczny ekwipunek: Łuk i kołczan ze strzałami oraz włócznia na plecach, torba na boku nieco z tyłu
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9309&p=165031#p165031
Multikonta: Uchiha Tsuyoshi
Post
autor: Sashiko » 17 maja 2023, o 20:01
Wszystko zaczynało się układać coraz pomyślniej dla trójki uciekinierów i Sashiko. Po krótkiej rozmowie z Kenichim wszystko było już wyjaśnione. Przynajmniej z ich strony, bo nadal nie wiedziała za dużo o napotkanych mężczyznach. Wiedziała jednak na tyle dużo, żeby wiedzieć, że w aktualnym konflikcie nie stoją oni po stronie Cesarza. I to chyba wystarczyło, przynajmniej na razie.
Podziękowała serdecznie za pomoc mężczyznom i pomogła Kenichiemu ulokować się bezpiecznie w miejscu, gdzie się ogrzeje, posili i uzupełni siły. Ten gość od samego rana ciągle walczył. Najpierw z cesarskimi, a później ze swoimi ranami, otoczeniem i ograniczeniami. Widać było po tym wszystkim, że nie był to pierwszy lepszy Yuki. W armii Cesarstwa z pewnością bardzo by się przydał. Waneko Satoshi podjął jednak kompletnie niezrozumiałą dla niej decyzję o tym, że wszystkich tych ludzi należy wysiedlić. To znaczy wiedziała co stało u korzeni takiego nakazu - konflikt z liderką Yukich. To jednak nie uzasadniało wprowadzenia tak surowej odpowiedzialności zbiorowej. To było po prostu nieludzkie. Tak czy inaczej Cesarstwo nie mogło już liczyć na kogoś takiego w swoich szeregach, co było przykre.
Korzystając z chwili wytchnienia, ona również usiadła sobie gdzieś z boku, dezaktywując Tsuujitengan i regenerując nieco sił. Wysłuchała uważnie tego, co miał do powiedzenia mężczyzna, który z nimi rozmawiał. W pewnym momencie zadała mu pytanie:
- A czy to jest daleko stąd? Ile czasu trzeba, żeby dojść tam normalnym tempem? Bo my idziemy pewnie o połowę wolniej, niż zwykły piechur. Musimy wyliczyć z dobrym wyprzedzeniem, kiedy stąd wyruszyć.
Ten gość nie chciał jednak od razu udzielać im wszystkich informacji. Sashiko zapamiętała ten fakt, a gdy tym razem to on się jej zapytał o genezę tej maski, odpowiedziała zgodnie z prawdą:
- Pomagam Yukim się stąd ewakuować. Nie wierzę po prostu w konieczność podejmowania takich kroków i uważam je za bestialstwo. Nie chcę walczyć i występować otwarcie przeciwko Cesarstwu, bo to mój dom, ale nie zamierzam też zamykać oczu na tak wielką niesprawiedliwość. Chciałabym jeszcze kiedyś wrócić do służby u Cesarza (być może u innego), dlatego nie chcę zdradzać swojej tożsamości. Mam nadzieję, że Yukim uda się umknąć i całe to szaleństwo wkrótce się skończy, a oni będą mogli kiedyś wrócić do swoich domów - westchnęła. Tak, może było to naiwne, ale naprawdę tak myślała. Cały ten konflikt domowy bardzo ją bolał, szczególnie dlatego, że jeszcze nie tak dawno walczyła za Cesarstwo w Sogen - i to ramię w ramię z Yukimi. Pierwszy raz chyba zresztą wypowiedziała na głos myśl, że być może czas Waneko Satoshiego już się skończył. Nie było jej z tym jednak dobrze, bo nikt nie mógł zagwarantować, co będzie dalej.
0 x
Minoru
Posty: 832 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 18 maja 2023, o 23:58
Zlecenie specjalne rangi B dla Rewolucjonistów:
“Serce z lodu”
Sashiko
Kolejka 10:
Sashiko: 9
Minoru: 10
W końcu spokój, taki prawdziwy, bez obawy że ktoś zaraz ich zajdzie, bez ciągłej odpowiedzialności ciążącej na samotnej Sashiko. Miała teraz dwie inne osoby, które wydawały się dość kompetentne, a co najważniejsze, byli po jej stronie. Spokój ten nie miał być długowieczny, bo wisiało nad nimi widmo spóźnienia się na szmuglowanie. Ale choć trochę mogli odpocząć. Wpierw jednak Sashiko postanowiła zaciągnąć języka.
- Hmm… - Mężczyzna przyjrzał się Kenichiemu jakby oceniając jego stan i szybkość z jaką mógł się przemieszczać na bazie tego co widział dotychczas.
- Trzy godziny, góra… Jeśli zdoła utrzymać tempo przez całą drogę. W innym wypadku, radziłbym ruszyć szybciej. - Odpowiedział na pytanie o to ile czasu mają nim trzeba będzie ponownie ruszać w drogę. Drugi z mężczyzn zaczął roznosić racje żywnościowe, rozdzielając je między wszystkich. Było tam trochę suszonego mięsa, chleb oraz trochę warzyw.
- Nie martwcie się na zapas, po tamtej stronie wyspy nie kręci się zbyt wiele cesarskich. Zaraz przygotuję trochę ryżu, byście dali radę iść taki kawał a i herbatę zaparzę by ukoić wasze dusze. - Widocznie starał się pocieszać strudzoną rodzinę Yukich. Gdy skończył swój obchód, wrócił do ich bagaży i wyciągnął trzy koce, które przyniósł rodzinie, przepraszając że nie może dać więcej, ale sami nie mieli nic innego.
I wtedy też biała wilczyca postanowiła odpowiedzieć na pytanie zadane przez jednego z mężczyzn odnośnie jej maski. Obaj mężczyźni wysłuchali co miała im do powiedzenia, a gdy skończyła ten drugi zagwizdał pod nosem z wrażenia.
- Czyli mamy tutaj swego rodzaju zamaskowaną mścicielkę. Mam nadzieję, że wiesz co robisz, bo jeśli kiedykolwiek odkryją co robiłaś… ja i… mój kumpel zamierzamy poczekać aż ostatni Yuki nie opuści wyspy i sami spierniczamy na kontynent. - Odpowiedział jej. Był przy tym całkiem wesoły, nawet klepnął swego towarzysza w ramię, jakby się zgrywał, choć rzeczy o których mówił były śmiertelnie poważne. Drugi z mężczyzn jednak wpatrywał się w Sashiko badawczo, jakby nie do końca jej wierząc. Nie powiedział na ten temat jednak nic.
- Gdyby nie ona, nigdy byśmy tutaj nie dotarli. Wyrwała nas z cesarskiego kordonu, zawdzięczam jej wszystko. - Kenichi wstawił się za wilczycą, choć chyba nie było takiej potrzeby. Jego słowa zadziałały jednak na obu mężczyzn jak płachta na byka.
- Co powiedziałeś? - Zareagował dość ostro, podnosząc ton głosu, drugi z mężczyzn. Kenichi powtórzył swe słowa, odrobinę wgłębiając się w szczegóły sytuacji, w której się znaleźli. A przynajmniej mógł opowiedzieć o tej części z której zdawał sobie sprawę.
- Jasna cholera. - Wyrwało się mężczyźnie, którego stan emocjonalny zrobił niemalże obrót o 180 stopni. Jego towarzysz nie wyglądał o wiele lepiej.
- Musimy stąd spieprzać! - Zwrócił się do swego kolegi, który uciszył go gestem dłoni.
- No cóż, mój przyjaciel ma rację. Z powodu waszej dywersji, patrole żołnierzy na pewno zostaną teraz zwiększone, a zatem nasza bytność zostaje zagrożona… A zatem będziemy wam towarzyszyć w waszej dalszej podróży. Odpocznijcie, nabierzcie ile tylko dacie radę sił, czeka nas długa droga. - Wydał polecenia, nim odszedł od wszystkich w kierunku swego bagażu. Wyglądało na to, że szykował się do wędrówki, chyba bardzo przejął się całą tą sytuacją, bo wyglądał jakby miał wyruszyć już zaraz.
NPC pisze:
- Mayumi -
- Kenichi -
- Tsuyoshi -
- 1 mężczyzna -
- 2 mężczyzna -
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Sashiko
Posty: 593 Rejestracja: 4 lut 2021, o 20:39
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy zawiązane w kok, brązowe oczy, szczupła i zgrabna sylwetka, średni wzrost. Ubiór: biały strój z białym płaszczem, białe rękawiczki i maska wilka na twarzy (szczegóły i obrazki w KP)
Widoczny ekwipunek: Łuk i kołczan ze strzałami oraz włócznia na plecach, torba na boku nieco z tyłu
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9309&p=165031#p165031
Multikonta: Uchiha Tsuyoshi
Post
autor: Sashiko » 20 maja 2023, o 10:14
Musiała przyznać, że podobało jej się obejście i maniery tej dwójki, która ich spotkała. Byli spokojni i uprzejmi, a przy tym trzeźwo myśleli, bo od razu zajęli się zapewnieniem najpilniejszych potrzeb dla cywilów (i w sumie dla niej też). Rzeczywiście - mogła odetchnąć, przynajmniej na chwilę. Jeszcze nie na stałe, bo wciąż czekała ich podróż na wybrzeże, podczas której Susanoo jeden wie, co się stanie - ale i tak możliwość nawet częściowego uzupełnienia sił była nie do przecenienia.
- Tak, wiem - odpowiedziała mężczyźnie, który wypytywał ją o maskę - jestem świadoma ryzyka. I być może niestety też będę musiała opuścić Cesarstwo, czego bardzo nie chciałabym robić, ale... takie są reguły tej gry. Weszłam w to świadomie i myślę, że jakoś sobie poradzę - rzeczywiście, opuszczanie Hyuo i w ogóle całego Cesarstwa nie widziało jej się. Nigdy nie mieszkała nigdzie poza wyspami, a kilka lat temu pierwszy raz w życiu odbyła podróż po kontynencie. Byłoby to dla niej bardzo trudne, także emocjonalnie, z drugiej jednak strony była zaradną kobietą (jak na kunoichi przystało), więc prędzej czy później znalazłaby sobie miejsce, w którym mogłaby żyć zadowolona z tego, co ją otacza - jedna tylko korekta. Nie chcę się mścić. Staram się nie walczyć wtedy, gdy nie jest to bezwzględnie koniecznie. Im mniej krwi przeleje się w tym konflikcie domowym, tym lepiej dla wszystkich. Nie wiadomo jeszcze, co czeka Yukich na kontynencie w dalszej perspektywie i czy Cesarstwo nie zostanie zaatakowane przez wrogów Waneko Satoshiego - dodała. Oczywiście nie miała większego problemu z walką z najemnikami, jak pokonany przez nią niedawno Biały Wilk, ale tego już nie dopowiedziała.
Szybko okazało się, że gdy mężczyźni dowiedzieli się o tym, że Sashiko i ludzie, których prowadziła zostali uwolnieni po tym, jak pojmali ich cesarscy, zmienili swoje zachowanie. Stali się dużo bardziej nerwowi i praktycznie od razu powiedzieli, że trzeba stąd uciekać. Asami obserwowała uważnie ich reakcję. Nie wiedziała, że to zdarzenie będzie dla nich kluczowe - była przekonana, że są częścią tajnej siatki, której ludzie Cesarstwa stale i wciąż depczą po piętach, która ciągle zmienia swoje kryjówki i coś takiego nie jest niczym nowym. Cóż, był to błąd - powinna najpierw wybadać sytuację i od razu wyłożyć na stół wszystkie karty.
- Rozumiem. Czyli wsiadacie na łódkę razem z nimi - wskazała na Kenichiego i jego rodzinę - ale jeśli umkniecie cesarskim, to może w takim razie wystarczy tylko zmienić punkt przerzutowy? Jestem pewna, że możecie pomóc jeszcze wielu uciekinierom - dodała - szkoda byłoby, żeby wasza dobra robota się zakończyła... ale to oczywiście wasz wybór. Macie pewnie lepsze rozeznanie w sytuacji niż ja, więc to tylko propozycja do rozważenia.
0 x
Minoru
Posty: 832 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 22 maja 2023, o 21:11
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Shiori
Posty: 245 Rejestracja: 15 maja 2023, o 10:53
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Średniego wzrostu dziewczyna o niebieskich włosach i błękitnych oczach. Wyjątkowo blada i drobna. Na dłoniach ma blizny od poparzeń. Ubrana w elegancką sukienkę albo - na misjach - w wygodną spódniczkę i bluzkę. Nosi długi płaszcz i szal.
Widoczny ekwipunek: odznaka ninja przypięta do ubrania, torba na prawym i lewym pośladku, karambit przy pasku
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11090&p=207424#p207424
GG/Discord: jaqu_elle
Multikonta: Ayaka, Mayumi
Post
autor: Shiori » 28 lip 2023, o 16:49
Nigdy nie miała talentu do sztuk Shinobi. Była beznadziejną iluzjonistką, ledwo potrafiła pieczętować przedmioty, a w walce w zwarciu była całkowicie bezużyteczna. Ojciec odszedł zanim zdołał ją czegokolwiek nauczyć, więc była zdana jedynie na siebie. Ten i tak nie chciał jej szkolić, był tradycjonalistą, który uważał, że rolą kobiet było bycie opiekunką ogniska domowego. Może miał rację? Może Shiori nie nadawała się do bycia Kunoichi? Dawno temu, zasiał w niej zwątpienie, którego nie mogła do końca się pozbyć. Trenowała ciężko, najpierw nad iryojutsu, potem nad swoim żywiołem chakry. Przez ostatnie kilka miesięcy, bardzo się rozwinęła pod tym względem. Nie była najsilniejsza, ale czuła, że była już na dobrej drodze, że może nawet była w stanie kogoś obronić. Chciałaby pokazać mu, kim się stała, ale było to już niemożliwe. Czy byłby z niej dumny czy może ponownie podciąłby jej skrzydła?
Lubiła rozmyślać o takich rzeczach w tym miejscu. Było cicho i spokojnie, ludzie nie zaglądali w te tereny. Wpatrywała się w samotny, zamarznięty dąb, zastanawiając się nad tym, jaka jest jego historia i skąd się tu wziął i jak zdołał wyrosnąć w takich warunkach. Słyszała o klanie Senju, czy to może oni byli odpowiedzialni za ten twór? Wiedziała, że potrafili kontrolować drewno, więc takie drzewo to pewnie dla nich pestka. Na świecie istniało tyle różnorodnych rodzin, każda z unikalnymi umiejętnościami. Czy kiedyś pozna je wszystkie? Kiedyś, bardzo chciała podróżować, ale nie była pewna, czy był to najodpowiedniejszy moment do tego. Potrzebowali jej w Hyou, zarówno w szpitalu, jak i w domu. Matka nie radziła sobie najlepiej, Shiori czułaby się egoistycznie, gdyby zostawiła ją w imię swoich celów.
0 x
Hayami Akodo
Posty: 1279 Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR - po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego, plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców - długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą - blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari - katana - plecak
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo
Post
autor: Hayami Akodo » 31 lip 2023, o 19:27
Lato 394, Hyuo
Szedł wolno, spokojnie, starając się za specjalnie nie wyróżniać. Stawiał kroki z rozwagą, zwracając uwagę na detale - i na ludzi, którzy co jakiś czas się przewijali mu przed oczami. Od kiedy Natsume odszedł, opuścił swój kraj, sytuacja na Hyuo się zmieniła. Bardzo. To nie było już to radosne, szczęśliwe, choć zimne miejsce, specyficzne w swym chłodzie, które zapamiętał z koronacji. Nie było już legowiskiem tygrysów, mądrych, świadomych i pełnych roztropności. Teraz przypominało raczej kłębowisko węży. Okrutnych, zimnych węży o ślepiach przesyconych szaleństwem, snujących się pośród wiecznego śniegu. Nie powinien tu zostawać zbyt długo. Po prostu... Zrobi tę jedną, symboliczną rzecz, a potem...
Potem co?
Jak wydostanie się na kontynent? Będzie musiał o tym pomyśleć, szybko zorganizować sobie jakąś łódź na powrót. Może nawet zdąży dotrzeć do Lazurowych Wybrzeży, zanim sytuacja z Murem skomplikuje się jeszcze bardziej. Po raz nie wiedzieć który przeklął w myślach Uchiha i ich idiotyczne decyzje, które... Teraz i tak było za późno. A on sam musiał myśleć o swojej rodzinie, o swoich , którzy i tak mieli większe znaczenie niż inni. Nie był jednak aż takim potworem, by w obliczu tragedii nie współczuć cywilom czy nie myśleć o Airze czy o Sagisie i jej synku. O rodzicach ukochanej, o matce Airy, o... Innych ludziach, których spotkał, a którzy zasługiwali mimo wszystko na bezpieczeństwo. Teraz, dzięki komuś lub czemuś (on stawiał bardziej na kogoś ), światu groziło niebezpieczeństwo. A samurajowie prędzej czy później będą musieli wspomóc shinobich... Najpierw jednak będą musieli pomyśleć o samych sobie. On zamierzał tak zrobić - bo wcześniej życie pokazało mu, że poświęcanie się za innych, bycie bohaterem, nie prowadzi do tego, czego oczekiwał.
Nawet nie zauważył, kiedy znalazł się w pobliżu Zamrożonego Drzewa. I kiedy o mało nie wpadł na jakąś młodą, niebieskowłosą niewiastę. Właściwie... nie, wyglądała na dziewczynę, bardzo młodą, pewnie nawet młodszą od dziewczyn, które spotkał wcześniej. Skłonił się jej lekko, delikatnie, ale z kurtuazją i gracją, chcąc być miły. Uprzejmy. Może uzna to za impertynencję, dziwactwo czy bycie staromodnym świrusem, ale jednak... Uznał, że wypada zachować podstawy dobrego wychowania. Te elementarne, których go uczono dawno temu, w innych czasach. W czasach, gdy jeszcze miał otwarte na innych serce.
- Bardzo przepraszam, nie zauważyłem cię - powiedział łagodnie. Miał ciepły, nieco chrapliwy, przyjemny głos, choć już zdecydowanie niższy niż kiedyś. Przyjrzał się uważnie tej, na którą wpadł. Była młoda. Młoda i... Blada. Tak ją odebrał. Blada, młoda, zamyślona... Pewnie przeszkodził jej w rozmyślaniach. Powinien odejść? Ale z drugiej strony było w niej coś, co przykuwało uwagę. Coś, co kazało mu zapytać:
- Czy wiesz może, gdzie jest tu jakiś sklep z wyposażeniem?
Banalne pytanie, ale być może pomogłoby im jakoś przełamać lody.
0 x
Shiori
Posty: 245 Rejestracja: 15 maja 2023, o 10:53
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Średniego wzrostu dziewczyna o niebieskich włosach i błękitnych oczach. Wyjątkowo blada i drobna. Na dłoniach ma blizny od poparzeń. Ubrana w elegancką sukienkę albo - na misjach - w wygodną spódniczkę i bluzkę. Nosi długi płaszcz i szal.
Widoczny ekwipunek: odznaka ninja przypięta do ubrania, torba na prawym i lewym pośladku, karambit przy pasku
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11090&p=207424#p207424
GG/Discord: jaqu_elle
Multikonta: Ayaka, Mayumi
Post
autor: Shiori » 1 sie 2023, o 01:17
Tego dnia miała na sobie białą sukienkę, która komponowała się z jej bladą karnacją. Miała lekko zaróżowione policzki od zimna, ale nie było jej wcale aż tak chłodno – kolorowy płaszcz i szal były dla niej wystarczającym okryciem. Powoli zamknęła oczy, skupiając się na wietrze, który swobodnie rozwiewał jej odzież i włosy. To było całkiem przyjemne uczucie. Bez żadnych obowiązków, narzuconych prac, mogła po prostu stać i rozmyślać. Ostatnio często popadała w taki stan. Dużo się działo, Hyou nie było dłużej tym spokojnym, pokojowym miejscem, które pamiętała z lat dziecięcych. Bardzo się zmieniło, a Shiori nie czuła się już tak bezpieczna, jak wcześniej. Choć była silniejsza, nadal nie wystarczająco. Wiedziała jednak jedno: kochała to miejsce i oddałaby za nie życie, nawet bez chwili zawahania. Mogła mieć tylko nadzieję, że była w stanie kogoś przy tym uratować.
Bogowie chyba chcieli ją powstrzymać przed takimi depresyjnymi przemyśleniami, bo gdy już zaczynała się z nimi rozkręcać, poczuła, jak ktoś na nią wpada, a ona chwieje się i omal nie wpada na posadzkę. Otworzyła oczy i spojrzała ze zdezorientowaniem na chłopaka… a może powinna już nazwać go mężczyzną o długich, kasztanowych włosach. Co się stało? Zamyśliła się tak bardzo, że nie słyszała kroków po śniegu? Bardzo możliwe. Zdarzało jej się odpływać myślami gdzieś daleko, daleko poza Hyou. To nie byłby pierwszy raz, gdy zwróciło się to przeciwko niej.
- To jest nas dwoje, nie zauważyłam Pana – uśmiechnęła się łagodnie, po czym odpowiedziała na jego ukłon swoim własnym ukłonem. Zrobił to z gracją, na pewno lepiej niż chłopiec Hoozuki, któremu pomagała kilka dni temu. Ach, stęskniła się za nim, wydawał się takim pociesznym dzieciakiem, może powinna go odwiedzić? Ciekawe jak wiodło się ich biednej, lecz kochającej rodzinie. Miała nadzieje, że nie spotkała ich żadna nieprzyjemność i że Hu słuchał się starszego brata.
- Niedaleko stąd. Kilka minut drogi stąd znajduje się główna osada, gdzie znajdzie Pan przynajmniej kilka takich sklepów. Mogę zaprowadzić, chętnie pokażę ten, w którym są najlepsze oferty, trzeba sobie pomagać – zaproponowała. Jeżeli była w stanie jakoś rozwiązać problem nieznajomego, z chęcią to zrobi, a w tych sklepach… można było się nieźle pogubić. Trzeba było wiedzieć, gdzie szukać, żeby nie stracić cennych pieniędzy za coś, co alejkę dalej można kupić dużo taniej.
- Przepraszam, jest Pan stąd? – zapytała, patrząc na niego z lekkim zainteresowaniem. Jeśli szukał wyposażenia, to musiał być Shinobi. Miał przy sobie włócznię, więc pewnie nie był zwykłym cywilem, ale gdzie była jego odznaka? Przyglądała mu się – niezbyt dyskretnie – poszukując tajemniczej plakietki, ale niczego nie znalazła. Może był zbiegłym ninja? Ale wydawał się taki miły, zastanawiała się, czy powinna poinformować strażników o intruzie? Nie chciała tego robić, wyglądał na dobrego człowieka.
0 x
Hayami Akodo
Posty: 1279 Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR - po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego, plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców - długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą - blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari - katana - plecak
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo
Post
autor: Hayami Akodo » 1 sie 2023, o 17:12
Blada dziewczyna odpowiedziała, a Hayami odkrył, że miała bardzo miły głos i potrafiła być bardzo uprzejma. Odkrycie to sprawiło, że uśmiechnął się, jak również zaczął zachowywać trochę... Cieplej, przyjaźniej. Nie zamierzał jej przepłoszyć, odstraszyć od siebie czy coś w ten deseń. Lepiej było mieć w niej kogoś, kto mu sprzyja, niż czynić sobie z miejscowej dziewczyny wroga. Zbliżył się do niej, ale tylko o kilka kroków, aby nie naruszyć dystansu wskazywanego przez prawidła dobrego wychowania, kodeksu bushido i logiki - ta ostatnia mówiła jasno: jeśli podejdziesz za blisko, może się poczuć nieswojo. Tego zaś Hayami, dobrze wobec niej nastawiony, nie chciał.
- Możesz mi mówić Hayami. Może i jestem od ciebie starszy, ale nie aż tak, byś musiała mi "panować" - zaproponował z cichym śmiechem. Jego oczy były teraz takie jasne, pełne złota, przypominały oczy kota. Zabawne, że ta dziewczyna tak mu się kojarzyła ze śniegiem i lodem. Śnieg... Lód... To przywołało mu inne wspomnienie. Mały chłopiec, drżący i zziębnięty, którego miłosierna ręka samuraja okryła ciepłym płaszczem i zawiodła do ogniska. Kim stał się mały Kenji Hoshigaki? Czy jeszcze żył? Spełniał swoje marzenia, powinności wobec klanu, jak każdy jego członek? Czy raczej umarł, pozwalając się ponieść z prądem życia? Wątpił, by ta młoda dama znała na to odpowiedź - w końcu Hoshigakich raczej chyba tu nie lubiono albo traktowano różnie, a dzieciak wspominał, że go wyśmiewano i niechętnie przyjmowano - ale zapewne mógł coś o tym wspomnieć. Nie powinien jednak chyba zadawać zbyt wielu pytań...
- Tak, jeśli byś mogła, byłbym bardzo wdzięczny. - przystał na jej propozycję, wydała mu się ona uczciwa. A więc ma dobre serce. To dobrze.
I tak musiał zrobić pewne zakupy, aby dokonać tego, o czym myślał. Nad jej drugim pytaniem musiał się jednak dobrze zastanowić. Nie nad tym, co jej powiedzieć, ale jak to ująć. Ostatecznie zdecydował się na najrozsądniejszy wybór.
- Jestem samurajem. Jak słusznie się domyśliłaś, nie jestem stąd. Ale miałem przyjaciela, który stąd pochodził - wyjaśnił. - Pochodził ze szczepu Ranmaru. Zmarł... Jakiś czas temu.
Jaką śmiercią umarł ów przyjaciel, nie chciał wyjaśniać i liczył na to, że młodej damie to wystarczy.
- Przybyłem na Hyuo, skąd pochodzi jego ród, aby zniszczyć jego notes. Chcę w ten sposób ostatecznie go pożegnać. Myślę, że nie chciałby, by jego cienie chodziły za mną przez resztę życia. Zresztą to wydawało mi się... Właściwe.
Przez chwilę w jego oczach dało się dostrzec dziwny wyraz, jakby były tam jakieś emocje, które próbował przytłumić, nie chcąc ich okazać przy młodej kobiecie. Żal? Na pewno tak, ale było coś jeszcze. Coś nieuchwytnego, ulotnego, co i tak przecież po chwili zniknęło. Lew wygrał walkę z owcą, rozszarpał własne uczucia, ukrył to, czego i tak nie powinien było okazywać.
Na jak długo?
- Byłem tu jakiś czas temu, gdy mnie zaprosił, jeszcze za jego życia. Z jeszcze jednym samurajem z Teiz. - rozchmurzył się na trochę, jakby tym razem nawiedziły go miłe i przyjemne wspomnienia. - Teraz wróciłem, choć... sytuacja jest inna... I po spaleniu notesu zapewne zostanę tu nieco, a potem wrócę do rodzinnych stron. Z pewnością to rozumiesz... erm... Przepraszam, ja tak gadam, a nie zapytałem cię o imię.
Uśmiechnął się znowu, tym razem przepraszająco. Miał nadzieję, że przez to jego gadanie i zanudzanie jej tym wszystkim dziewczyna nie wyrobiła sobie o nim złej opinii. Zauważył jej blizny, jej błękitne włosy lekko drżące na wietrze, zamyślone niebieskie oczy. Była piękna, na swój sposób, ale była też tak bardzo młoda. I tak bardzo poraniona przez świat.
Jak my wszyscy - westchnął w myślach, oczekując odpowiedzi.
0 x
Shiori
Posty: 245 Rejestracja: 15 maja 2023, o 10:53
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Średniego wzrostu dziewczyna o niebieskich włosach i błękitnych oczach. Wyjątkowo blada i drobna. Na dłoniach ma blizny od poparzeń. Ubrana w elegancką sukienkę albo - na misjach - w wygodną spódniczkę i bluzkę. Nosi długi płaszcz i szal.
Widoczny ekwipunek: odznaka ninja przypięta do ubrania, torba na prawym i lewym pośladku, karambit przy pasku
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11090&p=207424#p207424
GG/Discord: jaqu_elle
Multikonta: Ayaka, Mayumi
Post
autor: Shiori » 1 sie 2023, o 19:30
- Jestem Shiori, proszę pa… Hayami. Jak sobie życzysz, choć zasady uprzejmości mówią mi, bym zwracała się do starszych mniej bezpośrednio niż na ty – przedstawiła się. Poczuła się zobowiązana do tego, by zdradzić swoje imię, skoro poznała już jego. Zauważyła, że ten zmniejszył pomiędzy nimi dystans i w normalnych sytuacjach pewnie zrobiłaby kilka bezpiecznych kroków do tyłu, ale tym razem jakoś jej to nie przeszkadzało. Intuicja podpowiadała jej, że nie ma do czynienia z kimś złym i – choć ta oczywiście mogła się mylić – chciała uwierzyć swojemu przeczuciu. Jak dziwne czasy by nie były, nie było co popadać w paranoję. W pobliżu było pełno normalnych ludzi, którym nie zależało na obaleniu rządów Cesarza i doszczętnemu zniszczeniu małego, lecz pięknego Hyou.
- Samurajem? Na pewno już słyszałam tę nazwę wcześniej, ale niewiele mi ona mówi niestety – przyznała. Tak, na pewno spotkała się z tym określeniem, być może widziała jakiś zapisek o nich w bibliotece, ale nie potrafiła nic o nich powiedzieć. Czy to był jakiś klan Shinobi? A może coś zupełnie innego? Broń na jego plecach sugerowała, że dziewczyna nie miała do czynienia ze zwykłym człowiekiem, to na pewno. Była zainteresowana tym, kim tak naprawdę byli Samurajowie. Ciekawość świata i innych rodzin towarzyszyła jej przez praktycznie każdy etap jej życia i nie mogła nic na to poradzić.
- Poczekaj, Ranmaru? Czy możesz powiedzieć mi jego imię? Tak się składa, że to również mój ród, mogę go kojarzyć – dodała. Miała nadzieję, że nie rozdrapie jakichś bardzo starych ran. Wiedziała jak to jest kogoś stracić. Jej ból dotyczył ojca, z którym nie miała wprawdzie najlepszych relacji, ale nadal czuła lekkie kłucie w piersi, gdy przypominała sobie o tym, że już go przy niej nie ma i że już nigdy go o nic nie zapyta. Gdy Hayami wspomniał o notesie, Shiori spojrzała na niego ze współczuciem. Tak, na pewno nadal przeżywał stratę, tak jak ona. Ale chciał iść do przodu, zakończyć pewien rozdział w życiu. Nie wiedziała, jak dawno stracił przyjaciela i kusiło ją, by o to zapytać, ale czuła, że nie powinna, że może nie zostać to najlepiej odebrane.
- Proszę, przyjmij moje wyrazy współczucia, Hayami. Mam nadzieję, że spalenie notesu ci pomoże i sprawi, że będziesz się czuł lepiej, życzę Ci tego. Możemy zrobić to razem, jeśli będzie ci raźniej. Jeśli jednak wolisz zrobić to samemu, to też w porządku – odparła pojednawczo. Po tym, zaczęła iść w stronę wyjścia, gestem ręki pokazując, by wojownik udał się za nią. Zamierzała pokazać mu ten sklep z wyposażeniem o którym mówiła. Jeśli chciał zaoszczędzić trochę pieniędzy, to wiedziała, gdzie będzie to możliwe.
z/t
0 x
Hayami Akodo
Posty: 1279 Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR - po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego, plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców - długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą - blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari - katana - plecak
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo
Post
autor: Hayami Akodo » 1 sie 2023, o 20:14
Shiori Ranmaru? Nie mógł się zdziwić bardziej. Nie przypominała ona tych stereotypowych Ranmaru, takich, o których słyszało się w plotkach. Ta białość, niewinność, te duże błękitne oczy - wszystko ją od nich odróżniało. Ale przyjął jej słowa, zachowanie i to, że tak bardzo chciała pomóc, za dobrą monetę. Uśmiechnął się więc z wdzięcznością i skłonił głowę, chcąc tę wdzięczność w jakiś fizyczny sposób (i nieobraźliwy) wyrazić.
- Cóż za... Niespodzianka. - skomentował to spokojnie, unosząc brwi. - W takim razie tym bardziej byłbym zaszczycony, gdybyś zechciała mi towarzyszyć, i tym bardziej miło mi cię poznać. Znam takie miejsce, w którym... Chciałbym to zrobić. Myślę, że stosownie by było, gdyby był przy tym jakiś Ranmaru. Mój przyjaciel nie miał nikogo, kto mógłby... Jego brat już nie żył, gdy go poznałem. Ja i mój przyjaciel z Teiz byliśmy osobami, które jako ostatnie miały z nim jakiś większy kontakt i wyświadczyły mu... Ostatnią przysługę. Ale nie chcę ci niczego narzucać. Raczej zresztą nie kojarzysz Shijimy, on się kręcił po różnych miejscach. Nawet nigdy nie wspominał o nikim z klanu poza tym bratem, dawno już chyba nie mieli rodziców czy krewnych.
Naprawdę w to wątpił. Czy Shijima mógł ją znać? Miała jakieś piętnaście, może szesnaście lat, gdy umarł, wciąż jeszcze była młoda. A jego przyjaciel nie trzymał się (chyba) z innymi Ranmaru, wątpił, by wpadli na siebie z jej rodzicami czy... Tak czy inaczej, nie zamierzał wdawać się w większe szczegóły.
- I... Dziękuję.
Już ona wiedziała, za co jej podziękował. Zwłaszcza, że na widok jej wyrazów współczucia, szczerych emocji, nieudawanego ciepła w oczach samuraja zabłysnął smutek. Głęboki, nigdy nie uleczony do końca smutek. Czyżby było za wcześnie? Czyżby popełniał właśnie błąd? Ale z drugiej strony nie mógł za sobą tego wlec wiecznie. Duch Shijimy, unoszący się na zapisanych kartkach, wciąż za nim szedł, strzegł go, obserwował. Było jednocześnie za późno na pożegnanie i jednocześnie - chyba - za wcześnie na taką symbolikę.
Lecz on już podjął decyzję. Był na nią gotowy, tak czy inaczej. Pewnym sprawom należało dawno już pozwolić odejść. A potem odnaleźć ostatniego... lub to, co po nim zostało, bo tak dawno nie mieli od siebie wieści... i rozpocząć to, co należało czynić. To, co było słuszne. I pasowało do Lwów.
Szybko się jednak opanował. Nie należało ronić łez - ani inaczej okazywać słabości, nie przy niewiastach, do tego tak bardzo młodych. Nie był tu po to, by wprowadzać depresyjny, pogrzebowy wręcz nastrój. Przeciwnie, przybył na Hyuo, by dać od siebie Bishamontenowi - w imieniu tych, którzy w niego nie wierzyli i już nie mieli szans uwierzyć - wszystko to, co dobre. Wspomnienia, uśmiechy, ciepło herbaty, spotkania z dobrymi ludźmi. Takimi, jak Shiori, która mimo wszystko wydawała się dobra.
- My, samurajowie, mieszkamy na Yinzin i na Teiz. Jesteśmy wojownikami, żyjemy i umieramy z honorem, a kieruje nami kodeks bushido. - wyjaśnił krótko. Jeśli dziewczyna chciała, po drodze mógł jej opowiedzieć więcej, ale bez wprowadzania w zbytnie szczegóły. Resztę mogła poznać sama, przybywając na Yinzin lub Teiz. Samurajowie, póki co, nie byli chyba nieprzychylni obcym? Nie sądził, by to się zmieniło. I zasugerował jej dyskretnie coś takiego. Choć miał świadomość, że tak młoda osóbka zapewne ma zobowiązania wobec bliskich - tak jak on.
Rozmawiając z nią w ten sposób, Hayami udał się w towarzystwie młodej damy do sklepu z wyposażeniem. Jednak póki co umilkł, pozwalając, by to ona mówiła, jeśli chciała. Mogła mu zadawać pytania, mogła próbować dowiedzieć się więcej - do diabła, nie był aż tak gadatliwy, by nie pozwolić się wypowiedzieć drugiej stronie. Jednak zamierzał także być ostrożny. Ostrożność bowiem, jak go nauczono w szkole Taka, winna być cnotą samuraja.
Choć nie zawsze zgadzała się z charakterem Lwów. One atakowały, skacząc do gardła, i nie poświęcały ani chwili na rozwagę przed skokiem.
On był inny. Może tak było lepiej.
____________________________________________________________________________________________________
zt ze Shiori do sklepu z wyposażeniem
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości