Stanowiąca część Cesarstwa wyspa położona jest na południe od skupiska wysp Kantai, a także na południowy zachód od krajów kupieckich. Na wyspie znajduje się siedziba Rodu Ranmaru , jednak głowa rodu rezyduje na Hanamurze, piastując stanowisko Cesarza. Temperatura panująca na wyspie jest znacznie niższa od tej na Kantai co nad wyraz pokazują góry śnieżne a także licznie występujące wichury. Ludzie zamieszkujący wyspę utrzymują się z polowań oraz połowów.
Sashiko
Posty: 593 Rejestracja: 4 lut 2021, o 20:39
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy zawiązane w kok, brązowe oczy, szczupła i zgrabna sylwetka, średni wzrost. Ubiór: biały strój z białym płaszczem, białe rękawiczki i maska wilka na twarzy (szczegóły i obrazki w KP)
Widoczny ekwipunek: Łuk i kołczan ze strzałami oraz włócznia na plecach, torba na boku nieco z tyłu
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9309&p=165031#p165031
Multikonta: Uchiha Tsuyoshi
Post
autor: Sashiko » 28 kwie 2023, o 10:37
Żołnierze Cesarstwa po kilku przebieżkach w jedną i drugą stronę podjęli w końcu dobrą decyzję. Zrezygnowali z pościgu za niezbyt ważnymi uciekinierami i zajęli się swoimi rannymi towarzyszami, którzy zdecydowanie wymagali pomocy. Sashiko mogła odetchnąć, ale czuła pewien dyskomfort w tym, że musiała mierzyć, strzelać i ranić ludzi, którzy służyli w tej samej armii co ona. Kto wie, może niektórzy z nich walczyli w Sogen wtedy kiedy ona, tylko w innym miejscu?
Takie myśli nie napawały jej optymizmem, ale musiała ruszyć do przodu. I przenośnie i w dosłownym sensie. Była w stanie nadążyć za uciekającą trójką (co nie było zbyt trudne zważywszy na to, że była to kobieta z dzieckiem oraz ranny shinobi), ale w końcu trzeba było wyjść z ukrycia. Kiedy więc zdała sobie sprawę z tego, w którym miejscu zatrzymają się zbiegowie, dezaktywowała swoje Doujutsu i ruszyła tam czym prędzej. Mogła też zwiesić łuk z powrotem na plecach i chyba zakończyć swoją aktywność bojową na ten moment.
Z lasu nad jezioro wyszła spokojnie, bez gwałtownych ruchów, żeby nie spłoszyć i nie przestraszyć ludzi, którym umożliwiła ucieczkę. Gdy ją dostrzegli, podniosła tylko dłoń odzianą w białą rękawiczkę w geście przywitania i podeszła do nich na kilka kroków.
- Witajcie. Cieszę się, że udało wam się uciec. Jestem tu, żeby wam pomóc uniknąć niewoli i jeśli to możliwe, uciec stąd, na przykład na kontynent. Czy macie kogoś, kto byłby w stanie dać wam schronienie albo zapewnić transport przez morze? Jak się trzymacie? Dacie radę dalej iść za jakiś czas? - powiedziała, starając się wszystko artykułować wolno i wyraźnie.
- Na razie musicie odpocząć chwilę, ale nie możemy zostać tu zbyt długo, bo na pewno wyślą za wami pogoń i wtedy nie będzie już tak łatwo jak teraz. Może ich wrócić znacznie więcej - dodała, choć była to oczywistość. Sami członkowie rodu Yuki z pewnością byli tego świadomi i na pewno uciekaliby dalej, ale w tym momencie po prostu nie pozwalały im na to ich siły.
Otwierały się teraz przed nimi nowe drogi. Mogli albo uciec gdzieś w głęboko niedostępne rejony Hyuo do kogoś, kto ich ukryje – o ile oczywiście kogoś takiego mieli. To rozwiązanie było jednak o tyle ryzykowne, że najemnicy Cesarza tropili cywilów również na pustkowiach, tak jak Biały Wilk, który przecież znalazł poprzednią rodzinę gdzieś na głębokich bezdrożach. Mogli też próbować wrócić do domu, ale Asami miała nadzieję, że tak nierozważny pomysł nie wpadnie im do głowy. Osobiście optowała za trzecią drogą, którą też im przedstawiła:
- Najlepszym rozwiązaniem byłaby chyba właśnie ucieczka z Cesarstwa. Będą was ścigać, a ciebie – popatrzyła na rannego mężczyznę – w szczególności. Pozostawanie na wyspie będzie igraniem z ogniem.
0 x
Minoru
Posty: 832 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 28 kwie 2023, o 15:44
Zlecenie specjalne rangi B dla Rewolucjonistów:
“Serce z lodu”
Sashiko
Kolejka 4:
Sashiko: 3
Minoru: 4
Sytuacja deeskalowała na tyle by nie tylko Yuki poczuli choć odrobinę spokoju, ale również sama Sashiko, nasz biały wilk. Dezaktywowała swoje dojutsu, umieściła swój łuk ponownie na plecach i udała się w kierunku gdzie znajdowali się uciekający.
- Stój! Nie ruszaj się, odpocznij trochę… Na nic się nam nie nadasz jeżeli umrzesz nam z wycieńczenia. - Kobiecy głos stawał się wyraźniejszy z każdym krokiem, towarzyszył jej głos pobitego mężczyzny, lecz jego słowa były dużo słabsze, przerywane seriami kaszlnięć, przez co były całkowicie niezrozumiałe. Sashisko zbliżyła się tak jak zaplanowała, nie została zauważona przez nikogo, tak jak planowała. Nawet pojawiła się w ich polu widzenia powolutku, tak by nie wywołać w nich niepotrzebnego popłochu, tak jak planowała. A jednak. Pierwsza dostrzegła ją kobieta. Wyprostowała się jak napięta struna, a jej oczy powiększyły się wyraźnie. Jej dłonie zacisnęły się mocniej na ramionach mężczyzny, który miał głowę złożoną na jej udach. Ów mężczyzna zareagował jako drugi. Dostrzegł strach na twarzy kobiety i zareagował instynktownie, rozglądając się. Nie zajęło mu zbyt dużo czasu gdy dostrzegł Sashiko. Zerwał się z ziemi jak gdyby nic mu nie było.
- Nie! - Krzyknęła kobieta, nie zważając na to, że jej głos poniósł się między drzewami. Chciała powstrzymać mężczyznę, lecz nie była dość szybka.
- Tyle wystarczy! - Warknął mężczyzna, wyraźnie walcząc z bólem, który musiał przeszywać jego ciało za każdym razem gdy ten się ruszał. Ostatnim, który zareagował był najmłodszy z grupy. Chłopczyk, nie starszy jak osiem lat. Jako jedyny nie przejawiał oznak strachu. Wystrzelił z miejsca, w którym dotychczas siedział, chwytając w swoją malutką dłoń kunaia, który dla niego był bardziej jak wakizashi. Stanął tuż przed mężczyzną, zasłaniając go całym swoim ciałem.
- Nie tykaj tatusia! - Kolejny krzyk, który poniósł się po lesie. Na twarzy malca wymalowana była pełna determinacja. I na nic zdały się słowa Sashiko, która starała się podejść ich jak najprzyjaźniej. Jej słowa nie przemówiły do nich, a przynajmniej nie na tyle, by mogli jej uwierzyć. Impas trwał tak prze dłuższą chwilę, gdy Sashiko produkowała się, wylewając z siebie potok słów, który napotykał jedynie mur milczenia. Gdy skończyła, oni wciąż milczeli, lecz jej słowa wywołały jakiś efekt. Na ich twarzach pojawiła się wątpliwość. No prawie na każdej z nich, ponieważ chłopiec wciąż wyglądał jakby był gotów zabić samego cesarza, jeżeli będzie trzeba.
- Kochanie, spójrz! - Kobieta wyciągnęła dłoń wskazując na Sashiko - Ktoś pomógł nam wysyłając strzałę z przywiązanym granatem dymnym, a on… - Starała się przemówić do mężczyzny, lecz ten nie dał jej dokończyć.
- Ma łuk… No dobrze… - Dokończył za kobietę rozluźniając się jednocześnie. Położył dłoń na barku chłopca, co chyba wybudziło go z agresywnego letargu, bo pierwszy raz od jakichś dwóch minut mrugnął i spojrzał w innym kierunku niż Sashiko.
- Dziękujemy, za pomoc. Choć nie rozumiem dlaczego to robisz. Jesteś wynajętym najemnikiem? Ktoś ci zapłacił? - Dopytywał, starając się złapać jakiś kontekst.
- My… kilka dni temu w wiosce pojawili się jacyś mężczyźni. Twierdzili, że wojsko przyjdzie po nas, ale nim się to stanie to mogą nas zabrać do naszej Shirei-kan. Nikt z nimi nie poszedł, ponieważ nikt im nie uwierzył. Odchodząc powiedzieli, że można ich znaleźć jeszcze przez jakiś czas przy zamrożonym Dębie. To niedaleko stąd, lecz nie wiemy kim są ci ludzie… - Wyjaśnił po krótce sytuację. Zmienił również pozycję, siadając w śniegu i pozwalając odpocząć obolałym kościom. Kobieta natychmiast dopadła do niego obejmując i pozwalając by ten mógł oprzeć się o nią. Chłopiec w tym samym czasie podszedł do białego wilka.
- Super maska… jesteś jakimś super bohaterem? - Zagadał wyraźnie podekscytowany.
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Sashiko
Posty: 593 Rejestracja: 4 lut 2021, o 20:39
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy zawiązane w kok, brązowe oczy, szczupła i zgrabna sylwetka, średni wzrost. Ubiór: biały strój z białym płaszczem, białe rękawiczki i maska wilka na twarzy (szczegóły i obrazki w KP)
Widoczny ekwipunek: Łuk i kołczan ze strzałami oraz włócznia na plecach, torba na boku nieco z tyłu
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9309&p=165031#p165031
Multikonta: Uchiha Tsuyoshi
Post
autor: Sashiko » 30 kwie 2023, o 11:10
Wiosna 394 roku
Kontakt z trójką uciekinierów nie był łatwy. Oczywiście kucnoichi mogła się tego spodziewać, ale na moment się zawahała, nie będąc pewną czy rzeczywiście nie dojdzie tutaj do kolejnych rękoczynów. Cały ten czas kiedy cała męska część rodziny była gotowa żeby stanąć przeciwko niej do beznadziejnej walki, stała nieruchomo, w gotowości do podjęcia koniecznych działań. Miała ogromną nadzieję, że wszyscy oni zrozumieją, że ubrana na biało kobieta nie jest ich wrogiem.
I na szczęście tak się stało. Rozpoczęło się od trzeźwej uwagi kobiety, że jej łuk zdradzał, że to ona mogła stać za wystrzeleniem strzały z granatu dymnego. Po niej rozluźnili się odpowiednio mężczyzna i dzieciak. Sashiko odetchnęła z ulgą, widząc że wszystko jest już w porządku. Na ten moment, przynajmniej.
- Nie jestem najemnikiem - odpowiedziała - po prostu nie zgadzam się z decyzją Cesarza. Ród Yuki był przez długi czas dla nas lojalnymi towarzyszami broni i współtworzył z innymi rodami wspólnie Cesarstwo. Nie godzi się robić takich rzeczy jak wyrzucanie ludzi z domu w takiej sytuacji. Moim celem jest pomóc ludziom z waszego rodu bezpiecznie uciec na kontynent, bo tu grozi wam niebezpieczeństwo. Tylko tyle - podsumowała swoje stanowisko i rolę, w jakiej siebie widziała. Tak, celowo nie powiedziała, że zerwała wszystkie stosunki z Cesarstwem, bo miała nadzieję że gdy to szaleństwo się skończy, sprawy się uspokoją i wszystko wróci na normalny tor. Poza tym wojna domowa w tej chwili była ostatnim, czego potrzebowały Morskie Klify. Oczywiście dopuszczała do siebie możliwość, że w jakiś sposób wyjdzie na jaw jej rola i sama nie będzie miała czego szukać na Hyuo, niemniej jednak... będzie się tym martwić dopiero, gdy tak się stanie.
Zraniony mężczyzna podzielił się z nią bardzo istotną informacją. Okazało się bowiem, że mieli oni kontakt z ruchem oporu Yukich i - co ważniejsze - wiedzieli, gdzie i kiedy trzeba się stawić, żeby nawiązać z nimi kontakt.
- Trzeba będzie to sprawdzić, ale w tej chwili to chyba nasza jedyna opcja, żeby jak najszybciej was stąd ewakuować. Z tego co wiem, na Hyuo działa siatka przerzutowa, więc prawdopodobnie są to właśnie ci ludzie, którzy pomagają Yukim udać się za morze. Jeśli tylko wiecie jak dotrzeć do Zamrożonego Dębu, to odpocznijmy tutaj jeszcze chwilę i chodźmy tam. Nie jesteśmy na tyle daleko od miejsca waszej ucieczki, żeby czuć się bezpiecznymi - odparła. Tak naprawdę to niebezpieczeństwo mogło ich spotkać niezależnie od tego, gdzie będą nocowali, ale trzeba je minimalizować, przynajmniej trochę - i jak twój stan zdrowia? Co ci jest? Dasz radę iść? - dodała po chwili.
Co prawda to mężczyzna i kobieta byli dorosłymi i to oni mieli informacje, które mogły im wszystkim umożliwić ujście z życiem z tej sytuacji, niemniej jednak była jeszcze jedna osoba, która nawiązała z nią kontakt. Było to dziecko, które przed chwilą zaimponowało jej odwagą i uporem, a teraz wzięło ją za... bohatera z bajek. Asami mimowolnie uśmiechnęła się pod maską.
- Nie, noszę tę maskę, żeby źli ludzie, tacy jak ci, których przegnałam, nie wiedzieli kim jestem i później nie ścigali mnie tak, jak was. Dzięki temu będę w stanie pomóc większej liczbie Yukich - wyjaśniła. Cóż, za tą maską rzeczywiście nie kryła się żadna głębsza historia, w zasadzie była to zwykła maska zakupiona w zwykłym sklepie, która wpadła jej w oko. Powoli jednak zaczęła urastać do rangi symbolu, czego dziewczyna się nie spodziewała.
Sashiko spojrzała na młodego chłopca i o czymś sobie przypomniała. Sięgnęła do torby i wyjęła z niej... niewielką pisankę. Sama nie pamiętała w jakich okolicznościach weszła w jej posiadanie, ale wydawało jej się, że będzie to znakomity prezent, żeby podnieść na duchu tego dzieciaka. Przykucnęła przed nim i wręczyła mu ją.
- Proszę, to prezent. Dostałam to kiedyś... sama nawet nie pamiętam kiedy i gdzie. Pomalowane jajo, w środku się coś znajduje. Nie mam pojęcia co, może ty to odkryjesz - uśmiechnęła się, o czym chłopiec oczywiście nie mógł wiedzieć.
Ukryty tekst
0 x
Minoru
Posty: 832 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 8 maja 2023, o 00:10
Zlecenie specjalne rangi B dla Rewolucjonistów:
“Serce z lodu”
Sashiko
Kolejka 5:
Sashiko: 4
Minoru: 5
Tym razem wyglądało na to, że sytuacja została opanowana całkowicie. Napięcia zostały rozładowane, uciekający zdawali się przekonać do swego wybawcy, a nawet ich dziecko chyba polubiło zamaskowanego bohatera. Sashiko wytłumaczyła motywy swego postępowania, co mężczyzna przyjął z nieskrywanym zdumieniem.
-[color=# FFFFFF] Większość mieszkańców cesarstwa zdaje się nie podzielać twego punktu widzenia. Nawet nasi sąsiedzi uważają, że lepiej dać się przenieść niż walczyć… banda idiotów, nie zdają sobie sprawy, że dają się zaprowadzić na rzeź… [/color] - Mężczyzna wyraźnie uniósł się na samą myśl tego co działo się w ich rodzinnym domu. Otwierał nawet ponownie usta, by coś powiedzieć gdy nagle wtrąciła się kobieta.
- Kochanie! - Uciszyła go, nim zdążył powiedzieć coś więcej. A może chodziło o to, by nie nadwyrężał się bardziej, gdy zobaczyła jak ten zaczyna wściekać się i napinać ponownie. Mężczyzna zatrzymał się wpół słowa i zamknął swe usta. Fuknął jeszcze nosem, lecz nie odważył się przeciwstawić kobiecie.
- Dziękujemy za pomoc, gdyby nie ty zapewne byśmy zginęli. Jestem Mayumi, ten uparciuch to mój mąż Kenichi, a ten odważny lecz głupi młodzieniec to Tsuyoshi. - Kontynuowała kobieta, pomimo tego, że jej mąż spiorunował ją wzrokiem, gdy ta przedstawiła ich imiona.
- Dziękujemy za pomoc, gdyby nie ty zapewne byśmy zginęli. Jestem Mayumi, ten uparciuch to mój mąż Kenichi, a ten odważny lecz głupi młodzieniec to Tsuyoshi. - Kontynuowała kobieta, pomimo tego, że jej mąż spiorunował ją wzrokiem, gdy ta przedstawiła ich imiona.
- Zamrożony dąb znajduje się kilka kilometrów stąd, traktem byłoby to jakąś godzinę drogi. W naszym jednak stanie… sam rozumiesz - Spojrzała w kierunku Kenichiego, a ten zbył jej uwagę machnięciem ręką i prychnięciem jak gdyby nic mu nie było. W całej tej sytuacji, był jeszcze malec, który z coraz większymi wypiekami na twarzy słuchał co też jego nowa bohaterka miała do powiedzenia. Z coraz większymi oczyma słuchał jak ta tłumaczyła mu dlaczego im pomaga, a potem gdy tłumaczyła mu dlaczego nosi maskę.
- Suuupeeerrrr - Wyrwało się z jego ust, gdy tylko pisanka dostała się w jego ręce. Natychmiast potrząsnął nim, przystawiając do ucha, by mógł usłyszeć czy rzeczywiście coś się tam znajduje. Chwilę później zaczął grzebać przy nim jeszcze mocniej, starając się znaleźć sposób na otworzenie prezentu.
Mijały kolejne minuty podczas których mężczyzna starał się odzyskać jak najwięcej sił. Z każdą mijającą chwilą problem jednak stawał się coraz bardziej oczywisty. Kenichi był zbyt ranny i wyeksploatowany by tak krótki odpoczynek pozwolił mu dojść do siebie. Jednocześnie, każda chwila spędzona w tym miejscu, powodowała, że mogli znów trafić na żołnierzy cesarstwa. Było jednak jeszcze coś. Siedzieli w śniegu. Być może ich ciała były przyzwyczajone do zimna, lecz długotrwałe siedzenie w białym puchu wyziębiało ich ciała dużo szybciej niż by było to dla nich wskazane.
- Powinniśmy ruszać… - Mężczyzna podniósł się ze swego miejsca. Mayumi dopadła do niego niemalże natychmiast pozwalając mu wesprzeć się na jej ramieniu.
- Mamy kilka możliwych ścieżek. Możemy udać się traktem. Tam będzie najwygodniej i najszybciej, lecz mamy największą szansę na natrafienie na innych ludzi. Możemy tez iść przez las, będziemy wtedy lepiej ukryci, lecz będziemy musieli brodzić w śniegu. Możemy też spróbować dostać się do jednej z okolicznych wiosek i tam znaleźć jakiś środek transportu. Tylko nie wiemy czy któraś z nich jest bezpieczna. - Wymienił wszystkie możliwości, które przyszły mu do głowy. Wybór jednakże pozostawił naszej bohaterce.
- Mayumi -
- Kenichi -
- Tsuyoshi -
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Sashiko
Posty: 593 Rejestracja: 4 lut 2021, o 20:39
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy zawiązane w kok, brązowe oczy, szczupła i zgrabna sylwetka, średni wzrost. Ubiór: biały strój z białym płaszczem, białe rękawiczki i maska wilka na twarzy (szczegóły i obrazki w KP)
Widoczny ekwipunek: Łuk i kołczan ze strzałami oraz włócznia na plecach, torba na boku nieco z tyłu
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9309&p=165031#p165031
Multikonta: Uchiha Tsuyoshi
Post
autor: Sashiko » 10 maja 2023, o 20:34
- Miło mi, choć oczywiście wolałabym poznać w innych okolicznościach - odpowiedziała Sashiko, gdy kobieta zdecydowała się przedstawić jej całą rodzinę - ja swoją tożsamość z oczywistych względów chciałabym zachować w dyskrecji. Tak jak powiedziałam do Tsuyoshiego, lepiej uważać i dmuchać na zimne. Przedstawiam się jako Biała Wilczyca, choć szczerze mówiąc ten przydomek wyniknął jakoś tak spontanicznie. Nie planowałam tego - wyjaśniła spokojnie, gdy mężczyzna odzyskiwał siły w otoczeniu tej dwójki. Rzeczywiście, pierwszy raz nazwano ją tak całkiem niedawno i nie miała nic przeciwko. W końcu jakoś musiała się identyfikować przed uchodźcami.
- Rozwagi jeszcze nabierze, w to nie wątpię - powiedziała o chłopcu - A odwagi mu nie brak, a to najważniejsze. W dzisiejszych czasach cierpimy na nadmiar tchórzy, więc skoro to mu nie grozi to reszta się ułoży - powiedziała i spojrzała na młodego. Chciała wierzyć w to, że rzeczywiście tak będzie, ale warunkiem takiego stanu rzeczy było to, że kunoichi będzie w stanie pomóc tej trójce w skutecznej ewakuacji.
*****
W końcu trzeba było jednak podjąć decyzję o tym, co należy zrobić w dalszej kolejności. Do tej pory mężczyzna wraz z rodziną wypoczywał, a Asami cały czas obserwowała otoczenie. Wszyscy jednak byli świadomi tego, że będzie trzeba w końcu ruszyć. Nie ulegało wątpliwości, że dalsza wędrówka będzie w dużej mierze związana z ryzykiem, a żadna z opcji, które wybiorą tego ryzyka nie wyeliminuje całkowicie. Nikt jednak nie był zdziwiony. Takie były zasady tej gry. Stawką była wolność, a nawet życie, ryzyko musiało być więc odpowiednio dotkliwe.
Sashiko wysłuchała spokojnie tego, co miał do powiedzenia mężczyzna. Pokiwała głową, podrapała się z tyłu głowy w geście krótkiej zadumy i odezwała się:
- Moim zdaniem trakt odpada. Za duże ryzyko. Po takim incydencie przez jakiś czas na pewno będzie się tu kręciło więcej wojskowych, a trakt jest pierwszym miejscem, na którym będą szukać i najczęściej kontrolowanym również. Jeśli od Zamrożonego Dębu dzieli nas rzeczywiście zaledwie kilka kilometrów to nie ma sensu też szukać środka transportu w wioskach i narażać się na wykrycie. Nawet jeśli droga wydłuży się dwu- albo trzykrotnie bo będziemy iść lasem to będzie to maksymalnie dwie-trzy godziny, a będzie znacznie bezpieczniej. Pamiętajcie, że jeśli trafimy na jakiś uzbrojony patrol, który nas zaskoczy na trakcie, to pewnie po nas. A jeśli z daleka zauważymy zagrożenie to powinnam sobie z tym poradzić - wyjaśniła swój tok myślenia. W zasadzie nie było nic do dodania. Droga najbardziej uciążliwa nie była nie do pokonania, a gwarantowała dużo bezpieczeństwa, dlatego wybór padł właśnie na nią.
- I ja będę szła pierwsza, więc najgorsze śniegi wezmę na siebie. W razie potrzeby mogę też pomóc ci iść, Kenichi. Mam najwięcej sił z nas wszystkich.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Minoru
Posty: 832 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 14 maja 2023, o 00:09
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Tetsurō
Posty: 1205 Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10439&p=193076#p193076
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Zankoku
Post
autor: Tetsurō » 28 cze 2023, o 23:38
Podróż do Kyo była trudna dla obojga naszych bohaterów. Nie dość, że pogoda wcale nie słabła, gdyż wiatr cały czas intensywnie wiał a śnieg sypał prosto w twarz, a warstwa śniegu sięgała aż do biodra, co zakrywało trakty, to niewiele map pokazywało gdzie tak na prawdę znajduje się Kyo. Dotarcie do niej graniczyło z cudem, gdyby nie pomoc mieszkańców tych lasów, którzy w pojedynczych chatkach ścinali drewno, to nie trafiliby tak gdzie zamierzali.
Tak więc, po przeprawie przez nieprzyjemne, śnieżne zaspy, w końcu nasi bohaterowie poczuli charakterystyczny zapach wydzielany przez garbowaną skórę. Pójście za nim doprowadziło ich do ośnieżonej polany, na której było ustawionych troje drewnianych budynków. W oddali słychać było odgłosy życia, co oznaczało, że znajdował się tam jeszcze kilka innych domostw, jednakże dosyć oddalonych od siebie. Na niewielkiej polanie, poza domami, znajdowało się sporo drewnianych stojaków, na których wisiały skóry na różnym etapie przetworzenia. Jeden z budynków wyglądał na zwyczajny dom, drugi był raczej magazynem a trzeci pracownią. Całe podwórko było otoczone dosyć rzadkim, niskim płotem z furtką, który teraz wystawał ledwie kilka centymetrów ponad śnieg.
Niezależnie od tego, który z naszych bohaterów dotarł pierwszy, zastał gospodarza wylewającego zawartość dębowej beczki do płynącego w dół góry strumyczka. To właśnie z tego płynu pochodził ten charakterystyczny, gryzący w nos zapach. Gospodarz był mężczyzną po trzydziestce o długich, białych włosach spiętych w warkocz. Miał na sobie grube ubrania z białej skóry. Mimo potężnego ubrania, widać było, że jest silny i sprawny.
- Witajcie! - zakrzyknął do pierwszego z przybyszy, którego udało mu się dostrzec. - Jeżeli przybywasz po skóry, to jeszcze za wcześnie, ostatnie sprzedałem w zeszłym tygodniu i teraz produkuję kolejne. - wskazał dłonią na wieszaki, gdzie wyczekiwały przygotowane do przetworzenia skóry. Następnie spojrzał na dużą i solidną beczkę.
- Jeżeli mogę, nie obraziłbym się za pomoc. To już czwarta beczka dzisiaj. - uśmiechnął się do przybysza, licząc, że może będzie w stanie w ten sposób załatwić sobie pomoc.
Drogi z naszych bohaterów przybył chwilę później, dostrzegł on Shiro niosącego beczkę w samotności, bądź też z towarzyszem. Kierowali się w stronę jednego z budynków, gdzie widać było jeszcze dwie beczki do wyniesienia. Były pełne ciemnego, gęstego płynu, zapewne jakiegoś odpadu produkcyjnego powstałego w trakcie garbowania. Co ciekawe, zbliżenie się do niego było trudne, gdyż w taka beczka śmierdziała dużo bardziej, niż jej pusta wersja. Chociaż, jak było widać, gospodarzowi zapach już nie przeszkadzał.
0 x
Prowadzone Misje:
Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
Arii
Posty: 1071 Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: *czarne, lekko pofalowane włosy *jasna cera *zazwyczaj czarny ubiór(kimono/sweter plus spodnie( + sandałki i skiety
Widoczny ekwipunek: *Duża Torba *Plecak *Manierka
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
Multikonta: Yachiru
Post
autor: Arii » 29 cze 2023, o 00:51
Pożegnanie się ze szpitalem i domem było jednym z najbardziej emocjonalnych przeżyć... Rok swojego życia musiał pożegnać, ponieważ w głębi duszy wiedział, gdzie prowadzi go ta podróż. Mógł je nazwać ostatnią podróżą, prawda? Podczas takowych bohater powinien przejść zmiany we własnym sposobie bycia, prawda? Tak zapamiętał każdą opowieść o dzielnych samurajach z dalekich krain i wojowników, którzy odkrywali swoje prawdziwe przeznaczenie i powinność. Swój cel... Czy właśnie on sam zmierzał w tym kierunku, żeby poznać swoją przyszłość? Wraz z takimi myślami wyszedł za Fuyuhanę. Ostatnim razem kiedy miał okazję... Nie skończyło się to dobrze. Wraz z żołnierzem Yuuichim musiał przedzierać się przez Cesarski Trakt w celu dostarczenie wysoce niebezpiecznego złoczyńcy na statek... Zostali wtedy zaatakowani przez jego grupę terrorystów, która chciała go odbić... Co gorsza - nie wiedział czy mogło się to przypadkiem nie wydarzyć. Ale nie otrzymywał żadnych wezwań (!) ani informacji od tamtych przełożonych...
Na samą myśl o tamtej misji przeszły go ciarki.
To w tamtym momencie nauczył się pokory i tego, aby obserwować. Zemdlał i nie wiedział, co działo się dalej... Chociaż widział raport... Yuuichi, ktoś kogo bardzo brzydko potraktował, uratował mu skórę... Ciekawe, jak teraz by się to wydarzyło? Czy zakończenie byłoby o wiele weselsze i uniknęliby tak wysokiego prawdopodobieństwa niepowodzenia? Bardzo go to ciekawiło... W końcu wystarczyło na niego spojrzeć. Nie był tym samym, chudym medykiem, przemądrzałym i przechwalającym się.
Unikanie zasp było prawie, że niemożliwe i gdyby nie pomoc pewnej pary staruszków, która pozwoliła mu się skryć w swojej izbie, prawdopodobnie zamarzłby na śmierć. Został ugoszczony w niezwykły sposób. Otrzymał strawę i ciepłe posłanie. W zamian za to zaleczył drobne otarcia i siniaki starców, dając im też rady jak powinni o siebie dbać. Po krótkim odpoczynku i wskazówkach małżeństwa mógł ponowić swoją podróż do Kyo. W głowie nadal miał zapisane słowa swojego mistrza, który musiał wypłynąć z Hyuo... *Oby nic Ci nie było, Mistrzu... * wolał się nie martwić na zapas, ale jednak gdzieś ta niepewność w sercu sama się w nim odzywała. Przedzierając się przez śnieg i las zauważył w końcu to czego poszukiwał. Jednak trzeba było słuchać się starszych, nie tyle mieli więcej lat, ale ich doświadczenie i wiedza były nieodzowną pomocą. Skrył się za drzewami i wyciągnął swój mały zwój, odpieczętowując swój strój. Nie mógł tam wejść w tej postaci... Inaczej może się to skończyć bardzo źle dla jego reputacji. Nałożył rękawiczki z blaszkami. Czuł na nich zapach krwi. Przed jego oczami zatańczyły wspomnienia, które chciał zostawić za sobą. Tym razem nie dojdzie do niczego podobnego. Przerzucił płaszcz, który też miał na sobie pasma krwi. W niektórych miejscach były małe dziurki po ostatnich wydarzeniach w szpitalu. Na koniec przyjrzał się masce. -Tym razem nic nie zrobisz. - do kogo to mówił?
Nagle Kostucha wychynęła zza jednego z drzew i zbliżyła się do niego. Swoją kościstą dłonią przesunęła po masce, Arii zaczął się do tego przyzwyczajać, dlatego starał się ją unikać wzrokiem, aby nie dać jej satysfakacji, że wie o jej obecności. Oczywiście ona bardzo dobrze wiedziała, co on myśli, aż za dobrze. Nałożył maskę o wizerunku wieloryba i schował zwój na swoje pierwotne miejsce. Odetchnął kilka razy i ruszył do domostwa.
Przez całą drogę nie czuł, żeby ktoś chciał przejąć nad nim kontrolę. To był dobry znak, jego alter ego się tym razem nie chce wtrącać... Możliwe, że do czasu, ale warto było to wykorzystać. Wchodząc na posesję spojrzał się na sprawnego mężczyznę, który całkiem dobrze sobie radził z beczkami. -Witaj. Nie chciałem Ci zakłócić pracy. - powiedział i podszedł do beczki. Nie widział przeszkód, żeby w tym nie pomóc. Wiedział, że ten może zareagować różnie na jego postać, jeżeli doszły do niego słuchy z miasta... Ale nie mógł się tutaj pokazać bez tego wszystkiego. To ta postać załatwiała TE sprawy, nie Arii. Zaczął również rozumieć właśnie ten podział. Kiedy beczka została odłożona, przez małe szparki spojrzał się na silnego chłopa. Rozejrzał się po okolicy, aby upewnić się, co do tego czy nikt ich nie obserwuje. -Przysyła mnie Nishinoya. Podobno trzeba Ci jakoś pomóc. - szepnął tak, żeby tylko on mógł go usłyszeć. Zdecydowanie Arii mógł się domyślać tego, co trzeba było zrobić. Ale tak jak intuicja mu podpowiadała, że to jego ostatnia podróż, tak i teraz mówiła mu, że to nie będzie nic prostego. I pytanie, które ja powinno to robić? Delikatne i kochane a może właśnie to brutalne i nie patrzące się na konsekwencje? To jest już zależne od tego, co musiał zrobić dla przyjaciela swojego mistrza.
I oby nikt ich nie obserwował, wtedy nie będzie mógł zagwarantować tego, że cokolwiek będzie potrafił zdziałać. Jak sam Nishinoya zauważył Arii również był obserwowany a skoro starszy się wycofał, młodszy medyk też powinien się na jakiś czas wycofać z tego wszystkiego... Ale ktoś musiał działać... Ktoś musiał bronić słabszych i chcących stąd uciec...
Dlatego w obawie, że ktoś będzie chciał to zepsuć nasłuchiwał i dokładnie obserwował najbliższą okolicę, tak aby nic go nie zaskoczyło i mógł przedwcześnie zareagować. Zbytnia czujność czy próba kontroli sytuacji i swojego zachowania? Tego jeszcze sam nie wiedział.
0 x
Prowadzone misje:
1. Kamiyo Ori - Cesarscy Brutale II - Zlecenie Specjalne Rewolucjonistów B (25/17+)
2. Kyoushi -Wyspy Samurajów - Kult Wiecznego Płomienia - Finał - Misja S (20/21)
3. Rezerwacja Ren&Mayu - Bogactwo Pustyni - Misja ?
4. Shiori - Chłopiec, który się skrapla... - Misja D (5/7+)
PH
Bank
WT
KP
Sashiko
Posty: 593 Rejestracja: 4 lut 2021, o 20:39
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy zawiązane w kok, brązowe oczy, szczupła i zgrabna sylwetka, średni wzrost. Ubiór: biały strój z białym płaszczem, białe rękawiczki i maska wilka na twarzy (szczegóły i obrazki w KP)
Widoczny ekwipunek: Łuk i kołczan ze strzałami oraz włócznia na plecach, torba na boku nieco z tyłu
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9309&p=165031#p165031
Multikonta: Uchiha Tsuyoshi
Post
autor: Sashiko » 29 cze 2023, o 18:08
Wiosna 394 roku
Kyo nie dawało łatwo się znaleźć. Główną przeszkodą była pogoda, która nawet tak doświadczonej w ciężkich warunkach kunoichi potrafiła mocno zajść za skórę. Jej płaszcz co prawda chronił przed zimnem, ale nie można powiedzieć, że była to wymarzona ochrona na tak skrajną pogodę i że szła sobie w miłym ciepełku. Z powodu padającego śniegu w pewnym momencie doszło nawet do tego, że musiała zwyczajnie pytać o drogę i wskazówki miejscowych. Z oczywistych względów odkąd przywdziała maskę wilczycy unikała tego, ale tym razem po prostu nie było wyjścia.
W końcu jednak udało się. Jej nozdrza zarejestrowały zapach garbowanej skóry, którego nie można było pomylić raczej z niczym innym. Kunoichi czując to odetchnęła z ulgą - wskazówki ludzi, których spotykała wokół okazały się być prawdziwe (a to przecież wcale nie jest takie oczywiste), było to też zgodne z tym, co zapowiedział jej Ząb.
W efekcie znalazła się na polanie, na której stały trzy domki, a całe otoczenie przypominało nic innego, jak warsztat garbarski. Znajdowały się tam dwie osoby - pierwszą był całkiem młody, lecz dobrze zbudowany mężczyzna z włosami spiętymi w warkocz. Drugim z nich był ubrany na czarno osobnik z maską wieloryba na twarzy. Musiał być innym pomagaczem Yukim, bo jak inaczej tłumaczyć tę maskę i jednorodny strój? Od razu też rzuciło się jej oczom pewne podobieństwo (maska), jak i różnica (przeciwna kolorystyka). Ciekawe czy rzeczywiście jest on innym shinobi, który sprzeciwił się rozkazom Cesarza.
Gdy poszła wystarczająco blisko, nie kryjąc się przy tym zupełnie (po to, żeby ktoś nie poczytał jej za skradającego się intruza z niejednoznacznymi zamiarami), odezwała się:
- Ohayo. Biała Wilczyca, od Kła i Zęba - przedstawiła się. Przez moment wahała się czy zdradzać od razu kto ją przysłał, ale szybko stwierdziła, że nie ma powodu do obaw. To i tak pseudonimy, i to tak ogólne, że komuś, kto nie wie kto się pod nimi kryje i tak nic nie powiedzą. Skrzyżowała ręce na piersi i stała tak w masce na skraju polany, obserwując reakcję dwóch ludzi. Może się teraz wydarzyć wiele rzeczy, ale dwie były najbardziej prawdopodobne. Albo nie będą oni zdziwieni i od razu w jakiś (być może zawoalowany) sposób dadzą jej do zrozumienia, że wiedzą o co chodzi i zaproszą dalej albo zrobią wielkie oczy (no, ten od maski pewnie tego nie pokaże) i po prostu trzeba się będzie wycofać. Oczywiście bardziej prawdopodobna była ta pierwsza wersja wydarzeń, bo jednak zbyt wiele rzeczy się tutaj zgadzało z tym, co przekazał jej Ząb, niemniej jednak zawsze warto było zachować czujność, niż zostać zaskoczonym i napytać sobie biedy w tak prosty sposób.
0 x
Tetsurō
Posty: 1205 Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10439&p=193076#p193076
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Zankoku
Post
autor: Tetsurō » 29 cze 2023, o 20:59
"Pradawna świątynia"
Zlecenie Specjalne - Ranga B - Arii & Sashiko
Wiosna 394 roku
kolejka: 3 / ...
Jako pierwszy do garbarni dotarł Wielorybi Rzeźnik. Przedarł się on przez śniegi i stanął na polanie, na której pachniało skórami. Gospodarz przyjął go z otwartymi i zaprosił do pomocy przy beczkach. Nawet puste były dosyć ciężkie, a rzemieślnik już zmęczony, więc dobrze, że Arii postanowił mu pomóc. Oczywiście udało mu się w między czasie przemycić pewną tajemniczą wiadomość. Na jej dźwięk mężczyzna uśmiechnął się i przytaknął głową.
- Zgadza się, jak mówiłem, sam tych beczek nie wyleję. - zaśmiał się donośnie, wiedząc, że to nie o to chodziło młodzieńcowi. No ale nie mógł on nie wykorzystać tej cudownej okazji do zażartowania. Przez chwilę musieli się zatrzymać, żeby mężczyzna mógł powstrzymać swój głęboki, odbijający się echem śmiech.
- Skończymy i porozmawiamy w środku, będzie mniej świadków. - odpowiedział już poważnie i dużo ciszej, tak jakby obawiał się, że ktoś może go podsłuchiwać. Przecież w okolicy nie było nikogo, a może tak się tylko wydawało? W każdym razie, trzeba było przed rozmową wytężyć mięśnie i wylać następne beczki. Zostały cztery.
Akurat gdy nasza dwójka pozbywała się ostatniej beczki, z między drzew wyszedł drugi bohater. Tak podobny, a zarazem inny od pierwszego gościa. Shiro oderwał się od beczki spojrzał na Wilczycę, skłaniając się delikatnie.
- A więc kolejny znajomy. Powiedzcie mi tylko młodzieży, dlaczego chodzicie w maskach? Taka moda? - po raz kolejny zaśmiał się, choć i na to pytanie znał odpowiedź. W młodości pewnie sam robił wiele rzeczy, za którymi chciałby schować się za maską. W końcu, z jakiego innego powody ruch oporu wysyłałby tutaj kogokolwiek.
- Chodźcie za mną. - powiedział, kierując się do pomieszczenia, w którym mieszkał. Kiedy tylko dwójka weszła do środka, zamknął za sobą drzwi i sięgnął po czajnik, w którym grzała się woda na palenisku. Akurat była już gotowa, dlatego też postawił czajnik na stole oraz po jednym glinianym kubku dla każdego.
- Częstujcie się, napar z leśnych igieł, może niepozornie brzmi, ale smakuje obłędnie, a jak rozgrzewa! W słoiku macie leśny miód, jeżeli wolicie słodkie. - Dom był dosyć minimalistycznie urządzony, na antresoli pod dachem znajdowało się miejsce do spania, większość parteru zajmowała kuchniojadalnia, gdzie głównym meblem był duży stół oraz piec, był jeszcze malutki fotel, który był kącikiem pełnym najróżniejszych książek. Ci oczytani wiedzieli, że są to tytuły nie tylko powstałe w Cesarstwie.
- Dobra, do rzeczy, bo wiem, że nie przychodzicie tutaj po napar z iglaków. Skór pewnie też nie kupujecie. Choć ostatnio miałem takie fajne futra, z wilków, dwa takie intensywnie czarne a jeden albinos, pasowałyby wam do stylówek, a jak grzałyby kark. Pewnie teraz zimno, co nie? Napijcie się więcej ziółek, to będzie cieplej. Przepraszam za pogodę, ale no, nie jestem Yuki, żeby sobie przegnać śnieg do sąsiada. - oj bardzo się rozgadał, nim przyszło mu wrócić myślami do samego początku. Niczym ogromny ptak, jego krąg jaki zatoczył trwał trochę, w końcu jednak dotarło do niego od czego chciał zacząć, nim popadł w swoją dygresję.
- Robota jest dosyć prosta, ale niestety niezbyt łatwa. Otóż, jak pewnie wiecie, jeśli mieszkacie w okolicy. W zboczu Shiroyamy jest prastara świątynia klanu Yuki. Wszystko byłoby w porządku, tylko ostatnio poza świątynią, stała się ona także siedzibą gagatków sprzeciwiających się Cesarzowi. Nie spodobało im się, że Królewicz zabiera ich na wycieczki do swojego pałacu, więc trochę się buntują. Wiecie, udają, że działają w dobrej wierze, a tak na prawdę zabijają cesarskich żołnierzy i topią statki. No może nie aż tak bardzo, ale no wiecie, młodzi, niedoświadczeni, myślą, że kilkoma mieczami zawojują Cesarską Armię i zmienią ten świat. Trochę nie tędy droga. No ale... do brzegu... - jego ton w trakcie opowieści zmieniał się kilkukrotnie, czasami był radosny, czasami zły a jeszcze w innych momentach bardzo ostro sarkastyczny.
- Wracając. Świątynia została otoczona przez Cesarskie wojsko. Początkowo chcieli negocjować, ale niedawno przyjechał jakiś ważniak, więc pewnie oblężenie zaraz się zakończy i będą wchodzić do środka. Słyszałem, że jeszcze przez jakiś czas poszukują najemników, którzy za cesarskie monety pomogą w czyszczeniu świątyni. No więc ten, o czym to ja... A! No tak!. W środku znajduje się Miyakawa, jest to najwyższy kapłan tej świątyni. Trzeba go wydostać z tamtego miejsca, a jak się uda, to wysłać także na kontynent do Yuki Mikoto. Znacie panienkę? To taka co myśli, że jest odważna, jak sprzeciwia się Cesarzowi samemu będąc na obiedzie u Uchiha za morzem. No. Tak więc, prosta robota. Wbijacie tam, zabieracie kapłana i czmychacie z nim na kontynent. - to chyba koniec opowieści garbarza, teraz przyszedł czas na ewentualne pytania i wątpliwości. Pewnie było ich sporo, ale że nie było czasu zbytnio, to trzeba było ograniczyć się do tych najważniejszych i ruszać. Może jak się sprężą to przed zmrokiem dotrą do obozowiska oblegających. Przecież nie wiadomo kiedy się wszystko zacznie, więc lepiej być prędzej niż później. Najwyżej zaciągną się i zjedzą trochę wojskowej fasolowej przy ciepłym ognisku.
0 x
Prowadzone Misje:
Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
Sashiko
Posty: 593 Rejestracja: 4 lut 2021, o 20:39
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy zawiązane w kok, brązowe oczy, szczupła i zgrabna sylwetka, średni wzrost. Ubiór: biały strój z białym płaszczem, białe rękawiczki i maska wilka na twarzy (szczegóły i obrazki w KP)
Widoczny ekwipunek: Łuk i kołczan ze strzałami oraz włócznia na plecach, torba na boku nieco z tyłu
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9309&p=165031#p165031
Multikonta: Uchiha Tsuyoshi
Post
autor: Sashiko » 30 cze 2023, o 10:41
Wiosna 394 roku A więc jednak, miała ostateczne potwierdzenie, że trafiła dobrze. Tych dwóch mężczyzn również musiało pracować dla uciekających Yukich. Ten młodszy, bez maski najwyraźniej tu dowodził - bo to on pierwszy przywitał ją żartem, a o drugim z ludzi wypowiadał się jakby tamten miał status analogiczny do Sashiko, a nie równorzędny jemu. Wypowiadał się po prostu jak gospodarz.
- Mam delikatną cerę. Maska dobrze chroni ją przed mrozem - odpowiedziała z pozoru poważnie, ale chyba dość oczywistym było, że to po prostu taki żart.
Na polecenie pójścia za mężczyzną zareagowała potwierdzającym skinięciem głową i oczywiście właśnie podążeniem za nim do domu. W środku poczęstował ich naparem z igieł.
- Sprytny sposób na sprowokowanie nas do odsłonięcia twarzy - pomyślała Sashiko i uśmiechnęła się pod maską. Nie odpowiedziała jednak nic na propozycję, a kubek z naparem stał wciąż na stole. Co ciekawe, z pewnym entuzjazmem przyjęła wiadomość o możliwości kupna futra. rzeczywiście, w taką pogodę byłoby to idealne rozwiązanie. Gdyby tylko spotkali się w innych okolicznościach... mogłaby się skusić. Porządne odzienie piechotą nie chodzi, a z jej doświadczenia wynikało, że najlepiej kupować u lokalnych, znających się na rzeczy ludzi.
W dalszej kolejności Shiro przeszedł już do rzeczy. Asami bardzo uważnie wsłuchiwała się we wszystko co miał do powiedzenia, co jakiś czas marszcząc brwi. Zaniepokoiły ją słowa tego człowieka, bo charakter tego zadania był nieco inny, niż dotychczasowa pomoc Yukim z jej strony.
- Zaraz, czyli ci Yuki to tak naprawdę terroryści? - zapytała - i dlaczego zależy nam tylko na jednym kapłanie, a nie na ratowaniu całej reszty? Czy on jest związany z ruchem oporu? - dodała kolejne pytania, jednak nie był to jeszcze koniec - i... jak rozumiem, w zasadzie należałoby walczyć otwarcie z całą armią cesarską. Ewentualnie podejść do tego nieco bardziej skrycie i ujawnić swoją twarz, zdobyć zaufanie, po czym w jakiś sposób wyciągnąć go stamtąd, ale wtedy jesteśmy spaleni na wyspach i w sumie możemy równie dobrze uciekać na kontynent razem z nim - przedstawiła swój tok rozumowania, jednocześnie co raz spoglądając na reakcję pozostałej dwójki. Nie wiedziała do końca co o tym myśleć, ale zdecydowanie nie podobało jej się to wszystko z dwóch powodów. Po pierwsze, nie była to typowa misja ratowania cywili, tylko jakiegoś kapłana, i to jednego, który najwyraźniej był otwartym rebeliantem. Po drugie, wiązałoby się to albo z ujawnieniem swojej twarzy i koniecznością ucieczki z Wysp albo otwartą, niesprowokowaną walką na śmierć i życie z cesarskimi. To nie do końca była jej bajka.
0 x
Arii
Posty: 1071 Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: *czarne, lekko pofalowane włosy *jasna cera *zazwyczaj czarny ubiór(kimono/sweter plus spodnie( + sandałki i skiety
Widoczny ekwipunek: *Duża Torba *Plecak *Manierka
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
Multikonta: Yachiru
Post
autor: Arii » 30 cze 2023, o 12:27
Mężczyzna wydawał się dziwny i to bardzo. Ale Arii sam z siebie nic nie powiedział ani nie skomentował. Żarty do niego aktualnie nie trafiały, chociaż czy kiedykolwiek trafiały? Nie był typem żartownisia, raczej z Nishinoyą żartowali na swój własny, medyczny sposób. A tutaj raczej nie spotka takiego towarzystwa, które będzie się na tym znało i rozumiało. Przenoszenie beczek rzeczywiście, było małym utrapieniem, sam nie wiedział, kiedy stał się na tyle silnym, żeby dawać radę sobie z takimi rzeczami? Coś mu umknęło przez ostatni rok...
Gdy tylko skończyli z beczkami, Arii usłyszał, chrupiący śnieg pod czyimś ciężarem. Odwrócił się momentalnie w tym kierunku i zobaczył zamaskowaną białą postać. Pod maską był trochę zdziwiony, ale słyszał o kimś takim... Raczej z plotek, aniżeli z jakiś pewnych źródeł, ale teraz miał dowód, że ktoś taki naprawdę istniał. Nie umknęła mu też różnica w ubiorze...
Arii ubrany był w czerń. Czarne rękawice przesiąknięte były już krwią żołnierzy Cesarskich, płaszcz w niektórych miejscach był naderwany, postrzępiony, podziurawiony i zaplamiony posoką. Z nałożonym kapturem w swojej masce o kształcie głowy wieloryba i błękitnymi falami jako malunkiem wyglądał jak upiór ze strasznych historii opowiadanych przez babcie do snu, aby dziecko było spokojne.
Biała Wilczyca, jak jej nazwa wskazywała była cała ubrana na biało w przepięknej masce wilka. Była delikatna i w śniegu wyglądała, jak postać z baśni. Nie znał jej historii i dokonań, ale jeżeli iść tym tropem to Arii, a raczej jego alter ego, był kryminalistą, który wykonując zlecenie uratowania kogoś nie patrzył się na nic innego i wykonywał je niekoniecznie miłymi sposobami. Sądził, że Biała Wilczyca robiła to na odwrót. Zanim coś zrobiła to przemyślała wszystko i odpowiednio dobierała kroki do zadania.
Zupełnie, jak Yin i Yang. Czy podczas tego, jak się okazało, wspólnego zadania będą się dopełniać a może razem będą sobie przeszkadzać?
Ruszył w ciszy za mężczyzną do jego chatki. Na położoną herbatę spojrzał się i podniósł kubek. Nie zamierzał z niego pić. Możliwe, że jego mistrz mu ufał, ale on sam nie zamierzał tego robić. Herbata mogła być zatruta a tego raczej unikać. Dodatkowo samemu nie wiedział czy to na pewno ta osoba, która powinna tutaj stać, nie miał informacji o jej wyglądzie i zachowaniu. Równie dobrze mógłby to być żołnierz Cesarskich używający Henge. Rzeźnik odwrócił się i przeszedł się po pomieszczeniu słuchając długiego wywodu mężczyzny, który gubił myśl. Nie podobało mu się to... Arii lubił konkrety i jasną informację, tutaj jednak trzeba było wiele razy zakręcać i na nowo opływać temat, aby otrzymać to po co się przyszło.
O samej informacji dotyczącej grupy rebeliantów, którzy zabijali Cesarskich, topili statki i innych takich nie wiedział, co powiedzieć. Raczej miał najmniej do powiedzenia i nie mógł też komentować, ponieważ to on był powodem zniszczenia portu w Fuyuhanie. A także puszczenia z dymem magazynu szpitala, w którym pracował...
Zgodził się tylko z jedną kwestią. Mikoto, kobieta, której nigdy nie widział, a która przyjęła pismo jego ojca o przyjęcie go do klanu, aby mógł zasłużyć się i zarabiać jeszcze więcej dla rodziny i podwyższyć JESZCZE bardziej prestiż ich rodziny. Kobieta, która siedziała na kontynencie i tylko przyjmowała uchodźców... Sam nawet uratował jej małych kuzynów... Ale znowu, coś zakręciło mu w głowie, to nie był on... Nie chciał teraz nad tym myśleć, ale zauważył, że jego towarzyszka, Kostucha, stała za Wilczycą i dotykała jej ramienia. Patrzył się na chwilę w tę stronę, słuchając dalszego wywodu.
Cesarskie wojska przed świątynią, jakiś ważniak, kapłan i rebelianci. Misja zabójca.
W głowie jednak została mu na razie jedna informacja, która nie dawała mu spokoju i obawiał się dowiedzenia się prawdy. Ale wtem kobieca postać (jak mniemał) zaczęła zalewać pomieszczenie obawami. Arii odłożył kubek z herbatą na jakieś szafeczce i podszedł do stołu. -Na pewno nie będziemy walczyć z całą armią. Trzeba pamiętać, że Cesarscy chcieli negocjować tylko przybycie jakiegoś ktosia to zmieniło. - jego głos był cały zachrypiały. Idealnie! Teraz nawet głos będzie potworny. Całe jego przebranie było już idealnie dopasowane do jakiegoś monstrum ze strasznych historii... Będzie przedstawiany dzieciom za jakiś czas przed snem, jako demon, który będzie chciał je porywać i zjadać za to, że nie słuchały się rodziców... Świetnie! -Dodatkowo możliwe, że Świątynia posiada jakieś boczne wejścia lub podziemne tunele, aby wyprowadzić kapłana. Na pewno nie zostawimy też rebeliantów na pastwę armii. Nie przejdziemy przodem, aby stracić przykrywkę, wejdziemy tyłem. Będzie trzeba ich przekonać do ucieczki i wyniesienia się stąd. Tyle. - postawił sprawę swoim okiem. Nie zamierzał nikogo zostawiać w tej świątyni, aby zostali pojmani. Nie zamierzał.
-A teraz najważniejsze pytanie. - tutaj odwrócił swoją maskę w stronę białowłosego "Nie-dopłynę-do-brzegu-zanim-nie-powiem-żartu". -Tylko bez żartów, konkretna odpowiedź. Znasz tożsamość osoby, która dołączyła do wojsk przed Świątynią? Przynajmniej jego wygląd lub imię. - *Proszę, obyś to nie był Ty... * W głowie miał tylko jedną postać, która mogła tutaj się pojawić i zniszczyć wszystkie ich plany... Nie wiedział czemu, ale cała jego intuicja mu o tym mówiła i dzwoniła, żeby w tym momencie odszedł. Znał osobę, która była zasłużona dla Yukich i Cesarstwa... I wolał jej już nigdy niewidzieć na oczy... Na pewno nie w tej postaci... Bo straciłby głowę. A tak nikomu nie pomoże.
0 x
Prowadzone misje:
1. Kamiyo Ori - Cesarscy Brutale II - Zlecenie Specjalne Rewolucjonistów B (25/17+)
2. Kyoushi -Wyspy Samurajów - Kult Wiecznego Płomienia - Finał - Misja S (20/21)
3. Rezerwacja Ren&Mayu - Bogactwo Pustyni - Misja ?
4. Shiori - Chłopiec, który się skrapla... - Misja D (5/7+)
PH
Bank
WT
KP
Tetsurō
Posty: 1205 Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10439&p=193076#p193076
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Zankoku
Post
autor: Tetsurō » 30 cze 2023, o 23:46
"Pradawna świątynia"
Zlecenie Specjalne - Ranga B - Arii & Sashiko
Wiosna 394 roku
kolejka: 4 / ...
Atmosfera była napięta. Mimo szczerych chęci każdej ze stron, dało się wyczuć zwątpienie i nieufność. Sposób, w jaki Shiro przedstawiał sytuację także nie pomagał. Wiele gmatwał i niedopowiadał, wiele treści było też przeinaczonych czy też rozmytych przez żart. Widać było, że zdaje sobie z tego sprawę, no ale taki był już jego styl wypowiedzi. Kiedy skończył, nalał sobie napoju i wypił całkiem spory łyk, chcąc się przy tym rozgrzać. Wtedy też padły pierwsze pytania, kiedy to je usłyszał, zaczął kręcić głową. Przecież to nie taką wersję historii im przedstawił.
- Dobrze, na spokojnie. Czy to są terroryści, pewnie zależy którą stronę spytasz. Czy ratują ludzi? No tak, tak samo jak wy, Wilczyco i Wielorybie. Czy ginęli przy tym Cesarscy żołnierze? Tak, podobnie jak przy waszych wyczynach... - jego głos był spokojniejszy, czyżby tamto wszystko to była gra? Jeśli tak, to w jakim celu? Zdawało się, że Shiro doskonale zna dokonania dwójki zamaskowanych przybyszów. Całkiem nieźle jak na siedzącego w ciemnym lesie garbarza.
- Dlaczego kapłan jest ważny? Nie mam pojęcia, ale wiem, że zarówno Mikoto chce go ściągnąć do siebie, jak i Cesarz nakazał go pojmać i sprowadzić do swojego pałacu. Nie wiem czemu, ale obu stronom na nim zależy. Jest starszym mężczyzną, pewnie wie coś, co obie strony chcą zachować dla siebie. W świątyni są rebelianci, którzy walczą, oraz służki i inni kapłani, którzy żyją w tej świątyni. Ich też trzeba uratować, chociaż pewnie im nie grozi aż tak wielkie niebezpieczeństwo jak najwyższemu kapłanowi. Podobno w środku jest też kilkoro członków klanu Yuki, których próbowali przygotować do przerzutu, no ale w trakcie przygotować zostali otoczeni przez Cesarską armię. - wyjaśnił sytuację. Aż dziwnie się go słuchało, kiedy mówił prosto do celu i bez dygresji. Tak nienaturalnie, przecież na początku zachowywał się inaczej.
- Nie pomogę wam niestety w rozwiązaniu sprawy. Nigdy nie byłem w świątyni, jestem jedynie skromnym informatorem. Nie znam żadnych tajnych wejść, ale nawet jeśli są, to pewnie Cesarscy o nich wiedzą, muszą tam być jacyś Ranmaru, którzy przeszukali okolicę. Ale zalecałbym jednak nie uderzać frontalnie, bo w obozowisku jest ponad stu żołnierzy oraz kilkudziesięciu shinobi. No i tajemniczy ważniak. Niestety nie wiem kim jest. Na pewno wiele by to pomogło zarówno mi jak i wam. Wiem jedynie, że dopiero po jego przybyciu arcykapłan stał się celem. - sytuacja była zawiła, zdecydowanie rozwiązanie nie będzie proste, ale na szali znajdowało się wiele żyć.
Mężczyzna wstał i zrobił kilka kroków, po czym dorzucił do pieca kilka szczapek drewna. Te szybko zajęły się ogniem i zwiększyły jasność w pomieszczeniu, powodując też, że troszkę zrobiło się cieplej. Może nie jakoś bardzo, jednakże nasi bohaterowie pod swoimi płaszczami i maskami mogli czuć ciepełko, dla niektórych nawet mogło być ono zbyt wysokie. Wracając, sięgnął on po pęto kiełbasy, która suszyła się pod jedną ze ścian i zagryzł dużym kawałkiem. Skierował on kiełbę w stronę swoich gości, ale nie spodziewał się, aby którykolwiek z nich planował oderwać sobie kawałek. Choć jeśli chciał, to droga wolna.
- Wiem, że sprawa nie jest łatwa, ale nigdy nie była. Od początku tej całej akcji przesiedleńczej wiele osób wiele ryzykuje, w tym wy. Nie mogę też was o nic prosić, nie mam na was wpływu, nie mam też czym wam zapłacić. To musi być wasza decyzja, czy wchodzicie w to, czy jednak odpuszczacie. Jak wspomniałaś Wilczyco, to może być bilet w jedną stronę na kontynent. Tylko, czy nie ryzykując, jesteśmy pewni, że ten nasz Cesarski statek zmierza w dobrym kierunku? - Zapytał ją wprost, gdyż czuł, że to ona tutaj ma największe wątpliwości. Wiedział, że wieloryb był raczej po jego stronie i mimo wszystko, zaryzykuje ratowanie kapłana. Tylko czy aby na pewno mu się uda? To wilczyca była tym planującym, bardziej opanowanym wojownikiem w tym duecie. A to właśnie te cechy były najbardziej potrzebne w obecnej sytuacji. No chyba, że bardzo wiele niepotrzebnych śmierci ma nadejść. Jednakże, nikomu w tym pokoju na tym nie zależało. No może... była jedna osoba. Koścista postać w kapturze cały czas zerkała Ariemu w oczy i śmiała się za każdym razem, kiedy ktoś wspominał swoje wątpliwości. Ona wiedziała, że nie ważne co się stanie, jakieś kolejne ciała zawitają w jej krainie. Swoimi kościstymi palcami gładziła po delikatnym płaszczu wilczycy. Czyżby chciała, aby to właśnie ona była jej kolejną ofiarą? Czyżby chciała od Ariego, aby to właśnie ją wysłał w jej kościste objęcia?
- Przepraszam za ten początek, ale musiałem trochę was wybadać. Rozumiecie pewnie, nawet jeśli jesteście z polecenia, to mogliście zostać podstawieni przez Cesarskich Agentów Wywiadu. A wierzcie mi, z nimi nie chcecie mieć do czynienia. - Aż wzdrygnął się na samo wspomnienie o nich. Nie wiadomo co mu zrobili, ale zdecydowanie nasi bohaterowie nie chcieli, aby im zrobiono to samo. Jak to mówią, przezorny zawsze ubezpieczony. Szczególnie, jeśli działasz przeciwko despotycznemu władcy, który zrobi wszystko aby dopiąć swego i doprowadzić świat do swojej szalonej wizji. No ale, mimo to wielu ludzi podążało właśnie za nim. To coś musiało znaczyć.
0 x
Prowadzone Misje:
Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
Arii
Posty: 1071 Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: *czarne, lekko pofalowane włosy *jasna cera *zazwyczaj czarny ubiór(kimono/sweter plus spodnie( + sandałki i skiety
Widoczny ekwipunek: *Duża Torba *Plecak *Manierka
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
Multikonta: Yachiru
Post
autor: Arii » 2 lip 2023, o 12:29
Przed oczami Ariiego pokazały się wszystkie sceny, których się dopuściło jego drugie Ja, a z którego przede wszystkim szczęśliwa była Kostucha, która przyglądała mu się bardzo uważnie teraz, zza pleców Białej Wilczycy. Rozwalane ludzkie kości, zapadnie, tworzenie murów, na których rozgniotły się ciała koni i cesarskich żołnierzy. Wybuchy, wydłubanie oczu, zabicie kilku kolejnych żołnierzy...
Nie mógł odezwać się w sprawie terrorystów, bo chyba sam nim był. Co prawda ratował dzięki temu czyjeś życie, ale była to ruletka. Wymieniał jedno życie za wiele innych. Czy to było właściwe? Oczywiście, że nie, nie zamierzał nawet nikogo oszukiwać, że było to dobre i przyjemne. Co to, to nie. W masce popełniał zbrodnie, których "prawdziwy" Arii nigdy nie zapomni i będą go męczyć w koszmarach. Czuł na swoich dłoniach jak coś zaczyna go swędzieć, wsiąknięta krew w rękawiczki trochę go swędziała. Dlaczego jeszcze ich nie wyprał? Czyżby chciał mieć tę świadomość, każdego czynu jaki popełnił? To miał być rodzaj kary i biczowania się?
Jednak teraz było coś o wiele ważniejszego niż samo biczowanie - zadanie związane z kapłanem i rebeliantami, którzy mieli zmierzyć się z całą armią.
Patrzył się na całkowicie zmienionego Shioriego, który w końcu przeszedł do konkretów.
Czy medyk potrzebował jakiegoś większego celu niż został im podany na talerzu? Nie. Słyszał, że dwie strony konfliktu chcą posiąść Kapłana a to miało jakieś znaczenie w trybikach tej walki. Szczególnie, że na miejscu pojawił się ktoś naprawdę ważny, kto zamierzał zdobyć tę przewagę. Nie obchodziło go to, po co był kapłan Mikoto lub Waneko, ważnym było tylko to, że ten drugi nie może go dostać. Tylko to liczyło się w głowie szalonego Rzeźnika.
W głowie coś znowu uaktywniło mu ból i trochę go zamroczyło, dlatego na chwilę się odwrócił i oparł się ręką o stół. Czuł, jak ból emanuje po całej głowie. Ale pokiwał nią i postarał się na nim nie skupiać. Śmierć zaśmiała się i przesunęła się bliżej ich zleceniodawcy. Dotykając go po głowie. Jej kościste palce zacisnęły się na jego krtani. Jej szaleństwo w oczach tańczyło i czekało na to. Jego głowa pulsowała, ale nadal słuchał tego, co do niego mówiono.
W końcu pojawiło się zdanie - Yuki do przerzutu. I ból zelżał, jakby się uspokajając. Arii mógł ponownie się wyprostować. -Wilczyco, mamy cel. Mogę to zrobić sam, chociaż wątpię, że się uda. Nie współpracowałem wcześniej z nikim, więc musimy się jakoś dopasować. - jego głos nadal był zachrypiały i szorstki. Nie brzmiał, jak on. Jakby stał tutaj prawdziwy Rzeźnik o wieloletnim doświadczeniu w zabijaniu. -Nie musisz wspierać mnie w całej akcji. Możesz pomóc mi się dostać do świątyni. Tam możemy podzielić się obowiązkami. Jeżeli nie chcesz opuszczać Wysp, to tylko ja zostaję do wydostania Kapłana i Yukich. Możesz pomóc w logistyce, tak aby nikt Ciebie nie przyłapał, ale za wcześnie też na takie plany. Pierw musimy tam dotrzeć i znaleźć sposób, żeby się tam dostać, bez alarmowania całej armii. - armii tej osoby? Jeżeli tak to byli w tarapatach. Nie sądził, żeby urósł tak w siłę, aby móc się z nim mierzyć... O ile to był oczywiście on... A ta myśl ciągle nad nim wisiała... Wróciły do niego wspomnienia z Yoko, która opuściła rok temu wyspy, aby dołączyć do swojej rodziny w Ryuuzaku na rozkaz swojego ojca, aby w końcu stała się przydatna. Sama myśl o nim wprawiała go w zakłopotanie. Jego dominacja i wyższość w wielu aspektach... Do tej pory czuł ciury na ciele io to jak się wtedy trząsł ze strachu. I nie wyglądało, żeby mogło się to zmienić...
Ale hej, przecież to mógł być ktoś inny! Jeszcze groźniejszy lub z kimś kto nie zabije ich przy pierwszej okazji a może nawet zaprosi na kolację przy dobrym trunku! Chociaż w tych czasach było to raczej niemożliwe... Żadna z opcji nie była dla niego odpowiednia.
-Nie masz za co przepraszać, zapewne my też Ciebie na swój sposób sprawdzaliśmy. - nie widział jego delikatnego uśmiechu i oczu, które łagodnie się na niego spojrzały, jak na medyka przystało. -Powiedz nam tylko, jaką drogę byś sam wybrał idąc do tej świątyni? Musimy mieć łatwą do przeprawy ścieżkę, ale też na tyle ukrytą, żeby nas nie wyśledzili. Ucieczka też jest niestety opcją. Mistrz poprosił mnie, aby tobie pomógł i zamierzam to zrobić w miarę swoich możliwości, ale moja śmierć nie jest wyjściem. Zbyt dużo osób mnie potrzebuje. - jego głos stał się delikatny i głęboki, bez chrypki. To był jego głos. Jakby druga osoba się wyłączyła i nie zamierzała się już wtrącać w dyskusję. -Jeżeli wiemy wszystko, to powinniśmy ruszać, o ile nadal chcesz to zrobić Wilczyco. W drodze możemy razem omówić plan działań. - tak, to już był czas, aby stąd wyruszyć. Nie powinni tak długo zwlekać, bo jeżeli rzeczywiście ktoś przybył do armii to liczyła się każda sekunda. Droga również nie zapowiadała się łatwa. Każde z wejść było na pewno obserwowane przez oddziały... A jak wiadomo Ranmaru nie zamierzali na pewno nie obserwować... To był ich główny problem, z tego co sam słyszał ich umiejętności sensoryczne były bardzo wysoko...
0 x
Prowadzone misje:
1. Kamiyo Ori - Cesarscy Brutale II - Zlecenie Specjalne Rewolucjonistów B (25/17+)
2. Kyoushi -Wyspy Samurajów - Kult Wiecznego Płomienia - Finał - Misja S (20/21)
3. Rezerwacja Ren&Mayu - Bogactwo Pustyni - Misja ?
4. Shiori - Chłopiec, który się skrapla... - Misja D (5/7+)
PH
Bank
WT
KP
Sashiko
Posty: 593 Rejestracja: 4 lut 2021, o 20:39
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy zawiązane w kok, brązowe oczy, szczupła i zgrabna sylwetka, średni wzrost. Ubiór: biały strój z białym płaszczem, białe rękawiczki i maska wilka na twarzy (szczegóły i obrazki w KP)
Widoczny ekwipunek: Łuk i kołczan ze strzałami oraz włócznia na plecach, torba na boku nieco z tyłu
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9309&p=165031#p165031
Multikonta: Uchiha Tsuyoshi
Post
autor: Sashiko » 2 lip 2023, o 13:41
Wiosna 394 roku
Sashiko przyłączyła się do ludzi pomagającym uciekać Yukim z poczucia obowiązku wobec bliskich jej ludzi oraz sprzeciwu wobec nieludzkiej i tyranicznej decyzji o przesiedleniu tego klanu. Miała przede wszystkim na względzie dobro jednostek, zwykłych obywateli, którzy na co dzień żyli sobie własnym, spokojnym życiem, pracując na własne utrzymanie, utrzymanie swoich potomków oraz w konsekwencji na dobrobyt Cesarstwa. Samo Cesarstwo nie miało jeszcze dekady, jednak w toku jego istnienia między klanami je tworzącymi oraz – co chyba najważniejsze – między shinobi i kunoichi zawiązały się już relacje pozwalające mówić o wspólnocie. Pewnie jeszcze wciąż kruchej, ale jednak istniejącej. Wykuwały się one podczas konfliktów z innymi organizmami państwowymi i klanami, jak ostatnio z Uchiha. To właśnie najbardziej skłoniło młodą Asami do tego, żeby pomóc tym, którzy tej pomocy najbardziej potrzebują i chcą po prostu uciec w miejsce, w którym będą mogli bezpiecznie żyć dalej – nawet jeśli było to z dala od domu, z którego zostali wygnani. Dlatego pomogła małżeństwu z małym dzieckiem, które było ściągane przez najemnika – Białego Wilka. Dlatego pomogła Kenichiemu, Mayumi i Tsuyoshiemu. Dlatego też pomogła w końcu nieszczęsnemu Hisashiemu i Kłowi, mimo że później spowodowało to u niej spore rozterki.
Nie wątpiła, że decyzja o przesiedleniach będzie miała tragiczne skutki, co też szybko się potwierdziło i zmaterializowało w postaci wyżej wymienionych, ludzkich dramatów. Nie łudziła się też, że nie jest z tym związana jakaś skomplikowana polityka. Mimo że była dziewczyną wychowaną raczej w dziczy, dla której chlebem powszednim były trudy przeżycia na odludziu, długie wędrówki i kontakt z naturą, to była całkiem bystra i wiedziała, że za oficjalną fasadą tych, którzy sprawują władzę rozgrywają się interesy, które zrozumieć bez wejścia w całe to towarzystwo. Niestety, tym razem charakter proponowanej jej misji nie polegał już na ratowaniu cywili, co oznaczało, że ta polityka i te rozgrywki przyszły do niej i zainteresowały się nią z całą mocą.
Kunoichi słuchała wszystkiego co miał do powiedzenia zarówno Wieloryb, jak i Shiro. W jej głowie przemykały dziesiątki różnych myśli, cały czas jednak zastanawiała się nad tą sytuacją przede wszystkim pod kątem tego, co jest celem zlecenia oraz jakie jest ryzyko.
- Tak, z pewnością jest jak mówisz. Jeśli w obozie jest aż tylu żołnierzy i taka masa shinobi, to na pewno są tam Ranmaru, którzy przetrząsnęli już swoim wzrokiem każdy metr powierzchni wokół świątyni. Mało tego, pewnie stale to robią, więc jakiekolwiek krycie się po lasach wokół obozu to niezbyt mądry pomysł. Podczas wojny Uchiha też mieli pomysły, żeby zakradać się i organizować zasadzki na nas, ale szybko przekonali się, jak zły to był pomysł. Później już nie próbowali – wyjaśniła, zgadzając się z informatorem. Już podczas wojny, gdy siły były w miarę wyrównane było trudno o zaskoczenie wojsk Cesarstwa, a co dopiero podchodząc we dwoje do obozu, w którym stacjonowało kilkudziesięciu shinobi.
- W takim przypadku jedynym wyjściem jest dostanie się do środka oficjalnie – kontynuowała wyjaśnianie swojego toku myślenia – bez przebrań, jako najemnicy albo po prostu shinobi Cesarstwa i wyprowadzenie ich w jakiś sposób. Nie mam zielonego pojęcia w jaki, tym bardziej że sztuczki typu henge, bunshiny i tak dalej można chyba wyrzucić do kosza. Będą sprawdzać każdego. Ale zakładając, że udałoby się nam to zrobić, to… no tak, później zostaje albo otwarta rebelia albo ucieczka – pokręciła głową. W tej chwili nie widziała po prostu innej drogi, nie w takiej sytuacji. Gdyby jeszcze chodziło o jakiś zwykły obóz, las, cokolwiek, gdzie mogłaby wykorzystać swoje zdolności – byłoby to do zrobienia. Ale w takiej sytuacji…
- Niestety, muszę odmówić. Nie pałam sympatią do Cesarza, uważam nawet że mógł postradać zmysły albo być pod kontrolą Hana, z którym się sprzymierzył. Od tego czasu robi przecież rzeczy straszne i niewytłumaczalne. Ale to tylko jeden człowiek. Prędzej czy później go nie będzie, a patrząc na to co robi, to pewnie nawet prędzej niż później. A Hyuo? To mimo wszystko mój dom, był nim przed Cesarstwem, przed Cesarzem i będzie nim po nim – westchnęła. To było trudne, ale raczej nie miała innego wyjścia. Dla innych, których ścieżki z Cesarstwem już się rozeszły być może było to bez znaczenia, ale nie dla niej.
- Co do logistyki, to chyba nie będzie ona specjalnie trudna. Przecież sam tam trafisz, Wielorybie. Ucieczka w dwie osoby też będzie łatwiejsza, niż w trzy. Nie przydam ci się, a moja obecność w pobliżu obozu może tylko narazić całe to przedsięwzięcie na szwank, tak jak już mówiłam – odniosła się do pomysłu drugiego z ochotników.
- Życzę wam powodzenia, jakiegokolwiek sposobu postępowania nie obierzecie. Mogę zaoferować jedynie pomoc w postaci rozeznania sytuacji w obozie. Z daleka. Z… bardzo daleka. Na pewno jeszcze nikt nie zdąży nas wykryć – powiedziała i podniosła się z krzesła. Niestety, tak musiało to wyglądać, przynajmniej w tych okolicznościach. Jeśli nikt jej już nie zatrzymywał, wyszła z domku i oddaliła się z polany.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości