Stanowiąca część Cesarstwa wyspa położona jest na południe od skupiska wysp Kantai, a także na południowy zachód od krajów kupieckich. Na wyspie znajduje się siedziba Rodu Ranmaru , jednak głowa rodu rezyduje na Hanamurze, piastując stanowisko Cesarza. Temperatura panująca na wyspie jest znacznie niższa od tej na Kantai co nad wyraz pokazują góry śnieżne a także licznie występujące wichury. Ludzie zamieszkujący wyspę utrzymują się z polowań oraz połowów.
Yuichi
Posty: 224 Rejestracja: 1 lip 2022, o 00:09
Wiek postaci: 19
Ranga: Dōkō | Torikushi
Krótki wygląd: Popielaty blond włosy ścięte na wysokość oczu, złotej barwy tęczówki. Oba te elementy kontrastują z jego skórą delikatnie błękitnego koloru. 180cm i 74 kg. Granatowa koszula, spodnie i buty. Nosi czarno-mosiężne haori. Ma rękawiczki z blaszkami
Widoczny ekwipunek: Płasz - Haori. Rękawiczki z blaszkami Kabury na broń na lewym i prawym udzie.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=10583
Post
autor: Yuichi » 18 sie 2022, o 01:48
Lato 393
Misja C – Żywy Towar | Prowadzący: Tetsurō | Post 10/14
Słowa kapitana mocno odbijały się echem w głowie młodego szeregowca. Zamknął oczy, oddał się w ręce morfeusza, acz wciąż słyszał biesiadowanie i pogawędki przy stole na środku polany. Były przytłumione, odległe, lecz nadal słyszalne. Nie mógł zasnąć. Otworzył ponownie, ciężkie powieki i wpatrywał się w blask gwiazd, przywołując fragmenty tej rozmowy. Czyżby faktycznie coś powstrzymywało go od przebudzenia w sobie tej mocy? Kojarzona jest z Ranmaru, nie bez powodu, gdyż jest to limit krwi tego rodu. Przetarł dłonią czoło i zmęczone oczy. Za pierwszym razem, gdy usłyszał o możliwości samo blokady na mocy wewnętrznego konfliktu, uderzyło go to bardzo mocno pięścią w twarz. Taka sytuacja rzeczywiście miała miejsce, niezmiennie od wielu lat. Ba, nawet ją pielęgnował. Od czasu, gdy jego matka nie wróciła z banicji, na którą została zesłana z rąk ich rodu, nie mógł zdzierżyć zbyt długiego przebywania w ich towarzystwie. Dodatkowo nie udzielali mu oni żadnych informacji na jej temat, zwyczajnie zbywając go ich „brakiem”. Tfu. Jego Haori znaczyło dla niego więcej, niżeli słowa przez nich wypowiadane, a mimo to sam zgłosił się do kapitana o pomoc. Był częścią tego dziedzictwa i nie wydawało mu się, żeby się go bał. A może jednak? Gdyby odblokował te unikalne zdolności, mógłby sięgnąć wzrokiem tam, gdzie nie powinien, zobaczyć to, czego nie chciano mu pokazać. Kolejne pytania zalewające jego myśli, zderzały się w ferworze walki z odpowiedziami, tylko czy aby te drugie na pewno miały rację?
Rozważania te sprowadziły się do tego, że z dość długiej drzemki, jaką dla siebie przewidział, zostało całkiem niewiele. Musiało to wystarczyć, gdyż po przebudzeniu się, stół, drewniane ławy i inne rzeczy uprzednio wyłożone i poskładane, były właśnie pakowane z powrotem na wozy. Zbierali się. Zdjął worki z jedzeniem z ich pysków, a następnie schował pojemniki pod kozę. Tutaj nie było już paziów, którzy wyręczyliby go od tej pracy. Był za to nawet wdzięczny, gdyż zwierzęta, z jakimi przyszło mu pracować, sprawowały się świetnie.
Trakt, którym się poruszali, służył im bardzo dobrze. Nie występowały tu wyboje, nie zawijał nazbyt ostro w zakrętach, roślinność była odpowiednio oddalona. Nawet konie były bardziej posłuszne niż dnia uprzedniego, a to nie lada wyczyn. Tempo, z jakim się poruszali, sprawiało że pomimo wiatru wiejącego zza ich pleców, był zupełnie nieodczuwalny, jakby masyw powietrza stał w miejscu. Napięcie zdawało się rosnąć z każdym przebytym kilometrem. Widać to było po starszych stażem uczestnikach tej wyprawy, a także i Yuichiemu zaczęło się ono udzielać. Czuł dziwny niepokój, gdzieś w okolicach żołądka, który nie miał nic wspólnego ze strawą, jaką się raczył poprzedniego wieczoru. Kontynuował rutynę z dnia poprzedniego, kontrolował lejce, a także starał się przeczesywać okolicę. Był na tym tak skupiony, że jedynie przyjął do wiadomości informację, o potrzebie zaaplikowania kolejnej dawki leku nasennego. Nie odwrócił nawet głowy, by zerknąć czy ktoś prócz medyka poszedł tego dokonać. Spojrzał za to w górę, przed siebie, gdzie znajdowało się słońce na widnokręgu, a także ptaki przecinające przestworza. Przyjemny widok oznaczał zbliżanie się do celu podróży.
Lekki wstrząs przywrócił jego wzrok na trasę. Koła, razem z resztą wozu, zatelepały się złowrogo. . Konie parsknęły kilkukrotnie ponad normę i kiedy miał już je zacząć uspokajać. Dostrzegł jak przed nimi, zaczyna wyrastać masyw ziemny, wysoki, a nawet bardzo wysoki. Momentalnie zaczął ściągać lejce, by powstrzymać wierzchowce od wbicia ich w nowopowstały mur. Nawet zaczęło to działać, gdyż wytracali prędkość, lecz to wtedy nastąpiło kolejne szarpnięcie. Mocniejsze, połączone z hukiem dochodzącym zza pleców. Wszystko potoczyło się na tyle szybko, by szeregowy nie zdążył interweniować w tą sekwencję zdarzeń. Zarzuciło go do prawej, lewej i znowu do prawej strony kozy, aż zaczepił się o coś ubraniem i z przerażeniem patrzył, jak ziemia z jego prawej strony postanowiła wstać. Z pewnością byłby zmuszony dać jej buziaka, gdyby nie swoje odzienie, które pomimo puszczenia szwów w kilku miejscach, utrzymało go na kozie, powodując pomniejsze zranienia, czy obicia. - Kso. - Zaklął pod nosem, uznając że jest to słowo adekwatne do sytuacji i zaciągnął się kłębem dymu, który się wokół nich uformował. Zakaszlał dwukrotnie i chcąc odczepić skrawek materiału, na którym wisiał, spowodował jego całkowite oberwanie i uderzył o glebę. Rozejrzał się, chcąc coś dostrzec, lecz pył był zbyt gęsty, by dało się go przebić. Sprzed wypadku pamiętał tylko, że wóz jadący przed nimi zjechał z utwardzonego traktu i wylądował gdzieś na poboczu przed ścianą, oraz to, że Fureddo i Jōji oderwały się od zaprzęgu i próżno było ich szukać.
Wciąż zastanawiając się, co się dokładnie wydarzyło, zaczął obchodzić powóz dookoła, macając jedną z rąk po krawędziach wpierw powozu, następnie metalowej puszki. Nim doszedł do końca, kurz wywołany ich wypadkiem zdążył się rozwiać i oczom młodzieńca ukazało się pole zniszczeń. Ich powóz, nawet gdyby złapać te dwa frywolne kuce, co to pomknęły w gęstwinę, nie nadawał się do dalszej jazdy. Idąc dalej, minął jedną z osiek, na której ostały się jedynie fragmenty wzmocnionych, drewnianych kół. Spostrzegł za to coś innego. Jego serce zabiło mocniej, gdy oczom ukazał mu się trzeci wóz, który wyszedł z tego zajścia bez szwanku. Obejrzał się wpierw za siebie, gdyż głos dochodzący gdzieś od strony wielkiego muru, nawoływał do wydania ich więźnia. To było to, zostali zaatakowani. Seta działając instynktownie, zrobił kilka w kierunku pozostałych na miejscu koni i pogładził jednego z nich po pysku. Robiąc to, spojrzał przez ramię na tył więźniarki, gdzie dostrzegł leżącego w kałuży krwi Hinatę i Ariiego. Dodatkowe emocje uwolniły słowa kapitana, ostrzegające ich o zasadzce, czyhającej między drzewami. Yuichiego oblał zimny pot, ręce drżały z lekka. Dopiero teraz na siebie spojrzał, połowa jego ubrania, cóż nie nadawała się do dalszego użytkowania. - S-spokojnie chłopaki. Nic s-się nie d-dzieje. Zaopieku-kuję się wami. - Szybko i niezdarnie wciągnął na siebie z powrotem płaszcz i zarzucił miecz na plecy. Przeszedł obok nich i wskoczył na wóz, który do niedawna gościł zgraję żołnierzy, a także część elementów, które posłużyły im podczas postoju. Działając wraz z adrenaliną, wypchnął z niego stół i jedną z ław, po czym zeskoczył. Chwycił za lejce powozu, zacmokał dwa razy i pociągnął za sobą w kierunku włazu do metalowej klatki. Nie mógł pozwolić im uciec, to była jedyna droga ucieczki dla nich i ich więźnia… więźnia. - Arii-kun! Co z Hinatą-san? Co z Orogatsu?- Zawołał w kierunku wejścia do środka, kiedy przywiązywał lejce do uchwytu leżącej zaraz obok klapy, by móc wejść do środka i pomóc w przeniesieniu nieprzytomnych.
Konie:
Fureddo i Jōji – pobiegły w las
0 x
KP 由一 PH 由一 BANK
~ Myśli ~ - Mowa -
Prowadzone Misje:
1. puste
kodowanie Kopiuj [quote][center][i]Lato 393
[/i][i] Misja X – [url=xxx] Nazwa_wydarzenia [/url] | Prowadzący: x | Post x/x[/i][/center]
[line=1,75]white[/line]
[color=#549fee]~ Myśli ~[/color]
[color=#549fee][b]- Mowa -[/b][/color]
[/quote]
[quote][center][url=xxx][size=150][b]Z/T[/b][/size][/url][/center][/quote]
przydatki "Na świecie są dwie sprawiedliwe rzeczy - Śmierć i Grota"
"Niech wiatry Hyuo Cię prowadzą"
Tetsurō
Posty: 1205 Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10439&p=193076#p193076
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Zankoku
Post
autor: Tetsurō » 18 sie 2022, o 21:45
"Żywy Towar"
Misja C dla Arii'ego i Yuichi'ego
31 / 42
Sytuacja we wnętrzu wozu nie była najlepsza. Arii chwili potrzebował, aby wrócić do pełni swojej świadomości. Trochę piszczało mu w uszach i czuł, że mimo szczęścia, ponaciągał sobie kilka mięśni a to powodowało ból. Jednakże, nie był to czas na rozmowy staruszków o tym co i gdzie ich boli. Trzeba było działać, gdyż wróg był u bram. Szybko rozejrzał się po tym co widział, czyli po więźniarce i już wiedział co ma robić. Kiedy tylko stanął na podłodze, która kiedyś była ścianą, zaczął szukać strzykawki, która wypadła mu z rąk. Modlił się do wszystkich bogów, tych których znał a nawet i tych, których imienia nie wolno było wymawiać w niektórych częściach świata i na szczęście dla niego, jego prośby zostały wysłuchane, pomiędzy sporą ilością szklanych odłamków, które pozostały po fiolkach i czarnej mazi, która dosyć dobrze je oblepiała, dało się dostrzec kilka jeszcze całych pojemników, dokładniej to dwie sztuki jeszcze nie zostały uszkodzone i były gotowe do podniesienia. Niestety, nasz młodzieniec nie był zbyt ostrożny, spieszył się, przez co przy wybieraniu fiolki z między pobitego szkła ubrudził sobie dłoń lekarstwem. Mogło się zdawać, że to nic wielkiego, jednakże młodzieniec powoli zaczął czuć jak traci czucie w dwóch palcach, które były pokryte czarnym środkiem. Czuł drętwienie, które z każdą chwilą powolutku narastało.
Nie było czasu na przejmowanie się tym, trzeba było wykonać założony plan, więc szybko wbił strzykawkę w ampułkę i zaczął napełniać ją środkiem. To niestety nie był szybki proces z powodu gęstości płynu. Fiolki, które odnalazł wypadły z lodówki, nie były ogrzane, przez co napełnienie strzykawki wydawało się wręcz niemożliwe. Oczywiście nie był to koniec nieprzyjemnych sytuacji, Hinata leżał nieruchomo oparty o ścianę a z jego głowy sączyła się krew. Trzeba było coś z tym zrobić, gdyż krwotok nie ustawał tak jak powinien. Na szczęście na pokładzie był wykwalifikowany medyk. Arii wiedząc, że nie ma co tracić czasu, szybko doskoczył do towarzysza i użył swojej medycznej techniki. Przez odrętwiałą dłoń składanie pieczęci nie było ani proste, ani przyjemne, jednakże nie stawiło to aż takiego dużego problemu, po chwili zielona energia zaczęła opatulać głowę płomiennowłosego, regenerując i spajając jego skórę tak, że nawet nie pozostały tam żadne blizny, jedynie malutki, łysawy placek. Po zaaplikowaniu tabletki z krwią nie trzeba było długo czekać, aż shinobi się ocknął. Widać było po nim, że nie jedną akcję bojową ma za sobą, gdyż kiedy tylko ocknął się, w ułamku sekundy stał już na nogach ze swoim mieczem w dłoniach.
- Z pasami sobie dam radę mieczem, to żaden problem. Musimy coś zabrać z tego miejsca czy możemy wychodzić? - zadał proste, żołnierskie pytanie, całkowicie omijając pytania kłębiące się w jego głowie. Wiedział, że nie ma na nie teraz czasu, trzeba było działać jak najszybciej, zabezpieczyć więźnia, wyjść z niebezpiecznego terenu i się przegrupować. Czekał co powie mu Arii, który wiedział lepiej o medycznej sytuacji w więźniarce, rozglądając się i szukając wzrokiem kolejnych zagrożeń, na przykład jeszcze większej ilości robali.
W tym czasie na zewnątrz trwały przygotowania do prawdziwej batalii. Żołnierze zsiedli z powozu, i otoczyli więźniarkę, dobyli swoich łuków i zaczęli mierzyć w stronę lasu. Ci, którzy byli przy wozie najbliżej ściany, tym który zatrzymał się na drzewach, skorzystali, że przybysz ich nie atakuje i bezpiecznie prowadzeni przez porucznika Arakoto wycofali się do więźniarki w celu przegrupowania się. Kapitan Mishimura nałożył na swój łuk strzałę, i zrobił szybki obrót w stronę lasu, gdzie posłał kilka pocisków, lot każdego z nich zakończył się krótkim krzykiem bólu, zapewne zabił swoje ofiary jednym uderzeniem. Jednakże najgorsze dopiero nadchodziło. Nie trzeba było długo czekać, jak między drzewami i krzewami dało się dostrzec ruch, bardzo dużo ruchu. Wyglądali na zwykłych, odrapanych bandziorów z różnego rodzaju bronią w rękach, jednakże przewyższali swoją liczebnością dobrze uzbrojonych i wytrenowanych żołnierzy. Szykuje się długa i zażarta walka.
Kiedy tylko Yuichi doszedł do siebie, mógł poczuć się jak na prawdziwej linii frontu. Wroga mógł dostrzec gołym okiem, z resztą ze wzajemnością. Ci nawet bardzo milutko go powitali, trafiając strzała kilka centymetrów od miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu leżała jego głowa. Kiedy tylko zeskoczył z wozu, widział jak sprawna maszyna wojenna formuje kordon, zasypując nadciągających wrogów deszczem strzał. Jedynie Saihi cały czas stał, przyglądając się stojącemu na ścianie wrogowi. Ewidentnie pilnował go, gdyż nawet na moment nie spuszczał z niego wzroku.
- Arakoto-san, nie pozwólcie się im przedrzeć! - krzyknął kapitan do oficera, który zarządzał swoimi ludźmi. Ci działali jak w zegarku, kiedy tylko bandyci zbliżyli się na kilka metrów, odrzucili swoje łuki i chwycili za swoje naginaty, szykując się do walki z nadchodzącymi przeciwnikami.
- Arii-kun! Wszystko u was w porządku? - wykrzyczał kapitan do młodzieńca, który właśnie skończył stawiać na nogi swojego ognistowłosego towarzysza. W tym czasie Yuichi wyrzucił kilka mebli z wozu żołnierzy i biegł na kozę ostatniego ze sprawnych pojazdów.
- Yuichi-kun, zajmiemy ich walką, Ty wraz z Ariim macie dojechać do osady na końcu traktu, nie zatrzymując się. Tam w niewielkim porcie powinien na was czekać statek o rubinowych żaglach. Ich kapitan zwie się Ikichi Mu, to jemu macie przekazać więźnia. Przygotujcie się do transportu jak najszybciej. - kapitan wydał rozkaz młodzieńcowi, w między czasie posyłając kolejne kilka strzał wgłąb lasu. Mimo wszelkich starań, przeciwników między drzewami nie ubywało. Do tego zadania musiała zostać wynajęta dosyć duża grupa najemników...
- Saihi-kun, kiedy tylko będą gotowi do drogi, utorujesz im drogę. Macie wraz z Hinatą jechać z nimi i ich osłaniać. My się zajmiemy tą sytuacją tutaj i zwiążemy wroga na dłużej. - jego ton był spokojny. Wydał rozkaz jak każdy inny, łysolek także nie miał w sobie ani chwili zawahania, po prostu przytaknął, cały czas obserwując zamaskowanego intruza, który także cały czas na nich patrzył.
Mishimura Saito
Porucznik Arakoto
Saihi
Genki Hinata
Orogatsu Masaharu
Zamaskowany Złol
Odległość od wywróconego wozu do ściany to jakieś 15 metrów.
Kolejność : Yuichi → Arii → Prowadzący
Dla sprawdzających :
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone Misje:
Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
Yuichi
Posty: 224 Rejestracja: 1 lip 2022, o 00:09
Wiek postaci: 19
Ranga: Dōkō | Torikushi
Krótki wygląd: Popielaty blond włosy ścięte na wysokość oczu, złotej barwy tęczówki. Oba te elementy kontrastują z jego skórą delikatnie błękitnego koloru. 180cm i 74 kg. Granatowa koszula, spodnie i buty. Nosi czarno-mosiężne haori. Ma rękawiczki z blaszkami
Widoczny ekwipunek: Płasz - Haori. Rękawiczki z blaszkami Kabury na broń na lewym i prawym udzie.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=10583
Post
autor: Yuichi » 19 sie 2022, o 00:28
Lato 393
Misja C – Żywy Towar | Prowadzący: Tetsurō | Post 11/14
Natłok informacji, czekających w kolejce do przyjęcia przez mózg młodego mężczyzny, był przytłaczający. Wszystko wydarzyło się w tak zatrważającym tempie, że mimowolnie zaczął przetwarzać ciąg zdarzeń. Dopiero co spokojnie jechali. Dopiero co, ktoś sobie z czegoś zażartował. Dopiero co, zatrzęsła się ziemia. Dopiero co, Fureddo i Jōji wyrwały się z oków i pognały w głąb tajgi. Dopiero co, kilka strzał niemalże przebiło mu jego głowę. Nic nie mógł poradzić na to, że zadrżały mu ręce i potrzebował kilku głębszych wdechów, by je opanować, a następnie podjąć konkretne akcje. Działał pod wpływem adrenaliny, opróżnił powóz z gratów, by zyskać trochę na szybkości. Ostatnie czego by chciał to utknąć w grząskim gruncie, w końcu było lato. Pomimo regionu, w jakim się znajdowali, było to wciąż możliwe. Sytuacja, w której się znaleźli, była dla niego całkowitą nowością. Do tej pory udało mu się takowych unikać. Ba, nawet zaczął sobie wmawiać, że był w czepku urodzony, bo zrządzenie losu odpychało go od niebezpieczeństwa. Brał udział zaledwie w kilku bójkach, z czego żadna nie zagrażała życiu. Teraz. Teraz, słyszał głos kapitana nawołującego swojego oficera. Gwar dochodzący zewsząd dookoła, którego źródłem byli zarówno protagoniści, w postaci żołnierzy cesarstwa, a także antagoniści. Ci drudzy, obdartusy z szemranej alejki, okrążali ich, prężąc kły i wymachując orężem. Szeregowy poczuł skurcz w żołądku i ból za oczami. Tętno przyspieszało, a w uszach dudniło mu bicie własnego serca. Szkolono go do tego, a mimo wszystko czuł, że został rzucony na głęboką wodę. Musiał sobie z tym poradzić. Musiał wydostać się wpierw z tego worka. Kilka kolejnych wdechów i powolnych wydechów zadziałało, pomimo że w miernym stopniu, to odczuwał otuchę. Zapewne sama świadomość, że ma obok siebie tak zacnych ludzi, jak kapitan, porucznik Arakoto, a także Saihi-san i Hinata-san, podnosiła go na duchu. A nie, ten ostatni leżał w kałuży krwi, kiedy widział go po raz ostatni. Widok ten wyparł nawet wspomnienia o mężczyźnie w masce, którego widział, jak ten stał na szczycie wypiętrzonej przed nimi ziemi. Nigdy wcześniej takiej nie widział, a i tak wszystko zadziało się na tyle szybko, by nie mógł się dokładniej przyjrzeć. Teraz liczyło się tylko i wyłącznie wydostać ich stąd żywych, wypełnić obowiązek. Arii-kun był medykiem, na pewno poradzi coś na urazy płomyka-san. W końcu całkiem niedawno ktoś przywołał w żartach jego przechwałki na temat własnych umiejętności, którymi dzielił się przy wspólnym stole podczas postoju. Gdzie był wtedy sam Yuichi? A tak, rozmawiał z członkiem swojego rodu. Słowa wypowiedziane poprzedniej nocy przez głównodowodzącego obudziły w nim poczucie winy ze względu na lęki, których się wypierał. Było to działanie podświadome, acz jego skutki były identyczne z rozważnym podjęciem kroków. Pokręcił głową, jakby chciał zrzucić jarzmo swych myśli i zająć się sprawami niecierpiącymi zwłoki. Powrót do tu i do teraz, był czymś czego potrzebował. Inaczej mógłby zawieźć. Pracował szybko, na tyle szybko by za chwilę być gotowym do zajęcia miejsca za lejcami i podprowadzić powóz bliżej przewróconej więźniarki, skąd mógłby odebrać resztę załogi. Rozejrzał się dookoła i na widok wypełzających zza konarów drzew przeciwników, ból za gałkami oczu ponownie się nasilił. Był to efekt intensywnego myślenia o kolejnych posunięciach. Starał się przeanalizować sytuację, w jakiej są, gdzie mogą być, jeśli skręci w tę czy inną stronę. Czy przypadkiem ktoś nie uczepi się zaraz wozu lub nie przekieruje na niego swojej złości i chęci mordu za pomocą broni miotanej. Wszędzie widział te przebrzydłe twarze, skradające się, coraz bliżej, by ciąć, by szarpać i dźgać. Z zamyślenia wyrwało go usłyszenie własnego imienia. Chciał odpowiedzieć, że taki właśnie miał plan, podążać za pierwotnym założeniem, za przykazaniem, jakie im dał na samym początku wczorajszego dnia. By wzięli nogi oraz więźnia za pas i nie oglądali się za siebie. Dokładnie to chciał powiedzieć, a jedyne co wyszło z jego ust to automatyczne potwierdzenie przyjęcia rozkazu, z zachowaniem pełnej formalności. Bił od niego okropny brak charakteru i ogłady w tak trudnym czasie. Nie mógł pojąć spokoju, jakim emanował ich przełożony, a przecież był tylko niewiele od niego młodszy. Na jego barki ponownie spłynął dar otuchy, mieli wsparcie.
Chwilę zajęło niebieskiemu szeregowemu przetworzenie rozkazu, jaki otrzymał od Mishimury-dono. Powtórzył go, słowo po słowie, pod nosem, aby dobrze go zapamiętać. Miał gdzieś z tyłu głowy fakt, że będzie z nimi Hinata-san, a także Saihi-san. Choć ten drugi, miał jedynie za zadanie utorować im drogę ucieczki i nie było określone, czy pozostanie z nimi na dłużej. Pierwszy zaś, z tego, co Yuichi zdążył się zorientować, stał już o własnych nogach, choć wciąż wewnątrz klatki. Seta podprowadził powóz na tyle blisko, by transport nieprzytomnego nie stanowił wyzwania, to jak zostanie włożony, a raczej wrzucony na wóz, miało dla niego niewielkie znaczenie, byleby był nieprzytomny.
– Arii-kun, Hinata-san. - Zawołał w ich stronę, kiedy zeskakiwał z kozy podstawionego zaprzęgu. Chciał zwrócić ich uwagę na fakt, że transport został zapewniony i powinni rozpocząć ewakuację śpiącego. Rozglądał się dookoła jak szalony, starając się wyhaczyć wszystkich zbliżających się przeciwników, których można by porównać liczebnością do mrowiska, bo co się odwrócił, to pojawiało się ich coraz więcej. - Wszystko gotowe. Zabieramy się stąd. - Dodał niezwłocznie, wciąż starając się coś odnaleźć. Nie miał szans, nie widział. Od tego kręcenia karkiem, miał wrażenie, że go skręci, nim wypatrzy lukę w tych ludzkich zasiekach. O ile byłby potrzebny, pomógłby wciągnąć Oorogatsu-chan na swoje nowe miejsce, gdzie mógłby spokojnie dokończyć swoją podróż. Wskoczył następnie z powrotem na swoje miejsce za sterami i złapał za lejce. Serce biło mu jak szalone, w piersi robiło się tłoczno od wdychanego powietrza, wszystkie żyły otworzyły pełnie przepustowości, aby ulżyć narastające w ciele ciśnienie, a oczy nadal paliły.
- Mishimura-dono. Gdzie możemy się przebić? W którym miejscu jest ich najmniej?! - Zwrócił się głośno do swojego przełożonego, aby ten mógł wykazać się i po raz ostatni użyć dla nich swoich umiejętności. Następnie strzelił lejcami mocno po grzbietach koni i zaczął naprowadzać powóz na wskazany kierunek. Nie mogliby przedrzeć się przez ścianę z kamienia, szczególnie ze względu na fakt, iż na jej szczycie wciąż stał ten oprych w masce. Było w nim coś na tyle niepokojącego, że Yuichi wolał go ominąć szerokim łukiem. Teraz już wiedział, co mu w nim nie pasowało. Odkąd zobaczył ich więźnia, ciarki przeszły mu po plecach, widział powiązanie.
– Dwaj Waki. Jedziesz Zashi! - Ponownie uderzył lejcami, aby zmusić do pełnego zrywu nowo objęte wierzchowce.
– Omijamy tego człowieka, co stoi na tym ziemnym murze. Bierzemy szeroki łuk, nawet jeśli to oznacza spotkanie z jedną czy dwiema gałęziami. Hinata-san, liczę na twoją pomoc przy odporze ataku, samemu ma lekko związane ręce. - Rzucił za siebie i jedną ręką wymacał rękojeść wakizashi przymocowanego do jego pleców. Po prawej piersi ciągnęło mu chłodem, podobnie jak brzuchu i udach. Jego ubranie było zrujnowane, lecz nie miał zamiaru teraz się tym przejmować. Było o wiele więcej miejsc, w których skupiał swój wzrok. Prawdę mówiąc, starał się ogarnąć wszystko dookoła, choć w szczególności przestrzeń między drzewami, do której zmierzali.
– Arii-kun, wszystko w porządku?
Ukryty tekst
Konie:
Fureddo i Jōji – pobiegły w las
Waki i Zashi – nowe Fureddo i Jōji
0 x
KP 由一 PH 由一 BANK
~ Myśli ~ - Mowa -
Prowadzone Misje:
1. puste
kodowanie Kopiuj [quote][center][i]Lato 393
[/i][i] Misja X – [url=xxx] Nazwa_wydarzenia [/url] | Prowadzący: x | Post x/x[/i][/center]
[line=1,75]white[/line]
[color=#549fee]~ Myśli ~[/color]
[color=#549fee][b]- Mowa -[/b][/color]
[/quote]
[quote][center][url=xxx][size=150][b]Z/T[/b][/size][/url][/center][/quote]
przydatki "Na świecie są dwie sprawiedliwe rzeczy - Śmierć i Grota"
"Niech wiatry Hyuo Cię prowadzą"
Arii
Posty: 1071 Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: *czarne, lekko pofalowane włosy *jasna cera *zazwyczaj czarny ubiór(kimono/sweter plus spodnie( + sandałki i skiety
Widoczny ekwipunek: *Duża Torba *Plecak *Manierka
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
Multikonta: Yachiru
Post
autor: Arii » 19 sie 2022, o 10:10
-Cholera! - powiedział, kiedy szkło przebiło mu się przez skórę. Ze stresu zapomniał, że ściągał ciągle rękawiczki, chowając je do torby, żeby użyć sprawniej strzykawki. Skrzywił się czując, jak trucizna wżera się w jego ciało i przechodzi pierw po jednym palcu, później po drugim. Zaczęły drętwieć. Skrzywił się, ale nie mógł nic zrobić. Dodatkowo dwie ampułki, które znalazł były jeszcze zamrożone. Sytuacja była coraz gorsza. Zostawił strzykawkę, którą bogowie pozwolili mu znaleźć z ampułką na stoliku i ruszył wyleczyć Hinatę, który szybko się zebrał i zaczął działać. Arii również nie zamierzał popadać w stres i rozkojarzenie. Tylko chłodne kalkulacje. -Musisz pomóc mi z trutką. Trzeba dać mu szybko dawkę, żeby się nie wybudził. - szybko podbiegł do strzykawki i trutki. Igłę miał wbitą już w ampułkę, którą chciał trzymać tak, żeby Hinata mógł ją swoim płomieniem ogrzać dostatecznie, żeby rozpuścić gęstą ciecz, od razu po tym w momencie, kiedy pobierał truciznę do swojego sprzętu, podał mu drugą ampułkę po to samo i schował ją do dużej torby. Kiedy to było gotowe mogli zabierać się za przestępcę. Kiedy wbił mu igłę w żyłę i cała substancja zniknęła z niej wyrzucił ją i był gotowy na to, żeby Hinata rozciął pasy i mógł z nim złapać za Orogatsu. -Możemy znikać, to co chciałem to mam. - na myśli miał tutaj drugą ampułkę, którą przechował w torbie.
Na szczęście pod ich zniszczony na strzępy wóz przypominający teraz klocki lego już zajeżdżał Yuichi. Nie było co, trzeba było się spieszyć. Wrzucił wraz z rudzielcem Masaharu do wozu i samemu wskoczył obok niego, przypatrując się temu, co widzi. Z każdej strony otaczali ich wrogowie, z którymi zmagać się mieli żołnierze. Chciałby im jakoś pomóc, ale nie było na to czasu teraz, później zajmie się rannymi. Wyciągnął z dużej torby kunai i wyczuł, w którym momencie czuje w palcach/dłoni drętwienie i przeciął kilka centymetrów wyżej, na tyle głęboko, żeby krew spłynęła mu po ręce i wypuściła truciznę z jego organizmu. Schował kunai do torby i zaczął powoli ssać z rany krew, nie połykając jej i wypluwając na wóz. Tak szybciej się jej pozbędzie i dłoń wróci do normalnego funkcjonowania. Przyjrzał się postaci na murze. Miała taką samą maskę, co ich więzień. Więc przyjaciel, co? pomyślał i przęłknął ślinę.
Arii usłyszał wołanie kapitana i zaleczył własną ranę po wydobyciu trucizny z ręki. -Więzień na pace! Możemy ruszać! - nie był pewien czy to akurat ten przeciwnik, czy nie, ale miał z Hinatą informacje, które mogą się przydać. -Przeciwnik używa dziwnych tworów w kolorze bieli, które mogą się poruszać. Prawdopodobnie przy mieszaniu chakry jest w stanie je detonować jak wybuchowe notki! - Spojrzał się do przodu na swoich towarzyszy i kiwnął głową. Musieli wykonać zadanie. Wiedzieli, gdzie mają zmierzać i do kogo się zwrócić. Pytanie czy ten jeden kolega Orogatsu był jedynym? Czy dalej nie będzie następnego? Będą martwić się o to późnie, teraz trzeba było ominąć tego mężczyznę i jego zgraję bandytów. Ci nie wydawali się niebezpieczni, ale od tamtego wyczuwał takie same wibracje, jak od Masaharu... Był niebezpieczny i trzeba było go stąd usunąć.
-Yuichi-san. Dostaliśmy jasne rozkazy. Jedziesz do przodu, spójrz co się stało z rozpędzonym jednym wozem przed murem. Skończymy tak samo. Seihi-san utoruje nam drogę przez mur. Jeżeli to nie wyjdzie, ja ją nam utoruję z pomocą Hinaty-san, który będzie mnie osłaniać. - na dłonie założył swoje rękawiczki. Złapał za mocowania płaszcza i zrzucił go, aby nałożyć go na Yuichi’ego, któremu bardziej się przyda. Zrzucił z siebie manierkę, namiot i plecak. Stojąc w swoim czarnym swetrze, odetchnął głęboko. Dadzą wszyscy radę, wszyscy przeżyją. Teraz wystarczyło się przebić i jechać przed siebie. Miał obok siebie Hinatę, ale także w krzakach przyglądającemu się przeciwnikowi, Seihi’ego. Nie byli sami.
Kiedy tylko wóz się rozpędził i mieli okazję zbliżyć się do kapitana, czarnowłosy medyk wyciągnął z torby drugą ampułkę, widząc u niego łuk. To był dobry pomysł, skoro trucizna działa na niego z taką szybkością, to przeciwnik też to odczuje. -Sądzę, że się przyda! - rzucił ją w stronę kapitana, który na pewno będzie wiedział, co z nią zrobić. Przeciwnik używając ładunków wybuchowych działał na dalekim dystansie, więc będzie unikać bliższego spotkania z nimi, dlatego to ktoś z łukiem lub takimi umiejętnościami się tutaj przyda, żeby go zlikwidować.
Ukryty tekst
Mowa/Myśli
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Nazwa Chiyute no Jutsu
Ranga D
Pieczęci Brak
Zasięg Bezpośredni | 2 metry (Iryōjutsu A)
Koszt Ranga B: B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4% (1/2 na turę)
Dodatkowe W przypadku leczenia samego siebie, technika działa rangę niżej i wymaga całkowitego skupienia | Po zasklepianiu większych ran tą techniką pozostają blizny na ciele rannego
Opis Podstawowa i najważniejsza technika w asortymencie każdego medycznego ninja. Użytkownik przykłada obydwie dłonie w okolice rany pacjenta i przesyła do niej swoją chakrę. Ta przyśpiesza naturalne właściwości regeneracyjne ciała, wymuszając zasklepianie się ran i naprawę naczyń krwionośnych. Trudność zabiegu zależy bezpośrednio od rodzaju rany - szarpane są trudniejsze do zaleczenia niż zwykłe cięcia, a wielkość ubytku ciała czy stopień narażenia na infekcję zwiększają trudność poprawnego wyleczenia. Skuteczność techniki zależy bezpośrednio od umiejętności, wiedzy medycznej użytkownika i ilości chakry w nią włożoną, przez co zaawansowani medycy są w stanie osiągnąć znacznie lepsze rezultaty niż nowicjusz:
Iryōjutsu B Medyk może uleczyć głębokie rany, zasklepić rany tętnicze, złączyć ze sobą złamane kości, a nawet pozbyć się krwawień i drobnych uszkodzeń organów wewnętrznych. Wyleczona kość będzie osłabiona i ponowne jej uszkodzenie w krótkim czasie może skończyć się nie złamaniem, a pokruszeniem. Dodatkowo technika dezynfekuje ranę w trakcie regeneracji. Od tej rangi możliwe jest wykonywanie techniki jedną ręką. Leczenie ran lekkich trwa mniej niż turę, średnich turę, a ciężkich dwie tury.
Iryōjutsu A Pasywnie: Od tej rangi możliwe jest przesłanie medycznej chakry w formie cienkiego strumienia o długości maksymalnie 2m. Dzięki temu medyk nie musi stać bezpośrednio przy ofierze celem jej uleczenia. Nadal wymagane jest skupienie, a jednocześnie można stworzyć jeden taki strumień. Przesłanie medycznej chakry na odległość nie powoduje zwiększenia kosztów chakry i redukcji możliwości medycznych techniki.
12% - 1/3 = 8% chakry
98-8= 90% chakry
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
1. Kamiyo Ori - Cesarscy Brutale II - Zlecenie Specjalne Rewolucjonistów B (25/17+)
2. Kyoushi -Wyspy Samurajów - Kult Wiecznego Płomienia - Finał - Misja S (20/21)
3. Rezerwacja Ren&Mayu - Bogactwo Pustyni - Misja ?
4. Shiori - Chłopiec, który się skrapla... - Misja D (5/7+)
PH
Bank
WT
KP
Tetsurō
Posty: 1205 Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10439&p=193076#p193076
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Zankoku
Post
autor: Tetsurō » 21 sie 2022, o 17:38
"Żywy Towar"
Misja C dla Arii'ego i Yuichi'ego
34 / 42
Och cóż to było za cudowne zamieszanie. Działo się wiele, ludzie krzyczeli, słychać było odgłosy uderzanej stali o stal, krew tryskała od morderczych ran, które zadawał kapitan swoimi strzałami a wszystkiemu temu przyglądał się zamaskowany mężczyzna, który cały czas stał niewzruszony na kamiennym murze. Czyżby aż tak był pewny swojego sukcesu, że nie musiał interweniować? A może to jego duma i arogancja nie pozwalały mu włączyć się do walki?
- Za Cesarza!! Za Cesarstwoo!!! - krzyknął porucznik Arakoto, nakazując swoim żołnierzom ruszenie w szarże na wroga. Transport był już prawie gotowy, więc walka w zwartym szyku nie była tak efektywna. Jego żołnierze rozluźnili swoją formację, jednakże dalej, niczym jeden organizm, zaszarżowali na atakujących ich wrogów, przebijając ich i tnąc swoimi ostrzami na drewnianych trzonkach.
Sytuacja w więźniarce nie była najlepsza, jednakże zdawało się, że zmierza ona ku lepszemu. Hinata stał już na nogach, środki usypiające także były w ich rękach, co prawda w przypadku Ariiego nawet dosłownie xD. Trzeba było ruszyć z planem dalej. Z braku wyboru, Arii podjął trudną decyzję. Wiedział, że nagłe ogrzanie środka może zaburzyć jego działanie, jednakże inaczej nie będą w stanie go podać, dlatego też poprosił płomiennowłosego o pomoc. Ten bez słowa objął szklaną ampułkę i skupił się na moment, przez co od jego dłoni zaczęło bić bardzo przyjemne ciepło. Szron ze szkła zniknął momentalnie, a sama gęsta maź zaczęła powoli się rozpuszczać niczym smoła na słońcu. Doprowadzenie jej do odpowiedniej konsystencji trwało kilkanaście sekund, później wystarczyło przenieść ją do strzykawki i wbić w ciało ogromnego przestępcy. No i się udało, pacjent dostał swoje leki. Chwilę później doszło do lekkiego błysku, było to oswobodzone ostrze Hinaty, który jednym sprawnym ruchem przeciął trzymające Orogatsu pasy. Zadanie przetransportowania go nie było proste, koleś ważył chyba ze sto dwadzieścia kilo, więc kawał klocka z niego, na szczęście byli oni tutaj we dwójkę, więc udało się go podnieść i dostarczyć na wóz, którym to właśnie przyjechał Yuichi. Obok niego stał już Saihi, który swoim wzrokiem cały czas przyglądał się stojącemu na skale napastnikowi. Wydać było, że powoli zaczyna denerwować go, że ich przeciwnik nic nie robi i tak z wyższością się im przygląda.
- Będzie ich więcej!!! - wykrzyczał Mishimura informując Arakoto o kolejnej fali przeciwników. Jednakże, co ciekawe, było w tej wiadomości także drugie dno. Gdyż nagle, tuż obok stojącego mężczyzny pojawiły się dwie osoby. Pewne wskoczyły z zza muru, wyskoczyły z lasu bądź też teleportowały się, ciężko było zwracać uwagę na wszystko na polu bitwy, no chyba, że miało się cudowne oczy. Było to sylwetki o przeciętnej budowie, obie odziane w takie same płaszcze jakie nosił zamaskowany, jednakże oni nie mieli na twarzach masek, zamiast tego ich lica były skryte pod głębokimi kapturami. Pojawili się oni w pozycji klęczącej, tuż przed zamaskowanym, kierując się w jego stronę, tak jakby zdawali mu z czegoś raport.
Wóz był gotowy do drogi. Cała czwórka bohaterów, jeden więzień i dwa nowe, choć równie czarne konie. W koło toczyła się walka. Żołnierze wymieszali się z bandytami a między tym wszystkim Kapitan Mishimura, który monitorował sytuację, oddając strzały tam, gdzie był najbardziej potrzebny. Niby nie można być we wszystkich miejscach jednocześnie, a jednak jemu się to udawało. Co chwilę tylko sięgał do zwojów, które wisiały przy jego pasie i odpieczętowywał z nich kolejne pakunki strzał i wkładał je do wiszących przy pasach kołczanów, po to aby sekundę później opróżnić je, posyłając mordercze pociski we wrogów.
- Dobrze, widzę, że nasz cel jeszcze żyje. - w końcu odezwał się zamaskowany mężczyzna, kiedy dostrzegł, jak wóz z Orogatsu rusza. Póki co jedynie się im przyglądał, choć sam jego wzrok był przerażający. W jego masce było coś, co przypominało śmierć.
- Jedź krawędzią lasu! Zrobię nam przejazd! - krzyknął Saihi do prowadzącego powóz Yuichiego. Po czym zeskoczył z wozu i składając w powietrzu serię pieczęci. Kiedy wylądował, przyłożył obie dłonie do ziemi, zapewne przelewając do niej swoją chakrę. Owocem tej umiejętności był kanion. Ziemia wręcz pękła a jej dwie fałdy podniosły się, wyrywając drzewa z korzeniami i przesuwając kawałek ziemnego muru. Ścieżka, która utworzyła się na środku była z utwardzonej ziemi, co pozwalało na bezproblemowy przejazd dalej, na samym końcu łącząc się z traktem. Nie trzeba było długo czekać, aż wóz minął Saihiego, ten jednakże cały czas znajdował się na ziemi, trzymając przy niej dłonie, zapewne utrzymując w ten sposób przejazd. Widząc to co się dzieje, zamaskowany mężczyzna postanowił zareagować. Wzniósł swoje dłonie, co spowodowało, że jego płaszcz także się uniósł, tworząc przy tym szczelinę, z której wyleciało kilkanaście białych ptaków. Większość z nich bardzo szybko zaczęła lecieć w stronę powozu, a część na Saihiego, które bezbronny torował drogę swoim towarzyszom. Można było spodziewać się, że zaraz umrze, jednakże nagle tuż obok niego przeleciało kilkanaście strzał, które przeszyły wszystkie ptaki i poleciały gdzieś dalej, po chwili eksplodując.
- To ja jestem twoim przeciwnikiem, przybyszu z pustyni!! - wykrzyczał kapitan, posyłając kilka kolejnych strzał w stronę zamaskowane przeciwnika i skutecznie skupiając na sobie jego uwagę. Ten odpowiedział, posyłając kolejną porcję niewielkich, białych ptaszków w stronę kapitana. Rozpoczęła się prawdziwa walka na najwyższym poziomie, niestety, nie będzie jej dane obejrzeć naszym bohaterom, którzy właśnie wyjechali z kaniony stworzonego przez Saihiego i mieli drogę wolną do kontynuowania swojej podróży traktem.
Złapcie Ich! - krzyknął zamaskowany do swoich dwóch podwładnych, którzy póki co stali na kamieniu. Skoro on zaangażował się w walkę, to zapewne i oni powinni. Kiedy tylko usłyszeli rozkaz, odwrócili się w stronę uciekającego wozu i zaczęli ich gonić jak prawdziwi shinobi, skacząc po gałęziach drzew. Wóz miał przewagę około dwudziestu metrów, jednakże oni zapewne niedługo ją nadrobią, jeśli nie wymyślą jakiegoś planu. Trzeba było coś zrobić, jeśli mieli dojechać z Orogatsu na miejsce zbiórki. Z każdą chwilą oddalali się, pozostawiając za sobą tumany kurzu i walczących towarzyszy. Z jednej strony, takie było ich zadanie, z drugiej, czy mogli z czystym sumieniem ich zostawić, wiedząc, że zapewne część z nich z tego powodu umrze? Być może, gdyby byli na miejscu, straty byłby mniejsze...
Mishimura Saito
Porucznik Arakoto
Saihi
Genki Hinata
Orogatsu Masaharu
Zamaskowany Złol
TL DR Aktualnej sytuacji :
Wóz przebił się przez blokadę, jedzie traktem. Dwóch pomocników Zamaskowanego rusza za nimi, aktualnie mają około 20-30 metrów, do wozu, choć ten dystans powoli się zmniejsza.
Dla sprawdzających :
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone Misje:
Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
Yuichi
Posty: 224 Rejestracja: 1 lip 2022, o 00:09
Wiek postaci: 19
Ranga: Dōkō | Torikushi
Krótki wygląd: Popielaty blond włosy ścięte na wysokość oczu, złotej barwy tęczówki. Oba te elementy kontrastują z jego skórą delikatnie błękitnego koloru. 180cm i 74 kg. Granatowa koszula, spodnie i buty. Nosi czarno-mosiężne haori. Ma rękawiczki z blaszkami
Widoczny ekwipunek: Płasz - Haori. Rękawiczki z blaszkami Kabury na broń na lewym i prawym udzie.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=10583
Post
autor: Yuichi » 22 sie 2022, o 15:22
Lato 393
Misja C – Żywy Towar | Prowadzący: Tetsurō | Post 12/14
– Zrozumiano, Saihi-san. - Odparł na słowa swojego towarzysza broni, którego zadaniem było umożliwienie im dalszej podróży. Wzrok Yuichiego skierował się na kamienny mur, co pozwoliło mu zaobserwować pojawienie się dwóch nowych postaci, przy ich głównym przeciwniku. Miał sługusów, którzy nie wiadomo skąd przybyli, a teraz mieli dołączyć do bitki. Nie mógł się jednak zatrzymać, nie wolno im było uczestniczyć w tych wydarzeniach. Mieli zadanie do wykonania. Byli z nimi kapitan i porucznik. Dwóch nowych nie sprawi przechylenia się szali na stronę wroga. Tak przynajmniej myślał, kiedy szarpnął ponownie lejcami i zaczął je ściągać z lewej strony, by skierować się w szczelinę. Trakt był zadbany na tyle, by nie musieli się nazbyt przejmować oberwaniem przez łeb konarem. Jechał po skosie, by na kilka metrów przed murem sprowadzić powóz na sam skraj lasu i drogi. Saihi-san wylądował nieopodal. Seta nie do końca wiedział, co zamierza, lecz nie musiał się długo nad tym zastanawiać. W ułamkach sekund trasa przed nimi zaczęła się rozstępować. Szeregowy widząc, reakcje koni, przepraszając w myślach, uderzył je raz jeszcze lejcami, by te nawet nie myślały o niesubordynacji i kontynuowały szarże. Udało im się. Mężczyzna w masce został wyminięty, a oni mieli otwartą drogę do pędzenia przed siebie. Spokój ducha chłopka zwiększał się z każdym metrem oddzielającym ich od przeciwnika. Miał świadomość, że ten może po prostu ruszyć za nimi w podróż, lecz bacząc na ochronę, jaką zapewnił im kapitan swoimi strzałami, żywił nadzieję, że łucznikowi uda się związać zamaskowanego w walce.
Kilka wybuchów rozdarło powietrze i poniosło się echem po lesie. Serce wciąż pompowało krew w szybkim tempie. Nie miał zamiaru oszczędzać koni, gdyż droga nie była na tyle długa, by nie podołały. Ważnym było oddalić się od tego zgiełku jak najszybciej i spotkać z grupą mającą przejąć więźnia. Nawet gdyby kilku z nich, opuściło ustawioną zasadzkę i ruszyło za nimi w pogoń. Powóz mógłby dać radę dotrzeć do punktu spotkania i wspólnie odbić atak. Seta, pomimo że był wpatrzony przed siebie, jedynie co jakiś czas odwracając głowę, by zaktualizować sobie wyobrażenie sytuacji za nimi, miał przeczucie, że coś się mu nie zgadza. Wpierw nie wiedział, co to jest, gdyż nie mógł jednocześnie patrzeć przed i za siebie. Coś się jednak zmieniło za nimi, co początku umknęło jego uwadze. Obrócił głowę ponownie i przejrzał widowisko. – Zniknęli. - Powiedział cicho, znajdując brakujący element. W obrazku zabrakło mu dwóch mężczyzn, którzy wcześniej pojawili się przy zamaskowanym osobniku. Młodzian zastanawiał się, w którą stronę ruszyli. Czy rzucili się w wir walki, aby wspomóc swoich sojuszników, czy może wyrwali długą w ich kierunku, wszak śpiący był ich celem? Zimny pot pojawił się na karku chłopaka, a oczy znów zaczęły boleć. Choć chyba jeszcze nie zdążyły przestać. Rozejrzał się dookoła, lecz ich tempo, temperament przejętych koni, a także fakt, że te zostały wystraszone wybuchami, sprawił, że nie mógł tego robić, jednocześnie prowadząc. Musiał coś poświęcić. Albo zjadą z traktu i uderzą w drzewo, tak jak pierwszy powóz, albo on nie będzie widział, czy ktoś się nie skrada i przez to nie będzie w stanie odpowiednio szybko zareagować. Nie mógł się zgodzić na żadną z tych opcji.
Wrócił do prowadzenia lejcami, by co chwilę tylko spoglądać na boki. Ani jedno, ani drugie nie przynosiło efektów. Konie parły wprost przed siebie, chcąc jak najszybciej oddalić się do coraz to kolejnych wybuchów i od ogólnego zgiełku tworzonego przez ścierające się ostrza. Naturalne zachowanie, które niekontrolowane, zdecydowanie napyta im biedy. Zamknął na chwilę oczy, by uspokoić nagonkę myśli. Coś trzasnęło za nimi. Znowu i znowu. Było niedaleko, ledwie słyszalne. Spojrzał w tamtym kierunku, lecz ich prędkość i gęstwina nie zezwalały na dobre rozpoznanie. Nic nie widział. Nic nadzwyczajnego. Wrócił wzrokiem do traktu, akurat w czas, by ściągnąć lejce z prawej strony i ustawić powóz na samym środku drogi.
~ Ogarnij się, bo wszystkich zabijesz. ~ Skarcił się w myślach za styl swojego prowadzenia zaprzęgu. Arii-kun i Hinata-san byli tu razem z nim, nie był sam. Niepowodzenie nie wchodziło w grę. Chęć obracania głowy była zbyt silna, odkąd usłyszał jakieś dźwięki dochodzące spomiędzy drzew. Ktoś tam był, ktoś lub coś. Goniło ich. Czyżby to tych dwóch sługusów? Ale skąd on ma wiedzieć, mając jedno oko wlepione w trakt, a drugie na ścianę z drzew. Gałki oczne paliły go już nieprzerwanie od kilku sekund. Mózg gotował się od natłoku myśli, którego przecież próbował się pozbyć, by skupić na powierzonym mu zadaniu. Dowieźć ich prosto do celu.
W pewnym momencie coś ukłuło go w tył głowy, informacje zaczęły napływać z każdego kierunku. Przytłaczające. Przygniatające. Złapał się jedną ręką, wcześniej przekładając lejce do drugiej, za tył głowy, by zobaczyć czy przypadkiem czymś nie oberwał. Chciał już prosić o pomoc Ariiego, gdy stało się coś, czego nie mógł pojąć. Widział!
Widział swoją dłoń sięgającą potylicy. Widział Ariiego i Hinatę, Oorogatsu, oba konie, swoje kolana i obie ściany z drzew po obu ich stronach. Wzdrygnął się na tyle mocno, by niechcący szarpnąć lejcami i zakołysał powozem. – Co do kur… - Zastygł w bezruchu, urywając przy tym zdanie. Surrealistyczne przeżycie dopiero po chwili zaczęło przedzierać się przez zamknięte wrota umysłu Yuichiego. Przepracowanie tak wielu informacji na raz nie było czymś, z czym się do tej pory zmierzył, a zdecydowanie przerastało to, które miał podczas niedawnego wypadku. Chwilę zajęło mu przyswojenie tego, co to mogło oznaczać. – Tsūjitegan. - Cicho szepną pod nosem, uśmiechając się do siebie samego.
Szybko musiał jednak powrócić na ziemię. Jeszcze przed chwilą zakładał, że niemożliwym byłoby obserwacja zarówno traktu, jak i otoczenia. Coś, co próbował robić od wczoraj, teraz przychodziło z łatwością. Nie potrzebował nawet kręcić głową, by skierować wzrok w pożądanym kierunku. Działało to instynktownie i kierował się on tam, gdzie chłopak tego zapragnął. A to, czego teraz potrzebował się dowiedzieć, to co robiło taki hałas po stronie lasu.
– Dwóch. Jest ich dwóch. Gonią nas skacząc po gałęziach. Są zaraz za nami. - Zawołał do swoich kompanów, ponownie ściągając lejce, tym razem z lewej strony. ~ Czy jest coś, co mogę zrobić? Cholera, jestem tu uwiązany.~ Mimowolnie patrzył, jak dwójka kapturników zmniejsza dystans ich dzielący. Nie mógł ich zaatakować, jeszcze byli zbyt daleko, a w dodatku mógłby niechcący zahaczyć o któregoś ze swoich towarzyszy, oraz doprowadzić do kolejnego wypadku. ~ Co zrobić?! ~ Zawołał błagalnie w duszy i nagle poczuł oświecenie spływające po zwojach mózgowych. Musiał tylko dobrać odpowiedni moment, a gdy taki nadszedł, włożył lejce w zęby i złożył kilka pieczęci. – Spróbuję ich spowolnić. - Wycedził głośno, pomimo przeszkody ustach.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Konie:
Fureddo i Jōji – pobiegły w las
Waki i Zashi – nowe Fureddo i Jōji
0 x
KP 由一 PH 由一 BANK
~ Myśli ~ - Mowa -
Prowadzone Misje:
1. puste
kodowanie Kopiuj [quote][center][i]Lato 393
[/i][i] Misja X – [url=xxx] Nazwa_wydarzenia [/url] | Prowadzący: x | Post x/x[/i][/center]
[line=1,75]white[/line]
[color=#549fee]~ Myśli ~[/color]
[color=#549fee][b]- Mowa -[/b][/color]
[/quote]
[quote][center][url=xxx][size=150][b]Z/T[/b][/size][/url][/center][/quote]
przydatki "Na świecie są dwie sprawiedliwe rzeczy - Śmierć i Grota"
"Niech wiatry Hyuo Cię prowadzą"
Arii
Posty: 1071 Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: *czarne, lekko pofalowane włosy *jasna cera *zazwyczaj czarny ubiór(kimono/sweter plus spodnie( + sandałki i skiety
Widoczny ekwipunek: *Duża Torba *Plecak *Manierka
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
Multikonta: Yachiru
Post
autor: Arii » 23 sie 2022, o 15:16
Medyk z uradowaniem spojrzał się, jak Kapitan łapie fiolkę z trucizną i mogą ruszać dalej. Seihi utorował im drogę w niezwykły sposób. Arii-kun sam posiadał żywioł chakry Doton, ale nie wiedział, że są jego takie plusy i możliwości. Przejechali przez utorowaną drogę i pomknęli w stronę miejsca spotkania. Pożegnały ich tylko wybuchy i świst strzał Saito. Czarnowłosy lekarz przeczesał włosy i przełknął ślinę. Miał nadzieję, że to nie go widział wcześniej. Wybuchowego Panicza z muru. Jeżeli tak to Arii pozwolił mu się tutaj zbliżyć a miał całkiem dużo podobieństw do jego "przyjaciółki".
Ale nie teraz o tym.
Dwójka, która pojawiła się przy przeciwniku ruszyła za nimi, drzewami. Zmrużył oczy i zaczął szukać wyjścia z tej patowej sytuacji. Musieli dotrzeć na koniec tej drogi i odnaleźć dowódcę statku. Nie mogli dłużej tego przedłużać. Arii kiwnął Hinacie głową, musieli w dwójkę zając się przeciwnikami. Ale Yuichi miał chyba jakieś problemy ze stresu, bo wóz zaczął wręcz skakać. Chłopak chwycił się ściany pojazdu i odwrócił się w stronę żołnierza. -To zły moment na tracenie koncentracji, Yuichi-san! - powiedział i odwrócił się znowu do przeciwników. Nie zostało im dużo do tego, żeby do nich dotrzeć. -Hinata-san. Stworzę Nam zasłonę z trucizny. Sparaliżuję ich. Ale przygotuj się proszę do odparcia ich jakiegoś ataku. - złożył pieczęci i skupił chakrę w płucach. -Dokugiri! - gaz wycelował wprost w okolicę drzew, które Ci omijali, był dostatecznie gesty i rozsiany po terenie, żeby nie mogli go uniknąć. Jeden wdech i trucizna zacznie działać. Ale nie skończył tylko na tym. Złożył te same pieczęci i wypluł drugi raz taką samą mgłę. Dzięki temu stworzą sobie okazję do ich spowolnienia a sami nabiorą dystansu do nich. -Gdybyśmy tylko widzieli tyle, co kapitan... - teraz trzeba było uważać i obserwować wóz. Dym niestety miał ten problem, że był przeszkodą dla wroga, ale również był ogromną wadą dla nich.
Mowa/Myśli
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Nazwa Dokugiri
Ranga A
Pieczęci Tygrys → Baran → Małpa → Szczur
Zasięg 15 metrów
Wielkość Szerokość 10 metrów Wysokość 8 metrów Długość 15 metrów [/tmax]
Koszt Zaawansowany - B A: 15% | S: 10% | S+: 5% Wybitny - A A: 20% | S: 13% | S+: 7% Mistrzowski - S A: 30% | S: 20% | S+: 10%
Statystyki
Dodatkowe Wymagana znajomość trucizn na odpowiednim poziomie i Kontrola Chakry A.
Opis Użytkownik wytwarza w swoich płucach trujący gaz. Następnie wypuszcza go na zewnątrz, a ten szybko się rozprzestrzenia pokrywając sporych rozmiarów obszar. Wystarczy sama styczność z chmurą, aby trucizna rozpoczęła swoje działanie. Sam użytkownik jest odporny na działanie swojej techniki, a chmura utrzymuje się przez okres 2 tur po wypuszczeniu (pierwsza to ta w której używamy techniki), po czym rozprasza się i jej właściwości znikają. Samo działanie trucizny "odnawia się" tak długo jak oponent przebywa w chmurze resetując licznik tur (poza śmiertelną).
Stworzonej trucizny nie można przechowywać "na później"
Możliwe jest stworzenie trucizny o jednej z następujących właściwości:
Śmiertelna Trucizna zadaje obrażenia w zależności od poziomu znajomości trucizn. Po upływie 2 tur (rozpoczynając odliczanie od kolejnej) ofiara otrzymuje obrażenia wynikające z mechaniki obrażeń . Dłuższy kontakt z chmurą zwiększa dawkę toksyn przyjętą przez organizm wzmacniając siłę trucizny o 40 za każdą kolejną turę.
Siła Zaawansowany - B 180 Wybitny - A 200 Mistrzowski - S 220
Paraliżująca Nakładany jest efekt Paraliżu , który rozpoczyna swoje działanie od następnej tury obniżając Szybkości i Percepcję
Siła efektu Zaawansowany - B 20% na 2 tury Wybitny - A 30% na 3 tury Mistrzowski - S 40% na 4 tury
Osłabiająca Nakładany jest efekt Osłabienia , który rozpoczyna swoje działanie od następnej tury obniżając Siłę i Wytrzymałość
Siła efektu Zaawansowany - B 20% na 2 tury Wybitny - A 30% na 3 tury Mistrzowski - S 40% na 4 tury
2x trucizna paraliżująca rangi B
15% - 1/3 = 10% x2 = 20% ubytek chakry
0 x
Prowadzone misje:
1. Kamiyo Ori - Cesarscy Brutale II - Zlecenie Specjalne Rewolucjonistów B (25/17+)
2. Kyoushi -Wyspy Samurajów - Kult Wiecznego Płomienia - Finał - Misja S (20/21)
3. Rezerwacja Ren&Mayu - Bogactwo Pustyni - Misja ?
4. Shiori - Chłopiec, który się skrapla... - Misja D (5/7+)
PH
Bank
WT
KP
Tetsurō
Posty: 1205 Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10439&p=193076#p193076
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Zankoku
Post
autor: Tetsurō » 24 sie 2022, o 15:38
"Żywy Towar"
Misja C dla Arii'ego i Yuichi'ego
37 / 42
Pole bitwy oddalało się coraz bardziej. Z każdym kolejnym uderzeniem kopyt walczące na horyzoncie ludziki robiły się coraz mniejsze i mniejsze, aż w końcu zniknęły gdzieś za zakrętem traktu. Nasi bohaterowie pozostali sami sobie, we trójkę mieli dowieźć niebezpiecznego więźnia do ludzi, którzy mieli zabrać go w dalszą drogę. Była to już końcówka trasy, ostatnie kilka godzin, jednakże, jak to zawsze bywa, był to najtrudniejszy odcinek. Mimo pozostawienia za sobą walczących, nie mogli oni czuć się bezpieczni. Na podłodze leżała cykająca bomba, której zostały podane ostatnie środki usypiające, jakakolwiek obsuwa spowoduje, że morderca się obudzi a wtedy może już nikt nie wrócić z tej wyprawy. Dodatkowo, za wozem podążało dwoje zakapturzonych przeciwników. Póki co powoli zbliżali się skacząc po drzewach, nie pokazywali swoich umiejętności, tak jakby szykowali się na dogodny moment.
Wóz powoli zaczął zjeżdżać ze środka drogi, kierując się ku krawędzi, a to za sprawą młodzieńca trzymającego lejce. Zamyślił się on tak bardzo, że na chwilę odpłynął. Na szczęście ocknął się nim doszło do tragedii. Jednakże teraz było w nim coś innego, odruchowo spojrzał przez ramię, tak jakby chciał sprawdzić co się dzieje za nim, po czym dostrzegł, że widzi wszystko w okolicy. Widzi trasę przed sobą, widzi zbliżające się krzewy, przez co zaczął korygować ich kurs, widział też nadciągających przeciwników, oraz to, że jego towarzysze na chwilę zawiesili na nim wzrok, a dokładniej, na jego świecących na szkarłatno ślepiach. Każdy z nich wiedział co to oznacza, choć nie było teraz czasu na rozmowy na ten temat. Przeciwnicy nadciągali. Pierwszy do akcji ruszył Arii, który postanowił trochę utrudnić pościg przeciwnikom. Przygotował on odpowiednią technikę, po czym posłał w stronę przeciwników dwie wielkie chmury fioletowego dymu. Między drzewami zrobiło się gęsto a dymu było tak dużo, że wypłynął on wręcz na trakt. To na pewno zatrzyma ich na jakiś czas. A na pewno stanie się to po kolejnej akcji, którą do całego wydarzenia dołożył Hinata. Złożył on jedną pieczęć, po czym wypuścił ze swoich ust ogromną kulę ognia, która w trakcie lotu uformowała głowę smoka. Wpadła ona w chmurę, doprowadzając wręcz do niewielkiej eksplozji. Ciepło jakie biło od miejsca uderzenia dało się wyczuć nawet przy wozie. Zdawać by się mogło, że jest to koniec dwójki ścigających ich przeciwników, gdyż z między ognia i dymu nie wybiegł nikt. Wóz gnał dalej, po chwili pozostawiając za sobą miejsce, gdzie nasza dwójka użyła swoich technik.
Od opuszczenia starcia minęło ze trzydzieści minut. Zapach Oceanu był jeszcze dosadniejszy, na horyzoncie malował się powoli jego bezkres, do brzegu pozostała może godzina drogi, na pewno nie więcej. Zdawało się, że pościg minął a z nim ostatnie przeciwności, jednakże, jak można się było tego spodziewać, nie był to koniec. Nagle leżący na drewnianej podłodze więzień zaczął delikatnie dygotać a z jego ust zaczęła wyciekać ciemna piana. Czyżby nie służyła mu morska atmosfera? A może zbyt szybko ogrzany środek zadziałał inaczej niż powinien? Ciężko stwierdzić, jednakże wiedzieli, że jeżeli czegoś nie zrobią, to prawdopodobnie stracą swojego więźnia a wraz z nim misja będzie nieudana. Potencjalna śmierć żołnierzy blokujących pościg pójdzie na marne...
Oczywiście, nie była to jedyna przeszkoda. chwilę po tym jak nasz lekarz zajął się swoim pacjentem, Yuichi dostrzegł ruch w lesie. Widział on jak coś bardzo szybko przemieszcza się w ich kierunku, łamiąc napotkanie gałęzie i powalając drzewa. Był to jeden z zakapturzonych ludzi, który biegł bardzo szybko, niesiony jakimś dziwnym napędem, który wyrzucał niebieską energię spod jego płaszcza. Tuż za nim biegł jego towarzysz, choć nie był on tak szybki jak nadciągająca bestia.
- Ten jest mój. Wygląda na kozaka, więc go zatrzymam. Niestety nie obiecuję, że ostatni się przeze mnie nie przedrze. - stwierdził Hinata, patrząc w głąb lasu. Nie miał on wspaniałego wzroku Ranmaru, jednakże widział jak reagują zwierzęta oraz czuł jak ziemia się trzęsie, wiedział, że nadciąga coś poważnego. Wyciągnął swój miecz, uśmiechnął się do swoich towarzyszy i wyskoczył z wozu, ruszając naprzeciw nadciągającego przeciwnika. Nie trzeba było długo czekać jak dojdzie do walki, jednakże chwilę po jej początku wóz wyjechał poza zasięg sferycznego wzroku Yuichiego, przez nie mógł on śledzić walki. A szkoda, bo zapowiadało się legendarne starcie.
Kilka chwil później, Yuichi dostrzegł, że po raz kolejny zbliża się do nich ktoś skacząc po drzewach. Był to ten sam mężczyzna, który towarzyszył przeciwnikowi Hinaty, jednakże teraz miał on zdjęty kaptur i lekko nadpalony płaszcz. Yuichi dzięki swoim oczom mógł przyjrzeć mu się dokładniej. Był to młodzieniec w podobnym wieku co oni, miał już kilka blizn na twarzy i długie, spięte w kitkę czarne włosy. Dłonie trzymał pod płaszczem, w którym teraz prześwitywały dziury od ognia. Dzięki temu mógł on dostrzec, że przy pasku ma on dwie duże, biodrowe torby. Przeciwnik zbliżał się, był świadomy gdzie znajduje się wóz, zapewne po dźwięku kopyt. Póki co nie szykował on żadnego ataku, zapewne chciał się zbliżyć do wozu i rozeznać w sytuacji, to jednakże dawało szanse naszym bohaterom na zareagowanie. Tylko w jaki sposób będą chcieli to zrobić??
Mishimura Saito
Porucznik Arakoto
Saihi
Genki Hinata
Orogatsu Masaharu
Zamaskowany Złol
Kolejność : Yuichi → Arii → Prowadzący
Dla sprawdzających :
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone Misje:
Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
Yuichi
Posty: 224 Rejestracja: 1 lip 2022, o 00:09
Wiek postaci: 19
Ranga: Dōkō | Torikushi
Krótki wygląd: Popielaty blond włosy ścięte na wysokość oczu, złotej barwy tęczówki. Oba te elementy kontrastują z jego skórą delikatnie błękitnego koloru. 180cm i 74 kg. Granatowa koszula, spodnie i buty. Nosi czarno-mosiężne haori. Ma rękawiczki z blaszkami
Widoczny ekwipunek: Płasz - Haori. Rękawiczki z blaszkami Kabury na broń na lewym i prawym udzie.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=10583
Post
autor: Yuichi » 25 sie 2022, o 01:28
Lato 393
Misja C – Żywy Towar | Prowadzący: Tetsurō | Post 13/14
Seta nie mógł uwierzyć w to co widzi. Zgranie się dwóch członków jego zespołu w taki sposób, jakby trenowali ze sobą od dawna. Niebywałe. O umiejętnościach płomyka-san, miał już jakieś pojęcie, gdy ten pstryknął raz, czy dwa dla niego palcami. Natomiast z pełnego zaskoczenia wziął go Arii-kun, nie… Arii-san, choć głośno się do tego nie przyzna. Obserwował pozostałości chmury ciemnego pyłu, w kolorze fioletu, który dzięki Hinacie, spowił przeciwników w płomieniach, zmienił delikatnie kolor. Kolejna rzecz dodająca otuchy, spopielenie przeciwników nim ci zdążyli do nich dotrzeć. Piękna rzecz, a przy tym przerażająca. Nim jednak zdążył się zorientować, co zadziało się w środku, dawno znaleźli się poza jego zasięgiem. Gdzie był wtedy sam obserwator? Zafascynowany nowo nabytymi umiejętnościami, czekał na dogodny moment do uwolnienia swoich technik, który nigdy nie nadszedł. Mógł się rozluźnić, choć nie przyczynił się ani trochę do ich zwycięstwa. Ostrzeżenie się nie liczyło, wydał je automatycznie pochełpiony przez Tsujitegan i odrobinę strach. Jedzenie chleba małymi kawałkami było dobre dla zdrowia, lecz on miał ochotę odgryźć połówkę i przerzuć ją na raz. Nie było to jednak wykonalne przy jego aktualnych umiejętnościach mielenia. Po prostu niewykonalne i musiał się z tym pogodzić. Ważne, że nie trzeba się było dłużej przejmować zbirami. Ciśnienie zeszło z niego dopiero po kilku minutach. Aż tyle potrzebował, aby ogarnąć się po odparciu tego ataku, nim do niego doszło.
Relaks za lejcami. Dużo powiedziane, bo młodzieńcem wciąż targały pewne emocje. Objawienie się ukrytych zdolności chłopaka, zostało przyjęte przez niego jako błogosławieństwo. Radość natomiast, została przysłonięta przez strach i mieszankę innych. Stare duchy, niedawno odkopane poprzez rozmowę z kapitanem, powróciły do łask jawy i siały ciche spustoszenie. Dlaczego pojawiły się właśnie teraz? Nie znał odpowiedzi. Być może to właśnie aktywowanie swojego Kekkei Genkai, wezwało je aby pomóc młodemu uporać się z tą sytuacją. Mogło to jednak pójść w drugą stronę, by zepchnęły go w przepaść, z której już się nie wykaraska. Poprawił uchwyt lejców w dłoniach i uśmiechnął się do siebie. Nie podda im się tak łatwo. Nawet jeżeli czuł, że zapalnik czasowy wspomnień właśnie się uruchomił i jego kora mózgowa pomimo ogromu informacji z zewnątrz, zostanie zalana przez wewnętrzne krety. Nie podda się. Będzie walczył z tym do samego końca, bo ma cel. Ma drogę, którą musi przejść by zaznać szczęście, a byle zwyrol mu jej nie odbierze. Czuł się o wiele spokojniej widząc wszystko, co dzieje się dookoła. Choć już zaczął dostrzegać to o czym czytał i wielokrotnie słyszał. Niektóre elementy krajobrazu mu umykały, zwłaszcza gdy zamknął oczy. Cisza i spokój. Jedynie tętent poganianych koni, parskających na lewo i prawo pozbywając się nadmiaru ciepła, które zbudowały w mięśniach. Toczące się koła, wydające dźwięki zlewające się ze sobą w harmonijną całość, a także szum zimnego wiatru przeczesujący trakt i jego włosy. Odpoczął w ten sposób kilka chwil, by ponownie otworzyć szkarłatne oczy. Napór był lżejszy. Uporał się z częścią problemu w jakim był pozostawiony samemu sobie. Pozwoliło mu to chwilowo zająć się ogarnianiem własnych myśli, by zwolnić przepustowość i wykorzystać ją do obserwacji okolicy. Wiele w te dwa dni zostało poświęcone przez szeregowego. Poczynając od śniadania wczoraj, odbycie kary przy wychodku, dumę poprzez rozmowę z kapitanem, po utratę ubrania podczas wypadku. To ostatnie bolało najbardziej. Jego Haori zostało przeorane przez drewniane mocowania kozy. Gdyby porównać je z człowiekiem, to choć oskalpowanie i kilka złamań otwartych dało się przeżyć, to nigdy nie wróci do dawnej świetności. Nigdy nie będzie już powiewało w ten sam sposób na wietrze, jak dotychczas, majestatycznie. Pomimo możliwości użycia grubych nici, by zebrać skrawki wiszące wciąż na nim w całość, to blizny pozostaną na zawsze. Spojrzał na swoje ubranie i dopiero teraz dostrzegł, a raczej przyjął do wiadomości, że ma na sobie nie swój płaszcz. Ten należał do medyka, a Seta nawet za niego nie podziękował. Widocznie sytuacja na to nie pozwoliła, a może zapomniał. Będzie musiał zaczekać na lepszą okazję, by to zrobić. Tu nie było to odpowiednie. Nie, kiedy musiał jeszcze tyle przepracować. Szeregowy miał wrażenie, że przez ilość bodźców wpadających w surowej wersji, by zostać przeprocesowanych przez jego receptory, drastycznie zmniejszyła zdolność czystego myślenia. Dopiero teraz ją odzyskiwał. Uśmiech zszedł mu z twarzy, kiedy przypomniał sobie słowa Mishimury, o blokadzie nałożonej na siebie samego. Ta okazała się skuteczna, lecz powódź emocji, jaką wywołało spotkanie z wrogiem ją przełamało, przynajmniej częściowo. Ale przecież wcale nie tak dawno temu czuł się dumny jak paw, poznając coraz to nowe techniki, odkrywając kolejne możliwości i zmniejszając ograniczenia własnego ciała. Do tego stopnia to czuł, że postanowił nawet podszyć się pod wyższego rangą oficera. Teraz brak było tej pewności, a cel był o wiele bardziej porażający niż się mogło wydawać. Skoro ta dwójka, wyzwoliła go z oków, jak Fureddo i Jōjiego tuż przed wypadkiem, to co mogło go spotkać za murem? Do tego czasu musi rozwiązać wszystkie swoje problemy, by wyruszyć tam z czystym sumieniem.
Cel ich pościgu odsłonił się na horyzoncie. Dało się to czuć również w powietrzu. Wziął jeden głębszy wdech, drugi i trzeci. Wszelkie pozostałości rozterek odsunęły się posłusznie na bok. – Arii-kun, wybacz, że tak nagle ale… dzięki za płaszcz. Doprawdy pomaga. - Wiedział, że zostanie to kiepsko odebrane, po tym co niedawno się wydarzyło. Czas na wiwaty, czy chociaż okrzyk zachwytu przeminął. Yuichi miał co innego do roboty, niż przejmować się takimi ważnymi sprawami. Mógł chociaż zapytać ich o intencje, na wypadek gdyby Ci wrócili. – Ładnie pozamiataliście, tam z tyłu. - Zaczął nieśmiało i … dalej nie wiedział jak skończyć, więc zajął się przeglądaniem okolicy. Co było dziecinnie proste. Czyżby kapitan dlatego zachowywał stoicki spokój? Po prostu wiedział, że nikogo nie ma w okolicy, a przynajmniej nie w jego zasięgu, a z tego co czytał, zdolności ich limitu krwi były, lekko mówiąc ogromne. Czas mijał o wiele spokojniej, odkąd mógł korzystać ze swojego doujutsu, dlatego nie ograniczał się, bacząc na jakie zagrożenia zdało im się natknąć dotychczas, a jakie mogły na nich czekać w przyszłości.
Powiększająca się połać niebieskości przed nimi, podnosiła morale. Mocno skłóciło się ze stanem Oorogatsu, który dostał nagłych drgawek i zmusił Ariiego do podskoczenia do niego.
– Arii-kun, co się dzieje?! - Zapytał nie kryjąc strachu w głosie. Wiedział, że nic dobrego, natomiast jak bardzo źle było, nie miał pojęcia. Tego właśnie pragnął się dowiedzieć od ich wędrownego medyka. W wysłuchaniu odpowiedzi przerwało mu dostrzeżenie ruchu, gdzieś z głębi lasu nieopodal. Nie było to podejście, jakim uraczyli ich przeciwnicy wcześniej. Oj nie. Coś ruszyło na nich pełną szarzą, używając czegoś, czego młody chłopak jeszcze w życiu nie widział. Znów było ich dwóch, lecz tylko jeden z nich miał… co on miał? Coś. Buhało spod płaszcza. Nim jednak zdążył podzielić się swym odkryciem z resztą, Hinata wypalił o przejęciu jednego z nich, co samo w sobie brzmiało kozacko. – Jest jakiś dziwny. Niebieskie płomienie, leci. Nie wiem czym on jest. - Lecz Hinaty-san nie było już na wozie, by mógł go wysłuchać. Yuichi mógł go jedynie odprowadzić wzrokiem, kiedy ten z wyciągniętym mieczem znikał w gęstwinie, by zaraz zetknąć się z wrogiem. Co było dalej, trudno powiedzieć. Powóz pędził na tyle szybko, by zaraz wyszli poza teren jego zasięgu. Seta zaklął pod nosem, wściekając się na swoją słabość. Nie mógł jednak pozostać w tym stanie na tyle długo by móc się przejąć bardziej. Kolejny z przeciwników już nacierał na nich. Ten sam co wcześniej, co było widoczne po przepalonym ubraniu, pochodzącym najpewniej od technik jego kompanów. – Cholera. Sięga po coś! - Szeregowy nie zastanawiając się długo nad następnymi krokami, puścił lejce. Pluł sobie w brodę za brak pomyślunku o podręcznym przetrzymywaniu jakichkolwiek zasobów wody. Odskoczył na pakę powozu i zalał go niewielkim strumieniem wody. Nim ta zdążyła się rozejść po wszystkich kątach, znów złożył jedną pieczęć i dotknął ręką powstałą kałuże. Z niej zaczęła formować się jego kopia, która tchnięta do życia, zajęła jego miejsce za sterami. Dzięki wizji dookoła, mógł spokojnie powodzić i zająć się przeciwnikiem, nim Arii-san dołączy do niego. Zaskarbił już sobie szacunek u wojskowego, należało się odpłacić tym samym. Dobył dwa kunaie i cisnął nimi w przeciwnika. Był wdzięczny za to, że to oni są gonieni a nie odwrotnie. Dzięki temu, jego zasięg został zwiększony o ilość metrów pokonanych przez oponenta. Mentalnymi lejcami, nakazał machnąć dwa razy przez grzbiety Waki i Zashiego. Zagryzł zęby, nastał koniec z wymówkami. Kładł właśnie na szali swoje życie.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Konie:
Fureddo i Jōji – pobiegły w las
Waki i Zashi – nowe Fureddo i Jōji
0 x
KP 由一 PH 由一 BANK
~ Myśli ~ - Mowa -
Prowadzone Misje:
1. puste
kodowanie Kopiuj [quote][center][i]Lato 393
[/i][i] Misja X – [url=xxx] Nazwa_wydarzenia [/url] | Prowadzący: x | Post x/x[/i][/center]
[line=1,75]white[/line]
[color=#549fee]~ Myśli ~[/color]
[color=#549fee][b]- Mowa -[/b][/color]
[/quote]
[quote][center][url=xxx][size=150][b]Z/T[/b][/size][/url][/center][/quote]
przydatki "Na świecie są dwie sprawiedliwe rzeczy - Śmierć i Grota"
"Niech wiatry Hyuo Cię prowadzą"
Arii
Posty: 1071 Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: *czarne, lekko pofalowane włosy *jasna cera *zazwyczaj czarny ubiór(kimono/sweter plus spodnie( + sandałki i skiety
Widoczny ekwipunek: *Duża Torba *Plecak *Manierka
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
Multikonta: Yachiru
Post
autor: Arii » 25 sie 2022, o 09:10
Fioletowy dym zadziałał idealnie. Mimo, że sam w sobie był bardzo bojowy to dodanie do niego ognistego pocisku zrobiło jeszcze większą furorę niż mógł się spodziewać. Reakcja łańcuchowa zadziałała i mogli być pewni, że trafiła w ich przeciwników. Zdołali przebić się dalej na przód. -Świetny ruch, Hinata-san. Arigato. - bez jego wsparcia nie udałoby się doprowadzić do czegoś takiego. Mogli być przez chwilę spokojniejsi. Czuł jak jego mięśnie są spięte, nawet przy operacjach takie nie były. Czuł podekscytowanie, że walczy i nawet dobrze wyszła mu współpraca z dowódcą czy może czuł stres, że w tym uczestniczy. Chyba ciężko było to stwierdzić, nie mógł na pewno tego zrobić teraz. Były inne zmartwienia.
Orogatsu zaczął wypluwać czarną pianę i jego ciało zaczęło dygotać. Zagryzł wargę podchodząc do niego. Przyłożył ucho do jego serca, żeby go osłuchać. Nie było czasu. Dwie dłonie ułożył na klatce piersiowej więźnia i wypuścił, prostując się, zieloną powłokę chakry. Powtarzała się sytuacja z jego pacjentką. Tutaj też nie mógł go stracić. Walka, rany, śmierć jego towarzyszy byłaby nieopłacalna a tak być nie mogło. Orogatsu musiał trafić do więzienia za wszelką cenę. Dlatego musiał zadbać, żeby skutki uboczne tak szybkiego podania leku i podgrzania go zniknęły. Zdawał sobie sprawę, że może też w jakieś części wyleczyć go z działania tej trucizny... Ale skupił się tylko na płucach, żeby z nich pozbyć się problemu. -Mały problem z podanym lekiem. Za szybko go rozpuściliśmy i wszedł w reakcję chemiczną z krwią. Ale wszystkim się zajmę! - nie było tutaj w tym wątpliwości. Powoli zbliżał się do połowy swoich możliwości. Teraz dobrze wiedział, jak odpowiednio wykorzystywać chakrę i jak ją dzielić, ale pole walki było czymś innym niż sala operacyjna. Jeszcze więcej zmiennych.
I właśnie taką zmienną byli ich przeciwnicy. Arii tylko zagryzł zęby. Jeden poruszał się z taką szybkością, jakby nic mu się nie stało. W dodatku dziwnie buchająca chakra spod jego płaszcza. Medyk kątem oka przyjrzał się mężczyźnie, żeby móc stwierdzić jak jego organizm się zaadaptował do czegoś takiego i czy w ogóle jest to związane z jego ciałem.
Drugi z przeciwników ewidentnie był spowolniony wcześniejszym działaniem chłopaka, ale ukrywał coś... Hinata ruszył na silniejszego z nich pozostawiając ich w ruchu, żeby drugi mógł zostać za nimi. Nie zostało nic, jak tylko pospieszyć się i zaleczyć przypadłość Orogatsu. Kiedy Yuichi zajmował się stworzeniem klona, kruczowłosy medyk odetchnął, kiedy kończył swoją pracę i przesłał impuls chakry do całego ciała Masaharu. Tak może mieć pewność, że na sto procent się nie poruszy. Złożył trzy pieczęci, które już składał. Zostało mało czasu. Musimy dotrzeć do statku i tam muszą podać kolejną dawkę leku. Inaczej... chłopak myślał sprawnie, po czym szybkim ruchem wstał, obrócił się i stając obok niebieskoskórego żołnierza wypluł w stronę przeciwnika fioletowy dym. Ale tym razem z konkretną myślą. Zabić. Nie powinien tego nawet wymówić, pomyśleć o tym... Ale tak musiało to zadziałać. Musiał zabić go, żeby mogli dotrzeć do celu.
Poczuł szybki wdech. Jego organizm prosił się już o odpoczynek. Ale nie było na to czasu. Wyciągnął z dużej torby jakąś pigułkę, wrzucił ją sobie na język i przegryzł zębami, połykając. Chakra zaczęła do niego wracać. Zmęczenie ustępowało. -Nie musiałeś dziękować za płaszcz, Yuichi-san. W końcu obiecałem sobie, że ochronię Was wszystkich, kiedy nadejdzie na to pora. - uśmiechnął się szeroko. Ale był nadal przygotowany. Wiedział, że przeciwnik może się jeszcze ruszać. Dlatego przygotował się na lecące w ich stronę ataki. Lewa ręka zapełniła się chakrą. Kiedy coś miało do nich dolecieć Arii zamierzał nią machnąć i odbić cios w bok, osłaniając nią Yuichiego. Teraz ta ręka wytrzyma więcej, niż któryś z nich. Dodatkowo był przygotowany, że może gdzieś dostać, dlatego postarał się przewidzieć atak i i osłonić Yuichi'ego nią, żeby nie otrzymał za dużo ran. Nie był przeszkolony bojowo, ale da radę go ochronić...
Mowa/Myśli
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Nazwa Shōsen no Jutsu
Ranga A
Pieczęci Wół → Tygrys
Zasięg Bezpośredni
Koszt A: 15% | S: 10% | S+: 5% (1/2 na turę)
Dodatkowe Wymaga znajomości Chiyute no Jutsu; Kontrola Chakry A | Po zasklepianiu większych ran tą techniką pozostają blizny na ciele rannego
Opis Technika jest znaczącym rozwinięciem możliwości Chiyute no Jutsu i jej działanie także polega na przyspieszeniu naturalnego procesu zdrowienia. Użytkownik wysyła chakrę z rąk w dowolną część ciała. Pozwala to użytkownikowi uleczyć daną osobę bez sprzętu medycznego czy operacji, czyniąc to bardzo pomocnym na polu bitwy. Technika ta może służyć do uleczenia zewnętrznych jak i wewnętrznych części ciała. Pozwala ona na wykurowanie większości, nawet bardzo ciężkich ran. Leczy ciężkie rany w turę, natomiast śmiertelne z kombinacji ran w dwie tury.
15% - 1/3 = 10%
70%-10%= 60% chakry
Nazwa Ranshinshō
Ranga A
Pieczęci Brak
Zasięg Bezpośredni
Koszt B: 25% | A: 15% | S: 10% | S+: 5%
Dodatkowe Brak dodatkowych wymagań
Opis Jedna z niewielu technik, która pozwala medykom być równie groźnym przeciwnikiem naprzeciw żywego osobnika. Użytkownik Iryōjutsu dopracował swoją kontrolę nad niebieską energią do tego stopnia, że potrafi przetworzyć ją na impuls chakry. Impuls ten jest przenoszony do układu nerwowego przeciwnika przy kontakcie fizycznym i natychmiast zaburza komunikację pomiędzy mózgiem a resztą ciała. Przez kolejne trzy tury chcąc jakkolwiek poruszyć ciałem, to porusza się w całkowicie inny sposób. Chęć złożenia ręki może zostać odebrana jako ruch nogą i też ruch zostanie wykonany. Jedynym co taki ktoś może zrobić, jest myśleć i spróbować nauczyć się poruszania na nowo. W przeciągu trzech tur, podczas których trwa technika, jest to bliskie niemożliwemu. Osoby o odpowiednio wysokiej Percepcji są jednak wstanie szybciej zorientować się w jaki sposób na nowo poruszać swoim ciałem: Percepcja 161: postać w drugiej turze od trafienia orientuje się, jak poruszać "pomieszanymi" nerwami, jednakże jej Szybkość jest niższa o 60 punktów, natomiast techniki taijutsu i bukijutsu działają z 50% skutecznością (bonus od technik dzielony na 2) Percepcja > 201: postać w następnej po trafieniu turze orientuje się, jak poruszać pomieszanymi nerwami, jednakże jej Szybkość zmniejszona jest o 30 punktów, natomiast techniki taijutsu i bukijutsu działają z 50% skutecznością (bonus od technik dzielony na 2)
15% - 1/3 = 10%
60% - 10% = 50%
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
1. Kamiyo Ori - Cesarscy Brutale II - Zlecenie Specjalne Rewolucjonistów B (25/17+)
2. Kyoushi -Wyspy Samurajów - Kult Wiecznego Płomienia - Finał - Misja S (20/21)
3. Rezerwacja Ren&Mayu - Bogactwo Pustyni - Misja ?
4. Shiori - Chłopiec, który się skrapla... - Misja D (5/7+)
PH
Bank
WT
KP
Tetsurō
Posty: 1205 Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10439&p=193076#p193076
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Zankoku
Post
autor: Tetsurō » 29 sie 2022, o 16:01
"Żywy Towar"
Misja C dla Arii'ego i Yuichi'ego
40 / 42
Na horyzoncie widać było już kołujące nad drzewami mewy. Symbol niedalekiego brzegu, a co za tym idzie, portu w którym powinien na nich czekać odpowiedni statek. Konie cały czas dzielnie parły do przodu, zmniejszając dzielący ich od celu dystans. Zdawać by się mogło, że sukces jest na wyciągnięcie ręki, jednakże najpierw trzeba było pokonać ostatnie przeciwności. Tych niestety było całkiem sporo, na szczęście, nasi bohaterowie nie byli w pojedynkę. Ich dzielny towarzysz o czerwonych włosach ruszył zająć się najsilniejszym zagrożeniem, pozostawiając jedynie jednego przeciwnika. Mieli przewagę, choć nie był to ich jedyny problem.
Arii wiedział, że z pacjentem jest coś nie tak. Wcześniej leki tak nie działały, a ostatnia dawka postanowiła go zabić. Czyżby złe podanie leków wywołało ten niepożądany efekt a może kolejna porcja bardzo silnej trucizny to było już zbyt dużo dla zmęczonego podróżą organizmu. Nasz młodzieniec mógł się jedynie domyślać, choć i na to nie miał czasu, gdyż wstrząs, w który wpadł więzień pogarszał się z każdą chwilą. Trzeba było zacząć działać. Arii przyklęknął przy leżącym na ziemi mężczyźnie i zebrał swoją medyczną energię w swoich dłoniach. Zaczął on w niewytłumaczalny sposób regenerować ciało zamaskowanego mężczyzny. Niestety, środek cały czas znajdował się w jego organizmie, przez co leczenie, które zaplanował chłopak nie było tak skuteczne. Zapewne musiałby on w jakiś sposób usunąć z jego ciała truciznę, tylko czy aby na pewno jest gotowy na tak niebezpieczną sytuację? Oczywiście, to nie tak, że leczenie nie przynosiło żadnego skutku, drgawki, które przechodziły ciało więźnia trochę zmalały, podobnie jak ilość gęstej piany, która wydobywała się z jego ust przy każdym oddechu. Stało się coś jeszcze, coś, czego młody medyk się nie spodziewał. W trakcie, kiedy dokonywał on leczenia, szkieletor w czarnym płaszczu cały czas mu się przyglądał. Siedział on po drugiej stronie ciała Orogatsu i się śmiał. Śmiał się donośnie patrząc prosto w twarz medyka i wyciągając swoją długą, kościstą dłoń w kierunku głowy Orogatsu, tak jakby chciał zabrać go w swoje ramiona. Nie to było jednakże najstraszniejsze, najgorsza rzecz wydarzyła się, kiedy kościotrup dotknął czoła pojmanego. Wtedy też jedno z oczu potwora otworzyło się. Arii widział jak spod maski wpatruje się w niego jedno oko o intensywnie pomarańczowych tęczówkach. Zareagował on bardzo instynktownie, używając jednej ze swoich technik na więźniu, tak aby na pewno go unieruchomić. System nerwowy ofiary został dodatkowo porażony, przez co ledwo mógł on ruszać swoim okiem, to jednakże cały czas wodziło za twarzą medyka, co więcej, usta Orogatsu także chciały się poruszyć, choć nie miał siły na wypowiedzenie słowa. Trucizna cały czas zatruwała jego organizm i mimo ogromnej wytrzymałości ciała oraz leczenia Ariiego, nie był on w stanie nawet kiwnąć palcem. Co nie oznaczało, że objawy minęły, jego ciało cały czas drżało, serce biło bardzo szybko, a oddechy były bardzo intensywne, dalej potrzebował pomocy medycznej, jeśli miał żywy dojechać na miejsce. Choć Arii musiał być ostrożny, jeden zły ruch i jego pacjent będzie w stanie wyrwać mu serce z klatki piersiowej, a tego chyba nikt z nas nie chciał...
Oczywiście to nie tak, że drugi z naszych bohaterów stał i przyglądał się całej tej sytuacji. Kiedy tylko zobaczył swoimi czerwonymi ślepiami nadciągającego z lasu przeciwnika, wiedział, że musi coś zrobić. Wypluł on strumień wody, wylewając jej trochę na wóz, ochlapując przy okazji Ariiego i jego pacjenta, po czym uformował z tej wody swoją podobiznę. Bezmyślna wodna kukła miała zasiąść za sterami wozu, tak aby choć trochę zapanować nad wozem, w trakcie gdy on sam będzie mierzyć się z nadciągającym przeciwnikiem. Mężczyzna w kapturze cały czas biegł, teraz już środkiem drogi, gdyż w trakcie wszystkich przygotowań naszych bohaterów, zdążył się jeszcze bardziej przemieścić. Podobnie jak młody Ranmaru, przeciwnik sięgnął do swojej torby, z której wyciągnął średniej wielkości zwój. Rozwinął go ukazując znajdujące się na nim przeróżne malunki zwierząt. Kiedy Yuichi rzucił swoją bronią, jego przeciwnik w kapturze złożył jedną pieczęć, po czym ze zwoju oderwało się kilka ptaków, i wleciało w nadciągające pociski, kontrując je. Ptaki były czarno-białe, miały ostre kontury, wyglądały jakby ktoś namalował je w przestrzeni, niczym rzeźba z atramentu i papieru. Prawdziwe, żywe origami. Kolejne rzucone bronie także rozbiły się o ptaki, które wcześniej były skryte pod płaszczem swojego właściciela. W ten sposób prawdopodobnie nie uda się wygrać walki, trzeba było objąć inną taktykę. Przeciwnik także nie próżnował i postanowił wyprowadzić swój atak. Po raz kolejny złożył jedną pieczęć i odpieczętował ze zwoju dwanaście czarno-białych ptaków przypominających jaskółki. Nie poleciały one bezpośrednio na przeciwnika, najpierw wzbiły się w niebo i dopiero teraz, kiedy znalazły się wysoko, atakiem nurkującym zaczęły pikować w stronę wozu, leciały one bardzo szybko, młody ninja ledwo nadążał swoim wzrokiem za nimi, mimo przewagi jaką gwarantowało mu rodzinne dzidzictwo. Co ciekawe, dzięki swojemu oku, Yuichi Dostrzegł, że niektóre ptaki mają do swoich ogonów przyczepione wybuchowe notki. Przeciwnik nie próżnował, kiedy tylko jego ptaki rozpoczęły atak, on w dłoni trzymał już pędzel, którym na zwoju malował kolejne ilustracje, zapewne szykując kolejny atak.
Mishimura Saito
Porucznik Arakoto
Saihi
Genki Hinata
Orogatsu Masaharu
Zamaskowany Złol
Kolejność : Dowolna → Prowadzący
Dla sprawdzających :
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone Misje:
Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
Yuichi
Posty: 224 Rejestracja: 1 lip 2022, o 00:09
Wiek postaci: 19
Ranga: Dōkō | Torikushi
Krótki wygląd: Popielaty blond włosy ścięte na wysokość oczu, złotej barwy tęczówki. Oba te elementy kontrastują z jego skórą delikatnie błękitnego koloru. 180cm i 74 kg. Granatowa koszula, spodnie i buty. Nosi czarno-mosiężne haori. Ma rękawiczki z blaszkami
Widoczny ekwipunek: Płasz - Haori. Rękawiczki z blaszkami Kabury na broń na lewym i prawym udzie.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=10583
Post
autor: Yuichi » 30 sie 2022, o 01:54
Lato 393
Misja C – Żywy Towar | Prowadzący: Tetsurō | Post 14/14
Seta domyślał się, że wyrzucone przez niego bronie nie przyniosą większego skutku. Z wielkim zdziwieniem wymalowanym na twarzy oglądał, jak mężczyzna uwolnił z papieru dzikie ptaki, które momentalnie zetknęły się z jego orężem i rozprysnęły w ciemnych strugach, skutecznie je kontrując. Pomimo cudownych oczu, nawet nie dostrzegł, żeby te były gdzieś schowane. Pojawiły się znikąd, zaraz po złożeniu pieczęci. Ich wygląd także odbiegał od tych, które można było spotkać naturze. Zazwyczaj puchowe, zaokrąglone i kolorowe, tutaj były nijakie. Nierealistyczne. Wszystko, co w nich było, wydawało się młodzieńcowi, że jest nie tak, jak powinno. To, co było jednak najgorsze, to fakt, że były zdolne do przeciwstawienia się broni miotanej. Kosztem własnego życia, lecz niosło to ze sobą pewne konsekwencje dla niebieskiego szeregowego. Oznaczało to bowiem, że prawdopodobnie stado jest większe w liczebności od dostępnego dla niego asortymentu. Musiał zmienić taktykę, tylko na jaką.
Myślał gorączkowo nad tym, co może mu się udać, a co jest zdecydowanie poza jego zasięgiem. Łapanie się pierwszej lepszej gałęzi, podczas gdy nurt rzeki ciągnie nas na jej środek, by niechybnie zasłonić, nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem. Oznacza także, że jeśli coś się nie powiedzie, to energia, którą włożyliśmy w taki zamiar, przepada. Puf. Nie mógł sobie pozwolić na takie marnotrawstwo. Ba! Już teraz odczuwał delikatne zmęczenie spowodowane podtrzymywaniem nowo nabytej umiejętności, a także utworzeniem klona z wyplutego przez siebie strumienia. Ponownie skarcił się w myślach za brak odpowiedniego przygotowania. Zamiast zainwestować w coś, co mogłoby mu pomóc wykorzystać naturalnie nabyte umiejętności, szał zakupów zepchnął go do powrotu z nowiutkim wakizashi, którym nie zdążył się jeszcze zamachnąć ani razu. ~ Debil. Kretyn. Myśl! ~
Wzrok chłopaka na ułamki sekund wędrował w kierunku ruchomego manekina, którego stworzył i teraz wykorzystywał jako półautomatycznego szofera. Mimo mentalnej więzi z nim, nie otrzymywał tą drogą żadnych informacji zwrotnych. Mając aktywne doujutsu, mógł zdecydowanie pozwolić sobie na taką akcję, gdyż zezwalało to na jednoczesne prowadzenie ich ku celu oraz walkę z przeciwnikiem. Jego wzrok wiedziony intencją, w drodze do przodu powozu, chcąc nie chcąc omiatał więźnia i Arii-san. Zezwalało to na analizę ich aury, do czego nie przykładał większej uwagi, gdyż było to zepchnięte w dół listy priorytetów, a mimo to dostrzegał. Medyk-san wcale nie próżnował, robił co mógł, aby pozostała dwójka w ogóle miała możliwość dokończenia tej misji, z w miarę pozytywnym wynikiem. Po nim także było widać zmęczenie, nawet w pozycji, w której się teraz względem chłopaka znajdował. Sama podróż, nie należała do relaksujących, a dodatkowe okoliczności tylko wypiętrzały poziomy zużycia wytrzymałości. Zarówno tej fizycznej, jak i psychicznej, choć co do tej drugiej, to do puli testowej mógł zaliczyć jedynie siebie, gdyż niedane mu było zapytać o to pozostałych kompanów. Nie mniej, powstrzymanie tej ciemnej mazi, wydobywającej się z ust Oorogatsu podwoiło zimny pot skraplający się na karku Yuichiego.
– Arii-kun, tylko nie przesadź. Ja postaram się powstrzymać tego za nami. Jakby coś poszło nie tak… będziesz wiedział. - Postarał się zachować jak największy spokój w swoim głosie, przekazując tę prośbę. Nie chodziło mu wcale o uszkodzenie jegomościa, a raczej odwrotny do tego efekt. Obawiał się, gdzieś w głębi siebie, że umiejętności medyka mogą objawić się jako okazalsze i sypnąć im piachem w oczy. Skoro ten był zdolny do wyplucia z siebie takich połaci ciemnofioletowego dymu, który majestatycznie ubarwił niebo w połączeniu z jeszcze jedną techniką, tak zdecydowanie był zdolny do poprawienia stanu śpiącego, ponad wymagane minimum. A to mogło się skończyć dla nich bardzo źle. Im więcej działo się wokół więźnia, tym bardziej Seta rozumiał strach, który przejawiali żołnierze na samym początku ich wędrówki, a tak właściwie to jeszcze przed. Widząc, że Arii-san nie próżnuje, on także nie zamierzał.
Podobnej myśli był najwyraźniej również ich oponent. Szybki ruch ręką wywołał jeszcze szybsze pojawienie się tuzina nowych stworów. Stworów, których szeregowy nie rozumiał. Widział je, wydawało mu się, że nawet je słyszy, acz nie mógł pojąć. Ich biel i ostre, czarne kontury. Pot na karku potroił się, przechodząc też na plecy. Tylko on pozostał bez planu. Wpatrzony w te cholerne czarno-białe stwory, malowane pędzlem.
~ Dlaczego zachowują się jak żywe?! Jak powstają. Co to w ogóle jest! ~ Kilka szybkich myśli przeleciało mu przez głowę, lecz nie przyniosły oczekiwanych odpowiedzi. Zaraz miał zostać zaatakowany przez pojawione znikąd stado ptaków, zbladł. Sytuacja, w którą zostali zepchnięci, zaczynała go przerastać. Nawet zwolniona, a raczej zaadaptowana, przepustowość jego umysłu nie zezwoliła mu do tej chwili na poważną analizę, a czasu już nie miał. Albo miał? Z dziwnego powodu, ptasie plamy wzbiły się w niebo, zyskując mu tym samym chwilę na podjęcie walki. Obserwował je, jak te zawisły wysoko ponad nimi, by zaraz przywołać wspomnienia o spadających gwiazdach, podczas ich szaleńczej szarży ku ziemi. O gwiazdach, o których wspominała w listach jego matka, kiedy była już daleko poza granicami muru i obszarów znanych cywilizacji. Dlaczego teraz sobie o tym przypomniał? Czyżby przygotowywał się na odejście z tego świata i w podświadomości przywoływał najtrudniejsze do porzucenia idee? W wyobraźni chwycił ów list, o którym przed chwilą co pomyślał. Znał jego tekst na pamięć, krótkie zgrabne znaki wyryte na pokrytym w łzach papierze. Każda wiadomość wyglądająca w ten sam sposób. Przepełniona smutkiem rozdzielenia syna od matki. Dziecka od rodzica, za którym tęskni i które kocha. Łzy większe, czy mniejsze, ubarwiały przesyłki i zawarte w nim atramentowe znaki. Ponaddzierane, porozmazywane przez ciecz skapującą z policzka jedynej pozostałej przy życiu rodziny, jaką miał. I wtem go coś uderzyło.
Atrament, jakim się ona posługiwała, kontra krople łez wielkości grochu. Wynik był przesądzony. Widok ten wielokrotnie stręczył młodzieńca, gdy ten był jeszcze pod opieką swego rodu, a teraz dawał mu nadzieję zobaczyć kolejny dzień.
Zerknął raz jeszcze w kierunku przeciwnika i dostrzegł, jak ten bazgrze swym pędzlem po kolejnym zwoju, przygotowując się na wykorzystanie okazji, jaką miały stworzyć mu pikujące ptaki. Powrócił wzrokiem do stworzeń, które bezpośrednio zagrażały ich życiu. – O kurwa. Ale jak? - Wymsknęło mu się mimowolnie z ust, kiedy dostrzegł, że niektóre z owych gwiazd, mają przyczepione do ogonów kartki. Charakterystyczny wzorek wymalowany na nich był znany każdemu shinobi. Mądry, czy głupi, doświadczony, czy też nie. Znali go wszyscy, a także moc, jaką dysponował. Seta musiał powstrzymać swój pęcherz przed wyrzuceniem na zewnątrz swej zawartości, kiedy wnętrzności postanowiły trochę zacieśnić między sobą relacje i skręciły się.
~ Teppōdama? Nie mam tyle siły, by zbić je wszystkie, a do tego on kombinuje następne uderzenie. W dodatku, jeżeli spudłuję… ~ Wolał nie dokańczać tej wiązki. Byłoby to niewybaczalne, dlatego znalazł jedno jedyne rozwiązanie, które mógł zastosować w zaistniałej sytuacji. Plasowało się ono w pierwotnym jego założeniu, a w dodatku pozwalało na pewną swobodę. Co prawda, nauczył się tego stosunkowo niedawno i nie miał okazji wykorzystać tego w warunkach choćby zbliżonych, do tych z placu boju, acz musiało to wystarczyć. Wspomniał szybko swój trening i zebrał chakrę w płucach. ~ Oby ten pieprzony smok mnie nie zawiódł. ~ Pomyślał, składając pierwszą pieczęć, którą właśnie była znienawidzona przez młodzieńca gadzina. Nie, żeby wykonywał ją niepoprawnie, a zwyczajnie za nią nie przepadał ze względu na niekomfortowe ułożenie palców. Za smokiem poleciał tygrys i zając. Zebrał całą swoją siłę woli, przerzucił wzrok na przeciwnika, drogę przed nimi i z powrotem na ptaki. Trzymając w ryzach policzki, a także uwzględniając, na tyle o ile mógł, pozycje poruszającego się pojazdu, zaczął wypluwać przed siebie wartki strumień wody. Drugi musi zaserwować właścicielowi wściekłego stada. Wiedział, że musi skorygować jego tor, choćby ze względu właśnie na fakt, że wciąż się przemieszczali. Czekał i tak wystarczająco długo, by pozwolić się stworom zbliżyć w zasięg. Celował wpierw w te, które miały doczepy na ogonach. Nie miał zamiaru spotkać się twarzą w list, z taką przesyłką. Zapewne to zakończyłoby się także wykolejeniem powozu. Trzymając sztywno kark, przekręcał głowę starając się zbić jednego za drugim. W dalszym ciągu nie miał pojęcia jak one działają, choć to co zdążył zaobserwować dawało pewne wskazówki. Chcąc nie chcąc, nie miał nic lepszego w swoim asortymencie, jak jutsu, którym można sterować w trakcie użytkowania, zamiast wypuszczenia pojedynczego pocisku.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Konie:
Fureddo i Jōji – pobiegły w las
Waki i Zashi – nowe Fureddo i Jōji
0 x
KP 由一 PH 由一 BANK
~ Myśli ~ - Mowa -
Prowadzone Misje:
1. puste
kodowanie Kopiuj [quote][center][i]Lato 393
[/i][i] Misja X – [url=xxx] Nazwa_wydarzenia [/url] | Prowadzący: x | Post x/x[/i][/center]
[line=1,75]white[/line]
[color=#549fee]~ Myśli ~[/color]
[color=#549fee][b]- Mowa -[/b][/color]
[/quote]
[quote][center][url=xxx][size=150][b]Z/T[/b][/size][/url][/center][/quote]
przydatki "Na świecie są dwie sprawiedliwe rzeczy - Śmierć i Grota"
"Niech wiatry Hyuo Cię prowadzą"
Tetsurō
Posty: 1205 Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10439&p=193076#p193076
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Zankoku
Post
autor: Tetsurō » 22 paź 2022, o 17:14
"Żywy Towar"
Misja C dla Arii'ego i Yuichi'ego
42 / 42
Oj działo się! Wóz pędził przed siebie, nie zatrzymując się ani na chwilę. Odgłosy oceanu były coraz głośniejsze, mewy na horyzoncie coraz większe a na skraju widoczności zaczęły malować się pierwsze maszty dużych statków, które stały w porcie. Do dotarcia do miasteczka było kilka, może kilkanaście minut. Cała wędrówka właśnie miała zostać rozstrzygnięta. Ostatnie metry, cel był w zasięgu ręki, jednakże wcale nie oznaczało to, że teraz będzie łatwiej. Zacznijmy od naszego młodego medyka. Starał się on utrzymać swojego pacjenta przy życiu, jednocześnie nie regenerując jego ciała za bardzo. Ot taki paradoks, że w cale nie zawsze najpotrzebniejsza usługa to ta najlepsza. Arii skupiał się na więźniu, jednakże to wszystko co działo się dookoła nie było sprzyjające w nawet najmniejszym stopniu. Pędzące konie, trzęsący się wóz, tocząca się za jego plecami walka, śmiejący się kościej a na dokładkę - Pacjent, który wlepił w niego swoje złaknione krwi pomarańczowe oczy. To było zdecydowanie za dużo dla młodego medyka. Sytuacja go przerastała i czuł jak powoli traci grunt pod stopami a wraz z nim siły witalne. Starał się cały czas regenerować swojego pacjenta, jednakże to było po prostu za dużo. Nie wiadomo kiedy, jego umysł został odcięty, zmęczenie wzięło górę, a on sam po prostu osunął się na drewnianą podłogę. Nic złego z nim się nie działo, po prostu stres i zmęczenie go przerosły, leżał i płytko oddychał. Na szczęście dla wszystkich, udzielona pomoc była wystarczająca aby chociaż na tę chwilę uspokoić pacjenta. Zapewne pomoc medyczna był mu potrzeba, ale na te kilka ostatnich minut musi wystarczyć to, co zapewnił Arii.
Yuichi miał trochę trudniejszą przeprawę. Musiał on zapewnić wszystkim bezpieczeństwo, a nadciągające w jego stronę ptaki z notkami wybuchowymi wcale nie ułatwiały sprawy. Na szczęście widział je dosyć dobrze i wiedział, że to od nich musi zacząć. Zzłożył pieczęci i zaczał szykować swoją ofensywną technikę, wypluwając spore pokłady wody w stronę nadciągającego roju ptaków. Celował w konkretne jaskółki i mimo tego, że były one bardzo szybkie, to nie planowały unikać. Niczym samobójczy lotnicy po prostu pikowali licząc, że dosięgną swojego celu. Niestety dla nich, nie było to wystarczające. Nawet kiedy nie posiadające notek ptaki zaczęły ukrywać swoich bombowych towarzyszy, wody było po prostu zbyt dużo. Yuichi skutecznie wyeliminował wszystkie bombowce oraz większość pozostałych ptaków. Jednakże to nie tak, że atak nie odniósł najmniejszego skutku. Otóż jeden z ptaków wleciał wprost w twarz chłopaka. Swoim ostrym skrzydłem rozciął mu policzek, przecinając skórę i kawałek mięśnia, dodatkowo, siła uderzenia była na tyle duża, że ptak pękł, zamieniając się z powrotem w atrament. Czarne krople wpadły do oka chłopaka, na chwilę odcinając mu wzrok i powodując dosyć duże pieczenie w tym najpotrzebniejszym narządzie. Oczywiście to nie był problem dla młodzieńca, wystarczyło przetrzeć wzrok rękawem i można było walczyć dalej, jednakże spowodowało to, że musiał przerwać swoją technikę, co więcej, dało sekundę przeciwnikowi, tak aby dokończył swój kolejny atak. Kiedy tylko Yuichi uratował swoje drogocenne oczy, dostrzegł jak ze zwoju wyłania się ogromny Lew o czarnej, atramentowej grzywie. Miał prawie dwa metry długości i pędził dosyć szybko w stronę wozu.Chwilę za nim wyłoniły się dwa kolejne, które zaczęły pędzić w stronę wozu, starając się go uderzyć od lewej i prawej strony. Bestie były bardzo szybkie, na tyle, że nawet czerwone oko młodzieńca nie było w stanie za nimi nadążyć. Na szczęście dla młodzieńca, Yuichi miał w głowie wcześniej przygotowany plan, który wystarczyło zrealizować, żeby pozbyć się nadciągającego od frontu lwa. Posłał on w niego wodny pocisk, który wcześniej planowany był dla przeciwnika. Kiedy tylko ten zetknął się z lwem, lew rozpadł się w atramentową kałużę. Niestety, nie był to koniec, ciągle pozostały jeszcze dwa lwy, które zaraz miały zaatakować od boków. Był jeszcze sam przeciwnik, który teraz ewidentnie zwolnił, zapewne będąc już dosyć zmęczonym tym pościgiem. Jednakże nie poddawał się, maział coś kolejnego na zwoju, zapewne szykując kolejny, może tym razem morderczy atak.
Konie cały czas pędziły przed siebie. Były wspaniale wyszkolone, gdyż żadna walka im nie przeszkadzała. Nawet to, że wodny Yuichi powoził jak dupa i nie był najlepszym kierowcom na świecie. Tak na prawdę wystarczyło tylko nadać im kierunek a one same trzymały się trasy, niczym najlepszy asystent pasa ruchu. Gnały co tchu, a może nawet jeszcze szybciej. Być może doskonale wiedziały, że malujący się na horyzoncie krajobraz portowy oznaczał koniec podróży, a to z kolei miało oznaczać upragniony dla nich odpoczynek. Byle tylko walczący w okolicy ludzie nie przeszkodzili im w osiągnięciu celu. Celu, za który oczekiwał ich zapewne bardzo smakowity worek pachnącego owsa. Tylko czy ktokolwiek z ludzi się tym przejmował? Czy komukolwiek zależało, żeby te czteronożne zwierzątka dostały nagrodę za swój heroiczny wyczyn? Zapewne dowiemy się, kiedy to wszystko się skończy. Jeśli w ogóle się skończy...
Mishimura Saito
Porucznik Arakoto
Saihi
Genki Hinata
Orogatsu Masaharu
Zamaskowany Złol
Kolejność : Dowolna → Prowadzący
Yuichi - Lekka Rana - piekące oczy i rozcięty policzek
Dla sprawdzających :
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone Misje:
Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
Yuichi
Posty: 224 Rejestracja: 1 lip 2022, o 00:09
Wiek postaci: 19
Ranga: Dōkō | Torikushi
Krótki wygląd: Popielaty blond włosy ścięte na wysokość oczu, złotej barwy tęczówki. Oba te elementy kontrastują z jego skórą delikatnie błękitnego koloru. 180cm i 74 kg. Granatowa koszula, spodnie i buty. Nosi czarno-mosiężne haori. Ma rękawiczki z blaszkami
Widoczny ekwipunek: Płasz - Haori. Rękawiczki z blaszkami Kabury na broń na lewym i prawym udzie.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=10583
Post
autor: Yuichi » 25 paź 2022, o 15:33
Lato 393
Misja C – Żywy Towar | Prowadzący: Tetsurō | Post 15/14
Wypluwany przez Yuichiego strumień wody, który dzięki sile wyrzutu wzbijał się wysoko w powietrze, był w stanie dotrzeć dokładnie tam, gdzie młodzieniec planował. Oglądał tę sytuację jakby trochę z boku, nie do końca będąc przekonanym, czy to faktycznie on podejmuje konkretne działania, czy jest jedynie obserwatorem dobrego kina akcji. Tak bardzo skupił się na swoim zadaniu, tu i teraz, zmyciu tych wszystkich białych kropek z nieba, że zapomniał co tak naprawdę dzieje się dookoła. Czuł, że jego żyły zostały zdominowane przez adrenalinę, przepływająca krew burzyła się i napierała na ścianki, nie mogąc zmieścić się w tak wąskim korytarzu. Gorączkowo przeszukiwał przestworza i manipulował mięśniami ust i karku, by dosięgnąć wszystkie możliwe cele. Te, ku jego zaskoczeniu dość sprawnie lawirowały w przestworzach, biorąc pod uwagę pęd, z jakim zbliżały się ku nim, lecz nie po to, by uniknąć jego techniki obronno-ofensywnej, a zasłonić co ważniejsze postacie na planszy. Na nic były ich trudy, gdyż chłopak najzwyczajniej w świecie zmywał je jeden po drugim. Zaplanował już także kolejne posunięcie, do którego realizacji zabierze się tuż po strąceniu ostatniego z gońców i gdy już zaczynał uśmiechać się wewnątrz siebie, widząc sukces swojej akcji, ostatni ostały „przy życiu” wleciał z impetem w jego twarz, powodując niemałe zaskoczenie i dezorientację, zmuszając jednocześnie do zrobienia pół kroku wstecz.
– Agh… - Jęknął mimowolnie, szarpiąc przy tym głową w bok, jakby to mogło go uchronić przed czymś, co już się przecież wydarzyło. Wartki strumień zgasł w jednym momencie, a jego dłoń natychmiast poszybowała do okolic zamkniętych oczu. Nie wiedział, co chciał tym osiągnąć, to było najzwyczajniej w świecie instynktowne zachowanie. Poczuł natomiast, na opuszkach palców, że ptak ten zamienił się w maź, która usmarowała całą jego buźkę. Przeciągnął wpierw palcami w jedną stronę, by złożyć dłoń w pięść i potrzeć w drugą, jak to dziecko co wstało rano i próbowało się dodatkowo pobudzić. Widząc, a raczej nie widząc wymiernych korzyści z tego działania, przeciągnął po przymkniętych powiekach rękawem płaszcza, użyczonego mu przez kompana. Teraz mógł już patrzeć, ciemność zniknęła wraz z otworzeniem oczu. Co prawda, piekło go niemiłosiernie. Prawdopodobnie wzmógł tylko ten efekt swoim nieumiejętnym usuwaniem atramentu z rogówki, przez co ją podrażnił.
Cóż to jednak był za widok. Seta, gdy tylko zdołał na nowo połapać się w sytuacji, zorientował się, że nie tylko nie wypełnił w pełni obowiązków strażnika tego powozu, a w dodatku pozwolił przeciwnikowi na przygotowanie kolejnego ataku, który już w tym momencie pędził na nich co tchu. Bez chwili pomyślunku, palce szeregowego zaczęły przepłacać się między sobą, kształtując przeróżne formacje, a na wewnętrzną część jego jamy ustnej napierała już po chwili woda. Ogromna, jakby skondensowana, wyrwała się z werwą i popędziła na nie takiego przyczajonego już tygrysa, zmywając go z jego widoku. Ale to nie było wystarczające, zbyt późno dostrzegł dwa kolejne stwory, które rozpierzchły się, by podjąć ich flanki. – Arii-kun, mamy probl… kurwa, Ari! -
Wołał kompana, z intencją poproszenia go o pomoc w odparciu nadchodzącego szturmu, lecz to co dostrzegł, zmroziło mu potrójny pot spływający po plecach i zmusiło serce do przeskoczenia jednego uderzenia. ~ Co tu się… ~ Przegapił moment, w którym medyk osunął się na podłogę pędzącego powozu. Czyżby to było w momencie, gdy jego oczy pokryte były atramentem? A może jeszcze przed tym, gdy był tak mocno skupiony na zmyciu pikujących gwiazd z nieba, że nie zauważył kompana w potrzebie. Czy to także oznacza, że Oorogatsu zaraz albo wstanie, albo wykituje? Tego nie wiedział. Jedno jednak było pewne, znajdują się właśnie pośrodku jednej, wielkiej i bardzo czarnej d…
Ciśnienie w głowie młodzieńca wciąż się zwiększało. Czuł już nadciągający ból głowy, który na pewno nie przyniesie ze sobą nic dobrego. Wziął jeden głęboki wdech, sprawiając, że wciągane powietrze aż zaświszczało. Musiał działać niemalże natychmiast. Kątem oka widział zawirowania powietrza pozostawiane przez nadciągające wyblakłe zwierzęta. Wciąż nie rozumiał zasady ich działania, lecz wiedział, że kiedy się je powali, rozprawi i wybebeszy, zamienią się w czarną maź. Tylko tyle dla nich chciał, by zniknęły się, zmyły z tego świata. Ręki nie ciągnęło już do podbródka, by oddać się zamyśleniu, była zbyt zajęta wbijaniem paznokci w swoją wewnętrzną część. Odczuwał także, że coś ścieka po jego policzku, lecz był zbyt zajęty, by przejmować się tym choćby przez ułamek sekundy. Bolało. Nie tyle ciało, co dusza, gdyż wiedział już, że nie ma szans powstrzymania tego całego chaosu i wyjścia z niego obronną ręką. Był zbyt słaby, aby odeprzeć to, co nadciągało. Spojrzał jeszcze raz za siebie, chcąc ocenić, jak niewiele im zabrakło do osiągnięcia celu. Byli naprawdę blisko, co jedynie piętrzyło odczucie zawiedzenia, z jakim się parał. Nie mógł jednak dopuścić do tego, by wszyscy obecni na wozie zginęli przez jego brak doświadczenia i umiejętności. Miał świadomość, że każde z jego kolejnych posunięć może okazać się tym ostatnim. Nie tylko ze względów na niebezpieczeństwo, jakie się zbliżało, lecz także dlatego, że limit młodzieńca był tuż za rogiem.
Gdy wypuścił powietrze z ust, jego klon zamachnął się lejcami jeszcze raz i zrobił z nimi to samo. Gdy on wepchnął dłonie do kabury, by dorwać w każdą po jednym kunaiu i cisnąć nimi w przeciwległe lwy, kopia podniosła się. Gdy oryginał ponowił czynność, chcąc cisnąć tym razem gwiazdkami w nadciągające niebezpieczeństwo, wodniak zaparł się butem mocno o kozę i wychylił do przodu, chwytając w tym samym momencie za wakizashi wiszące na plecach i ruszył przed siebie, by dotrzeć do oryginału. Ciężko było nadążyć wzrokiem za zwierzyną, a co dopiero zestrzelić je takimi tworami jak narzędzia ninja.
Seta Yuichi stawiał wszystko na jedno rozdanie. Grał tym, co akurat miał, gdyż wiedział, że nic innego mieć już nie będzie. Sterowanie powozem nie miało najmniejszego sensu, kiedy ten będzie leżał przewrócony na bok lub co gorsza, ulegnie zniszczeniu. Odwołanie woźnicy było jedynym słusznym posunięciem na tą chwilę, jakie mógł mu zlecić. Potrzebował siły bojowej, a ta by się zmarnowała za kółkiem.
Śledząc tor lotu swoich pocisków, modlił się w duchu, by te przeszyły martwe serca drapieżników i rozpierzchły ich w płyn.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Konie:
Fureddo i Jōji – pobiegły w las
Waki i Zashi – nowe Fureddo i Jōji
0 x
KP 由一 PH 由一 BANK
~ Myśli ~ - Mowa -
Prowadzone Misje:
1. puste
kodowanie Kopiuj [quote][center][i]Lato 393
[/i][i] Misja X – [url=xxx] Nazwa_wydarzenia [/url] | Prowadzący: x | Post x/x[/i][/center]
[line=1,75]white[/line]
[color=#549fee]~ Myśli ~[/color]
[color=#549fee][b]- Mowa -[/b][/color]
[/quote]
[quote][center][url=xxx][size=150][b]Z/T[/b][/size][/url][/center][/quote]
przydatki "Na świecie są dwie sprawiedliwe rzeczy - Śmierć i Grota"
"Niech wiatry Hyuo Cię prowadzą"
Tetsurō
Posty: 1205 Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10439&p=193076#p193076
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Zankoku
Post
autor: Tetsurō » 27 paź 2022, o 20:29
"Żywy Towar"
Misja C dla Arii'ego i Yuichi'ego
44/ 42
Leżący na podłodze nieprzytomny towarzysz, tuż obok niego morderca, którego obawiał się cały oddział strażników a w koło zamieszanie godne pościgu za samym cesarzem. A w tym wszystkim nasz młody bohater - Yuichi, dla którego była to pierwsza tak poważna misja, wszystko się pokomplikowało a powodzenie zadania zależało teraz tylko i wyłącznie od niego. Mimo tego, że czuł ogromną presję a także i przerażenie, mimo tego, że pierwszy raz krzyżował broń z prawdziwym przeciwnikiem, który potrafił takie wiele jak on, a może nawet i więcej, mimo tych wszystkich przeciwności nie poddawał się on. Walczył dalej, walczył o swoje przetrwanie oraz o powodzenie misji, która wisiała na włosku. Strach pomyśleć co by się stało, gdyby ten niebezpieczny więzień był znowu na wolności. Na szczęście do tego jeszcze nie doszło, choć nie powiem, jesteśmy dość blisko tej nieprzyjemnej sytuacji...
Osada portowa zbliżała się coraz bliżej. Las otaczający trakt robił się coraz rzadszy a powoli pojawiały się przy drodze pojedyncze budowle. Yuichi widział także pojedynczych ludzi, którzy widząc co się dzieje chowali się w swoich domostwach, bądź też za roślinnością i modlili się o to, aby przypadkiem nie zostać wciągniętym w toczącą się właśnie na trakcie walkę. A skoro o niej mowa, to przechodziła ona do krytycznego momentu. Było to ostatnie kilka chwil nim wóz przekroczy teren osady, miejsca które także ma swoją straż, i która na pewno zareaguje. Yuichi już kątem oka widział, że przy bramie prowadzącej do osady dzieje się jakieś zamieszanie i zaczyna się tam pojawiać coraz więcej ludzi z bronią. Tak niewiele brakowało, żeby dotrzeć do celu!!
Młody shinobi postanowił wykonać bardzo ryzykowny manewr, uznał, że woźnica bardziej przyda mu się tutaj z tyłu w trakcie walki niż z przodu, za kierownicą, dlatego też przywołał go do siebie. Ten dosyć szybko zerwał się ze swojego miejsca, na szczęście wyszkolone konie wręcz prowadziłī się same, co ułatwiało sytuację. Dwa atramentowe lwy zaczęły zbliżać się do wozu, atakując go od obu boków. Biegły bardzo szybko, zdecydowanie szybciej niż konie, więc skrócenie dystansu nie było dla nich problemem. Nagle, kiedy byłī już dosyć blisko, wybiły się ze swoich łap i wykonałī potężne susy, kierując się w stronę wozu. Ich celem było zaatakowanie młodzieńca, pogryzienie go a najlepiej zrzucenie z wozu, jednakże jak się okazało, był on przygotowany na taką ewentualność. Wraz z klonem wyprowadzili zaplanowaną sekwencję, która spowodowała, że oba obróciły się w lepki atrament, pozostawiając sporo czarnej mazi na podłodze i burtach powozu oraz na samym zainteresowanym młodzieńcu. Mimo, że piekły go oczy, ciało było zmęczone i obolałe, to udało mu się odeprzeć kolejny atak. Jednakże nie był to koniec, napastnik malował kolejny twór, który właśnie wypuścił ze swojego zwoju. Był to ogromny orzeł, na którego grzbiet od razu wskoczył. Szybował on chwilę nad trasą, lecąc cały czas za wozem, jednakże wtedy dostrzegł, że drewniana palisada osady portowej jest bardzo blisko, a na przylegających do niej wieżyczkach strażniczych zebrali się łucznicy. Szybko przekalkulował w swoim umyśle rachunek zysków i strat i kazał swojemu orłu wzbić się wyżej. W jego kierunku wystrzelono jeszcze kilka strzał, jednakże nie dosięgły go, gdyż ptak bardzo szybko wyleciał poza ich zasięg a chwilę później poza zasięg wzroku młodego Yuichiego. Był on coraz mniejszym obiektem, który zmniejszał się na horyzoncie, w końcu znikając całkowicie. Jednakże nie było czasu na takie pierdoły...
Drewniana brama prowadząca do osady została otwarta. Konie instynktownie zacżeły zwalniać, widząc znajdujący się w wejściu kordon kilkunastu strażników, którzy wyposażeni w naginaty godnie reprezentowali barwy straży tej miejscowości. Yuichi musiał działać szybko jeśli nie chciał ich rozjechać, powóz mimo zwalniania zbliżał się dosyć szybko i bez jego reakcji na pewno skończy się to stratami w ludziach, a tych już wystarczająco dużo ucierpiało dzisiejszego dnia. Gwardziści zaczęli delikatnie rozchodzić się, widząc jak wóz zwalnia, choć dalej trzymali broń w gotowości. Yuichi, który spędził trochę czasu w armii, dzięki swoim cudownym oczom był w stanie dostrzec stojącego między żołnierzami oficera. Mężczyzna z odpowiednimi oznaczeniami wydawał polecenia zebranej grupce żołnierzy, cały czas do nich krzycząc i machając rękoma. Kiedy tylko wóz zatrzymał się na placu przed niewielką bramą, Yuichi mógł dostrzec kilkunastu łuczników, którzy mieli wycelowane swoje łuki w jego kierunku. Żołnierze z bronią drzewcową zaczęli otaczać wóz i powoli do niego podchodzić. Jedynie dowódca stał kilka metrów za nimi, zapewne oczekując aż to nasz bohater jako pierwszy się przestawi i wyjaśni jaki jest jego cel wizyty w tym niewielkim porcie. Powietrze było tutaj przyjemne, dopiero teraz nasz heros miał okazję na wzięcie głębokiego wdechu i zrelaksowanie się. Morska bryza to jednak było coś niesamowite. Tylko czy aby na pewno całe zagrożenie minęło? Co z Ariim? I co ważniejsze... Co z więźniem?? Dlaczego łowca na ptaku odleciał? Tyle pytań...
Mishimura Saito
Porucznik Arakoto
Saihi
Genki Hinata
Orogatsu Masaharu
Zamaskowany Złol
Kolejność : Dowolna → Prowadzący
Yuichi - Lekka Rana - piekące oczy i rozcięty policzek
Dla sprawdzających :
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone Misje:
Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości