Zapach morza był jednym z tych, które Yosuke uwielbiał, gdyż jednoznacznie kojarzyło się z jego rodzinnymi stronami oraz wszystkim, co tak właściwie doceniał. Wiele osób zapach portu mógł być bardzo drażniący. Olbrzymia ilość, często zepsutych, ryb, dużo ludzi oraz mnóstwo stoisk z towarami. Takie miejsca były konieczne do rozwoju danego regionu i w to właśnie takie miejsca były wyznacznikiem statusu. Cesarski port był jednym ze świetnych przykładów na to, jak silne oraz stabilne jest ich państwo.
Yosuke jednak rozmarzył się, a jego kolega już rozglądał się za kimś, kto mógłby nam pomóc w odnalezieniu środka transportu. Skoro to on zajmował się kontaktami z innymi, to w tym czasie Hoshigaki mógł spokojnie porozglądać się po okolicznych statkach i wybrać kilka potencjalnie odpowiednich dla nich. Olbrzymie statki wojenne odpadały, bo pewnie nikt by nie tam nie wziął na pokład. Mniejsze kutry mogły okazać się niewystarczające, bo jednak dystans do pokonania czeka ich całkiem spory. Potrzebny był statek kupiecki, który ma możliwość pływania na głębokich wodach oraz bez żadnych problemów dopłynął do dalekich rejonów.
Re: Port
: 28 lut 2020, o 19:48
autor: Uchiha Masako
Re: Port
: 1 mar 2020, o 16:48
autor: Harisham
Re: Port
: 1 mar 2020, o 19:03
autor: Yosuke
Pozdrowienia Harishama najwyraźniej zadziałało bardzo pozytywnie, gdyż dwóch marynarzy bez żadnego problemu zaproponowało pewne rozwiązanie. Yosuke podążył za swoim kolegą, który niemal natychmiast tym samym pozdrowieniem przywitał się z kapitanem i jego strażnikiem. Hoshigaki spojrzał zarówno na jednego, jak i na drugiego, po czym stwierdził, że załatwienie podróży pozostanie w kwestii Hozukiego. Był starszy, więc był większa szansa, że dogada się z dorosłymi. Małego Rekinka wiele osób nie brałoby na poważnie, a już tym bardziej w przypadku tak odległej podróży. Jak się zastanowić, to młodzieniec musiał przyznać, że podróż we dwóch była jego jedyną szansą na wydostanie się z Cesarstwa jakimkolwiek transportem.
Obecny ciałem, ale nieobecny duchem Yosuke stał obok towarzysza i rozglądał się po okolicy, próbując wyłapać co ciekawsze szczegóły. Czym zajmowali się marynarze, co ładowali na pokład, co mogło być w tych wszystkich skrzyniach, kim byli i jak zachowywali się poszczególni marynarze. Wszystko, co mogło mieć wspólnego z ich nadchodzącą podróżą oraz może będzie przydatne w niezbyt odległej przyszłości.
Re: Port
: 2 mar 2020, o 03:13
autor: Uchiha Masako
Re: Port
: 2 mar 2020, o 15:53
autor: Harisham
Re: Port
: 2 mar 2020, o 16:13
autor: Yosuke
Całą załoga wydawała się doskonale zdawać sprawę jak funkcjonować, co przy tylu osobach oraz skrzyniach robiło imponujące wrażenie. Każdy marynarz wykonywał swoje obowiązki oraz pilnował swojego kolegi. Tego rodzaju współpraca była najwyraźniej potrzebna i przekładała się na efektywny załadunek statku nowym towarem. Niczego ciekawszego, nie licząc symbolu czarnego ptaka, tak właściwie Yosuke nie dostrzegł. A tymczasem Harisham zaczął już uzgadniać z kapitanem kwestię ich podróży. Gdy padłą propozycja zapłaty, Yosuke już chciał sięgać po swoje zarobione pieniądze, ale tutaj znowu inicjatywę przejął Hozuki. Pewne napięcie pomiędzy nimi było wyczuwalne, chyba wyznawcy Boga Ośmiu Chorogwii nie spodobał się fakt, że osoba odpowiedzialna za statek w tak lekki sposób podchodziła do kwesti spotkania sztormu. Z drugiej strony, rzeczywiście mogli nie mieć dużego wpływu na to jaką pogodę otrzymają w czasie rejsu. Starając się nie wejść między młot, a kowadło Hoshigaki postanowił w dalszym ciągu pozostać z boku i obserwować.
Re: Port
: 3 mar 2020, o 00:13
autor: Uchiha Masako
Re: Port
: 3 mar 2020, o 19:08
autor: Harisham
Re: Port
: 3 mar 2020, o 21:52
autor: Yosuke
Rozmowa, która dla Yosuke była zakończona już dawno temu, dopiero wydawała się rozkręcać. Kwota rzucona przez kapitana była oczywistą zapłatą, a zgodzenie się na takie warunki wydawało się jedyną opcją na możliwość podróży tym statkiem. Okazało się jednak, że pozostała trójka wdała się w dyskusję na temat prawdopodobnych niebezpieczeństw, które mogły ich spotkać w trakcie rejsu. Kapitan był pragmatykiem, twierdząc, że jego załoga jest świetnie przygotowana. Wielkolud głosił, że Pan Sztormów i Wiatrów może nie być im przychylny, dlatego warto byłoby mu się pokłonić. Hozuki, jak trafnie ocenił Hoshigaki, nadal pozostawał przy swoim, jednak nie kłócił się specjalnie, pozostawiając pole pozostałej dwójce, a jednocześnie rzucając dość konkretne argumenty. Kto by się spodziewał, że najbardziej religijna osoba wyglądała na najsensowniejszą z całego towarzystwa. No i był jeszcze Yosuke, który patrzył to na jednego, to na drugiego, tylko kiwając co jakiś czas głową, przyjmując argumenty kolejnej ze stron.
Re: Port
: 4 mar 2020, o 00:46
autor: Uchiha Masako
Re: Port
: 16 maja 2020, o 00:45
autor: Hōzuki Wakana
Wczesnym wieczorem dziewczyna w końcu znalazła trochę czasu dla siebie. Przez cały dzień była zajęta porządkami w domu, które ją totalnie wykończyły. Zdecydowanie powinna była robić to częściej, ale gdy patrzyła na zbierający się kurz, budził się w niej największy leń. „Kiedyś uda mi się wymyślić jutsu, które zrobi wszystko za mnie” – obiecała sobie, leżąc na podłodze i wpatrując się w sufit. Od tego machania szmatką dostała lekkiej zadyszki i musiała uspokoić oddech. Mieszkanie samemu miało to zalety, że przynajmniej nikt nie poganiał jej do roboty. Z niechęcią wspominała czas w którym dzieliła dom z ciotką, która była okropną pedantką. Kobiety kłóciły się praktycznie bez przerwy i nie mogły dojść między sobą do żadnego porozumienia. Przeprowadzka okazała się koniecznością.
Wstała z posadzki po kilku minutach bezczynnego leżenia. Zrobiła się głodna i na szczęście zostało jej trochę obiadu z poprzedniego dnia. Po zjedzeniu posiłku zastanowiła się co dalej. Wszystko było zrobione i miała czas wolny. Spojrzała na półkę z książkami. Przeczytała je już milion razy i nie miała ochoty na powtórzenie lektur. Więc może trening? Nie, czuła się zbyt obolała. Stanęła przy oknie, obserwując uliczki Nami-shin. Na dworze było pełno ludzi. Cóż, trudno im się było dziwić. Tego dnia była wyjątkowo ładna pogoda – wiał lekki, przyjemny wiatr i nawet nie było tak zimno jak zazwyczaj. To była idealna okazja na krótki spacer. Przebrała się w bardziej wyjściowe ubranie i wyszła na zewnątrz.
Nogi poniosły ją aż do portu. Pomimo tego, że zawsze czuła tam odór, lubiła to miejsce. Mogła w spokoju pooglądać ruch morskich fal, pogrążając się w marzeniach o zobaczeniu świata. Wieczorem zawsze było tutaj mniej osób i miała dla siebie więcej przestrzeni. Kupiła sobie przekąskę na targu (jedzenia nigdy za dużo) i usiadła na molo, leniwie wpatrując się w niebo. Jak miło było zająć się nicnierobieniem.