Mały zajazd serwujący sake i gastro

Shijima

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Shijima »

0 x
Shinjo

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Shinjo »

Chciałem tylko spojrzeć na jej osobę, nie chciałem spoglądać w jej oczy, ale coś mnie tknęło i zrobiłem to, ona chyba wpadła na ten sam pomysł, nasz wzrok się spotkał. Może nawet chciałem opuścić głowę, ale nie potrafiłem, większa część mnie wolała dalej wpatrywać się wprost w dziewczynę. Czy była realna, czy może znowu ktoś albo coś się mną bawiło? Parsknąłem delikatnie i zamknąłem oczy, liczyłem w duchu na to, że zniknie, po kilku sekundach otworzyłem je, a ona dalej tam była i co gorsza ruszyła w moją stronę. Wyprostowałem się i czekałem na jej ruch. Usiadła i bez żadnego przywitania przeszła do sedna sprawy. CZY JESTEŚ PRAWDZIWA!? Krzyczało moje wnętrze, ale zewnętrze pozostawało spokojne.
Szukała brata, miała nawet rysunek, nawet bym jej pomógł, ale pierwszy raz widziałem tą osobę.
-Przykro mi, nie widziałem go i tak, jestem miejscowy, jak też zapewne widać jestem shinobi, a nazywam się Shinjo. Tym razem jednak podawałem ręki, nie wstawałem, nie uśmiechałem się, starałem się zachować kamienny wyraz twarzy.

4/x
0 x
Shijima

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Shijima »

0 x
Shinjo

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Shinjo »

Atmosfera ciągle była poważna więc musiałem taki pozostać, profesjonalny, zimny. Kłóciło się to z moim wnętrzem, odpowiadając na kolejne jej pytanie naprawdę się starałem żeby nie zażartować, musiałem zacząć się skupiać na niej, nie na tym co odpowiadać. Postanowiłem rzucać to co mi ślina na język przyniesie. -Tak, pracuję za pieniądze, no chyba, że zamiast pieniędzy można otrzymać coś równie wartościowego. Nie chciałem doprecyzowywać ostatniej części zdania, każdy miał takie rzeczy które dla jednych były najcenniejsze, a dla innych były czymś niewartym funta kłaków. Nagle delikatnie się uśmiechnąłem, tak sam do siebie, może dla niej uśmiech był cenny i dlatego była taka poważna? Czy może jednak brak brata tak na nią działał?
Dziewczyna jednak nie dawała czasu na luźne przemyślenia, rzucała te swoje oszczędne w słowa zdania i czekała na moją reakcję, a co ja na to? -A ja potrzebuję celu. Chyba możemy sobie pomóc.
Bylem już prawie pewien, że coś się święci, nie wiedziałem jeszcze co to będzie, ale COŚ miało się stać.

6/30
0 x
Shijima

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Shijima »

0 x
Shinjo

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Shinjo »

-Kontrakt motywacyjny, hmm? Powiedziałem cicho wręcz do siebie jednocześnie wbijając swój wzrok w stolik. Dobrze, że jej życie prywatne jakoś za bardzo mnie nie obchodziło bo ten zakaz byłby dla mnie co najmniej męczący, lubiłem sobie porozmawiać o takich rzeczach, najłatwiejsze pytania, najłatwiejsze odpowiedzi.
Chciałem się nad tym wszystkim zastanowić, ale widać rozmówczyni zrobiła to za mnie i kontynuowała instruowanie mnie przy okazji brutalnie wyrywając moją osobę z okowów przemyśleń, musiałem jej słuchać, jak już miałem coś zrobić to chciałem żeby było to wykonane najlepiej jak potrafię.
Sanshin, artefakt, organizacja, Hozuki, zapowiadała się bardzo delikatna akcja podczas której można sobie załatwić wpis w księdze Bingo. Hozuki, jak każda rodzina będą, w razie kłopotów z prawem, pomagali swoim, a nie obcym. Ryzyko było wpisane w zawód shinobi, miałem się o tym przekonać po raz kolejny, uśmiechnąłem się i oparłem dłoń o policzek.
-Dałaś mi kilka wskazówek, wszystko byłoby dobrze gdyby nie udział Hozuki, on, albo i oni, musimy założyć, że będzie ich więcej, wszystko skomplikują... Dłonią, która podtrzymywała moją twarz nagle przetarłem oko i w ramach zaakceptowania misji zadałem pytanie, które mogłaby uznać za prywatne, ale nie taka była moja intencja.
-Czy jesteś ninją? Jeśli tak to na notesie, który zaraz wyciągnę wypisz swoje umiejętności, jeśli nie to po prostu przeczytaj co tam napiszę. Wyciągnąłem więc ołówek wraz z notesem z torby i napisałem na jednej ze stron.
Chciałem żeby poznała tak ogólnie moje umiejętności, a jednocześnie liczyłem, że zdradzi swoje. Chciałem dopasować swój styl walki do jej stylu i stworzyć coś co pozwoli nam przeżyć spotkanie z Hozukim i jego ludźmi.

8/30
0 x
Shijima

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Shijima »

0 x
Shinjo

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Shinjo »

Skoro moje uwagi były całkowicie olewane, postanowiłem siedzieć cicho i odpowiadać tylko wtedy kiedy zajdzie taka potrzeba, powoli zaczynałem żałować, że podjąłem tą rozmowę. Lepsza byłaby zjawa, taka jak Mariko, niż ta oto ciężka w kontaktach międzyludzkich istota, nazwałbym ją człowiekiem, ale po ostatnich wydarzeniach nie wiem co jest ludzkie, a co nie.
-Nie komplikują? Ciekawe... Słowa, bez dźwięku, poruszyły moimi wargami. Tylko ktoś potrafiący czytać z ich ruchu byłby w stanie zrozumieć co do siebie powiedziałem.
Powróciłem do analizowania tego co zostało wypowiedziane wcześniej, musiałem znaleźć jakiś punkt zaczepienia, z którego będę w stanie wymyślić jakiś plan. Zaaranżować spotkanie z tym Hozukim? Pochodzić po ciemnych uliczkach? Popytać barmanów? Zgłosić chęć wstąpienia do tej grupy? Spytać lidera wioski? Założyć, że jej brat stał się liderem? Trzy lata? Jeśli go porwali dla artefaktu to chyba przez te ponad 1000 dni na pewno doszliby do porozumienia...Co jeśli jej krewny wstąpił w szeregi najemników Yina? Był to ciekawy trop, nieprawdopodobny, ale na pewno warty rozważenia, nie podzielę się nim jednak z moją rozmówczynią, nie teraz.
-Co wiem? Wiem jak mam na imię, wiem co zjadłem na śniadanie, wiem, że mają tutaj wodę za darmo. Takiej wiedzy ode mnie oczekujesz? Może jednak bardziej interesowałyby cię jakieś miejsca, nazwiska, hasła? Jeśli tak to doprecyzuj to. Nie lubię się w takich sytuacjach produkować bez potrzeby.
Nie chciało mi się odpowiadać na tak szerokie pytanie. Co wiem ja? Skąd mam pewność, że wiem cokolwiek? Czy ja istnieję? Czy ona istnieje? Czy to wszystko kolejny realistyczny sen? Pozostawało mi wątpić i czekać aż rozmówca doprecyzuje czego ode mnie chce.

10/30
0 x
Shijima

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Shijima »

0 x
Shinjo

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Shinjo »

-Podejmuję. Liczyłem, że to jedno słowo zakończy tą rozmowę i weźmiemy się już do pracy czy czegokolwiek innego, nie potrafiłem odnaleźć się w takiej atmosferze, chciałem się od niej oddalić. -Nie wyczułaby ironii nawet jakby ją w dupę kopnęła. Skwitowałem tą myśl delikatnym westchnięciem.
Spojrzałem na swoją szklankę, dalej pozostawała w niej woda, głupio byłoby zmarnować darmowy napój, wziąłem więc dwa większe łyki i opróżniłem szkło do końca. Ciekawe czy pójdzie za mną. Rzuciłem do siebie w myślach i zacząłem wstawać dając jej do zrozumienia, że też powinna to zrobić. Może byłbym bardziej przejęty i zaalarmowany, ale minęły trzy lata, pośpiech nie był potrzebny, jeśli przeżył to pewnie mu się powodzi, jeśli umarł to jest już pewnie samymi kosteczkami. Jedyne co mi zostało to przypomnieć sobie o wszystkich tych ludziach z którymi współpracowali rodzice, a w szczególności matka, która urodziła się w tych okolicach.
Podczas swojej krótkiej pracy miałem przyjemność rozmawiać z kilkoma kupcami z Nami-shin, ale nigdy nie rozmawiałem z nimi o innych zbrojnych grupach, o artefaktach, o przewodnikach, nie wiedziałem, że się to przyda.
Może ten Yin był tym dobrym, a jej brat tym złym? Zawsze znajdzie się myśl, która postawi na nogi, zmusi do większej ostrożności, a może nawet do przewartościowania swojego życia.
Nagle sobie uświadomiłem, że nie wiem najważniejszego, musiałem się odezwać, łamiąc swoje wcześniejsze założenie.
-Ostatnie znane miejsce pobytu?
Czekając na odpowiedź zacząłem zasuwać krzesło i powolutku kierować się w stronę wyjścia.

12/30
0 x
Shijima

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Shijima »

-> Wklej proszę w swoim poście link do postu, do którego decydujesz się udać.
0 x
Shinjo

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Shinjo »

-Główny port? Hah... Powiedziałem pod nosem, zdawałem sobie sprawę, że może to być trop martwy, ale jednocześnie liczyłem, że jakimś cudem zjawi się tam ktoś kto będzie w stanie nam pomóc, nakierować. Główny port. Trzy lata. To połączenie było gwarantem, że ktokolwiek pamiętałby człowieka z rysunku pewnie już o nim zapomniał. Jedyny trop to Sanshin- przewodnik, o niego należało pytać, wywołałoby to mniejsze poruszenie w organizacji, o ile ona jeszcze istnieje, niż pytanie o Yina Hozukiego. W końcu pytanie o lidera, obojętne czy obecnego, czy już byłego nie jest dobrze postrzegane.
-Zadecydowałem. Idziemy do portu. Miałem pewien pomysł, ale na razie nie chciałem go zdradzać swojemu zleceniodawcy, mniej będzie wiedziała więc będzie się zachowywać w swój naturalny sposób, chyba, że jej zwykłego stylu bycia jeszcze nie poznałem, wtedy będzie problem. Musiałem zaryzykować. Sięgnąłem po sakiewkę, rzuciłem okiem na rysunek, a potem schowałem go do kieszeni płaszcza. Skinąłem głową do swojej "towarzyszki" i powiedziałem wychodząc z tego przybytku.
-Na razie starajmy się podchodzić do sprawy na chłodno, bez zbędnej agresji. Teraz chodź za mną.

Nie miałem pojęcia czy robię dobrze idąc do portu, ale kierowały mną samolubne pobudki, chciałem spotkać Mariko. Obojętnie czy we śnie, czy na jawie, po prostu chciałem zobaczyć, porozmawiać, zjeść dobry obiad. Ahhhh... Westchnięcie wyrwało się z moich ust. Zawstydzony opuściłem wzrok i przyspieszyłem kroku. Chciałem jak najszybciej być na miejscu. Kiedy w końcu zaczęliśmy się tam zbliżać powiedziałem do dziewczyny. -Uważaj na siebie.
Teraz musiałem zacząć szukać przewodnika. Udałem się w miejsce gdzie mógłbym znaleźć kogokolwiek chętnego do bycia przewodnikiem, po znalezieniu takiej osoby bądź osób mówię do niej/nich(zależy czy musiałem chodzić od osoby do osoby).
-Szukam Sanshina. Ponoć jest najlepszym przewodnikiem i zapewnia naprawdę porządną ochronę. Słyszałem od swojego znajomego same superlatywy, ale nie wiem gdzie go znaleźć.

z/t http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=7 ... &start=180

14/30
0 x
Sanshou

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Sanshou »

Od pomocy rybakowi nad jeziorem minął tydzień. Nastała już zima. Nie wpłynęło to za bardzo na Sanshou, bo przez te wszystkie lata jego ciało zdążyło się przyzwyczaić do niskiej temperatury. Przez ten okres czasu w życiu młodego Hōzuki nic tak na prawdę się nie zmieniło.
Tego poranka Sanshou wybrał się na śniadanie do jednego ze swoich ulubionych miejsc, gdzie jadał. Bywał tu często więc znał się dobrze z barmanką, która tutaj pracowała. Usiadł przy blacie baru i rozejrzał się dookoła. Jak na razie był jedynym odwiedzającym. Nic dziwnego przecież było jeszcze dość wcześnie rano. Po chwili jego znajoma wyszła z zaplecza.
- Witam najpiękniejszą barmankę jaką znam. Czy owa barmanka ma może dzisiaj ochotę na przygotowanie jednego śniadania?
Rzucił w stronę swojej koleżanki i uśmiechną się szczerze z nadzieją, że otrzyma coś do zjedzenia.

Kobieta lekko się zaśmiała. - Cześć Sanshou. - uśmiechnęła się - Jasne, i nie jednego tylko dwóch, sama jeszcze nic nie jadłam. - odpowiedziała chłopakowi i odwróciła się na pięcie - Zaraz będę z naleśnikami.
Po kilkunastu minutach znajoma Sanshou wyszła z kuchni niosąc dwa talerze naleśników. Jeden postawiła przed chłopakiem, a drugi przed sobą.
- Itadakimasu! - powiedzieli prawie w tym samym momencie i zabrali się za posiłek.
Po skończonym posiłku, tak jak zwykle przeszli do rozmowy. Poruszali wiele różnych tematów. Lecz najbardziej rozgadali się na temat nowo powstałego Cesarstwa Morskich Klifów, którego byli obywatelami. W tym czasie do zajazdu zawitało paru innych gości, co niestety przerwało ich dialog. Kobieta musiała powrócić do pracy. Sanshou podziękował za posiłek i odwrócił się na krześle, aby popatrzeć za okno.
0 x
Motoko

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Motoko »

0 x
Sanshou

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Sanshou »

Sanshou skończył swój posiłek, a planów na dzisiejszy dzień, jak nie było tak nie ma. Chłopak miał teraz dość długą chwilę czasu, na tak zwane nicnierobienie. Jak na razie postanowił przeznaczyć ją na bezcelowe wgapianie się w okno. Może i bezcelowe, ale za to jakie przyjemne.
Młody Hōzuki zawiesił swój wzrok na znajdujących się za oknem, powoli opadających płatkach śniegu. Trzeba przyznać, że miały one swój urok. Jeden goniący za drugim, tylko po ty, aby na końcu zniknąć. I tak w nieskończoność, aż w końcu coś zaburzyło tę monotonię. Dokładniej był to ruszający się kawałek materiału. Kiedy Sanshou go spostrzegł, jakby wybudził się z transu w jakim się znalazł. Szybko jednak zauważył, że był to kawałek skóry jakiegoś mężczyzny, a nie kawałek materiału. "Nietutejszy..." - chłopak wywnioskował po tym, że nieznajomy znajdujący się za oknem był ciemnej karnacji - "...może jeden z Kaminarich." - kontynuował swoje rozmyślenia.
Po chwili Sanshou usłyszał dźwięk otwierających się drzwi od knajpy i ujrzał jak czarnoskóry mężczyzna wchodzi do środka. Nieznajomy zatrzymał się w drzwiach, rozejrzał się po pomieszczeniu, a następnie przysiadł się do jednego z obecnie jedzących klientów zajazdu. Minęło kilka sekund, a oczy spożywającego posiłek dżentelmena zaświeciły się niemalże odblaskiem rażąc obserwatorów po oczach. Hōzuki pewnie kontynuowałby obserwację tego stolika, gdyby nie krzyk jednego z niezadowolonych gości. Klient wygrażał się koleżance Sanshou z jakiegoś błahego powodu. Jego agresywny ton i kabura wypełniona kunaiami nie wskazywały na pokojowe zamiary. Nie wiedząc do czego awanturnik będzie w stanie się posunąć, nasz młodzieniec postanowił zareagować. Wstał ze swojego miejsca i skierował się w stronę głośnego gościa.
- Spokojniej. Nie jesteś tutaj sam. - powiedział stanowczo do niezadowolonego mężczyzny, łapiąc go dość energicznie za ramię w tym samym momencie.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nami-shin (Osada Rodu Hōzuki)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość