Mały zajazd serwujący sake i gastro

Motoko

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Motoko »

0 x
Sanshou

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Sanshou »

Trzeba przyznać, że Sanshou zareagował dość impulsywnie. Może nawet za bardzo, co mogło wywołać oburzenie nie tylko w upomnianym mężczyźnie, ale także w obecnie znajdujących się tam klientach. Na szczęście prawie nikt nie zwrócił na to uwagi. Nikt oprócz czarnoskórego przybysza oraz samego "zaatakowanego". O ile tego pierwszego Sanshou nawet nie widział, to tego drugiego nie dało się nie zauważyć. Zaczepiony mężczyzna zbulwersował się jeszcze mocniej niż wcześniej, a jego czyny i ton wypowiedzi wskazywały na to jednoznacznie. Jego ręka powędrowała do kabury wypełnionej kunaiami i wyciągnęła jednego z nich. W tym samym momencie przyciągnął chłopaka do siebie i przystawił wyciągniętą broń do jego szyi. W tym całym zamieszaniu Sanshou nawet nie zwrócił uwagi na słowa padające z ust jego koleżanki stojącej za barem.
- Nic, a nic się nie zmieniło. - młodzieniec odpowiedział awanturnikowi i uśmiechnął się szyderczo pokazując swoje rekinie zęby. Po czym szybko sięgnął do swojej torby na pośladku, wyciągnął z niej kunaia i skrzyżował go z kunaiem nieznajomego, tak aby nie mógł go przesunąć bardziej w stronę Sanshou.



P.S. Sorki memorki za to opóźnienie >.<
0 x
Motoko

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Motoko »

0 x
Sanshou

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Sanshou »

Dopiero kiedy młodszy z kłócących się wyciągną swoją broń ludzie znajdujący się w barze jakkolwiek na to zareagowali. Większość z nich w skupieniu przyglądała się parze dwóch mężczyzn i ich poczynaniom, za to niektórzy zaczynali już obstawiać kto wyjdzie z tego starcia zwycięsko. Serio ludzie? Równie dobrze z Sanshou i awanturnik mogli być znajomymi i robić to tylko i wyłącznie dla zabawy. Bardzo dziwnej i nietypowej zabawy...
Wracając jednak do tego co działo się na prawdę. Pewnie gdyby Sanshou nie postanowił pokazać swoich rekinich zębów nieznajomy tak łatwo by mu nie odpuścił i w najgorszym scenariuszu ktoś mógłby stracić głowę. Na szczęście do żadnej bójki nie doszło. Oczywiście oddalając się od Sanshou nieznany awanturnik musiał dodać coś od siebie, co było tak samo obfite w ironie,
jak obfita była ślina wypływająca z jego ust.

Młody Hōzuki nie zdążył jeszcze opuścić broni, kiedy doszedł do niego dźwięk wypowiedziany przez jego koleżankę, ledwo już stojącą za ladą. Zdążył jedynie spojrzeć w jej stronę, ponieważ do akcji wkroczył czarnoskóry podróżnik, który uspokoił sytuację i wyprosił "przeciwnika" Sanshou z lokalu. Następnie skierował się do młodzieńca.
- Przepraszam, nie chciałem żeby to tak wyszło. - Sanshou skierował swoją wypowiedź w stronę swojej znajomej, aby ją uspokoić i wyrazić skruchę. Po tym jak zobaczył, że na twarz barmanki wracają różnorakie, życiodajne odcienie zwrócił się do przyjezdnego - Jasne, wysłuchać nigdy nie zaszkodzi. - po czym zajął miejsce wskazane przez nieznajomego.
No to tak, na początku chciałbym przeprosić za to lekkie, miesięczne i niezapowiedziane opóźnienie ;(
A po drugie, to nie wiem czy pamiętasz (bo było to co najmniej miesiąc temu), ale w zgłoszeniach po misję, w dodatkowych prosiłem, aby misja zaprowadziła mnie do Ryuzaku. I teraz takie pytanko czy mogłabyś poprowadzić tak misje, aby jednak skończyła się w Hanamurze. Od razu byłbym na miejscu na koronację kappa
To chyba na tyle z tych informacji. Jeszcze raz przepraszam i łaskawie proszę o wybaczenie ;)
0 x
Motoko

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Motoko »

0 x
Ginjiro

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Ginjiro »

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=mpBtgcehS7w[/youtube]
Obrazek – Długo Ci zeszło, Jiro...
Młodzieniec mozolnie skierował wzrok w stronę zasłyszanego głosu, jego oczom ukazała się znajoma twarz. Krótkie i wyjątkowo jasne blond włosy, duże niebieskie oczy, twarz pokryta licznymi bliznami oraz charakterystyczne, szpiczaste zęby. Mężczyzna ten był imponujących rozmiarów, można wręcz powiedzieć, że sięgał dwóch metrów wzrostu. Odziany w szary uniform oraz niebieskawą kamizelkę, natomiast zza pleców wyłaniało się ostrze Guandao. Wyglądał na człowieka, który wiele przeżył. Zdecydowanie większość życia ma już za sobą, wskazywały na to liczne zmarszczki oraz zmarnowana skóra. Nie było żadnych wątpliwości, zwrócił się do niego wuj – Gongetsu Hōzuki. To niemal dwa lata odkąd ta dwójka ostatni raz się widziała. O ile chłopak miałby wskazać kogoś, kto był mu bliski w podobnym stopniu co starszy brat, bez wahania wybrałby właśnie Gongetsu. Ginjiro na widok wuja rozpogodził się drastycznie, momentalnie uściskał go i rozpoczął swój monolog.

– Długo MI zeszło?! Gdzie ty byłeś? Nawet się ze mną nie pożegnałeś! Zniknąłeś ot tak, nagle! Nie dość, że od Kengetsu dostajemy praktycznie zero listów, to jeszcze ty się w ogóle nie odzywałeś! – Młody Hōzuki wręcz poderwał swym wrzaskiem pozostałych gości zajazdu. Podstarzały mężczyzna wyraźnie zakłopotany pokręcił głową, spoglądając na zaalarmowanych klientów, dał im znać, aby spoczęli z powrotem na krzesłach. Polecił młodzieńcowi, aby chwilę poczekał, a sam udał się do barmanki w celu zamówienia gorącego posiłku i czegoś do picia. Z uwagi na brak menu spędził przy ladzie dobre kilka minut, dopiero po kilku próbach gospodyni zgodziła się przygotować domowe naleśniki. Gontetsu podziękował serdecznym uśmiechem i wyłożył na blacie Ryō z niewielkim napiwkiem. W oczekiwaniu na powrót wuja Ginjiro z wyraźną konsternacją obserwował przychodzących gości. Zwrócił uwagę na nietypowe wyposażenie, które wnoszą do zajazdu. W oko wpadła mu w szczególności jedna postać, grubo ubrana kobieta z zabandażowanym "czymś" na plecach. Nigdy w życiu nie spotkał się z takowym uzbrojeniem, kształtem zdecydowanie nie przypominało miecza. Było najzwyczajniej zbyt okrągłe, Jiro zerwał się z krzesła, planując zapytać nieznajomą o rodzaj uzbrojenia, jednak w tym samym momencie wrócił Gontetsu. Usadził młokosa siłą na krześle, a sam zajął miejsce obok niego. Mierząc go surowym wzrokiem, Ginjiro poczuł nieprzyjemny chłód. Ni stąd, ni zowąd osiłek wybuchł gromkim śmiechem, położył swoje ogromne łapsko na głowie młodzika i rozczochrał przemoknięte włosy.

– Młody! Nie wydzieraj się tak, nie jesteś u siebie w domu. Ludzie tu przychodzą napić się w spokoju, więc nie rób zbędnego hałasu, ay? – Gontetsu skrzywił kąciki ust, obdarowując Jiro szerokim uśmiechem, chwilę później wrócił do rozmowy. – Posłuchaj... Przepraszam, że nie dawałem żadnych znaków. Byłem na ważnej misji, nie mogę zdradzić szczegółów. Wiedz jednak, że od dzisiaj jestem na Kantai i możemy wrócić do treningów! Widzę, że dorosłeś, a i charakterek Ci się wyostrzył! – zarechotał wyraźnie zdumiony wzrostem młodzieńca. – Jak wypływałem, to byłeś małym szkrabem, a teraz popatrzcie! Prawdziwy mężczyzna! No, to pochwal się, ile misji już ukończyłeś? Twój ojciec wysoko poszybował, w Twoim wieku już do rangi A go dopuszczali. Z Tobą pewnie jest podobnie, opowiadaj!
Ginjiro momentalnie spuścił głowę, kilka sekund później przy stoliku pojawiła się barmanka. Postawiła przed młodzieńcem talerzyk z naleśnikami oraz ciepłą herbatę. Jiro w nadziei, że uniknie niekomfortowego pytania, zabrał się za spożywanie posiłku.
Minęło dobre kilka minut, chłopak spałaszował jedzenie w mgnieniu oka, pozostało mu jedynie powolne siorbanie rozgrzanego napoju. W międzyczasie weteran opowiadał jakie ciekawe miejsca zwiedził w przerwie od poleconego zadania, zachwalał kulturę ludzi w Karmazynowych Szczytach oraz wiele innych błahostek, których Jiro nawet nie słuchał. Siedział jedynie pogrążony we własnych myślach, zastanawiając się jak odpowiedzieć na pytanie wuja. Gdy w końcu przyszło do udzielenia wyjaśnień, opowiadał wszystko z wyraźnym trudem oraz niezdecydowaniem. Dyskusja między dwójką przedłużała się, aż do poranka. Mieli sobie wiele do opowiedzenia, a Jiro z każdą upływającą minutą odczuwał niemożliwą do opisania satysfakcje z powrotu osoby, której rzeczywiście na nim zależy. Ustalili, że o świcie wrócą do rodzinnego domu i zdecydują co dalej.
0 x
Takuna Kaba

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Takuna Kaba »

0 x
Ginjiro

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Ginjiro »

Młodzieniec leniwie uniósł powieki, skutki jego wielogodzinnej rozmowy wyraźnie odbiły się echem w postaci podkrążonych oczu. Flegmatycznie przetarł ślepia, a po chwili skierował wzrok na nieznajomą kunoichi. Kobieta mogła zauważyć wyraźne zmieszanie na jego twarzy, spanikowany powędrował wzrokiem na wycieńczonego podróżą wuja. Do uszu chłopaka dobiegło jedynie potężne chrapanie, aż zjeżyło włosy na głowie Ginjiro. Przypominało bardziej co kilku sekundowy ryk niedźwiedzia niż odgłos potencjalnie śpiącego mężczyzny. Cała ta sytuacja wywołała nietypowy grymas na dziewczęcej buźce, z jednej strony wydawał się wyraźnie zbity z tropu, natomiast z drugiej rozbawiony widokiem drzemiącego wujaszka. Wróciwszy wzrokiem na nieznajomą, rozpętała się burza myśli w głowie początkującego shinobi.

Chłopaczyna jakby zupełnie zignorował słowa, które wypowiedziała w jego stronę kobieta. Jedynie wlepił oczyska w jej ubranie, zastanawiając się kim może być. Przez jego głowę przeleciały dosłownie dziesiątki pomysłów, czyżby to znajoma wuja, a może jego ukochana? Skąd zna moje imię? Podsłuchiwała naszą rozmowę? Może to matka ją nasłała? Dlaczego zakrywa twarz? Wszystkie te pytania uderzyły w niego niczym piorun, błyskawicznie i kompletnie dezorientując. Przez głowę nawet nie przeszła mu myśl, że mógł ją wcześniej widzieć. Dopiero się obudził, to jeszcze nie jest odpowiednia chwila na rozmowy z nieznajomymi. Nie wiedząc już od czego zacząć, chwycił za kubek z naparem i zadał wyjątkowo ciche oraz krótkie pytanie.
- Zn... znamy się?
0 x
Takuna Kaba

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Takuna Kaba »

0 x
Ginjiro

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Ginjiro »

Zerkając kątem oka na wcześniej przyniesiony napar, uniósł nieznacznie brwi. Podejrzliwie odsunął kubeczek, po czym chwycił za swoją manierkę i upił większego łyka. Przyssał się do gwinta niczym niemowlak do butelki mleka, ostatecznie otarł kąciki ust rękawem płaszcza i spojrzał z niedostrzegalnym uśmieszkiem na śpiącego "niedźwiedzia". Oczywistym do zauważenia był fakt, że po wypiciu wody chłopak od razu, jakby nabrał sił i zaczął nieco chłodniej kalkulować, z kim przyszło mu rozmawiać. Rozciągając się na drewnianym siedzisku, wyraźnie dał znak, iż na jego odpowiedź kobieta będzie musiała cierpliwie poczekać. Nie należał do typu osób, którym wiecznie się śpieszy. Wyglądając w kierunku drzwi, spróbował ustalić, która to już godzina. Zauważywszy dopiero co dobijające się do wejścia promyki słońca, wzruszył obojętnie ramionami. Wsunął dłoń do kieszeni, aby następnie mozolnie wyciągnąć talie kart. Postawił je na stoliku przed sobą, tak aby nieznajoma nie miała możliwości, aby ich nie zauważyć.

- Zrobimy tak... - wskazał serdecznym paluchem na karty Nie znam Cię, nie wiem kto Cię przysłał. Powiedzmy, że mogłabyś mnie "poprowadzić". - zaakcentował wyraźnie, jakby kompletnie nieprzekonany co do intencji kobiety — Zagramy w pewną grę, jeśli wygram, to uczciwie odpowiesz na moje pytania, a później zastanowię się co dalej czynić. Jeśli przegram, nie będę wymagał od Ciebie niewygodnych odpowiedzi, pójdę z Tobą i nie będziesz musiała wysłuchiwać mojego narzekania, co ty na to? - skrzywił kąciki ust w szyderczym uśmieszku. - Nie zrozum mnie źle, pojawiasz się znikąd i deklarujesz jako mój przewodnik, cokolwiek to znaczy. Mógłbym od razu odrzucić Twoją propozycje, w końcu mój wuj wrócił na wyspy, nie muszę ryzykować... przygód z nieznajomą — dodał po chwili namysłu — Poza tym, chwila! Ja już Cię widziałem, byłaś tutaj wczorajszego wieczora, prawda? - westchnął głęboko po raz kolejny mierząc kobietę wzrokiem - Śledzisz mnie od samego wyjścia z domu, hę? - parsknął oschle, jakby przekonany, że "rozszyfrował" kobietę. Zamoczył usta w wodzie, jednocześnie upijając małego łyczka, a następnie skierował wzrok z powrotem na talie kart, oczekując odpowiedzi na rzucone wyzwanie.
0 x
Takuna Kaba

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Takuna Kaba »

0 x
Ginjiro

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Ginjiro »

Po krótkich przemyśleniach młodzik wreszcie zrozumiał, z jakim typem osoby rozmawia. Znudzony przeciągającą się dyskusją, bezczelnie wyciągnął nogi na stolik, jednocześnie sprawdzając kątem oka reakcje kobiety. Zdawał sobie sprawę, że jeśli rzeczywiście została przysłana przez kogoś z jego rodziny, to jest skazana na jego gierki i kilka niewinnych odzywek nie powinny mu zaszkodzić. Tylko co jeśli pojawiła się tutaj z polecenia kogoś innego niż jego najbliżsi? Najwyraźniej nie zawracał sobie tym głowy, w towarzystwie wujaszka mógł pozwolić sobie na zachowanie pewności siebie. O ile okaże się, że nieznajoma kunoichi jest przyjaźnie nastawiona, to i tak zrobi wszystko, co w jego mocy, aby wywinąć się od konsekwencji jego aroganckich zagrywek. Zresztą kto wie? Może kobieta tylko zgrywa twardą sztukę, a w rzeczywistości z przyjemnością wstąpiła do małego "występu charakterków", który zgotował Ginjiro? Wsłuchując się dokładnie w słowa kobiety, wyciągnął z kieszeni dwie kości do gry. Energicznym ruchem począł nimi podrzucać, próbując wychwycić granicę, której nie może przekroczyć. Na słuch o wątpliwościach, które przejawia zamaskowana względem wuja, wstrzymał zabawę z kośćmi. Wlepił swe purpurowe ślepia w twarz nieznajomej, definitywnie pokazując, że jest co najmniej oburzony, że ktoś taki jak ona podważa umiejętności niedźwiedzia. Mimo tego nie wtrącił się ani słowem w jej monolog, pozwolił sobie jedynie na ciche prychnięcie, aby następnie przewracając oczami, wyraźnie wyśmiać sugerowaną teorie. Gdy tylko kunoichi wspomniała o kartach, w jego oku niemalże błysnęła niewielka iskra. Jakby kompletnie zmienił swe podejście o sto osiemdziesiąt stopni, ściągnął buciory ze stolika i chwycił za talie, aby ją przetasować.

- Każdy potrzebuje jakiejś rozrywki, jednym radość sprawia gotowanie, innym pojedynki na śmierć i życie. Ja natomiast odnajduję pasję w tym pliczku papieru. Zważając na to, że można przy tym zarobić, czego chcieć więcej? - na jego twarzy wymalował się szeroki uśmiech, mozolnie rozdając karty, rozpoczął tłumaczenie zasad - W moich stronach nazywamy to grę w "dwadzieścia jeden". Celem jest wyciągnięcie takiej ilości kart, aby suma ich punktów wynosiła właśnie tytułową dwudziestkę jedynkę. Jest tylko jeden haczyk, jeśli suma przebije dwadzieścia jeden, automatycznie przegrywasz. Wygrywa osoba będąca najbliżej upragnionej liczby. Co do punktacji, czwórka karo liczy się jako czwórka, ósemka kier jako ósemka. Z kolei wszystkie figury są punktowane jako dziesiątka. As jako wyjątek w naszej grze będzie traktowany jako jeden. Zrobimy tak, na początek dobieramy po dwie karty. Sprawdzamy ile mają punktów, jeśli przykładowo dobiorę dwie dziesiątki, mam dwadzieścia punktów. Nie chcąc ryzykować, zostaje przy tej liczbie i nie dobieram więcej. Jeśli uda Ci się dobrać taką samą ilość, wychodzimy remisem i gramy jeszcze raz. Jeśli mnie przebijesz i trafisz dwadzieścia jeden, zgarniasz jedną wygraną. Gramy do dwóch zwycięstw. Gotowa? - skończywszy skrócone tłumaczenie, strzelił palcami, dając znak, że nie może się doczekać małego pojedynku.

I tak oto rozpoczęło się pierwsze rozdanie, które wygrał Ginjiro. Kolejne zakończyło się zwycięstwem zamaskowanej kunoichi, a z kolei ostateczne starcie wygrała... ponownie kobieta. Młody hazardzista w wyraźnym szoku poderwał się z krzesła. Zdanie sobie sprawy z porażki zajęło mu niecałą minutę, gdy ta wiadomość nareszcie dotarła do jego mózgu, zarechotał cicho, po czym rzekł.
- No i masz mnie... Niech będzie, pójdę z Tobą bez pytań.
0 x
Takuna Kaba

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Takuna Kaba »

0 x
Ginjiro

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Ginjiro »

Szczęście ma wielu przyjaciół, jak to uwielbiał mówić młodzieniec. Tym razem opowiedziało się po stronie nieznajomej kunoichi, może to być złe, czy też dobre? Nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie, "zaproszenie" do górskiego kanionu spowodowało, że nad jego głową zaświeciła się przysłowiowa lampka. Miejsce to nie należy do najbezpieczniejszych, pełne zwodniczych szlaków, żądnych pieniędzy zbirów oraz wygłodniałej zwierzyny. Chłopak doskonale zdawał sobie sprawę, że nadchodząca wyprawa będzie wyczerpująca. O ile przepadał za spokojnymi spacerami, ten w żadnym wypadku się na taki nie zapowiadał. Czyżby właśnie o to chodziło zamaskowanej kobiecie? Wykładając nogi z powrotem na stolik, zastanawiał się, czy to nie jest kolejny etap gry, którą prowadzi gruboskórna. Nie chcąc ujawniać swojego imienia, wprowadziła Ginjiro w tajemniczą atmosferę całej "przewodniczki ku życiu". Z drugiej strony, nie miał żadnego obowiązku, aby ruszyć w kierunku wyznaczonego miejsca. Złożył zaledwie obietnicę, którą mógłby bezczelnie zerwać. Tylko co jeśli rzeczywiście zielonooka jest zesłana z polecenia kogoś z rodziny? Co najgorsze, może ojciec kazał jej nim się zająć? W takim przypadku przeciwstawienie się jego woli skończy się tragicznie. Pozostał bez wyjścia, złapał za swój rynsztunek i ruszył w kierunku drzwi. Postanowił nie budzić wuja, znając jego, to słyszał całą rozmowę i tylko włączył się do małej gry, którą prowadziła dwójka ninja. Nie mając po co wrócić do domu, skierował swe stopy wprost do górskiego kanionu.
- Niech się zacznie przedstawienie...

z/t
0 x
Natsuki

Re: Mały zajazd serwujący sake i gastro

Post autor: Natsuki »

0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nami-shin (Osada Rodu Hōzuki)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości