Kuźnia

Murai

Kuźnia

Post autor: Murai »

Jedna z lepszych Kuźni w okolicy. Ciesząca się poważaniem społeczności z uwagi na wysokiej jakości wyroby i szeroki wachlarz usług. Naprawa, wykucie od podstaw, przetopienie... cokolwiek można, to można tutaj. No może poza specyficznymi i skomplikowanymi mechanizmami. Właścicielem tego zakładu jest pewien wiekowy dziadek, który nie jedno w życiu widział i nie jedno wyszło spod jego młota. Mimo sześćdziesiątki na karku nadal potrafi walnąć młotem jak nikt inny. Pod jego naukami znajduje się dwójka czeladników, których szkoli od jakiś trzech lat. W Kuźni cały czas coś się dzieje, cały czas jest coś do roboty.

[/center]
0 x
Shiroi

Re: Kuźnia

Post autor: Shiroi »

Czeladnik ni stąd, ni zowąd posmutniał, lecz shinobi nie wiedział dlaczego. Przypuszczał, że powiedział coś, co mogło go urazić, lecz nie sądził, iż wypowiedziane słowa były aż tak bolesne. Tymczasem okazało się, że doprowadził chłopaka do wyraźnego podłamania.
- No już, głowa do góry. - Nie mógł znieść tej jego przygaszonej miny więc gdy tylko go dogonił, wziął zamach i z wyczuciem klepnął chłopaka w plecy. - Źle się zrozumieliśmy chyba. No bo wiesz, cenię waszą pracę. Co jak co, ale lekko wam nie jest, więc zdziwiłem się, że jeszcze macie czas na szukanie klientów. - Miał nadzieję, że dość zgrabnie się wytłumaczył. - Następnym razem po prostu wrzućcie towar do jakiegoś schowka i róbcie swoje, a ja prędzej czy później go odbiorę. - Uśmiechnął się szeroko, licząc, że czeladnikowi humor, choć lekko się poprawi. - Zaoszczędzisz dzięki temu czas i nogi na szukaniu mnie.
Dojście do kuźni zajęło trochę czasu, ale w końcu dotarli oboje na miejsce. Na wejściu od razu powitał go staruszek, którego chwilę temu miał za młodego czeladnika ciężko pracującego przy kowadle z młotem w ręku.
- Też się cieszę z tej wizyty - odpowiedział, podchodząc do wskazanego miejsca po swoją broń. W ręku wydawała się cięższa, niż zapamiętał, ale dla oka prezentowała się cudnie. Wyglądała jak nowa i nieużywana. Ankāyari była nie tylko naprawiona, ale także i wyczyszczona, a i może nawet delikatnie naostrzona. - Dobrze wykonana robota - pochwalił kowala. - Jak zawsze zresztą. Podobno wszyscy przy niej pracowali, ale mam nadzieję, że nie było trudno ją poskładać do kupy.
0 x
Murai

Re: Kuźnia

Post autor: Murai »

[/center]
0 x
Shiroi

Re: Kuźnia

Post autor: Shiroi »

- Nic tylko was teraz chwalić w wiosce i każdego z zepsutym żelazem wysyłać tu. - Shinobi nie mógł przestać chwalić starca i jego pracowników. Odwalili kawał solidnej roboty, co widać po stanie broni. Zapewne będzie korzystał z ich usług za każdym razem, a przynajmniej do czasu, gdy nie znajdzie kogoś lepszego w ich fachu. Szef zakładu miał absolutną rację w związku z kolejnym zniszczeniem włucznio-kotwicy. Być może czeladnicy wiedzą, co zrobić i będą w stanie naprawić Ankāyari za każdym razem, gdy chłopak ją uszkodzi, ale równie dobrze za którymś razem niefortunnie może zniszczyć jtak bardzo, że już nic jej nie pomoże. Tego rzecz jasna by nie chciał. Nikt by nie chciał. Zwłaszcza, iż oręż ten w pewny sposób przypomina mu o rodzinie i choć mógłby pokusić się o kolejną wersję swej zabawki używając tej samej kotwicy, ale z innymi elementami, to wtedy nie byłoby już to samo. Dlatego też postanowił wziąć się za siebie i zacząć w najbliższym czasie jakiś trening. To choć w niewielkim stopniu może pomóc mu w lepszym posługiwaniu się bronią i zniwelować szanse na kolejne pozostawienie jej na zabiegach w kuźni.
- Zadowolony? - powtórzył po starcu z lekkim zdziwieniem. Był znacznie więcej niż zadowolony i myślał, że to pokazał. Najwidoczniej musiałby zacząć skakać jak dziecko pod sam sufit albo całować każdego pracownika z osobna po stopach, by pokazać, jak bardzo był zachwycony. W sumie, mógłby to zrobić. To pierwsze, nie to drugie. - Jestem wniebowzięty i w pełni usatysfakcjonowany! - Ukłonił się nisko w formie wdzięcznego podziękowania, jednocześnie zastanawiając się ile też to sobie policzą za całą naprawę. I czy aby sakiewka, którą ma przy sobie posiadała dostatecznie wiele Ryo, by zapłacić za fachową usługę lub ewentualnie na pokrycie jakiejś pierwszej raty. Zakładając, iż pójdą na układ spłacania długu w dłuższym terminie. Zawsze zostaje opcja pod tytułem „Uciec jak najdalej i nie wracać”, choć tego wolał nie próbować, zwłaszcza że znajduje się na wyspie i nie bardzo miałby gdzie się ukryć.
- Za tak dobrze wykonaną robotę należy się godziwa zapłata - odpowiedział, licząc na jakiś upust za śliczne oczka, w jego przypadku tylko oczko, uśmiech i kolejną pochwałę.
0 x
Murai

Re: Kuźnia

Post autor: Murai »

[/center]
0 x
Shiroi

Re: Kuźnia

Post autor: Shiroi »

Chłopak ponownie chciał dorzucić swoje trzy grosze, mówiąc po raz któryś „I bardzo dobrze, robotę wykonujecie tak, jak należy” lub coś podobnego, w każdym razie znowu miał zamiar chwalić całą kuźnię. W porę jednak ugryzł się w język i po prostu milczał. Może faktycznie nie należało przesadzać z pochlebstwami, zwłaszcza że jeszcze trochę, a na pewno wyjdą one szefowi tyłkiem. O ile już nie zaczynają tego robić.
- 800 Ryo hm... - Powtórzył cenę w udawanym zamyśleniu. Tak naprawdę w tym momencie rzeczywiście zaczął myśleć nad jakąś ucieczką. Nie był w stanie zapłacić, nie miał nawet takiej sumy pieniędzy, a nawet jakby miał, to z wielkim trudem by je oddał. Toć to prawie majątek. Nie chciał pokazać po sobie jakiejś desperacji czy biedy, więc kiwając spokojnie głową, zgodził się na pracę: - I tak nie mam nic do roboty, a i lubię pomagać innym. - Bez zbędnych ceregieli ruszył we wskazanym kierunku. Przystanął przy drzwiach, by odłożyć pod ścianę swój oręż, na który zrzucił także swoją kamizelkę, tak by przypadkiem nie przeszkadzała mu w rąbaniu drewna i w końcu ruszył do roboty. Miał nadzieję, że na zewnątrz nie będzie na niego czekać nie wiadomo jak wielka sterta drewna. Choć z drugiej strony, jeśli każą mu następnie uwijać się przy piecach czy zając się czymś równie męczącym, to perspektywa całodziennego ciupania nie wydawała się znowu taka zła.
0 x
Murai

Re: Kuźnia

Post autor: Murai »

[/center]
0 x
Shiroi

Re: Kuźnia

Post autor: Shiroi »

Przygotowane miejsce pracy czekało na Shiroiego. Solidny kloc, wbita w niego niemała siekiera no i oczywiście czekający na pocięcie stosik drewna. Zapowiadało się iście emocjonująco. Chłopak napluł sobie na dłonie, potarł jedną o drugą i oderwał szarpnięciem cieślice, szykując się na minuty „dobrej” zabawy. Pierwsze kilka klocków rąbał z lekkim entuzjazmem, następne z obojętnością, a te ostatnie to po prostu prał toporkiem jak leci byle, by tylko skończyć i zacząć coś ciekawszego.
Jak się okazało, nic lepszego mu się nie trafiło, bowiem kolejna praca polegała na najzwyklejszym przenoszeniu tego, co porąbał do środka kuźni. Jakby nie mogli ciąć drewna już w środku, na miejscu tuż przed pracą. Naładowaliby drewutnię zwykłymi pieńkami, a następnie braliby do pocięcia tyle, ile trzeba. A tak to utrudniają człowiekowi życie każąc mu machać toporem raz za razem tylko po to, by dowiedzieć się, iż za chwilę wszystko to, co pociął ma jeszcze przenieść. Chore. Faktem jednak było to, że gdyby nie ta praca to pożegnałby się z Ankāyari, choć na dobrą sprawę, jeśli upust będzie obejmował marne 10% to, tak czy owak, szybko jej nie zobaczy. Jedna dziesiąta mniej do zapłaty to niby zawsze coś, ale jak na kieszeń białowłosego wciąż było to dalekie od ideału. Liczył, że im więcej zdoła zrobić, tym lepiej odbije się to na jego majątku, więc starał się bez marudzenia wykonywać to, co mu zlecono. Nie omieszkiwał kląć pod nosem albo w myślach przy byle drzazdze w palcu bądź potknięciu ze szczapami. Starał się układać na ręce jak najwięcej drewna, tak by nie musieć gonić po kilkanaście razy wte i nazad z mniejszymi pakunkami.
0 x
Murai

Re: Kuźnia

Post autor: Murai »

0 x
Shiroi

Re: Kuźnia

Post autor: Shiroi »

No dobra, może z innego punktu widzenia rąbanie drewna w środku kuźni i to w dodatku przy piecach nie było czymś bezpiecznym ani też łatwym zważywszy na ciasne zagospodarowanie, ale dla ułatwienia sobie życia mogliby wymyślić coś bardziej sensownego niż rąbanie drewna na zewnątrz i późniejsze jego przenoszenie. No, chyba że czeladnikom nie przeszkadza, jak na przykład w zimie muszą się tym zajmować, a potem dodatkowo odczekiwać, aż wszystkie szczapy wyschną, bo mokre narobią jedynie sporo dymu, oczywiście, jeśli się zapalą.
Jakkolwiek sobie z tym w przyszłości poradzą to już ich problem, a nie białowłosego, który właśnie skończył napełnianie drewutni. Jego praca już się skończyła i tylko czekać aż otrzyma następną. Ku jego zaskoczeniu kowal podszedł do niego nie z zamiarem przydzielenia kolejnej roboty a z wiadomością, że już koniec i że z 800 Ryo schodzi na całe 600. Ta kwota nie była już taka straszna jak poprzednia. Możliwe, że to dlatego, iż chłopaka teraz było już stać na spłatę naprawy swej broni, a i jeszcze mu coś zostanie.
- Zgoda. - Nie targował się, choć pewnie mógł. Normalnie pewnie by to uczynił, ale jakoś tak zdało mu się, że tym razem nie wypada. Staruszek wystarczająco spuścił z ceny, choć nie zrobił tego za nic, a naprawa włócznio kotwicy czymś łatwym nie była, więc uczciwie przyjął propozycję. Poza tym kuźnia musi jakoś zarabiać. - Oto 600 Ryo. - Podał mężczyźnie umówioną kwotę prosto do ręki. Pozbycie się takiej sumy nie było czymś łatwym, ale zamiast tego mógł wyjść z Ankāyari, więc i tak było warto.
0 x
Murai

Re: Kuźnia

Post autor: Murai »

0 x
Shiroi

Re: Kuźnia

Post autor: Shiroi »

Dać komuś ciężko zarobione pieniądze tylko po to, by za chwilę zobaczyć, jak zostają rzucone gdzieś w kąt. Bezcenne. No ale nic, teraz to już własność kowala, więc niech robi z tą kwotą co zechce. Może nawet przez pomyłkę je przetopić. Grunt, że interes doszedł do skutku i każdy ma to, co chciał, kowal chwilowego pracownika i Ryo, a Shiroi - swoją naprawioną Ankayari. Wszyscy w zupełności zadowoleni.
- Zapamiętam tę ofertę - odpowiedział na propozycje kolejnej pracy w kuźni. - Poza tym i tak nie wiem gdzie indziej znajdę takich fachowców. - Narzucił na barki marynarkę i spoglądnął na spoczywającą przy ścianie włócznię z kotwicą w chwilowym zamyśleniu. Choć całkowicie zapomniał o broni i gdyby nie czeladnik to pewnie jeszcze długo by sobie o niej nie przypomniał, to teraz doszedł do wniosku, że stracił naprawdę sporo czasu, który mógł poświęcić na wstępne ćwiczenia w posługiwaniu się Ankayari. Zwykłe podciąganie ciężarów spokojnie by wystarczyło, zwłaszcza że nadal ma problemy z utrzymaniem oręża w dwóch rękach, o poprawnym jego wykorzystaniu w walce nie wspominając. Najprościejsze pchnięcia i wymachy już po chwili stają się męczące, a i tak robi to w tak ślamazarnym tempie, że aż wstyd. Chłopaka nie stać na obniżenie wagi kotwico-włuczni, więc musi jak najszybciej przestać się obijać i zacząć ćwiczyć. „Odchudzenie” broni z niektórych części samo w sobie mogłoby pomóc, to jasne, ale mogłoby też pogorszyć wytrzymałość konstrukcji, a tego by nie chciał.
Westchnął i spoglądając na ciężko pracującego przy kowadle czeladnika stwierdził, iż jego obecność w kuźni będzie tylko przeszkadzać. W najgorszym wypadku szef zakładu znowu przydzieli mu jakąś pracę. Tym razem może okazać się ona charytatywną. Machnął ręką na pożegnanie chłopakowi i zabierając broń wyszedł z kuźni. Choć przed nim jeszcze sporo pracy i wysiłku to już nie mógł się doczekać epickich pojedynków z wykorzystaniem kotwicy. Minie pewnie sporo czasu, zanim coś takiego będzie miało miejsce, ale marzenia można mieć.
Marzyć zawsze warto.


/zt
0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Kuźnia

Post autor: Seinaru »

A więc udało im się dobić targu. Kei wyciągnął swoje zaskórniaki i podzielił po równo między swoich nowych kolegów.
- Proszę bardzo, to dla Pana... - Wręczył 50 ryo jednemu.
- ...a to dla Pana. - I taką samą sumą poczęstował drugiego z nich.
Następnie Seinaru wysłuchał ich rad wskazówek i pożegnał się uprzejmie, mając nadzieję że więzy przyjaźni zadzierzgnięte na tej drodze do osady rodu Hozuki przetrwają próbę czasu i zostaną między nimi na lata. Swoją drogą, to może przez to że kosa była czarna to nie upierali się aby mu ją odebrać? Rzeczywiście z daleko mogła wydawać się po prostu brudna...
Po nitce rad i drogowskazów udało mu się dotrzeć do kłębka, czyli do kowalskiego cechu w sercu Hozukskiej(?) osady. Długo się nawet nie naszukał, toteż samuraj postanowił złożyć zamówienie od razu, jeszcze zanim zajmie się szukaniem noclegu i legnie na wygodnym posłaniu, wspominając swoje wspaniałe przygody wtulając główkę w poduszkę.
- Stuk puk! - Rozległo się po wnętrzu, gdy kciuk Keia spotkał się z drzwiami, a następnie sam Seinaru jak echo powtórzył je paszczą.
- Dzień dobry, jestem pasterzem z Teiz i szukam kogoś... - Zamilknął na chwilkę, aby rozejrzeć się po izbie. Cóż, nie było tutaj żadnych fajerwerków, a duet rzemieślników nie pałał entuzjazmem ani do roboty, ani do klienta. Cóż, pierwsze śliwki robaczywki, może przynajmniej mają fach w ręku i nikt z nikim nie będzie się musiał długo męczyć.
- ...i szukam kogoś, kto by mi trochę kosę naprostował... - Dokończył już nieco mniej pewnie, nie widząc znaku czy ktoś go słucha, albo w ogóle zauważył jego wtargnięcie.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Kyoushi
Martwa postać
Posty: 2613
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Kuźnia

Post autor: Kyoushi »

0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Kuźnia

Post autor: Seinaru »

No nie ma co tu dużo mówić... stwierdzenie "ktoś taki jak ty" trochę ubodło Seinaru, bo wskazywało na to, że nie jest on szanowany w tym zakładzie. Czy jednak był to dobry moment na wykłócanie się o zasługi i udowadnianie swojej wartości wyliczając osiągnięcia? Kei schował swoją dumę do kieszeni i zamiast tego odchrząknął tylko, a następnie pokazał staruszkowi oręż. Dobrze, że ktoś się w ogóle zainteresował nim jako klientem i czy to chodziło o broń czy o samego samuraja, miał on w końcu szansę powiedzieć po co tutaj przyszedł.
- Dostałem w prezencie... - Zaczął swoje tłumaczenie, ale po chwili stwierdził, że chyba nie ma sensu opowiadać całej historii, więc na tym skończył i przypatrywał się dalszej reakcji kowala na kosę. Istotnie, był to całkiem ładny kawałek metalu o wymyślnym kształcie i z inkrustacją, która wyglądała na naprawdę drogą. Nic dziwnego że przyciągnęła wzrok strażników na drodze do wioski, jak i staruszka teraz.
- Problem w tym, że kosa w walce jest średnio praktyczna. Szukam kogoś, kto odczepiłby ostrze i trochę zmodyfikował grot włóczni, który znajduje się na drugim końcu. - Wskazał wzrokiem przeciwległy koniec drzewca, zakończony yari. Cóż, po tej przeróbce na pewno straci ona trochę na wartości i efektowności, ale za to nie będzie można nią spokojnie wywijać, bez obawy o wyjęcie sobie oka.
  Ukryty tekst
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nami-shin (Osada Rodu Hōzuki)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości