41 / 30
Maname Przecierający starym materiałem podłogę chłopak aż podskoczył delikatnie do góry, uderzając swoją głową o blat stolika, wydając przy tym cichutki pisk. Odsunął się czym prędzej od niego i masując się po swojej czuprynie, zerknął, kto go wywołuje. – Panienka Maname! – Uśmiech na jego twarzy błyskawicznie się pojawił, a sam chłopaczek czym prędzej powstał z kolan, wycierając swoje ręce o obecnie zawiązany na nim fartuch. Brudną ścierkę szybkim ruchem stóp zwinął i kopnął dyskretnie (a przynajmniej tak dyskretnie jak tylko mógł) gdzieś dalej. – Li-liczenia? – Zdziwił się słysząc, że nagle ma dostać nowe zadanie. Nawet jego pogodny wyraz szybko zszedł z twarzy, a jedyne, co Maname mogła ujrzeć, była niemała konsternacja tym, co się tutaj wyprawia. Chłopak już powoli otwierał swe usta, aby odpowiedzieć, że jednak ma przydzielone inne obowiązki, lecz kolejne zdanie w porę wyjaśniło sytuację dziejącą się w knajpie. – Gyu panienkę do nas posłał? Jeżeli tak... Widzę, że Maname-c – Zawiesił się na chwilę, nie wiedząc właściwie jak się do niej zwrócić. Jak do równej sobie, a może wyższej stanem? W końcu weszła do kwatery kapitana, gdy ten nie był w najlepszej kondycji, i nie tylko przeżyła, ale nawet dostała specjalne zlecenia do wykonania. I zarządza tutaj ludźmi! Pewnie gdyby nie słyszał o niej wcześniej, to nie sądziłby, że jakaś siedemnastolatka może być wyżej od niektórych ciężko i długo pracujących tutaj marynarzy. Chyba po prostu zapomniał o tym, że przecież nie wiek się liczy, a to, ile ma się w głowie! Intelektu bądź sprytu, bo to już różnie bywa. – -san już wysoko u nas jest. No, jakżeby inaczej. Tylko ym tylko się przebiorę i, a właściwie to. – Odwiązał supeł od fartucha rzuconego po chwili na stół i ruszył za swoją przewodniczką.
Wyprawa pod statek, który przypłynął z towarami z Antai, nie okazała się być wcale tak spokojna i łatwa. Choć oczywiście wędrówka z marynarzykiem przebiegła w dość wesołej atmosferze uśmiechów i pojedynczych zdań rzucanych przez jegomościa, tak zarówno niebieskowłosą, jak i jej kompana, zaskoczyć mogła obecność tłumu składającego się z dwóch osób obradujących nad czymś tuż przed kładką prowadzącą na żaglowiec, choć i na samym statku przechadzały się to w jedną, to w drugą stronę pojedyncze osoby. Jeden z pary stojącej na moście, znany Maname z głosu, podszedł na krok w jej stronę.
– Niestety, obecnie wejście jest niemoż-
– Zostaw dziewczynę w spokoju. – Na twarzy mężczyzny rozmawiającego z młodą Hoshigaki widać było lekkie zdenerwowanie połączone z zażenowaniem tym, że najpewniej ponownie to, co chciał komuś przekazać, zostało w błyskawiczny sposób zanegowane przez Gyu. Znając jednak swoje miejsce w szeregu, odsunął się do tyłu, pozwalając zarządcy zejść po trzęsącej się pod jego