Matsumae - niewielka nadmorska osada
- Maname
- Postać porzucona
- Posty: 466
- Rejestracja: 12 sty 2019, o 12:42
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: - Ma na oko około 1.55 wzrostu
- Duże niebieskie oczy
- Jak się uśmiecha widać ostre zęby
- Granatowe włosy
- Strój w granatowych barwach - Widoczny ekwipunek: Torba, plecak, wyrzutnia shuriken, kabura na nóż.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108888#p108888
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Kabuki | Kayo
- Lokalizacja: Hanamura
Re: Matsumae - niewielka nadmorska osada
Rekinia przysługa Czyli misja rangi D dla Manananame 7/x Religia sama w sobie nie była aż tak prosta, jak na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać. Prości ludzie, tacy jak Taro, cały ten wielki system spłycali do prostych i zazwyczaj nieprawdziwych twierdzeń bądź, o zgrozo, działań. Złożenie ofiary z tanukiego było tego przykładem. Rybak zapewne usłyszał od swoich rodziców, że Watatsumi lubi ofiary, że dzięki nim można wyprosić u niego pomyślność czy pomoc. I w momencie, w którym w jego domu, pojawił się problem wymagający boskiej interwencji, Taro wziął co miał pod ręką i poszedł to złożyć w ofierze, a że było to zwierzę dość specjalne, bo tylko troszkę mniej boskie od Watatsumiego? Upsi, jak tego nie wiesz, to się tym nie przejmujesz. Tak więc rozmowa, która właśnie trwała pomiędzy rybakiem a nastolatką zapewne doprowadzi do trwałych i nieodwracalnych uszkodzeń w mózgu Taro, kto wie, może jeszcze mężczyzna się czegoś nauczy.
Rybak podrapał się po głowie. W sumie nie wiedział, jak ta inwazja wyglądała, ani nawet kiedy się zaczęła. To po prostu się działo.O no po prostu pojawił się jeden tanuki, zabilimy go, a potem się pojawiła reszta, ale nic nie robili takiego, ale to chyba nie jest ważne?Jednak kiedy usłyszał od Maname, że te całe tanuki przybyły do ich wioski, aby być czczone, a także żeby pomóc, jego dotychczas spokojna twarz zmieniła swój wyraz, zagościła na niej złość. Mężczyzna nie ukrywał niezadowolenia po tym, co usłyszał. -Czcić? Przecież to pieprzone szkodniki! Matulka mówiła, że żartują sobie z ludzi, że niektóre zamieniają się w jakąś piękną kobietę, a potem zaciągają cię do lasu i tak zostawiają, o. Do tego bardzo lubią kraść. Przecież tego się nie czci, je trzeba zabijać! One nie mogą być miłe bogu!Potrzebował chwili żeby ochłonąć, po czym powiedział. -Przepraszam, ale nie możesz mieć racji. I zapewne w tym co wcześniej powiedział nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie fakt, że mężczyzna absolutnie nie zdawał sobie sprawy z tego, co opuściło jego usta. Gdyby chociaż trochę wysilił swoją mózgownicę, to spokojnie mógłby wydedukować, jakie to wydarzenia mają miejsce w jego wiosce, a tak, cóż będzie zależny od pomocy innych ludzi.
Watatsumi miał odpocząć, strasznie męczyło go to całe wybieranie, których modlitw należało wysłuchać, a potem wcielić je w życie, a których nie. Ot trudy boskiego życia. -Ludzie nigdy nie zrozumieją... Jak mam mu zapewnić spokojny połów, bez uszkodzonych sieci, jak przed nim, miejscowe rekiny prosiły o wielką wyżerkę... To jest chyba oczywiste, że dla mnie stworzenia wodne są ważniejsze niż ci cali potomkowie Amatsuka, nie, jak jej było... Amurabari, nie, też nie. O wiem, Amatersu! Niech ona się nimi zajmie! Bóg, zadowolony z siebie i swojej mądrości, spojrzał przed siebie i wtedy sobie przypomniał. -Ten rybak i moje dziecko! Wszystkie jego plany odeszły w niepamięć, planował teraz sprawdzić jak radzi sobie -Manananame, nie Mamane? Źle brzmi. Manemam... MANAME, o. Piękne imię. Jej ojciec wiedział co wybrać.
Bóg wydawał się być zadowolony z postępowania dziewczyny, nie dość, że bardzo prosto wytłumaczyła mu czego sobie, on, Wielki WATATSUMI, nie życzy, to jeszcze wyjaśniła typa w jego wiedzy religijnej. Ale bóg nie był jeszcze skory do wynagradzania młodej kunoichi.Przygotuj dla niej jakąś nagrodę, ale nie wysyłaj jej jeszcze. Dopiero jak podejmie dobre decyzje, to jej to wyślemy. A no i zorganizuj jej spotkanie z naczelnym tanukim, niech się spotkają gdzieś z dala od ludzi. No, a teraz idę spać. Obudź mnie jak sprawa będzie rozwiązana. A I ŻADNYCH MODLITW TERAZ NIE PRZYJMUJEMY.
-Ziemne statki? Nie kojarzę. Zazwyczaj do Hanamury udajemy się pieszo, chyba, że chcemy handlować, wtedy przypływamy tutaj na łódkach, ale dzisiaj, niestety, przybyłem tutaj na nogach. Co zabawne Taro przez moment dawał się dziewczynie prowadzić, jakby zaufał jej, że ona wie którędy należy iść do Matsumae. Dopiero po kilku minutach uświadomił sobie, że idą w totalnie innym kierunku. -Ej, co jest? Mężczyzna już miał zacząć protestować, gdy nagle Maname pokazała mu "wypożyczalnię" ziemnych statków. Taro westchnął. -Z rybami jest łatwiej, one przynajmniej nie oszukujesz. Łowisz taką, dajesz się jej udusić i masz smaczne mięsko. A jeszcze można na tym zarobić! NIECH CIĘ WATATSUMI MANAME! Niezadowolony ruszył załatwiać wszelkie koniecznie formalności. Kiedy przyszło do płacenia spojrzał tylko z wyrzutem na dziewczynę i zaczął przetrzepywać kieszenie. Znalazł tam jakieś ostatnie grosze i.... Po kilkunastu minutach jechali już w stronę Matsumae. Taro przez dłuższy czas siedział cicho, może dalej bolało go to ile musiał wydać. No ale w końcu się przełamał i nieśmiało zagaił dziewczynę
-Wiesz panienko, ja nie znam innego życia niż życie rybaka, nie mam innego boga niż Watatsumi. Nie wiem jak ten świat działa, mamusia mówiła, że trzeba składać ofiary bogu mórz bo on nam zawsze pomoże. Może gdybym wiedział, że jakiś inny bóg zajmuje się tymi sprawami, to bym do niego się udał, ale no nie wiedziałem. Powiedz mi, jacy jeszcze są bogowie? Pominął wątek opłaty za ten pojazd, znając wieśniaków będzie chciał to wykorzystać po zakończonej robocie.
Czas sobie dalej leciał i leciał. Oni w sumie też jakby lecieli, ale nie mieli skrzydeł i siedzieli, i się nie ruszali, bo ruszało się to co pod ich tyłkami.... No dobra, oni jechali. Jednak ważne jest, to, że w momencie, w którym zaczęli się zbliżać do wioski, Maname mogła wyczuć atmosferę jakiegoś niezdrowego wyczekiwania, tak jakby niebawem miała się rozpętać jakaś burza(chociaż tak po prawdzie, to każdy mógłby tą atmosferę wyczuć). Pomimo środka dnia, było strasznie cicho: drzewa nie szumiały, ptaki nie ćwierkały, zwierzęta nie wariowały, jakby wszystko wzięło głęboki wdech i czekało na dalszy rozwój wydarzeń. Zanim jednak tam atmosfera thirlleru was wciągnęła, na horyzoncie zaczął majaczyć jakiś mur, potem budynki, a potem wszystko było już jasne. Oto Matsumae, dziura pośrodku niczego. Kiedy tylko znaleźliście się w "centrum", Taro od razu pobiegł w stronę największego z domostw. Po kilku minutach wygramolił się z niego jakiś starszy facet, na oko miał z 70 lat. Widząc Maname powiedział. -Witoj u nos. Jo jest Yumi Naoki, a to je moja wiosko. Oj zdecydowanie był to stary człowiek, do tego ten język, którego używał... No Maname, współczuję ci, nie będziesz miała lekko, ale prawdziwy pirat nie takie rzeczy przezwycięża! Prawda!? -Słyszłożech, że chcysz pomóc. Jeśli chcysz poznoć wincyj szczeguuf, to pogodej se z Harumem, łon mieszko, tam 2 domy w lewo, pionte drzwi. Łon jest ostatiom ofiaro tego niedźwiodzia.
Legenda:
-Yumi Naoki, szefuncio tej wioski
Urashima Taro
-WATASUMI (gościnnie)
0 x
- Maname
- Postać porzucona
- Posty: 466
- Rejestracja: 12 sty 2019, o 12:42
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: - Ma na oko około 1.55 wzrostu
- Duże niebieskie oczy
- Jak się uśmiecha widać ostre zęby
- Granatowe włosy
- Strój w granatowych barwach - Widoczny ekwipunek: Torba, plecak, wyrzutnia shuriken, kabura na nóż.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108888#p108888
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Kabuki | Kayo
- Lokalizacja: Hanamura
Re: Matsumae - niewielka nadmorska osada
- Rok 387 - Wiosna -
Łatwo było mu mówić o inwazji tanukich o której nawet nie miał pojęcia, ot co. Pewnie takie Taunki same wchodziły sobie do ich spichlerza i zabierały jedzenie. Czy to była interwencja smoka czy też nie, miałam okazje wsławić się w dodatku na lądzie, najpierw morze potem ląd. - A o syrenach opowieści znasz, Taro? Albo o tych miłych paniach z portu za którymi kręci się gość z maczugą? To to samo! - Ej, ja naprawdę nie mogłam zrozumieć o co chodzi z tymi Tanukimi, szkodniki? Wyglądały słodko a on go tak po prostu zabił. Nie wiem co smok o tym sądzi ale jeśli jest na tak to ja jestem na nie mordowaniu tanuków. On wiedział swoje a ja swoje. Jeszcze zobaczymy. Tak sobie pomyślałam. Uznałam, że nie będę się z nim wykłócać bo jeszcze pomyśli, że się co do mnie pomylił i nic nie dostanę.
Podróż ziemnym statkiem od początku miała wszystko przyśpieszyć, miałam tylko jakieś takie wrażenie, że moczykij zbyt zadowolony nie był, ale... Nie mogłam przejmować się zbyt bardzo, w końcu sam pytał czy znam krótszą drogę. Im dalej odjeżdżaliśmy od Hanamury tym bardziej zaczynałam się martwić, wiecie, że rzadko bywałam daleko? O ile na morzu podróż to jedno, wiesz, że gdzieś dopłyniesz a tutaj wśród tych całych zielonych drzew i traw i tego wszystkiego to nic nie wiesz, nie wiadomo gdzie się znajdziesz za dziesięć czy dwadzieścia minut czy nawet jutro. Nic nie jest tutaj jasne. Na całe szczęście on znał drogę. Wydawał się skupiony na prowadzeniu bo siedział cicho. To chyba dobrze, musiało mu zależeć, mnie zależało na tym byśmy się nie zgubili bo nawigowanie tutaj to nie moja bajeczka.
- Czy to ważne jacy są, Taro-Taro? Już jednego wezwałeś, wezwanie drugiego teraz w niczym nie pomoże. A jeszcze się zdenerwuje, że podwójne wezwanie czynisz i dodatkowo jakąś klątwą obciąży i co wtedy? To trochę jak ze strażnikami, wzywasz jednego i musisz mieć powód, bo jak bez powodu wezwiesz drugiego to każą ci płacić. Nie wiem czy chcesz popadać w dodatkowe koszty. Pomyśl sobie co by było jakby nie miał tam kto posprzątać, taka Amaterasu by się zdenerwowała bo w jej domu jasno, słońce świeci i tak by sobie tanuk leżał i grzał... - Westchnęłam i zaraz wzięłam porządny oddech bo za dużo gadam. Nie wiem dlaczego ja mu muszę takie rzeczy tłumaczyć. Poświęcenie tanuka to jedno, chęć poświęcenia całego stada to drugie. A proszenie o pomoc wielu bogów to trzecie. Już sobie wyobrażam tą ich wspólną naradę i kłótnię kto ma zejść i zainterweniować, już widzę te pierony złości...
Przejazd w plenerze dobiegał końca, przynajmniej żadne z nas się nie zmęczyło. Poza tym są plusy. Nie wpadliśmy na stado mściwych tanuków których tak bardzo obawiał się rybak. Jak dotarliśmy do Masa...Mana...Maaaaa nie wiem jak się to miejsce nazywa... Ale byłam na miejscu w końcu i od razu zdziwiło mnie jedno. W te leśne żagle nie wiał żaden wiatr. Było cicho, za cicho. Czyżby rzeczywiście Watatsumi zdenerwował się za tego Tanuka i myśmy przywieźli jego gniew? Podrapałam się po głowie bo wydawało mi się to dziwne. Zawsze na morzu znajdował się winny tej niepogody bo to nie jest tak, że pogoda jest albo jej nie ma, ktoś zawsze ją zsyła. Rybak od razu wyrwał jak opętany do jakiegoś domu. Pomyślałam, że poszedł sprawdzić czy go znowu niedźwiedź nie napadł albo Tanuk jakiś. Wtedy jednak wygramolił się ze środka jakiś dziadyga, pewnie jego tatko. - Te, próchno. Nie skrzypią ci aby za bardzo kolana by się tak nadwyrężać? Po co moczykij dziadka wyciągał z domu? Mogliśmy wejść i napić się wody. - Rzuciłam w kierunku tego żywego eksponatu starych czasów. Nie wiedziałam jak bardzo starych ale co za różnica, mówiłam już, że liczy się dzisiaj a nie wczoraj? Czy ktoś jeszcze pamięta o jego czasach? Pewnie nie, bo stare pryki zawsze mają problem z pamięcią i to tylko potwierdza to co mówię, to same fakty. - Ty mje lepiuj muf co z temi Tanukimi - Musiałam go nieco poprzedrzeźniać bo zabawny był a i mi humor się poprawił dzięki temu. Wspominał o jakimś Harumie ale tak naprawdę to nie wiem sama czy ten cały niedźwiedź sam się po prostu nie napatoczy. Tak czy inaczej... Chciałam wiedzieć co powie więcej ten ramol o tych tanukach całych.
Jeśli jednak nie miał do powiedzenia nic ciekawego to zaczęłam kręcić się trochę po tym próchniejącym drewnie zwanym wioską. Nie orientuje się w miastach ani wioskach, jeśli miałam pomóc to musiałam poznać zakamarki tego statku chociaż trochę. No i dopiero potem polazłam jak mi polecono do tego całego Haruma ale pierwsze co to nie pytałam o niedźwiedzia a o Tanuki. To było pewne, że te szczurki są tu po jedzenie, tak samo niedźwiedź. Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem prawda? No to trzeba było zakumplować się z Tanukami i przeprowadzić oblężenie niedźwiedziej jamy. Taki był plan... Albo poczekać aż przyjdzie ale kto wie kiedy to nastąpi.
Ukryty tekstUkryty tekst
- Myślę - - Mówię -
0 x
Re: Matsumae - niewielka nadmorska osada
Rekinia przysługa Czyli misja rangi D dla Maname 9/x Urashima Taro rozumiał argumenty Maname, a przynajmniej sprawiał takie wrażenie. Mowa jego ciała wskazywała, że faktycznie wie, co się do niego mówi. W końcu jak nasz drogi rybak z aprobatą ciągle kiwał głową przy jakimkolwiek wypowiedzianym przez Maname słowie, to, albo faktycznie aprobował słyszane rzeczy, albo kiwał tą głową, aby zakończyć rozmowę. Jak było naprawdę? To wie tylko on sam. Wróćmy jednak do tego, co było teraz najistotniejsze, wizyty w wiosce.
Początkowe zainteresowanie tylko się wzmogło gdy rozniosła się fama, że do wioski przybyła jakaś dziewczynka kunoichi gotowa rozprawić się z niedźwiadkiem. Sprawa mogła się mocno skomplikować przez bardzo bezpośrednie słowa Maname. Niby był on wodzem tych ludzi, staruszkiem w świecie, w którym średnia wieku, to pewnie 40 lat, a więc kimś naprawdę doświadczonym, a jednak w jakiś sposób słowa Maname go zabolały. Zasmucony spojrzał w ziemię, po czym zaśmiał sie sarkastycznie. Nie wiadomo jak i skąd, ale nagle jego skóra stała się czerwona, a oczy zmieniły kolor na biały. W mężczyznę jakby wstąpił jakiś demon. Spojrzał tylko na piratkę, podniósł laskę i nim Maname zdążyła mrugnąć, mężczyzna stał już przed nią, trzymając laskę nad jej głową. Spojrzał jej w oczy, po tym uśmiechnął się jeszcze raz i delikatnie uderzył ją w czoło. Po tym całym teatrzyku, szepnął. -Nje myśl se dziołcha żeś mondro. Może wyglondom staro, ale jesżech wiecznie młody. Ja, narrator, uważam, że taki pokaz siły powinien wystarczyć, aby przekonać Maname, by niepotrzebnie nikogo tutaj nie drażniła, ale to ja, a Maname, to Maname. Nidy nie wiadomo co jej strzeli do głowy. Jednakowoż zanim piratka zdążyła udać się na spacer po urokliwych uliczkach Matsumae, Naoki powiedział. -Jak zniknom nasze problymy to ci zapłacemy, myśle, że z dwiesta pindzisiont ryo, pasi ci?
Przeczesywanie wioski nie należało do najtrudniejszych, ale też nie było czymś nadzwyczaj przyjmenym. No okej, wioska była ona niewielka, a do tego mieszkańcy bardzo chętnie wychodzili z domu, aby porozmawiać z nowo przybyłą. To jednak widać było, że jest to wioska i to dość prymitywna. No bo halo, ale żeby tak wylewać swoje ekskrementy na ulicę!? Toż to niecywilizowane! Mam tylko nadzieję, że nos nastoletniej Hoshigaki przypomni sobie jak śmierdzieli niemyjący się piraci, dzięki czemu dziewczyna zapomni o tej drobnej niedogodności.
W każdym razie, nim Maname zdążyła powiedzieć do kogokolwiek"EJ", to już wiedziała gdzie dokładnie mieszka Harum, że jest on "pieprzonym nierobem" oraz "jebanym alkoholikiem", który powinien teraz siedzieć przed chatką i pić sake. Maname dowiedziała się też, że matka babki Inoshiego zachorowała na żółć, że brat siostry ojca matki Haruma wymiotował krwią oraz, że ogólnie to pierwsze spotkanie z tanukim miało miejsce "no tak ponad tydzień temu". Jak to powiedziała jedna z kobiet. -Był taki zwierzaczek, widać zmęczony i brudny, ale ładny taki. No i się kręcił po targu, nawet próbował rybę od Taro ukraść! Ale go chłopaki przegonili. Co się z nim stało, to nie wiem. A ten atak cały? To ja wiem? To na targu działo się w poniedziałek, to niedźwiedź i tłumy tych zwierzątek to się tak w sobotę pojawiły. Ale czemu? Nie wiem, może próbowały przed misiem uciec? Wszystko to zostało wypowiedziane w typowym dla przekupnych bab tonie. Z tego też powodu potrzebna była chwilę, aby wszystkie te informacje przetrawić. ALE JAK NA ZŁOŚĆ w głowie Maname pojawiła się obca myśl, tak jak wtedy w świątyni. Całkowicie pozbawiony barwy głos przemawiał. -Drugi... dom. Prawo. Teraz. Chodź. W sumie trochę to straszne, ja bym się trochę cykał.
Legenda:
-Tanuki
-kobieta
-Yumi Naoki, szefuncio tej wioski
0 x
- Maname
- Postać porzucona
- Posty: 466
- Rejestracja: 12 sty 2019, o 12:42
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: - Ma na oko około 1.55 wzrostu
- Duże niebieskie oczy
- Jak się uśmiecha widać ostre zęby
- Granatowe włosy
- Strój w granatowych barwach - Widoczny ekwipunek: Torba, plecak, wyrzutnia shuriken, kabura na nóż.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108888#p108888
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Kabuki | Kayo
- Lokalizacja: Hanamura
Re: Matsumae - niewielka nadmorska osada
- Rok 387 - Wiosna -
No i jest jak sobie myślałam. Skrzypią mu nie tylko kolana ale i skóra mu skrzypi, od tego skrzypienia aż kolor zmienia! Poważnie! Chciałam już mu to wypomnieć i nagle mnie pacnął! Słowo daje, nigdy nie widziałam tak szybkiego dziadygi. - No ej! - Złapałam się za czoło z dosyć poważną i zaskoczoną miną. - Nie powinieneś być tak szybki pró... Staruszku - Ciekawe jak bardzo się jeszcze skurczył, kilka lat i pewnie będzie mniejszy ode mnie i będę mogła mu skopać zadek i pokazać, że jednak drewno spróchniało.
- No... Może i nogi ci nie spróchniały ale zęby chyba tak... - Mruknęłam krzyżując pewnie siebie ręce na piersiach, tak wyglądałam czy aby znowu się nie robi czerwony, by tym razem być gotowa na jego przedstawienie. Jeśli będę się go spodziewała to jaka jest szansa, że mi umknie? To jest powód by pilnować nawet i takiego butwiejącego bala jak on, strasznie niepozorny. - To w takim razie jak rozwiążemy wasz problem wyzywam Cię na pojedynek! Pojedynek gryzienia! Znaczy się... Gryzienia jakiegoś mięsa albo czegoś innego! - Taką walkę na pewno wygram, moje kły są od jego ostrzejsze i to jest pewnik. Wyciągnęłam dłoń wskazując na niego - Watatsumi mi świadkiem, że zwyciężę w obu walkach! - Miałam na myśli wioskowy problem z niedźwiedziem, Tanukimi oraz co najważniejsze, pojedynek na jedzenie.
- Tak, tak, po to przyszłam, by wygryźć tego niedźwiedzia z waszej wioski. - O to przecież modlił się ten cały rybak, ale co ja naprawdę wiedziałam? Wciąż nic na temat tego wszystkiego. Poznałam tylko dziwnego rybaka który składałby wszystko na ołtarzu ofiarnym oraz tego całego piernika. Na całe szczęście miejsce to nie było dużo i przeczesanie go nie było zbytnio problematyczne. Mogłam skoczyć od lewego krańca wioski aż po prawy i odpytać poszczególne osoby odnośnie tego co wiedzą. Nie byłam najlepsza w zadawanie dużej ilości pytań, zwłaszcza, że nie wiedziałam o co pytać. Zostało dowiedzieć się jednego, gdzie mieszka ten cały Harum. Głupie imie, kojarzy mi się z Hrum hrum i od tej pory tak go będę nazywała. Wszyscy ludzie udzielali mi dosyć szczegółowych informacji, dowiedziałam się na przykład kiedy pojawiły się Tanuki. Były tutaj tydzień, nie wiedziałam co to oznacza ale może było przydatne. Co do całego Hruma, podobno lubi sobie wypić, równy człowiek znaczy się. Wypije to i bardziej szczery jest, źródło wielu opowieści.
Coś mi podpowiadało, że znajdę tego Hrumkacza w jednym z domów po prawej stronie, w drugim. Nie wiem dlaczego ale miałam to dziwne wrażenie, o już wiem. To na pewno kobieca intuicja mi to podpowiadała. Chyba jednak tatko miał racje... No, pamiętacie jak wam opowiadałam, że w pewnej chwili załoga dziwnie się patrzyła? No, to musiało chodzić o to, po prostu miałam lepszą intuicję od nich i to tego się bali, że podejmę lepsze decyzje i jeszcze, że szybciej awansuję i kapitan ich pominie. Ugh... To były świetne czasy w których nie musiałam się przejmować niczym poza statkiem, tfu. Teraz to nie ma czasów. Skierowałam się więc do tego domu o którym mówiła moja przewspaniała intuicja. Chociaż z początku chciałam poznać jego okolicę więc obeszłam go dookoła i dopiero po chwili zapukałam. Jak otworzono to weszłam do środka licząc, że trafię na tego całego pijaczynę.
Ukryty tekstUkryty tekst
- Myślę - - Mówię -
0 x
Re: Matsumae - niewielka nadmorska osada
Rekinia przysługa Czyli misja rangi D dla Maname 11/x Dziadek widać skrywał w sobie więcej tajemnic, niż mogłoby się, na pierwszy rzut oka, wydawać. Po swojej pokazowej akcji nestor wioski czuł się wyjątkowo pewnie tak więc już żadne wbity, nie mogły popsuć jego humoru. Pokazał młodej gdzie jej miejsce... Na drobne zaczepki Maname radośnie odpowiedział. -Bydemy pić sake dziołcha, do tygo moie zymby som dobre. A tero idź, załotw tego niedźwiodzia, za wszelko cena. Po tych słowach odwrócił się i powolutku, kuśtykając, udał się w stronę swojego domu.
Hrum Hrum znaczy Harum gdzieś tam sobie siedział i pił, a Maname go szukała. Cóż możemy więcej powiedzieć. Może Watatsumi miałby coś ciekawego do powiedzenia, ale spał, no każdy musi czasem się zregenerować, nawet wielki bóg mórz. Mam nadziej, że następnym razem podzieli się z nami jakimś komentarzem... W czasie gdy Maname wysłuchiwała różnych ludzi, na morzu zrobiło się jakoś dziwnie niespokojnie, ot jakiś sztorm czy coś. I ludzie mogliby uznać to za nagłe załamanie pogody, ale prawda była inna, było to związane z wmieszaniem się w te wydarzenia świata boskiego.
Niedaleko wioskowej plaży, pod przykrywką fal, pojawił się ogromny rekin, pomocnik Watatsumiego. Z ukrycia przyglądał się temu, co robi Maname. Czuł niepewność? Z jednej strony jego serce przeszywał ogromny smutek, tak bardzo chciałby porozmawiać z tą młodą piratką, opowiedzieć jej kim oni są, ale nie mógł.... Z drugiej strony był odczuwał dumę. Jego potomkowie naprawdę dawali radę żyć w świecie ludzi, a co zabawne, ludzie na nich polegali! Jego rybie oko zaszkliło się. Wiele tysięcy lat temu był on taki sam jak ona, z tą różnicą, że był sam, nie miał klanu, rodziny. Jedyny człowiek-rekin. ABOMINACJA... Początkowo udawało mu się wieść normalne życie, ba nawet znalazł żonę i spłodził wielu potomków. Ale sielanka nigdy nie trwa wiecznie, nie w opowiadaniach. Nienawiść ludzi do szeroko rozumianej inności uderzyła w końcu i w niego. Oskarżono go o zabijanie niemowlaków. Z tego powodu wraz ze swoją rodziną zmuszony został do ucieczki. Trwało to wiele miesięcy, a ich sytuacja nie wyglądała najciekawiej. Rekin wiedział, że nie będzie w stanie obronić ich sam, dlatego też poprosił o pomoc w miejscu gdzie na pewno zostałby wysłuchany, w pałacu Watatsumiego. Bóg szybko sprawił, że ludzie zrozumieli jaka była prawda. W skrócie dzięki pomocy Watatsumiego ród, poprzez synów i córki rekina, mógł dalej istnieć, pierwszy Hoshigaki zapłacił jednak za to swoim ludzkim życiem. Od tamtego czasu służył bogu jako rekin. Z oka Hoshi Gakiego pierwszy raz od wielu tysięcy lat popłynęła łza. Jego ród trwał.
Niestety jego historia nie zostanie nigdy poznana, nigdy ta legenda nie zostanie przekazana, jego istnienie zostało całkowicie wymazane z pamięci. Watatsumi wolał uniknąć sytuacji, w której ktoś przyjdzie odebrać mu tak potężnego ochroniarza.
Dotarcie w okolice domostwa nie stanowiło żadnego wyzwania dla tak zdolnej kunoichi jaką niewątpliwie jest Maname, szczególnie, że postępowała ona zgodnie ze swoją kobiecą intuicją. Jak to wygląda w praktyce? Po prostu idziesz gdziekolwiek i jak trafisz, to mówisz, że to dzięki intuicji, prawda? No, a jak nie trafisz, to przez przypadek. W każdym razie oględziny domostwa pozwoliły na określenie iż jest ono w jakiś sposób wyjątkowe. Otóż chata była dużo mniejsza od reszty zabudowań mieszkalnych, tak jakby tutaj mogła mieszać tylko jedna rodzina. Ale kto wie, może tak ma być? Może kogoś było stać na wybudowanie chatki, która należałaby tylko i wyłącznie do niego? Co też jest warte zauważenia, nie kręcił się tutaj żaden człowiek! To musiało być podejrzane.
Maname ledwo dotknęła drzwi swoimi knykciami, a one od razu ustąpiły. I zapewne piratka chciałaby zachować ostrożność czy coś, ale ktoś się do niej zwrócił. -Wejdź, proszę. Drzwi otworzyły się na oścież, a Maname mogła ujrzeć... tanukiego. Zwierzątko wyglądało wyjątkowo dziwnie, nie tylko przez dodatki jakie na sobie nosiło, ale także przez samą budowę ciała. Otóż Tanuki miał ogromne oczy, baaardzo długi i puszysty ogon, ogromny brzuch, a do tego ogromne jądra. I może byłoby to dla Maname do przeżycia, ale wyobraźcie sobie, że na głowie zwierzęcia był bambusowy kapelusz, w lewej ręce butelka sake, a w prawej jakiś świstek. Jednak zanim Mamname mogłaby jakoś zareagować, tanuki odezwał się. -Wezwałem cię tutaj nie bez powodu. Pewnie się zastanawiasz jak to możliwe? Bo widzisz pomogłaś jednemu z naszych, wtedy w świątyni. Prosił cię o pomoc, a ty ją zorganizowałaś. Tutaj tanuki zrobil przerwę i wziął łyk sakę. -No, ale właśnie odpowiedzi. Kontaktowaliśmy się z tobą używając naszej ewolucji techniki utsusemi no jutsu, dzięki temu możemy "przemawiać" do wybranej osoby. Więc tak, te wszystkie dziwne myśli, to my. Wybacz. Zapytasz pewnie, co tu się dzieje? Ano mścimy się i chcemy poprosić cię o pomoc. Ludzie z tej wioski zabili bardzo wielu moich przyjaciół, a resztę brutalnie pogonili. Tego było dla nas za wiele i dlatego za pomocą odpowiednich technik zaczęliśmy terroryzować tą wioskę jako niedźwiedź. Ot, bierzesz kilka tanukich, używasz specjalnego henge i cyk, masz ogromnego niedźwiedzia. Ryki też łatwo zrobić... He he. No, ale nieważne. Oczekujemy od nich zadośćuczynienia. Mają urządzić pogrzeb tym wszystkim tanukim, ich ciał już nie odzyskamy, ale pochówek musi być, a do tego mają nam zapłacić w ryo, żywności i napitku. Oczekujemy no tak z 1000 ryo, 20 kilogramów ryb oraz 3 litrów sake. Dopiero po spełnieniu tych żądań przestaniemy straszyć mieszkańców. Twoje zadanie jest proste, masz ich przekonać, albo zmusić żeby to zrobili. Jeśli nie spełnią tego co powiedziałem, to przywołam tutaj najpotężniejszego tanukiego jakiego kiedykolwiek zobaczą. Tutaj wódz tanukich zrobił przerwę żeby nawilżyć swoje gardło, po czym podrapał się po głowie i mruknął. -Albo mają jeszcze inną opcję. Symboliczny pogrzeb moich braci, to oczywiste, a także wybatożenie, 30 razy, Taro, to on sprowadził na mój lud cierpienie, niech też cierpi. Mają wybór. A teraz idź, masz dużo do zrobienia, porozmawiamy później. Tanuki ewidentnie nie chciał z tobą rozmawiać, widać możliwość zadawania pytań nie była przewidziana na czas tej rozmowy.
Legenda:
-Tanuki
-Yumi Naoki, szefuncio tej wioski
0 x
- Maname
- Postać porzucona
- Posty: 466
- Rejestracja: 12 sty 2019, o 12:42
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: - Ma na oko około 1.55 wzrostu
- Duże niebieskie oczy
- Jak się uśmiecha widać ostre zęby
- Granatowe włosy
- Strój w granatowych barwach - Widoczny ekwipunek: Torba, plecak, wyrzutnia shuriken, kabura na nóż.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108888#p108888
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Kabuki | Kayo
- Lokalizacja: Hanamura
Re: Matsumae - niewielka nadmorska osada
- Rok 387 - Wiosna -
- Sake? - Jak to dobrze, że ani Sohei ani tatko tego nie słyszą, jeden by go skrzyczał a drugi upewnił się, że i sake pić mu będzie trudno. Mnie to jednak nie ruszało, nie widziałam problemu w tym by pokonać go w jego własnej grze, tak właśnie. Jestem pewna, że odpadnie po jednej kolejce a ja? Phi, jakoś sobie poradzę, mam na to kilka brudnych sztuczek. - Zgoda! - Powiedziałam i poszłam, tak jak i on. Wszystko było ustalone. Mówię wam, szkoda, że nie widzieliście tego całego pojedynku ale o nim opowiem kiedy indziej bo historia prowadzi nas dalej i nie zamierzam ich mieszać.
Ta cała pogoda jakaś dziwna była dzisiaj... Miałam wrażenie, że zaraz lunie a jednak nie lunęło. Niby wychodziło słońce i znowu, te chmurki też za szybko się poruszały... Nie ważne, nie byłam tutaj z powodu sztormu czy dziwnej pogody, zresztą... Stworom lądowym jest ona prawie, że obojętna, na morzu jednak jest inaczej. Jak płyniesz i nie ma wiatru to masz problem, jak wieje za mocno to zrywa żagle i też masz problem... Dobra pogoda to... Właściwie nie wiem. Po prostu idealny miks tego wszystkiego pozwala pływać. - Coś mała ta kaju... Znaczy domek. Mniejszy niż inne - Zauważyłam patrząc to na chatkę przed sobą to na inne w okolicy. No ale nie jestem jakąś archi... Archi... No tymi co domy budują. Weszłam do środka i zaprosił mnie jakiś głos, ale to ja weszłam pierwsza nim przemówił, to było wtargnięcie na ten niewielki teren... Wiem, że nie lubicie jak bajdurzę i zmieniam fakty ale... No naprawdę tak było, słuchajcie i nie odchodźcie dobra? Wchodzę a tam siedzi sobie taki wielki Tanuk butlą sakę w słomkowym kapeluszu. Oczy miał prawie tak wielkie jak ja. Wyglądał prawie jak zabawka ale od zabawki odróżniały go jego wielkie... No. Jak to się mówi... Co-Cocho... No jaja miał duże. Zmarszczyłam brwi i przetarłam oczy bo miałam wrażenie, że ktoś mnie robi w bambuko ale nic się nie stało. To był rzeczywisty wielki Tanuk z sake i czymś jeszcze. Weszłam powoli i właściwie to patrzyłam tylko na niego i to coś się odezwało! - To gada? - Pomyślałam, chociaż... Po tym już nic mnie nie dziwiło... Gdzie jesteś moja intuicjo? No gdzie mnie zostawiłaś w takiej chwili, co? Eh, patrzyłam i dałam mu mówić nie mogąc się nadziwić temu co widzę i tak, skupiałam się na sake i kapeluszu a nie jego wielkich jajcach.
No i mówił, pomogłam jednemu z nich ale to przecież było właściwe bo ten cały Taro to wieśniak jakich mało - Ej, zamierzasz tak sam pić nie smutno ci tak? - To było bardzo nieuprzejme z jego strony, skrzyżowałam po tym ręce na torsie i obróciłam się lekko obrażona w bok dalej słuchając tego co tam brzdękolił. No bo jak się sake pije to z czarki, nawet kapitanowie tak robią a picie samemu to też miłe nie jest. - A więc to nie była moja intuicja? - Zajęczałam zawiedziona i strzeliłam się w czoło, już wydawało mi się, że rzeczywiście posiadam coś takiego i jestem w stanie podejmować jakieś mądre decyzje a tutaj wychodzi, że moja intuicja to Tanuki z wielkimi jajami. Nie wiedziałam już czy powinnam być zdumiona czy zawiedziona... A może to był sen? Nawet jeśli, to bardzo realistyczny. - Cwanyś królu Julianto-Tanuki-Sama - Słyszałam kiedyś taką opowieść o zwierzątkach na wyspie z ciepłych krajów i tam był bardzo podobny zabawny zwierzak, skojarzyłam obydwoje razem, dlatego tak go przechrzciłam, od dzisiaj nazywał się Julianto. Zwróciłam uwagę na jego opowiastkę o zemście za złe traktowanie wspaniałej rasy Tanukich oraz na ich podejście do ninjutsu... No, potrafiły ninjutsu te tanuki... No nie odchodźcie przecież mówię, że nie zmyślam. Słuchajcie dalej!
- Yyyyy.... A więc... Ten niedźwiedź to wy? - Podrapałam się po policzku. Nie spodziewałabym się nigdy tak podstępnych stworzeń, cwane były i wiedziały czego chcą, ha! To powód by nie traktować ich z góry jak ta banda wsiórów. Potem zaczął stawiać swoje żądania wobec tych wieśniaków i samego Taro. Początkowo nie mogłam uwierzyć ale wszystko to pasowało do piratów, już go polubiłam! Aż przypomniały mi się stare czasy z tatkiem na morzu, właśnie tak. Chciał dużo ale to tylko początek negocjacji, oj mogę wskakiwać do tej załogi od razu!. - Te Tanuk, nie pozwalaj sobie, Kapitan Maname nie jest byle dziołchą co ją oszukać idzie! - Wskazałam na niego ręką, wyprostowaną z lekko pretensjonalnym tonem - Zrobimy jak ja chce, słyszysz? Mam się wykazać bohaterskością i przegnam niedźwiedzia, dlatego wy go dla mnie zrobicie, ja go trochę podduszę i udacie, że martwy on. Potem ja zbiorę go z wioski. Was przepędzać nie muszę. - Zrobiłam krok wpatrując się mocno w wielkie słodkie oczka tego Tanuka no i jego fikuśny kapelutek - Co do waszych grabieżczych żądań, umowa stoi. Wszystko wam przyniosę ale trochę mniej tych pieniędzy, część z tego trafi do mnie. Jedzenie i sake im podbiorę. Gdzie umawiamy się na punkt zrzutu bosmanie? He? Pobitych braci pochowamy potem, jak skończymy ten rozbój. A jak się nie zgodzisz na moją hojną ofertę to zabiorę ci ten kapelusz i wypiję twoje sake i to jeszcze z tym postrzelonym dziadygą na którego trzeba uważać bo dziwny jakiś. - Zacisnęłam piąstki bo tak naprawdę jaką miałam gwarancję od tego cwaniaka? No żadnej, ale on nie miał i mojej gwarancji, mogliśmy sobie tylko zaufać, że każda strona na tym skorzysta i ja i one i wieśniacy będą myśleli, że skorzystali podczas gdy zostaną ograbieni i przez niedźwiedzia i przez tanukich no i przeze mnie. Tak naprawdę to zasłużyli sobie swoją ignorancją, krzywdy im nie zrobię, nie jestem przecież taka. Łupy i do wody jak to się na statku mawiało.
Ukryty tekstUkryty tekst
- Myślę - - Mówię -
0 x
Re: Matsumae - niewielka nadmorska osada
Rekinia przysługa Czyli misja rangi D dla Maname 13/x W istocie pijacki pojedynek był epicki, stary wiarus i młoda piratka. Siła przepitej wątroby kontra młodość, witalność i brak jakiegokolwiek doświadczenia w "zawodowym" piciu. Kto wygrał? Pytajcie Watatsumiego, on chętnie o tym opowie, szczególnie o tym fragmencie z mieszanką nerwów, krwi i potu. W każdym razie istotne wydarzenia dzieją się w pewnym domku, a więc to tam powinniśmy się udać.
Tanuki-szef mimo, że totalnie nie miał na to ochoty, to jednak wysłuchał, co Maname ma do powiedzenia. Nie był zachwycony z tonu dziewczęcia, ale wiedział, że ludzkie młode są jakieś takie bezczelne, już nie raz z takimi miał do czynienia podczas swego długiego żywota. Z tego też powodu pewne rzeczy puścił mimo uszu. Najbardziej zdziwiło go to, że jego propozycja nie została przyjęta od razu, a została zaproponowana kontrpropozycja! Ostatni raz takie coś stało się z 20 lat temu i zakończyło się knock outem przeciwnika. [Tym razem obejdzie się bez rękoczynów, bo Maname zaproponowała coś naprawdę rozsądnego. Tanuki uśmiechnął się i rzucił butelką sake w dziewczynę, ale tak żeby złapała, nie chciał jej zrobić krzywdy. Po czym odezwał się do niej, jednocześnie szeroko się uśmiechając. -Jak ty mi zaimponowałaś w tej chwili. Masz rację. Zrobimy niedźwiedzia, teraz, w środku dnia, ty się nim zajmiesz, ludzie będą oglądać, bo są głupi, a w tym czasie moi podwładni wezmą co nam się należy. No kurde plan idealny. Tanuki pogładził się po swoim dużym brzuszku i dodał. -Bądź za pięć minut na wioskowej plaży, to chyba najlepsze miejsce na nasz mały pokaz. Mam tylko nadzieję, że gramy w tej samej drużynie... Tanuki zakończył swoją wypowiedź po czym położył się na plecach na ziemi. Jego brzuszek był teraz taki dostępny, ciekawe czy miękkie ma futerko i czy w ogóle lubi być głaskany?
Niezależnie od tego co zrobiła Maname, po równych pięciu minutach z okolicy plaży można było usłyszeć ryk jakiegoś potężnego niedźwiedzia, a zaraz potem człowieka. -Ludzie, niedźwiedź na plaży! Dawać tutaj wszyscy, zabijmy go! Czyżby plan miał się skomplikować? Przekonajmy się!
W samej wiosce ludzie zaczęli zabierać co mieli pod ręką: cepy, grabie, pałki, noże, cokolwiek i szli w stronę plaży. Brakowało wśród nich ich zarządcy, ponoć te kilka sekund podczas, których popisał się przed Maname, za bardzo go zmęczyły i musiał odpocząć. Jedyny człowiek z tej wioski, który mógł w pojedynkę pokonać niedźwiedzia był niedysponowany. Zgromadzeni na plaży ludzie zaczęli wątpić, brakowało im kogoś, kto poprowadziłby ich do walki. Stali więc i czekali na ruch niedźwiedzia. Natomiast niedźwiedź-tanuki czekał na działania Maname, tanuki wiedziały, że mają z nią przegrać, dlatego też wolały nie wykonywać żadnego ruchu.
Rekin smutno patrzył na to co się dzieje. Bolało go to, że jednak potrzebna będzie przemoc, aby rozwiązać problem trapiący tę wioskę. Miał tylko nadzieję, że Maname wyjdzie z tego bez szwanku.
Za palisadą, po drugiej stronie Matsuame, zgromadziła się ogromna chmara tanukich, czekały na znak, aby ruszyć. Ich cel? Odebrać ciała poległych tanukich, jeśli oczywiście jest taka możliwość, a przy okazji plądrować: jedzenie, napitek i wszystko co ma jakąkolwiek wartość. Nagle największy z nich głośno pisknął(ale na tyle cicho, że słyszały tylko zwierzaki) i wtem wszystkie ruszyły przed siebie.
0 x
- Maname
- Postać porzucona
- Posty: 466
- Rejestracja: 12 sty 2019, o 12:42
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: - Ma na oko około 1.55 wzrostu
- Duże niebieskie oczy
- Jak się uśmiecha widać ostre zęby
- Granatowe włosy
- Strój w granatowych barwach - Widoczny ekwipunek: Torba, plecak, wyrzutnia shuriken, kabura na nóż.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108888#p108888
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Kabuki | Kayo
- Lokalizacja: Hanamura
Re: Matsumae - niewielka nadmorska osada
- Rok 387 - Wiosna -
Mówiłam wam wszystkim i zawsze powtarzam, że nie bez powodu jestem KAPITAN MANAME, moje pomysły i wyrafinowane taktyki którymi wszystkich zawsze raczę są niepodważalnie moją najmocniejszą cechą o tak. Docenił to też ten cały Król Tanukich. Pewnie sobie teraz pomyślicie i zapytacie " A maname, kiedy przestaniesz zmyślać " NO ALE JA NIE ZMYŚLAM. To wszystko prawda i rzeczywistość, też nic nie piłam ani nie paliłam, Tanuki miał wielkie jajka i gadał i przystał na mój plan. To było idealne rozwiązanie sytuacji w której wszyscy korzystali i żyli długo i szczęśliwie. Tanuki będą najedzone i pijane. Ludzie pozbędą się niedźwiedzia a ja zostanę najsławniejszą kunoichi w wiosce i będą chwalić moje imie wszędzie. Będą mówić Kapitan Maname nas uratowała. To jest to co chcę usłyszeć... Raz mogę zrobić wyjątek i nie być łasą na skarby, ale skarby... Nie zawsze są materialne, chociaż te pieniężne w ryo czy drogocennych bibelotach są najlepsze ze wszystkich rodzajów skarbów... No może prócz map które prowadzą do większych skarbów... Ale wracając, czasem jak ludzie będą gadać, że Maname jest dobrym kapitanem to łatwiej będzie mi zwerbować dzielną załogę w przyszłości. No i Sohei i inni którzy mnie pilnują w tej Hanamurze się ucieszą, że Maname tak pilnie się uczyła.
Ugh... Trochę odbiegłam od tematu a więc było tak... Przystał na moją propozycje rzucił we mnie butelką sakę, tak jakby dawał mi resztę do wypicia ale nie chciałam jeszcze tego robić. No właśnie, jeszcze bo pojedynek z dziadkiem odbyć miał się później. Teraz przyszła pora na Maname ratującą wioskę. Długo nie czekałam by Tanuki zorganizowały tego całego niedźwiedzia. Przez te kilka minut zdążyłam wyjść i pokręcić się chwilę po wiosce, tak naprawdę oczekiwałam, że wywiążą się ze swojej obietnicy i się podłożą ale wiedziałam jak zrobić to tak by nie miały wyjścia by się podłożyć. Ryki... To była moja chwila!
Wsioki zaczęły wykrzykiwać, że z sierpami pójdą na tego niedźwiedzia i wiecie co? Chciałam się z nich śmiać, przecież taki niedźwiedź ich rozszarpie jeśli nie będą szybcy... A nie będą! - Szaleju się najedliście? Chcecie skończyć w jego brzuchu? - Krzyknęłam w ich kierunku jak już zaczęli zbierać się na plaży. Czekałam aż zbierze się ich sporo i wystąpiłam delikatnie naprzód. - Zostańcie, obserwujcie jak ja! Kapitan Maname pokonuję bestię! Zaraz nie będzie tutaj co patrzać! - Trochę dramatyzowałam ale miało być przekonująco i z powagą, prawda? Taka była umowa. - Oby ten król zrobił co obiecywał... - Wzięłam wtedy głęboki oddech. I przystąpiłam do udawanej walki. Poruszyłam brwiami jakby dając niedźwiedziowi znak by coś zaczął ryczeć i w ogóle zrobił się groźni by nikt do niego nie podszedł. Chwila wyczekiwania oraz wyczucia przeciwnika i ruszyłam w jego kierunku! Pierwsze co, chciałam mu podciąć przednie łapy by padł łbem na ziemię. Taki był plan, nie uderzałam go mocno, nie zamierzałam psuć tej wspaniałej iluzji niedźwiedzia. Liczyłam, że niedźwiedź widząc moje ruchy zwyczajnie da się podciąć przy użyciu małej siły. - Jak dam znak uciekasz w las albo do wody - Szepnęłam podczas tego ruchu do tych całych tanukich. A potem... Spróbowałam na niego wskoczyć ale nie tak by stać na nim wyprostowana o nie. Chwyciłam go za grzywę i zamierzałam na niego wejść, tak jak ludzie wsiadają na jakieś konie... Oczywiście musiałam mieć go na wyciągniecie dłoni którą od razu zamieniłam w wodę i przyłożyłam do jego głowy. Już po chwili powinna ona zostać otoczona sporą bańką wodną i podduszać bestię. Jakkolwiek by to groźnie nie brzmiało, jeśli padną to nic im się nie stanie i będzie to wyglądało wystarczająco wiarygodnie. Najważniejsze by padli poza zasięgiem i widokiem ludzi. Jeśli padnie to bąbel zdejmę, musiały wytrzymać bez powietrza tylko chwilę. Nie musieliśmy odbiegać daleko. Wystarczył kawałek... Nawet biec po plaży, i zniknąć w wodzie. Ja się nie utopię a ciało niedźwiedzia zabiorą falę. To jest sprytny plan!
Ukryty tekst
Ukryty tekstUkryty tekst
- Myślę - - Mówię -
0 x
Re: Matsumae - niewielka nadmorska osada
Rekinia przysługa Czyli misja rangi D dla Maname 15/15 To jak to wszystko przebiegało, albo chociaż powinno przebiegać z perspektywy Maname, już wiecie. Dlatego też teraz pozwolę sobie przedstawić jak te wydarzenia wyglądały z perspektywy różnych uczestników. Zapraszam.
1. Perspektywa mieszkańca
Jak tylko usłyszałem, że pojawił się niedźwiedź, to od razu złapałem za kuchenny nóż i pobiegłem na plażę. Tak jak ja zrobiła prawie cała wioska. Zabrakło raptem kilku osób, niestety, w tym też naszego przywódcy Naokiego. Szkoda, on był naprawdę potężny, niestety jego potędze dorównywała jego starość. W każdym razie na plaży był niedźwiedź. Był ogromny i głośno ryczał. W pewnym momencie zaczął szykować się do skoku w naszą stronę i gotowi byliśmy do ucieczki, aż tau nagle pojawiła się ta cała dziewczyneczka i stwierdziła, że będzie się z nim biła. Dobre sobie. Chwilę na siebie patrzyli, aż nagle Maname na niego ruszyła, podcięła mu przednie łapy przez co miś zarył pyskiem w piach. To był jego koniec. Zaraz potem miał na sobie jakąś dziwną bańkę z wody na głowie, a ona na niego wskoczyła? Wkurzony niedźwiedź próbował ją zrzucić. Tak się wiercił, tak się wiercił, że aż skierował się w stronę drzew. Po chwili zniknęli nam z radaru. Minęła chwila, a dziewczyna wróciła. Nasz problem się zakończył
2. Perspektywa niedźwiedzia
Akcja była prosta. Mają się podłożyć. Szef wybrał Piątkę najmądrzejszych tanukich, widać chciał mieć pewność, że wszystko skończy się pełnym sukcesem. Zanim jednak rozpoczęli walkę z Maname, musieli trochę nastraszyć zgromadzonych wieśniaków. Za pomocą chakry wydali ze swojej postaci niedźwiedzia najgłośniejsze ryki jakie tylko potrafili. Potem wszystko potoczyło się szybko. Pierwszy atak dziewczyny i od razu się podłożyli. Normalnie mogliby tego uniknąć, ale szef oczekiwał czego innego. Przednie łapy niedźwiedzia zostały podcięte, a ich pysk trafil w piach. Było to bardzo nieprzyjemne. Już mieli wstać i zareagować gdy nagle dziewczyna zrobiła im wokół głowy bańkę pełną wody, a potem ich dosiadła. Wiedzieli, że mają niewiele czasu nim się uduszą. Dlatego też zaczęli udawać wierzganie, a tak naprawdę kierowali się w stronę korony drzew. Kiedy byli bezpieczni, to tanuki anulują swoje henge i uwalniają się z tej duszącej techniki. Chba się udało.
Zanim dziewczyna się oddaliła, jeden z tanukich powiedział. -Dziękujemy za pomoc. Powiedz im, że spaliłaś trupa, my tutaj sfingujemy resztę. Co do reszty to Szef powiedział, że nie zapomniał o umowie, ale w chwili obecnej zmuszeni jesteśmy się wycofać. Dlatego też będziesz nas musiała odnaleźć, albo czekać na kontakt z naszej strony. Tanuki są wszędzie, to nie będzie takie trudne. Żegnaj. Niech szczęście ci sprzyja.
3. Perspektywa tanukich
ZEMSTA, ZEMSTA ZEMSTA, ZEMSTA, ZEMSTA, ZEMSTA.
ZJEŚĆ, ZJEŚĆ, ZJEŚĆ, ZJEŚĆ, ZJEŚĆ, ZJEŚĆ
UKRAŚĆ, UKRAŚĆ, UKRAŚĆ, UKRAŚĆ, UKRAŚĆ, UKRAŚĆ
UKARAĆ, UKARAĆ, UKARAĆ, UKARAĆ, UKARAĆ, UKARAĆ
Większość tanukich była średnio inteligentna, ta wielka masa po prostu podążała za wydanymi wcześniej rozkazami. Idealnie w momencie największego zamieszania chmara zwierzaków zaatakowała wszelkie magazyny Matsumae. Te bardziej rozgarnięte futrzaki udały się w poszukiwaniu swoich tragicznie zmarłych towarzyszy. Cóż tu się więcej rozwodzić. Całkowicie niepilnowana wioska nie była żadną przeszkodą dla tych zwinnych zwierzątek. Po dosłownie kilku minutach tanuki wycofały się niosąc ze sobą wiele kilogramów jedzenia, kilkanaście butelek sake i od groma kosztowności. To zdecydowanie będzie jeden z najczarniejszych dni w historii wioski. Szkoda, że mieszkańcy zorientują się dopiero wiele godzin później.
Po udanej akcji wszystkie tanuki wycofały się w bliżej niewiadomym kierunku, kto wie, może wróciły tam gdzie podobne im zwierzęta ninja żyją- do swojej specjalnej krainy.
4. Perspektywa boga i rekina
Czy ta dwójka na pewno istniała? Czy wszystko to co się działo było w jakiś sposób spowodowane działaniem Watatsumiego? Trudno powiedzieć. Istnienie boga należy zostawić teologii. Gdyby jednak spojrzeć z boku na to wszystko, to boska interwencja ma sens, nawet bardzo. Przecież gdyby nie bóg, to rekinia dziewczynka nie byłaby w odpowiednim miejscu i czasie, prawda? Prawda!? Jednak dla ciebie czytelniku byłoby dobrze gdybyś odebrał wątki z Watatsumim tylko i wyłącznie jako fabularne uzupełnienie, traktuj go jako taki smaczek.
Bóg dobrze wiedział co się wydarzy, był w końcu omnipotentny- wiedział wszystko. Z tego też powodu siedział spokojnie i czekał na to co miało nadejść. Z uśmiechem na ustach oglądał jak Maname rozprawia się z problemami, które przed nią postawił, kto wie, może dziewczę zostanie kiedyś jego czempionem, o albo lepiej, żoną! Każdy bóg potrzebuje żony! A tutaj niczego by jej nie brakowało. O woda jest, jedzenie jest, WIELKI WATATSUMI też jest. Same plusy. No ogólnie to jest dobrze, bóg ma bardzo dobrze. Teraz wypadałoby spotkać się z Amaterasu, trzeba było zaplanować jakąś wielką katastrofę morską, ludzie coś dawno nie cierpieli.
5. Epilog
Po udanej walce radości nie było końca. Ludzie rzucili się na Maname, zaczęli ją obejmować i całować. Dzięki temu mogli teraz znowu spokojnie spać w nocy. Dziewczyna otrzymała również obiecaną zapłatę. Czy przyjmowali wszelkie wytłumaczenia dziewczyny? Oczywiście! Łyknęli wszystko jakby byli jakimiś pelikanami.
Dopiero kilka godzin później okazało się, że padli ofiarą wielkiego napadu. Na szczęście dla piratki nikt jej nie podejrzewał, ona była bohaterką, która jeśli kiedykolwiek pojawi się w Matsumae to ma zapewnione darmowe jadło, napitek i nocleg.
Wychodzi na to, że Maname wygrała najwięcej, a wieśniacy najwięcej stracili. Cóż, taki jest ten świat, brutalny. Zawsze wygrywa ten który jest zarówno silny jak i sprytny. Trzeba maksymalizować swoje zyski.
//Takim oto sposobem misja dotarła do swojego finiszu.Życzę Maname udanych misji i wielu zdobytych PH //
0 x
- Maname
- Postać porzucona
- Posty: 466
- Rejestracja: 12 sty 2019, o 12:42
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: - Ma na oko około 1.55 wzrostu
- Duże niebieskie oczy
- Jak się uśmiecha widać ostre zęby
- Granatowe włosy
- Strój w granatowych barwach - Widoczny ekwipunek: Torba, plecak, wyrzutnia shuriken, kabura na nóż.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108888#p108888
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Kabuki | Kayo
- Lokalizacja: Hanamura
Re: Matsumae - niewielka nadmorska osada
- Rok 387 - Wiosna -
No i wszystko zakończyło się dobrze. Pokonałam tą bestię. Nie wierzyliście, że istniała... A jednak! Mówiłam, że nie będę kłamała i powiem wam samą prawdę jak to było. No i właśnie to te całe Tanuki były niedźwiedziem. Sama nie wierzyłam ale... Nie ma tego co by na dobre nie wyszło, udało mi się pokonać bestię, zyskać wdzięczność wsioków no i co najważniejsze, Król Tanuków też na pewno się ucieszył z okazji jaką dostał do splądrowania wioski.
Nie powinnam była się godzić na takie coś ale... Kto mówił, że jestem kunoichi? Kto mówił, że powinnam zrobić wszystko dla dobra wioski? Mój układ mówił jasno, Taro mówił jasno. Pozbądź się niedźwiedzia, tak też zrobiłam więc wszelkie pretensje o to, że zrobiłam interes na boku nie do mnie. Zresztą, nie było to też polecenie od Koheia dlatego miałam przy nim sporo wolności. Duch zysku musi nade mną czuwać, szkoda tylko, że moje nagrody były kijowe w porównaniu z tanukowymi, ale łatwo przyszło, łatwo poszło jak to mawiają...
Na początku dziwiło mnie to jak bardzo łatwowierni byli ci ludzie. Ta walka z niedźwiedziem nie wyszła najlepiej a jednak i tak ją kupili. Na całe szczęście zdążyli mi wypłacić należne nim zorganizowali się na tyle by przeliczyć co tutaj zostało. Chyba czeka ich ciężki okres, ale dali się obrobić sprytniejszym od siebie. To zemsta Tanuków za złe traktowanie, też nie chciałabym by ktoś traktował ogniem mojego tatka czy innych. A tak to właśnie odbierałam, ten prostak Taro składał ofiary z Tanuków jak z pieniędzy, no i nie mają ani tanuków ani pieniędzy teraz. I dobrze. Może Hanamura pomoże tym łotrom a może nie. Jak zaczęło robić się gorąco to czym prędzej zwinęłam się z osady tą samą drogą którą przyszłam. Na moje szczęście droga nie była szczególnie trudna i odnalezienie się, mimo BYCIA MNĄ, nie było katastrofalnie skomplikowane. Miałam nadzieję, że nikt nie pomyśli o kapitan Maname w kwestii kradzieży... W sumie wszystkiego. Nie mogłabym tego wytłumaczyć. Pozostało liczyć na to, że tytuł pogromczyni niedźwiedzia przeważy na ustach tych głupich rybaków. - Szary Dystrykt -
Ukryty tekstUkryty tekst
- Myślę - - Mówię -
0 x
- Ringo
- Postać porzucona
- Posty: 22
- Rejestracja: 5 maja 2023, o 17:31
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: żółte oczy, skrzela, szara cera, ostre zęby, ubrany na czarno, twarz i skrzela zasłonięte czarnym szalem
- Link do KP: viewtopic.php?p=207103#p207103
- GG/Discord: Roric#3942
- Aktualna postać: Ringo
Re: Matsumae - niewielka nadmorska osada
Ringo był w pobliżu i stwierdził, że pomoże okolicznym rybakom.
- Mogę pomóc w połowie? - zapytał mężczyznę przy łodzi i gdy ten wyraził zgodę zabrał się z nim na łódź. Wypłynęli na otwarte morze mijając fale przyboju. Osada stąd wydawała się tylko niewielkim punktem.
- Poczekaj - Powiedział do mężczyzny nim ten zdążył zarzucić sieci. Ringo wskoczył do wody i oddychając przez skrzela płynął coraz niżej w poszukiwaniu ryb. Gdy udało mu się znaleźć ławicę wypłynął i nakierował na nią rybaka.
Mężczyzna zarzucił sieci wyciągając pełne już po chwili. Ryb było tyle, że miał z tym nie lada problem, dlatego Ringo postanowił pomóc mu w wyciąganiu.
Mężczyzna nie miał się z radości. Zaprosił chłopaka na kolację i po zjedzonym posiłku zaproponował nocleg. Następnego dnia rankiem Ringo opuścił osadę pełen sił.
NMM
- Mogę pomóc w połowie? - zapytał mężczyznę przy łodzi i gdy ten wyraził zgodę zabrał się z nim na łódź. Wypłynęli na otwarte morze mijając fale przyboju. Osada stąd wydawała się tylko niewielkim punktem.
- Poczekaj - Powiedział do mężczyzny nim ten zdążył zarzucić sieci. Ringo wskoczył do wody i oddychając przez skrzela płynął coraz niżej w poszukiwaniu ryb. Gdy udało mu się znaleźć ławicę wypłynął i nakierował na nią rybaka.
Mężczyzna zarzucił sieci wyciągając pełne już po chwili. Ryb było tyle, że miał z tym nie lada problem, dlatego Ringo postanowił pomóc mu w wyciąganiu.
Mężczyzna nie miał się z radości. Zaprosił chłopaka na kolację i po zjedzonym posiłku zaproponował nocleg. Następnego dnia rankiem Ringo opuścił osadę pełen sił.
NMM
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość