Koralowy Zajazd

Prowincja o znacznej powierzchni otoczona niedużymi wysepkami umiejscowiona na morzu na zachód od Prastarego Lasu. Kantai zamieszkiwany jest przez klany: Hōzuki, Hoshigaki i Shabondama. Umiejscowiona na niej Hanamura stanowi stolicę nowopowstałego Cesarstwa. Ze względu na swoje umiejscowienie na Kantai rozwijany jest w szczególności przemysł wodny, a także rybołówstwo. Ze względu na wysoką wilgotność powietrza przy równocześnie niewysokiej temperaturze zaobserwować można na wyspach praktycznie cały czas występującą mgłę, które skutecznie zakrywa pole widzenia na większą odległość.
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 646
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Koralowy Zajazd

Post autor: Ame »

Ciekawa sytuacja. Kobieta z dzieckiem skacząca przez okno, wariat z siekierą, który próbuje zrobić wyłom w drzwiach oraz niebieskowłosy, uzbrojony po zęby shinobi. Mieszanka iście wybuchowa. Nawet dosłownie. Gdy ruda wyskoczyła przez okno, Hozuki cisnął w napastnika kunaiem. Po wszystkim zdał sobie sprawę, że lekko przesadził, zaś sam kunai miał szanse wystarczyć. Z drugiej strony - on wbił mu miecz w plecy, więc on wysadził mu twarz. Nie miał czasu na więcej życiowych refleksji, gdyż siła wybuchu odrzuciła go już po raz kolejny w tej walce. Przynajmniej znowu nie oberwał własną techniką.
Na korytarzu usłyszał masę ludzi biegnących w kierunku wybuchu. Chłopak założył, że są to bywalcy lokalu, którzy nieświadomi walki, która się odbywała... po prostu stali się jej świadomi. Nie miał czasu się z tego tłumaczyć, a na pewno nie miał zamiaru zapłacić za szkodę. I tak miał wrażenie, że przez podjęcie się tego zadania wyjdzie na minus. Nawet jeżeli nie byli to zwyczajni ludzie, a posiłki dla zabójców, Rekin nie miał czasu zakładać żadnej finezyjnej pułapki. Zwłaszcza, że przez okno dostrzegł, że kobieta ucieka w kierunku muru i jest goniona przez dwóch mężczyzn, a także jest na celowniku łuczników, którzy parszywie zaczaili się przy rogu budynku.
Ame do głowy przyszedł tylko jeden genialny pomysł. Chyba. Zdecydował się rzucić łucznikom pod nogi małą niespodziankę w postaci bomby dymnej. Miał nadzieje, że będzie to wystarczające żeby uniemożliwić im oddanie celnego strzału. W tym samym czasie chciał wyskoczyć z okna w ślad za kobietą, mając nadzieje, że będzie szybszy niż dwóch pozostałych drabów. W przypadku trudności w dogonieniu ich, Rekin spróbuje z kabury wyciągnąć dwa kunai i rzucić je w plecy ścigających.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Rindou Arashi

Re: Koralowy Zajazd

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 646
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Koralowy Zajazd

Post autor: Ame »

Z pozoru proste zadanie jak zwykle musiało mieć drugie dno. Coś by szkodziło gdyby tylko znalazł tę kobietę, zabrał dzieciaka i udał się w kierunku zachodzącego słońca? Widocznie tak. Spokojnie mógł sobie doliczyć kilka kresek w rejestrze zabitych i poturbowanych. Na całe szczęście niezbyt go to obchodziło. Dzięki szybkiej reakcji chłopaka, uciekającej kobiecie udało się dotrzeć do muru. Bomba dymna zdała egzamin i uniemożliwiła łucznikom oddanie strzału. Goniący napastnicy nie dali rady uniknąć latających noży. Kobieta była dużo sprawniejsza niż Ame się spodziewał. Mimo wszystko wspomniała wcześniej, że ucieka im aż od Sogen. Zwyczajny człowiek nie dałby rady. Dzięki zabiegom niebieskowłosego udało się im pokonać krótki dystans dzielący ich od muru. Wszystko działo się zatrważająco szybko. Wiedział że tym razem miał dużo szczęścia.
Gdy pokonali ogrodzenie karczmy, dalsza droga wydawała się już być łatwa. Przeciwnicy byli martwi, ranni lub oślepieni co kupiło im trochę czasu. Odbiegli kawałek od muru i ukryli się w krzakach. Uciekinierka podziękowała mu za ratunek i krótko wyjaśniła całą sytuację. Chłopak po cichu liczył na to, że wszyscy ścigający ją ludzie leżą właśnie na podwórku i ich problemy właśnie się skończyły. Nic bardziej mylnego. Z jej słów wynikało, że wewnątrz budynku jest ich drugie tyle. Przynajmniej. Jeżeli przeciwnicy posiadali tropiciela oraz konie, to ucieczka drogą mijała się z celem. Wkoło rósł gesty las, nocna pora sprzyjała bardziej uciekającym niż pościgowi. Martwiły go tylko zdolności specjalnego tropiciela. W nocy czytanie śladów na pewno będzie utrudnione, ale jeżeli jego umiejętności bazują na innym zmyśle niż wzrok, to nie uda im się w żaden sposób ukryć.
- Powinniśmy uciekać przez las. Uniemożliwimy im pogoń za pomocą koni. Gorzej z tym tropicielem. Może nas szukać za pomocą wzroku lub węchu. Noc spowolni jego działania, ale powinniśmy wysmarować się błotem, które zamaskuje nasz zapach lub wręcz przeciwnie, czymś o intensywnym zapachu. Chociażby padlina lub jakaś roślina. - przedstawił kobiecie swoją wizję dotarcia do miasta.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Rindou Arashi

Re: Koralowy Zajazd

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 646
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Koralowy Zajazd

Post autor: Ame »

Ame wiedział, że bajzel jaki zrobił na korytarzu knajpy przynajmniej częściowo powinien zahamować pościg. Na pewno ciężej będzie im się przedrzeć przez spalony pokój lub przez spanikowany tłum wewnątrz zajazdu. Tak czy siak notka nie poszła na marne. Pośrednio też wysyłała napastnikom ostrzeżenie, że chłopak, zupełnie tak jak oni - nie żartuje.
Nie wiedział kim jest kobieta, a tym bardziej dziecko, które osłaniał. Wcale nie zamierzał pytać. Różne historie chodzą po ludziach. Jemu zapłacili, po dostarczeniu ich do Hanamury to już nie będzie jego cyrk i nie jego małpy.
Matka napiła się wody, po chwili również napoiła dziecko. Miał nadzieje, że bachor nie rozryczy się na dobre, ale uciekinierka wydawała się w miarę panować nad instynktami dzieciaka. Ame w tym czasie spokojnie wysłuchał informacji o Czerwonym Isao i jego psach do polowań. Zwierzęta nie są aż tak problematyczne niż shinobi z umiejętnościami tropiącymi. Ostatecznie to zwyczajne kundle. Chłopak tylko skinął głową w kierunku kobiety na znak, że zaksięgował to wszystko w swoim umyśle, po czym zgodnie ze swoim własnym pomysłem zaczął nacierać się błotem. Szalejący deszcz działał generalnie na ich korzyść. Hozuki miał tylko nadzieje, że zbyt szybko nie zmyje z nich ochronnego brudu. Mimo wszystko wiedział, że ten zabieg nie kupi im aż tyle czasu, żeby spokojnie wrócić do miasta. Nie miał żadnego wybitnego planu, żadnego asa w rękawie, żadnego znajomego z dawnych lat, nie znał żadnego skrótu. Jednak zostawienie kilku żyć, w tym swojego, w rękach losu nie było w jego stylu. W takiej sytuacji została mu tylko jedna opcja, która drastycznie może zwiększyć jego szansę na ucieczkę lub w sprzyjających okolicznościach - nawet na zmiecenie pościgu z powierzchni ziemi. A raczej wody. Ame zamierzał przemieszczać się przez jak największe zbiorniki wodne, które z jednej strony pozwolą im na niezostawianie żadnych śladów. Z drugiej strony z jego umiejętnościami dają mu drastyczną przewagę w ofensywie.
- Przemieszczajmy się przez wodę. Zakryje nasze ślady, uniemożliwi psom pościg i złapanie tropu. - w krótkich, wojskowych słowach nakreślił swój plan uciekinierce.
  Ukryty tekst
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Rindou Arashi

Re: Koralowy Zajazd

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: Koralowy Zajazd

Post autor: Ōkami »

Wilk miał za sobą dość spokojny dzień. Rano wstał, w ramach wdzięczności za dach nad głową, jaki odnalazł w barakach straży postanowił pozamiatać, po czym wyszedł sobie na miasto, by coś zjeść. Był to także dobry sposób, by sprawdzić jak goją się nogi. Dzień odpoczynku dobrze im zrobił. Kulturalne śniadanko z ryżu z odrobiną ryby nie było może zbyt odżywcze, ale na pewno było sycące, a tego potrzebował z ranka najbardziej. By zapchać chociaż trochę brzuch i ewentualnie potem drugi raz, na obiadokolację, zjeść coś bardziej uzupełniającego zapotrzebowanie organizmu na różne grupy pokarmów czy witamin lub minerałów.

Cały dzień był dosłownie leniwy, bo przechadzając się wte i nazad po Hanamurzańskich ulicach białego dystryktu nie napotkał nic jakkolwiek wartego uwagi, nikogo kto by potrzebował jego pomocy ani nikogo, kto by się jego obecnością w jakikolwiek sposób przejął (chyba przedwczorajsze eskapady z aresztowaniami samurajów i podpalaczy oraz wyjątkowo zły humor Wilka postawił na baczności zbrodniczy półświatek). Dzisiaj wypadał dzień patrolowy w białym, co mogło stanowić swego rodzaju wytłumaczenie spokoju jakim go dzień obdarzył, gdyby poszedł do czarnego, gdzie zawsze się więcej dzieje, to pewnie miałby i co opowiadać każdemu kto zechciałby wysłuchać. A w historii tej pewnie byłby rozlew krwi.

Szukając też kogoś, kto będzie chciał z nim porozmawiać odrobinę, by wypełnić niszę na interakcje międzyludzkie jakich powinien zażywać każdy człowiek każdego dnia, zamiast jeść w barakach, Wilk postanowił zjeść w karczmie. Wyda odrobinę więcej, ale towarzystwo innych ludzi w dużej liczbie może go nasyci jakimiś ciekawymi zasłyszanymi nowinami albo nowymi, nowonawiązanymi relacjami z ciekawymi osobami. Dlatego żwawym krokiem, a zmierzchać poczęło, wkroczył do karczmy ubrany standardowo, jak zawsze, w stroju zachowującym nienaganną czystość (pod ciepłym ubrankiem chroniącym przed mrozem), tak jak i reszta ciała. Włosy nosił rozpuszczone luźno, nie widząc potrzeby wiązania ich czy spinania na ten moment.
Znalazł sobie jakieś w miarę dobrze usytuowane miejsce i posadził swoje cztery litery, czekając, aż zlokalizuje wzrokiem kogoś, kogo będzie mógł poprosić o strawę.
0 x
Awatar użytkownika
Sayona Kidori
Gracz nieobecny
Posty: 282
Rejestracja: 25 sie 2020, o 14:05
Multikonta: -

Re: Koralowy Zajazd

Post autor: Sayona Kidori »

0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: Koralowy Zajazd

Post autor: Ōkami »

To wszystko zależy co dla kogo jest urokliwe. Ookami pod tym względem był dość specyficzny, na przykład zbytnio nie lubił słońca i jego wschodów czy zachodów. Stanowczo bardziej w jego stylu była mroźna noc nad wodospadem, pośród drzew, gdzie jedyne co słychać to samotność. I to nie tak, że miał przesadne problemy z bliskością ludzi, po prostu dziesięć lat spełnione w przytułku, gdzie wokół tłum, a każdemu doskwiera skrajne osamotnienie, to chyba odpowiednio kształtuje człowieka, jeśli trwa od dzieciństwa w górę.
Zwłaszcza, że Wilk umiał się dystansować, pomagać ludziom, a jednocześnie być bardzo, bardzo daleko od nich. Miał swoje cele i każdy następny krok jaki podejmował w swoim życiu był krokiem stanowiącym środek do osiągnięcia celu. Najłatwiej było obrać na celownik marzenie o dobru na świecie, bo do tego można było dochodzić na milion sposobów kroczkami mniejszymi i większymi. A cele bardziej personalne, jak odnalezienie i pozbawienie życia Demona były, paradoksalnie… dużo słodsze, obiecujące bardziej namacalną i ludzką satysfakcję z osiągnięcia zemsty, z tego, że odpłacił winowajcy tym, na co zasłużył. Jednak czas biegł nieubłaganie, a wraz z czasem rósł w Wilku lęk, zwykły strach, chociaż czy można go nazwać ludzkim? Wilk bał się bowiem, że przy swojej stwarzającej niestety duże zagrożenie dla życia pracy Demona ubije ktoś inny i wyrwie z jego kłów ofiarę, która jest mu przeznaczona. Uderzenie młota pieczętujące los, powiązane nici, nici przeznaczenia przytwierdzone do grotów strzał wbitych w wilczą pierś. Mógł go zabić, nie zrobił tego i to jego największy błąd. Co ma wisieć nie utonie.


Z rozmyślań w karczmie wybiło go dopiero otoczenie. Do jego uszu, czy tego chciał czy nie, dotarły dźwięki, zapachy, a potem wibracje i obrazy. Całość, obadana pięcioma zmysłami, stworzyła spójny obraz. Pierwszy obrazek jaki wymalował się przed jego oczami, to dwójka mężczyzn i jakaś kobieta. Szybka analiza połączona z dedukcją, nie była to przemoc, przymus, ani nic co wymagałoby jego interakcji. Dalej, samotna kobieta. Stos kartek, szkicowanie. Nie płakała, nie krwawiła, nie liczyła kradzionych pieniążków. Kompletnie nic, czym musiałby się przejąć, zwłaszcza, że sam nie był brytanem ani liczenia ani rysowania, nieważne co tam dziewuszka z tą makulaturą wyczynia.

Wilku czy ty nie wypoczywasz? Czy wszędzie szukasz zadań do podjęcia?

Zawiesił wzrok na stoliku numer trzy, na łysiejącym starcu, którego nie kojarzył, co było zabawne bo w Hanamurze zazwyczaj w mniejszym lub większym stopniu kojarzył już każdego. Przyjrzał mu się dokładniej, próbując odświeżyć własną pamięć. W swojej własnej główce wertował archiwa, poszukując informacji które mógłby jakoś powiązać z twarzą. Nic z tego. Zostaje się dowiedzieć więcej. Do mężczyzny wkrótce podszedł już ktoś znany, Hiruta. Człowiek, którego Wilk widział regularnie, podróżując do Nami-shin, pracujący przy bramie Hanamury osobnik. Odezwał się, a wilk zarejestrował nie tyle jego głos, co imię jego rozmówcy, tego którego nie znał. A więc Tatsuya. Na razie nic nie mówi, milczy. Dziwne, na swój sposób dziwne, wyglądał, jakby miał koszmarny problem.
Dopiero kiedy Tatsuya się odezwał, Wilk tak nachalnie i chciwie chłonął jego słowa, że niemalże zmuszał wyspę cesarstwa do przesunięcia go, razem ze stolikiem i krzesłem, w stronę dwóch mężczyzn.


Potwór, dwóch zamordowanych synów, wielkie chłopy, zabici, jakby byli nikim. Historia była zaskakująco znajoma, w końcu zarówno Neko, Inoshishi jak i Ookami umieli dość sporo, mimo piętnastego roku życia na karku. Jeden zrównoważony wiatrem i ostrzami, drugi specjalista od broni białej, a sam Wilk który tańczył z falą, synchronizując oddech z przypływem morza, na końcu. A mimo to Demon niemalże wyniósł nimi śmieci, gdyby Dzik nie był obrzydliwym tchórzem pewnie by dołączył do Neko.
W sercu znów zapłonął ogień, to nie była pierwsza historia którą słyszał, o potworze mordującym bez serca… czyżby…?


Dość tego.
Śmierć odwlekaniu.


Wilk wstał, poprawił Haori i podszedł sprężystym krokiem do obu mężczyzn.
-Mam dosyć. - Zaczął nieco ni stąd ni zowąd… - To szósty raz kiedy słyszę o napaści potwora na losowych ludzi. Trzeba położyć temu kres. Choćbym miał podróżować wte i nazad, prowokując go do wyjścia z jego nory, położę kres jego mordom. Hiruta czy mógłbyś przydzielić mi kogokolwiek? Jeśli nie do pomocy, to chociaż by zabrał moje zwłoki w razie porażki. Mam dosyć rozwiązywania spraw w samej Hanamurze, mam dosyć szukania podpalaczy gdzie składuje się tłuszcz wielorybów czy drobnych złodziejaszków. Tutaj giną ludzie i trzeba to zakończyć. - W jego głosie, mimo żaru płonącego w sercu, nie było desperacji. To była raczej słodka stanowczość i opanowanie. Nie stresował się, bo nie miał czym. Śmierć czeka każdego, jeśli w końcu nadejdzie to trudno, ale Wilk raczej był pewny, że przeżyje. Nie lubił tej strony Siebie, ale kiedy chodziło o przeżycie… potrafił być bardzo uparty.


Pierwsze zabiorą jego dusze morza.
Dopiero potem ciało przejmie śmierć.
0 x
Awatar użytkownika
Sayona Kidori
Gracz nieobecny
Posty: 282
Rejestracja: 25 sie 2020, o 14:05
Multikonta: -

Re: Koralowy Zajazd

Post autor: Sayona Kidori »

0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: Koralowy Zajazd

Post autor: Ōkami »

Nie brał pod uwagę jak bardzo jego zachowanie może wydawać się nie na miejscu. Co zabawne, bo wszyscy raczej go znali jako dobrego i dobrodusznego, który nigdy nie przeklina i w ogóle stroni od przemocy! Były jednak sytuacje, które wymagały zupełnie innego zachowania i Wilk właśnie w takiej sytuacji się znalazł.
-Tak, tak, wiem, to może wydawać się z mojej strony bardzo nagłe. Jednak to po prostu przypomina bardzo sytuację z mojego życia, sprzed sześciu lat. - Dodał naprędce próbując wyjaśnić swoje nagłe zerwanie się i wysoce niekulturalne wtranżolenie się dwójce mężczyzn w rozmowę którą odbywali, nie zaproszony, trochę rzeczywiście chamidło.
Jednak nie odmówił krzesła, kiedy tylko dostał zaproszenie, od razu zgarnął to, na którym wcześniej siedział i przysunął sobie do stolika Hiruty i Tatsuyi, siadając na nim prosto, utrzymując prostą postawę, dłonie skromnie na udach. Było mu głupio, że tak wybuchł, ale każdy ma swoje limity, prawda? Wilk miał już dosyć słuchania o rodzinach pozbawionych ojców, rodzicach pozbawionych synów… Za dużo, za dużo…!
-Sześć lat temu ja i moi bracia byliśmy świadkiem podobnej sytuacji. Potwór który nas zaatakował nie był zwykłym człowiekiem, jego ciało nie było ludzkie, a on poruszał się ze zbyt wielką siłą i pewnością siebie. Porównałbym go do kataklizmu naturalnego, a nie bandyty… - Dodał, odpowiadając na fragment o trwających bardzo krótko atakach i tym, że było za późno gdy dotarli. Fakt, nawet Demon załatwił i Jego i Neko w bardzo zgrabny, zwinny i szybki sposób. Bez brudzenia się, bez długiej walki. Bez kropli potu na skroni.
-Dobrze. Mogę dołączyć do patrolu. Może, jako osoba, która prawdopodobnie zna przeciwnika osobiście, będę mógł przechylić szansę na naszą korzyść. Panowie wybaczą? - Po tych słowach rozpiął swoje Keikogi, lekko rozchylając szaty i pokazując sześć okrągłych, głębokich i twardych blizn, po strzałach.
-Sześć lat temu w podobnej sytuacji to ja uszedłem z życiem, patrząc na śmierć mojego brata, Neko. - Wyjaśnił powód swojego rozebrania się, po czym znów się zakrył. Na jego ustach nie jawił się zwyczajowy dla niego uśmiech. Raczej bił od niego chłód.


Jednak wszystko bardzo szybko się zmieniło. To trochę jak z tą szalą goryczy, czy jak to ludzie mawiają. Wyobraźmy sobie wielką misę, kamienną, wypełniającą się wodą. Jest w niej sto litrów wody, a jej wytrzymałość wynosi dokładnie sto litrów. Taką misą w tej sytuacji właśnie jest nasz drogi Wilk. No, to swoimi słowami, cytując zdanie, którego wcześniej Wilk nie słyszał od nikogo z ocalałych, wziął i nalał do tej misy kilkanaście litrów wody. Pokruszyło się wszystko. Pokruszył się filar, na którym stała misa. I teraz te hektolitry wody muszą zalać wszystko. To prosta fizyka. Słowa rezonowały w jego głowie, jak gdyby czaszka stała się dzwonem w który ktoś właśnie uderzył z pełną mocą. Całkowicie nieobecny słuchał pozostałych słow mężczyzn, ale jego już nie było. Powtarzał tylko jak mantrę ‘Neko. Ryou. Neko. Ryou”.

Nie było już Wilka. Utonął we własnej wodzie. Żar serca, chęć pomagania innym.
Wszystko zalane setkami litrów lodowatej wody.

Pomaganie innym? Ważne.
Ale teraz są ważniejsze rzeczy.


Poczuł jak jego serce synchronizuje swoje bicie z przypływami i odpływami wszystkich mórz i oceanów świata. Powoli. Mocno. Uderzając o brzeg, drążąc skały.
Przesunął dłonią ku kieszeni Haori. Odrzucił włosy do tyłu, odchylając głowę. Zawiązał na czole swoje czarnozłote Hachimaki z symboliką cesarstwa…
Po czym wstał z wielkim impetem, przewracając prawie krzesło. Złapał je w ostatnim momencie.
-Wiem, co znaczą te słowa. Idę. Koniec jego zbrodni. Proszę o przekazanie, że podejmuję zlecenie. Odpowiadam nie przed Hasegawą, tylko bezpośrednio pod kapitanem Nishimoto. Pewnie nie będzie zachwycony, że się narażam, ale są rzeczy które mężczyzna zrobić w życiu musi. - Wyrzucił z siebie, choć obaj mężczyźni mogli dostrzec, że te słowa niemalże więzną mu w gardle. Ciężko było mu zachowywać spokój gdy czuł łzy wściekłości czające się w kącikach oczu. On nie wybiegł z karczmy, ale z prędkością kroku jaką osiągnął wychodziło prawie na to samo. Kierował się tam, gdzie wiedział, że czeka przeznaczenie.


ZT
0 x
Awatar użytkownika
Sayona Kidori
Gracz nieobecny
Posty: 282
Rejestracja: 25 sie 2020, o 14:05
Multikonta: -

Re: Koralowy Zajazd

Post autor: Sayona Kidori »

0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kantai”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość