Był z siebie dumny. No może nie skakał z radości, lecz czuł że stał się silniejszy, czyż nowo opanowane jutsu nie dowodziło tego? Z rozważań jednakże wybiło go przybycie ostatniej z drużyny. Misae, kobieta niezwykła i niezależna, wpadła na pole treningowe obładowana zakupami. Nie skomentował tego, nie odezwał się również, po prostu skinął głową w geście powitania i powrócił do swej medytacji. Nie był pewien jak wiele mógł sobie jeszcze pozwolić na szastanie swoja chakrą, lecz jego ciało dawało mu jasny znak, że jeszcze da radę wykrzesać z siebie ostatnią iskrę. Była to chyba najdziwniejsza technika jaką pokazał mu ojciec. W teorii była niezwykle prosta, lecz właśnie ta prostota stanowiła o jej sile.
Wstał ze swego miejsca, odchodząc od obojga trenujących przyjaciół. Potrzebował teraz dużo ciszy i spokoju. Stanął w bezpiecznej odległości, zamykając oczy i składając dłonie w pieczęć. Nie żeby była mu potrzebna, lecz pozwalała mu się lepiej skupić. Nie potrafił zliczyć, który to już raz, dzisiaj, skupiał w swoim ciele chakrę raitonu, lecz tym razem miejscem jej skupienia miały być usta młodziana. Minoru poczuł niemiłe mrowienie rozchodzące się w jego ustach. Otworzył je i wtedy nastąpiła eksplozja. No może nazywanie tego eksplozją, było lekką przesadą, lecz z jego ust wydobył się dym, a wyładowania rozeszły się po całej jego szczęce dotkliwie ja paraliżując. Kolejną godzinę spędził na rozmasowywaniu sparaliżowanej części ciała, nim mógł ponownie mówić.
- To nie było śmieszne - były to pierwsze słowa jakie padły z jego ust, w kierunku pozostałej dwójki. Przez tą godzinę miał wystarczająco dużo czasu by namyślić się, co poszło nie tak. Głównymi podejrzanymi byli, zbyt dużo chakry oraz zbyt długi czas trzymania chakry w ustach. Ponownie więc skupił chakrę w ustach, tym razem starając się wyczuć moment, w którym pojawi się mrowienie w ustach i wtedy też zamierzał zaprzestać kumulowania chakry. Kolejna próba i kolejna porażka. Tym razem jednak, gdy otworzył usta, sparaliżowany został jedynie język, choć słowo jedynie było lekkim niedomówieniem, ponieważ Minoru ponownie nie mógł wydobyć z siebie ani słowa. W końcu jednak, udało mu się wyważyć potrzebną ilość chakry. Gdy otwierał usta, wystrzeliwał z niego nawet promień raitonu, w kształcie wyładowania, lecz tutaj pojawiła się kolejna przeszkoda. Wyładowanie kierowało się tam gdzie chciało, bez możliwości ingerencji w tor lotu. Również pierwszy wystrzał był tak niespodziewany i gwałtowny, że chłopaka aż przewróciło na plecy.
- WOW - zakrzyknął uradowany, podnosząc się natychmiast z ziemi, czego pożałował po chwili gdy zmęczone mięśnie dały mu o sobie znać. On jednak nie skończył, było jeszcze sporo do opanowania. Odchylił się do tyłu, kumulując kolejną porcję chakry w ustach, by powrócić do wyprostowanej pozycji już z otwartymi ustami, chwilę później. Tym razem był gotowy na siłę z jaką wystrzeli wyładowanie. Celowanie jednak było wciąż problemem. Każde kolejne powtórzenie poprawiało jednak jego sytuację. Ba, w pewnym momencie odkrył jeszcze jedną niesamowitą cechę tej techniki. Mógł naginać tor lotu wiązki w nieznaczny sposób, co otwierało mu nowe taktyki i strategie w walkach.
-
Huh - nogi zatrząsły się pod nim, gdy w ziemi powstało kolejne wyżłobienie. Tak bardzo opadł z sił, że aż usiadł na tyłek z głośnym klapnięciem. Mimo to na jego ustach widniał uśmiech, jaki można zobaczyć u dziecka, które dostało lizaka. Nie wstawał jednak, nie chciał wstawać, a nawet gdyby chciał to nie mógł, musiał odpocząć. Nawet nie starał się znaleźć jakiegokolwiek oparcia, po prostu położył się na ziemi, wystawiając swoją twarz w kierunku słońca.
Chakra: 49 – 28 = 21%
- Nazwa
- Raiton: Gian
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg Max.
- 30 metrów
- Koszt
- E: 36% | D: 28% | C: 20% | B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4%
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Bardzo dobra technika, mająca w sobie prawie wszystko czego oczekuje użytkownik Raitonu. Jutsu to bowiem nie wymaga pieczęci, co za tym idzie jest szybkie w swym tworzeniu. Przelanie chakry w odpowiednie miejsce, skutkujące wystrzeleniem z ust pioruna. Sama wiązka nie jest już tak szybka jak wykonanie, lecz niejeden nie potrafiłby uniknąć tej techniki. Otrzymanie tego uderzenia na ciało skutkować może poparzeniami, paraliżem, u słabszych przeciwników nawet śmiercią. Wiązkę można w delikatny sposób kontrolować, lecz nie sprawi to by technika odwróciła swój tor o 90 stopni. Wszystko dlatego że jest trudna do kontroli, lecz nawet najmniejsze odchylenie może mieć jakieś znaczenie.