Czarne jezioro

Prowincja o znacznej powierzchni otoczona niedużymi wysepkami umiejscowiona na morzu na zachód od Prastarego Lasu. Kantai zamieszkiwany jest przez klany: Hōzuki, Hoshigaki i Shabondama. Umiejscowiona na niej Hanamura stanowi stolicę nowopowstałego Cesarstwa. Ze względu na swoje umiejscowienie na Kantai rozwijany jest w szczególności przemysł wodny, a także rybołówstwo. Ze względu na wysoką wilgotność powietrza przy równocześnie niewysokiej temperaturze zaobserwować można na wyspach praktycznie cały czas występującą mgłę, które skutecznie zakrywa pole widzenia na większą odległość.
Shiroi

Czarne jezioro

Post autor: Shiroi »

0 x
Shiroi

Re: Czarne jezioro

Post autor: Shiroi »

Shiroi, jak to zawsze po jakimś treningu lub innym podobnym wysiłku lubił sobie odpocząć. Zwykłe bezczynne leżenie ewentualnie jakaś dłuższa drzemka. W tym wypadku wystarczyło to pierwsze, choć i tak zdarzało mu się ziewnąć kilka razy. Ogrzewał się ogniem z małego ogniska, które zrobił, gdy tylko tu przywędrował. Nad płomieniem grillowały się niewielkie rybki nadziane na patyk w formie wykałaczki. Chłopak miał nadzieję, że zdoła upolować w jeziorze jakiegoś wielkiego łuskowatego osobnika, a tymczasem okazało się, iż zbiornik wody obfituje w zwierzęta, bo i owszem obfituje i to znacząco, ale tylko w te niewielkie, miniaturowe wręcz, które wielkością dorównują szprotkom. Także z porządnego posiłku skończyło się jedynie na przystawce. Marnej przystawce, którą, co gorsza, trudno było złapać. Po ciężkich staraniach, kilku wpadkach do zimnej wody i siarczystych komentarzach, które z wściekłości wręcz aż sypały się z ust Shiroiego, zdołał złowić kilka rybek.
- Obyście chociaż dobrze smakowały... - mamrotał niemal za każdym razem, gdy obracał rybeńki nad ogniem, by równomiernie je opiec. Nie mogąc doczekać się jedzenia, z wolna zaczął rozmasowywać stopy i pojedyncze paliczki, które nieco mu zamarzły podczas mozolnego łowienia.
0 x
Masaru

Re: Czarne jezioro

Post autor: Masaru »

0 x
Shiroi

Re: Czarne jezioro

Post autor: Shiroi »

Widok upieczonych rybek aż cieszył wzrok, a pusty żołądek jedynie coraz to bardziej poganiał do pierwszego kęsa. No ale... Jak zawsze szczęście musiało chłopakowi dopisać. Shiroi nie zdążył zabrać się nawet do ściągnięcia rybek z ogniska, a usłyszał znany i nienawidzony dźwięk gdzieś za plecami.
To są chyba jakieś jaja - pomyślał momentalnie, choć po prawdzie pierwszą rzeczą, jaką powiedział w głowie, było proste i zdecydowanie odpowiednie do sytuacji siarczyste słowo „kurwa". Krew, niemal od razu zaczęła w nim buzować, czego objawem była napięta żyła na czole. Nie było jednak jeszcze aż tak źle. Pocieszał się faktem, iż po prostu mógł wyobrazić sobie TEN dźwięk lub po prostu się przesłyszeć. Był zmęczony, głodny i w ogóle, więc takie założenia mógłby mieć prawo bytu. A przynajmniej wolałby, by właśnie coś takiego miało miejsce. Ba! W głębi duszy zaczął się nawet modlić o takie szczęśliwe rozwiązanie.
- Nosz do... - urwał gwałtownie, gdy w końcu się odwrócił i ujrzał to, czego zobaczyć nie chciał. Wprost na niego gnał warchlak, a w zasadzie to locha. Gdyby Shiroi miał czas to w tym momencie zacząłby najpewniej narzekać, krzyczeć i wyrzucać jakieś pretensje do swego losu a wszystko poprzedziłby całą litanią bluzgów. Samica dzika była jednak zbyt blisko i gnała zdecydowanie za szybko, by chłopak mógł jakkolwiek odreagować. Zamiast tego miał jednak inną zagwozdkę. Mianowicie nie bardzo wiedział, co ma począć, bo albo zwinie swoje rybki i zacznie uciekać, albo spróbuje zmierzyć się ze zwierzęciem. I gdyby nie pusty żołądek to sprawa byłaby banalnie prosta, a tak tylko zerkał to na zbliżającą się lochę to na rybnego szaszłyka. Owszem, udziec czy inna smakowita część mięsiwa z dzika to kuszący kąsek, ale na głodnego raczej nie za wiele się zda, już nie wspominając, że podobny zwierz omal co go w dzieciństwie nie zabił.
- Drugiego oka nie dam! - krzyknął w stronę zwierza i porwawszy w zęby szaszłyka, zaczął najnormalniej uciekać, kręcąc przy tym różne zawijasy między drzewami, tak na wszelki wypadek jakby warchlak nie chciał odpuścić. Zawsze pozostawała mu opcja wspinaczki na jakiś większy pieniek i przeczekanie, aż się uspokoi. W międzyczasie mógłby się przynajmniej posilić i przygotować do rundy drugiej.
„Shiroi versus locha, round 2 " - całkiem nieźle brzmi, co nie?
0 x
Masaru

Re: Czarne jezioro

Post autor: Masaru »

0 x
Shiroi

Re: Czarne jezioro

Post autor: Shiroi »

Shiroi biegł dostatecznie długo, iż stwierdził, że zwierz odpuścił i najpewniej powrócił do swych młodych. A przynajmniej tak mu się zdawało, bo gdy w spokoju zaczął zabierać się za rybki, locha ponownie dała o sobie znać, uderzając z całą siłą o drzewo. Jedzenie wyskoczyło chłopakowi z rąk, a on sam runął boleśnie na glebę.
- Moja dupa - skamlał co chwila, rozmasowując kość ogonową. Gdyby wiedział, że jezioro jest tak niebezpiecznym miejscem, najpewniej nawet by się tutaj nie zatrzymał. A z początku okolica wydawała się idealna. Brak ludzi, cisza, spokój i wody pod dostatkiem, po prostu żyć nie umierać, a tu proszę jeden incydent z dzikiem w roli głównej i wszystko w cholerę poszło. Dosłownie. Przynajmniej będzie miał nauczkę na przyszłość, by następnym razem wybierać zupełnie inne miejsca albo zacząć nosić ze sobą wnyki lub inne pułapki na zwierzęta, co nie byłoby takim złym pomysłem, bo gdyby już coś się złapało, to obiad byłby gotowy.
Shinobi, domyślając się, że locha już szykuje następny atak, zaczął się podnosić. Robił to dość ociężale, bo jak wiadomo, ból tyłka potrafi być dokuczliwy, a bynajmniej nie chciał go jeszcze nasilać. Kątem oka zaczął wertować w poszukiwaniu swej przekąski. Wiedział, że ją upuścił, tylko nie był pewien, gdzie wylądowała. Gdy w końcu dostrzegł zdobycz, to zamarł jak kamień, a oczy otworzyły mu się z niedowierzaniem. Szaszłyk leżał doszczętnie stratowany pod raciczkami dzika. Z posiłku nic nie pozostało. Nic a nic.
- Zabiję - poprzysiągł z wściekłości. Shiroi musiał się nieźle napocić, by zdobyć jedzenie a teraz okazało się, że nawet nie zdołał go skosztować, więc wszystko poszło na marne. Zdenerwowanie postanowił przelać bezpośrednio na zwierza. Locha pozbawiła go obiadu, więc teraz sama nim się stanie! - No dawaj świnko! - krzyknął, przygotowując się do zapasów. Warchlak chciał czołowe więc i czołowe dostanie. Chłopak szybko zrzucił z pleców marynarkę i trzymając ją w ręku, zaszarżował na bestie. Nie miał praktycznie jakiegoś błyskotliwego planu. Po prostu rzucił się na dzika od przodu, próbując zakleszczyć dłonie na jego szyi, by zacząć go podduszać, jednocześnie narzucając ubranie na jego łeb, by zasłonić mu ślepia. Nie przyszło mu nawet na myśl, aby obchodzić się ze zwierzem w miarę delikatnie i nie uszkodzić jego skóry, którą można później sprzedać. Choć w zasadzie kto normalny na głodzie i z takimi emocjami, o nabuzowaniu i adrenalinie już nie wspominając, traciłby czas na zastanawianie się nad takimi szczegółami? Kto w ogóle by myślał w takiej sytuacji, bo z pewnością nie Shiroi. On rzuca się do walki przeważnie tylko z jednym planem - by wygrać i nic poza tym.
0 x
Masaru

Re: Czarne jezioro

Post autor: Masaru »

0 x
Shiroi

Re: Czarne jezioro

Post autor: Shiroi »

Plan się powiódł, może nie w stu procentach, ale jakiś tam sukces już był, więc można było się cieszyć. Teraz wystarczyło wykombinować coś, co zwieńczy działo. Problem jednak w tym, iż trudno wpaść na cokolwiek będą niejako zawieszonym na rozpędzonym zwierzu, który dodatkowo ciągnie cię po kamienistej ziemi jak jakiś worek kartofli. Co chwila dało się usłyszeć stęknięcie Shiroiego, które wskazywało, iż najpewniej nabił sobie kolejnego siniaka lub zagarnął kolejną ranę do swojej kolekcji. Nic jednak nie było w stanie sprawić, by puścił lochę, a widząc, że oboje kierują się w stronę jeziora, tylko się uśmiechnął i zacisnął ramiona jeszcze mocniej. Ani myślał poluzować uścisku na szyi czy choćby odskoczyć, gdy będą już w wodzie. Dołożył nawet dodatkowych starań, by choć częściowo przyblokować ruchy dzika, gdyby ten nagle zmienił kurs.
- Choć się wykąpać! - krzyknął, widząc, że już prawie lądują w jeziorze. Nie był pewien czy dziki potrafią pływać, czy też nie. Skrycie liczył na to pierwsze, bo nie miał zamiaru ot tak zakończyć potyczki. Sił miał jeszcze w zapasie a locha dostatecznie mocno zaszła mu za skórę, by puścić ją bez małej nauczki w formie podtapiania.
0 x
Masaru

Re: Czarne jezioro

Post autor: Masaru »

0 x
Shiroi

Re: Czarne jezioro

Post autor: Shiroi »

- Co to już? - zdziwił się, gdy po 30 sekundach szamotaniny w wodzie locha przestała walczyć. Liczył na znacznie więcej zabawy albo chociażby trochę wygłupów. Wyciąganie jej na środek jeziora, jakieś wodne zapasy bądź pozwalanie by przednimi raciczkami weszła na brzeg, by ku uciesze ponownie ją wciągnąć i odebrać nadzieję o ratunku. - Trudno. - Wzruszył jednak ramionami i zaczął targać dzika w stronę ogniska, gdzie się do niej dobierze.
Nie był pewien, jak powinno się oskórować, rozbebeszać czy po prostu ćwiartować takie zwierze. Nie wiedział jak się do tego zabrać. Owszem, miał już styczność z dzikami lub z ich mięsem, ale jakoś nigdy nie było mu dane bawić się w rzeźnika.
Kiedyś musi być ten pierwszy raz - pomyślał i najnormalniej wbił kunaia w brzuch warchlaka. Zdecydowanie bardziej wolałby mieć teraz przy sobie jakiś nóż bądź tasak albo najlepiej siekierę, którą raz-dwa wykroiłby najlepsze kąski na grilla. Musiał jednak radzić sobie z narzędziami ninja. Początkowo wszystko szło dość opornie, ale później, z biegiem czasu podcinania i wszelakiego rodzaju cięcia wychodziły mu już coraz to lepiej. Szybko nabrał pewności, że robi wszystko tak, jak trzeba, więc kroił w zasadzie bez większego zastanowienia. Wszystko to, co wydawało mu się niesmaczne, śmierdziało bądź wyglądało po prostu dziwnie, wyrzucał gdzieś za siebie. Łeb postarał się odkroić, co proste nie było, po czym z zachwytem postawił go sobie jako trofeum naprzeciwko siebie. Resztę postanowił upiec. Problem miał z futrem. Wiedział, że może na nim zarobić tylko nie był pewien, czy aby dobrze oskórował lochę, a nie będzie targał jej sierści, by dowiedzieć się, że jest nie tak oprawiona, jak powinna i nic za nią niedostanie.
0 x
Masaru

Re: Czarne jezioro

Post autor: Masaru »

Zabawa nad jeziorem 9/15
Obrazek
Shiroi nie był osobą która byłaby litościwa dla swojego obiadu. Miał ochotę znęcać się nad swoją ofiarą, a to chyba było nie do końca normalne. Ale co zrobić taki czasu, a skoro nikt nie widzi to można robić wszystko. Porządnie oskórował zwierzaka i zaczął piec mięso które wydało mu się dobre na ognisku. Nie mógł oczywiście całego wrzucić na ruszt więc sporą część położył na ziemi żeby czekała na swoją kolej. Samemu nie było szansy zjeść wszystkiego, a do jutra zgnije to. Więc nie było innego wyjścia jak to że duża część się zmarnuje. Spojrzenie naszego shinobiego padło na skórę dzika. Miał wątpliwości czy warto ją próbować sprzedać, ale uświadomił sobie że niektórzy mało odważni ludzie którym brak sił na zabicie dzika kupują, surowe skóry i sami je garbują i sprzedają. Tak więc nawet ta zdarta dopiero co z dzika będzie warta kilka groszy. A to powinno zaciekawić zdobywcę. Mógł zjeść i ruszyć w stronę wioski, albo pozostać tutaj i zrezygnować ze sprzedaży zdobyczy.
0 x
Shiroi

Re: Czarne jezioro

Post autor: Shiroi »

Mięso, jak się spodziewał, było znakomite. Może czasami żylaste, lecz ogólnie dało się je przełknąć ze smakiem. Całego dzika nie byłby w stanie zjeść, co to, to nie, ale i tak ładował do żołądka niemal do oporu. Tyle ile dał radę, tyle jadł. Nie wiedział, kiedy znowu trafi mu się tak syty posiłek, a że czasy są ciężkie to lepiej się kolokwialnie nażreć, by nie latać później z pustym brzuchem przez kilka dni.
Wracając do futra. Fakt, jakby nie było nawet te kilka zaskórniaków, jakie może dostać i tak z pewnością się przydadzą. Mniej bądź bardziej, ale przydadzą. Jednakże dla wizualnego wyglądu - jak wiadomo coś, co wygląda porządniej lepiej jest odbierane - postanowił jeszcze trochę pobawić się ze skórą. Przepłukał ją kilka razy w wodzie, wyczyścił z resztek, które pominął przy skórowaniu i tym podobne. Miał sporo czasu więc mógł na spokojnie działać, robiąc jedynie przerwy na jakiegoś kęsa czy dwa pieczonej dziczyzny.
Po skończonej pracy jedynie przygasił ognisko wodą, narzucił na barki marynarkę, a także futro i ruszył w stronę miasta. Oczywiście łeb dzika wziął ze sobą, tak dla zgrywów, by dać ewentualnie kolejnym skorym do jatki dzikom wyraźną wiadomość, jak mogą i jak na pewno skończą, jeśli zadrą z Shiroim. Pozostawił przy jeziorze jedynie resztki jedzenia, którego nie był w stanie w siebie już wmusić.

zt [-> Droga prowadząca do portu
//1. Obrazek się zepsuł :P 2. Kolejny post daj w jakimś sklepie czy coś.
0 x
Masaru

Re: Czarne jezioro

Post autor: Masaru »

0 x
Saika

Re: Czarne jezioro

Post autor: Saika »

Misja się zakończyła, a ona ledwie powstrzymała się, żeby nie udusić parszywego przewodniczącego grupy. Jego początkowy urok prysł. Jakby nigdy nie był tą osobą jaką widziała go wcześniej. Żałowała, że nie plunęła mu w twarz na odchodne. Jednak pomyślała, że nie warto wdawać się w dyskusje z kimś tak nisko postawionym i próżnym jak on. Mogłaby go udusić w każdej chwili, a jak nie ona, to jej pobratymcy.
Niewiele myśląc odwróciła się na pięcie i nie zaszczyciła go nawet podziękowaniem. Poszła przed siebie, wychodząc z lasu. Po drodze minęła jakiegoś białowłosego chłopaka, jednak była na tyle zła, że nie chciała z nikim rozmawiać. Stopy pokierowały ją nad czarne jeziorko w okolicy. Zdenerwowana znalazła najbliższe drzewo i przywaliła w nie pięścią z całej siły. Cholera. Idiota jeden... Dopiero w tej chwili obejrzała się wokół siebie, rozglądając się za Seikim. Nie wiedziała właściwie czemu miałby za nią iść, ale bardzo miała ochotę porobić coś co oderwałoby jej myśli od tej sytuacji. Najlepiej potrenować. Kiedy w końcu odnalazła go, obwieściła mu swój ambitny plan.
Potrenuję trochę. Jak chcesz to możesz się zawijać do domu w sumie. Podrapała się z tyłu głowy, a następnie podeszła do tafli wody. Nie przejmując się niczym, zdjęła sweterek zostając w samej podkoszulce i spodenkach. Wzięła głęboki oddech i wydychając oczyściła swój umysł ze wszystkich negatywnych emocji. Otworzywszy oczy była całkowicie skupiona na tym co było przed nią. Na wodzie. Starała się zacząć ją jakoś sobie udobruchać. Starała się kontrolować ją każdym calem swojego ciała. Chciała poczuć przepływ chakry w każdym tenketsu. Trenowała przez dobre 3 godziny, żeby zacząć zauważać jakieś postępy. Zaczynało jej brakować powoli chakry, dlatego dawała z siebie jeszcze więcej, żeby jak najefektywniej zużyć resztkę mocy. Na koniec padła na ziemię na plecy, oddychając ciężko.
0 x
Hoshigaki Seiki

Re: Czarne jezioro

Post autor: Hoshigaki Seiki »

Zakończenie naszej kolejnej wspólnej przygody było odrobinę mało przyjemne, jednak właściwie i tak lepsze od poprzednich. Zapamiętałem sobie ostrzeżenie Akito, jednak wiedziałem że póki co mogę postrzegać Saikę jako swojego towarzysza, a towarzysza obawiać się nie należało.
Widziałem złość przepełniającą Saikę, dlatego bez słowa ruszyłem za nią spokojnym krokiem, aby dać jej chwilę dla siebie, by mogła ochłonąć i wrócić do swojego normalnego stanu.
Kiedy dziewczyna zatrzymała się wreszcie nad jeziorem, usiadłem pod drzewem oddalonym o jakieś 5m i w ciszy wpatrywałem się w taflę wody.
Dobrze wiesz, że nie mam zamiaru wracać do domu, jeszcze zbyt wiele przygód na mnie czeka. - odpowiedziałem po chwili dziewczynie, która chyba szukała okazji do sprzeczki, ale ja nie miałem zamiaru jej w tym pomagać.

Przez kilkanaście minut każde z nas zajmowało się swoimi sprawami, a wokół panowała kojąca cisza. W mojej głowie kłębiło się sporo myśli związanych z ostatnimi wydarzeniami.
Zabiłaś go? - rzuciłem nagle do dziewczyny, mając na myśli tego kto znajdował się w namiocie do którego weszła. Mówiąc to, ciągle wpatrywałem się daleko w taflę jeziora.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kantai”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość