Kyū

Prowincja o znacznej powierzchni otoczona niedużymi wysepkami umiejscowiona na morzu na zachód od Prastarego Lasu. Kantai zamieszkiwany jest przez klany: Hōzuki, Hoshigaki i Shabondama. Umiejscowiona na niej Hanamura stanowi stolicę nowopowstałego Cesarstwa. Ze względu na swoje umiejscowienie na Kantai rozwijany jest w szczególności przemysł wodny, a także rybołówstwo. Ze względu na wysoką wilgotność powietrza przy równocześnie niewysokiej temperaturze zaobserwować można na wyspach praktycznie cały czas występującą mgłę, które skutecznie zakrywa pole widzenia na większą odległość.
Shijima

Re: Kyū

Post autor: Shijima »

0 x
Shinjo

Re: Kyū

Post autor: Shinjo »

Na moje krzyki nie odpowiedział nikt, przynajmniej nikt żywy, jedynymi dźwiękami które dotarły do moich uszu były odgłosy domu. Spojrzałem na swoją koleżankę, chciałem sprawdzić czy ona też to słyszała, czy może to moja głowa serwuje mi takie "chore jazdy". Niestety, tak jak zawsze, jej twarz nie pokazywała mi nic więcej, skwitowałem to krótkim westchnięciem, to było przecież do przewidzenia, ona prawie nigdy nie okazywała emocji. Ten wcześniejszy uśmiech musiał być chwilą słabości.
Zbyt długie stanie przed drzwiami nie wydawało się być najmądrzejszą rzeczą, a nie spieszyło mi się tam wchodzić, nie wiedziałem czy drzwi nie są zaminowane notką bądź, co gorsza, podpięte pod jakąś wyrzutnię kunai, która zmasakruje wchodzącego, musiałem coś wykombinować. Opałem palce prawej ręki na czole i zacząłem myśleć. Przeanalizowałem kilka różnych możliwości i wyszło na to, że najlepszą z nich będzie użycie klona. Tylko czy jest tutaj jakieś źródło wody?{/i] No właśnie, czy jest tutaj cokolwiek z czego mój wodny klon mógłby powstać? Rozejrzałem się, wolałem zbytnio nie krążyć po okolicy, w końcu mogła być zaminowana, a do tego ograniczenia mojej kopii i tak nie pozwoliłby jej na zbyt dalekie odejście od źródełka. Jeśli znajdę coś w najbliższej okolicy, to wtedy tworzę klona. Jeśli nie, to odwracam się o 90 stopni w lewo, celuję w trawę, składam sekwencję pieczęci i z moich ust powinien wylecieć strumień wody, którego ilość powinna wystarczyć do utworzenia mizu bunshina.
Obojętnie jakim sposobem nie zostałby on stworzony zaczynam kierować jego poczynaniami poprzez moje myśli. Jego pierwszy cel- wejść przez drzwi i rozejrzeć się po korytarzu. Co będę robił ja? Czekał w napięciu na efekty.

28/30
Chakrę odejmę w następnej wiadomości, w zależności od tego czy użyłem jednej, czy dwóch technik.
Nazwa
Suiton: Mizu Bunshin no Jutsu
Pieczęci
Tygrys
Zasięg
Dowolny, lecz klon nie może się oddalać od zbiornika dalej niż 15m
Koszt
E: 18% | D: 13% | C: 9% | B: 5% | A: 3% | S: 2% | S+: 1% za klona + to, co przekażemy
Dodatkowe
Wymaga niewielkiego zbiornika wodnego; Szybkość równa twórcy; Siła -> 1/10; Reszta jak użytkownik za wyjątkiem wytrzymałości.
Opis Technika żywiołowa polegająca na uformowaniu wody w idealną kopię użytkownika, która nie posiada własnej woli i wykonuje mentalne polecenia twórcy. Możliwości wykorzystania Bunshina jest bardzo dużo i są ograniczane przez wyobraźnię użytkownika, jak również dostęp do źródła wody. Bez wody niemożliwym jest stworzenie klona, który także nie może za bardzo oddalić się od akwenu. Problemy i wymagania rekompensują korzyści. Klon potrafi wykonywać wszelkie techniki Suiton i Tai/Buki (bez wykorzystywania chakry) znane oryginałowi. Klon nie posiada ekwipunku. Zniszczenie następuje po jakimkolwiek trafieniu klona. Chakra pozostała w klonie nie wraca do użytkownika po zniszczeniu.
Nazwa
Suiton: Mizurappa
Pieczęci
Smok → Tygrys → Zając
Zasięg Max.
20 metrów
Koszt
E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3%
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Niezbyt skomplikowane jutsu, będące wodną wersją techniki Katon: Goukakyuu no Jutsu. Użytkownik wytwarza wewnątrz swojego ciała dużą ilość wody, a następnie wystrzeliwuje ją pod ogromnym ciśnieniem w kierunku przeciwnika. Technika sama w sobie jest dosyć łopatologiczna, za to skuteczna - może zadać dość dobre obrażenia, jeżeli przeciwnik nie jest daleko. Kolejnym plusem jest to, że wytwarzamy w ten sposób wodę, której możemy użyć do innych technik!
0 x
Shijima

Re: Kyū

Post autor: Shijima »

0 x
Shinjo

Re: Kyū

Post autor: Shinjo »

Chciałem być skupiony, chciałem usłyszeć bądź zobaczyć ewentualny atak ze strony przeciwnika, oczywiście starałem się być przygotowany na jakiś niewielki wybuch, ale to co wydarzyło się kilka chwil po tym jak mój klon wszedł do domu przerosło moje wszelkie oczekiwania. Nie spodziewałem się tak potężnej eksplozji, nie miałem otwartych ust, a więc moje bębenki oberwały bardziej niż powinny. Wywołało to ogromny ból, tak duży, że nawet mnie, osobę stosunkowo wytrzymałą zmusiło do przyklęknięcia. Zamknąłem oczy i złapałem się dłońmi za uszy. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje, mój mózg bombardował mnie tylko jedną informacją- BOLI. Zacząłem pocieszać się tym, że ogromny ból jest tylko chwilowy i przemija po czasie, a ból, który odczuwamy przez długi czas jest do przeżycia. Zacząłem powoli wdychać i wydychać powietrze, musiałem się uspokoić, wziąć w garść. Nie było to łatwe, ale poczułem w sobie przypływ jakiejś dziwnej energii, która pozwoliła mi zignorować ból, czyżby to była adrenalina? W końcu otworzyłem oczy i rozejrzałem się. Poza chwilowym otumanieniem, które właśnie mijało, pogorszonym, zapewne na jakiś czas słuchem, jedyne co mi dolegało to kilka powierzchownych ran na twarzy i przedramionach. Wstałem i spojrzałem na swoją towarzyszkę. -Wszystko w porządku? Moje słowa brzmiały dla mnie jakby były wypowiedziane w normalnym tonie, ale dla kogoś kto nie dostał przed chwilą falą uderzeniową musiały brzmieć jak krzyk.
Jeśli z moją zleceniodawczynią jest wszystko okej, to znowu tworzę wodnego klona i wysyłam go na taką samą misję jak jego poprzednika. Źródło wody z mizurappy powinno wystarczyć na jeszcze kilku wodnych pomocników, ale na razie wystarczy jeden. Jeśli jednak ma jakieś problemy to najpierw idę jej pomóc, a dopiero potem martwię się tworzeniem kolejnego klona.
Kiedy klon wchodzi do budynku, ja odsuwam się, prawą ręką wyciągam kunai, a lewą próbuję powyciągać ewentualne fragmenty drewna pozostałego w mojej skórze.
Chakra: 104%-16%=88% (koszty zmniejszone dzięki UW- mistrzowska kontrola i kontroli chakry na poziomie C) [za kolejnego klona odejmę w następnej wiadomości]
Nazwa
Suiton: Mizu Bunshin no Jutsu
Pieczęci
Tygrys
Zasięg
Dowolny, lecz klon nie może się oddalać od zbiornika dalej niż 15m
Koszt
E: 18% | D: 13% | C: 9% | B: 5% | A: 3% | S: 2% | S+: 1% za klona + to, co przekażemy
Dodatkowe
Wymaga niewielkiego zbiornika wodnego; Szybkość równa twórcy; Siła -> 1/10; Reszta jak użytkownik za wyjątkiem wytrzymałości.
Opis Technika żywiołowa polegająca na uformowaniu wody w idealną kopię użytkownika, która nie posiada własnej woli i wykonuje mentalne polecenia twórcy. Możliwości wykorzystania Bunshina jest bardzo dużo i są ograniczane przez wyobraźnię użytkownika, jak również dostęp do źródła wody. Bez wody niemożliwym jest stworzenie klona, który także nie może za bardzo oddalić się od akwenu. Problemy i wymagania rekompensują korzyści. Klon potrafi wykonywać wszelkie techniki Suiton i Tai/Buki (bez wykorzystywania chakry) znane oryginałowi. Klon nie posiada ekwipunku. Zniszczenie następuje po jakimkolwiek trafieniu klona. Chakra pozostała w klonie nie wraca do użytkownika po zniszczeniu.
0 x
Shijima

Re: Kyū

Post autor: Shijima »

0 x
Shinjo

Re: Kyū

Post autor: Shinjo »

Usłyszałem głos i automatycznie odwróciłem się w stronę z której dochodził, to co zobaczyłem spowodowało, że zmiękły mi kolana, stał tam jakiś olbrzym! Był też jeszcze dziadek, który początkowo nie wzbudzał we mnie aż takiego strachu, ale i tak wiedziałem, że nie warto z nim zadzierać. Musiałem szybko rozwiać wszelkie wątpliwości, już miałem coś powiedzieć kiedy usłyszałem imię Yin. Yin...? Czyżby to był...? Nie. Niemożliwe. Ale z drugiej strony wszystko na to wskazuje. Kurwa. To naprawdę jest Yin Hozuki... Czy dobrze dedukowałem miałem się dowiedzieć za chwilę, teraz musiałem przedstawić im moją wersję i liczyć, że nie uznają mnie za agresora.
-Yin Hozuki? Ja jestem Shinjo i przybyłem w te rejony, z tą oto kobietą, ponieważ szukamy jej zaginionego brata, ponoć ostatni raz był widziany właśnie z Yinem Hozukim. Oto jak wyglądał. I sięgnąłem jedną ręką do torby, drugą ciągle trzymając na widoku, następnie przekazuję im kartkę i mówię dalej.
-Wiecie może panowie gdzie on jest? Będę wdzięczny za jakiekolwiek wskazówki.
Byłem gotowy zakończyć tutaj swoją rozmowę z nimi, ale coś mnie tknęło i dopowiedziałem. -Jeśli panów z kimś pomyliłem to przepraszam...
Ręce trzymałem na widoku, starałem się oddychać powoli i nie wykonywać gwałtownych ruchów, czułem, że nie mam z nimi szans obojętnie czy byli Hozuki czy nie. Piłeczka była po ich stronie.
0 x
Shijima

Re: Kyū

Post autor: Shijima »

0 x
Shinjo

Re: Kyū

Post autor: Shinjo »

Przysięgam, że moje serce przestało bić w momencie, w którym olbrzym ruszył w moją stronę, płuca chyba też odmówiły mi posłuszeństwa, dobrze, że jelita nie popuściły bo to byłoby po prostu upokarzające. Na szczęście wielkolud po prostu zabrał karteczkę i w sumie tyle, potem zostałem totalnie zignorowany. Ta chwila luzu pozwoliła mi odetchnąć z ulgą, przeżyłem, przynajmniej na razie... To co wydarzyło się po obejrzeniu przez Yina kartki-portretu było najzwyczajniej w świecie zaskakujące. Oto dwa dziwne typeczki zgadzały się pomóc mojej towarzyszce, a ona jak gdyby nigdy nic zechciała iść z nimi. Eh... Jeszcze kilkanaście sekund temu stała w pozycji bojowej, a teraz jest gotowa paść przed nimi na twarz. Musiała naprawdę kochać swojego brata... Rodzina... Stałem zdumiony i patrzyłem jak cała trójka się ode mnie oddala i byłem gotowy pozwolić im odjeść kiedy sobie uświadomiłem, że czegoś mi brakuje. Pieniądze, brakowało mi pieniędzy! Idealny pretekst żeby krzyknąć za nimi.
-Hej, a co z resztą zapłaty!? Gdzie mam cię szukać żeby ją odebrać?
Liczyłem, że to wystarczy aby otrzymać odpowiedź, niezależnie czy została mi przekazana należność to i tak wykrzykuję na koniec.
-Yinie Hozuki, pilnuj jej, przybędę do ciebie niebawem i sprawdzę czy wszystko z nią w porządku.
I tutaj przestaję już cokolwiek mówić, wiem, że oni idą w swoją stronę, a ja w swoją.
0 x
Shijima

Re: Kyū

Post autor: Shijima »

Misja zakończona!
0 x
Shinjo

Re: Kyū

Post autor: Shinjo »

Jutro w zajeździe? Dobrze, pójdę tam, poczekam na ciebie bezimienna towarzyszko, a teraz idź w swoją stronę, a ja pójdę w swoją, każdy z nas ma coś do zrobienia, prawda? Co się stało ze mną i klonem? Stwierdziłem, że warto posiedzieć chwilę w tym miejscu, troszkę odpocząć, a może nawet... poćwiczyć? Zanim zacząłem na poważnie się zastanawiać to usiadłem, musiałem się zastanowić co dalej. Ciekawiło mnie co Yin zrobi z tą dziewczyną, mam nadzieję, że nie będzie przez niego cierpiała, byłoby to dla mnie wielkim ciosem... Polubiłem ją. Kiedy tak sobie odpoczywałem i pogrążałem się w myślach, mój klon powiedział do mnie. -Ktoś idzie, uważaj. Podniosłem głowę i faktycznie, ktoś zmierzał w moją stronę. Wstałem i ruszyłem tej osobie naprzeciw. Po kilku krokach stałem naprzeciwko mężczyzny, wyglądał on na stosunkowo starego, miał zapewne przynajmniej 50 lat. Wywiązała się między nami rozmowa.
Witaj, nazywam się Jabuchi i obserwowałem cię cały ten czas. Pewnie się teraz zastanawiasz dlaczego taki staruszek jak ja podszedł do ciebie, spieszę z odpowiedzią. Ponieważ przypominasz mi młodego mnie. Zagubiony wewnętrznie, a do tego użytkownik stylu wody. Jeśli chcesz to mogę ci pomóc.
Wiedziałem, że nie powinienem mu ufać, ale biło od niego jakieś takie ciepło i no uległem.
-Tak. Pomóż mi stać się kimś silniejszym.
Dobrze. Będę teraz twoim mistrzem. W zamian za nauki będziesz musiał mi pomagać kiedy cię o to poproszę. Oraz będziesz musiał mi obiecać, że będziesz przekazywał tą wiedzę innym.
-Tak jest.
Po tej krótkiej rozmowie "wstępnej" udaliśmy się w swoją stronę aż nie odnaleźliśmy odpowiedniego miejsca.

Trening:
Pierwszą z technik, którą chciałbym komuś przekazać jest technika strice defensywna, Suiton: Suijinheki. Aby ją wykonać musisz najpierw złożyć sekwencje pieczęci. Tygrys. Wąż. Szczur. Wąż. Tygrys. Łatwe do zapamiętania. Co dalej? To samo co przy mizurappie, którą przecież znasz. Potem po prostu wypluwasz wodę, a ona robi resztę roboty. Patrz.
Mój tymczasowy sensei wziął wdech, wykonał pieczęci i wypluł przed siebie ogromne ilości wody. Teraz nadszedł czas na mnie.

Stanąłem 10 metrów przed starcem, wziąłem głęboki oddech i zacząłem się się zbierać do ćwiczenia. -Tygrys, wąż, szczur, wąż, tygrys. Mówiłem do siebie jednocześnie wykonując pieczęci, potem nie pozostało mi nic innego jak wypluć przed siebie ogromny strumień wody, prawda? Ano wyleciało ze mnie coś, ale nie przypominało to wyglądem tego co zaprezentował mi sensei. Musiałem chyba bardziej skupić swoją chakrę, to przecież ona jest głównym czynnikiem, bez niej nic nie może zostać wykonane. Zacząłem robić więc to samo co przy nauce Suiton: Suidan no Jutsu, początkowo kierowałem swoją chakrę do płuc w pełni świadomie licząc, że ten automatyzm w końcu się pojawi i zacznie ona tam sama płynąć. W międzyczasie nie pozostało mi nic innego jak ciągle próbować wykonywać tą technikę. Przede wszystkim sekwencja pieczęci była najważniejsza. Bez jej zapamiętania nie mógłbym przejść dalej. Początkowo mówiłem sobie każdą z kolejnych pieczęci na głos, potem poszedłem krok dalej- mówiłem je w głowie, na koniec staralem się robić to podświadomie. Oczywiście skupiałem sie na tym więc technika dalej wyglądała tak jak na początku. Jednak po kilkunastu mintuach byłem gotowy, znałem całą sekwencję na pamięć, teraz musiałem po prostu ciągle tworzyć tą technikę, odpowiednio mieszając chakrę, ślinę i powietrze. Pierwsze próby były totalną klapą, dalej nie potrafiłem się skupić na wykonaniu tej techniki, powoli zaczynałem się frustrować, musiałem się jakoś wyciszyć i spróbować jeszcze raz. Zamknąłem oczy, uspokoiłem oddech, powolutku zacząłem się relaksować. Z zamkniętymi oczami złożyłem sekwencję pieczęci, wziąłem wdech i wyplułem przed siebie strumień wody. Udało się. Technika wyglądała tak jak powinna. Teraz musiałem tylko nauczyć sie jej używać w warunkach bojowych, mój towarzysz zdawał sobie z tego sprawę dlatego zaatakował mnie z zaskoczenia techniką stylu ognia. Nie miałem dużo czasu na reakcję, musiałem działać natychmiastowo. Szybko złożyłem sekwencje pieczęci i znowu się udało, a nawet się na tym nie skupiałem. Zatrzymałem lecącą na mnie kulę ognia. Byłem z siebie dumny. Nie pozostało mi teraz nic innego jak poćwiczyć jeszcze bardziej, zmarnowac chakrę do reszty, a potem odpocząć i razem z trenenrm ruszyć dalej.
Po treningu usiedliśmy do wspólnej kolacji, starzec przygotował dość egzotyczną w tych stronach potrawę, coś co zwało się kimchi. Do tych kiszonych warzyw dodał też rybę i ryż. Posiłek smakował nadzwyczaj dobrze, był syty, ale jednocześnie lekki. W trakcie posiłku starałem się poznać swojego towarzysza najbardziej jak tylko potrafiłem. Zdradził mi, że musi udać się do Kyuzo i powinienem wybrać się tam razem z nim. Zgodziłem się.

Obudziliśmy się skoro świt i ruszyliśmy w trasę, musieliśmy zatrzymać się w zajeździe gdzie miała mnie oczekiwac moja towarzyszka. Nie zjawiła się. Może w innych okolicznościach siedziałbym i czekał, ale byłem na chwilę przed podróżą wymieszana z treningami. Wybrałem wspólne podróżowanie z moim nowym "senseiem"
z/t
Suiton: Suijinheki. Ranga B
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kantai”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość