Dopłynęli do jakiejś mniejszej wyspy i zostali błyskawicznie wysadzeni ze statku. Renji zaś szybko się pożegnał i po prostu popłynął. No to zostali sami.
Sanshi w tym czasie uwinął prowizoryczne gniazdko po czym ruszył w swoją stronę niemal zapominając o towarzyszach. Oznajmił jedynie, że idzie na zwiad i zniknął. Ruda spojrzała niepewnie na Yoshiego mając nadzieję, że nie zechce się z nią tłuc w przypływie jakiś szalonych planów.
- Dobra stary, nie wiem jak ty, ale ja muszę coś poćwiczyć - Zasalutowała mu i puściła przeurocze oczko. Odeszła kawałek znikając w gąszczach lecz nie oddalała się zbytnio by się po prostu nie zgubić.
Musiała poprzypominać sobie silniejsze techniki, gdyż będą one piekielne potrzebne w czasie najbliższych dni. Znała taką jedną o potężnej sile rażenia - czyli to co ruda wręcz ubóstwiała. Ale prócz tego powinna powtórzyć sobie jedną sztuczkę - Ranton no Jutsu: Reberu Ei czyli potężna moc burzy, prawdziwego śmiercionośnego żywioły. Rozłożyła ręce na boki niczym ptak, spojrzała w stronę nieba, które w tym momencie było bezchmurne i z pewnością nikt w tym miejscu nie spodziewał się popsucia pogody. Inu zamknęła oczy, nabrała większego haustu powietrza napawając się swoimi mocami. Poruszyła palcami jakby przywoływała jakąś bestię, skoncentrowała swoją chakrę chcąc ją wysłać wprost do nieba. Kici kici! Choć do pańci mój skarbie! Zaśmiała się do rozpuku widząc zbierające się ciemne chmury, które pojawiły się jakby nigdy nic tuż nad nią wirując, przepychając się i rozrastając w błyskawicznym tempie. Ruda była mimo wszystko skoncentrowała, chciała być swojego rodzaju wabikiem dla swojej umiejętności klanowej, pragnęła mieć pełną kontrolę nad siłami natury aby była jej posłuszna, dawała jej całą swoją siłę i wspierała w trakcie walki. Burze przysłoniły radosne słońce, rzuciły morderczy cień na cała wyspę odcinając ją od jasnych promieni, można było dosłyszeć głośny huk wśród burzowych chmur. Jeszcze trochę! Spięła wszystkie mięśnie jakby miało to przyspieszyć cały proces. Ciemne chmury kumulowały się w dobrym tempie, pojedyncze pioruny pojawiły się na nieboskłonie. Samo jednak stworzenie tego dzieła sztuki nie było jedynym celem, musiała kontrolować wyładowania elektryczne, wykorzystywać je zgodnie ze swoją wolą. W taki sposób zaczęła celować w różne punkty na morzu by w nie trafić za pomocą sił natury. W taki oto sposób trenowała swoją kontrolę nad rantonem! Mocno skupiała się na tym, by było to jak najbardziej precyzyjne, by trafiać w punkt, który chciała, by uderzać z taką siłą, jaką tylko sobie zażyczyła. Nie było to proste jednakże umiała bazową część tejże techniki, wiedziała więc jakie są podstawy i co z czym się je. Odetchnęła głęboko, było jej gorąco gdyż jej ciało było mocno skupione na kontroli potężnego żywiołu. Chciała również manewrować tak, by chmury burzowe miały konkretną wielkość, by nie rozrastały się na dużą skalę lub wręcz przeciwnie - by pokrywały całe niebo zwiastując prawdziwą katastrofę. Wszystko było do dopracowania, musiała doskonale się zgrać ze swoim KG by umieć z nim współpracować w trakcie potyczek i wszelkich walk. A potem mogła się delektować tym, że pioruny trafiają we wszystko co jest tylko możliwe! Wpierw jednak musiała opanować swoją chmurę, która chciała żyć własnym życiem, zabijać co tylko jej się podobało. Nie mogła tak robić, Inu mocno walczyła nad tym by nie stracić skupienia, stale kontrolowała każdy ruch żywiołu nie pozwalając mu na żadne nieprzewidziane działanie z jej strony, nie mogła pozwolić na samowolkę w trakcie ważnego pojedynku, w którym mogła zginąć przez swoje niedopracowanie swojej mocy. Wzmógł się wiatr tworząc doskonalą atmosferę dla rudej, jej włosy rozsypały się na wszystkie strony podczas szaleńczego dmuchania, w tle grała melodia pojedynczych piorunów, zaś każdy z nich, nawet ten najmniejszy był kontrolowany przez dziewczynę, która skrupulatnie nad tym wszystkim pracowała.
Ranga A - 12h
Po opanowaniu tworzenia burzy postanowiła poćwiczyć również Ranton: Reizā Sākasu - iście demoniczną i niszczącą technikę, która była jeszcze fajniejsza od jej ukochanego Giana. Zawsze chciała ją opanować by rozwalać wszystko co tylko stało jej na drodze, demolować każdą rzecz, zabijać wszystkich w pobliżu. Na czym to dokładniej polegało? Było to banalne, proste i łatwiutkie do wytłumaczenia jutsu - każdy kto tego używa, nap....po prostu uderza kilkoma wiązkami błyskawicy, które mają wręcz destrukcyjną moc. Była również ciekawa właściwość tejże techniki. W czasie wypuszczania elektrycznych sznurów, można było nimi dowolnie sterować, zmieniać położenie, skręcać, przeskakiwać - dosłownie wszystko o czym tylko można zamarzyć. Wiązki piorunów do własnej dyspozycji...czegóż chcieć więcej? Ruda wprost nie mogła się doczekać, aż będzie mogła wykonać owe jutsu, poczuć zapach spalenizny, jęk bólu, huki i świst iskr. Chciała usłyszeć tenże koncert czym prędzej, na razie jednak mogła się nacieszyć samym użytkowaniem. Pora to przećwiczyć! Dziewczyna wyciągnęła rękę przed siebie, zamknęła oczy chcąc najzwyczajniej oczyścić umysł ze wszelkich myśli, nie mogła pozwolić sobie na to, by jakiekolwiek przeszkodziły jej w opanowaniu wymarzonej techniki. Odetchnęła głęboko wyciszając się zupełnie, rozpoczynając coś w rodzaju krótkiej medytacji, która była doskonałym wstępem. Chwila minęła, zrelaksowała się, była przygotowana do dalszych kroków. Skupiła się na swojej wyciągniętej ręce, w której zaczęła kumulować się chakra. Była ona oczywiście mieszaniną jej żywiołów - złączyły się one tworząc dobrze znany ranton. Energia warczała chcąc się wydostać, narastało w jej dłoni w coś potężnego. Ruda uśmiechnęła się lekko siląc się nad tym by nie tracić koncentracji, by nie wypuścić chakry zbyt wcześnie bez odpowiedniego efektu, nie mogło się to tak skończyć. Napięła mięśnie całej ręki przytrzymując tak potężną siłę, chciała uformować wszystko tak, jak być powinno, chciała jak najdłużej przytrzymać swój wytwór siłując się z nim. Szło jej dość nieźle, potrafiła nad tym zapanować, nad taką potężną mocą! To dodało jej pewności siebie, postanowiła pójść o krok dalej. Wyzwoliła pojedyncze iskry by wystrzeliły przed siebie w zupełnie różnych kierunkach, nie były jeszcze celowane, tym zajmie się później. Po chwili wystrzeliła znacznie silniejszą wiązkę i była zaskoczona efektem. Pobliskie drzewo zostało po prostu zmiażdżone, uderzone z potężną siłą. Ruda uśmiechnęła się szeroko szczerząc swoje kiełki, to było wręcz imponujące! Chciała jeszcze więcej tej mocy. Tym razem skupiła się potwornie na tym by jakoś nakierować te wiązki w odpowiednie miejsce. Wycelowała kilkoma i owe kilka pomknęły w jeden cel by tam wybuchnąć z jeszcze większą, skumulowaną siłą. To jest perfekcyjne! Chcę więcej! Więcej tej energii, więcej tych wybuchów! Poskromię cię hahahahaha! Tym razem postanowiła się w końcu zabawić. Wypuściła kilka wiązek na wolność, pomknęły we wszystkie strony świata. Teraz zaczynamy prawdziwą frajdę. Dziewczyna mocno skupiła się na lecących iskrach, chciała je wykręcić by leciały w zupełnie innych kierunkach. Udało się, mogła w końcu w pełni uznać technikę za opanoxwaną!
Ranga A - 12h
Jak trenować to trenować! Lecimy dalej. Przyszła pora na mniej wymagające techniki z niższej rangi i z innej dziedziny. Raiton: Raigeki no Yoroi, technika z raitonu, jak sama nazwa na to wskazywała. Była to tarcza która mogła się cholernie przydać w trakcie wszelkich starć. Wystarczyło posiadać dwie metalowe bronie - były niestety niezbędne aby aktywować ową technikę. Wyciągnęła dwa kunaie, które zostały jej podarowane, dzięki temu mogła poćwiczyć i wytrenować tą właśnie technikę. Uśmiechnęła się pod nosem i w myślach podziękowała za nie Yoshiemu - bez nich walka byłaby o wiele cięższa i być może wyszłaby w gorszym stanie niż w poprzednio. Rozstawiła ręce na boki, przyjęła gardę i uśmiechnęła się szeroko. Chciała to poczuć, chciała na całym ciele czuć raiton, prąd. Przymknęła oczy, skoncentrowała się na swoim całym ciele. Chciała na jego powierzchni rozniecić jakby płomień w postaci małej iskry chakry. Miała ona pokryć całej je ciało, przysłonić każdą część, ochronić ją swoją mocą. Byłoby pięknie gdyby to wszystko się udało za pierwszym razem jednakże to jest niemal niemożliwe, byłoby po prostu zbyt piękne by się udało. Będzie jednak próbować. Wypuściła powietrze z ust, zacisnęła mocniej swoje dłonie na ostrzach, skupiła na nich swoją energię gdyż to one są łącznikami, to one zapoczątkowują cały przepływ chakry na całe ciało. Skoncentrowała się jak tylko mogła, chciała rozprzestrzenić chakrę raitonu na całe swoje ciało. Było to trudne, nie potrafiła utrzymać tego stanu zbyt długo, a musiała umieć to robić. Cały prąd miał się ostać na ciele bez jej ingerencji, właśnie nad tym pracowała. Było to trudne, ale się starała! Odpaliła ostatecznie technikę i zaczęła się poruszać by zająć się również czymś innym, by nie skupiać się na utrzymywaniu bariery. Średnio jej to szło, musiała co chwila włączać technikę co powodowało jej zmęczenie, ale nie mogła tego zaprzestać. Po kilku próbach w końcu coś zaczęło się udawać i mogła ostatecznie stwierdzić, że technika została opanowana do perfekcji.
Ranga B - 8h
Pozostała ostatnia technika - Raiton: Kage Bunshin. Bardzo przydatne do małych psikusów - bardzo brutalnych psikusów. Pora się przygotować. Zamknęła oczy chcąc najzwyczajniej oczyścić umysł ze wszelkich myśli, nie mogła pozwolić sobie na to, by jakiekolwiek przeszkodziły jej w opanowaniu obecnej techniki. Odetchnęła głęboko wyciszając się zupełnie, rozpoczynając coś w rodzaju krótkiej medytacji, która była doskonałym wstępem. Chwila minęła, zrelaksowała się, była przygotowana do dalszych kroków. Spojrzała się na bok, w miejsce gdzie miał powstać jej klon. Miał być idealny, a zarazem elektryczny - to miała być tykająca bomba. Wyobraziła sobie po prostu siebie - rudowłosą dziewczynę o zadartym nosie, wrednym uśmieszku i szaleńczym błysku w oku. Piegowata na gębie, wyprostowana sylwetka, buntowniczy wyraz twarzy. Perfekcyjna replika. Teraz kwestia tego, by wsadzić tam całą masę prądu, która miała wybuchnąć i porazić wszystkich w okolicy. Gorzej jeśli w okolicy będą sami sojusznicy, ale to nie jest istotne, liczył się efekt! Tak więc dziewczyna się skupiła, skoncentrowała na tym by obok siebie stworzyć jakąś podstawę. Miała ona być oczywiście z prądu! Jakżeby mogło być inaczej? Tak więc podstawą miała być kupka raitonu - pewna masa, która miała być wnętrzem jej klona. Na to miała być założona jakby...tekstura czyli wygląd rudowłosej. Musiała być taka sama, każdy szczegół był ważny, każdy pieprzyk był istotny by nie zostać zdemaskowanym przez wroga i móc go bombowo zaskoczyć. Pora na finał, czyli przejście do praktyki. Ruda powoli zaczęła formować swojego klona skrupulatnie pilnując kolejności aby niczego nie zepsuć. Powolutku tworzyła swoją podobiznę z chakry, która miała za zadanie walczyć w równym stopniu co ona, miała mieć w sobie także zapłon. Nadała owe właściwości swojej energii by wszystko działało jak należy. No i chyba się udało. Powtórzyła to jeszcze z kilka razy by to sobie utrwalić i zakończyła naukę.
Ranga B - 8h