Leśne gęstwiny

Tajemniczy Las oddziela region Prastarego Lasu oraz regionu Samotnych Wydm. Miejsce to jest bardzo tajemnicze, gdyż niewielu ludziom udaje się z niego powrócić. A przynajmniej o zdrowych zmysłach. Ci jednak, którzy powrócili opowiadali, że w lesie napotkać można najróżniejsze stwory, które kilkakrotnie przewyższają rozmiarami znane nam zwierzęta. Jak się można więc domyślić ogromne pajęczaki lub też kilkunastu metrowe węże są spowszechniałymi mieszkańcami tej krainy.
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3659
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Leśne gęstwiny

Post autor: Papyrus »

~***~
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Hisui

Re: Leśne gęstwiny

Post autor: Hisui »

Rozmowa płynęła wartko, nawet mimo tego że Hisui przekazywała wiadomości przez karteczki. Jak stereotypowe baby, jak już złapały nić porozumienia i odkryły, że całkiem dobrze się dogadują, to nie dało się już ich zatrzymać. Gdyby był obok jakiś facet pewnie zacząłby narzekać na ból głowy, ale one nawijały, jak to tylko można na początku znajomości, kiedy tematów są setki i poruszenie jednego przechodzi do kolejnego.. A że nie poruszały bolesnych czy traumatycznych dla nich tematów, to nawet się nie zastanawiały nad wstrzymaniem języka (i ołówka). Rei rzadko kiedy miała okazję do takiego wygadania się, więc tym bardziej korzystała z tego że Kazumi nie przeszkadzało czytanie i odpowiadanie na karteczki.
Gadając i skupiając się raczej na celu niż na drodze ciężko było zauważyć, że ludzi było jakoś coraz mniej. Zresztą, nawet gdyby to zauważyła, to przecież normalne że trakty w pobliżu miasta są bardziej ruchliwe niż w innych częściach prowincji. Droga zmieniała się, zwężała, a w pewnym momencie zamieniła bardziej w ścieżkę niż drogę. Ale co to za problem, skoro nadal gdzieś prowadzi? To znaczy, miały nadzieje że prowadzi je najkrótszą drogą na Samotne Wydmy, gdzie się wybierały, ale przecież nawet drobne zboczenie z trasy nie byłoby niczym złym.
Problem pojawił się, gdy nagle stanęły przed ślepą uliczką.
To znaczy, nie była to żadna uliczka, po prostu ścieżki nie było, a drogę zasłaniały drzewa. Te były oczywiście wszędzie, w końcu szły przez las, ale tutaj były tak gęsto że przedzieranie się przez nie zapowiadało się na drogę przez mękę. Hisui jęknęła, rozglądając się. Kiedy zeszły z uczęszczanej trasy? Momentu nie potrafiła sobie przypomnieć, mogło to być miedzy rozmową o ulubionym jedzeniu i zabawnych zdarzeniach w jakich brały udział, ale definitywnie gdzieś zrobiły błąd w nawigacji. No, może nawet niekoniecznie błąd. W końcu bezpośrednio najkrótsza droga między Ryuzaku a Samotnymi Wydmami biegła właśnie przez Prastary Las i Tajemniczy Las i przewidywały, że w końcu mogą w nim wylądować, ale to, że nie wiedziały w której części Lasu są mogło nieco utrudnić sytuacje.
Nabazgrała szybko wiadomość do Kazumi, zastanawiając się co robić.
- Czy to już ten Tajemniczy Las? " Wędrówka w cieniu drzew i potworów" się zaczęła? - zażartowała sobie, bo jeszcze nie widziała w tej sytuacji powagi. W sumie to było nawet zabawne, że znalazły się tu przez czysty przypadek.
"Komorebi", pomyślała na widok promieni słońca przedzierających się przez gęste listowie i uśmiechnęła się sama do siebie. Pięknie to wyglądało, jakby można było światło złapać do słoika i zabrać ze sobą, widać było unoszące się w słupach światła pyłki i drobinki które normalnie byłyby niewidoczne. A przy okazji tak przecież miała na nazwisko, co jeszcze bardziej ją rozbawiło.
Mimo śmiechu, musiały jednak znaleźć dalszą drogę. Cofać się? Po co. Nawet jeśli trafią znów na ścieżkę, to jaką miały szanse że i ta się nie urwie? W końcu wiadomo było, że jest to nieuczęszczana część świata, ludzie bali się nawet zapuszczać w jej pobliża. Hisui postanowiła iść na łatwiznę i aktywowała swoje niezwykłe oczy.
Najpierw obejrzała byakuganem najbliższą okolicę, obserwując ją dookoła siebie w promieniu kilkudziesięciu metrów. Rozejrzała się lekko, by zobaczyć co się dzieje za jej ślepym punkcie, by następnie przełączyć wzrok na dalekowzroczny, obserwując nagle kilometry drogi przed nimi. Czego szukała? Cóż, głównie krwiożerczych pająków i morderczych kolibrów, czających się by je zabić, ale także drogi która byłaby wygodna do przejścia i w miarę bezpieczna. Nie miała ochoty odwiedzać miejsca drzemki jakiś gigantycznych kotów czy napotkać stada olbrzymich wilków, prawda? Choć to ostatnie brzmiało całkiem ciekawie.. Zęby takiego stwora pewnie nie nadawałyby się na naszyjnik, ale za to można by ich z łatwością użyć jako sztyletu. I to jakiego bajeranckiego, bajecznego wręcz! A futro? Ale musiałby mieć piękne, długie i gęste! A jakby jeszcze było białe to obie pewnie mogłaby zrobić z niego pelerynę i obnosić się z nią, dorabiając łzawą historie o utracie bliskich i szczęśliwego dzieciństwa i byłoby to bardziej epickie niż gdyby był to jakiś zwykły basior... Co Hisui tam robiła? A tak. Szukała drogi.
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Leśne gęstwiny

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Podróż wiodła ich dalej w nieznane nie tyko pod względem fizycznym, ale też duchowym. No, może takie określenie to lekka przesada, ale z każdym kolejnym krokiem kunoichi poznawały się lepiej. Mnogość tematów z których mogły czerpać, brak ograniczeń w pytaniach, poezja dla osoby z niewyczerpanymi zasobami ciekawości jaką była Kazumi. Białooka też nie narzekała na towarzystwo więc tak długo jak prowadził ich bezpieczny i wygodny szlak, tak długo nie mogło stać się im nic złego. Nie pokłócą się o różne podejście co do zdzirowatego ubioru, nie spróbują sobie wydrapać oczu za wypatrzenie tego samego faceta... No i obie nie poruszały tych strun, które mogłyby wywołać operę smutku i łez. Bo i po co? Na takie sprawy też znajdzie się czas, o ile kiedyś stwierdzą, że są gotowe na takie rozmowy. Może i powinny nieco bardziej uważać na mijanych podróżnych, ale kto zechciałby zrobić krzywdę takim dwóm uroczym osóbkom? Chyba jedynie najgorsi zwyrodnialce, a tacy staliby się wspaniałą ofiarą dla Mrocznego Bóstwa. Ofierze ku pomyślności reszty podróży ma się rozumieć. I Jashina. Zwłaszcza jego, bo to dzięki niemu podróż byłaby bezpieczna. Nie tak, żeby Kazumi nie chciała wyzwań podczas tej przygody, co to to nie! Po prostu miło by było, gdyby wrogowie nie byli zbyt trudni, albo w kluczowym momencie walki potykali się o własne nogi. Nie no, jeszcze czego! Przygoda to przygoda, jak życie uderzy to trzeba mu oddać. No i pamiętać o uniku, bo co z obustronnego znokautowania? Ano właśnie, nic dobrego. Ale żadni gwałciciele ani dzikie konie nie próbowały ich zgnieść swoimi ciałami - pewnie Jashin czuwał nad bezpieczeństwem podopiecznej. Bo posterunki straży i regularne czyszczenie traktów z szumowin nie miało nic do rzeczy, ne.
W końcu jednak przyszło im opuścić tereny które dało się jeszcze nazwać cywilizowanymi, później zaś pozostały jedynie ślady działalności człowieka... A koniec końców droga zaprowadziła ich do lasu, zamieniając się w ścieżkę. By na końcu zniknąć bezpowrotnie, zostawiając parę kunoichi zdaną na własną pomysłowość i wolę przetrwania. Kiedy dokładnie to nastąpiło? No jakoś tak kiedy przybyło drzew, cienia i odgłosów natury, a zabrakło kamiennej drogi pod butami. Miały iść na skróty przez tajemniczy las? Miały! Są w tajemniczym lesie? No... Chyba tak. Nie było żadnej tabliczki, zakazu wstępu ani nic, ale dla tutejszych granica była bardzo widoczna, namacalna wręcz. Żadna z nich nie była jednak miejscowym, a drzewa przez dłuższy czas nie różniły się zbytnio od tych, w cieniu których wychowywała się szarooka. Wszystko wydawało się trochę "sze" w stosunku do lasów shinrin. Starsze, większe, gęstsze i znacznie upierdliwsze przy próbie spokojnego marszu i rozmowy z osobą obok. - Na to wygląda. Brakuje wyraźnego znaku, metrowych śladów pazurów, ryku jakiejś małej góry, takich rzeczy. - rzuciła szarooka, rozglądając się dookoła. Póki co miejsce niezbyt jej zaimponowało. Grały jakieś robaki, promienie słońca i chłodny wiaterek czuła równie rzadko co Chuichi miłość do czego poza jedzeniem. Z drugiej strony, który wielki drapieżnik zainteresowałby się dwoma chudymi przekąskami? Małe, ciche i zwinne. Prawie jak myszy podjadające ze spiżarni kiedy słyszą (a raczej nie słyszą) kroków kota. W małych główkach rodzi się proste przekonanie, a później jest już pustka. "Wina Senju!" Pacnięcie łapą i koniec opowieści. Ale poza wielkimi drapieżnikami musiały też być mniejsze stwory, ne? Takie, dla których dwie dziewczyny to smakowity kąsek. Gorzej dla nich, kiedy obiad stanie kością w gardle, pokazując siłę kunoichi. No, Hisui na pewno się wykaże, bo jashinistka nie była ninja zdaniem pewnych złych i głupich samców. Jeszcze im pokaże!
W czasie, kiedy białooka bawiła się swoim wrodzonym darem, jinchuuriki postanowiła zadbać o najbliższe otoczenie.
Ciężko będzie iść przez tak zarośnięty teren, ne? Skakanie z drzewa na drzewo z wymijaniem gałęzi w locie też pewnie nie należy do najłatwiejszych... A gdyby tak użyć katonu? Kilka pieczęci, kumulacja chakry i poszło! Wszystko by się tak ładnie paliło, wystarczyłoby się gdzieś ukryć i poczekać, aż pożoga przestanie szaleć. Ale na takie cuda Kazumi była za słaba, a choć pomysł z podkopem przyszedł jej do głowy, to nie miała jak wcielić go w życie. Wyciągnęła więc kunaia i trzymała go w prawej dłoni, kręcąc żelastwem na palcu. - I co, zobaczyłaś niedźwiedzie? Albo jakąś drogę do wyjścia? Albo coś równie ciekawego? - wyszeptała do jej ucha. Wolała nie wywoływać wilka z la... Po prostu nie kusić Jashina na rzucenie im jakiegoś straszliwego zwierza. Przynajmniej nie tak szybko.
0 x
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3659
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Leśne gęstwiny

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Hisui

Re: Leśne gęstwiny

Post autor: Hisui »

W najbliższej okolicy nie było nic niebezpiecznego, ale i nic ciekawego. No, ale były to tylko obrzeża, a najciekawsze rzeczy pewnie ukrywają się w głębi lasu, schowane przed wzrokiem ciekawskich który krążyli tylko po brzegach. Jednak spojrzenie w dal również nie przyniosło nic ciekawego. Ot, zwykły Las, może nieco więcej zwierzyny niż w zwykłym, bo nieco bardziej dziki, ale nie było w nic interesującego, nic poza normę. Nie przyszły tu polować, choć gdyby chciałby to na pewno na ilość ofiar nie mogłyby narzekać. Odważny myśliwy, który nie bałby się zaryzykować, zbiłby tu fortunę przy odrobienie szczęścia, a one pewnie jeszcze więcej, biorąc pod uwagę ich umiejętności. Mogłyby wtedy zarobić krocie i wydać całość na coś ekstremalnie drogiego, jak wybuchowe notki, wypełnić nimi wannę dwuosobową i kąpać się w nich, ciesząc się tym marnotrawstwem i czyhającym niebezpieczeństwem możliwego wybuchu i zginięcia w tych niezwykle dziwacznych okolicznościach.... Yyhymym... Lepiej wróćmy do tematu.
Hisui skrzywiła się nieco, zawiedziona. Tajemniczy Las okazywał się tylko bardziej zarośniętym zwykłym lasem, wokół którego narosło za dużo legend i mitów.. Co to za uciecha przedzierać się przez chaszcze? Chyba taka sama jak prowadzić rozmowy tylko ze sobą albo powtarzać z góry utarte, te same wątki w nieskończoność.. Ile razy można płakać po utraconej miłości, powtarzać, ze jest się nic nie wartym lub podkreślać swoją czujność i to jak obserwujemy wszystkiego co się dookoła dzieje? Przecież to nudne i monotonne..
Wyciągnęła z kieszeni notatnik, chcąc się podzielić tym co to tej pory zaobserwowała, a raczej tym czego nie zaobserwowała, ale usłyszały dziwny szelest, blisko ich. Hisui spojrzała w tamtą stronę, początkowo nawet nie przełączając oczu na widok dookoła głowy, ale nie mogła dokładnie zlokalizować celu.
- Co to? - zapisała błyskawicznie, ale zawahała się przed podaniem wiadomości Kazumi. Może najpierw warto było poszukać czegoś wykorzystując drugą metodę obserwowania przez byakugana? Wzrok dookoła głowy byłby chyba przydatny w tej sytuacji, nawet mimo tego, ze przed chwilą ten teren już widziała.
Co jednak w sytuacji gdy w końcu dostrzegła ukrytą zmyślnie wśród gałęzi osobę. Cóż, chyba nikogo nie zdziwi, że najpierw pogapi się na nią w zdziwieniu. W końcu, przed chwilą jej tu nie była i nagle jest. Co to znaczy? Czy jest taka szybka? Jej wygląd jej dodatkowym znakiem zapytania. Wyglądała jak dzikuska w skórach, umorusana, brudna, ale czujna i bystra. Czy potrafiła mówić? To pytanie nagle uderzyło Hisui, która zaskoczona zamrugała i dezaktywowała oczka. W końcu nie chciała dziewczyny przestraszyć swoim wyglądem. Spojrzała najpierw na Kazumi, po czym wróciła wzrokiem do dzikuski. Uśmiechnęła się do niej ze spokojem, którego nie czuła. Czego ta istota od nich chciała? Skąd się tu wzięła? Była tu jako oprawca czy ofiara? A może po prostu tu żyła? Czy było ich tu więcej? Ta ostatnia myśl sprawiła, że pożałowała wyłączenia swoich oczu, ale nie chciała trafić czakry, która mogła się im przydać później. Powoli uniosła pustą dłoń jako powitanie, w geście przypominającym salut. W języku migowym oznaczało to "cześć" i było doskonale zapewne zrozumiałe dla człowieka który nie władał językiem gestów, ale nie wiedziała czy jest zrozumiałe dla niej. Jeśli do tej pory dziewczyna nie postanowi się poruszyć, Rei postanowi lekko pokiwać do niej dłonią, zachęcając do podejścia bliżej.
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Leśne gęstwiny

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Hisui sprawdzała teren, Kazumi próbowała wyglądać na zajętą czymś równie ważnym i przydatnym do znalezienia wyjścia z Tajemniczego Lasu. No, prawie jej wychodziło udawanie skupionej i czujnej jak na kunoichi w obcym i nieprzyjaznym terenie przystało. Cały misterny plan prysnął jak bańka mydlana kiedy nad ich głowami coś zaszeleściło. Stanowczo za głośno jak na wiewiórkę. No chyba, że wiewiórkę adoptowaną przez Akimichi. Jinchuuriki podniosła głowę, znajdując intruza bez problemów. Dziwne, że białooka nie zauważyła przybycia gościa tak szybko jak jej znajoma pozbawiona magicznych ślepi. Czyżby zbyt mocno skupiła się na tym, co było przed nimi i zignorowała najbliższe otoczenie? Na to wyglądało, była wszak niema, a nie ślepa czy głucha. Czyli nawet tak niezwykłe oczy miały swoje wady? Albo Kazumi ubzdurała to sobie, bo akurat pierwsza wypatrzyła to coś... Dziwną, gapiącą się w nich istotę która mogłaby komuś przypominać człowieka. Kunoichi widziała w tym czymś jedynie dziką bestię, tak przynajmniej myślała w pierwszych sekundach. Później, kiedy mózg przyswoił sobie więcej informacji mógł wydać lepszy werdykt. Stwór naprawdę był człowiekiem! Mało tego, sądząc po widocznym ciele bujała się przed nimi przedstawicielka płci pięknej. Tylko ile zostało z człowieka w jej umyśle? Sądząc po ubiorze musiała żyć w tym miejscu naprawdę długo. I ciekawe, jak upolowała te wszystkie zwierzęta składające się na jej, ekhem, "szaty". Równie ciekawe jest to, co powiedziałaby Koharu widząc taką kolekcję. Stworzyłaby własną wersję stroju, trochę bardziej cywilizowaną? By nie pokazywać zbyt wiele siebie dla przechodniów. Mniejsza z tym, skarciła się w myślach Kazumi. Dziewczyna górowała nad nimi, gotowa rzucić się i wymierzyć sprawiedliwość za naruszenie jej terenu, a ta myśli o krawcowej. Dobre sobie. Może i nie miała przy sobie broni jako takiej, ale jej ciało musiało być bronią samą w sobie. Jej paznokcie niezbyt przypominały te, którymi operują ludzie. Kunai wisiał smętnie na palcu szarookiej. Na zgubienie drogi, chaszcze, komary, pajęczyny i wielkie zwierzęta była gotowa. Ale na spotkanie z kimś, do kogo najlepiej pasuje "zezwierzęcony"? Albo prościej, dziki.
Jej towarzyszka napisała coś na kartce, ale szarooka nie miała jak odczytać wiadomości, poświęcając uwagę nowej nieznajomej. Podeszła tak blisko do nich bez alarmowania ich. Ba, nie zaalarmowała nawet zwierząt żyjących dookoła niej. Zupełnie jakby wiedziały, że to nie dziewczyna w skórach jest tutaj zagrożeniem, a te dwie głośne istoty przedzierające się przez ich teren jakby nigdy nic. Przecięły jej rutynową trasę, spotkali się przypadkiem czy może raczej wykryła ich obecność i postanowiła pokazać, kto tu rządzi? Jakie miały wyjście? Uciekać? Próbować się porozumieć? Zaatakować i liczyć, że nie ma w lesie podobnych do niej? Żadna opcja nie wyglądała dla Kazumi zachęcająco, a kartki Hisui w ogóle nie wchodziły w grę. No chyba, że nieznajoma tak naprawdę była świetnie wykształcona i teraz jedynie próbuje nastraszyć zbłąkaną parkę by zaraz dezaktywować henge i zaprosić je na obiad do domu wewnątrz drzewa czy może gawry. Dziewczę powoli opuściło rękę z kunaiem prostując palec - żelastwo wbiło się w ziemię obok stopy. Broń nie była w jej dłoni, ale cały czas w zasięgu gdyby coś poszło nie tak. No i miała teraz możliwość złożenia pieczęci, choć żadna technika nie wydawała się jej teraz odpowiednia. No, może kawarimi ale gdyby teraz zaczęła je przygotowywać to mogłoby się to źle skończyć. Może i dzika nie wiedziała, jak działają sztuki shinobi ale mogłaby to odebrać za atak. Ech... Sytuacja, choć bardzo ciekawa i zajmująca, była dla szarookiej bardzo upierdliwa. Część dziewczyny chciała podbiec do nieznajomej i dokładnie ją sobie obejrzeć, podobnie jak wyglądało to z Hisui, ale reszta umysłu była na tyle inteligentna, by jej to wyperswadować. Nie są już w cywilizowanym świecie, a łowczyni przed nimi należała do natury. Zderzenie kultur? - Spokojnie, nie zrobimy ci krzywdy. - powiedziała powoli, starając się nie krzyczeć. W myślach dodała, że powinna poprosić o to samo z jej strony. Gdyby jednak nieznajoma rzuciła się na nich to pierwsze co zrobi Kazumi jest odskok. Albo próba zasłonięcia czy odepchnięcia Hisui, jeśli to w jej stronę rzuci się dzika. Jashinistka mogła znieść znacznie więcej od swojej towarzyszki jeśli idzie o ciosy i to nie tylko dlatego, że nie bała się ran. Oczywiście, obrona czy unik to ostateczność, nie miała zamiaru sprowokować konfliktu.
0 x
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3659
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Leśne gęstwiny

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Hisui

Re: Leśne gęstwiny

Post autor: Hisui »

Hisui nie mogła oderwać oczu od nieznajomej. Nie chodziło tylko o to jakim mogła być niebezpieczeństwem i to jakie stanowiła zagrożenie, ale także o to jak odmiennie się zachowywała. Nie od dziś przecież wiadomo, ze to co inne, niecodzienne, wyjątkowe przyciąga wzrok i pobudza i tak tak niemałą ciekawość. A cokolwiek by o dzikusce nie powiedzieć, nie była widokiem zwykłym. Najpierw je obserwowała, a potem zaczęła węszyć w powietrzu. I, chociaż to głupie, Hisui też wciągnęła powietrze głęboko do nosa, ale niczego oczywiście nie poczuła, bo nos miała zwykły i przeciętny do bólu i wzruszyła ramionami. Stały tak przed dziewczyną, wydawałoby się, całkiem długą chwilę, dla Hisui stojącej w nienaturalnym dla niej bezruchu cała wieczność, bo ile można obserwować niuchającą w powietrzu dzikuskę? Cóż, musiały się na nią lampić, bo stanowiła zagrożenie, ale nikt nie powiedział że było to pasjonujące. W końcu jednak zaczęło się zmieniać. I to w zastraszającym tempie, które ciężko było nawet obserwować..
Dzika ruszyła na nie, dokładnie między nie. Hisui skoczyła w bok, ale ruch był spóźniony i to o wiele. Gdyby dziewczyna zechciała, to i ona i Kazumi byłaby już martwe. Jednak, z powodów im nieznanym, nadal żyły. Dziewczyna w zastraszającym tempie ruszyła przed siebie i błyskawicznie znikła in z oczu. Zapadła cisza. Kompletna cisza. Hisui spojrzała na swoją towarzyszkę, zaciskając usta, po czym natychmiast uznała, że cokolwiek sprawiło że dzikuska uciekła nie jest to na pewno warte czekania na niego i najlepiej zrobić to co ona - wiać jak najszybciej. Jeśli wystraszyło to ją, to one tym bardziej powinny się bać. Jednak nie mogła powstrzymać ciekawości, po prostu nie potrafiła przejść obok tego obojętnie. Hyuuga ponownie odpaliła swoje magiczne oczka, ustawiając je widok przed siebie, następnie powolutku obracała się dookoła siebie, chcąc zauważyć cokolwiek, co mogło ją tak wystraszyć. Miała dość daleki zasięg, kilka kilometrów, a dziewczyna posługiwała się węchem, nie wiedziała co koniec końców będzie czulsze.. Jednak czy zlokalizowała zagrożenie czy nie, nie mogły stać w miejscu, zwłaszcza, że aura zrobiła się bardzo niepokojąca. Cisza która zapadła wżerała się w uszy, dzwoniła z nich, jakby wszystko zamarło.
Po takim skanowaniu terenu znalezienie najlepszą drogi powinno być łatwe. Przypomniała sobie najlepszą trasę,po czym złapała Jashinistkę za rękę i pociągnęła za sobą, prowokując do biegu. Pozwoliła kierować się oczom, obserwując tylko niewielki fragment powierzchni dookoła ich, wybierając drogę najłatwiejszą i z najmniejszą ilością przeszkód. Nie miała złudzeń, wiedziała, że przy swojej wytrzymałości nie da rady biec całymi godzinami, ale powinny się ruszyć. Coś się stało, żeby to zobaczyć nie trzeba było dojutsu, wystarczyło się rozejrzeć i chyba żadna z nich nie będzie chciała zostać. W tej ciszy ich kroki były ogłuszające, nawet nie było warto się skradać.
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Leśne gęstwiny

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Chwila niepewności przeciągała się niemiłosiernie, wystawiając nerwy Kazumi na próbę. Może i znalazły się na terytorium tej łowczyni bez pytania ani ostrzeżenia, ale chyba nie musiała ich tu zabijać ku przestrodze innych, ne? Zresztą, gdyby spróbowała to nie miałaby łatwego zadania... Albo zgniotłaby parę jak patyki. To ona przeżyła w Tajemniczym Lesie dużo czasu, nauczyła się funkcjonować w miejscu które zabijało prawie każdego który do niego trafił. Czy w porównaniu do wszystkich sekretów tutejszej flory i fauny dziewczyny mogły stanowić dla niej jakiekolwiek zagrożenie? Szarooka szczerze w to powątpiewała, choć nadal była gotowa do walki jeśli sprawy przybiorą zły obrót.
Nagromadzone emocje musiały w końcu znaleźć ujście w jednym, gwałtownym wybuchu. A zaczęło się dość niewinnie, od węszenia jak na wilka czy kota przystało. Co takiego wychwyciły jej nozdrza, pewnie bardziej rozwinięte od zmysłów "cywilizowanej" dwójki? Dzika rzuciła się między dwójkę kunoichi ignorując ich próby nawiązania przyjaznego, a przynajmniej neutralnego, kontaktu. I w tym momencie jinchuuriki uświadomiła sobie, jak błędne było jej przekonanie. Nieznajoma była znacznie szybsza od niej, jak i od Hisui. Nawet poruszając się jak zwierzę zachowywała dużą, prawie naturalną sprawność. Nie miały nawet szansy na reakcję i gdyby tylko zechciała - zabiłaby je obie bez problemu. Ot, świetnie przygotowane do wyruszenia w wielki świat dziewczyny padają ofiarą pierwszego napotkanego niebezpieczeństwa. Koniec wspaniałej przygody zanim jeszcze zdążyła się rozpocząć.
Ale tak się nie stało, potwór z lasu nie zwrócił już większej uwagi na intruzów, zamiast tego pognał przed siebie jakby goniony przez innego drapieżnika. Pomimo trudnego teren w którym obie miały problem, łowczyni zachowywała w nim swobodę - próba dogonienia jej odpadała - nawet na równej drodze mogły co najwyżej podążać jej ślady, a co dopiero wśród dzikiej puszczy. Spotkanie z nieznajomą skończyło się więc równie nagle jak się zaczęło. I w obu przypadkach pozostało jedno pytanie - dlaczego? Co kierowało dziką by ruszyć w takim pośpiechu? A może raczej kto? Sytuacja stawała się coraz bardziej zagmatwana. A potem, w ślad za łowczynią udał się dźwięk, na jego miejsce przybyła zaś cisza, rozpościerając swoje nieme skrzydła nad całą okolicą. I tak jak wcześniej las był trochę tajemniczy, stary, rozwlekły ale ogólnie neutralny względem kunoichi, tak teraz emanował niechęcią. Każde uderzenie serca, każdy oddech i każdy nerw ich ciał zdradzał jedno - były obce. Tylko jak miały się zachować w tej sytuacji? Udawać jak wszystko inne wokół, że nie istnieją? Pobiec w ślad za dziką i liczyć, że cokolwiek ją wystraszyło nie zdąży ich dogonić? Obie opcje wydawały się równie niewykonalne, nah nah. Zanim Kazumi zdołała podjąć decyzję, Hisui przejęła inicjatywę aktywując swoje magiczne oczka po raz kolejny. Co konkretnie nimi ujrzała? Szarooka nie była telepatką więc mogła jedynie się domyślać, co zmierzało w ich stronę. O ile cokolwiek zmierzało. W każdym razie niemowa podjęła decyzję o ucieczce, a jashinistka nie miała zamiaru się o to sprzeczać i spróbowała nadążyć za swoją znajomą. Uważała więc na wszystkie krzewy, korzenie, gałęzie, wiewiórki zrzucające żołędzie z notkami wybuchowymi i wszystkie inne niebezpieczeństwa Tajemniczego Lasu, jakie mogła sobie wyobrazić. A na rozwinięcie fantazji nie mogła narzekać. Byleby niezwykłe ślepia zdołały doprowadzić ich w jakieś bezpieczne miejsce, a nie wpakowały w jeszcze gorsze kłopoty.
Co się zaś tyczy upuszczonego kunaia - Kazumi podniosła go i schowała do kabury tuż po tym, jak nieznajoma pobiegła dalej. Głupio by było marnować żelastwo które kupiła za własne pieniądze. Za cudze też byłoby go szkoda, ale jakoś mniej.
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • Siła 10
    Wytrzymałość 32
    Szybkość 45
    Percepcja 25
    Psychika 1
    Konsekwencja 9
Słabo, ale jest. Może uda mi się wyzdrowieć zanim akcja się rozkręci.
0 x
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3659
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Leśne gęstwiny

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Hisui

Re: Leśne gęstwiny

Post autor: Hisui »

Obserwacja przed podjęciem działania powinna stać się dobrym nawykiem dla Hisui. Zwłaszcza gdy widziała tak ciekawe rzeczy. Ciekawe, ale i przerażające. Stado wilków panicznie przed czymś uciekało, co samo w sobie było dość dziwne, bo Hyuudze zawsze wydawało, że to one w lesie są na szczycie łańcucha pokarmowego. Jednakże nie był to zwykły las i łowca zamieniał się tutaj w zwierzynę, zaś łowcą był.. Trudno było określić co. Dziewczyna czuła jak jej włoski stają na rękach, a przecież widziała go tylko z daleka. To było ogromne, podobne do wilka ale olbrzymie, większe od niedźwiedzia, a jego szczęki... Jednym ruchem rozgryzł psowatego na pół, z jej perspektywy praktycznie bez wysiłku. Na dodatek przemieszczało się w ich stronę. W tej sytuacji mogły liczyć na łut szczęścia i zastygnąć w bezruchu, ale znacznie lepszą opcja wydawało się jej jak najdalsze ominięcie bestii i zminimalizowanie szansy na to, że wpadnie na ich trop, złapie ich zapach i uzna za interesującą przekąskę.
Pobiegły więc, ona wspomagała się swoimi oczkami, a Kazumi dotrzymywała jej kroku. Teren był za trudny by mogły rozwinąć swoje umiejętności, a już na pewno żadna z nich nie miała szansy na dorównanie prędkością Bestii. Ta jednak musiała je jakoś ominąć bądź ich ślad nie zainteresował łowcy, co wnioskowała z tego że nie dopadł ich niedługo po odbiegnięciu z miejsca postoju. Każdy krok i każda minuta coraz bardziej oddalały je od zagrożenia i coraz bardziej zmniejszały szanse na to, że spotkają się z z Bestią twarzą w twarz, a raczej pyskiem w twarz. Niebezpieczeństwo już nie było, miała nadzieje, kilkanaście metrów za nimi, w końcu wpadły na teren gdzie mogły zauważyć naturalne zachowanie lasu - najlepszą gwarancje tego, że Bestia jest daleko. Mogły się zatrzymać. Hisui zwolniła, by z biegu przejść w chód, a potem oprzeć się o pierwsze lepsze drzewo, ciężko dysząc. Oparła się czołem o chropowatą korę, z ulgą dezaktywując swoje oczy i zamykając je. Po chwili jednak na jej twarzy pojawił się uśmiech. Odwróciła się plecami do drzewa i zjechała po jego powietrzni, by usiąść gdzieś w jego korzeniach. Zaczęła się bezgłośnie śmiać, przyciskając dłonie do szaleńczo bijącego serca. Już dawno nie czuła takich emocji i takiego zmęczenia. Zastrzyk adrenaliny był wspaniały i czuła się jakby brała udział w wyścigu o życia. Biegła i co najlepsze, wygrała, bo wciąż była cała i zdrowa. Odetchnęła, przecierając twarz dłońmi i spojrzała na Kazumi.
Bez trudu można było zauważyć różnicę w poziomie rozwoju ich umiejętności fizycznych, ale nie da się ukryć, że Jashinistka była trochę od niej starsza i zapewne bardziej doświadczona. Podczas gdy ona była padnięta i nie mogła złapać oddechu, jej przyjaciółka była dopiero lekko zdyszana. Nie mogła powiedzieć, że nie była o to zazdrosna, ale podchodziła do tego racjonalnie, wierząc, że gdy ona będzie w jej wieku będzie równie dobra, jak nie lepsza. Jednak duma mimo wszystko szczypała, a to dodawało motywacji. Nie mogła pokazać się jako totalny słabeusz.
- Gdybyś była ciekawa przed czym właśnie uciekałyśmy - zapisała po tym jak wyciągnęła notatnik z kieszeni - to wyobraź sobie wilka. Większego od niedźwiedzia. Ze szczękami takimi, że zwykłego wilka przepoławia na pół - i to mogła napisać szczerze, bo widziała na własne oczka - A pędził prosto w naszą stronę. Jakbyśmy stały w miejscu, to przebiegłby kilkanaście metrów od nas - to było nieco na wyrost, ale o tym nie musiała wspominać. Ważne jest wrażenie , prawda? Uśmiechała się szeroko do dziewczyny, chyba ciesząc się z tego, że żyje i może tu siedzieć.
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Leśne gęstwiny

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Znowu to Kazumi wychodziła przy niemowie na osobę ze szwankującym narządami. Niezwykłe ślepia wskazywały im kierunek, ostrzegały przed zagrożeniem, a szare oczy jashinistki mogły co najwyżej zobaczyć gałęzie, krzewy i inne przeszkody w trakcie ich biegu. Co takiego zobaczyła Hisui? Ponownie to jej starsza towarzyszka błądziła jak dziecko we mgle, zdając się na umiejętności dziewczyny. Przedzierały się więc w pośpiechu przez knieję pośród ciszy pełnej życia. Każdy zwierzak chciał przeżyć udając, że wcale go tu nie ma. Czyli wiedziały, że bieg tylko rozjuszy to coś, że i tak ich dopadnie. A gdyby tak użyć henge w mrówkę? Znając swoje szczęście, pewnie zmieniłaby się w dużą i powolną. I świecącą jak ognisko. Trudno jest oddać wszystkie szczegół tak małego stworzenia, a dodając do tego stres i pośpiech... Klapa byłaby pewna.
Ale zamiast bawić się w zdradzieckie i tchórzliwe jutsu wzięły nogi za pas i biegły! Byle dalej od zagrożenia, byleby nie potknąć się o korzeń, nie uderzyć czołem w twardą korę i najgorsze z najgorszych - nie wpaść w pajęczynę! Tego (i owadów) nie lubiła w lasach. Idziesz sobie spokojnie zamyślona wśród drzew i śpiewu ptaków, by sekundę później z krzykiem zdejmować z włosów i twarzy pajęcze dzieło. Najlepiej takie ze złapanymi i zasuszonymi muchami. Po kilku takich wypadkach szarooka nauczyła się patrzeć uważniej dokąd wędruje. Ale teraz ledwo miała czas na uniknięcie najgorszych przeszkód, więc pajęczynami czy komarami się nie przejmowała. Choć gdyby wpadła w pułapkę "typowego" pająka z Tajemniczego Lasu, to pewnie by się z niego nie wykaraskała. Siła nie była jej... No, silną stroną. Mniejsza z tym!
Wypadły w końcu w miejscu, gdzie zwierzęta zachowywały się jak powinny. Uniknęły zagrożenia? Jeśli tak, to czas na chwilę przerwy, pomyślała Kazumi opierając się plecami o drzewo. Bieg nie był tak męczący jak jej poprzednie treningi, choć robił za całkiem skuteczną rozgrzewkę. Z Hisui sytuacja miała się inaczej, raczej nie była stworzona do takich akcji. Albo jeszcze nie potrzebowała spalić tyle energii tak szybko. Zaraz jednak białooka przestała wyglądać jak ledwo żywa, zamiast tego wyglądając jak wesoły prawie trup. Bezgłośny śmiech w tym miejscu nie mógł im zaszkodzić, a jinchuuriki ograniczyła się do uśmiechu. Nie wiedziała wszak co konkretnie udało im się oszukać i zachować życie, radość byłaby na wyrost. Szybko jednak ciekawość dziewczyny została zaspokojona za pomocą nieodłącznych kartek. Tylko po to, by zrodzić kolejne pytania szukające odpowiedzi.
- Sugoooi! - ni to wykrzyknęła, ni wyszeptała. Wizja tak wielkiego łowcy kroczącego jak pan na włościach pośród prastarych drzew... Piękne niebezpieczeństwo. A skoro istnieją tu tak wielkie wilki, to pewnie są gdzieś i równie duże koty, ne? Tylko jak się przed czymś takim bronić? Shurikeny i inne zabawki nie wchodzą w grę, bo szybciej takie bydle rozjuszą niż zrobią kuku. Pułapka z odpowiednią ilością notek wybuchowych? Możliwe, że dałoby radę, ale najpierw trzeba wybrać miejsce, potem ów zwierzę ściągnąć, uwięzić... I liczyć, że plan wypali. Notki też, bo to podstawa. Albo skorzystać z katonu zdolnego kruszyć mury. I spalić cały ten las? Tak tak, świetny pomysł. Po chwili myśli Kazumi nieco zwolniły, pozwalając dojść do głosu realistycznym i pacyfistycznym rozwiązaniom. To one były tu intruzami, jeśli ktoś miał tu oberwać to właśnie one. Nawet nie fakt, że na miejsce jednej bestii przyjdzie druga, ale co jeśli te wielkie drapieżniki polowały by wykarmić wielkie szczeniaki? Wielkie, kawaii szczeniaki? Kto dał prawo dwójce kunoichi zabijać jedynego żywiciela rodziny. No... Jashin dał! Ale tylko na ludzi więc nici z zestawu poszewek na poduszki i kołdry ze futra wilka. -
Odpoczniemy trochę i ruszamy dalej, co nie? - zapytała prawie retorycznie. Nie rozpalą ognia, nie zdrzemną się, ale mogą przynajmniej odetchnąć i może zjeść trochę z zapasów które przyszykowały na drogę. Suszone mięso, czysta woda i takie tam. Chuichi wziąłby pewnie kilka worków. - I co się stanie, gdy skończą ci się kartki? - zapytała, wpatrując się w malutkiego liska. Gdzie są jego rodzice? Spróbować go oswoić? Zostawić go w spokoju? Nah, tyle pytań i tak mało pewnych. Zdecydowała się na rzucenie mu kawałka mięsa. Chyba tym się powinno karmić lisy po odstawieniu mleka, ne?
0 x
Hisui

Re: Leśne gęstwiny

Post autor: Hisui »

Siedząc już i odpoczywając, Hisui wydawała się wręcz tryskać dobrym humorem. Adrenalina dopiero schodziła, nie czuła jeszcze bólu mięśni.. To był chyba najprzyjemniejszy moment zawsze po treningu i walce. Te pierwsze chwile dla odsapnięcia, jeszcze nie do końca po wszystkim ale już bez ruchu. Jedyny moment bez aktywności który był naprawdę dla niej zadowalający. Czuła się wręcz.. Szczęśliwa? Czemu nie! Zadowolona, wymęczona, na przygodzie z świetnym towarzystwem.. Czego mogła chcieć więcej? W sumie dango byłoby dobre, ale nie można wymagać za wiele do szczęścia. Tak się chyba mówi, a przynajmniej ona tak sądziła.
Kazumi zaproponowała nieco dłuższy postój, a na to przystała z ochotą. Po wysiłku co prawda nie była jeszcze głodna, ale spragniona na pewno. Widok dziewczyny wyciągającej prowiant uświadomił jej pustynię w gardle i automatycznie przełknęła ślinę, by potem wyciągnąć z torby własny bukłak. Odkorowała pojemnik i chciwie pociągnęła dwa duże łyki zanim się zorientowała, że przecież raczej powinny oszczędzać wodę i pić tyle ile konieczne by ugasić pragnienie, a nie dla samej przyjemności czucia jak chłodna ciecz spływa po gardle. Odsunęła pojemnik od ust i schowała znów do torby, bezpiecznie, by znów nie kusiło.
Obserwowała za to, jak Kazumi zaprzyjaźnia się z liskiem i zastanawiała się jak jej odpowiedzieć. Były inne sposoby komunikacji, oczywiście, przecież jakoś porozumiewała się z rodzicami i innymi dziećmi jak była mała i nie potrafiła czytać ani pisać..
- Używam gestów, mimiki, języka migowego jak ktoś go zna. To język którym porozumiewają się głusi i niemi, za pomocą specjalnych gestów. Chcesz się nauczyć kilku? - zaproponowała pisemnie z entuzjazmem. Nikogo tego nie uczyła, nie było potrzeby, ale rzeczywiście, w czasie długiej podróży karteczki mogą się skończyć, i te w tym i w zapasowym notatniku. Mogły się przygotować na taką ewentualność jak miały chwilę czasu dla siebie. Tylko jakiś słów nauczyć? Nie za dużo bo zapomni, nie za oczywistych bo to można łatwo pokazać pantominą lub prostymi gestami.. Może jakieś związane z zagrożeniami? Pożar, przeciwnik, walka? Albo obroną, jak kryć się, unik, uważać lub uciekać. Co jeszcze mogło się przydać? Może odległości? Kilometry, metry, setki i dziesiątki.. Mogłaby tak łatwo pokazywać gdzie coś widzi. Pokazałaby na palcach 4, zamigała kilometry i wiadomo. Albo 7 potem dziesiątki i kierunek. Całkiem przydatne. Ale ostatecznie decyzje zostawiła Jashinistce, bo ona może miała zupełnie inny pomysł na to. Lub nie chciało się jej wcale tego uczyć, kto wie.


Kamiru napisał by pociągnąć kolejkę to piszę :P
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Leśne gęstwiny

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Dalsze próby oswojenia dzikiego zwierzęcia byłby tylko wyrządzeniem mu krzywdy. Dostał amciu, miał okazję zaspokoić głód, a przy tym nie wzbudzić niepokoju swoich opiekunów kiedy już wrócą. Jak zareagują, kiedy zwęszą nieznany im zapach wokół ich domu? Nie porzucą małego, ne? Ale gdyby już Kazumi przyszło do głowy, by pogłaskać urocze stworzenie i zaopiekować się nim na dłużej... No dobra, pomyślała o tym. Ba, wyobraziła sobie ile fajnych sztuczek zdołałaby go nauczyć i ilu ludziom rozjaśnić dzień występami. Nie, nie mogła tego zrobić. Zwierzę ma rodziców, ona ma dotrzeć z Hisui do samotnych wydm i tyle. Tylko tędy przechodzą i już, koniec, żadnych ingerencji w struktury Tajemniczego Lasu. Może kiedyś, kiedy urośnie w siłę wystarczająco postanowi wrócić w to miejsce i poszukać łowczyni? Albo po prostu spróbuje przeżyć w dziczy i poznać sekret tej kniei?
Na teraz jednak musiała odrzucić te myśli i skupić się na ich aktualnym położeniu. Nic im nie groziło, nie były ranne ani zmęczone. Miały jeszcze zapasy, a drogę pewnie wykryje niemowa swoimi oczami. Nic trudnego, ne? A teraz mogły w spokoju zbierać się do dalszej drogi, bo wizja noclegu tak głęboko w lesie nie była zachęcająca. Wszak po zapadnięciu zmroku mogą wyruszać na łowy jeszcze gorsi drapieżnicy od przerośniętych wilków. Odłożyła prowiant do torby i usiadła wygodnie pod drzewem. Wygodnie na ile można ignorować korzenie, wilgotny mech i takie tam drobne nieudogodnienia. Ale co to dla kociej królowej! Aż chciałoby się spotkać wodnego demona, hum...
- Haai! - zakrzyknęła radośnie po przeczytaniu kartek. Język migowy? Szarooka musiała przyznać, że po raz pierwszy słyszała o czymś takim. Skoro wiele ludów miało własne określenia na pewne zjawiska, inne wierzenia i myślała w innych kategoriach, to dlaczego by nie uznawać języka migowego? Bo nie brzmi? I nawet lepiej! W niektórych sytuacjach rzecz jasna, jak polowanie, skradanie się i takie tam. Pismo też jest ciche, ale nikt podważa, dlaczego traktuje się na równi z normalną mową. Nah, jaką normalną. Na tym świecie? Nie! Normy, schematy, skróty myślowe i utarte stereotypy! Nawet jeśli niektóre z mądrości ludu nie były totalną bujdą, tak większość bazowała na przesądach i plotkach. A mniejsza z tym! Kazumi chciała poznać ten niezwykły język. Ustawiła się tak, by jak najlepiej widzieć Hisui i przygotowała się do nauki. Może niekoniecznie pójdzie to tak łatwo jak opanowywanie nowych jutsu, ale poznanie choćby podstaw mogło ułatwić im życie w sytuacjach kryzysowych. - To od czego zaczniemy? - zapytała towarzyszkę, choć równocześnie sama zaczęła się zastanawiać, co chciałaby poznać na początek. Jasne, "jestem głodny" albo "spragniony" było raczej na tyle proste do pokazania, że obie mogły się bez tego obejść. - Um... Jak jest zagrożenie? Liczby? Ilu jest bandytów na pustyni, za iloma wydmami się kryją... A, i jak jest dango? - wymieniła i zamilkła, czekając na ruch Hisui. Pewnie nie zapamięta nawet połowy za pierwszym razem, ale skoro dała sobie radę ze składaniem pieczęci to język migowy tez powinien w końcu się poddać i dać się oswoić, ne?
0 x
Hisui

Re: Leśne gęstwiny

Post autor: Hisui »

Hisui zamrugała, zaskoczona entuzjastycznym podejściem Kazumi do nauki. Nie spodziewała się, że dziewczyna będzie miała tyle zapału i ochoty by poświęcać czas językowi którym prawdopodobnie będzie w stanie się porozumiewać tylko z nią. No, i z innymi niemymi i głuchymi, oczywiście, ale umówmy się - shinobi zazwyczaj nie mieli za wiele okazji by się z takowymi spotykać. Poczuła jak ciepło napływa do jej policzków i tym razem zaczerwienienie nie miało nic wspólnego z wcześniejszym biegiem i wysiłkiem. Było jej po prostu tak miło z powodu tego, wydawałoby się, niewielkiego gestu, że aż czuła się głupio. Cóż, mogła się odwdzięczyć tylko i wyłącznie przykładając się do tego by być dobrą nauczycielką. Jashinistka wpadała po kolei na podobne wyrażenia co i ona, co tylko upewniło ją w tym, że myślała właściwymi torami.
Postanowiła, że najłatwiej będzie jak będzie zapisywać słowo które pokazuje, by potem się nie pogubić w wyrażeniach. Jednak najpierw musiała jej coś wytłumaczyć.
- Język migowy nie jest dokładnie taki jak mówiony. Nie odmieniasz tu wyrazów, nie tworzysz pięknych, składniowych zdań jak w mówionych. Jest bardzo prosty, jak język dziecka. Nie zapytasz "Ilu jest bandytów na pustyni?" Tylko pokażesz ile, bandyta, być, na, pustynia i znak zapytania - napisała, po czym pokazała jej po kolei słowa i pytanie.
- Na początku to się wydaje dla mówiących nienaturalne, ale szybko się można przyzwyczaić, bo przez to mówi się po prostu szybciej. Ja muszę cały czas walczyć, by pisać poprawnie - mrugnęła do niej z uśmiechem. Czy przekazywała od razu za wiele? Sama nie wiedziała. Ale każdy język miał jakieś swoje prawa i migowy nie był tu żadnym wyjątkiem. Zgodnie z pytaniem dziewczyny, pokazała jej jak jest wydma, ukryć się i liczby. Podstawowe były łatwe, po prostu na palcach, a na dziesiątki i setki były inne gesty. 
Jednak pokazanie a nauczenie to dwie różne sprawy. Wyćwiczone palce kunoichi zapewne nie będą miały jakiś kłopotów z składaniem ich, gorzej z zapamiętaniem zapewne, ale i tego można się nauczyć. Wszystkiego przecież można. Po przećwiczeniu tych kilku słów pokazała też dziewczynie kilka kolejnych, bardzo podobnych słów, jak przeciwnik, walka, unik, zasadzka... Z ciekawszych, pokazała też jak jest kilometr i metr oraz notka. A co dalej? Co Kazumi zechce, ale białooka zaczęła się już wyraźnie kręcić i wiercić. Odpoczeła już, pokazała parę rzeczy i choć zajęcie nudne nie było to było za mało ruchliwe by ją zająć na dłużej. Ale nie marudziła, w końcu Jashiniska sama określi że jej wystarczy jak na pierwszą lekcję. Zresztą, mogą uczyć się w drodze, co im broni? Poza faktem że wędrują przed niebezpieczny obszar gdzie może na nich polować mnóstwo niebezpiecznych zwierząt, a może nawet i roślin... Krwiożercze rośliny zdecydowanie są problemem. Czy takie coś ma układ czakry? Może to zobaczyć? Myśli się jej rozbiegały, ale wciąż jeszcze słuchała..
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tajemniczy Las”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość