Tajemniczy Las oddziela region Prastarego Lasu oraz regionu Samotnych Wydm. Miejsce to jest bardzo tajemnicze, gdyż niewielu ludziom udaje się z niego powrócić. A przynajmniej o zdrowych zmysłach. Ci jednak, którzy powrócili opowiadali, że w lesie napotkać można najróżniejsze stwory, które kilkakrotnie przewyższają rozmiarami znane nam zwierzęta. Jak się można więc domyślić ogromne pajęczaki lub też kilkunastu metrowe węże są spowszechniałymi mieszkańcami tej krainy.
Takashi
Posty: 1234 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » wczoraj, o 01:24
P ochówek Asame może i nie trwał długo, ale był procesem, którego potrzebowała najwidoczniej nie tylko Hinata. Umożliwił grupce podróżników zatrzymanie się, co dało im możliwość odpoczynku, posilenia się, zregenerowania energii i kontemplacji. Najbardziej rozmowny podczas tego wszystkiego był Rei. Dzieciak przejął się stanem długowłosej oraz jej - martwej już - przyjaciółki. Cała ta sytuacja wywołała w nim współczucie, które spowodowało, że choć w lekkim stopniu chciał zaleczyć powstałe na jej skutek rany. Choć niewiele mógł zrobić, przyłożył się do zadania - stworzył szybką, prowizoryczną mogiłę i zasypywał dziewczynę nie tylko wieloma pytaniami, ale również sformułowaniami i wątkami, które mogły ją na kilka chwil zająć. Tak też minęły im ich następne minuty podróży, które przeobraziły się nawet w godziny. I nawet uszczypliwa uwaga różowowłosego o byciu cymbałem nie wywarła na Takashim dużego wrażenia. Uśmiechnął się, ale nie był to najszczerszy uśmiech, którego mógł użyć w odpowiedzi na zgryźliwość. Był to uśmiech wymuszony, nieco krzywy i ukazujący coś w rodzaju przygnębienia.
Przygnębienia? Chyba tak. Po paru chwilach odpoczynku i złapania oddechu kontynuowali przeprawę przez leśne gęstwiny. Nara nie udzielał się za bardzo, wsłuchując się w słowa swojego towarzysza i reszty gromady. Jego szczególną uwagę zwróciły wypowiedzi Hinaty, która - choć nie znała wszystkich szczegółów sprawy - miała częściowo rację. Jinchuriki nie był w pełni doinformowany w kwestii mocy swojego kompana, dlatego prędzej czy później będzie go musiał o nią dopytać, wiedział natomiast wiele o swojej własnej przypadłości. O swojej potędze. O drzemiącej w nim Ogoniastej Bestii. Wiedział, że pomimo tego, iż aktualnie nie miał nad nią pełnej kontroli, to kiedyś mógł ją osiągnąć i jest to kwestia zarówno upływu czasu, jak i treningów. Chociaż on sam nie chciał mówić o tym jak o kontroli, wolał raczej sformułowanie "współpraca". Jego aktualny poziom współpracy z Saikenem był całkiem dobry, ale chłopak czuł, że może być on jeszcze większy i jeszcze lepszy. Sześcioogoniasty chętnie dzielił się z hostem swoją chakrą i wspierał go w kryzysowych sytuacjach, ale to Nara musiał wykazywać się inicjatywą, by tę chakrę pobrać i czuł, że ma narzucone pewne ograniczenia. Że ta moc ma swoje limity i w bieżących okolicznościach nie jest w stanie ich naruszyć. Nie oznaczało to mimo wszystko, że kiedyś nie będzie mógł tego zrobić. I też nie negowało to tego, że na dzień dzisiejszy naprawdę był chodzącą notką wybuchową, która w każdej chwili mogła eksplodować, raniąc niewinnych. W każdym razie nie tylko ta kwestia spowodowała u Takashiego pogorszenie nastroju.
Główną przyczyną jego złego samopoczucia był... ogólny klimat. Pogrzeb, mgła wywołująca niepokojące wizje, duchy przeszłości i świadomość ucieczki, a do tego wszystkiego ten przeklęty las - to główne składniki, które odbijały się echem w umyśle bohatera, mieszając mu w głowie i zasypując go lawiną negatywnych emocji. Chyba najbardziej dokuczliwa była wspomniana świadomość ucieczki. Strata. Obawy o bliskich. Ich stosunek do chłopaka. Widział jeszcze nie tak dawno swoich rodziców, ale czy fantomy powstałe w wyniku działania mgły można choć w drobnym stopniu przyrównać do jego prawdziwych rodziców? Jaki oni mają stosunek do swojego syna? Na pewno wiedzą o jego stanie i o tym, że opuścił osadę. A co z Minamoto? Nara zostawił go jeszcze przed udziałem w wojnie o Kōtei, kiedy to Mur upadł. Chociaż znali się tak dobrze i spędzili ze sobą tak dużo czasu, to mimo wszystko poglądy mężczyzny często zgodne były z poglądami Rady Siedmiu. Nie ma się co dziwić - wykonywał przecież rozkazy. Cały czas był wysłannikiem klanu, przebywając z chłopakiem, nad którego bezpieczeństwem cały czas miał czuwać. Choć bardziej wyglądało to jak trzymanie podopiecznego na smyczy, jakby się nad tym bardziej zastanowić. Choć pewnie ani on, ani host Rokubiego nigdy tak tego nie postrzegali.
- Ciekawe, co słychać u staruszka. - pomyślał, mając jego sylwetkę przed oczami wyobraźni.
Nie ma co ukrywać, tęsknił za nim tak samo jak za swoją rodziną. Tak samo, jak za swoim ukochanym lasem w Midori, jak za swoją ojczystą wioską, Yokukage. Był mocno przywiązany do rodzinnych stron i głęboko w sercu miał nadzieję, że życie jego i Reia kiedyś się ustatkuje, że na pewnym etapie będą mogli wrócić do domu bez jakichkolwiek obaw. Że będą mogli osiąść. Odetchnąć. I powspominać, jak kiedyś było ciężko. Że będą mogli się z tego śmiać przy dobrej wyżerce.
Ze swojego rodzaju odpłynięcia wyrwał go nieznajomy głos. Ocknął się i uświadomił sobie, że grupa natrafiła w końcu na osadę, która rzeczywiście zaznaczona była na mapie znajdującej się w rękach Hayato. Kobieta ubrana w skórzany strój dzierżyła w ręku łuk i strzegła bramy, przy której stało pięć obcych osób. Nie wyglądała na przyjaźnie nastawioną. Jako pierwszy odezwał się czarnowłosy, który przewodził wesołą kompanią.
- Przepraszamy za najście. - zaczął od najważniejszego, by załagodzić napięcie. - Pochodzimy z Midori, zgubiliśmy się i potrzebujemy schronienia. Skończyły nam się zapasy, czy jesteście w stanie nam pomóc? Albo chociaż udzielić informacji, gdzie powinniśmy się udać, by bezpiecznie odpocząć?
Starał się używać grzecznego i spokojnego tonu, by nie wzbudzić niczyich podejrzeń. Nie chciał jatki, a nie wiedział, z kim ma do czynienia. Zerknął na Reia, rzucając mu wzrokowy przekaz, który tamten raczej na pewno bez problemów zrozumie. Zobaczymy, jak dobrze się rozumieją bez słów. Bohater liczył na to, by Shinsuke się nie odezwał, jego pretensjonalność i chamskie podejście mogłyby im nieco przeszkodzić, a jeśli wszystko dobrze pójdzie, zyskają nie tylko zapasy, ale i niezbędne do przetrwania w Tajemniczym Lesie informacje. Swoją drogą - skąd w takim miejscu cywilizacja? Tajemniczy Las nie bez powodu nazywa się tak, a nie inaczej. Przecież to legendarna lokalizacja, wokół której krążą legendy i opowieści przekazywane z pokolenia na pokolenie jako bajki. To tutaj człowiek miał się zapuścić bezpowrotnie, a niewystępujące nigdzie indziej bestie miały panoszyć się o każdej porze dnia i nocy. Dlaczego więc wszystko jest zupełnie na odwrót?
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Rei Uta
Posty: 841 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Nukenin S
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » wczoraj, o 11:06
Rei podążał obok Hinaty, z rękoma założonymi za głowę. Jego nonszalancki styl emanował na tyle mocno, że pozostali mogli zastanawiać się jak on to robił… No cóż, Maji już taki był. Zadał dziewczynie szczere pytania, na które chciał uzyskać prawdziwe odpowiedzi. Wiedział, że ona jedna z całej tej kompani nie będzie kierowała się sponiewieranym ego, a prawdziwymi emocjami, które do tej pory trzymała w sobie. Rei słuchał jej dokłanie, nie spoglądając w stronę przyjaciela. Mimo że wszystko wydawało się działać przeciwko nim, jedna rzecz pozostawała niezmienna… Przyjaciele ciągle mogli liczyć na siebie nawzajem.
– Jeśli kiedyś stracę kontrolę, to Takaś na pewno zadba o to, żebym nie zrobił nic głupiego – Uta uśmiechnął się do siebie, nie komentując więcej tego, czym była jego nowa moc. Sam nie miał pewności i wolał się nad tym nie zastanawiać, skoro i tak nie miał szans na pozyskanie odpowiedzi.
– Takashi nie jest dzieckiem i wie, co może, a czego nie jest w stanie osiągnąć… Jego siła jest powiązana z jego emocjami, które buzują w nim jak w każdym człowieku. Wychowaliście go na prawdziwego obrońce niewinnych istot, człowieka który pierwszy rzuca się na pomoc tym, których inni pozostawili by przepadli we własnej beznadziei – Maji przerzucił wzrok na przyjaciela, po czym kontynuował swoją wypowiedź, nie przejmując się resztą.
– Jeśli miałbym martwić się bezpieczeństwem ludzi, to w pierwszej kolejności stawiam na waszą radę… Takashi jest ostatnim człowiekiem na świecie, który z własnej woli chciałby kogoś skrzywdzić. Jeśli tak bardzo martwi was, co będzie jak Yokukage go dopadnie… To już jest problem, którym ja się zajmę. Żadna brudna łapa pragnąca władzy nie dostanie Takashiego – Rei, podróżując przed siebie, nie komentując ostatnich słów Hinaty. Dlaczego mieliby chcieć pozbyć się mocy, która dawała im przewagę nad innymi… Czy nie pokazali kilka godzin temu, jak bardzo Nara mało wiedzą o ich możliwościach, skoro zwykła grupa sądziła, że będzie w stanie poradzić sobie z dwoma Nukeninami. Maji spojrzał przed siebie, w chwili gdy do jego uszu dotarło ciche beczenie kozy… W pierwszej chwili Rei nie zwrócił uwagi na rzeczy oczywiste, przecież, skoro jest koza to musi beczeć. Ale już po sekundzie zrozumiał, że w takim miejscu gospodarne zwierzę było czymś raczej niezwykłym. Zanim zdążył się zorientować na dobre, co się dzieje, w powietrzu rozbrzmiało jeszcze gdakanie stada kur, a drogę ich drużyny zastąpiła kobieta ubrana w skórzany strój. Uzbrojona w łuk nie miała pojęcia, że jej życie mogło właśnie szybko się skończyć… Jak zwykle jednak, to Takashi postanowił się odezwać, wiedząc, że lepiej nie zostawiać tego w rękach Reia. Różowo włosy jedynie wzruszył ramionami, gdy jego wzrok przeciął się ze wzrokiem przyjaciela. Maji doskonale zdawał sobie sprawę z tego, czego tamten od niego wymagał… Rei miał być grzeczny i działać zgodnie z planem starszego kompana. Gdy zza mgły wyłoniła się cała osada, Maji zapomniał o tym, że znowu musi grać dzbana, wpatrując się w miejsce które nie miało prawa istnieć. W samym środku tajemniczego lasu, gdzie przyroda robiła im z mózgów papkę, a każde zwierzę było niemal morderczym przeciwnikiem… Oni trafili na zamieszkałą wioskę, coś tu było definitywnie nie tak.
0 x
Kujaku Haruka
Posty: 434 Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11834&p=224917#p224917
Post
autor: Kujaku Haruka » dzisiaj, o 01:35
Misja rangi B - "W gąszczu"
17/21
Rei Uta + Takashi
Humor Takashiego nieco podupadł, kiedy szliście zapomnianą przez wszystkich drogą. Nic dziwnego, w końcu działała na was nie tylko przygnębiająca, opresyjna atmosfera lasu, ale też zmęczenie i głód - byliście na nogach już niemal cały dzień. Zmagając się po drodze z demonami własnej przeszłości, a także samej przyszłości. Zwłaszcza słowa Hinaty mogły boleśnie pobrzmiewać prawdą. Nie wydawała się wam wroga, przeciwnie wręcz - od samego początku raczej dążyła przecież do zażegnania konfilktu między wami, a jej towarzyszami. A mimo to... w zasadzie otwarcie stwierdziła, że w dużej mierze zgadza się ze interpretacją sytuacji przez Radę Yokukage. Nawet, jeśli wyciągała z niej inne wnioski.
- Mam taką nadzieję... Na pewno nikt z nas by tego nie zdołał zrobić. Nawet wspólnymi siłami byśmy nie dali rady. Jesteście na poziomie kogo, jeśli nie wyżej. - stwierdziła dziewczyna, patrząc po kolei na każdego z was.
- Szkoda, że nie udało się go wychować w lojalności dla klanu. - mruknął pod nosem Shinsuke, który do tej pory siedział cicho. Jego słowa były jednak na tyle ciche, ewidentnie kierowane do samego siebie, że tylko wasze wyostrzone zmysły zdołały je pochwycić.
- Dlatego muszą uważać. Bo jak przyjdzie co do czego, to stolica wyśle właśnie - co najmniej kogo ich tropem, a nie takich narwańców jak my. Zresztą... pół biedy nasi, jeśli będzie wśród nich Watari, to on przynajmniej najpierw pytania będzie zadawać. Gorzej, jeśli ich przyuważy ktoś spoza Midori. Z drugiej strony... nie wiem, ile osób zna tajemnicę Takashiego. Zakładam jednak, że przynajmniej Unia ma szpiegów w Yokukage, podobnie jak Cesarstwo i Aburame. Pytanie tylko, jak głęboko siedzą i czy już zdążyli zwęszyć wasz trop. - dodał Hayato, odrywając wzrok na moment od mapy, po czym wzruszył ramionami. - Ale tak, pewnie przy okazji rozjebiecie połowę okolicy. Szczerze trzymam za was kciuki, żeby was nie zmuszono do walki gdzieś w mieście i nie przetestowano waszych ideałów. -
Kiedy ujrzeliście wioskę i usłyszeliście ludzki głos w miejscu, w którym... chyba nikt nie spodziewał się nawet pojedynczej chaty, a co dopiero całej społeczności ludzkiej, Takashi szybko wziął na siebie rolę waszego dyplomaty, odpowiadając kobiecie na wieży strażniczej. To, co od razu rzuciło wam się w oczy, to jej specyficzny akcent. Oczywiście, mieszkańcy kontynentu na całe szczęście nie mieli problemów z komunikacją, jednak sposób akcentowania wyrazów, jak i ich użycie wydawało wam się... archaiczne, jakby kobieta naczytała się starych traktatów wojskowych i tradycyjnej literatury, zupełnie ignorując język potoczny.
- Midori... Miduro Ai? - spytała kobieta, używając - ponownie - nieco archaicznej, zapomnianej nazwy prowincji, którą skojarzył Takashi. - Jest wśród was... - zamilkła na moment, po czym znowu się odezwała. - ...Hinata? Albo Asame? -
- T..tak, jestem! To znaczy, Hinata! - wyrwała się do odpowiedzi medyczka, nim któryś z was miał szansę zareagować. Z drugiej strony, pewnie nawet gdyby jakaś strzała została wypuszczona w waszym kierunku, to któryś z was zdołałby ją zablokować. O ile nie stała przed wami naprawdę wybitna łuczniczka.
- No dobrze, w takim razie możecie wejść. Jeno pierw kapłan nasz was z grzechu i złych duchów oczyści, byście osady nie narażali. -
Nie minęła minuta, a brama otwarła się, ukazując kilku kolejnych wojowników, ubranych w podobne pancerze i uzbrojonych we włócznie i łuki. Do tego ujrzeliście kapłana w białym, czystym kimonie i w koronie kanmuri oraz z gohei, rytualną laską z dwoma długimi paskami materiału zwijającymi się po obu jej stronach w dłoni. Obserwował was uważnie, zatrzymując dłużej wzrok na Takashim... oraz na Shinsuke.
- Podejdźcie bliżej, przybysze i pomódlcie się, oczyszczając dłonie oraz swe umysły. - odezwał się mężczyzna, na pewno po czterdziestym roku życia, z gęstymi wąsami i wskazał na temizuya, niewielką fontannę, tak charakterystyczną dla wszystkich świątyń, położoną tuż za bramą.
Nara Tatsuma, ojciec Takashiego
Uta Sakura, matka Reia
Uta Natsume, ojciec Reia
Shinsuke
Hayato
Hinata
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość