Dom Rodu Kaonashi
- Takashi
- Posty: 1015
- Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
- GG/Discord: Takaś#4124
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dom Rodu Kaonashi
10/15
Skinąłem głową po tym jak futrzak podzielił się ze mną swoimi przemyśleniami, które wcale nie były zbyt miłe dla mojego ucha. Jeśli ktoś faktycznie się znał na takich technikach, to oznacza że naszym nieproszonym gościem najpewniej jest ktoś z przeszkoleniem shinobi, a to od razu zwiększa poziom zagrożenia.
Z początku chciałem zmykać szybko do bezpiecznej kryjówki zanim wpakuję się w coś w co wpakować się nie powinienem. Niestety nie zdążyłem, bo mój biało czarny koleżka postanowił podzielić się ze mną czymś więcej niż tylko opinią o notce. Powoli przeniosłem wzrok na pandę, a następnie na miejsce które wskazała. Z jednej strony nie chciałem tam za bardzo iść, zrobiłem o co mnie proszono, a to mogło wykroczyć po za moje możliwości. Z drugiej natomiast dobry syn powinien dbać o bezpieczeństwo rodziny, a takie zignorowanie sytuacji może przynieść niepożądane konsekwencję.
Westchnąłem cicho, tak wręcz teatralnie sięgając jedną dłonią do kieszeni z której dobyłem kawałek szmatki którą zacząłem wycierać ręce spoglądając przy tym najpierw w kierunku z którego gadająca panda widziała dym, a później bezpośrednio na cudaka.
- Sądzę, że powinniśmy to sprawdzić nie zależnie od tego czy się boję czy nie. W końcu mieliśmy prócz umieszczenia nowych notek dowiedzieć się co spowodowało ich uszkodzenie. Tamten dym może być z tym powiązany, jednak musimy zrobić tylko zwiad. Nie znamy ani siły, ani ilości potencjalnych przeciwników więc musimy być bardzo ostrożni. Proponuję abyśmy zajęli jakąś wyższą pozycję z której będziemy mogli zerknąć co się tam dzieję. Dopiero jak będziemy mieli trochę więcej informacji będziemy mogli podjąć dalsze kroki. Tak więc prowadź, bo ja tego dymu nie widziałem ale prosiłbym żebyś uwzględnił to co powiedziałem. - rozgadałem się nieco dzięki czemu zdążyłem bardzo dokładnie wyczyścić dłonie i schować szmatkę ale nie mogłem sobie pozwolić przepuścić takiej okazji aby sobie pogadać z przyzwańcem wujaszka.
Po tych słowach jeśli pandziątko nie ma żadnych przeciwwskazań to ruszam za nią obserwując tył i lewą stronę. W końcu niby byliśmy blisko całkiem blisko kryjówki ale właśnie podjęliśmy działania, które nas od domu oddalały. Nie mogłem pozwolić sobie w związku z tym na jakieś niedopatrzenia. Najmniejszy błąd mógł ściągnąć na nas uwagę kogoś kogo uwagi lepiej było by nie ściągać na siebie. Bo oczywiście mogli to by być zbłąkani wędrowcy, czy odkrywcy którym wystarczyłoby wytłumaczyć, że nie powinni tego niszczyć ale coś jednak dużo bardziej podpowiadało mi, że mogą to być źli ludzie o których opowiadał Ojciec-Stwórca. Bandyci, kryminaliści, złole uciekające przed prawem i nękające tą cudną krainę. Tych drugich wolałem póki co omijać szerokim łukiem w miarę możliwości.
0 x
- Takashi
- Posty: 1015
- Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
- GG/Discord: Takaś#4124
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dom Rodu Kaonashi
Panda słuchała planu młodego Mangetsu, będąc gotową na przychylenie się do jego prośby. Zachowanie wszelkich względów bezpieczeństwa było jak najbardziej na miejscu, nie należało ignorować prawdopodobnego ryzyka, z jakim wiązało się sprawdzenie okolicy. Kaonashi nie powinien podejmować takich decyzji sam, jednak chęć ochrony rodziny zmotywował go do działania i samodzielności i w sumie nic złego w tym nie było. Ciężko jednak stwierdzić, czy sam Ojciec-Stworzyciel dałby aprobatę takiemu zachowaniu, czy może stałoby się ono powodem reprymendy, a nawet kary, było jednak za późno, by o tym myśleć. Ruszyli w kierunku, z którego wydobywał się dym.Misja rangi D
Mangetsu
11/15
-Jasne, młody. - odpowiedziała krótko na jego słowa, po czym dodała jedną istotną rzecz. -To niedaleko stąd, powinniśmy się poruszać po wyższych skałach i drzewach, w ten sposób będziemy w stanie zobaczyć więcej z bezpiecznej odległości.
Tak było, zachowanie odpowiedniego dystansu i obserwacja pobliskich terenów z góry gwarantowała bezpieczeństwo. Tak naprawdę po kilku chwilach zarówno chłopak, jak i przywołaniec mogli dostrzec kilkanaście metrów pod nimi dopalające się ognisko, przy którym nikogo jednak nie było. Dało się przy nim zauważyć kilka skórzanych siedzisk w formie prowizorycznej i dokładnie trzy metalowe kubki, zaś nad samym paleniskiem znajdował się specjalny hak do podwieszenia czegoś, w czym prawdopodobnie podgrzewany był napój. Nikogo tam jednak nie było.
Pan Kaonashi
Wuj Hideaki
Panda Waeshi
0 x
Re: Dom Rodu Kaonashi
12/15
Szczęście w nieszczęściu, że gdy zgodnie z planem ruszyliśmy z pandą w stronę, z której wcześniej widoczny był dym, zastaliśmy jedynie ślady czyjejś obecności. Wyglądało to nieco na prowizoryczny mały obóz, po ilości kubków pewne było, że obozowiczów jest przynajmniej trzech. W końcu tyle naczyń było widocznych ale nie mogłem wykluczyć, że ilość nieznajomych jest większa.
Na szczęście nikogo tam aktualnie nie było widać więc istniała szansa na to, że nie wpadniemy na tych ludzi. Z drugiej strony skoro nie było ich w obozie to pojawiało się pytanie. Gdzie oni są?
Rozejrzałem się w koło bardzo uważnie przyglądając się wszystkim ewentualnym miejscom nadającym się do obserwacji, aby upewnić się czy sami też nie jesteśmy podglądani. Wypatrywałem nie tyle ukrywających się osób co również śladów mogących wskazać czyjąś obecność w pobliżu takich miejsc.
- Z tego co widzę, musimy założyć że jest ich co najmniej troje ale nie możemy wykluczyć większej liczby. Myślę też, że spokojnie to ich możemy uznać za winnych uszkadzaniu pieczęci. W końcu nie ma tu w pobliżu nikogo innego, a definitywnie uszkodzenia świadczyły o ingerencji ludzkiej. Myślę że tyle nam wystarczy, nie powinniśmy ryzykować niepotrzebnie ale do kryjówki musimy udać się nieco dłuższą drogą oraz zatrzeć po sobie ślady... Jak sądzisz przyjacielu? - powiedziałem przyciszonym prawie, że do szeptu głosem w trakcie rozglądania się
Osobiście czułem, że mamy za mało informacji aby ten zwiad można było choćby nazwać zwiadem ale z drugiej strony nie posiadałem ani odpowiedniej wiedzy o przeciwnikach, ani odpowiedniej ilości ludzi nie wspominając już o umiejętnościach by w razie konfrontacji mieć szanse na zwycięstwo.
- W końcu silny jest nie ten, który posiada potężne techniki lecz ten kto umie prawidłowo ocenić ryzyko, a te w naszym przypadku jest zdecydowanie za wysokie. Chyba, że masz jakiś pomysł? - dodałem po chwili wracając wzrokiem w stronę obozu jeśli nie znalazłem niczego co by mogło wskazywać na to abyśmy to my byli obserwowani.
0 x
- Takashi
- Posty: 1015
- Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
- GG/Discord: Takaś#4124
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dom Rodu Kaonashi
Pzywołaniec towarzyszący jednemu z najmłodszych członków rodziny Kaonashi postępował bardzo ostrożnie, choć całą inicjatywę zostawił tak naprawdę Mangetsu. Nie chciał ingerować w jakiekolwiek decyzje i nie zamierzał przekonywać go do innych decyzji od tych, które już zostały podjęte. W pewnym sensie miał pełnić rolę strażnika, jednak w obliczu tak dużego zagrożenia nie podołałby swojemu zadaniu i byłby skazany na niepowodzenie. Dlatego z uwagą wysłuchiwał wszystkich słów chłopaka, przytakując mu, by na koniec potwierdzić odwrót. Zostanie przy tym prowizorycznym obozie było naprawdę niebezpieczne i przynosiło duże ryzyko, a tego podejmować nie mogli. Było ich tylko dwóch, a wrogów minimum trzech, sam rachunek pozwolił oszacować szanse.Misja rangi D
Mangetsu
13/15
-Nie, żadnego. Myślę po prostu, że powinniśmy stąd spadać. Mam co do tego złe przeczucia, musimy jak najszybciej poinformować Hideaki'ego i ojczulka. - podsumowała panda, rozglądając się jeszcze chwilę.
Za dużo do oglądania nie było, żadnych konkretnych wskazówek nie dało się zauważyć. Nic, poza tymi siedziskami, paleniskiem i trzema kubkami. Najdziwniejsze było to, że w okolicy nie dało się nikogo zauważyć, co świadczyło o tym, że tajemnicze zgromadzenie albo opuściło to miejsce już jakiś czas temu, albo za chwilę miało zdarzyć się coś niespodziewanego.
-Musimy brać pod uwagę wszystko. Przy drugiej notce byłem w stanie zauważyć dym, co oznacza, że ognisko jeszcze niedawno się paliło, ale kubki były już zimne, więc prawdopodobnie zostawili ogień i się oddalili. Mamy do czynienia z amatorami, albo kimś, kto zrobił to celowo, może chcieli, byśmy to zauważyli? - rozważał Waeshi w drodze powrotnej.
Mangetsu mógł zauważyć, że zachowanie jego towarzysza zmieniło się diametralnie. Panda była wyraźnie zmartwiona i widać było, że chce zrobić wszystko, co w jej mocy, by zadbać o rodzinę, by wyeliminować potencjalne zagrożenie. Pojawia się jednak jedno zasadnicze pytanie - czy w ogóle wszystko to, czego dzisiaj doświadczyli, może świadczyć o niebezpieczeństwie? Nie pozostawało im nic innego, jak powrót do siedziby i złożenie raportu.
Pan Kaonashi
Wuj Hideaki
Panda Waeshi
0 x
Re: Dom Rodu Kaonashi
14/15
Decyzja o odwrocie została podjęta, było to najlepsze wyjście z obecnej sytuacji w końcu tylko głupiec podejmuję dodatkowe działania mogące momentalnie zniweczyć cały wcześniej osiągnięty sukces. Dlatego aby dodatkowo postarać się zadbać o pomyślny przebieg naszego zadania zdecydowaliśmy się na nieco dłuższą drogę do kryjówki. Szlak jaki obraliśmy miał odbijać w mylnym kierunku, następnie wystarczyło cofnąć się po śladach do momentu w którym powinniśmy skręcić i następnie zacierać za sobą każdy ślad. Jednak nie mniej ważne było to aby podczas całego powrotu obserwować otoczenie by przypadkiem nie doprowadzić potencjalnych wandali.
Na całe szczęście nikogo takiego nie zauważyliśmy więc można było założyć, że nikt nas nie śledził, a przy okazji dało nam to również parę chwil więcej na pogadankę.
- Myślę, że bezpieczniej zakładać ten gorszy scenariusz Waeshi. W końcu lepiej dołożyć niepotrzebnie więcej starań i później się miło zaskoczyć niż gdyby zbagatelizować ten problem, a później pluć sobie w brodę podczas próby odkręcenia tego wszystkiego. Swoją drogą, dziękuję za Twoją pomoc. Nie wiem czy dałbym radę tyle się dowiedzieć gdyby nie Ty. - spojrzałem na pandę z wdzięcznością. Byłem jej wdzięczny oczywiście zgodnie z moimi słowami za pomoc ale również za jej troskę, której nie dało się aktualnie nie zauważyć. Z tego powodu czułem się nawet nieco głupio przez wcześniejsze ocenienie zwierzęcia... choć może nie, zwierzę to było złe słowo. Spoglądając na Waeshi widziałem coś więcej niż tylko gadającą pandę, to było człowiek naszej cudacznej rodzinki.
Gdy dotarliśmy już spokojnie do kryjówki udałem się ponownie do pokoju, w którym mieszkał wujaszek. Nie zwlekałem ze zdaniem raportu, musiałem zrobić to wraz z braciszkiem Waeshi jak najszybciej aby czym prędzej wszystkie środki bezpieczeństwa zostały przywrócone.
- Wuju, wróciliśmy zdać raport. Wszystkie uszkodzone notki zostały wymienione niestety problem jest poważniejszy gdyż wcześniejsze ich uszkodzenie spowodował czynnik ludzki. Jedna była nadpalona oraz naderwana, druga za to oderwana i rozerwana. Braciszek Waeshi podczas wymiany notki znajdującej się na zewnątrz dostrzegł dym w związku z czym podjęliśmy próbę zbadania przyczyny tego zjawiska. Jak się okazało niedaleko znajduję się obóz, w którym najprawdopodobniej przebywają trzy osoby, lecz nie wykluczamy również, że może być ich tam więcej oraz podejrzewamy, że jest to robota kogoś znającego się na tego typu technikach. - przedstawiłem relację zaraz po tym jak zauważyłem, że zdołałem zwrócić uwagę Hideaki'ego na moją osobę aby przypadkiem nie musieć powtarzać jeszcze raz całej kwestii, bo akurat by się zawiesił i nie słuchał.
0 x
- Takashi
- Posty: 1015
- Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
- GG/Discord: Takaś#4124
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dom Rodu Kaonashi
Podczas drogi powrotnej Mangetsu postanowił obrać drogę nieco dłuższą, która nie tylko pozwoli uniknąć prawdopodobnej konfrontacji, ale również zmyli tych, którzy postanowią ich śledzić. W okolicy tak naprawdę mogło nikogo nie być, jednakowoż dwójka towarzyszy postanowiła wykazywać się wszelkimi względami bezpieczeństwa w trosce o bezpieczeństwo nie tylko własne, ale również całej rodziny. Środków ostrożności nigdy tak naprawdę za wiele. Na którymś etapie misji młody Kaonashi podziękował przywołańcowi, który bardzo dobrze się spisał i był niezwykle pomocny. Maluch oczywiście ucieszył się, ale nie przerywał biegu.Misja rangi D
Mangetsu
15/15
-Nie musisz dziękować, młody. Jesteśmy rodziną, musimy sobie wszyscy pomagać. - podsumował krótko, obdarzając rozmówcę szerokim, acz chwilowym uśmiechem.
Po dotarciu do kryjówki i wejściu do pracowni Hideaki'ego w pomieszczeniu dało się zauważyć kogoś jeszcze, Ojca Stworzyciela oraz Suichi'ego. Mężczyźni nachyleni byli nad mapą ulokowaną na biurku, zdawali się opracowywać swojego rodzaju strategię, a z ich rozmowy łatwo można było wywnioskować, że planują poszukiwania. Wtedy właśnie spostrzegli powrót młodzika i pandy.
-W końcu jesteście! Już mieliśmy wszcząć poszukiwania waszej dwójki! - wymamrotał zakłopotany wuj.
-Cieszę się, że nic wam nie jest. - powiedział cicho Ojciec.
-Wuj Hideaki wyczuwał was swoimi technikami, ale na chwilę oddaliliście się od kryjówki i to nas zaniepokoiło. - w którymś momencie odezwał się Suichi, co on tu w ogóle robił?
Wtedy właśnie Mangetsu zdradził cały przebieg misji i przedstawił dokładny raport, to dało wszystkim dużo do myślenia i w pierwszej chwili wywołało moment ciszy. Konsternacji. Pierwszym, który tę ciszę przełamał był Hideaki, który zaczął składać pieczęci do aktywacji swojej techniki z notkami.
-Okej, zdolność aktywowana. W razie zagrożenia będę pierwszym, który dowie się o włamaniu do naszej kryjówki. Będę też co jakiś czas korzystał z innych zdolności sensorycznych, by sporadycznie rozeznać się w sytuacji. - mówił swoim nieprzyjemnym, ale konkretnym tonem. -Waeshi, na ten moment cię odeślę. Dobra robota.
-Okej, na razie! - odpowiedziała mu, żegnając się ze wszystkimi, przywołaniec rzucił też uśmieszek w stronę młodego Kaonashi'ego.
-Ojcze, wszystko sprowadza się do jednego. Ostatnio też rzuciły mi się w oczy ślady ludzkiej obecności w lesie, nieopodal wejścia od kryjówki, to nie może być przypadek. Wierzę w skuteczność technik wujka, ale powinniśmy ustalić stałą wartę i na wszelki wypadek przeczesać dokładnie pobliskie tereny. - odezwał się gotowy do działania Suichi swoim zaangażowanym głosem.
-Tak, to dobry pomysł. Suichi, weź ze sobą kogoś, może Koharu. Ruszajcie, macie zbadać tereny w promieniu nawet kilku kilometrów od kryjówki. Potem niech jeden z was zostanie na warcie. Hideaki, pomyśl o rozstawieniu większej ilości notek i pułapek, ale nie tylko bezpośrednio przy wejściu, bo to wskazuje na ważność tego miejsca. Rozstaw ich więcej również w okolicy, żeby zmylić chętnych. Nie wiemy, czy coś nam zagraża, ale musimy zbadać sytuację i postępować ostrożnie. Wszystko dla dobra naszej rodziny. - instruował ojciec, na co każdy przytaknął, Hideaki wziął się za przygotowywanie notek od razu, natomiast Suichi zniknął. -Mangetsu, świetnie się spisałeś, jak zwykle. Na ten moment idź odpocząć, a jak będziesz potrzebny, wezwiemy cię. Zbieraj siły, możliwe, że wkrótce będziesz ich potrzebował. A, to twoja nagroda.
Po wszystkich słowach i pochwaleniu podopiecznego wręczył mu mieszek z pieniążkami, który był nagrodą za wykonanie zadania. Wyglądało na to, że coś wisi w powietrzu i istniało prawdopodobieństwo, że ktoś chciał zagrozić rodzinie Kaonashi'ch. Ciężko stwierdzić, czy to ludzka ciekawość, czy może konkretne intencje, ale na tę chwilę sprawa została przekazana w naprawdę dobre ręce. Nie ma się czym martwić. Chyba.
Misja zakończona sukcesem! Pan Kaonashi
Wuj Hideaki
Panda Waeshi
Suichi
0 x
Re: Dom Rodu Kaonashi
Widząc całe to zebranie w pokoju wuja byłem nieco zaskoczony lecz mimo to dokończyłem swoje zadanie oraz przeprosiłem za to, że rodzina musiała się o mnie martwić. Następnie otrzymałem pochwałę od samego Ojca-Stworzyciela oraz kieszonkowe z dodatkowym poleceniem zregenerowania sił. Nie kłóciłem się, nie mogłem w końcu sprzeciwiać się woli Ojca, a po za tym czułem lekkie zmęczenie wynikające z nadłożenia drogi przy powrocie do kryjówki. Skłoniłem się więc po czym wykonałem trzy kroki w tył, a następnie odwróciłem się i wyszedłem. Pomyślałem w milczeniu mijając innych członków naszej rodzinki, z jakiegoś dziwnego powodu nie miałem ochoty z nimi rozmawiać. Pokonywałem korytarz z zamyślonym wzrokiem wbitym w podłogę. Ta cała sytuacja była dla mnie ciężka do zrozumienia, cały czas byłem pewien że jesteśmy tu bezpieczni i nikt nigdy nas nie odkryję co pozwoli nam żyć z dala od zepsutego świata. Jednak teraz nie wiedziałem czy nie zbliża się coś co będzie wymagało zmian. Zamknąłem drzwi za sobą i uniosłem głowę spoglądając na swoje łóżko. Z jakiejś przyczyny nie wyglądało wygodnie więc zacząłem produkcję pajęczyny plując nią w sufit tak długo, że po pewnej chwili w jednym koncie tego pomieszczenia wyrosła ogromna biała sieć sięgająca od podłogi aż do sufitu.Cała ta sprawa i sama atmosfera panująca w pokoju Wuja była martwiąca, do tego był tam Suichi czyli robili tam coś poważnego...cholera czy to możliwe, że byliśmy zagrożeni? Czy był ktoś kto mógłby nam zagrozić? W końcu jak potężny musiał by być wróg aby zagrozić Suichi'emu, Koharu czy innym... Musze jak najszybciej urosnąć w siłę inaczej mogę się okazać kulą u ich nodze.
Była to wbrew pozorom męcząca czynność w związku z poprzednim zmęczeniem sprawiło, że ostatecznie położyłem się na łóżku, a oczy zwyczajnie mi się zamknęły nawet nie wiedziałem kiedy.
0 x
Re: Dom Rodu Kaonashi
* * * Zerwałem się niemal na równe nogi oddychając ciężko zacząłem rozglądać po pokoju. Świeca, która tu stała stopiła się do połowy co oznaczało, że spałem. To wszystko był tylko głupi koszmar, dla pewności podszedłem jeszcze szybko do drzwi aby przyłożyć do nich ucho i nasłuchiwać. Nic, kompletnie nic nie było słychać, żadnych podkutych butów. Odetchnąłem z ulgą po czym wróciłem na łóżko kładąc się na plecach. Coś czułem, że nie uda mi się zasnąć zbyt szybko dlatego postanowiłem zacząć myśleć w jaki sposób mogłem nabrać siły.Usłyszałem dźwięk, z początku był on odległy jakby z innego świata lecz z każdym moim oddechem stawał się wyraźniejszy. Ja za to co raz bardziej zaczynałem orientować się w sytuacji, leżałem w swoim łóżku, a wszystkie świece w pokoju były zgaszone. Otworzyłem ledwo jedno oko kierując je w stronę drzwi zza których dobiegało głośne pukanie, więc plus był taki że to nie Renji próbuje mi zrobić na złość. Z drugiej strony prócz pukania nie słyszałem żadnego wołania, rodzina z reguły jak nie odpowiadam to albo wchodzi albo krzyczy przez zamknięte drzwi. Jednak tym razem nic, ani krzyku, ani nikt się nie ładował do środka z buciorami. Westchnąłem po cichu zbierając się aby usiąść na łóżku i wtedy usłyszałem jakiś głos.
- Zostaw te drzwi w spokoju, bo zaraz znów kogoś obudzisz. Za mną baranie. - nie kojarzyłem tego głosu absolutnie, dodatkowo zdawał się z ciszony. Po tym zdaniu pukanie w drzwi ustało, a ja który ze strachu skupiłem się na nasłuchiwaniu usłyszałem jeszcze tylko takie lekko zawiedzione westchnięcie, a następnie kroki. Ciężkie okute buty stukały po korytarzu naszej kryjówki.Wnętrze moje głowy przypominało w tym momencie prawdziwy tor wyścigowy po którym mknęły myśli, jedna goniła drugą, a za nią następne. Chaos. Czułem jak drżą mi kolana, a wzroku nie mogłem oderwać od kierunku z którego jeszcze przed chwilą dobiegało pukanie. Wkoło mnie było ciemno ale oczami wyobraźni za sprawą pamięci doskonale widziałem cały swój pokój, a w szczególności drzwi. Tak naprawdę gdyby nie tajemniczy głos to otworzył bym je i prawdopodobnie byłbym już martwy.Ktoś tu jest?! Czy to możliwe, że tamci ludzie z obozu trafili tu po moich śladach... Ale w takim razie co z wujem, z Ojcem, z Suichi... Czy oni śpią? Czy tylko ja nie śpię? Nie, zaraz! Mówili, że już kogoś obudzili... Myśl Mangetsu, myśl, co zrobić... Otworzyłem usta biorąc wielkich wdech by na cały regulator zacząć wzywać pomocy tak by wszyscy w całej kryjówce mnie usłyszeli, jednak gdy przeszedłem do realizacji mojego planu stało się coś czego nie mogłem się spodziewać. Ruszałem ustami jednak nie wydobywał się z nich żaden dźwięk. Panika. Poczułem wszechogarniający lęk, strach zaczynał mnie wręcz paraliżować. Nie mogłem zrobić kroku z miejsca, moje nogi momentalnie zaczęły ważyć więcej niż pewnie cała pasmo górskie. Próbowałem nimi szarpnąć, krzyczałem "pomocy" lecz z gardła nie wydobywał się żadne dźwięk, nie wiedziałem co się dzieję.Nie mogę tu zostać, muszę zawiadomić resztę...wiem krzyknę. Hałas u nas się bardzo dobrze niesie, a sam skryje się na suficie. Tak to jest to.
- W końcu Cię znaleźliśmy, ciebie i to całe twoje popierdolone laboratorium. - znów usłyszałem ten głos, lecz tym razem stało się coś więcej. Ciemność pod którą skryta powinna być podłoga mojego pokoju niczym dziwna obślizgła ciecz spłynęła w dół odsłaniając scenę którą obserwowałem z góry. Jakbym stał na poddaszu ale wkoło mnie wszędzie była ta dziwna lepka maź, spływała na mnie. Czułem jak ścieka mi po twarzy ciągnąc się, a w tym jednym miejscu gdzie jej nie było widziałem troje mężczyzn odzianych w czerń, mieli na sobie białe drewniane maski Oni, a w rękach trzymali miecze. Niewiele dalej leżał Ojciec-Stwórca, zasłaniając się przed nimi ręką i spoglądając na nich z wyraźnym przerażeniem, a za nim coś leżało. Musiałem się chwilę przyjrzeć, otrzeć twarz z zalewającego mnie czarnego szlamu by to dojrzeć. To było ciało Suichi'ego, zmasakrowane do tego stopnia, że chwilę musiałem się mu przyjrzeć by rozpoznać w nim swojego brata.
- Myślałeś Kaonashi, że ci wybaczymy? Że zapomnimy co żeś nam zrobił? A może żyłeś w przekonaniu, że uda ci się skryć przed nami, a w razie czego te wynaturzenia cię ochronią? Co?! - stojący na środku napastnik wskazał ostrzem ewidentnie ciało mojego brata gdy z wyraźnym obrzydzeniem wymawiał słowo "wynaturzenie". Moje oczy zalewały już łzy, nie mogłem nic zrobić. Byłem wchłaniany przez ciemność, która wlewała się we mnie przez otwarte usta. Próbowałem krzyczeć, próbowałem błagać ale nie mogłem nic zrobić, mogłem jedynie patrzeć. Widziałem jak stojąca na środku postać wraz z dwoma towarzyszami podchodzi do mojego ojca i unoszą miecze.
Nie widziałem co się dalej dzieję, nie mogłem na to patrzeć więc odruchowo zamknąłem oczy ale słyszałem. Słyszałem krzyk, a później cisza przerwana jednak po chwili dziwnym odgłosem który utożsamiłem z odgłosem spadającej na ziemię głowy. Było to dziwne, bo w końcu nigdy nie słyszałem takiego dźwięku więc skąd wiedziałem że to było to?
Wiłem się w bólu i rozpaczy, szarpałem na wszelkie strony aby tylko się uwolnić z brei, która pochłaniała mnie co raz bardziej i bardziej aż w końcu wkoło mnie zapanowała tylko ciemność. Nie było niczego, nie było tego szlamu, nie wyczuwałem swojego łóżka ani podłogi. Mój mózg w tym momencie przestał działać, bo znalazłem się jakby w powietrzu pośrodku niczego.
- Co się dzieje? Gdzie ja jestem? Czy ja umarłem? OJCIEC. OJCZE...SUICHI...co ja narobiłem, cholerny tchórzu to ty... - tym razem mogłem mówić lecz nie dane było mi skończyć myśli ponieważ przerwał mi jakiś inny głos. Ten który słyszałem przed chwilą, głos należący do tego który stał na środku.
- Umrzeć? Hahahahaha... - nie widziałem nikogo wkoło siebie a jednak głos słyszałem bardzo wyraźnie tak jakby ktoś mi mówił prosto do ucha - To chciałeś powiedzieć? Że to Ty powinieneś umrzećć tak? Hahahahaha...jesteś słaby Mangetsu. Cholernie słaby.
- Przestań! Kim jesteś? Pokaż się tchórzu!
- Hahahahaha, tchórzu? A czy to nie ciebie sparaliżował strach tak bardzo że nie dałeś nawet rady krzyknąć aby ochronić rodzinę? Hahahahaha, jesteś słaby. Najsłabszy z rodziny. - głos dosłownie wwiercał mi się w czaszkę, z każdym jego słowem czułem co raz większy ból w całym ciele - Nikogo nie uratujesz. Jesteś słaby. Co im teraz powiesz mały słodki Mangetsu? - Po tych słowach ponownie wiłem się w bólu, czułem jakby każda komórka mojego ciała została rozrywana na strzępy, a dodatkowo przede mną pojawiła się postać, bardziej cień lecz doskonale wiedziałem kim miał on być. Bezgłowa postać wyciągnęła palec w moją stronę, a tajemniczy głos zaczął się śmiać co raz głośniej i głośniej...
0 x
- Takashi
- Posty: 1015
- Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
- GG/Discord: Takaś#4124
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dom Rodu Kaonashi
Mroczny sen zerwał chłopaka z nóg, wprawiając go w nerwowy nastrój, który wiązał się z poczuciem bezradności, zakłopotania, lęku, niebezpieczeństwa. Każda z tych emocji była prawdziwa i miała potwierdzenie w rzeczywistości, w końcu istniało prawdopodobieństwo, że nad rodziną Kaonashi wisi jakieś ciemne widmo o niewiadomym źródle i tajemniczych intencjach. Wcale nie musiały tak być, ale ostatnie wydarzenia, zauważone przez Suichi'ego oraz Mangetsu ślady, a także zakłócanie technik sensorycznych wujka Hideaki'ego właśnie na to wskazywały. Domysły domysłami, ale bezpieczeństwo całego rodu liczyło się dla Ojca Stworzyciela najbardziej i jego pobratymcy tę opinię podzielali. Należało podjąć działania prewencyjne, które pozwolą ocenić sytuację, a także przygotować się na najgorsze scenariusze, do tego potrzebny był plan. Na szczęście wszystko było już przygotowane.Misja rangi D
Mangetsu
1/15
Mijały kolejne sekundy, które przeobrażały się w minuty, te z kolei zbierały się do godzin, a gdy kilka z nich minęło, do drzwi pokoju młodzieńca znów ktoś zapukał. Sam dźwięk stukania ręki o drewno mógł wzbudzić poprzednie odczucia, na szczęście chwilę po tym dało się usłyszeć również znajomy głos, który był w stanie uspokoić bohatera i zapobiec pojawieniu się tym samym emocjom, które pojawiły się po wcześniejszym śnie.
-Mangetsu-san, Ojciec zorganizował zebranie wszystkich członków rodziny, zbieramy się w sali głównej. - poinstruował Suichi, czując obecność brata w pomieszczeniu, po tych słowach odszedł we wskazane miejsce.
Sala główna była wielkim pomieszczeniem centralnym, do którego prowadził każdy korytarz w kryjówce, nie było miejsca, z którego nie można było się do niej dostać, stanowiła centrum całej struktury. Przestrzeni było dużo i jeśli chłopak się do niej udał, mógł ujrzeć chyba każdego z rodziny. No, może brakowało kilka elitarnych jednostek, ale Suichi był na miejscu, Hideaki również. Pan Kaonashi stał na środku, na podwyższeniu, każdy musiał go dokładnie widzieć i słyszeć. Wyglądał na zmartwionego.
-Moi drodzy, najmocniej przepraszam za zakłócanie popołudnia. - czas rzeczywiście leciał bardzo szybko, Mangetsu mógł zwrócić uwagę, że przespał kilkanaście dobrych godzin. -Niestety istnieje prawdopodobieństwo, że naszej rodzinie grozi niebezpieczeństwo. Na tę chwilę nasi najlepsi wojownicy patrolują okolicę i zajmują się sprawą, obecny tutaj Suichi sam znalazł kilka dowodów, które wskazują na potencjalne niebezpieczeństwo. Stwierdziliśmy, że w dobie kryzysu dobrym pomysłem będzie przeprowadzenie próbnej ewakuacji. - tutaj nastała chwila przerwy. -Niektórzy z Was będą odpowiedzialni za przeprowadzenie takiej ewakuacji i zachowania postępowań stosownych do ustalonych scenariuszy. Zasady znacie, niejednokrotnie o nich rozmawialiśmy i wpajaliśmy wam te informacje nawet od najmłodszych lat. Doświadczeni wiedzą, co mają robić, teraz pora na sprawdzenie tych w średnim wieku i najmłodszych. Ci pierwsi będą ewakuację prowadzić, będą odpowiedzialni za bezpieczeństwo pozostałych. Młodsi mają się stosować do poleceń, ich zachowania również będą oceniane. - znów chwila przerwy, tutaj już większość zaczęła spoglądać po sobie nawzajem. -Hideaki wpadł na ten pomysł, przekazuję więc głos.
-Dziękuję, Ojczulku. - tak zwykł go nazywać, zawsze budziło to uśmiechy na twarzach niektórych i tak było też teraz. -Będę się streszczał, mam swoje rzeczy do upilnowania. Wszyscy, którzy nie osiągnęli piętnastego roku życia - wy jesteście tymi, którzy dostosowują się do poleceń prowadzących ewakuację. Jesteście ewakuowani. Rozejdźcie się do swoich pokojów i zachowujcie się, jakbyście o niczym nie wiedzieli, kontynuujcie codzienne czynności. Teraz. Natomiast wszyscy starsi pełnią funkcję prowadzących ewakuację, odpowiadacie za podopiecznych i ich życia. Po drodze napotkacie wiele problemów, do których będziecie musieli dostosować swoje decyzje. Mangetsu, zaczynasz, zostajesz tutaj. Wszyscy pozostali wracajcie do pokojów i czekajcie, aż ktoś was poprosi.
Wtedy na sali głównej został tylko młody bohater, Suichi, Hideaki oraz Ojciec Stworzyciel.
-Ja będę u siebie. Powodzenia, chłopcze. - odezwała się głowa rodziny, a po niej zabrał na chwilę głos Hideaki, Ojciec odszedł.
-Wiecie, co robić. Wracam do swojej pracowni. - po tych słowach odszedł wolnym krokiem w stronę korytarza.
-Też życzę ci powodzenia. Zaczynamy od wejścia do kryjówki. Scenariusz przewiduje, że jesteś na warcie i widzisz nieznaną osobę, potencjalnego napastnika. - zaczął, po czym przeszedł z bratem do wskazanego miejsca i dopiero tam wypowiedział następną kwestię. -Zaczynaj, gdy będziesz gotów.
Pan Kaonashi
Wuj Hideaki
Suichi
0 x
Re: Dom Rodu Kaonashi
2/15
Po tym jak zbudziłem się z powodu koszmaru, który raczył mnie nawiedzić sen nie przychodził ale trudno się tu temu dziwić, w końcu chyba nie wiele osób na świecie potrafiłoby po czymś takim spokojnie zasnąć. Nawet jeśli po pewnej chwili od obudzenia sen wydawał się mało realny to jednak w tamtym momencie nie byłem w stanie odróżnić tych wydarzeń od rzeczywistości. Cały ból, strach i niemoc jaką odczuwałem, to wszystko było tak prawdziwe, że jeszcze dłuższą chwile po przebudzeniu czułem się bardziej zmęczony niż przed zaśnięciem.
Leżałem więc z zamkniętymi oczami myśląc nad tym wszystkim. Czy słyszałem już gdzieś ten głos? Kim byli Ci napastnicy? Czy to wszystko naprawdę było tylko moją wyobraźnią? Nurtowało mnie wiele pytań lecz najbardziej spokoju nie dawały mi słowa głosu w śnie.Na to pytanie nie zdążyłem znaleźć odpowiedzi bo raptem rozległo się pukanie do drzwi, serce w mojej piersi załomotało, a ja zerwałem się do pozycji siedzącej szeroko otwartymi oczami spoglądając w stronę drzwi. W mojej głowie zaczęły się już przewijać obrazy z koszmaru gdy na szczęście po chwili moich uszu dobiegł znajomy głos.Czy naprawdę jestem taki słaby, że nie potrafiłbym zadbać o bezpieczeństwo najbliższych? Ojca?Przecież do tej pory skutecznie wykonywałem wszelkie prośby jakie zlecił mi Ojciec... Tylko czy dałbym radę tym zadaniom gdybym był sam? W końcu z wężem pomógł mi Suichi, a z notkami Waeshi... Musze zrobić wszystko co w mojej mocy by jak najszybciej wzrosnąć w siłę, tylko jak to zrobić? Odetchnąłem z ulgą w pierwszej chwili słuchając co jeden z elitarnych członków rodziny ma do przekazania ale niestety wieści te nie były zbyt krzepiące. W końcu nie organizuje się spotkania wszystkich członków rodziny od tak sobie, tym bardziej skoro chodziło tu o zebranie zwołane przez samego Ojca-Stworzyciela. Dałem więc znać, że przyjąłem i niezwłocznie udam się do sali głównej.Suichi'san...
Po dotarciu na miejsce zauważyłem większość członków, brakowało tylko paru osób ale Ci zapewne byli na misjach poza domem. W sumie zawsze ciekawiło mnie cóż to zlecał im Ojciec i gdzie ich wysyłał jednak tym razem poczułem zbyt wielki niepokój by oddawać się tak błahym rozmyślaniom. Wszystkie ostatnie zdarzenia, obecne spotkanie, czułem że to nie przypadek więc nikogo nawet specjalnie nie zagadywałem. Nie chciałem by umknęło mi to co Ojciec miał nam od przekazania.Co ciekawe to mnie pierwszego wybrano do przeprowadzenia ewakuacji, a ja już w trakcie przemowy czułem jak lekko załamały się pode mną kolana, poczułem strach. Jednak nie chciałem dać tego po sobie poznać więc uśmiechnąłem się tylko delikatnie powtarzając sobie w głowie, że to tylko ćwiczenia.Ćwiczenia z ewakuacji? Cholera coś mi tu się nie podoba, dlaczego co to za zagrożenie. Niemożliwe, to był tylko sen. Cholera...
- Zrobię wszystko co w mojej mocy by nas ocalić Ojcze, wuju Hideaki, bracie Suichi. Dziękuję. - delikatnie skłoniłem się obu panu Kaonashi i wujowi, po ostatnim jakoś bardziej zacząłem go doceniać niż przedtem, a następnie spojrzałem na Suichiego - Jestem gotowy bracie, chodźmy na pole startowe.
Po tych słowach ruszyłem do miejsca z którego miał się rozpocząć mój test myśląc przy okazji czy dysponuje jakimiś środkami które mogły by mi ułatwić zadanie usprawniając samą ewakuację. Gdy dotarłem już na miejsce sprawa się skomplikowała, ponieważ niczego takiego na ten moment nie wykombinowałem dochodząc do wniosku, że tu trzeba będzie iść nieco na żywioł.
Jak tylko dostanę sygnał do startu to ruszam czym prędzej w głąb kryjówki, znam ją doskonale więc pokonanie podstawowych środków zabezpieczeń w postaci choćby "przedpokoju" w postaci specjalnej sali z parującą cieczą nie powinno stanowić dla mnie najmniejszego problemu. To właśnie na to obecnie chciałem postawić, znajomość kryjówki pozwalała mi się po niej poruszać bez zatrzymywania się. W końcu mieszkałem tu już tyle lat więc doskonale wiedziałem na którą ścianę wskoczyć by skrócić nieco tą drogę aby dotrzeć do pierwszych pokojów.
Jeśli mi się to uda uderzam pięścią w jedne jak i drugie drzwi nie czekając na odpowiedź lokatora zza tych pierwszych, nie było na to czasu, nie mogłem też uderzyć zbyt mocno ponieważ hałas mógłby się ponieść i trafić do symulowanego przeciwnika i wywołać u niego reakcję jakiej nie byłem w stanie przewidzieć.
- Tu Mangetsu, wyłaźcie chłopaki, musimy uciekać. - mój przekaz był krótki i raczej treściwy, starałem się ze wszystkich sił udowodnić sobie i tamtemu głosu z koszmaru, że jestem w stanie ocalić rodzinę przed niebezpieczeństwem więc w tym wypadku nie było czasu na długie i jakże miłe rozmowy. Tu działać należało szybko i najdyskretniej jak się dało.
0 x
- Takashi
- Posty: 1015
- Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
- GG/Discord: Takaś#4124
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dom Rodu Kaonashi
Dotarcie do ustalonego punktu znajdującego się niemalże przy samym wejściu do kryjówki nie zajęło bohaterom dużo czasu. Byli na zewnątrz, rzecz jasna. Suichi dał bratu jasny sygnał do działania, chłopak wystartował, wbiegając od razu do środka. Ominął początkowe pułapki, przedarł się przez sporą część labiryntu i dotarł w końcu do pierwszych pokojów mieszkalnych, stukając pięścią do drzwi każdego z nich. Biegł tak szybko, że nawet nie mógł spostrzec startu tego starszego, ale nie ma się co temu dziwić - nawet nie rozpoczął pościgu. Traktował sprawę poważnie według reguł ustalonych wcześniej zarówno z Ojcem, jak i wujem, z tego właśnie powodu dał trochę czasu uczestnikom ewakuacji na ucieczkę. Liczył się z tym, że potencjalny włamywacz, czy nawet napastnik nie potrafiłby się prawidłowo poruszać po kryjówce, nawet dzięki zdolnościom wykrywającym. Zakłócające techniki wuja Hideaki'ego utrudniają sensorom działać w kryjówce, jedynie on sam, a także głowa rodziny Kaonashi potrafią to robić bez przeszkód. Głównie z powodu znajomości struktury całego miejsca, a także tych konkretnych umiejętności.Misja rangi D
Mangetsu
3/15
Na tę chwilę Mangetsu miał więc pełne pole do działania i mógł się skoncentrować na swoim zadaniu. Tak długo, jak nie widział Suichi'ego, nie musiał się obawiać o potencjalne zagrożenie, ewakuacja była priorytetem. Stukanie do drzwi było na tyle skuteczne, że chyba wszyscy, którzy się za nimi znajdowali, opuścili swoje azyle. Na korytarzu zebrało się łącznie jakieś dziewięć osób, czyli osiem żyć było teraz w rękach młodego bohatera.
-Co się dzieje? Gdzie uciekać? Dlaczego? - spytał jeden z chłopców, w ogóle nie przejmujący się niczym.
Pozostali czekali na jakąkolwiek reakcję, byli nieco poirytowani całą sytuacją, bo ich spokój został naruszony. Część z nich musiała się obudzić, część przerwać odpoczynek, niektórzy nawet zrezygnowali z treningu, wszystko za sprawą ewakuacji. Podstawionej, rzecz jasna. Wszystko to było grą i oni również musieli postępować według ustalonego scenariusza, z którym zdążyli się na szybko zapoznać. Hideaki umieścił je w każdym pokoju wcześniej, wykorzystując w tym celu specjalnego klona, gdy wszyscy znajdowali się w sali głównej na spotkaniu. Teraz każdy z nich stanowił aktora, który brał udział w wydarzeniu, gdzie liczyły się te konkretne akcje. Pewne działania niosły ze sobą konsekwencje, a na niektóre z nich Mangetsu nie mógł sobie pozwolić, jednak nie mógł też zaniechać ich z powodu strachu i niepewności. Z pewnością trzeba było uciekać. Teraz jednak uciekać chciał jedynie on sam, reszta nie wiedziała, że grozi im niebezpieczeństwo. Tak na niby przecież, bo to w końcu udawana ewakuacja.
Pan Kaonashi
Wuj Hideaki
Suichi
Losowy członek rodziny
0 x
Re: Dom Rodu Kaonashi
4/15
Do pierwszych pokoi dotarłem nad wyraz szybko, a to stanowiło dla mnie dobry znak bo nawet jeśli w niewielkim stopniu to przechylało jednak szale zwycięstwa na moją korzyść, a co za tym idzie zwiększało szansę na przetrwanie rodu, a przynajmniej w tej sztucę którą obecnie cała rodzina wystawiała.
Łomotanie pięścią w drzwi dało również satysfakcjonujący efekt, w końcu swoje pokoje opuściło więcej osób niż się spodziewałem z tym, że nastąpiła drobna komplikacja właśnie z tego powodu ale wszystko można było tu wykorzystać tak aby jeszcze skuteczniej powiększyć przewagę. W końcu większa ilość ludzi zaangażowanych w ewakuację skuteczniej działa niż jedna osoba która miała by biegać po całej kryjówce. Dlatego przyjrzałem się osobom, które udało mi się aktualnie wyciągnąć z pokoi dzieląc ich na tych znajdujących się w podobnej grupie wiekowej do mnie oraz starszych i na drugą grupę do której zaliczali się Ci najmłodsi.
- Musimy opuścić kryjówkę, skorzystamy z sekretnego przejścia po drugiej stronie. Nie mamy zbyt wiele czasu na rozmowy dlatego skupcie się ludzie, bo powiem to tylko raz. Do naszej kryjówki zbliża się obcy mogący nam zagrozić dlatego właśnie musimy jak najszybciej opuścić to miejsce by nie zawadzać w jego obronie. Arata ty i Fumio pomożecie mi, zajmijcie się lewym skrzydłem, Michio i Bunta wy weźmiecie prawe skrzydło. Macie powiadomić wszystkich i doprowadzić ich do wyjścia. Nie czekajcie na mnie ale weźcie ze sobą świece w pokoju, jeśli wszystko pójdzie dobrze i będziecie mijać główną sale zostawcie w niej zapaloną świece Michio i Bunta, a wy zgaszoną. Dzięki temu będę wiedział którego skrzydła nam brakuję i w razie czego gdzie mam się udać aby wam pomóc. Sam biorę naszych malców i zajmę się środkiem oraz pozostałą częścią która mieszka na początku. Liczę na was, panowie, wszyscy liczymy. Jeśli wszystko jasne, do dzieła. Ochrońmy rodzinę wspólnie. - miałem sporo do przekazania więc mówiłem w szybko, lecz dzięki mojemu wrodzonemu gadulstwu powinienem być w stanie przekazać im to szybko na tyle wyraźnie by zrozumieli. Następnie przenoszę wzrok na młodszych braci i uśmiecham się do nich.
- Na was też liczę, dajmy z siebie wszystko bracia. Niech wiedzą, że z nami się nie zadziera.- po tych słowach puściłem do nich tak zwane oczko - Uformujcie dwuszereg i ruszamy kompania, musimy ocalić wszystkich. Starałem się aby moja wypowiedź do tych młodszych była pewna siebie oraz z uśmiechem aby ich zmotywować oraz rozwiać potencjalny strach, który mógłby się pojawić na wieść o zagrożeniu.
Jeśli wszystko odbyło się bez większych przeszkód i zarówno Ci starsi jak i młodsi ruszyli to zgodnie z planem skupiam się na razie na zebraniu wszystkich pozostałych braci z początku kryjówki aby uformować szyk wyglądający w ten sposób aby najmłodsi w dwuszeregu szli środkiem korytarza, z przodu znajdowała się jedna z osób starszych, której celem jest nadawanie tempa kolumnie, dalej w połowie po prawej i lewej stronie dwie osoby których zadaniem jest pilnowanie aby nam się nikt nie oddzielił, ja natomiast byłem osobą, która biegała od drzwi do drzwi informując koleje osoby aby włączyły się w naszą formację. Jednocześnie sprawdzałem też jak wygląda sytuacja w całej formacji, w końcu to ja byłem odpowiedzialny za ich życie.Obronie ich, nie zawiodę...musimy się wydostać. Gdybyśmy mogli tylko biec ale w ten sposób młodsi mogli by nie dotrzymać kroku...Muszę wymyślić też w jaki sposób możemy zyskać przewagę, bo nawet jeśli zdobyłem niewielką na początku to topniała ona z każdą minutą jeśli przeciwnik zdecyduję się ruszyć szybciej w głąb.
0 x
- Takashi
- Posty: 1015
- Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
- GG/Discord: Takaś#4124
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dom Rodu Kaonashi
Dogadanie się ze starszymi członkami rodziny nie stanowiło dla Mangetsu żadnego problemu. Większość jego rówieśników już przy pierwszym kontakcie zaczęła dostosowywać się do poleceń i zrozumiała przekaz, gorzej było z tymi młodszymi. Niektórzy zupełnie nie wiedzieli, co się dzieje i chociaż cała akcja była udawana, to jednak wczuli się w swoją rolę wyśmienicie i wręcz idealnie odwzorowywali swój prawdziwy charakter na potrzeby tego konkretnego przedsięwzięcia. Zadanie było tak naprawdę niełatwe dla wszystkich, bo każdy musiał postępować według określonego scenariusza, a ten zakładał różnorodne postępowania zależne od tego, co aktualnie działo się wokół każdego uczestnika wydarzenia.Misja rangi D
Mangetsu
5/15
Po nieco dłuższym wyjaśnieniu każdy był w stanie zrozumieć, na czym miała polegać cała akcja, wszyscy się zmobilizowali i zaczęli postępować według zaleceń tego, który ewakuację prowadził. Podzielił on wszystkich na trzy grupy, z w dwóch przewodziły dwie osoby starsze, natomiast w jednej był on sam. Starsze - mówimy rzecz jasna nadal o nastolatkach, bo ludzie w kwiecie wieku zostali zgarnięci potem ze swoich pokoi, każda z grup przemierzała kolejne korytarze, przechwytując coraz więcej osób do swojej grupy. W sali głównej mieli się minąć, pozostawiając po sobie ślady, na samym środku tegoż pomieszczenia udało się zauważyć Kaonashi'emu dwie świecie, jedną zapaloną i drugą zgaszoną, to mogło oznaczać, że dwie pozostałe drużyny poradziły sobie bez problemów, a jego zespół był ostatni. To prawda, na jego barkach spadła odpowiedzialność na najgorsze grupy wiekowe - tych skrajnie najmłodszych i najstarszych, w dodatku było to najliczniejsze zgromadzenie. Przebiegnięcie tylu korytarzy było nie lada wyzwaniem, a akurat ta trzecia grupa miała ostatnie zadanie. Już mieli ruszać dalej, gdy nagle w jednym z tuneli znajdujących się za nimi udało się usłyszeć bieg i sapanie. Mangetsu bez problemów był w stanie ocenić, jak dużo czasu ma do momentu konfrontacji, ale nie wiedział, kto znajduje się w tamtej przestrzeni. Mógł to być "napastnik", czyli Suichi, ale mógł to być również ktoś, kto zagubił się po drodze, zabłądził, mogło być różnie.
-Mangetsu-chan, mój chłopcze, musimy ruszać. - poganiał jeden z dziadków, który był członkiem starszyzny rodziny, był szanowany i znany chyba przez każdego w tym miejscu.
Pan Kaonashi
Wuj Hideaki
Suichi
Losowy członek rodziny
Starszy Eikyo
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości