Dom Rodu Kaonashi
- Takashi
- Posty: 1015
- Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
- GG/Discord: Takaś#4124
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dom Rodu Kaonashi
Z/t Las na bagna2/15
Gdy dotarłem do pokoju mego ojca uśmiech namalował się na mojej twarzy, w końcu nie zawsze ma się tyle szczęścia aby zostać poproszonym przez niego o pomoc. Ja jednak taką szansę właśnie otrzymałem. Po przekroczeniu progu jego pracowni wykonałem głęboki ukłon w wyrazie szacunku jakim go darzyłem, jakim darzyliśmy go wszyscy. W końcu był to człowiek, który uratował nas z ulic, dał nam nowe życie i zapewnił dach nad głową czyniąc nas swymi dziećmi.
Podniosłem wzrok nie śmiąc się odzywać jako pierwszy by go przypadkiem nie rozproszyć, czekałem na to co takiego ma mi do powiedzenia choć odczuwałem ogromną potrzebę porozmawiania z nim. Jednak w tym wypadku nie mogłem pozwolić sobie na taką zuchwałość i musiałem trzymać język za zębami. Na szczęście nie musiałem długo czekać na instrukcję, słuchałem i zapamiętywałem każde jedno słowo aby przypadkiem nie rozczarować jego oczekiwań gdybym zapomniał o czymś o co mnie prosił.
Jak się okazało życzenie Pana Kaonashi nie brzmiało jak coś co miałbym ochotę robić z własnej woli ale skoro taka było jego wola to nie miałem zbyt wiele do gadania. Skinąłem głową na znak, że zrozumiałem. Spokojnie ruszyłem do wskazanego stojaka z fiolkami biorąc dwa naczynka średnich rozmiarów i schowałem je w kieszeniach płaszczu który miałem na sobie. Ojciec w tym czasie przekazał mi resztę instrukcji, która nieco mnie uspokoiła. W końcu towarzyszyć miał mi w tym Suichi, a to znacząco podnosiło moje szanse na niezawalenie zadania. Gdy to usłyszałem chciałem odetchnąć z ulgą jednak w porę się powstrzymałem, w końcu nie chciałem pokazywać że miałem jakiekolwiek wątpliwości co do woli Ojca-Stworzyciela.
- Nie zawiodę Ojcze-Stworzycielu. - po tych słowach ponownie wykonałem głęboki ukłon, wyprostowałem się wykonując trzy kroki w tył i dopiero wtedy obróciłem się do niego plecami żeby wyjść z pracowni.
Gdy zamknąłem za sobą drzwi moim oczom ukazał się czekający już na mnie Suichi'san, wyszczerzyłem do niego zęby i od razu wystrzeliłem.
- Witaj Suichi'san, bracie cieszę się, że będziesz mi towarzyszył. Przez chwilę obawiałem się, że będzie to Renji i cała droga czeka mnie w milczeniu. Co u ciebie słychać? Byłeś już kiedyś na bagnach? Dla mnie będzie to pierwszy raz ale mam zamiar dać z siebie wszystko. W końcu obiecałem Ojcu, że nie zawiodę więc liczę na udaną współpracę. - potok słów wypłyną z moich ust, a był to jedynie początek. Byłem ciekaw co o tym wszystkim sądzi mój brat, bo mi osobiście zdawało się, że te zadanie musi być naprawdę ważne skoro poprosił prócz mnie również takiego mocarza jakim był sam Suichi'san. Więc jeśli to tak istotne zadanie do którego przypisał również mnie to coś musi być na rzeczy. Czułem, że ojciec ma do mnie spore oczekiwanie choć nie mówiłem tego na głos.
W momencie w którym dotarliśmy już bliżej bagien o czym zaczynał świadczyć co raz bardziej podmokły teren oraz zapach zgnilizny postanowiłem prócz zwykłych pytań o tym co co Suichi sądzi o naszym zadaniu i o mnie samym, bo ja to go lubię, postanowiłem dopytać się też o coś przydatniejszego w zadaniu.
- Suichi, słuchaj a tak ogólnie to masz jakiś pomysł gdzie szukać tych brunatnych węży olbrzymich? A może założymy jakieś przynęty na nie? Chociaż nie wiem czy to nie trwało by za długo jakbyśmy mieli czekać, aż zjawi się sześciometrowy olbrzym i półtorametrowiec. Co myślisz? - to był idealny temat do rozmowy. Nie wiedziałem za dużo o gadach których szukaliśmy, a jak sam ojciec-stwórca wspominał mogę się od brata czegoś nauczyć. Więc czemu by nie czegoś o wężach, nawet jeśli nie to miał na myśli nasz Pan Ojciec.
0 x
Re: Dom Rodu Kaonashi
14/15
Gdy skończyliśmy pobieranie jadu od martwych węży Suichi stwierdził, że czas się stąd zwijać argumentując to w dosyć skuteczny sposób oddziałując na moją wyobraźnie. Oczywiście nawet przez myśl nie przeszło mi aby zaprotestować, że chciałbym się tutaj jeszcze rozejrzeć bo i za czym miałbym się rozglądać. Za błotem? Gnijącymi roślinami czy może za bestiami które miał na myśli starszy z nas? Nie. To do mnie kompletnie nie przemawiało. Wyciągnąłem z kieszeni kawałek szmatki, którą zacząłem dokładnie czyścić swoje dłonie.
- Myślę, że nie mam żadnego kontrargumentu którym mógłbym zaproponować pozostanie dłużej niż to konieczne w tym... Uroczym miejscu. Tak więc zgoda, chodźmy stąd zanim nasze ubrania przesiąkną tym odorem. - nie czekając długo ruszyliśmy w stronę naszego bezpiecznego, przytulnego domku - Suichi'san tak w sumie się zastanawiam dlaczego matka chciała chronić młode? Czy to nie bez sensu? Gdyby się postarała mogła by się wymknąć ratując swoje życie i można by uznać nasze działanie za selekcję naturalną. Jednak teraz się zastanawiam czy takie stwory są zdolne do miłości? Bo jeśli uznać, że są to czy nie znaczy, że to my byliśmy tymi złymi? Zacząłem rozmyślać na głos zastanawiając się nad niedawnymi czynami spoglądając na swoje dłonie jakbym chciał sprawdzić czy nie zostawiłem gdzieś na nich jakiegoś zabrudzenia.
Oczywiście absolutnie nie wątpiłem w konieczność zdobycia jadu, w końcu takie było życzenie mojego Pan Ojca, lecz jednak podzieliłem się powyższa myślą ponieważ byłem zwyczajnie ciekaw opinii brata na ten temat. Liczyłem się z jego zdaniem szanując go prawie tak samo jak samego Stworzyciela, bo w końcu jak sięgnę pamięcią nie miałem żadnego złego wspomnienia z tym człowiekiem. Przy Renjim pewnie nigdy bym niczego takiego nie powiedział, bo ten zaczął by podejrzewać jakiś spisek wobec Ojca, a Shen zaraz by wszystkim wypaplał. Koleś nie umiał trzymać języka za zębami, choć był fantastycznym rozmówcą to z tego powodu trzeba było uważnie dobierać słowa w trakcie konwersacji z nim. Za to Suichi, on był takim miłym, pomocnym człowiekiem można by rzec, że nie miał żadnej skazy. Był wręcz nierealnie idealny, jak o tym pomyślę to wręcz nieco straszne ale jednak z jakiegoś powodu nie czułem przy nim żadnych większych lęków.
- Wiedziałem! Tak podejrzewałem, że nie bez powodu wysłał mnie na to zadanie...choć w sumie czy On kiedykolwiek zrobił coś bez powodu, hahahaha chyba nie On jest po prostu za mądry. Mógłbym się założyć, że na pewno też wiedział, że nam się uda i czeka już na nas zniecierpliwiony co nie? - zaśmiałem się gdy moje przypuszczenia okazały się być prawdziwe - Obiecuję, że nikomu nie powiem w końcu nie nazywam się Shen, hahaha... I Suichi dziękuję, że się zgodziłeś i mi pomogłeś dlatego obiecuję Ci że zostanę najsilniejszy z nas wszystkich i kiedyś to ja Ciebie będę ochraniał.
Po powrocie do domu niezwłocznie skierowaliśmy się prosto korytarzem do pracowni ojca. W domu panował jak zwykle spokój, ten błogi spokój którego brakowało mi na bagnach. Tu nie trzeba było mieć oczu dookoła głowy, nie było zabójczych robali czy giga węży próbujących cię połknąć na żywca. Po za tym nie mogłem się doczekać aż zdam raport i będę mógł pośmiać się z Renjiego albo pogadać z kimś o moich przeżyciach. Byłem bardzo ciekaw co u innych się wydarzyło w tym czasie, no ale jednak póki co trzeba było skończyć to co się zaczęło.
Przekraczając próg pracowni Ojca-Stwórcy przykląkłem na jedno kolano i pochyliłem głowę póki nie zwróci się do mnie bezpośrednio. Gdy już to nastąpi wyciągam jedną ręką fiolkę z trucizną wyciągając ją w jego kierunku .
- Zgodnie z twym życzeniem Ojcze, oto trucizna pobrana z półtora metrowego osobnika olbrzymiego węża brunatnego. Drugą próbkę ma Suichi'san, pobraną z około sześciometrowego przedstawiciela tego samego gatunku, najpewniej płci żeńskiej. Żadnych problemów w trakcie zadania nie napotkaliśmy, melduję więc że zadanie powierzone Mangetsu oraz Suichiemu Kaonashi zostało wykonane pomyślnie.
0 x
- Takashi
- Posty: 1015
- Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
- GG/Discord: Takaś#4124
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dom Rodu Kaonashi
Do domu nie mieli wcale tak daleko, aczkolwiek kawałek drogi musieli pokonać. Mangetsu nie zamierzał podróżować w milczeniu, dlatego rozpoczął konwersację od poruszenia gryzącego go tematu. Zresztą, od początku trwania misji był wyjątkowo gadatliwy i ciężko było stwierdzić, czy była to kwestia natury jego charakteru, czy też ekscytacji wywołanej współpracą z jednym z najsilniejszych i najbardziej lubianych członków jego rodu. Może jedno i drugie?Misja rangi D
Mangetsu
15/15
-Nie mogła porzucić swojego dziecka. Instynkt macierzyński to coś, czego my, faceci, nigdy nie zrozumiemy, zresztą w przypadku tego gatunku to bardzo powszechne zjawisko. A to, że ich zabiliśmy na własne potrzeby, jest najzwyczajniej w świecie koleją rzeczy, z którą musimy się pogodzić. Tak już jest w świecie shinobi. - westchnął, cały czas bacznie obserwując otoczenie.
Następną kwestię przemilczał, nie było w wypowiedzi Kaonashi'ego czegokolwiek, do czego mógłby się odnieść. Uśmiech na jego twarzy wywołały ostatnie słowa pobratymca, te dotyczące ochrony jego samego. Istny heroizm, jakby nie patrzeć, ale dobrze, z pewnością Suichi będzie czekał z niecierpliwością na ten moment i będzie się przyglądał postępowi młodego.
Po dotarciu do posiadłości, o ile można tak określić tę przestrzeń, dwójka towarzyszy od razu udała się do pracowni Ojca-Stworzyciela, by zdać raport. Po wszystkim mężczyzna wręczył każdemu z nich mieszek z zawartością pieniężną, który miał być nagrodą za wykonanie zadania.
-Dobra robota, moi drodzy. Dziękuję, fiolki połóżcie na blacie po waszej lewej i idźcie odpocząć. - po swoich słowach na chwilę oderwał się od pracy.
Mężczyzna podszedł do Mangetsu, uśmiechnął się do niego na chwilę, bardzo delikatnie, po czym położył na jego ramieniu rękę, również na krótki moment. Zerknął też na Suichi'ego i kiwnął mu głową w geście uznania, a po tym wrócił do swoich obowiązków. Cały gest trwał naprawdę ułamki sekund, ale było to spowodowane koniecznością powrotu do pracy, której głowa rodziny miała bardzo dużo. To już nawet nie były eksperymenty i mieszanie jakichś dziwnych substancji, to była robota papierkowa.
-Suichi, możesz odejść. Mangetsu, ty również, ale pamiętaj, że gdy będziesz szukał zajęcia, możesz śmiało do mnie przyjść. Z pewnością znajdzie się dla ciebie jakieś zadanie. - mówił, przeglądając dokumenty.
-Dziękuję, ojcze. - zwrócił się do starszego, a potem spojrzał na kuzyna. -Tobie też dziękuję, za współpracę. Do zobaczenia.
Suichi zniknął, zaś Ojciec-Stworzyciel podszedł do blatu, na którym leżały pozyskane przez chłopców przedmioty, oznaczył je i umieścił w specjalnych probówkach, rozdzielając na kilka porcji. Część umieścił w schłodzonej przestrzeni, inne nad palnikiem, natomiast resztę pozostawił w temperaturze pokojowej na stojaku. Możliwe, że przygotowywał z nich jakieś trucizny, albo odtrutki, mógł też badać skład, ciężko stwierdzić.
Misja zakończona sukcesem! Pan Kaonashi
Suichi
0 x
Re: Dom Rodu Kaonashi
Misja dobiegła końca, a jej sukces ewidentnie zadowolił Ojca co przekładało się też na moje własne zadowolenie. W końcu gdy ma się tak olbrzymi dług wobec kogoś to każdy drobny uczynek, którym możemy się odwdzięczyć takiej osobie cieszy nas podwójnie. Tak przynajmniej mi się wydawało, że to coś normalnego dla gatunku ludzkiego ale i nie tylko, bo patrząc chociaż na psy. Gdy zabierzesz takiego z ulicy, również stanie się najwierniejszym z wiernych psów. Gdzieś nawet tak mi się wydaję, że czytałem że nawet źli ludzie mają wewnętrzną potrzebę spłacania długu wdzięczności.
Było to naprawdę interesujące zjawisko, jednak moje myśli nie potoczyły się tymi torami. Skończyłem swój raport, a ojciec zadowolony z efektów podziękował nam w sposób jakiego się nie spodziewałem. Nawet jeśli trwało to zaledwie ułamek sekundy, to i tak było niesamowite uczucie gdy ktoś taki jak Ojciec-Stwórca kładzie Ci dłoń na ramieniu i obdarza uśmiechem. Moja mordka oczywiście od razu również rozpromieniała. Nie umiałem tego skontrolować, po porostu było to silniejsze ode mnie.
- Dziękuje Ojcze, zapamiętam. - odpowiedziałem na wzmiankę o możliwości znalezienia zajęcia u głowy rodziny. Po wszystkim oczywiście zgarnąłem nagrodę pieniężną, choć póki nie mogłem opuszczać domu średnio mi się przydawały ale oszczędzałem na dzień kiedy będę mógł opuścić dom i udać się w podróż.
Gdy opuszczałem pracownie ojca po tym jak zostawiłem próbkę jadu wykonałem najpierw trzy kroki w tył i dopiero później obróciłem się do niego plecami.
- Cała przyjemność oczywiście po mojej stronie. Liczę, że niedługo gdy się spotkamy będę już silniejszy niż dziś. Pożegnałem z Suichi'm i ruszyłem do swojego pokoju wyciągając z kieszeni ten sam skrawek materiału, którym wcześniej wycierałem dłonie i ponownie zacząłem czyścić nim ręce. Ot takie przyzwyczajenie, a może to już mania? Ciężko stwierdzić jednak, nie mogłem się oprzeć dziwnemu wrażeniu, że miałem brudne dłonie, a tak się przecież nie godzi.Ciekawe co porabia ten grzyb Renji...pewnie znów gdzieś lata z miotłą i marudzi pod nosem. Ciekawe jak by zareagował jak bym mu opowiedział jak Ojciec mnie pochwalił. Hahahahaha, pewnie by pękł z zazdrości więc może lepiej nie. Jeszcze zaraz po pochwale bym został skarcony za to, że mu dokuczam. Ehhh...Suichi to musi mieć super życie. Może chodzić w sumie gdzie zapragnie w wolnym czasie. Pewnie widział już cały świat...ciekawe czy to prawda, że gdzieś tam jest wielka kraina z piasku, w której jest wiecznie ciepło? Hahahahaha, chciałbym ją kiedyś zobaczyć i mur o którym czytałem w zwojach. Albo lepiej! Zwiedzę kiedyś to co jest za murem.
0 x
Re: Dom Rodu Kaonashi
Z początku planowałem o wszystkim opowiedzieć braciom, jednak naszło mnie że skoro Ojciec może znaleźć dla mnie zajęcie to powinienem jak najszybciej naładować akumulatory i wracać do działania. Ponadto sam Suichi powiedział, że muszę się bardzo mocno starać aby zostać jednym z elitarnych członków naszej rodziny. Zresztą nawet jeśli nie elitą to w końcu siła rodziny jest taka sama jak siła jej najsłabszego ogniwa dlatego musiałem zadbać o nas wszystkich.
Położyłem się na łóżku mimo, że nie czułem się zmęczony w najmniejszym stopniu. No może nie tak całkowicie bo jednak odczuwałem utratę chakry ale no nie było to tak poważne bym zasnął momentalnie. Musiałem się nieco napracować, że tak to ujmę nim zdołałem zasnąć ale w końcu mi się to udało. Gdy wstałem całkowicie straciłem poczucie czasu, no ale tak to już jest jak się mieszka we wnętrzu góry.
Ubrałem się w czyste ubrania bo wczorajsze śmierdział bagnem. Następnie udałem się do jednego pokoju znajdującego się mniej więcej w połowie długości holu, który był swoistą kuchnią. Byłem podekscytowany na samą myśl, że pomogę Ojcu w jakiejś sprawię przez co mój żołądek skurczył się bardziej niż zwykle. Z tej przyczyny przez dłuższą chwilę nie mogłem się zdecydować co zjeść na śniadanie, ostatecznie padło na miskę ryżu z owocami. W sumie to zastanawiało mnie skąd nasza rodzina brała tyle jedzenia aby wykarmić wszystkie gęby i móc nawet dać wybór w tym co zjemy. No za wyjątkiem tych dni w których ktoś miał dyżur na kuchni. Wtedy trzeba było jeść to co nieszczęśnik ugotował, a choćby na głowie stanąć to nie dogodzisz wszystkim bo ten nie je mięsa, tamten tylko mięso, a jeszcze inny ma uczulenie na gluten. Czym do diabła tak w ogóle był ten gluten?
Jak tylko zjadłem i pozmywałem po sobie ruszyłem dalej w stronę pracowni ojca, co prawda dalej bez wiedzy która godzina ale w końcu jeśli chodzi o Ojca to godzina nie grała roli. Ten człowiek praktycznie nom stop pracował niczym prawdziwy tytan pracy, nie wiedziałem jakim cudem ale potrafił pracować dwadzieścia cztery godziny na dobę dzień w dzień. Słyszałem nawet plotkę od braci, którzy byli tu jeszcze przede mną, że Ojciec-Stwórca sam wykuł w naszej górze wszystkie tunele i całe to miejsce. Co prawda brzmiało trochę nierealnie ale jak tak się zastanowić, to nie realne było też takie oddanie się pracy więc kto wie może jakieś ziarno prawdy w tym było.
- Witaj Ojcze, wybacz że przeszkadzam lecz chciałem zapytać czy jest coś w czym mógłbym Ci pomóc? - zapytałem kłaniając się w pół gdy przekroczyłem próg pracowni. Co prawda było to nieco niegrzeczne z mojej strony tak odzywać się pierwszemu ale po prostu nie mogłem wytrzymać. Jeszcze z samego rana...albo nocy ciężko stwierdzić. W każdym razie moja potrzeba rozmowy była ogromna, choć i tak całkiem skutecznie ją hamowałem przy ojcu ale tych kilka słów po prostu nie upilnowałem i mi się wymsknęły.
0 x
- Takashi
- Posty: 1015
- Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
- GG/Discord: Takaś#4124
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dom Rodu Kaonashi
Ojciec-Stworzyciel, tym razem, nie pracował przy swoim stole laboratoryjnym, siedział na jednym z foteli nieopodal żarzącego się kominka i czytał jakiś długi zwój, którego zawartość była znana tylko jemu. Nogi miał założone jedna na drugą i oparte o niewielki taborecik - tak, wszyscy znamy tę wizję, to typowy pan domu. Mężczyzna wyjrzał na chwilę znad zwoju, gdy drzwi do jego pokoju się otworzyły, po czym wrócił do czytania. To właśnie wtedy młody Mangetsu przywitał się z nim i zwrócił z prośbą o wydanie jakiegoś zadania.Misja rangi D
Mangetsu
1/15
-Witaj, synu. Tak się składa, że jest coś, co mógłbyś zrobić. Sam nie potrzebuję pomocy, ale twój wuj Hideaki zgłosił mi, że potrzebowałby dodatkowych rąk do pracy. zrobił krótką przerwę, by spojrzeć na chłopaka. -Hideaki jest mistrzem wykrywania, nie znam lepszego sensora od niego, to on odpowiada za bezpieczeństwo naszej kryjówki. Ma bardzo dużo pracy, przez co codziennie jest czymś pochłonięty, może będziesz w stanie go odciążyć.
To tyle, nic więcej nie mówił, po prostu zajął się swoją lekturą i przestał zwracać uwagę na członka swojej rodziny. Czy Mangetsu znał Hideaki'ego? Oczywiście, jednak bardzo rzadko się z nim widywał. Mężczyzna jest niezwykle zajętą osobą, w dodatku każdy jest świadom jego specyficznego charakteru. To nie tak, że nie lubił ludzi, raczej nie potrafił dobrze zachowywać się w ich towarzystwie, sprawiał wrażenie wyalienowanego. Każdy natomiast wiedział, gdzie znajduje się jego pracownia.
Pan Kaonashi
0 x
Re: Dom Rodu Kaonashi
2/15
Idąc do Ojca byłem bardzo podekscytowany na myśl, że będę mógł znów mu pomóc, jednak jak się okazał nie chodziło o pomoc bezpośrednio jego osobie, a Hideakiemu. Gdybym nie stał przed ojcem pewnie bym zwiesił głowę z zawodu jaki mnie ogarnął no ale skoro już się zgłosiłem to nie było odwrotu. W końcu nie mogłem odmówić prośbie Ojca-Stwórcy, a może kto wie, może nie będzie tak źle. W końcu to nie tak, że nie lubiłem człowieka nazywanego wujem Hideakim. Po prostu ciężko było z nim rozmawiać, a skoro miałem mu pomóc to pewnie spędzę z nim trochę czasu. Skłoniłem się równie nisko jak zawsze z lekkim uśmiechem na ustach.
- Oczywiście Ojcze, skoro taka jest twa wola z przyjemnością się tym zajmę. - po tych słowach podniosłem się, wykonałem trzy kroki w tył po czym obróciłem się na pięcie i wyszedłem z pracowni. Będąc już za drzwiami, westchnąłem cicho tak aby nikt nie usłyszał i pomału ruszyłem w kierunku mego przeznaczenia.Zatrzymałem się przed drzwiami za którymi znajdował się nasz dziwak aby zapukać choć i tak było to pewnie bez sensu bo zapewne już dawno wykrył że się zbliżam ale cóż kwestia przyzwyczajenia. Nie czekałem aż odpowie po prostu wszedłem do środka aby obwieścić mu wesołą nowinę.Ehhh...Hideaki...wolałbym aby to była kolejna wyprawa na jakieś bagna z kimś z kim można wesoło pogadać na przykład z Osamu. Chociaż kurde...a co jeśli to kolejny test ojca? Może tym razem Hideaki ma mnie sprawdzić. Ciekawe w sumie Ojciec powiedział, że to najlepszy sensor jakiego zna więc może jak dobrze wypadnę to będę mógł liczyć na jakaś nagrodę... Dobra postanowione, trzeba dać z siebie wszystko!
- Witaj wuju, przybywam z polecenia Ojca. Mam Ci pomóc w cokolwiek robisz...więc co ma zrobić? - zamknąłem za sobą drzwi rozglądając się po jego pracowni. W końcu nie bywałem tu zbyt często w jaskini pustelika Hideaki.
0 x
- Takashi
- Posty: 1015
- Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
- GG/Discord: Takaś#4124
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dom Rodu Kaonashi
Po opuszczeniu pracowni ojca trzeba było udać się do tej, która należała do wuja Hideaki'ego. Była znacznie mniejsza i panował w niej znacznie większy bałagan, a w środku unosił się dym papierosowy, który osoby nieprzyzwyczajone drażnił w oczy. Istny azyl dla kogoś takiego, jak on, choć dla innych była to przestrzeń, do której nie warto było się zbliżać. Nawet na podłodze leżało dużo książek i zwojów, o które łatwo było się potknąć, choć chyba najgorszy był ten półmrok wywołany słabym dostępem do światła, brakiem wielu jego źródeł w środku i unoszącego się wszędzie dymu. Przyjemnie, nie ma co. Po wejściu do środka Mangetsu od razu mógł poczuć, jak wzrok wujka na nim wędruje, choć z początku nie był w stanie nawet go zobaczyć, dopiero po chwili zapaliła się wielka świeca postawiona na specjalnym stojaku, która oświetliła chyba całe pomieszczenie. Mężczyzna siedział na jednym ze swoich krzeseł.Misja rangi D
Mangetsu
3/15
-Mangetsu-saaaaan! - syknął dość cicho, wstając i podbiegając do chłopca. -Nie sądziłem, że przyjdziesz akurat ty. Dawno cię nie widziałem. Co u ciebie? - prawdopodobnie chłopak chciał teraz odpowiedzieć, ale nie dostał okazji, bo wuj znów zaczął. -Ahh, tak tak, rzeczywiście potrzebuję pomocy. Bo widzisz, kilka notek podtrzymujących moją technikę zostało odbezpieczonych. To niby nic takiego, ale wiesz, jak nasz Pan* ceni sobie bezpieczeństwo tego miejsca, poza tym lubi, jak coś jest zrobione w stu procentach. - obrócił się szybko, wziął z biurka przygotowaną wcześniej kartkę i wręczył ją młodzieńcowi. -Już wcześniej przygotowałem wizualizację lokalizacji trzech notek. Jedna znajduje się bezpośrednio przy wejściu, druga natomiast na skałach, bezpośrednio nad wejściem, z resztą wszystko jest w porządku. Ah, zapomniałbym - pogrzebał w kieszeni i wyjął z nich dwie notki, wręczył je chłopcu i złożył kilka pieczęci ręcznych. -Na tę chwilę dezaktywowałem technikę, więc będziesz mógł podmienić notki w razie wypadku.
Wyglądało na to, że to wszystko, co miał do przekazania. Najzwyczajniej w świecie przestał mówić, ale zrobił to w bardzo dziwny sposób, bo można było odnieść wrażenie, że po prostu przystopował i zawiesił jakąś myśl, choć tak naprawdę nie mówił nic więcej. Nie przestawał się też patrzeć na młodego, po prostu stał tak pochylony i wpatrywał się w niego, jak w obrazek, nawet przy tym nie mrugając. Dziwny typ.
* Pan - tak Hideaki zwraca się o Ojcu Stworzycielu
Pan Kaonashi
Wuj Hideaki
0 x
Re: Dom Rodu Kaonashi
4/15
Wuj był naprawdę cudaczną postacią w naszej rodzinie, jednak jakie by nie były na ten moment moje odczucia względem jego osoby to w tym momencie musiałem pokazać się z jak najlepszej strony. W końcu głupio by było gdyby na tym teście zabrakło mi punktu bo nie byłbym miły dla Hideaki. Dlatego uśmiechnąłem się słuchając co ma mi do powiedzenia nasz kochany pustelnik.
- Jasne, ale w sumie dlaczego te notki zostały odbezpieczone? Ma wuj jakiś pomysł, bo w sumie skoro z jakiegoś powodu się tak stało to może powinniśmy to sprawdzić i zadbać o to by się sytuacja nie powtórzyła? - zadałem pytanie po całej przemowie Hideakiego i odebraniu od niego tych po bazgranych świstków papieru. Chciałem w ten sposób pokazać, że nie jestem tylko od podaj, pozamiataj ale że potrafię też samemu dostrzegać pewne problemy rodzinne którym trzeba by zapobiec. No i przy okazji liczyłem, że odpalę procesy myślowe tego człowieka aby móc go ewentualnie o coś jeszcze dopytać.
Jeśli moje słowa zdołają wzbudzić zainteresowanie wuja do tego abyśmy faktycznie ustalili przyczynę owej sytuacji to przechodzę się po jego pokoju nieco się rozglądając. Dlaczego? Bo w całym pokoju czuć było zapach palonego tytoniu, a ja czasem też lubiłem sobie zapalić. Dlatego liczyłem że znajdę gdzieś tu paczkę i będę mógł się poczęstować słuchając przy okazji co nasz sensor ma do powiedzenia.
Jeśli jednak mimo mojej wypowiedzi dalej będę widział w oczach członka rodziny komunikat o tym, że proces mózg przestał działać to kiwam tylko głową i obracam się na pięcie rzucając za sobą.
- Dobra wuju to ja idę porozwieszać te Twoje kartki. - miałem być milszy jednak zignorowanie mojego pomysłu było dla mnie trochę bolesne. Zwłaszcza, że odnosiłem wrażenie iż poruszyłem ważny problem tej techniki no ale najwyraźniej nie tak ważny jak mi się zdawało.
Ruszyłem w stronę wejścia do naszego domu aby przyjrzeć się temu co tam się dzieję. Skoro wuj nie chciał pomóc musiałem sam wziąć sprawy w swoje ręce i spróbować ustalić problem samodzielnie. Próbowałem tam w pierwszej kolejności po odszukaniu pieczęci przyjrzeć się jej stanowi. Możliwe że miała na sobie znaki które mogły by mnie naprowadzić na rozwiązanie tej tajemnicy.
0 x
- Takashi
- Posty: 1015
- Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
- GG/Discord: Takaś#4124
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dom Rodu Kaonashi
Te kilka dobrych chwil bezruchu mogły wzbudzić w Mangetsu mieszane uczucia, bo jak miałby zareagować chłopiec, którego wuj dosłownie zastyga i wlepia w niego swój wzrok przez pewien okres czasu? Mężczyzna zdecydowanie należał do grona dziwaków, to trzeba przyznać, nie należałoby jednak oceniać go wyłącznie przez pryzmat jego charakteru. Nikt w rodzinie nie śmiał podważać jego zdolności, był tak samo dziwny, jak i potężny i Ojciec doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Wysokie zdolności sensoryczne nie były jedynym, czym się odznaczał, o nim również krążyły różne historie, podobno był jednym z współzałożycieli rodziny Kaonashi. Mniejsza.Misja rangi D
Mangetsu
5/15
-Właśnie twoim zadaniem jest sprawdzenie, dlaczego zostały odbezpieczone i przestały działać. Mam kilka hipotez, ale twoją rolą będzie sprawdzenie tego. - po tym znów złożył salwę pieczęci, ugryzł się w palec i przyłożył dłoń do biurka.
W miejscu, gdzie znalazła się ręka, pojawił się okrąg z techniki Kuchiyose no Jutsu, a na miejscu pieczęci z kolei pojawiła się niewielka panda ninja, była wielkości może głowy dorosłego człowieka, a może troszkę większa. Wyglądała na uroczą i zarazem niebezpieczną.
-Waeshi, słońce, pomożesz młodemu Mangetsu sprawdzić, co zadziało się z notkami podtrzymującymi moją technikę sensoryczną, dobrze? W razie czego, wiesz co robić. - pogłaskał pandę po brzuszku, a ta ucieszyła się w odpowiedzi.
-Jasne, doktorku, ale szykuj jedzonko! - zwróciła się do niego energicznym głosikiem.
No i wyszli, najpierw w stronę pieczęci, która była ulokowana bezpośrednio przy wejściu, tą ulokowaną z góry mogli się zająć jako drugą. Sama droga, którą musieli pokonać, była dość długa, przebić się przez korytarze kryjówki rodziny Kaonashi nie było łatwo. Mimo wszystko po pewnym czasie udało im się dostać do pieczęci, która wisiała, ale wyglądało na to, jakby była najzwyczajniej w świecie naderwana, albo może nawet podpalona.
-Jakieś pomysły, młody? Pieczęci doktorka są podatne na działanie czynników zewnętrznych, ale tutaj nie ma nic, co by ją spaliło. Co sądzisz? - spytał przywołaniec.
Pan Kaonashi
Wuj Hideaki
Panda Waeshi
0 x
Re: Dom Rodu Kaonashi
6/15
Z początku myślałem, że wujaszek zignorował to co do niego powiedziałem jednak nim zrobiłem zawrotkę na pięcie on jakby ożył żeby przekazać mi, że właśnie na tym polegało moje zadanie. Nie będę ukrywał zbiło mnie to trochę z tropu, bo w końcu z jego wcześniejszych słów ni w ząb nie wydedukował bym że ma zrobić coś ponad naniesieniem nowych kartek. No ale może dlatego, że nie zbyt często z nim rozmawiałem i nie umiałem odgadnąć dokładnie tego co ma na myśli, a może po prostu nie chciał się przyznać, że sam na to nie wpadł. Ciężko stwierdzić, tym bardziej że moja uwaga szybko przeniosła się na coś zupełnie innego.
Kuchiyose no Jutsu, a tego to się nie spodziewałem. Gadająca panda?! Niesamowite!
Mój wzrok dokładnie śledził każdy jeden ruch Hideaki'ego podczas wzywania swego towarzysza. Niby słyszałem o ninjach zdolnych wzywać na pole bitwy niesamowite zwierzęta potrafiące przechylić szale na korzyść przywołującego ale widziałem to po raz pierwszy właśnie w tym momencie.
- Ta panda mówi? Czy wszystkie pandy mówią? Waeshi tak? Jest wiele takich gadających pand czy tylko ty? - po mimo tego że moje oczekiwania co do przyzwańca wuja były nieco większe to jednak niesamowicie zaintrygował mnie fakt, że zwierze mówi w ludzkim języku. W końcu węże z którymi nie tak dawno walczyłem nie potrafiły mówić, a może po prostu nie miały ochoty na rozmowę w trakcie walki. Choć pewnie gdyby udało się z nimi porozmawiać można by uniknąć rozlewu krwi, no ale to była już przeszłość, a liczyło się tylko to co tu i teraz czyli rozwiązanie tajemnicy pieczęci.
Wraz z maluchem ruszyłem w stronę pierwszej z pieczęci i już od razu po dotarciu na miejsce pandziontko postanowiło sprzedać mi kilka cennych wskazówek na temat pieczęci. Przyjrzałem się uważnie nieco nadpalonej kartce odruchowo dotykając blizny na gardle lewą dłonią.
- Wygląda na...nadpaloną? Tak, chyba też nieco naderwaną. Pożar i wichurę możemy wykluczyć z miejsca więc wygląda jakby... - urwałem rozglądając się dookoła, szukałem śladów czyjejś obecności, a może i jakiejś innej osoby prócz naszej dwójki w tym miejscu - Wygląda jakby to była robota kogoś z zewnątrz. Może bandyci? Jak myślisz Waeshi? Dodałem ściszonym głosem. Choć trochę ciężko było mi uwierzyć, że ktoś miałby na tyle odwagi by próbować czegoś takiego, lecz z drugiej strony jeśli to nie była odwaga, a desperacja to trzeba było już w tym momencie mieć się na baczności.
0 x
- Takashi
- Posty: 1015
- Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
- GG/Discord: Takaś#4124
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dom Rodu Kaonashi
Technika przywołania była czynnikiem, który wywołał w młodym bohaterze niemałą ekscytację. Ciężko stwierdzić, czy zainteresowała go pieczęć przywołująca, mechanizm działania zdolności, czy też sama przywołana kreatura, ale jego radości nie było końca. Trzeba było jednak utemperować te emocje, nie było czasu na rozmówki przy herbatce i papierosku o czymś, czego i tak zapewne nie umiałby zrobić, teraz trzeba było działać i wykonać zadanie powierzone przez wuja i ojca.Misja rangi D
Mangetsu
7/15
-Słuchaj, dzieciaku, trochę zluzuj porty, bo nie na tym ma polegać nasze zadanie. Weź się w garść i skoncentruj na prawdziwym problemie. - zwrócił mu uwagę od razu po jego wypowiedzi.
Mały przywołaniec był bardzo wyszczekany, ale miał rację. To nie był odpowiedni moment na tego typu rozmowy i zarówno on, jak i Hideaki doskonale o tym wiedzieli. Dlatego właśnie wuj nawet się nie odzywał, nie miał nawet nic do dodania, ponieważ jego zwierzątko idealnie poruszyło tę kwestię i wyglądało na to, że zwrócenie uwagi było wystarczająco dosadne. Miejmy taką nadzieję. W każdym razie byli już przy pierwszej pieczęci i dokonali jej oględzin, mogli więc przedyskutować, z czym mieli do czynienia, podać swoje hipotezy na ten temat.
-Myślę, że możesz mieć rację, to może być sprawka bandytów. Podmień ją i sprawdźmy tę drugą, potem sprawdzimy okolicę i damy znać doktorkowi. - stwierdził Waeshi, dreptając swoimi małymi nóżkami po podłożu i podskakując wyżej.
Pomimo niewielkiego wzrostu był znacznie szybszy, niż by się mogło wydawać. W jednej chwili udało mu się dotrzeć na skały znajdujące się nad wejściem. Tamtejsza notka była schowana w specjalnej wyrwie w kamieniu, też po to, by czynniki środowiska zewnętrznego nie miały na niego wpływu. Były chronione przed deszczem, wiatrem i nawet śniegiem. Po zajrzeniu do wskazanego miejsca młody Kaonashi mógł dostrzec, że notka nie tylko została oderwana, ale również przecięta na pół w bardzo nierówny sposób, ktoś ją prawdopodobnie rozerwał. Waeshi po wskazaniu miejsca wskoczył na jedną z największych skał w pobliżu i zaczął przeczesywać swoim wzrokiem tereny kryjówki rodziny.
-I co, młody, na co ci to wygląda? - powiedział, będąc już przy nim, niczego podejrzanego nie dostrzegł przy obserwowaniu.
Pan Kaonashi
Wuj Hideaki
Panda Waeshi
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość