W końcu, jakby nie spojrzeć, Natsume czuł wyczerpanie nie tylko fizyczne, ale też psychiczne. Srał pies tę ranę, oraz olać to że przez długi czas musieli cały czas być w trybie bojowym, aby odpowiedzieć na wszelkie zagrożenia ze strony wszędobylskich Juugo, konieczność latania przez pół wioski żeby zniszczyć olbrzymie filary podtrzymujące barierę, a ostatecznie... informacja, że w rzeczywistości jest jednym z żyjących potomków samego Antykreatora, i istnieje możliwość że szaleństwo zamknięte w krwi klanu Juugo w końcu objawi się również u niego... o ile już się nie objawia w formie jego wewnętrznego "drugiego ja", Shiranui. Będzie potrzebować jeszcze bardzo wiele czasu, żeby w pełni się pogodzić z tymi wszystkimi informacjami dotyczącymi jego prawdziwego ja...
... o ile kiedykolwiek się z tym pogodzi.
Bo jeśli przyłapie się na tym, że zaczyna cieszyć się swoim dziedzictwem, to będzie dzień w którym Yuki Natsume ostatecznie upadnie.
Szedł teraz obok Kaiko, Juna i Asagiego, rozmawiających na tematy wszelakie - sam po prostu maszerował, przez większość czasu w zamyśleniu patrząc gdzieś pod nogi. Dopiero po chwili, kiedy zobaczył że pozostali widocznie się ożywili, Yuki podniósł wzrok i skupił go na kolejnym, niepokojącym obrazie. Łuna i dym. Oznaczało to mniej więcej tyle, że mieli do czynienia z ogniem - albo pożar, albo sygnał kolejnej walki. Tak czy owak, żadna z tych opcji nie oznaczała niczego dobrego. Wzrok mężczyzny od razu się wyostrzył, a on sam zdawał się zapomnieć o wszelkich oznakach zmęczenia - skoro przygoda jeszcze się nie zakończyła całkowicie, to trzeba będzie ją przeprowadzić do końca.
Przynajmniej tyle, że czuł że dzisiejszego dnia będzie spał jak zabity.
Oby nie dosłownie.
-Widzę - powiedział krótko, przy okazji odpinając Hakuhyo od paska, aby mieć je w pogotowiu. Lepiej nie ryzykować. - Musimy się pospieszyć, ale zachowajcie czujność, nie wiemy z czym mamy do czynienia. Musimy podejść bliżej. Oręż pod ręką.
Jednocześnie, mężczyzna sięgnął do torby i wyciągnął jedną z pigułek żywnościowych, które zakupił przed przybyciem do Oniniwy. Miał nadzieję że ich użycie nie będzie konieczne, lecz w tym przypadku... nie ma co ryzykować. Zwłaszcza, że zamierzał poprosić o pomoc jednego ze swoich kompanów z Hyogashimy... ale może jeszcze nie w tym momencie. Niestety nie będzie już w stanie aktywować dziś trybu Mędrca, bo potrzebował na to dość długiego odpoczynku po kontakcie z chakrą natury... ale nawet sama ich obecność i pomoc może okazać się zbawienna. A co dalej? Zamierzał pokazać, żeby wszyscy ruszyli w stronę ognia, lecz na tyle ostrożnie by nie dać się zaskoczyć nagłym atakiem lub jakąś pułapką. Tylko tego jeszcze by brakowało, żeby napatoczyli się na jakieś większe zagrożenie...
Techniki: