Mapka + legenda
Brązowy - Ario
Niebieski - Kaguya
Żółte - Lalki
Brązowe - filary, kopuła, kamienny wąż, strumień błota
Ukryty tekst
Mapka + legenda
Brązowy - Ario
Niebieski - Kaguya
Żółte - Lalki
Brązowe - filary, kopuła, kamienny wąż, strumień błota
Ario przypadkiem odkrył pułapkę, która wyrzuciła w powietrze jego marionetki. Dobrze było, że nie stało się nic poważniejszego, niż zerwane nici i trochę dymu. Chłopak nie czekając, wystrzelił ponownie nici, by nawiązać kontakt ze swoimi tworami. Kolejnym krokiem, było przyciągnięcie do siebie dwóch wyrzuconych marionetek [Marionetka A i B]. Chciał mieć je blisko, by móc reagować na następne wydarzenia.
Kukła w formie ryby [Marionetka D] miała nadal stawiać opór tworowi. Cokolwiek się zadzieje, nie chciał oddawać jej inicjatywy, którą tak starannie starał się wywalczyć. Ciął więc ostrzami po głowie bydlaka, by ten wkońcu odpuścił i się rozpadł. Teraz potrzebował się przeorganizować, a przede wszystkim wyciągnąc Kaguya z zagrożenia,w którym się znajdywał. Skoro nie dawał się podnieść tak łatwo, to Ario po prostu złapał go lalką [Marionetka C] za fraki i zamierzał ciągnąć za sobą, zamiast go nieść.
No i teraz najważniejsze - co znajdywało się za bramą. Dość dobrze przygotowany ruszył więc przez bramę, starając się nadal iść po strukturze, używając chakry w stopach - by dowiedzieć co się za nią kryje. W pierwszej chwili chciał rzucić najlżejsza marionetkę [Marionetka A] w pierwszego wroga, którego dostrzeże. Córkę rybaka [Marionetka B] trzymał obok, by w razie problemu wspomóc siłą ognia najszybszą lalkę.
Przeciwnicy sporo mieli przygotowane, a do tego byli całkiem wprawnymi shinobi. Ario jednak miał pokaźny arsenał, który nie zostanie pokonany byle pierwszą techniką Katonu czy nawet połączeniem kilku różnych. Udowadniał to już wcześniej, na poprzednich misjach, tak jak i teraz, gdy jego lalki, choć nie były w idealnym stanie, nadawały się do dalszej walki. Szybko sięgnął nowymi nićmi do nich i po chwili znalazły się obok niego.Ario
Misja rangi B
45/45(?)
Lalka-ryba dzielnie stawiała czoło ziemnemu wężowi. Tutaj doszło do klasycznego impasu, gdzie ani jedna ani druga strona nie potrafiła sobie zbytnio poradzić. Lalka miała znaczną przewagę, dzięki sporej sile i mnóstwie ostrzy, jednak niekończący się ziemny wąż nadal nacierał. Kawałki ziemi odpadały, co wąż lekko skręcił, próbując wyminąć rybę, to zaraz ten fragment zostawał odcięty, przez co wyglądało to tak jakby ich starcie nie ruszało się z miejsca.
Zamiast jednak skupiać się na tym co przed bramą, trzeba wreszcie było dostać się za te fortyfikacje. Z pomocą dwóch lalek Ario wreszcie tam dotarł. Natychmiast jednak dostrzegł kolejnych przeciwników. A Ci tylko czekali aż ten się wychyli i dokładnie wiedzieli w które miejsce patrzeć. Mimo że ten się ukrywał to najwidoczniej potrafili oni w jakiś sposób go wychwycić. Pierwsza marionetka poleciała do pierwszego przeciwnika. Kusznik oraz jego dwóch kolegów próbowało jeszcze przy pomocy kuszy zdjąć lalkę, ale bełt tylko wbił się w korpus nie robiąc większych szkód. Niestety, choć byli przygotowani z mnóstwem broni, to akurat ten rodzaj był nieskuteczny przeciwko sztucznym tworom. Był tam też jeszcze łucznik, który wypuścił strzałę w stronę lalki. Na tym nie kończył się rezerwy przeciwników. W stronę Ario kolejny z przeciwników posłał chmarę swoich włosów, które teraz przypominały w locie senbony, a jeszcze kolejny wystrzelił na dokładkę kulę ognia. Sporo rzeczy do zablokowania, a Ario miał na plecach jeszcze kamiennego węża, który się zbliżał. Sporo czasu to lalkarz nie miał, dlatego tylko pobieżnie mógł dostrzec kilka zabudowań mieszkalnych i gospodarczych w okolicy, ale tego co działo się bezpośrednio pod nim, przy bramie, już nie miał czasu dostrzec.
Mapka + legenda
Brązowy - Ario
Niebieski - Kaguya
Żółte - Lalki
Brązowe - filary, kopuła, kamienny wąż, strumień błota
brzoskwiniony - przeciwnik strzelający włosami
Zielony - łucznik
fioletowy - plujacz katonem
No i finalnie udało się ich znaleźć. A więc to tutaj się zakitrali wszyscy. Fakt ze Ario udało się dopatrzyć gdzie są wszyscy zwiastowało eksterminację w niedalekim okresie. Wszyscy zaczęli atakować jednocześnie, co dało tylko lalkarzowi przeświadczenie, że dobrze zrobił uruchamiając swój plecak do takich starć.
Pierwsza z lalek, najmniejsza z nich [Marionetka A]- zaczęła już atakować...i Ario ten zatak zamierzał kontynuować. Chciał nią atakować wrogów po kolei, zaczynając od lewej strony. Córka Rybaka [Marionetka B] miała zaś zaatakować łucznika, który stał obok najmniejszej z lalek.
Sam Ario chciał zmienic pozycję, więc wyciągnął rękę i wystrzelił nic chakry, by złapac się najdalszego punktu z prawej strony (czyli to zabudowanie na mapce w prawym górnym rogu), jednocześnie przyciągając do siebie zarówno Rybolalkę [Marionetka D] jak i syna Rybaka [Marionetka C]. Gdy lalki tylko miną bramę, Ario zamierza rzucić Rybokule [Marionetka D] w środek przeciwników, skupiając się na wrogu, który potrafi używać ognistych technik. Syn Rybaka zaś miał póki co przenieśc Kaguye ze sobą za bramę. Jak Ario będzie mógł jeszcze się ruszyć, to zamierza odbić się od domu i wpaść na plecy najbliższego wroga, dziurawiąc go łańcuchami na wylot. Przy wszystkich akcjach Ario trzyma jeden z łańcuchów w pogotowiu by odbijać nadlatujące narzędzia ninja.
Walka zdawała się nie mieć końca. Ario szturmując bramę mógł czuć się tak, jakby za linią fortyfikacji pojawiali się ciągle nowi ludzie, którzy byli gotowi z nim walczyć. Do tej pory pokonał jedynie kilku przeciętnych wojowników i pomógł Kaguyi rozwalić niezwykle sprawnego wojownika. Był to małe sukcesy, biorąc pod uwagę ile jeszcze było przed nimi. Stawianie jednak takich małych kroczków z każdą chwilą przybliżało ich do osiągnięcia sukcesu. Lalkarz, choć napotkały go trudności, nie poddawał się, tylko parł naprzód. Wiedział na co się pisał, proponując atak na takie miejsce. Spodziewał się, że obrona będzie mocna i się nie pomylił, jednak zaufał swojej intuicji oraz umiejętnościom. Teraz zaczynało to przynosić efekty.Ario
Misja rangi B
47/45(?)
Najprostsza z jego lalek, znajdująca się koło kuszników w kilka ruchów pozbawiła ich życia, neutralizując zagrożenie. Na nic się zdawały ich ruchy, które raczej nie były wyćwiczone do walki na bliski kontakt. Mieli być odpowiedzialni za obsługę kusz i raczej robić za straszaki. Kto byłby na tyle szalony, aby porywać się na takie miejsce. Jak się okazało, znalazł się jeden chętny, który z małą pomocą swojego kościanego znajomego postanowił wykonać szturm.
Kolejna lalka za cel miała obranego łucznika. Ten dostrzegł, że coś ruszyło w jego kierunku, dlatego natychmiast zaczął tam strzelać. Coś mu jednak nie wychodziło i lalka dzięki swojej szybkości bez problemu unikała lecących w nią pocisków. Zanim przeciwnik się zorientował, Córka Rybaka już przy nim była i jednym cięciem wykluczyła go z walki. Krew buchnęła w powietrze, brudząc przy tym lalkę, która już wcześniej nie wyglądała najlepiej. Tak to już jednak bywa w czasie bitw, że nowiutkie mechanizmy i lśniące czystością korpusy szybko zostaną ubrudzone.
Ario także nie pozostawał w miejscu. W jego stronę zmierzały dwa ataki, których musiał uniknąć. Ponownie skorzystał z przyciągnięcia, błyskawicznie zmieniając swoje położenie. Pociągnął za sobą kilka lalek. Jedną z nich była kula, która właśnie przestała walczyć z wężem. Ten po prostu się rozpadł. Drugą z nich był Syn Rybaka, który pociągnął za sobą Kaguyę, ten zorientował się, że to nie przeciwnik, tylko jeden z tworów Ario, dlatego dał się zabrać na szczyt bramy.
Teraz jednak przychodził koniec walki. Ario zdecydował się na ostateczne uderzenie. Przeciwnik, który wcześniej użył Katona ponownie próbował złożyć kilka pieczęci, ale lalka pojawiła się przy nim błyskawicznie. Podobnie jak w poprzednich przypadkach, zakończyło się to natychmiastowym końcem żywota przeciwnika. Sam lalkarz doskoczył do ostatniego z przeciwników i zaczął go atakować łańcuchami. Ten próbował się bronić, wystrzeliwując ze swoich rękawów bandaże, które oplotły łańcuchy. Chwila siłowania się, żeby sprawdzić co jest lepsze, ale werdykt nie mógł być inny. Metalowe łańcuchy wygrały i wymierzyły kilka ciosów bandycie. Ten padł ogłuszony na ziemię. W międzyczasie Ario usłyszał też trzeszczenie drewna, jednak nie jego lalek, a od strony bramy. Ta otworzyła się lekko. Co tam się jednak dokładnie stało to będzie musiał ustalić, bo był zbyt zajęty walką.
Mapka + legenda
Brązowy - Ario
Niebieski - Kaguya
Żółte - Lalki
Ależ tam była awantura. To był prawdziwy pojedynek, w którym każdy z przeciwników dawał z siebie wszystko i napewno nikt z nich nie zachowywał się jak idiota. Zagrożenie było realne, a jeżeli ktoś tego nie widział, to napewno nie chciał brać udziału w tym zamieszaniu. Sam Ario po zabiciu ostatniego z wrogów, podrapał się po głowie i cicho westchnął. Noo...to był kawał walki.
Chłopak machnął ręką przyciągając do siebie wszystkie twory, które przywołał. Widział, że brama się poruszyła, stąd gestem ręki przywołał Kaguyę (jak potrzeba, to go może znieść Synem Rybaka).
- Wygląda na to, że udało się...osiągnąć...częściowy sukces. - powiedział Ario, rozglądając się i patrząc po trupach. - Musimy się spieszyć. Zbadaj co jest w tej bramie, ja zaś sprawdzę szybko domy i gdzie droga prowadzi dalej. Jak to sprawdzisz, pozbieraj chłopów z wozem na szlak z powrotem i pomału kierujcie się w stronę wioski. Ja do Was dołączę. - powiedział Ario, cały czas będąc czujnym, czy nic się złego nie zamierza zadziać.
Teraz gdy było już po walce, dobrze by było zorientować się - o co w tym wszystkim chodzi. Do tego Ario po tym, jak wydał już konkretne dyspozycje do swojego podwładnego, zaczął przeszukiwac chatę po chacie, szukając konkretnych informacji - może jakichś zapisków? Chciał wiedziec, czy to była osada, czy raczej jakiś bandycki obóz...chociaż brama imponowała.
Na sam koniec jeszcze chciał zobaczyć, gdzie prowadzi dalej droga. Nim wróci do konwoju i wiochy.
Życie ninja było bardzo przewrotne. Wielu szkoliło się na prawdziwych cichych zabójców. Uczyli się panować nad własnym oddechem, tego jak cicho stawiać kroki w czasie biegu, jak wykorzystywać otoczenie dla zbudowanie przewagi i innego tego typu sztuczek. Tymczasem znacznie więcej szkoliło się, opanowując techniki, które z cichym podejściem nie miały nic wspólnego. Ogromne lawiny błotne, kamienne węże, kule ognia o monstrualnych rozmiarach, burze z piorunami, tornada czy panowanie nad całymi żywiołami, w tym tworzenie całych lasów, jezior i o wiele więcej rzeczy, o których zwykłym ludziom nawet się nie śniło. Miało to także wpływ na walki i było to widać przy okazji tego szturmu. Tutaj nikt się nie bawił w ciche podejście, w skrytobójstwo czy podchody. To była regularna bitwa, do której ninja zwykle dążyli. Ich chęć zniszczenia i opanowywanie tak śmiercionośnych technik najwidoczniej było środkiem do tego celu. Bo po cóż innego uczyliby się używać potężnych piaskowych tsunami, ujarzmiali moce demonów czy zdobywali kolejne artefakty oraz moce wspomagające ich wcześniejsze zdolności. Dążenie do zniszczenia było w ich naturze. Teraz te zniszczenia było widać tutaj. Mnóstwo trupów, pozostałości po kamiennych tworach, lekko zajęta ogniem brama to przyjęciu na siebie kolejnej techniki katonu. Zagrożenie było już jednak przeszłością i można było skupić się na wypełnieniu celu misji.Ario
Misja rangi B
49/45(?)
-Daj.. mi... chwilę- Powiedział Kaguya z wyraźnymi problemami. Lalka musiała mu pomóc dostać się w okolice Ario, a kościany wojownik chwilę po wypowiedzeniu tych słów usiadł koło jednego z domków. W głowie jeszcze mu szumiało i był nieźle poobijany. Schował wystające kości, kilka z nich wyglądało na solidnie uszkodzone, na kolejnych było sporo krwi. Gdyby nie pomoc marionetki, zapewne przeciwnik rozwaliłby mu głowę o ten mur. Na całe szczęście do tego nie doszło, chociaż wciąż przydałaby mu się jakaś pomoc medyczna. Pobieżna ocena sytuacji nie wskazywała jednak na to, żeby potrzebował on natychmiastowej wizyty w szpitalu.
Lalkarz przystąpił do przeszukania chat. Niestety nie były one zbyt imponujące. Zwykłe zbudowane naprędce konstrukcje, które miały robić za miejsce do spania i odpoczynku. Zbudowane trochę na wzór strażnic czy posterunków wojennych. Ario znalazł jedynie kilka zapisków, jednak nie zawierały one nic istotnego, a jedynie jakieś podręczne notatki. Dużo ciekawsze było sprawdzenie gdzie wiedzie dalej droga. Takiej bramy nie buduje się przecież aby pilnowała czterech marnych chat. No i w istocie, droga prowadziła w dużo lepsze miejsce. Rozległa równina, pośród górskich szczytów, w dodatku prawie w całości zamieniona w pola uprawne. Trafili w samo sedno. Długa wyprawa i ciężka walka opłaciły się. Teraz mogą zniszczyć wszystko co tutaj znaleźli.
Towarzysz Kaguya był ranny, ale nie na tyle, by odrazu udzielać mu pomocy. Ario postanowił więc, że go poleczy później, jak będą na wozie i będą wracać szczęśliwie do osady. Pewnie znalazłby się jakiś wariat taktyczny, tudziez mechaniczny guru logiki fabularnej, który stwierdziłby, że Kunisaku powinien rzucić wszystko i zając się rannym Kaguyą. Wszem jednak tutaj odwołuje od budowy postaci, przemyśleń i wszystkiego tego, co działo się wcześniej. Chłopak jeszcze nie zasłużył na miano przyjaciela, stąd pierwsze rzeczy, dzieją się pierwsze...a to znaczyło nie mniej nie więcej tyle, że Ario chce dokończyć dzieła. Za długo szukał sprawców ostatnich wydarzeń, za dużo starań włożył w to wszystko, by teraz marnować czas na jakieś pomniejsze rzeczy. U tego pacynkarza nie było czasu na marnowanie zasobów.
Musiał znaleźć jak najszybciej źródło ognia. Do tego chciał sprawdzić, czy nie ma jakiegoś płonącego miejsca na górze bramy, na której był wybuch. Posłużyć się miał jakimś kawałkiem drewna, żeby móc go najpierw podpalić, a potem przenieśc to źródło ciepła bezpośrednio na polanę z narkotykiem. Ario jednym ruchem utnie łeb całej strukturze. Sam Itami chyba nie spodziewał się, że tak wszystko się rozstrzygnie. Plusem tego wszystkiego było brak dalszej potrzeby inwigilowania kolejnych wiosek. Można teraz przynieść dobrą nowinę.
Gdy uda się spalić całe pole, Ario bierze kumpla Kaguyę i sprawdzą jeszcze dla pewności czy w bramie nic się nie kryje ciekawego. Jeśli to wszystko - to wracają do powozu i zbierają wszystkich do kupy, po czym ustawiają kurs na Ningyo-shi. Czas powrotu Ario wykorzysta później na podleczenie ran Kaguyi.
Każdy z nich miał swoje zadanie podczas tej misji. Wybrali się wspólnie, bo tak zarządziły ich klany. Po drodze mieli czas nawet się lepiej poznać, ale do tego, aby stali się najlepszymi przyjaciółmi czy kompanami było jeszcze daleko. Mieli sobie pomagać, ale wzajemne niańczenie jeden drugiego z całą pewnością nie było konieczne. Yoshida się nie wykrwawiał, po prostu dostał kilka solidniejszych strzałów w głowę. Chwila odpoczynku dobrze mu zrobi, a Ario nie musi marnować na niego czasu, chęci, siły i chakry. Kaguya także tego nie oczekiwał. Jego obecny stan wynikał z jego błędów oraz niedoskonałości taktyki. Przeciwnik okazał się realnym zagrożeniem, które zlekceważył. Zamiast pozbyć się go, gdy miał przewagę, wykorzystać wystające kości i zabić go, to poczekał aż przeciwnik opracował taktykę i zaczął celować w miejsca gdzie kości nie wystawały. Cenna lekcja na przyszłość.Ario
Misja rangi B
51/45(?)
Teraz Ario mógł skupić się na najważniejszej rzeczy. Spaleniu tego wszystkiego do suchej ziemi. Część bramy jeszcze płonęła, dlatego postanowił wykorzystać to jako źródło ognia. Kawałek drewna miał podpalić jeden z rogów tego pola, a ogień zrobi wszystko za nich. W istocie się nie pomylił. Żywioł błyskawicznie zaczął trawić kolejne fragmenty pól, a zanim wrócił do Kaguyi pod bramę, płonęły już prawie całe zbiory makówki. Mogli wracać do powozu, przeszli przez bramę, która także poddawała się woli ognia. Cała okolica z idealnej kryjówki zmieniała się w prawdziwe piekło z buchającym ogniem. Pozostawieni przeciwnicy, martwi, bądź ogłuszeni raczej nigdzie się stąd nie wydostaną. Nie zostanie po nich praktycznie żaden ślad.
Ario, pomagając swojemu koledze, który nie miał zbyt równego chodu, dotarł wreszcie do powozu. Tutaj czekała go jednak mała niespodzianka. Przywiązani ludzie byli martwi. Wszyscy z poderżniętym gardłem. Kaguya nie mógł sprawdzić dlaczego brama na koniec się otwarła, a Ario był zajęty innymi sprawami. Najwidoczniej ktoś musiał uciec, napotykając tych biednych ludzi po drodze. Nie mając skrupułów wszystkich zamordował. Nie było czasu na rozważania, czas wracać do Sabishi, do
Ningyō-shi, do Siedziby władzy.