Miasteczko Tawarakoshi

Głębokie odnogi są nazwą odpowiadającą górskim szczytom, których groty nieprzerwanie biegną w dół mieszając się z kolejnymi korytarzami tworząc w ten sposób sieć niezbadanych odnóg. Miejsce to często jest wykorzystywane przez wszelakiej maści ludzi jako kryjówki, gdyż niemal z całą pewnością stwierdzić można, że znalezienie osoby w takim miejscu jest niezwykle trudne. Z drugiej jednak strony, zapuszczając się w takie głębie nigdy nie wiadomo co można napotkać a i o zgubienie się nie jest wcale trudno.
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Airan »

Była w tym jakaś ironia. W tym, jak ta historia zakręciła i Airan, przez jedną krótką chwilę, miała wrażenie, że jest w punkcie wyjścia, a wszystko dlatego, że była wtedy zbyt zaspana i nieprzytomna, by myśleć logicznie i kojarzyć, że przecież to, co się działo, nie było wcale proroczym snem. A jednak… Rzeczywiście wiele aspektów było podobnych. A jeszcze więcej zupełnie różnych. Airan nie była żadnym spłoszonym zwierzątkiem i przecież sama zaprosiła Nikko, by wszedł głębiej do środka. Jego wolą było stać ciągle przy drzwiach. Teraz uznała zaś, że może ośmielił się na tyle, by usiąść sobie na krześle, a że szedł wolno… Każdy miał swoje dziwactwa. Tylko, że raczej nie spodziewała się, że będzie tutaj chodzic… o to. O to, że ściągnie z siebie maskę, jaką było proste jutsu i że… stanie przed nią lis. Nie taki zwykły. Ogromny, piękny, w niespotykanym do końca umaszczeniu. A te ogony! Miał ich więcej niż normalny lis i Hibiki zaraz je wszystkie zliczyła. Oczu oderwać nie mogła od niego, a była tak zaskoczona, że chyba wytrzeszczyła na niego fiołkowe oczy i nawet usta na moment jej się rozchyliły. To nie była żadna bajka. Przecież wiedziała, jak działa proste Henge. Że po tym, jak puffnie i dym się rozmyje, stoi przed tobą prawdziwa postać, a nie kolejna sztuczka. Był absolutnie piękny – ale Airan mówiła tak chyba o każdych zwierzęco podobnych istotach. O Ikigaiu, Karoshim... Teraz to samo myślała o Nikko, którego złote ślepia skupiły jej uwagę.
- Och… Czy to jest… Jakiegoś rodzaju fuinjutsu? Nigdy o czymś takim nie słyszałam – właściwie to była już zawodowa ciekawość i ten błysk w jej oku był dostrzegalny. Nigdy o tym nie słyszała, ale też nigdy nie słyszała o kitsune, ani tym bardziej o jakichś… Paktach. Dziwnych paktach, ale brzmiało to… Podniośle. Zobowiązująco. A Airan po części czuła się winna. Poczucie winy raczej nie było najlepszy doradcą na świecie.
- Nie chciałam odebrać ci kapłanki – zaczęła, po czym westchnęła. - Cóż, przybyłam tutaj po śladach jednego zabójcy, to równie dobrze mogę się zająć też i drugim – a przecież to nie była jej sprawa. I nie miała się w to mieszać. Miasteczko miało sobie z tym poradzić samo… I to też była ironia. Że teraz Nikko zwracał się z tym do niej. - Yoji… To będzie naprawdę gorzkie i smutne zakończenie tej historii – stwierdziła w końcu i przeczesała włosy wolną dłonią w geście, który u niej był teraz nie do końca kontrolowany. Myślała. Bardzo intensywnie myślała. Czy w ogóle chciała się w to pakować? W jakieś… pakty, przyrzeczenia, coś tam? Z drugiej strony mieć potężnych sojuszników… to było niebyle co. - Kiedy? I… Co w tym wszystkim z Kotori? – czy ją tez miała pokonywać? Nie chciała. To była taka dobra kobieta, której nie chciała robić krzywdy. - Kraina Cudów… Brzmi pięknie – czy to o tym miejsc u Kotori jej opowiadała? - Yoji… Od ludzi słyszałam, że te zabójstwa na kapłanach to zemsta Czarnego Lisa za zapomnienie o kitsune. Zastanawiam się teraz, czy nie było w tym jakiegoś ziarna prawdy?
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Yue »

Kenshi
Kotori
Yōji
Koki
Nikkō
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Airan »

Nie była przesadnie religijna, więc czy w jej przypadku rzeczywiście można było mówić o proroctwie? Albo o tym, że w nie uwierzy? Póki co dowiedziała się, że na tym świecie żyją istoty o jakich nawet jej się nie śniło… A to potrafiło wstrząsnąć wiarą czy niewiarą do wielu innych rzeczy. Ta wizyta w Tawarakoshi… Po niej na pewno Airan będzie musiała sobie bardzo wiele rzeczy poukładać. I to takich, które dotykały bardzo wiele różnych aspektów, które nie były ze sobą blisko związane. Tak, obecność Nikko była zupełnie inna od obecności Yojiego – i choć obie miały mocną aurę, to ta miała zupełnie inne zabarwienie, zapach i smak. W aurze Nikko chciało się kąpać. W aurze Yojiego kąpać się lepiej nie było, bo… Można było zejść na bardzo złą drogę. Miłość uskrzydlała, wierzyła w to całym sercem. Ale to, co stało się tutaj, było po prostu… smutne. Ściskało za serce. Jedna historia miłosna za drugą – i każda nieszczęśliwa. Koki powędrował już za Akarą, a Kotori… Chciała iść za Yojim.
Pokiwała głową. Taak, o ile dojdą do tego momentu, bo przecież było mnóstwo rzeczy, które trzeba było przemyśleć na spokojnie i nie podejmować takiej decyzji pod wpływem chwili. Ale póki co takie wyjaśnienie ze strony kitsune jej wystarczyło. To, że nie była to zabawa było dla Airan pewne od początku. Od momentu, w którym się tutaj zjawił, przemoczony, w środku nocy, mówiący, że to pilne, że znowu zamordowano kapłana i że Kotori postanowiła tego kogoś… zatrzymać, za radą Airan. Na Yamanaka musiało ciążyć ogromne poczucie winy. I musiała czuć, że jej świat i życie bez Yojiego nie ma sensu, skoro zdecydowała się iść za nim. Ta droga natury o której mówił mężczyzna. Samiec? Jak go określić… Złotooki lis o sześciu pięknych kitach – bardzo ją interesowały i ciekawiły kwestie jakie poruszał, ale to chyba nie był czas i miejsce, by o tym rozmawiać. Nie, kiedy obietnica tego chowała brzydkie wnętrze mówiące o zabójstwie. Posprzątaniu. Cóż. W tym miała już doświadczenie.
- Rozumiem. Więc mam czas do namysłu cały dzień – też lubiła klarowne sytuacje, dlatego powiedziała na głos to, co zrozumiała. A zrozumiała, że ma czas do końca dnia zmierzyć się z Yojim i czy to zrobi czy nie… Jego los był już przesądzony bo dnia następnego miał zginąć tak czy tak. Pytanie tylko z czyjej ręki. Kolejne słowa… Tylko potwierdziły całą resztę. Brat Yojiego kochał ludzi i wychodził do miasta. Brat. Więc to nie był człowiek, ach. Trudne. Takie trudne. Ale już o tym, że bogowie przysłali karę na Yujiego… Ach. Brzmiało jak całe utkane przeznaczenie. Zemsta i nienawiść. Ta historia zaczęła się od niewinnej krwi i miała zakończyć się na krwi… winnej. A po drodze było krwi tylko więcej. I ta kara boska, której śladami szła razem z Kenshim by trafić akurat tutaj. Akurat teraz. W dzień poczuła więź z Kotori, a teraz… To było bardzo gorzkie. Airan westchnęła. - A ten, który wymierzył karę Yojiemu był z kolei tropiony przeze mnie. Rozumiem. Błędy rodziny trzeba naprostować, a tam, gdzie się nie da – wymierzyć karę. Ten, który zabił przyjaciela Yojiego to był członek mojej rodziny – nieznany jej wcześniej, ale jednak dzielili ze sobą jedno nazwisko i limit krwi.
Kiwnęła głową na jego ostatnie słowa. Miała cały dzień… Czy jej się spieszyło? Tak i nie. Mogła to jeszcze przedłużyć. Z Kenshim miała się widzieć co dzień albo dwa – wczoraj u niego była. Więc dzisiaj, żeby mu nie kłamać, mogła się po prostu nie pojawić. Mogła pomyśleć. Dzień w tą czy w tamtą… Czy ktoś w ogóle zauważy, że sprzątnęła kogoś na cmentarzu wtedy, kiedy wieczór zamieniał się już w noc?
Airan zamknęła drzwi za Nikko żegnając się z nim krótko, po czym… Chciała wrócić do łóżka – o tej godzinie i tak była bezużyteczna. Zamiast tego zaczęła jednak dreptać nerwowo po pokoju, później podeszła do okna… Noc była ciemna, deszczowa i wietrzna. Zgasiła światełko, które miała ciągle na dłoni i dopiero wtedy położyła się do łóżka. Czy zasnęła? Może na chwilę. Raczej kręciła się nerwowo, myślała, dużo myślała. Ale tym razem już o czymś innym niż wcześniej. Problem był spory, a jak wiemy, jeśli mamy z czymś problem, to należy się z nim przespać. Porankiem, kiedy Hibiki otworzyła oczy, wcale nie było jej lepiej. Natomiast tajemniczość, magiczność i możliwości, jak i w dużej mierze odpowiedzialność, emocje jakie wyrodziły jej się po tym nagłym i niespodziewanym spotkaniu w nocy jakoś jej się w głowie poukładały. Czy wiedziała co zrobić? Ach. Miała dwie możliwości, a obie jak na ironię sprowadzały się do tego, że musiała odwiedzić Kotori i… Się z nią pożegnać. Bo przecież to właśnie jej obiecała. Ale… Wątpliwości miała ciągle.
Nie spieszyła się. Dawała sobie czas. Ubrała się, uczesała, założyła biżuterię. Póżniej zeszła na śniadanie i do pralni, żeby zebrać ubrania z wczoraj. A później przedłużyła pobyt o kolejną noc. Wróciła do pokoju – i trochę miotała się jak zwierzę w klatce w swojej własnej głowie. Ostatecznie jednak… Naciągnęła opaski na ramiona, miecz przyczepiła do pasa i… po chwili wahania odpieczętowała garść senbonów, które schowała do kieszeni. Narzuciła też sobie torbę na ramię i… Usiadła na łóżko znowu. Czy to było warte? Tych dwóch kolejnych śmierci… I tak mieli zginąć. Czy musieli z jej ręki? Czy ten cały pakt… czy to nie będzie dla niej za dużo? Czy powinna tak ufać nieznajomemu na słowo? Ale Kotori też była przecież nieznajoma. Trudne. Trudne. Trudne. W końcu wstała, ale trochę czasu przecież minęło. I wyszła z karczmy, by skierować się zgodnie z umową z Kotori do jej domu. Nie spieszyła się… Szła raczej pomału, a im bliżej domu kapłanki była, tym bardziej czuła ciężar na ramionach – a przecież nic się takiego nie stało, ani nie zmieniło. To przecież też nie tak, że nigdy nie odebrała niczyjego życia. Na wysokości kaplicy kitsune zatrzymała się na moment przyglądając się statule i kiedy ponownie schowała dłoń do kieszeni namagnesowała wszystkie senbony, które się tam znajdowały. Stała tak jeszcze przez moment, przyglądając się zagajnikowi i w końcu ruszyła do domu Kotori już bez przystanków.
Wzięła głęboki oddech i choć serce miała wrażenie, że jej zwolniło, zapukała do drzwi.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Yue »

Kenshi
Kotori
Yōji
Koki
Nikkō

Dla sprawdzającego:
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Airan »

Żaden dzień nie smakował tak samo, bo wspomnienia z różnych okresów czy miejsc pachniały też inaczej. Nawet jeśli pomiędzy jednym a drugim minęły raptem dwa tygodnie, to kilometry dzielące ją od domu sprawiały, że to wszystko było inne. Właśnie odczucia były w zapachu. Smaku pewnie też, ale Airan ich nie smakowała. Ktoś mądry powiedział jej kiedyś, że w życiu zmieniają się rzeczy średnio co pół roku. Że zwroty wypadały mneij więcej właśnie wtedy. I hej… Wiesz, że coś w tym jest? Wystarczy spojrzeć na ostatni rok życia Airan. Życie na pustyni i praca dla niej trwały. Później została zaproszona do Yugena i… Wtedy nastąpił zwrot. Tygodniowe spotkanie przeciągnęło się gdzieś na półtorej miesiąca zabarwione zapachem błota, deszczu i trupów. Potem wróciła do domu, ale myśli ciągle uciekały do Sogen… I minęło kolejne pół roku. Airan była teraz tu i stała na rozdrożu, pomiędzy wyborem by zmierzyć się z Yojim i udowodnić coś Nikko, a pomiędzy po prostu pożegnać się z Kotori i nigdy nie wrócić. A oni i tak umrą i już więcej się nie zobaczą. Parząc na to tylko z tego punktu tylko głupi by ich po prostu nie zabił, skoro miał okazję tylko coś zyskać. Ale Airan się wahała. Śmierci jakie zadawała były różne, mnie bądź bardziej lekkie, a po prostu zdążyła się do tego przyzwyczaić. Oddzielać pracę od emocji, tylko… Tutaj wszystko było związane z emocjami, dlatego było tak trudne. Niestety jej serce nie zostało w domu, bo skoro nie miała go komu powierzyć w opiekę, to nosiła je ze sobą.
Chłonęła całą atmosferę jesiennego Tawarakoshi. Zapachy, chłód, wrażenia. Jesień rzeczywiście była dla Airan dość nowym zjawiskiem, chociaż oczywiście czytała o tym i wiedziała o co chodzi. Mimo wszystko dym z kominów, mokre liście i ziemia to było coś… Innego. Coś, czego książki ani opowieści kupców nie oddadzą. Starała się zapamiętać. Każdy ważny kawałeczek, choć pozornie żaden nie był istotny. Ten domek, któremu brakowało męskiej ręki. Ogródek… Airan zastanawiała się przez moment ile Yamanaka ma lat, bo uderzyło ją, że nie potrafiła tego określić. Młodo straciła rodziców i teraz by nie stracić serca, chciała iść za kimś kogo kochała. Bo nie wyobrażała sobie życia bez niego…
Airan uśmiechnęła się na to radosne powitanie, którego w gruncie rzeczy się nie spodziewała. Nie tak no końca. Nie po tym, co powiedział jej Nikko, a przecież rozmawiał z Kotori i to ona skierowała go do niej. Musiała wiedzieć z czym będzie się to wiązać. Co może jej zaproponować. I za co.
- Przecież się umówiłyśmy – i to nie było kłamstwo. To było dane słowo – że Airan odwiedzi ją jeszcze dzisiaj. Tylko, że wczoraj jeszcze nie wiedziała jaki charakter może to mieć. Czy Yamanaka już wiedziała? Czy planowała wszystko wtedy, kiedy miały czas poczekać na Kokiego? Czy wtedy przekonywała się o tym, że to dobry pomysł? Czy wtedy kiedy odprowadzała ja do karczmy już myślała o tym, że Airan ma rację i że… należy Yojiego zatrzymać, by nie stoczył się w ciemność jeszcze bardziej? - Coś tam jadłam, ale chętnie się napiję – fiołkowooka usiadła przy stole, tam gdzie kapłanka ją zachęciła i oparła brodę na splecionych palcach dłoni. Że zestaw do parzenia nie był pierwszej klasy… trudno. Rzeczywiście brakowało na nim wymalowanego lisa, takiego rudego, grubego. Airan nawet wzięła ten dzbanek do ręki i obejrzała go sobie uśmiechając się pod nosem. Odstawiła go jednak słysząc słowa Kotori, widząc jej smutny uśmiech. Była gotowa? Czy nie była? Czy próbowała robić dobrą minę do złej gry? - Jak się czujesz? – Airan nie przyszła tutaj przecież tylko wykonać robotę. Ciągle się wahała, choć im bliżej była domu Kotori tym wahania było mniej, a smutku więcej. Cały czas jednak chociło przecież o Kotori. Bo Yoji… On ją nie obchodził, a skoro została poproszona o to, by się z nim niejako rozprawić i to wcale nie do końca za darmo, to mogła to zrobić. Ale nie o to chodziło. Nie o to. - Chodź, usiądź. Nigdy nie widziałam jesieni, wiesz? Jest trochę inna niż to sobie wyobrażałam – po co mówić o rzeczach smutnych… Skoro oczy mówiły same za siebie. I jej i te piękne, od Kotori.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Yue »

Kenshi
Kotori
Yōji
Koki
Nikkō
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Airan »

Ale Airan bardzo lubiła żyć i lubiła życie! A czy rutyna ją zabijała… Nie, chyba niespecjalnie, a przynajmniej nic na ten temat nie było widać. To była bardzo żywa osoba, z zainteresowaniami, z jasno wytyczonymi zasadami moralnymi (a przynajmniej częściowo). Więc ta codzienność, która miała dawać poczucie spokoju i bezpieczeństwa… Heh. No niespecjalnie, kiedy codziennością było ryzyko i adrenalina związane z różnymi misjami, w których niejednokrotnie narażało się swoje życie. Airan przyglądała się wszystkiemu w tym domu, jak i samej Kotori, zupełnie jakby chciała to wszystko zapamiętać. By za tydzień, za rok czy za dziesięć lat móc przywołać sobie te wszystkie szczegóły bez problemu. Próbowała to wszystko wyryć w pamięci. Głęboko. Na zawsze. Jak właśnie ten zwyczajny gliniany dzbanek, na którym brakowało wyrysowanego grubego liska. I co z tego, że była przyzwyczajona do porcelany, skoro w tym momencie nie miało to żadnego znaczenia?
- To chyba dobrze, to najważniejsze. Że tak czujesz – nie mówiła, że szkoda, że jej szkoda. Nie chciała, by Kotori z tego względu zaczęła się wahać, albo żeby zaczęła smucić się bardziej… Bo na pewno się w pewien sposób smuciła: że nic już na nią w tym życiu nie czeka. Albo że to życie miała takie… krótkie. Może żałowała, że pomogła Yojiemu? Teraz już nie miało to znaczenia, chociaż było tyle rzeczy, które Airan chciała po prostu usłyszeć i zrozumieć. - Kiedy podjęłaś decyzję? – to jedno chciała wiedzieć bardziej. Wzięła sobie jedno ciasteczko i zaczęła je tak skubać. Wcale nie miała na to ochoty, ale nie chciała i nie potrafiła jej odmówić.
- Tak, to moja pierwsza jesień. Wiosnę już widziałam, ale akurat w Sogen, kiedy zaczęła się wojna i ciągle padało – a jednak mimowolnie Airan uśmiechnęła się do tej myśli, bo pomimo tego całego otoczenia, była bardzo miła. - Zimy nie pamiętam za dobrze. Kojarzę tylko trochę śniegu, ale to było dawno – kiedy z pustyni jechała na Kami no Hikage siedem lat temu to przejeżdżała przez prowincje, w których był śnieg. - Co to są te… kasztany? – to była już norma, że pytała o takie oczywistości. Jak żaba. Szczaw. A teraz to – kasztany. Nie bardzo nawet wiedziała jak sobie te ludziki i zwierzątka wyobrazić.
I kiedy tak siedziała – tym bardziej nabierała pewności, że należy to zrobić, bo ta nienawiść i zemsta przyniosły za sobą bardzo wiele złego – na Yojiego… I na Kotori. Kiedy zsunęła jedną dłoń na podołek niby przypadkowo musnęła rękojeść miecza, ale tak naprawdę, to nasączyła go swoją chakrą. Nie chodziło o Kotori… Po prostu chciała być przygotowana na przyjście Yojiego, tak na wszelki wypadek, gdyby jednak z jakiegoś powodu zaatakowałby ją od progu. Po chwili jej dłoń wróciła na górę i rozłożyła ją na blacie, tuż obok drugiej. Zagadywała Kotori o najróżniejsze tematy, takie… proste. Czasami o te trudniejsze też. Czasami zapytała też o jakieś sprawy związane z kitsune, o które nie zdążyła zapytać Nikko. I rozmawiała z nią bez większej krępacji. Miała czas. Miały czas. Miały go do końca dnia. Ale Airan czekała też na przyjście Yojiego. I w razie czego była gotowa. Nie niecierpliwiła się, prawdę mówiąc to… Miała nadzieję, że to nastąpi później niż wcześniej. I kiedykolwiek nie miało nastąpić, nie miało być okrutne i brutalne. Miało być delikatne i miłosierne.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Yue »

Kenshi
Kotori
Yōji
Koki
Nikkō

Dla sprawdzającego:
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Airan »

Życie nigdy nie jest wystarczająco długie, by się nim nacieszyć. By zobaczyć wszystko co się chciało, by przeżyć wszystko co się chciało. Mogło się tak wydawać, a na łożu śmierci… Zawsze jest o tę godzinę za krótko. Jeszcze minutę, jeszcze jedną… Gdzieś jednak trzeba było się zatrzymać i postawić granicę, a Kotori… Ona robiła to na własnych warunkach. Wtedy, kiedy sama chciała.
- W Yusetsu shinobi mają niesamowitą więź z ninkenami. Wielu tego nie rozumie, traktują je jak pieski, dziwią się, że chcą mieszkać z nimi w jednym domu, że dzielą z nimi życie, myśli, może nawet duszę. A to takie same osoby jak ja czy ty, tylko w ciele… bardziej wilczym. Więc… Pewnie jest to dziwne, niełatwe, może niepoprawne, ale jeśli pochodzi z głębi serca, to czy może być złe? – to, jak ona się rumieniła było po prostu urocze i chwytało za serce. - To nic, na tym poniekąd polega też moja praca – na zabijaniu, nie było sensu sobie mydlić oczu. Ani nikomu innemu, przecież nie była obwoźnym sprzedawcą kwiatów. - Rozumiem go. Z podobnego powodu tropiłam przecież Hamadę, czy raczej Kokiego, chociaż nigdy nie miałam z nim żadnej styczności. Ale… był rodziną, a zrobił naprawdę wiele złego… - chociażby to: stał się poplecznikiem Antykreatora, za samo to mógł być poszukiwany listem gończym nie tylko w Atsui. - Wiem, pewnie chcesz to zakończyć, póki jest w nim jeszcze odrobina światła – tyle sama zdołała zrozumieć i poskładać, kiedy tak leżała w nocy. Chciała go zatrzymać takiego, a nie całkowicie, doszczętnie zepsutego.
Trudno się było nie uśmiechnąć, kiedy Kotori pokazywała te wszystkie pamiątki. Jakieś pierdoły, może śmieci dla większości, ale to było takie… ważne. Ważne, bo mówiły o kapłance bardzo wiele. Samo w sobie było historią, która z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu dla Airan stawała się bardzo ważna. Bardzo zainteresowała się tymi żołędziami i kasztanowymi ludzikami. I tymi historiami o kitsune, o lampionach, o rzemieślnikach, o wojownikach. O fuinjutsu i genjutsu. Hibiki kiwnęła głową przyjmując to do wiadomości. Skoro Yoji dysponował genjutsu, to będzie to musiała zakończyć jeszcze szybciej, by nie dać mu czasu na wrzucenie ją w jakąś iluzję, bo z tym… Z tym akurat mogła sobie nie poradzić, albo z trudnością. Podziękowała za tę radę Kotori. I… przyznała jej się też, że Maji to nazwisko rodowe, ale to właściwe, to jej brzmi Hibiki, jednak nie przedstawiła się nim wcześniej ja wszelki wypadek.
Ten mały, rudy, pluszowy lisek to było właśnie coś, co pasowało do Kotori. Coś, czego brakowało na tym dzbanku. I fiołkowooka bardzo ostrożnie wzięła go w ręce, oglądając z każdej strony. Ona też była wdzięczna – za taki mały prezent, pierdółkę, która pozwoli… pamiętać. Przecież z takiego samego powodu Karoshiemu dała swój własny naszyjnik. By było… chociaż odrobinę lżej. Airan delikatnie schowała liska do torby, kiedy usłyszała otwarcie drzwi, bo nie chciała, by cokolwiek mu się stało i podziękowała za niego, mówiąc, że jest piękny.
Jego reakcja powiedziała Airan tylko tyle: że nie spodziewał się absolutnie niczego.
- Wykonałam swoją robotę i miałam dzisiaj jechać, ale Kotori poprosiła mnie o spotkanie – wyjaśniła mu, nie biorąc do siebie tego, że był taki gburowaty. - Przede mną długa droga… Więc dzień w tą czy w tamtą… - wzruszyła ramionami i spojrzała na torbę, jaką położył właśnie na blacie. - Mam nadzieję, że zbyt mocno nie będę ci przeszkadzać – to był wyraz grzeczności z jej strony, bo jakie to miało teraz znaczenie…? Airan liczyła jednak na to, że to w pewien sposób może uśpi czujność Yojiego. Że odwróci się do niej tyłem. Ona nie była honorową wojowniczką patrząca swoim ofiarą prosto w twarz i oczy. Tym bardziej nie, jeśli sprawa była trudna i trzeba ją było zakończyć szybko. Najbardziej bezboleśnie jak się dało. Więc po prostu czekała na taki moment, w którym Yoji się odwróci do niej plecami. Wystarczyłaby jej tylko taka krótka chwilka – i wtedy chciała wyciągnąć miecz, za pomocą swojego reberu, i po prostu zakończyć tę historię. A przynajmniej jej… połowę. Bo drugą połową była przecież Kotori, ale jej się nie należał przecież ten miecz. Spodziewała się z jej strony słusznych łez, a Airan… Wcale nie przejmowała tego wszystkiego lekko jak zawsze. Wiedziała, że ta śmierć będzie jej ciążyła. A najbardziej smutek Kotori. Smutek i jej łzy.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Yue »

Kenshi
Kotori
Yōji
Koki
Nikkō

Dla sprawdzającego:
Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Airan »

Złe są te rzeczy, które pochodzą z serca, ale są negatywne. Jak nienawiść właśnie. Jak rozpacz. Jak żal. Miłość bezinteresowna, którą Airan tutaj widziała, nie była zła. I to nie ona doprowadzała do smutku, a właśnie ta zemsta, która prowadziła życiem Yojiego. Gdyby nie ona i ta nienawiść, które zatruły jego serce, to wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. Nie na każdą toksynę było jednak antidotum. Niektóre toczyły serce i żyły w taki sposób, że jedynym ratunkiem była śmierć. Tak zadecydowała kapłanka, tak zadecydował Nikko. Airan… była tylko narzędziem, ale to narzędzie miało też uczucia. I choć wiedziała, że to co robi jest słuszne, to wcale nie poprawiało jej humoru. Dlatego, że to zasmucało Kotori, którą szczerze polubiła. Gdyby to były inne warunki, to po prostu wiedziała, że mogłyby się zaprzyjaźnić – była tym typem człowieka, który odpowiadał Airan, lubiła takich ludzi. Los jednak… chciał żeby było trochę inaczej. Chociaż Airan nie do końca w ten los wierzyła. Dlatego to było takie przykre – bo ktoś, kogo tak polubiła w tak krótkim czasie… Po prostu nie miały więcej czasu. Te dwa dni to było wszystko, więcej nie będzie, bo ona pójdzie za Yojim – tak zadecydowała. Tak chciała. Taki podjęła wybór. Airan wierzyła w chakrę i w jej sens. Dokładnie tak – gdyby nie chakra, to nie byłoby ich. Nie byłoby Yojiego i Kotori. Ich miłość mogła zakwitnąć tylko z powodu chakry. Tak jak i wiele innych rzeczy i choć oczywiście chakra zabijała… to to samo robił zwykły kawałek żelaza, który wcale nie musiał być w rękach Maji.
I tak jak trucizna toczyła serce i ono było źródłem nieszczęścia, tak chciała zakończyć historię tak, by umarł szybko. By się nie męczył. By miecz prosto w serce (choć od tyłu, taki był plan, ale Yoji się odwrócił i zobaczył…) oczyścił jego duszę, a Kotori i on mogli się spotkać… gdziekolwiek będzie dla nich czas i miejsce. Nie miało znaczenia to, że widział, że leci na niego miecz. Nie miało znaczenia, bo i tak… Nić życia w ten sposób została przerwana. Kotori była obok niego, by złapać go w ramiona. Airan… Chciała podejść do niej, położyć jej dłoń na ramieniu, przytulić, ale z drugiej strony nie chciała przerywać im w tej bardzo intymnej chwili, więc zamarła w miejscu, w którym siedziała. A potem Kotori zaniosła się płaczem, a Airan mogła tylko słuchać. Chwilę później i to się skończyło, bo kapłanka wzięła jego miecz i właściwie bez wahania przebiła własne serce.
Hibiki spojrzała na własne dłonie. Drżały. Poczuła też, jak po policzu lecą jej ciepłe łzy z otwartych szeroko oczu. Widziała już wiele śmierci w swoim życiu i równie wiele zadała. Te dwie… Były trudniejsze niż ta pierwsza, jaką popełniła w życiu. Były trudniejsze niż inne razem wzięte. Bo były naładowane emocjami. Nawet nie wiedziała w którym momencie wstała by klęknąć przed nimi, by dotknąć ramienia Kotori. Wciąż było ciepłe.
- M-mam nadzieję, że spotkacie się razem w nowych wcieleniach w lepszym miejscu i czasach – Airan pamiętała to, co Kotori robiła na cmentarzu nad grobem Akary i ciałem Kokiego. A Yoji i ona zasługiwali co najmniej na tyle samo. Różnica polegała na tym, że Airan nie była żadną kapłanką i z religią miała naprawdę… nic wspólnego. A jednak… czuła w sercu, że tak trzeba. Że skoro jest jedynym świadkiem i powodem takiego stanu rzeczy, to powinna… Powinna zmówić coś nad ich ciałami. Póki jeszcze było nad czym. Pamiętała, że po podobnych słowach Kotori klasnęła w dłonie trzy razy i sama spróbowała zrobić to samo. Co było dalej? Kotori na pewno coś mówiła o rozgrzeszeniu. Ale z czego? Airan zawiesiła się na moment, a łzy zdążyły już przesłonić jej trochę widok. - Rozgrzeszam was. Z… ze złości. Z głupoty. Z- z chciwości – a później była recytacja… czegoś. Ale tego Hibiki już nie pamiętała i nie potrafiła tego powtórzyć. A na pewno nie w tym momencie. Nachyliła się, by ucałować Yamanakę w czoło i to samo zrobiła z czarnym lisem. Ich śmierć była…Zbieżna. Krótka. Możliwie bezbolesna. Ale też bardzo smutna. I Airan znowu nie wiedziała co ze sobą zrobić. W końcu, chociaż cholera wie ile minęło czasu, nakryła ich jakimś kocem, choć wcześniej ułożyła Kotori do pozycji leżącej, póki jej mięśnie jeszcze nie zrobiły się sztywne. Zostawiła ich razem, przy sobie, objętych. Wyciągnęła tylko miecze. Swój zabrała, ten od Yojiego ułożyła przy nich i ich przykryła, mając nadzieję, że materiał wchłonie krew z podłogi. Uznała, że tu poczeka na Nikko, bo też nie maiła zielonego pojęcia co z tymi ciałami w ogóle zrobić. W tym czasie wróciła do pudła z pamiątkami Kotori i zaczęła je znowu przeglądać. Wyciągnęła też tego pluszowego liska, którego od niej dostała na pamiątkę i przytuliła go do siebie.
Spodziewała się po tej podróży za Maji Kokim wiele. Ale na pewno nie tego. Zwłaszcza po sobie.
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Yue »

Kenshi
Kotori
Yōji
Koki
Nikkō
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Airan »

Są też światy, z których uciec wcale się nie chce.
I to był jeden z nich. Airan chciała tutaj spędzić czas i nasycić się duchem Kotori, którego było czuć w każdym zakamarku tego bardzo prostego domu. Pewnie nie przystoilo osobie o takim statusie jaki miała Airan w takim mieszkać, ale jego prostota zupełnie jej nie przeszkadzała. Nie dostrzegała jej. Kiedy patrzyła na te wszystkie bibeloty, ozdóbki, naczynia – to nie widziała zagraconego mieszkania, a po prostu przedmioty, które należały do nieżywej już kapłanki. No i nie chciała stąd iść dopóki nie dowie się, co stanie się z ciałami Kotori i Yojiego. Przecież… ich tutaj nie zostawi. Na tej podłodze, pod kocem.
Czas zleciał jej bardzo szybko, ani się obejrzała tak prawdę mówiąc. Była przyzwyczajona do czekania. Ludzie myślą, że życie ninja to ciągła walka, ale zdradzę wam tajemnicę: to w trzech czwartych ciągłe czekanie. Dopiero jedna czwarta to akcja. Dlatego… czekała. A kiedy rozmyślasz, to jakoś… idzie to szybciej. Tym bardziej, kiedy przy tych rozmyślaniach ocierasz twarz z łez, do których w takich sytuacjach wcale nie jesteś przyzwyczajony. Siedziała w fotelu przy kominku, może nawet w którymś momencie zamknęła oczy, zmęczona emocjami kotłującymi się w głowie. A musiała wziąć się w garść. To była przecież tylko kolejna śmierć na koncie. Tylko śmierć…
Taka, która będzie z nią iść przez życie aż po jego kres. Ciążyła bardzo.
Uniosła głowę, kiedy usłyszała, że drzwi bardzo cicho się otwarły. Rozejrzała się wtedy i dotarło do niej, że musiało minąć trochę czasu, bo było już ciemno. Chociaż… czy naprawdę minęło aż tyle? Spędziła z Kotori kilka godzin, Yoji wrócił jakoś dopiero po południu, a była jesień, dni były krótsze… spojrzała na wielki zwój, jaki teraz spoczął na stoliku i dopiero po tym wszystkim na nierzeczywistego, pięknego Nikko.
- Nie jestem kapłanką, w ogóle niewiele mam wspólnego ze wszystkimi rytuałami. Odmówiłam nad nimi tyle ile zapamiętałam z wczoraj, od Kotori – zaczęła, tuż po tym jak Nikko powiedział o tych pytaniach. A to do jakiegoś zmierzało, bo w tym momencie było dla niej najważniejsze. - Co stanie się z ich ciałami? Czy… urządzicie im pogrzeb? – miała taką nadzieję. Chciała na nim być.
- Maji to moje nazwisko szczepowe. Rodowe – poprawiła się szybko. - Naprawdę nazywam się Hibiki Airan. Wybacz za tę dezinformację. To były kwestie bezpieczeństwa – popatrzyła na rząd różnych nazwisk i imion. Popatrzyła na podpis Kotori. Wiedziała, że ma wybór. Ale jednak decyzję podjęła w momencie, kiedy jej miecz poleciał w stronę Yojiego. Do tamtej pory mogła się odwrócić i wyjść. Mogła spędzić z nimi dzień i całą sprawę zostawić na głowie Nikko. Więc teraz nie było w niej wahania, chociaż bardzo długo przyglądała się samemu zwojowi. W końcu jednak rozcięła skórę na palcu i takim atramentem za pomocą pędzla wpisała swoje nazwisko i imię. To, które zdradziła mu przed chwilą. I tak jak ona miała pytania, które Nikko miał rozwiać, tak ona odpowiadała jeśli jakieś miał. Jak na przykład o to nazwisko, o ile to go ciekawiło.
- Chciałabym was wszystkich poznać, zanim udam się do domu. Tylko… nie jestem tutaj sama. Muszę poprosić mojego towarzysza żebyśmy zostali tutaj jeszcze kilka dni. Miałam zinfiltrować miasto i złapać Kokiego zanim nam ucieknie w Głębokie Odnogi i z tego się wywiązałam, więc nie chciałabym, by musiał być podwójnie czujny… Porozmawiam z nim rano, dobrze? – to były jej zobowiązania. Liczyła na to, że Kenshi się zgodzi zostać tutaj jeszcze kilka dni, kiedy pokaże mu ciało. Nie zamierzała mówić o kitsune, raczej wymówką miało być to, że nigdy nie widziała jesieni i chciała poznać to miejsce bardziej skoro już się ruszyła z Atsui. Chociaż może miał inne plany. Tak czy siak musiała poznać chociaż kilkoro z lisów. I musiała nauczyć się tej techniki, jakkolwiek ona działała, inaczej nie będą w stanie się porozumieć… A chyba nie o to w tym chodziło.
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Yue »

Kenshi
Kotori
Yōji
Koki
Nikkō
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Airan »

Było to faktycznie bardzo nieprzyzwoite, ale Airan czuła, że tylko w ten sposób odzyska spokój – siedząc tutaj, przeglądając pamiątki Kotori, której historia zakończyła się w tak gwałtowny sposób. Ale to był sposób, który sama dla siebie wybrała. Czuła ciepło tego miejsca, wyobrażała sobie jej uśmiech i zaczerwienione policzki dorodnej piwonii kiedy mówiła o czymś zawstydzającym.
Pustynia zdecydowanie ją wzywała, bo miała swoje zobowiązania, które, zdaje się, Nikko rozumiał. Był bardzo obowiązkowym lisem, tyle zdążyła zauważyć i wywnioskować też ze słów martwej kapłanki. Dlatego tylko kiwnęła głową na jego słowa, bo tutaj się rozumieli.
- Wiem i nie próbuję ich usprawiedliwiać. Wierzę jednak, że… o ile istnieje coś takiego jak reinkarnacja… Że jeśli teraz okaże się im dobro, na sam koniec, to w tym przyszłym życiu, w którym mam nadzieję się odnajdą, pójdą już dobrą drogą i z niej nie zboczą – czasami ta jedna szansa otrzymana od kogoś potrafiła zaważyć na całym życiu. A tu naprawdę mówiliśmy o całym życiu. - Byli wam chyba bliscy… – a na pewno bliska była Kotori. Airan jednak westchnęła. - Tak, chciałabym. Jeśli wy nie chcecie, rozumiem. Nie znam jednak tego miejsca… Może ty mi podpowiesz, czy jest jakieś, oprócz tego smutnego cmentarza, gdzie mogliby i chcieliby spocząć? Albo chociaż ich prochy? Tak chyba będzie dla nich lepiej – na pustyni inaczej chowało się zmarłych, ale wiedziała, że poza nią wygląda to zupełnie inaczej. I że często palono ciała. I może tak byłoby dla nich najlepiej – by prochy spoczęły w ziemi, albo uleciały z wiatrem, a nie ich ciała noszące ślady zadanych ciosów.
- Przedstawiłam się tak Kotori, jako Maji Airan. Czasami używam tego nazwiska – wyjaśniła jeszcze, bo to miało swoje znaczenie. Posiadanie drugiego, odrębnego od rodowego nazwiska było tak dobre jak i złe. Dobre, bo ktoś zupełnie niezaznajomiony nie kojarzył jej wtedy z rodem, zwłaszcza jeśli tego nie chciała. Ale w tym momencie to nazwisko było równie popularne za sprawą jej siostry, która zasiadała teraz na stołku głowy całej Unii, że układało ją to w jeszcze mniej anonimowym świetle.
- W porządku. Postaram się załatwić sprawę z moim towarzyszem jak najszybciej. I z… I z nimi – tutaj nie musiała wskazywać na nikogo głową, bo było to chyba jasne. - Zabiorę ich ze sobą – mruknęła jeszcze i tak jak ten wielki zwój, który przed chwilą podpisała został w jej rękach, tak już w myślach zastanawiała się jak to wszystko załatwić logistycznie… Ale miała pewien pomysł, tylko będzie musiała wrócić jeszcze do karczmy, by zostawić tam namiot. - Nikko? Czy mogłabym zabrać ze sobą to pudło? – pudło i jego zawartość. To, które przeglądała wcześniej, i które pokazywała jej sama Kotori. - I rozumiem, że to – tu wskazała na wielki zwój - jest bardzo ważne – były tam nazwiska. Były tam podpisy. Była tam ona. Czuła, że nie może to wpaść w niczyje obce ręce, ale chciała mieć też potwierdzenie.
Miała przed sobą pracowity czas. Kiedy Nikko opuścił dom kapłanki, Airan wyszła praktycznie zaraz za nim. Udała się od razu do karczmy, gdzie się zatrzymała i do pokoju, który wynajęła. Zostawiła tam namiot i zestaw ogniskowy, które nosiła w jednym ze zwojów, po czym po zamówieniu czegoś małego do zjedzenia, by nie wzbudzać podejrzeń, wyszła w późny wieczór na miasto. Cały czas miała ze sobą ten wielki zwój, który zostawił jej Nikko. Wróciła do domu kapłanki i zapieczętowała oba ciała do osobnych zwojów, nadmiarowy piasek rozsypując w ogródku Kotori, bo kiedy zniknie jej chakra, ten stanie się zwykłym piaskiem i nie będzie zwracać nadmiernej uwagi. A kiedy miała już te ciała i rzeczy z pudełka Kotori, o ile Nikko jej zezwolił je ze sobą zabrać, wróciła do karczmy, by spędzić tam resztę nocy. Była zmęczona emocjami, to i tym razem zasnęła dość szybko, chociaż nie powiem, by był to bardzo regenerujący sen. Kiedy się obudziła, wypadła z karczmy wręcz bez śniadania i udała się za miasto, by dorwać Kenshiego jak najprędzej.
- Już po wszystkim – powiedziała na wstępie. - To on, prawda? – wyciągnęła jeden ze średnich zwojów z torby, by odpieczętować jego zawartość i pokazać Kenshiemu ciało Kokiego. - Nie stawiał nadmiernego oporu. Złapałam go na cmentarzu, kiedy odwiedzał kobietę, którą zdaje się kochał. Nie żyła, bo została zabita miesiąc wcześniej. Potrzebujesz go do czegoś? – ciała Kokiego rzecz jasna. Bo jeśli potrzebował, no to mógł go sobie wziąć. Wcześniej myślała, by go tutaj pochować, ale w tym momencie jej myśli były zaprzątnięte innymi tematami. Jeśli go nie chciał, no to trafił z powrotem do zwoju Hibiki. - Kenshi, nie wiem jakie masz teraz plany, ale ja chciałabym zostać tutaj w Tawarakoshi jeszcze kilka dni. Nigdy nie widziałam jesieni, a skoro jest okazja, to chciałabym ją wykorzystać – może to trywialny powód, ale dla kogoś, kto ciągle widzi tylko piasek, taka zmiana otoczenia mogła sporo znaczyć. A poza tym to Kenshi mógł sobie pododawać do tego co chciał. O, już widziała na przykład oczami wyobraźni, że nie zostaje z nią tutaj, tylko wyrusza na pustynię, składa raport jej siostrze i mówi jej, że Airan to chyba kogoś poznała, bo była taka tajemnicza… I nie byłoby to kłamstwem, tylko że intencje nie były takie, jakie się mogły na pierwszy rzut oka wydawać. Ale szczerze wątpiła, by Kenshi bawił się w jakieś plotkarskie podchody z jej siostrą.
Tak czy siak, czy Kenshi zdecydował się tutaj zostać, i poczekać kilka dni na Airan, czy uznał, że wraca do swoich rzeczy (w takim razie Airan się z nim pożegnała i życzyła powodzenia i udanej drogi), ona udała się z powrotem do miasta. A tam wróciła do karczmy, wykupiła miejsce na jeszcze kilka dni, wsunęła bardzo szybkie śniadanie i udała się w pod kapliczkę kitsune.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
ODPOWIEDZ

Wróć do „Głębokie Odnogi”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość