Miasteczko Tawarakoshi

Głębokie odnogi są nazwą odpowiadającą górskim szczytom, których groty nieprzerwanie biegną w dół mieszając się z kolejnymi korytarzami tworząc w ten sposób sieć niezbadanych odnóg. Miejsce to często jest wykorzystywane przez wszelakiej maści ludzi jako kryjówki, gdyż niemal z całą pewnością stwierdzić można, że znalezienie osoby w takim miejscu jest niezwykle trudne. Z drugiej jednak strony, zapuszczając się w takie głębie nigdy nie wiadomo co można napotkać a i o zgubienie się nie jest wcale trudno.
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Airan »

Każdy lubił dostawać potwierdzenie tego, że się nie mylił i satysfakcja nie ominęła Airan, kiedy znalazła piątą notkę, wciśniętą tak, że… Ach, naprawdę trudno było ja ukryć. Ale Airan nie nazywałaby się Hibiki, gdyby nie udowodniła wszem i wobec, że ma rację. A przede wszystkim, że udowodniła to sobie. Znalezienie ostatniej karteczki było tym, co było jej potrzebne – i upewniła się, że pamięta ich lokacje. Dopiero wtedy wróciła do karczmy.
Była zmęczona, więc pospała chwilę dłużej niż na standardy pustynne. Wstała, kiedy usłyszała głosy i ruch w przybytku. Zjadła coś, podpytała o to i owo i ruszyła w drogę do strażnicy. Machanie odznaką nie służyło po to, by się wywyższać, bo jest członkiem Unii. Doskonale wiedziała, że to tereny bezprawia i nie o to chodziło. A o to, żeby udowodnić, że jest ninja. Że nie jest człowieczkiem, którego sobie mogą łatwo zbyć, albo że nie jest nieopierzonym żółtodziobem Doko, który nagle próbuje się rządzić. Ich brak chęci do współpracy przyprawiał ją o ból główy, ale to nie tak, że to pierwszyzna, nie. Obcowanie z ludźmi do tego ją właśnie doprowadzało. Prawie zawsze. Zadziwiające jednak, jak brzdęk monet w sakiewce potrafił sprawić, że nastawienie zmieniało się o sto osiemdziesiąt stopni. To i… zapłaciła groszem. Pieniążek tu, pieniążek tam… Języki się rozplątały i zaczęli gadać. O trupiarni, którą zamierzała odwiedzić jak tylko skończy spotkanie z Kenshim. O kapłance Kitsune, z którą też planowała sobie podyskutować, ale to miało mniejszy priorytet, bo ona, w przeciwieństwie do trupa, nie zacznie się nagle rozkładać. Hamada i światynia Tsukuyomi dawało kolejny trop… Choćby do tego, by z pierwszej ręki usłyszeć wiadomości o tym, jak zginął tamtejszy kapłan i… próbować naśladować sposób funkcjonowania zabójcy. To też nie rozwiązywało problemu, ale pasowało do układanki. Airan podziękowała mimo wszystko i udała się w swoją stronę. Ronin-sronin.
- Trzymaj – rzuciła do Kenshiego, wręczając mu te zakupy, których sobie zażyczył. - Widzę, że się zbierasz, więc będę się streszczać, zresztą mnie też goni czas… Jeszcze mi trupa spalą - mruknęła, odrzucając długie, kruczoczarne włosy przez ramię na plecy. - Ile czasu temu dotarłeś tutaj za pierwszym razem? Jak długo może być tutaj wiesz kto? – zapytała wpierw, nie chcąc pozwolić, by pytanie jej umknęło i dopiero wtedy zaczęła mówić. - Chodzi o to, że mają tutaj od trzech miesięcy serię zabójstw. Kapłanów, albo ludzi powiązanych ze świątyniami. Trzy miesiące temu kapłan Amaterasu umarł przez alkohol, choć nie pijał. Dwa miesiące temu kapłan Tsukuyomi, ten się powiesił, chociaż miał dobre życie i miał brać ślub. Miesiąc temu trzy kapłanki z podciętymi żyłami, gdzieś w lesie. Wszystko w czasie pełni. I przedwczoraj… jakiś nieznany mężczyzna pod opuszczoną kaplicą Kitsune. To by się zgadzało, gdyby nie to, że nie ma jeszcze pełni i że… hehe – zaśmiała się leciuteńko – ktoś zabrał mu twarz. Zbadałam tamto miejsce, strażnicy spartolili robotę i prawie wszystko zadeptali, ale moim zdaniem zabił go ktoś bardzo wprawny, bo poderżnięcie gardła nie narobiło zbyt wielkiego bałaganu i nie umierał długo. Co wiem jeszcze to to, że Hamada jest roninem i służy w… świątyni Tsukuyomi. Będę teraz sprawdzać trop świeżego trupa, powiedzieli mi, że jeszcze go nie spalili bo nie wiedzą kto to jest. Będę też pytać kapłankę Kitsune. I odwiedzę tę świątynię – skoro pracowali razem, to uznała, że powinien wiedzieć jakie będą jej następne kroki. Tak w razie czego – a Airan wolała dmuchać na zimne. - A… jest jeszcze coś. Wokół kaplicy Kitsune ktoś rozstawił barierę Gofū Kekkai. Znalazłam wszystkie notki, ale póki co nic z tym nie zrobiłam – Airan nie chciała zatrzymywać Kenshiego… cokolwiek robił, albo zamierzał robić. Nie chciała mu zabierać czasu więcej niż potrzebne, bo sama czuła, że te ją trochę goni. - Dziwne tu mają zwierzęta… Jakieś takie wielkie łapy widziałam przy kapliczce, ale to nie były ślady ninkenów – rzuciła na odchodne nim się oddaliła. Na koniec życzyła mu jeszcze dobrego dnia a sama udała się w stronę miasta, ale nie zamierzała wchodzić do niego od strony bramy, którą wyszła, nie nie. Jak mogła, tka zamierzała być jak najmniej uchwytna i jednocześnie nie chodziło wcale o krycie się w cieniach.
W mieście zaś udała się prosto do trupiarni i pana Hideakiego. Na własne oczy chciała zobaczyć tego człowieka, któremu zabrano twarz i przekonać się ile prawdy jest w historyjkach.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Yue »

Kenshi
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Airan »

Wiedziała, że Kenshi ma pewnie mnóstwo pytań przez ten mały raporcik, jaki mu złożyła, ale musiał uzbroić się w chwilę cierpliwości. Airan nie była tutaj dla zabawy i swojej uciechy, dlatego możliwie jak najsprawniej streściła całą sprawę, by nie trzymać go w niepewności. Jaki trup – o co chodziło… A no o coś, co oboje mieli obecnie w zainteresowaniu. Odpowiedź Kenshigo była w zasadzie… kluczowa. Dwa-trzy miesiące. Bardziej dwa niż trzy…
- Nie. Dlatego nie spalili jeszcze ciała, bo nie wiedzą kto to był. I dlatego chcę je obejrzeć. Miał poderżnięte gardło, chcę to zobaczyć na własne oczy i zawęzić krąg poszukiwanych choćby do wieku tego kogoś, komu ukradł twarz – to po pierwsze. Po drugie… Jeśli nagle ze świątyni Tsukuyomi zniknie ronin Hamada, to będą mieli pewność, że faktycznie zmienił twarz i że być może będzie próbował się wtopić w tłum jeszcze bardziej… Albo uciec. Może i był szczwaną bestią, ale Airan była uparta i nie zamierzała dać mu uciec. Zamierzała go osaczyć. Przycisnąć z każdej strony tak bardzo, że będzie musiał zrobić coś ryzykownego i desperackiego. Ale najpierw – wiadomości. Najpierw musiała wybadać sprawę. I dlatego świątynię Tsukuyomi zamierzała odwiedzić na samym końcu – żeby pan Hamada poczuł, że ma wszystko pod kontrolą. Bo, że ludzie będą się interesować morderstwem było raczej wiadome – że zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał wiedzieć więcej. - Zakładam, że mają tutaj jakiegoś zabójcę, a Hamada, kiedy zatrudnił się w świątyni, dowiedział się trochę szczegółów o śmierci tego jednego kapłana. A teraz być może poczuł zagrożenie i spróbował to powtórzyć. Może dla reszty wygląda to schematycznie, ale mi brakuje w tym zabójstwie pewnych innych elementów, które łączą się z pozostałymi trzema. Dlatego sądzę, że to faktycznie on – chciała się podzielić swoimi przypuszczeniami, żeby… gdyby coś się stało, Kenshi wiedział co szukać i gdzie. Żeby nie musiał wykonywać tej roboty od początku. - Może będzie próbować się jakoś przyczaić z nową twarzą. Ale gdyby udało mi się go wykurzyć z nory… Może będzie się salwować ucieczką. Miej na oku bramy miasta – to była oczywiście ostateczność… No ale Airan nie była tutaj na wakacjach i tego czasu też nie zamierzała przebimbać na leżakowaniu w karczmie. - Czyli… Och – Airan na moment szerzej otworzyła oczy po czym na jej twarz wpełzł mały uśmieszek. - Cały czas się bałam, że nie było świadków. Ta kapliczka Kitsne jest na totalnym zadupiu, na obrzeżach miasta przy takim zagajniku… I skoro to nie jego bariera, a na moje to ona stoi tam już kilka miesięcy, to jest szansa, że po pierwsze jej nie zauważył, po drugie, że zauważył, ale nie wiedział co to jest, a po trzecie, że jest ktoś… kto mógł widzieć coś więcej. Muszę porozmawiać z tą kapłanką… - to ostatnie powiedziała już do siebie, ale informacja o tym, że ich cel nie jest jakoś wprawiony w fuinjutsu była dodatkową, bardzo ważną informacją.
- Fajny ogródek - przeszło przez myśl kobiety, kiedy już się udała się do miejsca, które jej wskazano jako miejsce, gdzie trzymają trupy nim ich nie spalą. Spodziewała się raczej bardziej obskurnego budynku a tutaj… słodycz różu. Do sąsiedztwa ze slumsami. Cóż. Brudne otoczenie dla brudnych, zimnych ciał. Zapukała, gotowa już na wykłócanie się i na ogólne przyjęcie podobne do tego w strażnicy, a tutaj… Zaskoczenie. I być może facet też był zdziwiony tym, kogo zobaczył: młodą, zadbaną, piękną kobietę, której aparycja z daleka krzyczała, że to za wysokie progi. Tak. Zdziwienie zarejestrowała zdecydowanie spore.
- Dzień dobry, ja… - i nie dokończyła, zaskoczona pytaniami łysiejącego mężczyzny. - Nie nie, nic mi nie jest – a z kolei pytanie o męża… No cóż. Tak. Była w takim wieku, że aż dziw brał, że go nie miała. Cóż, niespecjalnie się układało w jej życiu osobistym. - Mąż? Nie, nie zmarł, wszystko z nim dobrze – odparła, odrobinkę ubawiona i uśmiechnęła się do facecika. - Ja tu w innej sprawie. Strażnicy mnie tutaj pokierowali. Chodzi o tę głośną sprawę sprzed wczoraj. Mogę zadać kilka pytań? Albo najlepiej go obejrzeć? Szukam kogoś i może to będzie moja wskazówka… - a niech chłop nawet pomyśli, ze szuka tego właśnie trupa. Niech pomyśli, że jest z rodziny kogoś, kto zaginął i kto mógł nieszczęśliwie paść ofiarą… Kogoś. Złodzieja twarzy. Airan starała się wyczuć nastrój i intencje faceta. I gotowa była również (a niech to) zapłacić, jeśli to byłby jedyny język, jaki zmusiłby go to współpracy.
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Yue »

Kenshi
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Airan »

- Będę pamiętać, proszę pana – zapewniła mężczyznę, w odpowiedzi na te dobre ceny gdyby coś z mężem się działo nie tak. Właściwie to złośliwi powiedzieliby pewnie, że jest z nim coś nie tak: bo go nie ma, ale to tam już nieistotne… Airan nie spodziewała się, żeby miała się w Tawarakoshi pokazywać po tym zadaniu, które było tutaj do zrobienia. Więc grzecznie poszła za doktorem Hideakim, tylko trochę oglądając się na miejsce, w jakim się obecnie znalazła. I w końcu trafiła do pomieszczenia, w którym pod płachtą materiału było ciało. Airan pokiwała głową na znak, że rozumie powagę sytuacji i że jest gotowa. Nie była tu głodna sensacji. Była tutaj, bo miała swoje zadanie i trzeba było się upewnić w kilku rzeczach. A najwyraźniej doktorowi wystarczyło, ze została tutaj skierowana ze straży. Być może to nie była taka powszechna wiedza - nie jej oceniać…
Ha! Wiedziała, że opowieść, jaką usłyszała od kelnera na temat zerwanej twarzy z truba była właściwie wyssana z palca – o tym, jak to wyglądało. Hibiki byłaby bardzo mile zaskoczona, gdyby tak to było, ale spodziewała się… paskudnego widoku. I niestety się nie przeliczyła. Westchnęła tylko, widząc tę sieczkę w miejscu twarzy mężczyzny i przez moment gapiła się na to nie mogąc oderwać wzroku. Miała ściśnięte gardło, ale w końcu fiołkowe oczy spoczęły na szyi denata. Chciała zobaczyć, czy to cięcie jest proste. Czyste. Czy może jednak ktoś je poprawiał kilka razy – ale sądziła, że będzie jedno i precyzyjne., Później spojrzała na dłonie, na całą sylwetkę. Westchnęła. Był młody. Może w jej wieku? I chyba miał kogoś ważnego i bliskiego sercu – tak wnioskowała po tym pierścionku. Kabura – kunaie, notka, wakizashi, wszystko układało się w całość. Airan nawet wzięła jego odznakę w ręce, chcąc przeczytać co jest na niej napisane. Bo oprócz numeru, symbolu klanu oraz rangi, były na niej wybite imię oraz nazwisko. No i rzecz jasna kolor też mówił, czy był to najemnik czy pełnoprawny członek rodu.
- To ninja klanu Uchiha – powiedziała do doktorka, bo nie była w sumie pewna, czy o tym wiedział. Czy wiedział jak czytać odznakę, jak z niej wyciągnąć cokolwiek. A sądząc po gwałtownej śmierci i tym jak szybko zginął, załatwił go inny ninja – ale tego nie powiedziała na głos, zostawiła to dla siebie. Nie chciała szerzyć kolejnej paniki. Niech sobie facecik wierzy, że to zemsta Czarnego Lisa – o ile rzecz jasna w to wierzył. Przynajmniej na ten moment. Nie chciała, żeby zaraz po mieście poszła plotka, ze mieli tutaj potyczkę dwójki ninja. - Nie znam go niestety, ale jego obecność tutaj… Pewnie był na jakiejś misji. W normalnych warunkach najlepiej byłoby go wysłać do Sogen, no ale obecnie to średnio możliwe – tam by go pewnie łatwiej zidentyfikowali, a tak…? Druga osoba od pierścionka będzie musiała wierzyć przez resztę życia, ze ten shinobi zginął na wojnie. Ale teraz… Teraz trzeba było zacząć teatrzyk. Airan westchnęła ciężko, starając się włożyć w to pewną ulgę. - To nie jego szukałam. Ale może będzie pan wiedział… Średniego wzrostu, białowłosy młodzieniec… - Airan odłożyła odznakę martwego shinobiego na stolik, tam gdzie jej miejsce. Nie była jej już potrzebna. - Ma na imię Hamada, chociaż pewnie mógł się przedstawiać też inaczej. Bałam się, że to może być on, ale musiałam zobaczyć na własne oczy. Nie trafił się panu nikt taki? Proszę… - proszę. To błaganie w oczach, w głosie. Airan wolała się upewnić, czy jego ciało… twarz nie została już porzucona, bo nie miała zielonego pojęcia jak to się odbywa. Czy można te twarze zmieniać jak maski i używać wielokrotnie, czy zdzierając kolejną trzeb zostawić poprzednią, czy może można ja komuś nałożyć… Tyle pytań, mało odpowiedzi, ale może doktor kojarzył kogoś o tym wyglądzie albo imieniu? Lekarze zwykle znali mimowolnie miejskie plotki.
A co dalej… To zależało od tego, co Hidaeki jej powiedział. O ile chciał mówić i jej stąd nie wygonił rzecz jasna… Ale prędzej czy później trzeba było podziękować, pożegnać się i udać na poszukiwanie kapłanki Kotori, gdzieś w okolicy kaplicy.
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Yue »

Kenshi
Kotori
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Airan »

Przez chwilę gapiła się na odznakę, próbując rozszyfrować to, co jest na niej napisane. Że Uchiha było proste, ale dalej… Mrużyła swoje duże oczy, jakby to miało w czymkolwiek pomóc. Pan Hidaeki nie przeszkadzał jej w tym co robiła – a ona już się napatrzyła na gościa bez twarzy. Oględziny rany na szyi potwierdziły to, co już sama przypuszczała, no a teraz… To imię. Zupełnie jakby to było bardzo ważne… By ten nieznajomy nie został bezimienny. Uchiha. Nie przepadała za nimi, nie pałała do nich miłością, ale ten ninja tutaj… Jakoś nie czuła wstrętu. Ale nie czuła też żalu. Czuła za to, że nie chciałaby więcej oglądać takiego ciała bez twarzy, bo faktycznie w połączeniu z zapachami tutaj potrafiło to wywracać w żołądku…
- Fuu… Fa? Fe? Nie. Fu…yuki. Fuyuki chyba, tak sądzę, że tak miał na imię. Uchiha Fuyuki – rzeczywiście gość z dalekich stron. Czy owieczka się tutaj zagubiła? Czy miał jakieś inne zadanie? Tego już się nie dowiedzą – ale i Airan nie była specjalnie zainteresowana. Co inne było jej celem, a nie miała tyle czasu, by zajmować się dosłownie wszystkim. Tym bardziej, ze podejrzewała, ze ta ofiara była bardziej niż mniej przypadkowa. - Zawsze go można zapakować w zwój – Airan wzruszyła ramionami, ale uśmiechnęła się do mężczyzny. Oczywiście, że to niemożliwe. Żaden normalny goniec nie wpakowałby się na ziemie objęte wojną po to, by oddać jakieś ciało obdarte z twarzy. W innych okolicznościach – może. Obecnie? Niemożliwe.
Pamiętam wszystkich moich k l i e n t ó w. Tego właśnie się Airan spodziewała. Że pamiętał wszystkich, którzy leżeli wcześniej na tym stole – i to też byłaby dla niej jakiegoś rodzaju wskazówka. Ale nie. Białowłosego pamiętał z czego innego.
- O? – wyrwało jej się, i nawet lekko uniosła ciemne brwi. - Te… Sprzed miesiąca? Słyszałam o makabrze… - trzy kapłanki – nie wiedziała jakie, ale liczba się zgadzała. Więc i one były od Tsukuyomi? I ten mężczyzna, też tam służący – to zgadzało się ze słowami strażników, a więc potwierdzenie. - Przepraszam, ale… Jak ta panienka Akara wyglądała? – Airan tknęło co innego. Najpierw kapłan Amaterasu. Później kapłan Tsukuyomi. Później trzy kapłanki Tsukuyomi. Słońce, Księżyc… Symbolika, liczby – ktokolwiek tutaj mordował, chciał wysłać wiadomość. Ale jeśli Hamada tutaj był i patrzył na jedną z nich z tęsknotą… Może szukał zemsty? Cholera wie. Z tym mordercą będą musieli sobie poradzić sami – a ją obecnie interesował tylko Maji Koki.
Airan w końcu udała się na obrzeża miasta. Pokręciła się, popytała i ostatecznie trafiła tam, gdzie trafić miała. Przyglądała się okolicy, budynkowi i nie, wcale nie pomyślała, że może jednak powinna wziąć ślub by jej dom nie wyglądał tak jak… ten. Bo zupełnie nic by to pewnie nie zmieniło. Za to lampiony i figurki bardziej przykuły jej uwagę. Zapukała, poczekała chwilę i w końcu pojawiła się ona. Obfita w pewnym miejscu, chuda… w innym. I rzeczywiście chyba drugą czy trzecią zupełnie mimowolną myślą było to, czy nie bolą jej plecy.
- Dzień dobry… Przepraszam, nie wiem jak odpowiedzieć na to pozdrowienie – Airan potrafiła być rozbrajająco szczera i ta kobieta tak ją zaskoczyła… sobą ogólnie, tym obrazem nieporadności, że zwyczajnie nie zdążyła się ugryźć w język. A skoro tak… No to trzeba to było pociągnąć dalej – wcześniej jeszcze tylko karcąc samą siebie w myślach. - Jestem tutaj, bo… Badam ostatnio głośną sprawę, która jest na ustach większości chyba mieszkańców, a która… eee… prowadzi do kaplicy, którą się pani jak rozumiem opiekuje… I pomyślałam sobie, że może mogłaby pani mi pomóc? Rozwiać trochę wątpliwości…? – przede wszystkim to Airan była bardzo ciekawa o co chodzi z tą barierą, choć ta nie była bezpośrednio związana ze sprawą, ale… Ach. Ciekawość. - Ten dom nie jest tak daleko… A wszystko wskazuje na to, że nie było żadnych naocznych świadków. Ale może jednak było coś słychać? Widać. Cokolwiek….
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Yue »

Kenshi
Kotori
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Airan »

Gdyby Airan była pewna tego imienia, to nie dodawałaby „chyba” – a pewna nie była. Dlatego w jej głosie pewności brakowało. Ale temu mężczyźnie chyba to nie przeszkadzało, bo pomogła mu chociażby z jedną sprawa… Nazwiskiem – a to już było coś. Informacja za informacje najwyraźniej. Oto był ich barter.
To była prawda, ta kapłanka Kotori rzeczywiście zupełnie tutaj nie pasowała. Była kompletnie oderwana, ale to nic, tak długo jeśli będzie pomocna, bo Airan miała jakieś niejasne wrażenie, że ma tutaj jakiś śmieszny wyścig z czasem. Lekka adrenalina – lubiła to uczucie, tak długo jak jeszcze było w czym kopać i nie przychodziła frustracja związana z bezsilnością i ślepą uliczką.
- Och… Przykro mi – odpowiedziała dość… to nie była taka sucha odpowiedź dla odpowiedzi. Nawet dla niej nieprzyjemne było oglądanie tego trupa, a była przyzwyczajona do ciał w różnym… stanie. A co dopiero jakiś cywil – bo przecież kapłani i mnisi bardzo rzadko bywali również ninja. - To było w nocy? Czy wieczorem? – pozornie nie miało to większego znaczenia, ale Airan wolała tego nie pomijać, może się jeszcze przyda… No i, chciała też czymś zająć kapłankę. Oderwać jej myśli na moment. Słuchając jej zastanawiała się jakie były zwyczaje związane z wiarą w Kitsune, te latarenki, mała kapliczka, pozdrowienie – zupełnie nie była z tym zaznajomiona, to było coś zupełnie nowego dla pustynnej piękności. - Nie, nie jestem ze straży – Airan westchnęła i leciutko przetarła palcem jedną brew. - Przybyłam tutaj ledwie wczoraj popołudniu. Szukam kogoś. Kogoś, kto… Ech. Zostawia za sobą ślady z ciał pozbawionych twarzy – uśmiechnęła się do niej lekko, może nawet trochę smutno. Każdemu mówiła co innego, ale to jedno nie mijało się akurat za bardzo z prawdą. - I dlatego badam to na własną rękę. Straż… Nie chcę umniejszać ich pracy, ale nie sądzę, że zabrali się do tego odpowiednio. Byłam obejrzeć wczoraj tę kapliczkę i jej okolice. Widziałam też ciało – a straż nie wiedziała nawet, że ofiara jest ninja z klanu Uchiha – coś, co Airan ustaliła w… ile. W kilka minut. - Jestem tutaj zupełnie niezależnie, pochodzę z Atsui. To od straży się o pani dowiedziałam – czy był sens mówić, że jest ninja, skoro u jej boku była saya z ostrzem? Można to było pominąć w pierwszej hwili, ale po dłuższym przyglądaniu się jej takie szczegóły wychodziły na wierzch. Jej postawa, wypracowana sylwetka, broń przy pasie, kabury na udach wystające momentami spod płaszcza… - Bardzo bym nie chciała, żeby znowu mi uciekł… - mruknęła pod nosem. - Przy kaplicy widziałam odbicia wielkich łap… Nigdy takich nie widziałam – stwierdziła po chwili, mając nadzieję, że to też sprawi, ze Kotori trochę się… rozchmurzy.
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Yue »

Kenshi
Kotori
Yōji

Wyjaśnienie plotu dla MG
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Airan »

Airan pokiwała głową. Nie zależało jej na sympatii, bo po skończonej robocie nie planowała tutaj zostawać, a jak już było mówione – nie sądziła, że pojawi się tu jeszcze kiedykolwiek, jakoś zupełnie było jej tutaj nie po drodze. Natomiast choć mogła się wydawać sukowata – miała dość łagodną naturę mimo wszystko, a widok trupa obdartego z twarzy nie mógł być dla nikogo… prosty.
- Nie umierał długo. Jego cierpienie było bardzo krótkie – powiedziała do Kotori, bo uznała, że to może tę kobietę w jakiś sposób pocieszyć. Wiadomość o tym, że krzyk był krótki, bo… I krótka była walka. Szamotanina. Jedno mocne cięcie, które Airan sama byłaby w stanie powtórzyć, bo sądząc po tym, co mówił Kenshi – Hamada równie mistrzowsko władał Jitonem. Dlatego Airan… Domyślała się czego mogłaby się spodziewać. I dlatego trzeba go było zaskoczyć. Albo obejść tak, by nie mógł nic zrobić, co przy użytkowniku Jitonu nie było proste. Było wręcz bardzo trudne. Złapać go tak, by nie mógł niczego namagnesować, albo wyciągnąć piasku – to nie było takie proste, ale jeśli miało się tego świadomość to… Mimo wszystko było wykonalne. - Tak, naprawdę – Hibiki uśmiechnęła się lekko i krótko do kapłanki. - Nie jestem tym zaskoczona. To był shinobi. A ten, który mu to zrobił też nim był. Straż cywilna niewiele w takim przypadku jest w stanie poradzić – czy więc było się co wstydzić własnych słów o straży tego miasta…? Airan zupełnie tak nie uważała, bo i nie odebrała tego jakkolwiek źle – ot, zwykłe stwierdzenie faktu. Więc jeśli do tej pory Kotori nie połączyła kropek o tym, kim jest Airan, to w tym momencie sugestia była bardzo mocna.
Nie zdążyła nic odpowiedzieć na to, że jest z daleka, bo wtedy odezwał się ten drugi głos. Kotori podskoczyła, a Airan… Tylko uniosła wyżej brwi wyraźnie zaskoczona tym, że do gry dołączył kolejny gracz. Gracz, który mówi kapłance jak ma żyć i co ma robić. Głos był… Robił wrażenie, ale Airan była zbyt silna psychicznie i miała zbyt mocny charakter, by pod jego naciskiem spokornieć. By faktycznie poczuć ciarki na karku. Poczuła za to chwilowy niepokój, napięcie… Głównie też przez reakcję kapłanki, którą miała ciągle na widoku. I zaskoczenie przyszło też wtedy, gdy już Kotori się odwróciła. Jej nagła nieufność i strach – bała się Airan? To sprawiło, że się lekko napięła i po chwili zawahania… weszła do środka, zamykając za sobą drzwi. Rozglądnęła się bardzo prędko po pomieszczeniu i poszła za kobietą, zaś malunek na kominie… Poświęciłaby mu zapewne więcej uwagi, gdyby nie mężczyzna, który siedział na fotelu. Fiołkowooka zagapiła się na ciemnowłosego bardzo… intensywnie. Szczegół za szczegółem. To ten pierścień na palcu sprawił, że przyszedł moment realizacji. Tknięcia. Bardzo obrazowo zresztą, bo nie powstrzymała swojej reakcji i wyraźnie drgnęła.
- Ułatwi… - powiedziała przeciągle, jeszcze chwilę przypatrując się obrączce, nim uniosła spojrzenie, próbując zapamiętać szczegóły twarzy. - O ile już ją zmienił – dodała jeszcze. Typowo sogeńska uroda, blady, czarne włosy, czarne oczy. Ach te czarne oczy… - A jednak miałam rację, że był jakiś świadek – milcząca statua z oderwanym ogonem, ale wychodziło jednak na to, że przeczucie ją nie myliło. Że być może za tą barierą, która była tam nałożona, był jej autor i widział zajście. Widział twarz. Nieznajomą twarz.
Mogła wzruszyć ramionami, że wszystko jej jedno, czy stoi, czy siedzi – zachowany dystans jej pasował, bo wiedziała, ze przed nią siedzi ktoś, kto potrafi się posługiwać chakrą i to ktoś, kto postrzega ją samą jako pewnego rodzaju zagrożenie. Zagrożenie, które myśli. Pewnie się bał, że gdyby podeszła to mogłaby go pacnąć rozdmuchując jego Henge, bo Airan sądziła, że tym właśnie było to przebranie mężczyzny. Ramionami jednak nie wzruszyła, po prostu patrzyła na niego, na momencik jedynie przesuwając wzrok na Kotoki, która szybciutko do niego wręcz potruchtała, jak grzeczna dziewczynka słuchająca swojego pana. No to już sprawiło, że te brwi uniosła znowu – bo ona, jakby jej tak facet kazał coś zrobić przy kimś obcym, pewnie tylko by się uśmiechnęła i została na miejscu. Choć… Ach. To zależy co to by był za facet – i Airan właśnie tknęło, że to wcale nie jest tak proste jak najprostsze dodawanie.
- Dżentelmeńską… Żaden ze mnie dżentelmen odpowiedziała, ale nie mogła powstrzymać lekkiego uśmieszku, bo mimo wszystko taki układ jej pasował. - Ale mnie nie interesują wasze powody. Szukam go i ochodzi mnie tylko on – Airan przeniosła ciężar ciała z nogi na nogę, ale nie patrzyła na mężczyznę wyzywająco. Tak jak jego głos był wyrachowany, tak jej spojrzenie niosło w sobie podobną nutę. - To nie jest żaden Hamada. To bardzo niebezpieczny przestępca – dodała jeszcze.
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Yue »

Kenshi
Kotori
Yōji
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Airan »

Nie miała nawiązywać relacji, ale nie było powodów, dla których miałaby być niemiła czy nieprzyjemna. Zwłaszcza, że czegoś chciała – informacji. Airan czuła, że gnoja trzeba złapać szybko, zrobić z nim porządek, czyli dać mu to, na co zasłużył i… do domu. To się mogło wydawać proste, bo i plan był dziecinnie prosty. Ale samo to, że trzeba się było tutaj fatygować taki kawał, a później… węszyć. Prawie jak ninken z nosem przy ziemi, bo tak się Airan trochę teraz czuła, wywracając każdy kamień, byle tylko znaleźć Kokiego, którego coś wystraszyło na tyle, że zerwał czyjąś twarz jeszcze zanim się tutaj z Kenshim w ogóle pokazali.
- Zgadza się, dlatego właśnie go szukam. A wytropienie go aż tutaj wcale nie było takie proste – zbrodnia i kara. A według surowego prawa Unii, za tyle trupów i za kolaborowanie z Antykreatorem, jedyną karą jaka go czekała była śmierć. Czy teraz czy jutro – różnica była spora. Bo „jutro” dawało możliwość na to, że coś pójdzie nie tak, że znajdzie lukę, że ucieknie. Że znowu kogoś zabije i zerwie twarz po śmierci… Zwój przykuł jej uwagę tylko na chwilę, bo nie chciała dać po sobie poznać, że gapi się na coś intensywnie, nie gdy przeciwko niej siedział ktoś, kogo ta kapłanka słuchała bez zająknięcia. Musiał być niebezpieczny… A to, że nie chciał w mieście kogoś, kto zrywa twarze z trupów… Nie brzmiało to ani trochę dziwnie. Tylko czemu sam nic z tym nie zrobił? Czemu nie powiedział straży? To ostatnie było oczywiste – bo nic by i tak nie poradzili. A czemu nie zrobił sam… No to mogło być kilka powodów, każdy równie prawdopodobny i choć Airan zastanawiała się nad tym bardzo krótko, uznała, że nie ma to aż takiego znaczenia. A przynajmniej nie w tym momencie.
Airan była trochę napięta – głównie przez reakcje samej Kotori, ale nie nastawiała się na rękoczyny. Nie przyjmowała też wyzywającej postawy, ani roszczeniowej, ani nic. To była krótka rozmowa, biznesowa można by powiedzieć, a sama nie miała żadnych złych zamiarów, co oczywiście wcale nie musiało być takie oczywiste dla drugiej strony. Kiedy jednak kapłanka ruszyła, by wyprowadzić ją ze swojego domu, Airan przez moment jeszcze stała i przyglądała się siedzącemu mężczyźnie. Było wiele rzeczy, które mogła powiedzieć, ale póki co – zostawiła je dla siebie. Uśmiechnęła się tylko leciutko, ale równie bez słowa poszła za kobietą. Nie pożegnała się. Ale on też tego nie zrobił. Dystans został zachowany, tak w odległości, czynach jak i słowach i zupełnie jej to odpowiadało. Bez tych głupich sztywnych formułek, pokłonów, dzień dobry, dziękuję, pocałuj mnie w dupę.
- Ale nie ma za co przepraszać. Lubię konkrety bez niepotrzebnego fałszywego opakowania – nie była urażona jego zachowaniem. To był wręcz powiew świeżości, bo sama w ten sposób wolała załatwiać sprawę. Powiedzieć o co chodzi, co chce i iść w swoją stronę. - Macie tutaj problem, który jest też moim problemem w pewnym sensie, więc trzeba zrobić z nim porządek – jeśli ten Uchiha był bliski tamtemu mężczyźnie to niektóre rzeczy wyjaśniało. Czy to było za dużo powiedziane… Może dla kogoś, kto obróciłby tę informację przeciwko nim, Airan zaś jedynie kiwnęła głową, przyjmując to do wiadomości. Bo oto był pewien motyw, powód do tego, dlaczego postanowili jej pomóc. Pomóc – jeśli można to tak nazwać. Po wizycie w domu kapłanki Kitsune zamierzała udać się do świątyni Tsukuyomi, a tutaj… wyglądało na to, że kapłanka prowadzi ją w tym samym kierunku. Więc oto dostawała kolejne potwierdzenie. Nim jednak wyda na Hamadę ostateczny wyrok… Miała nadzieję, że jej wygląd sprawi, że się zatrzyma. Że będzie w nim chwila zawahania, która potwierdzi, że on to on. - Jestem Airan, nie pani odpowiedziała jej, kiedy ta chciała zapytać o coś osobistego i mogła to sobie odczytać jako zgodę. Pytać przecież mogła. Zgoda na zadanie pytania nie oznaczała, że dostanie się odpowiedź. Przecież to zależało tylko od Hibiki – czy będzie chciała odpowiedzieć. A pytanie, a właściwie pytania trochę ją zbiły z tropu. Nie spodziewała się ich, nie tutaj, nie od zupełnie obcej jej osoby. A odpowiedzi… Były pozornie proste. Pozornie, bo już chciała odpowiedzieć, że nie i ją zbyć, w końcu to naprawdę było bardzo osobiste pytanie i to nie był czas i miejsce, by się nad tym w ogóle zastanawiać, ale wtedy przyszedł moment zawahania. Bo pomyślała o pewnych czarnych oczach.
I o tym, że chyba oszalała… A jednak lekkie uczucie tęsknoty znowu zakuło.
- Nie wiem – powiedziała w końcu, zupełnie zaskoczona. To nie było definitywne „nie”. Nie było też „tak”. Może było to trochę wymijające „nie wiem”, mogło tak brzmieć, ale dla niej to było faktycznie „nie wiem”. Bo została teraz wzięta z zaskoczenia i to nie do końca przez samą Kotori, a przez swoje własne myśli.
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Yue »

Kenshi
Kotori
Yōji
Koki
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Miasteczko Tawarakoshi

Post autor: Airan »

Może nie każdy tak reagował, bo za dużo osób brało do siebie takie spotkania? Tu nie było się czym przejmować. Sytuacja była napięta, czuć to było w powietrzu, więc czy był powód, by przejmować się oschłością jakiegoś faceta, który mimo wszystko zdecydował się pomóc? O ile to można było nazwać pomocą… Ale to, że Kotori go słuchała i to, że prowadziła ją teraz bezpośrednio, omijając żmudne pytanie przechodniów, a później rozpytywanie po kompleksie świątynnym rzeczywiście było pomocne. O ile nie prowadziła ją w pułapkę, ale… Airan bardzo w to w tym momencie wątpiła.
- Jesteście bardzo blisko Głębokich Odnóg, więc to nic dziwnego. Takie miejsca przyciągają hm… niezbyt dobry element – Airan szukała na to odpowiedniego słowa i to chyba było właśnie to. Element. Więc nie trzeba było szukać potwierdzenia, bo to były rzeczy, które dostrzegalne były dopiero na drugi rzut oka, pod tą fasadą spokojnego miasta. Nie, tu wcale nie było spokojnie.
- Jaa… Cóż. To… - nie wiedziała i teraz nawet nie wiedziała jak to dokładnie wytłumaczyć. Tak, to zdecydowanie było skomplikowane. Albo wręcz przeciwnie, wcale nie było, ale takim jawiło się w głowie Airan. Że był ktoś, kto zajmował jej myśli, że był ktoś, czyja obecność zupełnie jej nie przeszkadzała i była lekka, przyjemna, że wywoływała uśmiech na ustach i spokój w sercu. Zaczynasz to dostrzegać wtedy, kiedy tego brakuje, tylko jakoś instynktownie Airan unikała w głowie tego tematu. Może bała się wniosków... Takich jak te, które uderzyły ją teraz. Jak to, że im bardziej o tym myślała, tym bardziej chciała wrócić do Sogen sprzed kilku miesięcy. - Tęsknota jest mi znana… - chrząknęła i odpowiedziała za to, i na moment dużymi oczami spojrzała na kapłankę, po czym szybko odwróciła głowę, wbijając wzrok w drogę przed nimi. Chyba naprawdę oszalała. - Ta siła… To też duża odpowiedzialność. Nie tylko za siebie, ale też za innych. A niektórzy o tym zapominają – niektórzy. Jak na przykład Maji Koki znany tutaj bliżej jako Hamada. - To też niestety w zbyt wielu przypadkach bardzo krótkie życie – krótkie i kończące się gwałtowną śmiercią. Jak Uchiha Fuyuki… czy jak mu tam było naprawdę na imię. Airan wierzyła, że ona tak nie skończy – bo była niezwykle ostrożna. I była też… Przebiegła. Była też zdolna, mimo tego, że ciągle czuła, że musi dać z siebie więcej. Ale te słowa Kotori… To potwierdzało, że nie miała nic wspólnego ze sztukami ninpou. Że ten zwój, który widziała w jej domu, ten świeży, był zapisywany nie przez nią. Airan umiała dodawać dwa do dwóch i równanie właśnie się rozwiązało; Henge, rozwinięte fuinjutsu – to wszystko to był ten Yoji tak jak podejrzewała. I sądziła, ze Gofuu Kekkei to też była jego sprawka w takim wypadku – nie wiedziała jaki miał związek z Kitsune, ale Kotori na pewno miała.
Stanęła obok Kotori i oparła się o drzewo, udając, że je właśnie podziwia. Cóż, uroda Airan krzyczała z daleka, że nie pochodzi stąd to i może nie było to takie dziwne – na pustyni drzew za dużo to nie mieli. Kątem oka spojrzała w kierunku budynku wskazanego jej przez kapłankę. Pokiwała głową.
- Bardzo ładne drzewo – rzuciła jak gdyby nigdy nic, kompletnie bez sensu, ale to było jej potwierdzenie, że owszem, widzi. Czy kobieta to załapie – tego nie wiedziała. - Jak długo tutaj żyje? – że niby drzewo ile tutaj żyje. Ale chodziło jej o Hamadę i odwróciła głowę, patrząc na Kotori wymownie. Jak długo tutaj był. - Taak… Pokaż mi. Coś wybiorę – Airan nie była głupia. Miała go jak na tacy, owszem, ale to był środek dnia. I może nie środek miasta, ale tutaj byli ludzie, a wyobraźnia podpowiadała jej, że ten lis, jak go nazwał Kenshi, będzie mógł wtedy wykorzystać któregoś cywila jako zakładnika, gdyby coś poszło nie tak, jak powinno. Nie. Ewentualne ofiary trzeba było ograniczyć do minimum i tu nawet nie chodziło o świadków. Chodziło o bezpieczeństwo i o to, żeby nie zadziało się coś niepotrzebnego, czego można było uniknąć. - Kapłanka Akara, prawda? Czarne włosy, ciemne oczy, nieco okrągła twarz. Pan Hideaki mi opowiedział i opisał – wspomniała o tym kiedy już się oddaliły od drzewa i miejsca, w którym stały, ale na odchodne Airan jeszcze poklepała dłonią korę. - To kiepski moment, by go wyciągać skądkolwiek, za dużo ludzi i za dużo potencjalnych rannych. Wolałabym to zrobić późnym wieczorem, mniejsza szansa, że ktoś się przypadkiem napatoczy – i zostanie użyty jako karta przetargowa. Albo zobaczy coś, czego nie powinien… Na przykład ciało zmasakrowane bardziej niż to bez twarzy. Bo Airan czuła w kościach, że bez walki się nie skończy. I ten cały Yoji… chyba też tak czuł.
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
ODPOWIEDZ

Wróć do „Głębokie Odnogi”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość