Ogromne, tajemnicze terytoria położone za wielkim Murem Granicznym, położonym na obrzeżach Sogen, wlicza się do nich również niezbadany teren na północ od Morskich Klifów.. Obszary te są w znacznej przewadze otoczone morzami... i w sumie niewiele więcej da się o nich powiedzieć. Historia tych okolic jest związana z rewoltą, która kiedyś rozlała się po sąsiadujących prowincjach i nieomal wyeliminowała klan Uchiha. Jednak od czasu zesłania ludzi związanych z tym wydarzeniem za Mur, sytuacja się ustabilizowała... lecz do dziś nic nie wiadomo o tym, co się tam dzieje.
Yami
Posty: 2959 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Post
autor: Yami » 25 maja 2025, o 10:23
W całym tym zajściu najciekawsze, niekoniecznie najważniejsze, okazało się zniknięcie ślimaka, który pozostawił po sobie swoje nieprzyjemne pozostałości. Mógłbym uznać, że była to forma zniknięcia ale brakowało kilku istotnych w tym elementów. Z kolei gdyby ślimak stał się niewidzialny wówczas ślady śluzu wciąż by po sobie zostawiał... iluzja? Jest na to duża szansa. Stworek robił niemal pod siebie, nie dziwne, że chciał pozostać w ukryciu. Pozostało więc pozbyć się dowodów jego istnienia i wreszcie móc odsapnąć.
Nastała cisza. Oparłem się o ścianę i przymknąłem powieki. Rozluźniłem mięśnie od niepamiętnego czasu. Pozostawało jeszcze wyzbyć się myśli aby dać ciału i umysłowi odpocząć. Szkoda, że pierwsze co zobaczyłem w myślach to ślimaka, który zniknął bez śladu. Jeśli nie była to iluzja wówczas coś mniej "przyjaznego" mogłoby się pojawić i zaatakować. Poczułem, że całe ciało ponownie się napięło gotowe do obrony. Westchnąłem. Takim osobom jak ja nie dane jest pozwolić sobie na chwilę przerwy... już nie...
Do pomieszczenia wszedł Kenta. Informacje o wyproszeniu przed równonocą potwierdzały wersję przedstawioną przez ślimaka. Chłopak chciał działać. Skuty kajdanami hierarchii musiał czekać na decyzję wyższego stopniem. Niesubordynacja nie wchodziła w grę. Dla niego wiązało się to z tymczasowym zawieszeniem, w najgorszym razie degradacją. Mnie czekałby kraty bądź próba przeniesienia Kokuou na kogoś innego. Przekazanie informacji o tym co usłyszałem wiązałoby się z próbą podjęcia działań. Muszę podjąć decyzję. Moralność czy Przetrwanie.
- Nie myślę, po prostu to wiem. Przy posiłku powiem wszystkim o moich przemyśleniach.
Kazuo nie było kiedy zbieraliśmy się do kolacji. Miasto wysysało z ludzi energię, z nas również. Widziałem po twarzach towarzyszy trwający w myślach pojedynek. Ścierały się ze sobą różne pytania lecz żadne z nich nie mogło wygrać.
- Odwiedził mnie Yokai - zacząłem pośród trwającej ciszy - wyglądał jak ślimak, do tego był dość gadatliwy. W ramach ochrony chciał mi powiedzieć o tym co się dzieje. Ostatecznie nie musiałem nic obiecywać, sam się wygadał - wzrokiem przejechałem po twarzach towarzyszących mi shinobi - Powiedział, że w mieście rezyduje Yokai, któremu są składane ofiary w ramach ochrony. Dlatego do miasta nie ściągają inne. Wspomniał też o innych które aż tak bardzo nie chcą wychodzić na światło dzienne. Nie dziwota, że ludzie są bez życia. Oni po prostu egzystują. Zabicie tych Yokai nie rozwiązuje ich problemu. W ich miejsce pojawią się inne. Możemy albo ich w tym stanie ułudy bezpieczeństwa zostawić albo wyciągnąć ich z tego miasta i eskortować na drugą stronę muru.
0 x
Uchiha Hiromi
Posty: 448 Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
Multikonta: Yuki Hoshi
Post
autor: Uchiha Hiromi » 27 maja 2025, o 21:35
~ 20/... ~ ~ Yami ~
~ Misja rangi A~
~ Jeden z nas ~
~ Jesień, rok 394 ~
Twarze towarzyszy, kiedy Yami powiedział, że odwiedził go Yokai, odwróciły się do siebie nawzajem, ale nie wydawało się, że się oburzyli czy w jakikolwiek sposób zaniepokoili. Wydawało się to takim "ot, odwiedził cię Yokai, wielkie mecyje". No, może nie do końca. Reszty za to wysłuchali bez słowa, tylko patrząc na młodego mężczyznę. Zauważył jednak, że Aiko miała łzy w oczach, kiedy to wszystko powiedział.
- Zrozumiałeś - powiedziała cicho Yumiko. - O to chodziło Kazuo-sama. Abyś zrozumiał, że tutaj nie ma prawdziwego życia i chociaż pozbędziemy się jednego, coś zawsze zajmie jego miejsce.
- Słusznie zauważyłeś, że najlepiej byłoby ich poza mur zaprowadzić… ale czy się zgodzą? Już się nam nie zgodzili. W sensie, kiedy ruszaliśmy na południe - dodał Hiroshi. - Nie wszyscy chcieli iść.
- Ale Yami-sama jest z południa. Może ich przekona, że jest bezpiecznie tam i jest tam nowe życie i…
- Niby tak, ale nie powiedzieli nam o zagrożeniu i chcą się nas szybko pozbyć.
- Mamy kilka dni do równonocy. Czy tamten… ślimak? Jak wyglądał dokładnie? Był to zwykły ślimak czy jak? Niektóre Yokai potrafią przyjmować inne formy, więc łatwo taki ślimak by się pokazał… jako ślimak. Takie słowa i obietnica ochrony… zdarza się. Czasami za pomoc wołają o przysługę czy dziwną rzecz. A czasami pomagają. To nie jest tak, że wszystkie są złe… po prosty… te złe…
- Nie odchodzą. Zabijasz, a potem wraca. Ale daje trochę spokojnego czasu. A czasami odrodzi się daleko. Pewnie wiesz… tak samo dzieje się z bijuu. Kiedy je zabijesz - odradza się. Może minąć sporo czasu. Więc… to też jest rozwiązanie. Dobrze. Zróbmy tak. Przede wszystkim, trzeba to coś zabić, żebyśmy nie musieli poświęcać kogoś stąd. Musimy się dowiedzieć, gdzie przebywa Yokai i co to za rodzaj. Oraz, jeżeli Yami-sama się zgodzi porozmawiać z ludźmi… Jeżeli się zgodzisz, możemy spróbować iść tą drogą. Yokai trzeba unicestwić tak czy tak.
Yamamoto Kazuo
Tanashi Hiroshi
Matsuda Aiko
Hirose Yumiko
Nakamura Kenta
Ślimak
0 x
Yami
Posty: 2959 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Post
autor: Yami » 31 maja 2025, o 14:12
Nie spodziewałem się, że zwykłe przekazanie informacji może tak bardzo poruszyć innych. Sięgając pamięcią wspominałem już o tym, że miasto będące azylem jest ułudą choć widocznie dopiero teraz informacja do nich dotarła... może kwestia w sposobie jaki to mówiłem był inny.
Każdy zabrał głos. Ścierały się ze sobą różne pomysły. Każdy chciał uratować tych ludzi. Sposobu jednak znaleźć dobrego się nie dało. Nie przerywałem wymiany zdań między członkami drużyny. Dopiero kiedy padło pytanie dotyczące ślimaka pozwoliłem na krótką odpowiedź.
- Pokryty śluzem i buchającymi pęcherzami. Miał ludzką twarz choć rozmytą. Musiał mieć swoje lata. Zmarszczki były widoczne.
Słuchałem następnie co Kenta ma do powiedzenia. Nie przerywałem czekałem aż skończy. Musiałem sam się chwilę zastanowić w ciszy nim przedstawiłem swoją propozycję.
- Na nic moje czy wasze słowa. Dopiero co przybyliśmy. Ofiarujemy wątpliwą przyszłość wobec pewnej tutaj. Nie jest to szczyt marzeń ale to wszystko co znają. Dla nich to jedyny sposób na przetrwanie. Mówimy "ucieknijcie z nami dla własnego bezpieczeństwa" oni słyszą "chodźcie z nami na śmierć" - podniosłem głowę, wzrok wbiłem w ścianę - Co byście zrobili gdyby ta rudera się zawaliła, gdybyśmy stracili schronienie? Pójdziemy szukać kolejnej. -wstałem z siedziska i skierowałem się do miejsca, gdzie mieliśmy odłożone drewno na ognisko, które wykorzystaliśmy do gotowania posiłku. wziąłem niewielki kawałek i wrzuciłem do ognia - To trzeba zrobić z tym miastem. Sprawić aby mieszkający tu ludzie nie mieli innego wyjścia.
Spojrzałem w kierunku Kenty. Wiedziałem, że ten plan mu się nie spodoba. Ba! Wątpiłem w to aby ktokolwiek z nich uznał to za dobry pomysł. Był to jednak jedyny pewny sposób na wyciągnięcie ludzi z miasta pozostawała jednak kwestia Yokai i tego, że mieszkańcy go ukrywają.
- Znam jedną technikę, która pozwoliłaby wyciągnąć informacje z starszego wioski, gdzie ten Yokai może przebywać. Decydując się na ten krok stajemy się wrogami wioski niezależnie od tego jakie są nasze intencje. Po zabiciu Yokai wciąż tu zostaną, nie będą nam ufać i będą chcieli się nas pozbyć. Jest tylko jedna opcja aby po tym wszystkim poszli z nami.
Spoglądałem jak płomienie skakały po wrzuconym kawałku drewna. Trzaskający ogień pożerał naturę, niszczył ją a jednocześnie dawał ciepło i poczucie bezpieczeństwa.
0 x
Uchiha Hiromi
Posty: 448 Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
Multikonta: Yuki Hoshi
Post
autor: Uchiha Hiromi » 1 cze 2025, o 08:56
~ 21/... ~ ~ Yami ~
~ Misja rangi A~
~ Jeden z nas ~
~ Jesień, rok 394 ~
Uznano, że nie wiedzą, jakiego rodzaju Yokai rozmawia z Yamim, ale kazali mu uważać, ale nie bać się. Jeżeli stworzenie było przyjazne, to wszystko było dobre. Jakby był nieprzyjazny – pewnie już by z Yamim walczył.
Słuchając Yamiego, Kenta lekko się skrzywił. Było to bardzo oczywiste, że plan – na razie zarys planu – nie podobał się Kencie.
– Czy ty chcesz spalić tę wioskę? – zapytał, dla pewności. – Czy zabić Yokai?
– Znaczy, spalenie tego miejsca wydaje się bardzo… ekstremalne. Przecież ci ludzie mają tutaj cały swój dobytek. Niektórzy są starzy i schorowani. Mogą nie przeżyć drogi. - Yumiko po raz pierwszy pokazała się z bardziej emocjonalnej strony i wydawała się oburzona.
– Ja rozumiem spojrzenie Yamiego-sama, ale nie podoba mi się do końca to, co proponuje. Czy możesz przedstawić swój plan dokładniej, żebyśmy dokładnie wiedzieli, o czym tutaj decydujemy?
Yamamoto Kazuo
Tanashi Hiroshi
Matsuda Aiko
Hirose Yumiko
Nakamura Kenta
Ślimak
0 x
Yami
Posty: 2959 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Post
autor: Yami » 3 cze 2025, o 16:51
Byłbym głupcem uznając, że plan im przedstawiony zostanie przyjęty z uśmiechem i pełnym zrozumieniem.
- Czy aby temat starych i schorowanych również nie pojawi się gdyby zechcieli pójść z własnej woli? Czy w przypadku kwestii życia i śmierci dobytek ma jakiekolwiek znaczenie? Spalenie miasta daje gwarancję, że każdy będzie musiał iść. To podejście gwarantuje, że na samym końcu przeżyje najwięcej z nich.
Czułem ich spojrzenie, czułem jak w ich oczach staję się kimś niebezpiecznym, nieobliczalnym... że staję się potworem. Przecież i tak nim jestem, czyż nie? Przykucnąłem nad podskakującymi płomieniami. Poczułem silniej żar dochodzący z ogniska. Poczułem na swojej skórze krzyki i wołanie o pomoc ludzi uwięzionych w pożarze. Niekontrolowany pożar z całą pewnością zakończyłby się śmiercią wielu, a nie o to przecież w tym chodzi.
- Plan o najwyższej szansie powodzenia. Nie oznacza, że nie możemy próbować innych sposobów. Ostatnim krokiem udzielenia im pomocy może być przemoc. - teraz trzeba przedstawić plan krok po kroku - Musimy ustalić pewien warunek. Nie możemy zabrać tylko chętnych. Uszczuplone miasto bardzo szybko się załamie. Równowarte jest spisaniem pozostałych mieszkańców na straty.
Sięgnąłem po kolejny kawał drewna, bardziej przypominający patyk aby wbić go w ognisko. Jako forma zajęcia rąk a także jako finał propozycji.
- Wiemy, że mieszkańcy składają ofiary Yokai. Pierwszym krokiem powinna być rozmowa starszym wioski i próba przekonania go do porzucenia miasta przez miejscowych. Nie zgodzi się obawiając gniewu Yokai. Wówczas zaoferujemy pomoc w jego pojmaniu i zlikwidowaniu jeśli zdradzi gdzie się znajduje. Jeśli nie będzie chciał takowych informacji udzielić wówczas nałożę na niego pieczęć która zmusza do mówienia prawdy. W tym miejscu staniemy się wrogami wioski ale wnioskuję, że jest to poświęcenie na które jesteśmy gotów. Po pokonaniu Yokai można ponownie zaadresować opuszczenie wioski wskazując na fakt, że miasto bez swojego wartownika nie jest bezpieczne. Jeśli i to nie przyniesie owoców...
Uniosłem ku górze palący się już kawałek drewna. Zostaje ostateczne rozwiązanie.
0 x
Uchiha Hiromi
Posty: 448 Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
Multikonta: Yuki Hoshi
Post
autor: Uchiha Hiromi » 6 cze 2025, o 23:29
~ 22/... ~ ~ Yami ~
~ Misja rangi A~
~ Jeden z nas ~
~ Jesień, rok 394 ~
Kenta odetchnął z ulgą i się uśmiechnął do Yamiego. Wyraźnie też jego ciało się zrelaksowało.
– Dobra, to mamy plan. Żadnego spalania, żadnego wypowiadania się ludności. Najpierw zajmiemy się bezpośrednim niebezpieczeństwem, następnie będziemy się zastanawiać.
Być może Kenta był trochę naiwny, a może nie chciał myśleć o tym, co miało się stać w razie niepowodzenia.
Reszta mu przytaknęła, zgadzając się na to, co Yami wymyślił. I mimo że to Kenta był liderem, wydawało się, że to Yami w tej chwili był ich przywódcą.
– Zajmijmy się tym jutro rano – powiedziała Aiko. – Na pewno jeszcze lepiej będzie, jak przemyślimy wszystko w czasie snu. Przynajmniej nie musimy czuwać tej nocy. No chyba, że ktoś ma jeszcze coś do dodania?
Jeżeli w nocy Yami nie kombinował, przez sen wydawało mu się, że przyczepiło do niego coś lepkiego i zimnego. Szczęśliwie, kiedy się obudził, było mu dość ciepło – był suchy. Na pewno nie lepki.
Przygotowanie się do wyjścia nie trwało długo, wszyscy byli gotowi. Hiroshi wyszedł na chwilę trochę wcześniej, aby zorientować się, gdzie dokładnie mieszkała Umiko Rei – starsza wioski. Po powrocie – był już gotów.
To był też moment dla Yamiego, jeżeli chciał cokolwiek zmienić w swoim planie. To on przewodził.
Miał wejść tylko z Yumiko, jako wsparciem, a reszta miała obstawić dom i pilnować bezpieczeństwa.
Yumiko najwyraźniej miała pilnować Yamiego.
Ludzie już byli na zewnątrz, przystrajając się do święta równonocy – zupełnie tak, jakby miał to być festiwal. Sprzątano, ozdabiano. Składanie ofiary musiało być tutaj czymś sporym. I ciekawym było to, dlaczego potencjalnie radosnym.
Aiko, Kenta i Hiroshi gdzieś się ukryli. Yumiko była z Yamim, kiedy oboje doszli do małego domku. Domek Umiko Rei znajdował się w samym środku wioski, przy jednym z dłuższych drzew - dalszym ciągu te drzewa wydawały się Yamiego nienaturalne. Yumiko spojrzała na Yamiego, stojącego obok niej - prosto w jego oczy – jakby chciała go w jakiś sposób odczytać. Po czym zapukała do drzwi.
Starsza kobieta wyszła do nich po dwóch minutach.
– Dzień dobry. Potrzebujecie czegoś? Jeszcze do jutra możemy was gościć, ale lepiej będzie, jak powoli będziecie iść.
Yamamoto Kazuo
Tanashi Hiroshi
Matsuda Aiko
Hirose Yumiko
Nakamura Kenta
Ślimak
0 x
Yami
Posty: 2959 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Post
autor: Yami » 9 cze 2025, o 19:49
Plan zaakceptowany. Głosu sprzeciwu brak, czy wszyscy byli za? Nie wiem. Wiedziałem natomiast, że drużyna nie chciała aby do ostatniego punktu kiedykolwiek doszło. Nie byli skłonni do podejmowania tak drastycznych działań. Ostatnie tego typu wszak zakończyło się wojną. Zginęło wielu. Ogień niewątpliwie przypomina im o tamtych wydarzeniach. Ten zawsze można kontrolować jeśli wie się jak. Nie... ciążyła na nich wizja, że śmierć choćby jednej osoby byłby przypisany do nich. To z ich winy ginęli by ludzie, niezależnie od tego, że dziesiątki były ratowane... Też wolałbym szczęśliwe zakończenia ale te słyszymy tylko w opowieściach. Życie jest jednak dużo brutalniejsze.
Udaliśmy się wszyscy na spoczynek. Nic mi się nie śniło. Pustka. W pewnym momencie poczułem dotyk. Coś lepkiego. Wybudziłem się ze snu błyskawicznie. Nie było ślimaka, który pierwszy przyszedł mi na myśl. Śluzu również brakowało. Kiedy zniknął coś po sobie mimo wszystko zostawił. Gdyby teraz rzeczywiście planował przykleić się do mnie i zniknąć w momencie wybudzenia coś po sobie by zostawił jak wtedy. Dodatkowo, gdyby to stworzenie potrafiło przemknąć się niezauważone przez sensorów byłoby śmiertelnie niebezpieczne. Rejony za murem to przeklęte miejsce. Po powrocie do wioski będę musiał się rozmówić z Yumeko. Mur wciąż w rozsypce. Te przeklęte stworzenia rozbiegają się po kontynencie jak chcą i nikt nie chce z tym faktem nic zrobić. Chciałbym powiedzieć, że to idioci skoro nie chcą naprawić pieczęci. Z drugiej strony mają łeb na karku. Rozprzestrzenienie się Yokai jest im bardziej na rękę. Owszem wyrządzą im potężne szkody bo stoją im na drodze, z drugiej strony jeśli shinobi będą musieli zajmować się nimi na własnym poletku nie wymierzą ostrza przeciw Dzikim. To cwańsze lisy niż myślałem. Będę musiał mieć to na uwadze...
Poczułem niepokój. Nim wkroczyliśmy do pokoju przewodniej wioski rozejrzałem się po okolicy. Drzewa zdawały się być nienaturalne. Czy to przez nie? Ludzie przygotowali się do święta. Nie widać było radości i nie słychać było śmiechów. Wyglądało jakby owe święto było dla nich obowiązkiem nie zabawą. Potwierdzałoby to słowa ślimaka w kwestii składania ofiar. Westchnąłem. Skierowałem wzrok na Yumiko. Patrzyła się na mnie. Czegoś szukała. Nie byłem pewny czego. Skinąłem głową dając sygnał gotowości. Weszliśmy do środka.
- Przepraszamy za najście. Zapewne wiele macie pracy w związku z festiwalem. Nie chcemy przeszkadzać w samych obrządkach. Zastanawialiśmy się czy skoro i tak jesteśmy na miejscu nie możemy się do czegoś przysłużyć? Prac wszak w brud a świeża siła z całą pewnością się przyda. Może omówimy wszystko w środku? Spisałbym wszystkie naglące sprawy i przekazałbym reszcie. Tak zostanie wam więcej sił na zabawę.
Uśmiechnąłem się. Byliśmy w widocznym miejsce. Mieszkańcy nas widzą. Nie sposób będzie przeprowadzić rozmowy, a tym bardziej wydobyć, po nieskutecznej rozmowie, informacji. Musi to być przede wszystkim cicha operacja.
0 x
Uchiha Hiromi
Posty: 448 Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
Multikonta: Yuki Hoshi
Post
autor: Uchiha Hiromi » 11 cze 2025, o 20:47
~ 23/... ~ ~ Yami ~
~ Misja rangi A~
~ Jeden z nas ~
~ Jesień, rok 394 ~
Starsza kobieta przez chwilę patrzyła na Yamiego. Na to, co powiedział, co zaproponował, uśmiechnęła się smutno, ale też ciepło. Wpuściła ich do swojego domu.
- Może herbatkę zaparzę - powiedziała i podeszła do miejsca w izbie, gdzie miała palenisko i wlała wodę do czajniczka, który postawiła na żelaznej kracie nad paleniskiem. - To bardzo ładnie z waszej strony, że chcecie pomóc. Shinobi to jednak dobrzy ludzie. Oczywiście, zawsze znajdzie się coś do roboty przy przygotowaniach, ale to są małe prace, a wy wyglądacie na silnych. Nie wiem, czy zamiatanie, wieszanie dekoracji i pomoc przy biesiadzie będzie na wasze umiejętności. A tylko taką pracę mamy, przynajmniej na razie. Jak już nastanie zima, to pewnie więcej roboty będzie, bo częściej trzeba wybierać się na polowania, a i zwierzyna jest agresywniejsza. Ale teraz… Chętnie bym przyjęła waszą pomoc, przyznaję.
Zajmowała się grzaniem wody na herbatę.
Yamamoto Kazuo
Tanashi Hiroshi
Matsuda Aiko
Hirose Yumiko
Nakamura Kenta
Ślimak
0 x
Yami
Posty: 2959 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Post
autor: Yami » wczoraj, o 16:31
Weszliśmy do środa. Uciadłem w wolnym miejscu bądź tym, które zostało mi wyznaczone przez kobietę. Pobieżnie wzrokiem zbadałem pomieszczenie w jakim się znajdowaliśmy. Czy nie było przypadkiem miejsce, w którym ktoś mógłby się zaczaić. Wyczuliłem słuch, zastanawiając się czy uda wyłapać mi się obecność kogoś poza naszą trójką.
Wysłuchałem starowinki. Pokiwałem głową pełną zrozumienia. Nie wiedziałem czy to dobry moment ale lepiej rozwiązać sprawę bezpośrednio.
- Biorąc pod uwagę naszych zdolności preferowalibyś jakieś trudniejsze zadanie - odparłem spokojnie - chcielibyśmy się wykazać i rzeczywiście przysłużyć się mieszkającym tu ludziom. Mieszkacie z dala od innych osad. Wiecie zapewne, że mur został zniszczcony Po tej stronie pozostało niewiele osad, w których mieszkają ludzie. Co raz więcej Yokai będzie ciągnąć do tego 'ognia'. Wyprowadzenie was stąd zapewni wam pewne bezpieczeństwo... nie to które złudnie ofiarowuje wam Yokai dla którego to święto przygotowujecie. Zajmiemy się nim abyście mogli bezpiecznie opuścić to miejsce i wrócić z nami za mur. Nie będziecie musieli już martwić się o to czy przeżyjecie kolejny dzień, czy przypadkiem ta bestia nie cofnie danego wam słowa. Musicie tylko powiedzieć nam o nim coś więcej. Nie chcesz przecież do końca życia mieć krwi na swoich rękach, prawda?
Obserwowałem bardzo uważnie starszą. Szansa, że zdecyduje się mówić była mała. Miałem nadzieję, że nie podejmie gwałtownych działań. Potrzebowaliśmy informacji a ona była pewnym ich źródłem. Musiałem nią zachwiać dać świadomość, że nic w tym miejscu nie jest pewne, że to co robi nie przynosi nic pożytecznego a raczej szkodę. Byłem jednak przygotowany na kość niezgody.
Jeśli tylko starowinka zdecyduje się podnieść alarm trzymałem w torbie zwitek bandaża, którym ją zwyczajnie zaknebluję. Będzie się wierzgać ale z całą pewnością zwyciężę to starcie siłowe a wtedy będę miał czas na nałożenie pieczęci na język. Wystarczy wtedy powtórzyć pytania o Yokai, kim jest, czy wie o nim coś więcej, o jego zdolnościach. Wszystko co będzie potrzebne do określenia skali niebezpieczeństwa i umiejscowienia Yokai.
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości