Szlak transportowy
- Moderator Techniczny
- Moderator
- Posty: 801
- Rejestracja: 7 maja 2020, o 00:34
- Wiek postaci: 100
- Ranga: Spellcaster/Effect
- GG/Discord: Wolfig#2761
- Multikonta: Mujin, Jinpachi
- Aktualna postać: Mujin, Jinpachi
- Yami
- Posty: 2925
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Multikonta: Reigen
Re: Szlak transportowy
Wyszło to wszystko stosunkowo dobrze. Nie jestem wyśmienitym mówcą aby podnieść morale towarzyszy podróży jednak to co się liczyło to fakt, że nikt nie został dostawiony w drugi kąt. Mogli czuć się zawiedzeni jednak otrzymali nadzieję na nową szansę. Powinno wystarczyć do czasu powrotu.
Zwiadowcy zaczęli się rozchodzić więc i pora była na mnie. Powstrzymała mnie Yumiko. Zatrzymałem się i uważnie wysłuchałem co ma do powiedzenia. Nie wierzyłem w przesądy, nic za nimi nie stało poza zapewnieniem głupszych, że wszystko będzie dobrze. Przebiegnie przed Tobą czarny kot i musisz wystrzegać się każdego kroku? Dobre sobie. Nie odpowiedziałem jednak natychmiast. Wpatrywałem się w wstążkę. O Yokai wiedziałem niewiele. Samo słowo mogło wywołać strach w dzikich. Z ich powodu doszło do wojny na Sogeńskich bagnach. Może i jest to pierdoła dla mnie ale Ci ludzie będą w tę pierdołę wierzyć. Jeśli spotkamy jakichś dzikich na drodze... będę tym "złym".
Usiadłem na pobliskim pieńku i odwróciłem się do Yumiko plecami.
- Przy tej długości kok wyglądałby jak druga głowa. Członkowie klanu Soma mogliby uznać, że ich przedrzeźniam - zażartowałem - Kucyk spełnia chyba przedstawione wymagania - przechyliłem głowę aby spojrzeć się w stronę dziewczyny - Nie mam przy sobie lusterka. Gdybym sam związałbym włosy nie zdziwiłbym się gdybyś uznała, że w moich włosach mieszkają dwa Yokai.
Tego typu wymiany "uprzejmości" potrafią zbliżyć, a przecież zależało mi na tym aby w przyszłości mieć bardzo dobre stosunki z tymi ludźmi. Jeśli się odejdzie, zostanę chwilę i sam zwiążę włosy w kucyk. Nie jest to mechanizm Ayatsuri abym nie dał sobie rady. Potem pozostawało jedynie iść wypocząć.
Wydreptałem z namiotu i przygotowałem do drogi, w zasadzie zbyt wiele tego nie było. Rozłożyć zwój na podłodze, złożyć jedną pieczęć i cały namiot nagle znika. Jedyny ślad jaki pozostał to odciśnięta trawa w kształt kwadratu. Pomogłem w przygotowaniu śniadania i przyjąłem gorzki napój. Wzdrygnęło mnie gdy wypiłem jego zawartość. Zacisnąłem powieki i wyraźnie się skrzywiłem. Jasna cholera ale to było gorzkie.
- Dzięki.
Przejście przez mur trwało chwilę. Obserwowałem jak wyglądały nastroje sensorów podczas tej przeprawy. Najbardziej przygnębiony zdawał się być Kenta, jednak wyczułem słowa dotyczące bezpieczeństwa jakie może zapewnić tajemnica skrywana w murze ukrywały się w ich sercach. Będziemy przez niego przechodzić jeszcze raz. Badania zostały odłożone w czasie, nie zaniechane w całości. Tyle mi wystarczało. Nie będę ukrywał ze wszystkich to właśnie mnie najbardziej dręczyła decyzja Kazuo.
W trakcie całej podróży zrozumiałem co miał na myśli zespół sensorów aby nie słuchać podszeptów lasu. Czułem się nie tylko obserwowany ale tak jakby nieustannie ktoś używał techniki "Utsusemi no Jutsu". Podszepty miały różny charakter, żaden jednak nie zdołał mnie zwieść. Zdążyłem się do nich przyzwyczaić. Nie będę jednak ukrywał, że były mi obojętne. Myślenie nad aktualną sytuacją i bycie wiecznie gotowym uszczuplało sił. Jak jednak to zrobić kiedy non stop ktoś ci coś pierdoli do ucha. Westchnąłem. Jestem tu kilka tygodni a już mam dość, podziwiam ludzi tutaj mieszkających.
- Dlaczego część ludzi została na tych terenach jeśli planowaliście przebić się przez mur? - rzuciłem pytaniem podczas podróży. Dzicy mieli dostatecznie dużo czasu aby zebrać wszystkich, są jednak tacy, którzy zostali wiedząc, że czeka ich tutaj zguba. Zastanawiało mnie co taką osobą może kierować.
Dotarliśmy do większej osady zwanej Yamamura, a przynajmniej tak nazwali ją moi towarzysze. Wyglądała imponująco a zarazem niepewnie. Nie sposób się im dziwić. Jestem tu od niedawna, oni całe życie.
- Jaki jest aktualnie plan? - zapytałem Kazuo.
Ukryty tekst
0 x
- Uchiha Hiromi
- Posty: 341
- Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
- Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
- Multikonta: Yuki Hoshi
Re: Szlak transportowy
- Doprawdy, Yami-san - westchnęła Yumiko i istotnie, pomogła mu zgarnąć włosy i związać w elegancki, męski koczek, który wcale nie wyglądał, jakby miał drugą głowę. Wszystko było w porządku. - Powinieneś pilnować, żeby włosy były związane. Jeżeli będiesz potrzebował dalszej pomocy, daj mi proszę znać.
- Dlaczego część ludzi została? - W czasie drogi odpowiedział mu Yamamoto. - Z tych samych powodów, dlaczego nie wszyscy opuścili Kotei, kiedy zaatakowaliśmy. Niektórzy nie chcieli, inni nie mogli, inni protestowali przed atakiem. To ich domy. Po prostu nie dotarła do nich informacja. Nie byli w pierwszej grupie. To naprawdę ogromne tereny, na pewno zauważyłeś. A my, ludzie z tej strony Muru, nie jesteśmy jedną wielką grupą, gdzie każdy jest taki sam. Możesz popytać ludzi, dlaczego zostali. Dostaniesz różne odpowiedzi.
Po dotarciu do Yamamury, Yami był zainteresowany, co dalej należało zrobić.
- To jedna z większych osad po tej stronie Muru. Dlatego zostaniemy tutaj jakiś czas i zobaczymy, czy nie da się pomóc tutaj ludziom. Może pozbyć się trochę okolicznych Yokai, dać im większe bezpieczeństwo.
- Namówić do przeniesienia się do Atarashi - dodał Kenta, rozglądając się dookoła. - Ech, nie podoba mi się to miasto, bardzo nienaturalne drzewa tutaj rosną…
- Bo nie urosły naturalnie - powiedziała zupełnie inna kobieta, podchodząc bliżej do przybyłej grupy. Widzieli ją, że podchodziła. Była starsza, o przeplatanych siwizną brązowych włosach, głębokich zmarszczkach oraz jednym oku pokrytym bielmem. Przez to oko przechodziła bardzo głęboka blizna po pazurach? Paznokciach może. Cztery ślady sugerowały ludzką dłoń. Ale siła uderzenia… - Jestem Umiko Rei, Starsza tej osady. Trzydzieści lat temu było tutaj pusto. Daleko nam było do drzew i lasu, żeby drewno pozyskiwać. Im dalej od domu, tym łatwiej nas łapano. Wtedy jednak przechodziła tędy bogini i spowodowała, że drzewa wyrosły w jedną noc, dając nam schronienie, a dary natury były bliżej nas. Ogromne lasy wtedy wyrosły na tych ziemiach. Oczywiście, z czasem zalęgły się tam złe duchy, no ale co na to poradzić.
- Może przeprowadzić się do Atarashi? - zaproponowała niebieskowłosa.
- I opuścić to miejsce? Nie, nie, za stara jestem, a żyje nam się tutaj całkiem dobrze.
Cóż, nie do końca odpowiadało to ogólnemu nastrojowi tego miejsca.
- Jeżeli chcecie się tutaj zatrzymać, możecie zostać, ale nie dłużej niż dwie noce. Potem odbywa się święto Równonocy, na którym obcy nie są mile widziani. Do tego czasu was przyjmiemy, nakarmimy. Możecie zająć jeden z opuszczonych domów. Lub wszystkie. Ale nie wiem, czy nie zostaniecie tam przeklęci. Po prostu nie róbcie problemów.
- Dlaczego część ludzi została? - W czasie drogi odpowiedział mu Yamamoto. - Z tych samych powodów, dlaczego nie wszyscy opuścili Kotei, kiedy zaatakowaliśmy. Niektórzy nie chcieli, inni nie mogli, inni protestowali przed atakiem. To ich domy. Po prostu nie dotarła do nich informacja. Nie byli w pierwszej grupie. To naprawdę ogromne tereny, na pewno zauważyłeś. A my, ludzie z tej strony Muru, nie jesteśmy jedną wielką grupą, gdzie każdy jest taki sam. Możesz popytać ludzi, dlaczego zostali. Dostaniesz różne odpowiedzi.
Po dotarciu do Yamamury, Yami był zainteresowany, co dalej należało zrobić.
- To jedna z większych osad po tej stronie Muru. Dlatego zostaniemy tutaj jakiś czas i zobaczymy, czy nie da się pomóc tutaj ludziom. Może pozbyć się trochę okolicznych Yokai, dać im większe bezpieczeństwo.
- Namówić do przeniesienia się do Atarashi - dodał Kenta, rozglądając się dookoła. - Ech, nie podoba mi się to miasto, bardzo nienaturalne drzewa tutaj rosną…
- Bo nie urosły naturalnie - powiedziała zupełnie inna kobieta, podchodząc bliżej do przybyłej grupy. Widzieli ją, że podchodziła. Była starsza, o przeplatanych siwizną brązowych włosach, głębokich zmarszczkach oraz jednym oku pokrytym bielmem. Przez to oko przechodziła bardzo głęboka blizna po pazurach? Paznokciach może. Cztery ślady sugerowały ludzką dłoń. Ale siła uderzenia… - Jestem Umiko Rei, Starsza tej osady. Trzydzieści lat temu było tutaj pusto. Daleko nam było do drzew i lasu, żeby drewno pozyskiwać. Im dalej od domu, tym łatwiej nas łapano. Wtedy jednak przechodziła tędy bogini i spowodowała, że drzewa wyrosły w jedną noc, dając nam schronienie, a dary natury były bliżej nas. Ogromne lasy wtedy wyrosły na tych ziemiach. Oczywiście, z czasem zalęgły się tam złe duchy, no ale co na to poradzić.
- Może przeprowadzić się do Atarashi? - zaproponowała niebieskowłosa.
- I opuścić to miejsce? Nie, nie, za stara jestem, a żyje nam się tutaj całkiem dobrze.
Cóż, nie do końca odpowiadało to ogólnemu nastrojowi tego miejsca.
- Jeżeli chcecie się tutaj zatrzymać, możecie zostać, ale nie dłużej niż dwie noce. Potem odbywa się święto Równonocy, na którym obcy nie są mile widziani. Do tego czasu was przyjmiemy, nakarmimy. Możecie zająć jeden z opuszczonych domów. Lub wszystkie. Ale nie wiem, czy nie zostaniecie tam przeklęci. Po prostu nie róbcie problemów.
0 x
- Yami
- Posty: 2925
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Multikonta: Reigen
Re: Szlak transportowy
Musiałem szukać sobie zajęcia? Myślałem, że jest jakiś konkretny plan działań a nie zabawa w samowolkę. Słysząc wypowiedź Kenty głośno westchnąłem. Wiedziałem bowiem jak to się skończy.
- Z daleka widać, że jestem obcy. Nikt nie będzie chciał otrzymać pomocy z moich rąk tym bardziej próba przekonania do osiedlenia się w Atarashi. Im bardziej będę się starać tym bardziej będą niechętni. Drogą eliminacji pozostaje mi więc polować na Yokai.
Historia starszej kobiety wraz z ostrzeżeniem dotyczącym nadchodzącego święta sprawiła, że skierowałem wzrok w stronę centrum osady. Przeleciałem wzrokiem po widmach ludzi, którzy tutaj żyli. Następnie spojrzałem w kierunku koron drzew. Bujna roślinność dająca schronienie przed niebezpieczeństwami. Przypomniałem sobie pewną kupiecką historię o tym jak przejrzeć szemrane interesy. Zaczyna się pomysłu na wielki zarobek przy niewielkiej pracy. Opierał się na sprzedaży dokumentu upoważniającego do sprzedaży tego typu dokumentów. Osoba, która dostała upoważnienie, musiała przekazywać połowę zysków z tego interesu osobie od której kupiła owe upoważnienie. Dotyczyło to nie tylko sprzedaży ale też części zysków ze sprzedaży osoby pod nią. Załóżmy więc dokument kosztował 100Ryo i pierwsza osoba sprzedała go 2 osobom. Już w tym momencie zarobiła 200 Ryo. Osoby pod nim aby wyjść na zero sprzedały je kolejnym 2 osobom. Zarobiły więc 200 Ryo, z czego 100 musiały oddać osobie nad nią. Pierwsza osoba otrzymała więc 400 Ryo a osoby pod nią wyszły na 0. Jeśli to wszystko rozrysować na papierze moglibyśmy dostrzec coś w postaci korzeni drzewa, które są najgrubsze przy samym pniu, ponieważ pierwsza osoba miała największe zyski a osoby pod nimi mizerne aż do momentu w którym nic nie mogły sprzedać (byli stratni). Pokazuje to, że przynajmniej połowa ludzi w tym biznesie jest stratna. Każdy słysząc na czym to polega widziała szansę zysku "wszak wystarczy sprzedać papier 3 osobom aby zacząć zarabiać nic nie robiąc". Rzeczywistość jednak pokazała inaczej. Nie zdziwiłbym się gdyby samo miasto było stworzone przez Yokai, które czerpało z sił życiowych mieszkańców dając im ułudę bezpieczeństwa.
- Byłbym w stanie założyć się, że to właśnie te "bezpieczne" drzewa są powodem braku sił mieszkańców... Uczestniczyliście kiedyś w tym święcie Równonocy?
0 x
- Uchiha Hiromi
- Posty: 341
- Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
- Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
- Multikonta: Yuki Hoshi
Re: Szlak transportowy
Kazuo burknął do Yamiego i sensorów, żeby się rozejrzeli i znaleźli miejsce na odpoczynek, a on sam jeszcze próbował zagadać i urobić kobietę, oddalając się od grupy. Zostali sami, łypano na nich smutnymi spojrzeniami ludzi mieszkających tutaj, ale nikt już im nie przeszkadzał, nie podchodził, nie zagadywał. Trzymano się raczej z daleka. I to nie tylko z powodu obecności tutaj Yamiego.
- Wiesz co? - mruknął Kenta, kiedy jakaś młoda dziewczyna spojrzała na niego i niemal natychmiast zamknęła sie w swoim domu. - Z daleka widać, że my też obcy jesteśmy. Chyba nie ma znaczenia, czy to ty czy my. Aż tak się nie różnimy.
- Nie tutaj - dodała Yumiko, głęboko wzdychając. - Nie ma to tutaj znaczenia. Ci ludzie… chyba zrezygnowali już z wszystkiego, ale dla nich jesteśmy tak samo obcymi, jak ty, Yami-sama. Zresztą, tak zawsze było. Tutaj, na tych ziemiach ludzie zawsze byli w grupkach, wioskach, nie ufali obcym. Dlatego i nam średnio zaufają. Ale jak się rozejrzymy i zrozumiemy, co ich dręczy, powinniśmy być w stanie poprawić im życie.
- Słyszałem, że na tym terenie są Rokurokubi - powiedział Hiroshi.
- Może to byli Orochi? - zastanowiła się Aiko.
Hiroshi tylko burknął, co nie brzmiało ani na potwierdzenie ani na zaprzeczenie.
Przez chwilę grupa się zastanawiała, w końcu jednak Kenta machnął dłonią i wskazał na jeden z domów.
- Dobra, rozbijmy się tutaj, a potem się rozejrzymy. A ty, Yami-sama, wyjaśnij, co masz na myśli mówiąc, że bezpieczne drzewa są powodem braku sił mieszkańców? - zapytał. - Co do samego święta Równonocy, w mojej wiosce świętowano Równonoc i wiosną i jesienią, ale mogę się założyć, że to zupełnie inne święta tutaj. Wiem, że może dla Ciebie to dziwne, ale kultura, święta i w ogóle ludność tutaj się nie mieszała tak, jak na bezpiecznym południu. Wiemy niewiele więcej od ciebie. Sami będziemy to wszystko rozkminiać razem z tobą. Więc nie przejmuj się, że będą na ciebie łypać. Na nas wszystkich będą.
Dom, który wybrano na zatrzymanie się, był w kiepskim stanie. Jego drewniana konstrukcja, niegdyś mocna i solidna, teraz się rozpadała. Ściany były popękane i spróchniałe, a miejscami pokryte warstwą zielonego mchu. Dach, wykonany z tradycyjnych dachówek, w jednym miejscu był zapadnięty, odsłaniając część wnętrza budynku na kaprysy pogody.
Roślinność przejęła kontrolę nad tym miejscem, wnikając w każdą szczelinę i zakamarek. Pnącza owinęły się wokół drewnianych filarów, oplatając je jak węże, które powoli duszą swoje ofiary. Krzewy i dzikie trawy wyrosły wokół fundamentów.
Yamamoto Kazuo
Tanashi Hiroshi
Matsuda Aiko
Hirose Yumiko
Nakamura Kenta
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość