Główna Ulica
- Shin
- Posty: 106
- Rejestracja: 3 kwie 2022, o 00:09
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=191665#p191665
- Izuro
- Posty: 109
- Rejestracja: 22 wrz 2023, o 20:50
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11314&p=212828#p212828
- GG/Discord: izuro94
Re: Główna Ulica
Przeciwnik którego zaproponował mu barman jak się okazało do najbystrzejszych nie należał. Bez problemu zdołał złapać się na "haczyk" który zastawił jasnowłosy. Pojedynek miał być dość prosty, ale to nie było najważniejsze. Jego głównym celem było pochwycenie amuletu i udawanie idioty. W tym akurat czuł się czasem dobry, może inaczej. Czuł się świetnym aktorem. Piwo idealnie zadziało, zdołał zachęcić do pojedynku, a co było dalej przerosło nawet i jego oczekiwania.
- "Trzy kule" "50ryo" - tyle zdołał zrozumieć z jego prostych słów, więcej nie potrzebował. Ten postanowił rzucić swoją pierwszą kulą, uważnie przyglądał się odpowiedniej chwili i gdy taka nadeszła od razu cupnął przedmiot od razu chowając go w bezpieczne miejsce, czyli do majtek. Może nie zbyt właściwe miejsce, ale najbezpieczniejsze. Po chwili drab zrozumiał, że coś mu brakuje. Od razu zaczął wrzeszczeć w niebogłosy. Podleciał sędzia, teraz była chwila by zabłysnąć jako idiota. Zaczął uważnie rozglądać się w miejscu gdzie przechodził czerwonowłosy aby dostrzec czy nic tu nie leży. Nic oczywiście nie mógł znaleźć.
- Amulet? Jak on wygląda? - dalej rozglądał się aby nie wyjść na osobę która właśnie podkradła ów przedmiot. W głębi duszy naśmiewał się z braku spostrzegawczości przeciwnika. Ten dalej nie mógł wybaczyć całemu światu, że stracił artefakt. Sędzia zadał pytanie czy będzie dalej grał, czy się poddaje. Jak się okazało nie miał głowy bez tego czegoś by grać, a nawet spróbować. Odebrał więc bilet, odwrócił się ostrożnie na pięcie tak by nic mu nie wyleciało i nie chodziło o jego przyrodzenie. Z uśmiechem na twarzy podszedł do barmana po czym wziął łyk alkoholu który przedtem mu sporządzono. Postawił na stół szklankę po czym wrzucił pod ladę ukradziony amulet i przykrył obrusem. Kiedy dostrzegł ów znajomego cudotwórcę drinków uśmiechnął się do niego i machnął żółtym biletem. Machnął głową na znak wdzięczności i puścił mu oczko by ten zrozumiał, że wszystko idealnie się potoczyło. Nie zamierzając dłużej zwlekać postanowił wyruszyć do następnego pokoju mając wszystko co na ten moment wygrał.
Kolejny pokój był najmniejszy, na środku znajdował się stół z czterema miejscami. Trzy były na ten moment zajęte, a czwarty zapewne oczekiwał na niego. Postanowił dość szybko się przyglądać nieznajomym. Dwóch mężczyzn, w tym jeden dzieciaczek, ale wcale nie zamierzał mu ujmować przez wiek. Napewno był niesamowicie dobry skoro tutaj trafił, tak samo tyczyło się eleganckiego staruszka. Wyjątkową osobą w tej grupie była młoda kobieta, mająca na oko dwadzieścia lat. Musiał przyznać, że jej najbardziej się tu nie spodziewał. Chociaż! Kobiety były niesamowicie przebiegłe, więc skąd to zaskoczenie. Uśmiechnął się i podszedł bliżej, ukłonił się wszystkim w geście powitania po czym usiadł we wskazanym miejscu. Miał przed sobą coś do pisania i kartki. Sędzia szybko opowiedział o tym co ich tu czeka.
- Trzy zagadki, odpowiedzi na kartce... - pomyślał. Niby proste, ale jednak trzeba będzie sporo pomyślec. Trochę rozmyślał nad odpowiedzią na zadane pytanie, w końcu szybka odpowiedź nie była zawsze tą właściwą. Postanowił więc uważnie to przeanalizować, kiedy był już pewny zapisał na kartce odpowiedź. Po czym we wskazanym momencie podniósł kartkę i odsłonił reszcie.
- "Trzy kule" "50ryo" - tyle zdołał zrozumieć z jego prostych słów, więcej nie potrzebował. Ten postanowił rzucić swoją pierwszą kulą, uważnie przyglądał się odpowiedniej chwili i gdy taka nadeszła od razu cupnął przedmiot od razu chowając go w bezpieczne miejsce, czyli do majtek. Może nie zbyt właściwe miejsce, ale najbezpieczniejsze. Po chwili drab zrozumiał, że coś mu brakuje. Od razu zaczął wrzeszczeć w niebogłosy. Podleciał sędzia, teraz była chwila by zabłysnąć jako idiota. Zaczął uważnie rozglądać się w miejscu gdzie przechodził czerwonowłosy aby dostrzec czy nic tu nie leży. Nic oczywiście nie mógł znaleźć.
- Amulet? Jak on wygląda? - dalej rozglądał się aby nie wyjść na osobę która właśnie podkradła ów przedmiot. W głębi duszy naśmiewał się z braku spostrzegawczości przeciwnika. Ten dalej nie mógł wybaczyć całemu światu, że stracił artefakt. Sędzia zadał pytanie czy będzie dalej grał, czy się poddaje. Jak się okazało nie miał głowy bez tego czegoś by grać, a nawet spróbować. Odebrał więc bilet, odwrócił się ostrożnie na pięcie tak by nic mu nie wyleciało i nie chodziło o jego przyrodzenie. Z uśmiechem na twarzy podszedł do barmana po czym wziął łyk alkoholu który przedtem mu sporządzono. Postawił na stół szklankę po czym wrzucił pod ladę ukradziony amulet i przykrył obrusem. Kiedy dostrzegł ów znajomego cudotwórcę drinków uśmiechnął się do niego i machnął żółtym biletem. Machnął głową na znak wdzięczności i puścił mu oczko by ten zrozumiał, że wszystko idealnie się potoczyło. Nie zamierzając dłużej zwlekać postanowił wyruszyć do następnego pokoju mając wszystko co na ten moment wygrał.
Kolejny pokój był najmniejszy, na środku znajdował się stół z czterema miejscami. Trzy były na ten moment zajęte, a czwarty zapewne oczekiwał na niego. Postanowił dość szybko się przyglądać nieznajomym. Dwóch mężczyzn, w tym jeden dzieciaczek, ale wcale nie zamierzał mu ujmować przez wiek. Napewno był niesamowicie dobry skoro tutaj trafił, tak samo tyczyło się eleganckiego staruszka. Wyjątkową osobą w tej grupie była młoda kobieta, mająca na oko dwadzieścia lat. Musiał przyznać, że jej najbardziej się tu nie spodziewał. Chociaż! Kobiety były niesamowicie przebiegłe, więc skąd to zaskoczenie. Uśmiechnął się i podszedł bliżej, ukłonił się wszystkim w geście powitania po czym usiadł we wskazanym miejscu. Miał przed sobą coś do pisania i kartki. Sędzia szybko opowiedział o tym co ich tu czeka.
- Trzy zagadki, odpowiedzi na kartce... - pomyślał. Niby proste, ale jednak trzeba będzie sporo pomyślec. Trochę rozmyślał nad odpowiedzią na zadane pytanie, w końcu szybka odpowiedź nie była zawsze tą właściwą. Postanowił więc uważnie to przeanalizować, kiedy był już pewny zapisał na kartce odpowiedź. Po czym we wskazanym momencie podniósł kartkę i odsłonił reszcie.
PROMIENIE SŁONECZNE - SŁOŃCE
0 x
- Shindo
- Posty: 158
- Rejestracja: 13 wrz 2023, o 05:31
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=212662#p212662
- GG/Discord: shindo_13
- Aktualna postać: Shindo
Re: Główna Ulica
Misja rangi D: Szczęśliwy traf
Wszyscy gramy z nadzieją na wygraną, ale tak naprawdę podnieca nas myśl o tym, co możemy stracić
15 / 14
-------------------------------------------------Przed odczytaniem zagadki dało się widzieć jeszcze ukradkowe uśmiechy i w miarę przyjazną atmosferę. Jednak gdy zagadka została odczytana, atmosfera momentalnie zgęstniała. Wszyscy dookoła ciebie porzucili przypatrywanie się pozostałym uczestnikom, w lepieni byli w swoje kartki licząc na to, że rozwiązanie zagadki samo pojawi się na kartce. Tak się niestety nie stało, ale... Ty też musiałeś rozwiązać swoją zagadkę, zapisałeś swoją odpowiedź... Pytanie, czy odpowiedź jest poprawna ? Czy będzie w stanie zapewnić ci awans, a w następnej kolejności możliwość o zwycięstwo w turnieju ? Za niedługo miałeś się o tym przekonać. Ponieważ gdy zgłosiłeś swoją gotowość do udzielenia odpowiedzi, kobieta i młody chłopak już czekali na resztę. Starszy pan z zamkniętymi oczami i wytkniętym językiem myślał jeszcze nad odpowiedzią. Po chwili otworzył je i zapisał coś na kartce.
Sędzina dała sobie kilkanaście sekund, chcąc upewnić się, że wszyscy są gotowi. Gdy nabrała tej pewności na jej komendę podzieliliście się ze sobą swoimi rozwiązaniami zagadki. Młody chłopiec z kamienną twarzą miał na kartce wypisane:
Kobieta z uwodzicielskim uśmiechem pokazała wszystkim swój pomysł na rozwiązanie zagadki, a było to:SŁOŃCE
Przyszła kolej na ciebie i twoją odpowiedź, co było:Słońce
Starszy mężczyzna uśmiechając się, ukazał swoje braki w uzębieniu. Mało tego z kpiącym spojrzeniem pokazał swój pergamin, na którym wymalowane było:PROMIENIE SŁONECZNE - SŁOŃCE
Kobieta spojrzała na wasze wypociny i zaczęła z drgającym głosem:CIĘŻKA PRACA U SATOSHI`EGO
- Prawidłową odpowiedzią jest: Słońce. - zakończyła z pauzą, która miała wam dać do zrozumienia, że będzie kontynuowała
- Gracz po mojej prawej i kobieta o urokliwym uśmiechu przechodzą dalej ! - rzeczywiście kontynuowała dalej.
Podczas swojej wypowiedzi ręką wskazała na młodego chłopaka, natomiast na kobietę swoją delikatną brodą.
- Co do reszty, pan nie do końca zrozumiał zagadkę. Odpowiedź miała składać się z jednego wyrazu, zapisanego na kartce. Szkoda bo było blisko - zwróciła się do ciebie ze słyszalnym nutką żalu.
Odczekała chwilę, wyglądało to tak jakby próbowała nad sobą zapanować.
- A co do pana... - wskazała na starca -... to kompletnie pan nie trafił. - dało się słyszeć, że usilnie stara się ukryć śmiech
- Jak to ?! Przecież to ja prawdę napisać ! Wszystko się zgadza:
Co gdy rano wstaje, denerwuje leni, - no przecie jak on wstaje to nas... znaczy swoich roboli chłoszcze do roboty zaganiając
W ogrodach pomaga kwitnącej zieleni, - jak sra to nawozi, czyli pomaga
Bez tego i zmierzch, i świt sens swój traci, - nosz kurwa to on wyznacza mi... znaczy swoim robolą wyznacza życia sens
Każdy zeń korzysta, biedni i bogaci - biednym daje zarobić, a z bogatymi handluje.
Starzec rozłoszczony zacytował ponownie wiersz dokładając swoje wyjaśnienia, sędzina jednakowoż nic sobie z tego nie robiła. Jej twarz stężała i zimnym głosem oświadczyła wam:
- Przegraliście. Łupy zostawić i do wyjścia - wskazała wam drzwi dla przegranych
Starzec podbiegł do kobiety i zaczął krzyczeć
- Gdzie piniądze ! Kurwa ! Gdzie są moje piniondze !
Nagle znikąd pojawiło się dwóch drabowów, widocznie ochroniarzy przybytku. Ich obecność odmieniła o sto osiemdziesiąt stopni nastrój mężczyzny. Podniósł ręce do góry w geście poddania, powoli wycofując się w stronę drzwi.
- Panowie ja żartować, ja nie niepokoić, wy się nie martwić. Uczciwa gra toteż była - zaczął uspokajać, ale widocznie tylko samego siebie.
Gdy obydwoje wyszliście drzwiami dla przegranych, zobaczyłeś jak starzec poprawia sakiewkę ze złotem. Wasze spojrzenia spotkały się, starzec uśmiechnął się i rzucił ci garść monet.
- Do następnego razu dzieciaku, radzę ci stąd uciekać po pewnie zaraz zorientują się, że nie mają sakiewki. - głos mu się zmienił, zmężniał nadając mu nutkę prawdziwej siły.
Gdy już miał uciec, spojrzał jeszcze raz na ciebie i powiedział:
- Jeżeli chcesz prawdziwych wyzwań to przyjdź do krainy prawdziwego Boga, gdzie Midori wita od zachodu.
Zanim zareagowałeś znikł w kłębach dymu.
Gratulację ! Misja Zakończona
0 x
- Izuro
- Posty: 109
- Rejestracja: 22 wrz 2023, o 20:50
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11314&p=212828#p212828
- GG/Discord: izuro94
Re: Główna Ulica
Trochę się zastanawiał nad odpowiedzią, jak się okazało była ona poprawna, ale aż na zbyt. Sędzia określił, że odpowiedź miała być jednym wyrazem! Był tym mocno podirytowany, cała ta finałowa runda mogła być ukartowana. Od razu wstał z krzesła, rzucił na stół swoją kartkę i dodał patrząc prosto w oczy sędziego.
- "Odpowiedzią jest jedno słowo..." Tak brzmiała przecież Twoja informacja, nie wynika z tego, że ma być jednym słowem odpowiedziana tylko wskazówka przez Ciebie określona dla Nas by wiedzieć, że wystarczy jeden wyraz! Tak właśnie było z mojej strony, ale uzupełniając o moją wiedzę w ów zagadce głównie chodzi o promienie słoneczne bo samo słońce do nie których zakątków może nie docierać, ale promienie słoneczne już tak! - był po prostu wściekły na sędziego. Widział jednak, że nie uda mu się go przekonać stąd też zrezygnowany, podirytowany ruszył w stronę wyjścia wraz ze staruszkiem który jak się okazało nagrodę zdołał odebrać sobie, a nawet część przekazać i jemu. Był po prostu wściekły na to sędziowanie, było ono ukartowane. W samym regulaminie który określił sędzia nie było przecież informacji, że nie można użyć większej ilości słów, ale samo sedno to jeden wyraz! Mimo to postanowił wyjść na miasto, przewietrzyć się i zobaczyć co jeszcze z tego dnia uda mu się uzyskać. Wciąż panowało Święto Żniw!
KONIEC MISJI i POCZĄTEK NOWEJ
- "Odpowiedzią jest jedno słowo..." Tak brzmiała przecież Twoja informacja, nie wynika z tego, że ma być jednym słowem odpowiedziana tylko wskazówka przez Ciebie określona dla Nas by wiedzieć, że wystarczy jeden wyraz! Tak właśnie było z mojej strony, ale uzupełniając o moją wiedzę w ów zagadce głównie chodzi o promienie słoneczne bo samo słońce do nie których zakątków może nie docierać, ale promienie słoneczne już tak! - był po prostu wściekły na sędziego. Widział jednak, że nie uda mu się go przekonać stąd też zrezygnowany, podirytowany ruszył w stronę wyjścia wraz ze staruszkiem który jak się okazało nagrodę zdołał odebrać sobie, a nawet część przekazać i jemu. Był po prostu wściekły na to sędziowanie, było ono ukartowane. W samym regulaminie który określił sędzia nie było przecież informacji, że nie można użyć większej ilości słów, ale samo sedno to jeden wyraz! Mimo to postanowił wyjść na miasto, przewietrzyć się i zobaczyć co jeszcze z tego dnia uda mu się uzyskać. Wciąż panowało Święto Żniw!
KONIEC MISJI i POCZĄTEK NOWEJ
0 x
- Shindo
- Posty: 158
- Rejestracja: 13 wrz 2023, o 05:31
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=212662#p212662
- GG/Discord: shindo_13
- Aktualna postać: Shindo
Re: Główna Ulica
Misja D
Izuro
"Święto żniw w cieniu wojny" _____________________________
Posty:
MG: 1
Gracz: 0
_____________________________
Izuro
"Święto żniw w cieniu wojny" _____________________________
Posty:
MG: 1
Gracz: 0
_____________________________
Przemierzałeś osadę Tsurai, która obchodziła święto żniw. Jednak tegoroczne obrzędy nie były zbyt huczne, z resztą które były ? Na tej nieurodzajnej ziemi, każda nawet maleńka oaza, skrawek urodzajnej ziemi wykorzystywany był do cna. Nie było w tym nic złego, każdy przecież orze jak może, tylko że zazwyczaj przyjeżdżali jeszcze kupcy z Shigashi no Kibu. Dzięki ludziom z zewnątrz i z ich towarami można było spokojnie pokusić się stwierdzenie, że święto właśnie wtedy nabierało rumieńców. Tym razem jednak nie przyjechali, a i obrzędy były bardzo mało wystawne, dostrzegłeś to gdy przemierzałeś osadę Tsurai bardziej wnikliwie. Co było tego przyczyną ? Miałeś się właśnie o tym dowiedzieć w momencie kiedy przechodziłeś obok jednego ze straganów z żywnością. Odpowiadał za niego mężczyzna w podeszłym wieku, który w tym momencie rozmawiał ze swoim rówieśnikiem.
- Zbankrutuje przez tą WOJNĘ ! - krzyczał handlarz
- Wszystkich nas dotyka ta sytuacja - odpowiedział potencjalny klient
- Jednak to ja mam zakaz handlu, MUR JEST DALEKO STĄD, ale i tak nie mam zakaz sprzedaży swoich towarów - ciągnął dalej sprzedawca
- A kto ci zakazał ? Właśnie się zastanawiałem, dlaczego nie ma kupców z Shigashi - zaintrygował się drugi rozmówca
- Jak to kto ? Żołdaki Tsurai ! MUR PADŁ I JEST WOJNA POMIĘDZY SPRZYMIERZONYMI LUDŹMI NASZEGO KONTYNETU, A TYMI Z ZEWNĄTRZ. To jednak wiesz, a czego nie wiesz ? Zakaz handlu gościnnego, sprzedawać mogę tylko u siebie ! TFU! TFU! Łaskawcy od was powiedzieli, że jedynie w Antai mogę sprzedać. Ponoć jest tam jakaś baza operacyjna regionu i po zebraniu towarów wysyłają ją na front, ale kurwa za niższą cenę. Najgorsze jest to, że u mnie na południu w Sabishi doskonale wiedzą jaka jest sytuacja i chcą ode mnie kupić za głodowe ceny. - właściciel kramu wpadł w szał i nie był w stanie zatrzymać swojego słowotoku.
- Jesteś z Sabishi ? Nie wyglądasz - stwierdził mieszkaniec Tsurai, uważnie taksując handlarza spojrzeniem
- A kim mam kurwa być ? Zza muru ?- odpowiedział poddenerwowany sprzedawca
- A nie no ja tak tylk... - zaczął tłumaczyć się Tsurańczyk
- Kupujesz coś ? - przerwał brutalnie drugi z kamienną twarzą przechodząc do interesów
- Nie, nie to znaczy ja... - pierwszy chłop zaczął się gubić
- To do widzenia. - zakończył dialog kramarz
Z peszony potencjalny klient odszedł w pośpiechu bez słowa pożegnania, gdy miałeś już udać się w swoją stronę nagle wpadłeś w oko starcowi, który za chwilę zwrócił się do ciebie.
- E ! E ! E! Młody ! Tak do ciebie mówię ! Nie chcesz zarobić ? - padła w twoją stronę oferta zarobku.
Gdy przyjrzałeś się mężczyźnie miał około metra siedemdziesięciu pięciu centymetrów, może miał i więcej, ale był lekko zgarbiony toteż trudno było dokładnie ustalić wzrost mężczyzny. Ubrany był w standardowe jak na tą okolice ciuchy, w których nie mógł rzucać się w oczy reszcie mieszkańców. Siwe, zaniedbane i przerzedzone włosy zdobiły jego jajowatą głowę.
Czy podejdziesz i zorientujesz się na czym polega zadanie czy jednak sobie darujesz i powędrujesz dalej ?
Handlarz
Klient
0 x
- Izuro
- Posty: 109
- Rejestracja: 22 wrz 2023, o 20:50
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11314&p=212828#p212828
- GG/Discord: izuro94
Re: Główna Ulica
Święto zbiorów trwało w najlepsze, podczas turnieju nie udało się nic większego wygrać, ale i tak był zadowolony z tego co osiągnął. W końcu z niczego zdołał dobrze się bawić, przeżyć ciekawą przygodę i w sumie dobrze się bawić mimo, iż końcówka nie należała do udanych. Przemierzał osadę, ale samo święto nie specjalnie było huczne. Nie do końca wiedział dlaczego gdyż większość swojego czasu pracował na polu, nie wychodził poza swój region. No, ale po odkryciu w sobie shinobi był nastawiony na zmianę swojego dotychczasowego życia. Myślał o świecie przez większość czasu jako coś strasznego, ale będąc dorosłym zmienił ten pogląd i bardzo chciał wyruszyć w świat aby odkryć trochę więcej o tym co się dzieje. Nie było za dużo odwiedzających, stragany praktycznie opustoszałe, mała ilość towaru. Coś tu było nie takie jak pamiętał przedtem, ale nie miał pojęcia dlaczego. Wiedział, że trwa wojna, ale co się dzieje? Przechodząc obok dwójki mężczyzn usłyszał ich rozmowę, a dokładniej kłótnię. Zatrzymał się aby dowiedzieć się od bardziej rozeznanych ludzi, kupiec napewno więcej zwiedził niż on, więcej słyszał toteż mógł być ciekawą bazą wiedzy. Opowiadał o zakazie handlu, o wojnie, baza operacyjna w Antai, o regionie Sabishi.
- Więc ten facet jest nie tutejszy... - pomyślał, osada nie była jakaś szczególnie wielka, ale zawsze na mniejszych mieścinkach można było poznać kogoś nowego, ale ten tutaj nie przypominał kogoś znanego przedtem. Nie przypadli sobie do gustu, prowizoryczny klient odszedł więc od kupca, a ten nie specjalnie się tym przejął. Od razu zawołał do jasnowłosego oferując jakąś pracę. Od razu coś w nim się zaświeciło. Nie był bogaty, a parę drobnych zawsze się przyda toteż uśmiechnął się i skierował w stronę siwego.
- Czemu by nie, ale jeżeli już mam ci pomóc to chciałbym dowiedzieć się też więcej o wojnie, Sabishi. Niestety nie wiem za dużo, a jestem bardzo ciekaw tego co na świecie się dzieje i w innych regionach. - wziął głęboki wdech aby móc dalej kontynuować swoją wypowiedź.
- Zwę się Izuro i jestem tutejszy, ale nie przeszkadza mi, że jesteś z Sabishi, a nawet interesuje. Nie poznałem nikogo stamtąd... - zakończył swoją wypowiedź i przysłuchiwał się nowo poznanemu człowieczkowi. Rozejrzał dookoła, nie do końca wiedział z kim ma do czynienia, ale nie czuł obaw przed nim. Mimo, że obcy to chyba można mu zaufać.
Rozmowa
Myśli
- Więc ten facet jest nie tutejszy... - pomyślał, osada nie była jakaś szczególnie wielka, ale zawsze na mniejszych mieścinkach można było poznać kogoś nowego, ale ten tutaj nie przypominał kogoś znanego przedtem. Nie przypadli sobie do gustu, prowizoryczny klient odszedł więc od kupca, a ten nie specjalnie się tym przejął. Od razu zawołał do jasnowłosego oferując jakąś pracę. Od razu coś w nim się zaświeciło. Nie był bogaty, a parę drobnych zawsze się przyda toteż uśmiechnął się i skierował w stronę siwego.
- Czemu by nie, ale jeżeli już mam ci pomóc to chciałbym dowiedzieć się też więcej o wojnie, Sabishi. Niestety nie wiem za dużo, a jestem bardzo ciekaw tego co na świecie się dzieje i w innych regionach. - wziął głęboki wdech aby móc dalej kontynuować swoją wypowiedź.
- Zwę się Izuro i jestem tutejszy, ale nie przeszkadza mi, że jesteś z Sabishi, a nawet interesuje. Nie poznałem nikogo stamtąd... - zakończył swoją wypowiedź i przysłuchiwał się nowo poznanemu człowieczkowi. Rozejrzał dookoła, nie do końca wiedział z kim ma do czynienia, ale nie czuł obaw przed nim. Mimo, że obcy to chyba można mu zaufać.
Rozmowa
Myśli
0 x
- Shindo
- Posty: 158
- Rejestracja: 13 wrz 2023, o 05:31
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=212662#p212662
- GG/Discord: shindo_13
- Aktualna postać: Shindo
Re: Główna Ulica
Misja D
Izuro
"Święto żniw w cieniu wojny" _____________________________
Posty:
MG: 2
Gracz: 1
_____________________________
Izuro
"Święto żniw w cieniu wojny" _____________________________
Posty:
MG: 2
Gracz: 1
_____________________________
Mężczyzna czekał aż podejdziesz do niego cały czas machając zachęcająco ręką, żebyś się przybliżył. Gdy przestał byłeś już niemal na wyciągnięcie ręki, wtedy zacząłeś mówić, a sprzedawca spokojnie czekał. Chociaż w niektórych momentach robił dziwne miny, jakbyś go czymś zaskoczył, gdy już zakończyłeś mówić wtedy to on wpadł w swój monolog.
- O chłopie, żeś mi z nieba spadł, każdy znaczy prawie każdy tutaj ma problem do Sabishi ! Ja nie wiem czy ktoś ojca zabił czy matkę zgwałcił i się podpisał, że z Sabishi był, żeście tacy nie mili ? Czy kurwa większość z was w tym jebanym kurwi dołku to cholernymi rasistami ? Kurwa mać ! Jedni przychodzą - nie handluj, drugi - nie wyglądasz na Sabishi, trzeciemu jedź do Antai. A żeby chociaż jeden z tych gałganów przyszedł i wędrownemu kupcowi zaproponował kubek wina, ciepłą strawę albo gościnne...- mężczyzna dał upust swojej złości, złapał oddech i kontynuował, ale już o wiele spokojniejszy. -... Przepraszam człowiek w podróży to oczekuje chociaż minimalnej gościnności. A tak jestem z Sabishi i dla twojej wiadomości to my prawie jak kamraci i konfratrzy bo z jednej krainy. Tak, zgadza się widoki u nas niemalże takie same jak i u was w Tsurai, a traktują uczciwego kupca jakbym zza muru był. Co ci jeszcze mogę powiedzieć, ludzie u nas dobrzy i gościnni, nie tak jak tutaj chociaż wiadomo zawsze się czarna owca znajdzie. Władze u nas sprawują dwa rody Ayatsuri i Kaguya, bardzo porządne i szanowane z resztą, które nie godzą się i nie pozwalają na takie traktowanie przyjaznych ziemią ludzi z zewnątrz. Wiem, że jedni w walce posługują się lalkami... - po kilku uszczypliwościach ponownie złapał oddech i kontynuował zmieniając lekko tory rozmów-... A właśnie wspomniałeś o Murze, hmm... chłopie jest wojna krótko mówiąc. Plotek nie będę powtarzał bo tych uraczysz na każdym kroku co nie miara, mam jedyne sprawdzone informację. A te mówią, dzicy przedarli się niszcząc mur, aktualnie walki toczą się w Sogen pomiędzy dzikusami, a zjednoczonymi wojskami naszego kontynentu. - starzec wreszcie skończył mówić.
Widocznie musiało zaschnąć mu w gardle od tego gadania ponieważ od razu gdy zamilkł sięgnął po gąsior z jakimś napojem. Gdy ugasił pragnienie podsunął ci naczynie z płynem pod nos.
- Jestem Takeshi, a to najlepsze wino z moich ziem, pij śmiało. A co do roboty, sprawa jest prosta uczciwie zapłacę jak pomożesz mi z transportem do Antai. W jakimś sensie zbliżymy się do właśnie do regionu gdzie jest wojna. Co prawda daleko linia frontu jest daleko, daleko, że hohohho, ale zawsze bezpieczniej jak pojedziemy we dwóch. A ja przyznam, że już się trochę zmachał. To jak pomożesz mi ? - zakończył swój wywód
Starzec patrzył z wyczekiwaniem na ciebie, aż dasz mu odpowiedź w międzyczasie akurat przechodzili strażnicy. Takeshi łypnął na nich bardzo złowrogo
- Za ten numer z Antai następnym razem policzę wam ekstra dwie stówki za moje wino - twój potencjalny zleceniodawca odgrażał się wojownikom z Tsurai
Takeshi
0 x
- Izuro
- Posty: 109
- Rejestracja: 22 wrz 2023, o 20:50
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11314&p=212828#p212828
- GG/Discord: izuro94
Re: Główna Ulica
Staruszek nie był zbyt zadowolony z gościny jego wioski, on sam nie był szczególnie przywiązany do niej. Po prostu w niej żył nie wiedząc do końca dlaczego, czuł się w niej bezpieczniej. Strach przed światem za bardzo podcinał mu skrzydła, ale trzeba było to w końcu przełamać! Słuchał uważnie co siwy ma do powiedzenia, opowiadał o rodach Ayatsuri manipulującym lalkami, Kaguya, wspólnej krainie jaką były Sabishi i Tsurai. Nie chciał za bardzo mu się wtrącać w końcu opowiadał bardzo ciekawie. Przedstawił się podając wino, od razu jasnowłosy pochwycił, ale jeszcze nie próbował wciąż nasłuchując. Wtem otrzymał propozycję pracy, jego zadaniem miałaby być podróż w okolicy Antai jako pomoc kupcowi. Był lekko zdziwiony, ale też zaciekawiony. Nigdy nie był poza Tsurai, a myśl o dalszej wędrówce sprawiała, że w ustach mu zaschło. Wziął więc łyka wina i przyjrzał mu się uważniej, ten wciąż mówił, że to daleko od wojny, mur upadł, ale żołnierze tam walczą z dzikimi. Akurat przeszli strażnicy nie specjalnie będąc zadowolonymi, że jeszcze znajduje się tutaj kupiec. Ten też nie był zbyt zadowolony, odgryzł się im słownie po czym wciąż przyglądał się zielonookiemu. W końcu zacisnął pięść i nie będąc do końca pewnym powiedział.
- Nigdy nie byłem poza Tsurai, nie jestem też dobrym strażnikiem, ale napewno pomogę jak tylko będę mógł, a przy tym chętnie pozwiedzam świat którego dotąd nie było mi dane zobaczyć, a więc odpowiedź brzmi TAK! Pomogę ci... - uśmiechnął się, rozejrzał dookoła czy ktoś ich nie podsłuchuje, nie miał pojęcia czy ów zadanie nie będzie zbyt ciężkie, ale czas stawić wyzwanie trudnościom!
- Jak więc mogę się przydać w tej podróży? Co trzeba nosić? - był już gotów aby choć trochę na coś się przydać, miał ze sobą niezbędne rzeczy, ale nie wiedział co go po drodze może czekać, co mu może się przydać, ale jak to mówią by się nauczyć trzeba się sparzyć! Jak już uda mu się ukończyć pierwszą podróż to później będzie tylko łatwiej, będzie wiedział co mu się przyda na takie eskapady. Wziął głęboki wdech, był lekko zmieszany, ale i podekscytowany.
- Nigdy nie byłem poza Tsurai, nie jestem też dobrym strażnikiem, ale napewno pomogę jak tylko będę mógł, a przy tym chętnie pozwiedzam świat którego dotąd nie było mi dane zobaczyć, a więc odpowiedź brzmi TAK! Pomogę ci... - uśmiechnął się, rozejrzał dookoła czy ktoś ich nie podsłuchuje, nie miał pojęcia czy ów zadanie nie będzie zbyt ciężkie, ale czas stawić wyzwanie trudnościom!
- Jak więc mogę się przydać w tej podróży? Co trzeba nosić? - był już gotów aby choć trochę na coś się przydać, miał ze sobą niezbędne rzeczy, ale nie wiedział co go po drodze może czekać, co mu może się przydać, ale jak to mówią by się nauczyć trzeba się sparzyć! Jak już uda mu się ukończyć pierwszą podróż to później będzie tylko łatwiej, będzie wiedział co mu się przyda na takie eskapady. Wziął głęboki wdech, był lekko zmieszany, ale i podekscytowany.
0 x
- Shindo
- Posty: 158
- Rejestracja: 13 wrz 2023, o 05:31
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=212662#p212662
- GG/Discord: shindo_13
- Aktualna postać: Shindo
Re: Główna Ulica
Misja D
Izuro
"Święto żniw w cieniu wojny" _____________________________
Posty:
MG: 3
Gracz: 2
_____________________________
Izuro
"Święto żniw w cieniu wojny" _____________________________
Posty:
MG: 3
Gracz: 2
_____________________________
Gdy odpowiedziałeś twierdząco starzec od razu uśmiechnął się od ucha do ucha po czym zakrzyczał
- Hura, mój kompanie podróży. Hura, hahahahah całe szczęście, los z nieba mi cię zesłał. Zadanie będzie bardzo proste mianowicie na sam początek zbierz proszę wszystkie te moje towary... - mężczyzna wskazał ręką na cały swój kram który składał się z drewnianego stoiska, przypraw, butelek wina, jakiś dziwnie wyglądających zasuszonych owoców i innych tanich świecidełek -... musisz zanieść na wóz który znajduje się za tym budynkiem ...- wskazał na budowlę za swoimi plecami, a która stała na wprost ciebie. -... będą tam dwa wielbłądy Hashi i Rama bardzo przyjazne, lekko głupkowate, ale nie bój, nie ugryzą, kochane bestie. A gdy to już zrobisz to możesz wziąć z wozu narzędzia i rozebrać cały mój kram, tylko nie pogub mi bratku gwoździ.- -zakończył mężczyzna
Znowu zaschło mu w gardle, dlatego solidnym łykiem ugasił pragnienie, podrapał się po głowie, chwilę zastanowił i zaczął zmierzać w sobie znany kierunek.
- A ja tymczasem... - zaczął dziwnie przeciągać -... będę w barze, tak zgadza się w barze... - powtórzenie wypowiedzi poszło mu znacznie szybciej jakby uważał, że wpadł na coś genialnego -... uzupełnię zapasy jedzenia i wody na podróż, własnych na sprzedaż nie będę przejadał. Nom, a jakbyś wcześniej skończył to możesz po mnie przyjść będę tam na rogu... - wskazał na najbardziej oddalony budynek na ulicy -... A jeżeli mnie tam byś ewentualnie nie znalazł to znaczy, że, że, że jestem naprzeciwko w domu, w domu... W domu uciech będę, aby zasięgnąć języka czy droga aby na pewno jest bezpieczna. Nie ma przecież co ryzykować bezsensu życia, lepiej się upewnić. - dokończył speszony i czym prędzej poszedł przed siebie w miejsca o których ci przed sekundką powiedział.
W oddali słychać było klucz ptaków który leciał przed siebie, może do oazy, a może do miejsca zwanym domem ? W każdym razie tylko one wiedziały na pewno gdzie lecą, a ty gdzie masz dom. Nie czułeś tej dojmującej pustki braku przynależności ? Zadanie z pewnością nie wyglądało na uczciwe pod katem rozdzielenia prac, ale może to Antai będzie tym miejscem, w którym będziesz chciał się zestarzeć ? Spojrzałeś na kram, tego całego taniego szajsu było od groma, a do wozu co najmniej jakieś piętnaście metrów, jak nie więcej bo to tylko odległość aby pójść zza budynek. Słońce mocno świeciło ci w twarz, a pęd wiatru poderwał piasek przedzierając się pomiędzy tobą, a stoiskiem starca. Jeżeli chciałeś wykonać to zadanie to musiałeś wziąć się do roboty, szkoda tak pięknego dnia, trzeba było decydować.
0 x
- Izuro
- Posty: 109
- Rejestracja: 22 wrz 2023, o 20:50
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11314&p=212828#p212828
- GG/Discord: izuro94
Re: Główna Ulica
Pierwsze na co zwrócił uwagę to radość która emanowała od siwego. Uśmiechnął się, ponieważ dawno nie widział kogoś tak pozytywnego, a jego usta same z siebie powędrowały nieco wyżej. Dlaczego taki był? Nie wiedział, miał jednak nadzieję, że cała ta misja źle się nie skończy, ale coś mu podpowiadało, iż wędrówka po świecie dobrze mu zrobi stąd też był taki odważny jak na niego. Wziął głęboki wdech, rozejrzał się dookoła, nikt im się nie przyglądał. Uważnie nasłuchiwał pierwszego zadania jakie otrzymał, a więc praca fizyczna która nie była mu obca. Od razu chciał zabrać się za robotę, ale powstrzymał się w ostatniej chwili bo to nie było wszystko co miał do przekazania mu. Opowiedział o tym gdzie znajduje się wóz, jak nazywają się wielbłądy, czy są niebezpieczne. Gdzie on sam pójdzie, co będzie robił. Był bardzo otwartym człowiekiem. Kiedy skończył od razu jasnowłosy postanowił go o coś poprosić.
- Jeżeli mógłbym poprosić o zakupienie również dla mnie zapasów jedzenia, wody i wliczenia ich w koszty późniejszej zapłaty za wykonanie zadań jakie przyjdzie mi wykonać. Nie mam swoich zasobów, w końcu nie spodziewałem się wędrówki. Jeżeli to nie problem oczywiście... - uśmiechnął się delikatnie, chciał dostrzec reakcję mężczyzny. Miał nadzieję, że wykona jego prośbę, nie chciał głodować podczas podróży. Kiedy wszystko sobie wyjaśnili postanowił zacząć swoją pracę, wpierw postanowił pozbierać wszystko do drewnianych koszyczków w których znajdowały się butelki win, przyprawy, tanie świecidełka, czy zasuszone owoce. Chciał to na tyle dobrze pozbierać by jak najmniej musieć krążyć w te i we w te. Kiedy już wszystko zdołał uporządkować to ruszył z pierwszym cięższym koszykiem w wyznaczonym kierunku, nie miał pojęcia jak ciężka jest ta paczka, ani jak daleko przyjdzie mu iść, ale nie bał się cięższej pracy. Był na to przygotowany, w końcu tylko tak mógł pomóc staruszkowi który zapewne zbyt dużo sił nie miał. Kiedy dojdzie do wozu od razu ostrożnie odkłada pierwszą skrzynkę, przypatruje się temu wszystkiemu, a także stara się grzecznie podejść do wielbłądów aby te nie zrobiły jakiegoś psikusa.
- Dobre Hashi, dobry Rama... Mam nadzieję, że się polubimy... - uśmiechnął się, nie miał co im dać w końcu sam nic nie miał, starał się jednak powoli dotknąć ich po garbach aby pokazać, że jest przyjaźnie nastawiony. Kiedy uda mu się trochę je oswoić odkłada skrzynkę do wozu, odszukuje narzędzia i pośpiesznie zabiera się do powrotu. Kursuje w obie strony wpierw z towarem do sprzedaży, a nam sam koniec postanawia złożyć stragan z odnalezionych narzędzi. Stara się to robić naprawdę ostrożnie aby nie pogubić niczego, ani też nie zniszczyć. Nie chciał zaszkodzić dziadkowi, pragnął wykonać swoje zadanie jak najlepiej tylko potrafił. Każdą część odkładał starannie do kupy, odkładał je po czym wędrował do wozu i tam składował. Całość pracy liczył, że nie zajmie mu strasznie długo i uda mu się dołączyć do staruszka, kiedy tylko udaje mu się pozbierać wszystko to natychmiast wyrusza w poszukiwaniu staruszka aby powiedzieć, że wszystko zdołał już wykonać..... Czy coś pójdzie nie tak, czy wszystko będzie tak jak sobie to zaplanował. Miał cichą nadzieję, że raz dwa się z tym upora i skupi się na najprzyjemniejszym, czyli na podróży po świecie....
- Jeżeli mógłbym poprosić o zakupienie również dla mnie zapasów jedzenia, wody i wliczenia ich w koszty późniejszej zapłaty za wykonanie zadań jakie przyjdzie mi wykonać. Nie mam swoich zasobów, w końcu nie spodziewałem się wędrówki. Jeżeli to nie problem oczywiście... - uśmiechnął się delikatnie, chciał dostrzec reakcję mężczyzny. Miał nadzieję, że wykona jego prośbę, nie chciał głodować podczas podróży. Kiedy wszystko sobie wyjaśnili postanowił zacząć swoją pracę, wpierw postanowił pozbierać wszystko do drewnianych koszyczków w których znajdowały się butelki win, przyprawy, tanie świecidełka, czy zasuszone owoce. Chciał to na tyle dobrze pozbierać by jak najmniej musieć krążyć w te i we w te. Kiedy już wszystko zdołał uporządkować to ruszył z pierwszym cięższym koszykiem w wyznaczonym kierunku, nie miał pojęcia jak ciężka jest ta paczka, ani jak daleko przyjdzie mu iść, ale nie bał się cięższej pracy. Był na to przygotowany, w końcu tylko tak mógł pomóc staruszkowi który zapewne zbyt dużo sił nie miał. Kiedy dojdzie do wozu od razu ostrożnie odkłada pierwszą skrzynkę, przypatruje się temu wszystkiemu, a także stara się grzecznie podejść do wielbłądów aby te nie zrobiły jakiegoś psikusa.
- Dobre Hashi, dobry Rama... Mam nadzieję, że się polubimy... - uśmiechnął się, nie miał co im dać w końcu sam nic nie miał, starał się jednak powoli dotknąć ich po garbach aby pokazać, że jest przyjaźnie nastawiony. Kiedy uda mu się trochę je oswoić odkłada skrzynkę do wozu, odszukuje narzędzia i pośpiesznie zabiera się do powrotu. Kursuje w obie strony wpierw z towarem do sprzedaży, a nam sam koniec postanawia złożyć stragan z odnalezionych narzędzi. Stara się to robić naprawdę ostrożnie aby nie pogubić niczego, ani też nie zniszczyć. Nie chciał zaszkodzić dziadkowi, pragnął wykonać swoje zadanie jak najlepiej tylko potrafił. Każdą część odkładał starannie do kupy, odkładał je po czym wędrował do wozu i tam składował. Całość pracy liczył, że nie zajmie mu strasznie długo i uda mu się dołączyć do staruszka, kiedy tylko udaje mu się pozbierać wszystko to natychmiast wyrusza w poszukiwaniu staruszka aby powiedzieć, że wszystko zdołał już wykonać..... Czy coś pójdzie nie tak, czy wszystko będzie tak jak sobie to zaplanował. Miał cichą nadzieję, że raz dwa się z tym upora i skupi się na najprzyjemniejszym, czyli na podróży po świecie....
0 x
- Shindo
- Posty: 158
- Rejestracja: 13 wrz 2023, o 05:31
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=212662#p212662
- GG/Discord: shindo_13
- Aktualna postać: Shindo
Re: Główna Ulica
Misja D
Izuro
"Święto żniw w cieniu wojny" _____________________________
Posty:
MG: 4
Gracz: 3
_____________________________
Izuro
"Święto żniw w cieniu wojny" _____________________________
Posty:
MG: 4
Gracz: 3
_____________________________
TakeshiNa twoją prośbę o wykupieniu i dla ciebie prowiantu, dziadek zaśmiał się do ciebie, a gdy się uspokoił to odchodząc rzucił za siebie:
- Dzieciaku, a co ty myślałeś, że tylko dla siebie kupuję ? Jak jesteś mój pracownik, to ty też musisz mieć co zjeść, napić się i gdzie pospać. Nie bój, nie bój, kupię na pewno, to co będę miał ja i ty też będziesz miał. A co do odliczania to powtarzam u mnie praca dobra i nikomu od niczego, nic nie będę odliczał.
I nie odwracając się, szedł dalej przed siebie. Tak go też zapamiętałeś...
Z werwą wziąłeś się do pracy aby jak najszybciej oddać się nowemu i ruszyć ku nieznanemu. Byłeś tak zaabsorbowany tą myślą ewentualnie miałaś w sobie zakrzewioną służalczą naturę, że nie skupiłeś się zbytnio na fakcie iż praca była po prostu nieuczciwa. Sam rozkład prac był wysoce niesprawiedliwy, zrzucałeś to na starość i słabość na ciele ? Jakoś trzeba było to przytargać, może ktoś mu pomógł w rodzimej wiosce, przyjaciel, sąsiedzi, rodzina, a może wszystko sam to zrobił ? To było pytanie...
W każdym razie w pocie czoła, najostrożniej jak tylko mogłeś przeniosłeś cały towar do wozu. Na twoje szczęście nic się z produktami starca nie zadziałało, jednak w niektórych momentach twoja szczęśliwa gwiazda opuściła cię. A mianowicie wtedy kiedy podszedłeś do wielbłądów, jeden na ciebie prychnął, warknął czy po prostu wydał z siebie bardzo dziwny dźwięk świadczący, że nie jest przyjaźnie do ciebie nastawiony. Z drugim było gorzej, ponieważ najzwyczajniej w świecie cię opluł. Nie uniknąłeś tego, a mela trafiła w twoje jabłko Adama i spływało pod ubrania. Radziłbym się iść umyć bo śmierdziało i to bardzo, czymś w podobie wymiocin ? Nie dało się oddychać, takiż był to smrodek. Jednak gdzie by tu się można było umyć ? Z pewnością w jakimś domostwie albo w lokalu, ale czy pójdziesz i zostawisz wóz z towarami bez opieki ?
Kiedy kończyłeś swoją pracę, akurat przyszedł Takeshi z czerwonymi polikami i czerwonym śladem na szyi który przybrał formę odciśniętych ust. W ręku trzymał jak się zdawało prowiant, jak się okazało było to nic innego jak trzy gąsiorki wody, jeden gąsior wina oraz dwa pojemniki z ryżem.
- Tutaj jest jedzenie, picie i coś na wzmocnienie heheheh... - roześmiał się ze szklistym oczami na koniec
Wrzucił zapakunek na wóz
- Jak tam młody ? Widzę, że już skończyłeś, bardzo ładnie ci poszło. Będziemy mogli ruszać, co ? - z uznaniem spojrzał na efekt twojej pracy
Czekając na twoją odpowiedź, sprawdził stan wielbłądów i użył jednego z gąsiorków, aby napoić swoje zwierzęta. Następnie przeszedł do sprawdzenia stanu wozu, mogłeś zauważyć jak z przerażeniem na twarzy zatrzymał się przy jednym z kół.
- Kurwa ! Jebane miasto, psiakrew ! Chłopczę podejdź proszę. - wściekł się, ale ostanie zdanie powiedział grzecznie z napięciem w głosie.
Gdy podszedłeś to Takeshi wskazał palcem na koło, a właściwie to na głębokie i rozległe pęknięcie na kole.
- Musimy wymienić to koło, na szczęście mam zapas pod wozem i narzędzia - rzekł pogodzony z losem
Podrapał się chwilę po głowie i kontynuował:
- Udaj się proszę na koniec ulicy, jest tam stolarz ewentualnie jeżeli jest tu jakiś plac budowy to tam. Przynieś proszę jaką kłodę bądź coś na czym będziemy mogli oprzeć wóz kiedy będziemy wymieniać koło. Jak wrócisz to będziesz musiał wyciągnąć koło z pod wozu, stare wybijesz młotkiem, a nowe wbijesz tym samym narzędziem. Tak to się u nas robi, ale jeżeli macie w Tsurai jakiś inny lepszy sposób to zamieniam się w słuch. Wszak trzeba być otwartym na nowości - starzec podzielił się planem
Gdzie pójdziesz ? Kogo spotkasz ? Jakie podejście wybierzesz przy wymianie koła ? Miałeś kilka możliwości, ale co wybierzesz ? A może rzucisz to w cholerę ?
0 x
- Izuro
- Posty: 109
- Rejestracja: 22 wrz 2023, o 20:50
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11314&p=212828#p212828
- GG/Discord: izuro94
Re: Główna Ulica
Staruszek poinformował go, że traktuje chłopaka jak swojego i ma zamiar o niego zadbać podczas misji. To znaczy zaopatrzeniowo bo robota sama się przecież nie wykona, od tego był on. Uśmiechnął się, nie odpowiedział nic na to. Zabrał się do roboty, sama praca dobrze mu szła. Jedyną nie przyjemnością jak się okazało były te wielbłądy. Chciał być miły, ale one nie specjalnie na to pozwoliły. Jasnowłosy został po prostu perfidnie opluty przez jednego, smród jaki się unosił był nie do zniesienia. Nie mógł jednak przerwać swojej misji przez to. Pośpiesznie spróbował odszukać jakąś trawę, liść, materiał na ziemi aby tym się wytrzeć. Nie miał szmat, a ubrań było mu trochę szkoda. Przyglądał się również wozu czy nie znajdzie tam jakiegoś kawałka materiału którym ewentualnie mógł się wyczyścić. Samo umycie teraz nie wchodziło w grę, w końcu towar był drogi, a każdy mógł ich okraść.
Później zapewne nadarzy się taka okazja by się umyć, a teraz do roboty! - pomyślał i zaczął działać. Nie zostało mu już za dużo, cały czas starał się robić to dokładnie. Akurat gdy kończył dostał postać staruszka który zapewne wracał z domu uciechy gdyż dało się dostrzec szminkę i inne dzieła kobiet. No cóż, miał pieniądze więc mógł sobie dogadzać, nie przeszkadzało to chłopakowi. Nie miał zamiaru też go informować o tym co mu zostawiły bo zapewne dobrze wiedział. Przyniósł niezbędne zaopatrzenie, od razu napoił wielbłądy jednym z bukłaków. Po chwili dostrzegł również zagrożenie, jedno z kół było zniszczone! Podszedł więc bliżej aby ocenić co tam się wydarzyło. Nie wiedział jak temu zaradzić stąd też uważniej słuchał "eksperta". Ten zaproponował mu by udać się do jakiegoś stolarza bądź plac budowy aby uzyskać deskę którą mogli wesprzeć powóz by móc wymienić koło. Dowiedział się co potem będzie musiał zrobić jeżeli uda mu się uzyskać. Wziął głęboki wdech, spojrzał na staruszka. Nie przeszkadzało mu, że jest wyzyskiwany w końcu za to mu płacili. Był na początku swojej drogi shinobi, a więc nie za wiele mógł pomóc, chociaż tak próbował.
- Już się za to zabieram, od razu umyję się bo podczas przenoszenia się otrzymałem miłe przywitanie od jednego z wielbłądów. - tu wskazał na oplucie które zapewne odczuł i staruszek, ta woń unosiła się dookoła. Nie był jednak przez to zły, robił swoje i nie przejmował się małymi trudnościami. Ukłonił się i ruszył niezwłocznie w stronę końca ulicy. Tam pierwsze co udał się do stolarza który mógł mieć prócz deski i trochę wody by mógł się umyć. Podchodząc do ów mężczyzny od razu robi ukłon aby przywitać się i rozpoczyna gadkę.
- Witam, jestem tutejszy i pomagam jednemu kupcowi. Potrzebujemy wymienić koło u wozu, potrzeba jest nam deska, bądź coś twardego czym moglibyśmy wesprzeć wóz. Przy okazji czy mógłbym się przemyć u Państwa? Otrzymałem śliną od wielbłąda i ten zapach będzie się stale unosił, a wolałbym się go wyzbyć... - to mówiąc oczekiwał na jakąkolwiek odpowiedź, jeżeli mu się to nie uda to szuka po mieście dalej miejsca, bądź kogoś kto mógłby mu w tym wszystkim pomóc. Kiedy już uda się coś uzyskać to rusza do wozu i robi tak jak mu staruszek opowiedział. Nie chciał za długo ze wszystkim zwlekać tylko już wyruszać w stronę Antai aby poznać tamtejszą kulturę. Nie mógł się doczekać tego co przed nim...
Później zapewne nadarzy się taka okazja by się umyć, a teraz do roboty! - pomyślał i zaczął działać. Nie zostało mu już za dużo, cały czas starał się robić to dokładnie. Akurat gdy kończył dostał postać staruszka który zapewne wracał z domu uciechy gdyż dało się dostrzec szminkę i inne dzieła kobiet. No cóż, miał pieniądze więc mógł sobie dogadzać, nie przeszkadzało to chłopakowi. Nie miał zamiaru też go informować o tym co mu zostawiły bo zapewne dobrze wiedział. Przyniósł niezbędne zaopatrzenie, od razu napoił wielbłądy jednym z bukłaków. Po chwili dostrzegł również zagrożenie, jedno z kół było zniszczone! Podszedł więc bliżej aby ocenić co tam się wydarzyło. Nie wiedział jak temu zaradzić stąd też uważniej słuchał "eksperta". Ten zaproponował mu by udać się do jakiegoś stolarza bądź plac budowy aby uzyskać deskę którą mogli wesprzeć powóz by móc wymienić koło. Dowiedział się co potem będzie musiał zrobić jeżeli uda mu się uzyskać. Wziął głęboki wdech, spojrzał na staruszka. Nie przeszkadzało mu, że jest wyzyskiwany w końcu za to mu płacili. Był na początku swojej drogi shinobi, a więc nie za wiele mógł pomóc, chociaż tak próbował.
- Już się za to zabieram, od razu umyję się bo podczas przenoszenia się otrzymałem miłe przywitanie od jednego z wielbłądów. - tu wskazał na oplucie które zapewne odczuł i staruszek, ta woń unosiła się dookoła. Nie był jednak przez to zły, robił swoje i nie przejmował się małymi trudnościami. Ukłonił się i ruszył niezwłocznie w stronę końca ulicy. Tam pierwsze co udał się do stolarza który mógł mieć prócz deski i trochę wody by mógł się umyć. Podchodząc do ów mężczyzny od razu robi ukłon aby przywitać się i rozpoczyna gadkę.
- Witam, jestem tutejszy i pomagam jednemu kupcowi. Potrzebujemy wymienić koło u wozu, potrzeba jest nam deska, bądź coś twardego czym moglibyśmy wesprzeć wóz. Przy okazji czy mógłbym się przemyć u Państwa? Otrzymałem śliną od wielbłąda i ten zapach będzie się stale unosił, a wolałbym się go wyzbyć... - to mówiąc oczekiwał na jakąkolwiek odpowiedź, jeżeli mu się to nie uda to szuka po mieście dalej miejsca, bądź kogoś kto mógłby mu w tym wszystkim pomóc. Kiedy już uda się coś uzyskać to rusza do wozu i robi tak jak mu staruszek opowiedział. Nie chciał za długo ze wszystkim zwlekać tylko już wyruszać w stronę Antai aby poznać tamtejszą kulturę. Nie mógł się doczekać tego co przed nim...
0 x
- Shindo
- Posty: 158
- Rejestracja: 13 wrz 2023, o 05:31
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=212662#p212662
- GG/Discord: shindo_13
- Aktualna postać: Shindo
Re: Główna Ulica
Misja D
Izuro
"Święto żniw w cieniu wojny" _____________________________
Posty:
MG: 5
Gracz: 4
_____________________________
Dziewczyny
Genzou
Właściciel stolarni
Izuro
"Święto żniw w cieniu wojny" _____________________________
Posty:
MG: 5
Gracz: 4
_____________________________
TakeshiTakeshi widząc co zostawiły na tobie wielbłądy, wzdrygnął się z obrzydzeniem, lekko od ciebie się odsuwając
- Który to zrobił ? Hashi czy Rama ? Zaraz pogadam z bestią, żeś swój chłop i nie ma co opluwać najporządniejszego Tsuraiczyka. Bardzo cię przepraszam i eee... Pewnie idź to zmyj... Doceniam, że nie pozostawiłeś wozu bez opieki. - zakończył i ruszył w stronę wielbłądów, aby trochę z nimi pogadać.
Ty natomiast ruszyłeś w miasto przed siebie we wskazane ci miejsce, gdy już tam dotarłeś rozpocząłeś rozmowę z mężczyzną który okazał się właścicielem. W skupieniu wysłuchał twojej opowieści, gdy skończyłeś odpowiedział beznamiętnie:
- Pomagasz kupcowi ? Dobry z ciebie chłopak, handel napędza to miasto o takich ludzi trzeba dbać. Wiem coś o tym bo sam większość swoich towarów sprzedaje kupcom tutejszym i obcym... - odwrócił się i przeskanował swoim spojrzeniem, swój zakład, a gdy znalazł to czego szukał, wskazał ci daną rzecz palcem- ... Weź tamtą grubą, dużą i zaniedbaną kłodę sami korzystam z niej przy różnego rodzaju pracach. A i do pomocy dam wam jeszcze chłopaka, w trójkę pójdzie wam szybciej niż w dwójkę...-ponownie odwrócił się i krzyknął-... Genzou, wychodź chłopie.
Za kilka chwil wyszedł około szesnastoletni chłopiec, nie był co prawda wysoki, ale za to bardzo muskularny. Genzou podszedł do swojego szefa
- Tak, proszę pana ? - zapytał cicho i z lekka nieśmiało
- Pomożesz tutaj temu w wymianie koła od wozu, weźmiecie ze sobą "Grubą Ino". A ty... - zwrócił się w twoją stronę - ... możesz udać się do łazienki. Tam jest - na koniec wypowiedzi wskazał ci palcem miejsce, gdzie mogłeś się umyć.
Po kilku chwilach wyszliście z Genzou z zakładu stolarskiego i udaliście w stronę wozu. Po drodze z pobliskiego domu uciechy wyszły wam na przywitanie damy do towarzystwa, kuso ubrane zaczepiły was:
- O Boże ! Jacy silni mężczyźni, ohohohohoho. Lubimy takich z silnymi dłońmi, może się nami zaopiekujecie.
Genzou spuścił wzrok i cały zrobił się czerwony ze wstydu nic się nie odzywając, a ty coś odpowiesz trzepoczącym rzęsami dziewczyną ?
Gdy w końcu dotarliście na miejsce, Takeshi wygodnie siedział sobie w wozie. Gdy tylko was ujrzał zszedł z wozu i zawołał:
- Dobrze, że jesteście chłopcy. A ciebie młodzieńcze widziałem chyba u stolarza, jesteś jego pomocnikiem ? Chcesz nam pomóc ? - pytał starzec
Genzou nic mu nie odpowiedział tylko skwapliwie pokiwał głową, handlarz chwilę popatrzył na dodatkową pomoc. Gdy dotarło do niego, że to kiwnięciem to cała odpowiedź młodzieńca to otworzył usta i było widać, że chciał coś uszczypliwego rzucić, ale finalnie rozmyślił się. Machnął tylko ręką i patrząc się na ciebie powiedział:
- To do roboty. Jaki mamy plan ?
Genzou też się na ciebie spojrzał, chyba właśnie zostałeś szefem operacji.
Dziewczyny
Genzou
Właściciel stolarni
0 x
- Izuro
- Posty: 109
- Rejestracja: 22 wrz 2023, o 20:50
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11314&p=212828#p212828
- GG/Discord: izuro94
Re: Główna Ulica
Staruszek nie był zadowolony, że jego zwierzątka tak przywitały się z jasnowłosym, spytał o imię tego który to zrobił, ale ten nie do końca był zorientowany który to ten właściwy stąd też postanowił po prostu odpowiedzieć neutralnie.
- Ciężko mi powiedzieć który to był, nie jest to ważne. Po prostu się umyję... - uśmiechnął się po czym ruszył dalej w stronę stolarni. Spotkał jakiegoś faceta, okazało się, że jest właścicielem i był bardzo chętny by pomóc kupcom którzy robią tyle dobrego w rozwoju wioski, a także budżetu innych. Dostał od niego chłopaka do pomocy i dostał grubą, zaniedbaną belkę. Ukłonił się.
- Dziękuję za udzieloną pomoc.. - mógł się umyć, od razu ruszył w stronę łazienki. Dostrzegł zbiornik z wodą. Rozpoczął mycie, ściągnął swoje ubranie i dokładnie umył ów miejsce. Nie chciał za bardzo się umoczyć. Kiedy skończył się myć od razu ubrał się i wyszedł. Przywitał się z chłopakiem ukłonem, podszedł do belki i rzekł do niego.
- Jeżeli możesz mi pomóc to byłbym wdzięczny... - uśmiechnął się i podniósł z jednej strony belkę którą trzeba było przetransportować. Kiedy byli już gotowi ruszyli w stronę wozu żegnając się przy tym z właścicielem. Nie wiedział ile im to wszystko zajmie. Po drodze spotkali kobiety do towarzystwa które zagadały do nich. Chłopak nie był jednak w tym momencie zainteresowany stąd też szybko odpowiedział.
- Może innym razem skorzystamy, w tym momencie jesteśmy zajęci. Przepraszamy Panie... - uśmiechnął się, nie miał zamiaru korzystać z kobiet które miały już nie jednego, mogły być czymś skażone, a mimo wszystko wolał uprawiać sex z kimś kto od tak nie idzie do łóżka. Wolał się wykazać. Omijając Panie dość szybko przybyli do wozu. Staruszek był zdziwiony dodatkową pomocą. Od razu jasnowłosy dostrzegł, że chłopak był dość skryty.
- Stolarz użyczył nam belkę i Genzou. Dziękujemy za pomoc... - to mówiąc odłożył ciężką belkę. Staruszek spytał o pomysł na wymianę koła, nie był on zbyt doświadczony w tych sprawach, ale skoro Takeshi nie miał zamiaru się wykazać to on postanowił wziąć to wszystko w swoje ręce. Nie był przecież gówniarzem który boi się odezwać.
- Wyciągnijmy rzeczy z wozu by był lżejszy, podłożymy belkę pod mocowanie koła. Wraz z Genzou podniesiemy wóz a Pan umieści belkę tak by koło wisiało. Potem już tylko wymienimy koło po czym opuścimy wóz, odstawimy towar na miejsce i wyruszymy w drogę... Co Pan na to w końcu Pan częściej to robi niż my? - czekał na aprobatę ewentualną poprawkę. Jeżeli to zaakceptował, bądź dodał poprawki to od razu przystępują do ów czynów aby jak najszybciej uporać się z problemem.
- Ciężko mi powiedzieć który to był, nie jest to ważne. Po prostu się umyję... - uśmiechnął się po czym ruszył dalej w stronę stolarni. Spotkał jakiegoś faceta, okazało się, że jest właścicielem i był bardzo chętny by pomóc kupcom którzy robią tyle dobrego w rozwoju wioski, a także budżetu innych. Dostał od niego chłopaka do pomocy i dostał grubą, zaniedbaną belkę. Ukłonił się.
- Dziękuję za udzieloną pomoc.. - mógł się umyć, od razu ruszył w stronę łazienki. Dostrzegł zbiornik z wodą. Rozpoczął mycie, ściągnął swoje ubranie i dokładnie umył ów miejsce. Nie chciał za bardzo się umoczyć. Kiedy skończył się myć od razu ubrał się i wyszedł. Przywitał się z chłopakiem ukłonem, podszedł do belki i rzekł do niego.
- Jeżeli możesz mi pomóc to byłbym wdzięczny... - uśmiechnął się i podniósł z jednej strony belkę którą trzeba było przetransportować. Kiedy byli już gotowi ruszyli w stronę wozu żegnając się przy tym z właścicielem. Nie wiedział ile im to wszystko zajmie. Po drodze spotkali kobiety do towarzystwa które zagadały do nich. Chłopak nie był jednak w tym momencie zainteresowany stąd też szybko odpowiedział.
- Może innym razem skorzystamy, w tym momencie jesteśmy zajęci. Przepraszamy Panie... - uśmiechnął się, nie miał zamiaru korzystać z kobiet które miały już nie jednego, mogły być czymś skażone, a mimo wszystko wolał uprawiać sex z kimś kto od tak nie idzie do łóżka. Wolał się wykazać. Omijając Panie dość szybko przybyli do wozu. Staruszek był zdziwiony dodatkową pomocą. Od razu jasnowłosy dostrzegł, że chłopak był dość skryty.
- Stolarz użyczył nam belkę i Genzou. Dziękujemy za pomoc... - to mówiąc odłożył ciężką belkę. Staruszek spytał o pomysł na wymianę koła, nie był on zbyt doświadczony w tych sprawach, ale skoro Takeshi nie miał zamiaru się wykazać to on postanowił wziąć to wszystko w swoje ręce. Nie był przecież gówniarzem który boi się odezwać.
- Wyciągnijmy rzeczy z wozu by był lżejszy, podłożymy belkę pod mocowanie koła. Wraz z Genzou podniesiemy wóz a Pan umieści belkę tak by koło wisiało. Potem już tylko wymienimy koło po czym opuścimy wóz, odstawimy towar na miejsce i wyruszymy w drogę... Co Pan na to w końcu Pan częściej to robi niż my? - czekał na aprobatę ewentualną poprawkę. Jeżeli to zaakceptował, bądź dodał poprawki to od razu przystępują do ów czynów aby jak najszybciej uporać się z problemem.
0 x
- Shindo
- Posty: 158
- Rejestracja: 13 wrz 2023, o 05:31
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=212662#p212662
- GG/Discord: shindo_13
- Aktualna postać: Shindo
Re: Główna Ulica
Misja D
Izuro
"Święto żniw w cieniu wojny" _____________________________
Posty:
MG: 6
Gracz: 5
_____________________________
Genzou
Swoją odpowiedź umieść w tym temacie
KLIK
Izuro
"Święto żniw w cieniu wojny" _____________________________
Posty:
MG: 6
Gracz: 5
_____________________________
TakeshiGdy opowiedziałeś swój plan w raz z Genzou spojrzeliście na Takeshi`ego, teraz to piłeczka była bo jego stronie
- Tak, tak właśnie z grubsza robimy i u nas. W porządku chłopcy czas się zabrać do pracy, abyśmy jeszcze dzisiaj wyruszyli z Tsurai.
I o to przystąpiliście do wymiany koła, wszystko według twoich instrukcji. Genzou okazał się bardzo pomocny i dzięki swojej muskulaturze bardzo przydatny. Jednakowoż nic się nie odezwał, nie pisnął słówkiem, ot kaprys "gaduły". Z jego pomocą, twoim planem i doświadczeniem Takeshi`ego za pół godziny już byliście obrobienie ze wszystkim, a powóz mógł już ruszać w dalszą podróż.
- Pomożesz mi ? - zapytał Genzou łapiąc " grubą Ino" z jednej strony.
Młodzieniec oczekiwał chyba, że pomożesz mu przenieść z powrotem kawał drewna. Wypadało to zrobić gdyż nie dość, że dostaliście od stolarza pomoc w postaci kłody drewna to jeszcze użyczył wam pomocnika plus to twój kamrat, brat z ojczyzny. Jednak mogłeś się w tym momencie łatwo wykpić, Takeshi był już na wozie, a Genzou nie wyglądał na takiego co by was powstrzymywał.
Po podjęciu przez ciebie decyzji, wyruszyliście przed siebie ku nieznanemu. Pogoda dopisywała więc bez zmartwień i lęku mogliście podróżować ku Atsui. Gdy byliście już jakiś czas na wozie, osada była za wami i towarzyszyła wam cisza, Takeshi odezwał się:
- A tak swoją drogą masz jakiś fach ? Wiesz jesteś młodą osobą pewnie już cię jakiś czeladnik chciał skusić na nauki ewentualnie ty się skusiłeś i co już tam umiesz hę ? Chociaż jedziesz ze mną to pewnie coś w którymś momencie nie wyszło. Jeżeli tak bądź jeżeli kompletnie nie trafiłem to muszę powiedzieć chłopczę, że naprawdę cię polubiłem. A jako starzec wiem, wiem że nie zostało mi zbyt dużo czasu na tym świecie. Dlatego jeżeli chciałbyś, mógłbym cię przyuczyć do zawodu i przejąłbyś po mnie schedę. Co ty na to ? - zakończył swój wywód starzec
W tym samym czasie odwrócił swoją głowę w twoją stronę i spoglądając ci w oczy, uśmiechnął się promieniście.
W dalszej części podróży padły również pytania bardziej osobiste
- A co robią twoi rodzice
- Masz rodzeństwo
- Chciałbyś zwiedzić świat
Pytań było naprawdę wiele, ale i podróż nie była wcale taka krótka.
Takeshi w którymś momencie roześmiał się i rzucił w przestrzeń
- Jak byłem w twoim wieku to chciałem zmienić świat, byłem pełen ambicji i energii... Teraz jestem stary, ale !!!... - podniósł palec wskazujący do góry - ... W końcu będę mógł zmienić świat, a może i nawet zatrzęść jego fundamentami... Kto wie ?
Jednak tak jak wesoło zaczął tak skończył w sobie tylko znany intrygująco tajemniczo misterny sposób. Cóż to mogło oznaczać ? Zapewnie wiedział tylko on sam, starzec Takeshi który właśnie pociągnął mocno z gąsiora wypełnionego po brzegi winem.
Genzou
Swoją odpowiedź umieść w tym temacie
KLIK
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości