Gorąc jaki panował w mieście był męczący, może dlatego młoda podróżniczka często łapała się na swoim lenistwie wywoływanym temperaturą i skrajną nieuprzejmością dnia i nocy. Na domiar złego, wszędzie było sucho, a to powoduje, że pył i piasek wzbijał się w powietrze z każdym mocniejszym powiewem, przejazdem wozu, czy biegnącym dzieckiem. Pewnie przydałaby się jakaś maseczka. Nie trudno było więc zgadnąć, że rozsierdzony tłum otulony pył mgiełką piasku, niczym dziecko derką. Ze zbiorowiska można było usłyszeć wiele zwrotów, które nierzadko wszczynają większą burdę. Atari obserwując dokładnie poczynania strażników, próbowała je naśladować. Co prawda jedynie po części, ponieważ złapała swój bambusowy kapelusz w palce, tak aby ten nie został strącony, kiedy przeciskała się bliżej epicentrum konfliktu. Strażników nie było za wielu na ten moment więc mogło się okazać, że podróżniczka przysłużyłaby się miejscu w którym spędziła ostatnie lata.
Uniosła podbródek napotykając oczami zrujnowany posąg bóstwa. Był zrujnowany niemalże doszczętnie, a to nie było prostym zadaniem, szczególnie tak imponującej i masywnej konstrukcji, być może nawet w grę wchodziła jakaś technika, którymi posługują się shinobi. Atari nie należała do tych, którzy rozważają ideologie i zagłębiają się w religijne doktryny. Nie można było nazwać jej niewierzącą, w końcu sama zanim ruszyła w swoją tułaczkę, modliła się do morskich spienionych bałwanów, burzowych chmur i sieczączych mrozem wichrów. Wszyscy rybacy to robili, głównie ze strachu. Widywała kilka świątyń Watatsumiego morskiego boga w Teiz, lecz żadna z nich nie była tak imponująca i potężna jak ta tutaj. Szare ślepia badawczo rozejrzały się po bliskich gapiach, starając się jak najbardziej przyjrzeć gawiedzi. Szczególnie tym, którzy niejako wychodzili ostatni i oskarżali się wzajemnie. Skupiła się aktywując swoje zdolności sensoryczne, tłum był liczny, ale być może coś odbiegało od normy.
Ukryty tekst