Haruzen
Posty: 595 Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:31
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9756
Multikonta: Harikido
Post
autor: Haruzen » 20 cze 2021, o 17:46
Satoshi, Chirnharu Misja D
1/22
Rozmawialiście ciesząc się zielenią tutejszego ogrodu. Takich miejsc jak to, nie było wiele i zazwyczaj w krajobrazie dominowała żółć, pomarańcz i brąz, a wszystkie te kolory cechowały się ponadto wyprażonym przez słońce odcieniem. Był dopiero początek wiosny, ale owo słońce juz grzało bardzo mocno, w porównaniu z innymi regionami. Dla was jednak, shinobiego i kunoichi z Unii Samotnych Wydm, nie stanowiło ono większego problemu. Tym bardziej, że skończyła się już pora sjesty i najgorsze upały minęły. Już mieliście się rozejść, każde we własną stronę, lub dogadać, aby udać się na wspólny trening, gdy kilkadziesiąt metrów obok was odezwało się głośne i donośne trąbienie, zupełnie jakby ktoś zadął w wielkie surmy. Mogliście też dostrzec, że w okolicy miejsca, z ktorego dobywał się ów dźwięk, zbiera się sporo ludzi.
0 x
Chirinharu
Posty: 102 Rejestracja: 13 cze 2021, o 15:00
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Widoczny ekwipunek: Złota odznaka ninja klanu Sabaku (na kanzashi)
Link do KP: viewtopic.php?p=176745#p176745
Post
autor: Chirinharu » 20 cze 2021, o 18:44
W tym samym momencie, w którym Rin zrobiła pierwszy krok w prawą stronę, która wydała się jej najciekawszą, w tamtą stronę chodziła nieczęsto, usłyszała okropny hałas. Od razu wiedziała, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Koniec sjesty, koniec najgorszych upałów tego dnia, moment, kiedy można przechadzać się i ćwiczyć nie pocąc się jak... cóż, jak to ma się w zwyczaju dziać w najgorszym słońcu. Cóż mogło się stać? Ktoś potrzebował pomocy? Na pewno, inaczej nie narobiliby takiego hałasu, hałasu, który swoją drogą mógł obudzić wszystkich zmarłych w promieniu 100 kilometrów, a przynajmniej takie odczucie miała młoda kunoichi. Nie zastanawiając się ani chwili, skierowała się w stronę hałasu, przypomniała sobie o obecności Satoshiego, z którym przecież jeszcze przed chwilą rozmawiała.
- Nie stój tak, idziemy, tam ktoś potrzebuje pomocy. No rusz się ! - krzyknęła dziewczyna, już praktycznie biegnąc w kierunku usłyszanego odgłosu, przypominającego ten wydobywany z surmy. Nie chciała tracić ani chwili na bezsensowne w tym przypadku rozmowy. Co się mogło wydarzyć, dlaczego w środku tak spokojnego dnia coś musiało pójść nie tak i pokrzyżować plany mieszkańców stolicy? W tym również jej plany, oczywiście, mogła zignorować sytuację, ale nie umiała. Nie potrafiła przejść obojętnie, gdy komuś działa się krzywda, a w tym przypadku właśnie mogło tak być. W jej głowie, kłębiły się przeróżne pomysły, na to co mogło się stać. Dzieci się bawią i straszą starszych? Coś się pali? A może ktoś robi sobie głupi, w ogóle nieśmieszny żart? Na wszystkie pytania odpowiedź dostanie dopiero, jak dotrze do źródła dźwięku.
0 x
Satoshi
Posty: 583 Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz. Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku, Kamizelka Shinobi (biała), Kabura na broń (na prawym udzie), Gurda, Torba na prawym biodrze
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9603&p=173473#p173473
GG/Discord: Satoshi#3881
Post
autor: Satoshi » 20 cze 2021, o 18:56
Satoshi myślami już był poza granicami osady, gdzie zwykł trenować kontrolę swojego Kekkei Genkai. Rozmowa z dziewczyną doszczętnie wyczerpała jego wewnętrzny limit na kontakty międzyludzkie na najbliższy tydzień. Zupełnie nie rozumiał, skąd niektórzy ludzie mają energię na tak długie gadanie. W sumie może być to uwarunkowane dotychczasowymi doświadczeniami z życia. Ci, którzy w życiu mieli łatwo i nigdy nie doświadczyli utraty zaufania do najbliższych osób, nie dorastali w kłamstwie i ich życie nie wisialo nigdy na włosku, faktycznie mogli cechować się ekstrawertyzmem. Satoshi jednak przeżył już takie sytuacje i to mogło mieć spory wpływ na jego umiejętności nawiązywania kontaktów międzyludzkich. Zdawał sobie co prawda sprawę z tego, że jego rodzice okłamywali go dla jego własnego dobra i bezpieczeństwa, ale nikt nie powinien odbierać mu prawa do spełniania własnych marzeń. Ograniczeń Sabaku nie cierpiał ponad wszystko. Już miał udać się w sobie tylko znanym kierunku, gdy gorące powietrze przeciął potężny i nieprzyjemny dźwięk, w dodatku wydawał się dochodzić z bliska. Rozejrzał się czujnie po okolicy, starając się wychwycić, skąd dokładniej mógł nadejść ten dźwięk, gdy odezwała się Chirinharu. Satoshi z chęcią by parsknął, w duchu podśmiechując się z pompatycznej wypowiedzi dziewczyny. Prawda była jednak taka, że najprawdopobniej miała rację. Nie sądził, żeby ten dźwięk wróżył cokolwiek dobrego, przytaknął więc tylko białowłosej i powiedział - Lecimy - po czym puścił się pędem w stronę zbierającego się powoli tłumu. Gurda, tak jak wspomniała wcześniej dziewczyna, obijała się nieprzyjemnie o plecy, ale Sabaku już się do tego przyzwyczaił i nie robiło mu to większej różnicy. Po kilkunastu krokach można było już wpaść w rytm biegu nieco łagodzący bujanie się naczynia. - Co się dzieje, widział ktoś coś? - Satoshi krzyknął, wciąż biegnąc w kierunku zbiorowiska.
0 x
Where the post at?
Haruzen
Posty: 595 Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:31
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9756
Multikonta: Harikido
Post
autor: Haruzen » 20 cze 2021, o 19:32
Satoshi, Chirnharu Misja D
4/22
Wasza rozmowa i pożegnanie zostało przerwane przez trąbienie. Oboje zgodnie stwierdziliście, że z pewnością sygnalizuje to coś złego i równie zgodnie postanowiliście pobiec w tamtą stronę, aby pomóc ewentualnym ofiarom, czy zagrożonym przez nieznane niebezpieczeństwo ludziom. Chirinharu co prawda zastanawiała się, cóż to za niebezpieczeństwo może być tak głośne i to w dodatku w stolicy prowincji. Gdy dobiegliście na miejsce okazało się, że jej wątpliwości były słuszne. Im bliżej byliście miejsca, skąd wcześniej słyszeliście dźwięk trąb, tym więcej było tam ludzi, którzy ewidentnie miło spędzali czas. Rodziny z dziećmi wesoło przechadzały się w różne strony, śmiejąc się i rozmawiając. Atmosfera ewidentnie była piknikowa i wszyscy zignorowali krzyk Satoshiego. Dostrzegliście też ogromny róg nieznanego wam zwierzęcia, który zapewne musiał być źródłem dźwięku, który was tutaj przywiódł. Stał on obok grupki kilku wozów, wokół których znajdował się największy tłum. Znad głów ludzi mogliście dostrzec na wozach różne klatki, a z środka tłumu co jakiś czas było słychać warczenie, syczenie, czy wycie.
0 x
Chirinharu
Posty: 102 Rejestracja: 13 cze 2021, o 15:00
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Widoczny ekwipunek: Złota odznaka ninja klanu Sabaku (na kanzashi)
Link do KP: viewtopic.php?p=176745#p176745
Post
autor: Chirinharu » 20 cze 2021, o 20:26
Gdy dziewczyna biegła, jakby od jej szybkości zależało czyjeś życie, powoli zaczęła dostrzegać, że raczej nikt nie umiera, nikt nie potrzebuje jej pomocy. Ponadto wszyscy byli jakby radośni, nastroje ludzi wyglądały na bardzo pozytywne. Wszyscy uśmiechnięci i szczęśliwi. Zdecydowanie nikomu nie działa się krzywda. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie zapomniała o jakimś wydarzeniu, które miało się odbyć dzisiaj, a może nikt o takim nie wspominał? Ujrzała dziwny, ogromny róg, który niewątpliwie był sprawcą całego hałasu, zaciekawiło ją jakie zwierzę mogło taki posiadać. Znaczy, jak jeszcze było żywe. Jak takie ogromne narzędzie tortur dla jej uszu znalazło się w jej mieście? Dlaczego ktoś uznał, że dobrym pomysłem będzie użycie tego tak niespodziewanie? Czy nikt nie pomyślał, że może to brzmieć dość groźnie, niczym zapowiedź zbliżającej się katastrofy? Po krótkiej chwili dobiegła do grupki gapiów otaczających wóz, a dokładniej mówiąc coś, co wydawało przeróżne dźwięki. Bardzo chciała to zobaczyć, jednak z jej niskim wzrostem, który można by opisać jako '160 w kapeluszu', niewiele mogła zdziałać. Uznała, że najlepszym sposobem na zobaczenie będzie, a jakże, skakać. Podskakiwała, starając się dostrzec, co to za stworzenia tak przykuwają uwagę mieszkańców miasta. Rin zwróciła się do swojego towarzysza, który był od niej niezaprzeczalnie wyższy w nadziei, że on jakoś pomoże w tej trudnej dla niej chwili.
- Satoshi, co tam się dzieje? Co to za dźwięki? - starała się brzmieć spokojnie, nie chciała, żeby jej podekscytowanie było bardzo widoczne, niemniej jednak nadal podskakiwała.
- Przepuśćcie mnie, ja też chce zobaczyć z bliska. - mówiła do otaczających ją ludzi, w nadziei, że ktoś się zlituje i ustąpi jej miejsca z przodu.
0 x
Satoshi
Posty: 583 Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz. Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku, Kamizelka Shinobi (biała), Kabura na broń (na prawym udzie), Gurda, Torba na prawym biodrze
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9603&p=173473#p173473
GG/Discord: Satoshi#3881
Post
autor: Satoshi » 20 cze 2021, o 20:46
Chłopak zatrzymał się, wyraźnie zdezorientowany. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że żadnego zagrożenia nie ma, ot, zwykły piknik czy wydarzenie jakich wiele w Atsui. Spojrzenie Sabaku przykuł wielki róg nieznanego zwierzęcia, który mógł być "sprawcą" tego okropnego, nieprzyjemnego dźwięku. Jeśli osoba w niego dmąca chciała przyciągnąć uwagę przechodniów, to ewidentnie jej się to udało, szkoda tylko, że ludzie pokroju Satoshiego raczej mogą odebrać taki dźwięk jako oznakę nadchodzącego zagrożenia. Chłopak westchnął tylko, wypuszczając powoli powietrze z płuc, starając się tym uspokoić skołatane serce i wyrównać oddech. W sumie to dobrze, że nikt nie zwrócił większej uwagi na jego krzyki, czułby się teraz trochę głupio, widząc, jak przereagował. Kontynuując rozglądanie się, Sabaku zwrócił uwagę na podskakującą kunoichi, która usilnie starała się dostrzec, co tak zwróciło uwagę tłumu. Powiódłszy wzrokiem w tamtym kierunku, shinobi dostrzegł jakieś klatki, z których wydobywały się mało przyjazne odgłosy, najprawdopodobniej jakichś zwierząt. -Chyba jakiś cyrk, widzę klatki - powiedział do Chirinharu, chcąc, by zachowała resztki godności. Kto to widział przedstawiciela rodu Sabaku podskakującego jak małe dziecko. *Trochę godności * pomyślał Satoshi z narastającą irytacją. To, że oboje byli zwykłymi Dōkō, wcale nie zwalniało ich z godnego reprezentowania swojego klanu, nawet w sytuacjach jak ta. Shinobi poprawił więc swoją gurdę i zaczął przepychać się przez tłum. Nie chciał roztrącać wszystkich na boki, poruszał się jednak stanowczym krokiem, licząc, że gurda wyjaśni gapiom, kim jest i kogo reprezentuje. Prawdę mówiąc, Satoshi był ciekawy, jakie okazy znajdują się w klatkach i co to za przedstawienie.
0 x
Where the post at?
Haruzen
Posty: 595 Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:31
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9756
Multikonta: Harikido
Post
autor: Haruzen » 21 cze 2021, o 12:16
Satoshi, Chirnharu Misja D
7/22
Tłum był dosyć spory i gęsty. Wszędzie było sporo ludzi, którzy albo już wcześniej skądś usłyszeli o tym festynie, albo podobnie jak wy, zostali zwabieni odgłosem trąbienia. Wokół wozów i klatek tłum jednak był największy. Mogliście usłyszeć mówione z podnieceniem szepty: "Raróg! Mają raroga!" "Korokodyl!". Chirinharu próbowała dostrzec więcej podskakując i przez ułamki sekund, gdy wznosiła się ponad ludzkimi głowami widziała, że kilka klatek było zasłoniętych płachtami, a te, które były odsłonięte, więziły między innymi sporego orangutana, czy wychudzonego tygrysa. Po chwili jednak zaczęliście się przepychać do przodu, ku niezadowoleniu innych ludzi. Gdy wciąż byliście w środku tłumu i jedyne co widzieliście to były plecy innych ludzi oraz niebo nad wami, usłyszeliście donośny, męski głos:
- Witam was wszystkich! Witam państwa! Zapraszam do naszej menażerii. Spotkacie tutaj dziwy niesłychane. Mamy okazy niesłychane i potwory z piekła rodem! W piekle bowiem raróg żyje! Pokażemy też wam potwora nad potwory. Samego bazyliszka pomiot. Pokażemy Kokorodyla! Proszę państwa dziwy nad dziwy będą. Rozstąpcie się jednak nieco. Dajta innym popatrzeć!
0 x
Chirinharu
Posty: 102 Rejestracja: 13 cze 2021, o 15:00
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Widoczny ekwipunek: Złota odznaka ninja klanu Sabaku (na kanzashi)
Link do KP: viewtopic.php?p=176745#p176745
Post
autor: Chirinharu » 21 cze 2021, o 19:14
Rin, choć nie była już dzieckiem, była bardzo ciekawska. Nie można temu zaprzeczyć. Jak tylko udało jej się dostrzec klatki, których zawartość była ukryta pod płachtami, wiedziała, że musi tam zajrzeć. Ona po prostu czuła, że musi wiedzieć co tam jest. Chciała jednak zachować się dojrzale, domyślała się, że jej towarzysz, wyglądający na niezbyt zadowolonego, raczej nie pochwali jej zachowania. Będąc w środku tłumu, pośród tylu ludzi, którzy stali niemalże jeden na drugim, uznała, że dadzą radę przepchnąć się na sam przód, jak najbliżej intrygujących, zwierzęcych odgłosów, ani na chwilę nie przestała przepychać się gdy usłyszała głos prowadzącego zabawę. Spojrzała na niego, oczywiście, słuchała go jednak nadal chciała być bliżej. Wymieniane przez niego stworzenia istniały, jak do tej pory tylko w jej wyobraźni. Nie wszystkie kojarzyła, zagadką wydał jej się rzeczony 'raróg'. Czymże on jest? Czy w ogóle istnieje? A co z bazyliszkiem? Jak on wygląda? Czym on jest? Jak to miała w zwyczaju zadawała sobie bardzo dużo pytań, takich, na które nie miała prawa znaleźć odpowiedzi w swojej głowie. Zerknęła kątem oka na Satoshiego, który był dość blisko. Na szczęście się nie zgubił, pomyślała dziewczyna.
-Hej, idziemy do przodu? Tam musi być coś super ciekawego! Zakryli klatki płachtami, widzisz? To coś niezwykłego musi być! Satoshi, idziesz?! Musimy to zobaczyć, co tam się kryje? - powiedziała do towarzysza. Właściwie nawet nie do końca go pytała czy chce odkryć zawartość klatek. Można powiedzieć, że po prostu uznała, że Satoshi idzie i koniec. Była bardzo podekscytowana i gotowa by odkryć ukryte skarby, które były tak blisko niej. Niemalże na wyciągnięcie ręki.
0 x
Satoshi
Posty: 583 Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz. Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku, Kamizelka Shinobi (biała), Kabura na broń (na prawym udzie), Gurda, Torba na prawym biodrze
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9603&p=173473#p173473
GG/Discord: Satoshi#3881
Post
autor: Satoshi » 21 cze 2021, o 20:04
Satoshi przystanął na chwilę, gdy tłum zgęstniał jeszcze bardziej. Widział już na tyle dobrze całą akcję, że zastanawiał się, czy jest sens przepychać się jeszcze bliżej centrum całego tego zamieszania. Wtedy właśnie nawoływanie gapiów rozpoczął jakiś mężczyzna. Sabaku nie specjalnie był w stanie go dostrzec, ale wyobraził go sobie, jako nieogolonego jegomościa, ubranego w jakieś kolorowe łachmany, które tylko on uważał za eleganckie. Cóż, prawdę mówiąc trudno byłoby się spodziewać kogoś z większą klasą, biorąc pod uwagę stan zwierząt i sposób, w jaki ów mężczyzna przemawiał. *Raróg, bazyliszek? O czym ten prostak bredzi? * pomyślał Satoshi, wzdrygając się z niesmakiem. Ot, widocznie kolejny naciągacz, próbujący wyciągnąć ostatnią monetę od ludzi pragnących zaznać jakiejkolwiek rozrywki w tym nieprzyjaznym środowisku, jakim była pustynia. W ogóle się shinobi'emu to nie podobało, ale cóż, akurat on nic do gadania w tej kwestii nie miał. Każde kolejne spojrzenie po zwierzętach wzbudzało w nim pogardę do tego rodzaju rozrywki. Satoshi nie był jakimś szczególnym miłośnikiem zwierząt, ale są chyba pewne granice. Zwierzęta schowane w klatkach, przykryte płachtami, na które świeciło oblicze Amaterasu, pustynne słońce. Najgorsze upały wprawdzie minęły, ale chłopak wątpił w to, że zwierzętom było teraz dobrze. Oprócz pogardy rosło w Sabaku jeszcze inne odczucie. Ciężko to wyjaśnić, ale miał wrażenie, że coś złego wisiało w powietrzu. Może to były całkowicie nieuzasadnione obawy, ale shinobi nie zamierzał mieć do siebie później pretensji, że mógł zapobiec jakiemuś nieszczęściu. Ruszył więc, na powrót przedzierając się z trudem przez tłum, chciał mieć na oku cały przebieg wydarzenia. W zasadzie prawie zapomniałby o obecności białowłosej kunoichi, gdyby nie fakt, że ta akurat postanowiła mu oznajmić za pomocą pytania, że idzie z nią. Spojrzał więc na nią, wskazał podbródkiem na wychudzonego tygrysa i zapytał:
-Chciałabyś być teraz na jego miejscu? - kobiety były z reguły bardziej wrażliwe, przynajmniej jeżeli chodziło o dobro zwierząt, liczył więc, że to przywróci rozentuzjazmowanej Chirinharu trochę rozsądku.
0 x
Where the post at?
Haruzen
Posty: 595 Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:31
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9756
Multikonta: Harikido
Post
autor: Haruzen » 22 cze 2021, o 12:36
Satoshi, Chirnharu Misja D
10/22
Zareagowaliście skrajnie różnie na informację, że właśnie stoicie w tłumie przed zwierzyńcem. Chirinharu była podekscytowana, natomiast Satoshi wręcz oburzony. Trudno jednak jednoznacznie ocenić, które z was miało rację. Ludziom ewidentnie natomiast się to wszystko podobało. Na słowa mężczyzny reagowali entuzjazmem, a wam coraz trudniej było przepychać się do przodu. W końcu jednak wam się to udało i zobaczyliście wszystko w pełnej okazałości. Poza wcześniej dostrzeżonym przez kunoichi orangutanem i tygrysem widzieliście niedźwiedzia o brązowym futrze. Na pierwszy rzut oka mogło się wydawać, że śpi, jednak po przyjrzeniu się, było widać, że ma otwarte oczy i ciężko dyszy z wywalonym językiem. Był lew z niemalże łysą grzywą, który nie zważając na tłum wokół niego, lizał się po tylnych łapach. W innej klatce natomiast był sporych rozmiarów, około metrowy, żółw, który jednak nie dawał żadnych znaków życia. Konferansjer, który wyglądał mniej więcej tak, jak wyobrażał go sobie Satoshi, poza tym, że dodatkowo był łysy, z jedynie kitką włosów z tyłu głowy oraz jego ubranie było nieco bardziej schludne, przejechał metalowym drążkiem, który trzymał w łapach, po prętach klatki z lwem, co ten najwidoczniej przyzwyczajony do takich rzeczy kompletnie zignorował, obrzucając jedynie mężczyznę znudzonym wzrokiem.
- Widzicie jakie to straszne i przerażające bestie? Niech was nie zwiedzie ich spokój! W ułamku sekundy są w stanie przegryźć wam gardła i spijać przez nie waszą krew! To jednak jeszcze nic! Teraz pokażę państwu kreaturę okropną. Potomka samego bazyliszka, który od smoka przecież się wywodzi. Bestie te z ptactwem muszą spółkować, żeby potomstwo mieć! Niewiasty i inne wrażliwsze osoby zachęcam do zasłonięcia ust. Nie każdy jest gotowy na widok Kokorodyla. - kończąc mówić mężczyzna ściągnął płachtę z jednej z klatek, ukazując wszystkim około dwumetrową jaszczurkę, która rzeczywiście wyglądała jak krokodyl, o ile ktoś wiedział jak wygląda to zwierzę. Bestia jednak tylko stała z otwartymi ustami i praktycznie się nie ruszała. Tłum jednak zafalował w podnieceniu i przerażeniu jednocześnie.
0 x
Chirinharu
Posty: 102 Rejestracja: 13 cze 2021, o 15:00
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Widoczny ekwipunek: Złota odznaka ninja klanu Sabaku (na kanzashi)
Link do KP: viewtopic.php?p=176745#p176745
Post
autor: Chirinharu » 22 cze 2021, o 18:00
Gdy udało jej się dotrzeć na sam przód tłumu, stała bardzo blisko klatek. Powoli acz bardzo stanowczo, słowa Satosh'iego zaczęły do niej docierać, niczym uderzona obuchem, szybko wytrzeźwiała. Chłopak niezaprzeczalnie miał racje. Gorący klimat pustyni, zwierzęta nie wiadomo skąd, nie wydawały się być zadowolone ze swojej obecnej sytuacji. Cóż wyglądały raczej na niesamowicie przygnębione, głodne, a wręcz umierające. Dlaczego on im to robi? Co te biedne istoty mu zrobiły? Aż tak ceni sobie zyski, żeby krzywdzić inne istoty? To wydało jej się wręcz nieludzkie. Była jeszcze bardziej wściekła, również na siebie. Przecież jeszcze chwilę temu zachowywała się jak wszyscy ludzie w tym tłumie. Ciekawość mogła ją zgubić, na szczęście towarzyszył jej chłopak, wydający się być sceptycznym do wszystkiego. Dziewczyna bała się, że mogła stać się takim samym potworem, w ogóle nie zdającym sobie sprawy z cierpienia innych jak Ci, którzy stoją wokół niej. Zacisnęła dłonie w pięści, ze złości na samą siebie. Potrząsnęła głową na boki, zamknęła na chwilę oczy i wzięła głęboki oddech by się uspokoić. Teraz był czas na przemyślane działanie, jakie są wyjścia z tej sytuacji? Co ona, kunoichi, reprezentantka klanu Sabaku może teraz zrobić, żeby pomóc tym zwierzętom? Miała nadzieje, że odpowiedź nadejdzie bardzo, bardzo szybko.
Gdy usłyszała słowa prowadzącego, mogła zapomnieć o spokoju, od razu w jej głowie pojawiła się myśl 'Straszne i przerażające bestie? To Ty tu jesteś bestią stary, śmierdzący bucu. Spokojne? Przecież one są głodne, wychudzone, wody nie dostają, na pustyni nie ma takich zwierząt. One się tu źle czują. Jakie mają być? Pełne życia i entuzjazmu? Zamknięte w klatkach, zakryte szmatami odbierającymi im powietrze, zwiększającymi ciepło w środku, na cholernej pustyni? Co za bezduszny, stary... ' I znowu to samo, na powrót próbowała się uspokoić, 'Oddychaj. Spokojnie. Oddychaj, cholera .' przecież była reprezentantką swojego klanu, nikt raczej by nie uznał, że MUSIAŁA rozwalić te wszystkie klatki i dać zwierzętom wody przy okazji dobitnie tłumacząc prowadzącemu, jaki błąd popełnił. Tym bardziej że tłum ogłupiałych gapiów, myślących tylko o zaspokojeniu swoich zachcianek był zachwycony, a na czyny dziewczyny wszyscy spojrzeliby z pogardą i być może wściekłością? Zaczęła się poważnie zastanawiać, jak mogłaby pomóc biednym, niczemu niewinnym istotom, zamkniętym w tych ciasnych, gorących klatkach, wystawionym ku uciesze gawiedzi, w tych niekorzystnych warunkach. Rin wzrokiem zaczęła szukać swojego towarzysza, który jak musiała to przyznać, przynajmniej w milczeniu, przed samą sobą, od samego początku miał rację.
- Musimy coś zrobić, pomóc im. Przecież one cierpią. Nie są stworzone do takich gorących warunków panujących na pustyni. Patrz na tego niedźwiedzia, on dyszy, ledwo oddycha. A żółw? Ten to już w ogóle wygląda, jakby był martwy. Satoshi, musimy im jakoś pomóc! - powiedziała dość cicho, jednak stanowczo, tak by tylko Satoshi ją usłyszał. Było jej bardzo przykro, chciała nakrzyczeć na tego kata, jednak wiedziała, że nie może i że najprawdopodobniej nic to nie da. Nie wypada jej, w końcu reprezentuje klan Sabaku - właśnie to cały czas powtarzała sobie w duchu.
0 x
Satoshi
Posty: 583 Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz. Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku, Kamizelka Shinobi (biała), Kabura na broń (na prawym udzie), Gurda, Torba na prawym biodrze
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9603&p=173473#p173473
GG/Discord: Satoshi#3881
Post
autor: Satoshi » 22 cze 2021, o 19:10
Satoshi z nieukrywaną, ponurą satysfakcją obserwował, jak zmieniał się wyraz twarzy białowłosej. W końcu dotarło do niej, jak zachowuje się większość ludzi. Białowłosa próbowała uspokoić bezskutecznie oddech, a Sabaku zastanawiał się, co teraz. Nie mogli zareagować, z punktu widzenia prawa ten oblech miał zapewne wszelkie prawo żeby tu być i zabawiać tłum swoim ponurym show. Gdyby nie to, już pewnie grupa jakichś strażników doczepiła by się i rozgoniła całe to zbiorowisko. Eh ludzie, wydaje nam się, że jesteśmy cywilizowani, a dla odrobiny rozrywki większość z nas przymyka oczy na cierpienie innych, szczególnie tych bezbronnych, którzy nie są w stanie wyrazić się w zrozumiały, dosadny sposób. Tak jak powiedziała Chirinharu, coś przydałoby się zrobić, ale Satoshi nie miał pojęcia jakie kroki mogły zostać przez nich podjęte. Przerwanie całego tego przedstawienia może spowodować nieprzyjemne konsekwencje dla nich, jeżeli odbywa się ono, przynajmniej formalnie, zgodnie z prawem. Takie niestety mamy teraz czasy. - Na razie nie robimy nic. Uspokój się i obserwuj. Rozwalając klatki nie pomożesz tym zwierzętom, wpadną tylko w panikę i staną się niebezpieczne dla zebranego tłumu. Jak myślisz, co ich treserzy i strażnicy wtedy zrobią? Przyśpieszysz tylko ich śmierć. - powiedział gorzko shinobi, kierując swoje słowa do palącej się do akcji dziewczyny. - Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko czekać na jakąś okazję, która da nam solidny pretekst do wkroczenia. W innym wypadku udamy się do, a bo ja wiem, jakiegoś komendanta straży i wyjaśnimy sytuację. Może oni ruszą temat. Więcej nic nie jesteśmy w stanie zrobić. - po tych słowach Satoshi zaczął rozglądać się dookoła, szukając wśród tłumu jakichś stróżów prawa. Może będzie mógł ich wypytać, czy to, czego są świadkami, ma prawo się w ogóle odbywać. Zerknął też na zwierzęta. Wszystko wszystkim, ale takich stworów istotnie na pustyni nie było, choć pewnie w innych częściach świata były czymś tak codziennym, jak cholerne skorpiony tutaj. *Ehh jebać to * pomyślał Satoshi, po czym doniosłym głosem krzyknął w kierunku niedorobionego "trefnisia" prezentującego właśnie krokodyla: -Spokój?! Mi się tam zdaje, że są skrajnie wycieńczone i dlatego się nie ruszają. - może i mieli chwilowo związane ręce, ale zawsze można było spróbować obudzić sumienie tłumu, tak, jak udało się to Satoshiemu zrobić z Chirinharu. Może będą mieli szczęście i ludzie sami go zlinczują.
0 x
Where the post at?
Haruzen
Posty: 595 Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:31
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9756
Multikonta: Harikido
Post
autor: Haruzen » 23 cze 2021, o 14:56
Satoshi, Chirnharu Misja D
13/22
Podczas gdy wy byliście zdruzgotani widokiem, jaki przed wami był prezentowany, większość ludzi w tłumie była wręcz zachwycona. Kilka osób stojących najbliżej klatki z krokodylem cofnęło się wręcz o parę kroków, jakby naprawdę bali się jaszczura.
- Słusznie czynicie dobrzy ludzie. Kokorodyl wielce niebezpiecznym monstrum jest. Jako potomek smoka, ogniem ziać może! Lepiej więc nie stawać blisko, jeśli komu życie miłe! - zawołał wodzirej zwierzyńca powodując kolejne przestraszone i podekscytowane reakcje. W tym momencie jednak też dało się słyszeć krzyk Satoshiego. - Hoteiowi dziękuj młody shinobi, że są spokojne. Teraz są wystarczająco niebezpieczne. Rozwścieczyłbyś je, to nikt tutaj żywy by nie został. W dzikich krainach te stwory żyją i groźne są, że hej! - w tym momencie, nie wiadomo, czy przez krzyk Satoshiego, czy przez zawołanie mężczyzny, tygrys, który do tej pory niecierpliwie krążył po swojej klatce, nagle rzucił się na kraty, wylamał jeden pręt i wyskoczył na zewnątrz. Póki co, jedynie Chirinharu to dostrzegła. Reszta, w tym Satoshi, byli zbyt pochłonięci dyskusją na temat niebezpieczeństwa jaką shinobi prowadził z mężczyzną.
0 x
Chirinharu
Posty: 102 Rejestracja: 13 cze 2021, o 15:00
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Widoczny ekwipunek: Złota odznaka ninja klanu Sabaku (na kanzashi)
Link do KP: viewtopic.php?p=176745#p176745
Post
autor: Chirinharu » 23 cze 2021, o 19:31
Rin coraz mniej słuchała słów mówcy. Skupiła się zdecydowanie bardziej na cierpieniu zwierząt, szukaniu rozwiązania, które sprawi, że będzie można im pomóc oraz oczywiście wyobrażała sobie jak karma wraca do tego okropnego człowieka. Nawet nie chciała nazywać go człowiekiem, według niej to on był największym potworem, ubranym w kolorowe ubrania, ale jednak potworem. Oczami wyobraźni widziała, jak zwierzęta same dopełniają zemsty, czy może raczej wymierzają zasłużoną karę, kiedy to jakimś dziwnym trafem udaje im się dopaść mężczyznę. Wyobrażała sobie, jak kawałek po kawałku obdzierają go z godności, części ciała, a na koniec pozwalają mu umrzeć. Umrzeć, w ogromnym, przeciągającym się cierpieniu. Na co dzień nie miała skłonności psychopatycznych, w ogóle ich nie miała. Chciała po prostu, żeby cierpiał tak jak jego ofiary, te które nie mogą powiedzieć, że im się to nie podoba, w końcu śmierć dla niego byłaby za małą karą. Niespodziewanie, kiedy omiatała wzrokiem kolejne, cierpiące zwierzęta, zobaczyła tygrysa, który jakimś cudem pokonał przeszkodę w postaci krat i wydostał się ze swojego więzienia. Sądząc, że był wygłodniały, wiedziała, że to nie skończy się dobrze. Przeklęła w duchu, bo przecież stało się to, czego można było się spodziewać. Zadawała sobie pytanie, czy tygrys rzuci się na nich, na tłum, na gadułę czy pójdzie w swoją stronę, mając zdecydowanie dość ludzi na wiele wieków. W ułamku sekundy najgłośniej jak umiała dziewczyna krzyknęła do tłumu:
- Uwaga! Tygrys uciekł! Uciekajcie! Tylko bez paniki, wszyscy niech idą w tamtą stronę! - wskazała ręką kierunek, w którym nie było uwolnionego zwierzęcia. Po czym dodała do swojego towarzysza:
- Satoshi! Patrz, nie stój tak! - spoglądała to na tłum to na tygrysa. Trochę obawiała się, że zostanie niezauważona i zepchnięta przez tłum, gdzieś gdzie być nie chciała, dlatego postanowiła przysunąć się, do jeszcze nieuszkodzonych klatek, by dać ludziom więcej miejsca. Uznała, że najpierw trzeba zapewnić wszystkim bezpieczeństwo, powiadomić towarzysza, który całkowicie skupiony na rozmowie z mężczyzną, zdawał się nie zauważyć zagrożenia i powagi sytuacji. Dopiero potem można przeanalizować sytuację i wymyśleć, jak złapać uciekiniera nie robiąc mu krzywdy. Oczywistym jest, że nie chciała skrzywdzić, a tym bardziej zabić zwierza, które już swoje wycierpiało. Zwróciła się do prowadzącego, cały czas przyglądając się na zmianę to tygrysowi to tłumowi.
- I co teraz? Idź do niego. Pokaż nam jak bardzo lubią Cię Twoje 'bestie'. Najlepiej niech Cię zje. Bez wątpienia naje się na cały miesiąc, a mieszkańców zostawi w spokoju. -Była zdecydowanie na niego zła, jasne wyobrażała sobie jak zwierzęta go katują, jednak to nie miało stać się w jej mieście. A już na pewno, nie miało to zagrażać życiu mieszkańców.
0 x
Satoshi
Posty: 583 Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz. Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku, Kamizelka Shinobi (biała), Kabura na broń (na prawym udzie), Gurda, Torba na prawym biodrze
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9603&p=173473#p173473
GG/Discord: Satoshi#3881
Post
autor: Satoshi » 24 cze 2021, o 04:24
Ot prostactwo. Próba przekierowania uwagi tłumu, nic więcej. Satoshi spodziewał się, że konferansjer (?) spróbuje zbyć jakoś jego pytanie, ten jednak całkowicie zignorował jego słowa, odpowiadając na nie w zupełnie niepowiązany logicznie sposób. Cieszmy się, chwalmy śmiejącego się Buddę, bo wygłodniałe zwierzęta, pokazywane niczym dziwadła za marne pieniądze (a przynajmniej Satoshi miał nadzieję, że facet nie dorabiał się za bardzo na cierpieniu), są zbyt osłabione warunkami pogodowymi w Atsui by rzucać się po klatkach. Cieszmy się, że chwilowo nie jesteśmy w niebezpieczeństwie, mimo że to ten cyrk jest odpowiedzialny za postawienie przechodniów w niebezpiecznej sytuacji. Gdyby nie oni, nie byłoby zwierząt tutaj, a, co za tym dalej idzie, nie byłoby groźby, że jakiś Krokodyl czy jak to się nazywało, się uwolni. Ot głupota. I właśnie gdy Sabaku tak sobie kontemplował nad bezczelnością, nazwijmy to, współrozmówcy, tygrys uwolnił się z klatki. Satoshi chwilowo był zajęty czym innym, więc, mimo że podejrzewał taki scenariusz zdarzeń od samego początku, przeoczył wielkiego kota wybiegającego z klatki. Na szczęście zauważyła to białowłosa, alarmując wszystkich widzów i prosząc o rozejście się. Prawdę mówiąc, Sabaku na moment już zapomniał, że nie jest tu sam, ale tłumaczyć to należy wzburzeniem spowodowanym tym, co się tu wyprawia. Zaalarmowany przez towarzyszkę, zerknął w kierunku, gdzie jeszcze przed chwilą znajdowała się pasiasta kicia, po czym również zawołał, w przeciwieństwie do Rin jednak, w bardziej stanowczy sposób. - Niebezpieczne zwierzę na wolności! Wszyscy rozejść się! Bez dyskusji! - na tym jednak jego działania zakończyły się, przynajmniej chwilowo. Wyszedł nieco do przodu tak, by nie porwał go spanikowany tłum, po czym stanął z założonymi rękoma, patrząc to na zwierzę, to na gościa, jeszcze przed chwilą zachwalającego spokój zwierząt. - Chyba Ci coś uciekło, co? - Satoshi stał niewzruszenie, uważnie obserwując sytuację, choć były to tylko pozory, wewnątrz chakra już się w nim kotłowała, gotowa do uwolnienia, gotowa do zebrania ton piachu pod jego komendę*. Sabaku w razie zagrożenia dla kogokolwiek ze strony tygrysa utworzyłby pomiędzy nimi ścianę piachu, uniemożliwiając zwierzęciu atak. Chwilowo nie chciał go zabijać, podejrzewał, że kot jest bardziej spanikowany niż najbardziej przerażony obserwator tego przedstawienia. Satoshi był pewien, że sytuację ma pod kontrolą, ponieważ w razie potrzeby po prostu przysypie kociaka całą masą piachu.
* - I've done the math, 1m³ piachu to 1.5 tony,
0 x
Where the post at?
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość