Siedziba władzy

Awatar użytkownika
Fujiko
Postać porzucona
Posty: 60
Rejestracja: 1 sie 2021, o 23:54
Multikonta: Tatsuo | Don Patch

Re: Siedziba władzy

Post autor: Fujiko »

Misja dla Satoshiego [ C ]
27 / 30
Satoshi Sabaku
Satoshi myślał zadaniowo. Stawiając sobie wcześniej jeden cel, jakim było rozwikłanie zagadki, którą właściwie sam sobie narzucił, nie mógł teraz zboczyć z wytyczonej ścieżki. Tylko czy jedynym budulcem dla niej mogła być krew "niewinnych" osób? Zarówno pierwszego, jak i drugiego, nadchodzącego powoli trupa, wcale być nie musiało. Kobieta nie pragnęła umierać, a mężczyzna, leżący właśnie pod stopami chłopaka, choć miał złe zamiary, może wystarczyło go przekonać do tego, aby porzucił drogę zła, w którą omyłkowo wszedł. Człowiek to nie lalka stworzona przez zaawansowanego Ayatsuriego. Popełnia błędy, ale te najwyraźniej nie mogą być wybaczane nikomu. I choć człowiek myślał, że żądza krwi została zaspokojona, tak umierający po cichu niedoszły skrytobójca, czujący piach zbierający się w jego nozdrzach, ustach, trafiający aż po zamkniętą krtań, poczuł na własnej skórze, że z tym chłopakiem nie można zadzierać. Podobną wiadomość otrzymała para oczu, która wyjrzała na dolnym piętrze zza drzwi. Nie było trudno zauważyć ruchu za barkiem, a tym bardziej nie dało się nie usłyszeć łamiącego się dźwięku przesuwanych po posadzce drzwi. To była jednak tylko niewinna osoba, a przynajmniej taką się wydawała. Satoshi nie miał żadnego dowodu, że kobieta pracująca tutaj, mogła być w to wszystko zamieszana. Jeszcze nie zabijamy postronnych osób, prawda? 

Tortury, bo chyba tylko takim słowem można było nazwać to, co się tutaj zadziało, nie trwały przesadnie długo. Dopływ powietrza został szybko wstrzymany, a w przeciągu kolejnych minut sprawny iryo-nin byłby w stanie stwierdzić śmierć mózgu, a tym samym śmierć pacjenta, bo choć nasze techniki chakrowe poszły do przodu, tak jeszcze nikt nie był w stanie wymyślić sposobu na to, aby wskrzesić drugą osobę. Co zatem z resztą mieszkańców? Właściwie nie było wiadomo, czy jacyś tutaj są. Dwa kolejne pokoje stały tak, jak wcześniej je Satoshi widział. Żaden ruch drzwi, żadne charakterystyczne skrzypanie. Może słysząc, co się dzieje, niektórzy postanowili udać, że wszystko jest normalne i nie ma co wtrącać nosa w nie swoje sprawy.

Choć na pustyni trwała noc, a wokół paliły się tylko pojedyncze pochodnie i stworzone latarnie, to niektórzy zza swych otwartych okiennic mogli dostrzec chłopaka poruszającego się kilkanaście metrów nad ziemią na stworzonej przed chwilą chmurze. Z jednej strony to osada podlegająca pod ród Sabaku, więc taki wybryk natury nie powinien nikogo dziwić, a z drugiej strony... kto w obliczu nocy wybierałby się na takie wędrówki? 

Ciemność. To chyba dobre słowo do opisania tego, co widział Satoshi przez kolejne kilka - może dwie, a może trzy godziny. Wpierw podczas podróżowania na swym dumnym, piaszczystym wierzchowcu, a następnie już podczas wędrówki pieszej, gdy zmęczony i pozbawiony energii, nasz bohater musiał wręcz dokuśtykać do bram głównej osady Atsui. Obecni tam strażnicy, trzymający latarnie w ręce, od razu podbiegli do strapionego wędrowca. Ten jednak miał jeszcze dość energii na to, aby o własnych siłach przetransportować się do siedziby władz, a i pomoc ambulatoryjna nie była szczególnie wskazana. W końcu nie było widać żadnych ran. Nikt jeszcze tutaj nie wiedział, co zaszło w Ita'harze, która dopiero budziła się do życia, wraz ze Słońcem powoli wyłaniającym się zza horyzontu. 

Tak? – Delikatny, cichutki głosik jednej z pracujących w siedzibie kobiet, w końcu odezwał się w stronę Satoshiego. Wiadomo, że młodzi shinobi przychodzą tutaj już od godzin porannych, ale obecnie ruch wciąż pozostawał stosunkowo niewielki.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Siedziba władzy

Post autor: Satoshi »

Satoshi myślał zadaniowo, była to przenajświętsza prawda. Chłopak przed kilkoma laty natknął się na grupę bandytów, która w zasadzie tylko dla zabawy nieomal go nie zabiła, a i to tylko dzięki odsieczy, która nadeszła w ostatnim możliwym momencie. Na pamiątkę tego wydarzenia młody Sabaku nosił blizny, obficie znaczące jego oblicze. Te właśnie bruzdy przypominały mu, co się dzieje, gdy jednostki słabe nie mają nikogo, kto mógłby ich chronić. To wydarzenie nadało mu cel, zadanie nadrzędne - pilnować, by zło i bezprawie duszone było w zarodku, z maksymalną bezwzględnością. Zwalczać zło złem. Gdy tylko udało mu się wstąpić w szeregi klanu władców piasku, upewnił się, by ten cel wyrył się w jego pamięci. To dla niego ćwiczył, to przez niego właśnie wylewał hektolitry potu, opanowując kontrolę błękitnej energii, chakry - mistycznej siły, która pozwalała na ochronę cywilnych istot. Ostry jak brzytwa Unijny kodeks prawny zapamiętał i uczynił go swoim bushido - kodeksem honorowym. Był świadom wad swojego rozumowania, tego, że czasami zasady muszą zostać nagięte, jednak zdawał sobie sprawę z faktu, że po czymś takim trzeba ponieść konsekwencje. Raz była to warta na najwyższej wieży w Kinkotsu, a innym razem śmierć. Tak działały Samotne Wydmy, dzięki temu właśnie ludzie żyjący na tym niegościnnym terenie mogli przetrwać.

Satoshi zabił w ciągu ostatniej doby dwie osoby. Czy tego żałował? Absolutnie nie. Czy miał wątpliwości co do słuszności swoich wyroków? W żadnym wypadku. Ci ludzie zabili bądź bezpośrednio przyczynili się do śmierci wielu kupców, szkodząc nie tylko ich rodzinom, ale także interesom całej Unii, dla której handel, to była kwestia być "albo nie być". A sposób, w jaki zostali zabici? Nie miał znaczenia. Gdyby ta dwójka została pojmana i osądzona, najpewniej zawisnęłaby na szubienicy lub została ścięta. Surowe prawo Unii nie wierzyło w drugą szansę. Satoshi również.

Opuszczając karczmę, w której to pokój wynajmował, Sabaku dostrzegł uciekającą kobietę. Ani myślał wyrządzać jej jakiejkolwiek krzywdy, nie miał żadnych dowodów na to, że była kimkolwiek więcej niż pracownikiem karczmy. Nawet jeśli ucieknie i ostrzeże grupę zajmującą się polowaniem na handlarzy, shinobi będzie już daleko.

Całą drogę niebieskooki gnał przed siebie, prosto do stolicy. Do tego porządku, za którym już się stęsknił, przebywając w Ryuzaku. Szkoda tylko, że w takich okolicznościach, niosąc nieprzyjemne wieści. Władze Sabaku będą musiały jednak podjąć działania. Jego rolą było tylko przeżyć i dostarczyć dowody na całe zajście. Nad ranem dotarł do osady. Wyczerpany ubytkiem chakry i pustynnym chłodem, który wyziębił jego ciało, z trudem stanął przed pracownicą, która mogłaby przyjąć jego raport. Miał co prawda wystarczająco dużo czasu na przemyślenie tego, co w siedzibie powie, jednak na chwilę odebrało mu mowę. Nie wiadomo czy z wyczerpania, czy może ulgi, która ogarnęła jego ciało...
-Sabaku no Satoshi, ranga Doko. Podróżując szlakiem transportowym nieopodal wioski Ita'hara byłem świadkiem niepokojącego zdarzenia. Rozerwany na strzępy wóz kupiecki. Dogorywający handlarz na moich oczach został dobity przez kunoichi z klanu Douhito, sam prawie oberwałem od eksplozji. Kobietę zabiłem, podejrzewając, że jest po prostu częścią jakiejś grupy bandytów, niewyłapanej dotąd przez patrole. Przed śmiercią powiedziała coś, ciężko mi w tym momencie przypomnieć sobie dokładne słowa, ale próbując wytargować swoje życie, dała mi do zrozumienia, że była łowcą z wioski Ita'hara i robiła to, bo wioska była bardzo biedna. Przeszukałem zwłoki, nie znalazłem żadnej odznaki symbolizującej przynależność do któregoś z klanów, miała jednak przy sobie to - i tutaj Satoshi wyciągnął kartkę papieru, którą znalazł przy Kunoichi. - Zacząłem podejrzewać, że ludzie w wiosce składają zamówienia na przedmioty, które kobieta dostarcza im, atakując podróżujących handlarzy. Postanowiłem więc to sprawdzić i zatrzymałem się w jednej z karczm w tej osadzie. Na ulicach zobaczyłem masę pośpiesznie i niedbale wykonanych straganów pełnych różnej maści produktów, lokalnych, jak i egzotycznych, wyglądających na drogie. W wiosce, w której niby bieda aż piszczy... Nie ufałem lokalnym, więc w wynajętym pokoju zastawiłem pułapki, mające na celu mnie obudzić w przypadku najścia przez nieproszonego gościa. I taki się też pojawił. Przed śmiercią wyjawił mi chełpliwie, że chciał mnie zabić, wiedzą o tym, co stało się z ich łowczynią, a także to, że całej wioski nie zabiję. Nie wiem, czy zrobił to z paniki, ale jak dla mnie to tymi słowami wyjawił, że przynajmniej część mieszkańców o procederze wie i go wspiera. Dłużej już nie czekałem, tylko na łeb na szyję gnałem tutaj. Ostatecznie, bilans całego zajścia to dwa trupy, sprawa pozostaje nierozwiązana, ale sam jeden nie miałbym najmniejszej szansy na przeciwstawienie się większej ilości osób. Dodatkowo podejrzewam, że włodarz osady wie o tym, co się tam dzieje, jako że wystarczy się przejść po ulicach, żeby nabrać naprawdę solidnych podejrzeń. Nie mam na to jednak dowodów, to tylko moje przypuszczenia - Satoshi zamilkł, oczekując na reakcję, którą wywołają jego słowa.
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Fujiko
Postać porzucona
Posty: 60
Rejestracja: 1 sie 2021, o 23:54
Multikonta: Tatsuo | Don Patch

Re: Siedziba władzy

Post autor: Fujiko »

Misja dla Satoshiego [ C ]
29 / 30
Satoshi Sabaku
Kobieta, widząc dość zmęczonego shinobiego, chcącego coś z siebie wydusić, już nawet się podniosła ze swojego siedzenia, chcąc mu jakoś pomóc. Podstawić krzesło, może złapać za ramię, gdyby ten się miał nagle przewrócić, ale jakby z procy, słowotok jego myśli wystrzelił w ciągu kilku sekund. Dopiero po kilku zdaniach, widząc, że Satoshi zamierza się porządnie rozgadać, powstała ona ze swojego miejsca, przepraszając na chwilę chłopaka i prosząc go, aby poczekał. Z pewnością wielu z pracujących tutaj osób odesłałoby go do domu, mówiąc, że nie babrają się w historiach jakichś Doko, ale już na wstępie Satoshi mógł zauważyć płynące ciepło od kobiety. Najwyraźniej istnieją na tym świecie osoby, które nie pragną mieszać z błotem drugiego człowieka. Powracając do swojego miejsca z czymś, na czym mogłaby zapisać całą historię, notowała sobie co najważniejsze fragmenty. Oczywiście opowieść, którą przed chwilą wyłożył Satoshi, byłby w stanie wymyślić niemalże każdy, kto ma w sobie choć trochę wyobraźni. Sama jednak wioska Ita'hara nie należała do najbiedniejszych. Była w końcu jedną z największych na północnym trakcie. Oczywiście nie równała się Kinkotsu, ale wciąż trudno było dopatrzeć się ogromnych braków monet, które dostrzec można byłoby w mniejszych osadach rozrzuconych po całej Unii. 

Mówisz więc, że to wszystko ym, cała osada jest w to uwikłana? – Nie wierzyła, aby nagle władze, które zajmowały się Ita'harą, wolały porzucić swoje dość spokojne życie na rzecz nieco zwiększonego handlu płynącego od zabijania prostych kupców. Spojrzała jednak na listę, jaką podarował jej Satoshi. Był to obecnie jedyny dowód, jaki ze sobą miał. Przejrzała ją dokładnie, ale trudno było wyczytać jakieś konkrety. Równie dobrze mógł to być spis... wszystkiego. I niczego jednocześnie. – Nie chwaliłabym się tym, że zabiłam dwie osoby. – Jej czysta dusza nie pozwalała pochwalić takiego barbarzyńskiego zachowania. – Ale to pewnie w samoobronie. – Dopowiedziała sobie sama, spoglądając w oczy chłopaka. Chciała się upewnić, że młody Sabaku nie ma pogłębiających się morderczych zapędów. Przypomniawszy sobie coś wreszcie, raz jeszcze przeprosiła Satoshiego, udając się do osobnego pokoju. Drzwi ponownie otworzyły się dopiero po kilku minutach, a w rękach kobiety nasz bohater spostrzec mógł niewielki zwój, który pani urzędnik rozwinęła na swoim blacie. 

Zdaje się, że dostawaliśmy już raporty na temat tego, aby coś atakowało podróżujących traktem. Głównie w... – W mniej ruchliwe dni. W końcu i kupcy mieli niepisany własny regulamin, w którym jasno stał zapis o tym, w jakie dni spotykają się w jakiej osadzie. Nie tylko dla zmaksymalizowania swojego zarobku, ale... No, nie oszukujmy się. To był jedyny powód. – Sama nie wiem. Zarządca osady miał się zająć tą sprawą. Ataki przeprowadzane były sporadycznie i podejrzewaliśmy udział zwierząt, dlatego też nie podejmowaliśmy żadnych większych kroków, skoro zostaliśmy zapewnieni o tym, że znają ten problem i są gotowi do jego rozwiązania. Muszę się zastanowić. – Mina wskazywała na to, że faktycznie nie wiedziała, co o tym myśleć. Odwróciła jedynie zwitek papieru, na którym zapisywała omawiany przez Satoshiego raport, a obok położyła niewielki mosiężny kwadrat, w którym usypany był czerwony proszek. – Podbij swoje słowa palcem. Jeżeli jednak ktoś z Ita'hary zgłosi się do nas, możesz mieć problemy. Dobrze jednak, że przyznałeś się pierwszy. Zabójstwo nie jest zawsze rozwiązaniem. – Dziwne słowa. Dziwne słowa szczególnie dlatego, że rzuca je osoba pracująca w siedzibie władz, gdzie zarządzanie misjami polegającymi niejednokrotnie na pozbyciu się danej jednostki jest dla niej chlebem powszednim. Może miała swoją własną życiową misję i chciała sprawić, aby świat stał się nieco lepszy niż jest? Cóż. To mało ważne w tym momencie. Słowa zostały spisane i odnotowane, a jeżeli zostaną potwierdzone, to Satoshi z pewnością zostanie za to wynagrodzony.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Siedziba władzy

Post autor: Satoshi »

Satoshi oniemiał. Złożył raport, zgodny z tym, co widział i co przeżył, a teraz jego słowa już na samym wstępie zostały podane w wątpliwość. Prawie zginął na szlaku, w obronie własnej zabił po raz pierwszy w życiu, zgodnie z tym, co głosiło prawo Unii. Co innego miał zrobić? Wypuścić morderczynię niewinnych ludzi, którzy chcieli zarobić na utrzymanie swoje i swoich rodzin? Upilnować ją i w jakiś sposób dostarczyć do Kinkotsu żywcem? Wyparłaby się wszystkiego, cała jego praca poszłaby na marne. Nie miał wątpliwości, że podjęta przez niego decyzja była jedyną słuszną. Wycedził więc z wściekłością:
-Dzisiejszego dnia po raz pierwszy w życiu musiałem zabić, nieomal nie ginąc wcześniej od ataku glinianymi ptakami Douhito. Przeżyłem tylko dlatego, że umierający kupiec, do którego podszedłem, aby wypytać, co się stało, w ostatniej chwili wskazał mi, z której strony nadszedł atak. W porę, żebym zobaczył białe ptaki, lecące w naszą stronę. Nigdy wcześniej nie walczyłem z Douhito, nie byłbym jej w stanie obezwładnić i bezpiecznie doprowadzić do Kinkotsu na przesłuchanie. Chwila nieuwagi i byłoby po mnie. Miałem jej pozwolić uciec? Kobiecie, która na moich oczach zamordowała kupca? Kilka chwil później poleciałby na mnie zmasowany atak, któremu nie dałbym rady się przeciwstawić. Jeden Dokou w tę czy we w tę, co za różnica? Zabiłem, po części w samoobronie, po części, bo tak było trzeba. Jedyne słuszne wyjście, które zapewniłoby moje przeżycie. Zamiast jednak olać sprawę, ciesząc się z tego, że przetrwałem, postanowiłem zgłębić ten temat, licząc, że przysłużę się klanowi. Prawie znów zginąłem, tylko wrodzona ostrożność i zastawione pułapki uchroniły mnie przed sztyletem pod żebra. Jego też miałem puścić wolno, tak by zdążył skrzyknąć kilku swoich i pokonać mnie, wyczerpanego po poprzedniej walce z ich koleżanką? Zostałem wyszkolony na shinobiego, nie dyplomatę. Zadziałałem tak, jak mnie nauczono. Ochroniłem swoje życie, zdobywając przy tym informację, która dla mnie mogła się okazać istotna dla klanu. - Satoshi posmutniał pod koniec swojej wypowiedzi. Od zawsze wierzył w prawo Unii, to ochronie ludzi słabszych zadedykował swoje życie. Teraz jego motywy były podważane, jakby jego słowo nie miało żadnego znaczenia.


Okazuje się jednak, że władze słyszały o incydencie, zrzucając winę na zwierzęta. Jeśli według kobiety niebieskooki przedstawił zbyt mało dowodów na swoją prawdomówność, teraz sama potwierdziła jego słowa.
- Tak jak powiedziałem wcześniej, sądzę, że w osadzie jest duża grupa osób, która o procederze wie, wnioskując po wypowiedzi niedoszłego skrytobójcy. Jeśli nie zarządca, to ktoś z jego świty, kto zajął się zleceniem z Kinkotsu, wystarczy się przejść i przyjrzeć straganom, żeby zobaczyć, że coś tam śmierdzi. Lokalni kupcy, z pozbijanymi byle jak i z byle czego straganami z importowanymi towarami, wyglądającymi na drogie. Kto normalny w ten sposób prezentowałby kosztowności z importu, przeznaczone na handel?


Na wzmiankę o kłopotach, jakie mogą wyniknąć z jego działań, Satoshi splunął w myślach. To on tu się stara, ryzykuje życie dla dobra klanu, broni interesów unii, a później w "nagrodę" otrzymuje groźby? Opinię o niezabijaniu po prostu zignorował. Łatwo było wymawiać takie frazesy, siedząc na krześle i przybijając pieczątki. Czasami jednak w życiu inaczej się nie dało. Bez żadnego słowa obtoczył swój palec w czerwonym proszku, po czym bez wahania przyłożył go do raportu, w wyznaczonym miejscu. Nie kłamał, mówił prawdę.

-Rozumiem, że jestem tylko Dokou, jednak jeśli w tej sprawie mógłbym się jeszcze jakoś przydać, to z chęcią pomogę. Udowodnię prawdziwości swoich słów. - *i odbiorę zapłatę za swoje poświęcenie dla klanu* - dodał już w myśli. Był chciwy, ale duma miała dla niego większą wartość niż Ryou. Jeśli całość procedury była już zakończona, Sabaku wyszedł z budynku.
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kaiho »

0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Siedziba władzy

Post autor: Satoshi »

Jak to już bywa w świecie ninja, dla Dokou czasami życie toczy się leniwie, przeplatane spokojnymi misjami typu "przynieś, podaj, pozamiataj" tylko po to, by od czasu do czasu trafiła się misja z pozoru prosta, a gdy człowiek już w nią wsiąknie, to idzie się pogubić od dylematów moralnych, prawnych, a na konszachtach kończąc. Wydawałoby się, że właśnie w coś takiego przypadkiem wdepnął nasz młody shinobi. Ledwie kilka dni temu, wracając z podróży, wciąż mając w głowie wspomnienie cichego szumu fal i powiewu delikatnej bryzy morskiej, natknął się na z pozoru błahą sprawę. Ot kupiec zamordowany przez bandytkę, która połakomiła się na ten dość prosty, acz obarczony ryzykiem, sposób zarobku. Satoshi tuż przed tym, jak wymierzył sprawiedliwość, zdobył dość ciekawe informacje, które postanowił sprawdzić. Wdepnął tą decyzją jak Beduin w wielbłądzie łajno, sprawa okazała się bowiem dość cuchnąca, a gdy zdał raport w siedzibie władz, w swoim ukochanym mieście Kinkotsu, dowiedział się nie tylko tego, że być może naraził się wyżej postawionym osobom, ale też tego, że same ataki były znane biurokratycznej machinie Unii. Chyba tylko dzięki temu zawdzięczał fakt, że wciąż mógł chodzić po stolicy jako wolny człowiek, a nie gnić w więzieniu za bronienie swojego życia.

Kilka dni upłynęło dość leniwie. Chłopak musiał solidnie wypocząć po długiej podróży, zwieńczonej jakże dynamicznym preludium do dość poważnej sprawy, w którą był uwikłany. Każdego dnia wyczekiwał na jakiekolwiek informacje dotyczące śledztwa podjętego przez Kinkotsu. Co prawda zaoferował swoją pomoc, jednak to tej pory nikt go nie wezwał, co mogło znaczyć tylko jedno: "Siedź grzecznie i czekaj, aż lepsi od Ciebie zajmą się sprawą, jak należy". Może i zareagował dość brutalnie w Ita'harze, wątpił jednak, by podejmując inne decyzje, przeżyłby wystarczająco długo, by móc komuś opowiedzieć o tym, co się tam działo. Każdy kolejny dzień sprawiał, że jego wysłużone i rozpadające się maty Tatami wydawały się zbudowane z coraz większych i ostrzejszych szpikulców, niczym łoża fakirów, artystów cyrkowych słynących z leżenia na tych narzędziach tortur. I gdy już tracił całkiem nadzieję na w miarę szybkie rozwiązanie tej sprawy, Sabaku został wezwany do siedziby rodu. Kurier, w oficjalnych szatach, znaczy się, sprawa ruszyła. Młody shinobi niczym napięta struna zerwał się, w pośpiechu zabierając swoją gurdę i ruszając prosto do siedziby. Nie znosił czekać, a co gorsza nie znosił zmuszać kogokolwiek do czekania na siebie.

Wchodząc niejako z duszą na ramieniu do budynku, spodziewał się strażników, którzy go zaaresztują. Czuł się całkowicie niewinny, ba, uważał, że odwalił w osadzie dobrą robotę, jednak któż na jego miejscu, po tak długim oczekiwaniu, nie spodziewałby się najgorszego? Tymczasem, jego komitet powitalny wyglądał zgoła inaczej. Składał się bowiem z jednego jegomościa, po którego wyglądzie znać było pierwsze oznaki starości. Ten na jego widok uniósł do góry ręce w geście powitania, wykrzykując jego, jak i swoje imię na całą salę. Coś, co Satoshiemu do głowy by nawet nie przyszło. Przedstawił się jednak jako Sentoki, więc najwyraźniej jemu nie groziło za to ostre zruganie przez pracowników, bądź pilnujących tego miejsca strażników.
-Dzień Dobry, Haruto-dono, tak, nazywam się Sabaku Satoshi, Dokou. Oczywiście, że możemy porozmawiać, jestem do pana dyspozycji. - młodego shinobi zdziwiło to, że do sprawy przydzielono Sentokiego. Było to spowodowane powagą sprawy, czy też może wybrykami, których w oczach biurokracji dopuścił się Satoshi? Tego nie wiedział, ale coś czuł, że dowie się wszystkiego w wyniku rozmowy. Zamierzał zrobić wszystko, o co zostanie przez zwierzchnika poproszony, udowadniając tym samym, że to, co mówił, było prawdą, na całe szczęście dostał możliwość dowieść swoich racji.
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kaiho »

0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Siedziba władzy

Post autor: Satoshi »

Coś bardzo ciężkiego upadło właśnie na posadzkę, nie wydobywając z niej nawet najcichszego dźwięku, nie zwracając absolutnie czyjejkolwiek uwagi. Jakże by zresztą miało, skoro tym, co właśnie oderwało się od Satoshiego, była ciążąca mu przez ostatnie dni groźba kary, która skutecznie zatruwała jego myśli. Co innego wiedzieć, że nie zrobiło się nic złego i postąpiło się najlepiej, jak tylko się dało, biorąc pod uwagę wszelkie aspekty danej sytuacji, co innego jednak usłyszeć to od kogoś, a im ważniejszego i bardziej doświadczonego, tym większa ulga. Niebieskooki nagle poczuł się lekko, choć starał się po sobie aż tak nie pokazywać uczuć, lekki uśmiech mimowolnie zagościł na jego ustach. Nie tylko nie będzie miał kłopotów, ale jeszcze dostarczył klanowi informacje, które pozwoliły dotrzeć do prawdy, stojącej za tajemniczymi atakami na kupców przez, jak się okazało, nie zwierzynę, a ludzi. W tej jednej chwili wszystkie jego wątpliwości, rodzące się przez ostatnie dni zostały rozwiane, a jego wiara w Unię, jej jedność, praworządność i sprawiedliwość powróciły, chyba nawet silniejsze, niż dotąd. Miejsce, w którym rozmawiali, chyba też nieco pomogło, kto bowiem ochrzaniałby Dokou za spartolenie sprawy na środku korytarza? W każdym razie, Satoshi słysząc, że ma możliwość powrócenia do osady, by pomóc dokończyć to, co niechcący zaczął niespełna tydzień temu, nie zawahał się ani chwili. - Dobrze słyszeć, że nie będę miał kłopotów, z miłą chęcią wyruszę do Ita'hary, by pomóc w wypełnieniu misji. - Satoshi lekko ukłonił się, na znak szacunku, a nie chcąc przerywać Sentokiemu w wypowiedzi, zamilkł, wysłuchując reszty jego słów.

Starszy przedstawiciel Sabaku zaproponował mu dołączenie do dość ważnej i niebezpiecznej misji, polegającej nie tylko na zakończeniu niezbyt pochlebnej działalności rodu Tanaka, ale zapewnienie, że nie będzie żadnego odwetu, poprzez zabicie pary stojącej na czele tej rodziny. Zadanie niebezpieczne i odpowiedzialne. Z czymś takim Satoshi nie miał jeszcze do czynienia, a choć dopiero co zabił we własnej obronie, teraz przyszłość szykowała dla niego kolejne ofiary, tym razem na wyraźne polecenie rodu. Nie cieszył się na tą możliwość, ale też nie wzbudzało to w nim smutku. Ot, wreszcie rozpoczynało się prawdziwe życie Shinobiego, a zadawanie śmierci to było coś, co nieodzownie się z tym łączy. Ważne tylko, by śmierć to było coś, co zdarza się innym, a nie jemu. Otrzymawszy szansę, zamierzał z niej skorzystać i wywiązać się z obowiązków jak najlepiej. Nie zamierzał całe życie pozostać nic nie wartym Dokou, jego ambicje sięgały o wiele, wiele dalej, nie mógł więc sobie pozwolić na zignorowanie drzwi, które właśnie zostały przed nim otworzone. To nimi prowadziła dalsza droga. Takież to właśnie myśli ganiały Satoshiemu z tyłu głowy, podczas gdy skupiał się na słowach, które przekazywał mu jego zwierzchnik. Gdy jednak skończył, niebieskooki po chwili zastanowienia powiedział:
-Jeśli o mnie chodzi, to jestem gotowy do drogi w każdej chwili. Co do rodziny Tanaka, a konkretniej dziedzica, rozumiem, że jemu włos z głowy ma nie spaść? - Starzec to właśnie zasugerował, chłopak jednak wolał być całkowicie pewny. -Pytanie tylko, czy nie znajdą się jacyś dalsi krewni, sprzeciwiający się wyborowi Tui na głowę rodu? W końcu to kobieta, a wielu staromodnych i konserwatywnych będzie z pewnością miało coś przeciw. Tym bardziej że chłopak będzie żył.- Sabaku wiedział, że obyczaje panujące w Unii nie są tak pobłażliwie dla kobiet, jak dla mężczyzn, sam się jednak nie zgadzał z takim założeniem, w jego oczach wszyscy byli równi. Bogaci, biedni, kobiety, mężczyźni i dzieci. Byle tylko przestrzegali prawa i nie sprawiali kłopotów. Swoją drogą, znów w tle wszystkiego przewija się wojna. Nawet jeśli nie dotyka ona Samotnych Wydm bezpośrednio, to wciąż jej wpływ sięga o dużo dalej, niż tereny objęte walkami. Prawda jednak była taka, że niezależnie od okoliczności, każda karawana była na wagę złota, szczególnie biorąc pod uwagę gospodarkę Unii, która właśnie o handel się w dużym stopniu opiera -Jeszcze jedno...- Satoshiemu właśnie przyszło jedno pytanie do głowy - ... który z nas ma zająć się usunięciem obecnych głów rodu? - pytanie z pozoru błahe i oczywiste, jednak wymaga sprecyzowania. W międzyczasie już trybiki w głowie młodego Dokou obracały się, starając się złupać twardą łupinę kokosa, jaką był sposób, na osadzenie młodej kobiety na pozycji nestorki rodu.
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kaiho »

0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Siedziba władzy

Post autor: Satoshi »

Chłopak dość uważnie wsłuchiwał się w odpowiedź doświadczonego Sentokiego. Dziwił co prawda nieco jego styl bycia - rubaszność i ogólne wyluzowanie nie bardzo pasowało Satoshiemu do Sentokiego, a już na pewno nie takiego, który miał czterdziesty krzyżyk na karku. W końcu doszedł jednak do wniosku, że jego zachowanie nie ma najmniejszego znaczenia. Odznaka, którą wojownik nosił na piersi, jasno mówiła, że przysłużył się klanowi i jego luźne podejście do świata zupełnie nie przeszkadza mu w pełnieniu obowiązków. Co więcej, z pewnością wykonywał je świetnie, inaczej nie dożyłby swojego wieku. Ci mniej wprawni ginęli młodo, nie trzeba było być mędrcem, żeby wyciągnąć takie wnioski. Mógł być to też element kamuflażu, nikt przecież nie spodziewałby się zginąć z rąk tak wesołej osobistości. Pozory, tak samo, jak wiedza, to niebezpieczna broń, której Satoshi będzie jeszcze musiał się nauczyć używać. A biorąc pod uwagę naturę misji, na którą właśnie został "zaproszony", lepiej będzie, jeśli nauczy się tego jak najszybciej. -Zrozumiałem, Haruto-dono. - odpowiedział na wyjaśnienia starszego Sabaku. A więc to w jego roli będzie zabijanie. Nie, żeby niebieskookiemu jakoś szczególnie to przeszkadzało, zadanie takie jak każde inne, tak po prawdzie to nie ma za wielkiej różnicy pomiędzy ochroną i odbieraniem życia. Ba, te dwie sprawy są ze sobą dość ściśle powiązane, w końcu dzięki śmierci osób pociągających za sznurki w tym całym procederze, żyć będą kupcy, na których teraz poluje się tam jak na zwierzynę. Różnica jest taka, że nie dla skór, a dla dóbr, jakie transportują. Całe szczęście, że tą niebezpieczną osobą zajmie się Haruto, a nie chłopak. Znał swoje możliwości i tak po prawdzie to wcale nie uważał się za nie wiadomo jak dobrego shinobiego. Nadrabiał jednak zapałem, temu chyba nikt nie mógł zaprzeczyć.
-Wiadomo coś więcej o tej kobiecie? Z jakiego szczepu pochodzi, czy w ogóle jest z Unii? - Młody Sabaku wziął sobie radę starca do serca, nie będzie szukał głupiej chwały, ignorując polecenie przełożonego, bo skończyć się to może jedynie jego śmiercią. Mężczyzna ewidentnie wie, o czym mówi, należało więc bezwzględnie z tej wiedzy skorzystać.


Widząc jednak, jak mężczyzna na powrót się rozpogadza, Satoshiego ogarnęło lekkie rozluźnienie. Może i ruszają prosto w paszczę lwa, nikt jednak nie kazał mu robić tego z kijem w dupie. Uśmiechnął się więc lekko, dając upust narastającej ekscytacji, a nawet zaśmiał się delikatnie z żartu o mamci Unii. -Dziękuję za zaufanie i danie szansy na wykazanie się, Haruto-dono. Przysięgam, że nie zawiodę. Mam nadzieję, że miał Pan sporą konkurencję przy tych zakładach, więcej Pan zarobi. - Niebieskooki zaśmiał się jeszcze raz, a w jego oczach i na poznaczonym bliznami obliczu wymalowana była determinacja. Poruszał się o krok za Sentokim, zastanawiając się, w jaki sposób zmusi młodego dziedzica do ustąpienia. I jak zrobić to wszystko, nie używając piachu? Oczywiście, ucieknie się do tego w ostateczności, jednak jeśli głównym warunkiem misji była dyskrecja, to bieganie z gurdą wypełnioną piachem i tak było dość ryzykownym posunięciem. Satoshi nie szkolił się specjalnie w innych dziedzinach sztuki ninja, wierzył, że piach był odpowiedzią na wszystkie jego potrzeby. Teraz dopiero dostrzegł krótkowzroczność tej decyzji. Mówi się trudno i kombinuje się dalej. Po powrocie, jeśli Amaterasu pozwoli, trzeba będzie po prostu zainwestować swój czas w poszerzenie swojego wachlarza możliwości.

W tym momencie jedno pytanie przyszło chłopakowi do głowy:
-Tak z ciekawości, mocno się tam kotłowało po moich odwiedzinach? Mam dość charakterystyczną gębę, wolałbym nie zostać rozpoznany przez pierwszego lepszego ciecia, który widział moją twarz narysowaną na jakiejś kartce przybitej do słupa. - teoretycznie wątpił w to, by posunięto się do aż takich kroków, warto jednak było się upewnić, wiedzieć, czego można się spodziewać po dotarciu na miejsce.
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kaiho »

0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Siedziba władzy

Post autor: Satoshi »

Satoshi czuł się dziwnie. Z jednej strony dostał od losu dokładnie to, o czym marzył już od dłuższego czasu, ta szansa na zostanie docenionym, na pokazanie swojej wartości, a jednak czuł się odrobinę nieswojo z każdą nową informacją, którą dzielił się z nim Sentoki. Czy właśnie to oznacza bycie shinobi? Nie tylko wykonywanie coraz to kolejnych zleceń na rzecz swojego klanu, ale też dylematy moralne i ciągłe niebezpieczeństwo? O ile rozterek moralnych, póki co nie przewidywał przechodzić, o tyle ciągłe niebezpieczeństwo wydawało się problematyczne. Nie to, żeby niebieskooki się bał, co to, to nie. Rozumiał, że właśnie tym było poświęcenie dla klanu, wiedział dobrze, że nawet najlepsi czasem z misji nie wracali, problem stanowiło to dziwne uczucie, którego okazję miał zasmakować przed niespełna tygodniem. Ten dziwny dreszczyk emocji, który towarzyszy walce na śmierć i życie, pozwalający na podejmowanie błyskawicznych decyzji w czasie, jaki wydawał się do tej pory chłopakowi niewystarczający. Nie było chwili do stracenia na rozważanie za i przeciw, trzeba było działać już, natychmiast. Uzależniające uczucie. Czy właśnie za tym tak naprawdę gnają ci, którzy opuszczają swe rodziny, by wykonać polecenia swojego klanu? Wszystkie inne doświadczenia blakną w porównaniu z tym jednym momentem, gdy żyjesz pełnią życia, a twój przeciwnik leży w piasku, z ów życia wyciśnięty piaskowym imadłem. I właśnie to martwiło Satoshiego. Uczucie dawało siłę, przez którą wielu szukało jeszcze większych wyzwań, pozwalajacych na osiągnięcie jeszcze większej ekscytacji, co znów napędzało to błędne koło. Potęga karmiąca się samą sobą. Wydawało się nie do powstrzymania, a jednak istnieją tacy, którzy potrafili dożyć sędziwego wieku, nie porywając się na wyzwanie niemożliwe do wykonania, przeceniając swoje możliwości. Młody Sabaku zastanawiał się, czy stojący przed nim Sentoki jest właśnie takim przypadkiem i czy zawdzięcza to swojemu luźnemu podejścia do życia i ciążących na jego randze obowiązków.

Wyrywając się z rozmyślań, Satoshi skorzystał skrupulatnie z możliwości zadawania co rusz i nowych pytań, chcąc uzupełnić ewidentne braki w swojej wiedzy. Nie jednokrotnie przyłapał siebie samego na braku wiedzy, którą inni uznawali za rzeczywistą, jednak mając do wyboru wiedzę a trening, zawsze wybierał to drugie.
-Pierwsze słyszę o Szakalach. To jakaś grupa przestępcza? O samych Kaguy'ach wiem tyle, co dowiedziałem się na podstawowym szkoleniu u wuja. Głównie jednak skupiałem się na rozwianiu umiejętności, przyznam szczerze, że wiedzę mam nieco przestarzałą i ubogą. - Sabaku ze smutkiem podrapał się po bliźnie biegnącej przez policzek. Jakby mało było tych ich kłopotliwych kości, to jeszcze Raiton, w istocie kobieta była dość groźnym przeciwnikiem. Kolejne informacje były lekkim zaskoczeniem dla niebieskookiego, jakimś cudem kobieta, dla której Sabaku zaplanowało rolę przywódcy klanu, zgodziła się na to, mimomimo że oznaczało to wyeliminowanie jej najbliższych. Choć z drugiej strony, jeśli nie zgadzała się z ich poglądami, to nie było to wcale aż tak dziwne, że nie czuła z nimi jakiejś wyjątkowej bliskości. W każdym razie "dobra nasza".
-Mogę z nią otwarcie współpracować? To znaczy zdradzić, że jestem od Sabaku? Czy po prostu umożliwić jej przejęcie władzy, ale nie ujawniać przynależności? - kolejny problem do rozwiązania był taki, że Satoshi wciąż nie bardzo miał pomysł na to, w jaki sposób poradzić sobie z jej bratem, zwyczajnie się go nie pozbywając. Gdyby był wybitnym użytkownikiem genjutsu, mógłby wywołać pewnie lekkie szaleństwo, a tak co najwyżej może przez najbliższy miesiąc chować mu buty bądź sypać do nich piachu licząc, że facet oszaleje z irytacji...


Słysząc ostatnie wyjaśnienia Sentokiego, niebieskooki podrapał się z zakłopotaniem po głowie. Wdepnął w jakąś grubą sprawę, którą będzie trzeba teraz naprostować. Wciąż cieszył się z możliwości pokazania, na co go stać, jednak wciąż nie miał pomysłu, jak sytuację rozwiązać. Prawdopodobnie wszystko wyjdzie w praniu, odpowiedział więc tylko:
- No to trzeba będzie się szykować na ucinanie nóżek. Więcej pytań już nie mam, możemy ruszać. A co do mojej twarzy, mam dość trywialny pomysł, ale może zadziała. - Po tych słowach Satoshi odwinął lekko brudne już bandaże ze swoich rąk, po czym obwiązał nimi sobie głowę. Wiedział, że niektórzy shinobi właśnie tak się noszą, więc raczej nie był to aż tak niecodzienny widok. Apropo tego ostatniego, pamiętał, aby pozostawić szpary, przez które mógłby oddychać, jak i widzieć bez trudu.
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kaiho »

0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Siedziba władzy

Post autor: Satoshi »


Deja Vu. Tak można było określić to, jak czuł się teraz Satoshi. Ponownie czuł wyniszczające działanie Adrenaliny na jego ciało, znów był zmęczony, gnając przez pustynię niemal całą noc pieszo i za pomocą piaskowej chmurki. Tak jak uprzednio, nadmierny upływ chakry zdziesiątkował jego zasoby energii, przez co dyszał ciężko, a przechodząc pustymi ulicami miasta, wręcz powłóczył nogami. Zmierzał prosto do siedziby władz. Nie specjalnie obchodziło go w tym momencie, jak wiadomości, które ma do przekazania zostaną zaklasyfikowane. Chciał zdać raport z całej misji i iść spać. Niech mądrzejsi i silniejsi głowią się nad słowami Dokou. Całe szczęście, że tym razem cała opowieść będzie bardziej wiarygodna. Poprzednio, cały opis miał wiele luk, a dowodów Satoshiemu brakowało, więc niejako został zbyty. Wystarczyło to na szczęście, by zainteresowano się tym tematem głębiej, czego efektem była wyprawa dwóch shinobi piasku. Szkoda tylko, że wracał jeden. Przeciwnik okazał się zbyt potężny, wywiad dał dupy. Nawet jeśli za ten rekonesans odpowiadał sam zainteresowany, leżący gdzieś tam na pustyni, z bezoką głową, oderwaną od reszty ciała. Takie życie shinobi. Teraz, gdy emocje już trochę z niebieskookiego opadły, stwierdził, że cała misja była niedoszacowana. Nie znał siły Sentokiego, ale ten wyraźnie nie wystarczał. Na całe szczęście, to już nie będzie jego problem. Wyślą tam Kogo, może nawet jakiegoś Sennina, ten zrobi porządek.

Doczłapawszy wreszcie do siedziby władz, Satoshi, stojąc w progu, oznajmił donośnym głosem: -Niosę ważne wieści z Ita'hary! - nie krzyczał, jednak wziął nieco przykład z Haruto, drącego się w tej sali, nie zważając na dostojność tego miejsca. Nie było teraz czasu na całe formalności. Jeśli jego słowa zainteresowały kogoś na tyle, by podbiegł zapytać się, o co chodzi, bądź, co bardziej prawdopodobne, opierdzielić Dokou za darcie ryja w takim miejscu, chłopak kazał się zaprowadzić do kogoś ważniejszego. Jeśli jednak nikomu nie chciało się przerywać nic nierobienia, udał się prosto do stanowiska, w którym zlecano misje. Osoba pełniąca dyżur albo będzie wiedziała, o co chodzi, albo pójdzie po kogoś, kto będzie mógł wysłuchać jego raportu. O ile znów nie odbije się od biurokracji. Młody Sabaku błysnął odznaką, po czym powiedział: -Sabaku Satoshi, dokou. Pilne wieści z Ita'hary. Sentoki Sabaku Haruto nie żyje. Zabity przez kobietę z rodu Kaguya.- Szambo wybiło. Nie miał ochoty walczyć o uwagę osoby, przed którą go postawiono. W ten sposób przynajmniej mógł mieć nadzieję, że zostanie wysłuchany z należytą uwagą. Kolejnym krokiem, od którego w sumie powinien zacząć, było zapytanie, czy rozmówca może w ogóle przyjąć taki raport, czy jest inna osoba, zajmująca się sprawami większego kalibru. Dla niego mogła być to misja małego kalibru, jednak Sentoki mógł otrzymać w tym samym czasie przydział A. Cały czas mówił cicho, te informacje mogły nie być przeznaczone dla wszystkich obecnych w budynku.

W zależności od tego, czy pojawi się ktoś inny czy nie, Satoshi zda raport z całej sprawy:
-Wyruszyłem przedwczoraj z Haruto-dono do Ita'hary. Wziął mnie ze sobą, wiedząc, że będę chciał doprowadzić tą sprawę do końca. To ja przyniosłem wieści, że za śmierciami kupców nie stoją zwierzęta, a raczej zorganizowana banda rezydująca w osadzie. Nasza misja miała dwa cele. Sentoki miał pozbyć się niebezpiecznej kobiety, która rezydowała w mieście, z całą sprawą miała mieć wiele do czynienia. - zgodnie z tym co dowiedział się od starszego Sabaku, chłopak nie chciał od razu wspominać o jej powiązaniu z szakalami. Jeśli osoba odbierająca raport znała cel ich misji, to o szakalach pewnie i tak wiedziała.- Ja z kolei miałem zabić przywódcę rodu Tanaka wraz z jego żoną, stali na czele całej szajki napadających na kupców. W Ita'harze się rozdzieliliśmy, ja swoją misję wykonałem i gdy miałem opuszczać osadę, zobaczyłem scenę rzezi. Białe kości wystające z ziemi. Zdekapitowanego, pozbawionego oczu Haruto-dono. Wokół pełno było gapi, potwierdzą moje słowa. Blada kobieta, długie, czarne włosy. Chuda, drobna wręcz. Z czerwoną kropką na czole. Trzymała jego głowę, a później rzuciła do tłumu "Kto piaskiem wojuje, zginie od moich kości. Uznajcie to za przepowiednię. Hagekata pozdrawia Asahi Ichirou", chwilę później już jej nie było, zniknęła w obłoku białego dymu. Jeśli chodzi o mnie, zabójstwo głów rodu Tanaka poszło bez większych problemów, mieli ochroniarza shinobi. Zginęli od wybuchowych notek, ninję dobiłem. Chyba nikt mnie nie zobaczył na tyle dokładnie, by zobaczyć gurdę i skojarzyć zabójstwo z klanem Sabaku. - Tu Satoshi podrapał się po policzku. - Nasz kontakt, ich córka Yui zgodziła się stanąć na czele rodu. Z jej bratem nie rozmawiałem. Jest z jakiegoś powodu shinobi klanu Inzuka. Siedział w ogrodzie z dwoma ninkenami. Zgodziła się na pomysł, by podesłać mu fałszywe pismo, wzywające go do pomocy na wojnie, skoro ma powiązanie z klanem psiarzy. Niestety, lepszego rozwiązania jego problemu nie udało mi się znaleźć. Samego pisma nie spreparowałem, nie znam się na fałszerstwie. Obojga w chwili zamachu nie było w budynku. Kobieta mnie nie widziała, więc biorąc pod uwagę śmierć Haruto-dono, dobrze byłoby ją poinformować, że wszystkie ustalenia dalej w mocy, może podejrzewać, że to z nim rozmawiała.- Satoshi zamilkł na chwilę, czekając na reakcję zwierzchników.
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kaiho »

0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość