Siedziba władzy

Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Siedziba władzy

Post autor: Airan »

Siostry Hibiki droczenie się miały po prostu we krwi i ten obraz, jeśli patrzono na Airan przez pryzmat Kirino, naprawdę niewiele różnił się od rzeczywistości. Rzecz polegała po prostu na tym, że ta młodsza nie droczyła się z całym światem i nie pokazywała tego wszem i wobec – a tylko tym, którzy byli jej bliscy. Że była pyskata… No była, niewiele trzeba było zrobić, by zasłużyć na jakiś kąśliwy komentarz, ale przy tym okrutna nie była. A co do Kirino – to tak, tutaj ewidentnie kto się czubił ten się lubił, bo pomimo dość sporej różnicy wieku, w końcu pomiędzy siostrami była dziewięcioletnia przepaść, te dwie potrafiły się całkiem dobrze dogadać… Paradoksalnie. A o Kirino można było powiedzieć wiele, natomiast zdecydowanie była oddana swojej rodzinie. Nie pozwoliła tknąć nawet ich kuzynki, której równo odstrzeliło wtedy, kiedy Sabaku odbijali Kinkotsu z rąk Kaguya.
- Wyglądał jakby mu się spieszyło – to, co Shirei-kan powiedziała, potwierdziło właściwie to, co Airan sama podejrzewała. Bo Kenshi, gdy tylko dostał ciało, to pozbierał się w mgnieniu oka i tyle go widzieli. Ze zapowiedział się, że wróci… Tego Airan właściwie to wiedzieć nie musiała, w końcu Kenshi był mimo wszystko podwładnym Kirino. Fakt, dobrze się razem pracowało, może Hibiki uznała, że powie o tym właśnie z tego względu, że wykonali razem misję i się przy tym nie pozabijali? Ale dalsze wzmianki o Saisei… Niewiele było o nich słychać i wiadomo, prócz tego, że walczą przeciwko Antykreatorowi. No i o czymś tam w Oniniwie – tu Airan nie znała szczegółów, Kirino pewnie wiedziała znacznie więcej. Jej spojrzenie… Fiołkowe oczy odpowiedziały tym samym, ale ciemne brwi Airan uniosły się przy tym nieco w górę, jakby chciała powiedzieć „no co? Przecież nie mam z nimi nic wspólnego”. Chyba nie sądziła, że Airan za jej plecami dołączyła do jakiejś organizacji…?
- Pffft. Oczywiście, że mam, za kogo ty mnie masz – i tak jak Kirino ostentacyjnie wrzucała kosmetyki do szkatułki, tak Airan ostentacyjnie wywróciła oczami, a potem z lekkim uśmieszkiem wymownie spojrzała na siostrę. - Brzmisz teraz jak matka. Zupełnie jakbym słyszała jej kazanie do ciebie, żebyś sobie faceta znalazła, bo czas leci czy coś tam. Może zapomniałaś, ale z nas dwóch to ja mam więcej czasu – Kirino była piękna i młoda, dbała o siebie i tak dalej. Ale Airan była jeszcze młodsza. I też o siebie dbała. W tym wypadku kwiaty akacji rosły naprawdę blisko siebie.
- Mhmm… - czarnowłosa w końcu odbiła się od zamkniętych drzwi i nieproszona przez nikogo podlazła do biurka, odsunęła sobie krzesło, przejechała go siedzisku dłonią, jakby chciała coś z niego strzepnąć, zupełnie niewidzialnego, i bezceremonialnie usiadła sobie, zakładając nogę za nogę, patrząc jak Kirino próbuje tutaj „posprzątać”. Tu pergaminek, tam przesunięcie biurka… Fiołkowooka założyła ręce na piersi i tak przyglądała się tym wysiłkom siostry, tylko po to, żeby na sam koniec powiedzieć - Biurko powinnaś przesunąć jeszcze o centymetr, o tutaj – i nawet tknęła palcem kant blatu „popychając” go w stronę Kirino, by dać jej znać który różek w którą stronę. Czasami można było odnieść wrażenie, że Airan ma jakąś miarę w oku… ale ona po prostu miała pierdolca na punkcie równo poukładanych rzeczy. Pod tym względem siostry były swoim zupełnym przeciwieństwem. Jedna miała wokół siebie chaos, a druga wszystko równiutko jak od linijki. Oczywiście Airan robiła to teraz absolutnie specjalnie i bawiła się przy tym aż nazbyt dobrze.
- Już myślałam, że nie podoba ci się moja koszula – była czarna jak każda inna część odzienia jaką miała w szafie (z mały mi wyjątkami), ale to nie znaczyło, że to co nosiła było zupełnie proste. Jej ubrania były obszyte, dobrze skrojone i podkreślające wszystkie walory, jakie miała. - To brzydkie wdzianko ma swoje zalety. Tym bardziej nie biorą mnie na poważnie – a to czasami było jej na rękę… Tyle, że częściej ją to wkurzało w połączeniu z tym, że nie brali jej na poważnie, bo była kobietą. - Koki był przeświadczony, że chakra to zło, bo gdyby nie ona, to jego ukochana wciąż by żyła. Ale już wcześniej dołączył do sług Antykreatora. I cały czas korzystał z chakry, hipokryta. Był tak zafiksowany, że nie przyjmował do wiadomości, że to nie chakra ją zabiła, a splot wydarzeń prowadzący do takiego a nie innego spotkania – Airan zaczęła, mogłoby się wydawać, że dość mgliście i nie na temat… ale to nie była prawda, bo miała w tym swój cel. - Saisei i ja mamy zbieżne poglądy – i widziała co Antykreator potrafi. Jak zamieszaniem sprawia, że miasta popadają w ruinę. Bo przecież… Kami no Hikage nie było jedyne. Airan wierzyła, że ninja powinni odłożyć na bok swoje wojny zając się prawdziwym zagrożeniem… ale nie każdy ją w tym popierał. Taka propozycja… Cóż. Podobała jej się, bo uderzała w to, co wierzyła, ale… Było ale. Tym ale była Unia. - Chciałabym… Ale tylko, jeśli tobie nie będzie to przeszkadzać – w jej melodyjnym głosie można było usłyszeć ostrożne nuty i odrobinę niepewności. Znała swoje zobowiązania wobec klanu i nie zamierzała się ich wyrzec, czy zostawić z tyłu. Tylko czy Kirino też o tym wiedziała?
1 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Awatar użytkownika
Hibiki Kirino
Posty: 12
Rejestracja: 11 sie 2021, o 22:10

Re: Siedziba władzy

Post autor: Hibiki Kirino »

Owszem, Kirino dbała o swoich. I jak to słusznie ujęłaś - wiele można było o niej powiedzieć, ale była ciągle liderką Maji dlatego, że troszczyła się o rodzinę. Dla niej każdy Maji był członkiem rodziny. Mogła go nie lubić, jak Kenshiego, mogli się wzajem nie lubić, ale doceniała zdolności i wkład dla klanu. Stanęłaby za Kenshim jak mur, osłoniłaby go, jeśli przyszłaby taka potrzeba. Ponieważ nawet jeśli bardzo odległą, to dzielili tę samą krew. I koniec końców ich wszystkich tutaj łączyło coś więcej niż emocjonalne animozje - a przynajmniej w to wierzyła Kirino. Nie była głupia, wiedziała, że ludzie potrafią robić największe świństwa tylko dlatego, że na kogoś krzywo spojrzysz, jasne. Tak jest, tak się zdarza i tak się dziać będzie pewnie zawsze. Więc nie podchodziła do innych z myślą, że oni podzielają jej światopogląd. Ale cokolwiek by się nie działo starała się przelać to uczucie na innych i trzymać swego. Stać twardo na grząskich piaskach pustyni. To nie było łatwe. Było wręcz bardzo trudne.
I tak się mierzyły wspomnienia i przewidywania, które przybrały postać spojrzeń. Dwie Hibiki - jedna: "HMM, widzem, co zrobiłaś!" oraz druga: "HMM, co ty mi tu imputujesz?". Pewnie gdyby tak im dać jeszcze z 10 minut to przekazałyby sobie wszystko, co potrzeba, bez używania żadnych słów. Tylko samą mimiką złożoną z mrugnięć, wygięć usteczek i tym, czy spojrzenie stawałoby się bardziej intensywne, czy wręcz przeciwnie. Aczkolwiek cisza całkowita nie zapadła. Była tylko chwilowa próba złapania siebie wzajem i zrozumienia.
- Z nas dwóch to moje oczy nie widziały jeszcze żadnego panicza przy twoim boku. - Chociaż Kirino, wbrew pozorom, wcale nie miała takiego bujnego i rozwiązłego życia towarzyskiego. To pierwsze - tak, zgoda, spotykała się z wieloma osobami, lubiła obecność innych w swoim życiu i przestrzeni. Ale to drugie? Oooj nie. Pozory w końcu lubiły mylić, a Kirino się bardzo szanowała. Chyba tą rozmowę o facetach toczyły przy każdym spotkaniu. I fakt, kiedyś Kirino nie rzucała takimi tekstami, a z wiekiem zaczynała się robić coraz bardziej jak matka. Choć ona akurat zdecydowanie nie miała tak wyuzdanego sposobu bycia jak córka. Na całe szczęście, w końcu świat by dwóch Kirino na raz nie wytrzymał. I tak o ładnie poprawiła biurko, jakby nigdy nic, jakby tak właśnie miało być. I omiotła spojrzeniem to terytorium, co by się upewnić, że wszystko tutaj jest już w stanie zupełnie nienaruszonym po rozmowach, jakie się tu odbyły. Bardzo intensywnych rozmowach.
- Jak powiedziałam - rób, co chcesz, dopóki nie mija się to ze sprawami klanu. - Wolno machnęła ręką, ale nie w ten olewający sposób, a raczej taki, który przypominał gest "jesteś wolna". Po prostu. I nie chodziło o to, że Kirino to nic nie obchodzi, bo obchodził ją każdy członek klanu. - Kenshi sobie jakoś radzi. Zepniesz swoją zgrabną dupcie i też dasz radę, pani "lubię pracować pod presją". - Uśmiechnęła się. Widziała tę dozę niepewności i słyszała ją w głosie siostry. Przejęcie. Troska o przyszłość. Marzenie, żeby wszystko było idealne i wyszło idealnie. Żeby mogła się rozwijać i jednocześnie żeby nie musiała z czegoś rezygnować. A kim Kirino była, żeby tego bronić? Zwłaszcza, kiedy wiedziała, co się z tym je. I gdzie Saisei podąża. Choć oczywiście wiązało się to zawsze z pewnymi wyrzeczeniami. Ale Kirino nie chciała nikogo stopować. Nie chciała być lejcami, które wstrzymują zdrowego i rozpędzonego konia. Niech biegnie. Może kiedy się nabiega odnajdzie właściwą drogę, jakakolwiek by ona nie była. - Spodziewaj się, że Kenshi złoży ci wizytę. Uprzedził mnie, że złoży ci tę propozycję. - I zdecydowanie ciężko to było nazwać... prośbą. Kenshi po prostu postawił Kirino przed faktem - że propozycję złoży. Ale już to, czego chciała Airan i co zamierzała zależało tylko od niej samej. - Ten skurwiel, Han, zniszczył nasz dom. Ktoś mu musi skopać dupę.
0 x
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Siedziba władzy

Post autor: Airan »

Czy powinna czy nie, Kirino mówiła co myśli prosto z mostu i to nie przysparzało jej popularności – bo często były to niewybredne komentarze pod adresem przeróżnych osób. Airan nauczyła się to po prostu ignorować, to że w jej obecności wyraża się o kimś niepochlebnie i wymownie, i rzecz jasna to, co mówiła przy niej nie wychodziło poza ściany gabinetu czy też innego pomieszczenia, w którym akurat o kimś rozmawiały. To się nazywała lojalność, bo Airan wiedziała dokładnie gdzie leży ta jej. To nie było coś, co można było kupić.
- To może znak, że za dużo siedzisz za biurkiem – no bo jak miała jakiegokolwiek panicza widzieć przy Airan, skoro ona tutaj zawsze przychodziła sama, a Kirino prawie że do tego krzesełka przyrosła? Nie to, żeby i tak cokolwiek zobaczyła faktycznie, bo czarnowłosa również nie prowadziła żadnego rozwiązłego życia, w tym nawet bujnego towarzysko – miała zbyt niskie poszanowanie większości napotkanych na drodze ludzi, bo byli zwyczajnie… nudni. Mało bystrzy, nie mający nic ciekawego do powiedzenia, nudni, szarzy… Nie. Młodsza Hibiki aktualnie z nikim się nie spotykała, choć jej myśli niebezpiecznie często uciekały… Być może, gdyby miały dla siebie więcej czasu, to Kirino też by to zauważyła, może nawet by usłyszała o czym to, albo o kim, myśli, może połączyłaby wątki. A może już połączyła – może nawet szybciej niż Airan, która długi czas była całkowicie nieświadoma własnych uczuć.
- To akurat oczywiste – że sprawy klanu były na pierwszym miejscu. Airan nie miała pojęcia jak to pogodzi… Ale jakoś będzie musiała, biorąc pod uwagę to, co padło za chwilę – i wcale nie chodziło o uwagę o zgrabnym tyłku, na co Jaskółeczka tylko się uśmiechnęła, a o tym, że Kenshi zamierza wrócić i złożyć jej tę propozycję. Więc to dlatego Kirino w ogóle o tym wspominała… I teraz nagle wszystko stawało się jasne. - Nie tylko nasz – ciągle pamiętała Kami no Hikage. Pamiętała też łzy i smutek pewnego chłopca, który był nazbyt dojrzały jak na to jak wyglądał… Tego samego, z którym od tamtego czasu utrzymywała kontakt. Tego samego, który wyrósł i wydoroślał tak… Widzisz, Airan? Znowu o nim myślisz. Nawet lekko pokręciła głową, chcąc wyrzucić z głowy niektóre myśli, w tym momencie zupełnie niepotrzebne, ale i tak sprawiające, że robiło jej się jakoś tak… milej. I cieplej na sercu. - Tak, ktoś musi – odparła i pokiwała głową. Rozejrzała się jeszcze po gabinecie, spojrzała na Kirino i już miała się podnieść, bo wyglądało to trochę tak, jakby rozmowa dobiegała końca, jednak wcale nie wstała. Westchnęła krótko i wlepiła intensywne spojrzenie w Kirino. Skoro miały teraz poważniejszy ton rozmowy, to taki pozostanie jeszcze przez moment. - Jest coś jeszcze… Mam jeszcze jedno zobowiązanie, ale ono na pewno nie będzie kolidować z żadnymi naszymi sprawami – zaczęła i postukała palcami o blat biurka, dość bezwiednie. - W Tawarakoshi nie zostałam, żeby podziwiać paskudną i błotnistą jesień – to była ściema, jaką sprzedała Kenshiemu, ten nawet o to nie dopytał. Ciekawe tylko czy powtórzył jej „powód” Shirei-kanowi. Miała tylko nadzieję, że Kirino sobie teraz nie pomyśli, biorąc po uwagę wcześniejszą rozmowę, że Airan tam została dla jakiegoś faceta, albo coś równie absurdalnego. Teatralna cisza zadźwięczała w uszach. - Podpisałam pakt. Jestem powiernikiem. Musiałam… Chciałam doszlifować pewne sprawy – jeszcze niedawno sama nie wiedziała czym jest pakt, kim jest powiernik… Ale Kirino była liderką. Jeśli ktokolwiek miał wiedzieć o co chodzi, to lider.
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Awatar użytkownika
Hibiki Kirino
Posty: 12
Rejestracja: 11 sie 2021, o 22:10

Re: Siedziba władzy

Post autor: Hibiki Kirino »

Fakt, Kirino było po prostu bardzo bezpośrednia, a do tego tej bezpośredniości wcale ładnie nie ubierała. Dla większości to była wada. Ponieważ można było być bezpośrednim na wiele sposobów. W wiele kokardek ubierać zdania. Przekaz i jego forma były prawdziwą sztuką, której człowiek się uczył całe życie, bo bardzo szybko dowiadywaliśmy się, że do każdej osoby należy podchodzić inaczej. Z każdą odnajdywało się inny stopień porozumienia i jedna bardzo lubiła to, że mówi się konkretnie i bez słodkiego pierdu pierdu, ale no ta większość jednak wolała, keidy mówiło się do nich miło. Mów szczerze, okej, mów konkretnie - w porządku. Ale rób to ładnie. Zwłaszcza w polityce można było zauważyć ten absurd. Czasem nie ważne, co powiedziałeś i jak bardzo było obraźliwe - ważne, że zrobiłeś to z klasą. I nagle wszyscy ci przyklaskiwali. A przecież Kirino była na szczycie tej piramidy politycznej. To ona miała to wszystko kontrolować i o ten grajdołek dbać. Więc dbała i robiła, co mogła. Na swój sposób. Dokładnie tak, jak chciała - wydawałoby się. Ale ta kobieta przecież zawsze chciała czegoś więcej. Zatrzymanie się w miejscu oznaczało dla niej cofanie.
- Prawda? Niedługo to krzesło będzie miało odciski moich pośladków. - Przesunęła palcami po czarnych, prostych kosmykach, które przelewały się przez jej dłonie jak płynny metal. Albo jak jedwab. Z tym, że to siedzenie tutaj jej nie przeszkadzało. Bo wcale nie gniła tutaj przez cały czas. I właściwie to po przenosinach... było tylko lepiej. Wątpliwości zostały szybko rozwiązane. Tutaj było bliżej korytka, bliżej skandali i bliżej... możliwości dręczenia wszystkich prawych obywateli. - Możesz dla mnie coś zrobić? Ostatnio zaginął jeden z Doko, Maji Rei. Wpisany został już na listę "przepadłem i ziemię gryzę", ale chciałabym, żebyś przekazała o tym rodzinie informację. Dobra jesteś w tych wszystkich ckliwych "przykro mi". Więc - przykro mi, akurat się nawinęłaś. - W czasie mówienia kobieta obeszła biurko i przełożyła zwoje, szukając tego odpowiedniego i w końcu go znalazła - zawiadomienie o potencjalnej śmierci, a raczej o statusie "zaginionego". Co w świecie ninja w zasadzie nie oznaczało niczego innego jak właśnie tego, że pewnie twoje ciało rozkłada się w ziemi. I lepiej, żeby tak było. Bo jeśli gdzieś na wierzch wychodzi zdrada... oj. Kirino broniła swoich jak lwy, ale zdrada bolała. A w końcu była bardzo nieprzyjemną żmiją, kiedy tylko się ją sprowokowało. Wręczyła ten list Airan, wyciągając go w jej kierunku. Skinęła tylko głową w odpowiedzi na to, że to nie był tylko jej wróg. Nie tylko jej problem. Zgadza się - nie tylko jej. Dlatego Maji była wyjątkowo otwarta, jeśli chodzi o Saisei, nawet jeśli byłaby bardzo wkurwiona, gdyby zaczęli jej bruździć w domu. Nie robili tego. Jak na razie naprawdę wyglądali na tych mrocznych bohaterów, co porzucili słońce, by pokonać ciemność. Dla Kirino byli zbyt pompatyczni. I nie przepadała za Hyugą, która nimi kierowała. Ale hej, umówmy się - za kim to Hibiki przepadała? Ach tak, no jasne... za takim jednym o ognistych włosach.
- Nie? Nie karmiłaś wróbelków i gołębi ziarnami? - Powiedziała, robiąc przy tym zdziwioną minę. Wiedziała przecież, że to nie po to. Airan była zbyt obowiązkowa i dobrze to o niej wiedziała. I dla podziwiania widoczków raczej by nie została. Więc i czekała. Czekała na to, co siostrzyczka ma jej do powiedzenia. Po co tutaj przyszła, prócz zameldowania się. Bo i wiedziała, że Kenshi ma przyjść i raport złożyć, więc powtarzanie go nie było konieczne. Wszystko trafiło do papierów.
- O? Będziesz otaczała się teraz towarzystwem słodkich kotków jak pewien "Pustynna Księżniczka"? - Nie, to nie było przypadkowe zestawienie słów czy błąd w wypowiedzi, a raczej całkowicie celowy zabieg, żeby Airan nie miała wątpliwości o jakiej "Pustynnej Księżniczce" Airan mówi. Tej samej, co właśnie sobie siedzi i herbatkuje się z liderem Sabaku.
0 x
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Siedziba władzy

Post autor: Airan »

Airan chodziło głównie o to, by podkreślić, ze Kirino więcej siedzi w Kinkotsu i zajmuje się polityką i papierkami, niż prawdziwą walką na chakrę. Nie chodziła na misje, ona wysyłała na nie ludzi. A Airan, choć jej życie kręciło się wokół Atsui w dużej mierze, jednak mimo wszystko się ruszała. Znikała z domu. Czasami nie było jej kilka godzin, czasami kilka tygodni. A czasami... kilka miesięcy, jak to było ostatnim razem i co zaalarmowało Kirino, że coś się musiało, albo mogło stać, bo młodsza Hibiki na tak długo nigdy nie znikała bez choćby słowa. Była obowiązkowa, to prawda, ale nie bała się podjąć własną inicjatywę, choćby tak jak w sprawie wojny, jaka wybuchła na wschodzie.
- Ech… Gdzie i kiedy był widziany ostatnio? – westchnęła i wyciągnęła rękę po zwój, po czym go rozwinęła, by zobaczyć jakieś dane na temat tego całego Maji Reia. Młody chłopak… Nie pytała dlatego, że chciała go szukać. Pytała, bo chciała wiedzieć cokolwiek na temat zaginionego, by te informacje móc przekazać rodzinie. To była niewdzięczna robota – informować bliskich o zaginięciu… Ale ninja byli na to gotowi. Musieli być. W końcu zwinęła zwój i kiwnęła głową na znak, że przekaże smutną wiadomość rodzinie.
- No wyobraź sobie, że nie bardzo – parsknęła, oglądając kolejne przedstawienie Kirino, ten cichy spektakl grany twarzą i jej mimiką. Przerysowany i zupełnie nieprawdziwy obrazek, bo, heh, najwyraźniej Kenshi jej to powtórzył, ale Hibiki wiedziała lepiej, bo znała swoją siostrę. - A skoro już jesteśmy przy Pustynnej Księżniczce, to zdaje się, że właśnie siedzi u Jou-dono. Połowa panien przy wejściu o tym piszczała i prawie mdlała – Airan pokręciła głową z niedowierzaniem, ale z drugiej strony czy mogła się dziwić? Gdy była młodsza i ją porwał czar uroku przystojnego Sabaku, na szczęście z biegiem lat się z tego wyleczyła. - Nie wiedziałam, że otacza się kotami jak jakaś stara panna. Ale nie… Do mojej natury bardziej pasują lisy – odparła i obdarzyła Kirino lekkim uśmieszkiem. - Jak zwykle weszłam w sam środek burzy. Koki zdarł o jedną twarz za dużo, z nieodpowiedniej osoby… Mieli tam problem z innym zabójcą, a Koki wpasował się prawie idealnie… Tylko zaatakował zbyt szybko i zbyt niedbale – i pewnie gdyby nie to, to nie złapałaby go tak… szybko. Część z tego Kenshi wiedział, większości jednak nie wiedział, więc raport tego nie mógł obejmować. - Złapałam kontakt z kapłanką kitsune, wiesz że je tam wyznają? – to była mała dygresja, ale Airan szybko wróciła na odpowiednie tory - Ona z kolei pokierowała mnie do kogoś, kto przyjaźnił się z kimś, kogo Koki zabił i komu zabrał twarz. Potem poszło już łatwo… A po wszystkim skontaktował się ze mną przywódca kitsune, że chciałby, żebym dla niego zabiła tego pierwszego zabójcę… bo to był jeden od nich. Zdrajca. Byłam tam, by złapać zdrajcę, a w rezultacie sprzątałam po dwóch różnych – Airan uśmiechnęła się krzywo i zapatrzyła na jedną z półek regału, prawie jakby szukała tam coś ciekawego. - Zdaje się, że zrobiłam na nich wrażenie. I pośrednio przyczyniłam się do śmierci poprzedniego powiernika, więc… - a natura nie lubiła pustki i starała się ją zapełnić. Była polecona, podsunięta kitsune przez samą Kotori, która też miała zginąć za zdradę. - Nie masz może jakichś świeczek? Uwielbiają światełka, lampioniki, świeczki – i biżuterię. Wszystko co się błyszczy.
Airan w końcu wstała, ściskając w dłoni zwój z zaginięciem.
- Pójdę i… - wskazała na zwój, odwracając się do Kirino plecami. Zatrzymała się jednak na chwilę i odwróciła do niej głowę. - Kenshi mówił kiedy wróci? Albo gdzie ma zamiar się ze mną spotkać? – podeszła w końcu do drzwi, położyła dłoń na klamce… - Żartowałam z tym biurkiem. Teraz to dopiero jest nierówno, popatrz na ślady na podłodze – ale Kirino podłożyła się aż miło. - Paaa!
Airan szybko wypadła z gabinetu, zbyt mocno ucieszona, że udało się jej zagrać na nosie starszej siostry i jeszcze szybciej pobiegła do swoich spraw. W tym do powiadomienia rodziny Reia o tym, żeby nie spodziewali się, by chłopiec miał wrócić do domu.

[zt]
1 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3911
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Siedziba władzy

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Sabaku Jou
Posty: 8
Rejestracja: 11 sie 2021, o 22:13

Re: Siedziba władzy

Post autor: Sabaku Jou »

- Najwyższa. - Przytaknął na słowa o przeprowadzce. Komu jak komu, ale Ichirou by państwo nie żałowało, a na pewno nie żałowałby mu sam lider, gdyby ten chciał się rzeczywiście przeprowadzić. Wybrałby mu najwspanialszą willę - bądź ziemię - jaką by sobie wymarzył i wręczył w dłonie. Ot tak - w ramach zasługi dla klanu. Czy tak można? Ano można. Im wyżej jesteś tym więcej obowiązków i tym więcej przywilejów. - Powiedz, jeśli będziesz miał coś na oku. - Parę ładnych lat grzałeś już miejsce w tym mieszkaniu i przecież nie było złe. Miało wiele przestrzeni i było całkiem nieźle ulokowane. I kiedyś nawet napełniały dumą przenosiny. Ale człowiek tak to już jest skonstruowany, że zawsze chce więcej.
- Szkoda. Była szansa na to, by Sabaku zatrzymali wszystko dla siebie. Chociaż nadal do tego dążę. - Było minęło, tamta propozycja była jednorazowa i już się nie powtórzy za szybko. Co nie oznaczało, że nie powtórzy się wcale. W końcu człowiekowi przychodzi zejść ze sceny. Był taki moment, że czułeś się zmęczony. Zmęczony walką, przelewem krwi. Wpadałeś w stagnacje, która niczego dobrego nie wnosiła do twojego życia. I wtedy biurko przestawało być przekleństwem. Chociaż, oczywiście, byli tacy ludzie czynu, którzy rodzili się na polu bitwy - i na tym polu bitwy umierali.
- Osłabione wojną Sogen wydaje się czekać na wymarsz. - Tak jak wcześniej dość wymijająco odpowiedziałeś na pytanie, tak samo teraz wymijająco odpowiedział on. Albo raczej - niedokładnie. Sogen było łatwym celem, ale z drugiej strony, wbrew pozorom, to, co działo się w Unii wcale nie było twarde i nienaruszone. Zwłaszcza, że Jou czuł się zajęty swoim chytrym planem. Rudzi chyba już tak mieli. Jak lisy wśród kur. - Przygotowania do pogromu demona zajmują część ludzi. Przygotowuję również wymarsz na nowe tereny za pustynię, gdzie nikt nie dotarł. Obecność Wyspiarzy jest solą w oku, ale tak odległą na ten moment, że nie widzę powodu, aby się angażować. Szkoda energii. Wolę eksploatować zasoby, które nie pożrą tylu jednostek. A ci, którzy popierają nieodpowiednią stronę, zostaną stosunkowo ukrani. - Owszem, Ichirou mógł więcej, bo sobie to wypracował, ale małe Dokou czy Akoraito? Oni powinni siedzieć grzecznie pod smyczą - a jeśli brykają to trzeba tę smycz ukrócić. Pustynia kształciła żołnierzy, nie bezdomne psy bez poczucia kierunku.
- Aktualnie biorę pod uwagę ciebie, Sabaku Satoshiego i Sabaku Mayu. Mam nadzieję umieścić na niej Kuroi Kume. Lista bywa ruchoma. - W zależności od tego, kto się pojawiał i kto znikał. Bo Kuroi Kuma, który był brany pod uwagę, zaginął i wieści o nim nie było jak na razie - chociażby. Ale już dał dowód swojej wierności władcom piasku. I Jou przestał w niego wątpić. A przecież nie tylko spod skrzydeł Sabaku można było czerpać, by zamienić ninja w chodzącą broń.
- Rozmawialiśmy na ten temat. Mam rozumieć, że twój trening trwał tyle czasu? Nie było z tobą żadnego kontaktu. - Jou nie rozliczał Ichirou z tego, jak ten czas pożytkuje, co nie znaczyło, że nie było momentów, w których go oczekiwał. Były takie. - Oczekuję tego. - Odpowiedział wprost Jou. Mogła ich łączyć luźniejsza relacja, ale jednak Jou zawsze był tym, który miał kija w dupie. I jeśli Ichirou chciał rzucić rękawicę i zawalczyć o to, by samemu stać się liderem to droga stała przecież otworem. Ale jak na razie nadal koronę na skroniach miał właśnie on. I różnica sił personalnych mogła się rozkładać w dysonansie, ale już nawet Oniniwa pokazała, że w kupie siła - i każdego potwora da się zatrzymać, jeśli masz przy sobie odpowiednio wielu ludzi. Zakładając, że w ogóle Ichirou miałby stanowić jakiekolwiek zagrożenie. Bo rudy tego nie zakładał. Nie zakładał, że Ichirou miałby zachętki na zamach stanu, skoro Jou już raz chciał mu dobrowolnie dać władzę. - Wiem, czym jest. Rad jestem, że ci posłużyła.
1 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3911
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Siedziba władzy

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Sabaku Jou
Posty: 8
Rejestracja: 11 sie 2021, o 22:13

Re: Siedziba władzy

Post autor: Sabaku Jou »

Człowiek musiał się rozwijać. Żeby zaś się rozwijać, należało ku temu stworzyć odpowiednie warunki. Aby tworzyć odpowiednie warunki należało mieć surowce. I tak dalej, i tak dalej... Ciąg zależności łatwo było jednak pominąć i można było skupić się na ostatnim, a to pominięcie jedno miało imię - klan. Grzecznie służysz, grzecznie się uśmiechasz, jeszcze grzeczniej kłaniasz, więc potem chcesz - i dostajesz. Wiele osób uważało, że służba to podcinanie skrzydeł. A nawet nie byli świadomi tego, że ta służba uczyła cię z tych skrzydeł korzystać. Bo jeśli je masz, lecz nie potrafisz ich rozłożyć, to czy wtedy nie możesz jedynie spadać?
- Ignorancja nie usprawiedliwia. - Rozumiał ten uśmiech, który pojawił się na przystojnej twarzy Diabła Świtu. Pewnie właśnie pod powiekami okolonymi wyraźną linią rzęs, zapewne muśniętymi tuszem, widział właśnie jednego i drugiego wystawionego na pręgierz i smaganego batem. Albo w lżejszej formie jak dostają zjebki po równo - ale tylko te słowne. Prawo pustyni było surowym prawem, ale i żyli tu ludzie zahartowani w żarze piasków. To nie był kraj dla ludzi miękkich. Amaterasu hartowała w swoich płomieniach tylko tych, którzy gotowi byli doświadczyć szkoły prawdziwego przetrwania.
- Nowa perła klanowa. W zaledwie rok awansował i został już pochwalony przez parę znaczących osobistości. Jeśli jego ciężka praca się utrzyma, czeka go słoneczna przyszłość. - Nic dziwnego, że Diabeł o nim nie słyszał - bo ciężko powiedzieć, żeby Satoshi wsławił się swoim imieniem. Nie, nie szumiał o nim pustynny wiatr i nie wyły o nim psy preriowe. Za to to tu to tam pewne informacje dochodziły do uszu lidera, który zawsze miał głowę nastawioną tak, by odpowiednio wszystko słyszeć. Ale taka była jego praca. Siedzieć tu. I słyszeć. A potem przelewać to, co trzeba, na papier, a inne rzeczy układać tak, by przełożyć je na usta, który następnie spłodzi rozkazy na języku.
Wysoki szacunek, jaki Jou żywił do Ichirou, sprawiał, że bura mogła być tylko subtelna. A przynajmniej adekwatnie do "przewinienia", jeśli w ogóle o takowym można mówić. Tak, to prawda, Jou oczekiwał obecności Diabła Świtu, bo go potrzebował - bo był odpowiednią osobą do odpowiednich zadań. Ale go nie było. I wtedy robiły się schody. Tam, gdzie Ichirou nie mógł pójść, trzeba było zebrać trzech innych utalentowanych ninja. Tam, gdzie oni zaś w trójkę szli, zaczynało brakować dwóch utalentowanych ninja do innych zadań. I takim sposobem tworzyła się cała karuzela spierdolenia tego grajdołka. Nie z takimi rzeczami jednak sobie tutaj radzono, to i Jou z tego wybrnął. Najgorsze było to, by wszystko pozostało w sekrecie. W końcu to nie tak, że Sabaku, ba, UNII!, brakowało ninja. Nie, ale to też nie znaczyło, że Jou wszystkim ninja ufał. Ano właśnie. Zaufanie. Twardy orzech do zgryzienia.
- Udałoby się ich imiona spisać na palcach jednej dłoni. - Zapewnił co do unikalności zdolności, jaką Ichirou opanował. Po czym wstał. - Chodź. Zaprezentujesz mi twoją nową sztukę. Dobrze, że już jesteś, bo mam coś dla ciebie, co zaczyna już osiadać kurzem. Nazwijmy to symbolem wieloletniej przyjaźni. - Czy Jou w ogóle mógł być osobą rozpatrywaną w kategoriach przyjaciela? Zdystansowany, formalny, zdecydowanie nie ten typ, z którym napijesz się sake wieczorem w towarzystwie pięknych, opalonych panien pustynnych. Otworzył drzwi i wyszedł przodem, oczekując, że Ichirou ruszy za nim.
1 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3911
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Siedziba władzy

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3911
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Siedziba władzy

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3659
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Siedziba władzy

Post autor: Papyrus »

Post Fabularny Asahi Ichirou Zima 392
1 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3911
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Siedziba władzy

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3659
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Siedziba władzy

Post autor: Papyrus »

Post Fabularny Asahi Ichirou Zima 392
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3911
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Siedziba władzy

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość