Targ

Awatar użytkownika
Haruko
Postać porzucona
Posty: 66
Rejestracja: 8 kwie 2021, o 22:48
Wiek postaci: 19
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki wzrost, opalona cera, długie po pas kruczoczarne włosy, niebieskie oczy, tatuaże na rękach i biżuteria we włosach
Aktualna postać: Airan

Re: Targ

Post autor: Haruko »

Owszem, każdy shinobi był niebezpieczny – ale nie każdy shinobi był niecywilizowanym zwierzęciem żyjącym tylko po to, by mordować innych dla własnej zabawy i uciskać słabszych butem. Nie. Być shinobim znaczyło – służyć. Bronić słabszych, tych, któryż nie mieli takich możliwości. Inaczej nie byliby wcale potrzebni. A że najczęściej wyglądało to tak, że broniło się ludzi przed innymi ninja, to zupełnie inna sprawa. Tak czy siak znajdowali się na terenie bardzo cywilizowanej i postępowej Unii Samotnych Wydm, gdzie system działał idealnie. Zbyt idealnie wręcz. Byli w Kinkotsu, w miejscu, gdzie rządzili Sabaku i Maji, tu, gdzie urzędowała głowa Unii. Gdyby Sachiko przekroczyła swoje uprawnienia, to tłum na pewno poniósłby to dalej. A ucięcie komuś ręki za kradzież nie było wcale jakąś dziwną, ani brutalną karą. Przytrzymanie, przyduszenie piaskiem, by delikwent nie zdążył uciec, też nie było ani trochę dziwne. Że zrobiło się przy tym zamieszanie? Przestępców trzeba karać. Gdyby tak nie było, to większość takich kar, poza egzekucjami, nie byłaby wykonywana publicznie – to przecież chodziło. By pokazać przykład. I to, co się robi z tymi, którzy grali nie fair. I o to też przecież chodziło tutaj Sachiko. Dawała lekcję, bardzo darmową tym, którzy być może jeszcze się wahali – czy zakosić komuś sakiewkę, czy może jednak nie? Kieszonkowców na targu na pewno nie brakowało.
Zmarszczyła tylko brwi usłyszawszy odpowiedź Akio, bo chyba nie tego się spodziewała. Zagaił temat, którego do końca nie zrozumiała (i komentować nie chciała w tłumie, jako że nie chciała mu prawic morałów na ten temat, że zagrał w bardzo niebezpieczną grę z kimś, kto w tej grze jest bardzo wytrawnym graczem – tłum… miał bardzo wiele uszu). Nie wiedział jednak czego? Jakiego wszystkiego? Wiadomo, nie jest się alfą i omegą, nie wie się w s z y s t k i e g o, jakkolwiek mocno niektórzy chcieli w to wierzyć, życie było ciągłym procesem nauki i przyswajania nowych rzeczy. Zawsze było coś, co mogło zaskoczyć, a i świat miał to do siebie, że nie stał w miejscu, a ciągle się zmieniał. Ludzie się zmieniali również… Żeby nagle nie wypaść z obiegu i nie zorientować się, że stało się w miejscu, a ten świat pobiegł do przodu. Czy to nie znaczyło wręcz, że samemu zaczęło się cofać?
Strażników tylko przejechała wzrokiem, nie zatrzymując się na żadnym z nich nazbyt długo. Nawet nie bardzo zwróciła uwagę na tego trzeciego, który się nieśmiało chował za plecami kolegów i unikał kontaktu wzrokowego, jakby sądził, że jak on nie widzi, to znaczy, że inni też nie. Może to był jego pierwszy dzień służby?
Przecisnęli się z powrotem na miejsce zdarzenia. Chyba rzeczywiście trochę się już odkorkowało i łatwiej było przedostać się do samej kobiety, która pilnowała tamtą dwójkę… Strażnicy bardzo gładko zajęli się sprawą, zabrali chłopaka, jego ojciec poszedł za nimi. Haruko odprowadzała ich wzrokiem – bo i na młodzieńcu i jego ojcu jej uwaga się teraz skupiła na chwilę dłużej, póki nie zniknęli zasłonięci tłumem ludzi. Sytuacja bardzo szybko wróciła do normy, już kupcy się o to postarali.
Zapłata… Szczerze, Haruko wcale nie liczyła na pieniądze tylko za to, że przyprowadzą tutaj strażników – to byłaby śmieszna cena. Zaskoczyła ją za to druga propozycja kobiety. Pomoc w doborze nowego stroju. O! Na to spokojne, może nawet trochę zblazowane spojrzenie Maji się wyraźnie ożywiło. O, tak, to było coś, co zrobiłaby chętnie! Lubiła to, sama miała w domu tyle sukienek, że chyba nawet zaczęła wciskać niektóre do szafy brata, bo w jej już się nie mieściło, a na miejsce w szafie matki czy siostry liczyć raczej nie mogła.
- Bardzo chętnie. A jakiego stroju pani szuka? – to była Bardzo Ważna Informacja, która zaważy na wszystkim innym, czyli tym, za czym w ogóle będą się rozglądać i czego dokładnie szukać. To, że później Sachiko zwróciła się do jej brata z Dobrą Radą już nie zostało przez Maji skomentowane na głos. Nie miała nic więcej ani nic mniej do dodania.
0 x
Akio Maji
Postać porzucona
Posty: 35
Rejestracja: 27 gru 2020, o 22:18
Wiek postaci: 15
Multikonta: Akiba

Re: Targ

Post autor: Akio Maji »

Przecież to właśnie bycie niepoprawnymi marzycielami było świętym prawem młodości. To właśnie chłopcy i dziewczęta w wieku Akio w głównej mierze byli idealistami, którzy swoimi słowami i czynami próbowali wpływać na otaczający ich świat. Czy to były dzieci? Nie. Zarówno z punktu widzenia fizycznego, jak i psychicznego. W wieku tych dajmy na to piętnastu lat, większość z Shinobi i Kunoichi już miała na swoim koncie misje rangi C, na których nieraz trzeba było kogo zabić. A taki czyn wymaga siły zarówno fizycznej jak i psychicznej, zwłaszcza, że bandyci z którymi najczęściej się mierzyli Shinobi, często byli dorosłymi chłopami, którym na starość marzył się szybki zarobek. I uczynienie tego świata takim, jakim pragnął Akio było oczywiście niemożliwe. Rzeczywistość rządziła się swoimi prawami i trzeba było mieć to na uwadze. To, że świat jest jaki jest - bezlitosny i cholernie, cholernie surowy. Ale czy to znaczy, że trzeba było przestać próbować...? Przecież gdyby nie pewnie idee, to nigdy nie powstałby taki twór jak Unia. Dalej byliby bandą dzikusów z pustyni, walczących między sobą o każdy zasób. Nie byłoby równości między bogatymi a biednymi. Dalej brat bratu wbijałby nóz w plecy, a sąsiadowi szpilę, byleby nie miał lepiej. Ale pewni ludzie, dorośli ludzie, w końcu ulegli tej młodzieńczej wizji lepszego świata i zrozumieli, że wspólnymi wysiłkami, wspólnymi rękoma da się zbudować nowy świat. I wyszło. Pustynia była teraz bodaj najsilniejszym tworem i jednocześnie pierwszym państwem na świecie. To był powód do dumy. Powód do radości. I może czasem dobrze było wykazać się odrobiną dobrej woli i chęci, by stworzyć coś nowego. Świat był jaki był, tylko dlatego, że się na to godzili. Jeżeli nikt nie podniósłby głosu, to jak dzisiaj wyglądałby cały świat? Co gdyby nikt nie sprzeciwił się Hanowi? Co gdyby wszyscy porzucili Mur? Co gdyby nikt nie zatrzymał Bijuu? I oczywiście - gdzie ratowanie świata przed Antykreatorem, do ratowania życia jakiemuś drobnemu złodziejaszkowi. Ale z tym jak ze wszystkim - trzeba było zacząć od małych kroczków.
W końcu odnaleźli strażników, wcześniej przepychając się trochę przez tłum. Udało im się jednak w porę zwrócić ich uwagę, zanim poszli robić to co strażnicy robią najlepiej - podpierać ścianę miejscowej karczmy. Haruko pokazała swoją plakietką, a mężczyźni zasalutowali. Akio zrobił nieco większe oczy, będąc zaskoczony takim zachowaniem. Najwyraźniej trafili na całkiem inteligentnych i sumiennych strażników, co wcale nie było takie częste, jak mogłoby się wydawać. Akio ukłonił się lekko, na znak szacunku wobec starszych od siebie mężczyzn. Nie dało się ukryć, że byli zainteresowani całą przedstawioną sytuacją - w końcu to trochę ich rozbudziło, dało coś ciekawszego do roboty, niż szukanie lamy albo zaginionych słoi z olejem.
Wrócili na miejscu, gdzie czekała już sentoki Sabaku. Atmosfera już trochę się rozluźniła - nikt nikogo nie wyzywał, nie krzyczał. Nawet mężczyzna, który był więźniem, był jakiś taki bardziej spokojny. Blondyn ucieszył się z tego powodu, bo faktycznie cała ta sytuacja wywołała więcej zamieszania, niż powinna. W końcu Sachiko przemówiła, wyjaśniając całą sytuację straży. Akio nawet nie miał nic do dodania - przedstawiła sytuację krótko, klarownie i profesjonalnie. Widać było, że jest prawdziwą, zawodową Kunoichi.
- Pani... - aż chciałoby się powiedzieć - to będzie dla nas zaszczyt, ale czy wypadało? Chyba nie. Aż takie spoufalanie się raczej nie byłoby mile widziane. - Dziękuję za radę, pani. Wezmę ją do serca. - ukłonił się lekko. Czy powiedziała coś, czego nie wiedział? Raczej nie. Czy faktycznie to zrobi? Trudno powiedzieć. Na pewno będzie na przyszłość bardziej uważał, bo faktycznie, to co zrobił mogło być lekko nierozsądne. Ale tylko lekko. Może i był młody, ale nie głupi - co zrobiłaby mu kobieta? Zaatakowała go? Skończyło by się to taką aferą dyplomatyczną, jak stąd do Sogen. Nie mniej - faktycznie. Ale ostatecznie wszystko wszystkim wyszło na dobre. - A jeżeli chodzi o ubrania... Tak, jak Haruko mówi, zależy czy szuka pani czegoś bardziej formalnego, czy raczej na co dzień. Obecna moda zakłada, że na oficjalne spotkania należy zakładać coś, co nie będzie specjalnie przykuwać uwagi - uważa się, że jaskrawe kolory zbędnie przyciągają atencję w kierunku rozmówcy. Chyba, że na tym pani zależy. - uśmiechnął się. W końcu politycy lubili być w centrum uwagi. - Jeżeli chodzi o stroje wybierane przez mieszkańców i ninja, to w ostatnim czasie coraz popularniejsze stało się noszenie spodni przez kobiety. Suknie, sukienki i spódniczki raczej zyskały miano eleganckich. Spodnie zaś, jako praktyczne i wygodne mogą być zakładane zarówno do walki, jak i spaceru. - wyjaśnił modowe zagwozdki. Świat się zmieniał i szedł na przód - a wraz z nim moda. Zarówno damska jak i męska. Kimona coraz bardziej popadały w niełaskę, uznawane za staromodne i cholernie niepraktyczne. Akurat z tym Akio się zgadzał - natomiast totalnie nie rozumiał tej przebrzydłej, zachodniokontynentalnej mody, która usiłowała wprowadzić bluzy. Człowiek wyglądał w nich jak bandyta, a nie jak praworządny obywatel. Na szczęście jeszcze do tego nie doszło, a ludzie mieli choć trochę poczucia estetyki.
0 x
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Targ

Post autor: Kaiho »

0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Haruko
Postać porzucona
Posty: 66
Rejestracja: 8 kwie 2021, o 22:48
Wiek postaci: 19
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki wzrost, opalona cera, długie po pas kruczoczarne włosy, niebieskie oczy, tatuaże na rękach i biżuteria we włosach
Aktualna postać: Airan

Re: Targ

Post autor: Haruko »

- Nie tak do końca – odpowiedziała na pytanie o spodnie. Nadal mnóstwo kobiet nosiło na co dzień sukienki – zresztą tak jak Haruko, bo obecnie miała na sobie właśnie sukienkę i bardzo lubiła spódnice. To te warstwy materiału, które delikatnie przesuwały się po ciele w rytm ruchów, albo do tańca z wiatrem i wbrew pozorom wcale nie grzały dodatkowo. - Osobiście lubię czasami założyć na misje spodnie, które w większości jak spodnie nie wyglądają. Cienki materiał, nieco szersze, zebrane w kostce. Dzięki temu przypominają spódnicę albo suknię, ale nią nie są – to była wygoda. Ale, co zabawne, wbrew pozorom suknie i spódnice też były na takie okazje wygodne. Co było nie wygodne, to te przeklęte ciasne kimona, które noszono na reszcie kontynentu, a które czasami kupcy tutaj przywozili. Haruko kupiła kiedyś jedno, chciała spróbować i zobaczyć o co tyle krzyku i czemu to tak zachwalali. I nie znalazła na to żadnej odpowiedzi prócz tego, że kobiety spoza pustyni lubiły sobie utrudniać życie.
- To może połączenie fioletu i złota? Jedno będzie podbijać drugie i nie będzie nadmiaru. Jakby na przykład suknia w jednym kolorze i do tego taka długa chusta w drugim, żeby się przewiązać. To ładne połączenie, będzie do pani pasować – do karnacji, do ciemnych oczu. No i spełniałoby życzenie pani Sabaku: będzie fiolet dla jej męża. I byłoby złoto Sabaku. - Ach, tak. Mam takiego jednego krawca, który mi szyje sukienki. Zazwyczaj mam w głowie jakąś wizję, a trochę się już znamy. Czasem rysuję mu co bym chciała – a rękę do rysowania miała dobrą. A nawet – dwie ręce, jako że opanowała sprawne posługiwanie się oboma z nich, by być w stanie sobie samej na obu rękach rysować wzory do tatuażu z henny. - Lubię na rękach półprzezroczysty materiał, żeby było widać wzory – uniosła rękę, by pokazać z lepszej odległości co miała na myśli. Roślinne wzory wiły się po całych ramionach dziewczyny i schodziły na wierzch dłoni, który nie był przykryty materiałem, a także na dwa palce: wskazujący i mały. - Bardzo dziękuję – wewnętrznie aż obrosła w piórka słysząc komplement, że ma stylową sukienkę. I że się tej pani podobała.
Haruko kiwnęła głową, przyjmując od Sachiko pieniądze, po czym rozejrzała się po targowisku, szukając stoisk z materiałami i z ubraniami. Było ich zapewne kilka i obeszła wszystkie, przeciskając się pomiędzy ludźmi, by znaleźć cos, co wpadnie jej w oko, mając na myśli właśnie panią Sabaku, która chciała się wystroić dla męża na ich rocznicę. Zrozumiałe w pełni, więc nie można było zrobić tego na pół gwizdka. Zresztą… Haru takie strojenie się brała bardzo na poważnie, nawet jeśli nie miała za to otrzymać pieniędzy samych w sobie. Ale za pieniądze wszystkiego kupić nie można było – na przykład dobrego słowa, czy przyjemności sprawionej starszej osobie, która być może kiedyś przypomni sobie o dwójce młodzików, którzy sprawili, że rocznica ślubu była czymś więcej niż tylko dniem w kalendarzu.
Szukała więc w pierwszej kolejności dla pani Sachiko – i tak jak mówiła, najlepiej to dwóch rzeczy, żeby przełamywały swoje kolory wzajemnie. Coś eleganckiego, coś gustownego. Rozejrzała się też za jakąś pasującą biżuterią, biorąc pod uwagę urodę Sentoki. Miała nadzieję, że kobieta będzie gdzieś w pobliżu i jednak sama stwierdzi, czy jej się podoba czy nie, bo nie chodziło też o to, by ubierać coś, w czym nie czuło się komfortowo. Dla siebie też coś wypatrzyła – niebieski materiał, a właściwie to dwa różne, które chciałaby zanieść do krawca, by coś dla niej uszył.
0 x
Akio Maji
Postać porzucona
Posty: 35
Rejestracja: 27 gru 2020, o 22:18
Wiek postaci: 15
Multikonta: Akiba

Re: Targ

Post autor: Akio Maji »

Tęsknota to młodości to nie była zwykła tęsknota. To była nostalgia. I niemalże każdy ją przeżywał z bardzo prostego powodu - bo kiedyś to było lepiej. I powtarzało tak każde pokolenie, niezależenie od tego, w którym roku się urodziło. Ludzie mieli sentyment do dzieciństwa - bo wtedy nie mieli żadnych trosk, żadnych zmartwień. Nawet Shinobi i Kunoichi, którzy zaczynali już wtedy wkraczać w świat Ninja - dla nich to były misje D, polegające na łapaniu kotów, albo co najwyżej C, w których prali dupy bandytom. Gdzie temu do walk toczonych w wieku 30 lat? Kiedyś było jakoś łatwiej i prościej, no nie? I nawet jeżeli byli tylko narzędziem, to nadal mieli uczucia. Nie dało się ich całkowicie wyzbyć - to było niemożliwe. Mogli zarzekać się, że wykonują tylko rozkazy, mogli próbować je ukrywać, ale w środku każdy człowiek coś czuł. Nie byli lalkami Ayatsuri, lecz stworzonymi z mięsa i kości ludźmi. Czuli i myśleli. Nostalgia była tego naturalną konsekwencją i nie było w tym nic złego. Każdy po prostu lubił powspominać stare, dobre czasy.
Akio nie traktował tego jako przekleństwo, ani jako błogosławieństwo. Te skrzydła... one po prostu były. Właściwie od początku jego świadomego życia, bo ile miał lat, kiedy je "zyskał"? Bodajże pięć. Ledwo co pamiętał z tamtych czasów - nawet twarz ojca i matki pozapominał, nie wspominając nawet o głosie. Traktował je jak integralną część siebie, swoją sygnaturę, swój podpis. A że nie często się nimi popisywał, to wynikało z bardzo prostego faktu - ciemnota ludu mogłaby obrócić się przeciwko niemu. Ludzie nie rozumieli odmienności, z reguły nawet nie chcieli jej zrozumieć. Najłatwiej było nazwać dziwakiem, odmieńcem, demonem. Najwazniejsze osoby w Maji oczywiście wiedziały o tym wszystkim i znały Akio (mniej lub bardziej). Chłopak jednak od dawna podejrzewał, że takich jak on jest więcej. Po prostu by nie wzbudzać większych sensacji i niepotrzebnych teorii spiskowych - nie rozmawiali o tym. To nie tak, że blondyn miał zakaz popisywania się swoimi umiejętnościami. Po prostu delikatnie sugerowano, że wzbudzanie tego typu reakcji jest wysoce niepożądane. Przynajmniej w mieście. Robili to dla dobra swojego (czyli państwa) jak i dla dobra chłopaka - trudno przewidzieć, jak zachowałaby się co bardziej konserwatywna część mieszkańców. Czy nie uznaliby go za jakieś wynaturzenie i nie chcieli skrzywdzić. Ludzie byli nieprzewidywalni - to była część ich natury.
Oczywiście, że Haruko i Akio się kłócili. Było to najzupełniej normalna rzecz w rodzeństwie - nawet jeżeli przybranym. Mieszkając z kimś przez kilkanaście lat pod jednym dachem, naturalnym było, że czasem o coś się posprzeczali. Ale nie można było powiedzieć, by były to wielkie kłótnie, podczas których leceiały szyby w oknach. Raczej niewielkie sprzeczki, o których często się zapominało. Mieli inną naturę, ale czy coś w tym złego? Gdyby wszyscy byli tacy sami, świat szybko stałby się cholernie nudny. Poza tym przeciwieństwia się przyciągają, nieprawdaż?
Ah, czyli Sachiko była zadowolona? Akio był lekko zdezorientowany jej zachowaniem. Jakby... oczekiwała, że ktoś się pojawi i wstawi za złodziejaszkiem. To był jakiś test? Chciała zobaczyć, jak ludność zareaguje? Poczuć, że ktoś ma jeszcze odwagę powiedzieć "nie" w tym mieście? Jeżeli tak - to udało się jej. Oto była dwójka Doko, która faktycznie nie bała się. A przynajmniej jedno z nich. I jak się okazało - wszystko mogło zakończyć się dobrze. Teraz wypytywali niedoszłego kata o to, w co chiałaby się jutro ubrać. Oh, cóż za groteska!
- Praca w sukience, spódniczce i tego typu rzeczach wiąże się z szybkim zużyciem materiału. Często się o coś ocieramy, zahaczamy. Nie mówiąc już o walce, w której nadepnięcie na kawałek materiału może przesądzić o zwycięstwie. W końcu wywrócenie się podczas uniku może być rażące w skutkach. - wyjaśnił, dlaczego to spodnie coraz bardziej zyskiwały na popularności. - Myślę, że połączenie, które proponuje Haruko, będzie dobre. Złoto podkreśli charakterystyczny element kojarzący się ludziom z klanem Sabaku, a fiolet nada nutki tajemniczości. Myślę, że mąż będzie zadowolony. - uśmiechnął się serdecznie, wyjaśniając znaczenie kolorów.
W końcu ruszyli na zakupy - czyli coś, co tygryski lubią najbardziej. Akio oczywiście skoncentrował się na szukaniu jakichś ładnych złoto-fioletowych komponentów, które pasowałyby na Sachiko, a dla siebie szukał jakiejś zielonkawej apaszki, albo chusty/chustki - czegoś, co ładnie komponowałoby się z jego kolorem oczu i paznokciami.
0 x
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Targ

Post autor: Kaiho »

Misja zakończona sukcesem!
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Haruko
Postać porzucona
Posty: 66
Rejestracja: 8 kwie 2021, o 22:48
Wiek postaci: 19
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki wzrost, opalona cera, długie po pas kruczoczarne włosy, niebieskie oczy, tatuaże na rękach i biżuteria we włosach
Aktualna postać: Airan

Re: Targ

Post autor: Haruko »

Miała wrażenie, że jej własny gust pokrywa się z tym od Sachiko. Chodziło o zmysłowość, tajemnicę i elegancję jednocześnie. Nic dziwnego, że nie interesowały jej spodnie. Haruko też nie interesowały, nie za bardzo w każdym razie. Tym jednak łatwiej było jej wypatrzyć coś, co mogłoby się kobiecie spodobać, a już tym bardziej, jak wspomniała o tym, że chciałaby jakiś przejrzysty materiał w mniejszej ilości – wszystko ze smakiem. Haruko też na to stawiała. Znalezienie tego odpowiedniego, co uderzyłoby idealnie w gusta pani Sachiko, zajęło dobrych kilka godzin przeciskania się przez ludzi na targu, a potem nie dania się nabrać na to, co mówi sprzedawca. Maji lubiła myśleć o sobie, że jest całkiem dobrym znawcą, nawet jeśli to nie ona szyła ubrania – ale w większości to ona sobie sama wybierała materiał, czego się już trochę jednak nauczyła, wiedząc co i jak można dobrze połączyć, żeby nie wyglądało brzydko czy wręcz pretensjonalnie. Za każdym razem jednak prosiła Sachiko, by sama dotknęła materiału, o którym rozmawiają, żeby mogła się sama przekonać o co chodzi i czy jej się podoba.
Pójście z nią na obiad też właściwie niebieskooka przyjęła z miłym zaskoczeniem, bo towarzystwo Sabaku było zaskakująco… lekkie, nieprzytłaczające i po prostu miłe. Posłuchać jej historii, które miała do opowiedzenia również. Te o najsławniejszym Sabaku również. Czarnowłosa z chęcią przedstawiła Sachiko swojemu sprawdzonemu krawcowi, któremu mogła powierzyć kwestię swojej garderoby. Jeśli podobało jej się to, jak ubrana była młoda Maji, to powinna być w przyszłości również zadowolona. Przy okazji, gdy byli u krawca, to Sachiko mogła być świadkiem tego, jak Haruko załatwia swoje sprawy z krawcem, bo sama przekazała mu materiał, który dla siebie wypatrzyła na targu i opisała dokładnie to, co chciała, a mężczyzna (bo był to mężczyzna), zrobił sobie na ten temat notatki.
- Ja też dziękuję, było niezwykle miło. Mam nadzieję, że sukienka się spodoba i że może przekona się pani do fioletu. Pasuje do pani oczu i włosów – Haruko też się uśmiechnęła, to raczej nie była dla niej codzienność, i ukłoniła na pożegnanie Sentoki. Może i dzisiaj nie zarobili jako tako, chociaż też nie wrócili z pustymi rękoma, bo każde z nich mogło sobie coś wybrać na koszt Sachiko, to jednego nie można było odmówić – kontaktu w przyszłości. Coś takiego może zaowocować, jeśli kiedyś przyjdzie ku temu potrzeba. Byli też widziani przez cały dzień z piękną panią polityk, i choć wcale im to sławy jako takiej nie przysporzyło, to nie mogło tez przejść całkowicie niezauważone.
- To co… Wracamy do domu? – zwróciła się do brata, patrząc jeszcze przez moment za odchodzącą Sabaku. - Nogi mnie już bolą od tego chodzenia – cóż, to był cały dzień spędzony na nogach, drepcząc tam i z powrotem po stoiskach.
Haruko czuła, że potrzebuje długiej kąpieli.

[zt]
0 x
Ajisai
Postać porzucona
Posty: 65
Rejestracja: 28 paź 2021, o 11:36
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Ciemne, kasztanowe włosy opadające na ramiona, piwne oczy, jasna cera, jedwabne, czarne kimono z wyszytym na plecach symbolem rodu, przepasane hanhaba obi, na stopach zaś zōri.
Widoczny ekwipunek: Torba przepasana w talii
GG/Discord: spectrofobia

Re: Targ

Post autor: Ajisai »

0 x
#6e916b
voice karta postaci
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Targ

Post autor: Airan »

Różnica może i nie była bardzo drastyczna, w końcu nadal było ciepło, natomiast na pewno było to odczuwalne dla ludzi, którzy na stałe mieszkali w Atsui. Ale też i w Tsurai i Sabishi – bo tam sytuacja była niewiele lepsza… by nie powiedzieć, że było jeszcze gorzej, w końcu z tych trzech prowincji to Atsui znajdowało się najbliżej tych miejsc, które były dla ludzi bardziej znośne temperaturowo czy klimatycznie. Ale też to z nich dwóch to Airan miała większe doświadczenie pod tym względem – znała miesiące gorące jak i chłodniejsze na pustyni, znała też temperatury w innych miejscach, bo coś tam jednak podróżowała. Kiedyś, dawno temu, do Kami no Hikage, czasami do Shigashi no Kibu, a całkiem niedawno do Sakai, Yusetsu, Sogen i… dalej, głęboko w górskie odmęty Głębokich Odnóg. Najmilej wspominała swój czas spędzony w Yusetsu i, co absurdalne no ale cóż, w długiej drodze do ogarniętego wojną Sogen – i to pomimo pogody, jaka wtedy panowała, bo był deszczowy, zimny i błotnisty początek wiosny, przez który łatwo było przemarznąć do kości. I pewnie by tak było, gdyby nie towarzystwo futrzastych ninkenów i opiekuńczego Inuzuka. Co zaś się tyczyło niszczycielskich promieni słońca… byli tutaj w Atsui urodzeni w takich rodzinach, w których to nie był problem, a kobiety z Atsui potrafiły sobie z tym radzić – kąpielami w mleku, które cale nie były tanie, dlatego pozwolić sobie na nie mogły tylko osoby lepiej urodzone. Airan nie miała problemu ze zmarszczkami, choć zdecydowanie nie wyglądała już na dziewczynkę. Ale pochodziła też z rodziny, która mogła sobie pozwolić na wiele… nawet jeśli przez długi czas należeli tylko do małego szczepu.
- Tak właśnie myślałam. I Yakiniku, Okami-den, ale też Shigashi pamiętam, że zbudowane są zupełnie inaczej. Strzelałam, że tak właśnie wygląda większość osad poza Samotnymi Wydmami – nie żeby miała jakieś ogromne doświadczenie, bo jednak więcej czasu spędziła w Kinkotsu i okolicy, ale ten wniosek już wyciągnęła, skoro tamte miejsca są do siebie w miarę podobne, a Kinkotsu zupełnie nie, no to znaczy, że tutaj mieli kompletnie inaczej. Dla niej nie stanowiło to już problemu, kiedy się przyzwyczaiła do tego, że większość znanych jej osad jednak mimo wszystko rozplanowanych jest inaczej i już się orientowała mniej-więcej jak, tym bardziej, ze nie miała problemu z orientacją w terenie, gdy już się zorientowała gdzie co jest. Przyjazne nastawienie Airan wynikało głównie z tego, że miała doświadczenie z ludźmi spoza stąd, wiedziała jak się pomiędzy nimi poruszać i rozmawiać, no i właśnie – była spragniona zwykłego kontaktu z drugim człowiekiem, dlatego postanowiła to wykorzystać choć na chwilę, a że przy okazji komuś pomoże, to tym lepiej.
Nie wiedziała, że srebrne lisy to tak naprawdę te czarne i rzeczywiście kierowała się tylko kolorem umaszczenia, a powód tego małego zamieszania spoczywał bezpiecznie w jej rękach, rozglądając się ciekawie na boki i nadstawiając swoje trójkątne uszy, na pewno nie tak długie jak u fenków. Sądziła, że „srebrne” tyczy się koloru futra, tak jak to beżowe, jakie miał Nagareboshi, a na ogonie (a właściwie ogonach, czego Asjisai nie miała jak zauważyć ze względu na ten materiał, którym okrywała liska głównie z tego powodu) robiące się właściwie śnieżnobiałe. Skoro więc były tak jasne liski, były rude, były czarne, były też mieszanego ubarwienia, to dlaczego nie mogło być też srebrnych? Mieniących się metaliczną szarością jak metal, który kontrolowała przedstawicielka Maji ledwie myślą, wolą a czasami skinieniem palcem.
- Byłam – przyznała z lekkim skinieniem głową. Głębokie Odnogi… Nie zapuściła się w sam ich srodek, ale to co widziała już wystarczyło by zrozumieć dlaczego ludzie czują taką trwagę na myśl o tym miejscu. Nie to, żeby Airan się bała. Mało było takich rzeczy… Ale jednak choć wyszła na całej tej podróży na dobre, to teraz też poczuła ukłucie w sercu na myśl o śmierci, której była powodem. Czy raczej… jakiej była wykonawcą. I jej spojrzenie, wcześniej łagodne, na kilka chwil przybrało mocniejszy wyraz, kiedy tak szły, a ona wpatrzona była w drogę przed nimi. Zorientowała się jednak po chwili, że myśli odleciały jej w miejsca, których nie powinna dotykać, a na pewno nie w nieznajomym towarzystwie, więc szybko złapała się tej dalszej rozmowy, bo napięcie rzeczywiście było namacalne – choć Airan bardziej czuła to swoje, niezwiązane w ogóle z tym, co sprawiło, że Ajisai poczuła niepokój.
- Tak, dokładnie, większe od tych Nagareboshiego na pewno. Ale ogólnie są dość malutkie, za to całkowicie urocze – Hibiki lubiła zwierzęta, bardzo. Interesowała ją natura – rośliny, te mające cieszyć oko i nos, ale też te, które ludzie i zwierzęta do czegoś wykorzystywali. Cud, jakim była natura, zwłaszcza tutaj na pustyni, naprawdę ją fascynował. Tak jak potrafiła godzinami spędzać czas przy zwierzętach, bawić się z nimi… Zdecydowanie wolała ich towarzystwa od towarzystwa ludzi.
Airan zaprowadziła je prosto na teren targu. Spory obszar zajęty przez ściśnięte przy sobie kramiki z kolorowymi płachtami, mające zapewnić cień. I było tutaj głośno jak w ulu. Sprzedawcy nawoływali, przekrzykiwali się, by potencjalni klienci wiedzieli, co mogą u nich szukać, albo być może zachęcić do kupna czegoś, czego wcale nie potrzebowali. Dźwięki mieszały się z kolorami i zapachami, trzeba było lawirować bardzo ostrożnie, by na kogoś nie wpaść, bo wcale nie było tutaj pusto, nie. Ludzie przychodzili tutaj nie tylko, by coś sprzedać i kupić, ale też… by spędzić czas. Porozmawiać. Wymienić się wiadomościami, plotkami.
- Pilnuj sakiewki – podpowiedziała swojej towarzyszce i zanurzyła się w tłum, prowadząc Ajisai powoli od straganu do straganu, pozwalając jej nacieszyć oko, zapoznać się z tym, co rzeczywiście mogą zaoferować i pilnując, by zbytnio jej nie zaczepiali, by nie dała się naciąć na bardzo przekonujących kupców, którzy zachwalali swoje towary i dzieła. - Ja? Och nie, nie trzeba. Coś pewnie kupię, nie było mnie w domu z półtorej miesiąca, ale spokojnie, zatrzymaj pieniądze dla siebie. Kup sobie coś ładnego na pamiątkę – odparła jej, uśmiechając się, bo choć była lekko rozbawiona, to mimo wszystko było jej miło. Ale też odrobinę niezręcznie. - Chociaż nie, mam. Mów mi po prostu Airan – te formalności nie były takie potrzebne i jak tylko mogła, to Airan lubiła je ukrócić. - Jak ci się podoba? – zapytała w którymś momencie, zatrzymując się przy jednym ze straganów, gdzie można było kupić coś do jedzenia. Airan wybrała dla siebie kilka owoców, garść suszonych daktyli, i poprosiła też o napełnienie manierki sokiem z kaktusa, zagadując starszą sprzedawczynię, by pozwoliła Ajisai spróbować trochę tego i trochę tego, żeby mogła sama stwierdzić, czy jej coś smakuje i czy nie chce więcej – mówiąc przy tym, że przyjechała z daleka i nie wie jeszcze jaki smak ma pustynia (rzecz jasna prócz smaku piasku).
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Ajisai
Postać porzucona
Posty: 65
Rejestracja: 28 paź 2021, o 11:36
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Ciemne, kasztanowe włosy opadające na ramiona, piwne oczy, jasna cera, jedwabne, czarne kimono z wyszytym na plecach symbolem rodu, przepasane hanhaba obi, na stopach zaś zōri.
Widoczny ekwipunek: Torba przepasana w talii
GG/Discord: spectrofobia

Re: Targ

Post autor: Ajisai »

0 x
#6e916b
voice karta postaci
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Targ

Post autor: Airan »

- Uuum, czy tak sporo to bym nie powiedziała, ale trochę na pewno. Te wszystkie podróże zabierają sporo czasu, później nie tak łatwo się odnaleźć – to nie było skarżenie się, ani narzekanie, ledwie stwierdzenie faktu. Airan nie żałowała swoich podróży. Nie żałowała tego, że widziała upadek Kami no Hikage – i choć to rozdzierało serce, to jednak w dużym stopniu ugruntowało jej poglądy. I pozwoliło jej poznać kogoś naprawdę drogiego sercu. Nie żałowała tego, że u początku tego roku wyjechała i nie było jej trzy miesiące, gdzie z początku liczyła, że nie będzie jej może miesiąc. I… nie żałowała, że niedawno wywędrowała aż do Głębokich Odnóg – a przynajmniej na ten moment nie żałowała, choć wrażenia były jeszcze bardzo świeże. Zbyt świeże… Więc nie tak łatwo było się do tego ustosunkować. Ale niewielki ciężar, jaki nosiła teraz w rękach zdawał się to wszystko wynagradzać. - Cóż, szlaki nie zawsze są spokojne. Czym się zajmujesz, Ajisai? – Airan właściwie rzadko kiedy bawiła się w honoryfikaty, zwykle od razu przechodziła do bezpośredniego „ty”, dlatego tym lepiej, że ciemnowłosa z Prastarego Lasu też na to przystała. Sama Airan… Ach. Raczej trudno ją było w tym momencie pomylić z cywilem. Ten ogromny zwój na plecach, miecz przy pasie, kabury na broń na udach… No i ogólnie z jej charyzmą i uśmieszkiem ludzie dość szybko łapali, że to nie jest milutka i łagodna kobietka, tylko że to niebezpieczna żmija. Pozory mogły mylić – znaczy, że Airan w rzeczywistości wcale nie była narwana, raczej spokojna, cierpliwa i łagodna… do czasu. Była też pyskata i miała cięty język. Ale zdecydowanie była też niebezpieczna. To chyba była ta aura drapieżnika, dlatego ludzie szybko to łapali, a jej to wcale nie przeszkadzało, bo przynajmniej miała spokój. - W Głębokich Odnogach? Jest… Cicho. Przynajmniej poza miasteczkiem, w którym byłam, bo osady też tam mają tylko… Hm. Mniej poukładane. Więcej tam samowolki – na przykład osady w Unii Samotnych Wydm były bardzo dobrze zorganizowane. Nie chodziło rzecz jasna o architekturę, a strukturę „rządzącą” – Shirei-kanowie Samotnych Wydm, oraz tak poprzedni jak i obecni Kotei pilnowali porządku. Bardzo mocno. Zresztą prawo tutaj też było bardzo surowe – oko za oko, ząb za ząb. Tam było dużo luźniej. - Łatwiej tam popełnić przestępstwo. Zabójstwa? Na porządku dziennym. Nic dziwnego, że nukeini lubią tam uciekać. Bo kto ich złapie? Zwłaszcza jeśli zaczną się skrywać w wąwozach i jaskiniach, będą wtedy raczej nie do namierzenia – dlatego Airan miała szczęście, że jej zbieg nie zapuścił się głębiej. Wtedy raczej już by go nie znalazła, zwłaszcza, że zmieniał sobie twarze.
- Widziałam wiele kotów, które też dawały się tak nosić, co więc dziwnego w lisie spokojnie pozwalającym się nosić? – Hibiki uśmiechnęła się bardziej do siebie niż do Ajisai, choć był to dość tajemniczy uśmieszek. Airan była w tym momencie opiekunką Nagareboshiego i nie zamierzała tak po prostu oddać tej tajemnicy komuś, kto był jej nieznajomy – bo lis, którego miała w rękach nie był zwykłym lisem… I nie chodziło tylko o znak, który miał na czole. Jednak to miało pozostać między nią a nim i nie wyglądało, by kobieta zamierzała odpowiedzieć na to cokolwiek więcej – a przynajmniej to pytanie nie wskazywało na to, by odpowiedź miała nadejść.
I rzeczywiście – Airan odmówiła na naleganie, ale nie słownie, a po prostu pokręciła głową. Nie zaprowadziła jej na targ dla własnej korzyści, ot po prostu miała taki kaprys. I to nie tak, że wyjdzie stąd z pustymi rękami (oczywiście nie licząc Nagareboshiego, którego ciągle trzymała). Mało było też takich rzeczy w Kinkotsu do nabycia, których nie miała, albo których bardzo potrzebowała, zwłaszcza z takich ozdóbek, pierdółek. Pamiątek. Po co jej pamiątki z rodzinnego miasta?
- Kto wie, może da się je tam wyhodować. Dużo tam macie słońca? – bo że nie potrzebowały aż tyle wody to już było wiadomo – skoro rosło to TUTAJ, to znaczyło już wiele. Airan mówiła to już w trakcie, kiedy prowadziła Ajisai dalej, do jednego z wielu kramików nie z jedzeniem. Pamiątki. Tych Airan nie potrzebowała, ale Ajisai – owszem. A można tu było dostać naprawdę różne rzeczy. Figurki z piaskowca, drewniane, a nawet złote, pudełka, przeróżne kamienie, biżuteria. Szkiełka. Drogie materiały. Od wyboru do koloru. Airan stanęła sobie z boku, a jej oczy zatrzymały się na wystawce świeczek. Zresztą tak jak uwaga Nagareboshiego, który do tej pory rozglądał się ciekawie, ale teraz, zupełnie tak jak Airan, gapił się na świeczki. Hibiki w końcu poprosiła o kilka zupełnie różnych.
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Ajisai
Postać porzucona
Posty: 65
Rejestracja: 28 paź 2021, o 11:36
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Ciemne, kasztanowe włosy opadające na ramiona, piwne oczy, jasna cera, jedwabne, czarne kimono z wyszytym na plecach symbolem rodu, przepasane hanhaba obi, na stopach zaś zōri.
Widoczny ekwipunek: Torba przepasana w talii
GG/Discord: spectrofobia

Re: Targ

Post autor: Ajisai »

0 x
#6e916b
voice karta postaci
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Targ

Post autor: Airan »

Mówiła po prostu z autopsji, bo wszystkie jej podróże „krajoznawcze” poza Atsui kończyły się tym, że znikała na dość długo, bo zaraz znajdywały się jakieś inne sprawy, którymi trzeba (bądź chciało się…) zająć. Powroty były potem właśnie… takie. Takie jak dzisiejszy dzień. Rozlazłe, rozedrgane, Airan nie wiedziała za co się właściwie zabrać i chciała nawet kontaktu z drugim człowiekiem, porozmawiać chwilę, nim zaszyje się na powrót w swoim własnym towarzystwie. Nie takim znowu samotnym, w końcu niosła w rękach małego towarzysza, nad wyraz spokojnego, ale czasami każdy chciał mieć możliwość porozmawiać z drugim człowiekiem – zwłaszcza jeśli wyglądał przyzwoicie, a Ajisai nie sprawiała wrażenia kogoś nieokrzesanego czy takiego, z kim Airan po prostu nie chciałaby spędzić choćby pięciu minut. Wyglądała na kogoś, kto jest po prostu trochę zagubiony i… I reszta już była, nie trzeba się powtarzać.
- Zgadza się – Hibiki zaśmiała się lekko na tym wyrażeniu, kiedy wypadało z jej ust, odrobiiiinkę przymrużyła oczy, ale nie dodała nic więcej. Bo nie było co dodać. Taka była prawda tego świata, że wszystko miało swoje zalety i wady. Każda sytuacja, każda umiejętność, każda zdolność, każda istota… I od nich zależało tylko, czy wadę przekują na siłę, czy raczej pozwolą, by uwierała jak sól w oku. - Tak, dlatego warto mieć towarzysza podróży. To zawsze wiele spraw upraszcza – i zabija samotność… Dlatego te podróże nie-w-pojedynkę wcale nie były takie złe, zwłaszcza, jeśli samemu nie znało się sztuk drogi ninpo, a Ajisai nie wyglądała na taką osobę… I też właściwie to potwierdziła, mówiąc, że na razie zajmuje się sztuką w każdym tego słowa znaczeniu. Póki co – czyli zamierzała to zmienić? I choć Airan była ciekawa, tak odrobinkę, to jednak o to nie zapytała. Uśmiechnęła się tylko za tą swoją chustą, pokiwała głową, ale to tyle. Nie było zbędnych słów i nie było wciskania się z butami w życie obcej jej osoby. I tak jak Airan za wiele o sobie wcale nie mówiła, tak Ajisai mówiła chyba jeszcze mniej, bo jej wygląd zdradzał… niewiele. Była z dobrego domu, to jedno Maji wywnioskowała odnośnie ciemnowłosej, lecz to też wcale wiele nie znaczyło. Nie dla niej i nie w tym momencie.
- Idealne, tak, ale nadal muszą tam uważać. Każdy musi. To nie są przyjazne strony – i gdyby Airan nie musiała, to pewnie by się tam wcale nie zapuszczała, ale teraz… Teraz świat obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni i wiedziała, że pokaże się tam jeszcze nie raz, o ile oczywiście wcześniej nic przykrego się nie wydarzy, co zakończyłoby jej podróż przedwcześnie… Ale o tym nawet nie myślała. O śmierci. Bo to jakoś zawsze psuło humor.
- A koty to nie drapieżniki? – miały ostre pazury, zęby, jadły mięso. Oczywiście, że były drapieżnikami. Udomowionymi, ale zawsze. - Lisy zawsze kojarzyły mi się jako takie połączenie psa z kotem. Nie z wyglądu, ale z charakteru – a potem zaśmiała się nieco bardziej, bo Nagareboshi poruszył się nieco mocniej w jej rękach i poruszyły się jego duże uszy. Może nawet z irytacją? Ale Airan się z nim po prostu droczyła. - Natura kota zamknięta w ciele bardziej podobnym psom – dodała jeszcze i lekko przejechała palcem po nosie jasnego liska, który chyba właśnie próbował złapać jej palec jedną ze swoich łapek, które spoczywały dotychczas spokojnie na jej przedramieniu.
- Wiesz… Nigdy nie wiesz, póki nie spróbujesz. Co ci szkodzi wziąć szczepki kaktusa i spróbować go posadzić u siebie? Może akurat – tym bardziej, że wyglądała na osobę, której smak soku tej rośliny bardzo przypadł do gustu.
Airan, kiedy już kilka świeczek bezpiecznie spoczywało w jej torbie, przypilnowała Ajisai, by przypadkiem nie przepłaciła za swoje pamiątki. Nawet trochę się potargowała ze sprzedawcą, jeżeli Fujimori nie bardzo wiedziała jak się do tego zabrać, albo jeśli nie szło jej to tak dobrze – bo Maji wiedziała, że nie wszędzie jest to wręcz tradycja i sposób bycia, a ją to niewiele kosztowało, by trochę się poprzerzucać ze sprzedawcą cenami i argumentami. W końcu wszyscy byli zadowoleni, bo każdy miał co chciał – Aji swoje pamiątki, a handlarz pieniądze, kobiety mogły więc ruszyć dalej.
Tylko gdzie było to dalej?
- Nie ma za co. Na przyszłość pamiętaj o chuście i o tym, żeby w południe nie wychodzić na miasto – przekrzywiła nieco głowę, „sprzedając” dwie bezcenne rady, które mogły uratować od spalonego karku i udaru. - Będę pamiętać. Do zobaczenia więc – Airan lekko się skłoniła, nie było żadnego kontaktu fizycznego, tutaj od niego stroniono i był zarezerwowany dla bliskich, albo dla momentów, które były bardzo prywatne. Rzeczywiście, to był czas, by się pożegnać i pójść do innych, naglących spraw. Ajisai, skoro zajmowała się sztuką, pewnie miała jakieś swoje, nie do końca zrozumiałe przez Airan sprawy, którymi musiała się zająć, zaś Hibiki – cóż. Ją czekał powrót do domu, w którym od kilku tygodni nikt nie był, dobrze wiedziała więc, że czeka ją trochę sprzątania.
Ale przede wszystkim – chciała pokazać Nagareboshiemu swój dom. A później chciała odwiedzić swoich rodziców. Tak czy tak, takie właśnie były powroty z długiej podróży – zawsze było wiele do zrobienia i trudno było stwierdzić od czego powinno się zacząć.
Hibiki po pożegnaniu się, poszła w swoją stronę, niewiele nawet myśląc nad tym, czy wybrała dobrą drogę. W końcu znała Kinkotsu prawie tak dobrze, jak własną kieszeń.
- Wiesz, że żartowałam, prawda? Z tymi kotami i psami – powiedziała gdzieś po drodze, nie patrząc nawet na lisa, którego trzymała w rękach.
- Bo wiedziałaś, że nie odpowiem.
Odpowiedź była zaskoczeniem. Ale też sprawiła, że Airan uśmiechnęła się szerzej. O tak, kitsune doskonale wiedział co i jak. Zdążyli się już trochę poznać. A z Hibiki… było w końcu całkiem niezłe ziółko.

[zt]
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Ajisai
Postać porzucona
Posty: 65
Rejestracja: 28 paź 2021, o 11:36
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Ciemne, kasztanowe włosy opadające na ramiona, piwne oczy, jasna cera, jedwabne, czarne kimono z wyszytym na plecach symbolem rodu, przepasane hanhaba obi, na stopach zaś zōri.
Widoczny ekwipunek: Torba przepasana w talii
GG/Discord: spectrofobia

Re: Targ

Post autor: Ajisai »

0 x
#6e916b
voice karta postaci
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Targ

Post autor: Satoshi »

Sabaku westchnął cicho, wzruszając ramionami. O turnieju wiedział, nie sądził jednak, iż oddelegowano od niego tak dużą ilość shinobi zdolnych do wykonywania misji, że aż siedziba władzy odczuwała braki podczas przydzielania misji. Trudno, sam jeden będzie musiał wystarczyć, chociaż podejrzewał, że pogoda nie ułatwi mu tego zadania. Na szczęście, działało to w dwie strony, karawanę również będzie ciężko wypatrzeć z odległości, co oczekującym w pobliżu szlaku rabusiom może dać mniej czasu na przygotowanie ataku. Satoshi wątpił, by czekali w ciągłej gotowości całymi dniami. Może sobie nawet odpuszczą przez tą burzę, bo kto normalny wyruszałby w taką podróż. Transport broni najwidoczniej czekać nie mógł. Cóż było radzić, poza tym, że trzeba było się przygotować na najgorsze.

Akoraito sprawnie przemieszczał się pomiędzy straganami, myszkując w prowiancie. Zaprawdę, znalazł więcej, niż się spodziewał. Choć bolał go brak świeżych owoców. Widocznie jeszcze nie pora na pierwsze zbiory. Mógł wziąć to pod uwagę, szczególnie że przecież dawno temu trudnił się uprawą roli na co dzień... Niemniej jednak swoją listę zakupów poszerzył o pitę i bułeczki bao, tyle prowiantu powinno wystarczyć mu na tę podróż. A co do zapasów wody? Liczył, że więcej mogą mieć kupcy, on targać więcej ze sobą nie mógł, drugiej manierki niestety nie posiadał. Może też uda się uzupełnić jej zasoby podczas krótkiego postoju przy jednej ze studni, które bywają porozrzucane wzdłuż niektórych dróg. Czy ta takie posiadała, tego niestety nie pamiętał.

Dotarłszy na plac targowy, ujrzał wreszcie ludzi, których bezpieczeństwo będzie leżało w jego rękach. Było co prawda jeszcze trochę czasu, uznał jednak, że podejdzie się przywitać, przynajmniej nie będą się oni zastanawiali, gdzie podziewa się ich ochrona i czy w ogóle zamierza przybyć.
-Witajcie, ależ dzisiaj pogoda paskudna- chłopak podniósł rękę w geście powitania, błyskając jednocześnie odznaką Akoraito przytwierdzoną do skórzanej bransolety na jego nadgarstku. -Jestem Sabaku no Satoshi, przydzielono mnie do ochraniania waszej karawany. Powiedzcie, macie większe zapasy wody? Trochę się boję, że moja jedna manierka nie wystarczy i nie wiem, czy nie dokupić jakiegoś pojemniejszego bukłaka- Wymieniwszy grzeczności, niebieskooki rozejrzał się jeszcze po okolicznych straganach. Przydałaby mu się jakieś beduińskie ubranie podróżne, chroniące jego ciało od piasku, szukającego własnego zakamarka wśród części jego codziennej garderoby. Mogło też od biedy służyć jako przebranie, utrudniając rozpoznanie shinobiego wśród cywilów w karawanie. Ważne, aby w razie czego, mógł je błyskawicznie zdjąć. Jeśli takie znalazł, to je również nabył drogą kupna.
Podobnie sprawa się miała z bukłakiem. W zależności od odpowiedzi uzyskanej od kupców, takowy też nabędzie. Rzecz jasna pełen wody.

Wszystko, by przetrwać tę misję. -Co ja takiego zrobiłem, że zasłużyłem na takie warunki pracy?- szepnął do siebie, usadowiwszy się tak, by móc obserwować trwający załadunek.
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości