Szpital

Awatar użytkownika
Atari Sanada
Gracz nieobecny
Posty: 275
Rejestracja: 4 gru 2017, o 15:55
Multikonta: Yama-uba

Re: Szpital

Post autor: Atari Sanada »

Misja zakończyła się wątpliwym sukcesem, lecz dalej sukcesem. Zrzędliwy pracodawca rządał eskorty do ruin, pomoc przy kamulcach i bezpieczny powrót. To zaś dokonało się, choć ruiny przeszły derastyczną metamorfozę i znaczne zmniejszenie swej historycznej wartości. Zawdzięczane było to mężczyźnie, który zdetonował podziemny komplek i pogrzebał cząstki dawnej kultury pod tonami piachu. Nieznajomy został pojmany i bezproblemowo przetransportowany do miasta, choć sama podróż nienależała do najprzyjemniejszych. Naznaczona nieręczną ciszą trwająca doputy cień potężnej bramy poraz pierwszy nie ostudził ciała Atari. Była ona wycieńczona i wyraźnie na granicy swojej wytrzymałości. Nie przykładała więc uwagi do tego co działo się później, ani nie przeszkadzało jej samo milczenie podczas podróży. Dla niej wystarczało to, że musiała skupić swój umysł na kolejnym kroku do przodu. Bez tego skupienia mogłoby być krucho.
Przyjemny chłód spowił spragnione odpoczynku ciało podróżniczki, kiedy przekraczała próg domostwa. Drzwi rozwarte o oścież zapraszały i szeptały obietnice otulenia studzącym cieniem, łapczywie pochłaniającym wszystko to co postanowiło wejść w jego objęcia. Dziewczyna kroczyła przez wąski, znajomy korytarz trzymając drobną dłoń na rękojeści swojego miecza. Wrodzone zdolności wyczuwania chakry zapewniały ją o bezpieczeństwie, lecz mimo to umysł nie przestawał alarmować. Przesuwała się powoli i czujnie, nastroszona niczym dzika kotka. Domostwo wydawało się być w nienaruszonym stanie. Tak jakby pozostawione, nie zaś napadniętę. Czarne myśli kotłujące się w głowie Atari ustały na moment, kiedy ta próbowała zrozumieć co się stało. Ich pracodawca zalecił im spotkanie tutaj po odbiór nagordy, natomiast to co zastali to otworzona posiadłość, bez żywej duszy w środku. Szare oczy lustrowały przestrzeć pełną staroci i kurzu, tak jakby pośród nich dałoby się odnaleźć odpowiedź.
Tęsknota za domem uderzyła ją w momencie, kiedy postanowiła osunąć się na fotel. Kłębiąca się wilgotna mgła nad czubkami soczystych iglastych drzew. Piękny widok, który marzyła aby teraz ujrzeć. Upał i pustynia był dla niej wyniszczający. Przywykła do innych standardów i znacznie bardziej upodobała sobie surowe krainy w nieco innej nucie surowości niżeli niezmierzone oceany piasku. - Wybacz Kuroi-senpai. Trochę zmęczyła mnie ta cała wyprawa. Naszego miłego starca, hmmm - Zastanowiła się głęboko jakich słów powinna użyć podnosząc się z fotela.- Na chwile obecną nie ma. Być może wyszedł gdzieś w pośpiechu. Powrócmy tu jutro, zanim słońce wzejdzie na szczyt nieba. - Dodała i powoli skierowała się ku wyjściu. W końcu jutro również jest dzień, a w obecnym stanie Atari nie mogła pozbierać nawet myśli.
Następnego dnia przed południem podróżniczka czekała w okolicach szpitala skrywając swoje ciało w cieniu. Na głowie naturalnie spoczytał jej bambusowy kapelusz, lecz w tej krainie wiecznego słońca wiele on nie dawał. Kiedy tylko zjawił się mężczyzna wyglądający na zmęczonego, na twarzy dziewczyny pojawił się serdeczny uśmiech. Uniosła dłoń i pomachała nieznacznie dając o sobie tymsamym znać. Domostwo zaś wyglądało tak samo jak je zostawiono, ani też zarówno zdolności podróżniczki nie wykazywały w nim żywego ducha. - Zdaje się, że dalej nikogo nie ma. Powinniśmy to zgłosić? - Spytała wpatrując się w konskrukcje i nim usłyszała odpowiedź podszedł do nich obcy człowiek z poselstwem. Wręczona kartka miała na sobie treść, która przez bardzo długiczas analizowała Atari probując w swoim tempie złaczyć litery w słowa a słowa w zdanie. W końcu udało się jej rozszyfrować wiadomość, a na niewinnej twarzy pojawił sie szczery uśmiech ulgi. Okazało się, że postąpili dobrze i ocalili kogoś, kto był tego warty w stu procentach. Właściwie scenariusz pisany przez los ułożył się idealnie, choć złoczyńca zdołał uciec. Happy end, o który ciężko było wyrokować na początku trwania tej przygody. Nie mniej niewinność i wewnętrzny kodeks Atari tym razem nie okazał się zły, a był do z pewnością czas do dumy i radości.



____
mogą być błędy, angielskie oprogramowanie ;c
0 x
Obrazek
Theme | Głos | Wygląd | #5f9ea0
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1517
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Szpital

Post autor: Kuroi Kuma »

Akinobu, niech Cię pustynia pochłonie, zamknie w swej czeluści i pozwoli zapomnieć o twym istnieniu - myślał Kuma mając cały czas trzymając shinobiego w garści. Podejrzewał sukinkot jeden, szkoda tylko że nie podzielił się tymi podejrzewaniami razem z tymi, których to miał wynająć. Może był niespełna rozumu czy coś w tym kierunku? Wszystko było możliwe. Sam staruszek zaś czuł się po prostu zagubiony w tym całym burdelu. Z jednej strony krzyk chłopaka o litość, z drugiej chłopiec w za dużym rondlu daje jakieś dziwne zlecenia, zupełnie jakby miał za dużo pieniędzy przy sobie, z trzeciej jeszcze ten cholerny kamieniolub. Dziwne to wszystko jakieś, podejrzewał że było to ukartowane w jeden wielki spiseg przez wielkie G na końcu. Czy miał rację? Wracali jednak do miasta, by zaczerpnąć chociaż odrobiny spokoju w tym całym szaleństwie. Dosyć tych wrażeń, tych emocji na dziś, pustynia dała im już w kość. Bał się o Atari, że w końcu słońce da mu/jej taki wycisk, a o pomoc było niezwykle ciężko. Wracali jednak do miasta, robiło się trochę ciemniej, trochę chłodniej - a przynajmniej mózg już nie parował od tego ciągłego rozważania "a co jeśli".
Zastali jednak puste domostwo. Nagrody brak, w środku pusto, głucho. Jego towarzyszka osunęła się na osamotniony fotel. Kuroi westchnął ciężko i pokręcił głową. Wyglądał zupełnie tak, jakby spodziewał się takiego obrotu spraw. Znowu przeklął starca od kamulców, niech mu w żołądku się zrobią albo w innej rzyci.
-Na chwilę obecną? Wygląda jakby wyszedł i nie miał zamiaru tutaj wracać. Wierzysz w to, że wróci tutaj z pieniędzmi w ręku, wręczy nam po jednej działeczce, podziękuje, schyli głowę i pójdzie sobie w swoją stronę? Ten przeklęty dziadyga, który nie chciał nawet posłuchać, by nie pchał się w niebezpieczeństwo? Och chłopcze, dużo się musisz nauczyć - rzucił Kuma kręcąc głową i zakładając ręce na piersi i wyszedł razem z dziewczyną. Jednak wrócił na drugi dzień, miał tego nie robić, bo spisał na straty zleceniodawcę i cóż... chyba się nie przeliczył. Nim zdążył się jednak odezwał przyszedł liścik, który wszystko wyjaśnił. Kuma wolał nie wiedzieć co by go czekało za zabicie shinobiego. Westchnął ciężko i oparł się o ścianę.
-Lepiej nie. Skoro dostaliśmy liścik, to ten kto miał, ten się już dowiedział. - uniósł wzrok na ten ogromny kapelusz, który chyba nawet urósł od większej ilości PH na jakimś fikcyjnym koncie postaci - Ja zaś muszę załatwić kilka spraw. Wiesz gdzie mnie znaleźć, nagrody się niestety nie udało zdobyć, sławy cóż... Też nie, więc mało nam przyszło prócz kłopotu. Wybacz - uniósł kącik ust w uśmiechu i wyszedł. Gdzie dokładniej? Tam, gdzie go nogi poniosły.

z/t?
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Atari Sanada
Gracz nieobecny
Posty: 275
Rejestracja: 4 gru 2017, o 15:55
Multikonta: Yama-uba

Re: Szpital

Post autor: Atari Sanada »

Tak własnie oto zakończyła się przygoda Atari i Kuroia. Wyglądający na zmęczonego życiem mężczyzna odchodził w kierunku "zachodzącego słońca", gdy młoda podróżniczka przytrzymując swój bambusowy kapelusz wpatrywała się w jego plecy. Na jej twarzy jawił się szczery uśmiech, kiedy w głowie dalej brzmiały słowa. Wyglądało na to, że pośród piasków i kłopotów, bez owoców sławy i pieniędzy oboje zyskali coś bezcennego. Dobre wspomnienia i towarzyszka, którego w przyszłości mogą obdarzyć zaufaniem. - Szerokiej drogi Kuroi-senpai. Oby sprawy nie okazały się kłopotliwe i zajmujące. - Mówiąc to ukłoniła się lekko i obróciła w przeciwnym kierunku. Wiatr zadął suchym ciepłym powietrzem wzburzając czarne kosmyki włosów wystających spod szerokiego rondla. Przed podróżniczką daleka jeszcze droga, choć może zatrzyma się pośród piasków nieco dłużej. Myśl o przeprawie przez bezkresne rozgrzane fałdy napawała ją niechęcią podyktowaną zmęczeniem. Choć i pragnęła jeszcze przez chwile odkrywać uroki tego surowego miejsca zapomnianego przez żywioł wody. Pustynia miała coś w sobie pięknego, a jakimże byłaby obieżyświatem Atari, gdyby nie zgłębiła tego piękna nim ruszy szukać następnego. Zdeterminowane dziewczę poderwało nogi i ruszyło żwawo przed siebie. Zapiaszczone uliczki spowite błogosławionym cieniem. Wilgoć domostw i tawern w których gęsto lały się rozmaite trunki. Oh tak. Czas na chwile odpoczynku, czas aby spieczona skóra i suche gardło zaznało trochę ulgi. Przygody przecież nawiedzają nas w przeróżnych miejscach, nie ma co szukać ich na siłę. Zatem ku wypoczynkowi!
[z/t]
0 x
Obrazek
Theme | Głos | Wygląd | #5f9ea0
Awatar użytkownika
Numa
Martwa postać
Posty: 619
Rejestracja: 3 kwie 2018, o 12:12
Wiek postaci: 16
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Brązowooki chłopak, rasy białej. Posiada ciemnobrązowe włosy.
Widoczny ekwipunek: -Hełm zakrywający twarz pozostawiający jedynie małą szczelinę na jego oczy.
-Czarny płaszcz z kapturem.
Multikonta: Ni ma

Re: Szpital

Post autor: Numa »

Numa nadal próbował zaadaptować się do nowej sytuacji nie za bardzo wiedząc co tak właściwie powinien czynić. Nie polepszało tego odczucia pytanie o rodzaj bezdomności Numa sam nie był pewien jakim rodzajem bezdomnego jest.
— W sumie takim wędrującym, bez domu i rodziny. —
Wytłumaczył zastanawiając się czy jest taki typ bezdomnego. Dalsza wypowiedz chłopaka zastanawiała go, w końcu fakt jakie znowu ludzie z łuskami, to raczej nie było naturalne, opcji było kilka albo wyspecjalizowane techniki mające upodobnić do jaszczura albo sam nie wiedział co, pewnie zgonił by na medyków ci popaprańcy czasem dziwne rzeczy robią. Choć Istniały jeszcze bardziej szalone odpowiedzi. Wyłapał jeszcze stwierdzenie dziewczyny iż lubi kłopoty. Właściwie to bardziej myślał że to one lubią jego dlatego też powiedział.
— To one ściągają mnie a ja uciekam. —
Dokładnie tak można by opisać historię życia Numy. Choć tym razem było inaczej w pewnym sensie sam poszedł w źródło kłopotów. Coś się zmieniało? Kto wie. Numa usłyszał jednak gdy Suzu powiedziała o pokryciem się kamieniem.
— Pokrycie kamieniem, albo przemiana w kamień to raczej powszechne techniki Dotonu. —
0 x
- Myśli Numy -
- Słowa Numy -
Obrazek[/center]
Nie odpowiadam przed żadną władzą.
Oraz mogę mówić i robić co mi się żywnie podoba.
Bez ponoszenia żadnych konsekwencji !
Nie posiadam siły, wpływów czy pieniędzy.
Mało, nie mam nawet pracy.
Jestem Bezdomnym !
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=-QdgoBYUHBU[/youtube]
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1517
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Szpital

Post autor: Kuroi Kuma »

-Nie potrzebne mi to do szczęścia. Spokojnie mogę się poruszać po wioskach, mało kto zwraca na mnie uwagę, nie jestem w jej centrum jak nasz młodzieniaszek. Który swoją drogą od razu poleciał do lidera. Ranga najpierw zobowiązuje, a później nie chcesz nikogo zawieźć. - i w sumie cieszył się z bycia Doko, z tego że mógł być w tym miejscu i nie miał takich problemów jak Ocir. Ile osób kojarzyło przecież Diaboła, jego zasługi, nigdzie nie mogłeś się zaszyć, ukryć, schować przed światem skoro twa sława tak cię prześladuje. A tak nasz kochany Kuma w dużej mierze robił co chciał, kiedy chciał, byleby tylko nie przynieść wstydu swoim, lub nie być wygnańcem, bo wtedy człowiek ma na karku cały klan, który chce cię zabić. Ot taki szczególik.
-Mnie? Ja przecież nie zabiłem Naohiro, no i powiedzmy że średnio Jou za mną przepada i z wzajemnością - no i nie było się czemu dziwić, bo podejście Kumy do bycia podwładnym było jasne i chyba nie trzeba było tłumaczyć źródła tej niezgodności. Ale jednak współpracowali, jakoś to szło i chyba tylko to sprawiło, że nadal mógł nazywać się Sabaku bez strachu, że ktoś mu wepchnie nóż w plecy - A Ty się nie zgłaszasz po jakiś awans? Udział w rebelii to nie taka błaha sprawa dla Doko, chyba że jesteś mną - puścił jej oko, bo szczerze powiedziawszy jego ranga sprawiała, że czuł się wyjątkowy, tylko nie wiedział czy to dobrze, czy też źle. Nie przeszkadzało mu to, nie miał nieprzyjemności z tego powodu, więc podchodził do tego neutralnie. Tak po prostu było i po co to zmieniać. Potem zwrócił wzrok ku Numie, by zaraz zwiesić głowę i patrzeć pusto w przestrzeń. Przypomniał sobie to starcie, które było nadal bardzo abstrakcyjne. To była siła prawdziwego lidera i jego podwładnych, to by też wyjaśniało, czemu Ocir trzyma się dosyć blisko z liderem. Trzymaj silnych przy sobie, wtedy trudniej będzie Cię zaskoczyć.
-Ano Jaszczur. Ja też nie wiem skąd się to wzięło, ale to był Naohiro. Nie używał gliny, wybuchy powstawały dosłownie na całym jego ciele. Nie wiem skąd to się wzięło, nie wiem też jak to zrobił, ale to nie było coś normalnego. O ile pokrycie kamieniem mogłoby tak wyglądać, tak zmiana głosu i cech na bardziej zwierzęce powiedzmy że była dużym zaskoczeniem - zakończył, bo byli już pod szpitalem, więc zniżył lot, rozproszył swoją chmurkę, drugą dalej trzymał przy sobie. Wolał, żeby zielonowłosa mówiła, nie znał go, nie było jak go zidentyfikować, więc medycy mieliby jeszcze więcej roboty. Chciał to załatwić szybko i bezboleśnie, czas wojny się skończył, przynajmniej dla niego.
-Gotowa?
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Suzu
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy
Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
Multikonta: Miwako

Re: Szpital

Post autor: Suzu »

Suzka podrapała się po głowie. Szybki lot sprawił, że i tak każdy z jej zielonych kosmyków sterczał w inną stronę, nadal jednak zdołała wnieść w nie jeszcze trochę nieładu. Naturalny talent.
- Ja jestem Doko, a jakoś wszędzie rzucam się w oczy. Poszłam na ramen do Shigashi to mnie w jakieś morderstwa mafiozów prawie wrobili. Dobre czasy - z pewną tęsknotą wspomniała kłótnie z kapitanem tamtejszej straży, właściwie to powinien był ją zamknąć już za samo pyskowanie.
Ale też nie mogła odmówić Kuroiowi racji, Ichirou nie tracił ani chwili. Ledwie dotarli, od razu pognał ku Jou, pozostawiając ich samych. W sumie zawsze tak było, ciągle tylko praca i praca, karierowicz przebrzydły. I co z tego miał? Jeszcze więcej obowiązków i jeszcze mniej wolnego czasu, a na osłodę chyba tylko ta sława właśnie. Nie miała jednak zamiaru go oceniać, to było jego życie i jego ambicje, przecież nie wypruwałby sobie flaków w ten sposób, gdyby nie dążył do jakiegoś celu czy marzenia. Gdyby był osobą obcą, wzruszyłaby ramionami i zapomniała o jego przypadku w ciągu pięciu sekund. Lubiła interesujących ludzi, a ktoś, kto nigdy nie miał na nic czasu, raczej nie dawał się od tej strony poznać.
Zmarszczyła nos. Awans za to, że nie zdołała uratować swojego towarzysza?
- Jak będzie trzeba, to opowiem co widziałam. Ale generalnie to mnie tam nie było i raportu składać nie zamierzam. Do mojej grupy przeniknęli wrogowie i pod barwami rebelii mordowali mieszkańców. Nie bardzo jest się czym pochwalić - wyjaśniła, bo prawdopodobnie pozostałe zespoły nie miały nawet pojęcia, jak bardzo kulawa była organizacja tego wywrotu - To właśnie jest mój talent. Zawsze coś idzie nie tak.
Niby wypominała Numie, tymczasem sama nie była lepsza, może nawet mógł się od niej czegoś nauczyć w kwestii pakowania się w tarapaty.
- No to ja nie wiem, nie ma co zgadywać. Wychodzi na to, że Haretsu to gadziny - wzruszyła ramionami, zajmowanie się sprawą, której i tak nie mogli wyjaśnić, specjalnie jej nie angażowało.
Zeskoczyła na podłoże, spoglądając ponuro na wejście do szpitala. Znajome, ale nie niosło pokrzepienia. Zacisnęła dłonie w pięści i powoli wypuściła z płuc powietrze, zbierając się do przykrego obowiązku. Upewniła się jeszcze, że Kuroi jest z nią, a jego piasek nadal utrzymuje spalone ciało.
- Gotowa. Chodźmy. - mruknęła, posyłając Numie krótkie spojrzenie - Jak chcesz to poczekaj na nas. Jak wyjdziemy i cię tu nie będzie to nie będziemy cię szukać.
Nie byli za niego w żaden sposób odpowiedzialni, a on nie był więźniem, wbrew temu, co chyba częściowo sobie wkręcił. Był wolny i mógł na własną rękę odkrywać wszystkie cuda, jakie Kinkotsu miało do zaoferowania. Albo poczekać. Suzu pchnęła ciężkie drzwi i weszła do wnętrza wypełnionego ziołowym zapachem medykamentów. Od razu skręciła w mniejszy z korytarzy, aż trafiła przed szeroką ladę, za którą znudzony mężczyzna spisywał coś na kawałku papieru. Zadał kilka pytań, dał formularz do wypełnienia, bo trzeba było dokonać swoistej rejestracji ciała. W ramach współpracy z lalkarzami sami dadzą im znać, by odebrali ciało, dodał też, że ktoś może na dniach odwiedzić dziewczynę by dopytać o szczegóły śmierci. I tyle. Z pokoju obok wyprowadził osadzone na kółkach nosze i polecił Kuroiowi złożyć na nich ciało, potem zniknął z nimi w tym pokoju i sprawa została zakończona. Suzka stała jednak dalej, gapiąc się tępo na zamknięte drzwi.
- Potrzebuję techniki, która przywraca umarłych do życia - szepnęła cicho, załamana.
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
Awatar użytkownika
Numa
Martwa postać
Posty: 619
Rejestracja: 3 kwie 2018, o 12:12
Wiek postaci: 16
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Brązowooki chłopak, rasy białej. Posiada ciemnobrązowe włosy.
Widoczny ekwipunek: -Hełm zakrywający twarz pozostawiający jedynie małą szczelinę na jego oczy.
-Czarny płaszcz z kapturem.
Multikonta: Ni ma

Re: Szpital

Post autor: Numa »

Numa gdzieś podczas dalej ciągnącej się rozmowy o awansach czy też, wrabianiu w zabójstwa osiągnął swoisty stan w którym zastanawiał się co on tu właściwie robi. Sprawiło to że Numa widząc jak rozmawiają miał dziwne uczucie. Im dalej w las o ambicjach tym bardziej zdawał sobie sprawę że właściwie to ich nie ma. Był sobie takim tam bezdomnym. Sprawiało to że czuł się bardzo wyobcowany. Drugą kwestią było to że już naprawdę długo uczestniczył w ich rozmowie gdy nie był zbyt rozmownym człowiekiem, właściwie to prawie wcale nie rozmawiał. Dlatego też gdy usłyszał o tym że może iść powiedział spokojnie.
— Ja lepiej już pójdę i nie będę wam przeszkadzał. —
A następnie pomachał przez chwilkę, patrząc jak wchodzą do szpitala, Numa za to musiał przemyśleć kilka spraw cupnął sobie na jednej z okolicznych ławeczek i tak po prostu siedział. Zastanawiając się właściwie to dlaczego znalazł się na pustyni. Co ważniejsze gdzie powinien ruszyć teraz.
0 x
- Myśli Numy -
- Słowa Numy -
Obrazek[/center]
Nie odpowiadam przed żadną władzą.
Oraz mogę mówić i robić co mi się żywnie podoba.
Bez ponoszenia żadnych konsekwencji !
Nie posiadam siły, wpływów czy pieniędzy.
Mało, nie mam nawet pracy.
Jestem Bezdomnym !
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=-QdgoBYUHBU[/youtube]
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1517
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Szpital

Post autor: Kuroi Kuma »

-Może to te zielone włosy? Ciężko się z nimi nie wyróżniać. No i bycie kobietą, może to dlatego mało kto zwraca na mnie uwagę? - podrapał się po głowie wpatrując się w niebo, zupełnie jakby obmyślał nową teorię wszechświata i wszystko mu się wyjaśniało. Kto by zwracał uwagę na Kumę, skoro tyle młodych i wyrazistych shinobi chodziło po tym świecie? Pasterze władający kijaszkiem niczym samuraje, kobiety z ogromnymi... mieczami i wielu wielu innych jak na przykład bezdomny, który został porwany zaraz po rebelii przez zielonowłosą dziewczynę. Wszystko takie standardowe, normalnie, prawda? Zdziwiło go to, że nie ma zamiaru zdawać raportu. W sumie z tego co mówiła, to nie za wiele sukcesów odniosła ich grupa, u nich nie było lepiej. Nie wszystko poszło po myśli jego grupy, poszło więcej trupów niż ktokolwiek spośród nich mógłby nawet pomyśleć. Tylko skąd Haretsu wiedzieli o tej akcji i nie przygotowali się lepiej? Stop staruszku, odpuść wreszcie, do przodu - skarcił się wreszcie w myślach i kiwnął potakująco głową. Czas było zostawić wszelkie spory za sobą, trzeba było załatwić jeszcze jedną, ostatnią rzecz. Spojrzał na pozostałości po młodym chłopaku i to właśnie o nim mówił.
Ruszył tuż za nią, kroczył w sumie niczym buldog, albo raczej buldożek francuski, bo nie był zbytnio przerażający. Włosy już dawno nie były spięte, tylko w dużym nieładzie, bo kto miał czas by się przejmować takimi pierdołami, bardziej się snuł niż szedł, bo zmęczenie dawało się we znaki. Potrzebował czegoś ciepłego, a konkretniej trzech rzeczy. Posiłku, napitku no i łóżka - tego ostatniego w szczególności. Poczuł zapach ziół, podążał wzrokiem za medykami zajętymi swoją pracą, szedł w ciszy, bardziej jako transport i może jako obstawa? Gdy tylko mężczyzna wskazał mu nosze piasek posłusznie skierował się w to miejsce swój piasek, który odłożył z nadzwyczajną lekkością ciało chłopaka i wrócił do jego gurdy. Coś się kończy, coś się zaczyna. To była ostatnia rzecz, jaką chciał zrobić związaną z tą rebelią. Niech to będzie problem ich sąsiadów. Gorzej jeżeli grupy Haretsu przywędrują do Kinkotsu wiedząc, że ich lidera zgładził właśnie Ichirou.
Pytanie które usłyszał ukuło go w środku. Zabolało, bo doskonale zdawał sobie sprawę na jakiej granicy znajduje się teraz młodziutka dziewczyna. Umarli nie mogli wrócić do życia... prawda? Gdyby to było takie proste shinobi z jeszcze większą chęcią rzucaliby się do walki wiedząc, że jeszcze przyjdzie na nich czas, że to jeszcze nie teraz. Nigdy nie widział, by martwi powstali, a już samo ciało chłopaka było w tragicznym stanie. Nawet jeżeli ktoś tchnąłby w nie iskierkę życia, byłoby jeszcze większym koszmarem oglądanie tego, jak się porusza, co się z nim stało.
-Shhh, spokojnie, już po wszystkim - szepnął do niej i położył jej rękę na głowie, pogładził włosy jak małe dziecko. Zaraz później pociągnął ją za ramię najłagodniej jak tylko mógł. Im szybciej wyjdzie z tego miejsca, tym szybciej dojdzie do siebie. Albo wyrzuci wszystkie emocje, które się właśnie kotłowały - chodźmy stąd, no już... Byłaś naprawdę dzielna - dodał jeszcze po dłuższej chwili, bo sam nie chciałby się znaleźć w takiej sytuacji, a opowiedzenie o tych wydarzeniach musiało być bardzo bolesne. Czas jednak oddzielić się od tego grubą kreską, żyć dalej. Nie próbował jej pocieszać, powiedzieć że wszystko będzie dobrze, bo tego nikt nie wiedział. Utraciła kogoś bliskiego, cząstkę siebie, która nadal gdzieś jest żywa i to właśnie to światełko trzeba podtrzymywać. Ludzie odchodzą, leć pamięć o nich pozostaje i nie powinna zostać zapomniana.

z/t
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Numa
Martwa postać
Posty: 619
Rejestracja: 3 kwie 2018, o 12:12
Wiek postaci: 16
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Brązowooki chłopak, rasy białej. Posiada ciemnobrązowe włosy.
Widoczny ekwipunek: -Hełm zakrywający twarz pozostawiający jedynie małą szczelinę na jego oczy.
-Czarny płaszcz z kapturem.
Multikonta: Ni ma

Re: Szpital

Post autor: Numa »

- Czas już odejść, no nic zbierajmy się. - Numa wstał sprzed szpitalnej ławeczki, kultywując długoletnią tradycję odejścia bez pożegnania. Po prostu ruszył przed siebie w kierunku który był ciężki do określenia, zwyczajnie nie znał miasta. Widział je co prawda z góry sprawiło to ze miał chociaż zarys planu gdzie iść. To powinno wystarczyć, nie to musiało wystarczyć. Numa poprawił kaptur i zamierzał zniknąć w tłumie. Stając się ponownie kolejnym z bezdomnych w okolicy. Swoją drogą ciekawe czy dokarmiano tutaj jakieś ptaki, albo czy były jakieś ptaki na tej pustyni.. Właściwie pewnie jakieś sępy były i właśnie krążyły nad wioską oczekując aż ktoś postanowi wyruszyć w drogę. To mogło być naprawdę dziwne, gdy widzi się przed wioską ptaki, które spoglądają spode łba gdy wyruszasz w drogę przez tak nieprzyjazne warunki, jakie były tutaj codziennością. Aż Numę przeszły lekkie ciarki. Teraz jednak chciał skupić się na pozytywach. Tak więc czas trochę się przejść może uzupełnić prowiantu czy innych takich.


/nmm\
0 x
- Myśli Numy -
- Słowa Numy -
Obrazek[/center]
Nie odpowiadam przed żadną władzą.
Oraz mogę mówić i robić co mi się żywnie podoba.
Bez ponoszenia żadnych konsekwencji !
Nie posiadam siły, wpływów czy pieniędzy.
Mało, nie mam nawet pracy.
Jestem Bezdomnym !
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=-QdgoBYUHBU[/youtube]
Ayatsuri Juranu

Re: Szpital

Post autor: Ayatsuri Juranu »

To jest koniec naszej przygody. Przepraszam najmocniej za znaczne przedłużenie w pewnym momencie, ale mam nadzieję, że się podobało. Bardzo podziwiam przytrzymanie się charakteru postaci, który bywa niezwykle trudny. Powodzenia w następnych przygodach!

A no i RIP wykorzystany sprzęt.

A, wspominałem o tygodniu w szpitalu?
0 x
Awatar użytkownika
Youmu Nanatsuki
Postać porzucona
Posty: 430
Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
Multikonta: Airen Akamori

Re: Szpital

Post autor: Youmu Nanatsuki »

Pobudka nie należała do najprzyjemniejszych. Sen musiał być głęboki, bo Youmu czuła się, jakby wróciła z innego świata. Jej wzrok był zamglony, nieobecny i umysł również nie pracował tak, jak powinien. Początkowo nawet nie zdała sobie sprawy gdzie się znajduje i że boli ją właściwie całe ciało z kilkoma wyróżniającymi się punktami. Było jasno i ciepło, a jednak czuła lekki chłód, który niósł za sobą drobny wiatr. Nie zostawiała otwartego okna, gdy zasypiała, więc gdzie się znajdowała? Zmrużyła oczy, ciężko wzdychając, a następnie z trudem podniosła się do pozycji siedzącej. Chciała oprzeć głowę na rękach, ale poczuła ukłucie w prawej dłoni, które szybko przeniosło się znacznie wyżej - do barku. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że jest właściwie ubrana w bandaże i niewiele więcej. Jej mina wyrażała teraz niezadowolenie, które powoli zmieniało się w zaskoczenie. Mgliste spojrzenie zawiesiło się na białym materiale pokrywającym jej ciało.
Kto mnie tak załatwił?
Na to pytanie nie potrafiła sobie odpowiedzieć. Rozglądnęła się po pomieszczeniu, by zrozumieć, że znajduje się w szpitalu. Niby oczywiste, ale nie po takim ciężkim wybudzeniu. Nie było jej ubrań i akurat szybko zrozumiała, że zapewne dadzą jej te obrzydliwe, szpitalne piżamy. Wolała już chodzić nago niż ubrań coś tak okropnego. Oprócz ubrań było też wino, sakiewka i liścik, który chwyciła w drżącą, słabą dłoń. Krótka wiadomość wystarczyła, by przypomniała sobie całe wydarzenie. Wydostawanie się spod truchła Kaguyi szło sprawnie, ale do pewnego momentu. Pamiętała jak ciało starca ją przygniata, jak wylewają się z niego flaki i... dziwne uczucie, do którego nie było żadnego obrazu. Ktoś ją ciągnął, zapewne wyciągał z pożaru i... leciała? Drugiej części nie potrafiła wytłumaczyć, więc uznała ją za sen. Nie miało to większego znaczenia. Tak jak te słowa na liściku, które Sabaku zapewne pisał z nieskrywaną radością. Szkoda tylko, że nie robiły na Youmu wrażenia. Odłożyła kartkę, poprawiła koc i ułożyła się wygodnie, by dalej zasnąć. Czuła się senna.

Następna pobudka była już wymuszona przez pielęgniarkę, która z samego rana postanowiła zmienić dziewczynie bandaże. Czarnowłosa nie odzywała się, a jedynie słuchała co niewiele starsza od niej kobieta ma do powiedzenia. Rany były głębokie, a więc kuracja nie zapowiadała się na najszybszą. Jak się okazywało - najwcześniej mogłaby wyjść po tygodniu. Nie znała się na medycynie, chociaż ranna była nieraz i przez to wiedziała, że medykom najlepiej zaufać. Takie odpoczywanie przez siedem najbliższych dni nie było złe. I tak Youmu nie zamierzała wykonywać żadnej misji czy treningu przez ten czas, a zatem i tak oddawałaby się lenistwu. Tutaj przynajmniej zajmowano się jej ranami, odkażano je, zmieniano bandaże i podawano jej leki. Wszystko to, o co musiałaby normalnie zadbać sama. Największym minusem było jedzenie jakie otrzymywała. Sama czarnowłosa nie nazywała tego nawet jedzeniem, a paszą jak dla zwierząt. Niezbyt mogła wybrzydzać, więc na początku grzecznie zjadała obrzydliwy posiłek, ale później wykorzystywała innych pacjentów, którzy mogli się ruszać poza obszar szpitala bez problemu, aby przynieśli jej prawdziwe smakołyki.
  Ukryty tekst
I nadszedł siódmy, ostatni, dzień pobytu w szpitalu. Nareszcie czarnowłosa mogła opuścić placówkę bez obaw, że narobi sobie kłopotu poprzez zaniedbanie ran. Teraz właściwie nawet nie czuła, że kiedyś była ranna. Zostały niestety blizny, ale jak to w jej przypadku - drobne, trudne do dostrzeżenia, jeżeli ktoś nie przypatrzy się dokładnie. Lubiła tę swoją cechę, która umożliwiała jej tak sprawne gojenie się, chociaż nie miała nic przeciwko sznytom. Nie uważała je za estetyczny dodatek, ale prezentowały inną wartość, niż piękno - wskazywały hardość nie tylko ciała, ale też charakteru. Może była drobną panienką, ale jej ciało miało już pokaźną kolekcję blizn. Każda z nich to inne kłopoty. Z wszystkich wyszła obronną ręką, a więc każdy z tych śladów był swego rodzaju dowodem jej zwycięstwa. Teraz zdobyła kolejny, który przypominał jej jak zamordowała Kaguyę i prawdopodobnie zapobiegła rebelii w prowincji.
Dobrze walczyłeś, starcze, ale powinieneś być świadomy, że moment, w którym mnie ujrzałeś był przypieczętowaniem kresu Twego życia.
Wbrew pozorom Youmu potrafiła okazywać szacunek, ale należało na niego sobie zapracować. Idealista w sędziwym wieku musiał umrzeć i prawie ją zabić, aby potrafiła powiedzieć o nim coś dobrego. W końcu skoro narobił jej tyle ran, to musiał być utalentowanym wojownikiem. Panna Nanatsuki nie myślała w kategoriach, że starzec miał szczęście czy był słaby, ale ona jeszcze słabsza. Za to myślała, że był silny, pełen potencjału, ale jednak ona okazała się znacznie potężniejsza. W końcu dzieliła ich tak oczywista granica życia i śmierci. Najbardziej wyraźna granica.
Czarnowłosa nie miała wiele rzeczy do zabrania. Swój ekwipunek, część niepostrzępionych ubrań, nieotwarte wino i mieszek. Zgarnęła białą, prostą koszulę z pokoju innego pacjenta, by mieć czymkolwiek okryć swój tułów. Może i wolała nagość, niż szpitalną piżamę, ale jednak preferowała nie świecić cyckami, gdy wystarczy ukraść kawałek szmaty. Szorty i spódnica zachowały się w niemalże nienaruszonym stanie, więc ubrała swój, tym razem, jeszcze bardziej nietypowy strój, a następnie zabrała co jej i opuściła szpital, kierując się w stronę mieszkania. Pierwszym, najważniejszym celem było przygotowanie świeżej kreacji. Lubiła swoją bluzkę w czaszki, zatem należało ją odtworzyć.

Z/T
0 x
Obrazek
| Youmu Nanatsuki |
Embrace | the | Perfection
Awatar użytkownika
Kenshi
Postać porzucona
Posty: 426
Rejestracja: 3 sty 2017, o 12:21
Wiek postaci: 25
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
Multikonta: Azuma
Lokalizacja: Atsui

Re: Szpital

Post autor: Kenshi »

Na polecenie Shirei-kan skierował się do placówki szpitalnej w Kinkotsu. Podejrzliwa natura liderki nakazywała jej dochować wszelkiej kontroli nad ewentualnym rozprzestrzenieniem się wirusa, a on sam jako potencjalny nosiciel, powinien raz jeszcze zostać przebadany, przez tutejszych medyków, aby wykluczyć wszelkie podejrzenia nosicielstwa. Rozumiał taką postawą. Przyjął ją z chłodną akceptacją. Było to znacznie lepsze rozwiązanie, niż skończyć w jakieś ciemnicy, gdzie testowano by ewentualny okres inkubacji takiej zarazy.
W ręku znajdowała się zaplombowana koperta z wiadomością dla zarządcy lecznicy. Nie znał tego człowieka, dlatego gdy znalazł się we wnętrzu dwupiętrowej kondygnacji, zaczepił pierwszą lepszą osobę z personelu, przyodzianą w białe szaty. Los wybrał, że była to kobieta. W podobnym do niego wieku, choć po drobnej siateczcce zmarszczek koło oczu, mogła być jednak od niego starsza.
- Szukam... Przysyła mnie Shirei-kan. Mam wiadomość do przekazania zarządcy szpitala. Osobiście - dźwięcznie podkręślił, gdy dostrzegł jak kobieta wyciąga w stronę koperty swoją dłoń, najpewniej chcąc wyjść z propozycją osobistego przekazania przesyłki. Zapewne wyrażenie zdradzające nadawce tej wiadomości było tu kluczowe, bo po kilkusekundowym mierzeniu się spojrzeniami, kobieta skinęła prosząc o cierpliwość, a następnie zniknęła za najbliższym zakrętem. Nie czekał długo, gdy pojawił się niewysoki, podstarzały mężczyzna, również w białym fartuchu.
- Hachimiro Ikyo, zarządca oddziału Kinkotsu, o co chodzi? - padło z ust medyka pytanie, które przerodziło się w lekkie zdziwienie, gdy bez słowa wręczona mu została zaplombowana koperta. Nie doczekując się żądnych wyjaśnień z jego strony, ostatecznie westchnął i delikatnie złamał plombę, a następnie przeczytał zaadresowaną do niego wiadomość. Dość szybko spoważniał.
- No cóż... Proszę Kenshi-san za mną... W pierwszej chwili udamy się do laboratorium... Spędzimy wspólnie trochę czasu - odparł po czym gestem poprosił jedną z znajdujących się w pobliżu pielęgniarek. Szepnął do niej na ucho kilka słów, następnie ruchem dłoni nakazał iść, a sam poprowadził Kenshiego wgłąb oddziału.
Jak się szybko okazało, laboratorium wcale się nie mieściło ani na piętrze, ani na parterze. Było dużo lepiej schowane. W piwnicach.
0 x
Wiem, że niektórzy mają ser­ca jak dzwon

Silne, głośne, pra­wie niez­niszczal­ne

Lecz zim­ne jak żela­zo, z które­go je odlano
Obrazek
Awatar użytkownika
Kenshi
Postać porzucona
Posty: 426
Rejestracja: 3 sty 2017, o 12:21
Wiek postaci: 25
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
Multikonta: Azuma
Lokalizacja: Atsui

Re: Szpital

Post autor: Kenshi »

Hachimiro Ikyo nie bez przyczyny został zarządcą oddziału medycznego w Kinkotsu. Był skrupulatny, cierpliwy i nie zadowalały go pół środki. Sprawne działanie szpitalu było jego zasługą. Wyposażenie placówki również nie odstawało od standardów innych tego typu miejsc. A labolatorium w którym się znalazł w podziemiach, zdecydowało zasługiwało na swoją uwagę. Próbowki, zakonserwowane w formalinie różne częsci ciała, pólki uginająće się od setek zwojów, długie stoły na których znajdowały się specjalistyczne sprzęty. I on sam, z wenflonem w ramieniu, leżacy na stole. Oczekujący.
- Hmmm... Wygląda na to, że medycy z Ōkami-den wyciągnęli właściwe wnioski. Ani w Twoim krwioobiegu, ani w wydychanym powietrzu nie znalazłem... tych zarodników. Obawy Shirei-kan na szczęście się nie sprawdziły - starzec stwierdził, odsuwając na bok pergamin, w którym przeprowadzał jakieś obliczenia. Był zapisany od góry do dołu, po lewej stronie znajdowały się jakieś nie do końca znane mu pojęcia, potem były wartości podane w jakichś przedziałach, a z kolei z drugiego skraju znajdowały się jego własne wyniki. Większość była w granicach wartości referencyjnych.
- Wykonam jeszcze opis badania ale sądzę... że jesteś wolny Kenshi-san. Dowiedziałem się wystarczająco aby Cię stąd wypuścić. Wyniki opiszę i przekaże Kirino-dono, na pewno będzie chciała je poznać - dopowiedział, po czym wstał z krzesła, odsunął się od biurka i podszedł do czarnowłosego. Lustrująco na niego spojrzał, czy aby wszystko zrozumiał (a może czy nie jest zbyt blady po odciągnięciu tylu krwi) po czym odczepił wenflon, nałożył opatrunek, po czym zalecił zaniechanie zbytniego pośpiechu przy wstawaniu. Z doświadczenia wiedział, że to często kończy się inaczej od zamierzonego przedsiewzięcia.
A on sam oczywiście nie posłuchał.
- Dobrze wiedzieć, że nie jestem chodzącą bombą biologiczną. Doprawdy, kamień z serca - lekceważąco stwierdził, odrucho dłonią dotykając miejsca, gdzie jeszcze niedawno znajdowała się igła. Z zaskoczeniem stwierdził, że czuje ból. Najwyraźniej badanie nie należało jednak do najlższejszych.
- Oczywiście, na wszelki wypadek, do krwioobiegu wpuściłem Ci mieszankę bakteriobójcą o najszerszym spektrum działania... Lepiej dmuchać na zimne, choć nie spodziewam się czegokolwiek po tym. Jesteś zdrowy - powiedział, przez chwilę jeszcze poświęcając uwagę swojemu pacjentowi. Ten jedynie kiwnął głową, najwyraźniej nie chcąc podejmować tego wątku. Wyglądało, że to miało być na tyle. Pacjent kiwnął mu głową, a mężczyzna z cichym westchnięciem wrócił do swojego biurka, lampy i zwoju. Czekał go żmudny proces opisu badania. A że w swoich działaniach był bardzo skrupulatny, najpewniej przed północą nie wróci do domu. Nie lubił pozostawiać niedokończonych spraw. Z racji też wieku, co raz częsciej pewne mankamenty mu uciekały, dlatego wolał jednak z jeszcze świeżą pamięcią, zasiąść do pracy.
Kenshi opuścił przybytek, z dość lekkim poczuciem na sercu, że jest jednak czysty.

[z/t]
0 x
Wiem, że niektórzy mają ser­ca jak dzwon

Silne, głośne, pra­wie niez­niszczal­ne

Lecz zim­ne jak żela­zo, z które­go je odlano
Obrazek
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Szpital

Post autor: Satoshi »


Poprzednia lokacja
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Isei
Martwa postać
Posty: 442
Rejestracja: 17 wrz 2019, o 23:53
Wiek postaci: 24
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Dosyć wysoki facet, o kruczoczarnych włosach średniej długości. Wąskie, delikatnie przymróżone oczy również w kolorze czarnym. Wyraźnie widoczne kości policzkowe, które podkreślają kształt twarzy.
Widoczny ekwipunek: Czarny płaszcz z wysokim kołnierzem, pozbawiony kaptura. Na plecach zawieszone złożone Fuuma shuriken, układające się w kształt litery 'X'. Zawsze posiada przy sobie parasol, który często zawieszony jest przy pasie chłopaka. Na prawym palcu wskazującym złoty pierścień z wygrawerowanym emblematem Uchiha.
GG/Discord: Silens#9436

Re: Szpital

Post autor: Isei »

0 x
Obrazek

It's pointless...
Don't you know? Because that's the way death works.
Wandering the world of the living unnoticed as a spirit, that isn't a continuation of life.
When you die, that's it... There's nothing more... Nothing new begins.
No matter how much you regret or wish, if you couldn't do something in life, you can't suddenly do it when you die. That's just how it works, no way to defy it, try and you end up like this.
We no longer have future to fight for.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości