Promyk Słońca

Ayatsuri Juranu

Re: Promyk Słońca

Post autor: Ayatsuri Juranu »

0 x
Awatar użytkownika
Youmu Nanatsuki
Postać porzucona
Posty: 430
Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
Multikonta: Airen Akamori

Re: Promyk Słońca

Post autor: Youmu Nanatsuki »

Nastał spokój. Po to właśnie Youmu tutaj przybyła. Najeść się, wypić orzeźwiającego drinka, wygodnie siedzieć i słuchać spokojnej muzyki. Pełen relaks nareszcie nadszedł, zatem czarnowłosa nie zakłócała go sobie. Wciąż leżała na poduszce, korzystając ze swojej zalety, jaką był niski wzrost. W byciu ninja, a szczególnie takim, jak Youmu, im było się mniejszym, tym lepiej. Co jakiś czas podnosiła się lekko, by upić kolejny łyk i znów wracała do pozycji z zamkniętymi oczyma. Jakiś mężczyzna zaczął robić burdę i zakłócać ciszę, gdy już wszystko się uspokoiło. Panna Nanatsuki miewała czasami krótki lont, a szczególnie w drastycznie irytujących sytuacjach jak to gulgoczące narzekanie jakiegoś burżuja po tym całym hałasie i gdy nastąpiła chwila spokoju.
Youmu otworzyła najpierw oko, by dostrzec kim była ta kupa gówna, która teraz się odzywała. Obżarty spaślak, którego ego wyznaczane było przez własną opasłość i swego portfela. Podniosła się, by znów prosto siedzieć i obrzuciła go znudzonym, może też zażenowanym spojrzeniem.
- Zamilcz, wieprzu. - odezwała się głośno i wyraźnie, ze stanowczym tonem, a później oderwała od niego wzrok, by dopić ostatni łyk drinka i pstryknąć, odkładając szklankę. - Kelner, to samo. - powiedziała, wskazując palcem na pustego drinka i zmrużyła oczy, znów kładąc się w poprzek poduszki. Patrzyła w sufit i ignorowała spaślaka nawet jeżeli zaczął się coś produkować. Nie obchodziło jej to co o niej myślał. Jego zdanie nie miało dla Youmu najmniejszego znaczenia. I w ten sposób dalej miło spędzała czas w Promyku.
0 x
Obrazek
| Youmu Nanatsuki |
Embrace | the | Perfection
Ayatsuri Juranu

Re: Promyk Słońca

Post autor: Ayatsuri Juranu »

0 x
Awatar użytkownika
Youmu Nanatsuki
Postać porzucona
Posty: 430
Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
Multikonta: Airen Akamori

Re: Promyk Słońca

Post autor: Youmu Nanatsuki »

Ciężkie westchnięcie opuściło ciało Youmu, gdy tylko grubas zaczął się znów odzywać. Oczywiście, że nie mógł dostrzec racji czarnowłosej przez te swoje zarośnięte tłuszczem oczka, które otwierały się szerzej jedynie na widok pieniędzy. Jednak dziewczyna dalej leżała spokojnie, aż w końcu mężczyzna wydarł się na całego. Jakieś dziwne odgłosy na zapleczu były poza interesem Youmu, więc chociaż je słyszała, to nie zwracała na nie uwagi. Za to postanowiła się odezwać, wciąż jeszcze leżąc.
- Ja. - odezwała się krótko i pewnie, a po chwili podniosła się do siadu, jednak nie spojrzała nawet na obrzydliwie czerwonego i spoconego wieprza. Skupiła swoje znudzone, szkarłatne spojrzenie na drinku, który został jej dostarczony. Chwyciła go i napiła się łyczka, by odstawić go, zmrużyć oczy i przeciągnąć się. Po tym znów zamierzała się położyć i ze zmrużonymi oczyma wpatrywać się w sufit. Jednak jakby grubas poczuł się zbyt pewnie i spróbowałby ją chociaż dotknąć, to miała dla niego przygotowaną małą niespodziankę, by ustawić go w szeregu gówna, którym był. Nie obchodziło ją co o niej myśli, ale nie mógł wchodzić w jej przestrzeń. To byłoby jak igranie z ogniem. Można się sparzyć, a można spłonąć żywcem.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
| Youmu Nanatsuki |
Embrace | the | Perfection
Ayatsuri Juranu

Re: Promyk Słońca

Post autor: Ayatsuri Juranu »

0 x
Awatar użytkownika
Youmu Nanatsuki
Postać porzucona
Posty: 430
Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
Multikonta: Airen Akamori

Re: Promyk Słońca

Post autor: Youmu Nanatsuki »

Nie spodziewała się, że jej słowa ruszą lawinę, która to sprawi, że wszyscy z zapartym tchem będą obserwować rozwój wydarzeń. Nawet muzycy przestali grać, a kelner starał się uspokoić skłóconych, chociaż tak naprawdę zdenerwowany był tylko grubas, a kłótnia nie ciągnęła się dalej. W końcu Youmu tylko zwróciła mu należytą uwagę i nazwała rzeczy po imieniu. Cała akcja nie trwała zbyt długo, bo zaraz nastał jeszcze większy huk, niż wieprz był w stanie z siebie wydobyć. Jedno gardło, nawet tak opasłe, nie było zdolne przekrzyczeć ryk wielu. Ze wszystkich stron do Promyka wlała się fala uzbrojonych ludzi, na których czarnowłosa zareagowała uniesieniem brwi, przewróceniem oczyma i ciężkim westchnięciem. Wychodziło na to, że te odgłosy upadania były najpewniej personelem, który po cichu został wyrżnięty. Na ile cicho jednak dało się mordować innych za pomocą sierpów, włóczni i noży? To nie miało większego znaczenia, bo panna Nanatsuki nie ruszyła się z miejsca. Oparła jedynie głowę o rękę, by mieć lepszy widok z pozycji leżącej, zaś drugą włożyła do torby z ekwipunkiem.
Nastał moment rzezi niewiniątek, chociaż żaden człowiek nie pozostawał niewinny, a już z pewnością ten bogaty. Krwiożerczy motłoch jak w szale mordował każdego, kto wyglądał jakkolwiek na zamożnego. Byli skuteczni, jakby zarzynali bydło, a nie ludzi, którzy powinni przecież się bronić. Widocznie burżuazja miała więcej wspólnego ze zwierzyną, niż biedacy. Nawet spaślak zginął nieprzyjemną, bolesną śmiercią, gdy jego obrzydliwie wielki bebech został rozpruty za pomocą sierpa, wyciągając na wierzch flaki. Tak drastyczne widoki nie robiły na Youmu większego wrażenia, chociaż nie czerpała z niech przyjemności. Szczególnie, że przecież zakłócały jej relaks, który chciała osiągnąć. Otrzymała za to widowisko, którego jakimś cudem nie została częścią. Ona, kelner i nieznajomy, który z całą pewnością był Sabaku. Gurda i złoty pył z niej wydostający się to wystarczające przesłanki, by czarnowłosa założyła przynależność do rodu władającego Atsui. O ile kelner był niewinny i przerażony, o tyle złotowłosy mężczyzna zdawał się należeć tak samo do tych bogatych śmieci, co reszta klienteli Promyka, a w dodatku pozostawał nienaturalnie spokojny, a wręcz nawet zadowolony z takiego obrotu wydarzeń. Mógł mieć coś wspólnego z napadającymi wieśniakami, chociaż w tę opcję Youmu najbardziej wątpiła. W końcu był to klasyczny scenariusz zemsty biedaków za ich biedę na bogaczach za ich bogactwo. Tak prosty schemat, że aż żenujący. Czarnowłosa nie chciała mieć z tym nic wspólnego, bo ani nie należała do bogatych, ani do biednych, ani nie miała powodu, by walczyć z którymikolwiek. Chociaż była to osada Atsui i jakieś zobowiązania wobec niej teoretycznie miała. Problem w tym, że miała je daleko gdzieś, bo liczył się tylko i wyłącznie jej zysk.
Przygotowała się jednak do ewentualnego ataku na jej osobę, który pewnie nastąpiłby tak szybko, jak szybko by ją dostrzegli żywą. Nie ruszała się specjalnie, jedną ręką podpierała głowę, a drugą trzymała w torbie z ekwipunkiem. Dotknęła kilku przedmiotów, które namagnesowała. W dłoni miała trzy shurikeny, jednak z torby wyleciały dwa kunaie, które schowały się pod stół i tam unosiły się delikatnie nad ziemią. Plan był prosty - musieli do niej podejść, jeżeli chcieli ją zabić. Nie dysponowali bronią dystansową, a byli prostym ludem, który nie potrafił ciskać jutsu, zatem ktokolwiek spróbowałby uzbrojony do niej podejść, ten oberwałby wyrzuconym i przyśpieszonym shurikenem prosto w gardło. A jakby jakimś cudem uniknął, to rzutka miała błyskawicznie nawrócić w powietrzu, by spróbować trafić ponownie. Nie zakładała żadnych uników, ale jakby pojawiło się oczywiste zagrożenie, które zmuszałoby do ruchu, to skoczyłaby na tyle, na ile mogła w odpowiednie miejsce, by nie oberwać. Nie interesowało ją sprzymierzanie się z tym Sabaku. Mogła poradzić sobie sama, chociaż wykorzystanie go w swoim celu brzmiało kusząco. Niestety nie znała jego intencji, zatem nie zaufała mu na tyle, by próbować nawiązać współpracę.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
| Youmu Nanatsuki |
Embrace | the | Perfection
Ayatsuri Juranu

Re: Promyk Słońca

Post autor: Ayatsuri Juranu »

Kwestia chakry:
2x użycie Jishaku,
1/2 użycia Reberu D,
1/4 użycia Reberu C
0 x
Awatar użytkownika
Youmu Nanatsuki
Postać porzucona
Posty: 430
Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
Multikonta: Airen Akamori

Re: Promyk Słońca

Post autor: Youmu Nanatsuki »

Domysły Youmu były trafne. Rzeczywiście chodziło o ten prosty, ale wciąż aktualny scenariusz niesprawiedliwości świata. Wszyscy żyli w tym samym świecie i dla każdego był równie niesprawiedliwy. Jedni jednak byli bliżej tej korzystnej niesprawiedliwości, a drudzy dalej. Panna Nanatsuki znajdowała się zdecydowanie bliżej, chociaż nie tak bardzo, jak, dla przykładu, tamten wieprz. I tutaj potwierdzała się teza dla czarnowłosej oczywista, a dla wszystkich martwych w Promyku niezbyt - niesprawiedliwość nie tyczyła się wyłącznie pieniędzy. Do tego wszystkiego dochodził potencjał, talent, miejsce urodzenia, powiązania, możliwości nabycia umiejętności i tak dalej. Czynników było wiele. Dlatego teraz niemalże spłukana Youmu żyła, bo posiadała oprócz pieniędzy zdolności ninja, które mogła rozwinąć. Jednak tamci burżuje leżeli zarżnięci jak bydło, bo nie mieli tego talentu, który posiada młoda kunoichi. Życie tworzyło szanse. Jedna za drugą, ale trzeba było umieć je znajdywać, a przede wszystkim wykorzystywać, gdy jest to opłacalne. Życie dla Youmu było festiwalem wyborów, które dzieliły się na zyski i straty. Niektóre były natychmiastowe, niektóre długofalowe, a niektóre się sumowały. Jednak chodziło o to, aby podejmować zawsze najkorzystniejsze wybory.
Śmierć jakiegoś biedaka nie wzbudziła w Youmu żadnych emocji. Nieco się zawiodła, bo liczyła na satysfakcję. Niestety cel był zbyt prosty, by móc zadowolić. Jednak myśl o zlikwidowaniu całego tego motłochu, który zuchwale postanowił zakłócić jej relaks i nawet ją zaatakować... ta myśl budziła miłe uczucie. Aczkolwiek to miłe uczucie było zbyt małym zyskiem, aby zdecydować się na wykorzystanie swoich sił i czasu do eksterminacji robactwa. To powinno być zadanie zwykłych strażników, a nie ninja. Złota ściana nie zaskoczyła Youmu tak, jak mógł się tego spodziewać Sabaku. Spodziewała się, że za chwile skorzysta ze swych umiejętności, a że jest zobowiązany wobec rodu, to musi obronić lokal we własnej osadzie czy tego chce, czy nie. Czarnowłosa takich zobowiązań nie czuła. Spojrzała na złotowłosego wzrokiem jednakowym, jak ten, który towarzyszył jej przy zabiciu tego biedaka. Było to znudzone spojrzenie, klasyczne dla tej aroganckiej wiedźmy. Było naturalne, ale świadoma była, że w ten sposób wyraża swoją nonszalancką wyższość nad innymi.
- Gracja? Nie, w żadnym wypadku. Jak na osobę z wyższych sfer masz wyjątkowo żenujące wyczucie stylu. - odezwała się, jakby od niechcenia, niezadowolona, że musi z nim rozmawiać. Jaka była gracja we wrzawie na ulicach, a później gwałtownym wparowaniu z wszystkich stron, by natychmiast zacząć rzeź bogaczy, jakby biedacy byli wygłodniałymi psami w chlewie tłustych świń. Tak brutalna, pozbawiona sensu jatka nie miała w sobie nic z gracji, stylu czy sztuki. Była po prostu rozrywką dla psychopatów i niezmiernie sfrustrowanych ubogich. Youmu ciężko było określić jako psychopatkę. Z pewnością miała w sobie coś z socjopatki. Jej charakter był po prostu spotęgowaniem nonszalancji, arogancji i zachłanności.
- Czerwone wino, nic innego. - odezwała się, spoglądając na kelnera, który poszukiwał dla niej drinka. Czerwone wino było stylowe i, co najważniejsze, smaczne. Głęboki kolor trunku ładnie współgrał z czernią włosów Youmu, jej paznokcie, a przede wszystkim - ze szkarłatem jej oczu.
Podniosła się, siadając i prawą ręką chwyciła za drink, chociaż w lewej wciąż trzymała pozostałe dwa shurikeny. Delikatnie uniosła swoją szklaneczkę, gdy nastała chwila małego toastu ze złotowłosym Sabaku. Upiła drobny łyk i uśmiechnęła się delikatnie, spoglądając w oczy nieznajomemu.
- Nie znasz mnie, złoty chłopcze. Nie wiesz co mnie interesuje. - odparła lekko rozbawiona, że ten próbował cokolwiek zakładać na jej temat tylko po tym, że spędzała tu swój czas. Jej wybór lokalu nie był podyktowany ignorancją biedoty, a po prostu wysokimi wymaganiami. - Moje zdolności kosztują, ale skoro tu jesteś, to pewnie Cię na nie stać. - satysfakcja z zamordowania motłochu i zarobek, to już całkiem spory zysk jak na potrzebę jedynie skorzystania ze swojego czasu i umiejętności. Podniosła się, wciąż trzymając w prawej ręce drinka. Stanęła bardziej w stronę złotej ściany, patrząc na nią, a raczej czekając, aż opadnie. Ona w tej barierze nie czuła dla siebie zagrożenia od samego początku. Nie miała powodu, by nawet atakować tego Sabaku.
- Dlaczego miałabym się z Tobą o coś zakładać? - zapytała, znów przyjmując swą znudzoną minę i ton głosu. - Zlikwiduj tę ścianę, chcę ich zabić. Tym razem wszystkich, a nie większość jak Ty. - powiedziała, jakby te słowa były dla niej ogromnym wysiłkiem. Po tym westchnęła ciężko i podrzuciła do góry shurikeny, które trzymała w ręce. W tym samym momencie kunaie spod stolika wyleciały i unosiły się w powietrzu. Z torby wyleciało jeszcze trzy senbony i jeden kunai. Youmu sięgnęła ręką do torby i wyciągnęła jeszcze trzy kunaie, jeden senbon i jeden shuriken. Pięć przedmiotów, które zostały namagnesowane i także wyrzucone w powietrze. Ponad jej głową i ramionami unosiło się trzynaście przedmiotów. Na koniec zdjęła z pleców wielki shuriken i trzymała go swobodnie w lewej dłoni. Shurikeny zaczynały nabierać rotacji, przyśpieszając swój obrót. Youmu była gotowa do szybkiej egzekucji każdego, kto się pojawi w jej zasięgu. Wystrzeliwałaby prosto w głowę lub gardło albo serce kolejny ekwipunek, który wisiał nad nią. Jednak zostawiłaby sobie dwa kunaie, które miały być zabezpieczeniem. W końcu przeciwnicy mieli broń na zwarcie, zatem wystarczyło nie dać im podejść. Mimo wszystko, gdyby zdobyli jakiś łuk albo rzucaliby czymś, to Youmu była gotowa do strącenia pocisku swoim orężem, a w ostateczności do uniku. Niech rozpocznie się rzeź.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
| Youmu Nanatsuki |
Embrace | the | Perfection
Ayatsuri Juranu

Re: Promyk Słońca

Post autor: Ayatsuri Juranu »

0 x
Awatar użytkownika
Youmu Nanatsuki
Postać porzucona
Posty: 430
Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
Multikonta: Airen Akamori

Re: Promyk Słońca

Post autor: Youmu Nanatsuki »

Biedny Sabaku przeżywał w umyśle istne tornado myśli oraz emocji odnośnie Youmu, a także całej tej sytuacji, jednak czarnowłosa miała to wszystko gdzieś. Złotowłosy chłopak interesował ją równie mocno, co ten wieśniak, którego zamordowała shurikenem kilka chwil temu. Nie zaprzątała sobie głowy nim, a tym bardziej tym, co o niej myślał. Skoro stać go było na wynajęcie małej armii, to tym lepiej dla Youmu, bo znała jego zakres finansowy i wiedziała, że może powiedzieć mu cenę znacznie wyższą, niż chciała na początku. W końcu co to takie drobne na kogoś kto przecież może wynająć małą armię, prawda?
Czy istnieje zdolność pozwalająca przewidzieć przyszłość? Z całą pewnością panna Nanatsuki jej nie posiadała i nie była w stanie przewidzieć, że to nie chęć zysku i rozładowania niezadowolenia przywiodła tu ten motłoch, a idea i to w dodatku nie ich własna. Czasami Youmu zapominała, że różnica między nią, a zwyczajnym, szarym człowiekiem jest zbyt gigantyczna, by mogła nawet wyobrazić sobie jak to być tak prostym, żałosnym bytem, który ma tak ubogie zaplecze intelektualne. Mina dziewczyny nie zmieniła się nawet na ułamek sekundy, gdy dostrzegła, że sala jest pusta. Jak na zwyczajny motłoch, to poruszali się niesamowicie cicho, że nie była w stanie ocenić, iż się oddalili. Złoty chłopiec gadał, tłumaczył sedno sprawy, ale nim dokończył mówić o morderczych zapałach i kaprysie, to Youmu roześmiała się. Melodyjny, wesoły śmiech, niczym dziecka, rozległ się po sali wypełnionej trupami i krwią. Nie była to bynajmniej reakcja na ten makabryczny widok, ale on nie przeszkadzał czarnowłosej w zwyczajnym wyśmianiu Sabaku.
- Teraz rozumiem dlaczego nie byłeś w stanie rozwiązać tego problemu. - odezwała się wciąż rozbawiona, bo przecież złotowłosy sam siebie zaprzeczał. Mówił, że nie chodzi o ludzi, a o ideę, że zabijanie ich do niczego nie prowadzi, a następnie zasugerował jej zabicie tego, kto propaguję tę ideę, czyli zwyczajnego człowieka. Ta hipokryzja wskazywała na głupotę, która rozjaśniła nieco sprawę dlaczego złoty chłopiec boryka się z tym problemem czwarty czy piąty raz. Jednak Youmu tak głupia nie zamierzała być i już miała plan. Wielki shuriken wrócił na swoje miejsce podczas mówienia, a cały ekwipunek zawieszony nad nią został zgrabnie na dwa razy zebrany i schowany do torby. Drink był jeszcze w połowie pełny. Dziewczyna upiła kolejny łyk, by zwinnie rzucić szklankę do kelnera, niezależnie czy był gotowy na jej złapanie, czy nie. Zwyczajnie nie chciało jej się odkładać szkła, a rzucić tak po prostu, to zbyt hałaśliwe. Nie słuchała nawet dalszej części o zakładzie, która nawet jeżeli została wypowiedziana jeszcze podczas jej obecności wewnątrz Promyka, to została puszczona mimo uszu. Młoda kunoichi podjęła już decyzję na temat złotowłosego Sabaku i okazał się prezentować poziom tak niski, jak się spodziewała, chociaż z początku zdawał się być obiecujący. Jego dalsze słowa były szumem tła dla Youmu, która pośpiesznie ruszyła do wyjścia, zostawiając sobie w dłoni kunai i dwa senbony. Mogła nawet skorzystać z chakry, aby tylko nie poślizgnąć się na tej pokrytej posoką podłodze. Miała do czynienia ze zwyczajnymi biedakami, bez zdolności ninja, zaś czarnowłosa była przekonana, że jest wielokrotnie szybsza, niż szary śmieć. Jej cel był prosty - jak najszybciej opuścić lokal i wskoczyć na budynek knajpy, by z niego rozglądnąć się, w którym kierunku uciekali napastnicy. Nie mogli oddalić się poza zasięg jej wzroku, bo cała akcja ze ścianą i ich ucieczką zajęła maksymalnie minutę lub dwie. W dodatku zakrwawieni od nieswojej krwi z pewnością narobili zamieszania, więc nawet po reakcji ludzi na ulicach nie powinno być trudno wydedukować gdzie uciekł chociaż jeden z nich. Youmu chodziło jednak o dwóch, ale ruszyłaby nawet za jednym. Szybko przeskakiwałaby z budynku na budynek, doganiając biedaka, aż znalazłby się w jej zasięgu. Wtedy skorzystałaby z kunaia, który trzymała w dłoni. Rzuciłaby nim w łydkę nieszczęśnika, wspomagając się przy tym zdolnościami szczepu Maji, by z pewnością nie chybić. Dążyła do tego, aby go unieruchomić, uniemożliwić mu ucieczkę i zająć się drugim, o ile takiego by wykryła. Ten miał oberwać w bok dwoma senbonami, by te wbiły się głęboko, ale nie uniemożliwiły mu ucieczki. Chodziło tylko o chwilowe zatrzymanie go, a dalej mógłby uciekać tak, jak wcześniej. Czarnowłosa miała prosty, brutalny plan działania. Nawet lepiej, że nie musiała się tak męczyć, wyrzynając każdego nieudacznika osobno. Teraz wystarczyło pozbyć się jednej osoby, a mogła już otrzymać niemałe wynagrodzenie.
Plan obrony skupiał się przede wszystkim na uwadze, skupieniu, aby nie dać się zaskoczyć. Przedmioty, które namagnesowała wcześniej wciąż pozostawały namagnesowane, więc bez zawahania mogłaby ich użyć, gdyby ktoś spróbował ją zaatakować. Oręż celowałby w przeciwnika, gdyby dążył do zwarcia, albo w nadciągający przedmiot, gdyby atakował z dystansu. Chodziło o szybką eliminację poprzez trafienie w niebezpieczne punkty jak: oczodoły, szyję, serce lub po prostu głowę. Unik, tak jak wcześniej, miałby być ostatecznością.

Z/T -> pyk :>
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
| Youmu Nanatsuki |
Embrace | the | Perfection
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Promyk Słońca

Post autor: Seinaru »

- A żebym to ja pamiętał o czym mówiłeś w tej Hanamurze. - Wzruszył ramionami na wspomnienie o tamtym spotkaniu. Krótka pogadanka lata temu, właściwie tylko zapoznanie, o co mu tam wtedy chodziło? Ichirou nie był aż taki inspirujący, aby napędzać życie samuraja przez kilka ładnych wiosen.
- No to chodź w końcu do tej knajpy, jak tak nalegasz cały czas. - Popędził go, aby nie stali już przy tablicy jak kołki, tylko podjęli jakieś sensowne działania w celu napełnienia brzuszków. W drodze kontynuowali jednak rozmowę, Seinar odpowiadał na jego wątpliwości.
- Zasadniczo to nie mam nic przeciwko pomocy i współpracy, żeby znaleźć pozostałe trzy kawałki. Jestem tak samo zaciekawiony jak ty. Chociażby dlatego, że i tak jestem już w to wplątany, to głupio byłoby się teraz odciąć od takiej intrygującej historii. - Skwitował na razie, gdy błądzili między uliczkami Kinkotsu. Może inaczej - nie błądzili, lecz pokonywali kolejne zakręty, bo Ichir zdawał się doskonale wiedzieć, gdzie prowadzi ich na obiad. Kei nie zwracał zbytnio uwagi na piękno tutejszej stolicy. Nie dlatego że widział już kiedyś podobnego, pustynne miasto było dla niego kompletną nowością, jednak dyskusja pomiędzy nimi była tak dynamiczna i ewoluowała w tak szybkim tempie, że musiał w pełni skupić się na niej, aby przypadkiem po chwili jakiegoś zamyślenia nie zgodzić się na polowanie na Ogoniaste Demony.
Dotarli ostatecznie do "Promyku Słońca". Sam Seinaru tutejszych gorących promyków miał już serdecznie dość, ale może tutejsza kuchnia nieco przeprosi go za upalną Sol, która przypalała go niemiłosiernie przez cały dzień. Usiedli przy stoliku, po czym Seinaru zamówił... rybę z ryżem? Kurde, to nie portowa knajpa na Teiz. Pobożnym życzeniem byłoby, żeby na pustyni mieli jakiekolwiek ryby.
- To co polecasz z tutejszych specjałów? Piach w sosie własnym? - Zażartował sobie, bo naprawdę nie miał pojęcia w co jadalnego może obfitować tutejszy martwy i wysuszony region. Koniec końców musieli jednak coś zamówić, a Seinaru skorzystał z sugestii towarzysza co do wyboru dania, jeśli taka się pojawiła. Jeśli nie, zamówił coś na chybił trafił w nadziei, że będzie to dobre.
- No więc wracając do naszej małej spółki... to może wykrztusisz w końcu co masz na myśli? Błądzisz i kluczysz wokół czegoś, jakbyś chciał mnie zaprosić na randkę. Kochankowi z Krwawego Pokolenia nie śmiałbym odmówić. - No cóż, samuraju był konkretnym człowiekiem i nie lubił podchodów. Zwłaszcza takich szytych nićmi grubości wełny z owiecek.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3921
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Promyk Słońca

Post autor: Ichirou »

Wychodziło na to, że nawet nie musi się szczególnie silić z namawianiem samuraja do pomocy współpracy. Seinaru co prawda nie wydawał się być wybitnym bystrzakiem, ale jego umiejętności i przede wszystkim sława były Iczirowi potrzebne. Bardziej niż pewne, że na drodze do rozwikłania pradawnej zagadki pojawi się wiele przeciwności, a większość z nich trzeba będzie rozwiązać siłą. Asahi widział poczynania Keia na arenie w Hanamurze i na tej podstawie mógł ocenić pasterza z Teiz jako wojownika o sporym potencjale. Tytuł mistrza turnieju był dodatkowym plusem, bo jeżeli wizje wysnute przez złotookiego Sabaku miały się urzeczywistnić, to posiadanie w swoich szeregach sławnych jednostek było koniecznością. Potrzebny był ktoś z zewnątrz, by nie kojarzono inicjatywy Asahiego wyłącznie z pustynią. Seinaru idealnie się do tego nadawał i miał właściwie wszystko, włącznie z niewybitnym umysłem, a to w tym przypadku była zaleta. Ichirou wolał kogoś, kogo łatwiej będzie zmanipulować pokierować.
W Promyku Słońca czuł się jak u siebie, bo to było jego ulubiony lokal spośród wszystkich w Kinkotsu. Widząc, że jest z innym gościem, znajoma obsługa poprowadziła go do przytulnej strefy na uboczu, oddzielonej parawanikami od reszty stali, wystrojonej dywanikami, mięciutkimi poduszkami i różnymi ozdóbkami, które nawiązywały do tutejszej kultury.
- Jasne, możesz poczęstować się z mojej gurdy - odpowiedział oschle na średni żarcik pasterza, a potem gestem rączki przywołał kręcą się w pobliżu kelnerkę.
- Pan przybył z daleka i ma ochotę spróbować naszych regionalnych specjałów - oznajmił pracownicy, a ta skinęła główką i ruszyła na zaplecze, by zrealizować zamówienie.
Z racji, że Ichirou był stałym, lubianym i przede wszystkim dość szczodrym klientem, to zostali potraktowani niemalże po królewsku. Sprawnie uwijająca się kelnerka zrobiła kilka kursów, dzięki czemu stół, przy którym siedzieli dwaj bohaterowie, był w całości zastawiony różnościami. Nie brakło tradycyjnej zupy, głównego dania z baraniny i wielu mniejszych lub większych przystawek, spośród których Seinaru mógł wybierać podług własnego uznania. Prócz wody znalazło się też oczywiście winko, o którym Sabaku nie musiał nawet wspominać. Pracownica dobrze znała jest gusta.
Ichirou nie spieszył się z przejściem do sedna. Pozwolił, by samuraj choć trochę zjadł. Grał w sumie trochę na czas, głowiąc się nieustannie nad tym, w jaki sposób przedstawić przybyszowi swoją wizję, która jeszcze nie miała do końca określonego kształtu.
- Zastanawiając się nad tą zagadką doszedłem do wniosku, że potrzebne będzie więcej osób, środków, ogólnie wszystkieog. Tyle że przecież tak istotną wiedzą nie powinno się dzielić byle z kim. No więc właśnie. Mieć grupę, która w zasadzie będzie mieć inne zadania, ale z której można byłoby wyselekcjonować tych, którzy są wartościowi i których można wtajemniczyć w niejawny cel. Wiesz, nad czymś takim już myślałem i kiedyś i ostatnio. Lata temu miałem tworzyć typowo najemniczą organizację, podejmującą się różnych zleceń i zbierającą środki, wiedzę, artefakty. Temat jednak ucichł, a i sama sytuacja na świecie nie sprzyjała. Radzie chyba nie podobałoby powstanie niezależnego tworu, który z czasem miałby coraz większe wpływy i odgrywałby coraz większą rolę na kontynencie. No ale teraz rady nie ma i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby coś takiego uformować - skończył, sięgając po kielich z winem. Wizja była dość wzniosła, ale z drugiej strony, zważając na jego pozycję na pustyni czy na świecie, nie była w żadnym wypadku nierealna.
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Promyk Słońca

Post autor: Seinaru »

Oh, jak pysznie! Biorąc pod uwagę to, że Seinaru od samego wejścia do lokalu miał niskie oczekiwania co do tutejszej regionalnej kuchni, tym większe miłe zaskoczenie odczuł, gdy zastawiano przed nim stolik naprawdę bogato. Oprócz tego zostali potraktowani naprawdę gościnnie. Ichirou był tu ważny i szanowany, Kei wiedział o tym nawet przed tym jak postawił stopę na pierwszej wydmie w Atsui, ale teraz można było to wyraźnie zobaczyć i czerpać namacalne korzyści. Najlepszy przyjaciel ever.
- Ojejku! - Aż chciał klasnąć w rączki gdy stawiano przed nim kolejne smakowite kąski, wszystko dla niego i trochę dla Ichirou. Czekał, czekał cierpliwie aż kelnerka zrobi ostatni kurs i zostawi ich z wyżerką sam-na-sam, a następnie zaczął jeść. Najpierw zupkę, potem sałateczkę, kanapeczkę, potem udko, pierś, aż ostatecznie jadł i pił wszystko co było w zasięgu ręki, z wyłączeniem alkoholu oczywiście, którego z zasady nie tykał.
Słuchał Asahiego przez większość czasu z pełnymi ustami, jednak nie wyłączyło to jego wrodzonej zdolności do analizy i logicznego myślenia.
- To jak bęsziemy sze nazywać? - Wybełkotał z ustami pełnymi soczystej pieczeni. Za dużo już do powiedzenia nie miał. Pomysł był dobry, a wykonania trzeba po prostu spróbować. Poza tym wyglądało na to, że idea jakiejś organizacji nie powstała w głowie Ichirou teraz, przez ich spotkanie. Seinaru miał o tyle komfortową sytuację, że jeśli coś mu się w niej nie spodoba to będzie mógł po prostu spakować walizki i bez sentymentu wrócić do siebie. Dlatego nie bał się spróbować i przynajmniej dać szansy komuś, kto częstuje go takim dobrym jedzonkiem. Tak, to przechyliło szalę na korzyść ich spółki.
- Musimy mieć jakąś nazwę, jakieś tajne powitanie albo odzew i najważniejsze... - Spoważniał na chwilę i przełknął kęs, który miał w buzi.
- Nie dam sobie pomalować języka. - Pogroził mu trzymanym akurat w ręku pieczonym udkiem. No tak, oddanie sprawie też ma jakieś granice.
- A tak w ogóle to gdzie masz zamiar trzymać te wisiorki? Nasza tajna organizacja ma już jakąś siedzibę i skarbiec w niej? - Zagaił, bo w sumie co to za grupa, co nie ma nawet miejsca zbiórki.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3921
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Promyk Słońca

Post autor: Ichirou »

Może i lud pustyni był niegościnny, ale obfity obiad można było potraktować jako swego rodzaju inwestycję. Ichirou zresztą też już zdążył trochę zgłodnieć, więc poczęstował się kilkoma przystawkami, ale to było właściwie nic w porównaniu do ilości jedzenia, które w szybkim tempie pochłaniał samuraj. Gdyby tyle jadł przeciętny mieszkaniec pustyni, to cały region już dawno by upadł.
W pewnym momencie z pełnych ust Keia padło chyba najtrudniejsze pytanie podczas całego spotkania. Sabaku mógł na poczekaniu snuć jakieś wizje, gadać naokoło, koloryzować temat i bajerować rozmówcę, ale podanie nazwy bez wcześniejszego zastanowienia wymagało zupełnie innej kreatywności. Nazwa, nazwa, nazwa... Cholera, no nie mógł przecież powiedzieć, że nie wie, kiedy cały czas pozorował to, że wszystko ma przemyślane i zaplanowane.
Omiótł spojrzeniem okolicę, desperacko szukając natchnienia. Między zdobionymi parawanikami miał widok na półotwartą kuchnię. Zauważył, jak jeden kucharz wstawił do gara z wodą strusie jaja, a następnie przekręcił klepsydrę, by mieć kontrolę nad czasem gotowania.
- Klepsydra - palnął po kilku sekundach milczenia, a zaraz po tym zaczął szybciutko wymyślać jakieś uzasadnienie, żeby nie było, że rzucił nazwę zupełnie z przypadku. - Nawiązuje do pustyni, ale nie jakoś nachalnie, no ma wiele głębokich znaczeń. - Jak teraz pomyślał, to nie była w sumie to taka zła nazwa. Z każdą kolejną chwilą pomysł podobał mu się coraz bardziej.
- No nie wiem, jak chcesz, to możesz wymyślić tajne hasło - odpowiedział trochę od niechcenia, bo osobiście nie widział na ten moment potrzeby w ustalaniu czegoś takiego.
- I tak nie znam techniki, która by coś takiego robiła - stwierdził, podnosząc kielich z winem. Upił łyk po otrzymaniu kolejnego pytania. Nie tylko z powodów czysto smakowych, ale też dla uzyskania czasu. Musiał się zastanowić, co mu powiedzieć. Nie chciał tak na dzień dobry zdradzać się z tego, że miał zawarty pakt z inteligentnymi kotami.
- Odeślę je do takiego miejsca, do którego tylko ja mam dostęp - powiedział dość enigmatycznie, mając nadzieję, że tyle wystarczy.
A potem wrócił mu do głowy temat, o którym myślał wcześniej, ale w ostatnich chwilach mu uleciał.
- A co do tych dziwnych wydarzeń w Midori, to naprawdę zamierzasz tam iść? Może też bym się wybrał. Sprawdziłbym twoje umiejętności, bo przecież jeszcze cię oficjalnie nie przyjąłem - skończył w żartobliwym tonie i odstawił kielich z powrotem na stoliczek. - Jeżeli ma to wszystko wypalić, to trzeba zdobyć rozgłos. Ogłoszenie zostało rozesłane po całym kontynencie, więc może się zebrać dużo ludzi. Idealna okazja, żeby się pokazać i poinformować cały świat o swoim istnieniu.
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Promyk Słońca

Post autor: Seinaru »

- Huh... Klepsydra... może być. - Stwierdził bez dużego entuzjazmu. Dla niego klepsydra nie miała żadnych ukrytych znaczeń, ale wiadomo: klepsydra -> piach -> P U S T Y N I A. Wspomniał o tym nawet Ichirou, a że Seinaru nie miał w głowie żadnego lepszego pomysłu, to po prostu przystał na tą propozycję bez jakiegokolwiek sprzeciwu.
- A zatem jesteśmy wspólnikami. Mogę być Twoim zastępcą w Klepsydrze? - Zapytał wgryzając się w ostatnie kęsy pieczeni. Jak szybko zaczął jeść tak szybko skończył. Talerzyki były wylizane do czysta, tak że można je było z powrotem włożyć do kredensu bez mycia.
- Hm? Jak to mnie nie przyjąłeś? - Zapytał nieco zawiedziony.
- Jak mogłeś nie przyjąć do organizacji swojego zastępcy? Jesteś dziwny, naprawdę dziwny, Asahi Ichirou. Zasługuje na miejsce w Klepsydrze, przecież oddałem Ci naszyjnik, ej! - Odpowiedział równie żartobliwie, aby chwilę później przejść już do poważniejszych tematów. Wydarzenia w Midori o których czytali na tablicy ogłoszeń działy się naprawdę niedaleko, góra cztery dni marszu od Kinktosu, a może nawet i mniej dla takiego wprawionego piechura jak Seinar. Czy jego wewnętrzny radar mógł to zignorować?
- No zamierzam, zamierzam. Nie spodziewam się jakichś wielkich komplikacji, ale jeśli ogłaszają się nawet w sąsiednich prowincjach, to na pewno można nieźle zarobić. A ja żyję z takich historii. Pójdę, zobaczę i może trochę powalczę. Jeśli chcesz, to rzeczywiście możemy iść razem, już jako Klepsydra. - Rzeczywiście, okazja do zdobycia rozgłosu nadarzyła się sama i nie mogła chyba przyjść w bardziej odpowiednim momencie.
- Zasadniczo to doskonała okazja, aby zacząć się poznawać, zanim znowu podejmiemy temat wisiorków. Ah i jeszcze jedno... tutejszy lider nie będzie miał nic przeciwko tej twojej grupie? Niektórzy krzywo patrzą na niezależne twory, nawet jeśli Rada to już przeszłość. - Dopytał jeszcze na końcu, dopijając herbatę. Zdążył już złapać kilka głębszych oddechów po wyżerce. Można było ruszyć tyłki z aksamitnych poduszek i szykować się do Midori.
- Zróbmy może tak: spotkamy się przed tą knajpą pojutrze o świcie. Ja chciałbym dać sobie czas na krótki trening i odpoczynek po podróży tutaj, ale myślę że pojutrze będę już w pełni gotowy do drogi. - Wyszli przed Promyk Słońca, gdzie Seinaru zamierzał już rozstać się z Diabołem do pojutrza.
- No, to dzięki za obiad. Widzimy się pojutrze tutaj i ruszamy z Klepsydrą pełną parą. A na razie... na razie jakiś onsen... - Machnął ręką na pożegnanie i oddalił się od gościnnego przybytku w poszukiwaniu relaksu po jedzeniu.

zt.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości