Karczma "Klejnot Pustyni"

Awatar użytkownika
Sabaku Kuroko
Gracz nieobecny
Posty: 158
Rejestracja: 17 sie 2018, o 19:47
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Krótkie, krwisto czerwone włosy oraz czerwona maska na twarzy. Oczy koloru jasnej żółci, wyglądają jak zwierzęce. Wysoki i szczupły. Czerwona koszulka i czarne luźne spodnie oraz czarne sandały o mocnej podeszwie. Na szyi biały, przewiewny szal.
Widoczny ekwipunek: Gurda na plecach oraz kabura na broń na prawym udzie

Re: Karczma "Klejnot Pustyni"

Post autor: Sabaku Kuroko »

0 x
Myśli | Mowa
Głos
DANCE DANCE EVERYBODY!!!!!Obrazek
JA Z MOJĄ ŻONĄ
Obrazek
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3434
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: Karczma "Klejnot Pustyni"

Post autor: Yamanaka Inoshi »

0 x
Awatar użytkownika
Sabaku Kuroko
Gracz nieobecny
Posty: 158
Rejestracja: 17 sie 2018, o 19:47
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Krótkie, krwisto czerwone włosy oraz czerwona maska na twarzy. Oczy koloru jasnej żółci, wyglądają jak zwierzęce. Wysoki i szczupły. Czerwona koszulka i czarne luźne spodnie oraz czarne sandały o mocnej podeszwie. Na szyi biały, przewiewny szal.
Widoczny ekwipunek: Gurda na plecach oraz kabura na broń na prawym udzie

Re: Karczma "Klejnot Pustyni"

Post autor: Sabaku Kuroko »

0 x
Myśli | Mowa
Głos
DANCE DANCE EVERYBODY!!!!!Obrazek
JA Z MOJĄ ŻONĄ
Obrazek
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3434
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: Karczma "Klejnot Pustyni"

Post autor: Yamanaka Inoshi »

0 x
Awatar użytkownika
Sabaku Kuroko
Gracz nieobecny
Posty: 158
Rejestracja: 17 sie 2018, o 19:47
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Krótkie, krwisto czerwone włosy oraz czerwona maska na twarzy. Oczy koloru jasnej żółci, wyglądają jak zwierzęce. Wysoki i szczupły. Czerwona koszulka i czarne luźne spodnie oraz czarne sandały o mocnej podeszwie. Na szyi biały, przewiewny szal.
Widoczny ekwipunek: Gurda na plecach oraz kabura na broń na prawym udzie

Re: Karczma "Klejnot Pustyni"

Post autor: Sabaku Kuroko »

Chłopaka mocno zaciekawił informacje, których Seto mu dostarczył. Amaterasu tak? Hmm.... To było ciekawe. Co prawda ni cholery nie mówiło mu nic pod kątem zaginionej rodziny, ale sama informacja była ciekawa. Wychodziło na to, że nie był to żaden przeklęty talizman, który na noszącego rzuciłby jakąś klątwę. Bardzo dobrze. Nie zamierzał przed rozmówcą się przyznawać, że posiada drugi. Chciał go zachować dla siebie i się z nim nie rozstawać. Była to naprawdę fajna i ciekawa pamiątka z tej przygody.

Weź go sobie jeżeli Ci się przyda. - powiedział do swojego rozmówcy jakby nigdy nic. Słysząc o tym, że dotychczasowy zleceniodawca może znów go potrzebować, chłopak miał mieszane uczucia. Z jednej strony spoko, bo w końcu dowie się jak ta sprawa się zakończy i zawsze zarobi oraz złapie doświadczenie. Z drugiej jednak strony to właśnie doświadczenia go martwiły. Jeżeli dalszy ciąg miałby go kosztować tyle nerwów i nieprzyjemnych zdarzeń co do tej pory to musiał się poważnie zastanowić czy chce w ogóle brać w tym udział.

Dziękuję Seto-san. Będę pamiętał. - powiedział odnosząc się do informacji, że może być jeszcze potrzebny jak i przyjmując sakwę z wynagrodzeniem. - A teraz wybacz. Muszę się jeszcze czymś zająć. Miłego dnia Ci życzę i owocnych łowów.- powiedział po czym wstał od stołu. Na blacie zostawił kwotę do zapłaty za kawę. W końcu jakby nie patrzeć właśnie dostał wypłatę. Kwestia załatwienia czegoś była oczywiście perfidnym kłamstwem. Był to jednak najszybszy i zarazem najlepszy sposób na wydostanie się z tej tawerny i zajęciem się czymś innym. Bardziej pożytecznym i ciekawym.

Z/T
0 x
Myśli | Mowa
Głos
DANCE DANCE EVERYBODY!!!!!Obrazek
JA Z MOJĄ ŻONĄ
Obrazek
Awatar użytkownika
Atari Sanada
Gracz nieobecny
Posty: 275
Rejestracja: 4 gru 2017, o 15:55
Multikonta: Yama-uba

Re: Karczma "Klejnot Pustyni"

Post autor: Atari Sanada »

Marazm. Nieskończona pętla, szarej, zwykłej codzienności. Łapczywa czarna dziura pochłaniająca człowieczeństwo i sens bytu. Młoda podróżniczka nie potrafiła odróżnić jednego dnia od kolejnego. Tak jak gdyby wyzionęła ducha i obserwowała samą siebie spod mgły lenistwa i wiecznego zmęczenia. Wyobcowane myśli nie potrafiły przypomnieć sobie, czemu tak się dzieje, ani sensu codziennego przebywania w przytulnych czterech ścianach karczmy z palącym napitkiem w dłoni. Korzenie upominały się o swoje. Geny, które dziewczyna tłumiła wypłynęły na wierzch. Prostota w dosłownym znaczeniu. Alkohol smakował, tak jak każdemu rybakowi, którego ambicje kończyły się na złowieniu większej ryby niż sąsiad. Smakował i zaczynał nadawać tryb. Atari początkowo przybywała do Klejnotu Pustyni, aby spotkać zlecenioodbiorce. Cel ten jednak zatracał się z każdym kolejnym dniem, kiedy to ognisty płyn, specjał pustynnych ludzi zwabiał tu podróżniczkę. Uczucie radości na myśl o trunku wzbierało się początkowo nieśmiało, jakby nie chciało spłoszyć swojej ofiary. Później zaś urosło do ogromnych rozmiarów. Dawny błysk w szarych ślepiach podróżniczki zgasł. Jej snująca się sylwetka przecisnęła się do ulubionego miejsca w koncie, gdzie otulił ją cień i półmrok. Między dłońmi pojawiło się gliniane naczynie z przeźroczystym, gęstym płynem. Dziewczyna objęła kubek dłońmi, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Pyszny, alkohol. Paliwo pozwalające trwać temu wygodnemu marazmowi. Nagle zaś, gęste powietrze nieco rozrzedziło się. W bezmyślnych ślepiach pojawiła się iskierka zrozumienia. A uśmiech, który niedawno malował się na ustach zmienił się w grymas przerażenia. Dziewczę rzuciło kubek trunku jakby naczynie parzyło jej dłonie. Wstała roztargniona i rozejrzała się po lokalu. Czuła się zmęczona i ciężka, tak jakby spała przez naprawdę długi czas, zbyt długi. Musiała się przebudzić kompletnie i zakończyć tą smutną egzystencję utopioną w nicości. Musiała uciec po raz kolejny od swoich korzeni i wznowić to co płonęło w niej niczym pochodnia nocą - podróż pełną przygód. Ruszyła niezgrabnie potykając się co jakiś czas o taborety, aż w końcu dopadła wyjścia. Koniec z marazmem i definitywny koniec z alkoholem!

[z/t]
0 x
Obrazek
Theme | Głos | Wygląd | #5f9ea0
Awatar użytkownika
Youmu Nanatsuki
Postać porzucona
Posty: 430
Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
Multikonta: Airen Akamori

Re: Karczma "Klejnot Pustyni"

Post autor: Youmu Nanatsuki »

Snów było wiele, lecz Youmu najlepiej zapamiętała te, które działy się podczas podróży na rękach Akashiego. Śniło jej się, że podróżowała na wielbłądzie, który na grzbiecie ma wielkie łoże z baldachimem. Na tym łożu leżała, piła wino i podróżowała przez... lasy. Po drodze pojawiali się różni ludzie, którzy jakoś ją zaczepiali, ale ona nie zatrzymywała się. Ignorowała ich i jechała dalej. Kolejne sny były coraz bardziej dziwne, mniej sensowne, a więc trudniejsze do zapamiętania. Szczególnie, gdy po otwarciu oczu okazało się, że znajduje się... no właśnie - gdzie? Nie poznawała tego miejsca. Obróciła głowę na bok, by się rozglądnąć i dostrzegła Akashiego, opartego o łóżko. W tym momencie zrozumiała co się wydarzyło i gdzie pewnie się znajduje.
Westchnęła ciężko, poruszając nieco nogami, rękami i karkiem, by rozeznać się w swoim stanie. Ran nie czuła, lecz była cała obolała. Jej ciało nie było przyzwyczajone do tak skrajnego wysiłku. Musiała trochę odpocząć, zanim przejdzie do dalszych treningów czy wykonywania misji, ale nie było to problemem. I tak zamierzała wziąć sobie wolne od bycia kunoichi na jakiś czas. Teraz nie miała już żadnych zmartwień, a przynajmniej żadnych istotnych. Musiała z pewnością się umyć, bo była cała w piachu i pyle, ale po za tym mogła przejść do relaksu. Jej porannym rytuałem była "medytacja", która z ową sztuką miała niewiele wspólnego. Jedynie pozycję pełnego lotosu, do której czarnowłosa powoli, z lekkim grymasem bólu na twarzy, przeszła. Usiadła tak, zamknęła oczy i milczała. I tak w ten sposób drzemała przez dobre piętnaście minut, aż opadła jej głowa, budząc ją. "Trans" został zakończony.
Zsunęła nogi z łóżka i ostrożnie wstała, nie będąc pewna ile spała i ile ma sił. Bez problemu ustała w miejscu. Odzyskała już sporo sił, jednak jeszcze pozostawała regeneracja. Przeciągnęła się z cichym jękiem, ziewnęła ostatni raz i zaczęła przeczesywać włosy palcami, by prowizorycznie je rozczesać do mycia. Jeżeli ją pamięć nie myliła, to powinna znajdować się w "Klejnocie Pustyni". Wolała swój "Promyk", ale dla zabicia rutyny wpadała również do "Klejnotu", czasem również zostając tu na noc. Zatem pokoje były doskonale wyposażone - gdzieś za kotarą musiała znajdować się bala z wodą, najpewniej zimną, chociaż mogłaby pewnie i dostać ciepłą, gdyby zapytała lub chciało jej się ją nagrzewać. Panna Nanatsuki przyzwyczajona była do zimnej wody. Na pustyni nie było nic lepszego, jak chłodna woda, w której można obniżyć temperaturę, rozgrzanego bezlitosnym słońcem, ciała.
- Idę się umyć. - powiedziała do Akashiego, wciąż nie będąc pewną czy śpi, czy nie. - Bez głupich pomysłów. - dodała, podnosząc jeden senbon z torby, leżącej obok. Tak w razie czego. I jak powiedziała, tak uczyniła. Poszła do odgrodzonej kotarą części pokoju i zastała tam standardowy zestaw łazienkowy w karczmach. Spora bala z wodą była wystarczająca dla rosłego chłopa, a filigranowa Youmu czuła się w niej, jak w porządnej łaźni. Tylko woda zimniejsza. Umyła się na tyle dokładnie, na ile mogła bez przedłużania, a później jeszcze poprzecierała trochę swoje ubrania, by nie były tak zakurzone. Ubrała się i jeszcze z mokrymi włosami wyszła do Akashiego.
- Oprócz Badyla nie został żaden świadek? - zapytała, siadając na łóżku i powoli zbierając swój ekwipunek. Istotnym śladem pozostawionym przez nią był żelazny piasek, lecz ten po jakimś czasie zmieni się w zwyczajny, a figura się rozsypie, układając wydmę. O ile nikt nie znajdzie tych ciał przed momentem zamiany, to będzie mogła w razie czego tłumaczyć się tym, że to jakiś Sabaku i jest wrabiana. Nie przejmowała się tym zbytnio, bo nawet jeżeli byli to ninja od Ayatsurich, to w całą tę szopkę została wplątana przez jednookiego. Mogła całą winę zwalić na niego i to całkiem szczerze. Szkoda tylko, że przez jej charakterek ludzie przestawali wierzyć w niewinność Youmu i zbiegi okoliczności, jakie się jej przytrafiały. - Idę coś zjeść. - dodała, niezależnie czy Akashi jej odpowiedział, czy nie. Jak tylko zebrała swój ekwipunek, to zeszła do właściwej części karczmy, by zasiąść przy jednym ze stolików i chwilę zastanowić się co chce tym razem. Zazwyczaj próbowała czegoś nowego, by poznać więcej smaków, rozeznać się we własnym guście. Lubiła nowości, lubiła odkrywać coś, a Klejnot nie tylko miał ciekawe potrawy, ale również spory wachlarz ekskluzywnych alkoholi, które jednak swoje kosztowały. Wtedy do głowy przyszło jej, że przecież tamci dotonowcy i suitonowiec mogli mieć jakieś pieniądze przy sobie. Miała nadzieję, że Akashi ich przeszukał. W innym wypadku na tamtym wydarzeniu oprócz informacji i doświadczenia nie zyskałaby nic więcej, czyli w ogólnym rozrachunku straciłaby. Takich sytuacji nienawidziła.
0 x
Obrazek
| Youmu Nanatsuki |
Embrace | the | Perfection
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Karczma "Klejnot Pustyni"

Post autor: Akashi »

Sen był przyjemną częścią tego wszystkiego, zwłaszcza że zazwyczaj się nie sypia, czy też nie ma się okazji na zjedzenie jakiegoś posiłku. TO przy okazji pilnowania śpiącej dziewczyny można odrobione odpocząć. Nikt tutaj koniec końców nie zawita z niezapowiedzianą wizytą. Mimo próby zaśnięcia, jednooki czuwał większość nocy, nie mogąc zmrużyć przy tym oka, zastanawiając się przy okazji nad własnym rozwojem i zyskaniem większej siły do łatwiejszego miażdżenia wrogów. Wszystko to zapewne byłoby przydatne w trudnych okolicznościach losu, zwłaszcza że obecny wachlarz umiejętności ofensywnych młodzieńca nie prezentował się zbyt dobrze, a wręcz ubogo w stosunku do osób, z którymi przyszło mu się mierzyć wcześniej.

Chociaż teraz miał już inne zmartwienie na swojej głowie, delikatne skrzypienie łóżka nad samym rankiem wybudziło go z lekkiego transu, który prawie doprowadził do snu. Najwidoczniej dziewczyna czuła się już wystarczająco wypoczęta by samodzielnie wstać z łóżka, lecz póki nie wstanie całkowicie nie ma potrzeby się do niej odzywać czy też odwracać wzrok. Niech myśli jak najdłużej, że śpię. Minęło parę minut, a ona postanowiła wstać oznajmiając krótko, że idzie się umyć i niczego nie próbuj. Na co młody jednooki jashinista jedynie parsknął.
- Gdybym chciał czegoś próbować, miałem do tego całą noc. - odparł, krótko lekko oburzonym głosem, odwracając głowę w bok, w formie lekkiego obrażenia się. Przecież on lubował w zabijaniu, a nie podglądaniu kobiet w łaźni. W końcu gdyby sama była chętna pokazała by się tak, a nie liczyła na jej podglądanie. Przez co chłopak nie ruszył się nawet z miejsca przy łóżko czekając w spokoju aż młoda dama wróci do niego lekko mokra.
- Tak wszyscy zginęli. Ostatni sam się wysadził pod ziemią, po tym jak zamiast mnie, wciągnął trupa. Najwidoczniej niezbyt dobrze się dogadywali. - wypowiedział, z lekkim sadystycznym uśmiechem. Fakt śmierć ostatniego z przeciwników była lekko upokarzająca, w końcu sam pomylił swoje ofiary przez co zapłacił największą cenę jaką mógł i zginął we własnej technice.
- Poza tym, to jest dla Ciebie. 500 ryo, połowa tego co znalazłem przy nich. Najwidoczniej mieli przy sobie zaliczkę za złapanie tamtego rudzielca. - dodał po chwili, wyciągając ze swojej torby pieniądze i podnosząc się przy tym z podłogi, żeby lekko się rozprostować, ściągając z siebie płaszcz.
- Dobrze, idź. ja się także umyję i zaraz dołączę do Ciebie na dole. Możesz zamawiać co chcesz, wszystko jest na mój koszt. - wypowiedział z uśmiechem, oddalając się za kotarę, gdzie chciał jak najszybciej skorzystać z kąpieli, by potem wyjść na pokój nago, w końcu był tutaj teraz sam, a przy okazji zamawiania pokoju. Zamówił także dla siebie nowe spodnie i czarną koszulę, którą schował skrycie pod łóżkiem. Właśnie w niej planował zejść na dół by odszukać czarnowłosą i zasiąść obok niej przy stoliku.
- Udało Ci się na coś zdecydować? O mnie nie musisz się martwić, z głodu nie umrę w przeciwieństwie do Ciebie. - zapytał się, siadając po tym naprzeciw swojej partnerki. By przez chwilę się jej przyjrzeć w nieco innym świetle.
- Właściwie to dobrze się czujesz? Jeżeli źle się czujesz, mogę Cię później zanieść z powrotem na górę, bądź do szpitala. Nie chciałbym, żeby coś Ci się stało. - zapytał się, z wyraźną troską w głosie. Fakt, wcześniej był bardziej obojętny na stan dziewczyny, jednak wcześniej miał okazje poznać ją z nieco innej perspektywy. Mniej irytującej, słodszej, uroczej i przede wszystkim o wiele mniej narzekającej.
Samemu także postanowił skorzystać z okazji gdy dziewczyna zamawiała swój posiłek, samemu prosząc o specjał regionu, chcąc jakoś poznać tutejsze smaki, zwłaszcza że zbyt wielu okazji do jedzenia nie będzie miał, tak samo picia. Dodatkowo w dość pięknym towarzystwie.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Youmu Nanatsuki
Postać porzucona
Posty: 430
Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
Multikonta: Airen Akamori

Re: Karczma "Klejnot Pustyni"

Post autor: Youmu Nanatsuki »

Wysadził się pod ziemią? Czy w tym momencie już Youmu nie kontaktowała? Możliwe. Nie pamiętała tego, ale z drugiej strony była zmęczona do tego stopnia, że miała prawo nie zarejestrować pewnych faktów. Cieszył ją fakt, że nie było świadków, bo to oznaczało zdecydowanie mniejsze potencjalne kłopoty. Oszczędzi to jej tłumaczenia się z całej tej kuriozalnej sytuacji, w którą zapewne nie zechcieliby uwierzyć, ale musieliby z braku dowodów przeciwko niej. Tak, jak było w Hyuo. O ile sama rozmowa to nie jest wielki kłopot, tak przewidziany urlop od świata w zakratowanym pomieszczeniu nie brzmiał najlepiej. Chociaż Youmu już siedziała w zamarzniętym więzieniu Yukich, więc gdzie może być gorzej?
Pięćset Ryo, połowa z całej sumy. Odebrała swoje pieniądze, popatrzyła chwilę na Akashiego w milczeniu, jakby się nad czymś zastanawiała, następnie lekko westchnęła i skierowała się ku wyjściu. Miał zamiar płacić za wszystko? Świetnie. Może jeszcze nie zrozumiał albo nie był do końca świadom, że panna Nanatsuki należała do drogich dziewczyn, które lubią wydawać. Niezależnie czy to swoje, czy czyjeś pieniądze. Już zaczynała się zastanawiać nad tym, co powinna zamówić, na co ma ochotę lub czego jeszcze nie próbowała.
- Tak też zrobię. - odparła, zamykając za sobą drzwi i ruszyła do właściwej części karczmy. Zasiadła przy niewielkim stoliku i zanim jeszcze zdążyła cokolwiek zamówić, zanim zawołała kelnera drugi raz, to pojawił się Akashi. Miał czyste ubrania, chociaż były najprostszymi łachami na świecie. Zapewne zamówił je od obsługi karczmy. Dziewczyna nie miała nic przeciwko posiedzeniu trochę w brudnym stroju, bo dom miała niedaleko, a tam zamierzała jeszcze raz się wykąpać i przebrać w świeże ciuchy.
- Nie, nie wiem, która jest najlepsza. Zdam się na kucharza. - rzuciła od niechcenia, przyglądając się Akashiemu ze znudzoną miną. - Zatem nie da się Ciebie również zagłodzić? Trucizna pewnie również odpada w takim razie. Paraliżująca wciąż zachowuje pełną skuteczność. Już prawie rozgryzłam jak działa Twoja regeneracja. Już wiem jak Cię zabić i co na Ciebie jest skuteczne. - przy końcu wypowiedzi zaczęła się lekko uśmiechać, widocznie zadowolona z własnej dedukcji i tego, że najprawdopodobniej udało jej się znaleźć sposób na pokonanie Akashiego na dobre. To oznaczało, że od tej chwili była niebezpieczeństwem, na które powinien uważać. Powinien, ale zapewne tego nie zrobi, bo czarnowłosa zdążyła już go trochę poznać i zrozumieć jaką osobą jest.
Skąd u niego ta troskliwość? W oazie wykazywał raczej mieszane zainteresowanie stanem Youmu. Bardziej dbał o nią, gdy tego nie potrzebowała, niż wtedy, gdy tego potrzebowała. Czy przez to, że wysłużyła się nim w walce uważał się teraz za jej obrońcę lub osobę, która powinna troszczyć się o nią? Parsknęła śmiechem, przyglądając się chłopakowi z zażenowaniem.
- Może walczyłeś za mnie, może chroniłeś mnie, może zaniosłeś mnie na rękach, ale nie jestem Twoją księżniczką. - powiedziała rozbawiona i pokiwała głową na boki, zarzucając jeszcze dosyć mokrymi włosami. - Nic mi nie jest. Jestem obolała, może potrzebuję więcej odpoczynku. Nie potrzebuję opiekuna. - mruknęła, wskazując ręką kelnerowi, by przyszedł. Niezręczna była sytuacja, w której ktoś się o nią troszczył. Od bardzo dawna była zdana na samą siebie i żyło jej się doskonale w ten sposób. Nie potrzebowała troski, nie w tym momencie. Radziła sobie na razie sama i chociaż posiadanie "opiekuna" było całkiem miłe, to Youmu uznawała to za nieco uwłaczające. Tym bardziej, że była kunoichi.
- Chcę najlepsze danie jakie macie i najsmaczniejszy alkohol. Rozumiesz? - odezwała się do kelnera, jakby ten był sługą, któremu wydaje rozkaz. Próżno było oczekiwać od panny Nanatsuki jakiegoś szacunku czy bycia taktowną lub kulturalną. Ona była sobą i naprawdę nie dbała o to, co pomyślą inni, a tym bardziej o to, jak się czują. Akashi miał już kilka okazji odczuć to na sobie, a jednak dalej nie docierało do niego, że czarnowłosa to fatalna towarzyszka. Nie docierało albo nie stanowiło dla niego przeszkody. Tak czy inaczej - kelner kiwnął głową, odebrał od jednookiego zamówienie i ruszył przed siebie.
Nastała cisza. Można było się wsłuchać w rozmowy reszty klienteli, jeżeli kogokolwiek to interesowało. Youmu nie odczuwała potrzeby do mówienia czegokolwiek, ale słuchać nieznajomych nie chciała, zaś jakoś trzeba było sobie umilić czas oczekiwania na zamówienie. Miała przed sobą Akashiego, który wciąż skrywał sporo opowieści, które mogły być nie tylko ciekawe, ale także wartościowe.
- Będziesz tak milczał? Opowiedz mi coś. - odezwała się z wyrzutem w głosie, jakby to była jego wina, że się nudziła. Skoro był jej towarzyszem, to uważała, że powinien ją zabawiać. Po to tutaj był, a ona... ona czyniła mu zaszczyt samą swoją obecnością i przyjemnością możliwości zjedzenia z nią przy jednym stole i zabawienia ją rozmową. - Przynależysz do jakiejś wioski? Masz jakąś rangę? Przytrafiło Ci się coś ciekawego? - zadała trzy pytania, aby naprowadzić na tor swojego nierozgarniętego znajomego. Powinien załapać o co jej chodziło, odpowiedzieć na pytania i ruszyć dalej z historią. Nie była pewna nawet czy Akashi przypadkiem nie mówił jej tych informacji jak siedzieli na półce skalnej, ale nie miało to w tym momencie znaczenia. Nie chodziło o to.
0 x
Obrazek
| Youmu Nanatsuki |
Embrace | the | Perfection
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Karczma "Klejnot Pustyni"

Post autor: Akashi »

Nieśmiertelność młodzieńca była inna, ciężka do zrozumienia przez osobę, która jej nie posiada. Czasami widać jej luki, które jednak okazywały się fałszywe. Samemu dobrze się o tym przekonał parę razy, próbując przyjmować, niektóre ciosy na siebie specjalnie by przetestować swoją wytrzymałość i zdolności do regeneracji.
Wszystkie rodzaje trucizn też na mnie nie działają. Sam już sobie jedną podałem, która sparaliżowała osobę obok mnie, po czym ją zabiła. Mi jedynie od niej, przez krótki moment trzęsły się ręce. Więc nie wiem, jak bardzo potężny środek musiała byś mi podać, żeby unieruchomił mnie chociaż na chwilę. Wątpię, że taki środek istnieje. - powiedział, z lekkim znudzeniem w głosie. Znowu kwestia jego zabicia i próba znalezienia luki w jego głównej sile, było to lekko nużące i niezbyt ciekawe. Wiele rzeczy już na siebie przyjmował z własnej woli, które nie były skuteczne przeciwko niemu.
Jednak teraz pozostała poruszona kwestia troski, fakt było to dziwne i nietypowe. Sam chłopak nie potrafiłby na to odpowiedzieć, gdy nie miał całej nocy na przemyślenia nad tematem dlaczego pomógł dziewczynie. Wniosek dla niego był prosty i wykraczający poza traktowanie jej jako księżniczki, na co zareagował śmiechem.
- Nie, to nie tak. Zwyczajnie nadal mam ludzkie uczucia, które nie miały wystarczająco czasu by we mnie umrzeć. Może i jestem nieśmiertelny, to jednak jestem młody. Mam ledwo ponad 20 lat i gdybym Ci nie pomógł i teraz się o Ciebie troszczył. Nie mógłbym spojrzeć swojej siostrze w oczy. W końcu skoro ktoś potrzebuje pomocy trzeba mu pomóc, zwłaszcza jak Ci ufa. Tak jak ty mi zaufałaś wczoraj, mimo że mogłem Cię zostawić, a nawet zabić. Ty postanowiłaś zasnąć. By zabrać wszystko dla siebie, w końcu nikt by mnie nie szukał. - wypowiedział. Starając się to ułożyć wszystko jakoś logicznie. Cały swój dziwny system troski o młodą czarnowłosą niewiastę, która niestety była lekko wredną istotą. Przez co momentami młodzieniec żałował, że jej nie zostawił tam na pustyni.
Zamówienie zostało złożone, sama dziewczyna postanowiła zamówić to co najlepszego ma lokal do zaprezentowania, podobnie jak chłopak, który chciał spróbować specjału regionu, w którym się znalazł. Teraz jednak nie mógł w spokoju czekać na zamówienie, bowiem ktoś się nudził i próbował jakoś nawiązać rozmowę. Jednooki jedynie ciężko westchnął przyglądając się lepiej dziewczynie i zastanawiając się przy tym nad jej pytaniami.
- Nie, nie przynależę do żadnej wioski. Urodziłem się w Ryuzaku no Taki, w połowie jestem Terumi ze strony mej matki. Tak samo nie posiadam żadnej rangi, nie służę pod nikim. Pracuje dla tych, którzy więcej płacą. Jednak nie zawsze tak jest. Czasami zabijałem własnych zleceniodawców, za próbę oszukania mnie. Tak samo polowałem na ludzi mi podobnych, równie nieśmiertelnych jak ja. - powiedział, wyjaśniając podstawowe informacje na swój temat, które raczej nie były niczym fascynującym. Sam opis własnej jednostki wskazywał na to, że jest wyrzutkiem. Najemnikiem, który pracuje dla każdego kto mu wystarczająco zapłaci, dodatkowo podejmie się każdego rodzaju pracy. Nawet polowania na innych wyznawców. Jednak podkreślił także, że próby jego oszukania kończyły się źle dla osób próbujących takich sztuczek.
- Coś ciekawego? Ciężko mi powiedzieć. Miałem okazje być już w wielu rejonach świata, sporo zobaczyć. Brać udział także w wojnie. Jednak mnie to nie są rzeczy zbytnio ciekawe do opowiadania. Bohaterem nie jestem. Chyba jestem na to zbyt młody, tylko czasami samemu chciałem umrzeć. Celowo przyjmując na pierś, niektóre techniki. - powiedział, przerywając na chwilę swoją wypowiedź.
- Zaczynając od wybuchu, który wypalił mi większość wnętrzności, potężnej kuli ognia, która od razu obierała żywota innych, a także wodnego smoka. Jednak nie były w stanie mnie zabić, nie były w stanie wywołać u mnie nawet najmniejszego bólu, mimo że moje ciało było zwęglone, pozbawiały mnie oddechu. - dodał po chwili, przerywając tutaj swoją wypowiedź i przyznając się do pewnego rodzaju dziwnych zachowań.
- Miałem 9 lat gdy zostałem nieśmiertelny. Byłem na skraju śmierci po tym jak mój ojciec prawie mnie zabił wydłubując mi oko. - wypowiedział na sam koniec, już milcząc całkowicie. Bowiem chwilę później przybył kelner. Przynosząc ze sobą zamówienia jakie zostały złożone, a po młodzieńcu dało się zauważyć, że to wszystko było dla niego ciężkie i na dobrą sprawę. Jedyną osobą, którą będzie w stanie go zabić, jest on sam. Tylko planował na razie tego nie mówić dziewczynie.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Youmu Nanatsuki
Postać porzucona
Posty: 430
Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
Multikonta: Airen Akamori

Re: Karczma "Klejnot Pustyni"

Post autor: Youmu Nanatsuki »

Akashi nie pozostawiał żadnych sekretów, chociaż miał ich sporo. Wszystkie był w stanie powiedzieć i bez problemu dzielił się nimi z Youmu, która traktowała je trochę jak ciekawostki, trochę jak istotne informacje. Może w przyszłości przyjdzie jej walczyć z kimś pokroju jednookiego? W tym przypadku byli sojusznikami i bardzo dobrze, bo umiejętności nierozgarniętego chłopaka były na tyle nieoczywiste i niejasne, że ciężko byłoby znaleźć lukę po prostu walcząc. Dziewczyna musiałaby narazić swoje zdrowie i życie zbyt wiele razy, aby zrozumieć co działa, a co nie. Co jest skuteczne, a czego się wystrzegać, by walka była jak najbardziej efektywna. Teraz czuła się już całkiem pewnie. Uważała, że jest w stanie zabić Akashiego. Może wałkowanie tego tematu dla niego było nużące, ale ona o to nie dbała. Nie liczył się on, a ona. To ona miała się dobrze bawić. Na całe szczęście szarookiego, panna Nanatsuki jak szybko zaczęła, tak szybko skończyła. Otrzymała kolejną garść informacji i zamilkła, analizując je. Skoro trucizny na niego działały znacznie słabiej, oznaczało to, że organizm potrafił sobie z nimi radzić wielokrotnie szybciej, niż normalnego człowieka. To wskazywało, że jego regeneracja nie była po prostu pustym zasklepianiem ran i odbudową ciała, a naturalnym, wzmożonym procesem leczenia obrażeń.
Ze skupieniem wysłuchała co jednooki ma do powiedzenia. Milczała, dając mu wygadać się, ułożyć powód, dla którego uratował ją. Ona miała własne domysły dlaczego to uczynił i znacznie różniły się od tego, co powiedział Akashi. Parsknęła śmiechem, gdy skończył, a nawet później chichotała cicho, kiwając głową na boki. W końcu spojrzała na niego z wrednym uśmieszkiem, nachylając się przez stół, by zbliżyć się nieco do niego.
- Wybiórcze to Twoje sumienie. A jak spojrzysz siostrze w oczy po tym, jak zabiłeś kilku niewinnych mężczyzn, którzy ścigali prawdopodobnie groźnego przestępce? Wykonywali swoją pracę, ale byli też oddani prawu i dobru. Zginęli w różne okrutne sposoby, a nawet ich towarzysz po śmierci nie zaznał spokoju i zabił jednego ze swoich. Może nawet byli zwykłymi najemnikami, ale to nie oni powinni umrzeć. Byli niewinni. - na koniec wyszczerzyła się paskudnie, wręcz prześmiewczo i usiadła wygodnie na swoim krześle, zadowolona z siebie. Według niej Akashi był hipokrytą, który potrzebował jakoś usprawiedliwiać swoje nieścisłości. Sam nie rozumiał do końca dlaczego to wszytko robi. Działał wedle impulsów, które nie miały żadnych podstaw, a później tworzył wokół tego argumentację. Tak rozumiała to czarnowłosa, która uwielbiała dręczyć innych, wytykając im najdrobniejsze rzeczy, byleby zabolało, byleby poczuli się gorzej. To ją bawiło jak mało rzeczy na świecie.
- Nie oszukuj się. Zasnęłam, bo nie miałam sił nawet się podnieść. W tym momencie nie miało znaczenia czy Ci ufam, czy nie. Ty za to uratowałeś mnie po części przez to, że okazałam Ci trochę sympatii i znalazłeś we mnie pewną dozę wyrozumiałości na Twoją odmienność, a po części przez to, że zwyczajnie Ci się podobam. - powiedziała szorstko, uśmiechając się nieznacznie na koniec. - Nie jestem ślepa. - dodała, roztrzepując dłonią włosy, by te przy schnięciu nie zmieniły się w zlepione kosmyki. Nie miała grzebienia, by je rozczesać, więc jakoś musiała sobie radzić. I tak miało być to tylko chwilowe rozwiązanie, mające jej starczyć do momentu powrotu do domu.
Zatem nie przynależał do żadnej wioski, czyli był niezależnym ninja - najemnikiem. Kariera całkiem opłacalna, ale niebezpieczna, bez zabezpieczenia pod postacią więzów klanu. Najemnicy ginęli i nic to nie znaczyło. Śmierć członka klanu wiązała za sobą również polityczne brzemię tym większe, im wyższa ranga, im istotniejszy jest ninja. To dawało spore pole do popisu tym, którzy potrafili bawić się w intrygi, którzy potrafili skorzystać ze swego sprytu, aktorstwa i kłamstw. Dlatego właśnie Youmu, chociaż też była niezależnym ninja, skierowała się do Atsui, by "powrócić" do swego szczepu, którego nie znała. Teraz była jego częścią i swoją rolę dopiero wypracowywała. Chciała szybko wspiąć się po szczebelkach kariery, szybko stać się kimś istotnym, a nie jednym z wielu Dōkō czy Akoraito. Na razie była jeszcze przed nią długa droga. Chciała zamieszać się w coś bliskiego szczepowi, aby ułatwić sobie zyskanie "wartości" w oczach liderki, by została uznana za potrzebną, a najlepiej niezbędną. Musiała też nabierać sławy. Sława gwarantowała wiele możliwości. Sama sława była też często wspaniałym zabezpieczeniem. Sprawiała, że osoby niekoniecznie istotne wydawały się bardzo ważne. Była to taka maska, za którą kryła się smutna rzeczywistość.
- Mamy coś wspólnego. Też urodziłam się w Ryuzaku no Taki i też zdarzyło mi się zabijać moich zleceniodawców. - odparła beznamiętnym tonem i ze znudzoną miną. - Czasami ludzie zapominają, że każdy dba o swój interes. Wynajęcie mnie nie oznacza wierność. Kupują moje umiejętności, mój czas, ale nie mnie. Zapominają, że podejmuję decyzję, rozmyślam i wybieram korzystniejszą ofertę. Zapominają, że świat nie jest zbudowany z ideałów, a wartości. - dodała, wpatrując się gdzieś w dal, jakby wspomnieniami wracała do sytuacji, o których niebezpośrednio mówiła. Jej ton był chłodny, spojrzenie skupione i zimne, a mina beznamiętna. Nastała cisza, a gdy się ocknęła, gdy wróciła do siebie, to wstała, by zdjąć z siebie płaszcz i zawiesić go na krześle. Zaczynało jej być gorąco.
I co miała w takim momencie powiedzieć? Czym było to wyznanie z ojcem? Dało jej tylko informację, że nie był taki od urodzenia, a wspomnianą nieśmiertelność zyskuje się później. Zapewne były ku temu jakieś warunki. Ewentualnie było to coś, co należało aktywować, obudzić w sobie tak, jak klanowe zdolności. Jednooki wspomniał, że miał matkę ze strony Terumi, a kim był ojciec skoro chciał go zabić? Niezbyt interesowało to pannę Nanatsuki. Ona sama miała daleko gdzieś swoją matkę i ojca, więc tym bardziej tych Akashiego miała w głębokim poważaniu. Szarooki wyglądał w tym momencie tak, jakby rozdrapał jakąś starą ranę. Taką psychiczną, bo fizyczna wywołałaby na jego twarzy uśmiech, a nie minę pokroju zbitego psa.
- Nieefektywny sposób zabijania. - mruknęła. Nie była najlepszą osobą do pocieszania czy dawania wsparcia. Zresztą nawet nie próbowała. Po prostu nie wiedziała co ma powiedzieć. Kelner przyniósł zamówienia i bardzo dobrze. Youmu mogła zająć się jedzeniem, a nie tą niezręczną ciszą jaka zapanowała między nimi. Dziewczyna otrzymała soczysty kawałek mięsa zawinięty w plastry cieńszego, a to położone na jakichś liściach o intensywnym aromacie. Na boku talerza był zwyczajny ryż, a wszystko to polane dosyć ciemnym sosem. Cokolwiek to było, to pachniało zachęcająco. Trunkiem zaś było... wino. Kto by się spodziewał, że najlepszy i najdroższy trunek, to akurat wino. Czarnowłosa postanowiła skosztować łyk z lampki. Alkohol był wręcz niewyczuwalny, za to niesamowicie przytłaczająca była słodycz. Słodycz owocowa, ale panna Nanatsuki nie była w stanie stwierdzić co to za owoc. Nie jadła ich w swym życiu zbyt wiele. Jak dla niej wino było trochę za słodkie, za ciężkie w ten sposób, bo aż lepiło jej się w ustach. Mimo wszystko było bardzo smaczne. Jak sok.
- Rzeczywiście nieciekawe są historie o tym jak na kolejnych potyczkach zdobywasz kolejne rany. - powiedziała, odkładając lampkę na bok i przysuwając do siebie danie, które otrzymała. - Żeby zostać bohaterem nie trzeba umrzeć za kogoś. To brzmi jak męczennictwo. Bohater po prostu bezinteresownie pomaga ludziom w potrzebie. Bohaterem możesz być dla staruszki, która się przewróci na ulicy. Bohaterem możesz być dla dziecka, którego zabawka się gdzieś zgubiła. - drobna lekcja od Youmu, która po prostu została wypowiedziana bez zastanowienia. Po prostu prostowała bzdurne założenia szarookiego, bo były... głupie i nie zamierzała swoim milczeniem im przytakiwać. I po tych słowach zaczęła zajadać się daniem, które było naprawdę pyszne. Porcja nie była duża, ale już pierwsze kęsy wskazały na to, że potrawa jest niezmiernie sycąca i będzie ciężko zjeść ją całą. W szczególności przy takim akompaniamencie wina.
- A Ty nie jesteś niczego ciekaw? Zasłużyłeś, żebym Ci odpowiedziała na jedno pytanie. - właściwie to on ciągle mówił o sobie, a Youmu podawała jakieś urywki i tak niepowiązanych ze sobą informacji, pozostając bardziej tajemniczą, niż nieśmiertelny człowiek. Ciekawiło ją o co zapyta, będąc świadomym, że mu odpowie. W sumie nie gwarantowała mu szczerości, ale była ona w zamyśle o ile pytanie nie miałoby zaszkodzić jej samej.
0 x
Obrazek
| Youmu Nanatsuki |
Embrace | the | Perfection
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Karczma "Klejnot Pustyni"

Post autor: Akashi »

Czy sumienie było wybiórcze? Ciężko stwierdzić, zwłaszcza że oni nie przypominali żadnych stróżów prawa, a bardziej najemników, łowców głów którzy trudzili się w takim samym fachu jak jednooki.
- Przedstawiciele prawa ścigający przestępce? Nazwał bym ich bardziej łowcami głów. Wybierając swoją drogę godzili się na śmierć, tak samo jak ja zgodziłem się na swoją. Jednak nigdy nie zabiłem żadnej kobiety, ani nigdy nie miałem zamiaru skrzywdzenia żadnej celowo. - odparł, spokojnie. Fakt dla niego osoby, które spotkali w oazie nigdy nie byli przedstawicielami prawa. Jeżeli oni mogli być za jakich uznanych, to również Akashi mógł uchodzić za strażnika pokoju. Strażnika ładu i chaosu utrzymującego wszystko w równowadze.
Teraz jednak przyszła kolejna trudna kwestia, na która chłopak jedynie się skrzywdził starając się przeanalizować informacje potrzebne do wszystkiego.
- Podobasz? Może masz odrobinę racji, jednak niczym nie różnisz się od innych kobiet tutaj. Nie jesteś w stanie zaoferować więcej niż inne. Więc to trochę martwy punkt. Pomogłem Ci, ale przez twoje marudzenie, coraz bardziej tego żałuję. - odparł, z uśmiechem. Rozmyślając nad tym co mógłby zrobić dziewczynie jeżeli ta nieco przegnie ze swoimi ostrymi słowami. Fakt możliwości wielu nie miał, jednak zawsze coś by się wymyśliło by ją upokorzyć, nie wyrządzając jej przy tym większej krzywdy. Podobanie w tym przypadku byłoby niewiele znaczące, chociaż kwestia tutaj poruszona była ciekawa. Można by podejść do tego nieco inaczej.
- Wcześniej zastanawiałaś się jak mnie zabić i zapewne starasz się ułożyć jak najlepszy plan do tego, prawda? - zapytał się, samemu także zbliżając się w stronę dziewczyny.
- To czemu nie przekonasz mnie bym zrezygnował ze swojej nieśmiertelności dla Ciebie? Skoro uważasz się za taką wyjątkową, raczej łatwo powinnaś mnie przekonać bym wybrał miłość, a nie siłę. Sama zauważyłaś, że mi się podobasz, więc powinnaś mieć lekko ułatwione zadanie. - dodał po chwili, uśmiechając się przy tym. Wyzwanie jakie zaproponował było dość dziwne, ale zarazem zabawne. Przecież podobał jej obecnie sposób na zabicie go bez potrzeby męczenia się.
- Dodam do tego, że to jest jedyny skuteczny sposób by pozbawić mnie życia raz, a dobrze. Bez ryzyka, że wrócę, inne metody nie dadzą Ci takiej gwarancji. - wypowiedział na sam koniec w tej kwestii. Jedynie pozostało poczekać jak dziewczyna na to zareaguje, przecież raczej niecodziennie dostaje takie propozycje.
Teraz można spokojnie przejść do posiłku, fakt danie zamówione przez chłopaka było smaczne. Wyjątkowe dobre, raczej nie mógł wymarzyć sobie lepszego posiłku w takim miejscu jak to. Tylko sama dziewczyna dokańczała pozostałe kwestie w wymianie zdań. Przedstawiając nieco informacji o sobie, sama także pochodziła z Ryuzaku. Było to nieco zaskakujące, ale człowiek nic na to nie poradzi. Także nie wykonywała ślepo poleceń. By na sam koniec zaoferować dość kiepską nagrodę. W formię jednego pytania. To nie było zbyt mądre, ani zachęcające do niczego. W sumie, sam chłopak miał gdzieś informacje o niej. To co chciał wiedzieć wiedział, reszta była nieistotna.
- Jedno pytanie? Szczerze, mam gdzieś to. Nie potrzebuje się o nic pytać, nie obchodzi mnie co robiłaś, ile osób zabiłaś. Wiem jak się nazywasz, jak wyglądasz, tak samo niestety wiem jak irytujące momentami masz charakter, który niszczy całokształt twojej osoby. Gdyby on był lekko inny, można by Cię wtedy uznać za ideał. - odparł, z zadziornym uśmiechem by powrócić do swojego posiłku, który dość szybko skończył, a następnie podniósł się od stołu.
- Wracam na górę. Jak już znudzi Ci się jedzenie, możesz zamówić więcej alkoholu i wrócić po swoje rzeczy na górę. - powiedział, oddalając się od stoły, po czym skierował się w stronę schodów i wszedł na górę do pokoju, gdzie postanowił położyć się na łóżku wpatrując się w sufit, czekając przy okazji na dalszy rozwój sytuacji, a jak się nic nie wydarzy, zyska nieco złomu do sprzedania.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Youmu Nanatsuki
Postać porzucona
Posty: 430
Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
Multikonta: Airen Akamori

Re: Karczma "Klejnot Pustyni"

Post autor: Youmu Nanatsuki »

Od kiedy w ujęciu moralności najemnicy przestawali mieć znaczenie? Nieistotne jaki zawód wykonywali, istotne co dokładnie robili. Może i byli zwyczajnymi łowcami głów skuszonymi nagrodą pieniężną za Badyla, ale nawet wtedy, byli oni po tej dobrej stronie, po tej, która nie zawiniła. Wykonywali swoje zadanie. Na co im były te Ryo? Najpewniej na przeżycie. Jak każdemu. Akashi ukrócił ich problemy i nie uważał, że było to coś złego. Za to uważał, że skrzywdzenie kobiety, nawet takiej jak Youmu, a więc mającej sporo pod skórą, było złe. Wracali do rozmowy sprzed walk, która odbywała się na półce skalnej. Jednooki miał coś z tymi kobietami, jakąś awersję do krzywdzenia ich i miało to jakieś dziwne podłoże w psychice, którego czarnowłosa jeszcze nie do końca rozumiała. Jakby uważał je za lepsze... za obiekty dobra. Czyżby chodziło o popularność Akashiego? Naprawdę był tak płytki, że zwyczajny brak zainteresowania nim ze strony płci przeciwnej doprowadzał go do tak skrajnego stanu, który zmuszał go do robienia wszystkiego, aby tylko nie zasmucić kobiety, by mieć jakiekolwiek szanse? Istniało takie prawdopodobieństwo. Desperacko mógł szukać tego uczucia, które mężczyznom strasznie mąciło w głowach. Nawet nieśmiertelny szaleniec-dureń nie był na to odporny.
- I co z tego? To, że nie zabiłeś żadnej kobiety ma usprawiedliwiać inne Twoje czyny? Zabiłeś za to wielu mężczyzn, a Ci byli mężami, braćmi i synami kobiet. Każda matka wolałaby umrzeć, niż dać zginąć swemu dziecku. I rzeczywiście nie zrobiłeś tego celowo, bo Ty nie myślisz perspektywicznie. Ty myślisz bardzo prosto. Analizujesz informacje z danego momentu i nie wyciągasz z nich żadnych spekulacji. Nie wyciągasz z nich wniosków. - mówiła chłodnym tonem, ale pozbawionym jakiegoś jadu. Jakby po prostu podsumowywała Akashiego. - Jak na osobę, przed którą jest cała wieczność, to zdecydowanie za mało myślisz o przyszłości. - dodała półgłosem, jakby to była tylko jakaś wstawka. Nawet nie patrzyła przez cały ten czas na szarookiego, ale teraz spojrzała mu w to jedno odsłonięte oko. Wpatrywała się i uśmiechała swoim paskudnym, wrednym uśmieszkiem, jakby starała się go sprowokować. - Siostra i matka muszą być z Ciebie dumne. - rzuciła prześmiewczym tonem, wręcz powstrzymując się od śmiechu. Może przesadzała? Może. Oczywiście nawet nie pomyślała, że w końcu zdenerwuje na tyle swego towarzysza, że ten jakoś zareaguje. Zapominała, że inni ludzie byli łatwi do sprowokowania, chociaż wiedziała, że mają znacznie słabsze nerwy, niż ona sama. Nieświadomie testowała cierpliwość Akashiego, a ta jakieś granice miała.
Zaśmiała się szczerze i wesoło, gdy usłyszała, że nie różni się od innych kobiet. Dobrze wiedziała, że chłopak o fioletowych włosach nie myśli tak naprawdę, a jest to jedynie uszczypliwością, która miała trafić w najbardziej oczywistą cechę Youmu - dumę. Niestety nieśmiertelny z natury nie był wredny, nie był nawet zły, a zagubiony. Nie potrafił ranić słowami z taką skutecznością, z jaką robiła to czarnowłosa. Ona była ekspertką, wręcz mistrzynią w dziedzinie działania na nerwy. A to wszystko potrafiła osiągnąć dlatego, że jej były stalowe i nie dało jej się sprowokować. Uwielbiała takie momenty, w których ktoś próbował się odgryźć. Była to idealna okazja, aby ukazać różnicę poziomów.
- Nie, drogi Akashi, mylisz się. Tobie mogę zaoferować nawet znacznie mniej, niż każda inna. - rzuciła luźno, uśmiechając się i powstrzymując od śmiechu. Nie do końca wiedziała czy nierozgarnięty znajomy zrozumie aluzję, która w prosty sposób definiowała "tamte" kobiety i samego Akashiego. - Nie żałuj, siostra będzie dumna. - odparła i już nie wytrzymała, parsknęła śmiechem, by zacząć się wesoło śmiać. Czy marudziła? Znów źle interpretował. Marudzenie byłoby, gdyby narzekała na lokal, na niego, na pokój, drogę, jedzenie czy cokolwiek innego. Ona zwyczajnie się z nim droczyła, irytowała go, ale tylko dlatego, że nie zgadzała się z jego słowami, że nie były dla niej rozsądne. Gdy tylko mówił coś odkrywczego albo coś znajomego, to zgadzała się z nim, ale to działo się rzadko. Niestety.
Uniosła jedną brew, gdy usłyszała propozycję Akashiego. Patrzyła na niego od tej chwili jak na idiotę, ale nie przerwała mu. Pozwoliła mu się wygadać, przedstawić cały swój pomysł i domysły odnośnie dziewczyny. On chyba czegoś nie rozumiał. Przeceniał swoją wartość. Youmu ani nie grzało, ani nie ziębiło to czy on żyje, czy nie. Mógł w tej chwili prysnąć jak mydlana bańka, a czarnowłosa nawet nie zastanowiłaby się co z nim jest. On nie miał znaczenia w tej chwili. Nie prezentował żadnej wartości, oprócz prostego rachunku, który zdecydował się za nią zapłacić. Może oczekiwał miłej randki po tym, jak uratował księżniczkę, ale zdecydowanie się pomylił. Tryumf nad jego nieśmiertelnością nie odnosił się do niego samego, a do umiejętności, którą posiadał. Nie chciała pokonać jego, chciała pokonać wszystkich jemu podobnych. Próby rozkochania w sobie kogoś, kto nie jest nawet zbliżony do niej swą wspaniałością było tak uwłaczające i żenujące, że panna Nanatsuki nie potrafiła wyobrazić sobie desperacji, w jaką musiałaby popaść, by na coś takiego się zdecydować.
- Pojebało Cię? Czegoś nie rozumiesz i nie dziwi mnie to. - odezwała się naprawdę mając dosyć kolejnych nietrafionych domysłów jednookiego. Wszystko musiała mu tłumaczyć. Niczego nie był w stanie zrozumieć bez wyłożenia mu tego jak dziecku. - Mam w dupie czy żyjesz, czy nie. Jesteś dla mnie tylko materiałem, na którym badam możliwości Twojej nieśmiertelności, gdyby przyszło mi walczyć z podobnymi Tobie. Zdobywam informację, zastanawiam się, a przy okazji świetnie się bawię, starając się podkopać Twoją pewność siebie spowodowaną tą umiejętnością. - odparła spokojnie, a następnie wzięła łyk wina. Jej znudzona mina znów zawitała na twarzy. Jak klasycznie. Westchnęła ciężko, spoglądając na Akashiego już ze zrezygnowaniem. - Niczego nie muszę udowadniać. Nie Tobie, nie sobie. Rozumiem, że wpłynęłam Ci na nerwy i starasz się trafić jakoś we mnie, by mnie zabolało. Chcesz dać mi jakąś nauczkę, że nie warto Cię drażnić. Czyżbyś chciał mnie skrzywdzić? Pierwszy raz zranić celowo kobietę? - na koniec nieznacznie się uśmiechnęła, by wziąć kolejny kęs swojej potrawy do ust. Jak już przełknęła kawałek, to oparła się wygodnie o oparcie krzesła, założyła nogę na nogę, a ręce splotła na piersi, wpatrując się w Akashiego, świdrując go wzrokiem. - Jesteś jak dziecko we mgle. Zagubiony i niewinny. Tak naprawdę nie jesteś ani szalony, ani zły. Szukasz zabawy i nie lubisz, jak ktoś Cię lekceważy, jak ktoś bierze Cię za dziecko, którym jesteś. Dlatego zabijasz. Bawi Cię to i daje uczucie, że masz władzę, że teraz muszą się z Tobą liczyć, że muszą Cię wziąć poważnie. To też napędza Cię. Wydaje Ci się to takie dorosłe, takie dojrzałe - zabić kogoś, a najlepiej brutalnie. Zwrócić jego zmarłego towarzysza przeciw niemu. Jesteś dzieckiem, które bardzo chce być dorosłe. W gruncie rzeczy jesteś dobry, chciałbyś dbać o bliskich, o osoby, na których Ci zależy, ale Ty takich osób nie masz. Masz tylko siostrę, wobec której czujesz zobowiązania. Zobowiązania, do bycia lepszym człowiekiem. I nie, nie chcesz umrzeć, a robisz takie wrażenie, by ktoś docenił Twoje poświęcenie. Wiesz... jesteś jak pies, który robi wszystko, by ktoś go pogłaskał albo chociaż zwrócił na niego uwagę. - zakończyła swój wywód, który w całości powiedziała spokojnie i lekko, jakby dzieliła się po prostu swoją opinią. I tak poniekąd było. Oprócz tego, że mówiła Akashiemu jak go widzi, to ubierała to w takie słowa, by go zabolało, by go wkurzyć, ale nie było to głównym zamierzeniem. Nie chodziło już o granie mu na nerwach, a o analizę jego własnej osoby.
Upiła kolejny łyk tego niezmiernie słodkiego wina. Było pyszne, ale za każdym razem, gdy go kosztowała, to miała zamiar popić je najzwyczajniejszą wodą, by pozbyć się tej ciężkiej lepkości w ustach. Wiedziała, że więcej go nie zamówi, chociaż nie było wcale tak nieprzyjemne w konsumpcji. Dało się zignorować słodycz. Miała jeszcze kilka rzeczy do powiedzenia Akashiemu, zanim wróci do jedzenia swojej potrawy.
- Umiesz ranić bronią, ale słowami niestety nie. Uderzasz w najbardziej oczywiste punkty. To tak, jakbyś celował w tarczę. Nie jesteś w stanie skrzywdzić mnie w ten sposób. Twoje słowa muszą być jak senbony - trafiają w najmniej spodziewane punkty, najbardziej bolesne i ukryte. Niełatwo je znaleźć, ale późniejsza frajda jest nie do opisania. - powiedziała z lekkim uśmiechem, aż po raz setny westchnęła. - Akashi, Ty jesteś taki dobry i głupi, żyj sobie. Nie chcę Cię zabijać. - teraz już jasno wyjaśniła o co jej chodzi. W prostych słowach, że chłopak musiał zrozumieć. Może dla niego wydawało się to wyzwanie atrakcyjne, w końcu zostałby zauroczony przez samą Youmu, a więc, według niej samej, istną boginię. Może nawet już był zauroczony, a chciał jedynie jej zainteresowania? Tak czy inaczej, nawet jeżeli próby rozkochania w sobie nieśmiertelnego byłyby interesujące, to panna Nanatsuki nie miała w tym interesu. Ani nie potrzebowała zakochanego po uszy sługi, ani martwego jednookiego. Obie te opcje były dla niej nieopłacalne i naprawdę dziwiła się, że szarooki nadal nie rozumiał jej systemu wartości, który stanowił podstawę jej charakteru. Nie duma, nie wyjątkowość, nie uroda, a wartość.
Zaśmiała się w reakcji na jego wypowiedź. Nie miał pytań. Czemu o tym nie pomyślała? Przecież był osobą, która nie myśli o przyszłości, a co dopiero przeszłości. Interesowało go tu i teraz. Tak też żył. Zatem widział ją, znał jej imię, wiedział jak się zachowuje, czyli wszystko to, co było teraz potrzebne. Najbardziej zabawna była jednak kwestia "ideału". Dla Youmu to stwierdzenie znaczyło tyle, co oznajmienie jej, że jest zbyt wspaniała, a to drażni innych, więc gdyby była tak zwyczajna jak oni, to byłaby już ideałem. Chociaż Akashi mówił o "lekko innym" charakterze, a nie zupełnie innym. Zatem spośród wszystkich wrednych cech, które zaprezentowała, to tylko kilka uznawał za te, które przeszkadzały. Nie odezwała się. Nie miał pytań, to nie odpowiadała. Wzruszyła ramionami i wróciła do jedzenia posiłku. Akashi swój skończył znacznie szybciej i oznajmił, że wraca do pokoju. Panna Nanatsuki zachichotała cicho, kiwając głową w zgodzie. Chyba miał już jej dosyć. Bawiło ją to, że nawet on posiadał swoje granice cierpliwości do niej. A był naprawdę specyficzną osobą, która znosiła wiele. Zapewne tylko dlatego, że była kobietą i to ładną.
Bez pośpiechu dokończyła swoje danie. Właściwie to ledwo je w siebie wcisnęła. Dopiła ostatni łyk wina, a następnie zawołała kelnera. Poprosiła go o manierkę z wodą, którą dosyć szybko dostała wraz z informacją, że będzie musiała za nią zapłacić. Przypomniała chłopaszkowi, że to jednooki młodzieniec w czarnej koszuli płaci za nią, by następnie zabrać swój płaszcz i wrócić do pokoju. Zostawiła tam tak naprawdę jedynie dużego shurikena, bo torbę przypięła do paska, gdy wychodziła zjeść, ale nie zamierzała go zostawić. Może Akashi tam na nią czekał z pułapką? Może coś planował? Może. Youmu nawet nie przyszło do głowy, że cała sytuacja jest jakaś podejrzana. Spokojnie wkroczyła do środka, by zabrać swój duży shuriken i założyć go na plecy.
- Wracam do domu. W razie czego nie znamy się, spotkałeś mnie nieprzytomną na pustyni i z dobroci serca spróbowałeś mi pomóc. Tamta masakra nie ma z nami nic wspólnego. - poinstruowała go co miałby mówić, gdyby został schwytany przez, na przykład, Ayatsurich, którzy szukaliby morderców ich ludzi. - Pewnie się więcej nie zobaczymy, więc jak masz coś do powiedzenia, to mów. Chętnie bym już umyła się i przebrała w czyste ubrania. - rzuciła od niechcenia, łapiąc za klamkę od drzwi i czekając, aż jednooki zastanowi się czy chce coś jej powiedzieć, czy nie. Czekała tylko dlatego, że nagadała mu sporo rzeczy o nim samym, więc może zmusiła go do myślenia. Może coś zrozumiał. Może miał jakieś interesujące przemyślenia niekoniecznie na swój temat, ale może świata? Może niej? Kto wie. Chciała dać mu ostatnią szansę, by zapisał się w jej pamięci z nieco innej strony.
0 x
Obrazek
| Youmu Nanatsuki |
Embrace | the | Perfection
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Karczma "Klejnot Pustyni"

Post autor: Akashi »

Fakt, młodzieniec posiadał wiele podstawowych braków. Coraz bardziej posiadał ich świadomość, ale właśnie przez to nie odzywał się już w ogóle podczas posiłku, który szybko skończył się już w ciszy bez niepotrzebnych wymian zdań. Niestety wszystko sprowadzało się do prostego stwierdzenia, że fioletowo włosy jest życiowym przegrywem, dodatkowo nieśmiertelnym. To było dość irytujące, jednak wstyd byłoby się przyznać do czegoś takiego, zwłaszcza teraz przy takiej liczbie ludzi. Temu właśnie chłopak wrócił do pokoju gdzie zaległ na łóżku rozmyślając nad wszystkim, by to zostało przerwane przez znajomą już dziewczynę, która powiedziała że wraca do domu. Tylko czekała na jakieś słowa pożegnania. Było to dziwne, nieznajome dla niego. Jednak postanowił coś powiedzieć.
- Masz rację. - powiedział cicho, dalej utrzymując swój wzrok na suficie. Po raz pierwszy młodzieniec przyznał komuś racje, samemu nadawał się jedynie do walki bronią, tylko tyle go uczono. Więcej nie potrzebował i według swoich nauczycieli nie będzie potrzebował niczego więcej. W końcu ma nieograniczony czas, który nieopłacalnie byłoby marnować na zbędne rzeczy. Temu nie mówił więcej, nie czuł takiej potrzeby. Jeżeli dziewczyna będzie chciała usłyszeć więcej to w końcu zostanie na dłużej i nie będzie wracać do swojego domu, a ton rozmowy może uległ by nieco zmianie na bardziej pozytywny, chociaż tą niewielką część. Lecz tutaj to bez znaczenia. Wszystko powoli dobiegało końca, a chłopak za jakiś czas będzie mógł wyruszyć dalej, szukając swojego szczęścia, o ile kiedyś uda mu się je odnaleźć.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Youmu Nanatsuki
Postać porzucona
Posty: 430
Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
Multikonta: Airen Akamori

Re: Karczma "Klejnot Pustyni"

Post autor: Youmu Nanatsuki »

Cisza. Youmu naprawdę ją polubiła, gdy znajdowała się zamknięta w swoim małym "sanktuarium", czyli kopule z Dotonu. Wtedy naprawdę mogła oddać się swoim myślom, snuć plany i zastanawiać się nad tym czego pragnie. Brakowało tylko ciemności. Gdy dwa zmysły właściwie nie pracowały, to umysł wchodził w tryb zmożonej pracy. Przynajmniej w jej przypadku. Teraz jednak cisza była... ciężka dla Akashiego. Czarnowłosa nie czuła niczego, prócz zadowolenia. Wiedziała, że dokonała trafnej analizy, a jeżeli nie, to przynajmniej Akashi w nią uwierzył. Właściwie to go nie znała wcale tak dobrze, a bazowała na swoim zmyśle dedukcji, który to w życiu już nie raz ją uratował. Ufała sobie w tej kwestii.
Miała rację? Oczywiście, że ją miała. Nie do końca spodziewała się tak pokornej postawy ze strony jednookiego. Oczekiwała, że ten zirytowany celnością ich słów wymyśli przekonującą obronę albo spróbuje, wedle porad czarnowłosej, wbić igłę jej tam, gdzie zaboli najbardziej. Jednak on przyznał, że nie myliła się. Spojrzała na niego dosyć przyjaźnie, jak na nią samą i pokiwała głową z niewielkim uśmieszkiem na ustach.
- Wiem. - odparła krótko, zauważając, że coś do nieśmiertelnego dotarło. Coś zrozumiał. Youmu prychnęła śmiechem, zdając sobie sprawę, że mogła się przyczynić do istotnej zmiany w szarookim, która sprawi, że ten stanie się znacznie lepszym człowiekiem, a z pewnością bardziej wartościowym. Nie takie było jej zamierzenie. Chociaż była dla niego zwyczajnie wredna, to mówiła to, co uważała. Skoro on uświadomił sobie, że to prawda, to w ten sposób wyciągnął coś wartościowego z czegoś, co dla Youmu było pozbawione jej. W jakiś sposób nawet pannie Nanatsuki to zaimponowało. Lekcja z obelg. - Jeżeli się jednak kiedyś spotkamy, to do tego czasu miej cel i mnie zaskocz. - odparła całkiem wesoło, dając mu ostatnią poradę. Cel, którego mu brakowało. Musiał znaleźć sobie coś, co pchałoby go do przodu. W ten sposób z pewnością by się zmienił, stał się zdecydowanie cenniejszym człowiekiem. Wtedy też sama kunoichi uznałaby go za lepszego, może nawet godnego towarzyszenia jej. Jego umiejętności były niezmiernie przydatne, ale osobowość uniemożliwiała całą współpracę. Mógł być jak nieoszlifowany diament, ale to dopiero mogło się okazać. Mogło, bo Youmu nie mogła sobie zagwarantować, że po opuszczeniu tego pokoju Akashi rzeczywiście coś w sobie zmieni, przejdzie do jakiegoś działania.
- Trzymaj się, Akashi. - rzuciła, przekraczając próg i zamykając za sobą drzwi. Zostawiła go samego ze swoimi myślami. Nie czuła potrzeby przebywania z nim dalej. Miała inne sprawy, a co miała zrobić w jego towarzystwie, to zrobiła. Teraz bardziej interesowało ją możliwe następne spotkanie. Liczyła, że wydarzy się przynajmniej za rok, by móc naprawdę przekonać się co zmieniło się w jednookim. On też mógłby zobaczyć jak wiele może uzyskać panna Nanatsuki przez taki okres czasu. Ruszyła na dół, a później wyszła z karczmy, biorąc łyk wody z manierki. Pustynne słońce jak zwykle bezlitośnie piekło, zatem nie ociągała się i wróciła jak najszybciej do swojego domu.

Z/T

//Dzięki za fabułę i misję! ❤
0 x
Obrazek
| Youmu Nanatsuki |
Embrace | the | Perfection
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość