Na końcu książki okazało się, że faktycznie znajdowało się wybrzuszenie. Ukryte było w nim coś, co z pewnością mogło się już przydać dla kogoś przynależącego do frakcji wojowników. Kenshi wyciągnąc zza zakładki dwie bombki - jedną dymną a drugą wybuchową. Kenshi ostrożnie się im przyjrzał, przyznając że najprawdopodobniej były w dalszym ciągu sprawne, a to oznaczało, że...
- Używany przez Shinobich w walce, niewątpliwie nieprzeznaczony dla tak pięknych dłoni - czarnowłosy potwierdził, z uśmiechem przyglądając się swojej rozmówczyni. W oczach błyszczały mu psotne iskierki, wynikające nie tylko z tematu wokół którego krążyli, ale również z tego, że całe to przesiewzięcie przyniosło mu w końcu materialną korzyść na którą liczył od początku.
Po odnalezieniu takiego znaleziska, Kenshi w końcu zamknął księgę. Spojrzał na nią jeszcze raz, na okładkę, na symbol którym była oznaczona, po czym ją odłożył do torby na uzbrojenie. Nie do końca się zmieściła, ale wystarczająco na tyle, aby nie wypadła i nie blokowała dłoni. Czarnowłosy ponownie zwrócił się do swojej rozmówczyni, wiedząc ile jej zawdzięczał. Dziewczyna bardzo pięknie powiedziała, aby zachował to w pamięci. Nie często zdarzało mu się usłyszeć coś takiego, po prawdzie chyba jeszcze nigdy nie był obiektem kobiecego westchnięcia, stąd ta sytuacja była dla niego tak wyjątkowa. Biorąc to wszystko pod uwagę, czuł się w obowiązku jakoś odwdzięczyć.
- Chciałbym Ci jeszcze raz podziękować za udzieloną pomoc. Bez Ciebie na pewno nie udałoby mi rozwiązać tej zagadki. Masz we mnie dłużnika i w razie problemów... Gdybyś potrzebowała pomocy kogoś prawiącego się tym fachem co mój, szukaj w siedzibie szczepu Maji, Kenshiego - w tym momencie czarnowłosy się lekko skłonił - Tak właśnie mam na imię - powiedział, po czym się nachylił i pocałował kobietę, zamykając jej delikatnie usta - swoimi. Gest z jego strony trwał dosłownie chwilkę - czuł jednak, że był jej to winien. Za to wszystko co czuła. Uśmiech który wyskoczył na jego twarzy był ostatnim co mogła ujrzeć, bo po tym się odwrócił i skierował natychmiast do wyjścia, opuszczając włosi biblioteki.
- [z/t]