Droga główna na uboczu.

Awatar użytkownika
Suzu
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy
Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
Multikonta: Miwako

Re: Droga główna na uboczu.

Post autor: Suzu »

Lecieli więc we czwórkę - dowodzący piaskiem Kuroi, Ichirou, Suzu i zabrany przez nią przypadkiem Numa, zbyt onieśmielony chyba, by jakoś wyraźniej zaznaczyć swoją obecność. Zielonowłosa nawet nie zdawała sobie sprawy, że ciągle trzyma go za rękę, oddając ten krzepiący gest, którym ją obdarzył jeszcze na dole. Prawdę mówiąc w ogóle nie za bardzo zdawała sobie sprawę z czegokolwiek, skupiona na własnych wspomnieniach. Nie, nie rozpamiętywała po to, by jątrzyć rany własnego serca. Analizowała. Szukała odpowiedzi na proste pytanie - dlaczego? Prostej odpowiedzi jednak nie znajdywała. Wiedziała tylko, że nie doszłoby do tego, gdyby był silniejszy. Albo gdyby większą siłę miała chociaż ona. Ludzie mówili ładne słowa, ale jak przychodzi co do czego, liczy się tylko to.
Nieśli też ze sobą ciało, spalone, czarne, niemal bezwłose, choć resztki zieleni ocalały tu i tam. To już nie był Arashi, jej wesoły kuzyn, z uśmiechem podchodzący do każdego problemu. Ciało to tylko ciało. Chciała jednak, by spoczęło pośród rodzinnych piasków Sabishi, by zakończył swą podróż, wracając do domu. Nie weszła w słowo Ichirou, bo wyraził wszystko - ich medycy przygotują wszystko do jego ostatniej podróży. Ona sama nawet nie byłaby zdolna jeszcze ruszyć się do Sabishi.
- Co ja mam powiedzieć jego rodzicom? - zapytała, bo sama nie umiała sobie na to odpowiedzieć - O tym przewrocie, o czerwonym płaszczu... Co ja mam powiedzieć?
Wydawało jej się oczywiste, że nikomu, nigdy, nie przyzna się do noszenia płaszcza terrorysty. To byłoby niebezpieczne i głupie, należało do czynów, które trzeba było pogrzebać w dalekich odmętach pamięci. Rodzice zasługiwali jednak, by wiedzieć. Ale czy chcieli usłyszeć coś takiego? Nikt poza osobami noszącymi podczas rebelii maski nie wiedział, jak bardzo ich obecność została zdemonizowana przez działania przeciwnej frakcji, która z radością ubrała się w ich barwy. Czerwone płaszcze miały stać się znienawidzonym symbolem terroru.
Dopiero teraz zaczęły do niej docierać zasłyszane wcześniej informacje. Ichirou zabił Naohiro. Normalnie domagałaby się opowieści, ale na razie po prostu przyjmowała wszystko do wiadomości, nie wartościując. Teraz, gdy przeszedł jej szał, była po prostu zmęczona i otępiała. Słuchała. I dopiero gdy została ostrożnie zapytana o swój stan, zdała sobie sprawę, że wszyscy muszą się o nią mniej lub bardziej martwić.
- Trzymam się. Jak zawsze w formie, złego diabli nie biorą - wysiliła się na żywszy ton, ale nie było w nim radości - Nawet udało mi się kogoś porwać. Teraz mogę zażądać okupu i sprawić sobie nową gurdę. Hej ty - odezwała się do Numy, który nie zdołał jej się wcześniej przedstawić - Daleko masz do domu?
Generowanie problemów zawsze wychodziło jej najlepiej, nawet wtedy, gdy zupełnie nie miała takiego celu. Żadne z nich właściwie Numy nie znało, a i ona nie była pewna, jak znalazł się z nią na jednej chmurce. Znała jednak siebie na tyle, by w pierwszej chwili spodziewać się własnej winy. No bo co miałby tutaj szpiegować, i to tak jawnie...?
- Czekaj, pokonałeś Naohiro? - oprzytomniała trochę bardziej, po czym skrzywiła się, jakby zjadła coś bardzo niedobrego - To świetnie. Ale też trochę źle. Już i tak jesteś za sławny, nigdy cię złapać nie można. Może byś oddał Naohiro... - dopiero teraz zdała sobie sprawę, że nie zna imienia drugiego z Sabaku - miłemu kuzynowi, a sam zabrał za ważniejsze rzeczy?
Cień uśmiechu pojawił się na jej zmęczonej twarzy, choć wbrew wypowiedzianym słowom, pełna była podziwu. To nie było bylejakie dokonanie, chyba nawet otwierało mu bramkę, by został kiedyś liderem całego rodu. Pomimo bezbrzeżnego bólu, w jej serduszku znalazło się trochę miejsca dla dumy z osiągnięć krewnego. Kto wie, może nawet ocalała dlatego, że udało mu się to zakończyć?
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
Awatar użytkownika
Numa
Martwa postać
Posty: 619
Rejestracja: 3 kwie 2018, o 12:12
Wiek postaci: 16
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Brązowooki chłopak, rasy białej. Posiada ciemnobrązowe włosy.
Widoczny ekwipunek: -Hełm zakrywający twarz pozostawiający jedynie małą szczelinę na jego oczy.
-Czarny płaszcz z kapturem.
Multikonta: Ni ma

Re: Droga główna na uboczu.

Post autor: Numa »

Numa jak to Numa mrugał spokojnie podczas lotu, patrząc się jak gdyby nigdy nic. To że został porwany było pewną nowością sprawiało to że właściwie nie wiedział czego się spodziewać. Rozmawiali sobie o dokonaniach i innych takich z jego strony udało mu się uratować kilku ludzi nie zabijając nikogo. W końcu co zabawne łatwiej jest kogoś zabić niż uratować. Chyba że mamy przypadki osób które zdecydowanie nie chcą odejść z tego świata. Wtedy sprawa jest skomplikowana. Sprawiało to że no milczał aż w końcu ktoś coś do niego powiedział. Choć właściwie to obok niego. Sprawiło to że Numa tak bardzo nie ogarniając o co tu chodzi postanowił powiedzieć.
— Słaby cel obrałaś sobie na okup. Bo wiesz, właściwie to ja nie mam domu, ani też rodziny, wątpię by ktoś zapłacił za mnie. Może jak bym miał byś jakimś niewolnikiem to wtedy... Choć wątpię aby ktoś chciał akurat mnie, jestem raczej zbyt trudny w pilnowaniu... —
Wytłumaczył spokojnie tak zupełnie wytłumaczył sytuację, poważnie patrząc co ta Suzu kombinuje. Powoli coraz bardziej wierzył w to porwanie, w końcu to było porwanie i to w biały dzień. Z słów Numy czuć było aż taką powagę że zakrawało to pod nutki sarkazmu. I tak po chwili Numa równie poważnym tonem zapytał.
— Właściwie to gdzie my lecimy ? —
0 x
- Myśli Numy -
- Słowa Numy -
Obrazek[/center]
Nie odpowiadam przed żadną władzą.
Oraz mogę mówić i robić co mi się żywnie podoba.
Bez ponoszenia żadnych konsekwencji !
Nie posiadam siły, wpływów czy pieniędzy.
Mało, nie mam nawet pracy.
Jestem Bezdomnym !
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=-QdgoBYUHBU[/youtube]
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1517
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Droga główna na uboczu.

Post autor: Kuroi Kuma »

Zerknął w stronę Ichira i uniósł brew ku górze mając wrażenie, że chyba sobie kpi. Niech sobie będzie pupilkiem lidera, każdy robi to co lubi, jednak rozkazywać może sobie innym przydupasom, którzy mają słowa Jou za święte i niepodważalne.
-Ciesz się, że nie mam złego humoru, bo inaczej zastałbyś papkę chłopaczku. Nie zapominaj się - rzucił do niego ostro, w sumie możnaby rzec że nawet warknął. Nie przyjmował rozkazów nawet od Jou, więc tym bardziej nie od kogoś, kogo nawet dobrze nie znał. Mógł być sobie kimkolwiek na tej płaskiej ziemi, lecz daleko nie zajdzie, jeżeli nie będzie lepiej dobierać słów.
-Lepiej leć do bezrękiego i załatw to szybko, zanim się wybiją do końca i nic z nich nie zostanie - dodał do Ocirka i machnął ręką zupełnie jakby go odganiał. Nie zmieniało to jednak faktu że to nasz Diabołek zgładził Naohiro, zadał ostatni cios i przeciwstawił się wybuchom o tak potężnej mocy, jakimi władał zamieniony w jaszczura lidera Haretsu. Obecnie jednak jego głowa służyła tylko za kartę przetargową, dowód zwycięstwa i trofeum. Zerknął na dziewczynę i kiwnął jej głową jakby odpowiadał na zadanie pytania.
-Kuroi, na razie tyle wystarczy i nie, podziękuję. Nawet jakby mi go wcisnęli, to będę się wypierał rękami i nogami. Niby piasek się owinął dookoła tej jaszczurki i nikt z postronnych nie poznałby kto nim władał, gdyby nie hmmm... skala naszych działań tak to nazwijmy, dobrze mówię? - zerknął na Ocira i lekko się uśmiechnął, bo co jak co, ale koniec tej wojny to była w dużej mierze jego zasługa - jego, no i oczywiście tego kota. Potem zerknął na jedynego nie-Sabaku na tej imprezie. Zniżył nieco głowę, położył ją na dłoni. Drugą stuknął fajką o kolano, z której wysypało się trochę popiołu.
-W sumie mógłbyś zostać niewolnikiem - wyszczerzył się do niego, ale zaraz później pokazał w stronę Kinkotsu - osada Sabaku była bardzo blisko, pewnie można było ją dostrzec nawet gołym okiem - To osada Sabaku, gorące i często nieprzyjazne miejsce, lecz ma swoje zalety. No i to dom wszystkich dzierżących gurdę. A kim Ty jesteś w ogóle, kim wy jesteście i jak się tutaj znaleźliście?
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3911
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Droga główna na uboczu.

Post autor: Ichirou »

Mimo piastowanej rangi Kogō, czy niewątpliwej, regionalnej renomy nie posiadał odpowiedzi na wszystkie pytania. Z pewnością nie posiadał dobrej odpowiedzi na kwestię, która nurtowała właśnie zielonowłosą. Czegokolwiek Suzu nie powie rodzicom poszkodowanego, nie obędzie się bez rozpaczy i łez. Choć Ichiemu daleko było do współdzielenia skrajnych emocji ze swoją kuzynką, to był świadom faktu, jak bardzo paskudnego dramatu właśnie doświadczyła.
- Powiesz im, że walczył o sprawiedliwość, że stanął po stronie uciśnionego klanu i dążył do utworzenia należytego porządku na pustyni. I że jego śmierć nie poszła na marne - oznajmił bez potrzeby dłuższego namysłu. Powiedział to, co trzeba było powiedzieć w takiej sytuacji. Dyplomatyczna deklaracja, której celem było dodanie otuchy tym, którzy pogrążeni byli w żałobie. To samo zresztą powiedziałby oficjalnie wszystkim innym, którzy znaleźli się w poważnej sytuacji.
Czy była to szczera odpowiedź? Nie do końca. Asahi nie podjął żadnej głębszej refleksji w tej sprawie, bo nie czuł takiej potrzeby. Nie wiedział przecież, czy zielonowłosy marionetkarz wpłynął w jakikolwiek sposób na rebelię Tsurai, czy był jedynie maluczką jednostką, która tylko robiła statystykę.
Starał się nie dawać po sobie tego znać, ale był trochę zdziwiony zachowaniem Suzu i tym, jak ta znosiła żałobę. Spodziewał się po niej zupełnie innej, znacznie żarliwszej reakcji. Tak słabo ją znał, czy dziewczyna szybciutko dojrzała?
Na słowa Kuroia dotyczące wydanego mu rozkazu nie odpowiedział. Spojrzał na dziadka niemiło, marszcząc brwi i mrużąc ocy, ale powstrzymał się do karcenia go i robienia mu lekcji. Był zbyt zmęczony na ewentualne utarczki i miał ważniejsze sprawy na głowie od udzielania lekcji pokory niższemu rangą w obecności kuzynki i jakiegoś nieznajomego.
No właśnie, kim był ten nieznajomy? Ichirou, zaaferowany innymi rzeczami, nie zwrócił tej pory większej uwagi na osobnika, który podróżował z nimi na gapę. Zmierzył go tylko wzrokiem, ale nie odezwał się do niego. Nie miał nastroju do zawierania nowych znajomości. Uznał więc po prostu, że skoro zabrała go zielonowłosa, to jest po właściwej stronie i nie stanowi zagrożenia.
- Od kiedy zrobiłaś się taka dowcipna? - zapytał nieco zadziornie, nie ukrywając swojego niezadowolenia w związku z wysuniętymi przez Suzu pomysłem. Miał przypisać zasługi starszemu Sabaku? I to jeszcze po tym, jak przed momentem mu oburknął? Ha, dobre sobie. Owszem, Kuroi może i swoje zrobił podczas rebelii, jednak Diabeł Świtu nie zamierzał z nikim innym dzielić się chwałą, która wynikała ze zgładzenia pieprzonego Naohiro.
- Dobra, odstaw mnie tutaj - zalecił wiecznemu Dōkō.
- Załatwię, co trzeba. Potem się zobaczymy - wyjaśnił krótko, spoglądając najpierw na Kuroia, a potem na Suzu. Później zeskoczył z chmurki i wylądował na budynku lub uliczce, zależnie gdzie podleciał drugi Sabaku swoim piaskowym tworem.
Pospiesznie ruszył w stronę siedziby głównodowodzącego.

[zt]
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Suzu
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy
Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
Multikonta: Miwako

Re: Droga główna na uboczu.

Post autor: Suzu »

To nie była sytuacja, w której wystarczyło posłużyć się z góry napisanym scenariuszem. Przekazać wieści o nieszczęściu, klepnąć dwa razy po ramieniu i odejść - to jedno. Wówczas zapewne sprawdziłyby się wypowiedziane przez Ichirou słowa, nawet jeśli były dość banalne. W trudnych chwilach ludzie łatwiej przyswajali proste słowa. Suzu nie udawała się jednak do domu Rindou jako urzędnik czy kurier, łączyła ich wspólna krew i wspólna strata. Wspólna żałoba. Będą chcieli usłyszeć wszystko ze szczegółami, dziesięć razy, a potem znowu i więcej. Mimo wszystko jednak Ichirou zawarł odpowiedź najbardziej trapiącą kwestię - nie było żadnego czerwonego płaszcza.
Czy Suzka była taka dojrzała? Wątpliwe. Mieli jednak za sobą długą drogę, a ona przez ten czas wylała tyle łez, że pewnie groziło jej już odwodnienie. Bolała ją głowa od płaczu, rana rwała pod bandażem, była zmęczona psychicznie i fizycznie, a do tego dochodził brak chakry. Od czasu do czasu zasypiała, zawsze jednak były to krótkie, nieprzyjemne drzemki, w których cofała się do wieży z piaskowca.
I choć zwykle nie przeżywała specjalnie zjawiska określanego "wyrzutami sumienia", teraz natrętna myśl wracała do niej za każdym razem, gdy usiłowała jakoś objąć głową sytuację. Dlaczego ona żyje, jeśli on zginął? Dlaczego nie zginęła z nim? Dlaczego nie mogła zginąć, by żył on...?
Na natrętne myśli Suzu znała tylko jedno remedium - gadanie. Uwielbiała paplać, także bez sensu, szczególnie w chwilach wyjątkowego stresu (choć ten raczej jej się nie zdarzał) czy w obliczu problemów. Nie znaczyło to wcale, że wszystko jest w porządku. Nic nie było! Słowa płynęły jednak same, a ona czuła frustrację przez fakt, że bardziej martwili się o nią niż przejęli śmiercią zielonowłosego. Żaden z nich właściwie go nie znał, głowa niby to rozumiała, ale serce?
- Od dzisiaj. Tak mnie w Kōzan rozbawili - odburknęła ponuro, jeśli chciał ją pocieszyć to raczej odnosił odwrotny skutek - Jak chcesz się dobrze rozerwać to tylko tam.
Omal się nie rozbeczała po tych słowach, ale Ichirou zdecydował się ewakuować, zniknęło więc niepotrzebnie rosnące w powietrzu napięcie. Suzka zamrugała kilka razy, powstrzymując cisnącą się do oczu wilgoć. Swą uwagę skierowała na pozostałych obok Kuroia i Numę. Nie do końca rozumiała, co dowodzący piaskiem miał na myśli przez skalę działań, ale rozumiała niechęć do przywłaszczania sobie cudzych zasług. Niekoniecznie dzielili przy tym to samo spojrzenie na sprawę, ale to już nie było ważne. I co miał na myśli mówiąc o jaszczurce? Zbyt zmęczona chyba była na to wszystko.
- Suzu. Jak mnie zostawisz pod szpitalem to już sobie poradzę. To nie może być takie trudne - silna i niezależna kobieta pustyni, szkoda tylko, że nie była tak twarda gdy nieszczęściu dało się jeszcze zapobiec.
Pozostawał jeszcze ich przypadkowy pasażer, który zaskoczył ją trochę własną wyobraźnią. Niewolnik, jaki niewolnik? Właśnie uporali się z ostatnią ostoją niewolnictwa na pustyni, a tu takie coś. Chociaż, co innego trzymać pod butem cały klan, co innego utrzymać na łańcuchu pojedynczą osobę. Może nawet i znalazłaby się osoba, która chciałaby ciemnowłosego przygarnąć. Bez możliwości odmowy.
- Mnie się wydajesz grzeczniutki, pewnie szczytem twojej złośliwości byłoby sikanie do piwa. Masz chociaż jakieś imię? - zapytała, a po ostatnich słowach Kuroia podrapała się ze smutnym namysłem po głowie.
Pominęła fakt spokrewnienia z Ichirou, bo nie musiał tego wiedzieć. Ludzie wtedy zaczynali być niepotrzebnie uprzejmi albo przeciwnie, niemili. Patrząc po ich wcześniejszej wymianie zdań, Kuroi nie przepadał za Asahim. Chociaż, ona wcale nie zareagowała lepiej, a przecież zależało jej na kuzynie. Pokonał Naohiro, niby bohater, ale zdołał wszystkich wkurwić po drodze. Pięknie, prawda? Mniejsza jednak o to, jakie budził w innych emocje. Suzka nie chciała przebywać w cieniu sławnego krewniaka, miała dostatecznie własnej energii i charakteru, by nie ograniczyć się do bycia "kuzynką Ichirou".
- Myślę, że mogę się nazwać najbardziej wesołą Dōkō z Atsui. Typ mi chyba wyciął uśmiech od ramienia do ramienia, to będzie piękna blizna. - nie wiedziała, jakiej właściwie odpowiedzi od niej oczekiwał, ale paplanie samo w sobie było przyjemniejsze, niż myślenie nad niedawnymi wydarzeniami - Opowiedz lepiej, jak zginął Naohiro. Bardzo był silny?
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
Awatar użytkownika
Numa
Martwa postać
Posty: 619
Rejestracja: 3 kwie 2018, o 12:12
Wiek postaci: 16
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Brązowooki chłopak, rasy białej. Posiada ciemnobrązowe włosy.
Widoczny ekwipunek: -Hełm zakrywający twarz pozostawiający jedynie małą szczelinę na jego oczy.
-Czarny płaszcz z kapturem.
Multikonta: Ni ma

Re: Droga główna na uboczu.

Post autor: Numa »

Komuś spodobał się pomysł zostania przez Numę niewolnikiem, Numie jednak pomysł nie przypadł do gustu.
— Wolał bym pozostać zostać bezdomnym niż zostać niewolnikiem. Jednak rozumiem osada Sabaku... —
Numa zastanawiał się gdzie to niby jest, nie planował trasy tutaj to też nie przygotował się geograficznie na taką wyprawę. Jakoś chyba wróci. Jeden z nich którego nie znał postanowił coś załatwić więc odszedł zeskakując z chmurki. W sumie toczyło się tu sporo rozmów które Numa nie zawsze rozumiał.
— A, ja? No ja jestem Numa. Nie no, sikanie do piwa? Nie lepiej wypić, szkoda było by marnować. Ale skoro mówisz że jestem grzeczniutki, to chyba tak jest. — Numa należał do raczej skąpych osobników w końcu bieda uczy oszczędzać, choć inni nazywali to szanowaniem pieniądza. Niestety nie chroniło to przed syndromem szaleństwa po wypłacie. W końcu jak on wpada w szał kupowania. A uległość w sytuacji gdy przeczuwał że jest na czyjejś łasce była czymś czego się nauczył aby przetrwać. Numa mimowolnie przyglądał się jednak wszystkiemu poniżej, rozważając czy da radę bez urazów zrobić to co tamten kolega. Choć naprawdę nie był pewien czego od niego chcą. Więc znów przyglądał się Suzu. To ona w końcu go porwała łapiąc za rękę, a sądząc po tym że piasek nadal się trzyma to ta dwójka stoi za tym piaskiem pod nim. Jako że ogólnie tak dużo mówili To postawił coś dodać od siebie aby nie wyjść na nudziarza.
— Byliście kiedyś w Kami no Hikage ? Tam też się porobiło jak tam byłem.. — Mówienie o trupach w tym wydarzeniu mogło na swój sposób ranić Suzu, jednak gdy tragedia jest odległa jest łatwiej. No i nic innego nie przychodziło mu na myśl. Za szybko po dość trudnych przeżyciach.
0 x
- Myśli Numy -
- Słowa Numy -
Obrazek[/center]
Nie odpowiadam przed żadną władzą.
Oraz mogę mówić i robić co mi się żywnie podoba.
Bez ponoszenia żadnych konsekwencji !
Nie posiadam siły, wpływów czy pieniędzy.
Mało, nie mam nawet pracy.
Jestem Bezdomnym !
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=-QdgoBYUHBU[/youtube]
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1517
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Droga główna na uboczu.

Post autor: Kuroi Kuma »

A marszcz sobie co tam chcesz młodziaku, ale nie czuj się zbyt pewnie, bo najwięksi upadają najboleśniej. - pomyślał Kuma widząc niezbyt zadowoloną minę Ocira i nawet się trochę z tego cieszył. Nie da sobą pomiatać, chociażby sam Jou czy nawet ktoś potężniejszy miałby go zgnoić. Miał swoją dumę, nie miał zamiaru jej porzucać tylko dlatego, że ktoś pojawił się w odpowiednim miejscu i czasie. Ranga mówiła także o mocy osoby i tego nie można było odebrać młodziakowi, ale nic nie usprawiedliwia człowieka do wysługiwania się kimś innym. Ani pozycja, ani pieniądze, ani nic innego. To było dla Kumy coś niepojętego, a czy to nie przypadkiem dlatego Dohito stawili się do walki, bo ktoś nimi pomiatał?
-Aye aye kapitanie pięknisiu - i przez chwilę pomyślał o tym, by po prostu rozproszyć chmurkę tuż pod tyłkiem Ocira, ale sam na niej był więc musiałby tworzyć ją od nowa. Zniżył więc lot, pozwolił mu iść w swoją stronę prosto na dywanik.
Pozostał więc jeszcze przywieziony chyba faktycznie przypadkowo chłopak i dziewczyna, o której wiedział coś więcej niż tylko imię. Mimo że słyszał to imię już od wspomnianego wyżej pięknisia, to wolał je usłyszeć sam, ot tak po prostu wygodniej mu się zapamiętywało rzeczy. Samo słowo brzmiało pusty, jeżeli nie szedł za tym jakiś głos, jakieś inne skojarzenie. To że była kuzynką Ocira doskonale wiedział, ale czy to cokolwiek zmieniało? Wszyscy Sabaku byli jednej krwi, to właśnie w niej skupiały się ich zdolności, to była jedna i najważniejsza rzecz, która definiowała władców piasku, władców pustyni możnaby nawet rzec.
-Jak uważasz, dla mnie nie byłoby to zbyt miłego zrobić to samemu. Tak przynajmniej koleżance po fachu mogę pomóc - wzruszył ramionami i spojrzał w stronę - jakby nie patrzeć - pisakowej trumny, w której spoczywał uczestnik rebelii. To czy zginął na marne czy nie dopiero się okaże, bo Dohito muszą jeszcze zrobić najtrudniejszą rzecz, czyli utrzymać władzę. Teraz jednak był koniec rozmyślań, przemyśleń i ogólnie tego wszystkiego. Było wolne, miał chwile dla siebie, dwie osóbki tuż obok i mógł się oderwać od wojowania i poudawać przez chwilę cywila.
-Miło słyszeć, miło poznać, Doko najdłuższy stażem wita wszem i wobec. - kiwnął głową naśladując niby ukłon, jednak trochę mniej oficjalny. Zmierzył najpierw ją wzrokiem, po prostu gapił się na nią bez pardonu od góry do dołu zupełnie jak babcia witająca nową pannicę w rodzinie, która sprawdza czy wszystko z nią w porządku, czy nie jest jakaś pieprznięta czy jakaś taka inna, niedożywiona czy co innego. Potem przeniósł wzrok na chłopaka i zrobił rzecz dosyć podobną.
-Bezdomnym? W sensie że wędrowcem, który po prostu nie znalazł swojego miejsca, czy po prostu człowiekiem bez domu? - nie ukrywał zaciekawienia. Ba, nawet się lekko nachylił do chłopaczka bo naprawdę go zaintrygował. Ofiara wojny? Może po prostu wyrzucony chłopak z domu, albo inna tragedia rodzinna, których nie było mało na tym świecie
-Do Kami no Hikage zawsze miałem się wybierać, ale zawsze coś mnie zatrzymywał. A to jakaś wojna, a to jakieś zlecenie, ot takie ciekawe rzeczy się zdarzają. Za to Naohiro... cóż, do tej pory jeszcze nie widziałem bestii na własne oczy, obecnie mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że tak się zdarzyło. O ile człowiek władający tak potężnymi wybuchami, gotowymi zniszczyć bez wysiłku mur to jest naprawdę COŚ, tak w momencie gdy zobaczyłem na jego ciele łuski... i że upodabnia się do jakiegoś jaszczura, wtedy zacząłem mieć wątpliwości, czy na pewno mamy do czynienia z człowiekiem. - gdyby mógł to chciałby wyrazić to jakoś inaczej, niż tylko słowami, jednak nie miał takiej mocy Dolatywali jednak już do okolic szpitala, więc na ciąg dalszy trzeba było odczekać, bo była rzecz ważniejsza do załatwienia.
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Suzu
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy
Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
Multikonta: Miwako

Re: Droga główna na uboczu.

Post autor: Suzu »

Gdy Suzka rok temu wyruszała z Kinkotsu w swoją wielką podróż, spodziewała się, że wróci radosna i nasycona cudami zielonego kontynentu. Powrót miał być tryumfalny i radosny, ale taki nie był. Właściwie nie czuła nic, kiedy minęli wreszcie mury i zaczęli lecieć ponad znajomymi dachami budynków z piaskowca. Czy była jakaś pieprznięta? Bardzo możliwe. W zmęczeniu, żałobie i bólu nie całkiem zagojonej rany, okoliczności zdecydowanie nie sprzyjały poznawaniu nowych ludzi. Prawdą jednak jest to, że Kuroi był "swój", nawet pomijając jego znajomość z Ichirou. Przelot na jego chmurce wydawał się zupełnie naturalny, inaczej niż przy glinianym tworze Shinsa, na który się ostatecznie nie zdecydowała. Najbardziej naiwna pośród Sabaku czegoś się w tym Kozan jednak nauczyła.
- Więc chodź ze mną. Chcę z nim być do końca. - to nie był dobry temat do licytowania się, a chociaż Suzu doceniała wsparcie Kuroia, nie mogła tam po prostu się kimś wyręczyć.
Zaskoczył ją też swoją rangą. Nigdy nie przejmowała się tym, co wypada, nie przeszkadzał jej doko w tym wieku. Zawsze jednak wydawało jej się naturalne, że umiejętności się docenia. Jakim cudom na dnie hierarchii znajdywał się ktoś, kto tak dobrze władał piaskiem? Jego chmurka leciała z szybkością, o jakiej zielonowłosa mogłaby tylko pomarzyć, a przecież już z Arashim przebąkiwali powoli, że może i pora odezwać się do liderów w sprawie awansu.
- Jednak szkoda, że Ichirou ci tego Naohiro nie oddał. Moglibyśmy się śmiać, że Doko z klanu Sabaku nawet liderom wklepują - krzywy uśmiech wypłynął na jej zmęczoną twarz - Pewnie teraz czeka cię awans.
Trochę się wyłączyła, gdy Kuroi podpytywał Numę dalej. Nie to, że sama nie była zainteresowana, zmęczenie jednak robiło swoje. Zbliżali się też do szpitala, a to utrudniało jej błądzenie myślami w rejony mniej związanych z tragedią spraw. Po prostu słuchała, nie analizując, a słowa w większości wypadały potem drugim uchem i ginęły w pędzie powietrza. Dopiero wspomnienie Kami no Hikage wybudziło ją z tego letargu, jak impuls elektryczny przebiegający po ciele.
- Moja znajoma tam była... Wygląda na to, że ty to chyba lubisz kłopoty. Lepiej ich unikaj w Kinkotsu, bo tutaj nie lubi się ani obcych, ani problemów. - poradziła mu, właściwie szczerze, po czym zdumiała się kolejnymi słowami Kuroia - Jaszczur? Nie jestem wielkim znawcą Tsurai, ale w walce ze mną żaden Haretsu nie zmienił swojej formy, jeden tylko pokrył się jakby zbroją z kamienia. A może to był Dohito? Wszyscy się tam ze wszystkimi bili, trudno powiedzieć... - westchnęła ze zrezygnowaniem, wracając do wydarzeń z Tsurai.
Wtedy, w walce, czuła się mocna. Ciężko pojąć, jak to wszystko mogło się aż tak popieprzyć. Akurat znaleźli się w okolicy szpitala, dziewczyna przygotowała się więc do lądowania, ostrożnie, bo rana pod obojczykami nie pozwalała jej szaleć. Wypoczęła jednak dostatecznie, by pewnie stanąć na nogach pod słońcem Atsui.

[zt Suzu, Numa i Kuroi]
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
Akio Maji
Postać porzucona
Posty: 35
Rejestracja: 27 gru 2020, o 22:18
Wiek postaci: 15
Multikonta: Akiba

Re: Droga główna na uboczu.

Post autor: Akio Maji »

Ludzie różnie zaopatrują się na zbieraniu o nich wszelkich informacji. Nie każdy chciał być szarym człowieczkiem, zwykłą statystyką w papierach jakiegoś urzędasa. Niektórzy robili to z przekonania o wolności, inni na przekór władzom, a jeszcze inni mieli to totalnie gdzieś. Akio chyba należał do tej ostatniej grupy - nie obchodziły go decyzje podejmowane na samym szczycie. Ufał, że jeżeli coś robią, to robią to dla wspólnego dobra pustyni. Tak samo było z wszelkimi wojnami, które były prowadzone. Choć w ostatnim czasie były to głównie wojny domowe i próby załagodzenia konfliktów wewnętrznych. Czasami jednak młody Maji zastanawiał się, co będzie dalej. Czy pustynia zdecyduje się porzucić swoje korzenie, które tak głęboko zdążyły już wniknąć do piasku, czy może jednak zielona granica- jak zwykł to nazywać Akio - nie zostanie przekroczona. Wiele zależało od tych, którzy rządząc zza biurek zadecydują, czy dalsza ekspansja jest konieczna. Już teraz byli największym tworem znanym ludzkości, lecz co dalej? Imperium Samotnych Wydm?
W końcu Haruko zadała również swoje pytania, słuszne zresztą. Nie, żeby Akio nie zamierzał ich zadać. Po prostu wiedział, że jego siostra dopowie je pod koniec. Nie chciał wyjść na gbura, który całą rozmowę zabierze dla siebie. W końcu ona też powinna się poczuć do odpowiedzialności za misję. W końcu też brała w niej udział.
- Ah, droga główna na uboczu, znane miejsce! - powtórzył w końcu z przesadzonym przekonaniem w głosie. To ta słynna, największa ulica w Kinkotsu, choć skrzętnie schowana między mniej uczęszczanymi dzielnicami. Architekt, który projektował to miasto powinien zostać wybatożony publicznie co najmniej pięćdziesiąt razy za taką niekompetencję. O ile ktoś taki był, a samo miasto nie było robione na łapu-capu. Akio w sumie nie znał specjalnie historii jego własnego domu. Tak samo jak nie wiedział, kto dokładnie był pochowany w piramidach, rozsianych po całym Atsui. Jacyś przeszli Shirei-Kan? A może ktoś po prostu miał wybujałe ego i stwierdził, że dwa metry pod ziemią to za mało na jego kości? Cholera wie.
Gota Shigeaki. Czekaj, które to było imię, a które nazwisko? Kolejny problem językowy, który młodemu Akio sprawiał ogromny ból, porównywalny z bólem egzystencjalnym odczuwanym przez Uchiha. Bo niby tradycja mówiła, że nazwisko powinno podawać się pierwsze, ale nowe pokolenia, w tym on sam, najpierw przedstawiały się imieniem. Gdyby miał się bawić w analizowanie przyczyn takich zmian w społeczeństwie, to pokusiłby się o stwierdzenie, że wynika to z tego, że z biegem czasu coraz ważniejsza stała się konkretna jednostka, w przeciwieństwie do starych czasów, gdzie to nazwisko mówiło, kim jesteś. Teraz, po wielu latach, trochę zaczęło się to zmieniać. Choć oczywiście pozostawały stereotypy o niektórych klanach, jak np. to, że Inuzuka śmierdzą mokrym psem (choć to w sumie prawda...), to jednak starano się patrzeć w bardziej indywidualny sposób na każdego pojedyńczego człowieka. To, że byłeś Juugo, jeszcze nie oznaczało, że zaprzedałeś swoją duszę Antykreatorowi.
- W porządku, idziemy. Niech pan prowadzi. - odrzekł Akio, dumnie łapiąc się pod biodra, pokazując tym samym swoją determinację i męskość. Albo i nie. W każdym razie - ruszyli. Szli za starszym mężczyzną, rozglądając się przy tym dookoła. A przynajmniej to robił Akio. Może dziadek miał już gorszy wzrok i po prostu nie widział syna w okolicy, a ten najzwyczajniej w świecie przesadził z używkami i teraz leży gdzieś pod płotem?
0 x
Awatar użytkownika
Haruko
Postać porzucona
Posty: 66
Rejestracja: 8 kwie 2021, o 22:48
Wiek postaci: 19
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki wzrost, opalona cera, długie po pas kruczoczarne włosy, niebieskie oczy, tatuaże na rękach i biżuteria we włosach
Aktualna postać: Airan

Re: Droga główna na uboczu.

Post autor: Haruko »

Zadanie wydawało się być relatywnie nieskomplikowane, znaczy – że nie miało żadnego drugiego dna, takiego, którego Haruko czy Akio nie chcieliby w ogóle dotykać, nie mówiąc już o zarysowaniu go. Samo poszukiwanie samo poszukiwanie to już inna sprawa – mogliby mieć szczęście i znaleźć zagibionego dość szybko, ale i pecha i kręcić się po osadzie długo. Nieistotne – póki się za to nie zabiorą, to nie ma o czym mówić. Zaraz jednak przeszli do konkretów.
Gota Shigaeki – Haruko wydawało się, że patrząc na wiek mężczyzny, ten najpierw podał swoje nazwisko, a następnie imię. Sama nie miała takich rozterek jak Akio – w oficjalnych sprawach przedstawiała się tak, jak grzeczność wymagała, nie patrząc na indywidualność czy siłę jednostki ponad nazwisko, które w dużej mierze o shinobich i kunoichi mówiło sporo (choć… wcale nie wszystko). W przypadku zdarzań prywatnych bądź dużo luźniejszych, przedstawiała się głównie z imienia. To jednak był ten pierwszy przypadek – przyjęcie zlecenia. Odpowiedź też była więc prosta. I jasna jak słońce, które mieli w symbolu Unii.
- Maji Haruko i mój brat, Akio – padło w krótkiej odpowiedzi, gdy mężczyzna się przedstawił. Słuchała go w ciszy i bezruchu, kiedy opowiadał o sobie. Kozan. Znaczy, że Tsurai. Wojna domowa zrobiła tam swoje. Haruko sama tego nie doświadczyła, była zbyt młoda, gdy była świadkiem zamieszek i masakry podczas Turnieju Piaskowych Filarów, ale słyszała, że gdy walki są krwawe, niektórzy, co brali w nich udział, mają później szereg problemów. Paranoja, bezsenność, koszmary… - Hisaki jest shinobim? – zapytała wprost, bo temat krążył i krążył – chłopak zaangażował się w ruchy w Tsurai, więc istniała taka możliwość. Praktycznie była pewna, ale Haru wolała mieć stuprocentowe potwierdzenie.
Nie skomentowała przesadnego entuzjazmu Akio, kiedy usłyszał o d r o d z e g ł ó w n e j n a u b o c z u – krążący żart wśród ludności Kinkotsu i chyba nic dziwnego. Jak droga GŁÓWNA może być na UBOCZU? Jakkolwiek śmieszne by to nie było, zerowe poczucie humoru Haruko nie pozwoliło jej się zaśmiać czy jakkolwiek bardziej przejąć tematem, niż wewnętrzne westchnięcie i (to już akurat widoczne) uniesienie brwi. Rzeczywiście, ktoś kto się przyczynił do powstania takiej abominacji powinien zostać publicznie wybatożony, albo przynajmniej zesłany na służbę na wieży.
Akio odpowiedział mężczyźnie, że owszem, biorą tę robotę i ruszyli za mężczyzną. Maji przy tym milczała, rozglądając się od czasu do czasu na boki, starając się wypatrzeć gdzieś zielonookiego chłopaka przeciętnego wzrostu w koszuli nocnej, o którym mówił pan Gota. Gdy zaś znaleśli się przy domu przy drodze głównej, choć na uboczu, i jeśli nigdzie chłopaka nie wypatrzyli, to zamierzała pokręcić się w okolicy, szukając jakichkolwiek śladów po chłopaku. Cokolwiek – kawałek ubrania na gwoździu płotka, ślady na drodze (w końcu było to na uboczu…), albo cokolwiek innego, co pozwoliłoby podjąć trop. W końcu Kinkotsu było całkiem duże.
0 x
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Droga główna na uboczu.

Post autor: Kutaro »

0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Akio Maji
Postać porzucona
Posty: 35
Rejestracja: 27 gru 2020, o 22:18
Wiek postaci: 15
Multikonta: Akiba

Re: Droga główna na uboczu.

Post autor: Akio Maji »

Czy mieli coś lepszego do roboty? Raczej nie. Dzień ciągle trwał, ledwo południe minęło. I tak albo siedzieliby w domu, albo łaziliby bez celu po mieście. A tak to chociaż mogli zarobić, nieprawdaż? Równie dobrze mogli zająć się szukaniem dzieciaka, czy też raczej dużego mężczyzny, który tak jakoś przypadkiem się zgubił. To było dość dziwne, bo raczej w tym wieku ludzie nie wyparowują bez śladu, ale Akio już nawet nie chciał poruszać tego tematu. Najważniejsze było, żeby chłopaka odnaleźć, a dlaczego zaginął to niech już sobie wyjaśnia ze swoim ojcem.
Co do blondyna - to jak się wysławiał zależało od tego, z kim rozmawia. Ze swoimi rówieśnikami, czy tez osobami bliskiemu jego sercu, raczej się spoufalał. Nie używał wtedy honorytatywów, zwracając się przy tym do tych osób za pomocą samego imienia. W przypadku rozmów z jakimiś wyższymi sferami, strażnikami, czy urzędnikami starał się zachować choćby pozory powagi i majestatu. Nie przeszkadzało mu to jakoś specjalnie, ale zdecydowanie wolał luźniejszą atmosferę, gdzie nie trzeba było mieć kija od szczoty w dupie.
Tym razem jednak chłopak ukłonił się delikatnie w momencie, gdy jego siostra przedstawiła ich oboje. Prawdę mówiąc to zapomniał się przedstawić - ot, taka mała wpadka. Na szczęście jego siostra pamiętała o takich drobnostkach jak podanie imienia i nazwiska, choć prawdę mówiąc wcale się nie bał tego, że ktoś by go zapomniał. Byli na tyle charakterystyczni, że każdy by ich zapamiętał: ten taki blondas, z tą taką wysoką czarnulką, wytatuowaną! Oj tak, zdecydowanie rzucali się w oczy swoją... nietypowością.
Droga główna na uboczu. Droga. Główna. NA. UBOCZU. HA-HA-HA. Niech ktoś zatrzyma tę karuzelę śmiechu! Koń by się uśmiał. Albo wielbłąd. Nie wiedział czemu, ale ten żarcik bardzo go śmieszył. Zawsze uśmiechał się kącikiem ust, gdy ktoś używał tego sformułowania. Powstrzymał się jednak od dalszego ciągnięcia tematu i śmieszkowania, bowiem Haruko zdecydowanie nie należała do osób, których bawią takie absurdy.
- Czasami pod wpływem chwili robimy różne dziwne rzeczy. - skomentował słowa starca, spoglądając się przy tym na Haruko. Ta zazwyczaj spokojna dziewczyna doskonale wiedziała, do czego blondynek pije. Ta zazwyczaj spokojna i poważna kobieta, gdy miała gorszy dzień, potrafiła wybuchnąć gniewiem tysiąca słońc. Zdecydowanie nie chciałeś wchodzić jej w drogę, gdy wstawała lewą nogą. Te dwie skrajności były tym bardziej widoczne, gdy mieszkało się z taką osobą pod jednym dachem. Prawdę mówiąc - Akio nauczył się z nią żyć. Wiedział, kiedy jej nie denerwować, kiedy odpuścić. Jasne, że czasami były między nimi kłótnie - ale które rodzeństwo się nie kłóciło? Mimo wszystko żyli w dobrych relacjach. Akio zresztą raczej był bezkonfliktową osobą, a przynajmniej starał się. Opiekował się rodziną i pomagał na tyle, na ile nastolatek mógł. Od kiedy zresztą zaczął się parać sztukami Shinobi, to ich poziom życia zdecydowanie wzrósł - praca najemnicza była wyjątkowo dochodowa, przynajmniej jak na standardy Kinkotsu. Tym większe porównanie miał, gdy w końcu dotarli do mieszkania, o którym mówił mężczyzna.
Widać było, że starzec żył skromnie. Akio zdecydowanie nie przywykł do takich warunków. Wydawało mu się tu ciasno, wręcz klaustrofobicznie. To uczucie na dodatek było potęgowane przez porozwalane na podłodze wszelkiego rodzaju narzędzia i przybory kuchenne. Ich zleceniodawca szybko zorientował się, że z kuchennej szafki zniknął jeden nóż. Wbrew pozorom było to łatwe do zauważenia - stal nie była tania, a za dobry nóż można było dać się... pokroić.
- Rozejrzymy się chwilę po domu. - oznajmił, kiwając przy tym głową w stronę starca, na znak zrozumienia. Szybko rzucił okiem na całe mieszkanie, szukając jakichś śladów po używkach. Strzykawek, pustych butelek, czy czegoś w tym stylu. Chciał wiedzieć, czy mężczyzna którego będą poszukiwać może być w jakiś sposób odurzony. Dałoby to im trochę informacji na temat tego, w jaki sposób mają postępować.
0 x
Awatar użytkownika
Haruko
Postać porzucona
Posty: 66
Rejestracja: 8 kwie 2021, o 22:48
Wiek postaci: 19
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki wzrost, opalona cera, długie po pas kruczoczarne włosy, niebieskie oczy, tatuaże na rękach i biżuteria we włosach
Aktualna postać: Airan

Re: Droga główna na uboczu.

Post autor: Haruko »

- Ładny kaktus – pomyślałam Haruko i nic nie powiedziała na głos, podziwiając zielonego kaktusa przed wejściem do domu. Małego, na uboczu głównej drogi. Tak.
Skoro Hisaki nie był shinobim, to pewne rzeczy ułatwiało – znaczyło, że jak zrobi coś głupiego, to że jeszcze sobie z nim poradzą i nie będą się musieli mieć aż tak na baczności. Haru nie analizowała tego, czy rodzinie rzeczywiście byłoby lepiej bez powstania w Tsurai czy nie – było, minęło i nikt nic nie mógł na to poradzić. Maji nauczyła się już radzić sobie z tego typu rzeczami, musiała, bo takie gdybanie, że byłoby lepiej, gdyby pewne rzeczy potoczyły się inaczej absolutnie do niczego nie prowadziły. Jasne, że byłoby lepiej, gdyby nie doszło do Pustynnego Pogromu. Jasne, że byłoby lepiej gdyby jej ojciec nadal żył. Jasne, że byłoby lepiej gdyby rodzice Akio… Ale nie. Wtedy by się razem nie wychowywali, nie byliby rodziną, więc… Wszystko miało dobre i złe strony. Niebieskooka na moment tylko przeniosła spojrzenie na brata jak zwykle nie mówiąc nic.
Weszli do środka budynku i to, że żyli tutaj dość skromnie od razu uderzyło w oczy. Oni, mieszkając w czwórkę, mieli się o niebo lepiej, ale tak to już było, jak ryzykowało się niejednokrotnie własnym życiem – taki właśnie mieli zawód. Większe ryzyko, większe pieniądze, większa zabawa. Haruko nie odezwała się też jednak żeby skomentować wystrój domku – bo co jej do tego. Każdy żył jak mógł i robił co w jego mocy by związać koniec z końcem. Grunt, że było czysto. To, że naczynia były porozwalane, a papier w drzwiach porwany, to zupełnie inna sprawa.
Gdy Akio zdecydował się spojrzeć do pokoju Hisakiego, Haruko została w kuchni ze starcem i obserwowała, jak ten próbuje uprzątnąć bałagan. Nawet się schyliła, by podnieść jeden z garnków i odstawić go na najbliższy blat, przy okazji rozglądając się po pomieszczeniu. Szukała wszystkiego, a zarazem niczego konkretnego, ale to Gota jedyny mógł znaleźć wszystkie brakujące puzzle w tej układance – jak to, że przy okazji zaginął też nóż.
- A czy Hisaki może ma jakieś swoje ulubione miejsca? Jeśli pan ich nie sprawdził, to może tam się zaszył – w nerwach ludzie nie myśleli o najprostszych rozwiązaniach, tylko działali bardzo instynktownie. Przyparci do muru atakowali, zamiast uciec, ranni wyciągali sztylet z rany, zamiast go tam zostawić i inne tego typu. Szukając kogoś bliskiego, kto w szale (czy czymkolwiek innym) uciekł z domu w samej koszuli nocnej, starało się go szukać w zaułkach, zamiast przystanąć i pomyśleć: gdzie by się schował? - Proszę się spokojnie zastanowić, poszukamy go. I okoliczne budynki i tam, gdzie mógł się schować… Widział pan może w którą stronę biegł? – to było w nocy, więc pewnie nic nie widział, ale warto było się zapytać, niż później zastanawiać nad najprostszym rozwiązaniem.
Tak czy siak, Haruko (gdy Akio już sprawdził pokój chłopaka i dowiedział się wszystkiego, co wiedzieć chciał) była gotowa do wyjścia i przejrzenia opuszczonych budynków w okolicy (w końcu byli na drodze głównej, ale na uboczy, i działy się tu różne dziwne rzeczy, nie?), jak i ewentualnie pójścia w miejsce, które starzec wskazał, jako lubiane przez syna.
0 x
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Droga główna na uboczu.

Post autor: Kutaro »

0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Akio Maji
Postać porzucona
Posty: 35
Rejestracja: 27 gru 2020, o 22:18
Wiek postaci: 15
Multikonta: Akiba

Re: Droga główna na uboczu.

Post autor: Akio Maji »

Czy były momenty, gdy Akio rozważał co by było gdyby? Oczywiście, że tak. Nie byłby człowiekiem, gdyby nie gryzło go to wszystko. Ale czasami niektóre rzeczy lepiej było przemyśleć w ciszy i nie wyrzucać tego wszystkiego na zewnątrz. Dlatego też jakoś specjalnie nie inicjował takich filozoficznych rozważań. Było tylko tu i teraz - rozmyślanie o przeszłości rzadko kiedy wychodziło komuś na dobre. Miał dom, miał co jeść, miał chyba nawet ludzi, którym na nim zależało. Był szczęśliwy.
Akio szybko zaczął przeszukiwac pokój chłopaka. Nie znalazł tam żadnych akcesoriów do odlatywania w kosmos. Tym bardziej dziwiło go zachowanie mężczyzny, który jak gdyby nigdy nic, w środku nocy, opuścił swój dom, zabierając do tego nóż. Ot, jakieś drewniane figurki, które młodzik tworzył chyba z nudów. Nic specjalnego.
Nóż miał to do siebie, że wbrew pozorom bardzo trudno było nim kogoś zabić. Jeżeli ostrze nie było wystarczająco długie, to płytkie rany często były zbyt słabe, by zabić natychmiast. Wymagało to wielu ciosów. Z kolei monotonne dźganie kogoś szybko tępiło ostrze, a nóż mógł wtedy zaklinować się między kośćmi, doprowadzając tym samym do połamania ostrza. Dlatego młody Maji preferował łuk - wystarczyło dobrze przymierzyć, wypuścić strzałę prosto w tył głowy i wykonać cichutką egzekucję. A jak się nie trafiło, to zawsze mogło się użyć po prostu kolejnej strzały. Gorzej, jakby pękła cięciwa, bo potem takim kijkiem to się można było co najwyżej po plecach podrapać, ale to już temat na inną rozmowę.
W końcu wyszli na zewnątrz, za mężczyzną. Ten spełnił prośbę jego siostry i odpowiedział na pytanie o ulubione miejsce, choć wcale to nie pomogło. Nie zdołali przejść stu metrów, a już coś musiało się stać. Usłyszeli wrzask kobiety, która ewidentnie się czegoś bała. Akio natychmiast spiął mięśnie i pobiegł w jej stronę. Zajął pozycję przy drzwiach. Położył dłoń na klamce, stając jednocześnie z boku drzwi. Znany manewr podczas pracy z drugim Shinobi - jeden otwiera drzwi, a drugi w tym czasie jest gotowy zareagować. Oszczędza się tym samym czas na oderwanie drzwi od klamki, a druga osoba jest gotowa zareagować w razie czego. Nie zadawał pytań, zostawił to siostrze. Zresztą... czy był na to czas?
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość