Tetsurō
Posty: 1205 Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10439&p=193076#p193076
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Zankoku
Post
autor: Tetsurō » 23 cze 2022, o 18:21
Lecznica dla zwierząt przy głównym placu targowym
Niewielki budyneczek tuż przy głównym placu handlowym. W jego wnętrzu mieści się lecznica, z której bardzo często korzystają kupcy i inni podróżni. Przy samej przychodni znajduje się także niewielka stajnia, w której można zostawić swoje chore zwierze, jeśli chce się w trakcie leczenia zająć czymś innym. Sama lecznica składa się z niewielkiego korytarza na którym jest kilka krzesełek oraz dwóch sal, jednej operacyjnej oraz drugiej, w której przyjmuje się pacjentów do podstawowych oględzin. Oczywiście na tyłach znajduje się także magazyn oraz niewielka pracownia, gdzie lekarz przygotowuje swoje specyfiki.
Lecznicę prowadzi doktor Matamune Oku. Starszy mężczyzna, będący kiedyś Iryoninem. Po przejściu na emeryturę postanowił on pomóc chorym zwierzętom i ich właścicielom.Jest to miły, radosny staruszek, który zawsze stara się jak tylko może, żeby jego klienci byli zadowoleni.
Doktor
0 x
Prowadzone Misje:
Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
Tetsurō
Posty: 1205 Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10439&p=193076#p193076
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Zankoku
Post
autor: Tetsurō » 23 cze 2022, o 18:36
"Uszaty"
Misja rangi D dla Amida'y
7 / 14
Byliśmy Tutaj
Amida musiał działać szybko. Czuł on presję czasu i był jej doskonale świadomy. Nie wiedział jak mocna jest trucizna węży, więc nie mógł zwlekać. Zawiązał pętlę dookoła łapki zwierzątka, starając się odciąć krążenie trucizny w organizmie fenka a następnie czym prędzej ruszył w stronę głównego targowiska. Słusznie założył, że jeśli ma szukać lekarza, to będzie on w tamtej okolicy. Z każdą chwilą zbliżał się do placu handlowego, czując, że tłum ludzi narasta. Im bliżej był, tym więcej mieszkańców i przybyszów przemieszczało się, szukając okazji na zakupy bądź też zjedzenie czegoś przepysznego.
Znalezienie lecznicy okazało się nie być w cale takie trudne, mimo, że budynek był niewielki, to nasz heros miał szczęście, że zmierzał tą samą ulicą, przy której się znajdowała. Po wejściu do środka pierwsze co poczuł to chłód. Grube mury budynku skutecznie oddzielały pacjentów od panującego na dworze skwaru. W korytarzu ustawione było kilka krzesełek, które aktualnie były puste. Nie było żadnych pacjentów, co tylko sprzyjało młodzieńcowi. Po zamknięciu się drzwi, Amida usłyszał dzwonek zawieszony przy wejściu. Kilka metalowych kołatek uderzyło o siebie, wydając metaliczny dźwięk. Nasz heros nie musiał długo czekać, kiedy to w drzwiach pojawił się starszy, już od dawna siwiutki doktor. Wyszedł on z jednego z pomieszczeń i od razu skierował się w stronę swojego klienta.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - spojrzał na chłopaka, a następnie dostrzegł fenka, przy którym delikatnie się zgarbił i dał mu swoją rękę do powąchania. Doktor bardzo szybko dostrzegł opatrunek na łapce oraz znajdującą się na niej ranę. Podejrzewał co takiego mogło się stać, jednakże musiał to usłyszeć od chłopaka, żeby potwierdzić swoje przypuszczenia.
- Zapraszam od razu do gabinetu. Zobaczymy co da się zrobić. - wskazał ręką drzwi z których wyszedł, a następnie dosyć żwawo podreptał za Amidą.
Gabinet nie był za duży. Na jego środku znajdował się spory stół, pod oknem niewielkie biurko a pod ścianą naprzeciw duży regał na którym znajdowało się sporo sprzętu medycznego. Oczywiście był tam jeszcze wieszak, na którym wisiały cywilne ubrania doktora. Pomieszczenie wydawało się bardzo czyste mimo tego, że cały czas przyjmowane są tutaj zwierzęta.
- Proszę położyć pacjenta na stole. Już działamy... Jak ma maluszek na imię? - Doktor Matamune uśmiechnął się do chłopaka, a następnie pochylił się nad zwierzątkiem. - Spokojnie, zaraz będzie po wszystkim. - pogłaskał go po głowie i zaczął bardzo dokładnie oglądać ranę.
0 x
Prowadzone Misje:
Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
Amida
Posty: 85 Rejestracja: 20 cze 2022, o 15:25
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10554&p=195255#p195255
Multikonta: Manjiro
Aktualna postać: Baji
Post
autor: Amida » 23 cze 2022, o 19:11
M imo początkowych trudności finalnie poszło całkiem nieźle, tak przynajmniej mi się zdawało gdy dotarłem na miejsce. Będąc już bliżej celu podjąłem nawet próbę przebicia się do środka przez tłum wpadając dosyć gwałtownie do środka. Gdy tylko drzwi się otworzyły, a ja mijałem próg zawieszony przy drzwiach dzwonek oznajmił personelowi przybycie pacjenta. Całe szczęście bo już miałem zamiar krzyczeć by ktoś łaskawie tu przyszedł ale lekarz ewidentnie nie wyglądał jak jeden z tych znudzonych swoją pracą bądź tych którzy zajmują się tym tylko dla pieniędzy.
Gdy mężczyzna dostrzegł fenka od razu przeszliśmy do działania ruszając do gabinetu. Ile zostało nam jeszcze czasu? Nie wiedziałem. Dlatego nie traciłem czasu na zbędne uprzejmości które zajęły by cenne sekundy. W gabinecie położyłem futrzaka we wskazanym przez weterynarza miejscu by chwilę później pokazać dwa łby gadów w mojej nieco ubrudzonej ich krwią dłoni.
- Nie mam pojęcia, znalazłem go w bocznej alejce gdy osaczyły go te dwa węże. Nie mam pojęcia który z nich go ugryzł. - wyjaśniłem najszybciej jak potrafiłem co właściwie się wydarzyło. Co prawda facet mógł mi nie uwierzyć w stu procentach i mógł nawet uznać, że zwierzę zostało skradzione jednak nie liczyłem się z tym. Chciałem tylko pomóc uszatemu lecz samemu nie byłem w stanie, byłem zdany na umiejętności faceta naprzeciwko.
- Niech mu pan pomoże. Gdy będę pewien, że nic mu nie zagraża odniosę go do właścicieli. - dopowiedziałem gdy ten w końcu weźmie się do pracy.
Co prawda miałem pewne wątpliwości czy dobrze zrobię zwracając go jego rodzinie i myśl ta krążyła mi w głowie od momentu gdy zauważyłem obroże. W końcu mogło być tak że sierściuch uciekł właścicielom, mogli oni być nieodpowiedzialni, a ja z kolei mogłem zapewnić mu bardzo dobre warunki i opiekę. W końcu w rezydencji ojca nigdy nie byłby sam, a i dzieci na pewno by się ucieszyły... Ai bez wątpienia byłaby świetną opiekunką dla tego stworka, lecz niestety jego obecna rodzina mogła się teraz bardzo zamartwiać, może nawet teraz krążą po mieście i szukają swojego pupila.
Dlatego właśnie nie mogłem od tak przygarnąć zwierzaka jeśli tym samym odebrałbym przyjemność komuś innemu.
0 x
Odrodzić się by umrzeć dumnie
Tetsurō
Posty: 1205 Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10439&p=193076#p193076
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Zankoku
Post
autor: Tetsurō » 23 cze 2022, o 19:40
"Uszaty"
Misja rangi D dla Amida'y
9 / 14
Kiedy tylko Amida wskazał przyniesione węże, lekarz na chwilę zawiesił na nich wzrok i zamyślił się. Założył dłonie na ramionach i zaczał przez chwilę mruczeć, tak jakby szukał czegoś w zakurzonych szufladkach swojej pamięci. Na szczęście nie trwało to dosyć długo, gdyż już po chwili podszedł do regału i sięgnął po marmurowy moździerz, w którym zaczął coś ucierać.
- Dobrze, że zabrałeś węże ze sobą. Dzięki temu będzie mi łatwiej dobrać antidotum. Podaj mi jednego proszę. - Staruszek wziął jednego węża i bardzo sprawnych ruchem skalpela wydobył z niego woreczki jadowe, które całe były jeszcze przesiąknięte lekko fioletową trucizną. Wypreparowanie ich zajęło mu może dwie sekundy. Następnie sięgnął on po ceramiczne naczynie i wycisnął zawartość gruczołów do niej. Pokręcił naczynkiem przez chwilę a potem powąchał truciznę. Po tym wszystkich czynnościach sięgnął po malutki słoik i wrzucił do moździerza jeszcze dwie brązowe tabletki, które zaczął rozcierać. Kiedy już utarł zawartość na gładki proszek, dorzucił tam czegoś oleistego z flakonika i wymieszał, a następnie ostawił obok zwierzaka.
- Teraz musisz go przytrzymać, to może go trochę boleć. - powiedział staruszek, kładąc obok malca miskę z wodą. Kiedy Amida ustawiał się przy fenku, doktor złapał za skalpel i podszedł do zwierzątka. Naciął on łapkę zwierzaka tuż nad ugryzieniem, wtedy też lisek zaczął się dosyć mocno miotać. Lekarz jednak nie przerywał operacji. Ruszył ręką a z miski nagle wzniosła się woda, formując niewielki strumień i zaczęła oplatać łapkę zwierzątka i co ciekawe, wyglądało jakby zaczęła wpływać do środka nacięcia. Lekarz ruszał dłonią co odpowiadało ruchom wody. Po chwili płyn zaczął ciemnieć za sprawą wypływającej z nacięcia trucizny. Kiedy już doktor usunął wszystko z rany i zobaczył, że leci z niej tylko krew, machnął ręką i cały strumień z trucizną wleciał do naczynia w którym znajdował się jeszcze chwilę temu. Fenek całą operację był dosyć zestresowany, miotał się z bólu, jednakże kiedy wszystko się zakończyło, zadowolony odkrył, że jego łapka jest już znowu w pełni zdrowa. Na sam koniec lekarz posmarował rany stworzoną maścią a resztę przełożył do niewielkiego słoiczka.
- Proszę smarować mu ranę tym dosyć obficie. Dwa razy dziennie przez tydzień. Nie powinno pozostać śladu. - uśmiechnął się i pogłaskał fenka po głowie. Ten z wdzięczności polizał go po palcach. Doktor dosyć szybko posprzątał swoje miejsce pracy, odkładając wszystko na jedno miejsce, po czym wyszedł ze swoim pacjentem i Amidą na korytarz.
- Dobrze, że przyszedłeś z nim tak szybko. Jeszcze z godzina i mogłoby być po nim. - jeszcze raz pogłaskał fenka i oddał go w ręce chłopaka. - Dobrze, to będzie 100 Ryo za wszystko. Wypisać kwit? - spojrzał na Amidę i sięgnął do kieszeni, z której wyciągnął jakiś notes. Zapewne miał tam przygotowane wcześniej wzory dokumentów, których używał do rozliczania się z leczenia.
Dla sprawdzających : Ukryty tekst
0 x
Prowadzone Misje:
Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
Amida
Posty: 85 Rejestracja: 20 cze 2022, o 15:25
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10554&p=195255#p195255
Multikonta: Manjiro
Aktualna postać: Baji
Post
autor: Amida » 23 cze 2022, o 20:12
T ak jak podejrzewałem, przyniesienie węży było dosyć kluczowym elementem. Nie tylko nie musiałem silić się na przypominanie sobie jak gadziny wyglądały to jeszcze z ich pomocą udało się bardzo sprawnie pozbyć trucizny. Oczywiście podczas całego procesu zgodnie z prośbą asystowałem przytrzymując zwierzę aby nie zrobił sobie krzywdy gdy lekarz ratował mu życie. Niestety nie obyło się bez odrobiny bólu jednak koniec końców wszystko poszło lepiej niż sądziłem.
- Rozumiem, przekaże pana słowa właścicielom. Bardzo dziękuję za pomoc. - opowiedziałem po czym wyciągnąłem ku niemu rękę jednak zanim ją faktycznie podałem spojrzałem po niej, że jest cała we krwi. Zapomniałem o tym ale w końcu z takich głów węży też co nieco skapnie.
- Naturalnie. Tylko proszę wybaczyć czy mógłbym jeszcze umyć dłoń? Nie bardzo marzą mi się spacery z dłonią we krwi. - uniosłem ją nieco wyżej aby lekarz wiedział co mam na myśli.
W końcu gdy tu zmierzałem trochę mi się śpieszyło i nie bardzo zwracałem uwagę na to jednak teraz gdy mogłem powoli odprowadzić fenka do domu wolałem nie paradować z ręką we krwi. Dlatego jak tylko zmyłem ją z siebie wróciłem do uszatego delikatnie głaszcząc go po głowie, a następnie z powrotem wziąłem futrzaka na ręce chowając drugą ręką do torby maść oraz rachunek wystawiony przez lekarza. Delikatnie się ukłoniłem jeszcze raz dziękując za pomoc i opuściłem lokal wychodząc na plac.
- No dobra mały chyba pora wracać do domu nie sądzisz? Pokaż mi tą swoją obroże żebym wiedział dokąd idziemy. - zrzuciłem do liska drapiąc go pod bródką żeby uniósł nieco pyszczek i jeszcze raz pokazał mi gdzie mieszkają jego właściciele. Gdy już to sprawdziłem kiwnąłem sam do siebie głową i ruszyłem.
- A jak już wrócisz do siebie to masz szlaban na polowanie na węże, rozumiemy się? Następnym razem może nie być mnie obok i twoja rodzina pewnie się teraz o ciebie zamartwia. - niektórzy mogli by uznać to za głupie ale nawet milo mi się rozmawiało z fenkiem w drodze do jego domku tym bardziej, że już nic mu nie dolegało... no może prócz rany na łapce. Na szczęście powinno szybko się zagoić więc o to się nie martwiłem, zostało już tylko odnieść jego cztery litery do domu i pouczyć właścicieli.
0 x
Odrodzić się by umrzeć dumnie
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości