Siedziba władzy
Re: Siedziba władzy
Obserwowała całą sytuację. Atmosfera wydała się być napięta, zwłaszcza po tym jak Pan przywódca zaczął chodzić po sali. Przysłuchiwała się dość uważnie całej rozmowie.Hmm.. Ród Uchiha, co? Zapytała w myśli sama siebie, zastanawiając się nad całym owym klanem. Byli aż tak potężni, czy aby na pewno? Swój wzrok skierowała na partnera, który przykuł jej uwagę, mówiąc o nich nieco więcej. A więc posiadają coś takiego jak sharingan? Czym była owa zdolność? Mogła się tylko zastanawiać. Co prawda w dzieciństwie ojciec miał problemy z nie jednym klanem, ale nazw ich dokładnie nie pamiętała. Słysząc jak przekleństwo pada z jego ust, nieco się zdenerwowała. Zawsze było do znakiem wielkiego zdenerwowania, chociaż..może się myli? Któż to wie.
0 x
Re: Siedziba władzy
Misja rangi C ♥ 28/45+
- Ehhhh... długo by opowiadać, ale cóż. - odparł niechętnie Toshikasu.
- Pozwól, że ja im opowiem. - powiedział Kagato. Przywódca kiwnął głową, Jounin podparł się o biurko, po czym zaczął. - Pod wpływem silnych emocji członkowie klanu Uchiha emitują specjalną czakrę, która oddziałuje na nerwy wzrokowe tworząc specjalne dōjutsu, Sharingan. Te kekkei genkai łączy się z uczuciami rozpaczy, cierpienia i nienawiści swojego użytkownika, nieustannie zwiększając jego moc. Uchiha są bardzo uczuciowi. Im potężniejsze jest ich dōjutsu, tym mroczniejsza jest ich ścieżka. Specjalizują się w technikach stylu ognia, które są podstawowymi technikami klanu. Uchiha są znani jako użytkownicy genjutsu, są też użytkownikami wielu potężnych kinjutsu. - dokończył, po czym napił się wody, bowiem tak go suszyło.
- Rozumiesz już? To nie są przelewki. Musisz się skupić nad wychodzeniem z genjutsu, oraz upewnij się, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, jakim żywiołem dysponujesz. Jeśli jest to woda, zyskasz przewagę. - dodał przywódca, widział, że młodzieniec zrozumiał, że nie będzie łatwo. Musiał stać się silniejszy, oraz zebrać ludzi do pomocy. Kagato wstał, po czym podszedł do Karin i chwycił ją za rękę.
- Jeszcze jedna rzecz, Sekki. - powiedziała swoim anielskim głosem kobieta.
- Ehhhh... długo by opowiadać, ale cóż. - odparł niechętnie Toshikasu.
- Pozwól, że ja im opowiem. - powiedział Kagato. Przywódca kiwnął głową, Jounin podparł się o biurko, po czym zaczął. - Pod wpływem silnych emocji członkowie klanu Uchiha emitują specjalną czakrę, która oddziałuje na nerwy wzrokowe tworząc specjalne dōjutsu, Sharingan. Te kekkei genkai łączy się z uczuciami rozpaczy, cierpienia i nienawiści swojego użytkownika, nieustannie zwiększając jego moc. Uchiha są bardzo uczuciowi. Im potężniejsze jest ich dōjutsu, tym mroczniejsza jest ich ścieżka. Specjalizują się w technikach stylu ognia, które są podstawowymi technikami klanu. Uchiha są znani jako użytkownicy genjutsu, są też użytkownikami wielu potężnych kinjutsu. - dokończył, po czym napił się wody, bowiem tak go suszyło.
- Rozumiesz już? To nie są przelewki. Musisz się skupić nad wychodzeniem z genjutsu, oraz upewnij się, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, jakim żywiołem dysponujesz. Jeśli jest to woda, zyskasz przewagę. - dodał przywódca, widział, że młodzieniec zrozumiał, że nie będzie łatwo. Musiał stać się silniejszy, oraz zebrać ludzi do pomocy. Kagato wstał, po czym podszedł do Karin i chwycił ją za rękę.
- Jeszcze jedna rzecz, Sekki. - powiedziała swoim anielskim głosem kobieta.
0 x
Re: Siedziba władzy
Sekki już nieco uspokojony rozpoczął nasłuchiwanie tego co mają mu do powiedzenia starsi rangą, były to informacje dla niego naprawdę ważne. Na pewno przydadzą mu się w przyszłości, gdy przekonał się, jakie zdobywanie nieistotnych informacji może okazać się ważne. Nastolatek po niechętnej odpowiedzi przywódcy swojego klanu, miał ochotę podnieść na niego rękę, ale udało mu się zapanować nad sobą. Wiedział, że jeszcze dostanie w mordę, za takie zachowanie, a negatywne emocje nie wniosą niczego pożytecznego. Na szczęście Kagato postanowił wyjawić zdolności klanowe rodu Uchiha, za co Genin był mu niezmiernie wdzięczny. Zdziwił się tylko, skąd wytrzasnął aż tyle informacji. Czyżby obserwował ich, aż tak długo, że poznał ich zdolności, oraz umiejętności Dōjutsu? W międzyczasie kiedy przełożony prawił wykład, chudzielec przytakiwał głową, twierdząco, tak aby zapewnić swojego lidera grupy, że słucha tego co ma mu do powiedzenia mężczyzna.
- Tak, zrozumiałem wszystko. - odparł twierdząco, drapiąc się po głowie i łącząc wszystkie zdobyte informacje w całość. Pozostało mu tylko wymyślić plan jak skontrować taką personę. Wychodzenie z Genjutsu i żywioł, są logiczne, ale co z resztą... W końcu dwie rzeczy nie wystarczą.
- Jaka? - dopytał kobietę, która wytrąciła go z rozmyśleń, nad tym wszystkim co przed chwilą usłyszał.
- Tak, zrozumiałem wszystko. - odparł twierdząco, drapiąc się po głowie i łącząc wszystkie zdobyte informacje w całość. Pozostało mu tylko wymyślić plan jak skontrować taką personę. Wychodzenie z Genjutsu i żywioł, są logiczne, ale co z resztą... W końcu dwie rzeczy nie wystarczą.
- Jaka? - dopytał kobietę, która wytrąciła go z rozmyśleń, nad tym wszystkim co przed chwilą usłyszał.
0 x
Re: Siedziba władzy
Zainteresowana calą sytuacją uważnie zaczęła słuchać Kagato, który za pozwoleniem zabrał głos. Analizowała wszystkie dane, tak aby złapać i zapamiętać ich jak najwięcej. A więc również korzystają z oczu.. Mruknęła do siebie w myśli i zastanowiła się chwilę nad tym wszystkim. Spojrzała na partnera zaciekawiona jego reakcją. Słysząc jednak Karin, odwróciła wzrok w jej stronę, wyraźnie zaciekawiona jej wiadomością. Nastała chwilka ciszy, która stała się dość niezręczna. Co takiego chciała przekazać mu kobieta? Czy to było coś naprawdę ważnego? Mogła się tylko domyślać. W międzyczasie poprawiła swoje długie, czarne włosy oraz naciągnęła mocniej rękawiczki. Po wykonanych czynnościach ponownie zawiesiła wzrok na Karin.
0 x
Re: Siedziba władzy
Sayuri, proszę Cię byś się trochę wysiliła i konstruowała dłuższe posty. W ten sposób pomagasz również pozostałym uczestnikom w ten sposób, że łatwiej im skonstruować wypowiedź gdy mogą się odnieść do większej liczby działań o jakich wspomnisz w poście. Odpisywanie na krótkolinijkowce nie jest przyjemne.
0 x
Jeśli masz ważną sprawę, pytanie lub potrzebujesz pomocy związanej z funkcjonowaniem forum, proszę wyślij do mnie prywatną wiadomość. Z chęcią zapoznam się ze sprawą i rozwieje wszelkie wątpliwości.
Re: Siedziba władzy
Misja rangi C ♥ 31/45+
- A więc, skoro już tu jesteś, masz nakaz udania się na misję. Oczywiście, rangi C. I tak mieliśmy cię zgłosić, ale tak wyszło, że nie ma kogo przysłać. Dobra, teraz ważniejsze. Sayuri, dla ciebie również mam misję, mam nadzieję, że się zgodzisz. Oczywiście, nie jest przydzielona przez nas, tylko twoje miasto. Czekaliśmy na odpowiedni moment. -
- Dobra, zadaniem Sekki`ego, będzie przegonienia trzech chuuninów z pewnego mieszkania. Uważaj, są naprawdę silni, dlatego też, przydzielam ci mojego ucznia, Frei`a. - powiedział, po czym dodał: - Możesz już wejść, Frei. - Drzwi otwierały się nie pewnie, po czym wychudzony nastolatek wyszedł zza nich wyszedł. Przypominał lekko Sekkiego, lecz z charakteru był inny, jest on naprawdę nieśmiały. Posiada w sobie zapał, naprawdę wielki, zawsze, podwyższa sobie poprzeczkę podczas treningów.
- Ehm... witam. - powiedział zawstydzony chłopak. Podniósł lewą rękę i machnął na przywitanie, po czym, zaczął obgryzać skórę otaczającą jego paznokcie. Zestresował się tak mocno, jak zobaczył dwie piękne kobiety, że się lekko zaczerwienił.
- Dobra, znacie się, w drogę! - odparł Kagato. - Ja was poprowadzę i zmykam szybko na swoją misję. - dodał.
- Sayuri, teraz twoja kolej, a raczej, nasza. Ja, wraz z tobą, mamy za zadanie obezwładnić bandytów w tej osadzie, oraz zamknąć ich w więzieniu. Bandyci, pochodzą z twojego miasta. Coś dla super bohaterek. - pochichotała pod nosem.
Sayuri, nowa lokacja <3: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=115&t=1210
Sekki, nowa lokacja <3: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=115&t=1209
Piszecie pierwszy post, postęp w misji to 21/30! Tak piszecie w waszym poście, przynajmniej raz, proszę.
- A więc, skoro już tu jesteś, masz nakaz udania się na misję. Oczywiście, rangi C. I tak mieliśmy cię zgłosić, ale tak wyszło, że nie ma kogo przysłać. Dobra, teraz ważniejsze. Sayuri, dla ciebie również mam misję, mam nadzieję, że się zgodzisz. Oczywiście, nie jest przydzielona przez nas, tylko twoje miasto. Czekaliśmy na odpowiedni moment. -
- Dobra, zadaniem Sekki`ego, będzie przegonienia trzech chuuninów z pewnego mieszkania. Uważaj, są naprawdę silni, dlatego też, przydzielam ci mojego ucznia, Frei`a. - powiedział, po czym dodał: - Możesz już wejść, Frei. - Drzwi otwierały się nie pewnie, po czym wychudzony nastolatek wyszedł zza nich wyszedł. Przypominał lekko Sekkiego, lecz z charakteru był inny, jest on naprawdę nieśmiały. Posiada w sobie zapał, naprawdę wielki, zawsze, podwyższa sobie poprzeczkę podczas treningów.
- Ehm... witam. - powiedział zawstydzony chłopak. Podniósł lewą rękę i machnął na przywitanie, po czym, zaczął obgryzać skórę otaczającą jego paznokcie. Zestresował się tak mocno, jak zobaczył dwie piękne kobiety, że się lekko zaczerwienił.
- Dobra, znacie się, w drogę! - odparł Kagato. - Ja was poprowadzę i zmykam szybko na swoją misję. - dodał.
- Sayuri, teraz twoja kolej, a raczej, nasza. Ja, wraz z tobą, mamy za zadanie obezwładnić bandytów w tej osadzie, oraz zamknąć ich w więzieniu. Bandyci, pochodzą z twojego miasta. Coś dla super bohaterek. - pochichotała pod nosem.
Sayuri, nowa lokacja <3: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=115&t=1210
Sekki, nowa lokacja <3: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=115&t=1209
Piszecie pierwszy post, postęp w misji to 21/30! Tak piszecie w waszym poście, przynajmniej raz, proszę.
0 x
Re: Siedziba władzy
Misja rangi C [21/30+]
- Witacie mnie, misją rangi C? - zapytał niezręcznie lidera. W końcu dopiero przybył do wioski, był zmęczony całą tą podróżą i najprawdopodobniej chciał spędzić trochę czasu, sam na sam z Sayuri. Chociaż... Z drugiej strony, mógł się wyżyć podczas tejże misji.
- Może jakieś dodatkowe informacje na temat naszych oponentów? - dopytał nastolatek, widocznie poirytowany. Nie otrzymał żadnej wartościowej informacji, która w jakikolwiek sposób mogłaby mu ułatwić ewentualną walkę z Chuuninami. Na szczęście, chudzielec otrzymał kompana, który najprawdopodobniej w jakiś sposób pomoże mu zakończyć misje powodzeniem.
- Siemka, Frei. - Sekki niechętnie uniósł lewą rękę w górę, witając się tym gestem. Uśmiechnął się dziwacznie i wstał z zagrzanego miejsca. - My już idziemy wykonać misję. - odparł, a następnie skierował się w stronę drzwi, w których stał jego towarzysz. Nie myślał za bardzo, chciał tylko się wyżyć na zbirach. Był zajęty rozmyślaniem nad tym wszystkim, co przed chwilą usłyszał. Widząc czerwoną twarz chłopaka, wiedział co pomyślał sobie na temat jego drugiej połówki. Złapał go za rękę i wyprowadził z pomieszczenia, a za drzwiami pomaszerował za Kagato, który znał drogę, do miejsca, w którym za chwilę odbędzie się niezła rozwałka.
[z/t]
- Może jakieś dodatkowe informacje na temat naszych oponentów? - dopytał nastolatek, widocznie poirytowany. Nie otrzymał żadnej wartościowej informacji, która w jakikolwiek sposób mogłaby mu ułatwić ewentualną walkę z Chuuninami. Na szczęście, chudzielec otrzymał kompana, który najprawdopodobniej w jakiś sposób pomoże mu zakończyć misje powodzeniem.
- Siemka, Frei. - Sekki niechętnie uniósł lewą rękę w górę, witając się tym gestem. Uśmiechnął się dziwacznie i wstał z zagrzanego miejsca. - My już idziemy wykonać misję. - odparł, a następnie skierował się w stronę drzwi, w których stał jego towarzysz. Nie myślał za bardzo, chciał tylko się wyżyć na zbirach. Był zajęty rozmyślaniem nad tym wszystkim, co przed chwilą usłyszał. Widząc czerwoną twarz chłopaka, wiedział co pomyślał sobie na temat jego drugiej połówki. Złapał go za rękę i wyprowadził z pomieszczenia, a za drzwiami pomaszerował za Kagato, który znał drogę, do miejsca, w którym za chwilę odbędzie się niezła rozwałka.
[z/t]
0 x
- Ichirou
- Posty: 4025
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Siedziba władzy
W Atsui wciąż unosił się zapach krwi, potu i pyłu, który przypominał o świeżo odniesionym zwycięstwie. Zwycięstwie, w którym brązowowłosy miał spory udział, przynajmniej we własnym przekonaniu. Asahi tak bardzo był pogrążony w przygotowaniach do odwetu w ostatnich miesiącach, że po jego wymierzeniu nie do końca miał co ze sobą zrobić. Miał wrócić do swojej dawnej postawy, za czasów nastolatka, kiedy to nie przejmował się w niczym i w głowie miał jedynie życie pełne rozrywek? Nie to, żeby dopadła go przedwczesna starość, ale po prostu w ostatnich miesiącach wiele się w jego życiu oraz myśleniu zmieniło. Silne jak nigdy dotąd zaangażowanie w sprawy klanowe przypomniało mu, że przede wszystkim jest shinobi. Kiedyś zapewne już zniknąłby z Atsui i ruszył w kolejną z podróży, szukając przyziemnych uciech. Teraz nie tak prędko mu było do opuszczania niedawno zdobytej prowincji. Wręcz przeciwnie, planował w niej na jakiś czas zostać, by upewnić się, że pozycja Sabaku będzie ugruntowana.
Czekał, aż Jou wróci do zdrowia i natychmiast ruszył do jego nowego gabinetu, kiedy tylko usłyszał, że przyjmuje do siebie wcześniej wezwanych. Nawet i bez wezwania przybyłby tutaj z własnej inicjatywy, chcąc wyjaśnić kilka nurtujących go spraw i poznać, jaki kurs obierze klan w najbliższej przyszłości. Zmierzając spokojnym krokiem do siedziby przywódcy, rozmyślał o celu wezwania. Może czerwonowłosy chciał dokładnej relacji z przeprawy przez przełęcz i wyzwolenia Nariko? A może chciał wynagrodzić akolitę (na co ten cicho liczył) za jego dokonania? Cóż, Asahi wszystkiego miał się zaraz dowiedzieć.
- Przyszedłem porozmawiać z Jou - wyjaśnił krótko, jeśli napotkał któregoś z jego podwładnych urzędujących w biurze, by ten zaprowadził go do lidera. A jeśli nie, to po prostu samemu, na własną rękę odszukał go. Przedstawiać się raczej nie musiał. Powinien być już na tyle znany w rodzie (ach, jak polubił używać tego określenia!), że nie musiał wyjawiać swojej godności.
Czekał, aż Jou wróci do zdrowia i natychmiast ruszył do jego nowego gabinetu, kiedy tylko usłyszał, że przyjmuje do siebie wcześniej wezwanych. Nawet i bez wezwania przybyłby tutaj z własnej inicjatywy, chcąc wyjaśnić kilka nurtujących go spraw i poznać, jaki kurs obierze klan w najbliższej przyszłości. Zmierzając spokojnym krokiem do siedziby przywódcy, rozmyślał o celu wezwania. Może czerwonowłosy chciał dokładnej relacji z przeprawy przez przełęcz i wyzwolenia Nariko? A może chciał wynagrodzić akolitę (na co ten cicho liczył) za jego dokonania? Cóż, Asahi wszystkiego miał się zaraz dowiedzieć.
- Przyszedłem porozmawiać z Jou - wyjaśnił krótko, jeśli napotkał któregoś z jego podwładnych urzędujących w biurze, by ten zaprowadził go do lidera. A jeśli nie, to po prostu samemu, na własną rękę odszukał go. Przedstawiać się raczej nie musiał. Powinien być już na tyle znany w rodzie (ach, jak polubił używać tego określenia!), że nie musiał wyjawiać swojej godności.
0 x
Re: Siedziba władzy
Rany fizyczne jak i te psychiczne dla wielu wciąż były świeże, szczególnie, iż ślady po bitwie wciąż były widoczne na każdym kroku. Ludzie wciąż przyzwyczajali się do nowego miejsca i prawdopodobnie minie trochę czasu zanim zaczną, szczerze uważać je za dom, ale jak by nie patrzeć w końcu mieli swój własny kawałek ziemi i to całkiem nie mały. Wszyscy razem przystąpili do odbudowy i zasiedlania osady a także współdzielenia ją z tą ludnością cywilną, która postanowiła zostać. Tysiące fizycznej jak i biurowej pracy czekało na każdym zakamarku, lecz dobre nastroje po bitwie wciąż unosiły się w powietrzu przez co praca wydawała się mniej zniechęcająca. Miasto wyglądało na naprawdę zatłoczone w niektórych miejscach a w innych wciąż świeciło pustkami. Ryuji zmierzał w kierunku nowej siedziby władzy w której urzędował przywódca Sabaku, Jou. Chłopak został wezwany na rozmowę z liderem, co musiało znaczyć, że jego stan się poprawił, jedyne co chodziło mu po głowie to co mogło być przyczyną wezwania zwykłego doko. Niebieskooki zdążył zregenerować siły i doprowadzić się do porządku, zajął się zniszczonym odzieniem i porządnie wyczyścił swoje ciało, czół się jak nowo narodzony ze świadomością, iż udało mu się przeżyć bitwę o Atsui i to będąc na linii frontu. Być może nie dokonał znaczących rzeczy lecz dla niego było to niesamowite doświadczenie i pozwoliło mu zyskać potrzebną wiarę w siebie i swoje umiejętności. Oczywiście spalone ramię, które znajdowało się teraz pod bandażami, na zawsze będzie mu przypominać, iż nigdy nie może zaprzestać samodoskonalenia, gdyż zawsze znajdzie się na jego drodze ktoś jeszcze silniejszy niż poprzedni przeciwnik.
Budynek robił naprawdę duże wrażenie, bogate zdobienia i rozmach czynił tą siedzibę od poprzedniej całkowitym przeciwieństwem, we wcześniejszej prostota i surowe wnętrza to jedyne co można było spotkać.
- Jestem Ryuji Sabaku, przybyłem na wezwanie Lorda Jou. Rzekł krótko w stronę strażników swoim beznamiętnym tonem, delikatnie kłaniając się w ich kierunku i ruszył w prost do głównego gabinetu.
Budynek robił naprawdę duże wrażenie, bogate zdobienia i rozmach czynił tą siedzibę od poprzedniej całkowitym przeciwieństwem, we wcześniejszej prostota i surowe wnętrza to jedyne co można było spotkać.
- Jestem Ryuji Sabaku, przybyłem na wezwanie Lorda Jou. Rzekł krótko w stronę strażników swoim beznamiętnym tonem, delikatnie kłaniając się w ich kierunku i ruszył w prost do głównego gabinetu.
0 x
- Rokuramen Sennin
- Support
- Posty: 1033
- Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
- Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki
- Ichirou
- Posty: 4025
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Siedziba władzy
O mało nie doszłoby awantury już na samym wejściu, ponieważ jeden ze strażników pilnujących gabinetu wykazał się sporą niekompetencją, nie rozpoznając Ichirou i chcąc go zatrzymać. Na twarzy brązowowłosego już pojawił się grymas irytacji, a on sam wziął głęboki oddech, zamierzając zabrać głos i jasno wytłumaczyć jegomościowi swoje dokonania w bitwie, ale na szczęście uprzedził go drugi ze strażników. Wszystko skończyło się zatem cichym westchnięciem ze strony akolity, który oszczędził sobie komentarza i ruszył do środka. W międzyczasie spojrzał na blondyna, który również przed momentem zjawił się na miejscu. Wspólne działania podczas tragicznych wydarzeń w Sachū no Senjō zacieśniły więzi między kuzynami, więc ujrzenie Ryūjiego w zdrowiu było dla Asahiego dobrą wiadomością.
- No cześć, blondasku - zaczął swobodnie i w żartobliwym tonie, jak to miał w zwyczaju odnościć się do młodszego kompana. - Chyba dobrze sobie poradziłeś w dalszych bojach, po naszym rozdzieleniu? Heh, zresztą nie bez powodu ciebie też wezwał Jou - skomentował, rozglądając się po nowym wnętrzu siedziby lidera. Sala była duża, znacznie większa i wystrojona z większym przepychem od tego, z czym do tej pory mieli styczność.
- No, no, nieźle się tu urządzili - mruknął do kuzyna, zbliżając się do zgromadzonej wokół tronu grupki ludzi. Byli tam żołnierze, przywódcy i rzecz jasna sam Jou. Ale nie tylko, bo przed tronem stała jeszcze jedna osoba, która natychmiast zaabsorbowała uwagę młodzieńca niemalże w całości. Czujnym spojrzeniem bursztynowych oczu zlustrował kobietę, którą okazała się być Kirno. Ach, Kirino, uosobienie niesamowitego piękna, nad którym można było zachwycać się w nieskończoność. Ichirou potrzebował krótkiej chwili, by wrócić myślami na ziemię i uświadomić sobie, że obecność przywódczyni Maji wcale nie była tak dobra ze względu na wydarzenia, jakie miały miejsce w przełęczy.
Na sam początek skłonił się z szacunkiem przed dwójką liderów, chcąc w ten sposób dobrze wypaść przed kruczowłosą oraz zdobyć odrobinę czasu na ułożenie jakiejś sensownej opowieści, która nie rozpętałaby niepotrzebnej burzy.
- A jednak pieśni i podania nie były w pełni oddać twojej urody, o pani - zaczął z uśmiechem na twarzy, wciąż wpatrując się w Kirino, ale dość szybko spoważniał. Odchrząknął symbolicznie, zasłaniając usta pięścią.
- Niestety nie jesteśmy tu, by wymienić uprzejmości, dlatego przejdę od razu do sedna. Nasz oddział odłączył się od głównej armii i ruszył w stronę przełęczy, chroniąc się po drodze przed pociskami katapult. Później dotarliśmy do jaskini i zdecydowaliśmy się puścić przodem mniejszą grupę, w której składzie byłem ja, samuraj oraz dwóch ściągniętych przeze mnie najemników. Przemieszczając się po półce skalnej napotkaliśmy oddział wroga, który postanowiliśmy wyeliminować z zaskoczenia. Zabiliśmy żołnierzy, ale z pozostałą trójką shinobi nawiązała się wyrównana walka. - I tutaj zrobił sobie króciutką przerwę na wzięcie oddechu i przemyślenie dalszej części opowieści. Spojrzał wtedy Kirino. Ichirou był prawie pewien, że ta już znała większość faktów, dlatego też zamierzał zrelacjonować potyczkę taką, jaką w rzeczywistości była.
- Wśród tej trójki była 'Hibiki-hime', twoja krewna, z czego zdałem sobie sprawę dopiero później. Towarzyszyli jej przyboczny oraz tajemniczy Ronin. Pojedynek był bardzo zacięty i w jego efekcie poległa część mojej grupy. Twoja krewna ze swoim kompanem postanowili się wycofać i po przeciwnej stronie pozostał tylko Ronin nazywany Zjawą. Ten jednak nie był zainteresowany bitwą, a swoimi osobistymi porachunkami. Polował na samuraja walczącego po naszej stronie i po uśmierceniu go ruszył dalej, zmierzając po innego miecznika, który pilnował Nariko. To właśnie wtedy dowiedzieliśmy się o zamachu stanu u kościanych i pojmaniu Nariko. Postanowiłem ruszyć ze Zjawą i wykorzystać tę sytuację na naszą korzyść. Przeczyściliśmy po drodze przełęcz z pozostałych żołnierzy wroga i napotkaliśmy miejsce schronu cywili, których część z nas miała wyprowadzić. Reszta ruszyła dalej i dotarła do więzienia obalonej liderki. Widząc jej chęć zemszczenia się na zdrajcach, zdecydowałem się ją uwolnić i wypuścić na walczących kościanych. Potem wróciliśmy na mury i dołączyliśmy do bitwy. Dalsza część opowieści jest już dobrze znana. - Przez całą swoją wypowiedź zachowywał spokojny, wyważony ton. Udzielił w miarę obszernej, pozbawionej matactw relacji, ponieważ uznał, że jakiejkolwiek próby nagięcia prawdy mogą przynieść więcej szkód niż pożytku. Czujnie obserwował reakcje liderów, jednak to właśnie na Kirino zwracał nieco więcej uwagi. Nie wiedział, jak ta odniesie się do wątku starcia jej krewnej z oddziałem Sabaku. Był gotów do załagodzenia ewentualnego problemu. Równie mocno zależało mu na dobrym zaprezentowaniu się pięknym, fiołkowym oczom jak i na dobrych relacjach ze szczepem zamieszkującym Atsui.
- No cześć, blondasku - zaczął swobodnie i w żartobliwym tonie, jak to miał w zwyczaju odnościć się do młodszego kompana. - Chyba dobrze sobie poradziłeś w dalszych bojach, po naszym rozdzieleniu? Heh, zresztą nie bez powodu ciebie też wezwał Jou - skomentował, rozglądając się po nowym wnętrzu siedziby lidera. Sala była duża, znacznie większa i wystrojona z większym przepychem od tego, z czym do tej pory mieli styczność.
- No, no, nieźle się tu urządzili - mruknął do kuzyna, zbliżając się do zgromadzonej wokół tronu grupki ludzi. Byli tam żołnierze, przywódcy i rzecz jasna sam Jou. Ale nie tylko, bo przed tronem stała jeszcze jedna osoba, która natychmiast zaabsorbowała uwagę młodzieńca niemalże w całości. Czujnym spojrzeniem bursztynowych oczu zlustrował kobietę, którą okazała się być Kirno. Ach, Kirino, uosobienie niesamowitego piękna, nad którym można było zachwycać się w nieskończoność. Ichirou potrzebował krótkiej chwili, by wrócić myślami na ziemię i uświadomić sobie, że obecność przywódczyni Maji wcale nie była tak dobra ze względu na wydarzenia, jakie miały miejsce w przełęczy.
Na sam początek skłonił się z szacunkiem przed dwójką liderów, chcąc w ten sposób dobrze wypaść przed kruczowłosą oraz zdobyć odrobinę czasu na ułożenie jakiejś sensownej opowieści, która nie rozpętałaby niepotrzebnej burzy.
- A jednak pieśni i podania nie były w pełni oddać twojej urody, o pani - zaczął z uśmiechem na twarzy, wciąż wpatrując się w Kirino, ale dość szybko spoważniał. Odchrząknął symbolicznie, zasłaniając usta pięścią.
- Niestety nie jesteśmy tu, by wymienić uprzejmości, dlatego przejdę od razu do sedna. Nasz oddział odłączył się od głównej armii i ruszył w stronę przełęczy, chroniąc się po drodze przed pociskami katapult. Później dotarliśmy do jaskini i zdecydowaliśmy się puścić przodem mniejszą grupę, w której składzie byłem ja, samuraj oraz dwóch ściągniętych przeze mnie najemników. Przemieszczając się po półce skalnej napotkaliśmy oddział wroga, który postanowiliśmy wyeliminować z zaskoczenia. Zabiliśmy żołnierzy, ale z pozostałą trójką shinobi nawiązała się wyrównana walka. - I tutaj zrobił sobie króciutką przerwę na wzięcie oddechu i przemyślenie dalszej części opowieści. Spojrzał wtedy Kirino. Ichirou był prawie pewien, że ta już znała większość faktów, dlatego też zamierzał zrelacjonować potyczkę taką, jaką w rzeczywistości była.
- Wśród tej trójki była 'Hibiki-hime', twoja krewna, z czego zdałem sobie sprawę dopiero później. Towarzyszyli jej przyboczny oraz tajemniczy Ronin. Pojedynek był bardzo zacięty i w jego efekcie poległa część mojej grupy. Twoja krewna ze swoim kompanem postanowili się wycofać i po przeciwnej stronie pozostał tylko Ronin nazywany Zjawą. Ten jednak nie był zainteresowany bitwą, a swoimi osobistymi porachunkami. Polował na samuraja walczącego po naszej stronie i po uśmierceniu go ruszył dalej, zmierzając po innego miecznika, który pilnował Nariko. To właśnie wtedy dowiedzieliśmy się o zamachu stanu u kościanych i pojmaniu Nariko. Postanowiłem ruszyć ze Zjawą i wykorzystać tę sytuację na naszą korzyść. Przeczyściliśmy po drodze przełęcz z pozostałych żołnierzy wroga i napotkaliśmy miejsce schronu cywili, których część z nas miała wyprowadzić. Reszta ruszyła dalej i dotarła do więzienia obalonej liderki. Widząc jej chęć zemszczenia się na zdrajcach, zdecydowałem się ją uwolnić i wypuścić na walczących kościanych. Potem wróciliśmy na mury i dołączyliśmy do bitwy. Dalsza część opowieści jest już dobrze znana. - Przez całą swoją wypowiedź zachowywał spokojny, wyważony ton. Udzielił w miarę obszernej, pozbawionej matactw relacji, ponieważ uznał, że jakiejkolwiek próby nagięcia prawdy mogą przynieść więcej szkód niż pożytku. Czujnie obserwował reakcje liderów, jednak to właśnie na Kirino zwracał nieco więcej uwagi. Nie wiedział, jak ta odniesie się do wątku starcia jej krewnej z oddziałem Sabaku. Był gotów do załagodzenia ewentualnego problemu. Równie mocno zależało mu na dobrym zaprezentowaniu się pięknym, fiołkowym oczom jak i na dobrych relacjach ze szczepem zamieszkującym Atsui.
0 x
Re: Siedziba władzy
Ryuji nie znał powodu wezwania, do nowej siedziby Jou, jedyne to mógł się domyślać, iż na pewno było to związane z niedawnymi wydarzeniami. Chłopak zdawał sobie sprawę, jak ciężki musi to być okres dla przywódcy Sabaku, milion nowych spraw i wyzwań, zwalonych na głowę kiedy ten jeszcze zapewne leczył rany po pojedynku z kościanym generałem.
Po przedstawieniu się strażnikowi, który strzegł wejścia do nowego budynku władz, blondyn dostrzegł znajomą twarz, a był to jego starszy kuzyn Ichirou, młody Sabaku musiał przyznać, iż był to jedyny krewny z którym tyle przeszedł, zawdzięczał mu życie i darzył zarówno go jak i jego umiejętności niezwykłym szacunkiem. Po małym nieporozumieniu przy wejściu, oboje zostali przepuszczeniu dalej i mogli razem udać się w kierunku nowego gabinetu lidera.
- Czy dobrze.. Hmm przeżyłem to fakt ale jeszcze dużo pracy przede mną. Ciekaw jestem jaki jest powód wezwania, choć nie ukrywam, iż cieszę się na ujrzenie Jou-dono w lepszym stanie niż po bitwie. Odpowiedział krótko gdyż, zbliżyli się do miejsca docelowego. Pomieszczenie do którego dostali się kuzyni, robiło naprawdę duże wrażenie, nie przypominało niczym zwykłego gabinetu a raczej salę tronową. Ryuji tylko kiwną potwierdzająco na komentarz Ichirou, po czym skupił wzrok na zebranych. Nie spodziewał się, iż zastanie tu tyle osób, był przekonany iż rozmowa będzie bardziej przypominać tą po wydarzeniach w ich dawnym domu. Przewodząc wzrokiem po zebranych, chłopak zatrzymał się na sekundę przy Tsu, a w jego głowie przemknęły brutalne dokonania najemnika podczas bitwy, musiał przyznać, iż niesamowity z niego wojownik. Kolejną postacią którą przykuła jego uwagę była piękna kobieta, której uroda przebijała wszystko co do tej pory widział chłopak. Szybko sobie zdał sprawę, iż bezczelne gapienie się na nią nie jest na miejscu i z niechęcią powędrował wzrokiem dalej aż na szczyt podestu na którym znajdował się imponujący tron, gdzie siedział lider klanu Sabaku. Jou wyglądał na bardzo zmęczonego, lecz u jego boku czuwała Hisako, więc każdy mógł być pewny iż nic złego mu się nie stanie. Przywódca, wskazał w kierunku nowo przybyłych i poprosił o raport z bitwy. Ryuji poczuł się nico nieswojo, lecz wciąż zachowywał kamienny wyraz twarzy, nie miał pojęcia, iż przyjdzie mu przemawiać przed tyloma osobami, a tym bardziej przed tak piękną kobietą. Ichirou jak należało, zaczął pierwszy, był w starszy zarówno wiekiem jak i stopniem. Blondyn nie miał okazji słyszeć co wydarzyło się na przełęczy, więc sprawozdanie kuzyna bardzo go zainteresowało. Na wspomnienie, iż przyszło im walczyć z krewną kobiety, której uroda urzekła młodzieńca, chłopak nieco zbił się z tropu. " Skoro walczyli ze sobą, to co ona tu robi, czyżby chcieli to wyjaśnić? Pomyślał, po czym kolejne słowa Ichirou przykuły jego uwagę, wyjaśniły one bowiem skąd wzięła się Nariko, liderka Kaguya podczas bitwy na murach i dlaczego walczyła przeciw swoim. Ryuji jeszcze bardziej się zaniepokoił, jego kuzyn właśnie skończył i nadeszła pora na jego kolej, lecz co on miał opowiedzieć przy historii Ichirou, który podejmował tak ważne decyzje, i wpłynął na pole bitwy tak bardzo? Chłopak wziął głębszy lecz niezauważalny oddech i delikatnie skinął głową w kierunku Jou jak i Kirino.
- Główne siły znajdowały się pod stałym ostrzałem sił nieprzyjaciela, natarcie było bardzo utrudnione przez machiny dalekiego zasięgu, co zmuszało nas do kopania okopów i przedzierania się krok po kroku. Liczne pułapki nękały nasze jednostki co zmusiło nas do zdecydowanego przeprowadzenia szturmu. Kaguya chcieli zatrzymać nasze siły przed murami, wysyłając oddziały naprzeciw nam, co skutkowało bezpośrednim starciem. Dzięki odwadze i umiejętnościom naszych żołnierzy jak i shinobi zyskiwaliśmy przewagę i coraz bardziej zbliżaliśmy się pod umocnienia miasta. Wtedy też nastąpił atak, wrogiego dowódcy, który potężną techniką wytworzył ogromny las kości a naszym jedynym ratunkiem było wzniesienie się w powietrze. Jou-dono starł się z wrogim liderem, tworząc armii okazje oraz przejście bezpośrednio na mury. Dzięki zaskoczeniu i silnemu uderzeniu, nasze wojska szybko parły na przód i wtedy.. Tu na chwilę się zatrzymał aby się zastanowić i złapać oddech. Chłopak nie wiedział jak szczegółowy ma być raport ani które wydarzenia powinny koniecznie się w nim znaleźć, lecz za przykładem kuzyna starał wymienić się tylko najistotniejsze.
- I wtedy na mury spadł Jou-dono a raniony wrogi generał starł się z Nariko, co pozwoliło Jou-dono na schwytanie i wykończenie go. Wrogie wojska zaczęły odwrót i tak mniej więcej zakończyła się bitwa. Skończył znów delikatnie skłaniając głowę. Nie miał pojęcia, czy to co powiedział było zrozumiałe, czy wystarczyło i czy tego od niego oczekiwano, w ogóle nie był przygotowany na taką sytuację, jedyne co mu pozostało to czekać na reakcję zebranych.
Po przedstawieniu się strażnikowi, który strzegł wejścia do nowego budynku władz, blondyn dostrzegł znajomą twarz, a był to jego starszy kuzyn Ichirou, młody Sabaku musiał przyznać, iż był to jedyny krewny z którym tyle przeszedł, zawdzięczał mu życie i darzył zarówno go jak i jego umiejętności niezwykłym szacunkiem. Po małym nieporozumieniu przy wejściu, oboje zostali przepuszczeniu dalej i mogli razem udać się w kierunku nowego gabinetu lidera.
- Czy dobrze.. Hmm przeżyłem to fakt ale jeszcze dużo pracy przede mną. Ciekaw jestem jaki jest powód wezwania, choć nie ukrywam, iż cieszę się na ujrzenie Jou-dono w lepszym stanie niż po bitwie. Odpowiedział krótko gdyż, zbliżyli się do miejsca docelowego. Pomieszczenie do którego dostali się kuzyni, robiło naprawdę duże wrażenie, nie przypominało niczym zwykłego gabinetu a raczej salę tronową. Ryuji tylko kiwną potwierdzająco na komentarz Ichirou, po czym skupił wzrok na zebranych. Nie spodziewał się, iż zastanie tu tyle osób, był przekonany iż rozmowa będzie bardziej przypominać tą po wydarzeniach w ich dawnym domu. Przewodząc wzrokiem po zebranych, chłopak zatrzymał się na sekundę przy Tsu, a w jego głowie przemknęły brutalne dokonania najemnika podczas bitwy, musiał przyznać, iż niesamowity z niego wojownik. Kolejną postacią którą przykuła jego uwagę była piękna kobieta, której uroda przebijała wszystko co do tej pory widział chłopak. Szybko sobie zdał sprawę, iż bezczelne gapienie się na nią nie jest na miejscu i z niechęcią powędrował wzrokiem dalej aż na szczyt podestu na którym znajdował się imponujący tron, gdzie siedział lider klanu Sabaku. Jou wyglądał na bardzo zmęczonego, lecz u jego boku czuwała Hisako, więc każdy mógł być pewny iż nic złego mu się nie stanie. Przywódca, wskazał w kierunku nowo przybyłych i poprosił o raport z bitwy. Ryuji poczuł się nico nieswojo, lecz wciąż zachowywał kamienny wyraz twarzy, nie miał pojęcia, iż przyjdzie mu przemawiać przed tyloma osobami, a tym bardziej przed tak piękną kobietą. Ichirou jak należało, zaczął pierwszy, był w starszy zarówno wiekiem jak i stopniem. Blondyn nie miał okazji słyszeć co wydarzyło się na przełęczy, więc sprawozdanie kuzyna bardzo go zainteresowało. Na wspomnienie, iż przyszło im walczyć z krewną kobiety, której uroda urzekła młodzieńca, chłopak nieco zbił się z tropu. " Skoro walczyli ze sobą, to co ona tu robi, czyżby chcieli to wyjaśnić? Pomyślał, po czym kolejne słowa Ichirou przykuły jego uwagę, wyjaśniły one bowiem skąd wzięła się Nariko, liderka Kaguya podczas bitwy na murach i dlaczego walczyła przeciw swoim. Ryuji jeszcze bardziej się zaniepokoił, jego kuzyn właśnie skończył i nadeszła pora na jego kolej, lecz co on miał opowiedzieć przy historii Ichirou, który podejmował tak ważne decyzje, i wpłynął na pole bitwy tak bardzo? Chłopak wziął głębszy lecz niezauważalny oddech i delikatnie skinął głową w kierunku Jou jak i Kirino.
- Główne siły znajdowały się pod stałym ostrzałem sił nieprzyjaciela, natarcie było bardzo utrudnione przez machiny dalekiego zasięgu, co zmuszało nas do kopania okopów i przedzierania się krok po kroku. Liczne pułapki nękały nasze jednostki co zmusiło nas do zdecydowanego przeprowadzenia szturmu. Kaguya chcieli zatrzymać nasze siły przed murami, wysyłając oddziały naprzeciw nam, co skutkowało bezpośrednim starciem. Dzięki odwadze i umiejętnościom naszych żołnierzy jak i shinobi zyskiwaliśmy przewagę i coraz bardziej zbliżaliśmy się pod umocnienia miasta. Wtedy też nastąpił atak, wrogiego dowódcy, który potężną techniką wytworzył ogromny las kości a naszym jedynym ratunkiem było wzniesienie się w powietrze. Jou-dono starł się z wrogim liderem, tworząc armii okazje oraz przejście bezpośrednio na mury. Dzięki zaskoczeniu i silnemu uderzeniu, nasze wojska szybko parły na przód i wtedy.. Tu na chwilę się zatrzymał aby się zastanowić i złapać oddech. Chłopak nie wiedział jak szczegółowy ma być raport ani które wydarzenia powinny koniecznie się w nim znaleźć, lecz za przykładem kuzyna starał wymienić się tylko najistotniejsze.
- I wtedy na mury spadł Jou-dono a raniony wrogi generał starł się z Nariko, co pozwoliło Jou-dono na schwytanie i wykończenie go. Wrogie wojska zaczęły odwrót i tak mniej więcej zakończyła się bitwa. Skończył znów delikatnie skłaniając głowę. Nie miał pojęcia, czy to co powiedział było zrozumiałe, czy wystarczyło i czy tego od niego oczekiwano, w ogóle nie był przygotowany na taką sytuację, jedyne co mu pozostało to czekać na reakcję zebranych.
0 x
- Rokuramen Sennin
- Support
- Posty: 1033
- Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
- Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki
- Ichirou
- Posty: 4025
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Siedziba władzy
Ze spokojem wysłuchał reakcji dwójki liderów, darując sobie wszelkie komentarze. Może i był arogancki, ale z drugiej strony nie był kretynem, by psuć relacje z potencjalnymi sojusznikami przy pierwszej okazji. Mógł jedynie odetchnąć w duchu, że podczas pojedynku w przełęczy nie zostało przelane więcej krwi. Gdyby pokiereszowali, a co gorsza zabili siostrzyczkę Kirino, aktualna rozmowa miałaby zupełnie inny przebieg.
Z zainteresowaniem wsłuchał się w opowieść młodszego kuzyna. Cóż, można było się spodziewać, że trochę na froncie się działo. Wartym docenienia był fakt, że mimo początkowych niepowodzeń udało im się dotrzeć aż pod same mury. Szczerze mówiąc, Asahiemu było trochę szkoda, że nie uczestniczył cały czas w zmaganiach na głównym polu walki. Z wielką ochotą siałby zniszczenie i śmierć w szeregach wroga już od samego początku. No ale trudno, odrobił sobie w ostatniej fazie bitwy, podczas krwawej rzezi. To w połączeniu ze zwycięstwem i przejęciem całej prowincji zapewniło mu sporą satysfakcję i uczucie wypełnienia swojej zemsty.
Chęć nawiązania współpracy ze szczepem Maji była rozsądna i do przewidzenia, jednakże aż takie mocne zaciśnięcie ich więzi nieco zaskoczyło. Ichirou jednak nie był przeciwny tak śmiałym posunięciom politycznym, o ile tylko sojusz ten miałby być trwał. Trzymanie w swojej osadzie niepewnego sojusznika mogłoby okazać się kłopotliwe, ale o tym czerwonowłosy lider z pewnością był świadom. Jak dotąd Jou prowadził Sabaku w bardzo dobrym kierunku i nie dał nigdy powodu, by wątpić w jego decyzje. Stąd też Asahi w pełni ufał swemu przywódcy i był gotów wspomóc realizację jego planów.
- Jeszcze jedna drobna rzecz, raczej mało istotna. Ten cały Ronin, Zjawa, szukał kogoś nazywanego Wojną. Kimkolwiek jest ta osoba, to zmierza ona na Hyuo, gdzie pojawi się jeszcze jakiś Nowy Porządek. Sprawy na Klifach niezbyt nas interesują, ale ta informacja może się jakoś przyda, chociaż mi akurat nic nie mówi... - Przekazał tyle, co zdołał usłyszeć, a co z tym zrobi lider, to już jego sprawa. Brązowowłosego bardziej nurtowały kwestie, które działy się tutaj, w Atsui. Kaguya, choć pokonani, najwyraźniej wciąż przypominali o swoim istnieniu. Dla Ichirou była to dobra okazja, by postawić kropkę nad i w swojej krwawej wendecie.
- Co do tych renegatów, to chętnie się nimi zajmę. Dla spokoju naszego i naszych - jak mam nadzieję - przyszłych sojuszników - odrzekł, spoglądając na Kirino z lekkim, ledwie zauważalnym uśmiechem. - No ale o tym możemy pogadać za moment - dodał chwilę później, wracając spojrzeniem do Jou. W sumie to tyle, co miał na ten moment do powiedzenia. Zamienił się zatem w słuch, splótł ręce na wysokości klatki piersiowej i z uwagą obserwował dalszy rozwój sytuacji.
Z zainteresowaniem wsłuchał się w opowieść młodszego kuzyna. Cóż, można było się spodziewać, że trochę na froncie się działo. Wartym docenienia był fakt, że mimo początkowych niepowodzeń udało im się dotrzeć aż pod same mury. Szczerze mówiąc, Asahiemu było trochę szkoda, że nie uczestniczył cały czas w zmaganiach na głównym polu walki. Z wielką ochotą siałby zniszczenie i śmierć w szeregach wroga już od samego początku. No ale trudno, odrobił sobie w ostatniej fazie bitwy, podczas krwawej rzezi. To w połączeniu ze zwycięstwem i przejęciem całej prowincji zapewniło mu sporą satysfakcję i uczucie wypełnienia swojej zemsty.
Chęć nawiązania współpracy ze szczepem Maji była rozsądna i do przewidzenia, jednakże aż takie mocne zaciśnięcie ich więzi nieco zaskoczyło. Ichirou jednak nie był przeciwny tak śmiałym posunięciom politycznym, o ile tylko sojusz ten miałby być trwał. Trzymanie w swojej osadzie niepewnego sojusznika mogłoby okazać się kłopotliwe, ale o tym czerwonowłosy lider z pewnością był świadom. Jak dotąd Jou prowadził Sabaku w bardzo dobrym kierunku i nie dał nigdy powodu, by wątpić w jego decyzje. Stąd też Asahi w pełni ufał swemu przywódcy i był gotów wspomóc realizację jego planów.
- Jeszcze jedna drobna rzecz, raczej mało istotna. Ten cały Ronin, Zjawa, szukał kogoś nazywanego Wojną. Kimkolwiek jest ta osoba, to zmierza ona na Hyuo, gdzie pojawi się jeszcze jakiś Nowy Porządek. Sprawy na Klifach niezbyt nas interesują, ale ta informacja może się jakoś przyda, chociaż mi akurat nic nie mówi... - Przekazał tyle, co zdołał usłyszeć, a co z tym zrobi lider, to już jego sprawa. Brązowowłosego bardziej nurtowały kwestie, które działy się tutaj, w Atsui. Kaguya, choć pokonani, najwyraźniej wciąż przypominali o swoim istnieniu. Dla Ichirou była to dobra okazja, by postawić kropkę nad i w swojej krwawej wendecie.
- Co do tych renegatów, to chętnie się nimi zajmę. Dla spokoju naszego i naszych - jak mam nadzieję - przyszłych sojuszników - odrzekł, spoglądając na Kirino z lekkim, ledwie zauważalnym uśmiechem. - No ale o tym możemy pogadać za moment - dodał chwilę później, wracając spojrzeniem do Jou. W sumie to tyle, co miał na ten moment do powiedzenia. Zamienił się zatem w słuch, splótł ręce na wysokości klatki piersiowej i z uwagą obserwował dalszy rozwój sytuacji.
0 x
Re: Siedziba władzy
Swego rodzaju groźba rzucona przez Kiriono, nieco splamiła wizerunek kobiety w oczach Ryujiego. Chłopak zadawał sobie, że była to jej najbliższa osoba ale nie można było zapominać o tym, iż to ona stanęła przeciwko Sabaku. Kiedy tylko blondyn skończył swoją część raportu o wojnie, odetchną z ulgą iż ma już wystąpienie na formu za sobą. Zajmując miejsce które wskazał Jou, młody Sabaku uważnie wsłuchał się w wypowiedź swojego lidera. Wiadomym było to, iż ci którzy przegrali nie pogodzą się z tym tak łatwo i będą chcieli odegrać się jak najbardziej na zwycięscy. Takie pojedyncze jednostki i bandy wroga siejące zniszczenie w gospodarce i handlu mogą być równie groźne niczym regularna armia, w szczególności kiedy Sabaku potrzebują spokoju na poukładanie sobie wszystkiego. Pierwszą myślą Ryujiego było aby zgłosić się do oddziałów pościgowych, to sprawa której nie można było odkładać gdyż straty mogły być katastrofalne a właśnie teraz to na władcach piasku spoczywał obowiązek chronienia ziem Atsui i mieszkańców. Jou wykorzystał temat dezerterów aby wysunąć propozycje sojuszu ze szczepem Maji, co mimo iż siostra liderki stanęła po wrogiej stronie wydawało się rozsądnym posunięciem. Sojusz z Ayatsuri a do tego ze szczepem zamieszkującym tereny podległe Sabaku, pozwoliłyby zabezpieczyć status klanu do czasu kiedy będą mogli stanąć na pewne nogi. To wszystko potwierdzało tylko jak sprawnym liderem był Jou i to jak bardzo był jeszcze potrzebny. Po skończonej rozmowie z liderką Maji, Jou znów zwrócił się do dwójki kuzynów, tym razem proponując im rozmowę na osobności na co Ryuji chętnie przystał, jednak Ichirou miał jeszcze coś do zgłoszenia.Hyuo? Czy to nie ta wyspa, która zawsze spowita jest śniegiem... To musi być na swój sposób niesamowite, śnieżna pustynia.. Ryuji nie mógł ogarnąć tego wyobraźnią, śnieg znał jedynie z opisów i opowiadań, musiał przyznać, iż gdyby nadarzyła się kiedyś okazja z chęcią by się tam wybrał aby zobaczyć to na własne oczy. Sprawa przedstawiona przez kuzyna również i dl blondyna była całkowitą niewiadomą, lecz odnotował ten fakt w swojej pamięci, nigdy nic nie wiadomo co się kiedyś może przydać. Następnie starszy władca piasku zaproponował zajęcie się renegatami, co także było intencją blondyna, lecz czas i decyzję Jou pokażą jaki los czeka bohatera. Ryuji nie miał nic więcej do dodania na forum, wolał poczekać, aż rozmowa przejdzie na bardziej otwarty poziom.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości