Ren
Posty: 448 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
Wiek postaci: 21
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
GG/Discord: rahsim
Lokalizacja: Sabishi
Post
autor: Ren » 13 kwie 2024, o 18:08
Mały, reprezentatywny pałac, który niegdyś był prywatną własnością bogatego rodu o arystokratycznych korzeniach - wygnanego z Kinkotsu w momencie, gdy tereny zostały przejęte przez aktualnie urzędujące tu klany. Jest wart uwagi ze względu na piękną i pełną przepychu architekturę. W tym momencie teren należy do władz osady i zazwyczaj wykorzystywany jest, gdy planowane są spotkania z dyplomacją z innych prowincji lub w przypadku organizacji ważnych uroczystości .
Znaleźć tu można wystawny dziedziniec z altanką i fontanną, gdzie nasadzono palmy oraz inną, odpowiednią do klimatu roślinność. Znaleźć można tu także parę bardziej egzotycznych, sprowadzanych z daleka gatunków zieleni, które wymagają więcej wody i odpowiedniej opieki.
Jeśli chodzi o wnętrze, to warte wspomnienia są: ogromna jadalnia, gdzie wyprawiane są ważne kolacje, świetnie zorganizowana kuchnia, sala bankietowa, a także kwatery dla gości. Wystrój jest trochę przestarzały, ale doskonale zachowany. Można tu podziwiać dzieła sztuki sprowadzane z najdalszych zakątków Unii.
0 x
Ren
Posty: 448 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
Wiek postaci: 21
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
GG/Discord: rahsim
Lokalizacja: Sabishi
Post
autor: Ren » 14 kwie 2024, o 16:56
Zlecenie specjalne: Misja rangi D
Mayū
3/14
Wyglądali obok siebie całkiem nieźle. Obydwoje pachnący, odziani zgodnie z najnowszą modą, młodzi i piękni, gotowi podbijać świat. Wiele niezamężnych pustynnych panien dałoby się pokroić, by zaskarbić sobie uwagę Kena, ale nie Mayu. Może źródłem tego braku zainteresowania fakt, że Ken nie był shinobim. Może zwyczajnie nie był w jej typie. A może przeszkadzało też to, że kiedy pannica Sabaku widziała go ostatnio, to akurat w trakcie głębokiego, pijackiego snu po tym, gdy kawaler wypił o kilka kieliszki daktylówki zbyt wiele?
- Ostatnio..? Haha... Mało pamiętam z końca wieczoru - wyznał, ale na jego twarzy nadal widniał lekko skrępowany, ale serdeczny uśmiech. Całkiem nieźle maskował zażenowanie; nic dziwnego, że udało mu się już dwukrotnie podwoić ojcowski majątek. - Bardzo doceniam, że razem z bratem odwiedziliście mnie do domu. Mam nadzieję, że nie zrobiłem wam zbyt wiele kłopotu.
Zamaskował konsternację cichym śmiechem, a następnie poprawił chustę, która okrywała jego ręcznie wyszywaną koszulę. Bardzo bystry wzrok Mayu mógł dojrzeć to, że choć prezentował się bardzo schludnie, to jednak jego oczy były nieznacznie podkrążone, a skóra zdradzała odwodnienie - typowe dla ludzi z niższych sfer, ale teraz związane raczej z męczącym go przez cały poprzedni dzień kacem.
Ale to nie było teraz ważne.
- Zasmucisz mnie, jeśli mi odmówisz. Nalegam. Twoi ludzie są z pewnością fantastyczni w swoim fachu, ale ostateczne decyzje przecież należą do ciebie, Mayu. To świetni dekoratorzy, ale ty masz wizję i smak. - Ken dobrze wiedział, jak grać w tę grę i natychmiast zrozumiał, że zajęta panienka potrzebuje jeszcze trochę słów zachęty, by wreszcie zdecydować się użyczyć swoich rozlicznych talentów. - To próbna kolacja przed koronacją, będą tam wszyscy ci, którzy się naprawdę liczą. Potrzebuję cię tam. Och, nie daj się prosić!
Jeśli takie postawienie sprawy dało pozytywny skutek, a Mayu zdecydowała się wziąć udział w planowaniu uroczystości, to Ken uśmiechnął się triumfalnie, wyraźnie zadowolony z tego, że udało mu się zdobyć przychylność dziewczęcia.
- Kazałem czekać na nas stangretowi przed bramą - rzucił lekko, zupełnie tak, jakby całe Kinkotsu przemieszczało się przy pomocy prywatnych, zadaszonych drogą tkaniną bryczek. No ale w świecie, który zamieszkiwał zarówno on, jak i Mayu, to właśnie tak było.
***
Po przejażdżce ulicami miasta - jeszcze pachnącą nowością - bryczką Mayu oraz Ken dojechali do celu swojej podróży. Ken, jako dobrze wychowany chłopak z towarzystwa, w trakcie krótkiej przejażdżki zabawiał znudzoną pannicę niezobowiązującą rozmową, a następnie wsparł ją męskim ramieniem, by jak najbardziej komfortowo mogła zejść na zakurzoną ziemię.
Miejsce, do którego dotarli, było tutejszym pałacykiem, który niegdyś należał do jakiejś zapomnianej arystokratycznej rodziny - zostali wygnani z momentem, gdy przegnano stąd Kaguya, więc raczej nikt nie przejmował się za bardzo zgłębianiem ich genealogii. Budynek prezentował się okazale i nie był to pierwszy raz, gdy Mayu zawitała w tych progach - zdarzyło się jej tu pojawić na paru przyjęciach. Wcześniej jednak przychodziła na gotowe. Teraz widać było, że panuje tu ogromne poruszenie. Ktoś malował na biało mur, ktoś zamiatał podwórze, a jeszcze ktoś inny przycinał nożycami rozrośnięty krzew, nadając mu kształt przypominający wielbłąda. Pałacyk był wyraźnie na coś szykowany.
- Trochę mamy tu jeszcze chaos, ale myślę, że się wyrobimy - powiedział Ken, gdy obcasy dziewczęcia stuknęły o kamień. Natychmiast podbiegł do nich jakiś ubrany w robocze rękawice młodzieniec, który dygnął w stronę dziewczyny, a następnie zasypał Kena pytaniami. Mężczyzna wydał mu parę poleceń, a następnie zwrócił się do swojej towarzyszki. - Pokażę ci, gdzie odbędzie się próbna kolacja.
Minęli fontannę, z której akurat ktoś wyciągał liście, a następnie przeszli do chłodnego wnętrza budynku. Mayu mogła poczuć lekko kwiatowy zapach czystości. W sali, w której miała odbyć się uczta, rozstawiono na razie jedynie nagie stoły. Można tu było usadzić przynajmniej setkę ludzi.
- Panie Gotoda! Przywieziono już kwiaty do zdobienia stołów - dziewczyna, niewiele starsza od Mayu, oderwała się od pracy przy myciu podłogi.
- To jest Sabaku no Mayu, Yui. Pomoże ci w wyborze. - Ken przedstawił sobie nawzajem obie kobiety, a następnie gestem zachęcił służącą do tego, by poprowadziła ich w odpowiednie miejsce.
W kącie sali faktycznie można znało znaleźć kwiaty. Nie były to małe bukieciki, a wielkie kwiatowe kompozycje, układane ręką artysty i prawdopodobnie bardzo kosztowne. Zapach był tak intensywny, że Mayu mogło przez moment wręcz zakręcić się w głowie.
Pierwsza kompozycja składała się z dorodnych, czerwonych róż, które zestawiono z nagietkami w intensywnie żółtym kolorze. Całość prezentowała się iście królewsko. Mayu wiedziała, że musiały być one sprowadzone z zagranicy. Kwiaty uzupełniono powtykanymi gdzieniegdzie gałązkami oliwnymi - znanym pustynnym symbolem obfitości i płodności. Kompozycję ułożono w okazały, harmonijny okrąg. Kwiaty umieszczono w pozłacanej wazie.
Do stworzenia drugiego bukietu wykorzystano agapant - lokalne, fioletowe kwiaty. Zestawiono je z pięknymi, czerwonymi amarylisami. Dodatkiem do bukietu były gałązki palmowe. Kompozycja nie była umieszczono w wazonie, ale upleciono ją misterny wianek.
Najważniejszym kwiatem w trzecim z bukietów był bladoniebieski kwiat lotosu. Jego piękno miały podkreślać białe kwiaty jaśminu. Zielonym dodatkiem były gałązki figowca. Kwiaty rozmieszczono asymetrycznie, tworząc artystyczną, nieregularną kompozycję. Bukiet umieszczono w alabastrowym naczyniu.
Ken pogładził swoją krótką bródkę w zamyśleniu, przyglądając się kwiatowym kompozycjom.
- I co pani myśli? - Yui zwróciła się grzecznie do Mayu.
1 x
Mayū
Posty: 395 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote, podkreślone kredką oczy i czarne, długie włosy. Pieprzyk pod lewym okiem. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią i odziana w absolutnie niepraktyczną na pustyni czerń.
Widoczny ekwipunek: Gurda; duży zwój pod gurdą; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; kabura na udzie; rękawiczki z blaszkami.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
GG/Discord: vaynei
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Mayū » 15 kwie 2024, o 16:46
Oczywiście, że to była gra. Być może właśnie dlatego tolerowała Kena w swoim towarzystwie – bo znał zasady gry i, co ważne, posłusznie odgrywał narzuconą z góry rolę. Obydwoje wiedzieli, że gdyby rozkapryszona panienka naprawdę nie miała ochoty, to by nie poszła. Rozmowa zostałaby zduszona w zarodku, a Ken odprawiony; razem z tymi swoimi milutkimi słówkami i nowiutką bryczką, która wyczekiwała, aż szanowni państwo skończą ze sobą ćwierkać.
Wystarczyło więc parę błagalnych zapewnień, że Mayū jest niezbędna do wykończenia prac dekoratorskich przed tak ważną uroczystością, by obwieszona złotem Sabaku zgodziła się, choć z teatralną niechęcią, na użyczenie swojego wprawnego oka. Zanim jednak przejażdżka, to jeszcze nakazała duszącemu irytację stangretowi wniesienie swojej gurdy do wnętrza pojazdu. Wypełnione złotem naczynie było nie tylko jej bronią i, za sprawą osypujących się z niej drobinek, ozdobą. Była nieodłączną częścią każdego Sabaku.
No i nie wyszłaby przecież bez niej, gdy w ciasnych uliczkach Kinkotsu, w jej najciemniejszych zakamarkach, podobno ukrywają się jacyś zasrani awanturnicy spod znaku węża.
Wypuściła powietrze z rozdrażnieniem, gdy po raz wtóry złapała się na tym, że, zamiast zerkać sobie beztrosko przez okno luksusowej bryczki na krzątających się mieszczan, jej myśli kręcą się wokół tych cholernych bazgrołów z książeczki Kirino. Już nawet te pocieszne brzęczenie Kena nie poprawiło jej nastroju. Wysiedziała w tym swoim ostentacyjnym naburmuszeniu aż do chwili, gdy opuściła pojazd, zaznaczając swoje przybycie głośnym stąpnięciem złotego obcasa. Nie omieszkała podeprzeć się o przedramię towarzysza, wraz z którym miała uczestniczyć w tych wszystkich śmiesznych aktywnościach, jakimi zajmowali swoje dnie najbogatsi tego miasta. Uścisk jej ręki był mocniejszy, niż mógł się spodziewać.
Zanim przeszli przez podwórze, przystanęła jeszcze na moment, by objąć wzrokiem kompleks mniejszych i większych budowli składających się na całą posiadłość. Każdy z budynków lśnił charakterystycznym dla pustynnych gustów przepychem, co mogło przytłaczać każdego, kto nie przywykł do otaczania się tak obrzydliwym bogactwem; czyli nie Mayū. Mayū czuła się tutaj niczym Kaguya w tych swoich rozpadających się szałasach. Albo jak ryba w wodzie, co chyba zasłyszała kiedyś od jakiegoś zagranicznego kupca.
— Trochę? Ja widzę tutaj kompletny burdel, Ken. — Mimo skierowanych do niego słów, poświęciła mu zaledwie ułamek swojej uwagi. Całą resztę skradł krzew w kształcie wielbłąda oraz przycinający go ogrodnik, którego wynajęcie rozważała już przez całą resztę drogi do posiadłości. Wizja ścięcia przydomowej roślinności tak, by przypominała słonia, wydała jej się teraz niezmiernie inspirująca. — Skoro tak beznadziejnie zarządzasz własnym personelem, to nie dziwię się, że potrzebujesz pomocy — skwitowała wyniośle. Rozbiegana służba niemal obijała się o sobie w tym pośpiechu; nikt nad nimi nie panował, nikt nie nadzorował. Skrzywiła się mimowolnie, gdy jej oczy odnalazły tego jednego nieszczęśnika, który postanowił, że to doskonały moment na odmalowanie całego pałacu.
— To zależy wyłącznie od tego, jak szybko i dokładnie będziecie robić to, co mówię — odparła mu z właściwą sobie butą, nie mogąc powstrzymać się przed wykonaniem paru gestów ręką, już teraz przypisując część służby do nowych zadań. Ktoś mógłby powiedzieć, że się popisuje i byłaby to opinia całkowicie słuszna, gdyby nie to, że Mayū naprawdę w to wierzyła. Z drugiej strony – nieudolność skacowanego Kena nie była jakoś szczególnie wysoko zawieszoną poprzeczką.
Nie pozwolono jej jednak panoszyć się w pałacowych ogrodach zbyt długo. Jedna ze służek pokierowała ich do chłodnej sali, gdzie na długich stołach rozłożone były kwietne instalacje. Słodkie, mieszające się ze sobą wonie, owszem, drażniły nozdrza, ale dla Mayū nie było to znowu aż tak dokuczliwe. Sama w końcu preferowała na sobie ciężkie, duszące wręcz zapachy; te i inne mieszanki wonnych olejków wychodziły spod jej wprawnej ręki.
Rozróżniała kwiaty przede wszystkim po zapachu. Znaczy, oczywiście, że była w stanie rozróżnić, które z roślin wyglądały razem pięknie, bo w końcu uwielbiała otaczać się pięknem.
Florystka była jednak z niej żadna. Miała od tego ludzi.
— Nie macie tuberozy? Szkoda — zaczęła tonem osoby znającej się na absolutnie, bez wyjątku, wszystkim. — Palma jest zbyt banalna, róża zresztą też. To zbyt ważna okazja, by zadowolić się czymś tak nudnym. — Przechadzała się między bukietami, przejeżdżając po nich oceniającym spojrzeniem. Traktowała to śmiertelnie poważnie. — Połączenie lotosu z jaśminem jest całkiem przyjemne, ale dodałabym do tego parę gałązek agapantu. Figowiec może zostać, ale zamieniłabym alabaster na złoto — zdecydowała wreszcie, rozcierając między palcami jaśminowe płatki, by wydobyć z nich pełniejszy zapach. Wciąż nachylając się nad jednym z pąków, zerknęła kątem oka na usługującą im dziewczynę.
— A więc... Yui, tak? — spytała bez zainteresowania, wycofując się. Klasnęła w dłonie dwukrotnie. Z ponagleniem. — Do dzieła.
0 x
Ren
Posty: 448 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
Wiek postaci: 21
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
GG/Discord: rahsim
Lokalizacja: Sabishi
Post
autor: Ren » 16 kwie 2024, o 18:42
Zlecenie specjalne: Misja rangi D
Mayū
5/14
Tak jak Mayu zaobserwowała, choć termin planowanego przyjęcia zbliżał się wielkimi krokami, to miejsce, w którym miała odbyć się ważna fiesta, wcale nie prezentowało się tak, jakby ktokolwiek miał nad czymkolwiek kontrolę. Dziwne, biorąc pod uwagę to, że Ken uchodził za tak skutecznego w każdym swoim przedsięwzięciu, że aż powiadano, że udało mu się podwoić ojcowski majątek!
- Ha! Wiedziałem, że poprosiłem o pomoc odpowiednią osobę. - Mężczyzna zaśmiał się życzliwie w odpowiedzi, gdy panna Sabaku w dość bezpośredni sposób wyraziła swoją opinię o tym, że panuje tutaj totalny pierdolnik i zdecydowała, że to ona tymczasowo przejmuje tutaj kierownictwo. Wręcz mogło wydawać się, że odczuł ulgę. Cóż, może lepiej mu szło liczenie niż faktyczne organizowanie. Nachylił się, by eleganckim gestem ująć w dłoń jedną różę i powąchać, ale chwilę później o jego uwagę znów zwróciło coś na drugim końcu sali. - Dobrze, to poradzicie sobie. Zostawię was na moment. - I jak powiedział, tak zrobił, oddalając się pospiesznie w stronę łuku prowadzącego na korytarz. Dwóch rosłych, ale niezbyt lotnych chłopaków akurat próbowało przez niego przecisnąć na szerokość drewnianą ławę, choć wejście było na to zdecydowanie zbyt wąskie.
Mayu jednak miała pełne ręce roboty, bo ktoś kompetentny musiał dopilnować tego, że kwietne kompozycje będą prezentować się w należycie nienaganny sposób. No, może nie do końca sama Mayu miała, a Yui, której dziewczyna nakazała własnoręczne naniesienie paru korekt. Dziewczyna jednak nie oponowała - nawet jeśli klaskanie w upstrzone pierścionkami dłonie było niekoniecznie grzecznym sposobem zachęty do pracy - i zakasała rękawy swojej skromnej tuniki. W końcu ktoś jej za to wszystko płacił.
- Jesteśmy do tyłu z pracą, bo pan Gotoda był wczoraj jeszcze trochę, no wie pani... - Yui odezwała się do swojej nowej kierowniczki cicho i dyskretnie, ale z wyraźnym rozbawieniem, gdy Ken oddalił się na tyle, by nie być w stanie tego usłyszeć. Delikatnie przełożyła kwiaty lotosu i jaśminu do wskazanego przez Mayu wazonu. Złoto faktycznie prezentowało się wybornie, ale to było chyba oczywiste. - Chyba trochę chory. Na pół dnia zniknął w gabinecie i tyleśmy go widzieli.
Dziewczyna zebrała kilka gałązek fioletowego agapantu, a następnie zaczęła dekorować nim kompozycję. Gdy pochylała się nad bukietem, kosmyki gęstych włosów opadły na jej ramiona, a Mayu przez chwilę mogła dojrzeć, że na jej szyi, zaraz obok karku, ma coś wytatuowane przy pomocy czerwonego tuszu. Czarne włosy przysłaniały wzór, choć dziedziczce Sabaku przez moment mogło zdawać się, że widzi wyrysowane łuski. Chwilę później Yui wyprostowała się, a następnie zwróciła się w stronę swojej towarzyszki, prezentując jej ich wspólne dzieło. Włosy zakryły tatuaż.
- I jak? Na moje wygląda całkiem fantastycznie - Pracownica posłała Mayu grzeczny uśmiech, zachęcając ją do tego, by przyjrzała się z bliska kwiatowej kompozycji. Bukiet prezentował się iście królewsko. Inkrustowany złotym kruszcem wazon kontrastował z chłodnymi kolorami regionalnych kwiatów, sprawiając, że całość wyglądała interesująco, ale równocześnie harmonijnie. Żaden z elementów kompozycji nie rywalizował o uwagę widza, a wszystkie tworzyły razem swoistą symfonię, którą doceniał każdy koneser rzeczy pięknych. Końcowy efekt na swój sposób fascynował, zachęcał, by go powąchać, napatrzeć się. Ostatecznie wyszło to całkiem nieźle.
- Mayu! Pozwól na moment, będziemy parować wino! - Po sali rozniósł się głos Kena, który najwyraźniej skończył już szarpaninę z chłopakami i ławą, a teraz dyskutował o czymś z pulchnym kucharzem - dość bladym, o korzeniach zdecydowanie nietutejszych. Mężczyzna pomachał do niej ręką, zachęcając ją, by zostawiła już te kwiaty i do niego podeszła.
0 x
Mayū
Posty: 395 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote, podkreślone kredką oczy i czarne, długie włosy. Pieprzyk pod lewym okiem. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią i odziana w absolutnie niepraktyczną na pustyni czerń.
Widoczny ekwipunek: Gurda; duży zwój pod gurdą; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; kabura na udzie; rękawiczki z blaszkami.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
GG/Discord: vaynei
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Mayū » 17 kwie 2024, o 17:59
Ach, jak ciężkie było życie atsujskich elit! Jak ciężkie i nieznośne! Podczas gdy na rzeczonych elitach spoczywała odpowiedzialność za sukces całego przedsięwzięcia, niesforna służba miała jedynie wykonywać ich polecenia. Umysły, zamknięte i przyzwyczajone do usługiwania, nie musiały wytwarzać bardziej skomplikowanej myśli; mieli tylko posłusznie wykonywać zlecone im zadania. Wykonywać rozkazy. Robić to, do czego byli przyuczani od najmłodszych lat i wykazać się w wybranym przez siebie fachu. Nawet to, jak już za chwilę miało się okazać, było dla nich zbyt trudne bez nadzorującego oka ich pana, które miało korygować każdy ich ruch.
Mayū jedynie uniosła brew do góry, w wymownym milczeniu obserwując, jak dwójka anonimowych chłopaczków siłuje się z niewymiarowym meblem, bez większego pomyślunku próbując go przemieścić przez zbyt ciasne przejście. Wypuściła głośno powietrze przez nos, zniecierpliwiona. Reakcja towarzyszącego jej mężczyzny była wręcz wybawieniem. Nie zniosłaby oglądania tak rażącej nieudolności ani chwili dłużej – a przynajmniej nie bez kąśliwego komentarza, który już od jakiegoś czasu cisnął się na jej przyciemnione barwnikiem usta.
— Miałeś wątpliwości? — rzuciła do niego na odchodne, odprowadzając go wzrokiem. Ale Ken już nie odpowiedział. Pokrzątał się przy bukietach, potem w pobliżu jego niezdarnej służby, aż wreszcie zniknął w głębi większego pomieszczenia.
Została sama. Może tak nie do końca, bo przed sobą nadal miała poleconą przez jej znajomego dziewczynę, która posłusznie podjęła się rekompozycji bukietów. Zajmowało jej to jednak stanowczo zbyt długo, by ozłocona Sabaku mogła uniknąć znudzenia. Cofnęła się o parę kolejnych kroków, by oprzeć się wątłymi plecami o chłodną ścianę – i razem z tym zadzwoniła liczna biżuteria, odbijając się echem po pustej sali.
Służka najwyraźniej poczuła niezręczność tego przedłużającego się milczenia i przejęła na siebie obowiązek podtrzymania dobrego – albo chociaż niezłego – nastawienia rozpuszczonej panienki. Zdradziła w miłym, uniżonym tonie, że przyczyną opóźnienia prac jest tajemnicza choroba jej nowobogackiego kolegi, która szczęśliwie już zaczynała ustępować. Sabaku parsknęła jedynie pod nosem, może nawet zaśmiała się króciutko. Nie był to jednak śmiech skierowany do służącej; dziewczyna nie doczekała się również żadnego komentarza z jej strony, chociaż pewnie na niego liczyła. Mayū mogła łajać i szydzić z tego nieszczęsnego Kena, a nawet drwić z niego w towarzystwie innych możnych, ale nigdy przy służbie. Przynajmniej nie aż tak otwarcie. Odpowiedni dystans, jak uważała, musiał zostać utrzymany. Chociaż sama miała w swojej posiadłości ulubioną służkę, to ta przecież nie była jej powiernicą; nie była przyjaciółką.
Niebieskości pustynnego kwiecia, podbite barwą szlachetnego kruszcu utrzymującej je misy, cieszyły oczy. Mayū jednak napawała się widokiem kwietnych konstrukcji jedynie przez chwilę; większą uwagę jej połyskujących złotem ślepi zwrócił malunek na karku podwładnej. Spojrzenie Sabaku momentalnie zbystrzało, gdy jej źrenice nerwowo skanowały obrazek. Nie miała zbyt wiele czasu na zidentyfikowanie symbolu. Wraz z poruszeniem się dziewczyny, zasłona z włosów skutecznie zakryła większą część tatuażu. Przeniosła wzrok na przygotowany przez nią bukiet.
Łuski. Widziała je wyraźnie. A może to już paranoja? Może to przesada?
Jakkolwiek malunek niósł za sobą bezpośrednie skojarzenie z pewną organizacją, to nie mogła działać pochopnie. Nie mogła jej spłoszyć; nie tak od razu, nie w tym momencie.
— Jest lepiej niż było — odpowiedziała być może nieco zbyt oschle. Zrehabilitowała się jednak nadwyraz szybko, przybierając na twarz miły, choć lekko pobłażliwy, uśmiech.
Nie miała sposobności jakkolwiek rozszerzyć swojego śledztwa, bowiem Ken wymyślił jej już kolejne zadanie; tym razem dotyczące wina, a nie układania bukiecików. Miało to potencjał na całkiem przyjemną rozrywkę, gdyby nie to, że Mayū nie mogła stłumić narastającej podejrzliwości. Zamiast zastanawiać się nad tym, jaki alkohol pasuje do planowanych dań, myślała o zatrutej przez mafię studni, która przed laty pozbawiła życia pracowników jednej z największych plantacji ziół. Wnioski nasuwały się same.
Nawet ta słodka, nęcąca woń kwiatów zaczynała piec i odbierać dech.
— Chodź, Yui. — Odkleiła się nieśpiesznie od wybielanej ściany, po czym podeszła do dziewczyny. — Widzę, że masz dobry gust. Nie powinien marnować się przy tych brudnych ścierach. Przydasz mi się — mówiąc to przylgnęła obfitą w pierścionki dłonią do jej pleców, by wymusić na niej zrównanie się ze sobą krokiem. Wytrwała w tym protekcjonalnym geście aż do progu kolejnego pomieszczania, w którym miało odbyć się parowanie trunków. Zadbała o to, by służka nie miała zbyt wielu dróg wymsknięcia się; ale też dlaczego miałaby uciekać, skoro doznała tak wielkiego zaszczytu?
— Myślałam, że z czym jak z czym, ale z winami akurat powinieneś poradzić sobie znakomicie. Co, Ken? — utysknęła mu delikatnie, by zaznaczyć swoją obecność. Następnie umieściła dłoń w okolicach podbródka, z zainteresowaniem przyglądając się etykietom win. Mimo tego, że z takim zaangażowaniem pozowała na koneserkę winnych trunków, nie pozwoliła uciec Yui od czujnego spojrzenia. — Tutejsze? Zagraniczne? Który rocznik?
0 x
Ren
Posty: 448 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
Wiek postaci: 21
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
GG/Discord: rahsim
Lokalizacja: Sabishi
Post
autor: Ren » 22 maja 2024, o 16:35
Zlecenie specjalne: Misja rangi D
Mayū
7/14
Mayu nie miała zamiaru spoufalać się z tutejszymi pracownicami, nie zdecydowała się więc wdać w wymianę plotek z Yui. Jeśli służącej przez chwilę wydawało się, że może rozmawiać z panną Sabaku na stopie przyjacielskiej, to zdrowy dystans, jaki narzuciła Mayu, natychmiast przywrócił tu odpowiednią hierarchię. Najwyraźniej Ken, choć może był jaki był, to jednak był osobą z towarzystwa, do którego należało złote dziewczę. W końcu, w przeciwieństwie do rozgadanej służki, to Ken (podobno) dwukrotnie pomnożył majątek swojego świętej pamięci ojca!
Yui natomiast chyba nieszczególnie się przejęła tym, że głos Mayu, gdy ta oceniała jej pracę, nie jest szczególnie ciepły, bo służka nawet nie podniosła na nią wzroku, nucąc pod nosem i niedbale poprawiając pojedynczy kwiat tak, by prezentował się w kompozycji w całej swojej okazałości. Chyba nie spostrzegła tego, że niezbyt pozytywne nastawienie bogatej dziewczyny mogło mieć jakiś związek z osobliwym tatuażem, jaki widniał na jej skórze. Chyba po prostu nie przejmowała się za bardzo niczym. Do czasu.
Choć wyobraźnia Sabaku pracowała, to nader szybko okazało się, że zwyczajnie nie ma czasu na wietrzenie spisków - czekały ją inne ważne zadania, takie jak weryfikacja, czy dane wino jest odpowiednio długo leżakowane, by zadowolić wyrafinowane podniebienia zagranicznych gości! Mayu, kierowana podejrzliwością, ale nadal obarczona obowiązkiem organizacji bardzo ważnej uroczystości, do parowania win zdecydowała zabrać ze sobą swoją nową asystentkę.
- Przesadza pani! - Yui zaśmiała się pozornie lekko, ale wyczuwalnie spięła się pod naporem zadbanej, acz silnej dłoni. Może było to związane z tym, że dotyk ją zaskoczył, może było inne uzasadnienie tej nagłej nerwowości. Nie stawiała jednak oporu i posłusznie ruszyła w ślad za swoją tymczasową przełożoną, może trochę powłócząc nogami.
Kolejne pomieszczenie okazało się być przestronną kuchnią, zdolną pomieścić całą armię kucharzy - taką, jaka była potrzebna, by wykarmić setki gości. Faktycznie krzątało się tu trochę pomocy kuchennej - ktoś szatkował warzywa, inna osoba szykowała bulion, ktoś inny przyniósł z piwnicy trochę wędzonego mięsa. Ken rozmawiał akurat z egzotycznie wyglądającym jegomościem, który przyodziany był w schludne kimono, czysty fartuch i rozkładał na blacie skórzany futerał na noże, które wyglądały na porządną, rzemieślniczą robotę.
- Mayu, to jest pan Ryōrijin Yoi. Przyjechał do nas aż z Yakiniku, gdzie gotował dla samego Akimichi Takuro. Panie Ryōrijin, Sabaku Mayu. - Ken wskazał bladego obcokrajowca otwartą dłonią, przedstawiając go dziewczynie Sabaku. Obcy mężczyzna ukłonił się nisko zgodnie z zagranicznym obyczajem, ale nie odezwał ani słowem, a jedynie mruknął coś z dziwnym akcentem. Yui natomiast nie została przedstawiona w ogóle, bo kto by się tam nią przejmował. - To on będzie odpowiadał za menu.
Gdy Mayu odbębniła już wszystkie grzeczności (lub niegrzeczności), mogli przejść do tego, co było teraz najważniejsze. Pan Ryōrijin znów jedynie coś wymruczał, a następnie pstryknął palcami, na co kilkoro pomagierów zareagowało nagłym poruszeniem. Chwila wyczekiwania i wniesiono kilka butelek różnorodnych win, a także kieliszki, które miały służyć do testów. Oprócz tego na stół wjechały także różne potrawy - dania główne, które miały być podawane gościom. Można tam było zobaczyć lokalną baraninę, ale doprawioną na zagraniczną modłę; pieczone perliczki przywiezione z zagranicy oraz wołowo-warzywna potrawka. Oprócz tego pan Ryōrijin, zwolniony wreszcie z obowiązku rozmowy, zaczął przez chwilę machać nożem, by następnie na blat dostawić idealnie skrojone sashimi z tłustych kawałków tuńczyka.
- Jakoś dzisiaj nie smakuje mi wino. - Przyjaciel Mayu odpowiedział na jej zaczepkę lekko zakłopotanym, ale życzliwym uśmiechem. Cały Ken, choć potrafił być szarmancki, to nigdy nie był zbyt dobry w słowne potyczki. By ukryć zażenowanie swoim ostatnim występem sięgnął po jedną z butelek i zerknął na ręcznie malowaną etykietę, a wolną dłonią pogładził swoją bródkę.
- Wytrawne, Antai, 372. Dobry rocznik. - Tu Ken, by się trochę zrehabilitować, spojrzał na Mayu, szukając w jej minie aprobaty dla tej uwagi.
Jeśli całej uwagi Mayu nie zaabsorbował bardzo czarujący Ken, to mogła też dostrzec, że dziwnie blada na twarzy Yui wymieniła porozumiewawcze spojrzenia z jednym z kelnerów.
Dalsza inspekcja rozstawionych butelek wskazała na to, że do kuchni wniesiono jeszcze dwa wina wytrawne (jedno z Kyuzo, o rubinowym kolorze, a drugie, mniej intensywne w kolorze, z Sogen) oraz butelkę deserowego wina słodkiego z Daishi. Do tego lekkie, białe wino z lokalnej uprawy, które obiecywało nuty cytrusowe.
Pan Ryōrijin w tym samym czasie w ciszy i z chirurgiczną precyzją oprawiał drogiego, importowanego z zagranicznych prowincji łososia.
0 x
Mayū
Posty: 395 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote, podkreślone kredką oczy i czarne, długie włosy. Pieprzyk pod lewym okiem. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią i odziana w absolutnie niepraktyczną na pustyni czerń.
Widoczny ekwipunek: Gurda; duży zwój pod gurdą; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; kabura na udzie; rękawiczki z blaszkami.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
GG/Discord: vaynei
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Mayū » 30 maja 2024, o 16:20
O sztywnej hierarchi przypominał również, w zdecydowanie mniej subtelny i zawoalowany sposób, ciężki nacisk dłoni na plecach służki, która niemal wepchnęła ją do zatłoczonej kuchni. Yui, oczywiście, nie mogła jej mieć tego za złe, gdy na twarzy Sabaku wciąż malował się uśmiech.
Kąciki ust wyciągnięte były ku górze, ale półprzymknięte oczy pozbawione były jakiejkolwiek ekspresji. Taksowały ją powoli, metodycznie, a wręcz z pewną ostentacją, biorąc pod uwagę, że powinna się starać, by służka nie podejrzewała ją o zmianę tonu. Mayū była jednak zbyt pewna siebie, a przez to może i mniej ostrożna, gdy nie widziała w drugiej osobie zagrożenia. O ile sytuacja zatrucia gości była, owszem, całkiem nieprzyjemnym scenariuszem, to wiedziała, że sama wyszłaby z tego bez szwanku. A to chyba najważniejsze, prawda? To było przyjęcie Kena, więc to on powinien ponieść konsekwencje za ewentualne niepowodzenie. Mayū nadal tylko tutaj pomagała . Wzięła sobie ten szczegół bardzo mocno do serca.
Pomimo tego, że tak ładnie i zgarbnie zdjęła z siebie odpowiedzialność, brudny sekrecik Yui nie dawał jej spokoju. Wciąż nie zdecydowała, do jakiego stopnia powinna przejmować się działaniami jakiejś sklejonej naprędce szajki nieudolnych rzezimieszków; bo musieli być wyjątkowo nieudani, skoro naznaczali się tatuażami w tak widocznych miejscach. A może właśnie o to chodziło? Może to zmyłka? Może naprawdę są tak groźni, że Hibiki wypisywała o nich w swoim pamiętniczku? Z drugiej strony Kirino nie była uznawana za szczególnie rozsądną osobę – przynajmniej wśród Sabaku, których relacja z Maji wciąż była bardzo specyficzna.
Nie mogła oprzeć się wrażeniu, że kolejne posunięcia Oroboros przypominały bardziej bzyczenie nad uchem irytującej muchy gdzieś o trzeciej nad ranem niż działania groźnej organizacji. Istniała tez możliwość, że obleczona jedwabiami i dociążona złotem panienka była już zbyt znużona obowiązkami, które wykonywała w imieniu ojca i łaknęła wrażeń. Wino naciągnięte trującym zielem dalekie było od nazwania go ekscytującym.
Pomieszczenie, do którego wprowadziła służkę, zaatakowało ją nadmiarem bodźców. Stópka złotej dziewczyny nie za często przekraczała progi pomieszczeń przeznaczonych dla służby, potrzebowała więc sekundy, by przyzwyczaić zmysły do przytłaczajacego rozgardiaszu. Każdy ma jakieś wady, a Mayū, chociaż nieszczególnie była świadoma swoich, to o jednej z nich szczęśliwie miała pojęcie – nie miała smykałki do służenia . Zdążyła już nawet zaakceptować, że niezbyt wychodzi jej usługiwanie. Te całe przepychanie się, gotowanie, sprzątanie... nie, nie mogłaby tego wytrzymać. Najwyraźniej inni byli w tym bardziej utalentowani i jakoś tak lepiej znosili gorąc i smród ludzkiego potu wymieszanego z bulionowym zapachem obfitych w mięso potraw. Świadomość swoich mocnych i słabych stron jest bardzo ważna!
Chociaż nie pasowała do tego chaotycznego obrazka uwijającego się personelu, to jednak naznaczyła go swoją obecnością, przepędzając każdego nieuważnego kelnera, który przeszkodził jej w dotarciu do zagranicznego kuchcika. Niekoniecznie miała chęć wchodzić z nim w interakcję, ale Ken zaplanował to inaczej.
— Aż z Yakiniku? Cóż za zaszczyt. — Dopiero niedawno postawiła sobie za cel nadrobić geografię prowincji zza unijnych granic, więc, tak po prawdzie, nie za wiele mówiła jej ta nazwa. Ale to nie miało znaczenia. Nikt nie musiał tego wiedzieć. — Jestem pewna, ze dorówna pan swoimi umiejętnościami tutejszym mistrzom — powiedziała uprzejmym tonem wcale nie aż tak uprzejmą uwagę, jedynie poruszając delikatnie głową w odpowiedzi na głęboki ukłon kucharza. Sabaku nie była zbyt otwarta na nowe smaki, a i wcale nie uważała, że zagraniczne znaczy lepsze . To jedna z tych przywar, która charakteryzowała lwią część Unijczyków; byli zbyt butni, by uznać, że cokolwiek, co nie jest związane z Unią, było dobre.
No chyba że mówimy o tym śmiesznym winie z bąbelkami, które dostają z importu.
Mayū znała się na ludziach. Przynajmniej do tego stopnia, by było to przydatne podczas ciągnięcia odpowiednio skrojonej pod osobę narracji, która pomogłaby jej przekonać innych bogaczy do kupienia, a znajomych kupców do wcielenia do swojej oferty ekskluzywnych kosmetyków jej ojca. Ale żeby być skutecznym, trzeba obserwować; wychwytywać każde drgnięcie warg, lekkie poruszenie brwi, przelotne spojrzenie. I jakkolwiek sztuka obserwacji i łączenia faktów nie była jej obca, to jednak wydawała się całkowicie zbędna, gdy obie strony niemal mrugały do siebie porozumiewawczo. Jakby chcieli, by ktoś ich przyłapał.
— Kelner! Tak, ty. Przyszykuj wino. — Głos dziewczyny był stanowczy, gdy przywoływała do siebie dokładnie tego chłopaczka, do którego Yui posyłała oczka. Przeniosła ciężką dłoń z pleców służki na jej ramię, przyciskając boleśnie pierścienie do skóry. Nie chciała, by jej się wymsknęli. Musieli być blisko.
Wcześniej nie była zbyt przejęta, ale teraz, gdy rozlewany trunek zintensyfikował winną woń, próbowała wyczuć, czy zapach nie zdradza niepasujących nut, a barwa nie opalizuje nieznajomym odcieniem. Czy coś się nie rozwarstwia. Czy ta ryba, którą zagraniczny szef kuchni obrabiał z taką pieczołowitością, nie miała zostać ostatnim posiłkiem tutejszych możnych, czy...
Ocknęła się szybko z tego natłoku myśli, skupiając wzrok na prezentowanej przez jej znajomego etykiecie. Pokiwała głową mechanicznie, przywołując na usta delikatny, mimowolny uśmiech. Ach, Ken, jakie masz szczęście, że akurat dzisiaj nie pijesz.
— Skoro Ken wyjątkowo nie ma dzisiaj ochoty, to tak sobie pomyślałam, że może zaczniemy od Yui. — Poczekała cierpliwie, aż każdy z kieliszków zostanie wypełniony trunkiem, po czym poklepała zachęcająco służkę po ramieniu, by to właśnie ona została pierwszą testerką potencjalnie zatrutego wina. Przy okazji, korzystając z tak bliskiej odległości, łypnęła krótko na jej kark. — To byłoby dość odświeżajace, nie sądzisz? Dziewczyna ma potencjał, niech się wykaże. Może nas zaskoczy swoim wyborem — zaproponowała lekkim, wręcz beztroskim tonem, kierując słowa do jej nieco zdezorientowanego kolegi. Przechyliła nawet głowę na bok, by przypadkiem nie uciekło ich uwadze, jak bardzo mają uznać tę propozycję za niegroźny kaprys znudzonej bogaczki. — Yui, nalegam. Przecież nie odmówiłabyś, prawda? Uznaj to za komplement.
0 x
Ren
Posty: 448 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
Wiek postaci: 21
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
GG/Discord: rahsim
Lokalizacja: Sabishi
Post
autor: Ren » 5 cze 2024, o 20:40
Zlecenie specjalne: Misja rangi D
Mayū
9/14
Zagraniczny szef kuchni kroił rybę na równe kawałeczki, a Mayu starannie rozgrywała swoje karty, starając się rozpoznać, czy przypadkiem nie natknęła się na trop... spisku? Dziwne zachowanie służby, osobliwy tatuaż i ostatnie rewelacje, na które się natknęła, faktycznie sugerowały, że dzieje się tu coś niepokojącego - nawet jeśli Ken pozostawał na to zupełnie ślepy, zbyt zaaferowany próbowaniem dopiąć ostatnie szczegóły imprezy.
Na polecenie panny Sabaku wino zostało rozlane wprawną ręką kelnera. Czerwony trunek wyglądał… Normalnie. Raczej nie zdradzał swoim wyglądem lub wonią swojej niebezpiecznej natury. Ken z wiadomych powodów zrezygnował z poczęstunku - gdy w powietrzu rozniósł się zapach sfermentowanych winogron, to przez moment zrobił się zielony na twarzy, ale jednak trzymał rezon. Inny kolor miało natomiast lico Yui - dziewczyna była blada jak ściana (oczywiście na tyle, na ile pozwalała jej na to opalona karnacja rodowitej mieszkanki pustynnego regionu).
Na propozycję wykorzystania w testach wrażliwego podniebienia pracownicy Ken uniósł brwi z cieniem zaskoczenia na twarzy, a następnie zachęcił grzecznym gestem dziewczynę do poczęstowania się alkoholem. Raczej dobrze wiedział, że jeśli Mayu coś sobie zadecydowała, to, po pierwsze, raczej miała swoje powody i, po drugie, raczej trudno będzie jej to wyperswadować.
- Ja..? - Dziewczyna spojrzała na Kena i Mayu z dziwnym wyrazem twarzy, następnie znów rzuciła okiem na kelnera, by znów zerknąć na Mayu. - Kiedy ja się w ogóle nie znam. Nie wiem, czy powinnam…
Wyraz twarzy pustynnej bogaczki, choć pozornie przyjazny, dał dziewczynie jasny przekaz, że nie ma tu miejsca na pertraktacje. Podeszła do stołu i sięgnęła po pierwszy kielich. Jej ręka drżała nieznacznie, co było dostrzegalne tylko dla wprawnego oka. Mayu takie miała, więc mogła też zauważyć, że znów spojrzenie Yui powędrowało w stronę kelnera, który stał niewzruszony, z rękami splecionymi za plecami. Mogła też znów przyjrzeć się spomiędzy włosów tatuażowi na skórze dziewczyny, który faktycznie, przedstawiał wygiętego w łuk węża. Czy zjadał własny ogon? Tego akurat nie było widać.
- Dobre. Takie… Lekkie. Nie jest ciężkie. - Yui pociągnęła niepewnie łyk z kielicha i powiedziała dość niewyraźnie jakiś banał, a następnie wyciągnęła rękę w stronę kolejnego naczynia z winem.
Upiła po łyku jeszcze z dwóch naczyń, już trochę odważniej. Zawartość pierwszej z nich opisała jako wino lekkie, nie za ciężkie, ale trochę cytrusowe, a drugiej jako wino lekkie, trochę cięższe, ale dobre. Widać było, że nieszczególnie nawykła do rozmawiania o walorach smakowych alkoholu.
Gdy sięgała po czwarty kielich, kelner zakasłał. Ręka dziewczyny drgnęła i pchnęła naczynie, które przewróciło się, a czerwony alkohol rozlał się na blacie i zaczął skapywać na podłogę. Ken syknął z niezadowoleniem i odskoczył na bok, starając się uchronić swoje drogie buty przed zachlapaniem alkoholem.
- Och… Przepraszam - odezwała się sprawczyni zamieszania. Co interesujące, głos Yui zdradził nie poczucie winy, że narobiła bałaganu, a ulgę.
Kelner natomiast przepchnął się do przodu, między Mayu a dziewczynę, dzierżąc w dłoni jakąś brudną szmatkę. Pospiesznie przetarł nią blat. Ruch ręki odkrył skrawek tatuażu na nadgarstku, jakby koła w kole.
- Siostra to straszna niezdara, zaraz to posprzątamy - rzucił swobodnie i zaśmiał się przy tym życzliwie. Był w podobnym wieku do dziewczyny, może młodszy o rok. Zdawał się mniej nerwowy. - Przyniosę z piwnicy nową butelkę, akurat ta trochę zbyt długo stała otwarta.
Sięgnął po flaszkę z winem, które rozlano do ostatniego z kieliszków i natychmiast zabrał ze stołu. Mayu zdawało się przez moment, że na etykiecie widzi narysowany odręcznie krzyżyk, ale młodzieniec wsparł na nim dłoń, zakrywając go.
1 x
Mayū
Posty: 395 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote, podkreślone kredką oczy i czarne, długie włosy. Pieprzyk pod lewym okiem. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią i odziana w absolutnie niepraktyczną na pustyni czerń.
Widoczny ekwipunek: Gurda; duży zwój pod gurdą; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; kabura na udzie; rękawiczki z blaszkami.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
GG/Discord: vaynei
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Mayū » 6 cze 2024, o 15:53
Kelner posłusznie wypełnił czary winem; w ilościach stosownie testowych, ale wciąż wystarczających, by walory trunku były odpowiednio nasycone. Spozierając niezobowiązująco na oblicza współuczestników tej przedziwnej sytuacji, zauważyła z bardzo letnim, kontrolowanym zainteresowaniem, że twarz każdego z nich była wykrzywiona – i to w zaskakująco różny sposób. Nie dało się ominąć wzrokiem Kena, którego walka z własnym żołądkiem zdawała się trudnością nie ustępować zmaganiom pustynnej delegacji z odrodzonym Antykreatorem. Ale zwróciła uwagę na jeszcze jedną rzecz; nie mogła oderwać oczu od tego, jak bardzo jego zachowanie sugerowało brak jakiegokolwiek rozeznania w sytuacji. Wiedza o knowaniach podziemnej organizacji, jak uważała, wcale nie była obligatoryjna, by zauważyć, w jak przejaskrawiony sposób działania rodzeństwa były podejrzane; a może nawet zaczepne w tej swojej śmiesznej nieporadności. Chociaż istniało pewne prawdopodobieństwo, że świadomie wypierał wszystkie znaki, bo czuł się zbyt bezpiecznie w towarzystwie swojej uzbrojonej koleżanki, to nie miało to dla niej znaczenia. To nadal był jeden z powodów, dla którego lubiła towarzystwo Kena – całym sobą potwierdzał, że była niezastąpiona. Podsycał jej rozbuchane ego tą swoją słodką, uroczą beztroską. Jednocześnie już nigdy nie przestała patrzeć na niego z góry.
Kolejną zaletą Kena była jego ugodowość. Potrzebowała takich ludzi w swoim życiu; tych, którzy zawsze się z nią zgadzają i chętnie wykonują jej polecenia. Nie widziała żadnej wartości w przedłużających się dysputach i wymianie poglądów, bo, przekonana o swojej racji, absolutnie nie potrzebowała czyjegoś zdania. Doceniała więc, że nawet nie próbował kwestionować jej prośby, ale też nie widziała innej możliwości. Zachował się tak, jak miał się zachować.
Zupełnie niespodziewanie więcej wolnej woli wykazała służka. Kobieta przez chwilę pomiotała się z paniką, szukając oparcia u któregoś z przełożonych. Mayū przewróciła ślepiami, obnosząc się ze swoim zniecierpliwieniem.
— Och, już nie bądź aż taka skromniutka. Nie ma nic bardziej irytującego — zamarudziła, wypuszczając z ust głośne westchnięcie. I to wystarczyło. Znękana dziewczyna, chociaż niechętnie i z wyraźną rezerwą, podeszła w końcu do zastawionego kielichami stołu, zaczynając swoją niewprawną degustację. Spijała wino z kolejnych złotych czar, mocząc usta w potencjalnej truciźnie. Każdy z trunków etykietowała jakimś banałem, który tak naprawdę nawet nie dochodził do uszu złotej Sabaku. Słowa słuzki były nieistotne, całkowicie zbędne.
Czekała. Obserwowała swoim czujnym, ale też nonszalancko półprzymkniętym spojrzeniem, notując w myślach, którego z win smakowała śmielej, którego wypiła najmniej, przy którym się zawahała. Przy każdym komentarzu służącej przytakiwała dobrotliwie, dając tym samym znak, by kontynuowała.
Aż wreszcie niedoświadczona testerka dobrnęła do czwartej czary. Jej ręka zachwiała się, kelner przypadkiem sobie odkaszlnął, a Sabaku zobaczyła nieco pełniejszy obrazek znaczący skórę jej karku. Kielich uderzył o stół, czerwieniąc drogi, marmurowy blat.
Bogata pannica pozwoliła sobie na chwilę milczenia; nie oznaczało to jednak ciszy, która przecinana była miarowym skapywaniem kropel o podłogę oraz wystukującym inny rytm, nieprzerwanym uderzaniem noża.
— Nic się nie stało, Yui. Jesteś przejęta, to zrozumiałe — powiedziała zaskakująco łagodnie, nie uwalniając jej ramienia z ciasnego uścisku swojej dłoni. Zacisnęła ją jeszcze mocniej, gdy kelner, jeszcze chwilę temu ograniczający swoją aktywność do znaczących chrząknięć i mrugania oczkami w odpowiednich momentach, wystąpił przed szereg, bezwstydnie chwaląc się malunkiem na swoim nadgarstku.
Parsknęła z irytacją, odsuwając się odrobinkę, by przypadkiem nie zaplamił jej absurdalnie drogich szat tym swoim energicznym ścieraniem.
— To nie ty o tym decydujesz — odparła twardo. Nie pozwoli mu się wymsknąć tak łatwo. Nie, gdy jej oczom ukazał się tak wymowny krzyżyk na etykiecie butelki. Cóż za finezja! Równie dobrze mogli poświęcić trochę czasu i narysować na każdej trupią czaszkę. Tak dla efektu komediowego. — Co za nonsens. Widziałeś, Ken? Przecież wszystkie butelki zostały otwarte dosłownie przed chwilą. Poza tym chcę, by każde z win miało równe szanse. Nie traćmy więcej czasu. — I z tymi słowy podniosła przewrócone naczynie, po czym postawiła je tuż przed kelnerem, wkładając w to być może nieco więcej siły niż planowała. Spojrzała wyczekująco na mężczyznę, wymagając od niego napełnienia kielicha tym właśnie winem – nie innym, nie tym z piwnicy. Dokładnie tym, którego etykietę z taką zawziętością zakrywał własnymi rękami.
Mogła zakończyć tę farsę już teraz. Miała do tego i narzędzia, i na tyle bogatą wyobraźnię, by wymyślić przynajmniej parę różnych rozwiązań. Nie musiała nawet kłopotać się z ożywianiem złota, ba! Ten chłopaczyna nie mógłby odmówić jej wypicia oznaczonego wina tak, jak je trzymał – prosto z butelki, bo czemu miałby się sprzeciwić? Czemu miałby nie wypić wina, które nie uważał za zatrute? Mogła też po prostu opowiedzieć o tajemnicy, zmuszając ich do słuchania o ich własnym, niechlujnie skleconym planie. Aż w końcu mogła pozbawić ich przytomności, natychmiast przerywając tę sztuczną sytuację, którą przecież sama wymusiła.
Ale tego nie zrobiła. Pławiła się w oczywistości ich intrygi, przedłużała suspens, pozwalała na kolejne błędy i potknięcia, które, sumując się, coraz bardziej wyciągały na wierzch ich niekompetencję. Czekała, aż sami opowiedzą o swoich sekretach. Chciała, by się przyznali albo, cholera, otruli się i zdechli udowadniając swoją winę. Chyba tylko to by ją usatysfakcjonowało. Nie wiedziała, kiedy przestać.
O ile kelner zgodził się na współpracę i wykonał jej polecenie, ponownie ujęła kielich w dłoń. Zakręciła nieśpiesznie naczyniem, wprawiając w ruch znajdującą się w nim zawartość. Wino wyglądało naprawdę apetycznie – nawet z tym zabójczym dodatkiem, który potencjalnie miał się w nim znajdować. Gdyby nie ten niezręczny incydent, to może nawet spytałaby o przepis.
— Yui? — Podsunęła służce trunek . W pełnym tego słowa znaczeniu.
0 x
Ren
Posty: 448 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
Wiek postaci: 21
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
GG/Discord: rahsim
Lokalizacja: Sabishi
Post
autor: Ren » 8 cze 2024, o 14:45
Zlecenie specjalne: Misja rangi D
Mayū
11/14
Moment, gdy czerwone wino splamiło podłogę, był chwilą, gdy atmosfera zmieniła się diametralnie i dostrzegł to każdy w tym pomieszczeniu, nawet dotychczas nieświadomy tego, że mogło się tu dziać coś jeszcze, coś niebezpiecznego. Mayu przestała być zachowywać się jak rozpuszczona panienka, która pracą nad przyjęciem wypełnia swój wolny czas, a nagle ostro zaprotestowała, gdy młodzieniec zechciał podmienić butelkę wina na nową. Ken sprawiał wrażenie zdezorientowanego nagłą zmianą nastawienia swojej towarzyszki, ale nijak nie zareagował w obronie pracownika. Wyciągnął jedynie z kieszeni swoją fajeczkę i zaczął ją nabijać bagiennym zielem. Dobrze wiedział, że jego przyjaciółka jest nie tylko dziewczyną ze śmietanki towarzyskiej Kinkotsu. Była także kunoichi.
Nawet zagraniczny kucharz na chwilę przestał ciąć rybę i chyba nasłuchiwał, choć nie odwrócił się od blatu. Coś wyraźnie się zmieniło. Coś wisiało w powietrzu.
Gdy Mayu zarządziła głośno i zdecydowanie, że wino nie dość, że nie będzie wymienione na nowe, a nawet zostanie znów rozlane, pod uciskiem swojej dłoni mogła wyczuć, że napięte ciało Yui zaczyna drżeć. Dziewczyna się bała.
Młody kelner, któremu odmówiono wycieczki do piwnicy, przez moment stał sztywno, mierząc złotą dziewczynę nienawistnym spojrzeniem.
- Dobrze, proszę pani - wycedził przez zęby, a następnie posłusznie sięgnął po odebraną mu wcześniej butelkę i napełnił czerwonym trunkiem kielich, który spoczywał w dłoni Mayu. Wino było ciemne, zawiesiste.
Gdy napój został podsunięty do degustacji Yui, skóra jej twarzy była blada jak papirus, a w ciemnych oczach można było dojrzeć wilgoć. Drgającą dłonią sięgnęła po naczynie, a jej rozpaczliwe spojrzenie zawieszone było na bracie. Młodzieniec miał zdeterminowany grymas twarzy, patrzył na nią wyczekująco i surowo. W końcu znów skinął głową.
Yui przysunęła kielich do swoich warg, teraz już wyraźnie drżących, a następnie zamoczyła usta w alkoholu, spijając spory łyk z przymkniętymi oczami. Odstawiła pospiesznie naczynie na blat, przez chwilę stojąc w miejscu nieruchomo. Wyglądała, jakby za chwilę miała zemdleć.
A następnie wydała z siebie głośny szloch, szarpnęła ręką, wyrywając się z pewnego uścisku Sabaku, by wybiec za drzwi, które prowadziły na zaplecze. Nie zaszła za daleko, bo chwilę później można było usłyszeć jak wymusza wymioty, krztusząc się i płacząc.
- Zajmę się nią. A potem wezwę straż. - Ken wstał z miejsca i przelotnie dotknął ramienia Mayu, by chwilę później zniknąć w pomieszczeniu obok.
Natomiast kelner był napięty jak strzała. Patrzył w swoje buty, wyraźnie kipiał ze złości, upokorzenia i chyba rozczarowania tym, że jego siostra nie była skłonna poświęcić swojego zdrowia, a może i nawet życia, dla większej sprawy. Dłoń zaciskał na swoim nadgarstku w miejscu, w którym Mayu dojrzała wcześniej na jego skórze tatuaż.
- Mówiłem im od początku, że Yui jest na to zbyt miękka - wyszeptał bardziej do siebie, niż do kogokolwiek innego w tym pomieszczeniu. Chwilę później zwrócił się już do Sabaku. W jego oczach była wściekłość. - Skąd wiedziałaś, ty pieprzona wiedźmo?
Kucharz znów zaczął rytmicznie kroić rybę na równe kawałeczki.
1 x
Mayū
Posty: 395 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote, podkreślone kredką oczy i czarne, długie włosy. Pieprzyk pod lewym okiem. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią i odziana w absolutnie niepraktyczną na pustyni czerń.
Widoczny ekwipunek: Gurda; duży zwój pod gurdą; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; kabura na udzie; rękawiczki z blaszkami.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
GG/Discord: vaynei
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Mayū » 9 cze 2024, o 23:31
Im bardziej Yui trzęsła się pod dotykiem jej dłoni, tym mocniej wciskała palce w jej skórę. Widząc przerażenie w jej ciemnych, spłoszonych ślepiach, miała ochotę wyręczyć ją i wtłoczyć truciznę prosto do jej ust, by zasmakowała tego, czym chciała poczęstować innych. Ale potem zauważyła łzy, które już za chwilę miały spłynąć po jej bladych policzkach i wtedy... wtedy zmieniła zdanie. Tak dojmująca słabość sprawiała, że chciała się nad nią ulitować i zmiażdżyć jej kruche, dygoczące ciało zanim odczuje jakiekolwiek konsekwencje. I tak nie pożyłaby zbyt długo.
Złota Sabaku wepchnęła kielich w dłonie służącej, z wymuszoną cierpliwością wyczekując reakcji. Nie umknęło jej uwadze milczące potwierdzenie krewnego kobiety, który skinieniem głowy wydał na nią wyrok śmierci. Mayū z trudem zdusiła wkradający się na jej usta grymas. To on byłby prawdziwym zabójcą swojej siostry. Nikt inny.
Obserwowała w milczeniu, z jaką desperacją szuka pomocy; jak nadzieja w jej oczach gaśnie, gdy wreszcie uświadamia sobie, że od nikogo jej nie uzyska. Śledziła wyczekującym spojrzeniem każdy jej najmniejszy ruch, który mógłby sugerować, że jednak ceni bardziej własne życie niż dotrzymanie tajemnicy. Ale Yui przyjęła swoją karę, jak mogłoby się wydawać, z pokorą i wzięła duży haust gęstego płynu. Wino z tym śmiertelnym dodatkiem przypominało konsystencją, ale także i ciemniejącą barwą krew – zauważyła Mayū z badawczą ciekawością, gdy trucizna spływała z kielicha do ust służącej.
Ten jeden łyk wystarczył, by kobieta wyrwała się z jej ciasnego uścisku, tym samym potwierdzając wszystkie podejrzenia nowobogackiej panienki.
Nie fatygowała się, by ściągnąć krnąbrną służkę z powrotem. Nie potrzebowała już nic więcej. Wygrała. Dostała dokładnie to, czego chciała. Rozejrzała się po postronnych, nie kryjąc satyfakcji. To, co dla jednych było tragedią, dla niej było tylko kolejnym zwycięstwem. Błysk w jej złotych oczach zdradzał przedziwną ekscytację.
W tym nadmiarze przytłaczających bodźców najdotkliwiej odczuła chwilową pauzę w krojeniu tych setek ryb, które miały trafić na stoły najmożniejszych.
— I jak? Podoba się? Macie tak ciekawie w tym waszym Yakiniku? — wypluła z siebie serię zaczepnych pytań, odwracając się w stronę wścibskiego kucharza. Nie miała jednak zbyt wiele czasu na poznęcanie się nad zbyt zainteresowanym pustynnymi sprawami kuchcikiem. Mimowolnie wzdrygnęła się, czując dłoń swojego znajomego na ramieniu; jego słowa otrzeźwiły nieco jej przymglony wygraną umysł. Kącik jej ust drgnął delikatnie, gdy gdzieś z zaplecza zaczęły się nieść te wszystkie obrzydliwe odgłosy oznaczające, że Yui podjęła walkę o swoje życie. Nie uciekła zbyt daleko.
— Powiedz, by sprawdzili całą służbę. Niech szukają tatuaży z wężem — poleciła, nawet na niego nie patrząc. Z wyjątkowo uproczywą intensywnością patrzyła natomiast na brata otrutej służki. Mężczyzna mamrotał coś pod nosem, niemal zapadając się w sobie od ciężaru porażki.
— Twoja siostrzyczka jest zbyt miękka czy może to ty jesteś zbyt zidiociały? Przecież nawet nie starałeś się, by was nie nakryto. — Sabaku prychnęła drwiąco, ciskając w niego złotym kielichem. Tym, z którego jeszcze chwilę wcześniej jego siostra piła zatrute wino. — A jeśli się starałeś, to tylko świadczy o tej waszej żałosnej zbieraninie.
Z jej ust wyrwał się krótki, niezbyt dźwięczny chichot. A więc była dla niego wiedźmą? Nie była to, co prawda, najbardziej dotkliwa obraza, jaką usłyszała pod swoim adresem, ale nie omieszkała zademonstrować mu odrobiny swojej magii pod postacią impulsu chakry, który opuścił jej ciało. Niewidoczna fala obmyła całe pomieszczenie, wymuszając struchlenie u nieprzyzwyczajonych cywilów.
Nie odpuściłby sobie tego całkowicie zbędnego pokazu siły.
— Pokaż, co tam masz na tej ręce. Czemu to zakrywasz? Nie wstydź się. — Wykonała w powietrzu popędzający ruch dłonią, po czym skrzyżowała ręce na piersi i pochyliła się nad dzielącym ich blatem. — To jest ten moment, gdy śpiewasz mi pięknie o wszystkim, co wiesz. Skąd macie truciznę? — spytała napastliwie. Nie spuszczała oczu z jego wykrzywionej wściekłością twarzy, starając się wymusić na nim kontakt wzrokowy. — Dobrze wiesz, że nie masz wyboru. Nie jesteś aż tak głupi.
0 x
Ren
Posty: 448 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
Wiek postaci: 21
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
GG/Discord: rahsim
Lokalizacja: Sabishi
Post
autor: Ren » 14 cze 2024, o 20:27
Zlecenie specjalne: Misja rangi D
Mayū
13/14
Na zaczepkę złotej pannicy kucharz odpowiedział jedynie jakimś niemrawym pomrukiem, którego intonacja sugerowała, że faktycznie, jego kuchenna kariera w Yakiniku nie obfitowała raczej w barwne wydarzenia tego typu. Nie był on jednak zainteresowany ani wzięciem udziału w tym śledztwie, ani także wystąpieniem w roli osoby częstowanej podejrzanym winem, powrócił więc do pracy nad szykowaniem dań na ucztę, odcinając się zupełnie od niespodziewanej demaskacji dwojga spiskowców.
Natomiast Ken, zgodnie z przykazaniem panny Sabaku, zniknął z pola widzenia, by zająć się lekko podtrutą pracownicą, której dziwne zachowanie ściągnęło już uwagę paru osób. Słychać było, jak kogoś przywołuje i następnie szorstko instruuje o straży i tajemniczym tatuażu. Później rozległ się dźwięk pospiesznych kroków. Spokojne prace nad przygotowaniem uroczystości zdecydowanie zmieniły swój charakter na mniej sielski. Najwyraźniej gniazdo żmij nie było odpowiednim miejscem na przygotowywanie uroczystości dla najmożniejszych.
Mayu została w kuchni z chłopakiem, który wyraźnie aż się w sobie gotował od mieszanki uczuć, które można było opisać jako połączenie wściekłości z rozgoryczeniem. Pełne drwiny prychnięcie i ciśnięcie na wpół opróżnionym złoconym kielichem ze strony wyraźnie górującej nad nim kunoichi sprawiło, że znalazł się na skraju wytrzymałości. Trudno było mu znieść upokorzenie.
- Ty cholerna su..! - Choć początkowo chłopak poderwał do góry dotychczas zaciśniętą pięść, jakby chcąc zadać złotej dziewczynie cios i w ten sposób spróbować utorować sobie drogę do wolności, to nagle zamarł w miejscu, zupełnie jak rażony.
Krótki impuls potężnej, idealnie porcjowanej i kontrolowanej błękitnej energii nie był podobny niczemu, czego kiedykolwiek doświadczył w swoim życiu. Był prostym cywilem - spotkanie się z taką, wręcz nieludzką, siłą sprawiło, że natychmiast struchlał. Pięść rozluźniła się, a ręka opadła miękko wzdłuż jego ciała. Chłopak zachwiał się w miejscu, a następnie wsparł dłonią o blat, jakby ratując się przed upadkiem. Wyraz jego twarzy zdradzał dezorientację i lęk - teraz faktycznie był podobny do swojej siostry. Yui wyglądała tak samo, gdy za zachętą brata sięgała po kielich w imię chronienia wspólnej tajemnicy.
Pan Ryōrijin Yoi chyba również nigdy nie miał do czynienia z niczym podobnym, bo upuścił na podłogę swój bardzo drogi nóż. Dopiero po chwili dłuższego wahania podniósł go, oczyścił i wrócił do pracy.
Natomiast spiskowiec, gdy tylko Mayu zakomenderowała prezentację tatuażu, posłusznie podciągnął rękaw ku górze, pokazując jej w całości to, co wytłoczono ciemnym kolorem na jego skórze. Rysunek, zgodnie z jej obserwacją, przedstawiał węża zjadajacego własny ogon. Tusz rozlał się nieco, widać było, że nie było to misterne dzieło artysty, a tatuaż wykonywany w dość prowizorycznych warunkach. Choć był zlany potem ze strachu, to teraz spojrzał na dziewczynę dość butnie. Był wyraźnie dumny z tego, co już na zawsze będzie nosił na swoim ciele.
- Żyliśmy tam, na dole. Chcieliśmy pomóc sprawie. Dali nam… wino. Powiedzieli, co mamy zrobić, by w końcu było dobrze. Żeby było po równo. - Wypowiadał się krótkimi zdaniami, wyraźnie nadal wyprowadzony z równowagi po tym krótkim pokazie chakry, który przygotowała dla niego Sabaku. - To tacy jak ty powinni zostać wytruci co do jednego. Nie moja siostra - warknął już przytomniej.
Jeśli Mayu chciała wyciągnąć od chłopaka coś więcej, to nie zdążyła. Lokalna straż, najwyraźniej stacjonująca niedaleko tego miejsca, zjawiła się tu po przyzwaniu przyzwaniu przez Kena i przejęła rodzeństwo spiskowców. Yui otrzymała pierwszą pomoc medyczną, by pozbyć się tej resztki trucizny z organizmu, której nie udało jej się zwrócić. Jej brat został obezwładniony i wyprowadzony na lokalny posterunek, gdzie miało się odbyć przesłuchanie. Prace nad przyjęciem zostały wstrzymane na ten dzień, bo okazało się, że w szeregach pracowników odnaleziono jeszcze dwie osoby, na których ciele widniał podobny malunek. Wizerunek węża, który zjada własny ogon - Oroborosa.
Mayu poproszono o zeznania - w przypadku cywilów można raczej powiedzieć było o żądaniu ich złożenia - a następnie obiecano jej, że jeśli będzie coś więcej wiadomo w tej sprawie, to przekażą jej informacje.
Po paru dniach dotarła do niej informacja, że kelner i jego siostra odebrali sobie życie w areszcie. Podobno każde z nich miało wstawione po jednym sztucznym zębie, w których ukryta była mała, acz śmiertelna porcja trucizny, która wystarczyła, by zabrać ich na tamten świat.
Z dobrych wiadomości, próbna uczta odbyła się i była bardzo udana - Mayu mogła nawet wziąć w niej udział, jeśli tylko miała na to ochotę. W ostatecznej karcie znalazły się dania rybne z Yakiniku oraz białe wino. Goście byli szczególnie zachwyceniu niebanalnymi kwiatowymi kompozycjami, a szczególnie zestawieniem lotosu z jaśminem, który ktoś o wyjątkowo dobrym guście uzupełnił o agapant i figowiec. Spisek został odkryty, a życie tych, co mają pieniądze i władzę w Kinkotsu toczyło się dalej swoim rytmem.
Czy aby na pewno?
1 x
Mayū
Posty: 395 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote, podkreślone kredką oczy i czarne, długie włosy. Pieprzyk pod lewym okiem. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią i odziana w absolutnie niepraktyczną na pustyni czerń.
Widoczny ekwipunek: Gurda; duży zwój pod gurdą; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; kabura na udzie; rękawiczki z blaszkami.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
GG/Discord: vaynei
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Mayū » 19 cze 2024, o 13:39
Co za nudziarze! Nieobecność Kena mogła uznać za usprawiedliwioną, ale to, że ten cichociemny kucharzyna nie chciał zabawiać jej rozmową było już absolutnie nie do przyjęcia. Nie doczekawszy się takiej reakcji, jakiej oczekiwała, zapukała parokrotnie w blat, na którym wciąż były obrabiane te cholerne ryby. Jak Mayū pyta, to się jej odpowiada! Chociaż przybyło jej parę lat i zdążyła już odrobinkę wydorośleć, to wciąż była tą znudzoną, rozkapryszoną panienką, która przyzwyczajona była do ciągłej uwagi. Ciężko znosiła, gdy ktoś ją ignorował – a już zwłaszcza jakiś zagraniczny kuchcik, który jedyne, co potrafił robić, to mieszać w garze. Niech wraca, skąd przylazł!
Nie musiała jednak zbyt długo czekać, by uzyskać tyle atencji, ile tylko pragnęła. A nawet więcej! Złote ślepia otworzyły się szerzej, gdy uchwyciły pięść zdesperowanego mężczyzny. Pomimo tego, że tak otwarty atak z jego strony – czyli osoby, która nie ma już nic do stracenia – był przewidywalny, to i tak nie spodziewała się, że naprawdę był zdolny do ataku. Że mógł na nią podnieść rękę, nie dostrzegając, jak gigantyczna i nieprzekraczalna była przepaść między nimi. Nie mogła powstrzymać śmiechu, widząc, jak bardzo był zdeterminowany. Zaledwie ułamek energii, która opuściła jej ciało, wystarczył, by nieposłuszny kelner zgiął się wpół.
Przypomniała mu, że nie był nikim więcej niż zwykłym człowiekiem – bez umiejętności manipulowania chakrą lub odpowiednio dużego majątku był całkowicie bezsilny. W jej hierarchii ważności niżej plasowała się chyba tylko przynależność do Kaguya.
Dzisiejszy dzień był wyjątkowy także z powodu niespodziewanej efektywności straży, która przynajmniej raz na jakiś czas zechciała wykonać swoje obowiązki tak, jak powinna zawsze. Skoro już postanowili ją wyręczyć, to pozwoliła im go spacyfikować. Zanim jednak wyprowadzili go poza obszar pałacu, dała im znać gestem dłoni, by poczekali, aż pojmany dokończy to, co miał do powiedzenia. To mogła być jej ostatnia szansa na zdobycie jakichkolwiek informacji; nawet jeśli zaplanowałaby przesłuchanie na następny dzień, to nie było żadnej gwarancji, że wciąż byłby żywy do tego czasu. Pustynia wymierzała najsurowsze kary.
Pochyliła się nad nim i chwyciła jego szczękę swoją drobną, pozbawioną blizn dłonią. Nie był to szczególnie mocny uścisk; jej siła nie pochodziła z tężyzny fizycznej. Celowo osłabiała się i nie używała złota, by go nie uszkodzić. Łaskawość Mayū nie znała granic!
— Bo co? Bo ty tak chcesz? — wysyczała stłumionym głosem, podnosząc jego podbródek, by musiał na nią patrzeć. — To się nie wydarzy, durniu. — Gwałtownym ruchem ręki odwróciła głowę mężczyzny w bok, wykręcając boleśnie, ale i dość niegroźnie, kark. Zabrała w końcu dłoń z jego twarzy, po czym odruchowo wytarła ją o materiał własnej szaty, jakby dotknęła czegoś brudnego.
Po równo? Równo to mogłaby puchnąć jego twarz, gdyby ktoś, ale na pewno nie Mayū, która przecież unika tak barbarzyńskich zachowań, wymierzył mu raz za niestosowne słowa. To, że nic w życiu nie było równe i sprawiedliwe, było oczywiste. Było tak oczywiste, że wychowana w bogactwie panienka czuła wręcz zażenowanie jego ignorancją i zaniechała jakichkolwiek prób informowania go o tym, w jak wielkim był błędzie. Mayū, dla przykładu, zyskała swój status ciężką pracą swojego ojca – gdyby nie on, to prawdopodobnie też knułaby wyjątkowo źle przeprowadzone akcje razem ze swoimi ubogimi kolegami. Biedni byli biednymi, jak uważała Mayū oraz lwa część możnych, bo nie chciało im się wyjść z biedy. Nie ma nic za darmo, nie ma nic po równo!
— Jakie to naiwne — skwitowała oschle, kończąc swoją wizytację w pałacu i pozostawiając krnąbrnego kelnera w rękach straży. Uprzednio jeszcze zaraportowała im to, czego była świadkiem i poinformowała, że na dniach przyjdzie osobiście przesłuchać pojmanych. Odnotowała w pamięci, że żyli gdzieś... na dole? Nie dawało jej to spokoju.
I najwyraźniej nie miała już tego spokoju zaznać, bowiem zbuntowane rodzeństwo jak na złość odebrało sobie życie. Nie wykluczała takiej możliwości, ale liczyła, że poczekają z tym przynajmniej do jej odwiedzin. Gdyby nie ci cholerni strażnicy, to może udałoby jej się wyłuskać kolejne strzępki informacji. Znów się spóźniła.
Wieść o śmierci więźniów, chociaż irytująca, nie powstrzymała spragnionej rozrywki bogaczki przed pojawieniem się na kolejnym bankiecie dla najmożniejszych. Bawiła się całkiem nieźle, zebrała wszystkie pochwały, nawiązała nowe, przydatne dla biznesu jej ojca znajomości. Przyjęcie nie zostało zakłócone obecnością żadnych podstępnych węży, za jakich chcieli uchodzić. Dla Sabaku byli co najwyżej mrówkami, których kąsanie, chociaż drażniące, nie wyrządzało większych szkód.
A jednak domagała się sprawdzenia, czy te wino było bezpieczne do spożycia. Z doświadczenia wiedziała, że nie każda trucizna była prosta do wykrycia i mogli przemycić ją nawet w białym winie.
Nie mogła już pozbyć się tego podskórnego uczucia niepokoju.
0 x
Ren
Posty: 448 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
Wiek postaci: 21
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
GG/Discord: rahsim
Lokalizacja: Sabishi
Post
autor: Ren » 19 cze 2024, o 17:34
Misja zakończona sukcesem!
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości