Zapomniana świątynia i okolice

Przypuszczalnie najbardziej nieprzyjazna ze wszystkich sektorów Samotnych Wydm, prowincja Atsui zamieszkana jest przez Ród Sabaku i Ród Maji. Sąsiaduje ona od północy z Wietrznymi Równinami i Shigashi no Kibu, zaś od wschodu - z niezbadanymi terytoriami. Tak jak w innych prowincjach tego regionu, większość krajobrazu to oceany piasku - z tą różnicą, że na Atsui temperatury są znacznie wyższe, zaś oazy są niezwykle rzadkie. Jedyne zwierzęta zapuszczające się tu to gady oraz sępy, polujące na umierających podróżników.
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Zapomniana świątynia i okolice

Post autor: Airan »

Na wyprawę, czy wyjazd, nawet na krótką misje trzeba się było przygotować. Pan Momoshiki najwyraźniej nie przyswoił jeszcze tej lekcji. Jak chcesz zwiedzać ruiny – bierzesz ze sobą coś, co może rozświetlić ciemność. Jak nie będzie cię kilka dni, to bierzesz ubrania na zmianę i jedzenie na podróż. Jak idziesz do sklepu, to zabierasz pieniądze i coś gdzie zakupy możesz włożyć. Można by tak długo. Airan miała ze sobą mnóstwo broni, swój piasek, jedzenie i wodę, ubrania na zmianę. Miała wszystko, czego potrzebowała do ochraniania Tokugawę. Nawet się nie zdziwiła tym, że nie ma ze sobą zapasowych spodni.
- Może. Ale z kimś kto nie będzie mnie do ostatniej chwili wpuszczać w kaktusy na temat tego kim jest i co potrafi – utrudnianie roboty, tym to było. Tamta sytuacja mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. I jeszcze to – że przeszkadza mu swoim piaskiem. Gdyby wiedziała wcześniej, to by nie przeszkadzała. Gdyby babcia miała wąsy to byłaby dziadkiem. - Nie wiem jak to się stało. Powinien mieć wizję zasłonięta moim piachem i nie powinien trafić, tym bardziej że nie stałeś w miejscu – to ją drażniło, to jak wyszła cała ta sytuacja, mimo że wiedziała, że miała przewagę wielu rzeczy. Wiedziała też jak działa doton, a przynajmniej podstawowe techniki, bo sama potrafiła z nich korzystać. A ziemne kolce potrzebowały dobrej wizji i tego, by jednak cel nie był w ruchu.
- Musieli mieć trochę ofiar. I najwyraźniej czekali aż zjawi się tutaj więcej osób, dlatego nie gonili tego twojego… – mruknęła nie do końca zadowolona z całej sytuacji. - Lepiej uważać. Zdziwię się jeśli była ich tylko dwójka – i to dwójka czekająca niemalże u bram na spodziewanych gości.
Czarnowłosa zauważyła już, że Sabaku jest typem szczęściarza. Że idzie przez życie z fartem, czy to przez urok osobisty czy przez zrządzenie losu, czy przez odpowiednie ułożenie się gwiazd na niebie. Najpierw trafił na Airan, która zgodziła się mu pomóc, teraz miał tylko podziurawione spodnie i jeszcze jakimś cudem po potknięciu się wylądował przy pochodniach nadających się do rozpalenia.
- Mam swoje plany, a błądzenie tutaj po ciemku może je pokrzyżować, więc nie widzę w tym nic emocjonującego – wejście na pułapkę i nie wyjście stąd na przykład mocno by pokomplikowalo sprawę.
Tak czy siak Airan bez dalszych komentarzy ruszyła za Momoshikim, wcześniej rozejżawszy się po korytarzu, którym przyszło im iść. Kiedy doszli do rozległej komnaty, kobieta trzymając jedną pochodnię w ręku okręciła się wokół własnej osi by lepiej przyjrzeć się miejscu, do którego przyszło im zajść. Okrwawione ołtarz – cudownie. Czarnowłosa zlustrowała go z odległości, przyjrzała się ścianom, w których nie mogła docenić artyzmu autora, skoro również przykryte było krwią. Co oni tu u licha robili oprócz tego, że oczywiście składali krwawe ofiary?
- Będę pilnować – odpowiedziała po prostu, nie znała się na sztuce, nie wiedziała co tutaj może być cennego. Poza tym nie chciała okradać grobowca czy świętego miejsca – nawet zbrukanego. Nawet jeśli sama nie była wierząca. Jakoś tak… czuła w związku z tym pewien niepokój. Skupiła się wiec na otoczeniu – po ocenie wysypała swój piach, choć tym razem robiła to stopniowo: przeszła się wokół sali i wysypywał po trochę piasku, by przykrył jak największą powierzchnię podłoża, tak. By mogła go użyć w każdym momencie w dowolnym miejscu sali. Nie zamierzała dać się znowu zaskoczyć. Zresztą dlatego też ponownie w dłoni trzymała 10 senbonów – tak w razie czego. Tym razem fokolwiek pojawiłby się na drodze – miałby do czynienia najpierw z jej piachem, miażdżącym nogi, albo ręce, zależy (oczywiście do tego Airan wykonałaby najpierw odpowiedni gest ręką). Jeśli to byłoby za mało, zawsze można było kogoś poddusić piachem, albo zmiażdżyć czaszkę, jak miewała w zwyczaju. Senbony też nie były na pokaz.
Po wszystkim, jeśli Momoshiki miał co chciał, a nikt dodatkowy się nie zjawił, Airan na nowo zapieczętowała swój piasek i była gotowa do wyjścia za panem architektem. Ostatnie czego chciała to spędzić noc w starej świątyni, która splamiona była litrami krwi.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Zapomniana świątynia i okolice

Post autor: Toshiro »

0 x
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Zapomniana świątynia i okolice

Post autor: Airan »

Coś w tym było – że co ma być to będzie, więc po co tak się wszystkim przejmować? Co ma być, to będzie, nasz los jest już przesądzony w gwiazdach, twoje życie jest ułożone od a do z już od czasu narodzin. Ba – nawet wcześniej; od poczęcia. Więc po co się wysilać? bo co ma być to i tak będzie. A przynajmniej wiele osób w to właśnie wierzyło. Wielu, nie znaczyło, że wszyscy. Airan na przykład wyznawała zupełnie inne poglądy. Jej zdaniem jej los był w jej rękach – i tylko w jej. Nikt za nią nie przeżyje jej własnego życia, nic za nią nie osiągnie. Nie znajdzie za nią miejsca na świecie, przyjaciele też nie pojawią się nagle znikąd, tak samo zresztą jak miłość. To wszystko zależało od niej. Od jej wyborów, bo miała wolną wolę. Mogła decydować z kim chciałaby się zadawać, u czyjego boku żyć, o ile u jakiegoś w ogóle. Czy będzie wolnym duchem, czy zostawi Samotne Wydmy za sobą, czy wręcz przeciwnie – że będzie do nich wracać nieważne co się wydarzy i nieważne gdzie postanowi zostawić swoje serce. Wierzyła, że ma przed sobą jeszcze całe życie i zmarnować je…? Nie. To zupełnie nie wchodziło w grę.
Nie gniewaj się – jakoś nigdy nie działało. Zupełnie jak uspokój się do kogoś zdenerwowanego. I na Hibiki też nie podziałało, bo choć nie powiedziała już na ten temat nic, to jeśli jej wzrok mógłby zabijać… to pewnie dotkliwie skaleczyłby lekkodusznego architekta, który nie potrafił odnaleźć powagi nawet w chwili walki, bądź tuż po niej – nawet wtedy, kiedy sam został zaatakowany.
- Dla mnie to brzmi jak jakiś kult, a kult nie bywa dwuosobowy – odpowiedziała jeszcze i choć wolała, by tak właśnie było, to i tak miała nadzieję, że na tej dwójce się jakimś cudem skończy.
Momoshiki zabrał się z zapałem (czyli z czymś, co mu chyba we wszystkich aspektach życia towarzyszyło aż w nadmiarze) do oglądania komnaty, zaś Airan dreptała sobie powoli dookoła, zaglądając w każdy kąt, chcąc mieć na oku wszystkie cienie, jakie rzucały rozpalone pochodnie. Co jakiś czas zerkała na Tokugawę, upewniając się w tym co robi i że sobie radzi, po czym wracała do swojego poprzedniego zajęcia. Bardziej zainteresowała się dopiero w momencie, kiedy zaczął pieczętować jakieś rzeczy do zwoju i wtedy dłużej zapatrzyła się na mężczyznę, a kiedy uznał, że ma już wszystko – kiwnęła głową.
- Ta krew już dawno zaschła, pozbycie się jej nie powinno być większym problemem – oceniła sprawę fachowym okiem, po czym sama zabrała się za sprzątanie swoich zabawek. Zapieczętowała więc senbony, jakie jej pozostały oraz piach, który porozsypywała po podłodze robiąc tutaj swoisty bałagan. Bałagan, który dało się bardzo łatwo posprzątać na całe szczęście. - Tak z nimi po imieniu? Nieładnie - nie wypadało. Nie wiedziała jaką miał pan architekt pozycję, ale patrząc na to, że musiał się prosić o poszukanie mu kogoś w Siedzibie Władzy do eskorty, to nie było to nic nadzwyczaj przesadnego. Zresztą wątpiła, by Kirino interesowały akurat jakieś stare ruiny oddalone od Kinkotsu o kilka dni. Mogła się oczywiście mylić, ale tak jej się wydawało. Zresztą wizja Momoshikiego wpadającego na herbatkę do Kirino i Jou była jakoś taka… absolutnie kuriozalna. Może chciał zrobić na niej wrażenie w ostatniej próbie podrywu czarnowłosej – ale nie zrobił.
Nie zdążyła mu odpowiedzieć, choć tym razem mężczyzna bezbłędnie zgadł słowa, które już miała wypowiedzieć i mogli ruszyć do wyjścia. Kobieta brała pod uwagę, że może ktoś się zjawić z przodu jak będą się cofać po swojej poprzedniej trasie i nadal pozostawała czujna – nic się jednak takiego nie wydarzyło. Okazało się, że ruiny, które nawiedzili bandyci jakiegoś krwawego kultu rzeczywiście byli grupą dwuosobową… Nawet nie dało się tej sekty nazwać grupą, w końcu to był ledwie duet.
Airan uniosła brwi na nagłe stwierdzenie mężczyzny – że jeszcze się musi gdzieś udać i że eskorta to mu się już nie przyda. Fiołkowooka Maji bardzo wątpiła, że jakąkolwiek eskortę w ogóle potrzebował w pierwszej kolejności i że targał ją ze sobą do towarzystwa, bo by się sam zanudził. Za to nie mogła go winić. Przyjęła jednak mieszek, który do niej wyciągnął, nawet jeśli nadal miała uniesioną jedną brew.
- Ze względu na zaistniałe okoliczności…? – a to coś się w ogóle zmieniło? Bo Hibiki jakoś się nie wydawało. Ot wpadli do ruin, przeczesali je, Tokugawa coś nawet ze sobą zabrał i… o. Nagle potrzebował się gdzieś udać. Nie do Kinkotsu. Gdzieś. No jak sobie tam chciał, Airan nie była jego matką, by mówić mu jak ma żyć. Znaczy – już mu kilka słów powiedziała, ale skoro chciał się rozdzielić i dokądś tam udać, no to proszę bardzo, nasz klient – nasz pan (a przynajmniej do pewnego momentu). - Ja na siebie będę uważać na pewno. Bardziej to ty powinieneś na siebie uważać. Pustynia to nie jest przyjazne miejsce – ale o tym przecież… na pewno wiedział, nie?
Tokugawa odjechał tak nagle, jak nagle zjawił się w Siedzibie Władzy, a Airan nie pozostało nic innego, jak wskoczyć na własnego wielbłąda (jakież szczęście, że się nigdzie nie oddalił, mądry zwierzak) i samej udać się w drogę powrotną. Najpierw do wioski, którą przejeżdżali tutaj, później do Kinkotsu.

[zt]
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Awatar użytkownika
Satō
Posty: 17
Rejestracja: 14 gru 2022, o 17:14
Wiek postaci: 13
Ranga: D
Widoczny ekwipunek: Gurda na plecach, karambit przy pasie po prawej, Dwa zwoje przy pasie po lewej.

Re: Zapomniana świątynia i okolice

Post autor: Satō »

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Satō
Posty: 17
Rejestracja: 14 gru 2022, o 17:14
Wiek postaci: 13
Ranga: D
Widoczny ekwipunek: Gurda na plecach, karambit przy pasie po prawej, Dwa zwoje przy pasie po lewej.

Re: Zapomniana świątynia i okolice

Post autor: Satō »

  Ukryty tekst
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Atsui”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość