Wioska Kimogawa

Przypuszczalnie najbardziej nieprzyjazna ze wszystkich sektorów Samotnych Wydm, prowincja Atsui zamieszkana jest przez Ród Sabaku i Ród Maji. Sąsiaduje ona od północy z Wietrznymi Równinami i Shigashi no Kibu, zaś od wschodu - z niezbadanymi terytoriami. Tak jak w innych prowincjach tego regionu, większość krajobrazu to oceany piasku - z tą różnicą, że na Atsui temperatury są znacznie wyższe, zaś oazy są niezwykle rzadkie. Jedyne zwierzęta zapuszczające się tu to gady oraz sępy, polujące na umierających podróżników.
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Wioska Kimogawa

Post autor: Kuroi Kuma »


Mayumi
Yosuke
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Youmu Nanatsuki
Postać porzucona
Posty: 430
Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
Multikonta: Airen Akamori

Re: Wioska Kimogawa

Post autor: Youmu Nanatsuki »

Czy naprawdę było to tak dziwne, że Youmu uważała się za ekspertkę od kultów? Reakcja otoczenia wskazywała, że nie tylko byli zaskoczeni tym faktem, ale również nie wierzyli jej. Nie zależało jej na przekonywaniu ich, bo nie miała w tym żadnego celu. Nie przynosiło to żadnych korzyści. Tak naprawdę miała dopiero drugi raz do czynienia z kultem, ale czym tak naprawdę były kulty, jak nie zwyczajną organizacją? Jasne, ich zasady działania różniły się od standardowych, ale sedno było to samo. Zamiast lidera była głowa lub guru, zamiast członków byli wyznawcy lub kultyści, zamiast celów i idei były przesądy oraz wierzenia. Wszystko różniło się jedynie nomenklaturą, jednak rdzeń pozostawał ten sam. Sposoby likwidacji również. Przecież wystarczyło ich zabić, by się pozbyć przynajmniej tymczasowo. Problem tkwił w tym, że kulty nie tak łatwo dało się wyplenić - w końcu znajdzie się ktoś inny kto zrzeszy wyznawców i znów zacznie działać. Jednak wtedy, bez większych ceregieli, znów usuwało się ludzi, aż w końcu nauczą się, że tak nie mogą postępować. Niczym sadystyczny właściciel psa, który kijem uświadamia mu raz za razem, że nie może ujadać nocami. Na prostych ludzi najlepiej działały proste metody.
Yosuke chyba wciąż sobie nie zdawał sprawy, że jest pozbawiony jakiejkolwiek mocy w obliczu Youmu. Teraz mógł sobie mówić, że ją puści czy nie, ale te słowa pozbawione były władzy. Nie mógł decydować, a wszelkie próby, zgodnie z ostrzeżeniem, zakończyłyby się krwawo. Czarnowłosa nie zamierzała jednak tracić czasu na uświadamianie tego faktu prostemu ścierwu, które jakimś cudem tytułowało się dowódcą straży. Może rzeczywiście nie był tak tępym trepem, za jakiego go miała kunoichi, jednakże zapominał się. Stawiał stopy za granicą, którą panienka Nanatsuki samą swoją obecnością ustalała. I mógł tak igrać z nią tak długo, aż młoda Maji znajdzie dla niego czas, by wytłumaczyć mu dosadnie błąd, którego się dopuszczał raz za razem. Jednak to nie był ten moment. Śledztwo było istotniejsze.
Istotna była również reakcja Mayumi na śmierć Hitoshiego. Wydawało się, że nie darzy go wielką sympatią. Sama wspominała, że ten został posadzony na stołeczku, sugerując, iż nie nadaje się do pełnienia wyznaczonej mu roli. Ich relacje jednak nie miały znaczenia - mogli się lubić lub nie, ale blondynka wykazała się pewnym... brakiem profesjonalizmu. Rzeczywiście Youmu nie odczuwała żadnej empatii i nie rozumiała jak można było współczuć jasnowłosej straty kogoś tak pozbawionego wartości, jak Hitoshi. Nie rozumiała też jak można było wpaść w taki szok, gdy kult zabijał dosyć regularnie. Nie powinno być to nic nowego. I można tłumaczyć, że Mayumi nie była tak zimną suką, jak panna Nanatsuki, jednak to wszystko nie pasowało do obrazka osoby, na jaką się kreowała. Mówczyni, która niewzruszenie reagowała na wszelkie oskarżenia i groźby teraz była zdruzgotana, bo ktoś został zabity. Ktoś, co prawda, posiadający nijaką władzę. Czy to sugerowało, że kolejna może być ona? Takie wnioski można było wysunąć tylko wtedy, gdy posiadało się pewne informacje. Informacje, którymi nie podzieliła się z młodą Maji. Czarnowłosa szybko wpadła też na alternatywną wersję - kult miał zabić Hitoshiego, ale nie teraz, nie w tym momencie, gdy w wiosce była Youmu. Mayumi mogła się obawiać tego, że ekspertka od kultów, po zbadaniu miejsca zbrodni własnoręcznie, zbyt szybko rozwiąże zagadkę i dotrze do sedna. W końcu teraz nie mogli zatrzeć śladów, nie mieli czasu na ułożenie spójnej historyjki, nie mogli stworzyć całego scenariusza, który byłby przekonujący.
Filigranowa pani detektyw nie odezwała się na słowa strażnika, a jedynie znudzonym wzrokiem przyglądała się Mayumi, która zdecydowała się nie pójść z nimi. Ta decyzja nie była aż tak podejrzana, jak reakcja na śmierć - o ile blondynka była podejrzana, o tyle Youmu nie posiadała dowodów, że kobieta jest zamieszana w sprawy kultu, toteż należało zakładać, że do widoku zwłok nie była przyzwyczajona. Mimo wszystko nie do końca chciała ją zostawiać tak samą sobie z dwóch powodów - jeżeli rzeczywiście ktoś chciał zabić władze wioski, to Mayumi była kolejną na liście, a jeżeli była zamieszana w sprawy kultu, to mogła próbować przeszkodzić w śledztwie.
- Nie zostawiajcie jej samej. Może być potencjalną kolejną ofiarą. - powiedziała Youmu do jakichkolwiek strażników, którzy znajdowali się w pobliżu. Ton, jak zawsze, nie przyjmował sprzeciwów. - Masz, może ci się przydać. - odezwała się, przenosząc wzrok na blondynkę. W tym samym momencie z torby wyciągnęła jeden z namagnesowanych kunaiów, który rzuciła jej tuż pod nogi tak, aby ostrze się wbiło w podłogę. - Trzymaj przy sobie na wszelki wypadek. - dodała na sam koniec, nim jeszcze opuściła budynek ze strażnikami. Tak naprawdę miała w nosie co się stanie z Mayumi. Istotne było jej położenie - dzięki namagnesowanemu przedmiotowi mogła śledzić jej położenie, wiedząc od razu gdzie się udać, by ją znaleźć. Była to tylko próba, bo Youmu nie miała żadnej pewności, że blondynka rzeczywiście weźmie kunai. Jednakże nie było jej szkoda tych kilka Ryo i trochę chakry. Nie w przypadku, który mógł oszczędzić jej sporo wysiłku.
Spacer do miejsca zbrodni budził pewne podejrzenia. Nie dlatego, że były to obrzeża, a ona w milczeniu zmierzała za dwójką uzbrojonych mężczyzn. Nie uważała ich za jakiekolwiek zagrożenie, chociaż gotowa była działać, gdyby tylko okazali się tak głupi, aby ją zaatakować. Hitoshi, bazując na guście, rozmiłowany był w przepychu, zbędnym bogactwie, które wręcz wylewało się, a im dalej centrum wioski, tym domy wyglądały na mizerniejsze. Zresztą nie było drugiego takiego, jak siedziba władzy. Żaden z mieszkańców raczej nie dysponował takimi pokładami pieniędzy, by sprawić sobie obrzydliwą willę, jasno wskazującą, że jej właściciele nie wiedzą w jaki sposób dysponować Ryo. I gdy dotarli na miejsce, sprawa wydawała się jeszcze dziwniejsza. Wychodek był klasycznym miejscem do dokonania morderstwa - rzadko kiedy człowiek był tak bezbronny, jak ze spodniami na wysokości kostek, ale dlaczego Hitoshi był akurat tutaj? W tym cuchnącym miejscu obok zwykłej chaty? Przecież to nie pasowało do wizerunku bogacza, który w zwyczajnym gabinecie postanowił zamontować sobie drzwi o sześciu zamkach.
Początkowo Youmu nie zamierzała się odzywać. Zdecydowała się zbadać miejsce, więc otworzyła drzwi od wychodka, by ujrzeć trupa. Mniej więcej tak sobie wyobrażała człowieka, o którym dotychczas jedynie słyszała - ot przygrubawego prostaka. Smród wzmógł się i chociaż panna Nanatsuki nie była z tego powodu zadowolona, to nie była też na tyle obrzydzona, by porzucić ochotę do zbadania sprawy własnoręcznie. Była kunoichi i to taką, która nieraz babrała się w krwi i flakach innych ludzi. Czasami babrała się we własnej krwi, a raz niemalże we własnych wnętrznościach. Jednak to nie truchło tutaj śmierdziało, a zwyczajne, ludzkie fekalia. Czy ten zapach był jej obcy? Skądże. Towarzyszył jej ofiarom niejednokrotnie - czy to ze strachu, czy jako odruch, gdy ich głowa została zmiażdżona albo oddzielona od reszty ciała. Youmu domyślała się, że to kwestia uszkadzania mózgu - gdy ten był niszczony, to przestawał kontrolować ciało i zwyczajnie trup robił w gacie. Czarnowłosa zatem jedynie się skrzywiła, ale nie zawahała, nie cofnęła o krok, a szybko zaczęła lustrować miejsce, starając się dostrzec najdrobniejsze szczegóły. Scena była dziwna, bo chociaż Hitoshi miał podcięte gardło, to jego ubranie nie było wyjątkowo zakrwawione. Krew za to znajdowała się na ścianie za nim, zupełnie jakby najpierw stał przed otworem do wychodka i, chociażby, sikał. Panna Nanatsuki dokładniej przyjrzała się na jakiej wysokości znajdowała się krew i od jakiej wysokości zdawała się spływać, by sprawdzić czy ta teoria ma rację bytu. Zaraz po tym chwyciła swoją drobną dłonią brodę martwego mężczyzny, by ją unieść do góry, odsłaniając lepiej ranę na szyi. Przyglądała się tak jego twarzy, szukając jakichś śladów, jak i samemu gardłu. Może nieco zaskakującym było to, że tak, zdawałoby się, wyniosła osóbka jak Youmu postanowiła... włożyć palec w ranę i po niej przejechać. Chciała sprawdzić jak głębokie było cięcie, które rozpruło szyję - to miało pomóc nie tylko ustalić narzędzie, ale także siłę mordercy. Ostrym nożem podcinanie gardła było dziecinnie proste - rana nie musiała być wcale tak głęboka, aby nadeszła szybka śmierć. Zazwyczaj ofiara najpierw dusiła się, dławiąc własną krwią w płucach, a dopiero później problemem była utrata krwi. Jednakże gdy ostrze nie nadawało się idealnie do cięć, a więc nie było nożem, a chociażby kunaiem, to sprawa się utrudniała. Cięcie wymagało więcej siły, było mniej czyste, a gdyby miało być głębokie, rzeczywiście rozpruwając gardło, aby ofiara zginęła natychmiast, to należało użyć już trochę siły. I po cięciu dałoby się wyczuć czy jest czyste, czy jest szarpane - jak gdyby narzędzie było niewłaściwe, niewystarczająco ostre lub jakby zabójca miał za mało siły.
Youmu nie umknęły ślady rąk - drobnych, nie pasujących do mężczyzny, ale za to wpasowujących się w anatomię dziecka lub wyjątkowo drobnej kobiety, jaką była sama pani detektyw. Znajdowały się one po dwóch stronach, a więc ktoś się zapierał po obu stronach. W jakim celu? Wysokość miała znaczenie - w ten sposób dało się ukryć, chociażby, na suficie lub wysoko, ponad głową Hitoshiego, aby później z powietrza zadać cios, jednak skąd byłaby wtedy krew? Skąd znalazłaby się przed morderstwem? A może ktoś po zbrodni ulotnił się dachem wychodka, aby nie zostawić na ziemi żadnych śladów? I dlatego Youmu przypatrzyła się dokładniej czy nad nią nie ma kolejnych śladów albo luźnych desek. Po tym drobnym śledztwie postanowiła przejść do dalszych oględzin zwłok. Nie zamierzała szanować zmarłego, więc zwyczajnie chwyciła go za barki i pociągnęła do przodu, usuwając się z drogi - by ciało runęło na ziemię. Najwyżej złamałby sobie nos, a to akurat nie miało znaczenia w tym momencie. Zaraz po tym wyciągnęła jeden z dwóch pozostałych jej namagnesowanych kunaiów, by rozpruć ubrania mężczyzny - od samej góry, do samego dołu, aby ten był nagi, gdy już go obróci. Wtedy, o ile dałoby się zrobić to samą nogą, przekręciłaby go, aby przyglądnąć się dokładniej ciału. Jeżeli był zbyt ciężki, to niestety musiała dotykać go rękoma, by tego dokonać. Szukała na jego ciele jakichś innych śladów, które mogły zawierać wskazówki. Przy okazji, gdy już ciało zostało obejrzane, zaczęła gmerać w kieszeniach Hitoshiego, szukając i tam poszlak. Może coś przy nim zostawiono? Albo może coś posiadał?
Po tym zbadaniu miejsca zbrodni nastał czas na zadanie kilku pytań. Ile mogła wyciągnąć z własnych oględzin, tyle mogła, ale pewne rzeczy pozostawały zagadkowe nieważne jak długo patrzyłaby na obrzydliwe ciało mężczyzny. Rozglądnęła się jeszcze raz po okolicy, a nawet obeszła wychodek dookoła, by poszukać jakichś śladów ucieczki mordercy. Nawet zmusiła się do tego, aby spojrzeć w dół otworu, patrząc czy narzędzie zbrodni nie znajduje się w łajnie. Zaraz po tym kucnęła obok Hitoshiego, wycierając dłonie w czyste partie jego ubrania.
- Kto mieszka w tym domu? - zadała pierwsze pytanie, nie patrząc na mężczyzn. Dopiero jak nieco oczyściła rączki, to podniosła się i wlepiła w nich swe szkarłatne oczęta, wymagając rychłej odpowiedzi. - Dlaczego Hitoshi był akurat tutaj? Przecież ma swój dom wraz z Mayumi. Z jakiego powodu mógł się tutaj znajdować? I dlaczego go nie było w siedzibie władzy, gdy ją odwiedziłam? Nie wygląda na kogoś, kto chciałby opuszczać swe bogate pomieszczenia. - dodała po chwili beznamiętnym tonem, a jej twarz wyrażała bezgraniczne znużenie. Jedynie głośność wypowiedzi psuła wrażenie, że czarnowłosa za moment zwyczajnie zaśnie lub zacznie ziewać. - I kim on jest w tej wiosce? Jaką pełnił funkcję? I dlaczego Mayumi wyglądała na przejętą, skoro wypowiadała się o nim nieprzychylnie? - wiedziała, że na te pytania powinna odpowiadać sama, ale chciała zmusić mężczyzn do podjęcia dedukcji. Żyli w tej wiosce, więc musieli wiedzieć pewne rzeczy, o których Youmu nie miała pojęcia. Znali pewnie też tak drobne incydenty i informacje, o które czarnowłosa nie wiedziałaby nawet jak zapytać. Postanowiła więc spróbować zadać te pytania tak, jakby chciała otrzymać ich poradę, ich spojrzenie na tę sprawę. To czy będzie ono wartościowe czy nie zależało od nich, ale to czy weźmie je pod uwagę - tylko od niej.
0 x
Obrazek
| Youmu Nanatsuki |
Embrace | the | Perfection
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Wioska Kimogawa

Post autor: Kuroi Kuma »

0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Youmu Nanatsuki
Postać porzucona
Posty: 430
Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
Multikonta: Airen Akamori

Re: Wioska Kimogawa

Post autor: Youmu Nanatsuki »

Było to do przewidzenia, że Mayumi nie chwyci rzuconego pod nogi kunaia. Youmu doskonale wiedziała, że to pewnie nie zadziała, ale warto było spróbować, szczególnie że cena tego żelastwa była wystarczająco niska, aby nim szastać. Strażnicy za to byli wystarczająco inteligentni, żeby nie kwestionować rozkazów czarnowłosej, która wyjątkowo tego nie lubiła. Przecież jej słowo było absolutem, było niepodważalne i skąd w ogóle mógłby pojawić się pomysł, że nie ma racji, że nie powinni jej posłuchać? Przecież ona się nie myliła. Z drugiej strony, nie było powodu, aby sprzeciwiać się słowom młodej Maji. W końcu rzeczywiście blondynka mogła być kolejną ofiarą na liście. Youmu tak naprawdę wątpiła, że kult zaatakuje ponownie i to samą Mayumi. I tak ogromnie ryzykowali, postanawiając pozbyć się Hitoshiego, gdy "pani detektyw" była w pobliżu. Próba zamordowania kolejnej ważnej, przynajmniej dla tej obrzydliwie nijakiej wioski, osoby byłaby tak zwyczajnie głupia. Na tyle brawurowa, że aż szalona. Jednak czarnowłosa miała w pamięci, że przyszło jej stanąć naprzeciwko kultu, a te miały do siebie to, że stały na bakier z logiką. Równie dobrze mogła i ona zostać kolejnym celem, a to, już niezależnie od kultów, byłoby ekstremalnie durnym planem. Przecież jej nie dało się pokonać i to powinno wiedzieć nawet dziecko.
Tak czy inaczej, Mayumi została pozostawiona ze strażnikami, których rolą bardziej było upewnianie się, że nie zrobi niczego dziwnego, niż ochrona jej. Powtarzające się morderstwa jasno wskazywały, iż straż z Kimogawy po prostu nie radzi sobie z tym problemem, to ich przerastało. Youmu zgadywała, że gdyby chcieli, to zabiliby blondynę w siedzibie straży, pod nosem strażników, a ci i tak nie wiedzieliby kto tego dokonał. Może i Yosuke rzeczywiście nie był tak tępym trepem, za jakiego go wzięła panna Nanatsuki na samym początku, jednak tego samego nie dało się powiedzieć o reszcie. Szczególnie, gdy pojedynczy egzemplarz towarzyszył czarnowłosej przy oględzinach zwłok Hitoshiego, dosyć szybko zapominając, iż został zamordowany, bądź co bądź, ktoś istotny dla ich żenującej osady. Minęło mu całe przejęcie, którym emanował w momencie ogłaszania kolejnej ofiary. Teraz, jak wioskowy idiota, którym najpewniej był, cieszył się, że kunoichi będzie musiała zaznać smrodu, że będzie stała obok źródła fetoru. Oh tak, jakże to było zabawne, elegancka dziewczyna i kupa. Mistrzowie żartu nie wpadliby na coś śmieszniejszego. Panienka Nanatsuki nie komentowała rozbawienia strażnika, bo było to zwyczajnie zbędne. Na takie jednostki szkoda było słów. Skupiła się na tym, co istotne, a więc na śledztwie.
Teoria z podcięciem gardła Hitoshiemu, gdy ten stał prosto na nogach okazała się być wielce prawdopodobna. Krew znajdowała się na odpowiednim poziomie, zaś rana wyglądała na dzieło kogoś, kto wiedział co robi. Cięcie ostrym, krótkim przedmiotem z odpowiednio dużą siłą, by rozpruć gardło, a nie jedynie je przeciąć. Nawet nie spojrzała na strażnika, gdy ten omal nie zwymiotował, widząc jak Youmu zwyczajnie wkłada palec w ranę. Naprawdę był tak miękki? Jeszcze przed chwilą czekał na to kiedy kunoichi przerośnie obrzydliwość sytuacji, w której się znajdowała, a teraz to on nie mógł wytrzymać. O ironio. Właściwie było to dosyć logiczne, że zareagował w ten sposób. Strażnicy wioskowi nawet jeżeli mieli do czynienia z kultem, to jedynie znajdowali ciała, spisywali raporty, ale nie badali zwłok tak wnikliwie. Panna Nanatsuki miała doświadczenie również z drugiej strony, w końcu nie tylko znajdowała ciała, oglądała je i badała, ale także sama zabijała. Nie byłoby to nic nadzwyczajnego, wszak i strażnicy zabijali, a nawet zabijali dosyć brutalnie z tego, co zdążyła się dowiedzieć czarnowłosa - rozpruli w końcu jednego chłopaka tak, jak on swoją ofiarę, czyli od góry do dołu. Wnętrzności musiały wypadać na wierzch, obraz makabryczny, jednak... na swój sposób banalny. Youmu miała swoje metody mordowania, które cechowały się efektywnością, a co za tym idzie, wysublimowaną brutalnością. Senbon sięgający przez oko mózgu nie tworzył wielkiej rany, nie wylewały się strugi krwi, ale za to w naprawdę paskudny sposób wyglądało ciało, którego umysł został zwyczajnie odłączony. Rozlane oko, głęboko zatopiona igła, wykrzywione ciało. Albo jej inna ofiara, z poprzedniej sprawy związanej z kultami, która zginęła poprzez zmiażdżenie czaszki. Papka zrobiona z głowy wyglądała naprawdę obrzydliwie, makabrycznie i panna Nanatsuki potrafiła to przyznać. Potrafiła powiedzieć, że to jej dzieło, chociaż tak okropne. Oprócz samego mordowania, należało też wspomnieć o torturach, których nijako Youmu była fanką. Bardzo lubiła je stosować, bo nagle ludzie rozumieli prawdziwe wartości, przestawali mydlić sobie oczy ideami czy zwyczajnie pustymi wartościami. Zdejmowali maskę, pokazywali prawdziwych siebie, nierzadko proponując układy tak nieludzkie, że aż zaskakujące. Zatem dziewczyna, chociaż młoda, drobna, tak pozornie elegancka, to miała niemałe doświadczenie w obchodzeniu się z obrzydliwościami, jakie mogło zaoferować ciało ludzkie. Jednak i ona nie była zbytnio zadowolona, że właśnie w takim miejscu musiał dokonać żywota Hitoshi. Koniec końców, jej przyzwyczajenie nie sprawiało, że było jej bez różnicy jak okropne będą widoki, warunki i zapachy.
Dalsze śledztwo nie przynosiło żadnych konkretnych informacji, aż do momentu rozebrania ofiary. Kształt siniaka był na tyle specyficzny, że nie dało się go przeoczyć. Malinka, chociaż nie była niczym niezwykłym, to znajdowała się w dosyć nietypowym miejscu, gdyż na plecach. To odkrycie podsunęło pannie Nanatsuki kilka pomysłów na to, co mogło się tutaj wydarzyć i jak mogła wyglądać cała sprawa. Podczas całych tych oględzin nie odzywała się, skupiona na swoim śledztwie nie zwracała uwagi na strażników, nie miała zamiaru dzielić się z nimi tym, co widzi, co odkrywa. Jeżeli mieli wystarczająco oleju w głowie, to sami powinni wyciągnąć jakieś wnioski, a jeżeli nie, to tłumaczenie im tego wszystkiego było zbędnym trudem.
- Jebany poeta. - mruknęła do siebie, rzucając na truchło Hitoshiego zgnieciony w dłoni zwitek papieru, zawierający niezbyt górnolotny wierszyk. Przeszukanie kieszeni nie przywiodło więcej wskazówek, więc Youmu zdecydowała się zajrzeć w otwór, do którego wolałaby nie zaglądać w innym wypadku. Ze skrzywioną minką zaglądnęła do środka, widząc to, czego się spodziewała - gówno. Jednakże oprócz niego dostrzegła coś przełomowego. Jasny włos zatknięty między deskami mógł, ale niekoniecznie musiał, należeć do morderczyni. Młoda Maji przyglądnęła mu się uważniej, starając się ocenić czy kolor włosów Mayumi nie był jednakowy. Wiedziała, że przecież kobieta przebywała przez dłuższy czas wraz z nią, więc nie mogła nikogo zabić, a przynajmniej nie w tradycyjny sposób. Wolała nie zakładać, że wie wszystkiego o blondynce, że ma pewność jej niewinności w tej sprawie, bo równie dobrze mogła posługiwać się jutsu, które umożliwiało coś, o czym Youmu nie wiedziała.
Odpowiedzi strażników, jak można było się spodziewać, nic konkretnego nie przynosiły. Starsza kobieta nie pasowała do obrazu morderczyni, jako że sprawczyni była dosyć silna albo wyszkolona. W sile wieku nie dałoby się wykonać tak czystego, perfekcyjnego cięcia. Dziwnym była korelacja pozycji do opinii wobec Hitoshiego. Niby zajmował się ważnymi sprawami, rozdzielaniem pieniędzy, a nawet sądami, a jednak mimo to nikt go nie lubił, nikt nawet nie próbował go lubić.
- Jakie życie, taka śmierć, prawda? - odezwała się, patrząc na martwego mężczyznę i szturchając go nogą, jakby próbowała zmusić go do odpowiedzi na to retoryczne pytanie. Chociaż sobie żartowała, to wcale jej twarz nie wyrażała innej emocji, niż kilka chwil wcześniej - beznamiętność, która tylko niekiedy zmieniała się w grymas niezadowolenia i, bądź lub, obrzydzenia. Na chwilę jeszcze Youmu wróciła do wychodka, spojrzała na te ślady dłoni po obu stronach. To one były dla niej najbardziej zagadkowe. Dlaczego tutaj były? Nie było ku temu najmniejszego powodu, ale czarnowłosa miała już jakieś pomysły. Musiała najpierw jednak sprawdzić jeszcze kilka rzeczy. Jedną z nich był rozmiar dłoni - przystawiła swoją do śladu na deskach, mierząc wielkość, aby wiedzieć mniej-więcej jakiej postury jest sprawczyni. Przyglądnęła się też odciskom kciuków, gdyż to dzięki nim mogła określić z której strony stała morderczyni - czy przed Hitoshim, czy za Hitoshim. Również sprawdziła wysokość, czy kobieta mogła stać czy znajdowała się w jakiejś innej pozycji. Youmu miała pewien pomysł, który tłumaczył sporo podejrzanych elementów całej tej zbrodni. Taki wychodek, chociaż był miejscem co najmniej obrzydliwym, tak gwarantował pewną prywatność, a szczególnie na obrzeżach osady. Wedle założeń panny Nanatsuki, morderczyni mogła uwieść Hitoshiego, a miejsce zbrodni miało być miejscem krótkiej intymności. Zwabiony mężczyzna nie spodziewał się, że zostanie zamordowany. Malinka mogła pochodzić właśnie od tej intymności - jeżeli Youmu dobrze zgadywała, to jeżeli zabójczyni stała za plecami Hitoshiego, to mogła mu zrobić tę malinkę, a następnie sprawnie poderżnąć gardło, gdy grubas był pozbawiony czujności. To też tłumaczyło dlaczego krew znajdowała się na deskach naprzeciwko, a nie na sprawczyni zbrodni. Jeżeli jednak okazywało się, że wedle kciuków wychodziło, iż morderczyni mogła stać naprzeciwko Hitoshiego, to jasnym stawało się skąd ślady krwi na deskach. Ciało mężczyzny w końcu musiało runąć, a odciski wskazywały na drobną posturę sprawczyni, toteż aby zwyczajnie nie upaść, musiała się zaprzeć ścian wychodka. I w ten sposób mogłaby też pomagać sobie przy obróceniu jego zwłok, aby posadzić je na "tronie". Była to jednak tylko pewna teoria, jedna z wielu możliwych, ale na ten moment najbardziej przekonująca Youmu.
- Dokonywał sądów? - zapytała o coś, co niby zostało już przedstawione jej. Chciała, żeby Yosuke rozwinął tą myśl. - To on zajmował się sądzeniem tamtego chłopaka, który rozpruł swoją ukochaną? I jakimi innymi sądami się zajmował? - to mogło coś o nim mówić, bo chociaż był ofiarą, to mógł być też i członkiem kultu. Zlikwidowanie go byłoby zwyczajnie na rękę tym, którzy nie chcieli, aby tortury z rąk Youmu wyciągnęły z grubaska zbyt wiele. Tak czy inaczej, czarnowłosa opuściła wychodek, przeszła obok ciała i stanęła naprzeciwko strażników. Wątpiła, aby ta scena zbrodni mogła przynieść jej więcej informacji, niż już zebrała. A przynajmniej więcej tych, które były jakkolwiek użyteczne.
- Możecie spisać te swoje gówno warte raporty i sprzątnąć go stąd. - odezwała się do dwójki mężczyzn, patrząc w oczy to jednemu, to drugiemu, nim przeniosła wzrok na okolicę, zwyczajnie się po niej rozglądając. Może otoczenie skrywało jakieś wskazówki? Na ten moment miała jeszcze kilka pytań do towarzyszących jej trepów. - Biedna ta okolica. Idealne miejsce, by zamordować jakiegoś bogacza. Szczególnie tak obrzydliwie bogatego, jak Hitoshi. Nikt wokół niego się nie kręcił? Nikt nie był dziwnie bardziej przyjazny względem niego, niż reszta? Nie było żadnej kobiety, która się nim interesowała? - zadała serię pytań, a następnie splotła ręce na piersi, spoglądając kątem oka na strażników. Miała jeszcze kilka rzeczy, o które chciała spytać. - Kobiety, jak to mówiła Mayumi, potrafią łatwo dostać się do umysłów mężczyzn. Nie było takiej, która miała chrapkę na bogactwo? Z żadną nie był widywany? I jak wiele jest młodych, drobnych kobiet w wiosce, które posiadają jasny kolor włosów, przypominający ten Mayumi? To istotne. - i teraz już mogła zamilknąć, czekając nieszczególnie cierpliwie na odpowiedzi strażników. Powinni rozumieć, że każda sekunda czasu Youmu była więcej warta, niż całe ich życia zsumowane. Nie mogli tak po prostu marnować jej czasu, a szczególnie teraz, gdy śledztwo nabierało jakichś obrotów po początkowym marazmie.
0 x
Obrazek
| Youmu Nanatsuki |
Embrace | the | Perfection
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Wioska Kimogawa

Post autor: Kuroi Kuma »

Strażnik
Mayumi
Yosuke
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Youmu Nanatsuki
Postać porzucona
Posty: 430
Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
Multikonta: Airen Akamori

Re: Wioska Kimogawa

Post autor: Youmu Nanatsuki »

Wnikając w szczegóły często umykało sedno ogółu. Youmu, nieświadomie, również popełniła ten błąd, chociaż nie przyznawała się do niego przed sobą, a tym bardziej Yosuke. Chodziło o tak oczywistą rzecz, jak sprawa morderstwa, które niby badała, a tak naprawdę było tylko metodą do namierzenia kultu. I niczym więcej, bo czarnowłosa, zgodnie z oczekiwaniami każdego kto ją znał, nie dbała o sprawiedliwość czy zaginionego ninja. Liczyło się tylko i wyłącznie powodzenie misji, jaką powierzyła jej Kirino. Wracając, element który umknął panience Nanatsuki był, prawdę mówiąc, ciężki do przeoczenia, bo chodziło o dwie różne sprawy. Mayumi w swoim drobnym królestwie zwanym gabinetem opowiadała o awanturującym się mężczyźnie, którego ktoś uciszył. Śledztwo stanęło w martwym punkcie, zero śladów, a raport zdawkowy. Brzmiało zupełnie jak coś, czego dokonałby kult, a później pokrywała to straż, aby "u góry" wszystko grało. Yosuke zaś, zapytany o sprawę jaką badał zaginiony Doko, opowiadał o chłopaku ze złamanym sercem, który zabił swoją ukochaną, a później zabito i jego. Gdyby nie metoda morderstwa, to sprawa brzmiała dosyć zwyczajnie, nieszczególnie, jakby nic więcej się do niej nie dało dodać, a jednak wysłany ninja zaginął. Problematycznym był fakt, że blondynka była obecna podczas rozmowy z dowódcą straży, a jednak nie odezwała się ani słowem, gdy ten przedstawiał zupełnie inne morderstwo. Wielce zastanawiająca rzecz, która była analizowana przez Youmu podczas jej ostatnich badań miejsca zbrodni.
Kto mówił prawdę? Yosuke był zbyt konkretny, wręcz opowiadał o czym innym, a jednak dalej twierdził, że kult istnieje. Dodatkowo pomimo bycia dowódcą straży, to ostatecznie niewiele miał do powiedzenia w sprawie kultów. Ot, prowadził śledztwo, niczego nie dowiedział się, koniec historii. Z drugiej strony Mayumi jawnie przyznała się, że nie ma informacji, nie pokazała również raportu i, właściwie, nic ją nie chroniło, chociaż wypadała na niezwiązaną z problemem. Inna sprawa, że wszystko wskazywało, iż to ona zabiła Hitoshiego. Czemu akurat on umarł? Mogło być to kwestią przypadku lub pokręconej logiki kultu, ale znacznie bardziej logiczne było to, że posiadał informacje, które miał zabrać ze sobą do grobu, by przypadkowo nie wyjawić ich Youmu Nanatsuki, słynnej ze swej bezwzględności kunoichi. Blondynka była wyższa od młodej Maji tak samo, jak morderca i miała też nieco większe dłonie, zupełnie jak morderca. Mówiła też o wpływaniu na umysły mężczyzn w oczywiste dla kobiety sposoby, a tak się składało, że Hitoshi miał na plecach malinkę. No i włos, który nie mógł być kogokolwiek innego, niż Mayumi. A jednak... kiedy miałaby czas go zabić? Ciało było świeże, zbyt świeże, aby ktoś dokonał tego przed pojawieniem się Youmu w wiosce. Śmierć musiała nadejść w momencie lub niedługo po dotarciu panny Nanatsuki do Kimogawy. Mimo wszystko - Mayumi była główną podejrzaną, bo zbyt wiele śladów na nią wskazywało. A jednak... coś czarnowłosej nie grało w tym wszystkim.
Nie umknęło uwadze wyjątkowo spostrzegawczej przedstawicielki Maji to, iż Yosuke z niezwykłym skupieniem obserwował każdy jej najmniejszy ruch, jakby upewniał się, że nie wszystko znajdzie albo... wręcz przeciwnie, że znajdzie wszystko to, co powinna. Całe to miejsce krzyczało wręcz "zabiła go Mayumi" i to zupełnie nie pasowało do kultu, który rzekomo nie zostawiał śladów i nie dało się go namierzyć. Dowódca straży może i był ciekawy metod śledczych sławnej kunoichi, ale Youmu nie kupowała tej bzdury. Znacznie bardziej prawdopodobne wydawało jej się to, że zwyczajnie sprawdza jej metody, aby w przyszłości się przygotować na badanie morderstwa przez kogoś bardziej kompetentnego, niż zazwyczaj.
Kwestia sędziowania Hitoshiego nie przynosiła żadnych istotnych informacji, ale Yosuke miał nieco ciekawsze rzeczy do powiedzenia na temat życia miłosnego martwego zarządcy-grubasa. Niby nikt się przy nim bardzo nie kręcił, ale i tak wymienił Mayumi, która zwyczajnie była zmuszona z nim pracować. Tak, jakby chciał się upewnić, że Youmu uzna ją za winną. Mogło być to blefem, mogło być to prawdą. Dowódca straży był też zainteresowany sprawą koloru włosów, o którą zapytała panienka Nanatsuki. Może nawet za bardzo zainteresowany. Czy powinna mu mówić? Niczego to nie zmieniało, bo i tak lawirowała w labiryncie kłamstw oraz prawdy. Ciężko było rozróżnić właściwą ścieżkę, więc... dlaczego nie zrobić własnej? Dlaczego nie zburzyć każdego muru na drodze, by utorować sobie drogę do wyjścia? Oh, wystarczająco długo Youmu była tą spokojną, stroniącą od pochopnych decyzji kunoichi. Teraz wystarczyło przejść do drastycznych metod. Kto jej mógł zabronić? Kto mógł wyciągnąć z tego konsekwencje? Przecież nie Kirino, która dała jej wolną rękę. Nikt nie zatęskni za Yosuke czy Mayumi, gdyby przesadziła. Nikt, o kogo Youmu by dbała.
Rozważała dwie opcje - albo w sprawę zamieszany był Yosuke i wrabiał Mayumi, albo Mayumi po prostu popełniła błąd i to ona była morderczynią, a więc też i kultystką. Jedno z dwóch prowadziło do kultu, który panna Nanatsuki zamierzała rozbić. Albo oboje. Nastał moment testowania informacji. Nastał moment prawdy.
Czarnowłosa odsunęła się kawałek od Yosuke, gdy ten zadał pytanie o włos. Rozglądnęła się dookoła, sprawdzając jak wiele gapiów ją obserwowało. Nie miało to żadnego znaczenia w podejmowanej decyzji, jednak chciała wiedzieć czego może się spodziewać. Ze stoickim spokojem wyciągnęła jeden ze zwojów, w którym znajdował się czarny, żelazny piasek i powoli, podrzucała sobie go w dłoni.
- Znalazłam sporo, wręcz za dużo jak na kult, który pozostaje nieuchwytny. Ciało, malinka, odciski kobiecych dłoni, wzrost morderczyni i jej włos, niczym byłaby samą Mayumi. - Youmu mówiła powoli, spokojnie, jakby robiła sobie grunt pod coś, jakby było to teatralnym spektaklem, a zaraz miał nastąpić moment kulminacyjny, który wskazywała też jej mimika - drobny, aczkolwiek paskudny uśmieszek, który nie wróżył nic dobrego. - Albo rzeczywiście zabiła Hitoshiego, albo... ktoś ją próbuje wrobić. - dodała, uśmiechając się zdecydowanie szerzej w stronę Yosuke, jeżeli miał nastąpić moment, w którym dowódca straży uświadamia sobie, że jest w "czarnej dupie", to właśnie była ta chwila. Chwila, bo czarnowłosa Maji wcale nie była wolna. Zwój po podrzuceniu upadł na dłoń, a dziewczyna najszybciej jak potrafiła rozwinęła go, by odpieczętować zawartość - pokłady Satetsu, żelaznego piasku. Te wiele szybciej, niż mogła poruszać się Youmu, ruszyły w stronę Yosuke niczym chmara wściekłych owadów - rzucając się ze wszystkich stron, oprócz pleców. Czarny piasek miał jedno zadanie, jakim było unieruchomienie strażnika poprzez pokrycie go aż po samą szyję. Istotne było to, aby jego ręce i nogi były w pierwszej kolejności unieruchomione, żeby nie mógł uciec lub obronić się. Zaś pokrycie dłoni... o tym później.
- Ciebie po prostu zabije, gdy czegoś spróbujesz. - rzuciłaby do strażnika o słabym żołądku, gdy atakowała Yosuke. Na moment spojrzałaby też na niego, by wiedział, że nie żartuje. Jej szkarłatne spojrzenie wbiło się w jego ślepia na dosłownie sekundę i ta sekunda miała mężczyźnie wystarczyć, by zrozumiał, że z Youmu nie ma żartów. Zgodnie z tym co mu obiecała, tak też by zrobiła - gdyby strażnik zechciał chociaż zmienić miejsce, w którym stoi, to w jego stronę ruszyłby pojedynczy kunai, mający na celu trafienie w jeden konkretny punkt - krtań. To powinno wystarczyć.
Stojąc tak kawałek od Yosuke, gdyby go tylko schwytała, miała zamiar zadać kilka konkretnych pytań. Dzieliło ich kilka metrów, których nie zamierzała w tym momencie skracać, bo nie było ku temu potrzeby. W tym momencie równie dobrze i ona mogła zostać uznana za członkinię kultu, więc musiała pozostać czujna. Zaraz w jej dłoni znalazł się drugi zwój o tej samej zawartości, co poprzedni. W razie potrzeby miał zostać odpieczętowany, by znajdujący się w nim piasek osłonił pannę Nanatsuki przed nadciągającym zagrożeniem. A czym byłaby potrzeba? Sytuacją, w której zwyczajny unik nie gwarantowałby bezpieczeństwa.
- Yosuke, poznaj zasady tej zabawy. Będę zadawała ci pytania, a ty będziesz mi na nie odpowiadał. Jeżeli uznam, że kłamiesz, zmiażdżę ci palec u dłoni. Czwarte kłamstwo oznacza zmiażdżenie obu rąk, a piąte to śmierć poprzez zmiażdżenie głowy. Brak odpowiedzi jest równoznaczny z dwoma kłamstwami. Masz więc sporo szans na to, że przeżyjesz moją rozrywkową wersję przesłuchiwania. - Youmu mówiła aż nienaturalnie pogodnym tonem, jakby naprawdę przedstawiała dowódcy straży niegroźną zabawę, ot rozrywkę dla całej rodziny, której najgorszym efektem może być oberwanie ciastem w twarz lub przemoczenie ubrań. Naturalnie, podczas wygłaszania zasad, na jej twarzy widniał jadowity uśmieszek, który był niczym innym, jak uzewnętrznieniem frajdy, jaką dawała jej władza. Władza, w tym przypadku, nad życiem Yosuke. Życiem, o które w żaden sposób nie dbała, a poniekąd udowodniła to, postanawiając ni stąd, ni zowąd zmiażdżyć mały palec u lewej ręki dowódcy jeszcze zanim zacznie zadawać pytania uświadamiając mu, że te zasady jej nie dotyczą. Tylko jego.
- Wybacz, testowałam czy wszystko gra. Nie będziesz mi miał tego za złe? - i tutaj zamilkła, bowiem było to pierwsze pytanie. Jeżeli mężczyzna odpowiedział, że nie będzie, to Youmu zamierzała zmiażdżyć mu pierwszy palec - wskazujący u prawej, by oznajmić, że mu nie wierzy. Jeżeli zaś odpowiedziałby, że będzie miał, to niczego mu nie zrobi. Kwestia braku odpowiedzi miała być jasna - dwa palce do zmiażdżenia od razu.
- Przejdźmy do konkretów. Mayumi opowiadała mi o morderstwie awanturującego się mężczyzny, a ty o chłopaku, który zabił ukochaną. O jakim morderstwie mówiła Mayumi? - chociaż Youmu przedstawiła całą sprawę jako przesłuchiwanie z pytaniami i odpowiedziami, to tak naprawdę nie zamierzała się do końca trzymać wyznaczonego własnoręcznie scenariusza. Widziała ten moment bardziej jako tortury i sprawdzanie jak wiele Yosuke jest w stanie powiedzieć. Może nawet do stopnia, w którym umrze.
Jeżeli zaś nie złapała Yosuke, to kontynuowała starania, by czarny piasek tego dokonał i później przeszłaby do dalszej części swojego planu, jak gdyby nigdy nic. Wreszcie nastąpiła chwila zabawy, w której Youmu mogła się, poniekąd, rozluźnić. Może i torturowanie oraz wypytywanie dowódcy straży niczego nie przyniesie, ale ostatecznie panna Nanatsuki była przekonana, że ktoś postanowi "sprzątnąć" ją tak, jak Doko. Więc wystarczyło czekać, robić szum i zagrożenie dla kultu, który w końcu musiał ją wyeliminować.

  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
| Youmu Nanatsuki |
Embrace | the | Perfection
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Wioska Kimogawa

Post autor: Kuroi Kuma »

Strażnik
Mayumi
Yosuke
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Youmu Nanatsuki
Postać porzucona
Posty: 430
Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
Multikonta: Airen Akamori

Re: Wioska Kimogawa

Post autor: Youmu Nanatsuki »

Władza. Jakże upijającym uczuciem była władza. Yosuke w mgnieniu oka znalazł się w garści Youmu, zaś jego podwładny od razu się podporządkował. "Pani" - niby zwykłe słowo z ust marnego prostaka, a jednak było tym, co pragnęła usłyszeć. Oh tak, uwielbiała poddaństwo, marzyła o tym, by każdy jej się słuchał równie bezdyskusyjnie, co strażnik, który teraz niczym wytresowany piesek siedział na ziemi i oczekiwał kolejnych komend. Te jednak nie nadeszły, bo chociaż był grzeczną zabaweczką, to wciąż jedynie zabaweczką. Nie posiadał użytecznych informacji, ani nie był nikim użytecznym. Cała jego wartość skupiała się na tym, że miał wystarczająco rozsądku, by słuchać się panienki Nanatsuki, a nie buntować. W byciu posłusznym również tkwiło coś cennego. Mężczyzna, chociaż zastraszony, to przejawiał prostą logikę, na którą czarnowłosa nie mogła się gniewać. Chciał zwyczajnie przeżyć, a wiedział, że buńczucznym zachowaniem tego nie dokona. Ocenił właściwie ich możliwości, zrozumiał, że nawet jeżeli nie chce, nawet jeżeli kłamie, to musi być teraz tym posłusznym pieskiem. I nim był, ku uciesze wynaturzonego umysłu młodej Maji.
Yosuke początkowo nie był świadomy tego, co może nadejść. A może jednak był, lecz nie robiło to na nim wrażenia? Zdawało się, że mieszkańcy Kimogawy słyszeli o Youmu, wiedzieli jaką jest osobą i do czego może być zdolna. Dowódca straży nie mógł być wyjątkiem, a jednak teraz zachowywał pogodę ducha. Ewentualnie przybrał dobrą minę do złej gry i jeżeli to było prawdą, to był naprawdę przekonującym aktorem. Drobny uśmiech, wesoły ton, zaczepna odzywka. Teraz tylko tyle mu zostało. Czarnowłosa miała go w garści i w jednej chwili mogła zakończyć jego żywot, zetrzeć mu z twarzy ten uśmieszek, upewnić się, że nie wypowie już ani jednego słowa. Wystarczyło opleść głowę, zacisnąć piasek i odprężyć się. Jednak nie o to tutaj chodziło. Może Youmu bawiła się doskonale... nie, to nie podlegało wątpliwości, że czerpała z tej sytuacji niezwykłą rozrywkę. W końcu otrzymała od Kirino pozwolenie na działanie według własnych zasad, zatem nie czuła nawet zobowiązania, by nie przesadzić. Wystarczyło nie pozabijać wszystkich, a wszystko powinno być dobrze. Nie dać się ponieść tej pokusie, by zwyczajnie zetrzeć Kimogawę z powierzchni ziemi za pomocą kilku gigantycznych ostrosłupów. Budowle nie miałyby szans. Mogła zabić i cywilów, i kultystów, ale problem byłby rozwiązany. Tak jak i teraz istniało ryzyko, że Yosuke jest niewinny, a zostanie zamordowany z rąk panny Nanatsuki. Ale któż by się przejmował? Przecież ich bóstwo rozpozna swoich, prawda?
- Czy to nie oczywiste? Ta zabawa ma na celu przerzedzić informacje. Odsiać plew od ziarna, mówiąc prostym językiem. - wytłumaczyła mu powód, chociaż on jedynie się jej odcinał. Niech będzie świadomy, że to rozrywkowe przesłuchanie nie było po prostu zachcianką Youmu, ale bezlitosną metodą, w której stara się znaleźć fałszywe wskazówki. Może wyglądało to na zbyt drastyczne podejście, zbyt brutalne i angażujące, ale nie dla panienki Nanatsuki, która za nic miała innych życie. Gdyby ktoś jej zagwarantował, że zabijając garść niewinnych ludzi będzie w stanie rozwikłać zagadkę kultu w mgnieniu oka, to nawet by się nie zawahała. Co znaczyli dla niej cywile? Banda istot o tak niskiej wartości, że nieporównywalnej do, chociażby, kilku godzin jej czasu. Naturalnie byli niezbędni do funkcjonowania społeczeństwa, ale ich okrutna ilość była wystarczającym zasobem, by móc go bezdusznie wykorzystywać. A Youmu poświęciłaby własną matkę, gdyby miała w ten sposób coś zyskać.
Pierwsze zmiażdżenie miało być wskazówką, że zabawa się zaczęła i, jednocześnie, że czas żartów dla Yosuke się skończył. Nastał moment powagi oraz szczerych odpowiedzi. Czarnowłosej w gruncie rzeczy było dosyć wszystko-jedno czy otrzyma od dowódcy straży cenne informacje, czy same kłamstwa. W obu przypadkach zyskiwała. Jeżeli miał przybliżyć ją do rozwiązania problemu kultu, to profit był oczywisty, a jeżeli krył się za fałszem, to nie tylko sprowadzał na siebie podejrzenia, ale także poddany byłby kolejnym dawkom bólu, aż pewnie zostałby zabity. Należało podkreślić, że źródło całej frajdy w tym teatrzyku nie znajdowało się w prostym cierpieniu dowódcy straży, a jego niewygodnej pozycji, w której był zdany na łaskę Youmu - kunoichi, która kochała posiadać władzę i ubóstwiała dominować w każdym aspekcie. I dlatego też nastąpiło drugie zmiażdżenie, a pierwsze ostrzeżenie, że czas zabawy ruszył. Teraz musiał grać wedle jej zasad, a te były stosunkowo jasne. Nawet siedzący na dupie strażnik-piesek byłby w stanie je pojąć. I może nawet je pojął.
Intrygujące było to, że Yosuke nie wydawał się zły. Z pewnością był niezadowolony ze swojego położenia i tego, że jakaś zarozumiała suka zmiażdżyła mu dwa palce z powodu własnej fanaberii, ale nie okazywał tego po sobie. Zachowywał profesjonalnie twardą twarz, która jednak nie była pozbawiona emocji. Krzywił się w grymasie bólu, nawet krzyczał, gdy pierwsza fala nadchodziła, ale szybko ustawał, opanowywał siebie, swoją ekspresję i starał wrócić do najlepszej kondycji. Najlepszej, na jaką było go stać. Szło mu to niezgorsza, gdy ze spokojem odpowiadał na pierwsze prawdziwe pytanie w "zabawie". Jednak był na tyle ludzki, na tyle zwyczajny, by dało się po nim poznać, że zmaga się z cierpieniem, którego źródłem była Youmu. To dodawało mu punktów wiarygodności w tym co mówi, a więc uchroniło go od kolejnego zmiażdżenia. Drugiego, które liczyłoby się do zabawy. Na jego korzyść zadziałał też strażnik-piesek, który pokiwał głową, zapewniając o prawdomówności swojego przełożonego. Proste uczucie przerażenia, jakie biło od mężczyzny było wystarczającym powodem, aby na ten moment mu zaufać, uznać że nie kłamie, bo to mogłoby sprowadzić na niego gniew nowego bóstwa, które zawitało do Kimogawy.
Zaśmiała się wesoło, gdy to Yosuke zadał pytanie. Nie był to śmiech szyderczy, ani jadowity, był szczery i lekki, bo naprawdę ją rozbawił. Tkwił w tak fatalnej pozycji, a i tak miał na tyle czelności, by zapytać czy bawią się dalej. Panienka Nanatsuki obracała zwojem w dłoni, przechadzając się kilka kroków w tę i z powrotem, mając przez większość czasu na uwadze dowódcę straży, jedynie czasami spoglądając na strażnika-pieska, któremu poświęcała mniej skupienia, niż nawet otoczeniu, z którego mógł w każdej chwili nadejść atak. Co do posłusznego mężczyzny, to nadal tyczyło się go poprzednie zapewnienie, że zostanie zabity, gdy spróbuje się chociaż ruszyć. Ten wyrok zostałby wykonany natychmiast, aż do momentu, w którym sędzina i kat, Youmu Nanatsuki, odwołałaby swoje słowa.
- Oczywiście, że bawimy się dalej. - odparła tonem pełnym, wspomnianej w jej wypowiedzi, oczywistości. Dopiero zadała mu dwa pytania, a miała ich więcej. Ich liczba wzrastała z kolejnymi odpowiedziami dowódcy straży, ale wszystko po kolei. - Nie traćmy mojego cennego czasu. Powiedz mi, Yosuke, czy zaginiony Doko prowadził śledztwo we współpracy z Tobą, czy z Mayumi? - było to pytanie, mające na celu ustalić powód zaginięcia ninja. Jeżeli współpracował z Yosuke, który na ten moment nieco odsunął od siebie podejrzenia, to mógł dowiedzieć się zbyt dużo, a to zmusiłoby Mayumi do wyeliminowania go. Jeżeli jednak współpracował z blondynką, to mogła go wyprowadzić na manowce informacjami, a później pozbyć, chociaż było to problematyczne. Zabicie cywila nie równało się zabiciu shinobiego. Do morderstw cywilów rzadko angażowane były wyższe szczeble władzy, a tutaj? Tutaj sprawa wychodziła z rąk samej Kirino. Naturalnie istniała też opcja, że jak w poprzednim przypadku, współpraca z nią doprowadziła Doko do informacji, za które Yosuke go zabił. Na ten moment, chociaż Youmu miała w garści tak wiele dowodów, że morderstwa dokonała Mayumi, to nie okrzykiwała jej winną. Skoro miała swoją "zabawę", skoro już zmarnowała tyle czasu na śledztwo, to nie zamierzała się śpieszyć. Niech i ona ma z tego coś przyjemnego.
- Mówiłeś o tym, że ludzie boją się stracić głowę. Rozumiem, że nawiązywałeś do kultu, ale do czego nawiązujesz, mówiąc o wrobieniu? Wrobieniu w co i przez kogo? W przynależność do kultu? Czy istniały takie morderstwa lub sprawy, że ktoś został okrzyknięty współpracującym z kultem? - tym razem pytań było więcej, ale zasada była prosta - jeżeli Yosuke na nie nie odpowie, to zostaną mu zmiażdżone dwa palce. Na ten moment nie mogła uznać co byłoby kłamstwem, a co prawdą, więc musiała najpierw wysłuchać dowódcy, by podjąć decyzję. - Kolejna sprawa, kim jest Mayumi? I pierdoli mnie co robi i czym się zajmuje. Chcę wiedzieć skąd pochodzi, jak się znalazła na tym stanowisku, kim jest jej rodzina i kto ją wspiera. Naturalnie nie musisz wszystkiego wiedzieć, ale jesteś już świadomy, że mam przejebane uczulenie na kłamstwa. - podała kolejne pytanie, wyjaśniając od razu jego sedno, aby Yosuke nie próbował wykręcić się jakimiś zdawkowymi odpowiedziami. Może zabrzmiała jak zirytowana, ale w gruncie rzeczy miała dobry humor, teraz lepszy, niż przez całą wizytę w Kimogawie. Była w swój zabójczo naturalny sposób bezpośrednia, nie ważąc słów, a mówiąc wprost, jak myślała. Zaś jej myśli dalekie były od eufemizmów czy uogólnień, a bogate w wulgarne i brutalnie precyzyjne słownictwo. Niektórzy mogliby powiedzieć, że przecież tak aroganckiej, tak zakochanej w sobie młodej dziewczynie nie przystoi kląć, nie wypada używać tak rynsztokowego języka, ale ona była zupełnie przeciwnego zdania. Nienawidziła aktorstwa, tego sztucznego zachowania, tej otoczki fałszu, która miała udawać prawdziwą wartość. Tym właśnie, według niej, była ta rzekoma "kultura". Prostą maską, zakrywającą prawdziwe, surowe uczucia. Mogła to porównać do ubierania najbrzydszych ludzi w najdroższe i najpiękniejsze ubrania. Niby nie było w tym nic złego, ale nie w tym tkwiło sedno. Nie czyniło ich to pięknymi, a jedynie pięknie ubranymi. Żeby nabrali piękna, żeby stali się naprawdę wartościowi, trzeba było podkreślić to, co istotne, czyli to, co było ich najmocniejszą stroną. I w tej analogii tymi "forte" była szczerość emocji. Nie dało się jej lepiej wyrazić, niż szczerze. A do tego potrzeba było surowych słów nacechowanych emocjonalnym bagażem, nie "kultury".
Wracając na ziemię - co miałoby nastąpić po przesłuchaniu? Jeżeli Yosuke nie sprowokował więcej pytań, to Youmu miała zamiar go puścić i skierować się w stronę Mayumi, aby to z nią teraz porozmawiać w bardziej bezpośredni sposób. Jednak o tym decyzję czarnowłosa dopiero podjęłaby po wysłuchaniu tego, co miał do powiedzenia dowódca straży. Miała też ochotę nieco bardziej postraszyć strażnika-pieska, aby wyśpiewał swoje podejrzenia, o których dotychczas bał się wspomnieć. Może nawet takie, które obarczałyby jego przełożonego. Jednak wszystko miało nastąpić w swoim czasie. Przecież teraz, wyjątkowo teraz, pannie Nanatsuki nigdzie się nie śpieszyło. I nikomu się nie śpieszyło, prawda?
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
| Youmu Nanatsuki |
Embrace | the | Perfection
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Wioska Kimogawa

Post autor: Kuroi Kuma »

  Ukryty tekst
Strażnik
Mayumi
Yosuke
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Youmu Nanatsuki
Postać porzucona
Posty: 430
Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
Multikonta: Airen Akamori

Re: Wioska Kimogawa

Post autor: Youmu Nanatsuki »

Youmu od zawsze była fatalna w relacjach. Czy to z rodziną, czy z innymi - nie utrzymywała kontaktów i każdego traktowała jak zwyczajnie obcą osobę. Bez przywiązania, bez jakichkolwiek uczuć. Czysta, chłodna kalkulacja zysków i strat. Ile trzeba zainwestować, aby kupić ich przyjaźń i ile można z niej wyciągnąć. Jak można było przewidzieć, nie była to najlepsza taktyka do zdobywania przyjaciół czy chociażby dobrych znajomych, zatem czarnowłosa w tym względzie jest osamotniona. Jednakże suma jej drobnej osóbki jest aż nader wystarczająca, by przysporzyć sobie wielu wrogów. Panienka Nanatsuki, gdyby zapytana, zapewniłaby o braku jakichkolwiek wrogów i byłaby to zupełnie szczera odpowiedź. Żeby zostać wrogiem Youmu, trzeba było być kimś. Nie byle ninja, który ją zwyzywał od najgorszych, nie ninja który jej zaszkodził w jakiś sposób. To musiał być ktoś, kto reprezentował poziom, kto jasno wskazywał, że zmierzają w przeciwnych kierunkach i jedyną drogą jest usunięcie przeszkody. Zatem "wróg" jakim mógł stać się Yosuke, był żadnym wrogiem dla panny Nanatsuki. Czarnowłosa miała już wielu takich "wrogów", jednak ostatecznie nikt nie potrafił zebrać się, by coś z tym zrobić. Każdy albo uznał, że nie jest tego warta, albo zwyczajnie się bał. W obu przypadkach sprawy rozwiązywały się same, zatem dlaczego Youmu miałaby się nimi martwić? Zatem i tą się nie martwiła. Nie planowała odwiedzać tej wioski drugi raz, ani w niej odpoczywać, by dowódca straży mógł się na nią zasadzić i wbić jej nóż w plecy. Byle nie żelazny, bo się przeliczy.
Pierwsza odpowiedź była zdawkowa. Niewiele z niej dało się wywnioskować, ale też niewiele więcej mógł wiedzieć Yosuke. Czarnowłosa się zawahała czy nie zmiażdżyć mu kolejnego palca, aby się upewnić, że to na pewno wszystko, jednak ostatecznie zrezygnowała. Miała całkiem dobry humor teraz, na przekór temu co się działo dookoła. Albo wręcz przeciwnie - dzięki temu. Tak czy inaczej, kolejne odpowiedzi były niewiele bardziej rzeczowe, chociaż ostatnie słowa strażnika rozbawiły Youmu. Prychnęła, rozglądając się dookoła, jakby po raz pierwszy oglądała Kimogawę.
- Nijaka? Wasza wioska jest zbyt obrzydliwa, aby była nijaka. Miszmasz stylów, tworzący karykaturę estetyki. Ale co Ty możesz o tym wiedzieć? - pytanie było retoryczne, a czasu na odpowiedź Youmu nie udzieliła, chociaż wtrąciła mu się między dalsze odpowiadanie. - Nijaka wioska, to taka, w której wszystko jest zwyczajne. Typowe dla tego rejonu. Wydaje ci się, że kulty są typowe dla tego regionu? Że każda wioska ma taki problem z morderstwami? Że wszędzie znikają ninja zajmujący się tą sprawą? - kolejne retoryczne pytania wypowiadane prześmiewczym tonem. Może to był po prostu niewłaściwy dobór słów przez Yosuke, ale jakże niefortunny dla Youmu, która była bardzo wyczulona na to, jak się ubierało myśli w słowa. Przecież w ten sposób można było tak wiele ugrać, korzystając z półprawdy, naginania zasad i przesuwania barier. Zatem kpiła z jego toku myślenia, że Kimogawa jest nijaka. Wręcz przeciwnie. Była bardzo charakterystyczna. Do tego stopnia, że dało się ją określić najcelniej, nazywając ją Kimogawą. Niczym innym.
Ostatnia wiązka odpowiedzi była zdecydowanie tą najsoczystszą. Wreszcie Youmu zdobywała jakieś jasne konkrety, które znów wskazywały na bardzo niejasną przeszłość Mayumi. Kto o zdrowych zmysłach przybywa na pustynię w poszukiwaniu chleba? Definicja tego regionu wskazywała, że jedzenia tutaj raczej brakuje, jako że jest ono w sporej mierze sprowadzane. A potrzeba go tutaj tak samo, jak wszędzie indziej. Panienka Nanatsuki, całe szczęście, nie orientowała się za bardzo w rynku pracy, ale uważała, że skoro Mayumi zdołała znaleźć pracę na pustyni, to tym bardziej byłoby to łatwe w jej regionach. Skądkolwiek przybyła. Jej uroda była jednakowa tutaj, jak i gdzie indziej, ale może rzeczywiście znalazła tutaj swoją niszę. Blondynek tutaj zdecydowanie brakowało, a jak widać panowie z pustyni, chociaż niby konserwatywni, to otwarci na nietutejszą estetykę. Tak czy inaczej, Mayumi od bycia nikim znikąd w błyskawiczny sposób stała się właściwie zarządczynią wioski. Osiągnęła więcej i w krótszym czasie, niż niejeden ambitny mieszkaniec tych terenów. Naturalnie czarnowłosa nie wierzyła w jakiś talent czy wartość blondynki, a przynajmniej nie uznawała jej. Nie brała tego pod uwagę, bowiem dla niej była... nikim. Kolejnym problemem, który musi rozwiązać - co najwyżej.
- Ranisz moje uczucia, gdy nazywasz to farsą. Nie uważasz, że była to zabawniejsza opcja, niż gdybym, tak jak mam w zwyczaju, najpierw zadawała ból, a później pytała? - odparła, naturalnie żartując sobie z Yosuke. W pewnym stopniu, bo rzeczywiście zazwyczaj najpierw torturowała, a później próbowała wyciągać informację. Tak, żeby od samego początku było wiadomo w jakich są pozycjach. Tym było inaczej i nawet miało zakończyć się inaczej. Nieszczęśnicy przepytywani przez pannę Nanatsuki tradycyjnie kończyli swój żywot na jej oczach, by zakończyć to pasmo informacji, ale dowódca straży niczego istotnego nie wiedział, a jego usunięcie byłoby problematyczne.
Czarny piasek poluzował uścisk, by momentalnie wypuścić strażnika ze swych objęć. Żelazo błyskawicznie miało wrócić do Youmu i otoczyć ją, niczym narzuta, ale jednak nie dotykając - będąc w swobodnej odległości od ciała, powoli się poruszając. Plecy miały być całe zasłonięte, jedynie na przedzie nie wchodził w pole widzenia Youmu, będąc co najwyżej na wysokości brzucha. W ten sposób miała być gotowa, gdyby ktokolwiek postanowił ją zaatakować. Wystarczyło się zasłonić, a jeżeli atak nadchodził zza pleców, to najpewniej żelazny piach był w stanie to wytrzymać. Drugi zwój trzymała w dłoni, w pogotowiu, gdyby potrzebowała jednak większych ilości Satetsu.
- Dwa zmiażdżone palce, to niewysoka cena za pozbycie się kultu, nieprawdaż? - zagaiła do strażnika, jakby rozbawiona faktem okaleczenia mężczyzny. Figlarne spojrzenie szybko zgasło, wracając do znudzonego spojrzenia, podobnie twarz momentalnie spoważniała, a wszystko w chwili, gdy spojrzała na strażnika-pieska. Prawie o nim zapomniała, taki był grzeczny i posłuszny. - To koniec przesłuchania, możesz się ruszyć. Pomóż Yosuke czy coś, przydaj się kurwa do czegoś. - mruknęła do niego od niechcenia, aby tak nie siedział tutaj do usranej śmierci. Nie była ich wrogiem, chociaż mogli ją za takową uważać, bo ten fakt wcale nie zmieniał, że była dla nich mniej niebezpieczna. Co zresztą zaprezentowała, jeżeli dotychczas nie wierzyli plotkom na jej temat.
- Podsumowując miejsce zbrodni, morderca to kobieta, nieco wyższa ode mnie, nieco większej postury niż moja. Przyczyną śmierci najpewniej było uduszenie się własną krwią, o ile nie wykrwawił się wcześniej. Cięcie głębokie, czyste, umiejętne, wymagające sporej wprawy albo siły. Rana zadana najprawdopodobniej od pleców. Z twardych dowodów jest jeden - włos koloru blond obok dziury w kiblu. Jak się nie brzydzicie, to możecie go zabrać. Tylko jedna osoba przychodzi mi na myśl, gdy podsumowuję te wskazówki. Biorąc pod uwagę resztę informacji, jestem pewna, że to Mayumi jest morderczynią, a także przedstawicielką lub nawet głową kultu. - była to zdecydowanie dłuższa wypowiedź, niż Youmu początkowo zakładała, ale chciała żeby wszystko było jasne, żeby Yosuke nie próbował nawet pomyśleć, że czarnowłosa postradała zmysły i atakuje to jego, to Mayumi bez konkretnej przyczyny. Jego wtrącanie się byłoby stratą czasu dla panny Nanatsuki, zbytecznym problemem, który mogła zażegnać wypowiedzeniem o osiem zdań więcej, niżeli naturalnie.
- Jeżeli masz ochotę, to możesz mi towarzyszyć w pojmaniu jej. Nawet mam już pomysł co dalej. - rzuciła do Yosuke i zaśmiała się tak prosto, szczerze, jakby miała pomysł na śmieszny żart, który dałoby się wywinąć Mayumi. Teraz plan był już prosty - wrócić do strażnicy, gdzie widziała Mayumi ostatnią. Straże nie powinni jej odstępować zgodnie z rozkazem i sytuacją w wiosce, zatem raczej nie miała szans się wymknąć bez śladu. Zatem Youmu odwróciła się od strażników, na których nie czekała i ruszyła, a piasek wciąż ją osłaniał tak, jak wcześniej. Zwyczajnie obrócił się razem z nią, tworząc istną kurtynę, zdolną w razie czego do odparcia każdego ataku. Cóż, prawie każdego.
Po powrocie do strażnicy, o ile zastała tam Mayumi, to postanowiła zgotować jej początkowo podobny los, co Yosuke, a więc blondynka miała błyskawicznie zostać schwytana, skupiając się najpierw głównie na nogach i dłoniach. Nogach, by nie uciekała, a rękach, by nie ciskała technikami. Później już uścisk miał się jedynie upewniać, ale nie na tyle, by ją zabić. Miała żyć. Przynajmniej na razie. Gdyby jednak Mayumi nie było, to należało najpierw sprawdzić czy rzeczywiście rzucony jej wcześniej kunai nie został zabrany. Jeżeli został, to czarnowłosa mogła określić jego miejsce, by namierzyć swój cel. W innym wypadku zmuszona byłaby do wypytania strażników lub kogokolwiek innego. Albo poszukania jakichś wskazówek. Byle nie wskazówek.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
| Youmu Nanatsuki |
Embrace | the | Perfection
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Wioska Kimogawa

Post autor: Kuroi Kuma »

  Ukryty tekst
Strażnik
Mayumi
Yosuke
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Youmu Nanatsuki
Postać porzucona
Posty: 430
Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
Multikonta: Airen Akamori

Re: Wioska Kimogawa

Post autor: Youmu Nanatsuki »

Kwestia nijakości byłaby częścią sporu między Youmu, a Narratorem, gdyby to tylko było możliwe. Czarnowłosa panienka pełnym jadu głosem wyjaśniłaby, że wzbudzanie "jakichś" emocji, to żaden pozytyw. Jeżeli te "jakieś" emocje, to obrzydzenie, to jaka była w tym wartość? Że ktoś zwrócił uwagę, zapamiętał? To stawiało mieszkańców Kimogawy w żenującej pozycji zwierzątka, które szuka uwagi. A w nijakości kryło się sporo dobrego. Właśnie ta nieszczególność pozwalała na działania i zagrywki, jak nigdzie indziej. Tak naprawdę, według Youmu, nijakość nie istniała. W ogólnym ujęciu miała szansę istnieć, ale tylko poprzez brak szczegółowych informacji. Kiedy jednak wniknęło się w te drobnostki, zaglądnęło gdzie trzeba i zadało odpowiednie pytania, mogło się okazać, że badany przedmiot jest bardzo charakterystyczny, ale kwestią, która nie rzuca się w oczy. W ten sposób właśnie zwykłe, małe wioseczki podszyte były intrygami i okolicznymi tajemnicami. Na pozór zwykłe osady kryły mroczne sekrety skrywane przez mieszkańców tak, aby nie popsuć tej maski "nijakości".
Przechodząc do rzeczy - panna Nanatsuki zignorowała błyskotliwą odpowiedź strażnika, jako że miał rację. Technicznie kult jeszcze istniał, ale dla Youmu był on już praktycznie przeszłością. W jej głowie zapadł na niego wyrok egzekucji, której nie dało się zapobiec, zaś jej nastąpienie było tylko kwestią czasu. Dwójka mężczyzn miała wystarczająco oleju w głowie, aby nie podnosić ręki na czarnowłosą w ramach zemsty za jej nieco bolesne przesłuchanie. Nie była to moralnie akceptowalna metoda, ale obfitowała w skuteczność, którą Youmu znacznie bardziej ceniła. Moralność była tylko przeszkodą. Kulą u nogi tak, jak ten wyimaginowany honor. Nic nieznaczące nadmuchane słówka, która napędzają, ponownie, nadmuchane ego. Młoda Maji dzięki braku wyczulenia na moralność była teraz pewna, że Mayumi jest morderczynią i nikt jej nie wrabia. Mogła wydać perfekcyjnie precyzyjny wyrok, unikając błędu. A Youmu nienawidziła popełniać błędy.
W końcu zabrali się z miejsca zbrodni i ruszyli w stronę strażnicy. Czarny piasek wciąż otaczał pannę Nanatsuki, niczym żelazna kurtyna, uniemożliwiająca dostrzeżenie nawet kawałka sztuki, jaką był jej strój. Twarz, oczywiście, pozostawała odsłonięta, jako że kunoichi musiała obserwować okolicę i wypatrywać dosyć rzucającą się w oczy blondynkę. Tym bardziej rzucającą, gdy stojącą na środku ulicy, obok dwóch ciał, będąc pokrytą juchą swych ofiar. Youmu uniosła jedną brew na ten widok, ale nawet się nie zatrzymała. Te trzydzieści metrów zamierzała skrócić. Szła dalej, będąc zwyczajnie zdziwioną, że Mayumi podjęła właśnie taką decyzję. Tak okrutnie błędną, aby stanąć naprzeciw panienki Nanatsuki z ambicją pokonania jej. Było to tak zuchwałe zachowanie, że aż szokujące. Z drugiej strony, próba kłamania i wyplątania się z tak ciężkich dowodów byłaby równie zuchwała co myśl o zwycięstwie w walce. Młoda Maji prychnęła, rozbawiona dwoma faktami. Jednym z nich było to, że przycisnęła blondynkę do ściany, uniemożliwiając jej jakąkolwiek obronę. I niczym zaszczute w róg klatki zwierze - postanowiła zaatakować, powierzyć się prostemu instynktowi samozachowawczemu, który w tym momencie popełniał samobójstwo, decydując się stawić czoła Youmu. Druga zabawna rzecz, to ślepa wiara towarzyszy Mayumi, że ich nic nieznaczące jednostki są w stanie chociaż trochę zaszkodzić pannie Nanatsuki. Byli tylko robactwem, które niedługo miało stać się pokarmem dla robactwa, zataczając w ten sposób ich żałosny krąg życia.
Niedługo nadeszło, co dziwne, natychmiast. Youmu, wciąż osłonięta piaskiem, zbliżała się do czwórki przeciwników spokojnym, miarowym krokiem, będąc naprawdę skupioną na sytuacji, w której się znalazła. Jej szkarłatne oczęta patrzyły stanowczym spojrzeniem przed siebie, wręcz przewiercając się przez strażników, jakby chciała dostrzec Mayumi albo nawet jej duszę. Oni nie byli istotni, należało ich zmieść, niczym kurz z mebli. Zatem z czarnego piasku, którym panna Nanatsuki się otaczała, nagle miało wystrzelić dwadzieścia czarnych pocisków. Błyskawicznie, z prędkością większą, niż mógł się spodziewać nawet Yosuke, który widział jak szybko piasek Youmu może się poruszać. Wyspecjalizowana technika miała na celu dosięgnąć przede wszystkim blondynkę, która znajdowała się za trzema mięsnymi tarczami. Zatem wszystkie dwadzieścia pocisków było rozłożone tak, aby trafić całą trójkę mężczyzn, ale skupiając największą ilość czarnego piasku na środku celu - za którym znajdowała się Mayumi. Młoda kunoichi miała świadomość, że jej atak nie powinien mieć żadnych problemów z przebiciem na wylot człowieka. Z miękkimi materiałami technika ta radziła sobie wyśmienicie, mając jedynie problemy z barierami, ale na nieszczęście przyszłych ofiar Youmu - ludzkie ciała były miękkie, bardzo miękkie.
Czysta prędkość jutsu miała być zapewnieniem, że żaden z przeciwników nie zdoła zrobić uniku czy wykonać techniki. Zresztą młoda Maji wątpiła, aby istniał żywioł szybszy w defensywie niż jej atak. A przynajmniej nie na poziomie, jaki mogła prezentować Mayumi, wszak Youmu nie posądzała strażników o jakiekolwiek umiejętności korzystania z chakry. Zapewnieniem, że atak dosięgnie celu, miało być ostre jak brzytwa spojrzenie czerwonookiej, dla której precyzja i spostrzegawczość grały bardzo istotną rolę. Gdyby nie to, nie potrafiłaby tak doskonale operować własnym Kekkei Genkai, byłaby ograniczana, a tak... tak ograniczały ją tylko umiejętności.
Jednak nigdy nie dało się być pewnym wszystkiego. Może i czarnowłosa była zupełnie przekonana, że ani strażnicy, ani Mayumi nie mają szans na uniknięcie obrażeń, ale nie oznaczało to, że nie zareagowałaby na nieprzewidziane wydarzenia. Jakikolwiek atak na jej osobę miał zostać powstrzymany przez otaczający ją wciąż czarny piasek, wszak ledwo garść z niego była potrzebna do utworzenia pocisków. W razie czego dalej miała w dłoni zwój, o którego istnieniu jej przeciwnicy nie mogli nawet wiedzieć - jako że sypkie żelazo zasłaniało ją do klatki piersiowej. W zwoju znajdowała się druga porcja Satetsu gotowego do stworzenia defensywy, gdyby to było konieczne. Istniała też szansa, że ktoś po ataku będzie zdolny do dalszej walki - w takim wypadku czarny piasek miał ruszyć w jego kierunku, by go pochwycić, konkretnie za dłonie, by uniemożliwić ataki fizyczne i jutsu wymagające pieczęci. Mogła nawet bronić się i atakować jednocześnie - w razie czego użyłaby zwyczajnie drugiej porcji piasku ze zwoju, błyskawicznie go odpieczętowując.
I nawet gdy wykonała atak, nawet gdy atakowała dalej czy się broniła, to nie zatrzymywała swojego spokojnego, rytmicznego kroku w stronę Mayumi. Niczym siła, której nie dało się powstrzymać. Twarz Youmu wyrażała naprawdę niewiele. Gdyby ktoś miał czas się przyglądnąć, dostrzegłby mieszankę znudzenia i zadowolenia. Tak, jakby ta sytuacja była czymś normalnym, ale wciąż przyjemnym. I w rzeczywistości tak było, bo panienka Nanatsuki nie pierwszy raz była atakowana i nie pierwszy raz miała zabić. O ile sama walka niekoniecznie była przyjemna, może nużąca, to satysfakcja z uczucia władzy wzbudzała w Youmu ciepłe uczucia.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
| Youmu Nanatsuki |
Embrace | the | Perfection
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Wioska Kimogawa

Post autor: Kuroi Kuma »

  Ukryty tekst
Strażnik
Mayumi
Yosuke
0 x
Obrazek
PH | BANK