Przypuszczalnie najbardziej nieprzyjazna ze wszystkich sektorów Samotnych Wydm, prowincja Atsui zamieszkana jest przez Ród Sabaku i Ród Maji . Sąsiaduje ona od północy z Wietrznymi Równinami i Shigashi no Kibu, zaś od wschodu - z niezbadanymi terytoriami. Tak jak w innych prowincjach tego regionu, większość krajobrazu to oceany piasku - z tą różnicą, że na Atsui temperatury są znacznie wyższe, zaś oazy są niezwykle rzadkie. Jedyne zwierzęta zapuszczające się tu to gady oraz sępy, polujące na umierających podróżników.
Ichirou
Posty: 3911 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 30 cze 2020, o 00:09
Misja rangi C
Mayū
19/30W przeciwieństwie do pozostałych zacofanych regionów, które mniej lub bardziej utkwione były w patriarchalnym systemie, Samotne Wydmy były bardzo postępowe i nie narzucały płciom konkretnych ról społecznych. Nikogo więc nie szokowało, kiedy to kobiety zajmowały się dowodzeniem oraz intelektualną pracą, a mężczyźni jedynie im towarzyszyli i podejmowali się niewdzięcznej, z pewnością gorzej płatnej harówki.
A praca Mayū była bardzo wymagająca i odpowiedzialna, bo przecież wymagała pilnowania swojego niewolnika podwładnego mimo skrajnych niewygód, jakie serwował pustynny klimat.
Znużona bezczynnością Sabaku wysunęła się z cienia i przeniosła swoje cztery litery w okolicę bramy, nieopodal której wypatrzyła przedtem jakiś trop. Ot, ślady grupki ludzi czy nawet kopyt wielbłąda. W zasadzie nic niezwykłego, bo gdyby się rozejrzeć po całej placówce, to pewnie wszędzie dałoby się znaleźć odciski butów na piaszczystym podłożu, ale te tutaj chyba były względnie świeże. Sanjiro, gdy pewien czas temu został o to wypytany, napomknął, że dostrzegł podobne tropy na zewnątrz plantacji, tyle że te na otwartej przestrzeni zostały już bardziej przymiecione przez piach podrywany przez wiatry, które wraz z upływem czasu nabierały w tej okolicy na sile.
Jeżeli ciemnoskóra bohaterka wyszła przez bramę, to mogła tam na własne złote oczka ujrzeć wspomniane przez kompana ślady. Tutaj jednak musiała mocniej wytężyć wzrok, ponieważ kapryśna natura wpływająca na zrywy powietrza mocno utrudniała śledztwo i zacierała poszlaki. Mimo wszystko dało się jednak wywnioskować, że ktokolwiek tędy szedł, kierował się na zachód. Tak się składało, że akurat mniej więcej w tym właśnie kierunku biedny Sanjiro przekopywał się pod ziemią.
Nastolatka z nudów pojawiła się znów u Tokiyo, która była pochłonięta swoją pracą i ignorowała obecność władczyni złotego pyłu, póki ta nie odezwała się do niej, wypytując o postępy w badaniach. Kobieta zdawkowo potwierdziła wtedy swoje podejrzenia, że woda w studni została zatruta. Oznajmiła również, że jest w trakcie opracowywania odtrutki, pokazując przy tym rozstawioną aparaturę alchemiczną z różnymi odczynnikami i przyborami, z którymi Mayū była prawdopodobnie zaznajomiona.
Czas mijał, nadeszła pora na odwiedzenie i pochwalenie straszliwie wytyranego towarzysza. Posiadacz bujnej czupryny skinął wtedy głową i uśmiechnął się blado, co wynikało z braku sił a nie braku szczerości.
– Dy-ychnę sobie tylko – odpowiedział, ocierając pot z czoła. Ciężko dysząc, obserwował poczynania młodej kunoichi, która przeszła do badania otoczenia.
Okolica była porośnięta głównie sukulentami i skąpą, przesuszoną trawą. Kilka chwil wytężania wzroku pozwoliło dostrzec pewne odstępstwa od normy, a dokładniej rzecz biorąc wgniecenia w trawie lub połamane gałązki jakichś niskich krzaczków, często w parze z odciskami stóp należącymi do jednej osoby. Chcąc podążać tym tropem należało kontynuować kierowanie się na zachód.
– Że tam ktoś poszedł? – wtrącił się Sanjiro, któremu udało się unormować oddech. – To chyba nienajlepszy kierunek. To znaczy ten, wiatry nadciągają stamtąd, a z tego co słyszałem, to właśnie od Sabishi miały do nas przywędrować ostre wichry czy inne burze piaskowe. Akurat w tym temacie to jestem dobrze zorientowany od kiedy raz władowałem się w sam środek burzy i potem cały dzień spędziłem na wyciąganiu piasku czy innych drobin z czupryny, heh – rozgadał się, zupełnie nieprzejęty ewentualnym brakiem zainteresowania jego historyjkami. Starał się mimo wszystko ściągnąć na siebie jej uwagę.
– Tak czy inaczej, chodzi mi o to, że jeśli ci, których szukamy, ruszyli w tamtym kierunku, no to raczej za daleko to oni nie poszli. Albo zawrócą, albo będą się musieli gdzieś schować, ale chyba nie będą mieli za bardzo gdzie – stwierdził, popadając w zadumę, a zaraz po tym sięgnął po mapkę regionu, z której już korzystał na początku wspólnej przygody do wybrania miejsca na postój w czasie największego skwaru. Rozłożył mapę na jakimś kamieniu i wskazał ich aktualną lokalizację, a potem przesunął chudym palcem na lewo, pokazując bardzo rozległy, jednorodny obszar pustyni z niewieloma wyróżniającymi się punktami.
– Bardziej na południe jakaś formacja małych skał, prosto na zachód, tyle że znacznie dalej, oaza czy inne źródełko, a bliżej północy jakieś ruiny po starej wiosce. No, to w sumie jedno z tych trzech bym wybrał, gdybym miał przetrzymać pustynną zawieruchę – podzielił się opinią, a chwilę później wykonał polecenie i ciężkim krokiem wrócił na plantację, zostawiając bohaterkę samą.
Po dalszych oględzinach pobliskich tropów można było wysunąć przypuszczenie, że zarówno te ślady odchodzące z kopca jak i te biegnące od bramy plantacji prowadzą w tym samym kierunku i chyba nawet zbiegają się w pewnym momencie. Uważniejszy rekonesans mógł wzbogacić wiedzę nastolatki o fakt, że trop od bramy jest nieco świeższy od tego z pola kaktusów.
Tereny robiły się coraz bardziej piaszczyste, a po jakimś czasie przemarszu Mayū mogła już na dobre rozstać się z towarzystwem skromnych roślinek. Wszędzie znowu był przede wszystkim piach, tym razem układający się w sporych rozmiarów wydmy. Wiatr robił swoje, zrywał się coraz bardziej, że czasem nawet pojedyncze ziarenka nieprzyjemnie muskały wypielęgnowaną twarzyczkę urodziwego dziewczęcia.
Ślady też były coraz trudniejsze do rozczytania, ale całe szczęście, że w grupie był wielbłąd, który pozostawiał za sobą głębsze odciski w gruncie. W innym przypadku reprezentantka rodu Sabaku pewnie by się zgubiła, a teraz mogła być w miarę przekonana, że zmierza we właściwym, północnozachodnim kierunku.
Nie mogła mieć jednak przekonania do tego, że zdąży przed zmierzchem. Temperatura była niższa i szło się z pewnością lżej, ale w głowie mogła coraz częściej pojawiać się obawa przed zmrokiem i być może nawet przed samą pogodą, która w oddali nie malowała się najpiękniej. Gdzieś bliżej horyzontu, na szarzejącym niebie, pojawiły się gęste chmurzyska, a wiatr dmuchał coraz intensywniej.
Minęły może ze dwie godziny od wyruszenia w wędrówkę przez pustynię, kiedy oderwaniem się od piaszczystej monotonii stały się wyłaniające się zza wydm zabudowania, a raczej ich szczątki. To prawdopodobnie właśnie ta wspomniana ruina po starej, niewielkiej wiosce. Uchowało się niewiele. Po kilku, może kilkunastu budynkach pozostały jakieś resztki ścian wysokie na pół metra, rzadziej na metr. Niedaleko zabudowań mizerna oaza z szaroburą wodą. Wśród ruin namioty, między którymi przemknęła nawet jakaś sylwetka.
Trudno było wychwycić cokolwiek więcej z tej odległości – ciemnoskóra kunoichi była obecnie za wysokimi wydmami około sto metrów od obozowiska. Robiło się już ciemnawo, a do tego wiatr nabierał na sile, więc kotłujące się w powietrzu chmary ziarenek piasku tym bardziej utrudniały widoczność.
Być może to jednak nie piaskowa burza miała być najgorszą rzeczą, która spotka obozowiczów.
Mapka - kierunku świata zgodne, kratka około 3 metry. Mayu w prawnym dolnym rogu.
0 x
Mayū
Posty: 326 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote oczy i czarne, długie włosy. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią.
Widoczny ekwipunek: Gurda na grzbiecie; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; dwie kabury na udach; rękawiczki z blaszkami na dłoniach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
GG/Discord: vaynei
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Mayū » 30 cze 2020, o 16:03
Wraz z nakazaniem mężczyźnie powrócenia na plantację zaczęła po prostu ignorować jego obecność. Mógłby siedzieć tutaj aż do końca rozwikłania tej sprawy, mógłby sobie pójść, mógłby nawet wskoczyć w wykopany przez siebie tunel i pokonać dzielącą go od kompleksu dystans pod ziemią - Mayū w tym momencie już nie obchodziło, jakie plany miał Sanjiro. Dlatego wzruszyła tylko ramionami, gdy ten napomknął, że musi jeszcze chwilę poodpoczywać przed wyruszeniem w drogę. Rozpuszczona do granic możliwości Sabaku podczas tych kilkunastu lat życia w dobrobycie nabrała niezbyt ładnego nawyku traktowania ludzi jak swoje narzędzia, co niekoniecznie oznaczało traktowanie ich z pogardą, bo narzędzia, oczywiście, bywają niezwykle potrzebne do wykonania wielu rzeczy lub czynności. Ceniła swoich podwładnych do momentu, gdy skończą narzuconą przez nią pracę, a potem już przestają być jej potrzebni - przynajmniej aż do czasu, gdy znowu napatoczy się jakaś praca, która byłaby niegodna jej królewskich łapek. Albo też taka, której ze względu na swój wysoki status nie potrafi wykonywać, bo nie czuła potrzeby, by się jej nauczyć; w końcu zawsze znajdzie się ktoś, kto ją w tym wyręczy.
Puszczając mimo uszu sapanie i stękanie wyczerpanego kompana odwróciła się do niego grzbietem, by przejść się między kaktusami, z uwagą lustrując wzrokiem najbliższą okolicę. Nie umknęło jej czujnemu spojrzeniu te parę gałązek, które zostały naruszone w bardzo specyficzny sposób, jakby ktoś chciał utorować sobie tędy drogę; nie pominęła również nierówności podłoża wskazujących na obrany przez tego kogoś kierunek. Nie miała innego wyjścia niż podążenie za pozostawionymi przez tajemniczą jednostkę śladami, więc, nie wiedząc, jak daleko ta osoba mogła zajść i jak długo mogła zająć jej wędrówka, poprawiła przyciężkawą gurdę na swoich wąskich barkach i już miała wyruszyć, gdy do jej uszu dotarł głos posłańca. Dziewczę jedynie wymierzyło w niego naglące spojrzenie, niewerbalnie zachęcając go do szybszego układania zdań i możliwie jak najsprawniejszego przekazania tych wszystkich informacji, które Sanjiro uznał za tak ważne, by się nimi z nią koniecznie podzielić.
— No cóż za przypadek, że akurat od strony Sabishi — skomentowała z nieskrywaną irytacją przewidywany kierunek burz piaskowych, następnie także parskając pod nosem, by podkreślić swoją niechęć. — Ci przeklęci Kaguya nauczyli się teraz kontrolować pogodę czy jak? To nawet nie jest śmieszne, widziałam raz, że skakali nad ogniem i coś krzyczeli, oni są jacyś dzicy, poważnie — burknęła, zdecydowanie bardziej skupiając się na własnej awersji do kościanego szczepu niż na, całkiem sensownych zresztą, słowach Sanjiro. Pomimo lekkiego rozkojarzenia spowodowanego przypomnieniem sobie o istnieniu władającymi własnym kośćcem shinobi rzuciła okiem na mapę, starając się zapamiętać wszystkie bardziej znaczące punkty. Nie było to trudne, biorąc pod uwagę stosunkowo małą zmienność pustynnego krajobrazu, ale nie zmieniło to decyzji Mayū o skonfiskowaniu jego mapy, informując właściciela, że być może odda ją później. Następnie kolejny raz poleciła mężczyźnie udanie się tam, gdzie jego koleżanka i ruszyła w końcu w drogę, uważnie śledząc każdą zmianę kierunku coraz mniej wyraźnych śladów.
Chociaż warunki sprzyjały dłuższym wędrówkom w zdecydowanie większym stopniu niż jeszcze parę godzin temu, nie mogła pozbyć się tego lekkiego niepokoju, gdy na - dotychczas nieskazitelnie czystym - nieboskłonie coraz wyraźniej zarysowywały się chmury zwiastujące zbliżającą się zawieruchę. Biały materiał, który zazwyczaj ochraniał jej skórę przed agresywnymi promieniami słońca, teraz został narzucony na głowę w postaci prowizorycznego kaptura chroniącego jej delikatną twarz przed niewielkimi uszkodzeniami spowodowanymi kotłującymi się w powietrzu ziarenkami piasku. Doskonale wiedziała, że musiała się pospieszyć - nawet jeśli jej wyposażone w obcas obuwie nie było najlepszym wyborem na pokonywanie sporych dystansów na pustyni i, gdy tylko gubiła rytm przystosowanego do nich chodu, jej stopy po prostu zatapiały się w niestabilnym podłożu. Być może powinna rozważyć przywdzianie następnym razem innego typu butów, ale z drugiej strony - czy byłaby w stanie tak z dnia na dzień zmienić swoje przyzwyczajenia? Innym wyjściem było przemieszczanie się wyłącznie na piaskowej chmurce, co wymagałoby od niej perfekcyjnej kontroli chakry, ale… czy istnieją ograniczenia, które mogłyby zatrzymać Mayū przed spełnianiem swoich zachcianek? Oczywiście, że nie.
Kiedy wreszcie udało jej się pokonać nieco ponad dwugodzinną drogę w stronę, jak udało jej się wywnioskować na podstawie zabranej Sanjiro mapy, ruin wioski, przystanęła w bezpiecznej odległości od jawiącego się gdzieś w oddali obozowiska, korzystając z obecności wysokich wydm i kryjąc się tuż za nimi. Spędziła parę chwil na próbie dojrzenia czegoś więcej, ale jedyne, co zwróciło jej uwagę, to niewyraźna sylwetka przemieszczająca się między namiotami i mdły blask tlącego się po środku obozu ogniska.
Skoro ślady zaczynające się w okolicach plantacji prowadziły aż do tego miejsca, to istniało całkiem spore prawdopodobieństwo, że to właśnie tutaj zatrzymali się sprawcy tego całego zamieszania, a nawet jeśli nie - to trudno. To nic. Nie miała zamiaru się zatrzymywać tylko dlatego, że jacyś niewinni głupcy postanowili rozbić sobie obóz, wiedząc, że w najbliższym czasie warunki pogodowe na tym obszarze mogą się zmienić i stać się absolutnie niesprzyjającymi pieszym wędrówkom. Nie mogła też dłużej czekać, bo wzniecany przez coraz potężniejszy wiatr pył już teraz ograniczał jej widoczność - miała więc jedną szansę na powodzenie. W tym momencie nie było już nawet opcji ruszenia się gdziekolwiek dalej. W najgorszym przypadku będzie zmuszona wrócić na plantację, by przeczekać burzę.
Obozowisko znajdowało się w zasięgu, które pozwalało jej na kontrolę złotego pyłu, więc nie omieszkała wydobyć pokaźne ilości piasku w okolicach namiotów, by wznieść je na całkiem sporą wysokość i momentalnie rozbić piaskową chmurę na krocie złotych głazów opadających na cały obszar obozu. Miała nadzieję, że uda jej się wywołać odrobinkę zamieszania .
Ukryty tekst
0 x
Ichirou
Posty: 3911 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 30 cze 2020, o 18:41
Misja rangi C
Mayū
21/30Posłana z dużej odległości chakra została wtłoczona w nieco więcej niż odrobinkę piachu , by wywołać nieco więcej niż odrobinkę zamieszania . Ożywienie piasku, szczególnie na tak sporym dystansie, wymagało od Mayū chwili skupienia, ale na to dziewczyna mogła sobie jak najbardziej pozwolić, ponieważ wciąż pozostawała niezauważona. Najpowszechniejszy surowiec pustyni w okolicy rozbitego obozowiska przyjął więc szlachetniejszą, złocistą i przede wszystkim wytrzymalszą formę, a zaraz potem oderwał się od podłoża i wzniósł na kilkanaście metrów, żeby następnie spaść z powrotem na ziemię, tyle że z większym impetem i w postaci zbitych kul.
Warunki atmosferyczne nieco pomogły bohaterce, bo w początkowej fazie oderwany pył trudno było odróżnić od piachu miotającego się pod wpływem wiatru. Dopiero zebranie sporych pokładów surowca nad namiotami mogło okazać się alarmujące, ale wtedy było już późno na reakcję. Reprezentantka rodu Sabaku rozpoczęła gradobicie.
Kolejne kule spadały, niszczyły namioty i wywoływały sporą zawieruchę ożywiającą wszystkich, którzy zgromadzili się przy obozowisku. Mayū w ten sposób wypłoszyła wszystkie mrówki z mrowiska i mogła terz lepiej zorientować się w liczbie wrogów, bo ci w pośpiechu rozpierzchli się na wszystkie strony, byleby tylko uciec spod miażdżącej nawałnicy. Mrużąc złote ślepia, nastolatka mogła wychwycić pięć postaci przemykających między ruinami dawnej wioski. Podczas tej panicznej ewakuacji jednemu z grupki brakło szczęścia lub refleksu. Piaskowy głaz spadł mu na bark i obalił go w taki sposób, że ten chyba nawet rąbnął głową o jakiś niski murek będący pozostałością ściany zniszczonego budynku.
Coś krzyknęli między sobą. Któryś z nich nawet machnął dłonią w kierunku wydm, między którymi czaiła się bohaterka. Rozproszyli się, przyczaili przy resztkach starej zabudowy. Tylko jeden wariat o łysej glacy wypuścił się do szarży przez otwarte piaski w kierunku ciemnoskórej bogolki.
To jednak nie wszystko, bowiem krótki moment później osamotnionego biegacza minęło pięć niewielkich i niekolorowych ptaków, które cholera wie, skąd się wzięły. Ważniejsze było jednak to, że leciały na Mayū, dzielnie prezwyciężając wiatr.
Wicher w okolicy kotłował się, podrywał drobiny piachu i pyłu, stanowił małą przeszkadzajkę dla wszystkich uczestników konfliktu. Utrzymywał swoją siłę na dotychczasowym poziomie.
Głazy wciąż spadały na obozowisko, ale chyba już wszyscy przeciwnicy zdążyli uciec z zagrożonego obszaru.
Nie licząc pewnego siebie sprintera, wszyscy przeciwnicy byli przynajmniej częściowo przysłonięci elementami otoczenia. Mayū na ten moment była świadoma pozycji każdego z dostrzeżonych na początku rywali.
A piątka ptaszyn wciąż leciała na powitanie tej bardziej kolorowej, której udało się wreszcie opuścić złotą klatkę.
Mapka - kierunku świata zgodne, kratka około 3 metry. Strzałka oznacza grupę ptaków.
Ukryty tekst
0 x
Mayū
Posty: 326 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote oczy i czarne, długie włosy. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią.
Widoczny ekwipunek: Gurda na grzbiecie; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; dwie kabury na udach; rękawiczki z blaszkami na dłoniach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
GG/Discord: vaynei
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Mayū » 1 lip 2020, o 14:57
To prawda, przesłana przez nią chakra musiała pokonać całkiem spory kawałek drogi, zanim dotarła do okalających obozowisko piasków, ale dzięki temu, że miała luksus rozpoczęcia starcia, absolutnie nie musiała się tym przejmować. Drobinki pustynnego piasku w czasie nieco dłuższym niż mgnienie oka przeobraziły się w złote opiłki, które z zadziwiającą lekkością wzniosły się gęstą chmurą ku niebu, by skroplić się pod postacią całkiem sporych kul. Głazy opadały chaotycznie, miażdżąc zarówno namioty, jak i jednego z ich mieszkańców, którego refleks nie pozwolił na uniknięcie zagrożenia. Ale tego Mayū już nie mogła widzieć; widziała jednak to, że swoją niezbyt subtelną sztuczką udało jej się wywołać jeszcze większe zamieszanie niż uwzględniała to w swoich przewidywaniach.
Jednostki przebywające podczas ataku w swoich szałasach rozpełzły się błyskawicznie wraz z zauważeniem przez nich pierwszych pocisków, zostawiając całą swoją własność na nieuchronne zniszczenie. Trudno im się dziwić, skoro osobnik, który mógłby przeżyć spotkanie pierwszego stopnia ze złotymi kulami musiałby być kimś o naprawdę niebagatelnej tężyźnie fizycznej, ocierającej się niemal o niemożliwość. Złoty pył, którym władała, być może i nie był aż tak mobilny jak zwykły piasek, ale zdecydowanie nadrabiał to swoją siłą oraz wytrzymałością. Poświęciła parę krótkich chwil na pełne zaciekawienia obserwowanie, w jaki sposób jej technika zachowuje się podczas rzeczywistej potyczki - zazwyczaj mogła jedynie oglądać zniszczenia atrap, gdy usiłowała wyćwiczyć technikę do perfekcji na swoim wymuskanym polu treningowym. I to na dużo mniejszą skalę, należy dodać.
Przeciwnicy nie dali jej zbyt wiele czasu na kontemplację i podziwianie potęgi złotego pyłu, bowiem całkiem sprawniutko zaczęli się przemieszczać, by osiąść za, swoją drogą dość poważnie nadgryzionymi przez ząb czasu, ruinami, przekrzykując się i przekazując sobie nawzajem jakieś znaki, na których zrozumienie Mayū nie poświęciła ani chwili. Nie musiała. Była przekonana o tym, że przewyższała swoich oponentów zarówno umiejętnościami, jak i bystrością umysłu, więc mogli chociaż spróbować stanowić dla niej jakiekolwiek zagrożenie. To nic, że ją zauważyli - a wręcz dokładnie na to czekała! Czekała, aż pochowają się za każdą możliwą zasłoną, bojąc się siły jednej, niezbyt doświadczonej nastolatki.
Wiatr wzmagał się z każdą kolejną sekundą, wymuszając na niej przysłonięcie materiałem także i ust, pozbawiając się tym samym wątpliwej przyjemności chrzęszczenia piasku między zębami, a narzucony na głowę prowizoryczny kaptur nasunęła jeszcze odrobinę, by ochronić oczy przed unoszącym się w powietrzu pyłem. Nie mogła pozwolić na to, by cokolwiek ograniczało możliwości jej wzroku - na tym zmyśle opierała się bowiem większa część umiejętności, bez których jej szanse na powodzenie drastycznie malały.
Bariera w postaci wysokich wydm, chociaż całkiem wygodna w obliczu samotnej walki z piątką przeciwników, ograniczała jej widoczność, więc co jakiś czas musiała nieznacznie się zza niej wychylać, by móc zarejestrować aktualne poczynania swoich oponentów. Jeden z nich postanowił oddzielić się od swoich koleżków, na co dziewczę zareagowało uniesieniem kącika ust ku górze; co za idiota . Co za idiota odłącza się od swojej grupy? Czy ten skończony kretyn był świadomy tego, że jego żywot już za parę chwil najprawdopodobniej się skończy?
Walka dopiero się zaczęła, więc nie miała zamiaru tak od razu ruszyć z pełną ofensywą i, co jeszcze istotniejsze, nadwyrężać zasobów niebieskiej energii. Odczekawszy odpowiednią ilość czasu, aż osobnik zbliży się na tyle, by dorzucenie broni w jego stronę nie było zbyt problematyczne, ale też na tyle, by nie stanowił bezpośredniego zagrożenia, dobyła z kabury kunai z doczepioną do niego niespodzianką , po czym cisnęła nim w podłoże znajdujące się w niewielkiej odległości od szarżującego mężczyzny, uwzględniając niezbyt korzystne warunki pogodowe i odpowiednio manipulując tuż przed rzutem trajektorią lotu broni. Kiedy tylko wszedł w zasięg wybuchu notki natychmiast złożyła dłonie w pieczęć węża, by ją aktywować. Jeśli jednak mężczyzna wykazał się ponadprzeciętnym refleksem i jakimś cudem udało mu się w ostatniej chwili wyminąć pułapkę, to zaniechała używania notki, by odczekać jeszcze parę chwil na szarżującego gościa i wycelować w niego pięcioma shurikenami, starając się celować w te bardziej newralgiczne punkty jego ciała.
Nie przeoczyła również lecącego w jej kierunku ptactwa, na spotkanie z którymi posłała mniej więcej połowę złotego pyłu z grudy. Priorytetem w tym momencie było niedopuszczenie zwierząt do zbytniego zbliżenia się do jej wydmowej twierdzy, próbowała więc złapać je paręnaście metrów przed wydmami w piaskową pułapkę, która przypominała stosunkowo cienką, ale też szeroką i lekko zaokrągloną z każdej strony płachtę. Drugą połowę złotego kruszcu zostawiła przy sobie, by sparować nią każdy wymierzony w nią atak, który z różnych względów przeoczyła. O ile udało jej się wyeliminować nacierającego na nią mężczyznę, to ponownie schowała się tuż za wydmami, jednak tym razem przemieściła się w kierunku przeciwnym do miejsca, z którego zaatakowała łysego jegomościa.
Ukryty tekst
0 x
Ichirou
Posty: 3911 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 1 lip 2020, o 18:41
Misja rangi C
Mayū
23/30Czy brudny obraz roztańczonego w szalejącym wichrze pyłu, miażdżonych przez złote głazy ruin wioski i rozproszonych wrogów trafił w wysublimowane gusta bohaterki? Czy szokował i wystarczająco kontrastował z dotychczas sterylnymi, atrakcyjnymi sceneriami? Czy było wystarczająco niewygodnie i brzydko, by młoda królowa mogła wreszcie poczuć, że żyje? Och, jeśli nie, to jeszcze nie był powód do narzekań, ponieważ obraz nie był skończony, a jakoś tak się złożyło, że na malarskiej palecie znalazły się głównie farby w kolorach krwistej czerwieni.
Mayū, nieszczególnie przejęta ujawnieniem się przed rywalami, odczekała krótki moment, pozwalając osamotnionemu wariatowi pokonać sprintem kolejny metry i tym samym skrócić początkowo niemały dystans. Kidy ten znalazł się już bliżej, w ruch poszedł nie złocisty, ciężki surowiec, lecz kunai nastolatki, do którego doczepiona była notka. Broń śmignęła na wprost, bo mężczyzna biegł do celu po najkrótszej linii prostej, i w locie została lekko targnięta nieprzewidywalnym wichrem, ale ostatecznie wylądowała niemalże zgodnie z planem. Osobnik widział kunaia, w ostatnim momencie odbił nieco w bok, ale zdążył zejść z pierwotnie obranej trasy jedynie na krok, kiedy Sabaku drobnym impulsem chakry zdetonowała zabójczo niebezpieczny skrawek papieru.
Huknęło, w powietrze wzbiły się spore ilości pobliskiego piachu, a oponent został odrzucony powstałą falą wybuchu i padł na prawy bok. Kiedy chmura pyłu nieco się rozrzedziła, złote ślepia bohaterki zarejestrowały postrzępione ubrania nieszczęśnika, spod których wyłaniała się paskudnie zdewastowana skóra, liczne poparzenia i oblepione kurzem rany. Do pozbawionej rytmu melodii wichru dołączył wokal rannego w postaci przepełnionych bólu jęków. Mężczyzna jeszcze dychał, próbował wygramolić się z piachu i przywrócić do pionu, ale nieudolnie. Wyglądało to niezmiernie żałośnie.
Żądna wrażeń Mayū mogła w tym momencie chłonąć oczyma brutalny efekt swoich działań, ale nie miała to zbyt wiele czasu, ponieważ musiała rozprawić się z latającymi tworami. Wypuściła z gurdy swój surowiec i natychmiast skierowała go przed siebie, by zamknąć natrętne ptactwo w złote sidła. Skrzydlate twory skręciły w pewnym momencie i spróbowały minąć przeszkodę, jednakże piach pokonywał je prędkością i wykonał swoje zadanie, łapiąc wszystkie twory, które w akcie desperacji lub chęci przebicia się dokonały autodestrukcji. Nastąpiły wybuchy, raczej trochę słabsze od tego wywołanego przez notkę. Nie były jednak w stanie zniszczyć solidnej struktury kontrolowanej przez Sabaku.
Kiedy dziewczyna chowała się z powrotem za wydmy, mogła jedynie dostrzec, jak osobnik po prawej, najbardziej oddalony od swoich kompanów, zdecydował się również na sprint, tyle że bardziej po łuku, tak jakby chciał okrążyć ją i zajść z boku, zachowując przy tym bezpieczny dystans.
Nastolatka przesunęła się na drugą stronę piaszczystej górki. Gdy wyjrzała zza niej na sekundę, dostrzegła dwie postacie o identycznych posturach, ubrane w te same luźne, białe szaty i turbany. Przeciwnicy wybiegli z ruin, za których rogiem czaił się chyba ktoś jeszcze, też ubrany na biało. Dwaj oponenci rozpoczęli bieg w stronę wydm, zachowując między sobą dystans kilku metrów.
Mapka - kierunku świata zgodne, kratka około 3 metry. Półokrąg przed wydmami to złoty pył.
Ukryty tekst
0 x
Mayū
Posty: 326 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote oczy i czarne, długie włosy. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią.
Widoczny ekwipunek: Gurda na grzbiecie; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; dwie kabury na udach; rękawiczki z blaszkami na dłoniach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
GG/Discord: vaynei
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Mayū » 1 lip 2020, o 22:36
Jeszcze nie.
To jeszcze nie było do końca to, czego oczekiwała od swoich niezwykłych zdolności na prawdziwym polu bitwy. Zrównywane z gruntem obozowisko, owszem, łechtało delikatnie jej zdecydowanie zbyt wybujałe ego, ale nadal nie znała pełni potencjału złotego pyłu w kwestii szybkiego uśmiercania przeciwników. W końcu to nie była jakaś tajemnica, że pod naporem niebotycznych mas piasku zupełnie inaczej zachowywał się szmaciany manekin, a inaczej ludzkie ciało. Nie spodziewała się, że moment sprawdzenia ewentualnych różnic między danymi materiałami nadejdzie tak szybko; a już w ogóle nie spodziewała się, że gdzieś tam w okolic ruin właśnie konała właśnie osoba, która przypadkiem padła ofiarą jej piaskowego gradobicia. Gdyby tylko była tego świadoma, to może czułaby nieco większą ekscytację niż teraz - a w tym momencie czuła już tak naprawdę niewiele, bowiem jej oponenci opuścili już swój obóz, wychodząc poza zasięg opadania złotych głazów.
Nie musiała dołączać do swojego oręża tego niewielkiego świstka z pieczęcią, której aktywowanie wywoływało wybuch tak inwazyjny, że bliski kontakt skutkowałby co najmniej poważnym uszczerbkiem na zdrowiu. Nie musiała, ale jednak cichy głosik z tyłu głowy wmówił jej, by rozczłonkować szarżującego nieszczęśnika bez większych ceregieli i szybko zająć się jego współtowarzyszami; któryś z nich stanowił dużo większe zagrożenie niż cała reszta, jednak stwierdzenie, który z nich dokładnie był ich główną bronią, nie było, póki co, możliwe. Z tego też powodu, czyli szczątkowej wiedzy o swoich przeciwnikach, postawiła na ciśnięcie w łysego mężczyznę kunaiem z przytroczoną do niego notką. Całe szczęście, że osobnik - zgodnie z założeniami - okazał się posiadaczem niezbyt lotnego umysłu i równie kiepskiego refleksu i praktycznie przeszedł przez zastawioną na niego zasadzkę. Pozostało tylko uruchomić w odpowiedniej chwili karteczkę, co też uczyniła i… zasłonić oczy. Zakryła kawałkiem materiału ciasno zaciśnięte ślepia, nie pozwalając wznieconemu przez wybuch pyłowi osiąść się na jej wymuskanej facjacie, a ziarenkom piasku drażnić delikatne spojówki. Otworzyła jedno oko dopiero, gdy kurz nieco opadł. Już po chwili otworzyła też drugie, zachęcona widokiem. Przyglądała się wijącemu się z bólu mężczyźnie być może nieco zbyt długo, może z nieco niezdrowym zaciekawieniem, może odrobinę ryzykując… ale nigdy nie widziała czegoś podobnego. Nie mogła porozdzielać kotłujących się w niej uczuć, gdy na własne oczy ujrzała wykrwawiającą się przez nią osobę. Nikt jej nie nauczył, jak powinna się w tym momencie czuć. Czy powinna czuć się źle? Cóż, na pewno czuła coś , co nie nazwałaby znudzeniem. A to już mogła uznać za miłą odmianę.
Pół momentu poświęcone na podziwianie skutków swojego celnego rzutu już dawno minęło, toteż przemieściła się w bezpieczniejsze miejsce z drugiej strony stoku wydmy, za którą nadal się ukrywała. Złota płachta z łatwością poradziła sobie z nadlatującym ptactwem; bez większego trudu przeciwstawiła się również niespodziewanemu wybuchowi, tłumiąc go swoją wytrzymałością. Chociaż z samego początku mogła mieć wątpliwości, jakimi zdolnościami dysponował jej główny przeciwnik, tak teraz już była już niemal pewna, że ma do czynienia z przedstawicielem klanu Dōhito. Ich umiejętność polegała na wykonywaniu przeróżnych tworów z gliny, których ofensywa sprowadzała się przede wszystkim do detonacji - a to całkowicie pokrywało się z tą chmarą pozbawionego koloru ptactwa, które skończyło swój żywot w bardzo wybuchowy sposób. Pomimo tego, że złoto zostało praktycznie nienaruszone po kontakcie z tworami, pozwoliła swojemu pyłowi swobodnie opaść na podłoże.
Wychyliła się nieznacznie zza wydmy, by ocenić aktualną sytuację na froncie, a malowała się ona następująco - jeden z jej przeciwników albo miał dwóch bliźniaczych braci, albo wytworzył zgodne ze swoim wyglądem klony, które właśnie zaczęły nacierać w kierunku złotej Sabaku. Gdzieś zza rogu ruin mignęła odziana w biel sylwetka, mogła więc założyć, że to właśnie ten osobnik jest właścicielem replik i czekał cierpliwie, aż to właśnie one wykonają za niego całą robotę. Zdolności Mayū również pozwalały na wykonywanie tego typu bezmyślnych kukiełek, doskonale wiedziała więc, jaką taktykę obiera się w przypadku walki przy ich użyciu. Nie mogła wykluczyć, oczywiście, że zbliżające się do niej postaci nie są po prostu iluzjami, które każdy adept ninjutsu uczy się wykonywać na samym początku swojej kariery. Ale o tym przekonać może się tylko w jeden sposób.
Przycupnęła na nadal dość rozgrzanym piasku w siadzie skrzyżnym, po czym jednym impulsem chakry przemieniła go w drogocenny kruszec, czego skutkiem było wzniesienie się złotego dysku ponad powierzchnię. Osiągnąwszy wysokość piętnastu metrów zaczęła lewitować na wytworzonej przez siebie chmurze aż do mniej więcej połowy drogi, skracając dzielący ją od oponenta dystans. Powodem wzbicia się w powietrze była chęć uniknięcia spotkania zarówno z klonami, jak i jednostką, która zapewne myślała, że umknie spojrzeniu jej złotych ślepi oraz potrzeba doprecyzowania miejsca przebywania pozostałych przeciwników, których położenie nadal było dla niej zagadką. Omiotła spojrzeniem cały obszar, po czym, lokując uważne spojrzenie na mężczyźnie kryjącym się za rogiem pozostałości po wiosce, przelała odpowiednią ilość chakry na teren znajdujący się tuż za nim, by ożywić tamtejszy piasek i zmusić go do przybrania formy kolca. Kolec, tuż po wytworzeniu, miał błyskawicznie przebić plecy osobnika.
Jeżeli jednak jej osąd był mylny, a właścicielem klonów okazał się ktoś inny, to nie poprzestaje na uśmierceniu wyłącznie ukrywającej się jednostki i tworzy identyczne kolce tuż przed biegnącymi w jej stronę replikami, by pozwolić im nadziać się na ich ostry koniec. W razie ewentualnych ataków bronią próbuje zareagować w odpowiednim momencie i odsunąć się na swojej chmurze, jednak jeśli oponent zdecyduje się wystrzelić w nią kolejną salwą ptactwa, to wykorzystuje do obrony znajdujący się w gurdzie pył, by rozprawić się z nimi w podobny sposób, co poprzednio.
Ukryty tekst
0 x
Ichirou
Posty: 3911 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 2 lip 2020, o 18:58
Misja rangi C
Mayū
25/30No tak, ciemnoskóra bohaterka była bezgraniczne rozpuszczona, więc trudno było zaspokoić jej wybujałe zachcianki. Rzecz w tym, że nie miała przy boku żadnego sługi lub podwładnego. Jeżeli chciała wstrząsających wrażeń, to musiała sama je sobie zapewnić. Skorzystała z notki wybuchowej, wprawiła w ruch złocisty piach i była gotowa do podjęcia dalszych działań. Pytanie, czy była na tyle zdolna, żeby swoimi umiejętnościami zagwarantować sobie zadowalający poziom ekstremalnych doświadczeń?
W okolicy cały czas szalała pustynna zawieja, pojawiła się krew, spazmatyczne jęki oraz żądza zemsty u grupy zaatakowanej bandy. Mayū nie wyglądała na szczególnie poruszoną, a wręcz przeciwne – z dużą pewnością siebie przycupnęła na wydmie, bo niestety brakło pod ręką eleganckiego tronu. Przelała chakrę na znajdujący się pod nią piach, który na podobieństwo kropli spadającej na taflę wody zaczął przekształcać surowiec w złoto, które moment później oderwało się od reszty podłoża i wzbiło w powietrze razem z dumną Sabaku. Cholernica nawet w bojowej sytuacji potrafiła zachować klasę.
Na pułapie kilkunastu metrów nad ziemią wicher był jeszcze bardziej porywisty, a pojedyncze ziarenka piachu uderzały o ciało nastolatki ze wszystkich stron, czasami z sukcesem wdzierając się między szczelne warstwy odzienia. Masywna, latająca platforma pozostawała jednak niewzruszona mimo silnego wiatru i bez problemu zbliżała się do ruin zniszczonej wioski. Mayū miała teraz lepszy wgląd w okolicę. Dostrzegła położenie wszystkich wrogów, w tym zmiażdżone ciało nieopodal zrujnowanego obozowiska.
Skupiła swoją uwagę na mężczyźnie w turbanie, uznając go za stwórcę dwójki klonów, które znajdowały się teraz gdzieś na lądzie pod piaskową chmurką. Osobnik ten, czając się za rogiem zdewastowanego domostwa, zanurzył dłoń w torbie przy pasie, by moment później wystawić rękę w górę i wypuścić w stronę dziewczyny kolejne ptactwo. Zaledwie dwie sztuki, ale za to większych rozmiarów od poprzedników. W tym czasie władczyni złotego pyłu przelewała swoją duchową energię w podłoże tuż za przeciwnikiem, który prawdopodobnie nie zdawał sobie sprawy z planów nastolatki.
Skrzydlate zagrożenie nadciągało, ale szpikulec je uprzedził, wysuwając się z ziemi i trafiając w plecy w pozbawionego szans na reakcję Dōhito. Przebity osobnik wybałuszył oczy i wygiął się do tyłu tak bardzo, że aż turban spadł mu z głowy.
Zanim skonał, zrobił jeszcze jedną rzecz. Wiszącą swobodnie dłonią złożył pół pieczęci, aktywując wszystkie swoje gliniane dzieła.
I wtedy nastąpiły eksplozje w trzech miejscach.
Wybuchły dwa klony na lądzie pod lewitującą chmurką Sabaku. W pierwotnej pozycji Mayū, w okolicy wydm zdetonowane zostały węże, które musiały przemieścić się pod ziemią, bo do tej pory pozostawały niezauważone. Eksplodowały również ptaki, znajdujące się na tyle blisko bohaterki, że powstała fala wybuchu mogła nią odrobinę zachwiać i ogrzać swoim ciepłem.
Narobiło się sporo zamieszania, kolejny wróg został pokonany, ale potyczka trwała dalej.
Z ruin wyłoniła się wysoka kobieta o hebanowej skórze, której jedyną opcją było zaatakowanie z dystansu. Sięgnęła po kilka shurikenów i miotnęła nimi w górę, chcąc zranić dziewczynę na złotej chmurce.
Osobnik, który wcześniej próbował okrążyć dziewczynę, trzeźwo przekalkulował sytuację i zmienił plan. Zatrzymał się przy poparzonym koledze, pomógł mu wstać, a zaraz po tym dał najzwyczajniej w świecie dyla. Jego kompan uczynił podobnie, chociaż w jego żałosnym stanie trudno było w ogóle mówić o jakimkolwiek biegu, bo biedaczek ledwo się ruszał.
Już tak, czy wciąż jeszcze nie ?
Mapka - kierunku świata zgodne, kratka około 3 metry. Półokrąg przed wydmami to złoty pył.
Ukryty tekst
0 x
Mayū
Posty: 326 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote oczy i czarne, długie włosy. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią.
Widoczny ekwipunek: Gurda na grzbiecie; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; dwie kabury na udach; rękawiczki z blaszkami na dłoniach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
GG/Discord: vaynei
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Mayū » 3 lip 2020, o 20:22
Ciemne brwi dziewczęcia zmarszczyły się w szczerym rozdrażnieniu, gdy mężczyzna w jakże gustownym turbanie po raz kolejny posłał w jej kierunku skrzydlate cholerstwa. Czy ten facet naprawdę jeszcze się nie nauczył, że jego gliniane zwierzątka były niczym w porównaniu ze złotym pyłem? Że wybuch tych pokracznych tworów nie był w stanie naruszyć solidnej, złotej struktury? Dureń.
Zanim jednak skorzystała z pozostałych zasobów w swojej gurdzie, postanowiła najpierw odpowiedzieć ofensywą, a dopiero później, jeśli z jakiegoś powodu atak się nie powiedzie, bronić się przed nadlatującym zagrożeniem przy pomocy złotego pyłu. Korzystając z chakry wzniosła ze znajdującego się tuż za przeciwnikiem piasku kolec, po czym oderwała go od podłoża i skierowała w grzbiet mężczyzny, ostatecznie nabijając go na zaostrzony koniec. Bezwładne ciało zsunęło się wzdłuż złotego tworu, barwiąc go intensywną czerwienią i stopniowo pogłębiając śmiertelną ranę. Chociaż oponent już za parę chwil miał wyzionąć ducha, to i tak zdążył ostatnim spazmem wykonać pieczęć, która zdetonowała zarówno zbliżające się do niej ptaszki, jak i gliniane klony oraz… coś, co znajdowało się za wydmami? Wolną dłonią chroniąc twarz przed żarem, który buchnął od nadlatujących bomb, przy okazji zerknęła kątem oka na znajdujące się za nią zaspy. Uratowała ją albo jej ponadprzeciętna intuicja, albo duch jej zmarłej matki, ale z całą pewnością nie można było tego nazwać przypadkiem. Tylko jakim cudem ten przeklęty Dōhito zainstalował jedną z bomb dokładnie tam, gdzie przebywała parę chwil wcześniej? Czy to miała być jakaś pułapka, którą przygotowali jeszcze przed jej przybyciem? Jeżeli nie, to jedyną drogą, którą mógł przemieścić swoje gliniane twory, była ta pod powierzchnią. W takim razie - czy kopce powstałe na terenach plantacji są jego sprawką?
Niestety nie dostała już więcej czasu na wysunięcie jakichkolwiek wniosków ze swoich rozmyślań, bowiem - chyba w akcie desperacji - jakaś kobieta wyszła właśnie z ukrycia i cisnęła w nią metalowymi gwiazdkami, na co panienka Sabaku zareagowała wzbiciem się o kolejne parę metrów wyżej oraz zaktywizowaniem pozostawionego przy sobie pyłu, by z chwilą zauważenia shurikenów rozpostrzeć przed sobą złotą ścianę. O ile broń odbiła się od niej, to natychmiast wystrzeliła tą samą masą piasku wprost w przeciwniczkę i oplotła ją pyłem na tyle ciasno, by nie mogła się uwolnić, ale też nie na tyle, by wyrządzić jej krzywdę. Potrzebowała ją żywą. Przynajmniej na ten moment.
Pojmana musiała jednak poczekać na uwagę Mayū, która właśnie wykorzystała nadal przebywający w okolicach wydm pył do przeobrażenia go w dwa podłużne ostrosłupy i rozpędziła je do maksymalnej szybkości, jaką mogą osiągnąć. Celem byli dwaj uciekinierzy - jeden całkiem gibki, a drugi, cóż, poruszający się znacznie wolniej. Dlatego też najpierw wykonała egzekucję na tym sprawniejszym poprzez przebicie jego pleców ostro zakończoną, piaskową figurą, zaś kuśtykającego osobnika zostawiła sobie jako drugiego, w ten sam sposób kończąc jego nieudolne próby zbiegnięcia z pola bitwy. W jego przypadku tak szybką śmierć można było nazwać wręcz litością. I tak prędzej czy później wykrwawiłby się na tym pustkowiu - tym bardziej pozostawiony samemu sobie, ponieważ jego kolega zbyt cenił własne życie, by tak się narażać. Po co więc miałby się tak męczyć? Mayū była zbyt dobroduszna, by tak po prostu go tutaj zostawić.
Jeżeli wszystko poszło dokładnie według jej planu - a plan minimum zakładał, że przynajmniej uda jej się unieruchomić kobietę - to obniżyła wysokość lotu złotej chmury aż do bliskiej odległości od podłoża, po czym zeskoczyła zeń energicznie. Omiotła raz jeszcze czujnym wzrokiem powstałe przez nią pobojowisko i, gdy nie zauważyła kolejnych niebezpieczeństw, zbliżyła się do uwięzionej. Zatrzymała dość surowe spojrzenie na jej twarzy, milcząc przez krótką chwilę.
— Masz może ochotę chwileczkę porozmawiać? — odezwała się wreszcie. — Co wy za jedni? I co wy tam próbowaliście zdziałać, hm? — podjęła głosem bynajmniej niepasującym do aktualnej sytuacji, który swoją lekkością mógłby niejednego zbić z tropu. Zacieśniła uścisk złotego więzienia, dając kobiecie malutką próbkę tego, co może się z nią stać, gdyby nie zechciała współpracować. Gorzej, jeśli kobieta nie przywiązywała większej wagi do swojego życia i zdecyduje za wszelką cenę chronić sekrety swojej grupy. Z drugiej strony - czy informacje były jej aż tak potrzebne? W końcu problem już i tak został rozwiązany . Prawie.
Ukryty tekst
0 x
Ichirou
Posty: 3911 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 4 lip 2020, o 18:48
Misja rangi C
Mayū
27/30Aktualna pozycja na pułapie kilkunastu metrów nad podłożem idealnie obrazowała miejsce Mayū na świecie. Ona po prostu górowała – nad miernymi przeciwnikami, miotającymi się na lądzie, nad reprezentantem klanu Dōhito, nad wybuchami, nad właściwie wszystkim. Nawet porywista, pogrążona w chaosie wichura nie była w stanie zdmuchnąć ciemnoskórej bohaterki ze złotego piedestału, choć jej wpływ był wyraźnie odczuwalny i nastolatka musiała mocno trzymać się lewitującego podestu.
W odpowiedzi na salwę pocisków, Sabaku ruszyła chmurką ku górze i ożywiła pozostałą część piachu, którą sprawnie uformowała w zasłonę. Powstała tarcza z łatwością odbiła shurikeny i zaraz po tym z maksymalną prędkością śmignęła na kobietę w hebanowej skórze. Ta spróbowała czmychnąć za najbliższe ruiny budynku, ale piach w luźnej formie nieustannie za nią podążał i niedługo później ją capnął, unieruchamiając całe ciało.
Górując nad wszystkimi, rozpieszczona dziewucha przeniosła uwagę na uciekinierów. Poruszyła surowcem nasączonym jej chakrą, który swobodnie spoczywał na piaskach pustyni. Pył ukształtował się w dwa ostrosłupy, które zostały natychmiast skierowane na swoje cele. Ten sprawniejszy z mężczyzn był już na szczycie jednej z wydm, kiedy złota broń nacierała na jego plecy. Obrócił się przez ramię i zawczasu zauważył zagrożenie, na które zareagował ciśnięciem pojedynczego kunaia w ostrosłup. Wyglądało to wręcz śmiesznie, ale sekundę później okazało się, że do kunaia była przypięta notka, która eksplodowała przy kontakcie z tworem utalentowanej Sabaku.
Spod kurzu, który opadł po wybuchu, wyłonił się leżący na szczycie wydmy nieszczęśnik z przebitym brzuchem przez ostrosłup, którego struktura została jedynie lekko naruszona przez detonację notki.
Rozprawienie się z drugim, rannym celem było jedynie kwestią czasu. Mayū zajęła się z nim równie brutalnie i krwawo, co z jego poprzednikiem.
Piaski na areny, na której nastoletnia bohaterka okazała się zwyciężczynią, teraz nasączały się krwią wrogów.
Dziewczyna wylądowała na ziemi i zbliżyła się do pojmanej kobiety, która nie miała jak wyszarpać się ze złotej pułapki. Potem głos młodej Sabaku przełamał świst szalejącego wiatru.
– A co, wypuścisz mnie? – odwarknęła rozwścieczona kobieta, mrużąc oczy w złowrogim spojrzeniu. Moment później przeniosła ciemne ślepia na pobojowisko i to, co zostało z jej kompanów. To chyba skłoniło ją do dalszej współpracy.
– No co chcieliśmy zdziałać? Dużo łupów tam było. A że pojawiła się okazja i dostaliśmy instrukcje, jak załatwić całą plan… – urwała w pewnym momencie i momentalnie zesztywniała tak, że nie była w stanie wykonać nawet najmniejszego ruchu. Mayū mogła wtedy dostrzec w jej dziobie, otwartym w trakcie mówienia, język naznaczony jakimiś dziwnymi symbolami.
Cokolwiek chciała zdradzić kobieta nie mogło zostać wypowiedziane.
Pustynna zamieć była bardzo blisko, a pozostałości obozowisk były właśnie przysypywane kolejnymi warstewkami piasku. Jeżeli Mayū rozejrzała się po okolicy, to mogła stwierdzić, że niewiele będzie się dało odratować. Nie dość, że pustynna burza mogła wkrótce pogrążyć wszystko w zaspach piachu, to jeszcze niektóre se skrzyń zostały zniszczone przez złote głazy. Jedyna nadzieja na przetransportowanie większej ilości dóbr, czyli wielbłąd, była utracona. Jedyny wierzchowiec skryty w którymś z namiotów był martwy. Jedna z kul Sabaku zmiażdżyła mu łeb. Na pocieszenie mógł działać fakt, że dromader na potrzeby obecnej sytuacji był i tak zbyt wolnym tragarzem.
Ukryty tekst
0 x
Mayū
Posty: 326 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote oczy i czarne, długie włosy. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią.
Widoczny ekwipunek: Gurda na grzbiecie; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; dwie kabury na udach; rękawiczki z blaszkami na dłoniach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
GG/Discord: vaynei
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Mayū » 4 lip 2020, o 21:33
Dominacja Mayū nad przeciwnikami była niezaprzeczalna, a jej nadrzędną pozycję można było rozumieć również dosłownie ze względu na umiejętność złotego pyłu do unoszenia się w powietrzu, ale to nadal było mało. Zdecydowanie zbyt mało dla osoby, która była przeświadczona o swoim przeznaczeniu do celów o wiele większych niż pozbawienie życia członków jakiejś przypadkowej szajki. Jej przesiąknięty zapewnianiami o ponadprzeciętnym talencie mózg nawet nie rozważył opcji, że mogło jej się nie udać. Nie miała żadnego alternatywnego planu, który mogłaby błyskawicznie wdrożyć, gdyby przeciwnik okazał się zbyt silny. Nie obmyśliła nawet drogi, którą mogłaby się stąd jak najszybciej ewakuować, jakby oponentów było zbyt dużo, żeby mogła poradzić sobie z nimi tą ilością złota, jaką mogła manipulować na tym poziomie umiejętności.
Ale ten dzień nie był dniem, w którym mogłaby dostać nauczkę za swoje zbyt impulsywne postępowanie. Brawura po raz kolejny wygrała z chłodną kalkulacją, a jedyną lekcją, jaką przyswoiła, było to, że jej kruszec zatapia się w żywej tkance z jeszcze większą łatwością niż w treningowych manekinach. Pomimo całego okrucieństwa, które zadała swoim oponentom, nadal nie do końca przyjęła prawdziwość ich śmierci; ze względu na tak wielką, a zarazem bardzo wygodną odległość od swoich celów to wszystko bardziej przypominało grę. Nie była świadkiem ich śmierci, nie widziała ich mętniejących oczu - nie widziała też bezwładniejącego ciała. Może gdyby specjalizowała się w walce w zwarciu, to w końcu odczułaby prawdziwość swoich czynów? Może z bliska krew wyglądałaby prawdziwej, może powinna poczuć na własnej dłoni wciąż ciepłą posokę?
Chmura pyłu pomknęła w kierunku ciemnoskórej kobiety, by zamknąć ją w złotym potrzasku. Korzystając z tego, że przeciwniczka nie miała już żadnej drogi ucieczki, zmieniła kształt swojego kruszcu na bardziej dogodny do zadawania śmiertelnych obrażeń, po czym rozpędziła powstałe figury w stronę uciekających mężczyzn. Kącik jej warg drgnął w lekkim rozbawieniu, gdy jej złote ślepia zauważyły pojedynczy kunai wycelowany w zbitą, złotą strukturę. Gwizdnęła z podziwem w momencie wybuchu notki, chcąc w ten sposób pochwalić ostatni zryw oponenta do ratowania własnego życia. A raczej - desperacką próbę, bowiem złoty kolec, jedynie delikatnie naruszony, tak czy siak wykonał polecenie swojej właścicielki, wbijając się w jego trzewia. Na śmierć drugiego nawet nie spojrzała.
Wraz z wylądowaniem dziewczęcia na ziemię złoty dysk rozbił się na tysiące mieniących się drobinek, by następnie powrócić posłusznie do gurdy. Kiedy już pooglądała sobie twarzyczkę więzionej przez siebie kobiety, zadała jej w końcu grzeczne pytanie, na które pojmana miała tupet odpowiedzieć kolejnym pytaniem.
— Nie wiem. Masz coś do stracenia? — spytała, odbijając w ten sposób piłeczkę. Delikatne pogłębienie złotego uścisku oraz widok jej towarzyszy, którzy - eufemizując - nie byli w najlepszej kondycji najwyraźniej wywarł na nią jakiś wpływ i nie minęła chwila, a postanowiła podjąć współpracę z młodą Sabaku. Chociaż zaczęła w końcu mówić, to jej wypowiedź ostatecznie nie była zbyt długa; można wręcz rzec, że słowa utknęły jej w gardle. Udawała? Nie udawała? Nie mogła jednoznacznie stwierdzić, co mogło być przyczyną jej nagłej niedyspozycji. Ciało kobiety momentalnie zesztywniało, na jej języku zaś mogła dojrzeć jakieś przedziwne znaki, które i tak nic jej za bardzo nie mówiły. Albo ktoś nałożył na nią specyficzny typ pieczęci, który nie pozwalał jej na zdradzenie wszystkich sekretów, albo dostała jakiegoś udaru. Albo, ewentualnie, udawała martwą, by Mayū uznała, że nie warto jej dobijać i zostawiła ją w spokoju. Jedno z trzech. Tylko które?
— Och — wyrwało się tylko z jej ust, gdy kobieta doznała nagłego paraliżu. Podeszła nieco bliżej i przysunęła się jeszcze odrobinkę, by przyjrzeć się jej wykrzywionej twarzy. Mayū w tym momencie również się wykrzywiła, ale w grymasie obrzydzenia. — Chyba już mi się nie przydasz — wymamrotała, kończąc wypowiedź cichym westchnięciem. Niezależnie od tego, co tak naprawdę chciała z nią potem zrobić, zadanie musiało zostać wykonane - a jeżeli nie była w stanie przekazać jej żadnych znaczących informacji, to musiała umrzeć. Nawet jeśli była sparaliżowana i nie miałaby żadnych szans ze zbliżającą się burzą piaskową, to nadal nie mogła ryzykować tym ułamkiem procenta, że jakimś cudem się wykaraska i przekaże raport komuś, kto tak naprawdę stał za tą całą sprawą. O ile taka osoba w ogóle istniała, oczywiście.
Sytuacja była aż nadto sprzyjająca do wykonania tej jednej techniki, z której słynęli przedstawiciele rodu Sabaku. Kobieta była owinięta pyłem niemal po samą głowę, więc wykonanie egzekucji było tylko kwestią zachcianki rozpuszczonego dziewczęcia. Zerknęła raz jeszcze na zbliżające się piaskowe wiry, potem też na zastygniętą twarz kobiety. I wyciągnęła rękę przed siebie. Dłoń zacisnęła się w pięść, a wraz z tym zacisnęła się również złota pułapka. Jakie to proste.
Po chwili rzuciła na podłoże cokolwiek, co zostało z niej zostało, po czym nakazała pyłowi powrócić do naczynia. Śmierdział krwią. Powinna się do tego przyzwyczaić? Regularnie wymieniać? Wcześniej o tym nie myślała, ale całkiem możliwe, że po każdej walce będzie musiała wymieniać pokłady kruszcu, który trzymała przy sobie. Jak dobrze, że ciężki zapach jej perfum prawie maskował ten drażniący zapach!
O ile miała jeszcze chwilę przed rozpętaniem się burzy, to pozwoliła sobie na poszperanie w zniszczonym obozowisku. Niezbyt martwiła się tym, że większa część skrzyń została zmiażdżona, gdyż jej zadaniem nie było przetransportowanie ukradzionych dóbr z powrotem na plantację, a rozeznanie się w sytuacji i rozwiązanie problemu, co właśnie uczyniła. Jeżeli jednak udało jej się znaleźć jakieś nienaruszone kufry, to, oczywiście, zerknęła, co się w nich znajduje. Zwróciła szczególną uwagę na rzeczy, które mogłyby należeć do którychś z pracowni plantacji i zgarnęła wszystkie bibeloty, jakie mogła udźwignąć w swojej torbie. Rzuciła również okiem, czy gdzieś nie widać jakiejś fiolki lub innego naczynia, w którym można było przechowywać płynną truciznę.
Tuż po wykonaniu rekonesansu opuściła obóz i wyruszyła w drogę powrotną. Tym razem starała się pokonać całą trasę sprawniej niż przedtem, by uniknąć dalszego użerania się z burzą piaskową. Teraz już nie miała wątpliwości, że aktualna aura była sprawką tych kościanych dzikusów.
Ukryty tekst
0 x
Ichirou
Posty: 3911 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 4 lip 2020, o 22:59
Misja rangi C
Mayū
29/30Zdolna pannica odkryła swój nowy talent – talent do zabijania.
Udało się wyciągnąć nieco informacji od kobiety o hebanowej skórze, ale jej niedokończona wypowiedź dawała więcej pytań niż odpowiedzi. Sabaku mogła się starać, ale w tym temacie nie mogła nic więcej wskórać. Nie wyglądało na to, żeby zachowanie pojmanej szabrowniczki było zwyczajnym aktorstwem lub efektem jakiejś sztuczki z jej strony. Nie grałaby przecież, kiedy piaskowe okowy zaczęły się coraz bardziej zacieśniać na życzenie Mayū, która pozostawała obojętna wobec brutalności swoich działań. Zresztą, dlaczego nastolatka miałaby się wzbraniać przed zrealizowaniem jednej z najwspanialszych technik jej klanu? Wypuszczanie jeńca było obarczone ryzykiem, a obecna sytuacja aż się prosiła o wykonanie piaskowej trumny.
Pył się zacieśnił niemalże tak szybko jak dłoń bohaterki. Nie było tutaj wsłuchiwania się w jęki ofiary i trzask pojedynczych kości, nie było obserwowania narastających cierpień. Wszystko odbyło się błyskawicznie i nader efektownie. Siła zgniatania była tak duża, że zmieniła ciało w krwawą miazgę w mniej niż sekundę. Jedyny minus, że surowiec w ten sposób został zapaskudzony śmierdzącym szkarłatem.
Dziewczyna miała jeszcze chwilę na przebadanie obozowiska. W niezniszczonych skrzyniach mogła znaleźć zapasy wody i jedzenia, trochę kosztowności czy parę sztuk broni skradzionych obsadzie plantacji ziół. Prócz tego sporo dóbr przydatnych do przetrwania podczas pustynnej tułaczki, ale raczej zbędnych dla młodej Sabaku.
Chyba najciekawszą rzeczą okazał się być mały zwój. List, a właściwie notka przedstawiająca zarys zielnej placówki i jej okolicy, z wyraźnie zaznaczonymi punktami studni oraz miejsca na polu kaktusów. Oba te punkty były połączone strzałką prowadzącą do źródła pitnej wody. W tej samej skrzyneczce znajdowała się również pusta fiolka.
Mayū zabrawszy to, co uznała za przydatne, w pośpiechu ruszyła w drogę powrotną. Wicher wirował z coraz większą mocą i momentami trzeb było opierać się mu całych sił, ale ostatecznie udało się uniknąć zawieruchy dzięki narzuceniu sporego tempa. Po pokonaniu odpowiedniego odcinka można było już maszerować spokojniej, a porywisty wiatr i unoszone piaski zniknęły za plecami w ciemnościach nocy. Zdążyło już bowiem zajść słońce, a pustynia zaczęła się szybciutko ochładzać.
Było zimno, kiedy bezlitosna władczyni złotego pyłu dobiła z powrotem do plantacji. Swoich kompanów podwładnych zastała w pracowni, w której dotychczas pracowała Tokiyo. Umordowany właściciel sporego afro siedział gdzieś w kącie, by nie przeszkadzać znajomej, i popijał wodę. Machnął dłonią na powitanie nastolatce. Kobieta z kolei porządkowała odczynniki i sprzątała stół, na którym wcześniej znajdował się trup.
– I jak? – zapytała treściwie Tokiyo, odrywając się do swojej pracy i przenosząc uwagę na rozpuszczone dziewczę.
– Udało mi się sporządzić odtrutkę – oznajmiła lakonicznie jakiś czas później.
0 x
Mayū
Posty: 326 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote oczy i czarne, długie włosy. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią.
Widoczny ekwipunek: Gurda na grzbiecie; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; dwie kabury na udach; rękawiczki z blaszkami na dłoniach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
GG/Discord: vaynei
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Mayū » 5 lip 2020, o 16:14
Dokończyła dzieła i pozbyła się ostatniej obozowiczki. Nigdy wcześniej nie było jej dane użyć tej sztuczki na żywym organizmie, więc nie do końca wiedziała, jak ciało w ogóle zachowuje się podczas tak błyskawicznej kompresji. Czy jej pył w pewnym stopniu wchłaniał wydobywające się z niej płyny, czy te po prostu wyciekały wraz z zakończeniem techniki? Chociaż nastolatka była spragniona wrażeń, to nie mogła ocenić, czy jest gotowa na aż tak drastyczne widoki. W końcu nie mogła mieć nawet pewności, że zgnieciona przez piach kobieta jeszcze przypominała człowieka i chyba jednak nie miała teraz ochoty, by to sprawdzić. Odwróciwszy wzrok gdzieś w kierunku kolejnych wydm, powoli uwolniła pojmaną ze śmiertelnego uścisku trumny i porzuciła powstałą z niej pulpę na podłożu. Została sama.
Na szczęście udało jej się właściwie ocenić aktualną sytuację pogodową i jakimś cudem pustynne wiatry nie zdmuchnęły jej, gdy wyszła im naprzeciw, zmierzając w stronę zdemolowanego obozu. Większość skrzyń zawierała w sobie nic nie znaczące przedmioty i resztki pożywienia oraz wody, które ktoś taki jak Mayū za żadne skarby nie tknąłby nawet, gdy umierałaby z pragnienia, więc nie fatygowała się do zapełniania swoich toreb zbędnymi rzeczami. Uwagę dziewczęcia przykuł dopiero wygnieciony zwój, który wciśnięty był niemal na samo dno kufra i którego nieomal nie przeoczyła, spiesząc się z przeprowadzanymi oględzinami, by nie paść ofiarą zbliżającej się burzy. Zerknęła pospiesznie na jego zawartość, po czym wcisnęła go do torby wraz z pustą fiolką znajdującą się w bliskim towarzystwie tejże notki. Nawet jeśli na terenie obozowiska znajdowały się jeszcze jakieś istotne przedmioty, to i tak nie miała szansy ich ze sobą zabrać; większa część skrzyń została zmiażdżona przez złote głazy, a niezbyt korzystne warunki pogodowe zmusiły ją do prędkiego opuszczenia tego miejsca.
Drogę powrotną można było określić jako dużo bardziej znośną ze względu na brak skwaru, który znacząco obniżał komfort podróżowania za dnia, jednak na pustyni ciepło wypromieniowywało się z powierzchni z taką szybkością, że zaledwie parę chwil dzieliło ją od doświadczenia przeszywającego zimna, na które absolutnie nie była uodporniona. Jeszcze nigdy nie spędziła nocy na środku pustyni i zdecydowanie wolała, by tak pozostało - chociaż jej ciało niezbyt dobrze znosiło pustynny żar, tak z chłodem już zupełnie nie potrafiło sobie poradzić. Biały materiał, który jeszcze parę godzin wcześniej służył jej głównie jako ochrona przez słońcem, teraz zjechał na jej nagie ramiona. Nie mogła dopuścić do wyziębienia organizmu, jeśli chciała w miarę sprawnie dotrzeć na plantację.
Na plantacji zaś zupełnie nic się nie zmieniło od jej wyruszenia śladami trucicieli, co przyjęła z wyraźną ulgą. Kolejne rozboje na obszarze placówki znacząco pokrzyżowałyby jej plany jak najszybszego uporania się z dokończeniem tej sprawy i wrócenia prosto do rezydencji ojca, by przebrać się wreszcie z tych znoszonych łachów. Kierowana przede wszystkim chęcią znalezienia się w jakimś trzymającym ciepło budynku, wparowała bezceremonialnie do pracowni, w której przedtem urzędowała Tokiyo.
— Wyeliminowani — rzuciła lekko ochrypniętym głosem, osuwając się ciężko na najbliższą powierzchnię płaską, która mogłaby posłużyć jej za siedzisko. Zanim jednak kontynuowała swoją opowieść, upiła resztkę wody z bukłaka, by nawilżyć zeschnięte gardło. Wzięła głęboki wdech i następnie wypuściła powietrze szybko, jakby motywując się do podjęcia kolejnego działania przed przejściem na tryb oszczędzania energii.
— Ślady prowadziły do obozowiska, które rozbili między ruinami wioski. Na miejscu natknęłam się na pięcioro przeciwników, z czego jeden przejawiał umiejętności rodu Dōhito. Reszta prawdopodobnie nie specjalizowała się w niczym szczególnym. Spytałam jedną z nich o szczegóły, ale jedyne, co powiedziała, to że chodziło o jakieś łupy i że w końcu nadarzyła się okazja, by je pozyskać. Wspomniała też, że dostała od kogoś instrukcje, w jaki sposób załatwią całą plantację. Nie mogła nic więcej powiedzieć, bo nagle ją sparaliżowało — zakończyła wypowiedź delikatnym wzruszeniem ramion, sygnalizując swoim rozmówcom, że jeszcze nie do końca pojęła naturę przedziwnego odrętwienia pojmanej kobiety. Po chwili jednak ożywiła się, najwyraźniej przypominając sobie o pewnym istotnym szczególe. — A, i na jej języku zauważyłam jakieś dziwne znaki. Może pieczęć? Niewykluczone, że za nimi stoi ktoś jeszcze — dokończyła, niewidzącym spojrzeniem podążając za dłońmi swojej kompanki, która właśnie przekładała jakieś medyczne przyrządy z miejsca na miejsce. Wzięła kolejny głębszy wdech, po czym zanurzyła dłoń we własnej torbie z zamiarem poszukania w niej tych dwóch konkretnych przedmiotów.
— Nie byłam w stanie dokładnie sprawdzić obozu, bo zaczynało cholernie wiać, ale znalazłam to — ogłosiła i odchrząknęła dwukrotnie, chcąc zwrócić na sobie ich uwagę. Następnie podrzuciła zmięty zwój w stronę Sanjiro, fiolkę zaś ułożyła na blat tuż obok medyczki. — Zaznaczone punkty pokrywają się z miejscami tamtych przekopów. Fiolka jest pusta, ale to tylko potwierdza, że to właśnie oni stali za zatruciem studni — dopowiedziała głosem zdradzającym zmęczenie. Chociaż usiłowała przemilczeć kwestię swojego wyczerpania, to nie dało się ukryć, że dzisiejsza eskapada nieco nadwyrężyła niezbyt przystosowany do takich niewygód organizm niedoświadczonej kunoichi. Zatopiła palce w swoich ciemnych włosach, po czym odgarnęła niesforne kosmyki z czoła.
— Kurna, jak już późno — burknęła z niezadowoleniem, wbijając półprzymknięte ślepia w znajdujące się naprzeciw okno. Pomimo tego, że jeszcze jakiś czas temu miała - nieco naiwnie - nadzieję na powrót do osady przed zmrokiem, tak teraz już nie ulegało wątpliwości, że będą musieli albo zostać w tym miejscu aż do samego rana, albo przemieszczać się pod osłoną nocy, co, oczywiście, niekoniecznie jej odpowiadało. W sumie, to żadna z tych opcji jej nie odpowiadała i najchętniej ułożyłaby się już na mięciutkiej poduszce, zapominając o trudach tego dnia. Westchnęła raz jeszcze, by ostentacyjnie okazać wszystkim obecnym swoje zniechęcenie.
0 x
Ichirou
Posty: 3911 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 5 lip 2020, o 17:30
Misja rangi C
Mayū
31/30Mayū, wymęczona walką z szabrownikami i tułaczką po wychłodzonej pustyni, odpowiedziała bardzo zwięźle, bo jednym słowem. To jedno słowo okazało się jednak wystarczające, by siedzący nieopodal Sanjiro głośno odetchnął z ulgą, a Tokiyo skinęła głową i ulotnym wyrazem twarzy przedstawiła zadowolenie.
Rozpieszczone dziewczę oklapło na jakimś pobliskim taborecie i rozwinęło swoją skrótową relację. Pozostała dwójka uważnie wsłuchiwała się w słowa nastolatki. Podczas monologu osobnik z afro wielokrotnie kiwał głową, wyrażając uznanie, a zielarka z kolei pozostawała niewzruszona i stojąc z rękoma opartymi na biodrach, przyjmowała na chłodno kolejne wykładane fakty.
– Możliwe. Nie spotkałam się z czymś takim – zdawkowo odpowiedziała Tokiyo na wzmiankę o pieczęciach na języku pokonanej przeciwniczki. Potem zmarszczyła lekko brwi, kiedy młoda Sabaku pokazała mapkę i fiolkę.
– Mhm, a więc to musieli być oni. Wygląda na dobrze skrojony plan.
– No ale najważniejsze, że Mayū sobie z nimi poradziła, prawda? – wtrącił się Sanjiro.
- Tak. Dobra robota. Teraz możemy być spokojniejsi - odpowiedziała Tokiyo, przenosząc wzrok z powrotem na władczynię złotego pyłu, żeby skierować do niej pochwałę za wykonane zadanie. - Trzeba mieć na uwadze, że może być ktoś jeszcze. I szkoda, że straciliśmy zapasy, ale z naturą nie wygrasz.
- No nie, ale może skoczę tam, jak się uspokoi? Może trochę pokopię czy coś. Nabrałem ostatnio w tym wprawę, heh - zażartował mężczyzna, mierzwiąc swoją bujną czuprynę i zerkając ukradkiem na nastolatkę, która niestety była chyba teraz zbyt zmęczona i senna, by prychać po jego średnich żarcikach.
Zielarka podumała krótką chwilę, a potem zadeklarowała reszcie plan działania.
- Będziemy musieli jeszcze tu zostać. Naszym zadaniem jest nie tylko zdiagnozować problem i się nim zająć, ale też sprawić, by plantacja jak najprędzej wznowiła swoją działalność. Trzeba będzie dokładnie sprawdzić stan tutejszego asortymentu, przygotować zwierzchnikom spis wszystkich potrzebnych rzeczy. No i ludzi, bo straciliśmy pracowników. Jak wrócimy się teraz bez zebrania odpowiedniej wiedzy, to namnożymy niepotrzebną pracę, bo ktoś i tak będzie musiał przyjść i wszystko zinwentaryzować. Ale to jutro, dzisiaj wszyscy są zmęczeni. Późno już - oznajmiła, po czym westchnęła cicho.
- Przygotowałem budynek obok na nocleg - zadeklarował Sanjiro, powoli podnosząc się z miejsca. - Yyy... I mam robić za stróża tej nocy? - zapytał, łypiąc wzorkiem na Tokiyo, na co ta mruknęła przytakująco. Mężczyzna z mizernym entuzjazmem ruszył w stronę drzwi, ale zanim opuścił pracownię, zatrzymał się przy półprzytomnej Sabaku.
- Wyglądasz na padniętą - stwierdził, sięgając do torby po coś niedużego i kulistego, schludnie zapakowanego w papierek. - Mnie postawiła na nogi po dzisiejszej mordędze - dodał, wciskając pigułkę żywnościową w zadbane łapki dziewczyny. Potem wyszedł na zewnątrz, by pełnić nocną wartę. Nawet jeżeli grupa szabrowników została wyeliminowana, to należało zachować ostrożność.
Chwilę później dwie panie zostały same. Tokiyo odezwała się do rozpieszczonej królewny zanim ta udała się na zasłużony spoczynek.
- Wiem, że nie będzie dla ciebie tu zbyt wiele roboty, ale jesteś gwarantem naszego bezpieczeństwa. Jak będziesz chciała, to w międzyczasie pokażę ci to i owo na temat wyrobu specyfików. Zauważyłam dzisiaj, że byłaś zainteresowana - skończyła zachęcająco, a potem wróciła do porządków przy odczynnikach. Później również przemieściła się do sąsiedniego budynku, zaaranżowanego na noclegownię, a potem o wczesnym świcie zmieniła Sanjiro, któremu też należało się trochę odpoczynku.
Mayū musiała więc zostać na plantacji, a że Tokiyo podchodziła skrupulatnie do swojego zadania, to inwentaryzacja całej placówki mogła zająć przynajmniej ze dwa lub trzy dni. Czas oczekiwania mogła spędzić w sposób nudny i bezproduktywny, ale równie dobrze mogła wykorzystać obecność kompetentnej nauczycielki, przyborów i zapasów do rozwinięcia - oby! - kolejnego z jej licznych talentów.
Misja zakończona sukcesem. Pigułka wzmacniająca zamiast wynagrodzenia pieniężnego.
0 x
Mayū
Posty: 326 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote oczy i czarne, długie włosy. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią.
Widoczny ekwipunek: Gurda na grzbiecie; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; dwie kabury na udach; rękawiczki z blaszkami na dłoniach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
GG/Discord: vaynei
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Mayū » 8 lip 2020, o 21:47
Chociaż duecik, ożywiony informacjami, które właśnie przekazała im Mayū, prowadził między sobą dialog i czasem nawet uwzględniał ją w swoich wypowiedziach, nastolatka była już zdecydowanie zbyt zmęczona, by odpowiedzieć im w bardziej sensowny sposób niż odburknięciem lub ospałym potakiwaniem. Z każdym kolejnym słowem któregoś z dwojga jej kompanów stawała się coraz bardziej nieobecna, a jej myśli zaczynały dryfować mniej więcej w stronę miękkiego łóżeczka, na które mogłaby ułożyć swoje wymęczone ciało i oddać się zasłużonemu wypoczynkowi.
Absolutnie nie podobało jej się, że została wmanewrowana w spędzenie na terenie plantacji czasu dłuższego niż te kilka godzin, które dzieliły ją od poranka - a wręcz miała spędzić tutaj nawet kilka dni! W tej chwili jednak nie miała za bardzo siły na wnoszenie jakichś szczególnie głośnych protestów. Ograniczyła się do niedbałego machnięcia ręką, wymamrotania coś pod nosem i sfrustrowanego westchnięcia. Nie dość, że poświęciła calutki dzień i zrobiła za nich praktycznie wszystko, to teraz jeszcze miałaby tkwić tutaj bez większego celu, bo być może ktoś znowu napadnie na plantację? A to już nie mają w zanadrzu żadnych początkujących chłystków, którzy by pofatygowali się w te rejony i ją wyręczyli? Przecież Mayū mogłaby się przydać w jakichś ważniejszych sprawach, gdzie byłby potrzebny ktoś kompetentny! Dlaczego nikt nie szanuje jej czasu?
Zanim razem z tymczasowymi współtowarzyszami tej pustynnej niedoli udała się do kompleksu budynków mieszkalnych, Sanjiro jeszcze wcisnął jej w dłoń dziwny świstek, w którym miała być zapakowana jakaś pigułka. Będąc w pełni sił zapewne wzgardziłaby jego podarkiem, kwestionując przydatność specyfiku, jednak teraz, gdy niemal padała z nóg, po prostu wrzuciła zawiniątko w odmęty swojej torby. Zapomniała o nim wraz z momentem opuszczenia pracowni.
Wnętrze budynków mieszkalnych było dalekie od wygód, jakie dostarczała posiadłość jej ojca, ale wzgardzenie noclegiem w opuszczonych pokojach oznaczało spędzanie nocy pod chmurką, a do tego nie mogła dopuścić. Z pewnym obrzydzeniem warunkami, w jakich się znalazła, umościła się na jednym z przygotowanych przez Sanjiro legowisk i zasnęła snem sprawiedliwego. Całe szczęście, że jej kompanom nawet nie przyszło do głowy, by uwzględniać ją jako stróża przy zmianie warty - wyczerpanej Sabaku nie dało się bowiem obudzić aż do samego ranka. Zresztą nawet jeśli w końcu udałoby im się ją wybudzić, to spotkaliby się ze stanowczą odmową i wygonieniem ich z pokoju, który zaadaptowała na swoją nową sypialnię.
Ocknęła się dopiero, gdy słońce górowało wysoko, a w pomieszczeniu panował coraz większy zaduch. Wielce zdegustowana faktem, że w takich warunkach nie byłaby w stanie wykonać tych wszystkich zabiegów higienicznych, którym poddawała się każdego dnia, ograniczyła je do minimum, na jakie pozwalały tutejsze zasoby wody. Chociaż początkowo miała zamiar zregenerować siły w zaciszu pokoju, które zaadaptowała na swój kącik, to po zaledwie godzinie spędzonej na słodkim nic nie robieniu uznała, że jednak jej się nudzi . Nie było to nic dziwnego, bo zwykle brakowało jej cierpliwości stosunkowo szybko, teraz jednak poczuła tak mocną potrzebę zajęcia czymś zarówno rąk, jak i umysłu, że skierowała swoje kroki do pracowni Tokiyo. Nie była do końca pewna ze względu na swoją lekką niedyspozycję poprzedniego wieczora, ale wydawało jej się, że medyczka wspomniała coś o chęci podzielenia się pewnymi informacjami. Dlaczego więc miałaby nie skorzystać?
Ukryty tekst
0 x