Wioska przy rzece Asahi
- Satoshi
- Posty: 583
- Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie. - Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9603&p=173473#p173473
- GG/Discord: Satoshi#3881
- Isei
- Martwa postać
- Posty: 442
- Rejestracja: 17 wrz 2019, o 23:53
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Dosyć wysoki facet, o kruczoczarnych włosach średniej długości. Wąskie, delikatnie przymróżone oczy również w kolorze czarnym. Wyraźnie widoczne kości policzkowe, które podkreślają kształt twarzy.
- Widoczny ekwipunek: Czarny płaszcz z wysokim kołnierzem, pozbawiony kaptura. Na plecach zawieszone złożone Fuuma shuriken, układające się w kształt litery 'X'. Zawsze posiada przy sobie parasol, który często zawieszony jest przy pasie chłopaka. Na prawym palcu wskazującym złoty pierścień z wygrawerowanym emblematem Uchiha.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=125465#p125465
- GG/Discord: Silens#9436
Re: Wioska przy rzece Asahi
Praca przy tak wielkim gospodarstwie, nie kończyła się oczywiście na tworzeniu płotów. Prawda? Najpierw jednak trzeba było wyznaczyć pole, by można było je zagospodarować. Później doglądać i nawozić, by finalnie zebrać plony i powtórzyć ten proces następnego roku. Satoshi mógł czuć swego rodzaju ulgę. Praca którą mu przydzielono, co prawda była prosta, ale nie można było mówić, że nie było widać efektów. Kilkanaście minut wycinania sztachet do płotu przyniosło w efekcie całkiem sporą kupkę desek, gotowych do zbijania. Ryuu wreszcie przestał nacinać kolejne kawałki, znikając, oznajmiając jedynie Sabaku, że zaraz wróci. Teraz Satoshi miał chwilę dla siebie. Nie musiał się śpieszyć. Wyrabiał się całkiem dobrze.
Po kilkunastu minutach żmudnej co prawda, jednak bardzo dobrze wykonanej pracy, Satoshi miał kilkadziesiąt gotowych desek, do wyprodukowania pierwszego przęsła. W drzwiach pojawił się Ryuu, trzymając w reku dwa kubki pełne naparu herbacianego. Pachniało od momentu pojawienia się chłopaka w drzwiach. Dobry, zachęcający zapach naparu sprawiał, że Satoshi mógł na moment odsapnąć z ulgą. Był wieczór, a ciepły napój był czymś, co z pewnością było jedną z lepszych 'nagród' podczas pracy. Ryuu pochwalił Cie krótkim stwierdzeniem, że wykonałeś dobrą robotę. Złapał dwie deski, po czym ułożył je na blacie przed naszym bohaterem.
- Teraz będziemy zbijać przęsła. Ja jedno, ty drugie. To przyśpieszy proces. Szybciej skończymy, szybciej będziemy mieli wolny wieczór. Dziś mamy mało roboty, ale jutro - jutro będzie dużo ciekawiej. - skwitował, a następnie za plecami Satoshiego, na blacie po przeciwległej stronie pomieszczenia, ułożył kolejne dwie długie na pięć metrów deski. Zawołał Cie, po czym łapiac za młotek i gwoździe wsadził kilka w usta. Mówiąc z zamkniętymi niemal ustami pokazał Sabaku w jaki sposób zbijać przęsła. Trzy deski na metr płotu. Taki był wzór. Tak miało to wyglądać. Robił to praktycznie na oko, nie miał wzornika. Oczywiście nie znaczyło to, że Satoshi musi go naśladować, mógł w jakiś sposób wyznaczyć sobie odległości, w końcu był mniej wprawny niż Ryuu. - Młotek trzymasz za koniec trzonka, wtedy masz mocniejsze uderzenie. Wbijasz delikatnie gwozdek, a potem napierniczasz ile fabryka dała, tylko musisz trafić. Jak nie trafisz albo skrzywisz gwoździe, będziesz je potem poprawiał. Wbijamy cztery dechy na metr, czyli dwie dychy na przęsło. Zaczynasz zawsze od dechy do góry, kończysz dechą w dół. Proste nie? - powiedział i wrócił do roboty. Pracował wolno, ale bardzo dokładnie, co jakiś czas popijając wcześniej przygotowany napar. Był w idealnej temperaturze do spożycia, więc nie warto było czekać, aż herbata ostygnie.
Słownik
1.Wzornik do cięcia pod kątem
Postacie
1) Kenji
2) Ryuu
Mapa:
Inne:Ukryty tekst
0 x
It's pointless...
Don't you know? Because that's the way death works.
Wandering the world of the living unnoticed as a spirit, that isn't a continuation of life.
When you die, that's it... There's nothing more... Nothing new begins.
No matter how much you regret or wish, if you couldn't do something in life, you can't suddenly do it when you die. That's just how it works, no way to defy it, try and you end up like this.
We no longer have future to fight for.
- Satoshi
- Posty: 583
- Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie. - Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9603&p=173473#p173473
- GG/Discord: Satoshi#3881
Re: Wioska przy rzece Asahi
Satoshi z ulgą powitał chwilkę tego szczególnego rodzaju odpoczynku, którego dostarcza prosta praca fizyczna zmęczonemu umysłowi. Cały ten ciągle obecny stres, powodowany przez niebezpieczną naturę zawodu Shinobi, a pielęgnowany dodatkowo poprzez wszechogarniającą człowieka z każdej strony biurokrację, teraz się ulatniał. Człowiek, skupiając się tylko na najbardziej podstawowym, prymitywnym wręcz poziomie, wyciszał te partie umysłu, które tworzyły rozmaite scenariusze z serii "a co jeżeli, a co w przypadku gdy...". Dla Sabaku było to wręcz wyzwalające uczucie. Zawsze przecież wymagał od siebie więcej, niż "uszłoby" dla przeciętnego Doko. Zawsze przestrzegał wszystkich regulaminów i zaleceń co do joty, z determinacją godną Seinina starał się zawsze reprezentować swój ród najlepiej, jak tylko potrafił. Nawet, jeśli jego pozycja była tak nieznaczna, że nikt nawet by nie zawracał sobie głowy uchybieniami, które Satoshi mógłby popełnić. Jeżeli chodziło o prawo, młody Sabaku starał się być świętszy, aniżeli główna kapłanka Amaterasu. Co z drugiej strony nie było tak trudne, biorąc pod uwagę, że chłopak miał okazję poznać jedną dosyć wysoko postawioną służkę bogini słońca, a nie pozostawiła ona po sobie zbyt dobrego wrażenia, więc jeżeli "wyżej" było choć w połowie źle jak się spodziewał, to, no cóż, nie było to zbyt wymagające zadanie...
Wracając do rzeczywistości, shinobi z uwagą wysłuchał dalszych instrukcji dotyczących jego pracy, wspartych dodatkowo poprzez prezentację wizualną samego "majstra". Wszystko ładnie i pięknie, Satoshiemu jednak nie dawało spokoju jedno. Poważna nieścisłość pomiędzy instrukcjami werbalnymi a manualnymi. Chodziło bowiem o ilość sztachet użytych na metrze płotu. Satoshi podrapał się zmieszany po głowie, po czym zapytał zdezorientowany: - Poczekaj proszę sekundę. Powiedziałeś, że płot powinien mieć cztery sztachety na każdym metrze, natomiast sam właśnie przybiłeś tylko trzy, dajesz mi tutaj sprzeczne sygnały, senpai - wypowiedź Satoshi zakończył niewinnym uśmiechem. Korciło go, żeby użyć swojego ulubionego, kpiącego wyszczerzu, jednak nie chciał zrażać do siebie człowieka, który później zapewne będzie zdawał "raport" z oceny jego pracy. Czekał więc cierpliwie na wyjaśnienia Ryuu'kiego w sprawie gęstości przybijanych desek.
Otrzymawszy odpowiednie instrukcje, które rozwiały jego wątpliwości, Satoshi szybko pochwycił jedną z nieobrobionych jeszcze, metrowych desek i nacinając ją bardzo delikatnie kunaiem, sklecił prowizoryczną miarkę. Nacięcia powinny przestać być widoczne już po kilku dniach w pełnym słońcu, a Sabaku zyska narzędzie, pozwalające mu w ogólnym rozrachunku przyśpieszyć pracę nie tracąc na "jakości" finalnego dzieła. Ryuu może i miał metr ciesielski w oczach, Satoshiemu jednak brakowało tej umiejętności. Pamiętał, jak używać młotka i gwoździ, toteż pewnie (choć wciąż z uwagą celując w gwóźdź - nie chciał przecież oberwać w palec) zaczął przybijać odpowiednio obróconą deseczkę w wymierzonym, dzięki swojej prowizorycznej miarce, miejscu. Chwycił kolejną deskę, upewnił się, że jej "wzór" jest lustrzanym odbiciem poprzedniczki i ją także przybił. Zanim jednak chwycił po trzecią sztachetę, na swojej prowizorycznej miarce oznaczył jeszcze trzeci pomiar - odległość pomiędzy poziomymi deskami, pomoże mu to sprawnie złożyć kolejne przęsło. Od tego momentu pracował już ciągłym, metodycznym schematem, wszystko sprawdzając dwa razy. Głupio byłoby odrywać połowę desek, bo się pomylił. -Swoją drogą, co w planach mamy na jutro? Stawianie płotu na polu? - zapytał Sabaku będąc gdzieś w połowie przęsła - ot tak, żeby podtrzymać rozmowę.
0 x
- Isei
- Martwa postać
- Posty: 442
- Rejestracja: 17 wrz 2019, o 23:53
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Dosyć wysoki facet, o kruczoczarnych włosach średniej długości. Wąskie, delikatnie przymróżone oczy również w kolorze czarnym. Wyraźnie widoczne kości policzkowe, które podkreślają kształt twarzy.
- Widoczny ekwipunek: Czarny płaszcz z wysokim kołnierzem, pozbawiony kaptura. Na plecach zawieszone złożone Fuuma shuriken, układające się w kształt litery 'X'. Zawsze posiada przy sobie parasol, który często zawieszony jest przy pasie chłopaka. Na prawym palcu wskazującym złoty pierścień z wygrawerowanym emblematem Uchiha.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=125465#p125465
- GG/Discord: Silens#9436
Re: Wioska przy rzece Asahi
13/15 Satoshi - D
Satoshi dokładnie obserwował Ryuu podczas robienia pierwszego przęsła. Słusznie zauważył, że na pierwszym metrze wbił o jedną deskę za mało. Zwrócił mu uwagę, na co Ryuu zareagował dosyć gwałtownie. Upuścił młotek, łapiąc się za czoło. Jak głupi był, by zrobić tak prosty błąd. Spojrzał na Satoshiego.
- Cholera, ale jestem dzbanem... Wybacz, masz rację, eh... trzeba to rozebrać, zbić na nowo. Kurwa mać, miało być łatwo i przyjemnie. Dobra robota Satoshi! Przynajmniej nie wyjde na idiotę przed Kenjim. - powiedział rozsierdzony. Był zły, że popełnił tak prosty błąd. Szybko go jednak naprawił, był dużo bardziej sprawny niż Sabaku, widać było, że robił to nie pierwszy raz.
Praca po obu stronach pomieszczenia ruszyła pełną parą, po poprawieniu błędu Ryuu. Ten co jakiś czas spoglądał przez ramię na Satoshiego, który był tak skupiony na pracy, że kubek z naparem pysznej, gorącej herbaty kompletnie olał. Jego sposób na wykonanie miary, bardzo dobrze zadziałał w praktyce. Nawet jeśli deski nie były równiótko co 25 centymetrów, to nadal były równo! Bo każdy kolejny był w takiej samej odległości co poprzedni. W połowie przęsła Satoshi zagadał, a Ryuu nie zamierzał przerywać rozmowy i dosyć dobrej atmosfery.
- Bo ja wiem, ciężko powiedzieć. Z tego co wiem, to mamy do zrobienia całkiem sporo. O ile uda nam się skończyć płot dzisiaj, to jutro pewnie będziesz pracował z kimś innym, ja będę pracował w terenie. Ktoś musi przygotować pole na nowy sezon, a tylko ja na tutaj potrafię kontrolować doton. - powiedział wzruszając rękoma. Gdyby Satoshi się odwrócił zauważyłby, że przęsło Ryuu jest już gotowe. Mężczyzna złapał za pięciometrowe deski, które podzielił na trzy równe kawałki. Następnie zbił je w trzech punktach. Oba końce, oraz środek płotu, tak by można było je zatopić w ziemii. Następnie nie czekająć powtórzył poprzednie czynności. Uciął deski na metrowe kąski, podając je na blat Sabaku, gdy ten dalej męczył się ze zbijaniem. Sterta metrowych kawałków rosła. - Jak już skończymy, musimy je zabezpieczyć. Mamy specjalną mieszankę żywicy, sprowadzanej z prastarego lasu. Śwetnie nadaje się do impregnowania drewna, do tego wysycha w zaledwie kilka godzin na słońcu. - powiadomił Satoshiego, o kolejnym zadaniu, teraz jednak, musieli dokończyć zbijanie przęseł. Mieli materiału dokładnie na pięć pięciometrowych kawałków. Zapewne to tylko wieżchołek góry lodowej, bowiem pola uprawne z reguły mają po kilka, czasem kilkadziesiąt metrów długości. Tutaj jednak dostęp do wody był ograniczony, toteż poletka czasami były zaledwie małym skrawkiem zdatnej do uprawy ziemii. Herbata praktycznie zdążyła już wystygnąć, a Satoshi pracował dużo wolniej niż Ryuu, który teraz pomagał mu skroić na wzorniku kolejne sztachety, by móc zacząć kolejne przęsło.
Słownik
1.Wzornik do cięcia pod kątem
Postacie
1) Kenji
2) Ryuu
Mapa:
Inne:Ukryty tekst
0 x
It's pointless...
Don't you know? Because that's the way death works.
Wandering the world of the living unnoticed as a spirit, that isn't a continuation of life.
When you die, that's it... There's nothing more... Nothing new begins.
No matter how much you regret or wish, if you couldn't do something in life, you can't suddenly do it when you die. That's just how it works, no way to defy it, try and you end up like this.
We no longer have future to fight for.
- Satoshi
- Posty: 583
- Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie. - Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9603&p=173473#p173473
- GG/Discord: Satoshi#3881
Re: Wioska przy rzece Asahi
Słysząc zmianę tempa uderzeń młotka, Shinobi odwrócił się, spoglądając na gotowe przęsło. Szybkość pracy Ryuu była wręcz zdumiewająca. Zdążył przęsło zepsuć, naprawić i skończyć już poprawnie, zanim Satoshi dotarł do połowy wymaganej ilości sztachet. Nie przerywał więc swojej pracy, sumiennie przybijając kolejne przęsła zgodnie z przyjętym wzorem mozaiki. Powoli zaczynał wczuwać się w ten szczególny rytm pracy, gdzie ręce same odwalały większość roboty, pozwalając mózgowi dowolnie pałętać się myślami.
-Nie wspominałeś, że jesteś shinobi. Nie zdecydowałeś się na taką ścieżkę kariery, gdy odkryłeś u siebie umiejętność kontroli chakry? -Sabaku zdziwił się, gdy usłyszał od swojego towarzysza, że jest w stanie korzystać z technik ninjutsu - Cholera, pomógłbym Ci chętnie w polu, jednakże ja potrafię kontrolować jedynie piasek. No, i ewentualnie mógłbym otrzepać cię z drewnianego pyłu mocniejszym podmuchem wiatru, ale nic poza tym. - Kontrola Suna Kanri była dość trudnym zastosowaniem chakry, jej trening był bardzo pracochłonny, chłopak nie miał więc czasu zgłębić innych zastosowań duchowej energii, jak choćby właśnie poprzez rozwinięcie swojej natury powietrza. Coś za coś, Sabaku nie bez powodu byli obecnie najsilniejszym militarnie klanem w Unii i Satoshi z pewnością nie narzekał na trudności w opanowaniu swojego reberu, na końcu trudnego szlaku czekała bowiem bardzo satysfakcjonująca nagroda, w tym wypadku siła pozwalająca zaprowadzić porządek na całym terenie Samotnych Wydm. W ciągu ostatnich lat jego klan zdusił przecież rebelię Haretsu, nie mówiąc już o ustawieniu do pionu tych kościanych pustaków - Kaguya. Wszystko dzięki geniuszowi militarnemu i potędze piasku. Chłopak wiele by dał, by służyć klanowi właśnie we wspomnianych eventach, choć nie miał złudzeń, że jeszcze zdąży się wykazać podczas niejednej misji, stawając w szranki z innymi shinobi podczas trudniejszych misji. Wojna jednak szybko pozwalała wyrobić sobie reputację. Owszem, można było podczas niej o wiele łatwiej zginąć od zbłąkanego Kunai bądź być zasypanym deszczem senbon, ale znów, coś za coś. Ot sposób świata na balans w życiu. Yin i Yang.
Satoshi metodycznie kontynuował pracę, starając się skończyć swoje pierwsze przęsło. Ze słów Ryuu wynika, że muszą ich zbić jeszcze kilka, nie ma co tracić czasu. Woń herbacianego naparu przyjemnie łaskotała zmysł powonienia. Satoshi zdawał sobie sprawę, że na pierwszy rzut oka wyglądało, jakby wzgardził przyniesionym napojem, jednak bardzo doceniał gest, po prostu preferował herbatę mocną i zimną, co niestety kłóciło się z ogólnie przyjętym rytuałem parzenia i picia tego zacnego zioła. Dopiero, gdy pierwsze przęsło było gotowe, chłopak sięgnął z wdzięcznością po napój i upił kilka małych łyków. - Eh, w moim rodzinnym gospodarstwie ojciec nie myślał nad zabezpieczeniem płotów, w efekcie co drugi rok były do wymiany. Całe szczęście gospodarstwo leżało bliżej granicy z Yusetsu, drewno było więc sporo tańsze. I jak już musiał coś faktycznie zaimpregnować, to używał dziegciu, wasza żywica też tak okrutnie śmierdzi?
0 x
- Isei
- Martwa postać
- Posty: 442
- Rejestracja: 17 wrz 2019, o 23:53
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Dosyć wysoki facet, o kruczoczarnych włosach średniej długości. Wąskie, delikatnie przymróżone oczy również w kolorze czarnym. Wyraźnie widoczne kości policzkowe, które podkreślają kształt twarzy.
- Widoczny ekwipunek: Czarny płaszcz z wysokim kołnierzem, pozbawiony kaptura. Na plecach zawieszone złożone Fuuma shuriken, układające się w kształt litery 'X'. Zawsze posiada przy sobie parasol, który często zawieszony jest przy pasie chłopaka. Na prawym palcu wskazującym złoty pierścień z wygrawerowanym emblematem Uchiha.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=125465#p125465
- GG/Discord: Silens#9436
Re: Wioska przy rzece Asahi
15/15 Satoshi - D
Zdziwienie Satoshiego na informację o możliwościach Ryuu było do przewidzenia. Co robiłby w takim miejscu shinobi, do tego nie byle jaki - nie każdy adept sztuk ninja potrafił korzystać z technik żywiołowych, większość ograniczała się do taijutsu, wspomaganego jakimś prosty ninjutsu. Ryuu na jego pytanie na moment zamarł w bezruchu. Później, odwrócił się tylko w stronę Satoshiego.
- Wojna to paskudne miejsce przyjacielu. Ludzie stamtąd nie wracają. Ci, którzy na czas zawrócą, nie są już sobą. Miałem to parszywe szczęście, zawrócić w porę. Nigdy więcej nie wyruszę na front. - powiedział cicho, upijając ostatni łyk herbaty. Kubek odłożył na skraju blatu, samemu łapiąc młotek w dłoń, mocno go ściskając. - Za żadne skarby, nie pakuj się w wojny między rodami. To, co trzeba zrobić by tam przeżyć, przechodzi ludzkie pojęcie. Bestialstwo ludzi, nie zna granic... - odpowiedział, wracając do pracy. Satoshi mógł usłyszeć, że uderzenia młotkiem zwolniły, były za to dużo mocniejsze. Ryuu zdecydowanie źle wspominał tamte czasy. Nie chciał do nich wracać.
Wreszcie po kilkudziesięciu minutach pracy, może paru godzinach... udało im się skończyć. Było już późno, zmrok powoli otulał wejście do warsztatu. Ryuu widząc, dwa gotowe przęsła obok Satoshiego, podszedł do niego, klepiąc go po plecach. Był zadowolony z jego pracy.
- Żywica, której używamy, pachnie lasem. Nie uświadczysz takiego zapachu nigdzie pośród wydm. To coś, mogłoby być idealną perfumą, gdyby nie fakt, że ma konsystencję pieprzonego kleju. - zaśmiał się, po czym złapał za ogromny słoik gęstej zawiesiny. Złotej. Bursztynowej wręcz barwy. Otworzył słój, a warsztat wypełnił zapach lasu. Rześki, wdzierający się w nozdża. - Pięknie pachnie, prawda? - zapytał retorycznie. Odpowiedź była jedna, zapach był wyśmienity. Niestety, albo i stety, żywica nie należała do jadalnych. Owszem, można było jej spróbować, ale po co? Ryuu złapał za mały pędzelek, delikatny kawałek deski o grubości zaledwie dwóch centymetrów, a następnie przerzucił odrobinę żywicy do mniejszego pojemnika. Pojemnik zalał wodą z rozcieńczonym, wysokoprocentowym alkoholem. Spojrzał na chłopaka, po czym podał mu mieszankę wraz z małym pędzlem. Końskie włosie było mięciutkie, a konsystencja gęstej żywicy zmieniła się na coś, przypominające złoty syrop. Idealnie nadawało się do pokrycia drewna, cieńką, izolacyjną warstwą.
- Starczy tego na dziś. Pomaluje przęsła, a Ty odpocznij. Dobra robota, mam nadzieję, że zostaniesz z nami nieco dłużej. Tacy pracownicy to skarp. Szepnę słowo Kenjiemu. Zapewne rozliczy się z Tobą w momencie, gdy będziesz chciał opuścić nasze skromne progi. Wyśpij się, jutro czeka Cie druga runda! - zaśmiał się, zabierając za malowanie. Satoshi mógł ruszyć do kwatery, która została dla niego wcześniej przygotowana. Przy wejściu do gospodarstwa widział swoją gurdę, nienaruszoną. Mógł wreszcie odpocząć.
Słownik
1.Wzornik do cięcia pod kątem
Postacie
1) Kenji
2) Ryuu
Mapa:
Inne: Misja zakończona sukcesem. Ze względu na to, że jest to seria misji, wynagrodzenie otrzymasz dopiero po ukończeniu ostatniej misji / w momencie w którym zdecydujesz się odejść z gospodarstwa.Ukryty tekst
0 x
It's pointless...
Don't you know? Because that's the way death works.
Wandering the world of the living unnoticed as a spirit, that isn't a continuation of life.
When you die, that's it... There's nothing more... Nothing new begins.
No matter how much you regret or wish, if you couldn't do something in life, you can't suddenly do it when you die. That's just how it works, no way to defy it, try and you end up like this.
We no longer have future to fight for.
- Satoshi
- Posty: 583
- Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie. - Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9603&p=173473#p173473
- GG/Discord: Satoshi#3881
Re: Wioska przy rzece Asahi
Satoshi ze spokojem przyjął opowieść Ryuu odnośnie tego, co ten widział na wojnie. Nie ma co się dziwić, że postanowił porzucić zawód shinobi i skryć się gdzieś z dala od polityki i konfliktów. Sposób na życie jak każdy inny. Walka, sianie śmierci i zniszczenia nie były odpowiednią ścieżką kariery dla każdego. Satoshi nawet trochę mu współczuł, musiał uciec się do dezercji po tym, jak na własnej skórze przekonał się, że dokonał złego, niepasującego do jego charakteru, wyboru. Satoshi co prawda nie uczestniczył jeszcze w żadnej wojennej potyczce, nie zamierzał jednak rezygnować z obranej ścieżki, tylko dlatego, że usłyszał historię jednego człowieka, któremu się nie poszczęściło. Sabaku byli znani z brutalności podczas bitew, lubowali się też w bezwzględnym zadawaniu cierpienia, cel uświęcał środki, a chłopak, choć zazwyczaj był spokojny i opanowany, w chwilach gniewu poddawał się zimnej furii, dawał dojść do głosu naturze jego genów. Nie zamierzał z tym walczyć, klan nie dokonywał rzezi dlatego, że shirei-kan miał akurat taki kaprys. To wszystko działo się dla większego dobra. Efekty można było zaobserwować wszędzie. Unia Samotnych Wydm jako organizacja współistniejących prowincji działała sprawnie, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę ciężkie życie ludów pustyni. - Nie będę ukrywał, jestem członkiem rodu Sabaku i, jeśli mnie powołają, to stawię się na wezwanie. A jeśli ktoś zapyta, to nigdy nie poznałem żadnego shinobi w osadzie nad rzeką Asahi. - przynajmniej tyle Satoshi mógł zrobić dla weterana.
Po niezbyt przyjemnej wymianie zdań dotyczącej zdarzeń z duszenia powstania rodu Haretsu, a tak przynajmniej wywnioskował Satoshi, Ryuu był zbyt młody na uczestnictwo w starszych konfliktach, Sabaku kontynuował pracę w ciszy. Robota szła chłopakowi mozolnie i powoli, przynajmniej porównując efekty pracy obu mężczyzn, w końcu jednak zakończyli zbijanie przęseł, można teraz było zacząć ich malowanie. Zapach żywicy nieprzyjemnie drażnił nozdrza chłopaka, był co prawda o niebo lepszy od smrodu wydzielanego przez dziegieć, ale chyba nawet bardziej intensywny. Całe szczęście, że po rozcieńczeniu specyfiku woń stała się o wiele bardziej znośna, może nawet przyjemna. Ewidentnie pachniało lasem, a zapach przywodził na myśl wspomnienia z czasów sprzed "wypadku" Satoshiego. Sabaku pracował wtedy w różnych osadach ulokowanych nieopodal granicy z Yusetsu, było tam zdecydowanie więcej drzew, a woń świerków, sosen i innych iglastych drzew, choć mniej intensywna, to wciąż była bardzo podobna. Chłopak kiwnął więc tylko w geście niemej odpowiedzi na pytanie współpracownika, nie chcąc się zbytnio rozwodzić nad czczym gadaniem o doznaniach węchowych.
Chwilę póżniej Satoshi został poinformowany, że może już zakończyć na dzisiaj pracę, nie chciał jednak pozostawiać Ryuu samego z robotą. Można by powiedzieć, że tkwili w tym razem, oboje więc na fajrant będą śmierdzieć żywicą jednakowo. -Dzięki za pochwałę i wstawiennictwo u naszego pracodawcy, doceniam, ale jakoś głupio mi zostawiać Cię tu samego z robotą. Dajże mi drugi pędzel, to oboje będziemy mieli więcej czasu na wyspanie się. - to powiedziawszy, Sabaku rozejrzał się po warsztacie w poszukiwaniu drugiego pędzla.
Gdy już wszystkie elementy płotu zostały odpowiednio zaimpregnowane, Satoshi pożegnał się z mężczyzną i ruszył do przygotowanego dlań pomieszczenia, po drodze zgarniając swoją gurdę. Ciekawe, czy w międzyczasie ktoś próbował ją przełożyć. Piach wewnątrz naczynia przesiąknięty był chakrą, Sabaku miał więc łatwiej, ale dla zwykłych ludzi podniesienie gurdy powinno stanowić niemałe wyzwanie. Dotarłszy do pokoju, chłopak oparł gurdę w kąt pomieszczenia i udał się na zasłużony spoczynek.
0 x
- Shabondama Haruki
- Posty: 322
- Rejestracja: 11 lip 2021, o 19:57
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Białe włosy, błękitne oczy, błękitna Yukata w bańki i fale. Dmuchawka za pasem.
- Widoczny ekwipunek: Dmuchawka za pasem.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9874
- GG/Discord: Silens#9436
- Multikonta: Panda
Re: Wioska przy rzece Asahi
1/15 Satoshi - D
Poprzedni dzień był pełen pracy. Najpierw zdarzenie z dziadkiem, a później? Później zaciągnięcie się na gospodarstwie, oraz cały wieczór spędzony w warsztacie. Później przyszedł czas na odpoczynek, który Satoshi wykorzystał w pełni. Noc spędzona w ciepłym łóżku. Zimna noc, bowiem różnica temperatur na pustyni bywała wręcz niewyobrażalna, by na tej pochłoniętej słońcem połaci terenu, w nocy temperatura spadała o około trzydzieści stopni, by następnego dnia znów nagrzać teren pozbawiony jakiegokolwiek cienia czy zabudowy. Wioska przy rzecze Asahi miała na szczęście jakąś zabudowę, więc cień nie był tutaj 'towarem luksusowym'. Był wczesny ranek, gdy do drzwi zapukał Kenji. Sabaku mógł usłyszeć jego głos zza drzwi.
- Mam nadzieję, że nie budzę! Zapraszam na śniadanie! - krzyknął, a następnie Sabaku mógł usłyszeć jedynie oddalające się kroki. Wiedział gdzie była stołówka, przechodził przez nią gdy szedł do swojej kwatery wczorajszego wieczoru. Miał chwilę by się ogarnąć i ruszyć na wspólne śniadanie. Cóż, było to bardzo miłe ze strony Kenjiego. Zapewne nie było to coś, czego Satoshi mógł się spodziewać. Musiał jednak się pozbierać, ogarnąć i finalnie zdecydować czy chce przyjąć zaproszenie...
Słownik
Postacie
1) Kenji
2) Ryuu
Mapa:
Inne:Ukryty tekst
0 x
- Satoshi
- Posty: 583
- Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie. - Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9603&p=173473#p173473
- GG/Discord: Satoshi#3881
Re: Wioska przy rzece Asahi
Satoshi szeroko otworzył oczy, słysząc pukanie do drzwi. Prawdę mówiąc, już od bardzo dawna nie został obudzony w ten sposób. Przetarł szybko powieki kciukiem i palcem wskazującym chcąc jak najszybciej się rozbudzić, pozbywając się jednocześnie "śpiochów", - Dzień Dobry, dziękuję, już schodzę - odkrzyknął w odpowiedzi na zaproszenie Kenji'ego. Faktycznie miło z jego strony, wczoraj nie było między nimi żadnej mowy o wyżywieniu, toteż chłopak spodziewał się, że będzie musiał szybko z rana wyskoczyć na targ i zaopatrzyć się w produkty na śniadanie. Szybko podniósł się z siennika i założył na siebie swoje ubranie. Nie był jednym z tych barbarzyńców, którzy śpią w pełnym ekwipunku, nocując pod dachem. Spojrzenie Sabaku padło na gurdę, opartą o kąt pomieszczenia dokładnie tak, jak ją wczoraj zostawił. Satoshi'emu przez myśl przeszło, że w sumie jest to dosyć miła odmiana, nie musieć tak ciągle dźwigać tego glinianego, przerośniętego garnka wszędzie, gdzie się idzie. Był jeszcze zbyt młody, by plecy mu za to dziękowały, ale podjął decyzję, gurda i dziś tu zostanie. Ostatecznie wygładził swoje ubranie i przeczesał palcami włosy, mając tylko nadzieję, że ułożyły się one we względnym porządku i udał się do kuchni, starając się wywęszyć, cóż takiego będzie miał okazję spałaszować.
0 x
- Shabondama Haruki
- Posty: 322
- Rejestracja: 11 lip 2021, o 19:57
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Białe włosy, błękitne oczy, błękitna Yukata w bańki i fale. Dmuchawka za pasem.
- Widoczny ekwipunek: Dmuchawka za pasem.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9874
- GG/Discord: Silens#9436
- Multikonta: Panda
Re: Wioska przy rzece Asahi
3/15 Satoshi - D
Satoshi przebudził się, prawdę mówiąc, warunki które zastał w tym gospodarstwie odbiegały od tego, do czego był przyzwyczajony. Wygodne łóżko, świeżo uprana pościel. Mięciutkie poduszki, a do tego wszystkiego, pukanie do drzwi. Nie mógł się tego spodziewać. Jego szybka reakcja przyniosła jedynie uśmiech na twarzy Kenjiego, gdy ten oddalał się w stronę stołówki? Jadalni. Jadalni, zdecydowanie.
Kwatera Satoshiego znajdowała się na piętrze, jadalnia natomiast, wraz ze sporą kuchnią, oraz korytarzem, znajdowała się dokładnie pod nim. Dlatego też, zmuszony był do zejścia po schodach, by finalnie udać się do docelowego miejsca spożycia dzisiejszego śniadania. Zapach który roznosił się po domu był niesamowity. Pierwszym co wyczuł była woń pieczonego, a może smażonego ziemniaka. Następnym zapachem była ziołowo czosnkowa woń, zmieszana z zapachem świeżego, pysznego masła. Mógł się domyślać co będzie mógł dziś spróbowac. Wreszcie, gdy doszedł do ogromnego przejścia z głównego korytarza do jadalni, mógł poczuć zapach. Delikatny zapach maślano podobny. Był to zapach świeżo przyrządzonej jajecznicy na maśle. Po przejściu do wewnątrz pomieszczenia, nasz młody bohater zobaczył cztery osoby przy stole, oraz Kenjiego, który skakał od jednej patelni do drugiej w kuchni, będącej częścią tego pomieszczenia. Był to co najmniej... dziwny widok.
- Cześć Satoshi! Jak się spało? - wypalił Ryuu, widząc chłopaka wchodzącego do jadalni, odsunął swoim potężnym ramieniem jedno z krzeseł. Solidne - swoją drogą, by kolejno wskazać mu, gdzie ma usiąść. Przed każdym stał talerz, po środku mogł zobaczyć stertę złocistych, pysznie wyglądających placków ziemniaczanych. W drewnianej maselnicy, stało ziołowo czosnkowe masełko. - Siadaj! Zaraz dowiesz się co będziesz dzisiaj robił. Swoją drogą, to jest Haku i Nishiya. - wskazał na pozostałą dwójkę. Oboje byli blondynami, całkiem mocno opalonymi. Wyglądali na braci - Haku - wyglądał na starszego, mogłeś zauważyć, iż brakuje mu jednego palca, prawego wskazującego. Drugi, młodszy wyglądał normalnie. Oboje powiedzieli krótkie cześć, po czym złapali po jednym placku ziemniaczanym między palce, biorąc spore gryzy. Po dosłownie kilku sekundach za twoimi plecami pojawił się Kenji, trzymający w ręku patelnię, solidną, żeliwną. Zaczął nakładać świeżą jajecznicę z uśmiechem na twarzy na talerz leżący przed Satoshim.
- Smacznego! Częstuj się młodzieńcze! - poowiedział wesoło, samemu łapiąc za jeden z placków, wciskając go w usta, praktycznie zjadając go na raz. - Ryuu, razem z Nishiyą zaczniecie przygotowywać pole, a Ty z Satoshim zajmiecie się robieniem straszaków na te paskudne ptactwo. Prosta robota, Haku wie co i jak, więc dacie sobie radę. Wczoraj świetnie sobie poradziłeś! Dziś nie może być inaczej. - stwierdził, a następnie spojrzał na Haku. Ten uśmiechnął się, przytakując.
- Będziemy pracować w warsztacie, więc nie ma sensu czekać na wieczór, czy przerywać pracy z powodu upału. Wewnątrz jest przyjemnie, nawet w południe. Zjemy i przygotujemy się do pracy. Przerwa na obiad, planowo... wypadnie około czternastej. Ale na razie możemy o tym zapomnieć, przecież dopiero co jemy śniadanie. - powiedział uśmiechająć się.
Mogli spokojnie zjeść śniadanie, a później chwilę się ogarnąć by finalnie rozpocząć pracę. Wiedział już co miał robić. Strach na wróble, albo inne zmierzłe ptactwo. Zadanie proste, banalne wręcz, jednak wymagające jakichś zdolności manualnych... Satoshi musiał dobrze zaplanować, jak będzie chciał podejść do zadania. Miał bowiem sporo możliwości.
Słownik
Postacie
1) Kenji
2) Ryuu
3) Haku
Mapa:
Inne:Ukryty tekst
0 x
- Satoshi
- Posty: 583
- Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie. - Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9603&p=173473#p173473
- GG/Discord: Satoshi#3881
Re: Wioska przy rzece Asahi
Chłopak ziewając ukradkiem, pokonywał stopień za stopniem, kierując się do stołówki. Już nie pamiętał, kiedy spał w takich luksusach, podejrzewał nawet, że mógłby to być jego pierwszy raz. Od lat spał na zużytej już macie tatami, położonej na skrzypiącej, drewnianej, przeżartej przez korniki podłodze. Warunki spartańskie, jednak pozawalały sporo zaoszczędzić, pościel, solidne łóżko, to wszystko kosztowało małą fortunę. Po dzisiejszej nocy jednak, Satoshi chyba zrozumiał, dlaczego niektórzy ze znanych shinobi otaczają się takimi luksusami. Jak dotąd miał to jedynie za przejaw próżności i uważał, że takie zbytki osłabiają jedynie hardą z natury duszę shinobi, teraz miał wątpliwości. Cóż było złego w solidnym śnie pod miękką i pachnącą kołdrą po całym ciężkim dniu spędzonym na treningu bądź po powrocie z misji. Jak w końcu zostanie Akoraito i zacznie przyzwoicie zarabiać, Sabaku będzie musiał poważnie pomyśleć nad sprawieniem sobie porządnego wyposażenia sypialni.
Wracając jednak do teraźniejszości swoją jaźnią, Satoshi powoli wziął głęboki oddech, wciągając powietrze przez nos. Piękny aromat ziół i domowego masła. Smażąca się jajecznica i pieczony ziemniak. Jedzenie w karczmach było przyzwoite, ale nijak miało się do tego, co właśnie miał przed sobą. Chłopak co prawda nie bywał w droższych knajpach, tam może i było inaczej, ale po raz kolejny dzisiejszego ranka przyszło mu się rozkoszować czymś, o istnieniu czego już niemal zapomniał. Miał nosa wybierając właśnie to gospodarstwo przy szukaniu pracy. Zdecydowanie rzut kunai'em w sam środeczek tarczy.
Satoshi zasiadł na wskazanym mu przez Ryuu'kiego miejscu, witając się ze wszystkimi obecnymi - Ohayo, spało się wyśmienicie, prawdę mówiąc odwykłem od takich luksusów jak łóżko tak bardzo, że niemal zapomniałem, jak to jest, gdy rano kości człowieka nie bolą od twardej maty tatami. - po tych słowach odwrócił się do dwóch pozostałych osób siedzących przy stole i kłaniając się delikatnie, przedstawił się blondynom - Miło mi was poznać, nazywam się Sabaku no Satoshi. - może i shinobi dodałby coś więcej do swojej wypowiedzi, ale akurat wtedy pojawił się Kenji, ładując mu na talerz porcyjkę aromatycznej jajecznicy. Ninja podziękował za posiłek pełnym szacunku skinieniem głowy i wziął się za pałaszowanie. Przeżuwając idealnie ścięte jajko, wysłuchał swojego planu pracy na dzień, ciesząc się w duchu z faktu, że przyjdzie mu spędzić cały dzień w warsztacie. Przyjemny chłód działał bardzo ożywiająco, a jeśli utrzyma się także w południe, to faktycznie nie było potrzeby przerywać pracy, gdy Amaterasu grzała najmocniej. Sabaku spojrzał na Kenji'ego i do głowy wpadła mu myśl, że gospodarz nie szczędzi mu pochwał głównie dzięki temu, co Ryuu musiał powiedzieć mu na jego temat. Słowny chłop, nie ma co, trzeba będzie mu podziękować...- na głos jednak powiedział tylko, rzecz jasna, po przełknięciu: -Bardzo miło to słyszeć, dziękuję bardzo. Swoją drogą, świetny patent z tym warsztatem. Naprawdę, nie ma nic lepszego niż pracować w przyjemnym chłodzie, mając świadomość, że za ścianą można zemdleć w tym upale. Powietrze też jest nieco inne niż w Kinkotsu, zapewne przez Asahi, cieszę się, że wybrałem się tu na wycieczkę - Pogaduszki nie były silną stroną Satoshiego, był z natury samotnikiem i odludkiem, nie chciał jednak wyjść na gbura.
Po śniadaniu Satoshi poklepał się zadowoleniem po brzuchu, niejako rozumiejąc już, dlaczego Ryuu porzucił zawód shinobi na rzecz pracy na tym gospodarstwie. Chłopak udał się razem z Haku do warsztatu, zastanawiając się, jakby tu zaplanować cały proces. Wczoraj sprawił dobre wrażenie, sumiennie organizując sobie pracę tak, by znaleźć złoty środek pomiędzy jakością wykonania a szybkością produkcji. Dziś trzeba powtórzyć ten wyczyn. - Słuchaj Haku, macie jakiś konkretny preferowany wygląd tych strachów, czy pełna dowolność? Za dzieciaka pracowałem na farmie ojca, naszymi straszakami były dwie deski zbite w krzyż z dziurawym, glinianym garnkiem robiącym za głowę i ubranym w powiewające na wietrze szmaty. Tu wszystko wydaje się o wiele porządniejsze, wolę więc zapytać.
0 x
- Shabondama Haruki
- Posty: 322
- Rejestracja: 11 lip 2021, o 19:57
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Białe włosy, błękitne oczy, błękitna Yukata w bańki i fale. Dmuchawka za pasem.
- Widoczny ekwipunek: Dmuchawka za pasem.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9874
- GG/Discord: Silens#9436
- Multikonta: Panda
Re: Wioska przy rzece Asahi
5/15 Satoshi - D
Śniadanie mijało całej grupie bardzo wesoło. Satoshi mógł usłyszeć parę, śmiesznych i mniej śmiesznych kawałów opowiedzianych przez Ryuu, był to swego rodzaju kontrast do tego, co wczoraj mówił umięśniony pracownik. Prawdopodobnie w ten sposób uciekał on od myśli na temat zawodu, którym na codzień zajmował się Sabaku. Shinobi - narzędzia w rękach shirei-kanów. Teraz Ryuu był tylko wesołym pracownikiem na gospodarstwie Kenjiego i to mu wystarczało. Miał dosyć wrażeń na długi czas. Nic więc dziwnego, że starał się wszelkie smutne wspomnienia zamazać średniej jakości kawałami. Po za tym, kto chciałby wiecznie rozdrapywać rany przeszłości.
Po zjedzonym posiłku, Ryuu i Nishiya od razu ruszyli na zewnątrz, szybko znikając za drzwiami. Musieli przygotować pole, by strachy na ptaki miały gdzie spocząć po stworzeniu. Sabaku skończył jeść dopiero po nich, przyszedł bowiem ostatni. On oraz Haku, nie musieli się spieszyć. Warsztat znajdował się parę metrów od gospodarstwa, a do tego praca była mniej czasochłonna niż to, co do zrobienia miał wczorajszy kompan Sabaku.
Po wejściu do warsztatu, Satoshi mógł zobaczyć, że ten jest dokładnie wyczyszczony. Wczorajsze skrawki ułożone były na jednej kupce, drewniane deski były ustawione dokładnie w tym samym miejscu co wczoraj. Do tego, na środku stał średniej wielkości wóz. Po rozmiarze mógł się domyślać, że do jego przepchania wystarczyła siła jednego dorosłego mężczyzny. Na wozie zaś, była sterta siana, suchego sianka, idealnego do wypełniania paździeżowych worków, czy czegoś jeszcze innego. Na pytanie chłopaka, Haku na moment zamarł w bezruchu. Podrapał się po główce środkowym paluchem prawej ręki, bo wskazującego mu brakowało.
- Jakby się nad tym zastanowić... To nie ma żadnego wzoru. Kenji jednak lubi, gdy coś wygląda porządnie. W końcu jego farmy, to wizytówka tej wioski. Jesteśmy małą osadą, każde domostwo zna się z drugim, byłoby nie na miejscu, wystawiać na pole dwie zbite deski. - przerwał na moment, po czym spojrzał na materiały, które tu mieli. - Mamy paździeżowe wory, siano, deski i jakieś stare łachy. Możemy zrobić kilka całkiem przyjemnych dla oka strachów. Kenji docenia sumienność, nie ma co iść na łatwiznę Satoshi-kun. - zakończył, po czym spojrzał na Sabaku, gdy ten mu odpowiedział, bądź też samemu zabrał się za pracę, Haku po prostu zabrałby się za to samo - pracę. Nie śpieszył się, wiedział, że mają masę czasu.
Słownik
Postacie
1) Kenji
2) Ryuu
3) Haku
Mapa:
Inne:Ukryty tekst
0 x
- Satoshi
- Posty: 583
- Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie. - Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9603&p=173473#p173473
- GG/Discord: Satoshi#3881
Re: Wioska przy rzece Asahi
Obfite śniadanie i miękkie łóżko wprawiły Sabaku w dobry humor. Zapowiadał się przyjemny dzień, pełny żołądek dostarczał energii, a chłopak już czuł jej przypływ. Orzeźwiająco chłodny warsztat, do którego weszli, był nienagannie wysprzątany po wczorajszym zbijaniu przęseł do płotów. Nie to, żeby Ryuu i Satoshi zostawili po sobie bałagan, ale wygląda na to, że ktoś jeszcze po nich poprawił. Widocznie gospodarz bardzo lubił porządek, co zresztą potwierdziły słowa Haku, które shinobi usłyszał przy okazji odpowiedzi, na zadane wcześniej pytanie.
-Nie szkodzi senpai, nigdy nie lubiłem iść na łatwiznę, to zawsze kopie później w dupę. Krótko mówiąc, ważne, żeby srtach był solidnie wykonany i wyglądał przyzwoicie, brak żadnych innych wymogów. Zrozumiałem - po tych słowach Satoshi podszedł do sterty desek i wybrał dwie. Jedną, możliwie najdłuższą, drugą zaś mniej-więcej o połowę krótszą. Nie ma co robić wielkich krzyżaków, strachy muszą choć trochę przypominać ludzi, toteż krótsza deska nada się na imitację rozstawionych rąk. Sabaku położył dłuższą deskę na ziemi, krótszą natomiast położył na nią, starając się, aby leżały dokładnie prostopadle względem siebie. Jeśli był gdzieś na podorędziu, Satoshi skorzystał z kątownika, następnie wbił w stelaż trzy gwoździe. Więcej zapewne sprawiłoby, że deska zacznie pękać, mniej natomiast nie zapewniłoby odpowiedniej wytrzymałości konstrukcji. Dzisiaj czuł się z młotkiem nieco pewniej, po wczorajszej praktyce z Ryuu'kiem przynajmniej wiedział, który koniec młotka służy do trzymania, a który do bicia.
Kolejnym etapem konstrukcji było nadanie strachowi wyglądu przypominającego człowieka. a zatem rubaszny brzuch z worka jutowego, może kilka szmat powiewających na wietrze, co zwiększy tylko jego skuteczność w odstraszaniu cholernych pokrak. Satoshi ubrał więc swojego stracha w paździerzowy worek, przybijając po jednym gwoździu na każdym ramieniu i w "nogach" konstrukcji, szkoda byłoby napełnić go sianem tylko po to, żeby wszystko skończyło rozrzucone na polu po kilku dniach wietrznej pogody. Po zabezpieczeniu "pojemnika" Sabaku jął upychać tam siano, kichając co chwila od kurzu, który wzniósł się podczas łamania wyschniętej trawy. Gdy brzuch stracha przyzwoicie się zaokrąglił, Satoshi zaczął przyczepiać do ramion kilka szmatek. Im więcej ruchomych elementów, tym lepiej odstraszać będzie on ptactwo. Na sam koniec Satoshi z kawałka szmaty wypchanej słomą zrobił głowę i po osadzeniu jej w odpowiednim miejscu, odsunął się na parę kroków, krytycznie przyglądając się swojemu dziełu - I co o tym sądzisz? - zapytał Haku, trochę by przerwać ciszę, a trochę by poznać opinię współpracownika.
0 x
- Shabondama Haruki
- Posty: 322
- Rejestracja: 11 lip 2021, o 19:57
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Białe włosy, błękitne oczy, błękitna Yukata w bańki i fale. Dmuchawka za pasem.
- Widoczny ekwipunek: Dmuchawka za pasem.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9874
- GG/Discord: Silens#9436
- Multikonta: Panda
Re: Wioska przy rzece Asahi
7/15 Satoshi - D
Instrukcje były jasne i klarowne. Satoshi wiedział co ma robić i nie zwlekając zaczął działać. Wybrał dwie deski, które chwilę później zostały zbite w coś, co przypominało krzyż. Cóż, chwilę wcześniej Haku ostrzegł go, by nie szedł na łatwiznę. W tym czasie Haku, powoli docinał kolejne elementy, a miał ich całkiem sporo. Dwie krótsze deski, dwie dłuższe deski, kilka paździeżowych worków.
Nasz główny bohater natomiast, nie zamierzał całkiem pójść na łatwiznę. Wykonał całkiem sporych rozmiarów brzuch swojej 'kukiełce', upychając worek który służył za cielsko stracha po brzegi suchą trawą. Chwilę później stworzył okrągłą główkę przy pomocy tych samych materiałów. Do tego jakieś szmaty, ubrania. Strach był w miarę gotowy. W tym samym czasie Haku zaczął tworzyć swoje arcydzieło. Strach składał się z dwóch ruchomych ramion, zrobionych z drewna oraz worków wypchanych małą ilością siana, do tego oczywiście korpus podtrzymujący konstrukcję w kształcie krzyża, takiego samego jaki wykonał Satoshi. Tors stracha Haku wyglądał lepiej, nie był upchaną kulką a czymś w rodzaju zbitej bryły. Główka również była nieco bardziej zgrabna. Postawił swoje dzieło zaraz obok tego, które wykonał Sabaku. Zadziornie się uśmiechnął.
Sam oceń! Nie jest taki zły, ale mogło być lepiej, co nie? - zapytał, po czym złapał za oba strachy. Miał krzepę. Postawił je w rogu, by nie przeszkadzały. - Musimy zrobić jeszcze po dwie sztuki. Na koniec musimy ociosać główną deskę, by łatwiej było je wbić w ziemię. Do pracy, rodacy, jak to mawiają! - powiedział i zaczął dobierać komponenty na kolejną 'lalkę'.
Słownik
Postacie
1) Kenji
2) Ryuu
3) Haku
Mapa:
Inne:Ukryty tekst
0 x
- Satoshi
- Posty: 583
- Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie. - Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9603&p=173473#p173473
- GG/Discord: Satoshi#3881
Re: Wioska przy rzece Asahi
Młody Sabaku pochłonięty był tak bardzo zleconym mu zadaniem, że w pewnym momencie przestał obserwować ruchy swojego towarzysza. Praca szła mu sprawnie, miał wrażenie, że idzie mu całkiem nieźle i był finalnie zadowolony z efektu. Wtedy usłyszał, że Haku również skończył pracować nad swoim strachem i pokazał efekty swojej pracy Satoshiemu. Bezdyskusyjnie wygrałby, gdyby to były zawody. Młodemu shinobi opadła szczęka i przez chwilę spoglądał to na oba straszydła, to na blondyna. -Czekaj, zrobiłeś TO w tym samym czasie, w którym ja ledwo zlepiłem najbardziej podstawowy kształt? Starałem się zrobić to dokładnie i sumiennie, ale w życiu nie przyszłoby mi na myśl, że można byłoby w tym czasie zrobić coś takiego! - głos Satoshiego pełen był entuzjazmu i zdziwienia. Jego samozadowolenie nagle się ulotniło, ustępując miejsca uczuciu gorzkiego zawodu. Mina chłopaka spoważniała, gdy zadawał następne pytanie - Nie jesteś z klanu Ayatsuri, co? - pytanie nie było bezpodstawne, klan marionetkarzy był przecież znany w całej Unii jako mistrzowie rzemiosła, ruchomy strach na wróble świetnie wpisywał się w zakres ich umiejętności. Sabaku miał już z resztą okazję podziwiać z bliska jedno z zabójczych dzieł tego klanu, gdy jeden z shinobich poznanych w Sabishi pozwolił mu przyjrzeć się swojej broni z bliska. Chłopak miał na imię Renkurou, był całkiem młody, ale już w takim wieku znać było kunszt wykonania jego marionetki... Czy ta farma to jakiś azyl dla emerytowanych shinobi, czy co?
Satoshi przyglądał się chwilę strachowi wyprodukowanemu przez Haku. - A, dobra, teraz widzę. Chciałem mieć pewność że połączenie na krzyżaku wytrzyma, więc użyłem trzech gwoździ, ty zaś tylko jednego, przez to ramiona mu się ruszają... Jakością Ci nie dorównam, ale cofam to o Ayatsuri - Stwierdził Sabaku ze śmiechem, po czym zebrał materiały na kolejną lalkę. Tym razem jednak zapragnął zrobić coś, co chociaż przypominać będzie ruchome dzieło blondyna. Wybrał więc długą deskę na trzon całego projektu oraz jedną nieco krótszą niż ostatnio. Tym razem miała służyć jedynie za ramiona i punkt do przyczepienia "rąk" z dodatkowych desek. Starał się jak mógł naśladować wymiary kukły Haku, biorąc ją sobie, no cóż, za wzór. Następnie zaczął tworzyć całą resztę - "ruchome" ręce, bardziej zbitą sylwetkę i głowę. W trakcie pracy starał się podpatrzeć poczynania Haku, chcąc uszczknąć choć trochę użytecznej wiedzy dla siebie. To się chyba fachowo nazywa "nauka pracy w trakcie pracy". Planem chłopaka było odwdzięczenie się za upokorzenie całkiem innym pomysłem na kukłę, zamiast robić całe ramiona ruchome, nowemu strachowi Satoshiego będą się ruszać ręce "w łokciach". Zdawał sobie oczywiście sprawę, że cały eksperyment może się na nim negatywnie odbić, ale tu chodziło o jego dumę. -Wiesz, tak się zastanawiam- zagadał shinobi, chcąc przerwać ciszę, - Jak skończymy te cztery strachy, będę chciał poprawić tą baryłę, którą zrobiłem. Byłem z niej zadowolony, ale teraz to aż mi wstyd wystawiać ją na pole w akompaniamencie twoich dzieł.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości